IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Warsztat samochodowy

 

 Warsztat samochodowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Tyler Dawson
Tyler Dawson
https://panem.forumpl.net/t2393-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2409-tyler
https://panem.forumpl.net/t2408-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2422-tyler
https://panem.forumpl.net/t3244-clara-fairbain-frederick-rivendelle
Wiek : 23 lata
Zawód : technik w hotelu
Przy sobie : telefon, klucze, fałszywe dokumenty (Frederic Ravendille)
Znaki szczególne : często okulary-zerówki, skórzana kurtka, krótsze włosy

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy EmptyPią Sie 01, 2014 5:35 pm

Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Re: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy EmptyPią Sie 01, 2014 11:49 pm

|start
Czerwcowe słońce oświetlało i ogrzewało twarz ciemnowłosej dziewczyny idącej żwawym krokiem po kapitolińskiej ulicy. Ludzie obijali się o nią w tłumie i mruczeli z niezadowoleniem, gdy nie raczyła nawet ustąpić im z drogi, nie zaszczycając nikogo ani jednym spojrzeniem. Patrzyła prosto przed siebie ignorując coraz to głośniejsze uwagi skierowane pod jej adresem i mrużąc oczy, jednocześnie osłaniając twarz dłonią. Po chwili marszu zaczęła zastanawiać się, czy złożenie wizyty swojemu przyjacielowi było dostatecznie dobrym pomysłem. Nie miała pojęcia co sprawiło, że postanowiła wyjść wcześniej z domu, ubrana w strój kelnerki i odwiedzić Tylera w warsztacie. Może skusiło ją słońce, które teraz wyklinała w myślach a może po prostu miała dosyć siedzenia w zamknięciu? W gruncie rzeczy ani jeden ani drugi powód nie pasował do osoby Mayi Griffin. Samotność nigdy nie była tym, na co narzekała. Już kilka lat temu podjęła taką decyzję, a wszystkie wypadki i krótkometrażowe romanse, których miała nieprzyjemność doświadczyć w młodości sprawiły, że nie zamierzała wiązać swojego życia z czymkolwiek, a tym bardziej z kimkolwiek. Pozostawała jeszcze kwestia jej rodziców, którzy przez lata pokazywali jej i to zbyt dobitnie, że małżeństwo jest ostatnią rzeczą, która mogłaby przynieść jej szczęście. Podobnie jak miłość, bo choć ojciec ją kochał pozwolił, aby cierpiała. A ona odpłaciła się tym samym, zostawiając go samego z żoną, która jedyne o czym myśli to praca. Nie specjalnie obchodziło ją, co dzieje się z jej rodzicami, bo gdyby tak było nie obrałaby takiej drogi. Ojciec nie byłby zadowolony z jej pracy, mówiąc, że fortuna którą jej przypisze w zupełności wystarczy, a matka najprawdopodobniej rzuciłaby ku niej wiązankę wyzwisk i przekleństw uważając, że praca kelnerki nie jest odpowiednia dla dziewczyny z dobrego domu. I choć rzeczywiście, Maya pochodziła z zamożnej rodziny, sama nigdy się tak nie czuła, jednocześnie nie będąc także tego przykładem.
Przeczesała palcami długie, ciemne włosy, którym pozwoliła jeszcze przez chwilę fruwać swawolnie wokoło jej twarzy, zanim związane zostaną w schludny kucyk, którego wymagano w pracy. Poprawiła na ramieniu torbę, szturchając łokciem jednego z przechodniów i w żadnym stopniu nie zważając na jego przekleństwa. To nie tak, że nie umiała mu odpowiedzieć. Oczywiście, potrafiła rzucić mu parę cudownych obelg prosto w twarz, śmiejąc się jednocześnie z jego głupoty. Twierdziła jednak, że szkoda marnować czasu i energii na takich jak on i jedynie uśmiechnęła się delikatnie, nie tyle z zaistniałej sytuacji co z własnych myśli i wspomnień lat młodzieńczych, spędzonych na zabawie i pogrążaniu w bólu i smutku własnego ojca. Nawet słońce nie przeszkadzało jej już tak bardzo, choć odruchowo wciąć przymykała powieki chcąc zapewnić swoim oczom jak najmniej słońca.
