IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Sala pooperacyjna - Page 4

 

 Sala pooperacyjna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyPią Maj 03, 2013 6:14 pm

First topic message reminder :



Sala przeznaczona dla pacjentów, którzy dochodzą do siebie po zabiegach czy operacjach.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the civilian
Zoja Lynch
Zoja Lynch
https://panem.forumpl.net/t1681-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1684-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1682-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1734-the-broken-one
https://panem.forumpl.net/t1685-zoja#21586
Wiek : 22
Zawód : Lekarz

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 6:31 pm

Poderwała się w pierwszej chwili na nogi, gdy tylko zobaczyła, że Richard się rusza. Tak, poniekąd wystraszyła się, że tak bezczelnie siedzi. Ale potem opadła na krzesełko ponownie, chodź siedziała jak na szpilkach. Obserwowała go uważnie i biła się z myślami. I to nie całkiem logicznymi. W końcu gdy chciał podnieść głowę wstała i w dwóch szybkich krokach stanęła przy łóżku. Nie miała zamiaru go dotknąć, ale też nie wiedziała jak inaczej może go uspokoić.
- Nie podnoś.. proszę się nie podnosić. - w pierwszym odruchu chciała zwrócić się do niego na "ty". - Struny głosowe są podrażnione, może być panu ciężko mówić.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 6:53 pm

Nie podnoś? Struny? Czy ją pierdolnął tir?!
W końcu udało mu się na tyle wyostrzyć spojrzenie, aby ocenić kolor włosów nieznajomej na czerń, a ubiór - względnie biały. Nie spieszył się z tym, aby rozczytać rysy twarzy. Kto jak kto, ale Rysio od razu pojął że ma do czynienia z kobietą i to wcale nie ze względu na biust.
Zamknął na moment powieki, aby uspokoić multum pytań jakie pojawiały się w jego głowie. Przeważało pytanie: gdzie jest Kate? Dlatego musiał zamknął oczy, chociaż maszyneria do której został podłączony oznajmiła przyspieszony rytm serca. Zdawało się, że zaciska dłonie w pięści z bólu. Trwało to tylko przez chwilę, ponieważ otworzył oczy i wbił je w twarz pielęgniarki, której do tej pory nie rozpoznał. A w tęczówkach pacjenta mogła dostrzec gniew, jaki dobrze znała już z ich ostatniego spotkania.
Rozejrzał się po pomieszczeniu ponownie, stwierdzając że nie uciszałaby go, gdyby nie było istotnego powodu. Z dedukcją w takim stanie było ciężko, więc skazany był całkowicie na łaskę i niełaskę kobiety, która w końcu powinna powiedzieć mu to, co chce wiedzieć.
Walcząc z ociężałością ręki podniósł prawe ramię i ujął palce w taki sposób, jakby udawał że chce coś pisać. Patrzył na czarnowłosą ze ściągniętą i zamyśloną twarzą. Przynajmniej tą częścią, którą miał odkrytą.
No, domyśl się, tępa dzido!
Powrót do góry Go down
the civilian
Zoja Lynch
Zoja Lynch
https://panem.forumpl.net/t1681-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1684-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1682-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1734-the-broken-one
https://panem.forumpl.net/t1685-zoja#21586
Wiek : 22
Zawód : Lekarz

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 7:03 pm

Zapewne jeszcze coś do niego powiedziała. Że ma oszczędzać głos i ruszać się ostrożnie. W końcu morfina nie będzie tłumić całego bólu, na pewno nie po czymś takim. A oni są ograniczeni konkretnymi dawkami, które moga podać na określoną masę ciała i uraz. Gdy wzrok mu się wyostrzył i widać było wyraźnie, że jest zły miała ochotę cofnąć się o krok. Zamiast tego zacisnęła prawą dłoń na lewej i powstrzymała się od tego.
Po chwili zrozumiała co chce jej przekazać więc obróciła się do szafki stojącej przy nim i z pierwszej szuflady wyciągnęła notesik i długopis. Wręczyła je ostrożnie Richardowi.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 7:09 pm

Podczas gdy ona gmerała się przy szafkach, Richard odwrócił głowę w kierunku całej tej aparatury i przesuwał spojrzeniem po swoim ciele, uświadamiając sobie obecność bandaży na torsie oraz ramieniu. Nie widział ich końca, ponieważ tutaj zaczynała się broda. To, co początkowo odbierał za senność okazało się ograniczeniem w postaci bandaży właśnie.
Puls znów przyspieszył, a mężczyzna patrzył na kobietę w wyczekujący sposób, zginając i prostując palce, aby przygotować je do pisania. W końcu otrzymał notesik, ale pod wpływem leków nie był w stanie go utrzymać. Zoja przyszła z pomocą, dlatego po dłuższej chwili pojawiły się koślawe literki:

1. Gdzie jestem?
2. Co mi jest?

Nie puścił ołówka, ale mrugnął kobiecie oznajmiając że skończył. Patrzył na nią wyczekująco.
Powrót do góry Go down
the civilian
Zoja Lynch
Zoja Lynch
https://panem.forumpl.net/t1681-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1684-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1682-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1734-the-broken-one
https://panem.forumpl.net/t1685-zoja#21586
Wiek : 22
Zawód : Lekarz

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 7:17 pm

Przytrzymała mu też notes, bo nie mógł utrzymać go odpowiednio mocno w palcach i długopis ślizgał się po kartce. Pismo i tak było nieestetyczne i ciężkie do odczytania, ale każda pielęgniarka doskonale sobie z takim radzi, bo lekarze wcale lepiej nie piszą.. Nie pytajcie skąd to się bierze, chyba rodzą się z darem odczytywania bazgrołów wszelakich.
- W sali pooperacyjnej szpitala Sacromanthy Beaudelaire. - podniosła na niego wzrok. Może cieszyła się, że jeszcze jej nie rozpoznał? Przynajmniej nie było tego po nim widać.
- Pańska kuzynka mówi, że był pan u niej i wybuchła kuchenka. Ma pan poparzoną lewą stronę twarzy, tors i ramię. Niestety całość nie stałą się podczas służby, a ubezpieczenie pokrywa tylko najprostszą wersję operacji. Może pan na razie nie widziec na lewe oko, jest podrażnione. To powinno minąć za około tydzień. Jeśli będzie pan oszczędzać struny głosowe, wrócą one do względnego użytku za jakieś półtora tygodnia. Hospitalizacja trwać będzie zapewne dłużej, do tego czasu będzie pan na mocnych środkach przeciwbólowych. - wyjaśniła od razu i patrzyła na niego uważnie, czekając na reakcje. Może na potwierdzenie, że dobrze się spisała? Sama nie miała pojęcia.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 7:24 pm

