IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Archiwum wojskowe

 

 Archiwum wojskowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Chantelle Troy
Chantelle Troy
https://panem.forumpl.net/t201-chantelle-pourbaix-troy
https://panem.forumpl.net/t247-relacje-chan
https://panem.forumpl.net/t1514-chantelle-troy
https://panem.forumpl.net/t1543-chan
Wiek : 18
Zawód : Doradca ds. technologii
Obrażenia : Brak

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptyPią Maj 03, 2013 2:16 pm

Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptyPon Lip 28, 2014 7:23 pm

| dwa dni po spotkaniu z Maisie

Takie pomieszczenia nieodzownie kojarzyły jej się z Trzynastką - brak okien, każdy metr wykorzystany do maksimum i światła jarzeniówek migoczące i brzęczące nad głową. Nawet zapach archiwum wojskowego nie różnił się bardzo od tego, który pamiętała z Trzynastki, gdy jako młody berbeć przesiadywała w podobnych pomieszczeniach z matką, archiwistką z zamiłowania.
Kolejny już raz Carter pojawiała się w koszarach prywatnie, a nie służbowo, choć dziennikarska legitymacja ułatwiała jej życie i otwierała przed nią wiele drzwi; dosłownie i w przenośni. Kiedy więc rudowłosa potwierdziła swoją tożsamość i oznajmiła znudzonemu ochroniarzowi, że tym razem nie wybiera się na strzelnicę, ten poprowadził ją długim korytarzem prosto do drzwi archiwum, otworzył je przed nią i zanotował jej wejście. Dalej mogła już radzić sobie sama.
Była tu już wcześniej, dlatego odnalezienie odpowiedniego rzędu, regału i kartonu zajęło jej zdecydowanie mniej czasu, niż za pierwszym razem. Szybko ściągnęła niezbędne materiały, choć musiała wspiąć się po nie na palcach, starła niewielką warstwę kurzu i otworzyła wieko, upewniając się, że trzyma w rękach odpowiednie dokumenty.
Znacznie więcej czasu zajęło jej odnalezienie stolika, bowiem archiwum posiadało ich tylko kilka, a takich, przy których ktoś zadałby sobie trud przymocowania lampki, nie było chyba wcale. Rory nie narzekała jednak, powiesiła plecak na oparciu krzesła, zajęła miejsce i rozłożyła przed sobą wszystkie materiały, które wyciągnęła z kartonu. Raporty, zdjęcia, skrypty z przesłuchań... pięć lat temu w Trzynastce wydarzyła się tragedia, o której pamiętała chyba teraz tylko ona sama, ewentualnie najbliżsi pozostałej czwórki zabitych osób. Kiedyś chciała poznać każdy szczegół morderstwa jej matki, ale wymiękła w połowie sprawozdania dowodowego; po prostu zalała się łzami i wybiegła z sali. Od tej pory nie chciała do tego wracać, ale spotkanie morderczyni Ophelii Carter na nowo rozbudziło w niej żądzę sprawiedliwości. I zemsty.
Pochyliła się nad papierami, studiując je dokładnie. Niesforne kosmyki rudych włosów co jakiś czas prześlizgały się jej przez ramię, ściągnęła więc gumkę z nadgarstka i związała je w luźny kok na czubku głowy. Nawet nie spostrzegła, kiedy siedziała już na krześle po turecku, zagryzając ołówek i śledząc uważnie zdanie po zdaniu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frank Hearst
Frank Hearst
https://panem.forumpl.net/t2167-francis-hearst
https://panem.forumpl.net/t3008-zabawa-w-lekarza#46347
https://panem.forumpl.net/t2178-frank-hearst#29037
https://panem.forumpl.net/t2180-bajki-na-dobranoc#29040
https://panem.forumpl.net/t2181-franka#29041
https://panem.forumpl.net/t2193-francis-mallory-i-claire-hearst
Wiek : 43 lata
Zawód : chirurg urazowy, lekarz wojskowy
Przy sobie : leki przeciwbólowe, zdobiony sztylet, telefon komórkowy, aparat fotograficzny

