IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Główny szpital

 

 Główny szpital

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Główny szpital   Główny szpital EmptyCzw Maj 02, 2013 8:46 pm



"Główny szpital" w Kwartale jest tak naprawdę dawną szkołą podstawową, z której wyniesiono większość mebli, a pomieszczenia zamieniono na prowizoryczne gabinety lekarskie. Prawdziwych doktorów jest tu jednak jak na lekarstwo, brakuje też sprzętu, antybiotyków, bandaży i... wszystkiego.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyPon Lip 29, 2013 8:45 am

Główna ulica

Ev przypomniała sobie wszystkie swoje grzechy rozmyślając za który z nich przyszło jej wlec Freda do przeklętego szpitala. Trzeba było iśc do Violatora, ale osobiście maiła dość tego miejsca i nie zamierzała przebywać tam częściej niż musi. Przy okazji psy na ulicy były bardziej chętne do pomocy niż ludzie. Psy, które w większości były albo chore, albo umierające, albo chore i umierające. Albo martwe, chociaż takowe dość szybko robiły za wyżerkę dla jakiejś biednej rodziny. Ev wydawało się, że w Kwartale jest trochę inna hierarchia niż wszedzie. Na samej górze byli strażnicy pokoju, potem byli biedni, biedniejsi i najbiedniejsi. Nikt tu nie był bogaty. No, chyba, że Frans, chociaż on też w złocie nie opływał. A z resztą kto to wie. Najbiedniejsi byli ci, którzy nie dawali sobie rady. Biedniejsi to ci, co pracują. Biedni, to ci którzy zatrudniali biedniejszych. A strażnicy pokoju robią co chcą. Chcą cię zabić – zabijają. Chcą cię zgnoić – zgnoją. Są swego rodzaju bogami w Kwartale. Poza hierarchią była szanowna prezydent Coin, która pociągała za sznurki.
W końcu dotarli do budynku, który z nazwy był szpitalem. Ev miała wrażenie jednak, że w praktyce był swoista umieralnią, skoro ludzie woleli przyjść do Violatora i czekac na zbawienie niż iść do szpitala. Było tu strasznie cicho, ale w oddali było słychać jakieś kroki i… chrapanie. Ev wywróciła oczami i podeszła do recepcji. Zastukała w blat i dopiero wtedy pielęgniarka łaskawie zauważyła jej obecność. Ev powtórzyła w myślach pytanie „za jakie grzechy”.
-Dzień dobry, proszę pani, kolega złamał nogę… – Powiedziała patrząc w oczy pielęgniarce i modląc się, żeby ta nie wykopała jej za zakłocenie świętego spokoju jej osobie.

Można prosić jakiegoś Mistrza o pokierowanie pielęgniarką, czy coś? :3
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyPon Lip 29, 2013 9:20 am

Pielęgniarka na wieść o chorym natychmiast zerwała się i podbiegła do rannego Freda.
- Hmm... Złamanie otwarte... - przywołała kilku pielęgniarzy, którzy pomogli ułożyć się rannemu na specjalnym wózku.
- Musimy operować, wołajcie chirurga! - zawołała siostra.
Spojrzała uważnie na Evelyn, doszukując się u dziewczyn jakichś urazów.
- Mogę poprosić panią o podanie jakichś danych osobowych pani znajomego? Czekamy właśnie, czy wyrazi zgodę na operacyjne złożenie kończyny.
Powrót do góry Go down
the pariah
Fred Räikkönen
Fred Räikkönen
Wiek : 24 lata
Zawód : Kucharz

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyPon Lip 29, 2013 10:13 am

Przez całą drogę musiał sprawiać Evelyn prawdziwe problemy. Po pierwsze dlatego, że ilekroć czuł, że wraca mu jako taka trzeźwość (dziwnie nie spowodowana alkoholem), musiał sprawdzić jak miewa się jego noga. Wówczas rzucał ku niej spojrzenie i miewał momentalne zasłabnięcie. W pewnym sensie panna Noel mogła się cieszyć, że wojownik, który trafił się jej, był szczupłym chłopakiem, którego ¼ wagi mogły tworzyć same włosy... Które oczywiście odgarnął na bok w obawie, że dziewczyna je dotknie. Zapewne miała tę niesamowitą przyjemność muśnięcia ich kilka razy, o czym on sam mógł nie mieć zielonego pojęcia. Warto zaznaczyć, że tylko dlatego, że ból nogi przysłaniał mu cały świat – albo zwyczajnie go z niego zabierały. Wszędzie były pióra. Czarne pióra. Wydawało mu się, że są namacalne. Raz próbując po nie sięgnąć omal nie stracił równowagi.

Chłód nieco znieczulał przez co Fred powoli wracał do świata zwykłych śmiertelników. Był głodny. Zaczął się zastanawiać czy głodni są też w Violatorze i czy ser się nie kończy. Opuścił nogawkę kulejąc. Ledwo co dotarła do niego informacja, że są już na miejscu. Czuł się jak po wypiciu beczułki piwa. Miał ochotę zwymiotować, świat wirował, a głosy dochodziły do niego jak nie stąd. Wydał z siebie kilka niemal pijackich odgłosów, będących niejakim protestem przed dotykaniem go. Jeden z lekarzy dostał z pięści twarz, niestety Fred nie zdawał sobie sprawy o swoim osiągnięciu.

Usłyszawszy o danych osobowych odchrząknął nieco.

Jestem Fred, perkele... Fred... Räikkönen... Ku... kucharzem jestem, no. I... I dwadzieścia cztery lata mam... Wie pani, ja widziałem Odyna... On robi mi próbę... – zamilknął, zamykając oczy. Jego wyobraźnia podsuwała mu zaiste dziwne obrazy. Fred bez nogi... HA, MUSIAŁ WYGLĄDAĆ JAK BOGINI HEL.  Gdyby zrobić zdjęcie gdzie pokazane są tylko te dwa miejsca – kość i noga zdrowa... A może to jej sprawka? Zmarszczył brwi w swej konsternacji, powracając do zaświatów. - Operujcie... - mruknął jeszcze.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyPon Lip 29, 2013 11:39 am

Fredzio zachowywał się jak pijany. Ev przeprosiła lekarza, który dostał od Freda w twarz. Nieźle. Fredzio się rozkręca. Żeby tylko nei chciał zwiać ze szpitala, bo tak mu Odyn każe. Mogę poprosić panią o podanie jakichś danych osobowych pani znajomego? Czekamy właśnie, czy wyrazi zgodę na operacyjne złożenie kończyny. Już miała odpowiadac, kiedy Fredzio wrócił ze swojej prywatnej krainy do rzeczywistości. Wyjęczał coś po czym w połowie wypowiedzi wrócił do Odyno – landii. Ev spojrzała na pielęgniarkę wzrokiem dającym do zrozumienia, że nie należy tego brać na poważnie.
-Oczywiście. – Mruknęła wpatrując się w drzwi do szpitala. Fred bogu (czy tam Odynowi) dzięki zgodził się na operację. Przynajmniej tyle. Niech się nim zajmą, przy okazji mogliby sprawić, żeby był troche bardziej normalny. Z drugiej strony Fred był jedną z barwniejszych postaci w KOLCu. Pod względem charakteru, oczywiście. Zawsze można było poprawić sobie humor słuchając jego dziwnych wypowiedzi rodem nie z tej epoki. Kiedy już naszego wojownika odwieźli na salę operacyjną ona usiadła na krześle w poczekalni. Nie wypadało tak sobie pójść bez słowa, czyż nie? Zaczeka aż Freda już zoperują. Poza tym nic lepszego do roboty nie ma w planach. Mogłaby pójść do tego czegoś zwanego domem, ale po co? Mogłaby połazić po Kwartale, ale mogłoby to źle się skończyć. Mogłaby pójść do Violatora, ale już miała go po dziurki w nosie. Mogłaby poszukać Lucy, ale to by się mijało z celem, bo teraz może być wszedzie, a Kwartał wcale nie jest taki mały. Opcji są tysiące, a mimo to siedzenie w szpitalu i gapienie się w ścianę wydawało jej się najlepszym zajęciem pod słońcem.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyPon Lip 29, 2013 5:16 pm

Pojawił się chirurg, który miał wykonać operację. Obmacał delikatnie kończynę, uścisnął dłoń Freda i zagonił wszystkich na salę operacyjną. Do Evelyn podeszła pielęgniarka ze szklanką wody.
- Usiądź sobie, złotko, to potrwa trochę czasu... - powiedziała ciepło. - W razie, gdybyś mnie potrzebowała, będę w dyżurce - wskazała drzwi na końcu korytarza i oddaliła się.