Zbliżając się do warsztatu zwolniła kroku, jakby nie będąc pewną, czy powinna go odwiedzać. Oczywiście nie był to jej pierwszy raz, ale za każdym poprzednim trafiała w moment, w którym Tyler był naprawdę zajęty i jedyne co mogła zrobić to stać z boku, obserwować i starać się nie przeszkadzać w pracy. Co w gruncie rzeczy nie wydawało się aż tak złym pomysłem, ponieważ jedną z niewielu rzeczy, które sprawiały jej w życiu przyjemność było właśnie przyglądanie się skupionemu na pracy Tylerowi. Można by pomyśleć, że jest wybredna co do rzeczy, które mogą ją w życiu zadowolić, jednak wiele z nich wydawało się dla niej po prostu nudne i zbyt powszechne. No i nie lubiła dzielić przyjemności z innymi ludźmi, a przecież takie rzeczy jak zachody słońca czy śpiew ptaków były dość popularnymi obiektami zachwytu. Miała natomiast pewność, że nikt inny nie zachwyca się skupieniem na twarzy chłopaka, gdy naprawia samochód jakiegoś kapitolińskiego buraka czy napięciem jego mięśni, gdy musi wkładać w tą pracę wiele wysiłku. Uśmiechnęła się odrobinę łagodniej niż poprzednio, wciąż będąc rozbawioną tym, jak łatwo wyprowadzić kogoś z równowagi i weszła do warsztatu, rozglądając się w poszukiwaniu znajomej sobie sylwetki. Kiedy jednak w oczy rzuciła jej się pustka spowodowana brakiem samochodu, stojącego zazwyczaj w centralnej części pomieszczenia, weszła głębiej zastanawiając się, czym może zajmować się w tej chwili jej przyjaciel. Zauważyła go przy biurku, pochylonego nad jakąś robotą, której nie mogła dostrzec, gdyż siedział on odwrócony do niej plecami. Podeszła do miejsca, w którym siedział, rzuciła z łomotem torbę na ziemię, usiadła na biurku, zakładając nogę na nogę i spojrzała na niego z góry. Naciągnęła bardziej na uda odrobinę zbyt krótką spódniczkę, która była jedną z niewielu części jej pracy, których naprawdę nienawidziła i których nie mogła się pozbyć, mrucząc cicho z niezadowolenia.
- Jak zwykle zapracowany - rzuciła, nie trudząc się nawet na przywitanie - Klientów nie ma, a ty i tak pracujesz. Robisz sobie czasem przerwy? - dodała i choć jej głos brzmiał dość ironicznie, miał to być żart. Obserwowała go przez moment, zastanawiając się w duchu jak on może być tak precyzyjny i dokładny, gdy ona zbyt często pozwala sobie na roztrzepanie. Nie miała najmniejszych oporów przed odrywaniem go od rozpoczętej pracy choć wiedziała, że jeśli jest naprawdę zajęty będzie ją ignorował tak długo, aż nie skończy. Mimo to nie darowała sobie machania nogami, które uderzały w nogi jego biurka czy chrząkania zdecydowanie zbyt głośno i teatralnie. Znakomicie się przy tym bawiła, zachowując się odrobinę zbyt dziecinnie. Ale w końcu był jedyną osobą, której nie uważała za głupią, niższą intelektem i niezasługującą na jej towarzystwo, więc mogła sobie pozwolić na odrobinę wygłupów, choć i tak zdarzało się to naprawdę rzadko.
Powrót do góry Go down
Tyler Dawson
Tyler Dawson
https://panem.forumpl.net/t2393-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2409-tyler
https://panem.forumpl.net/t2408-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2422-tyler
https://panem.forumpl.net/t3244-clara-fairbain-frederick-rivendelle
Wiek : 23 lata
Zawód : technik w hotelu
Przy sobie : telefon, klucze, fałszywe dokumenty (Frederic Ravendille)
Znaki szczególne : często okulary-zerówki, skórzana kurtka, krótsze włosy