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptyPon Lip 28, 2014 8:45 pm

|czasoprzestrzeń, kilka dni po wydarzeniach z Placu i rozmowie z Mally

Klaustrofobiczna architektura wojskowych koszar kojarzyła się Francisowi nieodłącznie z jednym z lepszych okresów jego życia. Z Trzynastką też, owszem - tęsknił za poukładanym mikroświatem, gdzie każdy miał swoje określone zadania i był pod nadzorem kamer - ale jednak jego mózg wytworzył silniejsze konotacje z ważniejszym etapem dorastania każdego mężczyzny. Przynajmniej w okresach chwiejnego (nie)pokoju. Pamiętał, że początkowo powołanie wydawało mu się najgorszym wydarzeniem; musiał zostawić kobietę, którą kochał najmocniej na świecie i swojego pierworodnego synka, mającego zaledwie trzy latka. Nie mówiąc już o rodzicach, szkole medycznej i własnym, mikroskopijnym małżeńskim apartamencie. Wszystko to zostało mu odebrane, ale nie buntował się wcale - a jeśli już, to wyłącznie w myślach, przeżywając rozstanie z Mally i Frederickiem przez kolejne dwa tygodnie.
Ciężkie, nawet dla mężczyzny dość...twardego. Za takiego się uważał, jednak te wyobrażenia zostały starte na pył w konfrontacji z prawdziwym wojskowym szkoleniem. Na którym spędził kolejne lata, naprzemiennie z zdobywaniem staży i rezydentury. Na placu boju; ekstremalnie szybkie pozyskiwanie wiedzy prosto z rozdartych kulami ciał kolegów. Sielanka, którą wspominał dzisiejszego popołudnia bardzo intensywnie, urywając się z godzinnej przerwy w pracy właśnie do archiwum.
Przychodził tutaj stosunkowo często; papierkowa robota nie należała do jego ulubionych, ale ktoś przecież musiał się nią zająć a Frank był zbyt wielkim pracoholikiem, by wykorzystywać młodziutkich praktykantów do biegania z dokumentami. Pamiętał, jak cieszył się z pierwszych operacji i naprawdę chciał przekazywać wiedzę młodym adeptom sztuki, zostawiając ich pod opieką innych lekarzy, samemu okazując strażnikowi potrzebne legitymacje i bez problemu wchodząc pomiędzy wysokie regały.
Bywał tu często - dokumentacja medyczna wymagała uzupełnienia, zwłaszcza po takich wypadkach jak te na rozgrywające się niedawno na Placu. Przyniósł więc ze sobą całkiem spory plik dokumentów, zatwierdzonych przez Strażników. Śledczy mieli tutaj do nich idealny dostęp, opisał je więc dokładnie i bez zbędnego błądzenia trafił do odpowiedniej szafki, wkładając papiery w odpowiednie przegródki.
W pomieszczeniu panował półmrok - nie było tu okien ze względu na dobro wartościowych danych - więc kiedy podczas frankowego bezruchu zgasły światła zauważył ciepłą poświatę zza swojego regału. Drżącą; ktoś widocznie przeglądał jakieś stare kartony.
Mógł to zignorować, ale zazwyczaj spotykał tutaj samych dawnych znajomych - z wojska, z Trzynastki - i zazwyczaj było to jedyne podtrzymanie kontaktu, na jakie mógł sobie pozwolić lekarz na trzech etapach a prywatnie ojciec pięcioletniej dziewczynki. I tej nastoletniej też - Claire sprawiała nawet więcej kłopotu niż Katherine, ale nie o tym myślał w tej chwili, zamykając szafkę dość głośno i wychodząc raźno w wąskie przejście z opustoszałymi stolikami.
Tylko jeden był zajęty i to nie przez barczystego wojskowego ani muskularnego pana z rządu a przez szczupłą dziewczynę. Rudowłosą; niezwykle ważny kolor w jego życiu, kolor włosów Mallory, Katherine i...
W pierwszej chwili sądził, że ma przywidzenia, spowodowane długim dyżurem, zmęczeniem i suchym powietrzem archiwum, ale im dłużej (chociaż przecież nie trwało to godzinami; raczej ułamki sekund) wpatrywał się w profil dziewczyny, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że to nie żadna sztuczka jego zdezorientowanego umysłu, podsyłającego mu obrazy sprzed ponad pięciu lat, a...a prawdziwa Aurora Carter w swoim najbardziej dziewczęcym wydaniu, z nieco rozczochranymi włosami, siedząca po turecku i w końcu zauważająca, że ma towarzystwo.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptyWto Lip 29, 2014 3:58 pm

Zorientowała się, że ma towarzystwo, ale nie podnosiła głowy znad dokumentów dopóki nie wyczuła obecności drugiej osoby za swoimi plecami. Nawet wtedy ledwo zerknęła przez ramię, upewniając się, że to nie ochroniarz przybył, by ją stąd wyprosić. Wróciła do tekstu, ale już po chwili przerwała lekturę ponownie, tym razem na dobre.
Zamrugała nie dowierzając, że to Frank Hearst we własnej osobie pojawił się w archiwum, a teraz wpatrywał się w nią z niedowierzaniem, jakby zobaczył jakiegoś ducha przeszłości.
Ludzie, których poznała w Trzynastce, byli teraz jej przyjaciółmi i utrzymywali stały kontakt, lub całkowicie zniknęli z mapy znajomych, zapadając się pod ziemię lub ginąc w rebelianckiej zawierusze. Mężczyzna, który stał za nią, był przypadkiem pochodzącym z tej drugiej grupy - ich drogi rozeszły się jeszcze pod ziemią, a potem oboje zostali rozesłani po różnych Dystryktach i siłą rzeczy całkowicie stracili się z oczu.
Rory powoli podniosła się z krzesła i najchętniej po prostu uścisnęłaby dawno niewidzianego znajomego, ale nie miała pojęcia, jak on by na to zareagował. Nie widzieli się zbyt długo, ba! Nie wiedzieli nawet, że mieszkają w tym samym mieście, a ich dawna relacja była zbyt skomplikowana, by teraz zachowywać się jak gdyby nigdy nic.
Ale przecież minęło już tyle lat, Carter wydoroślała, a Hearstowi przybyło kilka zmarszczek. Byli zupełnie innymi ludźmi niż wtedy, w Trzynastce, dlatego rudowłosa szybko przestała się głowić nad tym, jak powinna się zachować.
- Skłamałabym mówiąc, że nic się nie zmieniłeś - uśmiechnęła się przyjacielsko, odkładając za ucho niesforne pasmo włosów, które wydostało się z koka przy okazji wstawania z krzesła.
Nie ruszyła się od swojego stolika, czekając aż Frank zrobi pierwszy krok i zadecyduje, czy powinni przywitać się bardziej wylewnie, czy pozostaną na stopie formalnej wymiany uprzejmości. Póki co przyglądała mu się w najlepsze, może trochę bezczelnie, ale sentyment jaki żywiła do tego mężczyzny, nie mógł jej teraz pozwolić na zwykłe patrzenie mu w oczy. Pierwsze, co przyszło jej na myśl to fakt, że życie musiało go nieźle doświadczyć przez te kilka lat, szybki rzut oka na dłonie i już wiedziała, że Frank dalej pracuje jako lekarz. Jego przystojna twarz nosiła oznaki zmęczenia, ale wciąż miała w sobie to coś, co zauroczyło Rory w poprzednim życiu.
Nigdy nie podejrzewała, że mógłby zginąć podczas rebelii, jeśli już zdarzało się o nim myśleć to zawsze w kontekście zwycięzcy, który układa sobie życie rodzinne w którymś z Dystryktów. Rory odruchowo spojrzała na dłoń mężczyzny, bo obrączka podświadomie przyciągała jej wzrok. Musiała się upewnić, a nie mogła przecież zapytać.