Fred, operacja potrwa około dwóch godzin. Kość zostanie poskładana, noga odpowiednio zszyta i dostaniesz gips; potem zostaniesz przewieziony do sali, gdzie Cię wybudzą. Pamiętaj o regularnej kontroli raz na dwa tygodnie.
Evelyn, jesteś wolna.
Powrót do góry Go down
the pariah
Fred Räikkönen
Fred Räikkönen
Wiek : 24 lata
Zawód : Kucharz

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyWto Lip 30, 2013 12:14 pm

Do wszystkich szaleńców spaczających sobie psychikę postami Freda - przepraszam za jakość tego, nie wiem co mi jest.

Nie wiem czy Fred dostał znieczulenie czy nie, ale właściwie nie ma to znaczenia w świetle faktu, że i tak zemdlał z bólu. Opisywanie tego, co działo się w jego mózgu jest zbyt chaotyczne by się do tego zabierać. Pióra, hełmy, miecze, kolczugi, Asgard, ba!, on był święcie przekonany, że leży na polanie gdzieś w średniowiecznej Norwegii! Był więc błogo nieświadomy tego, co właśnie się z nim działo. Tego, że miał właściwie dziurę w nodze przez swoją sierotowatość. W końcu co on zrobił? Odwrócił się! A potem przewrócił tak, że złamał nogę! Odynie, jesteś sadystą!

Nie miał pojęcia kiedy operacja się skończyła i co się z nim dzieje. Ból w nodze nie ustępował, choć nie był aż tak uciążliwy jak wcześniej. Opatrunek pozwalał go choć trochę załagodzić, choć Fred siadając wciąż musiał zaciskać zęby jakby to miało mu jakoś pomóc. Niedługo dojdzie do tego, że zostanie mu trwały szczękościsk, ale przecież nie to jest ważne... Ważne jest, że nasz kawaler Räikkönen zsunął się ze stołu/łóżka/cokolwiek on tam miał z największym trudem, w duchu powtarzając formułki dotyczące męstwa, odwagi i wytrzymałości. Wszyscy wiedzą co powinien prawdziwy wojownik, prawda? A co dopiero wysłannik Odyna! Bogowie, Fred musiał to przetrwać!

Mimo wszystko, nie potrafił patrzeć na lekarzy z wdzięcznością. Skąd miał wiedzieć czy przypadkiem któryś z nich korzystając z okazji, że on spokojnie hasa sobie po swoim norweskim niebie, nie dotykał jego włosów? Przekładał je, tarmosił, molestował, macając? Patrzył więc spode łba i kuśtykał, najprawdopodobniej dostając jakieś kule czy inną laskę. Muehehe.

Szok przeżył dopiero na korytarzu. Momentalnie zmarszczył brwi i spojrzał na Evelyn jakby miała na głowie budyń w kolorze czarnym (jest taki budyń?). Nieważne, ważne,  że był bardzo zdziwiony jej obecnością. Był święcie przekonany, że nie czeka na niego nikt. Nie powinien. Ale nie, nie zemdlał z tych emocji. Szczerze mówiąc niewiele pamiętał z tego jak się w ogóle tutaj dostał, więc jego zaskoczenie całą tą sytuacją było niewyobrażalne. Powinien być teraz opanowany. Zrównoważony. Natchniony. Wyprostował się, przywołując na twarz stary wyraz jakim jest... brak wyrazu.

Co ty tu robisz, niewiasto? – spytał, kuśtykając by usiąść gdzieś w jej pobliżu.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyWto Lip 30, 2013 7:13 pm

– Co ty tu robisz, niewiasto? Te słowa wyrwały jej Se słodkiej drzemki. Tak moi drodzy, Ev po kilkakrotnym okrążeniu korytarza usiadła i usnęła. A cóż miała zrobić? Pajacyka tańczyć?
- Coooo? – Mruknęła przeciągając się i dopiero po chwili patrząc na Freda. Zamrugała kilka razy i dopiero wtedy jej mógz zaskoczył. Ulica. Śnieżka. Wywrotka. Szpital. – Czekałam aż się obudzisz. – Odpowiedziała. W końcu. Brawa dla niej. Przypatrywała się Fredziowi lekko nieprzytomnym wzrokiem. Już pominęła „niewiastę”, bo wiedziała, ze i tak nie zmieni sposobu mówienie, myślenia i zachowywania się Freda, naszego dzielnego wojownika zesłanego przez Odyna by uratować świat.
- Jak się czujesz? – Spytała przesuwając się, żeby zrobić Fredowi więcej miejsca. Biedny. Chociaż to nie była tak do końca jej wina, przynajmniej tyle. Z drugiej strony skąd miała wiedzieć, ze Fred poślizgnie się i złamie sobie nogę? Swoją drogą ciekawe kto będzie teraz gotowac w Violatorze. Wyobraziła sobie Freda pichcącego coś opartego na kulach i mimowolnie się uśmiechnęła. Swoją drogą biedaczek, pewnie przezywa, że lekarze dotknęli jego włosów. To było chyba najdziwniejsze w Fredzie, uważał, że jak się choćby muśnie jego włosy, to jego to boli. Z wszystkich bzdur jakie kiedykolwiek Fred powiedział ta była największa. Ale Ev już przywykła. Nie tykała jego włosów, nie śmiała się z niego, po prostu to było bez sensu. Im bardziej ludzie się śmiali tym bardziej Fred szedł w zaparte ze swoim Odynem i kodeksem wojownika. Każdemu się to po jakimś czasie nudziło, więc ona też się w końcu poddała i zaczęła ignorować dziwne wstawki. Właśnie typu „niewiasty”, „dziewki” czy inne średniowieczne odzywki. Swoją drogą ciekawe kto mu tego natłukł do głowy. Może miał wypadek w dzieciństwie, czy coś? A może po prostu cała jego rodzina jest porządnie szurnięta? Z resztą nieważne, ważne, ze Fred jest jaki jest i nie zanosi się na to, żeby odzyskał zdrowy rozum.
Powrót do góry Go down
the pariah
Fred Räikkönen
Fred Räikkönen
Wiek : 24 lata
Zawód : Kucharz

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyWto Lip 30, 2013 7:36 pm

Nie przeszkadzało mu, że sobie spała. Pewnie również kicała po jakiejś uroczej łączce, którą otaczał las, nad nią było niebo smagane raz po raz przez pioruny Thora. On to wszystko rozumiał. Nie rozumiał tylko jednej rzeczy – po co? A mówiąc dosadniej: po co ona tu została? W jego głowie tworzyły się nowe scenariusze, działające jak najbardziej na jej niekorzyść. Chciała zobaczyć jak kuleje, chciała go wykpić i wykorzystać jego chwilową niepełnosprawność! Na pewno! Zacisnął usta, zatrzymując się niewiele przed nią. Przyglądał jej się znowu swoim najbardziej beznamiętnym spojrzeniem, próbując odgadnąć tok jej myślenia, który wydawał mu się niezwykle zawiły. Gdyby to on znalazłby się na jej miejscu, pewnie teraz siedziałby w Violatorze przeglądając książki wojenne tak, jak miał to w zwyczaju. Samym szczytem jego dobroci byłby fakt, że odprowadziłby do szpitala biedną osóbkę, którą ewentualnie spotkałoby to, co jego. Ale nie!

Po co? – zapytał w końcu. Jego logika zawiodła i musiał zapytać. Przecież to było takie... niezrozumiałe! A może po jego upadku uważała go za prawdziwą sierotę i kalekę, w napływie dziwnej, niezrozumiałej, kompletnie bezsensownej dobroci zwątpiła w to, że sam dowlecze się do Violatora? Miał kule, da radę. A jednak nie ruszył się z miejsca zupełnie tak, jakby wrósł w ziemię. Zmienił zdanie. Postoi, chociaż łączyło się to z bólem, który tak trudno było mu w tym momencie znieść.

