|
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 17 lat Zawód : prostytutka/kwiaciarka Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sro Sie 27, 2014 11:16 am | |
| Sprawdziła, ponownie przerzuciła łuk z jednej dłoni na drugą. Był dobry, wyważony. Prawie idealny, bo jednak nie było tak, jak się tego spodziewała. Gdy przyglądała się zmaganiom na arenie, dzieci, które strzelały z łuku robiły to z taką prostotą i łatwością. Nie wiedziała, czego właściwie się spodziewała? Że ten martwy przedmiot ją natchnie? Że nagle zostanie mistrzynią łucznictwa? Na ekranie wydawało się proste, ale już wiedziała, że takie nie będzie. Dlatego starała się uważnie słuchać instruktora. Więc ręka, która trzyma łuk - luźna, nienapięta. Ręka trzymająca cięciwę - silna. Czas chyba nadrobić zaległości, ale już na to za późno, prawda? Spróbowała jednak, naciągnęła łuk z dwóch stron i uznała w końcu, że to prawa dłoń jest silniejsza od lewej. Pierwszy punkt z głowy. Pocieszyła się w myślach, że nie jest tak źle. Rady były klarowne, starała się więc jakoś to uporządkować i postanowiła, że spróbuje, że jednak nie ucieknie, a przecież miała na to ochotę. I pojawienie się Alexandra utwierdziło ją w tym, bo jak to tak - stchórzyć na jego oczach? Skomplikowana logika, trudno rozszyfrować, co ostatecznie zdecyduje, ale jednak pozostała przy stanowisku i obecność chłopaka, można powiedzieć, zmobilizowała ją do tego, aby jak najdokładniej spełniać polecenia trenera. Och, mała słodka idiotka, halo, przecież i tak zginiesz. Kiedy nie chcę. Pozycja stabilna. Nic trudnego, prawda? Potem było jeszcze trudniej, bo technika w pewien sposób wydała jej się niezrozumiała, nie wiedzieć czemu, wolała metodę intuicyjną, ale wiedziała, że dopóki nie opanuje pierwszej, niczego nie zdziała. Dlatego poczekała jeszcze chwilę, choć już drżała wewnątrz z ekscytacji na myśl o tym, że za moment będzie strzelać, i wysłuchała instrukcji tworzenia łuku. Uporządkowała to sobie w głowie, choć była niemal pewna, że nie uda jej się stworzyć broni, gdyby nie zdobyła jej przy rogu. To ryzykowne, ale chciałaby, bardzo ryzykowne. I nie wiedziała, dlaczego pomyślała o takie ewentualności, skoro przecież nie zamierzała nikogo zabijać, prawda? O matko, ale jesteś pusta idiotka. Będziesz musiała i zrobisz to, dławiąc się własnymi łzami, ale to zrobisz. Jak wszyscy inni. Przypomniała sobie Kwartał. Kilka dni po stworzeniu muru. Zwierzęca zachłanność, desperacja wyciągała z człowieka najgorsze instynkty, wola przetrwania doprowadzała ich do szaleństwa. Targali się po ulicach, zabijali nawzajem, kradli, włamywali się do domów i wyżynali. Bratobójstwo. Ludożerstwo. Całe zło świata zamknięte w kilku kilometrach kwadratowych. Zatrważające. Westchnęła ciężko. Łuk był idealnie ciężki. Uśmiechnęła się do siebie. To dobry znak. Taki jakby został stworzony dla Ciebie. Rozkosznie. Idąc za wskazówkami, gdy już miała strzałę w dłoni, założyła ją na cięciwę za pierwszy cel obierając tarczę postawioną najbliżej. Wszystko po kolei. Spokojnie i bez pośpiechu. Choć miała wrażenie, że czas ją goni, wręcz popycha do przodu, ale wyobraziła sobie, że tak nie jest, że wszystko jest... w porządeczku. I raz. I dwa. I trzy. To miało być sześć sekund, tak? Osiem? Spróbujmy. Naciągnęła cięciwę, skupiła się na celu. Przymknęła jedno oko wpatrując się w środek tarczy. Osiem. Siedem. Będzie dobrze, Lucy. Musi być. Sześć. Pięć. Przełknęła głośno ślinę. Nabrała powietrza. Cztery. Ręka paliła, ale to nic, przyzwyczaiłaby się. Trzy. Dwa. Wypuściła powietrze z płuc powoli. Jeden. Wystrzeliła. Wpatrywała się przez moment w sterczącą na brzegu płyty strzałę. Nieźle. Przynajmniej trafiła w tarczę, przynajmniej. Spróbowała jeszcze raz, ale za kolejny pocisk wylądował płasko na ziemi. To nic, powtarzała sobie, ale zresztą - to jej się podobało, bardzo jej się podobało. Czuła niemal podobną satysfakcję jak przy nauce jazdy na lodzie, z tym, że to były ciężkie początki. Pamiętała tą irytację, kiedy wracała poobijana do pokoju i wtulała się w zawsze ciepłe i gotowe łóżko i wiedziała, że tym razem nie będzie prościej. Potem znów nie trafiła, dopiero za piątym razem udało jej się wbić strzałę w tarczę, aby znów spudłować dwa razy. Potem było prościej, tak się jej przynajmniej wydawało. Czasem trafiała, za kolejnym razem nie, aby znów strzała wbiła się kilka razy bliżej środka. W końcu uznała, że na chwilę da sobie spokój, bo ręka paliła ją od ciągłego naciągania cięciwy, odetchnęła na chwilę zwracając się do trenera: -Łuk sprawdza się na otwartych przestrzeniach, ale co jeśli mamy do czynienia z budynkami? Wtedy lepiej całkowicie z tego zrezygnować i postawić na coś wygodniejszego, na przykład noże? - spytała uprzejmie nadal trzymając łuk w dłoni i póki co nie zamierzała się z nim rozstawać. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut, naczelny arystokrata Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sro Sie 27, 2014 6:42 pm | |
| // właściwie to nie wiem skąd
Drugi dzień szkolenia, tik-tak, odliczanie do Areny trwało. Udało mi się zbić cały zestaw szklanych kieliszków, które znalazłem w apartamentowym barku, którego nazwa miała być chyba żartem, bo nie było w nim ani jednej butelki alkoholu. Miałem cholerną ochotę na whisky, ale pytana o to obsługa Ośrodka tylko posyłała mi nieprzychylne spojrzenia, w których wypisane było oskarżenie. Dupki. Jednak to nie zaspokoiło mojej żądzy krwi, nie, zdecydowanie nie. I miałem zamiar zaspokoić ją chociaż częściowo przy jednym ze stanowisk. Bez słowa minąłem rośliny jadalne (pieprzyć rośliny, nie jestem cholernym królikiem), z takim samym brakiem zainteresowania zgrabinie wyminąłem stanowisko pirotechniczne (Grantowie mają ogień wpisany w geny), sztywno skinąłem głową trenerce ze stanowiska z pierwszą pomocą, która pomogła mi poprzedniego dnia. Pierwszym stanowiskiem, które wzbudziło we mnie zainteresowanie, było stanowisko strzeleckie, rzucania nożami i oszczepem. Przez chwilę w milczeniu obserwowałem krzątających się przy stołach trenerów, światło odbijające się w ostrzach noży i... Podszedłem bliżej, zaintrygowany, i wyciągnąłem dłoń, niezbyt przejmując się tym, czy wolno mi dotykać broni bez pytania o pozwolenie. Leniwie przesunąłem palcami po rękojeściach kilku ostrzy, podobnych do siebie, o zmatowiałych uchwytach, żeby złapać za przedostatnie i lekko zważyć je w dłoni. Za czasów starego, pięknego Kapitolu mój ojciec miał całą kolekcję noży- długich, myśliwskich, krótkich o misternie rzeźbionych rękojeściach, zakrzywionych lub prostych. Czasem nawet pozwalał mi ważyć je w dłoni, tak, jak robiłem to przy stanowisku, wypatrując celu i zastanawiając się, czy istniała możliwość, że trafię bez niczyjej pomocy. Nie chcąc jednak ośmieszyć się ewentualną (choć wątpliwą, to musiało być proste) porażką, postanowiłem odnaleźć wzrokiem trenera. Uśmiechnąłem się z wysiłkiem. -Byłby pan na tyle miłym, żeby nauczyć mnie tym kogoś zabijać? Byłbym bardzo wdzięczny.- Rzuciłem uroczo, ponownie skupiając się na trzymanym w dłoniu nożu. Czułem, że podejście do tego stanowiska mogło być dobrą decyzją. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : naczelny pechowiec Przy sobie : ŚWIECZNIK, zestaw zatrutych strzałek (zostały 3). jodyna, latarka, ręcznik, przyprawy,pusta butelka, zwój liny, antybiotyk, połówka chleba, trzy mandarynki, dwa pączki, wieprzowina ze stołu, pół bochenka chleba,2 banany, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości) Znaki szczególne : brak Obrażenia : fizycznie trzyma się nieźle