Powrót do góry Go down
the civilian
Frank Hearst
Frank Hearst
https://panem.forumpl.net/t2167-francis-hearst
https://panem.forumpl.net/t3008-zabawa-w-lekarza#46347
https://panem.forumpl.net/t2178-frank-hearst#29037
https://panem.forumpl.net/t2180-bajki-na-dobranoc#29040
https://panem.forumpl.net/t2181-franka#29041
https://panem.forumpl.net/t2193-francis-mallory-i-claire-hearst
Wiek : 43 lata
Zawód : chirurg urazowy, lekarz wojskowy
Przy sobie : leki przeciwbólowe, zdobiony sztylet, telefon komórkowy, aparat fotograficzny

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptyWto Lip 29, 2014 7:21 pm

Pięć lat.
Kiedy był dzieckiem, wydawało mu się to niesamowicie długim okresem, mierzonym w kilogramach strąconych kartek z pradawnego kalendarza, wiszącego na ścianie przy łóżku rodziców. Później czas mijał zdecydowanie szybciej, wręcz przeciekał przez palce, niezależnie od tego, czy znajdował się w ramionach kochającej żony czy pod ostrzałem wojsk Snowa gdzieś w startym z powierzchni ziemi dystrykcie. Sekundy znikały zanim zdążył je zapamiętywać; nie zmieniły tego narodziny dzieci. Dojrzewały w tak zaskakującym tempie, że nie dowierzał własnym oczom. Dopiero co - szlochając jak mały chłopiec - trzymał na rękach swojego pierworodnego syna, teraz już dorosłego i równego mu wzrostem; dopiero co podrzucał Claire do góry, teraz znosząc jej nienawistne spojrzenia; w końcu: dopiero co głaskał bezwłosą główkę Katherine, teraz posiadającą bujną, rudą czuprynę i własną osobowość. Silną, rozpoznawał w niej idealne odzwierciedlenie swojego charakteru, chociaż wyglądem wdała się praktycznie całkowicie w matkę.
Godziny, minuty i sekundy, wpływające na Francisa Hearstwa tak mocno, jak decyzje, które podejmował. Większość: naprawdę rozsądnych, jak nieskromnie (to takie męskie!) twierdził, pozostawiając ułamki procenta na potknięcia. Te ostatnie wymazywał ze swojej pamięci dokładnie. Nie dlatego, że się ich wstydził: dlatego, że nie do końca wiedział dlaczego uważa je za błędy. Głównie dotyczyło to przelotnych romansów, niewielu, ale jednak. Tkwiły bolesną igłą w podświadomości, wywołując krótkie ale intensywne napady wyrzutów sumienia. Miał nadzieję, że uśpił je ostatecznie przed pięciu laty, kiedy to ostatecznie wybrał żonę, zostawiając za sobą rudowłosą dziewczynkę. Wydawała mu się niesamowicie młoda, ale dopiero teraz, kiedy patrzył na nią nie tylko z wysokości swojego ponad metra dziewięćdziesiąt ale i z perspektywy wieku, zrozumiał, że była wtedy równolatką jego syna. A może wręcz młodsza?
Dziwne, że tak mocno zastanawiał się nad metryką, ale to chyba było łatwiejsze od rozpoznawania układu jej piegów, dłuższych włosów i linii bioder pod ubraniem. Taksując jej sylwetkę od razu poczuł się winny, odruchowo więc przekręcił obrączkę na swojej dłoni, orientując się, że i ona zogniskowała wzrok na tym złotym elemencie. Krótkie porozumienie dusz i ciał, aż uśmiechnął się - odruchowo i zdecydowanie nie na miejscu - opuszczając ręce luźno wzdłuż ciała.
Był beznadziejny w kontaktach damsko-męskich. Kiedyś jeszcze - przed pięcioma laty właśnie? - posiadał jakiś wewnętrzny przymus zdobywania i flirtowania, nawet wydawał się w tym niesamowicie wspaniały, ale w tej chwili...Też zupełnie nie wiedział jak się zachować. Może powinien odwrócić się na pięcie i zniknąć tam, skąd przyszedł, starając się wmówić samemu sobie, że spotkał jakąś brzydką rudowłosą sprzątaczkę a nie byłą kochankę.
Dość trudne, zwłaszcza, kiedy Rory się już odezwała, posyłając mu lekki uśmiech. Paradoksalnie stwarzający jeszcze większy dystans, wręcz kłujący jego dłonie. Gdyby pozostała obojętna mogliby wymienić chłodny uścisk dłoni, krótkie uprzejmości i rozejść się (po wojskowemu). Teraz jednak byli już o krok za daleko i Frank przyłapał się na nerwowym zginaniu palców prawej ręki (odruch lekarza). Spojrzał w dół i zaśmiał się dość beztrosko, w końcu - po tym krótkim masażu przepony - czując się nieco swobodniej.
- Cóż, przynajmniej nie siwieję - odparł lekko, postanawiając nie komplementować urody Rory, żeby nie czynić tej sytuacji jeszcze bardziej...napiętą. Przynajmniej on tak to odbierał, rudowłosa wydawała się niezwykle swobodna i pozazdrościł jej tego komfortu od razu, robiąc krok do przodu...i kładąc rękę na oparciu krzesła, zaciskając ją odrobinkę nerwowo. - Cieszę się, że cię widzę, Auroro - dodał naprawdę szczerze; czasami zastanawiał się, czy przeżyła Rebelię czy może jest tylko spalonym popiołem w którymś z zniszczonych Dystryktów. Widocznie oboje mieli szczęście, stojąc teraz w pełni sił fizycznych i psychicznych. A przynajmniej Rory wyglądała na dość ogarniętą.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptySro Lip 30, 2014 4:36 pm