Dobrze. – skłamał, choć pewnie blady był jak papier. Trudno mi uwierzyć, że KOLCowy szpital miał odpowiednie zasoby i ilość medykamentów by wykorzystywać je na pierwszym lepszym chłopaku, który złamał nogę na ulicy. Strach się bać co by było gdyby miał wziąć udział w takim „Gwiazdy tańczą na lodzie”. Loki musi się z niego śmiać. A Sigyn...? Sigyn... W duchu poczuł pewną wątpliwość i obrazę. Lekkie ukłucie, którego sam nie potrafił wytłumaczyć. Wypchnął imię bogini z pamięci, cofając się kilka kroków by oprzeć na ścianie. On jest wysłannikiem Odyna, nie Sigyn. Wybaczy mu tę bezczelność.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyWto Lip 30, 2013 8:34 pm

Po co? To pytanie lekko wytraciło Ev z równowagi, chociaż w żaden sposób tego nie pokazała. Po co tu siedziała? No cóż, najprawdopodobniej po to, żeby się wyspać na wygodnych ławeczkach w szpitalu. Były takie mięciutkie i w ogóle.
- Żeby Ci pomóc po operacji, dowiedzieć się czy wszystko  porządku… W końcu to po części moja wina, co nie? - Odpowiedziała uśmiechając się lekko. Przez chwile miała wrażenie, że Fred się jej… Bał. Jednak szybko odrzuciła tą możliwość. Niby dlaczego? Może myślał, ze czekała tutaj, żeby mu coś zrobic? Momentalnie przed oczami stanął jej mężczyzna z opuszczonego domu w kałuży krwi. Nie. Nie było opcji, żeby o tym wiedział. Nikt o tym nie wiedział.  Na chwilę odwróciła wzrok, żeby się uspokoić, jednak po chwili wróciła wzorkiem do rozmówcy. Który, nawiasem, chyba jednka nie miał zamiaru sidać.
Dobrze. Kłamał. Ev to widziała po jego minie. Nie dziwiła się, ze nie wpakowali mu środków przeciwbólowych, w końcu tu Kwartał. Tu nie brakuje jedynie ludzi. Nawet psów jest mało. Ev nawet nie chciała roztrząsać dlaczego. Ciekawe za to dlaczego Fred kłamał. Mógł to powiedzieć z grzeczności, ale to nie pasowało do Freda wojownika. Chociaz może się myli. Może Fred zawsze kłamie. Ev nie wierzyła Anie przez chwilę w jego opowieści, ale nigdy nie brała tego za kłamstwo. Raczej za… Urojenia. Wybryki wyobraźni. Sama nie wiedziałą jak to określić. Może zwidy? Równie dobrze można założyć, ze ćpie i odlatuje. To jest prawdopodobne, w końcu pod ręką ma Mathiasa, tak? Ale tego tez Ev nie potrafiła sobie wyobrazić. Z drugiej strony jeśli taki jest na trzeźwo, to co on by wyprawiał na haju? Nie, Ev stanowczo nie chciała nad tym rozmyślać zwłaszcza, ze wyobraziła sobie Freda udającego Odyna… Nie, nie, lepiej nie. Odpuśćmy sobie gdybanie i wróćmy do rzeczywistości.
-Przepraszam, tak w ogóle – Powiedziała spuszczając wzrok. Koniec końców to ona w niego rzuciła. To przez to się odwrócił, to przez to się wywrócił, to przez to teraz zasuwa o kulach krzywiąc się z bólu. Jak zawsze wszystko przez nią.
Powrót do góry Go down
the pariah
Fred Räikkönen
Fred Räikkönen
Wiek : 24 lata
Zawód : Kucharz

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyWto Lip 30, 2013 9:26 pm

Ile jeszcze razy tego dnia ta dziewczyna go zaskoczy? Pewnie sam do końca nie zdawał sobie sprawy, że jego mina nagle nabrała emocji, których dotąd brakło – przynajmniej ukazywanych na zewnątrz, bo wewnątrz Fred nigdy nie był spokojny, zawsze zadawał sobie pełno pytań dotyczących innych ludzi, zazwyczaj z góry ich skreślając. Bo przecież czemu by nie? Nie kierowali się kodeksem, który dla niego samego był świętością. Kierowali się czymś innym, co go przerażało. Przez to byli nieprzewidywalni. Z czasem zaczynał rozumieć ludzką psychikę, ucząc się raczej mechanizmów niż doświadczając tego na sobie. Jeśli oglądają film z psami, gdzie umiera pies, a nie właściciel – płaczą, i nie, nie na odwrót. Chyba, że pies ratuje właściciela albo mu się to właśnie nie udaje... Coś w tym stylu. Podobnie kiedy ktoś odchodzi albo kiedy główny bohater książki żegna się przed śmiercią z innym bohaterem. Wówczas łzy leją się jak wodospad, co jest wybitnie dziwne. Przeczytał kilka takich bzdur, teraz rozumiejąc to czysto teoretycznie – siebie zawsze trzymał krótko na smyczy, tocząc walkę ze społeczeństwem. Nieważne, że była to walka z wiatrakami. Ludzie to idioci, dlatego to on został wybrany. On umie się powstrzymywać. Tak. Właśnie.

Milczał, wpatrując się w nią jak sarna w myśliwego podczas polowań, czekająca na jego ruch. Z tym, że sarna może odbiec, uciec bez problemów. Wyobrażenie uciekającego z kulami Freda, zaplątanego w swoje własne włosy jest dosyć... Zabawne. I nie, wtedy to go nie będzie bolało jeśli o włosy chodzi. W końcu tu nie chodzi o ból fizyczny... Ale psychiczny, złe skojarzenia z dzieciństwa, kiedy to nie mógł się czesać przez jakiś czas bo pewien chuligan stwierdził, że skoro ten mały dzieciak chce tak bardzo na wojnę, to mogą mu urządzić własną. Smutne wspomnienia. Bardzo smutne.

Ponownie milczał. Zlustrował ją wzrokiem od stóp do głów, wlepiając wzrok w jej oczy. Pochylił głowę, pozwalając swoim świętym włosom opaść na twarz tak, żeby trochę je przysłaniały.

Jesteś dziwna. Bardzo. – powiedział w końcu. To dosyć zabawne, szczególnie, że mówi to nikt inny, jak Fred. A jednak mówił szczerze. I szczerze czuł się przerażony. Ona go przepraszała? Za co? Pewnie go tylko podpuszczała. Chce wyczuć jego słabość, a potem ją wykorzystać. Pewnie teraz weźmie go pod rękę jak przyjaciel w różnych idiotycznych historyjkach, a potem podłoży mu nogę. Odruchowo bardziej przylgnął do ściany, poruszając nogą. Ból przeszył całą jego nogę tak, że ponownie zacisnął zęby, marszcząc nos. Czym on się przejmuje? Wzruszył ramionami w duchu. Różni są ludzie, Evelyn po prostu była nienormalna.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptySro Lip 31, 2013 8:11 am

Fred patrzył się na nią jakby co najmniej zrobiła się zielona albo wyrosły jej skrzydła. Dziwiło ją to, ale nie odzywała się. Może się samo wszystko wyjaśni. Poza tym Fred szedł w zaparte i nie chciał usiąść, chociaż już był biały jak kreda. Rozumiała, kodek wojownika i tym podobne, ale nie wiedziała, ze ten kodeks zabrania usiąść na ławce w szpitalu. Ev z resztą też była uparta i nie wstała, chociaż wiedziała, ze najwidoczniej Fredowi przeszkadza jej obecność. Nie wiedziała tylko, czy na ławce, czy w ogóle. Jeśli tak się zachowuje w stosunku do każdego życzliwego człowieka, to Ev jakoś mu się nie dziwi, że nikt nie chce z nim gadać. Pomijając jego teksty i odpały nie był jakimś tragicznym rozmówcą. Można było sobie poprawić trochę humor przynajmniej. Ale jeśli faktycznie zawsze był taki… Nieuprzejmy dla ludzi, którzy chcieli dla niego dobrze… No cóż, być może teraz Ev dowiaduje się dlazego wszyscy go unikają.
Jesteś dziwna. Bardzo. Gdy to usłyszła uniosła ze zdziwieniem brwi. Już pomija kto to mówi, bo dla Freda zapewne normalne jest jego zachowanie. Tylko co nienormalnego jest w tym, że Ev zaczekała aż się obudzi i chciała mu pomóc? Ludzie są podejrzliwi, ale pewne granice są. A może to Ev je sobie stworzyła w innym miejscu niż Fred. Wzięła głęboki oddech, żeby się uspokoić.
- Skoro tak uważasz… – Odpowiedziała ostrożnie. Naprawdę ciężko jej było patrzeć jak Fred się męczy, ale co miała zrobić? Bała się powiedzieć cokolwiek, żeby Fred nie uciekł przed nią krzycząc, że chce mu Bóg wie co zrobić. No dobra, w jego przypadku nie Bóg, ale pomińmy to.
- Ja nie gryzę, usiądź. Nie jestem ślepa, widzę, ze stanie jest dla ciebie męczarnią. – Powiedziała w końcu, wstała i odeszła pod przeciwległą ścianę. Może teraz usiądzie, skoro jej już tam nie ma. Sama oparła się o ścianę i czekała na reakcję Freda. Jeśli dalej nie usiądzie, to… Powinna wyjść, ale jest zbyt uparta. Będzie chciała przekonać Freda, że nie pogryzie go, nie poderżnie mu gardła ani nie podłoży mu nogi jak będzie szedł. O ile starczy jej nerwów na dyskusję z wojownikiem, oczywiście.
Powrót do góry Go down
the pariah
Fred Räikkönen
Fred Räikkönen
Wiek : 24 lata
Zawód : Kucharz