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sro Sie 27, 2014 9:32 pm | |
| Kolejna osoba do zabicia. Kolejna osoba, która znaczyła za dużo, naprawdę w takich chwilach Alma jawiła się mu jak najgorszy koszmar. Chyba bardziej nienawidził (i bał się jednocześnie) tylko snów, w których ktoś odrywał po jednym płatku z kwiatu stokrotki. Gorszej traumy nie zaznał nawet wówczas,, kiedy lekarz z Kapitolu wsuwał mu rękę pod bokserki i musiał radzić sobie z nim nożem. Przynajmniej wówczas mógł go wyciągnąć z kieszeni, a teraz był całkiem nagi, jeśli nie zaskarbi sobie sympatii sponsorów. Ciekawe, czy mieli równie patologiczne zachcianki jak ten bogacz, który zapewne już więcej nie poruchał. Nie żałował go wcale, słuchając uważnie trenera i kiwając głową. Chętnie poćwiczyłby robienie łuku, więc rozejrzał się po stanowisku, jakby szukając odpowiednich przyrządów. - Długie włosy? - powtórzył, śmiejąc się nagle. Alexander pomyślał o złotych puklach Daisy, którymi zakrywała się przed jego widokiem. Nie sądził, że dałaby mu wyrwać choć jednego, nawet jeśli od tego zależałoby jej życie. Nie spoglądał już na Lucy, nie zamierzał prowokować głupich myśli o śmierci kolejnej trybutki dla dobra ogółu, który dla niego zawężał się w jednej osobie. Lekceważącej trening, chyba miał ochotę ją za to zabić, ale wiedział, że i to uczucie minie, kiedy znowu ją zobaczy, więc postanowił skupić się na treningu. - A o czym należy pamiętać przy celowaniu z broni krótkiej? - zadał kolejne pytanie, znowu obdarzając swoją konkurentkę żałosnym spojrzeniem chłopaka, który jeszcze kilka dni temu był królem życia, a teraz miał połamane żebra, dziwną historię miłosną i rozterki moralne, które sprawiały, że pociły mu się niesamowicie ręce. Dobrze, że przynajmniej pozbył się porannej erekcji i wycisnął pryszcza z nosa, bo byłby już typowym koszmarem nastolatka. A Amitiel nie znosił generalizacji, więc żachnął się na to niedorzeczne porównanie, czując się dziwnie zagubionym podczas tych treningów. Potrzebował na gwałt przyjaciela, którego nie musiałby zabijać. Nic dziwnego, że myślał o Claire, która zapewne wyobrażała sobie sporo - pewnie poczułby nawet wyrzuty sumienia, ale już był chodzącym trupem, a ten na niewiele by się jej zdał. Jak i jemu dziwne wrażenie obecności kogoś, kto był przez pewien czas ważny, może najważniejszy. - Cześć, Raphael - dodał na wydechu, czując się dość niekomfortowo z myślą, że może pozbawić życia...swojego byłego chłopaka. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sro Sie 27, 2014 10:48 pm | |
| Lucy: Rozmawiający z Alexandrem trener cały czas obserwował Lucy, która próbowała swoich sił. Kilkakrotnie nagrodził ją pełnymi aprobaty uśmiechami. - Idzie Ci bardzo dobrze, strzelałaś już kiedyś? – zapytał, posyłając jej uśmiech. – Jeśli zaś chodzi o zabudowania, wszystko zależy od Ciebie. Ale masz rację, łuk może być nieco niewygodny, dlatego polecałbym noże, albo kuszę. Podał dziewczynie leżącą na stole kuszę. - Osobiście uważam, że jest najlepsza wśród zabudowań. Zapewne widziałaś, że w zeszłych Igrzyskach Cordelia Snow otrzymała taką broń od sponsorów. Chcesz spróbować strzelania z kuszy?
Alexander: Mężczyzna zaśmiał się krótko, jakby szczekliwie. - Wiem, włosy brzmią dla niektórych dziwnie, ale zawsze możesz też użyć najzwyklejszej żyłki… chociaż obawiam się, że mógłbyś pokaleczyć sobie opuszki palców. Cięciwy z żyłek są dość łatwe w obsłudze, ale niestety, nie zawsze skuteczne. Zdarzało się nawet, że żyłka znajdowała się wśród rzeczy przy Rogu Obfitości, ale jeśli jej nie znajdziesz… To naprawdę, ludzkie włosy mogą posłużyć Ci za materiał na cięciwę. Wysłuchał pytania chłopaka i zamyślił się. - Przy celowaniu z broni krótkiej zawsze liczy się Twoje oko i zdolność wycelowania. Musisz wiedzieć, jak daleko jest Twój cel i mierzyć siły na zamiary. Liczy się siła Twojego rzutu, sposób, w jaki trzymasz nóż. Musisz mieć wyćwiczoną rękę, a także poprawnie oszacować, jaka odległość dzieli Cię od celu. Zawsze możesz też trafić nie tylko na nóż, ale i na toporki. – Wskazał ruchem ręki stojak, na którym był jeden toporek. – Chciałbyś spróbować?
Raphael: Do Granta podszedł drugi trener, mężczyzna w wieku około czterdziestu lat. Przez cały czas obserwował trybuta, uśmiechając się z uznaniem, gdy wybrał nóż. - Witaj. – uśmiechnął się lekko. – Widzę, że wybrałeś sobie już nóż, to dobrze. Powiedz mi, czy miałeś z nimi jakieś doświadczenie, zdarzało Ci się już kiedyś rzucać lub przymierzać się do rzutu? Zaprowadził Raphaela do tarczy, oddalonej o kilka metrów od miejsca, w którym stał drugi trener wraz z Lucy i Alexandrem. - Widzisz, gdybyś przyszedł wczoraj, miałbyś szansę popracować z trenerką, która ma wyjątkowo dobrą rękę do noży, ale niestety, po… wypadku, jaki miał miejsce, dziewczyna nie wróci do trenowania. Zerknął na chłopaka. - Dobrze. Pokaż mi, jak trzymasz nóż, od tego zaczniemy. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : naczelny pechowiec Przy sobie : ŚWIECZNIK, zestaw zatrutych strzałek (zostały 3). jodyna, latarka, ręcznik, przyprawy,pusta butelka, zwój liny, antybiotyk, połówka chleba, trzy mandarynki, dwa pączki, wieprzowina ze stołu, pół bochenka chleba,2 banany, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości) Znaki szczególne : brak Obrażenia : fizycznie trzyma się nieźle
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Czw Sie 28, 2014 10:55 am | |
| Włosy nie brzmiały dziwnie, włosy brzmiały jakoś tak romantycznie i Alexander pewnie mógłby teraz poczuć się jak bohater swoich ulubionych książek przygodowych o Indianach , których atakują biali, ale zamiast dalej bawić się w herosa, poczuł, że zaczyna obserwować trybutów i dobierać ich pod względem przydatności do przetrwania. Tworzył w głowie zaciekłe sojusze, dobijał targu z własnym sumieniem, które ciągle nie chciało pogrążyć się w marazmie i jak nienormalne wybierało osoby, które już dawno mogły zaliczyć się do grona trupów. Przynajmniej Alexander tak uważał, obserwując Lucy, która wydawała się dość... niepozorna. Jeszcze nie zdecydował, w jaki sposób powinien ocenić Raphaela, który zapewne go nawet nie rozpoznał. Też próbował tak robić - mieszanie spraw sercowych z Areną było kiepskim pomysłem, ale najwyraźniej Amitiel miał szczęście do spotkania duchów przeszłości, które szeptały mu zdradliwie do uszka słowa o moralności, która sprawiała, że miał ochotę rzucić nożem i pójść w cholerę. Miał pierdolony lokalizator, znaleźliby go po upływie kwadransa, a i tak chętnie rozszarpałby swoją skórę, byle móc być nieosiągalnym, poza zasięgiem - zrobili z niego pierdolonego robota, który miał nauczyć się przez trzy dni zabijać wszystko, co rusza. Dziwne, że niegdyś, jeszcze w zawszonym Kwartale chciał się tym zajmować, teraz wydawało mu się to równie niedojrzałe jak fakt, że oczy mu się zaświeciły na widok broni i możliwości spróbowania. Kiwnął głową, biorąc do ręki topór, który nagle przemienił go w bohatera z horrorów. Obracał go w dłoni, próbując przyzwyczaić się go do jego ciężaru. Cholerstwo chciało mu urwać rękę, ale nie dawał się, próbując wycelować. Raz, drugi, przy dziesiątym już było lepiej. Skinął głową trenerowi i ruszył przed siebie, zastanawiając się, które stanowisko teraz wybrać. Któreś przecież musiał, a miał wrażenie, że nie wytrzyma dłużej w towarzystwie Lucy i Raphaela. Śmierć wydawała się mu jedną wielką niedorzecznością.