Nigdy nie rozpatrywała swojego romansu z Frankiem w kategorii błędów młodości. Być może zbyt patetycznie podchodziła do tamtego okresu, w którym przeistaczała się z dziewczynki w kobietę, ale nie zamieniłaby tych doświadczeń na nic innego. Gdyby miała cofnąć czas, zrobiłaby wszystko dokładnie tak samo. Miała wyrzuty sumienia, oczywiście, w końcu Frank był żonaty, miał nawet syna w jej wieku i młodszą córkę, ale wszystko zostało wyciszone przez tę egoistyczną stronę charakteru Rory. Była przecież ledwie pełnoletnia, nie zarzuciła swoich sideł, nie musiała go kusić - w pewnym momencie po prostu się odnaleźli i dali upust swym pragnieniom. Niejednokrotnie.
A jednak, zbyt długi okres czasu, podczas którego nie mieli ze sobą nawet najmniejszego kontaktu, skutecznie zamieszał w tej i tak już specyficznej relacji. Atmosfera w archiwum była lekko napięta, trochę niezręczna, a dwoje dorosłych ludzi nie za bardzo wiedziało, jak ma się zachować i co powiedzieć. Rory przyjęła uprzejmości Franka z uśmiechem na ustach, ale przecież nie mogła jej umknąć jego nerwowo wyprostowana ręka.
Dawno już nie słyszała swojego pełnego imienia, a przecież jeśliby sięgnąć pamięcią, Hearst był jedynym mężczyzną, który się tak do niej zwracał. Dziwny sentyment nie pozwolił jej więc patrzeć teraz na niego, bez podrzucania jej co chwilę klatek ze wspomnieniami z Trzynastki.
- I wzajemnie - odpowiedziała więc swobodnie i całkowicie zgodnie z prawdą - Los chyba lubi stykać nas ze sobą w podobnych pomieszczeniach - rzuciła żartobliwie, na dobrą sprawę nie wiedząc, czy była to delikatna prowokacja, próba flirtu, czy po prostu niewinne wspomnienie, które nasunęło jej się na myśl.
Pamiętała przecież (może nie jak dziś, ale wciąż bardzo żywo) jego gabinet w Trzynastce, z regałem, podobnym stolikiem i krzesłem oraz jarzeniówkami nad głową. Pamiętała też, do czego zazwyczaj takie spotkania doprowadzały.
- Ostatnio często spotykam ludzi z przeszłości, ale dopiero Ty jesteś miłym wspomnieniem - oznajmiła śmiało, przysiadając na rogu swojego stolika i wciąż wpatrując się w swojego rozmówcę - Mam nadzieję, że nie urażę cię standardowym 'co u ciebie? Jak żyjesz? - zapytała, naprawdę ciekawa dalszych losów Franka po ich rozstaniu sprzed pięciu laty.
Wiedziała, że wciąż był żonaty, ale chciała poznać więcej szczegółów. Gdzie dokładnie pracuje, jak mu się powodzi, czy nie ma problemów z dzieciakami, jak nazywa się najmłodsze z nich, którego przecież nie poznała...
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale nic nie mogła na to poradzić.

Powrót do góry Go down
the civilian
Frank Hearst
Frank Hearst
https://panem.forumpl.net/t2167-francis-hearst
https://panem.forumpl.net/t3008-zabawa-w-lekarza#46347
https://panem.forumpl.net/t2178-frank-hearst#29037
https://panem.forumpl.net/t2180-bajki-na-dobranoc#29040
https://panem.forumpl.net/t2181-franka#29041
https://panem.forumpl.net/t2193-francis-mallory-i-claire-hearst
Wiek : 43 lata
Zawód : chirurg urazowy, lekarz wojskowy
Przy sobie : leki przeciwbólowe, zdobiony sztylet, telefon komórkowy, aparat fotograficzny

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptySro Lip 30, 2014 9:18 pm

Zazwyczaj Frank odznaczał się wręcz nienaturalnym spokojem, doprowadzającym wiele osób do szału. Oczywiście jako dzieciak i młodzieniec był bardziej postrzelony i lekkomyślny, ale służba wojskowa i lata praktyki lekarskiej wyczerpały całe pokłady szaleństwa, polotu i fantazji, czyniąc z czterdziestolatka mężczyznę bardzo stonowanego, chociaż nie pozbawionego specyficznego poczucia humoru. Czarnego - chyba tak radził sobie z ludzkimi wnętrznościami, w których babrał się dosłownie po łokcie. Sztywność Hearsta nie wydawała się odpychająca. Raczej szczera i po ludzku ciepła. Posiadając określone kodeksy moralne i kierując się dokładnie wytyczonym zasadami, Francis szedł przez życie zdecydowanie, nie oglądając się na innych, święcie przekonany o własnej nieomylności. Nawet jeśli potykał się widowiskowo i lądował uroczą twarzą w piachu. Albo w biuście jakiejś kobiety. Nie Mallory.
Naprawdę frustrowały go te zdrady, jątrzące się ranami w jego cnotliwej psychice podwójnych standardów. Durnych i szowinistycznych; podczas przebłysków tych wszystkich wypadków przy pracy zawsze się wzdrygał, nie mogąc pojąć, jak mógł zachować się tak bezrozumnie, podle i po prostu źle. Twarze bezimiennych kobiet wydawały mu się zdeformowane i brzydkie. Idiotyczne podejście; powinien szczycić się swoimi zdobyczami, a nie odpędzać te wspomnienia jak najgorsze koszmarki.
Od których istniał jeden wyjątek (potwierdzający regułę?), stojący teraz przed nim w najbardziej dziewczęcym wydaniu. Starał się zapomnieć o Rory, właściwie udało mu się to bardzo dobrze, ale jeśli już gdzieś materializowała się w podświadomości, to zawsze była to myśl...co najmniej przyjemna. Był tylko mężczyzną; wtedy i teraz, grzechem więc byłoby nie spojrzeć na jej długie, szczupłe nogi... i pewnie zapędziłby się w swoich wspominkach, gdyby wzrok nie padł w końcu na trampki. Prawie identyczne, jakie nosiła Claire. Jeszcze raz dotarła do niego różnica wieku - dwie dekady? - powrócił więc moralnym spojrzeniem do piegowatej buzi, zaczynając wybijać palcami nerwowy rytm na oparciu krzesła. Cóż, postęp, przynajmniej nie trzymał się go kurczowo jakby miał użyć go jako broni (cześć Rose) albo oparcia dla staruszka. Jakim w porównaniu do rudzielca był, ale...chyba musiał wyrzucić matematykę ze swojego umysłu, bo wcale nie pomagała mu w zachowywaniu się jak dorosły i wyluzowany lekarz, stykający się z ślicznotką, z którą namiętnie...dyskutował przed pięcioma laty. W faktycznie bardzo podobnych wybrykach architektury.
Zaśmiał się cicho ponownie, przejeżdżając wolną dłonią po nieco przydługich już włosach, w głowie wyzywając się (to takie nastoletnie) od tępaków. I kiepskich strategów, powinien ją przywitać i już dawno znaleźć się za drzwiami archiwum, a nie tkwić w tej zbyt odległej konfiguracji ciał, czując się wręcz dosłownie uwięziony. Między przeszłością a teraźniejszością, rozsądkiem i zupełną chłopczykowatą głupotą, nakazującą mu rozpoczęcie wojny na długie spojrzenia. Nie zamierzał mrugnąć pierwszy.
- Los najwidoczniej pochodzi z Trzynastki. - odparł wręcz religijnie, oszczędzając sobie rozglądanie się po niskim pomieszczeniu bez okien, tak bardzo przypominającym poukładany rodzinny Dystrykt. Z którego pochodziły miłe wspomnienia..również dla Francisa; uśmiechnął się ponownie, pewnie tylko powiększając zmarszczki wokół oczu, ale nigdy nie przywiązywał wagi do swojego wyglądu. Bardziej do słów, nad którymi przez dłuższą chwilę się zastanowił - Mallory! -, dalej wpatrując się jednak w oczy Rory. - Cóż, Los oprócz okropnego gustu architektonicznego...sprzyja mi. Od zawsze - stwierdził, co mogłoby brzmieć sztubacko, ale w ustach Franka nabierało ciepłego i wręcz skromnego znaczenia. - Przetrwaliśmy rebelię bez szwanku. Frederick dopiero co skończył studia medyczne, Claire..dorasta. Buntowniczo - zaśmiał się cicho, wyraźnie rozluźniając się na wspomnienie rodziny. - A Kacy za miesiąc skończy pięć lat. - dodał, jednak przegrywając i przerywając spojrzeniowe połączenie. O Mallory nie wspominał, wydawało mu się to świętokradztwem w tym towarzystwie. Jednak bywał potwornie staroświecki. Albo po prostu nie ufał samemu sobie. - A ty? - spytał więc po sekundzie, puszczając w końcu krzesło i robiąc straceńczy krok w przód, bliżej Rory i jej zapachu - te same perfumy? - przywołującego jeszcze mocniej wspomnienia, jakie dawno i na dobre zamknął przed samym sobą. Aż zacisnął usta, dopytując jednak do końca. - Narzeczony? Kariera pielęgniarska? A może polityczna?
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptyCzw Lip 31, 2014 12:34 pm