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptySro Lip 31, 2013 10:01 am

Nie Freda wina, że go po prostu przerażało kiedy ktoś nie traktował go jak odludka, dziwaka tudzież kogoś, kogo należy omijać wielkim łukiem. Owszem, był opryskliwy i niemiły dla każdego, kto odważył się okazać życzliwość. No, może z wyjątkiem dwóch osób, do których już zwyczajnie przywykł. Dla reszty wolał pozostać zamknięty, bo kto wie co będą chcieli mu zrobić. Kiedy ludzie się zniechęcali i znowu traktowali go w te mniej miłe sposoby, znowu wszystko zaczynało wracać do normy, a on mógł zająć swój umysł czym innym niż myślenie „Po co mu to było i jak chce mnie wykorzystać?”. Fred doskonale zdaje sobie sprawę, że jest znakomitym kucharzem, że jest wyjątkowym, wspaniałym człowiekiem, strategiem (od siedmiu boleści) i w ogóle chodzący wikiński ideał, ale... Nie, tu po prostu jest coś nie tak.

Fred nie miał granic w swojej podejrzliwości. Poziom jego nieufności wobec wszystkich wokół był diabelnie wysoki. Wyznawał tę sławną zasadę „umiesz liczyć – licz na siebie”, choć może nie tak dosłownie, bo w wykonaniu Freda została rozrzucona na kilka innych punktów w jego sławnym kodeksie. Ale nie, on nie umiał się przekonać. Kropka, basta, ona jest dziwna. Choć muszę przyznać, że zgodzenie się z nim nawet nie tak dosadnie, jakoś go udobruchało. Znowu próbował zrozumieć człowieka tak, jak rozumie się maszynę. Teraz wiedział przynajmniej, że ma do czynienia z dziwologiem. Może się dogadają.

Ale jesteś... – urwał, nie mogąc znaleźć słowa. Albo inaczej, nie mógł go wypowiedzieć. Miał wrażenie, że na jego ustach będzie brzmiało idiotycznie. Tak jakby miał się czym przejmować po tylu latach bycia po prostu sobą. – I tak muszę nauczyć się życia z tym bólem. – burknął wreszcie, nadal stojąc.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptySro Lip 31, 2013 10:24 am

Zza rogu wyłoniła się młoda pielęgniarka, pchająca przed sobą wózek inwalidzki. Zaledwie dostrzegła Freda, przyśpieszyła kroku.
- Panie Räikkönen! - krzyknęła zdumiona. - Pan jest po operacji, pan ma leżeć i wypoczywać!
Zakrzątnęła się koło Freda, chcąc najwyraźniej posadzić go na wózku.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptySro Lip 31, 2013 10:34 am

Dobra. Spokojnie. Ev miała ochotę chwycić Freda za ramiona, potrząsnąć nim po czym usadzić na ławce. Na szczęście nie zrobiła tego, tylko przez chwile rozglądała się po korytarzu, żeby się uspokoić. Pielęgniarki miały swoje problemy. I dobrze, nie musiały oglądać tego cyrku na kółkach, a raczej o kulach. Ale jesteś... No, dalej, dokończ to zdanie, Fredzie wojowniku. Co by miała nie usłyszeć, to jenak Ev wolała wiedzieć co Fredzio o niej myśli. Nawet, jeśli miałaby przez to załamać ręce. Ale i tak by nie poszła. Jest zbyt uparta i przez swój upór siedzi teraz w Kwartale, a nie gawędzi sobie z rebeliantami w Dzielnicy. Mogła ugiąc kolano i żyć w miarę normalnie w gnieździe żmij, ale wolała zostać przy swoich przekonaniach i gnić za murami, które mimo swej nazwy wcale jej nie chroniły. A Rebelianci też długo nie będą bezpieczni poza murami.
-Jaka? – Nie powstrzymała się, musiała to powiedzieć. Po prostu musiała.
I tak muszę nauczyć się życia z tym bólem. Wywróciła oczami. Gdyby nie znała Freda prawdopodobnie by się uśmiała. Tak, stanowczo złamanie kości wiąże się z bólem do końca życia.
– Za niedługo wszystko wróci do normy, naprawdę nie musisz się uczyć z tym żyć. – odpowiedziała wciąż zastanawiając się co mu dalej przeszkadza w tej ławce. Co jest, drewno go gryzie? Litości, Fred nie wygląda na człowieka odpornego na ból, jak jej tu zemdleje czy coś mu się stanie, to Ev przysięga, że pójdzie sobie i nawet nie piśnie. Naprawdę.
Suprise! Zza zakretu wyłoniła się wściekła pielęgniarka z wózkiem inwalidzkim! Biedny Fred, naprawdę, biedny. Ev jak gdyby nigdy nic czekała n dalszy rozwój sytuacji ledwo powstrzymując się od wybuchnięcia smiechem.
Powrót do góry Go down
the pariah
Fred Räikkönen
Fred Räikkönen
Wiek : 24 lata
Zawód : Kucharz

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptySro Lip 31, 2013 11:17 am

Co za agresor! No nie wierzę! W ogóle... Jaka niezdecydowana! Tu miła, tu chce nim potrząsać... Taak, kobieta jednak zmienną jest. Tym bardziej Fred przestałby wszystko ogarniać. To za wiele jak na jeden dzień. Za dużo emocji. Bo przecież nigdy nie należy wątpić w to, że Fred jest chodzącą skałą lodową. Przeciwnie, on zazwyczaj odbiera wszystko dwa razy bardziej, choć na swój... własny sposób. Niekiedy wskazujący na to, że gdzieś w nim czają się skłonności psychopatyczne. To nie zwiastuje dobrze, ale kto by się tym przejmował. W końcu to tylko Fred, którego ręka dziwny trafem ześlizgnęła się z kuli na kieszeń, gdzie trzymał zarówno zapas zapałek, jak i zapalniczkę. Jak on to kiedyś nazwał? Chrzest ognia? Naprawdę miał ochotę podpalić ten budynek. Przerażenie połączone z jego złością było jedną z tych kombinacji, które potrafiły przysłonić mu kodeks, mający takich sytuacji zabraniać.

Miła. – burknął pod nosem, starając się zrobić to tak, by było to niesłyszalne. Nie mylił się – przynajmniej w jego odczuciu to słowo brzmiało kretyńsko. Swoją drogą... Co tu się, na bogów, dzieje?! Momentalnie wyprostował się, odrzucając włosy z twarzy. Tak nie może być, że on się boi pierwszej lepszej niewiasty, która okazuje mu dobroć! To jej słabość! ... Której i tak nie zamierzał wykorzystywać, chciał tylko już iść do siebie i móc poczytać o cholernym Hitlerze.

I mam sobie pozwalać na kwiczenie z bólu jak zarzynane prosię? – spojrzał na nią ze zniecierpliwieniem. – Mam o tym pamiętać „bo potem boleć przestanie”? – dodał, po czym potrząsnął głową. – Nie wypowiadaj się w tematach, których nie rozumiesz. – zakończył. W tym momencie ewentualna widownia powinna zacząć bić Ev brawa. Z reguły wypowiadał w takich momentach zazwyczaj tylko „muszę, nie rozumiesz”, ale teraz obawiał się, że dziewczyna tylko bardziej się go przez to uczepi i będzie drążyć temat. Dopiero po chwili zrozumiał, że wypowiedzenie kilku słów więcej może nie załatwić sprawy. To było irytujące, perkele. Cholernie irytujące.