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Re: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy EmptySob Sie 02, 2014 6:34 pm

start

Ostatnimi czasy granica między dniem i nocą zamazywała się Tyler'owi. Czerwocwe dni przynosiły powiew wakacji i pierwszych wyjazdów, a to z kolei powodowało, że samochody psuły się coraz częściej. No i oczywiście ktoś musiał się tym zająć, bo nie każdy mieszkaniec dzielnicy był na tyle wykształcony, aby samodzielnie zająć się swoją maszyną. Padło na niego. Pracował więc całymi dniami i wieczorami do późnych godzin nocnych, żeby jak najszybciej uwinąć się z tym wszystkim. Przez ten czas odpuścił sobie wszelkie rozrywki i skupił się tylko na tym, aby w jak najszybszym czasie, jak najwięcej aut opuściło jego warsztat. Poprzedniej nocy wrócił do domu koło pierwszej w nocy, ale wiedział, że było warto. Skończył reperować ostatni samochód i wystarczyło jedynie wstać wcześnie, aby oddać go właścicielowi.
Tym sposobem jego dzień zaczął się od szóstej rano, aby o siódmej spotkać się z jakimś wysokopostawionym rebeliantem i życzyć mu miłego wyjazdu pojazdem, nad którym on przesiedział prawie dwanaście godzin. Mimo wszystko odetchnął z ulgą. W końcu mógł zająć się swoimi sprawami. Nie miał już zaplanowanej żadnej wizyty, a jeśli coś miałoby mu wypaść, obiecał sobie, że zajmie się tym następnego dnia.
Zasiadł do swojego biurka i wyciągnął zegar cyfrowy, który zepsuł mu się już kilka miesięcy temu. Powoli rozbierał go na części, które rozkładał na biurku, oglądał płytki, czyścił je i szukał przyzczyny awarii. Minęło mu na tym kilka godzin, których upływu nawet nie zauważył, będąc pochłoniętym swoim zajęciem . Zdawało mu się, że naprawdę miał szczęście i nikt nie zdoła mu przeszkodzić do końca dnia.
Niespodziewanie usłyszał czyjeś kroki na podjeździe. Na chwilę przerwał, nasłuchując. W duchu modlił się, żeby gość nie wchodził głębiej. Jeśli zauważyłby pusty warsztat, mógłby pomyśleć, że nikogo nie ma i sobie pójść, co jak dla Tyler'a było najlepszą opcją. Wrócił do naprawiania zegara, postanawiając się nie odzywać. Niestety wyglądało na to, że gość nie odpuszczał. Kroki stały się głośniejsze i dochodziły z coraz mniejszej odległości. Starał się nie słuchać, skupiając się maksymalnie na pracy. Ten ktoś już wiedział, że chłopak jest w środku. Musiał go zauważyć, ale przecież Tyler mógł udawać, że jest zbyt zajęty, aby go dostrzec.
Usłyszał jak ktoś zrzuca coś na podłogę, ale nie odwrócił się. Już wiedział, co się dzieje. Zwykły klient nie czułby się tak pewnie w nieznanym miejscu. I nie próbowałby zwrócić na siebie uwagi w tak głośny sposób. Dawson nadal uparcie robił swoje, wmawiając sobie, że najpierw skończy pracę. Poczuł małe trzęsienie biurka, które wywołał gość, siadając tuż obok, ale nadal starał się na niego nie patrzeć. Usłyszał uwagę i uśmiechnął się pod nosem, oglądając grafenową płytę pod światłem lampy. - Gdzie podziały się twoje dobre maniery, Mayu? - zapytał, sięgając po śrubokręt. - Żadnego cześć, dzień dobry czy chociaż buziaka w policzek? - Westchnął, wkręcając kolejne śruby. Oczywiście żartował, bardziej skupiając się na pracy niż na rozmowie. Wiedział, że to nieładnie ignorować odwiedzających, ale naprawdę chciał już skończyć. Nie odzywał się przez jakiś czas, próbując nie zwracać uwagi na chrząknięcia i trzesące się biurko. Kilka razy powiedział tylko, że już prawie skończył.
Po 8 minutach schował złożony do kupy zegar i szybko wrzucił narzędzia do szuflady. Dopiero wtedy odwrócił się w stronę dziewczyny, odchylając do tyłu w krześle. aby lepiej widzieć Mayę. Zmierzył ją szybko, zatrzymując spojrzenie na spódnicy.
- No, no. Ładnie dziś wyglądasz. Bardzo twarzowa ta spódniczka - powiedział, nie mogąc pohamować uśmiechu cisnącego się mu na usta. Domyślał się, że założenie jej nie było pomysłem dziewczyny, ale i tak musiał skomentować jej ubiór. - Przy okazji muszę zapamiętać, żeby w końcu odwiedzić cię w pracy i też trochę poprzeszkadzać. Bo obsłużyłabyś mnie,prawda? - Nie narzekał, może trochę próbował się z nią droczyć. Nie przeszkadzało mu towarzystwo Mayi, bo zwykle nie zachowywała się tak jak dzisiaj. W sumie nawet jeśli zachowywałaby się tak wcześniej, pewnie i tak nie zwróciłby na to większej uwagi. Najwyraźniej dzisiaj musiało coś się stać. A przynajmniej tak wydawało się Tyler'owie.
Oparł głowę na dłoni spoglądając na nią z dołu. - Możesz już powiedzieć, co u ciebie. Po co przyszłaś? - zapytał, tłumiąc ziewnięcie. Jakoś nie chciało mu się wierzyć w bezinteresowność tej wizyty. No chyba że do bezinteresowności zalicza się też chęć zwrócenia na siebie czyjejś uwagi. Czasem zdawało mu się, że Maya robi to wszystko, aby ktoś ją zauważył, bo po swojej wyprowadzce od rodziców, przestała być w centrum uwagi. Innymi razy myślał, że po prostu ma taki styl bycia. Mimo ich bliskiej znajomości, nadal miał problem z rozgryzieniem panny Griffin.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Re: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy EmptyNie Sie 03, 2014 1:40 am