Jeśli faktycznie wierzyłaby w Los, być może uznałaby to spotkanie po latach za pewnego rodzaju prezent, zadośćuczynienie za wszystkie niepowodzenia i potknięcia, zwłaszcza z ostatniego miesiąca. Ale mogłaby też uznać je za kpinę, skoro los podsyłał jej byłego kochanka pod nos dokładnie w momencie, gdy straciła Jacka. Niektórzy potrafili uwolnić się od demonów przeszłości, ona najwyraźniej ciągle toczyła z nimi walkę i nie zanosiło się na jej szybkie rozstrzygnięcie, zwłaszcza po spotkaniu z Maisie.
Obserwowała jego gesty; wybijanie rytmu na oparciu krzesła, przeczesanie dłonią włosów, mimowolnie przyrównując je do tych, które pamiętała z Trzynastki. Jak bardzo Frank zmienił się przez te lata? Ona sama nie stała przecież w miejscu, rebelia i przenosiny do stolicy wprowadziły w jej życie nieco chaosu, ale i tak miała wrażenie, że różnica między Rory z Trzynastki, a Rory z wojskowego Archiwum nie była znowu taka wielka.
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nigdy nie zwracała uwagi na metrykę, nauczyła się po prostu ignorować ten fakt, podobnie jak kilka innych, na przykład jego stan cywilny. To była chyba najbardziej egoistyczna rzecz, na jaką zdobyła się w swoim krótkim życiu - świadomy romans z żonatym mężczyzną. Nie była przecież typową kochanką i ten argument przez lata uciszał jej sumienie. Nie pragnęła Franka na wyłączność, nie chciała go tylko dla siebie, nie próbowała też żadnych fałszywych zagrywek, po prostu kiedyś dała się ponieść. Nigdy o tym nie rozmawiali, a może po prostu nie pamiętała teraz tego faktu, ale cieszyła się, że pięć lat temu potrafili odciąć się od tej atmosfery zdrady i po prostu wykorzystali wspólny czas do maksimum.
Słuchała jego odpowiedzi z uśmiechem na ustach, szczerze zadowolona z tego, że wiodło mu się w życiu, przecież zawsze życzyła mu jak najlepiej. Opowieść o rodzinie nie obudziła wyrzutów sumienia, Rory czuła się po prostu tak, jakby nadrabiała właśnie informacje o starym znajomym. A przynajmniej było tak do momentu, w którym przemilczał kompletnie osobę swojej żony, czego oczywiście nie mogła nie zauważyć. Nie była na tyle bezczelna, by dopytywać o Mallory, rudowłosa nie była nawet pewna, czy kobieta w ogóle wie o jej istnieniu. Zamiast tego, swoją uwagę skupiła na wspomnianej najmłodszej latorośli, której poczęcie było przecież oficjalnym powodem zerwania zażyłości. A więc Frank miał teraz w domu naoczny dowód na to, że jego małżeństwo i życie rodzinne jednak udało się uratować.
- Musisz być z nich dumny - być może brzmiało to jak rzucona na odczepnego formułka, ale wcale tak nie było, Carter przejawiała żywe (ale nie niezdrowe) zainteresowanie tematem - To co, pewnie ani się obejrzysz, a zostaniesz dziadkiem.
Szybko zapomniała o luźnym żarcie, bo oto Frank oczywiście odbił uprzejmie piłeczkę i zapytał ją o to samo, a ona przecież nie mogła pochwalić się równie poukładanym życiem rodzinnym. Nie mogła, bo przecież żadne nie istniało.
- Pracuję jako dziennikarka, więc prawie trafiłeś z tą polityką, ostatnio to nasze ulubione tematy - wolała nie wspominać o tym, że jej redakcją jest Capitol's Voice, bo wszyscy wiedzieli, jak stronnicza była to gazeta. Nawet gdyby Frank w mig się tego domyślił, nie wymawiając tego na głos rudowłosa była spokojniejsza.
Przez chwilę poczuła, że pragnie mu zaimponować, powiedzieć coś, co sprawi, że wizja dorosłej Rory zastąpi w jego głowie wizję młodej. Ale nie mogła przecież opowiedzieć o ruchu oporu i kilku innych sprawach, z których była dumna, kto wie, której ze stron był lojalny Frank, jeśli w ogóle jakiejś.
- Na narzeczonego przyjdzie jeszcze czas - odpowiedziała też na pytanie, które najbardziej zwróciło jej uwagę - Mam za to kota i mam nadzieję, że nie jest to wróżba staropanieństwa.
Nie mogła przecież opowiedzieć mężczyźnie o wszystkich niepowodzeniach uczuciowych z zeszłego tygodnia, mogłoby to zostać odebrane opacznie lub, co gorsza, Hearst zacząłby się nad nią litować. A litości w jego spojrzeniu chyba by nie zniosła.