Wziął głęboki wdech, zbierając się na cierpliwość. Odrzucił też włosy na bok, wzrokiem wyraźnie dając do zrozumienia wszystkim wokół, jak bardzo ma ochotę ich pozabijać. A jednak zdążył wszystko przemyśleć – czy też raczej sprawę wózka. Z kulami o wiele trudniej byłoby przenosić produkty, które miałby wykorzystać do dania, na wózku mógłby je sobie położyć na kolanach i zwyczajnie na nich przewieźć, ogólnie mogłoby być łatwiej. Jeśli będzie potrzebował stać – wstanie, a wózek może okazać się praktyczniejszy w kuchni. Dlatego bez słowa, posłusznie usiadł sobie na wózku, oddając kule kobiecie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptySro Lip 31, 2013 12:02 pm

Nie biore odpowiedzialnosci za to co tutaj napisałam ;_;

Miła. Dobra, tego się nie spodziewała. Naprawdę. Słysząc to zrobiła zdziwioną minę. Fred dalej nie miał zamiaru usiąść. I mam sobie pozwalać na kwiczenie z bólu jak zarzynane prosię? Mam o tym pamiętać „bo potem boleć przestanie”? Nie wypowiadaj się w tematach, których nie rozumiesz. Ev opadły ręce, naprawdę. Zwłaszcza, ze chwile po tym jak to powiedział perfidnie usiał na wózku. Co za heretyk, no!
- Skoro już usiadłeś, to powiedz, czy lepiej jest stac czy siedzieć ze złamaną nogą? – Spytała z niewinnym uśmiechem na ustach. Pielęgniarka najwyraźniej stwierdziła, ze nie jest już potrzebna, bo poszła sobie gdzie pieprz rośnie zabierając przy okazji kule.
-Swoją drogą, wyobraź sobie, ze nie jesteś jedynym człowiekiem na ziemi, który sobie cos złamał, więc nie wmawiaj mi, że nic nie rozumiem. – Powiedziała. Dawno, bo dawno, ale mimo wszystko pamiętała jak to cholernie boli. Dlatego tez jeszcze bardziej współczuła Fredowi, który to współczucie odbierał raczej jako chęć zrobienia mu krzywdy. Kto wie co się dzieje w móżdżku Fredzia, wojownika zeslanego na ziemię przez Odyna etc. Swoją droga ile czasu musiało mu zająć wymyślenie tej bajeczki. Że mu się w ogóle chciało. To akurat Ev podziwiała. I ile czasu trenował zanim przestal się z tego śmiać. Nieważne z resztą. Fred wyglądał jakby był królem na tronie siedząc na tym wózku sprzed epoki. Ledwo powstrzymała się od parsknięcia śmiechem, ale nie powstrzymała się od uśmiechu. W wyobraźni dorysowała mu koronę i musiała odwrócić wzrok, żeby odrzucić od siebie tą wizję.
-Pomóc ci jakoś? – Spytała domyślając się jaka będzie odpowiedź. „Nie, wojownik niegdy nie potrzebuje pomocy” czy coś w ten deseń. Ale już czuła, że będzie go wnerwiać. Wnerwiac ją traktowaniem go jak normalnego człowieka, a nie świrusa. Może po jakimś czasie w końcu przywyknie i przestanie patrzeć na nią jakby celowała do niego z łuku, hm?
Powrót do góry Go down
the pariah
Fred Räikkönen
Fred Räikkönen
Wiek : 24 lata
Zawód : Kucharz

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptySro Lip 31, 2013 12:50 pm

Jak widać, Fred zadziwiał. Wolał się nie przekonywać jaka jest jej reakcja na to jedno niewinne słówko wskazujące na to, że Fred chyba nie wie co ono dokładnie oznacza. Chociaż... Jakby nie patrzeć, jej zachowanie dla niego miłe być mogło. Po pierwsze, przywlokła go tu. Po drugie, czekała na niego. Pytanie „po co?” można powtórzyć jeszcze wiele razy. Fred zaś wolał oszczędzić siebie i nie musieć patrzeć na jej reakcję, która mogła być... jakakolwiek.

Wózek jest praktyczniejszy. – odpowiedział wymijająco, zadowolony z siebie. Czuł, jakby był wobec niej w tym momencie złośliwy, a to zabawnie go... jarało. Tak, jarało. Jak jara się ogień na knocie od świeczki, tak Fred mógł jarać się swoją wredotą. Sam również uśmiechnął się jakże niewinnie, czyli jednym ze swoich uśmiechów. Włosy przełożył na ramiona tak, aby opadały mu na piersi. Na jej kolejne słowa parsknął śmiechem. To nie tak, że mu odbijało , bo takie zachowanie było na porządku dziennym. W ten sposób wyraził swoją kpinę dla tego, co właśnie powiedziała.

Widzisz? Nie rozumiesz. – parsknął, patrząc na nią nieco spode łba. W końcu nie o to mu chodziło. Najprawdopodobniej żeby zrozumieć Freda, trzeba być nim samym. Wierzyć we własne słowa, a nie kpić z nich i twierdzić, że jest pod wpływem jakiś ciekawych proszków czy płynów. Ważne, że sam siebie rozumiał. Miał w nosie ocenę innych.

Nie. – odpowiedział krótko. – Albo i tak. Pomożesz mi założyć płaszcz. – W końcu musieli mu go zdjąć na czas operacji. Wskazał go ręką. Najprawdopodobniej leżał gdzieś na boku albo wisiał, nieważne. Posłusznie poczekał, aż Evelyn po niego pójdzie, samemu próbując się w tym czasie podnieść. Kilka razy grymas bólu wykrzywił jego twarz, a sam Fred syknął, czując pieczenie w ranie właściwie, a nie samym środku nogi. Zakładam, że w tym napływie dobroci pomogła mu włożyć do rękawa jedną, rękę, a potem drugą. Wówczas złapał ją za przedramię i teoretycznie unieruchomił, odwracając się do niej.

Nie wiem co knujesz, ale ci to nie wyjdzie. – syknął, patrząc jej prosto w oczy. Potem puścił ją i usiadł na wózku, zapinając guziki płaszcza.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyNie Sie 04, 2013 8:17 pm

Wózek jest praktyczniejszy. No tak. Ev już nie chciało się na ten temat sprzeczać z (nie)dzielnym wojownikiem Fredziem, więc tylko wywróciła oczami. Czy był złośliwy? Oh, oczywiście, że był. Alez jej zrobił na złość siadając na wózku a nie na ławce. Uważaj Fred, bo jeszcze doprowadzisz Ev do płaczu tymi złośliwościami. Widzisz? Nie rozumiesz.
– W takim razie możesz mnie oświecić i pozwolić zrozumieć, czyż nie? – Odpowiedziała na to patrząc mu w oczy i powstrzymując się od śmiechu. Rozmowy z Fredem były dobrym kursem samokontroli. Naprawdę. Chociaż mniej uparte persony mogły po prostu poddać się fali śmiechu, która napływała z usłyszeniem każdego słowa naszego wysłannika Odyna. Ale oczywiście nie Evelyn, która szła w zaparte i chciała sprawić, by Fred w końcu przestał twierdzić, że każdy jej ruch to zamach na jego życie.
Nie. No kto by się spodziewał takie odpowie… Albo i tak. Pomożesz mi założyć płaszcz. Oh. Cóż to za zaszczyt spotkał Ev! Wielki wojownik pozwolił, żeby mu pomogła. Ev starając się ukryc rozbawienie poszła po płaszcz, po czym wrecz z namaszczeniem pomogła Fredowi go włożyć. Oczywiście uważała, żeby czasami nie tknąć jego świętych włosów. Nagłe „unieruchomienie” jej przez Freda było dla niej zaskoczeniem. Nie wiem co knujesz, ale ci to nie wyjdzie. Mruknął i ją puścił. No nie. Tego już było za dużo.
- A już miałam zamiar uciąć ci włosy, wiesz? – Szepnęła mu do ucha po czym wyprostowała się i zaśmiała. – Pomóc ci gdzieś dojechać? – Spytała wesołym głosem teraz zauważając, że Fred mógł tamte słowa wziąć na poważnie. Cholera. A kij z tym. I tak bradziej przerażony być nie może, czyż nie?
Powrót do góry Go down
the pariah
Fred Räikkönen
Fred Räikkönen
Wiek : 24 lata
Zawód : Kucharz

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyNie Sie 04, 2013 9:10 pm

Im mniej sprzeczek, tym lepiej dla Ev. Fred potrafił być niesamowicie uparty (a raczej był na ogół) przez co w istocie zadawanie się z nim było prostym treningiem cierpliwości. Czy może raczej – cholernie trudnym. Niewiele było osób, które potrafiły z nim rozmawiać. Po co więc rozmawiać? Wszystkim byłoby łatwiej gdyby Fred się nie odzywał, oni nie odzywaliby się do Freda, Fred miałby spokój, oni nie mieliby wystrzępionych nerwów, same plusy!