Maya dobrze wiedziała, że Tyler nie odpowie jej dopóki nie skończy swojej pracy. To jednak nie powstrzymywało jej przed zachowywaniem się jak rozwydrzone i znudzone dziecko zmuszone do obserwowania pracy rodziców. Przestała jedynie chrząkać, ponieważ ta czynność wydawała się wyjątkowo głupia i zupełnie nie pasowała do jej stylu bycia. Jak zresztą całe jej obecne zachowanie, ale skoro już postanowiła odejść na chwilę od własnych przyzwyczajeń chciała chociaż wypaść w miarę normalnie.
Kiedy w końcu Tyler odezwał się, nie przerywając jednak wykonywanej czynności, dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie z satysfakcją, wciąż bacznie go obserwując. Nie patrzył na nią, wciąż pogrążony w pracy.
- Oh, no wiesz... Dobre maniery brzmią wyjątkowo nudno - rzuciła poważnym tonem, choć ciężko było uwierzyć aby w tym nastroju potrafiła zdobyć się na powagę - Poza tym to chyba nie ja powinnam witać się pierwsza - dodała bez zastanowienia, lekko obruszonym tonem, jakby to, co właśnie powiedziała było czymś oczywistym, a on popełnił okropne faux pas śmiąc w ogóle wypowiedzieć tamto zdanie. Po ostatnich kilku słowach nastała cisza, podczas której Tyler znów milczał, tym bardziej nie zaszczycając Mayi ani jednym spojrzeniem. Ona zaś przestała grać znudzone dziecko i jedynie pochyliła się nad nim, przyglądając się jego pracy. Spodziewała się ujrzeć na biurku jakąś cześć samochodu, której nazwy ani przeznaczenia by nie znała, ale tym co zobaczyła był najzwyklejszy elektryczny zegar, a przynajmniej coś co najwyraźniej miało się nim stać, kiedy chłopak skończy go składać. Przez jakiś czas podążała wzrokiem za jego dłońmi, obserwując jak wkręca kolejne śrubki. Gdy wreszcie odłożył narzędzia, a przedmiot wrócił do swojej pierwotnej postaci, Tyler znów przemówił, tym razem jednak lustrując dziewczynę uważanym spojrzeniem, zatrzymując się odrobinę dłużej na jej spódniczce, którą najchętniej zastąpiłaby parą jeansów. Na dźwięk wypowiedzianej przez niego uwagi odnośnie jej wyglądu prychnęła teatralnie, choć w gruncie rzeczy nie za bardzo obchodziło ją, co on o tym uważa.
- Patrz, póki masz okazję, bo już więcej możesz mnie w takim wydaniu nie zobaczyć - powiedziała, uśmiechając się złośliwie i zaplatając ręce na piersi - Sama nie jestem pewna, czy zasługujesz na bycie przeze mnie obsługiwanym. Poza tym ktoś mógłby to uznać za faworyzowanie klientów, gdybym była dla ciebie milsza - dorzuciła, wciąż z tym samym uśmieszkiem na twarzy, który teraz przybrał formę bardziej tajemniczego.
Przez kolejną krótką chwilę, w ciągu której Maya zgarnęła włosy na jedną stronę, pozostawiając odsłonięty fragment szyi, żadne z nich nic nie
mówiło. Patrzyli na siebie, a dziewczyna w dalszym ciągu próbowała znaleźć przyczynę tak dziwnego i niecodziennego dla niej zachowania. Z zamyślenia wyrwał ją jednak głos przyjaciela. Przedłużyła milczenie o jeszcze kolejną sekundę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Zdjęła z twarzy uśmiech, patrząc mu prosto w oczy z dość nieodgadnionym wyrazem.
-Czy wszystko musi mieć jakąś przyczynę? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, typowym dla siebie, lekko pogardliwym tonem - Pozwól, że cię oświecę - istnieją ludzie bezinteresowni i choć może tego po mnie nie widać, czasem robię rzeczy bez większego powodu- dodała, wciąż przyglądając mu się uważnie, porzucając przyjęty wcześniej pogodny nastrój - Ale skoro tak bardzo ci to przeszkadza, nigdy więcej cię nie odwiedzę. Jedynie wtedy, gdy będę czegoś od ciebie chciała - dokończyła swoją wypowiedź i przeniosła wzrok z twarzy Tylera na warsztat. Wodziła spojrzeniem powoli po półkach z narzędziami. To prawda, zazwyczaj zaglądała do przyjaciela gdy czegoś potrzebowała, ale tym razem po prostu wpadła na pomysł złożenia mu wizyty, głownie z powodu zbyt dużej ilości wolnego czasu i znudzenia siedzeniem w mieszkaniu.
Było jej niesamowicie gorąco, choć i tak miała na sobie wyjątkowo mało warstw. Szczerze mówiąc zdecydowanie wolała deszcz od słońca. Wtedy przynajmniej na ulicach nie było aż tylu ludzi, a krople wody spadające z nieba i moczące jej ubranie były jedną z niewielu rzeczy, które sprawiały jej swego rodzaju przyjemność. Choć było to chyba za dużo powiedziane, bo to uczucie było czymś, bez czego potrafiła się obejść i raczej nie było jej do szczęścia potrzebne.
Maya nie poczuła się urażona tym, co powiedział Tyler. W gruncie rzeczy nikt jeszcze nigdy nie zranił jej tak, aby poczuła się z tego powodu źle. Wyjątkiem był oczywiście ojciec, ale było to dawno a sama Maya, choć wciąż czuła w sobie niechęć do tego mężczyzny, potrafiła obejść się bez jego obecności, a smutek, który kiedyś odczuwała na samą myśl o tej części swojej przeszłości już dawno odszedł w zapomnienie. Doszła jednak do wniosku, że odrobina gry nikomu jeszcze nie zaszkodziła, choć jeśli Tyler zna ją naprawdę dobrze powinien wiedzieć, że takie uwagi jej nie ruszają.
Czasami jednak nawet ona nie mogła nadążyć za własnym tokiem rozumowania. W ciągu paru minut potrafiła kilkakrotnie zmienić swoje nastawienie, zazwyczaj zachowując się oschle i nieprzyjemnie, traktując innych jak nic niewarte istoty, co w sumie aż tak bardzo nie odbiegało od jej natury. Mogła zmienić się o 360 stopni, tym samym zbijając z tropu swojego rozmówcę. Mimo że była szczera, nigdy nie umiała być szczerze miła, zazwyczaj po prostu ukrywając wszelkie uczucia. Nawet w przypadku Tylera, z którym w końcu łączyło ją coś więcej niż zwykła znajomość, wytwarzała pewną barierę nigdy nie pokazując, że jego przyjaźń jest dla niej ważna. Bez niego byłaby sama i choć twardo utrzymywała, że samotność jej nie przeszkadza, zazwyczaj odnosiło się to do chwilowego przebywania w obecności samej siebie. Mając jedynego przyjaciela mogła być sama, ale nigdy nie czuła się samotna czy opuszczona. Zauważyła to już jakiś czas temu, nie dzieląc się jednak z nikim swoimi spostrzeżeniami. Podobnie było i tym razem, odgrodzila się od niego zarówno gestami jak i słowami, przybierając ponownie dawną postawę. Najwyraźniej ten nowy, chwilowy styl nie za bardzo jej pasował.
Powrót do góry Go down
Tyler Dawson
Tyler Dawson
https://panem.forumpl.net/t2393-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2409-tyler
https://panem.forumpl.net/t2408-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2422-tyler
https://panem.forumpl.net/t3244-clara-fairbain-frederick-rivendelle
Wiek : 23 lata
Zawód : technik w hotelu
Przy sobie : telefon, klucze, fałszywe dokumenty (Frederic Ravendille)
Znaki szczególne : często okulary-zerówki, skórzana kurtka, krótsze włosy