Powrót do góry Go down
the civilian
Frank Hearst
Frank Hearst
https://panem.forumpl.net/t2167-francis-hearst
https://panem.forumpl.net/t3008-zabawa-w-lekarza#46347
https://panem.forumpl.net/t2178-frank-hearst#29037
https://panem.forumpl.net/t2180-bajki-na-dobranoc#29040
https://panem.forumpl.net/t2181-franka#29041
https://panem.forumpl.net/t2193-francis-mallory-i-claire-hearst
Wiek : 43 lata
Zawód : chirurg urazowy, lekarz wojskowy
Przy sobie : leki przeciwbólowe, zdobiony sztylet, telefon komórkowy, aparat fotograficzny

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptyPią Sie 01, 2014 12:24 pm

Najgorsza w tym całym spotkaniu była chora ambiwalencja uczuć i dychotomia pragnień - niezwykle mocna ze strony Francisa. Toczenie wewnętrznych walk kojarzyło mu się z jakimiś nudnymi romansidłami albo przeszłą filozofią, typową dla przegiętych i niezdecydowanych ludzi. On sam nigdy się przecież nie wahał i nie roztrząsał godzinami podjętych decyzji, ufając w stu procentach swojemu zdrowemu rozsądkowi i lekarskiemu instynktowi, który nie zawodził go praktycznie nigdy. Oczywiście zdarzały się potknięcia, pacjenci umierali, dzieci ściągały na siebie kłopoty, Mallory przeforsowywała powrót do pracy a sam Frank gubił się w męskich słabościach, ale...Mimo wszystko przechodził przez te wszystkie fazy z jasno ugruntowanym zdaniem. Zawsze wypowiedzianym na głos, szczerym i bezkompromisowym. Nie oglądał się na innych, naciągając swoje przekonania wyłącznie pod wpływem bliskich, których kochał. Wierzył, że każdy łagodnieje przy dzieciach i żonie, chociaż kiedy ustępował Mally po raz pierwszy czuł gorzki smak porażki na końcu języka. Przyzwyczaił się do tego uczucia i relacja partnerska stawała się dla niego coraz prostsza, co nie znaczyło, że czasem miał ochotę trzasnąć dłonią w stół i zacząć po wojskowemu rozkazywać. Komuś.
Teraz chyba wysłałby samego siebie na karne okrążenie jednostki wojskowej, bo w swojej głowie zachowywał się jak ciamcia, zastanawiając się, czy tym spotkaniem łamie złożone Mallory obietnice. Jakiś głosik w głowie podpowiadał, że tak, że skrzywdziłby ją, gdyby dowiedziała się o tym, jednak ta sensowna i po męsku władcza strona frankowego charakteru śmiała się w głos. Przecież nie rozbierał Rory w tym zacisznym archiwum, przecież potrafił opanować obrazy, napływające z przeszłości i pohamować idiotyczny testosteron, nieco spadający na słowa o zostaniu dziadkiem.
Skwitowane - na szczęście - śmiechem a nie zaciśnięciem ust w wąską linię. Naprawdę przecież marzył o tym, że pewnego dnia Fredrick stanie w drzwiach z jakąś miłą (koniecznie rudowłosą) młodą kobietą i oświadczy, że bierze ślub. I że zostanie ojcem. Ta wizja naprawdę poprawiała mu humor, chociaż tekst o zostaniu protoplastą rodu Hearstów w oczach byłej kochanki odrobinę zbił Franka z samczego tropu. Może to i dobrze, bo już podnosił rękę, żeby odgarnąć z jej piegowatej twarzy kosmyk włosów, wysuwający się z koka. To dotknięcie mogło być opacznie zrozumiane i...A,jednak nie.
Jednak to zrobił, właściwie wbrew sobie, bo zastygnięcie z dłonią idiotycznie uniesioną nad głowę byłoby...no cóż, właśnie: idiotyczne, dlatego po nanosekundzie zawahania poprawił kosmyk jej włosów.
- Chciałbym. Dzieci przywracają młodość, przy Kacy czuję się znów jak trzydziestolatek - odparł tylko spokojnie, opuszczając dłoń i przyglądając się jej z bliska, już bez jakichś wielkich wyrzutów sumienia. Podjął decyzję, doprowadzi przyjacielską pogawędkę do końca. Przecież nie uprawiają tutaj namiętnego seksu - nie robił nic złego. Powtarzał to w głowie zdecydowaną mantrą, opierając się biodrami o stół za swoimi plecami, zwiększając odrobinę dystans. - Ach, dziennikarka. Szukasz materiału do śledztwa? Święto Wyzwolenia? - rzucił dość hasłowo, wskazując podbródkiem na dokumenty leżące przy stoliku obok niego. Nie zaczął ich przeglądać; nigdy nie był ciekawski i szanował cudzą prywatność...o ile nie wkurzał się do niemożliwości. Teraz mu to nie groziło, chociaż dalej czuł dziwne igiełki, pełznące wzdłuż kręgosłupa. To pewnie przez suche powietrze, przesycone zapachem jej perfum. Nic innego. Albo...początki uczulenia na koty. Lub jej narzeczonego. Którego nie było; uśmiechnął się tylko szerzej, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- I słusznie. Jesteś jeszcze młoda - odparł, nie dodając nic staroświeckiego o innych czasach. On sam wziął ślub w swoje osiemnaste urodziny, niezwykle wcześnie, ale nie żałował tego nigdy, nawet stojąc przy przyczynie najpoważniejszego kryzysu w swoim szczęśliwym małżeństwie. Właściwie Aurora sprawiła, że stali się silniejsi i mógłby górnolotnie jej za to podziękować, ale wolał powstrzymać takie głupiutkie reakcje. Dość ścierające się z tym, że zerkał na jej piersi, ukryte za materiałem topu. Nie namolnie, ot, odruch warunkowy każdego mężczyzny. - To właściwie niemożliwe, że mogłaś być jeszcze młodsza - dodał trochę kpiąco-czule, unosząc brwi dość sugestywnie... i spoglądając przelotnie na swój zegarek. Przerwa się kończyła, powinien zbierać się do wyjścia, podniósł się więc ze stolika, nie zmierzając jednak jeszcze w kierunku drzwi. Coś go tutaj trzymało, jakaś słodka (i trująca?) aura dawnej przyjemności w ramionach kochanki, podszeptująca coś o nawiązaniu jakiegoś kontaktu. Nie erotycznego, nie robił przecież nic złego, ale perspektywa spotkania z Rory za kolejne pięć lat wydawała mu się dość...smutna. Zacisnął jednak usta zanim rzucił niezobowiązującą propozycję kawy bądź numeru telefonu, chociaż w jego oczach widać było to wahanie jak na dłoni. Udawanie w wykonaniu Francisa Hearsta było potwornie słabe i w stu procentach nieudane.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptyWto Sie 05, 2014 12:58 pm