Teraz Fred przestał się uśmiechać i spojrzał na Evelyn tak, jakby miał zaraz wyjawić jej jakiś bardzo ważny sekret. Chwilę milczał, zastanawiając się na ile jego postępowanie jest słuszne. Ta dziewczyna była bardzo dziwna, a bardzo dziwnym osobom nie wiadomo czy można ufać, bo są niespełna rozumu. Mama kiedyś rozmawiając z tatą stwierdziła, że tak jest z nim – to jest, ma coś z głową. Oczywiście myślała, że Fred jej nie słyszy, on sam zaś czaił się za rogiem. Przykra sprawa. Jedno jednak jest pewne – komu jak komu, ale Fredowi z pewnością można było ufać jeśli samemu było się tego godnym. Sojusz i te sprawy. Wracając jednak do tego osobliwego zachowania Freda, pokręcił on głową.

Nie mogę. – odpowiedział tylko, a na jego twarzy mignęła emocja – trudno uwierzyć – przypominająca w pierwszej chwili coś, co mogłoby być prostą goryczą, smutkiem albo złością. Trudno stwierdzić, kiedy momentalnie chłopak spuścił wzrok, pozwalając włosom ponownie opaść na jego twarz.

Siedział spokojnie zapinając płaszcz, kiedy Evelyn zdecydowała się na tak nierozważny krok jak przestraszenie go jeszcze bardziej. Nie okazał tego oczywiście od razu. Zatrzymał palce na jednym z guzików. Dłonie zaczęły mu delikatnie drżeć. Zaciskając usta do bólu ponownie zabrał się za zapinanie płaszcza, tym bardziej o wiele bardziej agresywnie, jakby chciał to zrobić jak najszybciej.

Możesz iść. Sama. Zostaw mnie. Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej. – warknął, patrząc na nią nie z przerażeniem, ale bojowo. Ręce, które bolały go nieco od zimna zacisnął na kółkach, które zaczął przekręcać tak, by jechać w przód.

Po słowach dziewczyny stał chwilę. Tylko chwilę. Owszem, będą go dręczyć, ale to nie jest powód by się zatrzymywać. Wyjechał ze szpitala krótko potem.

zt.


Ostatnio zmieniony przez Fred Räikkönen dnia Wto Sie 06, 2013 4:08 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyPon Sie 05, 2013 9:44 am

Nie mogę. Eh, szkoda. Naprawdę szkoda. Uwaga, bo się popłacze. Mój mistrz nie chce mnie oświecić i pokazać mi wyściełanej różami drogi do prawdy. To smutne. Naprawdę. No dobra, to nie jest smutne, to jest… Fredowe. Lepiej nie mogę tego ujac. Możesz iść. Dobra. Co prawda chciałam cię jeszcze powkurzac, ale.. Sama. A z kim miałabym iść? Z Duchem Świętym? Zostaw mnie. Ojć. Chyba faktycznie przesadziłam z tym podcinaniem włosów… Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej.   Niech go szlag trafi. Albo piorun Thora. Cokolwiek. Błagam. Ten człowiek nie rozumie ironii?
- Dobra. Słuchaj. Nie wiem czy wiesz, że istnieje coś takiego jak ironia. Nie? Trudno. Człowiek chce Ci pomóc, pocieszyć, cokolwiek, a ty za to patrzysz na niego, tudzież mnie, jakby każdy mój ruch miał na celu zrobienie ci czegoś. Ja rozumiem, że większość ludzi z którymi się spotykasz wyśmiewa cię albo puka się po głowie, ale jak tylko ktoś chce dla ciebie dobrze, to ty odbierasz to jako wrogość. - Powiedziałam, po czym machnęłam na niego ręką. – Z resztą ty i tak nie zmienisz nastawienia do mnie, po co ja się produkuje – Dodałam i ruszyłam do drzwi nawet nie patrząc czy Fred mnie teraz wyśmiewa, ucieka na wózku przede mna, czy tez może zastanawia się nad tym, co powiedziałam. Chociaż nie, ta ostatnia opcja jest po prostu niemożliwa. To jest Fred. A ja zawaliłam kurs cierpliwości. Trudno. Wrecz ze złością pociągnęłam za drzwi szpitala i wyszłam na chłodne, Kwartałowe powietrze. Niech Fred sam zasuwa na wózku po oblodzonych ulicach. Wyczerpałam pokłady dobrej woli chyba na następne dziesięć lat. Co najmniej. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam szarymi ulicami kierując się w stronę Violatora.

zt gdzieśtam, pewnie Violator xD
Powrót do góry Go down
the pariah
Teodora Teds
Teodora Teds
https://panem.forumpl.net/t1971-teodora-teds
https://panem.forumpl.net/t700-powariuj-z-teodora
https://panem.forumpl.net/t1309-teodora-t-teds
Wiek : 17
Zawód : brak jakichkolwiek perspektyw

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyPią Sie 09, 2013 12:17 pm

Z Uliczki

W drodze do Szpitala Teodorze zdarzało się ciągać nosem. Gorączka zdawała się zelżeć i zostawić tylko swoiste, niewygodne objawy jak katar i lekkie drapanie w gardle. Tułaczka późną zimową porą raczej nie mogła wpłynąć zbawiennie na przeziębienie, ale to przecież nie jest ważne. I tak czuła się źle z tym, że ranna Lucy nie przyjęła jej pomocy i zdecydowała się iść o własnych nogach. Urażona została męska duma Teodory!
Bo właściwie ciężko jest stwierdzić, czy dla schizofreniczki dziwna zabawa w młodego gentelmana przed kwiaciarką, to wciąż tylko zabawa, czy już zaczęła plątać to z rzeczywistością. Po prostu musiała pomóc damie jak tylko potrafi. Zwłaszcza, że tą damą była właśnie Lucy. Jedna z osób, dla których Teodora potrafiła być przemiła i jedna z osób, których dobro było dla dziewczyny postawione wyżej niż jej własne. Tak, normalny człowiek mógłby to nazwać przyjaźnią.
A to była pewna odmiana w sposobie myślenia Teds.
Zazwyczaj Teodora była osobą pozbawioną empatii. Zobojętniałą. Bierną w obliczu czyjejś krzywdy. W czasach świetności Kapitolu i Głodowych Igrzysk, czasami wymykała się z izolacji, wyłącznie po to by dołączyć do osób wpatrujących się w skupieniu w walki Trybutów. Och, pamięta jak cicha wewnętrzna radość wstępowała w nią wraz z każdą upuszczoną kroplą krwi. Dla dziewczyny pogrążonej w depresji było to nieliczne chwile radości, co samo w sobie wydaje się smutne.
- Titanic też był silny, ale co z tego? – rzuciła, popisując się przy okazji swą wiedzą historyczną.
Przed ruszeniem do szpitala, Teo jeszcze chwilę pomęczyła Lucy, namawiając ją by dała sobie pomóc, okraszając namowy mniej i bardziej sensownymi argumentami
Ostatecznie ruszyły, bo najważniejsze było to, żeby kwiaciarka jak najszybciej trafiła do szpitala. Blondynka wprawdzie nie widziała ran, ale sam fakt, że Lucy krwawiła zdawał się być poważny. Przynajmniej wiemy, że Teodora czasem potrafi na podstawie obserwacji, wysnuwać logiczne wnioski.
Gratulujemy.
- A właściwie z jakiej wysokości upadłaś? – spytała w pewnym momencie, unosząc podejrzliwie brew,  przypominając sobie to jak Lucy zabawnie tłumaczyła się upadkiem. Krwawa rana na boku i ręce nie wyglądały na efekt ot zwykłego poślizgnięcia. Nawet Teodora to wiedziała. – Albo na co?
Była tym nawet lekko rozbawiona.
No ale szły i szły, aż doszły do punktu docelowego.
Szpital jej się nie spodobał. Wpuściła Lucy przodem, a ją samą coś zatrzymało w progu. Poczucie zagrożenia. Tak irracjonalnego i bezpodstawnego, że ogarniał ją coraz bardziej paraliżujący strach. Miała od razu zakrzyknąć, że potrzebują lekarza, a nawet własnoręcznie go znaleźć i przywlec do Crow, ale nie mogła nic zrobić ani nic powiedzieć. Strach, strach, strach. No i pięknie.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyWto Sie 13, 2013 6:12 pm