zt |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut, naczelny arystokrata Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Czw Sie 28, 2014 10:00 pm | |
| Właściwie byłem pewien, że jedyna trudna konfrontacja, na jaką mogłem natrafić przed Areną, czekała mnie z Lucy. Ale byłem w cholernym błędzie. Zacznijmy od początku, a początek sięgał jeszcze czasów spokojnego Kapitolu. Zacznijmy od nudy i monotonnego życia, które polegało głównie na lekcjach gry na fortepianie, paleniu papierosów na marmurowym balkonie w rezydencji Grantów i komplementowaniu chichoczących panienek na licznych przyjęciach, na które musiałem chodzić. Zacznijmy właśnie od nich- od tych pieprzonych przyjęć. Mieli niedobry alkohol, nudną muzykę, śliskie podłogi i niezbyt ciekawe tematy do konwersacji, więc gdybym mógł, zwiewałbym z nich po pierwszych minutach, postukując cholernymi eleganckimi butami po cholernych eleganckich schodach. Jednak nie mogłem- Grant znaczy prestiż, musiałem tam brylować, żeby skutecznie rozsławiać nazwisko. Więc zacząłem próbować szukać rozwiązań na nudę. Jednym z nich, z którego najczęściej korzystałem, były kobiety. Dziewczęta. Panny. Po jakimś czasie odkryłem, jak prosty był ten mechanizm- najpierw uśmiechy z kąta sali, potem drink, komplement, wyjęty szybko z jakiegoś wazonu kwiat, znowu komplement, może jeden taniec, muśnięcie dłoni- i już, wystarczyło, żeby resztę wieczoru spędzić na całowaniu się z jedną z nich w korytarzach albo zadbanych ogrodach. Jednak, o dziwo, i to po czasie zaczęło mnie nudzić. Przejdźmy więc dalej. Przejdźmy do znudzonego Granta, który szuka czegoś nowego, czegoś zupełnie innego. Przejdźmy do tego, kiedy pewien Grant spotyka pewnego Amitiela, i może na tym zakończmy, bo niektóre historie brzmią zupełnie lepiej, kiedy zgrabnie przemilczy się ich kontynuację. -Cześć, Raphael.- Ciemne włosy, znajome oczy, i ten głos, zarys szczęki... I panika, niemalże panika, kiedy powoli odwróciłem się na tyle, żeby spojrzeć prosto na niego. Odetchnąłem głęboko, czując, że powietrze nagle zgęstniało (za dużo wody kolońskiej, tylko... czyjej? Nie, cholera, nie mógł mnie w tym przebić) i mimowolnie uniosłem dłoń w okolice szyi, próbując rozluźnić krawat, odciągnąć kołnierzyk, ale nie było tam niczego takiego, więc tylko przesunąłem palcami po miękkim materiale, próbując obrócić to w nonszalancki gest. -Cześć, Alex...- Czy to nie zabrzmiało zbyt pofunie?-...ander. Chciałem dodać coś jeszcze, szybko, niemalże bezmyślnie, ale przerwał nam trener. Skinąłem mu głową z krótkim: -Grant, Raphael. I zaraz dodałem, przesuwając palcem po rękojeści noża. -Mój ojciec miał ich całkiem sporą kolekcję, uczył mnie o ich rodzajach i pozwalał się przyglądać, jednak...- Ściszyłem nieco głos. Grantowie nie lubią przyznawać się do porażek.- Nie rzucałem żadnym do tej pory, i nie zabijałem nimi nikogo... do tej pory. Dałem mu się zaprowadzić do następnego stanowiska, powstrzymując odruch spojrzenia się w tył, na chłopaka, którego wyminąłem, i spróbowałem skupić się na słowach trenera. Uniosłem lekko brwi, żeby zaraz wtrącić. -Jaką trenerką? I co to za wypadek? Niech pan przestanie mówić zagadkami, i tak idę na Arenę, chyba wolno mi chociaż wysłuchać jakiejś ciekawej historii.- Odparłem w końcu nieco urażonym tonem, ponownie ważąc nóż w dłoni. W odpowiedzi na jego następne słowa uśmiechnąłem się lekko, niemalże odruchowo i wyciągnąłem ku niemu rękę, pokazując ułożenie palców na ostrzu. -Nigdy wcześniej nie rzucałem- odparłem tylko, wzruszając ramionami.- Wiem tylko jak waży się je w dłoniach, i tak je łapię. Mam nadzieję, że pan nauczy mnie reszty. Dodałem jeszcze tylko uprzejmym tonem, wciąż nie zdejmując z twarzy uśmiechu. Nie poznałem jeszcze zbyt dobrze trenera, ale miałem nadzieję, że mogliśmy się dogadać i że mógł mi pomóc, to stało na pierwszym miejscu. |
| | |
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Pią Sie 29, 2014 2:52 pm | |
| | z czasoprzestrzeni
Przygotowanie do walki na śmierć i życie powinno obejmować raczej treningi siłowe, kursy wspinaczki i przyśpieszone pobieranie nauk różnej maści, jednak Daisy podchodziła do harmonogramu ćwiczeń dość obojętnie, z królewską pogodą ducha lekceważąc podekscytowanie motłochu, opowiadającego o tym, co przekazali im niezwykle mądrzy instruktorzy. W pierwszy dzień zmagań z własnymi słabościami i niedouczeniem Di w ogóle nie pojawiła się w sali treningowej, z rozkoszą korzystając z zupełnie opuszczonego SPA i basenu. Przez prawie dwie godziny beztrosko pływała i pluskała się w chłodnej wodzie, następnie zalegając do wieczora w salonie piękności. Chlor mógł zniszczyć jej skórę i włosy, nie mówiąc już o ciągłym stresie w jakim przyszło jej egzystować. I nie, nie dlatego, że elektroniczny zegar odmierzał sekundy (godziny?) do jej smutnej śmierci. Denerwowała się czymś poważniejszym i bardziej przerażającym, mianowicie: swoim pierwszym związkiem. Chodziła z kimś i ciągle przeżywała ckliwe proszenie o zostanie dziewczyną Alexandra. To zobowiązanie i motylki w brzuchu uczyniły z niej osobę radosną ale dość spiętą. Pragnęła bliskości Amitiela jak jeszcze nigdy nikogo, zapadając w ekstremalnie szybkie zauroczenie i miłosne oddanie, jakby atmosfera ośrodka przyśpieszała wszelkie uczuciowe procesy. W tym tempie w przeddzień Areny powinni brać ślub albo wręcz doczekać się pierwszych wnuków. Słodkie wizje...poprawiające Daisy humor; w ogóle nie myślała o tym, co czeka ją po tym, jak zapakują ją w brzydki strój i przetransportują na powierzchnię jakiegoś ciuchlandu, w którym będzie musiała dobrać outfit na wybory Miss. Wzdrygała się na takie okrucieństwo i miała nadzieję, że Alma okaże się łaskawa i że pozwoli jej na zabranie własnego ubioru. Cóż, Daisy nie ulegała panice i morderczym planom, snując się po ośrodku odświeżona, wymasowana i wypielęgnowana, z nowym hybrydowym lakierem na paznokciach (tysiące mikroskopijnych diamencików obok siebie) i w wygodnej, nieco dłuższej niż zwykle jasnej sukience. Nie miała co robić, z Alexandrem mieli spotkać się dopiero wieczorem, więc po południowej drzemce (beauty sleep potrzebny od zaraz) w końcu pojawiła się w sali treningowej, niechętnie i powoli podchodząc do stanowiska strzeleckiego, ignorując każdego napotkanego trybuta. Obecnie w jej świecie było miejsce wyłącznie na Alexandra i tak miało pozostać, dlatego nie wdawała się w słodkie pogaduszki, defilując przez środek pomieszczenia górując nad każdym i rzucając dookoła krytycznymi spojrzeniami. Okropne treningowe dresy. Zero klasy. Nuda (zabrano jej wszystko, potworne!) zmusiła ją w końcu do przystanięcia przy pierwszym lepszym stanowisku i obdarzenia trenera szerokim filuternym uśmiechem. - Tu strzelamy, tak? Jak na filmach? - spytała słodko, odgarniając długie włosy za lewe ramię i przyglądając się wszystkim oszczepom, nożom i innym dziwnym rzeczom z umiarkowanym zainteresowaniem. Zdecydowanie wolała komedie romantyczne a nie filmy akcji, ale...chyba nie mieli tu stanowiska nauki całowania i seksu. A to przydałoby się jej najbardziej. Westchnęła ciężko, przez chwilę naprawdę zmartwiona, po czym poprawiła sukienkę i znów podniosła wzrok na trenera.- Czego powinnam spróbować na początek? - zapytała dość sensownie, nagle wyobrażając sobie zachwyt Alexandra, gdyby zmieniła się w morderczą femme fatale. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, czując lekkie podekscytowanie wizją siebie z nożem, kuszą albo czymś takim. - Jestem kompletną dziewicą w sprawach broni. - dodała, mrugając powłóczyście, ciągle mając w głowie obraz Amitiela. Musiała trenować: przy Alexie nie potrafiła być tak odważna i zmysłowa, dlatego postanowiła przećwiczyć dawne zagrywki na trenerze...i przy okazji nauczyć się mordowania. Pięć minut powinno przecież wystarczyć, prawda? Filmy nie kłamią.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Pią Sie 29, 2014 3:41 pm | |
| Raphael: Trener wysłuchał chłopaka, kiwając uważnie. - Rozumiem. Cóż, Raphaelu, jeśli Twój ojciec nie dał Ci rzucać nożami, ale pozwolił się obserwować, oznacza to, że masz jakąś podstawę działania. Przyjąłeś odpowiednią postawę, nóż leży w Twojej dłoni prawidłowo, wręcz idealnie. Jedyne, co nam pozostaje, to nauka rzucania. Jak często widziałeś rzucającego nożem ojca? Idąc śladami Granta, mężczyzna wziął do ręki nóż. - Pierwszym krokiem w rzucaniu nożem, jest przyjęcie pozycji. To już zrobiłeś. Następnie musisz ustawić nóż na linii celu – w tym wypadku tarczy. Wysuwasz lewą nogę do przodu, a Twoja prawa ręka zostaje przełożona wzdłuż za głowę – zademonstrował ruch. – Gdy szykujesz się do rzutu, całe Twoje ciało odchyla się do tyłu. Twoja prawa ręka rozpoczyna ruch zza głowy do przodu, dzięki czemu całe ciało przesuwa się za nią. Jeśli prawe ramię jest w pełni ruchu do przodu, możesz już wyrzucić nóż. Trener zademonstrował Raphaelowi cały proces rzutu nożem krok po kroku, wyjaśniając dodatkowe szczegóły. Po chwili rzucony przez niego nóż wbił się w środek tarczy. - Spróbujesz? – zachęcił chłopaka skinieniem, po czym dodał cichym tonem: - Być może jeszcze o tym nie słyszałeś, ale jedna z trenerek, panna… Tudor bodajże, została wczoraj raniona nożem przez trybutkę i jakąś drugą osobę. Została przewieziona do szpitala. Wyprostował się i uniesieniem brwi zachęcił chłopaka do rzutu.
Daisy: Trener podszedł do Daisy i uśmiechnął się, niejako zdziwiony jej strojem; w końcu wśród wszystkich trybutów, ubranych w jednakowe stroje, dziewczyna wyróżniała się sukienką. - Witaj, moja droga. Tak, tutaj strzelamy, ale nie wierz wszystkiemu, co pokazują na wielkim srebrnym ekranie – rzucił, rozbawiony, prowadząc dziewczynę w stronę łuków, przy których nadal była Lucy. - Jeśli nigdy nie próbowałaś strzelać z broni – dodał, nie reagując na urok dziewczyny. – Zaproponowałbym Ci łuk, ponieważ to dość prosta i nieskomplikowana broń. Podał Daisy jeden z łuków i przedstawił, jak napina się cięciwę. - Spróbuj – rzucił przyjaźnie. – Ale może powinnaś też rozważyć zmianę stroju. – zaśmiał się. |
| | |
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Pią Sie 29, 2014 4:35 pm | |
| Żałowała, że nie zabrała z pokoju butów na wysokim obcasie. Prezentowałaby się wtedy o niebo lepiej, chociaż i tak górowała nad wszystkimi, złota, piękna i...dość zakręcona, nastrojowo rozdarta pomiędzy bezbrzeżną nudą (tyle wspaniałych imprez przeszło jej obok nosa! no i jesienna kolekcja!), szczęściem (ciągle czuła we włosach fantomowy zapach Alexandra, tulącego ją wczoraj do późnego wieczora) i lekkim podekscytowaniem na widok sympatycznego trenera. Przystojnego, o wspaniałym, ciepłym głosie. Uśmiechała się dalej, kompletnie ignorując jego słowa o kłamliwym srebrnym ekranie. Pewnie nie wiedział, co mówił - nie wyglądał na aktora, ale to nie przeszkadzało Daisy w dalszym szczerzeniu białych ząbków i wwiercaniu się niebieskimi oczami w jego usta, jakby zaraz miała z nich spłynąć kolejna szalona prawda o świecie. Może jeszcze uświadomi ją o tym, że moda nie jest najważniejsza w życiu? I że na Igrzyskach umiera się naprawdę? Byłoby dobrze, na razie Daignault trwała w słodkiej bańce beztroski i pierwszej miłości, rozglądając się w końcu dookoła. Nie zauważyła jednak Alexa - dała się więc poprowadzić mężczyźnie do stanowiska z dziwnymi półokrągłymi hulahopami (tak, Daisy, przydałoby się wyrobić talię), umilając krótki spacer trajkotaniem o filmach. - ...właściwie nie lubię nawet tych wybuchów, wolę to, co jest potem; wiesz, bohater ucieka kuli ognia i potem biorą ślub. - kontynuowała radośnie wizję najbliższych tygodni, zaaferowana tak, że praktycznie nie zauważyła kolorowowłosej Lucy, wpatrując się w otrzymany łuk. Dobrze, że trener pokazał jej jak należy go trzymać, bo była bliska wsunięcia w niego nogi i zaprezentowania akrobatycznej sztuczki. Została jednak uchroniona przed wojennym faux pas i tylko zaśmiała się perliście na jego kolejne słowa, poprawiając odruchowo sukienkę. I włosy. I róż na policzkach, rozmazany lekko palcami, tak, że prezentowała się nienagannie. Zwłaszcza z śmiercionośną bronią wojowniczej księżniczki w dłoni. Tak, lubiła też filmy przygodowe. - Nie noszę spodni, nigdy - odparła radośnie, podnosząc nieco nieporadnie łuk do góry i mierząc w tarczę. O dziwo, wychodziło jej to całkiem nieźle. - Widziałam kiedyś taki serial o amzance...amazance...tych archatepatycznych kobietkach zabijających facetów. - rzuciła, bardzo z siebie dumna, naciągając delikatnie cięciwę...i zerkając na trenera. - Ale one były półnago - dodała zmysłowo, nieco smutna, że nie ma tutaj Alexa, zachwycającego się jej zdolnościami. Znów zrobiła smutną minę i właściwie mimowolnie wypuściła strzałę, mocno zaskoczona szybkością, z jaką uderzyła w tarczę. - To ma tak wyglądać? - spytała nieco powątpiewająco, chociaż spodobała się jej siła strzału. A sądziła, że łuki to broń sieczna. Człowiek widocznie uczy się całe życie, zwłaszcza tuz przy końcu ziemskiej egzystencji; Daisy sięgnęła więc po kolejną strzałę. - Jakieś wskazówki...żeby trafiać do celu? - spytała w trakcie kolejnego strzału. Silnego i bezbłędnego, nawet nie połamała paznokci...problem w celności; strzała poszybowała wysoko ponad tarczą. Co nie zniechęciło Daignault w ogóle; zaśmiała się tylko beztrosko. - To świetne ćwiczenie na mięśnie ramion. Nie, żebym musiała cokolwiek poprawiać - rzuciła przez ramię, odgarniając włosy i mrugając do trenera. Coraz bardziej podobała się jej ta zabawa. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut, naczelny arystokrata Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Pią Sie 29, 2014 10:26 pm | |
| Z trudem powstrzymałem się od uśmiechu zadowolenia, który już wpełzał mi na usta w ślad za słowami trenera. Szybko jednak opanowałem się i spróbowałem przypomnieć sobie, o co tak właściwie mnie pytał. Przed odpowiedzią jednak rozejrzałem się niepewnie dookoła- nie chciałem, żeby ktokolwiek inny usłyszał naszą rozmowę. Wiedzę o moich umiejętnościach, lub też ich braku (niestety takowy istniał), chciałem jak najdłużej zachować dla siebie. Im mniej o mnie wiedzieli, tym wyżej rosły moje szanse przetrwania na Arenie. Miałem nadzieję, że nie lubili niespodzianek. -Dość często- przyznałem, wspominając dziwnie odległe i rozmazujące się w myślach obrazy naszej byłej rodowej siedziby. W tym także ojca- wysokiego, poważnego, o szlachetnych rysach twarzy, który raz za razem bezbłędnie trafiał w sam środek tarczy. Cóż, Grantowie sukces mają po prostu wpisany w geny. Skoro mój ojciec to potrafił- ja też powinienem dość szybko się tego nauczyć. Nie mogłem przynieść nazwisku hańby na Arenie, co to, to nie.- Co najmniej kilkanaście, jeśli miałbym Panu podać przybliżoną liczbę. Dodałem, cały czas pamiętając o grzecznym tytułowaniu trenera. Zbyt dużo uprzejmości z pewnością nie mogło mi zaszkodzić, a jedynie mogło poniekąd pomóc, prawda? Uważnie słuchałem jego słów, jednocześnie wypełniając jego polecenia. Czułem się dość głupio, wysuwając do przodu lewą nogę i odsuwając rękę za głową, jak szykujący się do historycznego rzutu olimpijczyk, ale w takiej sytuacji byłem jednak w stanie zająć się nauką, a nie opinią innych. I tak cała reszta trybutów miała zginąć- dlaczego miałbym się przejmować ich nic niewartym zdaniem? Nonsens. Chwilę po tym, jak zaproponował mi rzut, z ochotą przytaknąłem głową i skupiłem się na celu, jednocześnie wysuwając się wraz z rzucającą ręką do przodu. -Być może jeszcze o tym nie słyszałeś, ale jedna z trenerek, panna… Tudor bodajże, została wczoraj raniona nożem przez trybutkę i jakąś drugą osobę. Została przewieziona do szpitala. Nóż z głuchym świstem poszybował w stronę tarczy, trafiając w jej obrzeża. -Kurwa mać!- Parsknąłem głośno, ledwie powstrzymując się od krzyku i zwracając na trenera niedowierzające spojrzenie. Tudor, Catrice Tudor, trenerka Tudor. CUDOWNIE, dać się tak wykiwać, świetnie, gratulacje, cholera! Jednak opamiętałem się niemal natychmiast i wolną ręką machnąłem w stronę tarczy. -Myślałem, że to trochę łatwiejsze- rzuciłem w stronę trenera, uśmiechając się przy tym, jakby na wytłumaczenie wcześniejszego wybuchu. Catrice trenerką. CATRICE TRENERKĄ, TA CATRICE. Pokręciłem głową, czując lodowaty gniew, który wypełnił całe moje ciało. Kurwa! Spróbowałem się uspokoić i sięgnąłem po kolejny nóż, układając go odpowiednio w dłoni i następnie rzucając. Raz. Potem kolejny, kolejny i kolejny, aż w końcu zacząłem trafiać w środek. Uśmiechnąłem się do siebie z zadowoleniem i poćwiczyłem rzut jeszcze kilka razy, spychając resztę myśli na dalsze tory. Potem odwróciłem się do trenera. -Czy wielkość ostrza ma jakieś znaczenie przy rzucaniu? I jak mogę zaostrzyć nóż, jeśli stanie się zbyt tępy?- Zapytałem jeszcze uprzejmym, spokojnym głosem, w oczekiwaniu na odpowiedź wykonując jeszcze kilka rzutów. Poczekałem cierpliwie na udzielone rady, i potem skinąłem mu głową, uśmiechając się jeszcze. -Dziękuję za tą pożyteczną lekcję, panie trenerze. I przykro mi z powodu tamtej trenerki, naprawdę. Do widzenia, niech Los panu sprzyja.- Dodałem na zakończenie, uśmiechając się ponownie, a potem oddaliłem się w stronę kolejnego stanowiska.
// zt, dziękuję za grę! <33 |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sob Sie 30, 2014 3:08 am | |
| KONIEC DRUGIEGO DNIA TRENINGÓWDrugi dzień upłynął bez żadnych, nawet najmniejszych niespodzianek. Trybuci grzecznie pilnowali swoich miejsc treningowych i poznawali lepiej swoje mocne oraz słabe strony. Mistrz Gry nie jest dumny ze swoim dzieci tak samo jak pierwszego dnia, ponieważ aktywność nieco spadła. Mimo to wierzy, że odnajdą w sobie większe pokłady weny, zaskakując go wybitnie czynną grą. Od dziś rozpoczyna się ostatni dzień szkolenia. Czy będzie owocny? To już zależy od Was samych!
Trybuci mogą pisać w czasoprzestrzeni trzeciego dnia szkolenia od tego momentu. Zasady pozostają niezmienne - aby uzyskać punkt, trzeba przeprowadzić interakcję z Mistrzem Gry, trenerem lub trybutem, co jest jednoznaczne z napisaniem w lokacji minimum dwóch spójnych i sensownych postów.
Punktacja dnia drugiego pojawi się w godzinach popołudniowych. |
| | | Wiek : 18 Zawód : chodzący kłopot (?) Przy sobie : nóż ceramiczny, butelka z wodą Znaki szczególne : ciąża i bijąca-z-twarzy-cholernie-świetlistym-światłem pogarda do świata, z którą to dumnie obnosi się panna Morgan Obrażenia : blizna na lewej dłoni, drobne blizny poparzeniowe na ciele i... psychiczne? Hohoho.
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sob Sie 30, 2014 4:12 am | |
| /teoretycznie z apartamentu, praktycznie z pirotechnicznego
No i wreszcie stało się. Nastał trzeci i ostatni dzień ich treningów, który miał już definitywnie zadecydować o tym, co zdążą zrobić, jakie umiejętności zdobyć czy też w jakich dziedzinach się sprawdzić... Bądź też upewnić się tylko, że nieźle w nich ssą. Delilah była nawet zadowolona z tego wszystkiego, co do tej pory udało jej się podłapać, więc nie zamierzała narzekać. Zwłaszcza przy atlasowej zdobyczy, która służyła jej teraz jako wybitna lektura do poduszki. Z pewnością wciągająca, choć była przecież tylko o wszelkiej maści roślinkach, jak i również co najmniej niepokojąca ze względu na świadomość tego, że wszelkie te rzeczy w niej zawarte mogły przydać się Deli w praktyce. A od tego z kolei zależało jej być lub nie być. Nie mogła jednak siedzieć przecież tylko w swoim apartamencie, zgłębiając wyłącznie wiedzę dotyczącą roślin. Musiała też brać pod uwagę wszelkiego rodzaju inne aspekty radzenia sobie na Arenie. Dokładnie – radzenia. Nie – umierania zaraz po pierwszym gongu zwiastującym rozpoczęcie Igrzysk. Poza wspinaczką, umiejętnościami radzenia sobie z ogniem czy też przygotowaniami do szeroko pojętego survivalu oraz maskowaniem, węzłami i takimi tam, musiała też zdobyć chociaż kilka porad dotyczących walki. Jak nie bezpośredniej, to choćby i tej z wykorzystaniem wszelkiego rodzaju broni. Strzelać już jako-tako umiała, bowiem jej pierwszym życzeniem przy relacji z bratem była właśnie nauka posługiwania się wszelkiego rodzaju dostępnymi rekwizytami strzeleckimi, więc chwilowo zamierzała chyba sobie to odpuścić. Nie to, żeby była w tym jakaś specjalnie świetna czy czuła się pewnie jak nigdy, lecz poradzić sobie zdecydowanie miała. Chłonęła całą tamtą wiedzę, jaką serwował jej brat, niczym gąbka i najwyraźniej miało jej się to w życiu jednak przydać. Lecz i tak podeszła do stanowiska związanego z tego rodzaju rzeczami. Miała bowiem wyjątkową ochotę na to, by sprawdzić się w rzutach choćby nożami. Chociaż wyczynów Amandy zdecydowanie powtarzać nie miała zamiaru, gdyż oddychanie i przebywanie na tym świecie jeszcze były jej miłe. Wspominając już o blondwłosej koleżance, zaczynała się nawet o nią martwić po tym, jak nie widziała jej praktycznie od rozpoczęcia tych felernych treningów. Była kilka razy przy drzwiach do apartamentu dziewczyny, ale nikt ani myślał jej otworzyć, więc po jakimś czasie zrezygnowała z tego, zastanawiając się tylko dosyć mocno, co stało się z Dee. Nie mogli jej raczej zabić, poza tym plotki głosiły, że miała mieć indywidualne treningi, więc przynajmniej przy tym mogła odczuć chociaż częściową ulgę. Nie oznaczało to jednak tego, że nie chciała spotkać się z Amandą twarzą w twarz i wydusić z niej informacji z pierwszej ręki. Plotki jak to plotki – zwykły być dosyć przerysowane i aż beznadziejnie trudne do przyjęcia. Cała historia, odkąd usłyszała ją po raz pierwszy, zdążyła zmienić się już wielokrotnie i zacząć przypominać teraz prawdziwie apokaliptyczne dzieło, w którym Gautier urządzała na stanowisku krwawą jatkę, by następnie zacząć wyciągać do ust gałki oczne swoich ofiar. Przerysowane? Zdecydowanie! Z całą pewnością Deli chciała poznać prawdziwą wersję wydarzeń, jednak nawet ona miała w sobie tyle wrodzonej dyskrecji, by nie zacząć wypytywać o to w miejscu, w którym się wszystko wydarzyło. Zdecydowanie nie była to na tyle przyjemna rzecz, by ludzie ot tak zaczęli sobie z nią dyskutować na ten temat. Wpierw należało raczej dyskretnie wybadać grunt, a dopiero potem zastanawiać się nad tym, czy warto spytać o cokolwiek, co było związane z gautierową akcją. O całą resztę jak najbardziej wypytywać zamierzała. Podeszła więc bliżej, rozglądając się dookoła w oczekiwaniu na osobę zajmującą się tym miejscem, a gdy ta wreszcie się pojawiła, Deli przywitała ją wyjątkowo normalnym uśmiechem. Ten dzień bowiem nie był jeszcze ani na tyle zły, by zaczynać burczeć, ani na tyle dobry, by móc go tak nazwać. Przywitała się więc całkiem zwyczajnie, praktycznie od razu przechodząc do rzeczy. - Strzelałam już trochę z normalnej broni pod okiem odpowiednio przeszkolonej osoby, jednak z łukiem ani rzucaniem nożami nie miałam jeszcze do czynienia. Co byłoby w tej chwili lepsze? Patrząc na to, że zostało mi już nadzwyczaj mało czasu na nauczenie się czegokolwiek. – Omiotła spojrzeniem stanowisko. |
| | | Wiek : 19 Przy sobie : kurs pierwszej pomocy Obrażenia : poparzona kwasem prawa dłoń, dodatkowo opuchnięta od ugryzienia szczura, głębokie rozcięcie na czole, poderżnięte gardło, śmierć
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sob Sie 30, 2014 6:47 pm | |
| /z apartamentu, bo to nowy dzień i w ogóle
W końcu nadszedł dzień, by pojawił się na stanowisku, którego odwiedzenie planował już od pierwszego dnia treningów. Wiedział jednak, że jeżeli w czymś mógł być dobry to było to właśnie łucznictwo i pierwsza pomoc. Tego pierwszego uczył go ojciec i chyba była to jedyna pożyteczna umiejętność, którą od niego nabył. Z tej drugiej miał ukończony kurs, więc dawało mu to jakąś przewagę. Nawet jeśli niezbyt znaczącą, to można było to policzyć jako plus. Znów nie spał najlepiej i z łóżka zwlekł się na wpół żywy. Na szczęście zimny prysznic skutecznie go otrzeźwił, a poranne ćwiczenia tylko spotęgowały to działanie. Na salę treningową dotarł chwilę po innych trybutach, których wciąż nie było tu zbyt wielu, z czego Turner szczerze się cieszył Dawało mu to możliwość wyboru stanowiska, przy którym chciałby ćwiczyć, a na prostym dostępie do trenerów tym w ostatnim dniu szczególnie mu zależało. Cała jego taktyka oparta była na tych trzech dniach, które zamierzał wykorzystać do granic możliwości. Jeżeli popełnił błąd planując to wszystko to na arenie nie czeka go nic poza śmiercią. Ponura perspektywa, która dawała mu siły do dalszej walki. Oddanie zwycięstwa walkowerem kilka razy przechodziło mu przez myśl, ale szybko zduszał w sobie tego typu pomysły. Nie mógł po prostu zrezygnować, nie po tym wszystkim co przeżył. Śmierć nie wchodziła w grę, choć akurat w tej kwestii Matt miał niewiele do powiedzenia. - Dobry - przywitał się z trenerem. Był w dużo lepszym nastroju niż w trakcie dwóch poprzednich dni, ale nie było chyba konkretnego powodu, dlaczego akurat tak właśnie się czuł. - Łucznictwo, tylko to mnie interesuje w tej chwili - wypalił bez zbędnych wywodów - Na ćwiczenie nowych umiejętności jest za późno - miał świadomość, że gdyby przyszedł tu wcześniej to może jeszcze nauczyłby się podstawowych zasad rzucania nożem, czy posługiwania się innego typu bronią, ale czas ten wolał przeznaczyć na inne rzeczy. Nikt nie może być mistrzem w każdej dyscyplinie i Matt dobrze o tym wiedział. Ktoś kiedyś powiedział mu, że najważniejsze to zrozumieć własne słabości i mocne strony. On ten swoisty rachunek sumienia miał już za sobą. Czy zrobił go dobrze okaże się już na arenie. - Wszelkie wskazówki byłyby nieocenione, zwłaszcza w kwestii niedociągnięć w technice - westchnął - A przede wszystkim - z czego najlepiej łuk i strzały wykonać - dotąd w rękach miał tylko gotową broń, nigdy sam jej nie musiał wykonywać, ale wątpił, czy znajdzie się jakiś sponsor, który byłby nim zainteresowany. Życie nauczyło go, że jedyną osobą na którą mógł liczyć był on sam i tego też trzymał się w przypadku igrzysk. Czekając na pomoc ze strony innych równie dobrze mógłby paść przed rogiem obfitości i czekać aż ktoś roztrzaska mu czaszkę. - Chyba, że o to powinienem pytać na innym stanowisku... - wydawało mu się, że takich informacji powinien szukać właśnie tu, ale przecież mógł się mylić. Nie znał się dobrze na zasadach, według których funkcjonowały te wszystkie stanowiska. Trybutem był pierwszy raz w życiu... |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sob Sie 30, 2014 10:09 pm | |
| Delilah:
Trener wysłuchał Delilah w milczeniu, po czym kiwnął głową. - Masz rację, nie zostało zbyt dużo czasu na naukę - powiedział. - Myślę, że w takim razie najlepiej będzie, jeśli opowiem Ci trochę o rzucaniu nożem. W porównaniu z łukiem jest on zazwyczaj łatwo dostępny przy Rogu Obfitości, a przynajmniej tak było w poprzednich latach. Mężczyzna zrobił krótką pauzę, po czym wziął do ręki jeden z noży i pokazał dziewczynie, jaką pozycję powinna przyjąć. - Stajesz swobodnie, wysuwając nogę przeciwstawną do rzucającej ręki. Kciuk umieszczasz na grzbiecie rękojeści po stronie, gdzie znajduje się płaski grzbiet głowni. Pozostałymi palcami mocno chwytasz rękojeść, pamiętając, by czubek noża znalazł się na jednej linii z łokciem - musi być przedłużeniem ramienia. Ostrze natomiast skierowane jest prosto. Dla każdego technika i dystans rzutu różnią się nieco, zatem będziesz musiała zdać się na intuicję, ale najważniejsze jest to, by rzut został wykonany w sposób naturalny, a sam nóż gładko wyślizgnął Ci się z ręki. Mężczyzna dwukrotnie rzucił nożem, powtarzając przy tym najważniejsze informacje. - Teraz Ty spróbuj - rzekł, wręczając Delilah broń.