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Re: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy EmptyNie Sie 03, 2014 4:28 pm

Tyler miał inne zdanie na temat manier. Co prawda może nie był jakoś szczególnie wyrachowany i nie zawsze stosował wszystkie zasady savoir-vivre, ale wierzył, że czemuś one służą. No, a już na pewno świadczą o człowieku. Jednak jego ostatnie słowa nie miały sugerować, że Maya nie umie się zachować. Raczej miały za zadanie pokazać dziewczynie, iż on zauważył jej obecność. Gdyby spróbował ją w ten sposób pouczać, przyznałby się na głos, że jest hipokrytą, który ignoruje przyjaciół. Choć w jego mniemaniu wygląda to bardziej na posiadanie innych priorytetów. Ale już nie ważne, nie o to mu chodziło. Zdmuchnął kurz z płyty. Przez chwilę zastanawiał się jeszcze, czy faktycznie to on powinien przywitać się z nią pierwszy. Zwykle to osoby wchodzące jako pierwsze mówią „dzień dobry”, wyciągają dłoń czy cokolwiek. Z drugiej strony to on był mężczyzną. Ha, ale był też starszy! To od niej najpierw powinno wymagać się dobrych manier. Dwie sytuacje do jednej, czyli pewnie miał rację. Skromnie postanowił się jednak nie odzywać. Nie chciał wciągać się w dyskusję z Mayą, bo jednoczesne rozmawianie oraz składanie do kupy zegara nie szło mu najlepiej. Tym razem oddał jej satysfakcję i pozostawił wypowiedź bez komentarza. Będzie się kłócił później.
– Nie zobaczę cię, jeśli nie wpadnę do twojej pracy – odpowiedział, również uśmiechając się złośliwie. – A wtedy specjalnie będę wodził wzrokiem tylko za tobą, żebyś poczuła się niekomfortowo. – Roześmiał się na głos. Panna Griffin nie ma się, co martwić. Przecież nie był starym pedofilem, który przychodzi w takie miejsca, żeby popatrzeć na młode kelnerki w krótkich spódniczkach. Mówił tak specjalnie, bo lubił prześcigać się w dyskusjach. No, po części też dlatego, że chciał się pośmiać i zawstydzić swoją przyjaciółkę, która była twardym orzechem do zgryzienia. A raczej do rozgryzienia. – No wiesz co? – rzucił z udawaną obrazą. – To chyba ja powinienem powiedzieć, że nie wiem, czy zasługujesz na to, żeby mnie obsłużyć. W końcu ty świadczysz usługi, ja jestem gościem. Ja mam pieniądze, których ty potrzebujesz – wyjaśnił spokojnie. Dalej nie opuszczał go dobry humor. Sam nie wiedział, czy to dlatego, że naprawdę ma dzisiaj wolne czy z powodu miłej wizyty. Mimo wszystko lubił spędzać czas z Mayą, która była cięta na każdą jego uwagę. – I zapamiętam to sobie. Przypomnę ci faworyzowanie klientów, kiedy kupisz sobie samochód, a on się zepsuje. – Pokiwał głową dla podkreślenia swoich słów, ale zaraz potem uśmiechnął się, co zepsuło ogólny efekt. Chwilę siedzieli w ciszy, obserwując się nawzajem. Odpowiedzi na swoje kolejne pytania otrzymał dopiero po kilku minutach, przy czym spojrzała na niego z takim wyrazem twarzy, że właściwie nie wiedział, o co chodzi.
– Wiesz, wszystko jest łatwiejsze, jeśli ma jakąś przyczynę. Dzięki temu wiemy, dlaczego coś się wokół nas dzieje, wiemy, na czym stoimy lub, jak w naszym przypadku, wiedziałbym, czy oczekujesz czegoś konkretnego – powiedział, odrobinę moralizatorskim tonem, choć nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Nie należał do osób, które lubią się wymądrzać i większość swoich przemyśleń zostawiał dla siebie, ale tym razem musiał wypowiedzieć je na głos, aby Maya zrozumiała jego położenie. Niestety nie był wróżką i nie wiedział, kiedy ona przychodzi z jakąś sprawą, a kiedy z powodu nudy. – Doprawdy? – spytał, udając zaskoczenie. – Dobrze, że wyprowadziłaś mnie z błędu. Inaczej do końca moich dni myślałbym, że przychodzisz tutaj tylko po jakieś drobne przysługi, ewentualnie wygadać się – prychnął. Wcale nie myślał, że dziewczyna nie potrafi być w ogóle bezinteresowna. Po prostu wydawało mu się, że skoro tak bardzo domaga się jego uwagi, musiało wydarzyć się coś pilnego. – Kto powiedział, że mi to przeszkadza? Możesz dalej odwiedzać mnie bezinteresownie – powiedział z naciskiem na ostatnie słowo i posyłając jej delikatny uśmiech. Chciał jakoś rozładować napiętą atmosferę, bo zauważył, że dobry humor Mayi zniknął i już rozglądała się zamyślona po warsztacie.
– Urocze miejsce, prawda? – zapytał z przekąsem, próbując wytrącić ją z transu. Wcale nie uważał tego pomieszczenia za urocze. Właściwie to nie zastanawiał się nad tym – po prostu przychodził tam, pracował, zajmował się swoimi sprawami i wracał, starając się zapomnieć o nieudanej karierze technika. Szara rzeczywistość, do której starał się przywyknąć, bo przeczuwał, że nie prędko się zmieni, o ile w ogóle jest jakaś szansa. Szybko wyrzucił tę myśl z głowy i wstał z krzesła. Zrobił kilka kroków i zaraz potem usiadł obok Mayi, kładąc jej dłoń na ramieniu. – Chyba nie przyszłaś tutaj pomyśleć, co? Bo jeśli tak to wybrałaś beznadziejną porę. Ile masz jeszcze wolnego czasu? – Nie lubił ciszy, dlatego zawsze czuł się w obowiązku ją wypełnić. Nie chciał też przy tym, aby ten cudowny nastrój gdzieś mu umknął. W jego głowie rodził się powoli pomysł, ale potrzebował jeszcze kilka minut na realizację.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Re: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy EmptyNie Sie 03, 2014 9:23 pm