Jakiekolwiek pobudki miałaby Teodora, Lucy odbierała jej uprzejmość oraz chęć niesienia pomocy w ten sam naturalny sposób. Nie dostrzegała w dziewczynie schizofreniczki, być może dlatego, że nie wiedziała zbyt wiele o istnieniu takiej choroby, choć wbrew pozorom często się z nią spotykała. Sama zapewne nie była do końca zdrowa na umyśle biorąc pod uwagę warunki, w jakich się wychowywała oraz... nie, ona należy raczej do osób o nadzwyczajnej wrażliwości oraz dziecięcej naiwności choć po wielokroć pytano się jej, aby na pewno wszystko jest z nią w porządku. Ona jednak nie zwracała na to uwagi, nie zwracała uwagi na ludzi, postrzegała ich całkiem inaczej niż ludzie, którzy ją otaczali. Wszyscy widzieli w niej kolorowłosą dziewczynkę marzącą o niebieskich migdałach, kwiaciarkę z olbrzymią wyobraźnią i szczerym uśmiechem lub po prostu wariatkę i dziwaczkę. Oceniali ją, wrzucali do poszczególnych kategorii we własnych rubryczkach. Dla niej natomiast każdy był taki sam, rzadko zwracała na kogoś uwagę jako przystojnego lub pięknego, choć czasami, gdy dostrzegała kogoś nadzwyczaj uroczego oraz słodkiego, potrafiła godzinami opowiadać o jego, ha, właśnie, osobowości oraz inteligencji. Dla niej starszy człowiek pozbawiony jednej z nóg czy kilkunastoletnia wychudzona dziewczynka byli tacy sami, oczywiście pod względem wyglądu, nie charakteru, bo tutaj... tutaj dostrzegała tylko pozytywne cechy. Wszelakie aluzje, ironie - nie odróżniała ich od prawdy. Cokolwiek ktokolwiek by jej powiedział, próbował wcisnąć podłe kłamstwo, zapewne uwierzyłaby i do końca żyła z takim także przekonaniem. O dziwo do tej pory nikt jeszcze jej nie zabił, wrednie nie okradł i nie zostawił gdzieś w jakimś padole.
Theodora zatem była dla niej tylko Theodorą, dziewczyną, która zawsze była dla niej miła, pomagała jej i Lucy dlatego traktowała ją tak miło, bo poza tym czuła z nią pewną nić zrozumienia. Oczywiście nie zdawała sobie z tego sprawy, ale ciągnęła ją do niej także chęć pomocy, niepokój, który ją ogarniał, kiedy widziała wychudzoną oraz kościstą dziewczynę. Z każdą okazją dlatego starała się jej coś podarować, pożywić i w jakiś sposób wywołać na jej twarzy uśmiech, co niestety należało do jednych z największych wyzwań dziewczyny.
-To były... - urwała nie potrafiąc znaleźć odpowiedniego słowa, które mogłoby w dobry oraz konkretny sposób nazwać te stwory, nawet najzwyklejsze i ogólnikowe nazewnictwo nie przychodziło jej do głowy. Dlatego zrezygnowała i umilkła.
Nie czuła się dobrze, na pewno nie, ale Theodora czuła się lepiej od niej - to oczywisty fakt. Klatki przewijały się jakby wolniej, a głos dziewczyny docierał do niej zniekształcony i ciężki, niczym na filmie, kiedy to dla wzmocnienia efektu i wyodrębnienia szczegółów spowalnia się obraz. Miała też wrażenie, że Szpital był bliżej, kiedy ostatnim razem do niego zawitała, ale w końcu zdała sobie sprawę, że to czas tak się ciągnie.
-Zmiechy! - odpowiedziała nagle, gdy konkretne słowo, którego szukała przyszło jej na myśl. Nie kontrolowała tego, jej usta same uformowały tę nazwę i rzuciły ją piskliwie w powietrze. Lucy zasłoniła dłońmi usta i zerknęła na Theo z niepokojem - Ugryzł mnie - dodała wyjaśniająco i znowu przestała się odzywać.
Resztę wędrówki spędziła na skupianiu się na każdym zaczerpniętym z otoczenia wątku, aby czas zleciał jej nieco szybciej, bo ból narastał, tak samo tępe pulsowanie, a on wciąż się niemiłosiernie ciągnął. Aż miała ochotę ruszyć przed siebie w biegu mając nadzieję, że w ten sposób nieco przyspieszy jego bieg. Wiedziała jednak, że w ten sposób zaliczyłaby kolejny niefortunny upadek przez brak jakiejkolwiek siły i przez śliski lód.
Dla Panienki Crow przestąpienie progu drzwi było niczym wniebowstąpienie, natomiast dla Theo, której niepokój dziewczyna wyczuła od razu - wywołało strach. Kolorowłosa od razy odwróciła się spoglądając na stojącą w w futrynie Teds. Odruchowo sięgnęła ku niej i chwyciła za dłoń ciągnąc za sobą, ale gdy napotkała niekoniecznie fizyczny, a emanujący z myśli przyjaciółki opór, cofnęła się odruchowo spoglądając na nią z mieszaniną zawodu oraz pytania.
-Hej, hej... - wyszeptała, kiedy podeszła do niej obejmując jej twarz dłońmi i spoglądając prosto w oczy - Jak coś się stało, to mi powiedz, dobrze? - spytała równie cicho uśmiechając się niepewnie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Teodora Teds
Teodora Teds
https://panem.forumpl.net/t1971-teodora-teds
https://panem.forumpl.net/t700-powariuj-z-teodora
https://panem.forumpl.net/t1309-teodora-t-teds
Wiek : 17
Zawód : brak jakichkolwiek perspektyw