Słuchał na nią i analizował każdy fragment wypowiedzi kobiety, wymieniając sobie w punktach:
- szpital,
- miał operację,
- poparzenia,
- poza służbą,
- prosta wersja ubezpieczenia,
- podrażnione lewe oko,
- nie może mówić,
- nie może mówić przez prawie 2 tygodnie,
- zostaje zawieszony ze służby,
- mocne środki przeciwbólowe.
Zmrużył oczy i patrzył na nią jak na dziwoląga, który wyskoczył z kapelusza i postanowił udawać królika miast człowieka. Podniósł rękę i nabazgrał kolejne pytania:
1. Nazwisko. Kuzynki.
2. Kiedy mogę stąd wyjść?
3. Pierolene, o co cho z ubezp.?
Tym razem mogła dostrzec, że na odkrytym profilu Cline'a następuje kolejna zmiana - uwydatnia się zmęczenie, mieszane ze złością.
Powrót do góry Go down
the civilian
Zoja Lynch
Zoja Lynch
https://panem.forumpl.net/t1681-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1684-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1682-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1734-the-broken-one
https://panem.forumpl.net/t1685-zoja#21586
Wiek : 22
Zawód : Lekarz

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 7:32 pm

Miała nadzieję, ze dobrze mu to wyjaśniła, ale jak widac miał pytania. Mógł też nie pamiętać niektórych rzeczy sprzed wybuchu i samego wybuchu kuchenki ze wzgledu na wstrząśnienie mózgu. To było bardzo prawdopodobne.
Spojrzała na kartkę i odczytała kolejne pytanie. Chwilę zajęło jej przypomnienie sobie nazwiska kobiety.
- Valmount. Ma tylko złamaną ręke, nic poważnego. - odpowiedziała na niezadane jeszcze pytanie, bo sądziła, ze będzie chciał wiedzieć.
- Kiedy będzie mógł pan wyjść? Tego nie jestem w stanie określić. - pokręciła lekko głową, wyraźnie zasmucona, że nie może mu odpowiedzieć na pytanie. - Ale długo. Ponad miesiąc na pewno. - zerknęła na notesik i odpowiedziała od razu na ostatnie zdanie na karteczce. - Zapewne gdyby był pan na służbie przysługiwałoby panu ubezpieczenie z pracy. Wtedy podczas operacji miałby pan w pełni zrekonstruowaną skórę. Niestety nie było to możliwe, ubezpieczenie poza pracą nie jest tak bogate w możliwości.. Jeśli nie uda się panu wykłócić z ubezpieczalnią i wygrać bądź samemu zafundować sobie operacji będzie pan oszpecony do końca życia.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 7:45 pm

Valmount? A co mnie obchodzi co ma z ręką, niech ją amputują jej, jeśli chce. Kurwa, czyli wybuch musiał być przy jakimś mieszkaniu obok i odrzucił ją na bok, ale po kiego grzyba podała się za moją kuzynkę?! Wziął głębszy wdech, co niekoniecznie porządnie mu wyszło, bo skrzywił się jedynie kiedy zacharczał i zakrztusił się lekko. Trzymał kurczowo ołówek, którego najprawdopodobniej nie zamierzał puszczać ze swoich dłoni i z każdą chwilą zaciskał palce coraz mocniej i mocniej.
Ponad miesiąc spędzone w szpitalu? Ich chyba do reszty pojebało!
Ostatkiem sił powstrzymał się, aby rzucić w pielęgniarkę ołówkiem jako jedynym reprezentantem kumulującej się w jego żyłach złości. Nie wytrzymał, usłyszawszy o oszpeceniu i wykłócaniu się z ubezpieczalnią. Jeśli wypadek zdarzył się poza służbą, na pewno nie wypłacą mu na przeszczep twarzy.
A potem, nie przejmując się oszczędzaniem strun głosowych - zaczął chrypieć, co stanowiło namiastkę śmiechu, jaki zaczął trawić jego ciało. Rzucił ołówkiem w kierunku Lynchówny, jako jedyny akt agresji, jaką mógł w jej stronę wysunąć, a potem rozejrzał się w stronę kroplówek. Zoja znała już spojrzenie, które kryło się w oczach Cline'a - chciał wszystko poodłączać.
Kurwa, po chuja mnie wyciągnęliście stamtąd?! Mogłem być już z Noah! Wrzeszczał na kobietę w myślach, ponieważ na zewnątrz można było usłyszeć jedynie charkot. Zaczął się rzucać, ale był osłabiony i pod wpływem tylu leków, że trudno powiedzieć jak wiele zniesie jego organizm.
Powrót do góry Go down
the civilian
Zoja Lynch
Zoja Lynch
https://panem.forumpl.net/t1681-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1684-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1682-zoja-lynch
https://panem.forumpl.net/t1734-the-broken-one
https://panem.forumpl.net/t1685-zoja#21586
Wiek : 22
Zawód : Lekarz

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 7:56 pm

Spodziewała się takiej reakcji prędzej czy później. Zwykle każdy robił coś takiego, widziała to już wcześniej. Ludzie nie potrafili poradzić sobie z tym wszystkim co spadło na nich w tej jednej chwili. Ale informacji nie można było też dozować, przynajmniej Zoja nie uważała tego za słuszne. Wkurzałaby się bardziej gdyby nikt jej nie chciał nic powiedzieć.
Teraz widziała jego rosnące zdenerwowanie i w pierwszej chwili odchyliła się pół kroku przed lecącym ołówkiem. Nie na tyle jednak sprawnie, by nie oberwać w żakiet.
Gdy jednak zaczął się rzucać Zoja nie myślała wiele i podeszła do Richarda chwytając go za nadgarstki by docisnąć je do materaca. Udało jej sie to ledwo, ledwo i tylko dlatego, że ilość leków i ogłupiaczy w krwi Cline'a była ogromna.
Prosiła go, by przestał i się uciszył, ze nic tym nie załatwi. Ale on jej nie słuchał, podnosił za to głos jakby chciał ją jedynie uciszyć albo zagłuszyć. Pielęgniarka nie znała jego historii i nie miała pojęcia o co może mu chodzić, dla niej byla to wściekłość gdy dowiedział się o tym co się stalo i jak będzie potem wyglądał.
Niech ktoś nagrodzi człowieka, który wymyślił przyciski przywołujące personel przy łóżkach. Zoja nacisnęła teraz jeden i za chwile pojawiła się druga pielęgniarka, a potem została zawołana kolejna i doktor. Ten zaordynował podanie środka uspokajającego i kilka minut później Richard zwiotczał im pod rękami.
Cofnęła się od mężczyzny i poprawiła włosy, które spadły jej na twarz.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Lut 18, 2014 8:11 pm

Cline nie wiedział, że krople na oczy jakie mu podawano podczas pustego snu po ciężkiej operacji powodować mają przede wszystkim zmuszenie kanalików łzowych do działania. Lewe było niemalże doszczętnie wypalone i zapewne minie sporo czasu, zanim się wystarczająco zregeneruje, ażeby nawilżać w naturalny sposób gałkę oczną. Z prawego jednak zaczęły strużką płynąć łzy, których Richard chyba nie kontrolował. Świadomość, że kobieta jest w stanie przytrzymać go przed szarpaniem i powstrzymać przed wyrwaniem aparatury, która utrzymywała go przy życiu - była bardziej motywująca do dalszych szarpanin. Bezsilność jaka krążyła w żyłach Richarda wraz z elektrolitami i krwią była równie silna co środki odurzające. Płakał i krzyczał z wściekłości, ponieważ tylko to mu pozostało - przynajmniej on widział to w ten sposób, ignorując przybycie drugiej pielęgniarki.
Czy to takie trudne do zrozumienia?! Valmount, kurwa! Zajebię cię! Zajebię jak psa, jak cię tylko spotkam, słyszysz?! OH, no tak - nie usłyszysz!! Monolog, jaki prowadził w swojej głowie przepełniony był szaleństwem, które zaczęło ogarniać całą postać Richarda w taki sam sposób jak podczas śmierci Noah, Matta i Kate. Reszta go nie obchodziła. Żegnał rebeliantów jednego po drugim. Obserwował cierpienie i ból na co dzień, ale nie mógł znieść tego, że znów jakimś cudem umknął śmierci.
Udało mu się pochwycić pielęgniarkę za kołnierzyk i przyciągnąć do swojej twarzy, tę samą która przy nim była podczas pobudki. Mogła dostrzec w jego oczach dziką furię, w której nie było śladów smutku czy rozpaczy. Tylko i wyłącznie wściekłość, którą Richard żywił się na co dzień, każdą godziną odliczaną od śmierci żony. Charczał w taki sposób, jakby wyzywał ciemnowłosą.
W końcu białka oczu powędrowały w górę, a on opadł bezwładnie na łóżku. Ze względu na niebezpieczeństwo porozłączania sprzętu, Richard został przypięty do niego pasami - na wysokości nadgarstków oraz kostek, ponieważ do izolatki go przenosić nie zamierzali.

Po dwóch, trzech godzinach ustalono, że jego stan jest na tyle stabilny, aby przewieźć go do normalnej sali.

zmiana tematu ---> Sala

Pielęgniarka również niedługo po tym zdarzeniu wyszła

zmiana tematu Zoja --> czasoprzestrzeń
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyPią Paź 17, 2014 10:52 pm

/z domu, a następnie sali przyjęć, gdzie postów brak

Pewnie, gdyby tylko trochę mocniej się zastanowiła, faktycznie stwierdziłaby, że może łykanie tylu tabletek nie było odpowiednią czynnością. Nie, nie chodziło tutaj o nagłe uświadamianie sobie, że jednak chce żyć czy coś w tym stylu. Nie chciała. Aktualne problemy, chaos związany z Igrzyskami, zło objawiające się dookoła, sprawa z Valeriusem… To wystarczyło do tego, by ją zupełnie pogrążyć. I nie miała już sił do tego, by z tym wszystkim walczyć. Choć wcześniej to robiła, tłukła się z całym pogromem, odwalając coś na kształt walki z wiatrakami, teraz nie sądziła już, że tak dalej potrafi.
Żałowała tylko jednego. I nie, nie był to brak pożegnania, w końcu to zrobiła – pożegnała się z najważniejszą dla niej osobą, lecz zwyczajne wybranie sposobu, w jaki postanowiła z tym wszystkim skończyć. Mogła się spodziewać, że to nic nie da. Valerius, bo tak wnioskowała po przedstawionym jej opisie osoby, która przetransportowała ją na miejsce, był zwykłym egoistycznym dupkiem z manią kontroli nad wszystkim. Gdy coś nie szło po jego myśli, bam!, i ponownie musiało iść. Nie było mowy o litości.
Nawet nad kimś takim jak ona, nawet nad osobą zwyczajnie zmęczoną choćby samym oddychaniem, życiem. Nie kochał jej, dał jej tego wystarczające dowody, jednak nie pozwalał też odejść. Zaś ona była na tyle głupia, by usiłować zakończyć to wszystko przy pomocy byle tabletek, po których istniała jak największa szansa odratowania jej, zamiast przystawić sobie zwykłą lufę do skroni.
Wtedy o tym nie pomyślała, choć wiedziała przecież dokładnie, gdzie eks-narzeczony trzyma broń i że raczej nie miał głowy do tego, by przetransportować pistolet z pokoju w inne miejsce. Ha!, była tego nawet w stu procentach pewna, bowiem zwyczajnie wiedziała, że nigdy nie pomyślałby o tym, iż ktoś taki jak ona może próbować zakończyć swoje życie. Dla niego była osobą wielce upartą, trzymającą się wobec wszystkiego, wiecznie wyprostowaną i zwyczajnie silną, choć tak naprawdę były to tylko pozory.
Ona taka nie była, przynajmniej nie w czasie, w którym wszystko zaczynało się rypać. Chociaż sprawiała takie pozory, wcale nie należała do osób z gatunku tych, które robiły wszystko, za wszelką cenę, byleby przeżyć. Może kiedyś faktycznie było jej do kogoś takiego bliżej, lecz teraz odebrano jej wszystko. Amandę, godność osobistą, honor, tę odrobinę szczęścia, jaką chwilę wcześniej jej ofiarowano.
W pewnym sensie żałowała wydarzeń z bankietu. Ba!, ona nienawidziła samej myśli o tym, że faktycznie nań poszła. Gdyby tego nie zrobiła, zapewne żyłaby w kłamstwie, dając się dalej oszukiwać, ale przynajmniej aż tak bardzo by to wszystko nie bolało. Cała ta pobudka, wyrwanie po chwili zapaści… To nie było dobre. Nie chciała się już budzić, tak naprawdę nigdy tego nie pragnęła. Chciała, by jej sen okazał się już snem wiecznym. Zapewne znaczna większość ludzi uznałaby jej myśli i czyny za coś nazbyt teatralnego, jednak ona sama miała je za najprawdziwsze z prawd.
Słaba, nie mająca siły choćby na to, by podnieść się z poduszki, przełykająca nadmiar śliny o nadzwyczaj dziwnym smaku… Była zwyczajnie żałosna i za taką to też się miała. Walcząc jakoś z nachodzącymi ją mdłościami i światem kręcącym się jej niczym na karuzeli, zamknęła oczy, oddychając ciężko i pragnąc, by ten dzień nigdy nie nadszedł. Czuła się źle. Z samą sobą, ze swoimi myślami, dosłownie wszystkim…
Powrót do góry Go down
the leader
Valerius Ian Angelini
Valerius Ian Angelini
https://panem.forumpl.net/t2317-valerius-ian-angelini#32768
https://panem.forumpl.net/t2324-valowowowowowe-znajomosci#32881
https://panem.forumpl.net/t2321-valerius-ian-angelini#32835
https://panem.forumpl.net/t2328-valbomb-valbomb#32888
https://panem.forumpl.net/t3045-valerius-ian-angelini#46834
Wiek : 24
Zawód : Szeregowy
Przy sobie : bron palna z magazynkiem, przepustki, latarka, prawo jazdy, telefon, scyzoryk i zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże: jeden nad lewym nadgarstkiem i jeden na plecach
Obrażenia : ogólne osłabienie

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptySob Paź 18, 2014 1:08 am

Sam nie wiedziałem, w jakim stanie powinienem oczekiwać zobaczyć dziewczynę. Jak wyglądała? Zmieniła się coś? Czy próba otrucia odbiła się jakoś na jej wyglądzie? Jak mocno zniszczyła sobie tym wewnętrzne organy? Pani doktor zapewniała, że nic jej nie jest. Więc chyba wcale, prócz poronienia, ale... Była przytomna czy może spała? Czy wiedziała, że jej... że nasze dziecko...?...
Mnóstwo pytań zakłębiło się w mojej głowie, gdy nastąpił ten moment, w którym stałem w ręką na klamce i niepewny świdrowałem ją wzrokiem. Jak gdybym mógł wzrokiem zespawać zamek, by nie musieć podejmować tej trudnej decyzji, jakbym nie musiał tam wchodzić i przy tym spojrzeć jej prosto w oczy. Ja, powód jej...
Nie miałem pojęcia jak zareaguje, jeśli była przytomna. Czy aby mój widok jej nie rozłości? Czy taka reakcja nie zadziała szkodliwie na jej stan? Czy złość... Wiedziałem, że będzie zła, że znów będzie mnie nienawidziła. Znów będzie... Ona już mnie nienawidziła. Bałem się. Nie chciałem się o tym przekonać na własne oczy, ani też jej zaszkodzić, ale... Musiałem ją zobaczyć. Miałem usilna potrzebę spojrzenia na jej twarz, na ogarnięcie wzrokiem jej twarzy, włosów, szyi. Gdybym w tej chwili nie wszedł, a za to się wycofał i wrócił do domu, to... Nie, nawet nie doszedłbym do samochodu. Po prostu musiałem to zrobić. Chciałem. Usilnie tego pragnąłem, bo ją kochałem, czyż nie? Właśnie, kochałem ją i o!
Nacisnąłem delikatnie klamkę i otworzyłem po cichu drzwi na wypadek, gdyby spała. W sumie wolałem, by spała, by pogrążała się w niesamowicie głębokim śnie i śniła jej się Amanda na zielonej łączce wśród stadka śnieżnobiałych króliczków. Jak wspominałem, nie chciałem jej denerwować niepotrzebnie, poza tym nie musiałbym z nią rozmawiać, gdyby pogrążała się we śnie, a jak wiadomo, nasze rozmowy w większości nie należały do najprzyjemniejszych. A teraz? Teraz, gdy chciała się zabić i to z mojego powodu, raczej nasza konwersacja nie mogła być zaliczona do lekkich. Jakoś tego nie widziałem. Było to bardziej niż pewne.
Ku mojemu szczęściu, spała. Leżała na tym okropnym szpitalnym łóżku i spała, a lekkie unoszenie się jej klatki piersiowej zapewniało mnie, że moja księżniczka nadal żyje. Żyje i ma się dobrze. Wyglądała na całą i zdrową, ale dziecko... Ech...
Lekko podszedłem bliżej, stając w nogach jej łóżka i ze zmartwioną miną wpatrując się w jej bladą twarz. Cholernie nie podobał mi się fakt, że jeszcze nie tak dawno temu chciała popełnić samobójstwo i to w dodatku z mojej winy. Z mojej winy! MOJA WINA. Czemu to właśnie ja musiałem ją popchnąć ku takiemu czynowi? Zasługiwała na lekkie życie, bez zmartwień, trosk, bez myśli samobójczych. Była jedną z tych osób, które zasługiwały na prawdziwe szczęście, a nie na wizyty w szpitalu z powodu próby samobójczej... PRÓBY SAMOBÓJCZEJ.
Tabby... Tabitho... Gautier! Dziewczyno! No! Kochałem Cię!
- Tabby – wyszeptałem, wzdychając i przykrywając jej odkrytą stopę. – Czemu..., Tabby? Czemu... - Odezwałem się cicho, w swoich słowach wyłapując strach. Ja i strach...
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptySob Paź 18, 2014 1:47 am

Nie miała pojęcia, ile już tak leżała w ciszy, wsłuchując się tylko w przytłumione dźwięki dobiegające zza ścian. Czuła się przez to niczym ktoś uwięziony w wielkiej bańce, kogo pojęcie czasu jakoś pomija, nie dotyczy nawet w najmniejszym stopniu. To, co tak naprawdę mogło być krótkimi minutami, zdawało jej się godzinami przechodzącymi w dni, może wkrótce nawet tygodnie, miesiące czy lata.
Tak naprawdę przecież jej życie było zbitkiem sztuczności nie od wczoraj czy też zeszłego tygodnia, nawet nie od momentu ponownego spotkania Valeriusa lub chwili, w której pozostawił ją w czasie rebelii, a znacznie wcześniej. W tym momencie prawdziwie zauważała, że coś umarło w niej o wiele wcześniej. Nie we wczesnym dzieciństwie, lecz z chwilą, w której po raz pierwszy ktoś dla niej ważny, niezmiernie istotny dogłębnie ją skrzywdził, wystawiając samą na złowrogi świat.
Wtedy może nie czuła się niczym małe dziecko, lecz teraz już tak. Solidnie opóźniony refleks dotykał ją w najgorszym z możliwych momentów, sprawiając sobą, że nie chciała już niczego poza odejściem. Śmierć jawiła jej się jako ucieczka od tego wszystkiego, z czym nie była w stanie sobie poradzić. Dziecięca mania kontroli, która w zderzeniu z tą należącą do Valeriusa okazała się jej kolejną słabością, ponownie okazywała się czymś bardziej zgubnym niż pomocnym. Zaś ona sama... Małą dziewczynką w obliczu wielkości losu, której nie chciała tak naprawdę widzieć.
Praktycznie od samego początku podzielała pragnienie większości ludzi tego świata. Chciała tylko spokoju, szczęścia, zrozumienia, otrzymując zamiast tego kolejne ciosy, gdy jeszcze nawet nie zdążyła się podnieść. Oczekiwała wsparcia, otwierając się ponownie na człowieka, który zdawał jej się kimś, kogo mogła nazwać swoją miłością, a kto raz jeszcze okazał się nikim więcej niż tylko najzwyklejszym zdrajcą.
Zrozumiałaby. Gdyby tylko raczył z nią o tym porozmawiać, podzielić się swoim prawdziwym zdaniem, swymi wątpliwościami. Byłaby zła, nie mogła powiedzieć, że nie, zapewne pokłóciłaby się z nim, jednak wreszcie jakoś by to przełknęła. Przecież potrafili być razem tacy szczęśliwi. Jak w chwili, w której przeprowadzali się do nowego domu w Dzielnicy czy też gdy usiłowali omówić jego wystrój. Gdy dawała upust swoim artystycznym zapędom, wymalowując obrazy na ścianach czy też zajmując się przeróbką firan. Wspólne śniadania, kolacje, czasem obiady... Oglądanie filmów na kanapie... To wszystko było przepełnione złudnym szczęściem, które tak straszliwie ją cieszyło.
Teraz zaś nie miała nic. Była sama z ciszą pośród czterech ścian, wdychając ostry szpitalny zapach, który drażnił jej nozdrza i próbując zrobić coś z dłużącym się czasem, byleby nie zwariować do końca. Wcześniej jeszcze próbowała jakoś się podnieść, jednak nie udało jej się to nawet w niewielkim stopniu. Była słaba, była żałośnie słaba, próbując zrobić cokolwiek, lecz tak szybko się poddając, by usiłować choć zmrużyć na trochę oczy. Nic innego do roboty przecież nie miała.
I faktycznie jej się to udało. Przysnęła, pogrążając się w błogiej nieświadomości, by jednak nadzwyczaj szybko do niej powrócić, czując, że zwyczajnie musi to zrobić. Z chwilą, w której Valerius postanowił poprawić jej przykrycie, ocknęła się, krzywiąc i zaciskając powieki pod napływem bijącego w nie cytrynowego światła. Cóż, tutaj chyba dosłownie wszystko było cytrynowe, bowiem nawet pościel pachniała cytrusami, co tu dopiero mówić o ogólnym zapachu chemicznego środku, którym najwyraźniej wyczyszczono jakiś czas wcześniej podłogę.
- Valerius... - Wyszeptała spierzchniętymi ustami, nabierając powietrza i mlaskając z niezadowoleniem na smak w swoich ustach... Chemicznie cytrynowy... - Czy mogę dostać wody?
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptySob Lis 15, 2014 2:09 am

Przeskok czasowy przenosi nas do pierwszej połowy września 2283.
Rozgrywka może zostać dokończona w retrospekcjach.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gilbert Brook
Gilbert Brook
https://panem.forumpl.net/t3120-gilbert-brook-sie-buduje#48536
https://panem.forumpl.net/t3123-gilbert-brook
https://panem.forumpl.net/t3124-the-game-is-on
Wiek : 34 lata
Zawód : bezrobotny
Przy sobie : laptop, paczka papierosów i leki przeciwbólowe (6 tabletek)
Znaki szczególne : charakterystyczny kolor oczu

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptySob Sty 10, 2015 7:40 pm

Powoli zaczął się budzić, choć jego oczy otworzyły się niemal momentalnie. Mrugnął parę razy wbijając wzrok w jasny sufit.
Dopiero po chwili przypomniał sobie co właściwie się stało i energicznie poderwał się do pozycji siedzącej. Nie była to dobra decyzja, bo jego twarz wykrzywiła się w bolesnym grymasie. Powoli odchylił się do tyłu opadając na poduszki, przechylając głowę na lewo i spoglądając na podpięte obok urządzenie. Szybko przeanalizował wszystkie guziczki, niemal dokładnie wiedząc do czego który służy. Nacisnął przycisk z morfiną, a gdy zielone światełko się zaświeciło opadł na łóżko rozluźniając mięśnie.
Nie minęło nawet 10 minut kiedy zaczął się nudzić - w sali nie było nikogo więcej. Tylko kanapa, okno, kuchenka... okno. Wprawdzie patrząc świeżym okiem był w słabym stanie po utracie dużej ilości krwi. W głowie wygdybał sobie jednak że może już iść. Z takim właśnie przekonaniem podniósł się do góry. Tym razem powoli , choć i tak poczuł ostre pulsowanie w głowie i okolicach klatki piersiowej. Zamknął na chwilę oczy znów spoglądając na podłączone urządzenie. Pielęgniarki, gdziekolwiek teraz były nie okazały się takie głupie. Dostęp do jakichkolwiek substancji przeciwbólowych był ograniczony. Westchnął odsuwając kołdrę na bok i powoli stawiając stopy na podłodze. Musiał odczekać chwilę zanim przeniósł ciężar tak by stanąć na ziemi. Gdy jednak mu się to udało ruszył w stronę drzwi.
Zamknięte. - no tak. Irytowało go to - irytowało go że już się zmęczył i że go tu zamknęli.
Nie miał pojęcia ile tak stał pogrążony w zadumie, ale zaraz jego ciało drgnęło obracając się i kierując w stronę okna. Podszedł do niego z trudem opierając się o parapet. Zastanawiało go co stało się po tym jak stracił przytomność. Kto zadzwonił po pogotowie? Gdzie teraz był blondyn? Aresztują go, czy może zdążył uciec? Jakkolwiek nie było, Gilbert był niemal pewien że jeszcze go spotka. Odetchnął wyglądając za okno. 4 piętro. Niczym na komputerze jego umysł zaczął analizować okolicę, rysując w powietrzu linie i obliczenia. Pracował jednak na wolnych obrotach - nie ma co. Nie wyjdzie stąd, dopóki ktoś sobie o nim nie przypomni i nie otworzy drzwi. To znaczy o ile nie będzie to Liam. Odpuszczając sobie więc wrócił siadając na łóżku i rozglądając się dookoła.

Nie potrzebował dużo czasu, by znać ten pokój niemal na pamięć. Był zmęczony, co rzadko się zdarzało. Szybko zasnął.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyNie Sty 11, 2015 5:03 pm

Z korytarza dało się słyszeć kroki i podniesione głosy kilku osób, najpewniej zbliżających się do sali, w której leżał Gilbert.
- ... , że potrzebuje odpoczynku po takiej skomplikowanej operacji - przekonywała kobieta, zapewne pielęgniarka.
- A ja potrzebuję jego zeznań - odezwał się męski głos, a chwilę później drzwi do sali otworzyły się, a Brook mógł zauważyć jego właściciela.
Strażnik Pokoju i zdenerwowana pielęgniarka podeszli do łóżka pacjenta, przyglądali mu się przez krótką chwilę, aż w końcu mężczyzna przemówił:
- Jak się pan czuje? Przepraszam za tak wczesne najście, ale przesłuchujemy właśnie chłopaka, który pana napadł i musimy ustalić pewne szczegóły - monitoring zadziałał doskonale, jednak nie uchwycił wyraźnie tego, o czym rozmawiali mężczyźni na cmentarzu - Czy mógłby pan opisać to zajście?
Strażnik wyciągnął notatnik i nie zważając na karcące spojrzenie pielęgniarki, pozwolił sobie usiąść na skraju łóżka Gilberta.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gilbert Brook
Gilbert Brook
https://panem.forumpl.net/t3120-gilbert-brook-sie-buduje#48536
https://panem.forumpl.net/t3123-gilbert-brook
https://panem.forumpl.net/t3124-the-game-is-on
Wiek : 34 lata
Zawód : bezrobotny
Przy sobie : laptop, paczka papierosów i leki przeciwbólowe (6 tabletek)
Znaki szczególne : charakterystyczny kolor oczu

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyNie Sty 11, 2015 7:20 pm

Nudy. Nudy. Nudy.
Ile czasu minęło zanim usłyszał głosy na korytarzu? Parę godzin? Dzień? Tydzień? Nie liczył. Pomimo niezbyt dobrego stanu zdrowia, miał dużo czasu na myślenie, a prędkość działania jego umysłu zaczynała wracać do normy.
Uchylił jedno oko słysząc skrzypienie otwartych drzwi. Widząc strażnika pokoju i pielęgniarkę podniósł się opierając o ścianę za nim. Nawet się nie przywitał, ani nie odpowiedział na pytanie. W wypowiedzi mężczyzny zainteresowało go co innego. Przesłuchujemy własnie chłopaka. - powtórzył w umyśle słowa strażnika. Kącik jego ust drgnął.
- On wam tego nie opisał? Był dość otwarty nie sądzicie? - odparł udając że się zamyśla i marszcząc lekko czoło. -Ale był tępy. A skoro uważam że on był tępy, to jak pan myśli co sądzę o panu? - dodał nie uśmiechając się tylko krótko oblizując usta.
-Hm... Pogromca smoków, tak mnie opisał? - mruknął unosząc ręce i opierając na nich brodę. -Istnienie najwyższego układu samosterującego sprawia, że w świadomości ludzkiej jego własna psychika składa się jakby z trzech części: popędowo-uczuciowej, rozumowej i moralnej – anima vegetativa, intellectualis et spiritualis . Galena; od starożytności aż do czasów nowożytnych wielu filozofów przyjmowało bowiem trójdzielną koncepcję psychiki ludzkiej. Koncepcje filozoficzne dotyczące natury ludzkiej poprzedzały koncepcje teologiczne. - wyrzucił z siebie tak szybko że mało komu udałoby się zrozumieć co powiedział. Uwielbiał się popisywać, ale widząc zmarszczone czoła towarzyszy dodał wolniej. -Myślę że jest chory psychicznie
-Spotkaliśmy się na cmentarzu... dziwne że mnie tam nie pozostawiliście, osobiście nie chciałoby mi się jechać w te i z powrotem gdyby okazało się że jestem martwy. Mimo to; przechodząc do rzeczy bo oboje państwo nie wyglądacie na zbyt inteligentnych... Dźgnął. Mnie. Nożem. - zielono-niebieskie oczy Gilberta podążyły od twarzy strażnika do lica pielęgniarki.
-A teraz mogę już wyjść? - zerknął na otwarte drzwi.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyNie Sty 11, 2015 8:16 pm

Strażnik ze spokojem wysłuchał wywodu Gilberta, z chwili na chwilę marszcząc coraz bardziej czoło i wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z pielęgniarką. W mniemaniu mężczyzny chyba nie tylko Liam zasługiwał na miano chorego psychicznie.
- Pana obserwacja nie jest niczym odkrywczym - skomentował, lekko urażony faktem, że ktoś nazwał go mało inteligentnym - Wiemy, że pana dźgnął, wszystko mamy na nagraniu. O czym podejrzany panu opowiadał? Czy znał go pan wcześniej albo widział, by pana śledził? - zapytał znad notatnika, obiecując sobie w duchu, że nie da się wyprowadzić z równowagi. Nie z takimi chojrakami miewał już do czynienia.
Na ostatnie pytanie Gilberta zareagowała pielęgniarka, która natychmiast poruszyła się w stronę drzwi, zasłaniając je swoją osobą.
- Pan powinien leżeć! Proszę natychmiast wracać do łóżka - zarządziła, spoglądając groźnie na swojego pacjenta.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gilbert Brook
Gilbert Brook
https://panem.forumpl.net/t3120-gilbert-brook-sie-buduje#48536
https://panem.forumpl.net/t3123-gilbert-brook
https://panem.forumpl.net/t3124-the-game-is-on
Wiek : 34 lata
Zawód : bezrobotny
Przy sobie : laptop, paczka papierosów i leki przeciwbólowe (6 tabletek)
Znaki szczególne : charakterystyczny kolor oczu

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyNie Sty 11, 2015 9:10 pm

-Starałem się mówić prosto by mógł pan zrozumieć. - odparł spokojnie marszcząc leciutko czoło. -O więc macie nagranie? Po co mnie przesłuchujecie skoro wszystko jest nagrane? Jeśli wyeliminuje pan niemożliwe, reszta musi być prawdą. - spytał znudzonym tonem, po czym dodał -Nie. Nie. Nie. Choć on uważa że go znam. Nie zapomniałbym kogoś takiego... Z resztą ja niczego nie zapominam. Można nawet powiedzieć że się... bał. - odpowiedział marszcząc kącik ust w ledwo widocznym uśmieszku.
Gilbert podparł się rękami podnosząc się do pozycji siedzącej. -Nudzę się. - skomentował wypowiedź pielęgniarki tak dziecięcym głosem jak tylko umiał. -Chyba że... - oblizał krótko usta nachylając się do przodu i wlepiając swoje spojrzenie zielono-niebieskich oczu, znad kości policzkowych w pielęgniarkę. -Zapewni mi pani jakąś rozrywkę. - zaśmiał się znów opierając plecy o ścianę. Zerknął na drzwi. Dałby radę ją odepchnąć? Nawet jeśli był jeszcze w zbyt słabym stanie żeby pokonać strażnika. Westchnął zrezygnowany.
-Chociaż nie pogardzę dodatkową ilością morfiny. - burknął zerkając na przycisk, który w dalszym ciągu świecił się na czerwono.
-A skoro omówiliśmy tą nudną sprawę, w której zdecydowanie nie ma niczego do rozwiązywania. Choć... - zamyślił się. Jak dobrego cela miał Liam? Musiał to sprawdzić. Najlepiej zaraz. W tym niestety nie miał co liczyć na strażnika.
-Jak mówiłem... skoro skończyliśmy... Nie działo się nic ciekawego w okolicy? Jakieś spektakularne morderstwa?
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyNie Sty 11, 2015 9:51 pm

Strażnik zsunął brwi i zerknął na Gilberta, a jego mina pozostawiała wiele do życzenia. Skoro Brook tak doskonale się na wszystkim znał, powinien wiedzieć, że po takich zdarzeniach jak dźgnięcie kogoś nożem w miejscu publicznym pozostaje jeszcze bardzo wiele formalności do uzupełnienia.
- Czyli wtedy spotkał się pan z nim po raz pierwszy? - upewnił się, notując coś skrzętnie.
Pielęgniarka nie zareagowała na słowa swojego pacjenta, przyzwyczajona do takich sugestii i marnych prób flirtu ze strony podopiecznych. Na uwagę o morfinie zareagowała jedynie stanowczym pokręceniem głowy.
- Ostatnio nie dzieje się nic ciekawego - westchnął Strażnik, spoglądając na Gilberta - Zaryzykuję stwierdzeniem, że dostarczył mi pan rozrywki, inaczej pewnie musiałbym przeprowadzić kolejną, nudną rewizję.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gilbert Brook
Gilbert Brook
https://panem.forumpl.net/t3120-gilbert-brook-sie-buduje#48536
https://panem.forumpl.net/t3123-gilbert-brook
https://panem.forumpl.net/t3124-the-game-is-on
Wiek : 34 lata
Zawód : bezrobotny
Przy sobie : laptop, paczka papierosów i leki przeciwbólowe (6 tabletek)
Znaki szczególne : charakterystyczny kolor oczu

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyPon Sty 12, 2015 7:15 pm

-Tak. - odpowiedział krótko nie unosząc nawet wzroku na strażnika. -Nie bądź głupszy, niż musisz być. - dodał pod nosem. Zmarszczył nieznacznie czoło unosząc brwi ku górze. -Proszę bardzo. - odpowiedział z nutką dezaprobaty.
Nagle jednak przed oczami pojawiły się mroczki. Pacjent opadł na poduszki zamykając oczy.
Pojawił się Liam; wątły blondyn wbijający mu w brzuch ostrze noża. Na koszuli powstała mała plamka z której wypłynęła kropelka krwi, a zaraz za nią kolejna i kolejna. Nagle ktoś uderzył go w twarz. Wyrywając się z wyobraźni otworzył swoje zielono-niebieskie oczy nachylając się lekko by spojrzeć na towarzystwo. -Na pewno coś się wydarzy. Jakieś fajne morderstwo. Cisza i spokój... czy to nie jest okropne? - rzucił jak gdyby nigdy nic przenosząc wzrok na okno. Czy udałoby mu się przez nie uciec? Na pewno nie teraz, ale znając pielęgniarki będzie miał jeszcze sporo czasu na planowanie. -A za oknem znów po prostu zwyczajny świat. - westchnął podpierając się na łokciach o opierając plecy o tył łóżka.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Sty 13, 2015 7:05 pm

Strażnik skończył pisać, zamknął notatnik i chowając go do kieszeni, zerknął podejrzliwie na Gilberta. Czyżby w tej sprawie było jeszcze jakieś drugie dno? Poszkodowany wcale nie wydawał się wstrząśnięty faktem, że kilka godzin temu został pchnięty nożem, składanie zeznań też nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Nudził się, sam tak to określił. I Strażnik nie wiedział już, czy powinien tak zostawić tę sprawę, czy może należało jeszcze powęszyć.
- Fajne morderstwo - powtórzył za Gilbertem, lekko wstrząśnięty doborem słów - Słyszał pan ostatnio o jakimś?
Spojrzenie pielęgniarki powiedziało mu, że kobieta uważa ich obu za wariatów. Chwilę później machnęła ręką i wyszła z sali, nie udzielając właściwie żadnej informacji o zdrowiu Brooka i planowanej dacie opuszczenia przez niego szpitala. Nie powiedziała też, że nie może tego zrobić.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gilbert Brook
Gilbert Brook
https://panem.forumpl.net/t3120-gilbert-brook-sie-buduje#48536
https://panem.forumpl.net/t3123-gilbert-brook
https://panem.forumpl.net/t3124-the-game-is-on
Wiek : 34 lata
Zawód : bezrobotny
Przy sobie : laptop, paczka papierosów i leki przeciwbólowe (6 tabletek)
Znaki szczególne : charakterystyczny kolor oczu

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 EmptyWto Sty 13, 2015 10:00 pm

Gilbert dokładnie obserwował reakcję zarówno strażnika jak i pielęgniarki. Oboje nie wyglądali na zbyt zadowolonych, ale z czego się cieszyć kiedy jest się głupim? Gil wcale się im nie dziwił.
Dopiero gdy kobieta wyszła, mężczyzna oblizał wargi zerkając na przycisk z morfiną - nadal czerwony. Mruknął coś pod nosem skupiając uwagę na towarzyszu siedzącym naprzeciwko. Sam podniósł się tak by skrzyżować nogi przed sobą. Chrząknął cicho. -Tutaj? Niestety. - mruknął niezadowolony. -Przybyłem dopiero parę dni temu, nadal mam nadzieję że coś się wydarzy. - uśmiechnął się szeroko, ale zaraz wyraz jego twarzy znów był poważny i niewzruszony. -Niedługo sam upozoruję morderstwo. - rzucił z ironią zerkając raz to na okno, raz na drzwi by ostatecznie znów skupić się na strażniku. -W każdym razie... - odsunął kołdrę stawiając stopy na ziemi i wygładzając długą koszulę, którą to zwykle pacjenci noszą w szpitalach. Gilbert rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu swojego płaszcza i szalika, które, jak pamiętał miał na sobie na cmentarzu.Miał nadzieję że nie przeszukali zbyt dobrze jego ubrań.
Wydał z siebie ciche westchnienie gdy jego wzrok padł na wieszak. Podszedł w jego stronę zakładając długi czarny płaszcz, zapinając jego guziki i zarzucając ciemno-niebieski szal. Włożył dłonie do kieszeni żeby upewnić się że wszystko jest na swoim miejscu. Wyczuł paczkę papierosów, portfel i parę drobiazgów wrzuconych luzem. Na chwilę znów skupił się na strażniku. -Gdyby działo się coś ciekawego z chęcią wam pomogę. - postawił kołnierz płaszcza uśmiechając się sztucznie.
Nadal był osłabiony, ale nie na tyle by chodzenie okazało się rzeczą wymagającą. -Jak będziecie u... - zamyślił się na chwilę. -Liama powiedzcie mu żeby wpadł na herbatę. Mam mu coś do powiedzenia. - pchnął drzwi sali wyciągając papierosa i momentalnie go podpalając. Pielęgniarce z pewnością by się to nie spodobało, gdyż zapewne w szpitalach nie można było palić (głupia zasada), a po drugie nie powinien tego robić dla własnego dobra... bla bla bla. Wypuścił z ust szary dymek ostatni raz zerkając na strażnika. Bez pożegnania opuścił salę.
z.t
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sala pooperacyjna    Sala pooperacyjna  - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

Sala pooperacyjna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4

 Similar topics

-
» Sala pooperacyjna
» Sala VIP
» Sala #2
» Sala #1
» Sala #1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Szpital im. Sacromanthy Beaudelaire-