Podejrzewała, że nadejdzie kiedyś dzień, w którym będzie musiała skonfrontować się z jego żoną, stanąć z nią twarzą w twarz i spojrzeć prosto w oczy. Karma zawsze wracała, niezależnie od tego, czy wierzyło się w nią, czy nie. Czy udawałaby wtedy niewiniątko, a może Mallory Hearst przeszyłaby ją spojrzeniem na wylot, powodując, że wyrzuty sumienia za grzechy przeszłości zalałyby ją od stóp do głów? A co z dziećmi Franka? Rory już od pięciu lat nie zastanawiała się nad takimi możliwościami, ale los widocznie postanowił dokopać jej jeszcze w ten sposób, oprócz wspomnień podstawiając pod nos także rozważania dziwnej treści.
Czyż nie wygodniej byłoby odpowiedzieć wtedy: Nie widziałam Twojego męża od czasu wybuchu rebelii, a nie Wpadliśmy na siebie wczoraj? Choć w archiwum nie działo się przecież nic zdrożnego (dobrze, że nie umieli czytać sobie w myślach)żadne z nich nie czuło chyba, że jest to całkiem niewinne spotkanie, jego przypadkowość wcale tego nie gwarantowała.
Frank zaśmiał się, a potem znalazł się nagle tak blisko, niepewnie odkładając niesforny kosmyk rudych włosów za ucho Rory. Kobieta nie zarejestrowała nawet, co powiedział już chwilę później, ten kontakt, niemal niewyczuwalny dotyk obudził w niej uczucia, co do których była pewna, że leżą zapomniane gdzieś w zawalonych tunelach Trzynastki. A jednak nie. Uniosła lekko głowę i spojrzała mu w oczy, a choć z ruchu jego warg wyczytała imię córki, miała teraz ogromną ochotę zamknąć mu usta własnymi. Przez chwilę nawet to sobie wyobraziła; szybkie zgarnięcie materiałów ze stolika, jego ręce na jej ciele i chwila zapomnienia, której tak bardzo potrzebowała. Elektryzujący dreszcz przebiegł jej po plecach i na ułamek sekundy pochyliła się nawet lekko w kierunku mężczyzny, ale trzask jarzeniówki dochodzący gdzieś sponad ich głów, wyrwał ją z tej fazy początkowego uniesienia. Szybkie mrugnięcie i znowu znajdowali się w archiwum, stojąc w (nie)bezpiecznej odległości od siebie.
- To wyjątkowo nie do pracy – odkaszlnęła cicho, zanim w ogóle mogła się z powrotem odezwać, brutalnie powracając do rzeczywistości.
Nie sądziła, by naprawdę interesowały go dokumenty leżące na stoliku, a przynajmniej miała nadzieję, że pytał o nie tylko z grzeczności, skupiając swojej uwagę raczej na jej obecności. Gdyby dowiedział się, z jakiego okresu archiwa wyciągnęła, mógłby odnieść mylne wrażenie, że Rory usiłuje rozkopać przeszłość i kto wie, może uznałby, że ich spotkanie nie było jednak przypadkowe?
Gdyby faktycznie podziękował jej za scalenie swojego małżeństwa, sytuacja mogłaby zrobić się jeszcze bardziej niezręczna. Takie spostrzeżenia należało zachować dla siebie, ewentualne wygłosić w stanach upojenia alkoholowego i na drugi dzień udawać, że nic takiego się nie powiedziało. Ale to było tak bardzo dziecinne, a przecież oboje byli już dorośli, Rory tak usilnie trzymała się nazywania samej siebie dojrzałą, że zamrugała (może trochę idiotycznie), gdy Frank wspomniał o młodości. Odpowiedziała mu uniesieniem brwi w podobnym stylu, bardzo możliwe, że nauczyła się tego właśnie od niego. Zauważyła też, że mężczyzna zerknął przelotnie na zegarek i poruszył się tak, jakby miał już wychodzić. Czy miała prawo w ogóle go zatrzymywać? Zanim odpowiedziała sobie na to pytanie, zdążyła się jednak odezwać.
- Redakcja i szpital nie znajdują się wcale tak daleko od siebie – ten sam kosmyk, który wcześniej poprawił Hearst, znów opadł Rory na twarz, tym razem jednak poradziła sobie z nim sama – Gdybyś miał ochotę na spotkanie, daj znać.
Nie podawała swojego numeru, czy maila, przecież gdyby Frank tylko chciał, bardzo łatwo mógłby ją odnaleźć. Samo słowo spotkanie także otwierało wiele możliwości, a rudowłosa nie była nawet pewna, jakie znaczenie miało dla niej samej. Wolała jednak żałować, że coś takiego zaproponowała, niż że nie zrobiła tego wcale.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frank Hearst
Frank Hearst
https://panem.forumpl.net/t2167-francis-hearst
https://panem.forumpl.net/t3008-zabawa-w-lekarza#46347
https://panem.forumpl.net/t2178-frank-hearst#29037
https://panem.forumpl.net/t2180-bajki-na-dobranoc#29040
https://panem.forumpl.net/t2181-franka#29041
https://panem.forumpl.net/t2193-francis-mallory-i-claire-hearst
Wiek : 43 lata
Zawód : chirurg urazowy, lekarz wojskowy
Przy sobie : leki przeciwbólowe, zdobiony sztylet, telefon komórkowy, aparat fotograficzny