W przeciwieństwie do Mayi, Tyler najwyraźniej cały czas musiał coś mówić, ponieważ gdy ona wypowiedziała już wszystko, co zamierzała, to właśnie on powziął sobie za cel przerywanie nastającej co jakiś czas ciszy. Nie słuchała go specjalnie, ponieważ to co mówił sprawiło, że musiała się nieźle powstrzymywać od opuszczenia warsztatu w dość niekulturalny sposób. Nienawidziła, kiedy ktoś ją pouczał i prawił jej kazania, a chłopak tak właśnie brzmiał, tocząc wywód na temat dobrego wychowania. Może nie miał tego świadomości, ale takie gadanie i tak nie mogło nic w Mayi zmienić. Jej zachowanie było całkowicie uzależnione od niej samej, nikt jeszcze nigdy nie próbował nawet na nią wpłynąć, a gdy już się starał, zazwyczaj nie przynosiło to oczekiwanych efektów. Była jak niezależny, wolny ptak, dla którego zdanie innych nie ma za wielkiej wartości i robiła wszystkim na przekór. Dlatego jedynie patrzyła przed siebie, nie skupiając wzroku na niczym konkretnym, a do jej uszu docierały tylko co niektóre słowa wypowiadane przez przyjaciela. Parę razy prychnęła w reakcji na jego wypowiedź, wciąż jednak nie zaszczycając go spojrzeniem.
-Powinieneś wiedzieć, że zwykłe spojrzenia i to jeszcze twoje nie sprawią, iż poczuję się niekomfortowo. Zresztą pragnę cię poinformować, że nie byłbyś ani pierwszy ani ostatni - powiedziała, a na jej twarz mimowolnie wskoczył złośliwy uśmieszek. Była to zresztą prawda, w jej pracy dość często zdarzało się, iż klienci obdarzali ją trochę zbyt nachalnymi spojrzeniami i rzucali liczne uwagi na temat jej wyglądu. Parę razy nie obeszło się bez interwencji ochrony i wyrzucania za drzwi baru. Maya jednak nigdy za bardzo nie przejmowała się takimi incydentami, będąc po prostu do nich przyzwyczajoną. Tyler także nie musiał wiedzieć o wszystkim, co nieraz spotkało ją w pracy bądź nawet po niej, gdy wracała w środku nocy do domu z gazem pieprzowym ukrytym w torebce. Na szczęście nie za często stawała przed taką koniecznością, a do jego użycia doszło zaledwie kilka razy.
- Proszę proszę, wielki filozof się znalazł  - dodała po chwili zgryźliwym tonem, w dalszym ciągu nie odwracając wzroku - Może powinieneś zastanowić się nad zmianą pracy? - w gruncie rzeczy dziewczyna nie miała nawet świadomości tego, co i jak mówi. Był to po prostu odruch, musiała się odgryźć, zawsze mieć ostatnie słowo. Nie mogła pozwolić, aby ktoś ją przegonił, nie ważne czy był zwykłym przechodniem czy jedynym przyjacielem. Dalszą część jego wypowiedzi puściła mimo uszu. Przez cały ten czas nie patrzyła na niego, a jej wzrok zdawał się nieobecny. Nawet nie zauważyła, gdy usiadł obok niej i nie zwróciła uwagi na to, że położył dłoń na jej ramieniu. Nie odwróciła, siedząc wciąż w jednym miejscu, z dłońmi ściśniętymi między udami. Czyli typowe dla niej zachowanie, ignorancja na wysokim poziomie i zwykła dla niej chłodność.
- Mhm - mruknęła w odpowiedzi, nie skupiając się za bardzo na jego pytaniu. Szczerze przestała się skupiać po ostatnich słowach, które wypowiedziała, ale najwyraźniej Tylerowi cisza przeszkadzała aż za bardzo, ponieważ cały czas usilnie starał się podtrzymać rozmowę. Może przychodzenie do niego także nie było najlepszym pomysłem, ponieważ odrobinę straciła ochotę na jego towarzystwo. Mimo to miała jeszcze masę czasu do swojej zmiany i zero pomysłu, co ze sobą zrobić - Trochę - w końcu postanowiła odwrócić głowę, patrząc na przyjaciela lekko podejrzliwym wzrokiem - A co, rozmyślasz pozbycie się mnie i boisz się, że wywalenie mnie za wcześnie będzie oznaką złego wychowania? - dodała złośliwie, patrząc prosto na niego. Nigdy nie próbowała sama przed sobą wytłumaczyć swojego zachowania, a tym bardziej go usprawiedliwiać. Może to tylko bariera ochronna, a może taka naprawdę była, w życiu jej to nie ciekawiło. Tym razem zastanawiało ją, jak on może wytrzymywać tak ordynarne i niezbyt miłe zachowanie jego przyjaciółki i wciąż utrzymywać wokół siebie aurę pozytywizmu, która czasami doprowadzała ją do szału.
Powrót do góry Go down
Tyler Dawson
Tyler Dawson
https://panem.forumpl.net/t2393-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2409-tyler
https://panem.forumpl.net/t2408-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2422-tyler
https://panem.forumpl.net/t3244-clara-fairbain-frederick-rivendelle
Wiek : 23 lata
Zawód : technik w hotelu
Przy sobie : telefon, klucze, fałszywe dokumenty (Frederic Ravendille)
Znaki szczególne : często okulary-zerówki, skórzana kurtka, krótsze włosy

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Re: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy EmptyPon Sie 04, 2014 4:05 pm

Napięta atmosfera była wyczuwalna coraz bardziej, a powodowała ją głównie cisza. No, przynajmniej było tak w mniemaniu Tyler’a. Maya najwyraźniej nie miała zamiaru odbijać jego piłeczek, ale zwyczajnie ignorować wszystko, co mówił. Nie wydawało mu się, żeby powiedział coś, co mogło ją urazić, choć nawet, gdyby tak było, z pewnością wszelkie słowa spłynęłyby po niej. A teraz już sam nie wiedział, co się działo. Może przeszkadzał jej w przemyśleniach? Jeśli tak to mogłaby zwyczajnie powiedzieć – on wróciłby do swojej pracy, ona posiedziała w ciszy i wszyscy byliby szczęśliwi. Ale postanowił zachować to dla siebie. W ogóle stwierdził, że najlepiej dać dziewczynie chwilę na ochłonięcie. Może zaraz jej przejdzie?
Nie skomentował już właściwie żadnej wypowiedzi Mayi. Odnośnie kwestii nachalnych klientów przecież żartował, a wyszło tak, że faktycznie mógłby być zboczeńcem. Zresztą też nie podobało mu się ta wzmianka „że nie byłby pierwszym ani ostatnim”. Zastanawiał się, jak często musiała borykać się z takim problemem i do czego musiała się posuwać, aby odstraszyć taką osobę. Chyba lepiej byłoby, gdyby nie wiedział. Jego zdaniem Griffin za szybko dorosła, tak samo zresztą jak inne dzieciaki z Panem. Niedługo kończyła 19 lat, a już wyprowadziła się z domu, gdzie właściwie miała zapewnione wszystko: rodzinne ciepło, dobrobyt i bezpieczeństwo. I co ona miała zamiar ze sobą zrobić? Przez całe życie pracować jako kelnerka, gdzie właściwie miała duże szanse na dostanie się na wyższą uczelnię? Gdyby poznali się wcześniej, próbowałby odwieźć ją od tego pomysłu. Pamiętał jeszcze siebie przed czterema latami, choć było to trochę inne państwo. Wydawało mu się, że tym, czego najbardziej wówczas potrzebował było wsparcie, którego Maya najwidoczniej nie zaznała.
O zmianie pracy też już nic nie wspomniał. Jeszcze do niedawna był to dla niego temat tabu. Wiedział, że mówiąc to nie miała niczego złego na myśli (oczywiście oprócz chęci posiadania ostatniego zdania), ale i tak poczuł się odrobinę urażony. No cóż, filozof był z niego średni, bo nie był zbyt skory do dzielenia się swoimi przemyśleniami z innymi. Ta sytuacja była idealnym przykładem potwierdzającym, że nie powinien tego robić zbyt często.
Po „mhm”, które padło z ust nadal zbyt zajętej przyjaciółki pomyślał, że chyba ma dość. Zabrał dłoń i westchnął. Najpierw przychodzi, próbuje zwrócić na siebie uwagę, a potem sama zaczyna go ignorować, dając mu znać, że rozmowa z nim nie jest wystarczająca ciekawa, żeby przerwać swoje przemyślenia. Zdziwił się, gdy w końcu postanowiła poświęcić mu chwilę uwagi i spojrzała w jego stronę, bo nie sądził, że do końca wizyty znów uda mu się czymkolwiek ją zainteresować. A jednak. Niepotrzebnie spodziewał się po niej czegoś więcej. Widać był to tylko kolejny powód do bezsensownej uwagi. – Ale ty jesteś bystra – prychnął, posyłając jej przelotne spojrzenie. – Przejrzałaś mnie na wylot. – Odsunął się od dziewczyny i w końcu zszedł na ziemię. Przez chwilę spacerował po warsztacie, przekładając narzędzia w różne miejsca, byle tylko mieć jakieś zajęcie. Teraz już naprawdę był zły. – Chciałem zaproponować wyjście, ale skoro wolisz zwyczajnie siedzieć tutaj to proszę bardzo. Możesz sobie przemyśleć to wszystko, co tam masz do przemyślenia, a ja zajmę się swoimi sprawami. Nie będziemy sobie wzajemnie przeszkadzać – oświadczył spokojnie. Odwrócił się w jej stronę, czekając na odpowiedź. Szczerze mówiąc to nie chciał teraz wracać do swojego biurka. Wolał wyjść i chociaż na chwilę zapomnieć o swojej szarej codzienności. No i może spędzić czas w miłym towarzystwie, o ile dopisałoby szczęście. Lecz przecież nie będzie jej do niczego zmuszał.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maya Griffin
Maya Griffin
https://panem.forumpl.net/t2379-maya-griffin
https://panem.forumpl.net/t2405-maya
https://panem.forumpl.net/f140-skrzynki-kontaktowe
https://panem.forumpl.net/t2429-maya#34760
Wiek : 19 lat
Przy sobie :
Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Re: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy EmptyPon Sie 04, 2014 11:14 pm