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptyCzw Sie 22, 2013 6:37 pm

Szkoda, że mimo bólu, który bez wątpliwości pulsował w Luciowych ranach, ta nie dała sobie pomóc. Bezużyteczność krążąca wokół Teodory, wróciła do kolekcji jej szarych myśli. Bo to w końcu oczywiste, jak człowiek chory na umyśle może być w jakikolwiek sposób użyteczny? Kiedy się ciągle odczuwa na sobie troskę, w pewnym momencie może poczuć się jak ciężar, który nic nie wnosi, a zabiera. I jak przez takie traktowanie empatia i chęć pomocy, może w człowieku nie obumierać? A przecież ona nie jest niedorozwinięta ani niepełnosprawna! A niektórzy oceniają ją jak jako coś co może wyłącznie sprowadzić zagrożenie na siebie i otoczenie, a nie jak normalną istotę ludzką. Cóż, Lucy nie miała nic złego na myśli, właściwie wręcz przeciwnie i przecież należała do tych cennych osób, które nie zwracały uwagi na powierzchowność, a może nawet nie zdawały sobie sprawy z jej istnienia. I Teds to wiedziała. Ale trochę czarnych chmur zebrało wewnątrz Teodorowej czaszki i już, więc musiała obrać sobie cokolwiek za winowajcę. Bywa. Trzeba było ten pogorszony nastrój przeczekać i zakryć. Gdyby istniał stary Kapitol, mogłaby usiąść w wygodnym apartamencie i jak księżniczka z prawdziwego zdarzenia pogrymasić i wydawać kolejne bezsensowne rozkazy służbie. A zresztą – co za różnica? I tak nic nie poprawiłoby jej humoru, więc teraz, kiedy z ranną Lucy wchodziły do szpitala nie było tak źle. Chociaż sam fakt, że Lucy została poturbowana przez jakiegoś Zmiecha, sprawiał, ze wizja starego Kapitolu była lepsze, ze względy bezpieczeństwa.
A Teodorze wciąż nie dawało spokoju – jak Zmiech mógł zrobić coś Lucy? Skąd Zmiech? Jaki Zmiech?
Już większy spokój miała, kiedy  sprawa Luciowego oprawcy była niedopowiedziana. Teodory to nie zdziwiło, kiedy na nią spojrzała, a Lucy urwała, nie wyjaśniając co też ją tak poraniło. Teds też często nie kończyła zdań, albo niezrozumiale je skracała. Zazwyczaj po prostu ze zwyczajnego braku zainteresowania tematem. Nie lubiła bezsensownie ciągnąć rozmowy. Kiedy rozmówca, albo temat był nieciekawy, po prostu rezygnowała z jego kończenia i urywała. Zabroni jej kto? Co prawda próby zrozumienia kogokolwiek, porównując go do Teodory nie mają sensu, ale powód dla którego Lucy nie podała odpowiedzi, jakikolwiek był, dawał się przełknąć. Było to trochę niepokojące, kim były te „one”, ale kiedy Teodora już wiedziała, że chodzi o Zmiechy, wtedy dopiero się zaniepokoiła. Jej oczy zdawały się powiększyć, a ona spojrzała z zaskoczeniem na Crow, dopytując czy się nie przesłyszała i czy na pewno dobrze zrozumiała. Może te oderwane od kontekstu słowo, wcale nie jest dopowiedzeniem do wcześniejszego tematu Luciowych ran. To było nielogiczne. Skąd Zmiechy w Kwartale? Jakiś cholerny spisek przeciwko kochanym Kapitolińczykom. Wykańczamy ich wpuszczając do zawalających się domów potwory? Świetnie.
A teraz jeszcze Teodora miała ten nieoczekiwany atak bezpodstawnej paniki, która narastała z sekundy na sekundę. Nie chciała wchodzić do środka. Nie podobało jej się. Ściany, masy powietrza, obuwie wszystkich wewnątrz i ich oczy... wszystko napędzało Teodorowy strach i wzbudzało poczucie zagrożenia.
Podobno strach jest jednym z najczęściej przeżywanych i rozpoznawanych przez nas emocji. Ale kiedy destabilizuje życie można mówić o schorzeniu. To nie był zdrowy, uzasadniony strach. To był strach schizofreniczki, proszę państwa. Przełknęła ślinę, starając się myśleć o Lucy, jej niebezpiecznej ranie i o tym, że nie chce jej zostawiać i czekać pod szpitalem, albo sobie pójść.
- N-nie, n-nie, nie. Nic. Nic n-nie jest – wyjąkała, kręcąc szybko głową.
Patrzyła na Lucy wciąż spłoszona, a to było trochę dziwne. Teodora mogła być przy innych obojętna, zirytowana, ironiczna, ale niewiele osób widziało ją jako przerażoną. Poruszyła się jakoś dziwnie, mechanicznie, jakby każda część jej ciała, stawiała wyraźny opór przed ruchem. Ale weszła. Zacisnęła jedną ręką na drugiej i oddychała powoli. To przecież nie ona jest ofiarą, tylko Lucy i to jej trzeba pomóc.
- Chodźmy, t-trzeba z tym coś, coś zrobić – mruknęła patrząc znacząco na plamy na Luciowym płaszczyku.
Chrząknęła, chcąc brzmiąc bardziej naturalnie. W końcu nic jej nie grozi. Podobno. Trzeba znaleźć lekarza, ot co!
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital EmptySob Sie 24, 2013 12:53 pm

Jasne oczy, jasna oblamówka źrenicy, pokrapiana licznymi brudzeniami, pociemnieniami oraz plątaniną przeróżnych odcieni błękitu.
Przez tą krótką chwilę, przez te kilka ułamek sekund przez umysł Lucy przeszło kilka nielogicznych, niezwiązanych całkowicie z jej szczerym zamiarem pytań: Czy to błękit? Czym jest błękit? DLACZEGO błękit?
To tylko słowo, marne, rzucone kiedyś przez uczonego, słowo, które wpłynęło na liczne ludzkie losy, na tysiące istnień. To chore, nieodpowiedzialne, kto mógł zrobić coś takiego? Określić, usystematyzować coś tak pięknego jak kolor? Wrzucił go pod jedną z tych rubryk, jak każdy inny, przekreślił w dziele tworzenia i pozwolił, aby błękit pozostał po prostu błękitem. Ludzie myśleli tak, jak nakazywała im przeszłość, bo dlaczego nie można byłoby nazwać oczu Teodory niebem lub przejrzystą taflą wody nad jednym z wybrzeży w Czwórce. Nazewnictwo, niby nic, ale w tym momencie jedno zwyczajne słowo wzburzyło sztorm w umyśle małej dziewczynki.
Zmrużyła oczy, próbowała spojrzeć głębiej, zrozumieć, dlaczego. Teo była zagadką, istotką, która przez ostatnie tygodnie wzbudzała w niej mieszane uczucie. Najpierw pojawiła się troska, i jej powodu nietrudno było się doszukać. Od samego początku sprawiała wrażenie zagubionej, nie tylko wśród ludzi, ale we własnych myślach i słowach. Momentami bała się, unikała jej wzroku, a potem… potem przestała, ot tak, bo głupiutka zrozumiała, że Teds jest tylko ofiarą, jak oni wszyscy. Jej słowa, spojrzenia, zachowanie przestały być niepokojące, pojawiła się sympatia, być może także postanowienie, proste i tradycyjne – pomoc. Od tego się zaczęło.
Szukała problemu, który ją dręczył, ale z czasem zrozumiała, że to coś głębszego, to nie jest jedna osoba, to nie jest jedno przykre słowo rzucone na wiatr, ha, to nawet nie KOLeC, to ciąg zdarzeń, wypadków i przykrych skojarzeń, kilka… naście twarzy splątanych w jedną i zagubienie, które czasami ogarniało i ją. Ale wiedziała, że o czymkolwiek pomyślałaby, jakkolwiek by sobie to wyobraziła – wszystko będzie dalekie od prawdy. Już zdążyła się przekonać, że każdy jest unikatowy, myśli w inny sposób, szuka odpowiedzi swoją własną, czasami pokrętną i zwalistą drogą, na której można się zgubić. Po raz kolejny musiała pogodzić się z powierzchownością świata i samej siebie przeklinając, że ktoś nazwał kolor oczu Teo błękitem.
Odsunęła się od niej, jej opuszki palców zsunęły się z twarzy dziewczyny, a dłonie opadły bezwładnie wzdłuż ciała, chyba dlatego, że nie miała siły gestykulować, nawet cokolwiek powiedzieć, bo chciała wesprzeć przyjaciółkę kilkoma słowami. Zamiast tego, po części jak robot, przytaknęła i odwróciła się, choć coś ją nagliło, aby odwrócić się, przytulić ją i powiedzieć „Hej niedługo śnieg stopnieje, słońce w końcu wynurzy się zza chmur i wszystko będzie tak kolorowe i piękne jak dawniej!”. Ale to było nielogiczne, wcale by jej nie pomogło, więc dlaczego o tym pomyślała? O słońcu, o kolorach barwach, które ze sobą przynosi. O kwiatach. Tęskniła za nimi, tęskniła za ciepłem i śmiechem ludzi, za ich rozpromienionymi i owianymi rumieńcem twarzami.
Ale chwilę potem, przez ból głowy, ogłupienie, rozkojarzyła się i oznaczyła sobie kolejny cel. Lekarz, lekarz, lekarz. Ale czy to możliwe, aby znalazł się nagle na wyciągnięcie ręki, gdziekolwiek się teraz znajduje? Pierwszy krok do przodu, potem kolejny, sztywny, bo nogi jej ciążyły i z każdym miała wrażenie, że następny będzie ostatnim. Miała wrażenie, że mijają minuty, tak naprawdę to były tylko sekundy, ale świat zwalniał, korytarz zwężał się, malał. Plamy, ni to zielone, ni to czerwone, ni to błękitne. I wszystko wydawało się takie nieprawdziwe, jakby Teo już tam nie było, jakby miała po prostu iść, iść przed siebie. Dalej i dalej. Nie zważała na czyjeś głosy, na twarze, na ludzi, którzy ją mijali. Ktoś szedł, w jej kierunku, zbliżał się i poczuła, że jest ba blisko, zasłoniła się rękoma, ale chyba za wolno, bo czyjeś ramię trąciło jej ramię, a ona po prostu osunęła się ku podłodze.
I wydawało jej się, że głębia korytarza to tunel, tunel, ku któremu końcowi opada.
-Teo – odezwała się leżąc na przyjemnie zimnej posadzce, nie podniosła głowy, zamknęła oczy – Teo, niedługo śnieg stopnieje, słońce w końcu wynurzy się zza chmur i wszystko będzie tak kolorowe i piękne, prawda?

I fajnie, jakby wkroczył jakiś uroczy MG < 3
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Główny szpital Empty
PisanieTemat: Re: Główny szpital   Główny szpital Empty

Powrót do góry Go down
 

Główny szpital

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Szpital psychiatryczny
» Opuszczony szpital
» [Alfa] Zniszczony szpital
» Hol główny
» Główny korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-