Matthew:
Skończywszy rozmawiać z Delilah, trener skupił uwagę na Matthew. - Łuk powinieneś wykonać z elastycznego drewna - zaczął. - Pod tym względem najlepszy będzie jesion, wierzba lub wiąz. Wybierz gałąź długości metra, prostą, bez sęków oraz o równych słojach. Drewno, którego używasz, nie może być ani zbyt wilgotne, ani zbyt suche. W tym pierwszym wypadku łuk straciłby na dynamice, a w drugim złamałby się już po kilku próbach naciągnięcia. Cięciwę natomiast wykonaj z cienkich wierzbowych witek lub jak największej ilości włosia otaczającego kolby kukurydzy. Ewentualnie możesz użyć skręconych ze sobą, długich ludzkich włosów. Mężczyzna przerwał na chwilę. - Jeżeli chodzi o strzały, powinny być wykonane z lekkiego i suchego drewna, najlepiej leszczyny, brzozy lub wierzby. Muszą być też idealnie proste i cienkie, o długości nieprzekraczającej metra. Obierasz je z kory, po czym na końcu robisz nacięcie, tak aby drewno rozchodziło na 2-3 centymetry. W tym miejscu umieścisz później grot. Może Ci za niego posłużyć gwóźdź albo zamocowana linką blaszka w kształcie trójkąta. Trener rozłożył na stole wszystkie elementy, o których wspomniał, aby Matthew mógł je dokładnie obejrzeć. |
| | | Wiek : 18 Zawód : chodzący kłopot (?) Przy sobie : nóż ceramiczny, butelka z wodą Znaki szczególne : ciąża i bijąca-z-twarzy-cholernie-świetlistym-światłem pogarda do świata, z którą to dumnie obnosi się panna Morgan Obrażenia : blizna na lewej dłoni, drobne blizny poparzeniowe na ciele i... psychiczne? Hohoho.
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Nie Sie 31, 2014 1:15 am | |
| Miała nadzieję zdobyć na Arenie jakoś szybko ten rodzaj broni, jaką potrafiła się dosyć dobrze posługiwać, jednak, jeśli by jej się to nie udało, zawsze dobrze byłoby umieć radzić sobie przy pomocy czegoś innego. No dobrze, nawet w przypadku zdobycia tego, co dorwać chciała, wyśmienicie było znać też inne metody walki i korzystać z jakiegoś innego typu broni. Nie tylko ze względu na wygodę, ale też choćby biorąc pod uwagę to, że naboje czy inne tego typu rzeczy mogły jej się nadzwyczaj szybko skończyć, o ile miały się w ogóle pojawić na Igrzyskach, zaś niektórych przedmiotów nie mogła ze sobą targać non stop. Postanowiła więc spróbować swoich sił w czymś, co nie było strzelaniem z pistoletu, zdając się jednocześnie na ocenę trenera, co do wyboru między łukiem a nożami. Oczywiście, z pewnością chciała wypróbować obie te rzeczy, lecz zdecydowanie nie miała szans nauczyć się dobrego korzystania z obu. Musiała więc przyłożyć swą uwagę do jednej z nich, zaś korzystanie z drugiej pozostawić na etapie wiedzy o tym, że coś takiego istnieje oraz jako-takiego orientowania się w tym, jak się to trzyma. O ile miało wystarczyć jej na to czasu. Skinęła głową, gdy trener poinformował ją o tym, co powinno bardziej jej się przydać i obdarzyła go szybkim uśmiechem, by następnie całą swoją uwagę włożyć w obserwację. Noże faktycznie dało się zdobyć o wiele łatwiej od łuku, a w gorszej sytuacji mogła zacząć rzucać czymś prowizorycznie na kształt nich obrobionym. No i zdecydowanie wygodniej się coś takiego nosiło, a i przydawało się do większej liczby rzeczy. Same pozytywy. Słuchając słów instruktora, ustawiła się tak, jak to jej tłumaczył i zaczęła przyglądać się mężczyźnie uważniej. Sama pozycja teoretycznie nie wyglądała wcale skomplikowanie, nawet opisywana słownie, jednak Deli musiała szczerze sobie przyznać, że wymagała dosyć sporego skupienia, choć jeszcze przecież nawet nie miała w swoich palcach prawdziwego noża, a tylko ustawiała je w taki sposób, jakby faktycznie go miała. Patrząc na rzuty trenera, zmarszczyła brwi, starając się nie zaprzestawać śledzenia trajektorii lotu broni i jednocześnie też kątem oka zerkać na pozycję rzucającego. Co nie było w sumie aż takie znowu trudne, gdyż nie wyglądało na to, by instruktor jakoś zbytnio zmieniał ułożenie swojego ciała. Zamiast tego rzucił tylko ponownie, wciąż informując ją o najważniejszych rzeczach, za co była mu wdzięczna. Wzięła też od niego podany nóż, ustawiając się w odpowiedniej pozycji i skupiając na kolejnych próbach trafienia. Po kilku powtórzeniach ćwiczenia zaczęła nawet wyrabiać sobie swój własny rodzaj rzucania, który przynosił jej zdecydowanie zadowalające efekty. Może i nie profesjonalne, tak samo zresztą, jak i jej sposób rzutu nie należał do zbyt profesjonalnych, za to jak wygodnych!, ale z pewnością całkiem niezłe. Rzuciła jeszcze kilka razy, odwracając się do instruktora i przy okazji zauważając, że zajęty jest on rozmową z innym trybutem, którego nawet chyba całkiem znośnie kojarzyła. Wcześniej jakoś nie zwróciła uwagi na to, że na stanowisku pojawiła się jeszcze jakaś osoba. Po raz ostatni wycelowała broń, rzucając nią i trafiając tym razem niesamowicie, jak dla niej i na nią, blisko środka tarczy, a następnie przeciągnęła się, podchodząc bliżej do towarzystwa i stając po boku. - Hej. - Rzuciła do chłopaka. - Matt? Dobrze pamiętam? Otaksowała spojrzeniem młodszego z mężczyzn, zastanawiając się przez chwilę, skąd wcześniej mogła go kojarzyć, lecz po kilku sekundach zrezygnowała z prób przypomnienia sobie czegokolwiek i zamiast tego skupiła się na treści rozmowy. Wspominając w pewnym momencie słowa trenera, które musiały sporo wcześniej jakoś wpaść jej do ucha, nie przyciągając wtedy zbytniej uwagi Delilah, jednak teraz ją powoli interesując. - Ludzkie włosy, tak? Jak dużą różnicę robi ich rodzaj? Czy zmienia coś fakt, że są, dla przykładu, kręcone lub proste, lub też mieszanką? I mniej więcej, jak długie mają być te długie włosy? – Spytała, patrząc z ciekawością. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Nie Sie 31, 2014 1:15 pm | |
| Trener przyglądał się poczynaniom Delilah, kiwając spokojnie głową. - Bardzo dobrze Ci idzie. – obdarzył ją szerokim uśmiechem. Gdy usłyszał pytanie o włosach, dość szczegółowe, wsunął w dłonie dziewczyny łuk i poprosił, by napięła cięciwę. - Dawniej preferowano proste, długie włosy, osobiście nigdy nie spotkałem się z pytaniem o to, czy mogą być kręcone. Niektórzy uważają, że włosy kręcone bywają nieco problematyczne w skręcaniu… Osobiście użyłbym długich włosów, kilku, splecionych ze sobą, by stanowiły dość elastyczną cięciwę. Jednak musisz pamiętać, że taka cięciwa nie będzie zbytnio trwała, po jakimś czasie należy ją wymienić na nową. Klasyczne cięciwy do łuków klasycznych wykonywane są z włókien dacronowych, które są wyjątkowo wytrzymałe i lekkie. Taką cięciwę splata się z dwunastu włókien i jest ona odpowiednia do znacznej większości łuków. Jeśli zaś chodzi o długość… Trener zamyślił się i obdarzył Delilah kolejnym uśmiechem. - Długość łuku mierzona jest w calach i przyjmuje się, że do łuku o długości siedemdziesięciu cali należy dobrać cięciwę długości sześćdziesięciu siedmiu cali. Długość cięciwy jest zależna od kąta, pod którym wygięty jest łuk. Dla łuku metrowego możesz spokojnie dobrać cięciwę mniej więcej tej samej długości, centymetr lub dwa więcej lub mniej. Kiedyś stosowano technikę, polegającą na tym, że wybierało się odpowiednią długość, zakładało cięciwę, naciągało… i dokładało lub odejmowano od długości na podstawie własnych obserwacji. |
| | | Wiek : 19 Przy sobie : kurs pierwszej pomocy Obrażenia : poparzona kwasem prawa dłoń, dodatkowo opuchnięta od ugryzienia szczura, głębokie rozcięcie na czole, poderżnięte gardło, śmierć
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Nie Sie 31, 2014 2:00 pm | |
| Czekając na trenera obserwował w milczeniu trening dziewczyny, w końcu dobrze wiedzieć czego może się po niej spodziewać. Nie było zbyt wielu okazji, by móc w spokoju przyjrzeć się innym trybutom, bo każdą cenną minutę starał się poświęcić na ćwiczenia i przygotowania do postawienia stopy na arenie. Jeżeli chodzi o rzucanie nożami to zakładało się w tym przypadku, że zdobędzie się takowe przed innymi trybutami, a z tym mogło być różnie. Matt wolał nie ryzykować i skupić się na tym w czym czuł się najpewniej. W końcu trener zostawił trybutkę samą i podszedł do Matta, by odpowiedzieć na jego pytania. - Słyszałem, że drewno można prostować w dymie z ogniska - rozpalanie takowego wprawdzie mogło zwrócić na niego uwagę przeciwników, ale skoro chciał zrobić w pełni funkcjonalny łuk to należało rozważyć wszystkiego opcje - O ile okoliczności pozwolą, by je wzniecić - westchnął posyłając trenerowi nieco ponury uśmiech, po czym sięgnął po wskazany przez niego kawałek jesionowego drewna, które chwilę powyginał w dłoniach. Rzeczywiście było odpowiednio giętkie, podobnie jak dwa pozostałe. Najbardziej go gustu przypadło mu chyba to z wierzby, ale na arenie nie będzie wybrzydzał, oby w ogóle udało mu się znaleźć któreś z trzech tu pokazywanych. Odłożył kij na miejsce skupiając się na kolejnych słowach mężczyzny. - Muszę umieszczać w nich groty? - znalezienie odpowiedniego budulca mogło być ciężkie, zwłaszcza jeżeli chodziło o gwoździe, czy blaszki. Zwłaszcza na samym początku rozgrywek, gdy dopiero będą zapoznawać się z areną - Nie mogę spróbować zaostrzyć po prostu końców? - wprawdzie taką strzałę łatwiej było wyjąć z rany, ale lepsze to niż nic. Tym razem sięgnął po drewno brzozowe, które zdecydowanie różniło się od poprzednich typów, które trzymał w dłoniach. Lekkie, oczywiście nie tak jak materiał, z którego wykonywano przemysłowo strzały, ale powinno spełnić swoją rolę. - Hej - przywitał się z dziewczyną, kiedy ta do nich podeszła - Tak, Matt - pokiwał głową próbując przy okazji przypomnieć sobie jej imię. Zapoznawał się z listą innych uczestników, bo wydało mu to się dość rozsądne, ale jeszcze nie do końca potrafił powiązać twarz z nazwiskiem. - Delilah? - to było pytanie. Może niezbyt eleganckie, ale przecież to nie miało już znaczenia. Istniało prawdopodobieństwo, że już niedługo będą się próbowali zabić, być może z wykorzystaniem wiedzy zdobytej na tym stanowisku. - Mamy te włosy splatać w jakiś konkretny sposób, czy wystarczy je wokół siebie po prostu owinąć? - niewykluczone, że istniała jakaś specjalna metoda, która sprawiała, że materiał zyskiwał na wytrzymałości i jakości. Dyskretnie, a przynajmniej tak mu się wydawało, zerknął na fryzurę dziewczyny. Miała przewagę, wnosiła ze sobą na arenę surowiec, który będzie mogła później wykorzystać do stworzenia łuku. A on? Pozostawało mu liczyć, że znajdzie jakieś pole z kukurydzą albo zdobędzie witki z wierzby. Obie opcje optymistycznie zakładały, że takowe znajdą się na zaprojektowanym stadionie. Oczywiście była jeszcze możliwość, że natknie się na zwłoki jakiejś trybutki. Wolałby jednak w ogóle przed takim wyborem nie stawać. - Czy taka sama zasada dotyczy włosia z kukurydzy? - nie miał zamiaru dochodzić do tego metodą prób i błędów, bo na to bez wątpienia nie będzie czasu. Skoro już dano im możliwość rozmowy z trenerami to chciał jak najlepiej ją wykorzystać. Nawet, jeśli niektóre z jego pytań mogły wydawać się absurdalne, czy też odpowiedź na nie oczywista. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Nie Sie 31, 2014 2:28 pm | |
| Mężczyzna odwrócił się w stronę Matthew. - Tak, można prostować je w dymie z ogniska, ale to wymaga wielkiej ostrożności, bo zbyt długie prostowanie gałęzi na łuk może spowodować, że będzie ono mało elastyczne. Spokojnie – pocieszył chłopaka uśmiechem. – Uwierz mi, że Organizatorzy Igrzysk zadbają o to, żebyście mieli pod dostatkiem drewna na ogień. Gdy trybut przeszedł do pytania o groty, trener uśmiechnął się po raz drugi. - Groty byłyby najlepsze, ale może być trudno o ich zdobycie. Dlatego w takim wypadku lepiej byłoby ostrzyć końce i używać takich strzał. Przy dobrej umiejętności celowania mogą być równie niebezpieczne, jak klasyczne strzały z grotem. Jeśli chodzi o splatanie włosów, można okręcać je dookoła siebie, albo spleść w warkocz - ta metoda także była wyjątkowo popularna w dawnych czasach. Jeśli jednak będziesz zdecydowany użyć włosia z kukurydzy, najprostszym sposobem będzie owijanie go, splot takiego materiału może być bardzo nietrwały. |
| | | Wiek : 18 Zawód : chodzący kłopot (?) Przy sobie : nóż ceramiczny, butelka z wodą Znaki szczególne : ciąża i bijąca-z-twarzy-cholernie-świetlistym-światłem pogarda do świata, z którą to dumnie obnosi się panna Morgan Obrażenia : blizna na lewej dłoni, drobne blizny poparzeniowe na ciele i... psychiczne? Hohoho.
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Nie Sie 31, 2014 3:22 pm | |
| Poczuła się dosyć zadowolona, gdy do jej uszu dotarła krótka pochwała wychodząca z ust trenera, jednak na laurach spocząć nie miała zamiaru. Zastanawiała się też dosyć mocno nad tym, czy mogłaby jakoś przemycić do pokoju chociażby imitację noża do rzucania, jednak w chwili obecnej doszła do tego, że raczej byłoby to dosyć trudne. Poza tym miała też wcześniej zamiar skończyć studiowanie atlasu roślin, więc musiała wcześniej wykombinować, jak pogodzić te dwie rzeczy razem. Później najwyżej mogła spróbować rzucać ostro zakończonymi kawałkami talerzy czy czymś w tym rodzaju, szkoląc się dodatkowo w pozyskiwaniu materiałów. Biorąc w dłonie podany jej łuk, przez moment wpatrywała się w jego konstrukcję, a następnie napięła cięciwę zgodnie z poleceniem, w pewnym momencie łapiąc się na tym, że bawi się w to już któryś raz z rzędu. Zwyczajnie zaczęła robić to odruchowo, skupiając się na wrażeniu temu towarzyszącemu oraz tłumaczeniach mężczyzny odpowiedzialnego za trening na tym stanowisku. Zdecydowanym plusem, jaki wyłapała podczas całej przemowy instruktora, była właśnie sprawa z włosami. O ile wcześniej zastanawiała się nad obcięciem ich przed Areną, w końcu długie kudły mogły być wyjątkowo niepraktyczne w leśnym lub w sumie jakimkolwiek terenie przez swoje skłonności do zaczepiania się o wszystko, o tyle teraz coraz bardziej uśmiechała się do siebie na myśl o tym, że mogła wnieść na Igrzyska nadzwyczaj przydatny materiał. W tym momencie mogła tylko żałować męskiej części trybuciątek, bo jakoś nie zauważyła, by którykolwiek z nich miał odpowiednio dłuższe włosy. Wspominając już o trybutach, była niezmiernie zadowolona, choć chyba być nie powinna, z tego, że zaczynała kojarzyć już niektóre osoby. Tak jak, dla przykładu, Matthew dzielącego z nią uwagę ich obecnego trenera. Chociaż w tym przypadku akurat zadowolenia odejmowała odrobinę świadomość tego, że nie miała bladego pojęcia o tym, skąd mogła kojarzyć tego gościa. A z pewnością gdzieś go już wcześniej widziała. Choć może były to tylko żarty, jakie stroił jej mózg? No, nieważne. Tak czy inaczej, po potwierdzeniu, że faktycznie Deli jest Delilah, cóż, ponownie wdała się w rozmowę z opiekunem stanowiska, nieznacznie ignorując Matta. Nieznacznie, bowiem nie nawykła do bagatelizowania potencjalnego zagrożenia, a tutaj z pewnością chociaż trochę je wyczuwała, zwłaszcza słysząc pytania zadawane przez chłopaka. Cóż, przynajmniej sama mogła się przez to całkiem sporo dowiedzieć. Choć i tak miała jeszcze kilka pytań na temat rzeczy, o których jej tymczasowy towarzysz jeszcze nie wspomniał. - Jak dowiedzieć się tego, które oko ma się dominujące? – Spytała, zerkając na łuk w swojej dłoni, a następnie na instruktora. – Osoby, dajmy na to, z prawym okiem dominującym i lewą dłonią łuczną, jaki powinny wybierać łuk, o ile będzie jakakolwiek możliwość wyboru? Jak odróżnić od siebie łuk praworęczny od leworęcznego, gdy nie mamy zbyt wiele czasu? I co najważniejsze, jak samemu przygotować odpowiedni łuk? – Rzuciła jeszcze kilka pytań, uśmiechając się słodko i stwierdzając. – Słyszało się jednak nieco na te tematy.Wysłuchawszy wszystkich odpowiedzi, pobawiwszy się jeszcze chwilę łukiem, a następnie rzuciwszy kilka razy nożami, Deli wreszcie pożegnała się z towarzystwem, odchodząc w stronę kolejnego stanowiska. Czasu było bowiem przecież nadzwyczaj mało. [z/t]
Ostatnio zmieniony przez Delilah Morgan dnia Nie Sie 31, 2014 9:05 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 19 Przy sobie : kurs pierwszej pomocy Obrażenia : poparzona kwasem prawa dłoń, dodatkowo opuchnięta od ugryzienia szczura, głębokie rozcięcie na czole, poderżnięte gardło, śmierć
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Nie Sie 31, 2014 5:32 pm | |
| Nie miał jej za złe, że nieznacznie go zignorowała, bo nie o pogawędki tutaj chodziło. Mieli się jak najwięcej nauczyć i z pewnością rozmowy na temat skąd jedno zna drugie niewiele w tym by im pomogły. Zwłaszcza, że czasu pozostało naprawdę niewiele, a jeszcze sporo można byłoby powtórzyć. Taki właśnie miał plan. Odwiedzić jeszcze dzisiaj ostatnie interesujące go stanowiska i wrócić do pokoju, gdzie na spokojnie całą wiedzę będzie mógł sobie usystematyzować, a następnie opracować jakiś porządny plan działania. Wejście na arenę bez takie byłoby równoznaczne z przegraną, a tego wolałby uniknąć, przynajmniej na początku. Miał też już w głowie zarys taktyki, ale ten wymagał jeszcze dopracowania, choć prawdę mówiąc nawet najbardziej doskonały plan może być nieprzydatny w zetknięciu z projektem areny. Nie wątpił w to, że organizatorzy zadbają o dostęp do drewna. Broń też im zapewnią, choć raczej nie z powodów czysto altruistycznych, a dla własnej przyjemności i urozmaicenia rozgrywek, które będą dość ciekawe. Na arenę wkraczając osoby z dwóch światów. Ramię w ramię, dzieci Kapitolu i dzieci rebeliantów. Matt przekonany był, że jeżeli będzie mowa o jakiejkolwiek faworyzacji to tej dostąpią ci drudzy, w końcu przecież igrzyska zorganizowano po to, by ukarać złych i niedobrych kapitolińczyków. - Czyli trzeba uważać, żeby nie przesadzić z tym prostowaniem... - powtórzył za trenerem - Nie chodzi przecież o to, żeby strzały łamały się w rękach - oddałby wszystko za porządny łuk, ale o tym mógł raczej pomarzyć. Jeżeli sam sobie takiego nie zrobi lub nie podkradnie takiego innemu trybutowi to będzie krucho. W przerwie obserwował ruchy Deli, niezbyt nachalnie nie chcąc wzbudzać jej podejrzeń. Dziewczyna wbrew temu co mówiła, znała się na łucznictwie. Wprawdzie nie była profesjonalistką, ale gdyby dostała w ręce łuk wiedziałaby jak z niego skutecznie skorzystać. Uśmiechnął się ukradkiem do siebie słysząc jej kolejne pytanie. Czyli jednak nie strzelała Odetchnął lekko zdając sobie z tego sprawę, choć nie należało jej lekceważyć. Pytanie może i wskazywało, że nie miała okazji porządnie nauczyć się strzelać, ale nie oznaczało, że nie umie tego robić. Celność jest kwestią, nad którą można jeszcze popracować, a człowiek nie jest wcale takim małym celem, żeby w niego nie trafić. Zwłaszcza taki niespodziewający się ataku... - Mogę później takie strzały wykorzystać ponownie? - odezwał się w końcu, gdy trener odpowiedział na pytanie Deli - Zakładając, że nie będą uszkodzone, a cel... unieszkodliwiony - nie mogło mu jeszcze przejść przez gardło 'zabity'. Z tą kwestią jeszcze nie do końca się oswoił, choć przecież wedle prawa można go było uznać za mordercę. Ba, więcej, ojcobójcę. To chyba nawet gorsze... Po ostatnich wyjaśnieniach trenera podziękował mu za wszystkie rady i wskazówki, po czym jeszcze przez jakiś czas ćwiczył strzelanie do celu. Nie szło mu najgorzej, choć spodziewał się, że będzie osiągał lepsze wyniki. To tylko kwestia odpowiedniego nastawienia Pod koniec treningu mógł już powiedzieć, że jest z siebie zadowolony i spokojnie opuścił stanowisko na koniec rzucając jeszcze ostatnie spojrzenie na gatunki drewna i materiały, z których mógłby stworzyć łuk.
z/t |
| | | Wiek : 14 Zawód : mała miss Przy sobie : krótki mieczyk, mały zestaw bandaży i plastrów, tabletki do uzdatniania wody, paczka z jedzeniem, kompas, trzy noże i super-widelec z zastawy, pieczeń i parę owoców, świeczka x2 Obrażenia : siniak z tyłu głowy, naderwana małżowina
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Wto Wrz 02, 2014 6:10 pm | |
| Czułam, że dni przepływają mi przez palce. Czas uciekał szybciej, niż byłam w stanie zauważyć i nim obejrzałam się przez ramię – nie było już po nim ani śladu. Wciąż miałam do dyspozycji niewiele ponad swój urok osobisty i trochę teoretycznej wiedzy, zdobytej na własną rękę przed areną. Może wcale nie miała to być taka przygoda, na jaką z samego początku liczyłam, może jednak będzie trudniej niż myślałam. I wszystko przez moje lekceważące podejście do sprawy treningów, które przez cały czas wydawały mi się jedynie tłumnym zbiorowiskiem, chmurą zarazków, ciepłymi oddechami i koniecznością trawienia głupoty pozostałych. Jedyne, co trzymało mnie w tym pomieszczeniu, był fakt, że może prędzej czy później uda mi się wbić nóż w tętnice przynajmniej jednej osoby i uczynić świat lepszym miejscem. Westchnęłam lekko, stawiając przed siebie delikatne kroki i sunąc po idealnie wypolerowanej podłodze do jednego z niewielu stanowisk, przy którym naprawdę chciałam się znaleźć. Nie mam pojęcia, co takiego było w ostrych przedmiotach, ale zawsze miały tendencję do przykuwania mojej uwagi. Nawet jeżeli teraz w irytujący sposób przypominały mi o swoim własnym, pięknie zdobionym sztylecie, który straciłam na rzecz panującego tu rygoru - dotykającego oczywiście wszystkich tych, których nie powinien; jak to zawsze bywało ze sprawiedliwością. Z lekkim, udawanym znudzeniem okrążyłam stanowisko, mierząc wzrokiem wszystkie znajdujące się na nim zabawki. W końcu zatrzymałam się przy jednym z noży, umocowanym na stojaku z wieloma innymi, w każdym możliwym kształcie. Przesunęłam palcami po idealnie równym ostrzu i mogłam przysiąc, że moje oczy aż zabłyszczały z głęboko skrywanej radości, do której chyba nie wypadało się przyznawać. Jakby przyłapana na gorącym uczynku podniosłam szybko głowę, sprawdzający czy dookoła nie ma nikogo, kto mógłby dostrzec ten niepokojący błysk w oku. Trzymanie się pozorów było nie tylko grą, ale w tym momencie na dodatek jednym sposobem na przetrwanie. Sięgnęłam w końcu po rękojeść noża i zacisnęłam na nim drobną piąstkę, posyłając trenerowi niewinny uśmiech i ledwo powstrzymując się od klasycznego dla mnie trzepotania rzęsami. - Czy mógłby Pan pokazać mi, w jaki sposób wycelować i rzucić, aby broń nabrała największego rozpędu i miała szansę trafić do celu? Nie jestem tak silna, jak pozostali. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem Sro Wrz 03, 2014 2:41 am | |
| KONIEC TRZECIEGO DNIA TRENINGÓW
Trzeci dzień upłynął spokojnie i bez większych komplikacji, obyło się bez krwawych niespodzianek i poważnych zamachów na psychikę. Trybuci zachowywali się jak należało, w sposób kulturalny utrzymując odpowiednie kontakty z towarzyszami ich doli oraz trenerami, zdobywając wiedzę potrzebną im do przetrwania na Arenie. Mimo iż aktywność na treningach tego dnia była najmniejsza Mistrz Gry nadal pozostaje dumny ze swoich dzieci, mając świadomość, iż rozpoczynająca się szkoła mogła pochłonąć ich uwagę. Od dziś możecie się zatem cieszyć chwilą wolności, zbierając pokłady weny na rozpoczynające się niebawem pokazy indywidualne.
Od tego momentu do czasu rozpoczęcia pokazów możecie spokojnie prowadzić interakcje między sobą.
Punktacja dnia trzeciego pojawi się w godzinach popołudniowych. |
| | |
| Temat: Re: Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem | |
| |
| | | | Stanowisko strzeleckie i rzucania nożami oraz oszczepem | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|