W końcu Tyler musiał dojść do wniosku, że Maya potrzebuje chwili spokoju, ponieważ nie odpowiedział na te nieliczne słowa, które padły z jej ust. Ona zaś wcale nie myślała o niczym konkretnym. Mimowolnie zaczęła machać nogami i kręcić lekko głową, wpatrując się przed siebie. Nagle, nie wiadomo nawet skąd, przypomniała sobie ostatnie ogłoszenie prezydent Coin. Wyemitowane zostało akurat wtedy, gdy dziewczyna miała nocną zmianę w barze, przez co pierwszy raz nastała tam cisza, gdy wszyscy klienci i pracownicy wpatrywali się w ekrany, na których pojawiło się godło Panem. Informacje, które usłyszała, nie zaskoczyły jej za bardzo. Może i takie incydenty nie były codziennością, ale niczego lepszego nie można by się spodziewać, zwłaszcza w społeczeństwie, które jest aż tak różnorodne pod względem poglądów politycznych. Ona sama nie obstawała za żadną ze stron, najzwyczajniej nie interesując się polityką. I było jej z tym bardzo dobrze - wystarczyło, że ojciec sam wmieszał się w rebelię, całym sercem opowiadając się po stronie Almy Coin. Ciekawe, co sobie teraz myśli słysząc wieść o kolejnych Igrzyskach... Ta myśl wpadła jej do głowy i wtedy, w pracy i w warsztacie Tylera. Sprawa kolejnej rzezi przeprowadzonej na arenie także nie obeszła jej za bardzo - może i nie żyła przekonaniem, że mieszkańcom Kwartału należy się to, co mają otrzymać, ale nie byłoby jej też specjalnie przykro, gdyby kilkoro z nich zginęło.
Gdy poczuła, że chłopak ściąga dłoń z jej ramienia i wstaje, zaczęła wodzić za nim wzrokiem, gdy przechadzał się po warsztacie. Nie odzywała się zauważając, że jest wkurzony i w gruncie rzeczy mu się nie dziwiła. Sama zachowywała się inaczej i to zachowanie nie było dla niej jasne. Poza faktem, że diametralnie odbiegało od normalności, w której funkcjonowała. Dla niego więc musiało to być jeszcze bardziej denerwujące, zważywszy dodatkowo na fakt, iż był mężczyzną. A dla nich niektóre rzeczy, zwłaszcza te dotyczące kobiecej natury, były o wiele bardziej niezrozumiałe i zawiłe niż w rzeczywistości. Dlatego dała mu chwilę spokoju, jednocześnie starając się przekonać samą siebie do bycia odrobinę milszą, chociażby tylko dla Tylera. W końcu sama go odwiedziła, a teraz zachowywała się tak, jakby jego towarzystwo było dla niej ciężarem. Słuchała go, wciąż bacznie się mu przyglądając, po czym zeskoczyła z biurka i sięgnęła po swoją torbę, wymijając go bez słowa. W żaden sposób nie było po niej widać, że jego słowa dotarły do jej uszu i, tym bardziej, stały się dla niej zrozumiałe. Po prostu, nie patrząc na niego, z tym samym ponurym wyrazem twarzy ruszyła w stronę wyjścia z warsztatu. Jej kroki odbijały się echem od posadzki jeszcze bardziej potęgując tą dziwną atmosferę panującą między nimi. Kiedy już doszła do granicy pomieszczenia z ulicą, zatrzymała się oddychając głęboko nie będąc pewną, czy jest gotowa aby przełamać tą barierę złości i smutku. W końcu jednak postanowiła nie myśleć za dużo, bo mogłoby to przynieść jeszcze bardziej negatywny skutek. Odwróciła się, starając się uśmiechnąć najszczerzej jak w tamtym momencie potrafiła i przekrzywiła głowę w prawo.
- Będziesz tam stał całą wieczność, czy zamierzamy jakoś spożytkować ten czas? - powiedziała, a kąciki jej ust podniosły się odrobinę wyżej. Oparła dłonie na biodrach, wpatrując się w niego wyczekująco, a gdy w końcu straciła cierpliwość (choć wszystko to trwało zaledwie parę sekund) podeszła do niego i odruchowo chwyciła go za rękę, wyciągając z warsztatu - Przykro mi, ale obawiam się, że nie mamy wieczności. W końcu będę musiała iść do tej pracy - rzuciła jeszcze, wychodząc razem z nim na ulicę. Gdy znaleźli się na chodniku puściła jego rękę i ponownie zwróciła ku niemu swoje spojrzenie - Skoro sam zaproponowałeś wyjście przeczuwam, że wiesz, dokąd chcesz pójść - powiedziała, osłaniając oczy przed słońcem, aby lepiej go widzieć - To dokąd idziemy? - zapytała, poprawiając spódniczkę i najwyraźniej ignorując dość ordynarne spojrzenia mijanych ich mężczyzn, jakby w ogóle ich nie zauważała - No, więc co u ciebie? - rzuciła, gdy już szli ramię w ramię jedną z kapitolińskich ulic. Chyba chciała nadrobić wcześniejszy brak dobrych manier. No i może trochę go udobruchać.

|zt x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Warsztat samochodowy Empty
PisanieTemat: Re: Warsztat samochodowy   Warsztat samochodowy Empty

Powrót do góry Go down
 

Warsztat samochodowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» [P1] Zbrojownia i warsztat

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Centrum miasta-