|
| Autor | Wiadomość |
---|
| Temat: Gabinet dr Crutcher Sro Sty 01, 2014 9:54 pm | |
| |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
| Temat: Re: Gabinet dr Crutcher Sro Sty 01, 2014 9:57 pm | |
| Nie miałam na to nerwów. Nie na stanie i ciągłe próby wytłumaczenia, że właśnie mnie okradli, że zabrali mi dokumenty i, że naprawdę nie mam jak inaczej się legitymować niż tą pochrzanioną przepustką. Dlatego usiadłam ponownie, powoli godząc się z myślą, że jeśli nie zemdleje im tu z upływu krwi, a na to raczej były małe szanse, raczej mnie nie przyjmą. Dlatego postanowiłam poczekać, mój telefon wciąż milczał, Rory nie odpisała mi na smsa, a ja nie miałam ochoty na samotny spacer o tej porze. Nawet jeśli do mieszkania nie miałam aż tak strasznie daleko. Trwałam więc z tępym spojrzeniem wbitym w ścianę, jakby licząc, iż wydarzy się jakiś cud. I w zasadzie, może faktycznie coś takiego się stało. W pierwszym momencie nie poznałam kobiety, która zwróciła się w moją stronę. Domyśliłam się jedynie, że jest lekarze, że moje personalia mogła poznać od pielęgniarki, ale skąd, do cholery, miała wiedzieć jak zwracają się do mnie znajomi. Nici nie było w końcu poprawnym zdrobnieniem mojego imienia. Dopiero, gdy lawina pytań umilkła zdałam sobie sprawę, że kiedyś już to przeżyłam. Potok zdań, troskliwe spojrzenie skierowane na moją ranę. Front. Zamrugałam zaskoczona. - Ellie...? - mruknęłam ostrożnie, nie do końca pewna, czy właściwie zapamiętałam jej imię. Jednak nim zdążyłam cokolwiek więcej powiedzieć ta już prowadziła mnie korytarzem szpitalnym do gabinetu. Usiadłam spokojnie na leżance i nawet nie drgnęłam, gdy zajęła się przemywaniem rany. Przywykłam do gorszego bólu, tam, podczas walk, dlatego zacisnęłam jedynie usta i czekałam. Gdy kobieta odstąpiła ode mnie na chwilę przyjrzałam jej się zaciekawiona. - Nie wiedziałam, że tutaj jesteś - przyznała i uśmiechnęłam się delikatnie. Szybko jednak tego pożałowałam, bo policzek ponownie zapiekł silnym bólem. - A to - dodałam, wskazując na ranę - to robota jakiegoś drania, którego nie zdążyłam złapać nim uciekł z moim aparatem i portfelem - westchnęłam ciężko. |
| | |
| Temat: Re: Gabinet dr Crutcher Czw Sty 02, 2014 7:28 pm | |
| Bo ja mam własny gabinet. Nie mówiłam jeszcze, ale jestem serio całkiem dobrym lekarzem. Uwielbiam swoją pracę, ale też mam marzenie, żeby kiedyś ten szpital opustoszał, i żebym nie musiała nikogo leczyć. Żebym nie musiała patrzeć na cierpienie ludzi, zwłaszcza tych, których znam. Mój zawód pozwala mi na takie marzenia, w końcu niosę ludziom pomoc, w sumie bycie lekarzem jest swoistym snem. Nie, nie koszmarem. Dla mnie to uosobienie wszystkich dobrych cech i pozytywnych stron świata. Sprawiam, że ludzie się uśmiechają, mogę spędzać czas z dziećmi i po prostu być ich 'ciocią'. Nie ma nic piękniejszego niż dziecięce dziękuję. - Jasne, że ja. A kto inny? - Uśmiechnęłam się szeroko i złapałam ją pod rękę i zaczęłam prowadzić w stronę mojego gabinetu, bo go mam, bo jestem super lekarzem. - Ale ty biedna jesteś. Zaraz się tym zajmiemy. - Powiedziałam kojąco do niej. Nie, wcale nie traktuję jej jak moich młodszych pacjentów. Ale to nie tak, że ją lekceważyłam czy coś, po prostu włącza mi się taki mode jak przy dzieciach. - Ja biorę za nią odpowiedzialność. Nie przejmuj się dokumentami ani pieniędzmi. - Rzuciłam tylko do pielęgniarki i zniknęłam za drzwiami z moją nową pacjentką. Zaczęłam przypatrywać się jej oczyszczonej ranie. Hm... odwróciłam się i wyjęłam z szafki potrzebne narzędzia, niestety bez szycia się nie obejdzie. Znów podeszłam do mojej znajomej i bacznie obserwowałam ranę. - Pracuję tu jakoś... od dawna. - Zaśmiałam się i posmarowałam jej policzek środkiem, który znieczulał. Za pół sekundy nie powinna nic czuć w tym obszarze. Usiadłam obok niej czekając. Nie mogę się zabrać do pracy dopóki znieczulenie nie zacznie działać. - Co za drań! Trzeba to zgłosić! - Oburzyłam się, bo to wbrew wszystkiemu w co ja wierzę. Nie o taki świat walczyłam. |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
| Temat: Re: Gabinet dr Crutcher Czw Sty 02, 2014 8:21 pm | |
| Dobry strzał. Co prawda nie pamiętałam kobiety za dobrze, a przynajmniej nie miałam teraz głowy do wyszukiwania w pamięci imion, jednak nie chciałam jej urazić zwracając się do niej w inny sposób. Choć, miała wrażenie, że akurat Ellie ciężko byłoby pozbawić dobrego humoru. Wystarczyło jej chwilę posłuchać. Byłam wdzięczna młodej lekarce za zapanowanie nad sytuacją. Za zaprowadzenie mnie do gabinetu. Naprawdę nie miałam ochoty siedzieć tam, bez celu, łudząc się, że pielęgniarka w końcu ugnie się patrząc na mnie. Zresztą, byłam ciekawa co musiała sobie o mnie pomyśleć, zakrwawionej, z rozciętym policzkiem, drżącym od zdenerwowania głosem i bez dokumentów. Musiałam stanowić ciekawy obrazek. A moja narastająca z czasem opryskliwość nie była raczej pomocna. Westchnęłam cicho, gdy zobaczyłam jak Ellie wyciąga z szafki narzędzia. Wiedziałam, że czeka mnie szycie, jednak... niezbyt cieszył mnie ten fakt. Nie uśmiechało mi się chodzenie w opatrunku dłużej niż tydzień, cóż jednak mogłam na to poradzić. Widać, miałam parszywe szczęście do takich sytuacji. - Miło - odparła, słysząc odpowiedź koleżanki, po czym pokiwałam głową z śmiechem jakby chcąc podkreślić moc moich słów. - To zdecydowanie miejsce dla Ciebie. Możesz pomagać ludziom, robić to co lubisz. Zamilkłam, gdy zaczęła nakładać na moją ranę jakiś płyn, najpewniej środek znieczulający, sądząc po tym jak szybko traciłam czucie w prawej stronie twarzy. Na próbę otworzyłam i zamknęłam usta parę razy, jednak szło mi to jakoś opornie. Działał. Skinęłam tylko głową słysząc kolejne słowa młodej lekarki, nawet nie próbując walczyć z otępiałymi mięśniami i rozsiadłam się wygodnie czekając na zabieg. Cóż, przynajmniej tutaj, w przeciwieństwie do frontu, łatwiej będzie utrzymanie rany w czystości i o uniknięcie zakażenia. |
| | |
| Temat: Re: Gabinet dr Crutcher Pią Sty 03, 2014 4:52 pm | |
| To spotkanie sprawiło, że zapomniałam o odwołanej wycieczce do KOLCa. Swoją drogą to zabawne, że tak się cieszę na myśl o wizycie w tym, bądź co bądź, dzikim rejonie. No ale nic na to nie poradzę, takie ze mnie dziwne stworzenie, że ciągnie mnie tam, gdzie nie powinno. Nie mogę jednak się teraz na tym skupiać, bo mam co innego do roboty. Spojrzałam na igłę, a potem na policzek Nici i widziałam, że znieczulenie zaczyna działać. Jeszcze chwilę i będę mogła przystąpić do szycia. Jak to zabawnie brzmi. - Co robisz? - A nic, szyję komuś twarz. Zaśmiałam się wewnętrznie, bo to było zabawne. Wstałam ociężale, bo jak się człowiek zasiedzi, to potem ciężko się ruszyć. Wzięłam do ręki nić i przejechałam po jej policzku dłonią. - Czujesz coś? - Potem lekko ją uszczypnęłam, ale nie zareagowała. Ok. Ręce miałam zdezynfekowane, tak samo jak narzędzia. Zaczęła się zabawa. Najpierw poleciało trochę krwi, ale w miarę jak ten mały zabieg się kończyć, krwi też już nie było. Po skończeniu szycia posmarowałam to maścią, a następnie zakleiłam gazą. - A teraz tak. - Odwróciłam się do kosza, żeby wyrzucić zużytą igłę i pozostałą nić. - Musisz teraz nad wyraz dbać o higienę, bo nie chcemy, żeby wdało się jakiekolwiek zakażenie. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - Jak coś będzie boleć, nie pasować ci... cokolwiek to zaraz ci dam mój numer telefonu. Dzwoń od razu, o każdej porze dnia i nocy. Co więcej?... Ach, za tydzień zgłoś się do mnie na zdjęcie szwów. Możesz przyjść tutaj albo zwyczajnie do mojego gabinetu w domu. - Skończyłam swój monolog i zerknęłam na Nicole czy nadążała. |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
| Temat: Re: Gabinet dr Crutcher Pią Sty 03, 2014 5:20 pm | |
| - Czujesz coś? Wywróciłam oczami słysząc to pytanie, po czym zaprzeczyłam ruchem głowy. Pewnie gdyby nie fakt, iż dłoń znajdowała się na skraju mojego pola widzenia nie zauważyłabym, że Ellie majstruje coś przy moim policzku. W sumie, jedyną zaletą mieszkania w Kapitolu było to, że teraz mieliśmy dostęp do wszystkich najlepszych środków leczniczych. Tabletki, maści, wszystko potrafiło postawić człowieka na nogi o niebo szybciej niż wszelkie dostępne w dystryktach środki. Na szczęście mieszkając w Trójce nie chorowałam za wiele. Widziałam za to jak moi znajomi borykają się długo z infekcjami, których wyleczenie, tutaj, trwało dzień, może dwa. Starałam się nie ruszać podczas całego zabiegu, nie chcąc utrudniać pracy kobiecie. Jednak błyskająca wciąż blisko mojego oka igła wzbudzała we mnie odruchy wyrobione na froncie i musiałam włożyć naprawdę dużo wysiłku w zachowanie spokoju. Cały czas powtarzałam sobie, że nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo. A i nie atakuje mnie kolejny idiota z nożem. Nie mogłam jednak odmówić sobie pełnego ulgi westchnięcia, gdy wszystko się skończyło. Chwilami bywałam zbyt nerwowa. Przejechałam palcami po krawędzi opatrunku, gdy ten znalazł się w końcu przyklejony na moim policzku. Wsłuchiwałam się przy tym uważnie w słowa Ellie, bo chociaż dobrze wiedziałam jak mam traktować tą ranę nie chciałam by kobieta poczuła się zignorowana. Gdy skończyła swoją wypowiedź skinęłam powoli głową. - Jasne - odpowiedziałam, walcząc ze sztywnością policzka. - Jak często mam zmieniać opatrunek? W tym już miałam doświadczenie, wiedziałam, że poradzę sobie sama. Zresztą chwilami, jeszcze przed śmiercią mamy, pomagałam jej w szpitalu w Trzynastce zmieniać opatrunki rannym rebeliantom. W domu powinnam mieć nawet kwas borowy. Gazę i resztę chyba zresztą też. Jak czegoś nie będzie dokupię jutro z rana. Jakieś tam oszczędności miałam w mieszkaniu. |
| | |
| Temat: Re: Gabinet dr Crutcher Pią Sty 03, 2014 7:09 pm | |
| Potem wszystko poszło gładko. Nic już nie musiałam szyć ani opatrywać. Po prostu wytłumaczyłam jej co ile ma zmieniać opatrunek i podałam jej mój numer. Posiedziałyśmy chwilę rozmawiając, zadałam jej milion pytań czy sobie poradzi i czy mogę jej jakoś pomóc, ale nie chciała nic. Dałam jej tylko kartkę z numerem mojego telefonu, gdyby miała jakiekolwiek pytania. Zapowiedziałam, że nie musi się martwić o płacenie, bo zrobię to za nią, a ona mi odda dług (albo i nie). Życzyłam jej powodzenia w znalezieniu sprawcy. Zgłoszenie tego zajścia mogłoby pomóc, chyba że zostało jej skradzione coś, co nie powinno dostać się w ręce rządzących, ale ja się tam na tym nie znam. W każdym razie... na odchodne ją tylko wyściskałam i zostałam sama. Reszta wieczoru i nocy była dość nudna i aż dopadło mnie coś a'la smutek, że nici z wyjazdu jutrzejszego. Na szczęście zdrzemnęłam się i nie myślałam zbyt długo. Swoją drogą to... myślenie nie sprzyja optymizmowi, zabawne. //zt x2 |
| | |
| Temat: Re: Gabinet dr Crutcher | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|