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe EmptySro Sie 06, 2014 4:55 pm

Wejście z butami w nowy świat Rory naprawdę kusiło. Nie chodziło nawet o przetasowanie dokumentów rozłożonych na białym stoliku ani o odkrycie jakiejś wielkiej tajemnicy, skrywanej przez teczki, równo ułożone tuż za jego plecami. Wiedział, że każda kobieta ma swoje sekrety i że czasem lepiej jest pozwolić jej na ich utrzymanie niż na siłę wyciągać na światło dzienne coś, co może mniej szkodziło w swojej ostatniej szufladzie albo w podświadomości. Nie mógł się jednak oprzeć wrażeniu, że gdyby sięgnął po papierzyska, mógłby jakoś pomóc rudowłosej.
Och tak, oczywiście, że chodziło o bohaterskie pobudki, niezwykle żywe u każdego mężczyzny. U lekarza osiągały one wręcz nienaturalne wyżyny i chęć ratowania świata (a przy tym: powabnych niewiast) towarzyszyła Francisowi na każdym kroku. Tutaj jednak – w tym cichym archiwum – chodziło o coś jeszcze i on sam zdawał sobie z tego sprawę doskonale. Dokumenty oznaczały pomoc, pomoc oznaczała stały kontakt, a stały kontakt oznaczał…Nie, nie dopuszczał do siebie wyobrażeń o jakimś wyuzdanym seksie czy nastoletnich całowankach na tych niewygodnych krzesłach. To pozostało daleko za nim; był przecież odpowiedzialnym ojcem, kochającym mężem i rozsądną głową rodziny. Zabawa w zdradę nie wchodziła już w rachubę; dziwne więc, że mimo wszystko czuł to nieprzyjemne kłucie w dole brzucha a jako lekarz wiedział doskonale, że nie ma tam żadnego nerwu odpowiadającego za takie doznania.
Chodziło więc o czysto…męskie sprawy, fizyczne problemy i tamowanie testosteronu i innych hormonów odpowiedzialnych za ogłupienie. Aurora była niezwykle atrakcyjna – rzecz jasna i oczywista, dlatego odruchowo poddał w wątpliwość faktycznie nieistnienie narzeczonego – długonoga, rudowłosa i…i byłby jakimś zboczonym homoseksualistą (a pfe pfe) albo wariatem, gdyby nie zauważał jej ciała. Potrafił jednak przejść obojętnie obok pięknych kobiet; obok pielęgniarek, pacjentek, sprzedawczyń i setek innych przedstawicielek płci kuszącej, mijających go każdego nie. Zwracał na nie uwagę, ale po sekundzie już o nich nie pamiętał. Nie potrafił więc zrozumieć dlaczego obraz półnagiej Rory, ubierającej się pośpieszenie w jego Trzynastkowym gabinecie, tak mocno utkwił mu w pamięci, przebijając obrazem na obecną rzeczywistość. Ubraną, moralną i wierną.
Tak jak obiecał i sobie, i Mallory. Nie zamierzał łamać postanowień; dlatego posłał Rory tylko lekki, pożegnalny uśmiech, wstając, podchodząc do drzwi i…Klamka nie zapadła a jego palce zacisnęły się na niej mocniej, kiedy usłyszał jej słowa. Nie pytanie, nie propozycje; żadne wyuzdane oblizywanie ust czy zniżanie tonu do szeptu, by nikt nie nakrył ich na planowaniu schadzki. Swobodne słowa dawnej przyjaciółki, które wywołały na jego twarzy autentyczny, szeroki uśmiech. Może nieco za szeroki albo pojawiający się zbyt szybko – chyba widać było, że czekał na te dwa zdania, wybrzmiewające jeszcze w pustym archiwum.
- Jasne - odparł prawie od razu, nieco zbyt entuzjastycznie jak na swój stonowany charakter; odkaszlnął więc cicho (niezdrowa klimatyzacja; chyba już zapomniał jak smakowało suche powietrze Trzynastki) zagryzając na chwilę spierzchnięte wargi. - Będę szukał gabinetu Aurory Carter. Nie sądziłem, że doczekam dnia, w którym też będziesz miała pokój z tą śmieszną tabliczką na drzwiach - dodał trochę bezsensownie, jakby chciał ukryć swoją pierwszą, zadowoloną reakcję. Uśmiechnął się jednak lekko, już teraz na definitywne pożegnanie - przynajmniej na dzień dzisiejszy - i zniknął za drzwiami. Dopiero tam napadnięty przez lekkie wyrzuty sumienia, kąsające go w kark.

franczyk zt Archiwum wojskowe 108288635
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Archiwum wojskowe Empty
PisanieTemat: Re: Archiwum wojskowe   Archiwum wojskowe Empty

Powrót do góry Go down
 

Archiwum wojskowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Archiwum wojskowe
» Archiwum

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje-