|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Ewangelina Stirling Pon Paź 28, 2013 5:45 pm | |
| Z wielką, staromodną wanną i innymi sprzętami typowymi dla pomieszczenia tego typu, stanowi obowiązkowy pokój. Kuchnia - obowiązkowe pomieszczenie w każdym domostwie. Nawet w KOLC'u. Kuchnia Strilingów jest jednak raczej zadbanym miejscem. Czyli centralne pomieszczenie w mieszkaniu Strilingów, gdzie stara kanapa stanowi najcenniejszy mebelek. Niewielki przedpokój przedziela równie małe mieszkanie rodziny Stirlingów. O ile dwie osoby można nazwać mianem rodziny. ____________ Ewangelina obudziła się około ósmej rano. Była w stanie wielkiej dezorientacji: gdzie jest, kim jest? W jej głowie pałętały się inne tego typu pytania, które w tej sytuacji nabrały znaczenia retorycznego. Wstała gwałtownie i poczęła w takim samym stanie wędrować od jednego kąta pokoju do drugiego. Wkrótce ów chód przeobraził się w bieg. Następnie nagle stanęła i próbowała racjonalnie myśleć, co, oczywiście, zbyt łatwe nie było. Wkrótce jej oczom ukazał się zeszyt, położony na szafce nocnej. Coś ją kusiło, by wziąć go w swoje anorektyczne dłonie i zajrzeć do środka. Zapoznając się powoli z jego treścią, na jej twarzy pojawiały się różne, mieszane uczucia. Raz było to zdziwienie, totalna rozpacz, co w końcu przeobraziło się w spokój, kiedy to dokończyła czytać ostatnie zapisane zdanie. Co ja miałam dzisiaj zrobić? - próbowała sobie przypomnieć. Po chwili zdała sobie sprawę z tego, że planowała złożyć wizytę u lekarza, by ten przepisał jej Pridinol - lek, który potencjalnie ma już wkrótce zdobyć władzę nad jej chorobą i tym samym unicestwić ją. Co prawda nie wierzyła w moc tych tabletek. Ale musiała. Musiała je brać - dla matki. Dla jej spokoju. Czym prędzej przebrała się, wybierając chwilę wcześniej z szafy zieloną tunikę i czarne legginsy. Nie zjadła śniadania i tym samym nie biorąc ostatniej dawki Pridinolu. Po prostu jej się nie chciało, albo wolała nie zwlekać z tą wizytą. Orientując się w tym, że mama jeszcze śpi, wzięła klucze i wychodząc z domu, przekręciła klucz w zamku i czym prędzej udała się na miasto. ULICZKA |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Nie Lis 24, 2013 6:57 pm | |
| Uliczka.
- Nazywam się Noelle Rhodes. - dziewczyna odpowiedziała na pytanie Ewangeliny. Zapamiętała je - o dziwo - od razu, od pierwszych słów o tym wydźwięku. - Możesz mówić jak Ci wygodniej. Tutaj każdy z każdym jest równy. - po chwili Noelle znów podjęła wątek. - A Ty, jak masz na imię? - Ewangelina - brunetka posłała jej najszczerszy a zarazem najsłodszy uśmiech, na jaki zapewne było ją stać, przyciskając do piersi swój zeszyt jeszcze mocniej. Tak, jakby chciała tym nieznacznym gestem dodać sobie odrobinkę otuchy w tym całym stresie, którego obecność odczuwała, aczkolwiek nie dawała poznać po sobie, że ten próbował ją kontrolować. Zanim się obejrzały, już wchodziły po skrzypiących schodach prowadzących na piętro mieszkalnej kamienicy. Nagle Ewan poczuła panikę. Przed tym, że sobie uświadomiła, iż być może robi źle, i to bardzo źle. Może to największy błąd w jej kruchym życiu. Zapraszam obcą osobę do domu. Własnego domu... Czy dobrze robię?... Co na to powie mama? A może... uda nam się jej akurat teraz nie spotkać? Ale uświadomiła sobie również, że jest już za późno, przecież kto daje i odbiera, no to... no, każdy zna kontynuację. Wyjmując z kieszeni pęk kluczy, poprosiła nową znajomą, by przetrzymała jej notatnik podczas zmagania z tym a jakże zestarzałym zamkiem do drzwi. Po jakichś dwóch minutach te otworzyły się i ich oczom ukazał się korytarz, dość wąski korytarz. Ewangelina zastanawiała się, jakie wrażenie zrobiło na nowej znajomej owo miejsce. - Mamo, czy jesteś w domu? - krzyknęła. Nie otrzymała odpowiedzi, co rozumie się samo przez się. W pewnym sensie poczuła swego rodzaju ulgę. Przynajmniej nikt im przeszkadzać nie będzie, a nie ukrywała sama przed sobą faktu, że miała wielką ochotę poznać bliżej Noelle, dziewczę o naprawdę pięknym imieniu. Spojrzała znów na Noelle. W końcu musiała jakoś zająć się gościem, więc rozpoczęła od następujących słów: - Nasze mieszkanie nie należy do najekskluzywniejszych, ale czego się dziwić po takim miejscu, jak KOLC? - uśmiechnęła się nieznacznie. - chodź do kuchni, mama zostawiła w garnku zupę pomidorową. Mam nadzieję, że lubisz? - mówiła, głęboko zaglądając jej w oczy. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Pon Lis 25, 2013 5:10 pm | |
| - Ewangelina. Piękne imię. Brzmiało jak nazwa jakiegoś pięknego instrumentu, lub wpadająca w ucho piosenka. Nastolatka wypowiedziała je, tuląc do piersi swój wierny zeszycik. To tak, jakby chciała włożyć całą jego zawartość do serca i nigdy nie zapomnieć. Może opisała tam pewną osobę, której już nie ma po tej stronie. Albo ma tam bardzo ważny list do kogoś za murem. A może to tylko... lista zakupów? Przekonam się o tym później. Obie weszłyśmy do kamiennego budynku, o skrzypiących schodach i lekko zaniedbanej klatce. Zawsze takie miejsca wydawały mi się niebezpieczne, a mimo tego antyczne i swego rodzaju piękne. Lubiłam klimaty tradycyjnych i przedwojennych domów. Mimo niektórych nieprzyjemnych aspektów tego miejsca potraktowałam to jako wycieczkę po autentycznym środowisku Kwartału. W pewnym momencie wchodzenia po stopniach Ewangelina wydawała się po części zdruzgotana zaistniałą sytuacją; jakby właśnie zrobiła jakiś paskudny błąd. Ale co? Mam nadzieję, że nie chodzi o mnie, bo przecież w każdej chwili mogę iść gdzieś dalej. - Dobrze się czujesz? - z nutą troski w głosie posłałam opiekuńcze pytanie do dziewczyny; nie usłyszałam jednak żadnej konkretnej odpowiedzi. Po krótkim momencie Ewangelina już szukała kluczy po skrytkach swojej odzieży. Gdy je znalazła, poprosiła, żebym przechowała jej cenny przedmiot podczas gdy ona wyruszy na walkę z groźną bestią, zwaną zamkiem od drzwi wejściowych. Nie ukrywałam, że ciekawiła mnie zawartość, na pewno dziewczynka też o tym wiedziała, ale nawet przez ponad 6 miesięcy tułania się po obrzeżach Kapitolu, w brudzie i pośród włóczęg zachowałam strzępki kultury. Pewnego dnia na pewno kiedyś mi się to przyda. Nastolatka zaczęła nawoływać swojej mamy, sprawdzając, czy znajduje się gdzieś w mieszkaniu. To mogłaby być niezręczna sytuacja dla wszystkich. Mała dziewczynka sprowadza dwa razy starszą kobietę do swojego domu, rodzina nie ma pieniędzy, a dorosła włóczęga nie umie poradzić sobie z trudami życia. Tylko że... to wszystko prawda. Odetchnęłam jednak, gdy dowiedziałam się, że dom jest pusty. Tylko dlaczego nie zawołała swojego ojca? Braci, sióstr? Kogokolwiek? Czy to oznacza, że obie są tutaj całkiem same? Wolałam jednak nie pytać o to, czy faktycznie cała rodzina Ewangeliny to tylko jej mama. - Nasze mieszkanie nie należy do najekskluzywniejszych, ale czego się dziwić po takim miejscu, jak KOLC? Kłamstwo. Mieszkanie w środku było zdecydowanie sympatyczne. - Cena nie mówi o jakości. - odrzekłam niezbyt zrozumiałe słowa do dziewczyny. Po części kierowałam je do siebie. Kiedy mieszkałam dawnym Kapitolu, znajdowałam się w istnym labiryncie antyków, do którego mapę miałam tylko ja. Zawsze lubiłam być otoczona pięknymi przedmiotami. Najbardziej podziwiałam rzeźbę dużego, szklanego łabędzia, stojącego obok pianina. Ale potem minęło kilka lat. Szał zakupów był coraz większy, aż w końcu zapełniłam cały dom bezużytecznym pięknem. Czułam się taka spełniona i... wolna. Ale niedługo potem Rebelianci ściągnęli mnie na ziemię. Zdałam sobie sprawę, że piękne przedmioty nie potrafią dać bezpieczeństwa. Odkryłam, że sztuka to wolność, lecz ze wzrostem wolności rosną zagrożenia. To zupełnie jak wtedy, gdy byłam poza Kapitolem. Zagrożenia rosły za każdym razem, gdy oddalałam się od muru. Co więc wybrać - wolność czy bezpieczeństwo? W życiu trzeba spróbować wszystkiego. - Najważniejsze jest, żebyś czuła się bezpiecznie. - dodałam kolejne ciężkie do zrozumienia zdanie. Może Ewangelina nie zastanawiała się nad nim długo, a może odłożyła je, żeby pomyśleć o nim kiedy indziej. Po prostu, kontynuowała ugaszczanie mnie i rozmowę. - Chodź do kuchni, mama zostawiła w garnku zupę pomidorową. Mam nadzieję, że lubisz? Kiedy ja jadłam pomidorową. - Poproszę, ale mam nadzieję, że mimo tego starczy dla całej Twojej rodziny - wtrąciłam - Nie ja jestem tutaj najważniejsza, bo po części zasłużyłam sobie na to, co mam teraz - zaczęłam trochę więcej mówić o sobie. Zorientowałam się jednak, że powinnam dać powiedzieć Ewangelinie, czy naprawdę chce o tym słuchać. Wstrzymałam się. Może historia kobiety z ulicy nie jest dla niej niczym interesującym? Usiadłam przy stoliku w pobliżu i zaczekałam na reakcję dziewczyny. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Pon Lis 25, 2013 5:59 pm | |
| Kiedy Ewangelina zdradziła blondynce swoje imię, Noelle świdrowała, atakowała wręcz swoim spojrzeniem przedmiot notatnika. Brunetka wydedukowała, że ta zastanawia się nad tym, jakie treści on zawiera. Może powiem... kiedyś. Nie, nie zrobię takiego błędu, jak w przypadku Willa. O co to to nie. Trzeba mi bliżej poznać tę kobietę. Dopiero później zastanowię się nad zdradzeniem swojego wielkiego sekretu (?) , o ile się w ogóle na to kiedykolwiek w jej przypadku zdobędę. - Dobrze się czujesz? - nowo poznana zapytała Ewan, przy czym tą drugą zszokowało owe pytanie. Skąd mogła tak pomyśleć? A może wyglądam blado? Tak czy owak, słowa te były naładowane wielką porcją troski. Przez jakiś czas nie odpowiadała, aż w oczach Noelle pojawiło się zrezygnowanie, jakby ta uznała, iż panna Stirling nie odpowie w ogóle. Jednakże zmieniła zdanie - odpowie na nie, mimo, że jest nietypowe, nieadekwatne. - Hm, tak... a czemu pytasz? - uśmiechnęła się ponownie. Tym razem Noelle nie zareagowała jakoś wyjątkowo. Kiedy Ewangelina usłyszała nowe słowa swojej rozmówczyni, przez chwilę je kontemplowała, zaś po tej chwili przyjęła wypowiedź do siebie: - Cena nie mówi o jakości. - nastąpiła krótka pauza, po czym głos blondynki znów zaczął kształtować się w, równie krótką, wypowiedź: - Najważniejsze jest, żebyś czuła się bezpiecznie. Kiedy już zrozumiała sens tych słów, zaproponowała zjedzenie zupy pomidorowej, ugotowanej wcześniej przez jej rodzicielkę. W głębi duszy poczuła, że Noelle jest szczęśliwa z tego powodu. Ale nie poznała tego po jej wyrazie twarzy. - Poproszę, ale mam nadzieję, że mimo tego starczy dla całej Twojej rodziny - Nie ja jestem tutaj najważniejsza, bo po części zasłużyłam sobie na to, co mam teraz. Rozmówczyni, po tym zdaniu, usiadła i jakby czekała na odpowiedź lokatorki. Ewangelina już wiedziała, co odpowie. - Spokojnie. Po pierwsze, mieszkam tutaj tylko z matką. Po drugie... hm, na co zasłużyłaś? Opowiesz mi o tym? Brunetkę aż zszokowało to, że dała znać, iż chętnie ją wysłucha. Przecież w słuchaniu zbyt dobra nie była, prawda? Owszem, jak najszczersza. To zupełnie nie pasowało do jej charakteru, sposobu życia... Ale przecież ona wciąż ulega metamorfozom. Główny wpływ ma na to fakt, że z każdym dniem inaczej odbiera to, co napisała w zeszycie, który jest aktualnie najmłodszym bratem swojego rodzeństwa walczącego z odrobinką wolnego miejsca na półce z książkami przywieszonej nad łóżkiem dziewczyny. - Zapraszam do kuchni. Podgrzeję zupę i zaparzę herbatę, a ty daj się zaprosić do stołu.
kuchnia |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Pon Lis 25, 2013 9:00 pm | |
| Po troskliwym pytaniu z mojej strony dziewczyna odpowiedziała krótko i niezbyt treściwie. - Hm, tak... a czemu pytasz? Właśnie, czemu? Ostatnio często staje przede mną to pytanie. - Po prostu lubię wiedzieć, jak ludzie dookoła mnie się czują.Treściwa odpowiedź to podstawa komunikacji - zganiłam się w myślach. *** - Spokojnie. Po pierwsze, mieszkam tutaj tylko z matką. Po drugie... hm, na co zasłużyłaś? Opowiesz mi o tym? Przynajmniej dowiedziałam się czegoś o jej rodzinie. To faktycznie smutne, że muszą być tutaj same. Nie byłam jednak na tyle śmiała, żeby zapytać Ewangelinę o jej ojca lub rodzeństwo. Może kiedyś. Wolę nawet nie zgadywać, bo wersji tej historii w głowie mogę ukształtować tak wiele, że to zajęłoby mi zbyt dużo czasu. Na co zasłużyłam?Po chwili milczenia Ewangelina po prostu zaprosiła mnie na wspomnianą wyżej zupę pomidorową, ugotowaną przez jej rzekomą mamę. Nie wiedząc za bardzo od czego zacząć, po prostu podniosłam się i ruszyłam za nią. Ewangelina robiła coś, a ja przygotowałam się do monologu o tym, co działo się ze mną przez cały ten czas. Sama zapomniałam już większość rzeczy, a to nawet dobra okazja, żeby powrócić do tego. - Widzisz. - zaczęłam, rozgrzebując ognisko spalonych wspomnień - 16 lat temu ukończyłam studia z zakresu muzyki klasycznej. Ponieważ wychowałam się praktycznie bez rodziców w dzieciństwie doznałam kilku urazów. Kilka lat później rozwinęłam się i byłam już właścicielem filharmonii w panem. Stałam się klasycznym totalitarystą, wprowadziłam reżim i każdy kto mi nie pasował w trybie natychmiastowym wylatywał z roboty. To była dobrze płatna praca, więc miałam w garści każdego, kto potrzebował pieniędzy. Cała kulturowa śmietanka udawała się tam, a występy były huczne. Lecz pensja o sporej wartości chyba nie była warta tego, jak odgórnie traktowałam każdego. Sabotowałam własny zespół i krzywdziłam ludzi. Ale niektórzy ludzie byli tego warci. - odwróciłam temat od siebie, bo z większości punktów widzenia ta historia na pewno wydawałaby się zwyczajnie głupia, i niezrozumiała - Widziałam człowieka, który potrzebował pieniędzy na narkotyki, i dlatego pozwolił mi robić co tylko zechcę, aby nie stracił swojej pozycji. Widziałam człowieka z czwórką dzieci, z kredytem, który został strzępkiem nerwów, a w końcu zmarł na zawał. Widziałam syna polityka, który złożył obietnicę ojcu, że mimo że nie najlepiej zdał szkołę zostanie bogaczem lub zostanie wyrzucony z domu. - wzięłam oddech, żeby przejść do dalszej części 'spowiedzi' - Ale najgorsze w tym jest, że nie potrafiłam oszczędzić żadnego z nich. Nie wiem, czy to rozumiesz, a pewnie ta historia wydaje Ci się czymś głupim, a ja jestem jakąś zwyczajną wariatką z ulicy, którą zaprosiłaś do domu, bo było Ci jej żal. Tak jak... jak sto tysięcy innych wariatek.Żeby nie utrzymywać ekscentrycznej atmosfery, przeszłam dalej. - Oprócz tego w czasach świetności Kapitolu popadłam w szał zakupów. Pieniądze pozwoliły kupić mi dużo ozdób do domu. Lubiłam być otoczona pięknymi przedmiotami, ale podczas rebelii zdałam sobie sprawę, że nie są nic warte, bo nigdy nie mogą cię ochronić. To ty chronisz je. Ale po co? Po napadzie na mój dom uciekłam z Kapitolu, cudem wychodząc bez szwanku. Zdobyłam tornister i ekwipunek, a potem rozpoczęłam koczownicze życie na jałowych obrzeżach. I tak rozpoczęła się moja tułaczka.Dziewczyna nie spieszyła się z nalewaniem. Tuż pod koniec ostatniego zdania dostałam pod nos talerzyk z zupą. Pachniała tak... ciepło. I pomidorowo. To jakby miała smak i nie była jeszcze po terminie. To zniszczyło moje skupienie i rozproszyło myśli, ale zorientowałam się, że skoro zaczęłam tę opowieść, powinnam ją dokończyć i... mieć to z głowy. - Krocząc, skradając się, chodząc, biegnąc, uciekając, przeżyłam kilka miesięcy, które były dla mnie pouczeniem. A wczoraj dowiedziałam się najważniejszej rzeczy. Konkretniej mówiąc: 3 tygodnie temu utknęłam w kanałach. Byłam tam uwięziona i musiałam przez dwa tygodnie kisić się, czekając na coś, co mnie stamtąd wyciągnie, lub zabije. Nie miałam już zapasów ani świeżej wody. Czekałam. Aż zaatakowała mnie wredna gadzina, która pozbawiła mnie... ucha - odkryłam przesiąknięty bandaż, schowany za kurtyną blond loków, po czym szybko go schowałam, opierając ręce z powrotem na stole - A wtedy przyszli Strażnicy Pokoju. I mnie zabrali, jak truchło.Wciąż powstrzymywałam się od jedzenia, żeby historia była w miarę spójna. - Obudziłam się w celi. Wygłodzona, zmarznięta, ogłuszona, ranna. Pewnie zaopiekował się mną jakiś lekarz, bo obudziłam się już z opatrzoną raną. Z krat celi widziałam mój tornister podróżny. Lecz wtedy do mojej celi przyszedł człowiek. - starałam się nie przybierać jakichś specjalnych emocji, mówiąc o oficerze szeregów Coin - Nauczył mnie, że każdy ogień kiedyś gaśnie. I nie zapomnę tego, co mi zrobił. Nie zapomnę, jak to wszystko mogło się potoczyć. Ty pewnie też byś nie zapomniała. - odniosłam zabawne wrażenie, że Ewangelina odczuła to jako jakąś aluzję. Kontynuowałam jednak, z grubsza pomijając to - Wypuścili mnie. Jakaś dobra dusza podrzuciła mi do plecaka niewielką porcję prowiantu. Odzyskałam jednak tylko część zdobytych rzeczy, z czego większość jest bezużyteczna. Mam też niewiele pieniędzy. A na koniec trafiłam tutaj. Pierwszą osobą, która chciała ze mną porozmawiać byłaś ty. Resztę znasz. - zakończyłam, spuszczając z siebie powietrze, jak po największym występie w moim życiu. Zaczęłam trawić pomidorową, podczas gdy Ewangelina zaczęła trawić informacje, które jej podałam. - Zamiana ról. Teraz Ty opowiedz o sobie. - dodałam, chcąc porzucić już swój temat. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Pon Lis 25, 2013 10:07 pm | |
| Przedpokój
Podczas kiedy nalewała zupę do dwóch sporych talerzy, jej gość zaczął mówić. O sobie. A Ewangelina słuchała, co było co najmniej dziwne. Po raz pierwszy tak bardzo się przejęła tym, co ktoś jej mówi. O sobie. A trzeba uwydatnić fakt, że ten ktoś jest prawie że nieznajomym. A raczej nieznajomą. Ale z każdą sekundą, z każdym wypowiedzianym przez Noelle słowem, nowym słowem, ta stawała się dla Ewangeliny coraz bliższa. Aż Stirlingówna uśmiechnęła się w duchu, nie wiedząc, czy emocja ta była widoczna na jej drobnej twarzyczce. Miała nadzieję, że nie. Bo co było zabawnego w tej opowieści? Nic. No właśnie. I Ewan nie chciała, by ta kobieta pomyślała, że owa historia jest dla niej zabawną, że wyśmiewa ją bądź wykpiwa. Ewangelina uznała, że jej rozmówczyni jest naprawdę ciekawą osobą. Barwną, zróżnicowaną,. No, tak - po prostu ciekawą, to najlepiej określa jej personę. Akademia muzyczna? Może i ona gra na skrzypcach, co? Kiedy zakończy swój monolog - bo nieładnie jest przerywać - postanowiła, że zada jej odnośnie tego pytanie. A kobieta mówiła dalej. Ewangelina wzięła z szafki dwie stołowe łyżki i podała jedną tej rozgadanej. Drugą umoczyła w cieczy o intensywnych walorach smakowych, kolorystycznych i zapachowych. Spróbowała, ani na chwilę nie przestając słuchać. I wciąż się dziwiła samej sobie, że tak pilnie potrafi słuchać drugiego człowieka. Jakby to nie była ona... Kiedy skończyła, brunetce jakby czegoś zabrakło. Polubiła słuchanie innych. Chciałaby słuchać tej opowiastki przez co najmniej wieczność. Ale wiedziała, że tak nie można i trzeba powrócić do rzeczywistości. Do swojej choroby, do zeszytu, matki, nowo przybyłej do ich mieszkania i do obietnicy złożonej Willowi. -Zamiana ról. Teraz Ty opowiedz o sobie. - Akademia muzyczna, powiadasz. A co cię zachęciło do podjęcia takiej a nie innej decyzji? Odpowiedziała jej pytaniem na pytanie, na dodatek z zupełnie innej beczki. Skarciła się w duchu za ten haniebny czyn i grzecznie odpowiedziała. - Coś o mnie? Nie wiem, czy chcesz tego słuchać. I nie wiem, czy chcę byś to wiedziała, bo to zapewne wzbudzi w twoich uczuciach współczucie, którego nie potrzebuję. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Wto Lis 26, 2013 6:51 pm | |
| - Akademia muzyczna, powiadasz. A co cię zachęciło do podjęcia takiej a nie innej decyzji? - Po prostu, zawsze fascynowała mnie muzyka - odpowiedziałam skrajnie ogólnie - Instrumenty w dzieciństwie wydawały mi się czymś pięknym, bo nie dość że były dziełem sztuki, były też narzędziem sztuki. Możesz oglądać ich piękną budowę, możesz je ozdabiać, możesz na nich grać. To narzędzie do wyzwalania wyobraźni. - dodałam. Dostałam skołowania, gdy Ewangelina zadała pytanie, które zupełnie kontrastowało z resztą kontekstu. I przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy to dlatego, że mnie nie słuchała, czy tak naprawdę nie powiedziałam ani słowa, a cały monolog odbywał się w mojej głowie. Odnosiłam wrażenie nie do odrzucenia, że moje szaleństwo postępuje. Gdy nie wiedziałam co powiedzieć i już miałam wystrzelić jakimś głupstwem, nastolatka dodała kolejny człon wypowiedzi. - Coś o mnie? Nie wiem, czy chcesz tego słuchać. I nie wiem, czy chcę byś to wiedziała, bo to zapewne wzbudzi w twoich uczuciach współczucie, którego nie potrzebuję. Jakie współczucie? - Co masz na myśli? - zapytałam, nie porzucając pytania. Opowieść Ewangeliny z początku nie wydawała mi się wcale głupia, przecież widać, że miła i porządna z niej dziewczyna. Wręcz przeciwnie, odczuwałam coraz większe zainteresowanie nią. Nie wspominając już o sekretach, które kryje zeszyt, których najpewniej nie będzie mi dane poznać. A może spróbuję być trochę bardziej bezpośrednia? - Może opowiesz mi coś o swoim zeszycie? - rzuciłam pytanie z nadzieją, że nie skrępuję mojej rozmówczyni - Wygląda na to, że bardzo go cenisz. - dodałam, dając Ewan czas na myślenie i zgarniając kolejną łyżkę zupy z talerzyka. Przypomniałam sobie, że także ja posiadam przedmiot, który cenię sobie podobnie. W tornistrze trzymam jeszcze przecież batutę, która służyła mi jeszcze w czasach świetności Panem. Pomyślałam, że może później będę mogła pokazać ją dziewczynce. Chociaż... po co? |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Wto Lis 26, 2013 7:21 pm | |
| - Po prostu, zawsze fascynowała mnie muzyka. Instrumenty w dzieciństwie wydawały mi się czymś pięknym, bo nie dość że były dziełem sztuki, były też narzędziem sztuki. Możesz oglądać ich piękną budowę, możesz je ozdabiać, możesz na nich grać. To narzędzie do wyzwalania wyobraźni. Nowo poznana zyskała w oczach Ewangeliny, głównie przez ładne ułożenie swoich myśli w słowa a zarazem zwięzłość. Młodsza jeszcze przez chwilę zdawała się kontemplować słowa Noelle. Te bardzo przypadły jej do gustu, staranne i obrazowe. Poza tym uważała, iż rozmówczyni mówi prawdę. W końcu sama ma do czynienia z muzyką - gra na skrzypcach. A trzeba wiedzieć, że to kolejny z nielicznych faktów, o których Ewangelina wiedziała bez pomocy zeszytu i nie zapominała mimo choroby. Dziwne, prawda? Cóż, jej życie przez owo schorzenie było na prawdę skomplikowane. I świadomość szesnastolatki potwierdzała to. Kiedy powiedziała parę słów o tym, że nie powinna raczej mówić o sobie, Noelle zareagowała automatycznie: - Co masz na myśli? Ewangelinę zaatakowała panika, pod postacią zimnego potu oblewającego swą substancją jej kark. Cóż, nie sposób zaprzeczyć, że znalazła się w niezbyt komfortowej sytuacji. Co odpowiedzieć? Jak zareagować, jaką postawę przyjąć, jakie uczucia wylać na swą twarz?... - w jej głowie pałętały się różnorodne tego typu pytania. Wkrótce nadeszło to najgorsze, bo Noelle odezwała się takimi, a nie innymi słowami. - Może opowiesz mi coś o swoim zeszycie? Wygląda na to, że bardzo go cenisz. I znowu, tak jak przy spotkaniu z Williamem, władzę nad jej umysłem przejęły dwa niewidzialne duszki, z czego jeden mówił, by albo olać tę kobietę (a przynajmniej w tej kwestii), odmówić odpowiedzi albo automatycznie zmienić wątek. Ale istniała jeszcze druga duszyczka. Ta twierdziła, że nic się nie stanie, jak Ewangelina opowie nowo poznanej o notatniku. Co tracisz, Ewangelino? Może i niewiele zyskasz, ale ta kobieta chyba bardzo chce znaleźć odpowiedź na jej pytania, wątpliwości, w tym propozycję zdradzenia twojego sekretu... Naszego sekretu. Ewangelina już wiedziała, po tej rozmowie z samą sobą, co powinna zrobić. I jak pomyślała, tak zrobiła, bo po co z tym zwlekać? - To zeszyt, dzięki któremu potrafię żyć z chorobą, dość specyficzną, moją chorobą. Neurologiczną. Dziewczyna na początku pożałowała, że takowe słowa wypłynęły z jej ust. Ale, bacznie obserwując spojrzenie Noelle, uznała, że na prawdę nic nie straciła. Więc ten drugi duszek miał rację, w związku z czym Ewangelina odetchnęła z ulgą. Przez jakiś czas Noelle nie odpowiadała, ale szesnastolatka nie dziwiła jej się ani trochę, ani odrobinę, nawet nie ułamek sekundy. Dlatego dała jej odpocząć od świdrującego spojrzenia. I czekała... |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Sro Lis 27, 2013 1:50 pm | |
| Ewangelina wyglądała z jednej strony na nieobecną, z innej na zaskoczoną, z jeszcze innej na skrępowaną, a z ostatniej na zagubioną. To jakby zastanawiała się, co właśnie ma odpowiedzieć, albo grała na czas. Odpowiedź na to pytanie do tej pory wydawała mi się prosta, ale ta dziewczyna nie zastanawia się przecież bez powodu. Może to jej zwykły pamiętnik i po prostu wzięła go ze sobą przez przypadek, a gdy się zorientowała że go ma nie chciała by jego treść pozostała zasłonięta okładką i tajemnicą. Chyba skutecznie i nieumyślnie to zepsułam. Lecz wtedy, po głębokim zastanowieniu, Ewangelnia zdecydowała się zdradzić co nieco. - To zeszyt, dzięki któremu potrafię żyć z chorobą, dość specyficzną, moją chorobą. Neurologiczną. Nawet się zrymowało. Nigdy nie znałam się za bardzo na medycynie. Dlatego też obrałam taki kierunek nauki, jakiej zasób dzisiaj posiadam. Jedyne co przychodziło mi do głowy z temacie 'choroba neurologiczna' to demencja, Alzcheimer i schizofrenia. O tym wszystkim słyszałam najwięcej w telewizji, albo na jednej lub dwóch lekcjach biologii w szkole publicznej. Ewan wyglądała na rozżaloną osóbkę, która właśnie zrobiła coś, czego zaczęła żałować już niedługo potem. Może dla niej faktycznie to była jakaś tajemnica, jednak nie ma obaw, bo tak naprawdę nie wiem nawet co to jest. Ale nawet jeśli nie wiem, to dziewczynka musi być naprawdę biedna, jeśli ma taki kłopot. W sercu zadrżała moja czuła struna, jednak wiedziałam, że Ewan nie chce współczucia ani niczego takiego, bo przecież dwa zdania wcześniej jeszcze nie chciała mówić o swojej chorobie właśnie z tego powodu. Nie wiedziałam więc, co powiedzieć - i tak źle, i tak niedobrze. Wyglądało na to, że dziewczyna nie chce drążyć tematu, więc postanowiłam go zakończyć, żeby jej nie denerwować. - Nigdy nie spotkałam osoby z chorobą neurologiczną - jak najłagodniej starałam się odpowiedzieć, żeby nie okazywać współczucia, a zarazem nie odbiegać za bardzo od tematu - To z jednej strony ciekawe, a z drugiej smutne. Ale wydaje mi się, że za bardzo nie chcesz o tym opowiadać. Sama pewnie nawet nie umiałabym złożyć słów - zakończyłam. Zupa się skończyła, a ja postanowiłam odnieść brudny talerz do zlewu, żeby nie kłopotać Ewan. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Sro Lis 27, 2013 4:00 pm | |
| - To z jednej strony ciekawe, a z drugiej smutne. Ale wydaje mi się, że za bardzo nie chcesz o tym opowiadać. Sama pewnie nawet nie umiałabym złożyć słów. Ewangelina poczuła ulgę, wielką, niewyobrażalną, ulgę. Że Noelle nie zmusza jej w żaden ze sposobów, by ta rozwinęła temat jej choroby. I tajemniczego zeszytu. Chociaż z drugiej strony, w jej głowie w tej chwili rodziła się kolejna potrzeba - by, jak na złość, wszystko jej wyjawić na te tematy. Ale uznała, że nie powinna. Może to zrobi... kiedyś. Aktualnie argumenty za i przeciw za bardzo się mieszają w jej umyśle. Plączą się, niczym węże, jadowite węże, które chcą jednym skurczem mięśni zacisnąć się na szyi jej ducha, pozbawiając go tym samym oddechu. I uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie. Funkcjonowanie tej wewnętrznej warstewki jej osoby. Kobieta wstała i, biorąc talerz po zupie, odstawiła do go zlewu. Ewangelina podziękowała. Nie tyle za odłożenie talerza, co za wspólny posiłek i miłą rozmowę w trakcie jedzenia. Przez chwilkę siedziały przy stole w kuchni. Milczały. Kontemplowały ciszę. Wszechogarniającą ciszę, która okazała się zbawienna przy jednoczesnej obserwacji oczu tej drugiej osoby. Jednak cisza ta wkrótce zmieniła się w stan nie do wytrzymania. Ewangelina zbierała myśli, zastanawiała się, jak je tutaj przedstawić na głos, by nie zostać źle zrozumianym przez Noelle. Miała nadzieję, że pokona to wyzwanie. - Słuchaj... szukasz pracy, prawda? Czy mieszkania też? Bo nie wiem, czy potrafiłabym ci pomóc, dlatego sądzę, że powinnaś porozmawiać z moją mamą. Sądzę, że niedługo już powinna być... W tej chwili dziewczyny usłyszała chrobotanie, charakterystyczne dla odgłosu klucza przekręcanego w tym a jakże przestarzałym zamku drzwi do mieszkania. O wilku mowa... a wilk tu. W drzwiach od kuchni stanęła kobieta około czterdziestki. Miała blond włosy i jasną karnację. Patrząc na Noelle, nie ukrywała zdziwienia, które od razu zagościło na jej bladej twarzy. - Mamo! - Ewangelina wstała i uściskała mamę. Kiedy zwolniła uścisk a następnie odstąpiła od niej o krok, powiedziała: - to Noelle. Noelle, to moja mama, Molly. Ta ostatnia wciąż patrzyła na gościa z czymś na wzór szoku, dezorientacji i niezrozumienia. - Witam... - rzekła Molly. Powoli, acz znacząco wyciągnęła rękę w kierunku muzykantki i uścisnęła ją słabo. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Czw Lis 28, 2013 9:34 pm | |
| Ewangelina zaniemówiła na kilka chwil, sprawiając, że kuchnia zaczęła tonąć w ciszy. A my zaczęłyśmy się nią dusić. Nie wiedziałam, co jeszcze dopowiedzieć, ale szczęśliwie w końcu dziewczyna przełamała melancholię. - Słuchaj... szukasz pracy, prawda? Czy mieszkania też? Bo nie wiem, czy potrafiłabym ci pomóc, dlatego sądzę, że powinnaś porozmawiać z moją mamą. Sądzę, że niedługo już powinna być... - Nie...! - nie zdążyłam dokończyć, a już usłyszałam klekotanie i dźwięk przekręcanych kluczy. Drzwi otworzyły się, ugaszczając w mieszkaniu echo z podniszczonej klatki schodowej oraz jego właścicielkę. Do domu weszła blondwłosa kobieta o bladej cerze i smukłej talii, wiekiem podobna do mnie. Z opisu nie różniłyśmy się prawie niczym. Tylko że do tej pory z nas dwóch to ja musiałam wynieść tyle ran ze swoich przeżyć, i dzięki temu wyglądałyśmy zupełnie różnie. Łączyło nas jednak to, że byłyśmy biedne i nie mogłyśmy pozwalać sobie na zbędne wydatki. Gdy kobieta stanęła w łuku do kuchni, bałam się bodajże na nią spojrzeć, a moja postura nieświadomie zmieniła się na zdecydowanie spiętą i niekomfortową. Czułam się tutaj jak intruz na wrogiej ziemi. Zupełnie jak przez ostatnie kilka miesięcy, gdy musiałam unikać całego człowieczeństwa, a oprócz tego i większości zwierząt, pojazdów, uważać na pułapki. W sumie się już do tego przyzwyczaiłam. Czułam na sobie wzrok mamy Ewan. Zły wzrok. To jakby byk zobaczył czerwone prześcieradło. A tak się składa, że właśnie noszę zdartą, czerwoną bluzę, a na głowie mam krew. Wstałam wraz z Ewangeliną, lekko ośmielona tym, że wciąż tu jest. Dziewczyna rzuciła się do niej, zanurzając się w matczyny uścisk, a po chwili odeszła od niej, ukazując mnie całą wzrokowi Molly. A przynajmniej tak przedstawiła ją Ewan. Czułam jeszcze bardziej, że nie jestem mile widziana; po co w domu dwie takie same kobiety? To tylko o jedną gębę więcej do wykarmienia. Nie ma szans, żebym zabawiła tutaj dłużej. Kobieta reagowała niemałym i negatywnym zaskoczeniem, spoglądając na mnie ze skrytą pogardą, lub raczej czymś w rodzaju braku akceptacji. To było spojrzenie pod tytułem 'za chwilę nie będzie miło'. Wiedziałam tylko, że nie byłam w stanie tego zahamować, i mogłam tylko czekać, jak gdyby nigdy nic. Zostałam obdarzona oziębłym uściskiem dłoni z ogromnym dystansem. - Przepraszam, jeśli sprawiłam jakieś kłopoty - odrzuciłam, tłumacząc się i wznosząc ręce w geście niewinności - Jeśli przeszkadzam, mogę iść. I tak jest już na mnie pora. - gdy wytłumaczyłam pani, że nie będę sprawiać kłopotów, skierowałam się do Ewan. Miałam nadzieję, że Ewan nie będzie próbowała mnie zatrzymać, a nawet jeśli, że pani o niepoznanym przeze mnie nazwisku będzie w miarę łagodna w stosunku do nas obu. - Ewan, musiałam po prostu z kimś porozmawiać. - powiedziałam - Poradzę sobie, cokolwiek się nie stanie. Muszę. Jestem dorosła, a Ty masz jeszcze szansę na jakiś wybór w swoim życiu. Nie zostań taka jak ja. Ćwicz, ucz się i dbaj o mamę. - w tej chwili przypomniałam sobie, że nawet nie miałam rodziców. Nie miałam nikogo, kto mógłby nakierować mnie na dobry tor. Może już od początku byłam skazana na to, żeby wydarzyło się wszystko to, co mnie spotkało. To było spisane jak księga. A może... Spojrzałam na zeszyt Ewangeliny, który dziewczynka zostawiła na stoliku. Od początku widać było, że był zeszytem bardzo osobistym, widać było, że bardzo dba o niego. Teraz zrozumiałam, że to może być już tylko pamiętnik. Nie zrozumiałam jednak, o co chodziło z tą 'chorobą neurologiczną'. Nigdy nie miałam własnego pamiętnika. Bo po co? I tak chciałam zapomnieć wszystko i zostawić w tyle. Bo nie było kolorowo. Życie płynie tylko w jednym kierunku. Łódź nie zawraca. - Życie to bilet w jedną stronę, Ewan. - dodałam po krótkiej chwili, gdy nikt nie wiedział, co ma powiedzieć - Nie odwracaj się, bo nigdy się nie cofniesz. Chwyciłam zeszyt z blatu stołowego w dłoń. - Pisz. - dodałam, wręczając zeszyt nastolatce - Może kiedyś wydasz autobiografię. Może pewnego dnia zostaniesz zawodową skrzypaczką. Może kiedyś będziesz rewolucjonistką i wyciągniesz mamę z Kwartału. Ale to wszystko dzieje się tylko raz. Po długim monologu czekałam tylko, aż Molly odrzeknie coś do mnie. Nie chciałam nalegać nawet najbardziej subtelnym pytaniem, a zarazem nie chciałam psuć nikomu humoru ani sprawiać poczucia winy swoim wyjściem. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Sob Lis 30, 2013 12:17 pm | |
| Ewangelina wyczuła w powietrzu niemiłą atmosferę. Nie myślała, że jej matka, przeważnie ciepła, serdeczna osoba, może tak zareagować na gościa - zwłaszcza na normalnego, grzecznego, sprawiającego raczej pozytywne wrażenie gościa. Noelle przeprosiła za kłopot, zasugerowała swoje wyjście z mieszkania, posłała w kierunku Ewangeliny kilka uwag, raczej mobilizujących uwag. Szesnastolatka nie wiedziała, co odpowiedzieć. Ale w tym samym czasie ujrzała zmianę na obliczu matki. Ów wyraz twarzy, oziębły wyraz, ustąpił miejsca diametralnej zmianie. A mianowicie, mina Molly przedstawiała teraz raczej miłe zamiary. Ewangelina była w szoku. Ponadto nie wiedziała, czy ten miły uśmiech ma charakter szczerego, czy też jest odwrotnie. Ewangelina nie wiedziała, jak się zachować. Odetchnęła z ulgą, kiedy ktoś inny się odezwał się. Mimo, że raczej nie chciała, by to była matka. A naprawdę tak właśnie było. Nie wiedziała, czy jej westchnienie ma cechować się świadomością złego obrotu spraw, czy ulgą. To tak te dwa niewidzialne duszki, które czasami ją odwiedzają i prawią jej propozycje rozwiązania danej sytuacji. Czasami jej pomagały, czasami przeszkadzały, były natrętne. - Hm, dzień dobry. – posłała Noelle miły, raczej szczery, w czym Ewangelina już zdążyła się zorientować – uśmiech, pokazując rząd śnieżnobiałych zębów. – Bardzo mi miło panią poznać. – przez chwilę jakby zbierała myśli, ale zaledwie kilka sekund później znów coś powiedziała. – Czy mogę wiedzieć, jak pani się zapoznała z moją córką? No właśnie, jak? – Ewangelinie wypadło to z głowy, ale po chwili już skojarzyła fakty. Przypomniała sobie zderzenie – już drugie zderzenie w tym samym dniu – i to, jak zaprosiła muzykantkę do własnego domu, proponując jej herbatę i zupę. Ucieszyła się, jak Noelle zgodziła się. Kolejna osoba do kontaktów, rozwija swoje życie towarzyskie, które jest w opłakanym stanie. Ciekawe, jakich ludzi – dzisiaj i w ogóle w najbliższym czasie – dane jej będzie jeszcze spotkać. Czy wszystkie kolejne kontakty będą mieć swój początek zawarty w przypadkowym zderzeniu? Kto to wie. Tak czy owak, ma nadzieję, że owa znajomość nie zmarnuje się, nie wyblaknie. Dlatego postanowiła, że weźmie numer telefonu od nowej znajomej. Ale to nie teraz. Później. Nie spieszy jej się, nie spieszy im się. Noelle odpowiedziała na pytanie, a Molly ani na chwilkę nie przestawała się uśmiechać. Szesnastolatka była teraz już tego pewna. To miły oraz a jakże szczery uśmiech. Cóż, w końcu swoją rodzicielkę zna bardzo dobrze. - Opowie pani coś o sobie? – pani Stirling zadała Noelle kolejne pytanie, siadając przy stole. – Ewangelino, wstaw wodę na herbatę, jak możesz. Ewangelina wstała, nalała wody do wysłużonego, staromodnego czajnika, postawiła na palniku i zapałką podpaliła. - Noelle, jaki smak herbaty preferujesz? |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Sob Lis 30, 2013 2:51 pm | |
| - Mój brak kultury, nie przywitałam się. Zorientowałam się dopiero, gdy pani (panna?) Molly powitała mnie z uśmiechem, który dopiero po chwili zagościł na jej twarzy. Byłam wręcz zaskoczona, z jednej strony zdezorientowana, a nawet lekko oburzona. Gdyby moja córka przyprowadzała dwa razy starszych żebraków do domu, oferowała im ciepły posiłek a nawet tymczasowy nocleg, wyrzuciłabym jedno z drugim za drzwi. Może ta rodzina faktycznie była jakaś nienormalna. A może były po prostu życzliwymi osobami. Które nie oceniają księgi po okładce. – Czy mogę wiedzieć, jak pani się zapoznała z moją córką? - wciąż zadowolona Molly zapytała. - Więc... - zaczęłam jednym słowem, aby dać sobie czas na przypomnienie sytuacji sprzed około pół godziny - Po prostu szłam ulicą, a wtedy wpadła na mnie Ewangelina. Przeprosiłyśmy się, a widząc mój stan Pani córka chyba po prostu z życzliwości chciała mi pomóć. I pomogła aż zanadto - skierowałam ostatnie zdanie w kierunku dziewczynki - Nie chcę sprawiać żadnych kłopotów; jeśli ma pani coś przeciw mojemu przebywaniu tutaj mogę w każdej chwili wyjść. Reakcja Molly chyba była wręcz przeciwna mojemu wychodzeniu, bo już po momencie Ewangelina parzyła herbatę dla wszystkich. Z obu stron, za obie ręce chwyciły mnie ulga i sumienie, które zaczęły rozrywać mnie wpół. Po lewej stronie stało bezpieczeństwo i chęć zostania przy tej rodzinie. Taka okazja na rozmowę może się nie powtórzyć. Niewiele ludzi w Kwartale może być tak miłych. Po prawej stronie ciągnęło mnie coś, co kazało mi patrzeć w kierunku wyjścia. Coś, co kazało mi zostawić ich samym sobie, nie ściągać im problemów na głowę. Coś... co nawet nie wiedziałam, jak mogę nazwać. Lecz po chwili panie Stirling zdecydowały za mnie - usiadłam z powrotem przy stole, jak gdyby nigdy nic, razem z Molly. - Opowie pani coś o sobie?
... Nie. - O... oczywiście, skoro pani nalega. - zaczęłam z lekkim skrępowaniem. Muszę opowiedzieć wszystko jeszcze raz, tylko że w streszczeniu - Na nazwisko mi Rhodes. Z wykształcenia jestem znawcą muzyki klasycznej i potrafię grać na większości instrumentów; swego czasu byłam nawet dyrektorem najznamienitszej filharmonii w Panem. Po rebelii 'na farcie' uciekłam z bombardowanego miasta i zaczęłam tułaczkę po spalonych obrzeżach. Po jakimś czasie wpadłam w pułapkę, zostałam złapana przez Strażników, a potem wsadzili mnie... tu. - po skończonym monologu spuściłam powietrze, oczekując, aż mama Ewangeliny przetrawi informacje, i, podobnie jak córka, nie weźmie mnie za wariatkę. Tymczasem córka pani Stirling posłała do mnie pytanie. - Hmm... - od dawna nie piłam herbaty. Nie pamiętam za bardzo jej smaku. Gdy liczy się przetrwanie, obrona przed dzikimi zwierzętami i znajdywanie lekarstw herbata to ostatnia rzecz, której przyszłoby mi do głowy szukać. Nie mówiąc już o różnych smakach - Karmelowa...? - rzuciłam, co mi ślina na język przyniosła, żeby tylko powiedzieć coś i nie zostawić pytania Ewan be odpowiedzi. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Sob Lis 30, 2013 8:39 pm | |
| Molly słuchała Noelle, jednak mogło się zdawać, że beż większego zaangażowania w analizę jej słów. Ale zachowała kulturę. I słuchała, albo po prostu udawała, że to robi. Ewangelina zastanawiała się nad tym, po co jej matka miałaby udawać. I tutaj znów pojawiły się wątpliwości odnośnie - szczerych lub nie - zamiarów rodzicielki. Po co miałaby udawać? - rozmyślała w duchu. - jeżeli nie jest zainteresowana tym, co ta kobieta mówi, w każdej chwili może ją wygonić. Nic nie jesteśmy winni tej Noelle. Na miejscu mamy pokazywałabym po sobie to, co naprawdę myślę. Szczerość to podstawa. Ewangelina, chcąc pomóc nowej znajomej, zaprosiła ją na zupę i herbatę i zastanawiała się, czy na tę jedną, jedyną noc zaproponować jej nocleg na wysłużonej kanapie w niewielkim saloniku. To na pewno nie jest szczyt luksusu, ale... mamy tylko tyle. Nowo poznana, na dodatek z ulicy, nie powinna spać w naszych raczej czystych pościelach. Nie powinna dzielić łóżka z żadną z nas. Jutro rano damy jej śniadanie, damy skorzystać z łazienki oraz podarujemy jej coś na drogę, a potem... Potem?... Potem wezmę jej numer telefonu. Ewangelina na prawdę polubiła jej osobę. Więc logiczne chyba jest to, że chce podtrzymać tę znajomość. A Noelle opowiadała, na życzenie matki Ewan, o sobie. Teraz, po prośbie tej starszej Stirlingówny, ta młodsza zagotowała wodę i spytała się nowoprzybyłą o smak, jaki preferuje. Wybrała tę o smaku i zapachu karmelu. - Dobry wybór - Ewangelina uśmiechnęła się nieznacznie. nalewając wodę do szklanek, w których umiejscowione zostały wcześniej torebeczki. Patrząc przez okno i orientując się, że zbliża się już noc, rzekła: - Noelle... może zostaniesz na noc? Zanim pójdziesz w dalszą drogę, czyli jutro. Teraz jest już zbyt późno, byś wychodziła. Zrobisz to rano. Co o tym sądzisz? Molly jakby zbudziła się z letargu. Wstała na równe nogi, jakby chciała zaprzeczyć możliwości takiej, by Noelle u nich nocowała. Po chwili jakby się opamiętała, zmieniła wyraz twarzy i usiadła ponownie, mówiąc: - Oczywiście, zgadzam się. Rozłożę pani naszą kanapę w salonie. Trochę skrzypi i nie jest to szczyt komfortu, ale... lepsze to niż nic. Co się dzieje teraz w głowie mojej mamy? - Ewangelina zapytała się w myślach, ale, niestety, nie zdołała odpowiedzieć. To dobrze, że ona wpadła na ten sam pomysł, co ja. Ten z tą starą kanapą. Wyraz twarzy muzykantki przybrał nieokreślony wyraz. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Nie Gru 01, 2013 1:26 pm | |
| - Dobry wybór - usłyszałam zza pleców. Więc jednak to nie był żart, że dziewczyna posiada w domu różne rodzaje herbaty. Ale czy to oznacza że KOLC nie jest jednak taki zły...? - Noelle... - niepewnie zaczęła Ewan - Może zostaniesz na noc? Zanim pójdziesz w dalszą drogę, czyli jutro. Teraz jest już zbyt późno, byś wychodziła. Zrobisz to rano. Co o tym sądzisz? - Chęt... - pomyślałam wpierw, że bardzo miło byłoby mi spędzić czas w takim towarzystwie. Zdecydowanie lepiej, niż być narażona na spotkanie z tą mendą społeczną z więzienia, która pewnie teraz szuka mnie po Kwartale. Tutaj mnie nie znajdzie. To była jedyna myśl, która w tej chwili mnie pocieszała. Z drugiej strony, narażałam tę rodzinę na zakłócenie miru domowego. Jestem tutaj zupełnie obca, gospodyni zna mnie od piętnastu lub mniej minut, a ta mniejsza chyba od godziny. Na dodatek, jeśli faktycznie ten facet mnie tutaj znajdzie, faktycznie mogę im narobić kłopotów. - ... nie. - sama już nie wiedziałam, czy dokończyłam poprzednią myśl, czy też odmówiłam jednym, krótkim słowem. Sama nie potrafiłam za bardzo zdecydować. Zobaczyłam jednak jako takie wyjście z sytuacji - Zostanę. Ale zapłacę. Za czyste sumienie Sięgnęłam do kieszeni, w której zostało niezbyt wiele. Pojedynczo zaczęłam wydostawać pieniążki z kieszeni, szukając ich po całym brudnym ubraniu. Wyciągnęłam jakąś kwotę, za którą można było spokojnie kupić parę bochenków chleba lub kilka butelek wody. Miałam pieniędzy więcej niż myślałam do tej pory; bo przecież takie coś nie jest zbyt przydatne podczas podróży po spalonej ziemi. Wyczułam jeszcze jakieś kilka groszy w płaszczu, ale tych nie potrafiłam już wyciągnąć przez dziury. Ostateczna kwota leżała na stoliku. Spojrzałam wymownie na Molly, a tuż przede mną pojawiła się parująca herbata o rzekomo karmelowym smaku i zapachu. ''Rzekomo", bo już zapomniałam o smakach. Ostatnio nie robiły mi żadnej różnicy - jedzenie to jedzenie. Wzięłam łyk i poczułam przeszywające ciepło, naprężające mnie od środka, dające kopa energii. Oczy, które przed chwilą były ospałe zmieniły się w zadowolone i otwarte źrenice. Poczułam, jak stopniowo powracam do życia. Molly zdecydowała, co sądzi o pieniądzach, a potem potwierdziła. Nie mogłam nie zgodzić się z jej zdaniem - przecież dyktowała tutaj zasady. - Oczywiście, zgadzam się. Rozłożę pani naszą kanapę w salonie. Trochę skrzypi i nie jest to szczyt komfortu, ale... lepsze to niż nic. Lepsze to niż ziemia lub kamień. Przez chwilę po prostu milczałam, bo ciężko było mi znaleźć słowa podzięki. Zawdzięczałam im już wiele, a niewiele mogłam im dać. To tak jak przynieść do domu pasożyta i oferować mu coraz więcej. Czułam się tak. Ale widziałam, że ich to uszczęśliwia. Ciekawe, czy też by mnie to uszczęśliwiało, gdybym przygarnęła kogoś do domu na jakiś czas. Spojrzałam na Ewan, kończąc herbatę, a potem na Molly. Wyglądało na to, że teraz moja kolej na powiedzenie czegoś. - Dziękuję. Jeszcze raz. Ale... - przerwałam na chwilę - Ale oddałam Wam już wszystko to, co mam. A nie wiem, czy samo 'dziękuję' wystarczy - odrzekłam. Zdałam sobie sprawę, że dziękowanie cały czas nic nie załatwi. I zdałam sobie sprawę, że nie mogę już zrobić nic, żeby im się odwdzięczyć. Mogę tylko czekać na zmierzch i szykować się w dalszą podróż. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Nie Gru 01, 2013 4:54 pm | |
| Kiedy Noelle położyła swoje pieniądze na stole, Ewangelina poczuła zmieszanie. Chciała zaprzeczyć i oddać tę niewielką kwotę gościowi, ale, spoglądając na matkę katem oka, zrozumiała, że powinny ją przyjąć. Bo mina Molly sugerowała Ewangelinie tylko o tym nie myśl. Zapłaciła, to dobrze, jest przynajmniej wychowana. A nam nawet taka kwota na pewno nie zaszkodzi, nie zaszkodzi naszemu niezbyt wypchanemu portfelowi. W takim razie szesnastolatka wzięła ze stolika pieniądze i podała matce. Ta zaś umiejscowiła je w kieszeni kamizelki. Ewangelina dopiero teraz zauważyła ten ciuch, zapewne nowy ciuch. Wyglądał na niezbyt tani i dziewczyna zastanawiała się, skąd matka wzięła pieniądze na taki zakup. Ale mniejsza z tym, przecież nie zada jej takiego pytania teraz, prawda? Teraz powinny zająć się gościem. - Dziękuję. Na prawdę nie trzeba było płacić, zostajesz tutaj tylko na jedną noc, gdybyś miała tutaj zabawić dłużej, oczywiście, musiałabyś nam dać te pieniądze... ale nie na paręnaście godzin. - Ewangelina jednak przebolała minę rodzicielki i powiedziała, co myślała. Wzrok Molly zaatakował oczy szesnastolatki. Jakby chciała ją zamordować. Kiedy kobieta zauważyła, jak gość przygląda im się z ciekawością, na jej twarz wystąpiły nowe uczucia - znów poczęła się uśmiechać. Jakby w ogóle się nie zezłościła na Ewangelinę. Za to, poprawiając słowa swojej córki, rzekła: - Oczywiście, dziękujemy. Ewan, zaprowadź Noelle do salonu, rozłóż kanapę i pościel. Ta ostatnia powinna się znajdować w środku. W środku, w sensie że, tego mebla. - Molly, z powodu lekkiej dezorientacji, ułożyła słowa w niezbyt ładną w brzmieniu wypowiedź. Ale nie obchodziło ją to. Powiedziała, co chciała powiedzieć. Mimo, że niezbyt się postarała o składnię. Dziewczyna skinęła głową. Ale najpierw, zauważając że gość wypił całą szklankę tej aromatycznej herbaty, wzięła ją jej sprzed nosa, umyła w zlewie i położyła na suszarce znajdującej się w szafce nad tym źródłem wody, szafce gdzieniegdzie już obtartej z farby. - Chodź za mną, do salonu, to po lewo od drzwi do kuchni. Od naszej perspektywy, oczywiście. - uśmiechnęła się do gościa. Upewniając się, że Noelle idzie za nią, podążyła do pokoju. A wzrok Molly odprowadzał sylwetkę w brudnym ubraniu z podejrzliwością i nieufnością. Ewangelina zauważyła ten wzrok, nieznacznie się odwracając w stronę rodzicielki, jakby wiedziała, że ów wzrok zmieni się diametralnie. I znów zadała sobie w duchu pytanie retoryczne - co mojej mamie chodzi po głowie?... Postanowiła, że jak jutro będą miały już gościa z głowy, zapyta się ją o to. O to, dlaczego tak często zmieniała wyraz. Dlaczego jej słowa - a przynajmniej tak jej się zdawało - prowadziły walkę z myślami. Kiedy Noelle pójdzie spać, pójdę do swojego pokoju, opiszę w zeszycie miniony dzień. A potem zrobię to samo. To samo, co Noelle. - planowała, nie mogąc się doczekać, aż spełni swoje plany.
Salon |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Pon Gru 02, 2013 5:45 pm | |
| Nie zastanawiałam się za bardzo, jak którakolwiek z nich zareaguje na moją chęć zapłaty. Skoro nikt mnie do tego nie zmuszał była to moja własna decyzja. Z drugiej strony - te pieniądze na pewno będą dla nich użyteczne, a nóż zbawienne. Po chwili ciszy spojrzałam jednak na sytuację, która działa się dookoła mnie. To wyglądało zupełnie jakby obie porozumiewały się telepatycznie, bez słów. Po chwili moje pieniądze zniknęły bezpowrotnie w bezpiecznej kieszonce pani Stirling. - Dziękuję. Na prawdę nie trzeba było płacić, zostajesz tutaj tylko na jedną noc, gdybyś miała tutaj zabawić dłużej, oczywiście, musiałabyś nam dać te pieniądze... ale nie na paręnaście godzin. - Nocleg w tak miłym towarzystwem jest wart każdych pieniędzy - odrzekłam subtelnym komplementem. Mentalna dyskusja i wzajemnie zabijanie wzrokiem matki z córką była kontynuowana. Najwyraźniej wygrała mama, stawiając na swoim rozsądku, chyba ze zdaniem zabrania moich pieniędzy. - Oczywiście, dziękujemy. Ewan, zaprowadź Noelle do salonu, rozłóż kanapę i pościel. Ta ostatnia powinna się znajdować w środku. W środku, w sensie że, tego mebla. Powoli mogłam już kłaść się spać. Z jednej strony było jeszcze wcześnie, z drugiej nie wiedziałam, czy jestem tutaj naprawdę mile widziana, czy wszyscy chcą tylko mojej krwawicy. Ale byłam przecież najedzona i napojona, zaoferowano mi zdrowy sen i dawkę higieny, a na dodatek miłą pogawędkę. Nie potrzeba mi nic więcej na dalszą drogę oprócz czystego sumienia. Lekko się wystraszyłam gdy pod nosem pojawiła mi się dłoń, zabierająca sprzed oczu opróżnione naczynie po aromatycznym napoju. Po chwili już było gotowe do suszenia. Ostatecznie skierowałam się do salonu, podążając za dziewczyną. Wyglądało na to, że mama Ewan chce zostać jeszcze chwilę w kuchni, śledząc mnie jeszcze przez chwilę taksującym wzrokiem. Nie dbałam jednak o to. Mogę to ignorować. Bo przecież nie mogę się już bardziej odwdzięczyć. Tymczasem, gdy już weszłyśmy do salonu, Ewan zaczęła porządkować myśli. Co w tej twojej głowie siedzi? Pokój był urządzony niezbyt ekstrawagancko, ale nie można też powiedzieć, że był niechlujną ruiną. Krótko mówiąc, był standardowy i odpowiadał mi. Ostatnimi czasy nauczyłam się doceniać jakiekolwiek udogodnienia, jakie udało mi się zdobyć. - Gdzie pracuje Twoja mama? - zapytałam trochę nie na temat i wścibsko. Jednak odpowiedź mogłaby podsunąć mi jakiś sposób na życie i zarabianie własnych pieniędzy. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Pią Gru 06, 2013 9:50 pm | |
| - Nocleg w tak miłym towarzystwem jest wart każdych pieniędzy. Po tej wypowiedzi Ewangelina uśmiechnęła się szeroko. Miło było usłyszeć od czasu do czasu taki komplement. I wyrażenie od czasu do czasu jest tutaj wyrażeniem kluczowym, chociażby z dwóch względów. Po pierwsze, od czasu do czasu każdy potrzebuje coś takiego z ust bliźniego usłyszeć. Po drugie, nie powinno to być częstym przypadkiem, chociażby z tego względu, by czasem nie popaść w samouwielbienie. Ale Ewangelina uznała, że ani jej, ani mamie, to nigdy nie będzie zagrażało. Mają dystans i są dość inteligentne i poradzą sobie w takich sytuacjach chyba zawsze. W tej chwili dziewczyny usłyszały donośny krzyk pani Stirling prosto z łazienki. - Noelle, na szafce w łazience położyłam ci ręcznik i mydło. Wtedy muzykantka odpowiedziała jej podobnym tonem, tak, by, mimo małych rozmiarów mieszkania, te mogły się wzajemnie usłyszeć. - Gdzie pracuje Twoja mama? - Spytała Noelle, odbiegając od tematu, orientując się jednak wcześniej, że mama Ewan ich nie usłyszy. Myśl, dziewczyno, myśl... musisz to pamiętać. Rusz tą łepetyną. - Pracuję w sklepie spożywczym - nagle obok nich pojawiła się sylwetka Molly. Niczym nadprzyrodzona istota, która potrafi biegać z zawrotną szybkością. Ewentualnie teleportować się. Jak ona się tutaj znalazła w... w tak małym odstępie czasu?... Ewangelina prowadziła taki wewnętrzny monolog jeszcze przez jakąś minutę, po upływie tego czasu wracając do rzeczywistości. - No, to masz odpowiedź - Ewangelina znów posłała jej uśmiech. Ostatnio właśnie tak najczęściej wyrażała swoje uczucia. Przypomniała sobie, co miała zrobić: przejrzeć swoje stare zapisane zeszyty, by w następnej kolejności napisać SMSa do Willa. Miała już wymówkę. - wybaczycie mi, jak pójdę do swojego pokoju i pójdę spać? Przepraszam, ale... jestem taaka zmęczona... Popatrzyła na twarze aktualnych na tę chwilę towarzyszek, próbując z nich odczytać jakieś uczucia, które, de facto, będą możliwe do odczytania na obliczach tych dwóch kobiet, przy których Ewangelina czuła się jak dziecko. Kiedy już zaspokoiła swoją ciekawość, udała się bez słowa do swojej sypialni.
Sypialnia Ewangeliny |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Pią Gru 13, 2013 2:43 pm | |
| SALON
Kiedy już znalazła się w swoim małym azylu zwanym jej sypialnią, powoli zamknęła drzwi za sobą. Przez jakiś czas jeszcze trzymała rękę na klamce, jakby spodziewała się, że ktoś może za nią tutaj przyjść. Ale, całe szczęście, tak się nie stało. Ewangelina wzięła w płuca dużo powietrza i, próbując sobie przypomnieć, co ma teraz zrobić, powoli go wypuściła. Nie było to trudne - już po chwili stała na łóżku, usiłując zdjąć z półki swoje zeszyty. Stare, zapisane, pokryte kurzem, dość grube zeszyty. Rzuciła je na pościel, następnie stając na poplamionym dywanie. Usiadła na łóżku i wzięła do ręki jeden zeszyt. Zdmuchując z jego powierzchni pokaźną warstewkę kurzu, otworzyła go. Na pierwszej stronie widniał numerek 9 - wydedukowała więc, że nie od tego notatnika powinna rozpocząć swoją podróż w poszukiwaniu na odpowiedź tego, co mówił Will. Przeglądała tak początek każdego z pamiętników. Wkrótce znalazła ten - jak jej się zdawało - właściwy, oznaczony jedynką. Z wielkim zapałem otworzyła na stronie kolejnej, czytając wiadomość, która widniała na początku każdego z nich:
Witaj, Ewangelino. Tak, masz tak na imię, a na nazwisko Stirling. Wiem, że nie dowierzasz - po prostu jesteś chora, poważnie chora. Po prostu jeżeli coś się wydarzy jednego dnia, drugiego już tego nie pamiętasz. Mieszasz z matką w miejscu o nazwie "Stary Kapitol", a żeby wiedzieć, na czym stoisz, opisujesz we mnie to, co się działo każdego dnia, robisz to każdego wieczoru. Także zajrzyj na ostatnią zapisaną stronę i dowiedz się, co robiłaś wczoraj.
Ewangelina pamięta tę regułkę - przecież czytała ją, o takiej samej treści, słowo w słowo, dzisiaj rano, tyle że w zeszycie aktualnym. Pamiętając o tym, że miała się czegoś dowiedzieć o ciekawostce zwanym przez Willa Davidem, poczęła czym prędzej kartkować notatnik. Ręce jej drżały, serce waliło jak oszalałe, myśli stały się kłębkiem neologizmów i niezrozumiałych wyrażeń. Przeglądając każdy z notesów, każdy z jakiego treścią się zapoznała, rzucała na podłogę i brała się za kolejny, oczywiście, w odpowiedniej kolejności. Teraz prawie zemdlała. William miał rację... David istnieje. A przynajmniej istniał. Jedno zdanie wryło jej się w pamięć, przyglądała mu się niby bez zrozumienia, jednakże mimo wszystko rozumiejąc. Szybko chwyciła telefon, wyjęła z notatnika kartkę z numerem telefonu, zapisała go w kontaktach jako Will i wysłała smsa. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Pon Gru 23, 2013 11:08 pm | |
| Zobaczyłam szeroki uśmiech na twarzy Ewangeliny, który sprawił, że poczułam się, jakbym zadowoliła kogoś pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna. Oczywiście, pomijając pewnego klawisza. Czułam też, że jestem bezpieczna jak nigdy dotąd. Lecz pamiętałam, że jestem pod cudzym dachem. Czułam, że bez obaw mogę położyć głowę i odpocząć, nie słysząc każdego przerażającego dźwięku w promieniu najbliższego otoczenia. Bywało, że obawiałam się spadającej kropli, śpiąc w zburzonym domu. Bałam się błyskawic, śpiąc pod namiotem. Bałam się. To było takie uczucie, którym mogłam się karmić kilogramami. Już na zawsze bezpieczna. - Noelle, na szafce w łazience położyłam ci ręcznik i mydło. - Dziękuję pani - nie wiedziałam już, co mogłabym dodać, by wyrazić swoją wdzięczność. Gdy Ewangelina już miała odpowiedzieć po głębokim zastanowieniu, ktoś zawitał do salonu, przychodząc z jakiegoś innego pomieszczenia w domu. - Pracuję w sklepie spożywczym - rzekł głos. Dziewczyna tylko krótko potwierdziła zdanie swojej mamy. To potwierdziło moje obawy, że raczej nie uda mi się wymyślić jakiejś sensownej pracy w najbliższym czasie. Sklep spożywczy nie byłby mi na rękę, a kto wie ile złodziei i bandziorów kręci się po okolicy. W końcu jesteśmy... tu, gdzie jesteśmy. Zauważyłam, że nie chcę wymawiać tej nazwy nawet w myślach. Czy... boję się jej? Czy boję się tu zostać? Za ceglanym murem, pośród tych, z którymi mam cierpieć za te wszystkie lata kapitolińskiej świetności? Nie. Chyba. - Wybaczycie mi, jak pójdę do swojego pokoju i pójdę spać? Przepraszam, ale... jestem taaka zmęczona... Przeciągłym, lecz niezauważalnym ziewnięciem oznajmiła, że idzie już do spania. Wyglądało to tak, jakby planowała swoje obowiązki lub zajęcia na najbliższą chwilę. Ciekawe, co dzieci robią teraz, pozbawione tych wszystkich zabawek, komputerów, internetów i... wyobraźni. Znowu zaczęłam myśleć nad czymkolwiek, zbierając się cały czas do spania. Powędrowałam do łazienki i przemyłam się w... całkiem przeźroczystej wodzie. Od dawna ostatnia przeźroczysta woda, którą widziałam to deszcz. Na szczęście wcześniej znalazłam kapsułki odkażające, inaczej ta przygoda mogłaby skończyć się... inaczej. Odkąd pamiętam przerażał mnie ten wielki mur otaczający Kwartał. I co teraz? Stoję tutaj, tak jak stałam tam. Żyję. Z tej strony ceglana ściana nie budzi takiej grozy. Jak już wspomniałam, czuję się teraz zdecydowanie bezpieczniej, niż wystawiona 'na zewnątrz', jako łatwa zdobycz dla grabieżców. To moja oaza. To mój raj. Tutaj zostanę już na zawsze. Co się stało, to się nie odstanie. Już nigdy nie powróci moje życie jako wielkiej mentorki muzyki, jako ekstrawaganckiej artystki i nowobogackiej... małej dziewczynki, która zgubiła się w lesie myśli. Nie będę udawała nikogo innego, urodziłam się jako Kapitolinka, umrę jako Kwartalanka. Tak jak wszyscy oczekują, tak jak wszyscy widzą. Ale pozostawię po sobie pamięć. Wielką pieczęć, której nie widział nikt. Namaluję ją na murze, wielkie światło, wielki obraz. Tam, gdzie wstępu nie mają żywi. Tam, gdzie zstępują. Wtedy wyszłam spod strumienia wody ocierając się ręcznikiem i zorientowałam się, o jakich głupotach myślę pod prysznicem. Kolejny raz zauważyłam swoją śmiertelność i to, że mój zegar powoli zatacza pełne koło. Może faktycznie powinnam się już pożegnać? Położyłam tylko głowę z lekko wystraszonym wyrazem twarzy na poduszce. *** |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Sob Gru 28, 2013 10:32 am | |
| Skończyła konwersację smsową z Willem i nagle poczuła się tak senna, że zanim by dotknęła głową poduszki, zapewne automatycznie zapadłaby w głęboki sen. Regenerujący sen. Ale w ostatniej chwili opamiętała się. Przypomniała sobie o chorobie. O tym, że musi opisać dzisiejszy dzień. Bez namysłu wzięła w szczupłe dłonie najnowszy z zeszytów, długopis i zaczęła - swoją przygodę w odkrywaniu na nowo całego dnia, tych wielu cennych godzin, które i tak zapomni. Zapomni o Noelle. A tego nie chciała, bo bardzo ją polubiła. Ale zaraz - to była sympatia szczera, czy podyktowana pobudkami chęci nabycia sobie przyjaciół?... Tego nie wiedziała. A Ewangelina pisała. Pisała jak najszybciej, by żadna myśl jej nie umknęła w czasie, kiedy będzie kontemplować inną. Pismo przez to stało się brzydkie, niestaranne. Ale czytelne, to było dla dziewczyny najważniejsze. Najważniejsze, by nic nie umknęło i dzięki temu nieumknięciu zawrzeć cały dzień na paru stronicach zdobionych kratką, pismem przez pośpiech nieco większym, ale i tak drobnym. A Ewangelina pisała. Zgubiła jedną myśl i poczęła się rozglądać po pokoju, mając nadzieję, że w końcu coś ją oświeci. Ale tak się nie stało. Do czasu... podczas rozpaczy ów szczegół znów zagościł w jej umyśle, jej pamięci. Ucieszona, szybko go złapała za pomocą długopisu błądzącym po kratkach stronic, nieco już wysłużonych stronic. Skończyła. Poszła spać. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Czw Sty 02, 2014 4:46 pm | |
| // Salon
Przepraszam za tę kupę >.<
Miałam sen. Kolejny, nic wyjątkowego. Następna nostalgia i wspomnienie z okresu dzieciństwa, tak jak to kiedyś było. Każdy pamięta takie coś, wraca tam raz na jakiś czas. Co prawda dobrze nigdy nie było, ale zawsze tęsknię za swoją fantazją i robieniem przygody z każdego dnia. Za tym, jak chodziłam do szkoły w domu dziecka, gdy wyobrażałam sobie wiele dziwnych teorii na temat nauczycieli, uczniów. Dlaczego pani Damon nigdy nie odbierała telefonów od swojego męża, dlaczego pani Fanning na każdej przerwie chowała się w schowku przed wszystkimi. Dzisiaj tylko się z tego śmieję. Tęsknię za tym, jak obserwowałam życie ogrodowej wiewiórki, która co zimę zbierała zapasy. Te moje małe zajęcia, małe rzeczy, które mnie fascynowały. Kiedyś zapukała do okna mojego pokoju, gdy ćwiczyłam grę na flecie. Okna były jednak wtedy zablokowane, żeby nikt się nie przeziębił, więc po jakimś czasie sobie poszła. Tak dobrze pamiętam każdy moment. Pamięć nigdy mnie nie zawodziła, nigdy w życiu, co czasami nie wychodziło mi na najlepsze. Chciałabym odsunąć od siebie kilka ostatnich dni, nie mieć już tego w głowie. Wypchnąć swoją nierozważność i myśl o tym, że mogłam wpaść w tę pułapkę. Może to niemożliwe, a może tylko kwestia czasu. Czuję wstyd, ale akceptuję to, co się stało, bo przecież to już należy do przeszłości. W tym śnie widziałam ten zwyczajny dzień, w którym szłam do szkoły, w którym wiewiórka pukała do mojego okna. Dla mnie jest to złoty czas, mimo tego, że nie z wszystkimi mogłam się dogadać, że byłam samotna pośród tłumu, że niebo było dla mnie pełne burzowych chmur. Przecież nie mogę być idealna nawet teraz, to czemu miałabym wtedy? I czemu miałabym stawić czoła sytuacji w więzieniu, gdy byłam już ruiną? I nagle zdaję sobie sprawę, że zamiast być coraz silniejsza, powoli lecę w dół. Starzeję się i cały czas wiem więcej niż przedtem. Wracam na start. I wtedy się obudziłam. Usłyszałam jakiś cichy skrzyp, szepczący do mojego ucha 'wyjdź'. Podniosłam się z łoża i podążyłam za skrzypami. Poprowadziły mnie do jakichś uchylonych drzwi w domu panien Stirling. Sypialnia tej mniejszej znajdowała się za nimi. Bezszelestnie, oddychając szeptem, każdym ostrożnym krokiem przybliżałam się do jej łóżka. Co chciałam zrobić? Odkryć ją na nowo. Jej zeszyt był dla mnie zagadką. Chciałam zajrzeć w młodzieńcze życie ostatni raz, przynajmniej zanim moje zamieni się w zimny głaz na cmentarzu. Przybliżyłam się do blatu, na którym leżał notatniczek objęty w szkarłatnej okładce. Na nim leżał ustawiony po przekątnej długopis, który delikatnie ściągnęłam i położyłam obok. Rzucę okiem tylko na jedną stronę, uważając, żeby nie pozaginać rogów. W dzieciństwie miałam wiele brzydkich zeszytów z pozaginanymi rogami. Nie wiedziałam, skąd się brały, ale nie chciałam powtarzać tego błędu przynajmniej jako dorosła osoba. Zaczęłam przewracać karteczki, nawet nie odszyfrowując literek, a szukając czegoś szczególnego. Rysunku, utworu muzycznego, wierszyka. Czegoś, co da mi wgląd w dzieciństwo. Nie powinnam tego robić. Wychodzi na to, że jestem wścibską osobą. Ale ciekawość jest nieposkromionym żywiołem. W końcu nie znalazłam nic konkretnego. Nie przeczytałam ani słówka z zeszytu. Nic. Nie miałam odwagi. Stwierdziłam dopiero teraz, że nie potrzebuję cofać się do tyłu. Potrzebuję trampoliny w przyszłość. Odłożyłam zeszyt i odpuściłam. W końcu co to dla mnie znaczy, jakaś historyjka dziewczynki z Kwartału. Na pewno nie chciałaby wiedzieć, że nawet przez myśl przeszło mi zajrzeć do jej prywatności. Może już wariuję z tego wszystkiego. Od ukrywania się, od walki, od przeżyć które zostawiają rany na pamięci. Albo pobyt w więzieniu wpłynął na mnie o wiele bardziej niż mogłabym przypuszczać. Subtelnymi krokami wróciłam do pokoju, aby nie obudzić Ewan, a co gorsza, Molly. Gdyby dowiedziała się, jakim nocnym markiem jestem lub że podczas nocy zaglądam do sypialni jej córki, wolałabym nawet nie myśleć, co by sobie o mnie pomyślała. Idę. Idę. Idę. Jestem. Przykrywam się kołdrą jeszcze raz w swojej prowizorycznej sypialni. I zasypiam z myślą, że Ewan nie zobaczy moich łez w swoim zeszycie. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Czw Sty 02, 2014 7:54 pm | |
| Ewangelina leżała w łóżku. W sumie to od dłuższego czasu leżała tak, patrząc w okno, a jej wątłe ciało znajdowało się pod białą kołdrą. Patrzyła. I nic nie rozumiała. Nie rozumiała siebie, nie pojmowała własnej osoby, to, kim jest. Wszystko wydawało się być takie... nierealne. Pomiędzy myślami co jakiś czas wplątywała się inna, dominująca: kim ja, kurwa, jestem?! Zastanawiała się oprócz tego, gdzie jest. Nie wytrzymała w tym stanie dłużej - stanie szoku i dezorientacji. Wstała i chwiejnym krokiem zaczęła krążyć po pokoju. Następnie swój krok skierowała w kierunku drzwi. Drastycznie nacisnęła klamkę, po czym pobiegła. Biegała po niewielkim przedpokoju w te i wewte. Zaczęła krzyczeć. Rwała sobie włosy z głowy. Jednym słowem, wpadła w szał. A trzeba wiedzieć, że to zazwyczaj nietypowe dla jej osoby. Zawsze była spokojna i opanowana. Taki miała charakter. Ale, zaraz... jak można mieć charakter, jakikolwiek charakter, skoro każdego dnia budzi się z pustym kontem, świeżą pamięcią, gotową do zapełnienia na zaledwie kilkanaście godzin? Coś jej mówiło, że powinna wrócić do swoje sypialni i coś zrobić, ale nie wiedziała, co. Tymczasem szał wzrastał w sile. Pochłaniał i wykręcał jej psychikę. Nagle nowa myśl zagościła w jej umyśle: Gdzie mama?... Jak to - nie wie, kim jest, gdzie jest, co tu robi a zna swoją matkę? Mało tego - pamięta jej wygląd, ton głosu oraz styl ubioru. Co prawda uspokoiła się na moment, ale po chwili szaleństwo znów zagościło w jej ciele. Szaleństwo w najgorszym swoim stadium, upijające jej osobę do obłędu. Słyszała jakieś chrapanie i była pewna, absolutnie pewna, że to nie matka. Więc kto? Owo chrapanie dochodziło z innego pokoju, dlatego weszła tam. A raczej przybiegła, wciąż sobie rwąc włosy z głowy, przy czym świadomość że powinna przyjść do swojej sypialni i coś zrobić - mimo że nie wiedziała, co to - powoli gasła. Traciła na swej sile. Powoli, acz znacząco. W oczach duszy. Aż wreszcie kompletnie zapomniała o namiastce tego przeczucia, które już wkrótce całkowicie ustąpiło miejsca w jej umyśle. Teraz poczuła nowe emocje, które również wkrótce zajęły jej myśli, również przybierając kształt obłędu. Albo po prostu coś w tym typie. Zszokowało ją, co zobaczyła w salonie... A raczej kogo.
SALON |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Czw Sty 02, 2014 8:12 pm | |
| SYPIALNIA EWANGELINY
Teraz poczuła nowe emocje, które również wkrótce zajęły jej myśli, również przybierając kształt obłędu. Albo po prostu coś w tym typie. Zszokowało ją, co zobaczyła w salonie... A raczej kogo.
Na rozłożonej kanapie leżał ktoś. A raczej leżała - na pewno to była kobieta. Jakaś nieznana dusza. Przypomnij sobie... musisz to pamiętać... wszystko musi mieć jakieś racjonalne wytłumaczenie. Kobieta w mieszkaniu jej mamy... o ile to w ogóle moje mieszkanie... może... ja tu wcale nie mieszkam? Może zostałam porwana? Może zgwałcona? Może ktoś usiłuje zrujnować mi życie? Ktoś bezwzględny, chce bym była martwa. Ale... czemu nie zabili mnie od razu? Jaki w ogóle mają w tym interes? Interes, by przetrzymywać mnie w jakimś mieszkaniu? Może nie jest luksusowe, ale również nie najgorsze. Może ta kobieta... to szefowa tej całej tajnej organizacji? Dlaczego więc śpi, a nie czuwa bym czasem nie uciekła? A może jestem tutaj całkowicie bezpieczna? Skoro tak, po co mnie tu ona trzyma? Jej ludzie powinni stać na straży... ale o czym ja w ogóle myślę? Kurde, w jakim ciele ja się znajduję? A może pochodzę z innej planety, a moją duszę podłożono w ciało jakiejś ludzkiej istoty? Nie wiem... ta kobieta... może zabiła moją matkę? Ostatnia myśl znów wprowadziła ją w obłęd, mocny, bezwzględny, zżerający całą jej dobrą energię, której w sumie nie miała. Nagle poczuła gniew. Wielki gniew. Pozwoliła, by nienawiść zagościła u niej. By owładnęła jej myślami. I czynami. Pozwalając na to drugie, podeszła do leżącej, nieznajomej kobiety. Zaczęła trząść łóżkiem jak najmocniej potrafiła. Ile sił w drobnych rączkach szesnastolatki. Zaczęła przy tym krzyczeć, aż ta obudziła się. Ewangelina krzyczała w przypływie szału słowa o następującej treści: Przestań mnie prześladować! Wypuść mnie z tego ciała i daj spokojnie żyć i przywróć mi pamięć! Kobieta obudziła się. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Ewangelina Stirling Nie Sty 05, 2014 4:56 pm | |
| // Sypialnia Ewan *** Krzyk. To tylko kolejny sen, koszmar, z pewnością. Niemożliwe, żeby kolejne niebezpieczeństwo nadciągało w moim kierunku. Jest taki niewyraźny, jakby za ścianą, za wielkim murem. To wystraszony głos, za takim nieprzekraczalnym murem, który chce, żebym wciąż spała. Tak jak hipnotyzujący medalion, cebula na metalowym, pozłacanym łańcuszku. Taki niewielki zegarek, cały ze złota, bardzo cenny i kosztowny. Ale skąd krzyk, skoro nic złego nie może mi się tutaj stać? Przecież jestem pomiędzy czterema ścianami, pod kołdrą pełną pierza, pod solidnym dachem, na twardej podłodze ze zbitych desek. To uczucie bezpieczeństwa przecież chciałam w sobie zachować. Rozpalało w moim zardzewiałym sercu taki znicz odwagi. Przyjemnie jest być odważną, ale nie zawsze jest to łatwe. Nie budzę się. Nie potrzebuję kolejnych zmartwień. Nie chcę na razie czuć bólu, tego opuszczenia. Gwiżdżę na to wszystko, a przynajmniej teraz. Będę silna kiedy indziej, jutro, pojutrze. Będę potrafiła stawić czoło temu wszystkiemu jeszcze raz. Ale nie tym razem. I krzyk cichnie. Zupełnie jak na zawołanie. Wstępuje we mnie jakaś taka ulga, zmieszana z niepewnością; ale wciąż czuję bezpieczeństwo. Nadal śnię o wielkich snach, o tym, co będzie jutro w kapitolińskim mieście, o tym, jaka przygoda przytrafi mi się jutro. Śnię jak ta mała dziewczynka, którą zostawiłam gdzieś po drodze. *** KURWA, TRZĘSIENIE ZIEMI?!Pomyślałam, gdy jakieś drżenia opanowały moje ciało, a po chwili zwaliły mnie na salonową podłogę w domu panien Stirling. Dosłownie nim się obejrzałam byłam już na ziemi. Wylądowałam, szczęśliwie, twarzą zwróconą w bok, na którym znajdowało się zdrowe ucho, inaczej pewnie połamałabym sobie nos lub sprowokowała ranę do bólu. Ale i tak bolało. Dopiero teraz zorientowałam się, że w pobliżu mnie znajduje się hipocentrum trzęsienia ziemi i denerwującego krzyku. Mała Ewangelina krzyczała, płakała i w dzikiej furii szarpała łóżko. Nigdy bym nie podejrzewała jej o coś podobnego. Po chwili zaczęła wydobywać z siebie naprawdę niepokojące słowa. - Przestań mnie prześladować! Wypuść mnie z tego ciała i daj spokojnie żyć i przywróć mi pamięć! Oczywiście poczułam się tak, jakby ktoś uderzył mnie ogromną patelnią w głowę o nazwie 'szok'. - Nie prześladuję nikogo, a zwłaszcza Ciebie, dałaś mi schronienie, nie pamiętasz? Każdy jest w swoim ciele (mam taką nadzieję). A co do pamięci...Pamięć. Pamięć. Pamięć. To słowo wywoływało u mnie wrażenie kluczowego w całej sytuacji. Wszystko wyglądało tak, jakby ta dziewczyna zapomniała, kim jest, gdzie się znajduje. Wspominała o swojej pamięci, o swojej chorobie. Chorobie neurologicznej, o której w sumie wstydziła się mówić zbyt wiele. Chyba dopiero teraz zaczynam rozumieć. Czy naprawdę takie rzeczy zdarzają się na co dzień? Czy co noc ona może budzić się z krzykiem, bez pamięci i z nadludzką siłą paniki? Możliwe, tak mi się wydaje. Nie wiem, jak wiele myśli może tlić się teraz w jej głowie, ale najbardziej zastanawia mnie, gdzie podziała się pani Stirling. Czy zostawiłaby córkę samą i poszła do pracy, gdyby wiedziała, że jak zwykle obudzi się spanikowana i zdruzgotana? To wszystko mogłoby skończyć się o wiele gorzej. Ale przynajmniej wiem, co mogę z tym fantem zrobić. - Zeszyt - rzekłam do roztrzęsionej dziewczyny, podnosząc się jednocześnie z podłogi - Twój zeszyt w czerwonej okładce, Ewangelino Stirling. Zawsze nosisz go ze sobą i trzymasz przy piersi, przy sercu, jak całe swoje życie. Mówiłaś, że masz neurologiczną chorobę. Zapisujesz tam wszystkie swoje wspomnienia, całe swoje życie przelewasz tam, bo zapominasz o nim - nie wiedziałam, czy dokładnie o tym myślała Ewangelina, ale chyba w miarę uwierzyła w to, co powiedziałam - Wróć do swojego pokoju i pozwól mi się ubrać i spakować. Nie jestem twoją mamą, tylko lokatorką z ulicy, pozwoliłaś mi przespać się tutaj na jedną noc za pieniądze. Dzisiaj powinnam się wynieść. Gdy wróci twoja mama, zostawię cię z nią i odejdę. W tym czasie przeczytaj swój zeszyt - odrzekłam subtelnie rozkazującym tonem do nastolatki. Mieć tylko nadzieję, że Molly wróci niedługo. |
| | |
| Temat: Re: Ewangelina Stirling | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|