|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 19 Zawód : Kelner w 'Well-born' i student Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny Znaki szczególne : piegipiegipiegi Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie
| Temat: Kino 'Silver Screen' Pią Maj 03, 2013 2:43 pm | |
|
Nie dajcie się zwieść pozorom - kino, stylizowane co prawda na wczesny wiek dwudziesty, w rzeczywistości jest wyposażone we wszystkie techniczne nowinki, jakie tylko można było upchnąć na tak niewielkiej powierzchni. |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Pon Lip 15, 2013 10:48 am | |
| pierwsza, yay xD
// własne mieszkanie, przynajmniej czysto teoretycznie.
Rankiem, zaledwie wstała, Vivian nie mogła sobie przypomnieć, na jaki film ma się udać. Na szczęście, nie zapomniała nazwy kina, bo to byłoby już… Zbyt żałosne. Była śpiąca. Niewyspana. Nieprzytomna. Przez całą noc dręczyły ją koszmary o zmutowanych istotach, ścigających ludzi przez płonący Kapitol. Wszędzie czuć było odór śmierci i rozkładających się ciał, odór sodomistycznych praktyk i płonącego stosu, na którym przybite do pala widniały na wpół spalone ludzkie szczątki. Obudziła się z krzykiem, jeszcze nim zadzwonił budzik. Zimny prysznic, kawa i szybki bieg z psem nic nie dały. Nadal była roztrzęsiona. Może powinna złożyć to na karb ciężkiej pracy, cholera wie. Teraz jednak, przemierzając ulice Dzielnicy Rebeliantów, czuła się dziwnie spokojnie. Nieważne, co wydarzy się w tym cholernym kinie. Może to kwestia pogody – było słonecznie, cieplej niż dotychczas, bez śniegu i piekielnie mocnego wiatru – a przynajmniej, zarówno wiatru jak i śniegu nie dało się uświadczyć teraz. Szła spokojnie, kierując się w stronę kina Silver Screen, które za czasów Kapitolu przed rebelią, było dla Kapitolińczyków wręcz centrum kultury. Odbywały się tutaj pokazy wspaniałych, porywających filmów, a raz w miesiącu mieszkańcy Panem mogli obejrzeć projekcję jakiegoś filmu z XX lub XXI wieku. Teraz jednak kino wydawało się nieco podupadać. Hmm, przydałaby się mała renowacja, troszkę świeżej farby, więcej zdobień, pomyślała rudowłosa, nim weszła do środka. Wnętrze było przytulne i przyjemne dla oczu; widać, że pracownicy dbali o kino jak o własne, ukochane dziecko, starannie pielęgnując mahoniowe meble. Vivian podeszła do kasy i, po krótkiej rozmowie z sympatycznym kasjerem, kupiła bilet. Mężczyzna z uśmiechem wskazał otwartą już salę, która na razie świeciła pustkami. Wiadomość, którą otrzymała, mówiła o ostatnim rzędzie. Dziewczyna przemierzała rzędy, rozglądając się z zaciekawieniem. Sala była idealnym odzwierciedleniem stylu aranżacji wnętrz, który określano „wysokim Kapitolem”. Mimo tego przepychu, pomieszczenie zachowało nieco rustykalny charakter. A, jest. Oto i ostatni rząd. Vivian wybrała miejsce nieco z boku i usiadła, zamykając na moment oczy. Teraz zobaczy, co się wydarzy.
Ostatnio zmieniony przez Vivian Darkbloom dnia Wto Lip 16, 2013 1:20 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Pon Lip 15, 2013 6:42 pm | |
| //Sklep 'Sunflower', gdzie nie ma posta Przepraszam, Jaques się rozchorował, ma wysoką gorączkę i nie dam rady wyrwać się z domu. Do następnego. :* Lophia schowała telefon do kieszeni i westchnęła. Miała spotkać się z koleżanką z dzieciństwa, ostatnio wpadły do siebie na ulicy, ale jak widać synek Aithlete postanowił spłatać kobietom figla. Albo to ten sam wirus, który rozszalał się w KOLC-u i dopadł Fransa. Dziewczyna ziewnęła i przeciągnęła się zdrętwiała. Nocna zmiana dała jej popalić. Nie chciała jednak wracać do domu, i tak by nie zasnęła, pewnie myślałaby o tym, jak przemycić trochę leków do Violatora i okolic. Brawo, ja w sumie też mogłam tam trafić. Wystarczy, że ktoś urodził się po niewłaściwej stronie. Do tego wszystkiego trwały przygotowania do Igrzysk, którymi Lophia dosłownie się brzydziła. Ostatnio nie włączała nawet telewizora. Miała nadzieję, że chociaż w kinie pokażą coś normalnego. Kupiła bilet na najbliższy seans i dosyć niekulturalnie obeszła się z kasjerem po czym ruszyła do sali, nawet nie patrząc na numerek. Zajęła miejsce w ostatnim rzędzie dopiero po chwili orientując się, że po drodze nadepnęła na nogę jakiejś kobiety. - Przepraszam, chyba jestem wyjątkowo śpiąca - powiedziała, siląc się na uśmiech. A do tego wyjątkowo nie w humorze. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Wto Lip 16, 2013 1:29 am | |
| Kino, do którego skierowała mnie tajemnicza wiadomość, znajdowało się w starym, niskim budynku, które do całej, otaczającej go reszty, pasowało mniej więcej jak pięść do nosa. Zaparkowałem na jego tyłach, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że cała ta farsa jest jednym, wielkim i niespecjalnie zabawnym żartem. Wysiadając z samochodu, miałem ochotę natychmiast wsiąść do niego ponownie, a kiedy przekraczałem drzwi budynku, cudem powstrzymałem się od szybkiej ewakuacji. Czując się więcej niż kretyńsko, podszedłem do niemal pustej kasy biletowej i przejrzałem szybko spis aktualnie wyświetlanych pozycji. Wybrałem tę, która tematyką i godziną pasowała do wyszczególnionych w wiadomości i ignorując znudzone i oceniające spojrzenie nie do końca uprzejmej kasjerki, zapłaciłem za pojedynczy bilet. - Dziękuję - mruknąłem, odbierając wydruczek i kierując się do wejść. Miałem wrażenie, że wszyscy - poczynając od odkurzającego dywanik starszego mężczyzny, na stojącym przy drzwiach bileterze kończąc - przyglądają mi się podejrzliwie, zupełnie jakby nad moją głową wisiał migający bilbord, oznajmiający wszem i wobec, że nie powinno mnie tu być. I trudno się dziwić. Moja obecność w tym miejscu była mniej więcej tak samo prawdopodobna jak to, że prezydent Coin wygłosi kolejne przemówienie w różowej peruce i z szerokim uśmiechem odwoła Głodowe Igrzyska. Czując, jak nad moją głową zbiera się coraz więcej burzowych chmur, prawie wepchnąłem kontrolerowi bilet do ręki, po czym nie zaszczycając go nawet spojrzeniem, wszedłem do przyciemnionej sali. O ile mogłem się zorientować, było już na niej co najmniej kilka osób, ale nie miałem ochoty przyglądać im się dokładniej. Nie spodziewałem się spotkać tu nikogo znajomego. Kapitolińska sztuka filmowa jakoś do mnie nie przemawiała, a rebelianci mieli w tej chwili ważniejsze sprawy na głowie, niż produkowanie kadrów na planie filmowym. Zmuszając się do w miarę powolnego kroku, wszedłem po schodkach na samą górę i zająłem miejsce w ostatnim rzędzie, najbardziej z brzegu, jak to tylko możliwe. Gdybym miał zamiar oglądać film, wybrałbym zapewne to na samym środku, ale nie przyszedłem tutaj, żeby się ukulturalniać. Odruchowo wyciągnąłem z kieszeni telefon, sprawdzając, czy nie czeka tam na mnie wiadomość z dalszymi instrukcjami, ale wyświetlacz był denerwująco i jednolicie czarny, więc po chwili odłożyłem urządzenie na miejsce i obiecując sobie, że zaczekam dokładnie piętnaście minut, oparłem się wygodnie, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu. |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Wto Lip 16, 2013 10:38 am | |
| Vivian przysypiała już, gdy jakaś dziewczyna niechcąco nadepnęła jej na stopę. - Nie ma sprawy, proszę się nie przejmować – uśmiechnęła się delikatnie, a gdy dziewczyna poszła dalej, zagłębiła się we własnych myślach. Po jaką cholerę właściwie tu przyszła? No tak, taka była treść tajemniczej wiadomości, którą jej wysłano. W jakim celu? Przez kogo? Co będzie dalej? Kolejne pytania, na które nie miała odpowiedzi. Seans miał się rozpocząć za jakieś dziesięć, może trzynaście minut. Wtedy… Wtedy wszystkiego zapewne się dowie. Poza nią, w ostatnim rzędzie siedziały dwie osoby, mężczyzna i dziewczyna, która ją przepraszała. Vivian, ignorując cały świat, zamknęła oczy, postanawiając uciąć sobie drzemkę.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Wto Lip 16, 2013 11:55 am | |
| Około sześć minut później światło lamp zaczęło wygasać i sala kinowa spowiła się w gęstych ciemnościach. Jedynym źródłem jasnego błysku był ekran, na którym zaczęły tańczyć barwy, układające się w kształty głośno krzyczących do zgromadzonych na sali ludzi treść reklam - ketchupu 'Śnieżnego', 'Złotego Proszku do Prania Pana Pieniążka' i parę zwiastunów filmów o tematyce czysto politycznej, propagandowych przedstawień, które w przeznaczeniu miały przyciągnąć (siłą lub nie) tłumy, do tej pory niekoniecznie zgadzające się z rządami Pani Prezydent. Na sali oprócz Vivian, Lophii i Michaela siedziało około trzydziestu osób: piątka wysokich, głośnych ludzi osadzona w jednym z pierwszych rzędów, kilkanaście osób porozrzucanych na środkowych siedzeniach, kobieta w ciąży wraz z mężem, którzy zajęli miejsce tuż koło Vivian i grupka sportowo ubranych mężczyzn parę rzędów niżej od naszych bohaterów.
Vivian: Siedzący obok Vivian mężczyzna bąknął coś w jej stronę, ale zostało to zakłócone przez okrzyk reklamy "kup go, kup go, kup-kup-kup go!". Odchrząknął więc, po czym ponownie rzucił w jej stronę, już o wiele głośniej: - Przepraszam? Odczekał chwilę na reakcję Vivian, po czym kontynuował. - To miejsce jest zajęte, tak jak kilka obok. Mamy rezerwację - zwrócił uwagę. - Może mogłaby pani usiąść koło tamtej kobiety? - Mówiąc to, wskazał bezczelnie palcem na Lophię, po czym wysłał Vivian błagalne spojrzenie.
Lophia: Uwagę Lophii przykuł mężczyzna odzywający się do Vivian, więc mimowolnie spojrzała w jego stronę i próbowała wyłapać jego słowa zagłuszane przez reklamę proszku do prania, tym samym nie interesując się wszystkim, co działo się dookoła.
Michael: Jeden z mężczyzn siedzących dwa rzędy niżej odwrócił się w stronę Michaela i przywołał go gestem dłoni. Wraz z tym ruchem coś błysnęło w powietrzu, a pierwsze skojarzenie mówiło, że to obrączka. Czy możliwe, że chciał zaprosić Mike'a do klubu świeżo poślubionych mężów?
|
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Wto Lip 16, 2013 12:11 pm | |
| Seanse w kinie miały dla Vivian jedną paskudną wadę – reklamy, które pojawiały się zawsze przed wyświetleniem obrazu. Ketchup. Proszek do prania. Polityczne filmy, których producenci liczyli zapewne na zyski i rzesze odbiorców. Do tego grupa głośnych osób w najniższych rzędach, co doprowadzało rudowłosą do szału. Vivian nie usłyszała początkowo słów mężczyzny, które zostały zagłuszone przez reklamę. Dopiero po chwili zwróciła na niego uwagę i uniosła brwi. - Zajęte…? – przyjrzała się uważnie mężczyźnie, doszukując się jakiejkolwiek oznaki kłamstwa. – Tak, oczywiście, skoro macie państwo rezerwację… Wstała i pożegnała parę skinieniem głowy, po czym usiadła obok dziewczyny, która przedtem nastąpiła jej na stopę. - Przepraszam, mogę tu usiąść…? – wskazała spojrzeniem na swoje poprzednie miejsce. – Tamci chyba mają rezerwację, co raczej nie zgadza się z moim biletem, ale cóż… Uśmiechnęła się przepraszająco do dziewczyny i zapatrzyła ponownie w ekran, mimowolnie splatając pasma włosów w warkocze.
|
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Wto Lip 16, 2013 12:52 pm | |
| Siedziałem w dosyć względnej ciszy przez następnych kilka minut, w czasie których ekran zdążył się rozjaśnić i obdarzyć nas kakofonią barw i dźwięków, pochodzących z - jak na mój gust - zbyt głośnych i zbyt kolorowych reklam. Zmrużyłem oczy, czując, jak lewa skroń zaczyna mi lekko pulsować, zwiastując nadchodzący ból głowy i odchyliłem się nieco w fotelu, wciąż czekając na jakiś nagły zwrot wypadków. W sumie sam nie wiedziałem, czego się spodziewać. Wizyty tajemniczych mężczyzn w czarnych płaszczach i kapeluszach, jak z taniego filmu grozy? Niewidzialnego snajpera, który wpakuje mi kulkę między oczy, zanim jeszcze zaczną się napisy początkowe? Możliwe. Problem w tym, że żaden z tych, ani innych scenariuszy, kompletnie nie pasował do aż nazbyt naturalnego zbiorowiska ludzi na sali kinowej, a uwierzcie - nudząc się niemiłosiernie, zdążyłem przyjrzeć się im całkiem dobrze. Wszystkim trzydziestu trzem osobom, których do przyjścia tutaj skłoniły bóg-wie-jakie powody. Z rosnącą irytacją spojrzałem na zegarek, decydując, że ustalony przeze mnie czas minął i już miałem zamiar podnieść się z fotela i najzwyczajniej w świecie wyjść, puszczając w niepamięć tych kilka wydanych na bilet dolarów, kiedy coś - czy może raczej ktoś - zwrócił moją uwagę. Zatrzymałem się w pół kroku, dostrzegając siedzącego dwa rzędy niżej mężczyznę, który chyba przywoływał mnie gestem dłoni. W trakcie tego ruchu, w powietrzu coś błysnęło i zrozumiałem, że to właśnie ten błysk sprawił, że oderwałem oczy od kolejnej reklamy jakiegoś mało ambitnego filmu propagandowego. Zamarłem na moment, przyglądając się mężczyźnie. Cała scena kojarzyła mi się z tymi wszystkimi horrorami, w których bohater przechodzi przez drzwi, za którymi czai się morderca, mimo, że jest ostrzegany w myślach przez dziesiątki widzów. Zawahałem się, walcząc z ochotą zignorowania gestu, ale prawie natychmiast przywołałem się do porządku. To nie był film, a ja chyba powoli zaczynałem wariować. Jeszcze trochę się ociągając, wstałem z fotela i ruszyłem w krótką drogę w dół, zatrzymując się na wysokości rzędu, w którym siedział nieznajomy, po czym rzuciłem mu pytające spojrzenie. - Przepraszam? - dodałem przyciszonym głosem, chcąc w jakiś sposób zwrócić na siebie jego uwagę.
|
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Wto Lip 16, 2013 1:10 pm | |
| Trzydzieści trzy osoby. Tyle naliczyła, kiedy rozglądała się po sali zamiast gapić w ekran. Nienawidziła propagandy. Jeszcze niby myśleli, że przekonają ją do swojej własnej polityki? Niedoczekanie. Odwróciła głowę w kierunku kobiety, która kilka chwil wcześniej padła ofiarą jej kozaków, a jej uwagę przykuł mężczyzna, który starał się coś do niej powiedzieć. Lophia wytężyła słuch, starając się wyłapać, co takiego, ale oczywiście jej się nie udało. Przestała słyszeć nawet ryczące reklamy. Po chwili kobieta wstała i przysiadła się do Lophii. Oho, co my tu mamy. - Przepraszam... Tamci... Rezerwację - zdołała wyłowić spośród hałasu, który powrócił ze zdwojoną siłą. Podniosła swoją torbę i przełożyła na drugą stronę, gestem pokazując, żeby nieznajoma usiadła. - Może się nie zanudzimy! - powiedziała, starając się przywołać na twarz uśmiech i przekrzyczeć dźwięki. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Sro Lip 17, 2013 12:17 am | |
| Lophia i Vivian: Ciężarna i towarzyszący im mężczyzna jeszcze przez dłuższy czas wpatrywali się w siedzące koło siebie kobiety, nawet nie próbując się z tym ukrywać. Po chwili na salę weszło jeszcze parę osób i zaczęło przepychać się w ostatnim rzędzie, sporo przy tym hałasując. Wszyscy zaczęli się witać z wcześniej siedzącą tu parą, cmokając się w policzki i przybijając piątki. Najwidoczniej pomogła im w tym jakaś mistyczna siła, ale znaleźli magiczne siły na to, żeby niemal przekrzyczeć reklamy - zachowywali się tak głośno, że nawet osoby ze środkowych rzędów odwracały się i wysyłały im nieprzychylne spojrzenia. W końcu uspokoili się i pozajmowali miejsca - tak, że pomiędzy Vivian i Lophią a mężczyzną po trzydziestce z bujną brodą, który był jednym z przybyłych, zostały wyłącznie dwa puste miejsca. Wciąż co chwilę pomiędzy ich zębami chrupał popcorn, a między palcami szeleściły papierki. Skutecznie odwracało to uwagę wszystkich dookoła. Tymczasem kobieta w ciąży wciąż wysyłała w stronę kobiet niespokojne, jakby uważne spojrzenie, przerywając co jakiś czas tylko po to, by zerkać z teatralnym uśmiechem na swoich znajomych i ruszać ustami, zapewne prawiąc jakieś ginące w harmidrze uwagi.
Michael: W rzędzie, przy którym stanął Michael, siedziało trzech mężczyzn ubranych w sportowe, ale wciąż dość eleganckie, kolorowe dresy. Gdy odpowiednio padało światło z ekranu, można było dostrzec ich niekoniecznie groźne wyrazy twarzy, roztrzepane fryzury i błyszczące w ciemności oczy. Ten, który przywołał gestem dłoni Michaela, mógł mieć najwyżej dwadzieścia pięć lat. Uśmiechnął się do mężczyzny, po czym odwrócił się w stronę swoich kolegów, coś cicho mówiąc. Przesunęli się oni o dwa siedzenia w prawo, a ów dwudziestopięciolatek poklepał dłonią fotel tuż obok niego, zachęcając Levittouxa, by tam usiadł. - Witaj, Mike - powiedział nagle dość przyjaźnie brzmiącym głosem. W tej samej sekundzie na schodach na sali pojawił się cień kolejnego mężczyzny, tym razem ubranego w luźny podkoszulek i znoszone jeansy. W dłoniach trzymał dwa kubki pepsi, a pod pachami uchwycił cztery duże pudła popcornu, które podczas jego szybkiego kierowania się w stronę grupki straciły nieco swojej zawartości, która wysypawszy się, zginęła w ciemności. - Siema! - rzucił może trochę za głośno, kiedy doszedł do Michaela i siedzących koło niego mężczyzn. - Korki - wytłumaczył, po czym zerknął na tego, który przywołał tu Mike'a i przybił mu piątkę. - Rath, myśmy nie widzieli się od ślubu, jaki ty jesteś zmarnowany! Parsknął śmiechem, po czym opadł na fotel i rozejrzał się po towarzyszach. - Kto chce colę, kto chce popcorn? Wcisnął kubek Mike'owi, przy tym wysyłając mu groźne spojrzenie mówiące "obyś tylko nie spróbował się sprzeciwić". Rozdał wszystkie kubełki, po czym dał znak głową Rathowi. Ten przechwycił gest i przybliżył się do Michaela. - Okej, Levittoux, a teraz do rzeczy, jeśli nie chcesz, żeby stało się coś złego - powiedział cicho tuż przy jego uchu, co zostało niemal całkiem zagłuszone przez szalejących w ostatnim rzędzie ludzi. Klepnął go po ramieniu, może na zachętę, może trochę drwiąco. |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Sro Lip 17, 2013 12:33 am | |
| Siadając obok nieznajomej, Vivian zauważyła, iż ta coś mówi, jednak w ogólnym rozgardiaszu i przy ryczących reklamach nie sposób było zrozumieć, o co chodzi. Mimo to uśmiechnęła się do niej i wlepiła oczy w ekran, modląc się o to, by cholerny film, który nawet się nie zaczął, już się skończył. Niestety… Znienacka jej spokój zakłóciła banda osób, pchająca się na tylne siedzenia. Viv nie wiedziała, jakim cudem ci ludzie mogą przekrzykiwać reklamy, ale jakoś im się udawało. Cmok, cmok, buzi, buzi, paplanina. Boże, co za… Burdel. Była zniesmaczona takim zachowaniem. Co ciekawsze, para, obok której wcześniej siedziała, co rusz parzyła na nią i na brunetkę, wcale się z tym nie kryjąc. Rudowłosa posłała im srogie spojrzenie, które podpatrzyła u Almy Coin i z niesmakiem odwróciła się do sąsiadki. - I pomyśleć, że… - zaczęła, ale znienacka uświadomiła sobie, że ta jej nie słyszy. Wzruszyła ramionami, z trudem hamując się od palnięcia czymś w bezczelnie gapiącą się na nie babę w ciąży. Do tego jej znajomi jedli popcorn. Żałosne, po prostu żałosne. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. Wyciągnęła telefon i zaczęła stukać w klawisze. Po chwili podsunęła swój telefon brunetce, by ta mogła przeczytać: To straszne. Siedzimy w kinie, gdzie co rusz na nas patrzą. Mam ochotę wystawić im język! |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Sro Lip 17, 2013 9:30 pm | |
| To straszne. Siedzimy w kinie, gdzie co rusz na nas patrzą. Mam ochotę wystawić im język! - przeczytała Lophia, która jak dotąd próbowała ignorować gapiącą się na nią kobietę w ciąży i rozwrzeszczanych ludzi obok. Zdecydowanie miała dość tego hałasu. Więc to zróbmy :P - odpisała dziewczyna, uśmiechając się do nieznajomej. Zaczynała ją lubić. Przysunęła się bliżej i niemal musiała krzyknąć jej do ucha: - Jesteśmy najwyraźniej bardziej interesujące niż film! Tamta lekko się uśmiechnęła, a wtedy zirytowana innymi Lophia wysunęła się do przodu, spojrzała prosto w oczy kobiecie w ciąży i zmarszczyła brwi. Ciężarna czy nie, powinna zachować trochę taktu - pomyślała po czym powoli uniosła rękę i pokazała środkowy palec. Potem oparła się wygodnie i spojrzała na sąsiadkę. Nie wiedziała, jaką reakcję wywołała, ale starała się po prostu uwolnić od irytującej kobiety. Współczuła jej nienarodzonemu dziecku. Spojrzała ponownie na ekran bez zainteresowania. Może lepiej by było, gdyby po prostu wstała i wróciła do domu? Albo spróbowała poszukać panny Snow, może tamta też nie miała akurat niczego do roboty. Albo zgarnąć trochę jedzenia z magazynu i odwiedzić Kwartał po raz kolejny? |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Sro Lip 17, 2013 9:45 pm | |
| Wybaczcie mi spłodzenie tego gniota, ale nie chcę wstrzymywać dłużej akcji. ._.
Z całą pewnością mi się to nie podobało. Siedzący w rzędzie mężczyźni przesunęli się, robiąc mi miejsce, ale jeszcze przez dłuższą chwilę stałem, przyglądając im się z lekkim zdezorientowaniem. Ten, który mnie zawołał, zdawał się mnie znać, mimo, że byłem całkowicie pewien, że nie widziałem go nigdy wcześniej i już sam ten fakt wystarczył, żeby uruchomiły mi się wszystkie systemy alarmowe. Zachowując najwyższą czujność, usiadłem na wolnym fotelu, by przez kolejnych kilka minut być świadkiem odstawianego przedstawienia. Bo co do tego, że wszystko - począwszy od gigantycznych opakowań popcornu, na wesołych i beztroskich poklepywaniach po plecach skończywszy - było grą. I musiałem przyznać, całkiem niezłą i przekonującą. Tym, czego natomiast w dalszym ciągu nie wiedziałem, była kwestia tożsamości moich nowych najlepszych kumpli. Wyglądem nie przypominali mi typowych członków żadnego gangu ani tego typu organizacji, ale z pewnością nie byli pierwszymi lepszymi rzezimieszkami. Byli zbyt dobrze zorganizowani i im dłużej siedziałem w ich towarzystwie, im bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że groźba, zawarta w otrzymanej przeze mnie wiadomości, jak najbardziej znajdywała pokrycie. I nie muszę chyba tłumaczyć, że wcale nie poprawiło mi to nastroju. Ale co mogłem zrobić? Siedziałem więc, starając nie zwracać na siebie zbytniej uwagi i czekając, aż film, w którym aktorami byli nieznajomi mężczyźni, przejdzie do swojego finału. I faktycznie, przeszedł. Słysząc pełen ostrzegawczych tonów szept gdzieś w okolicy ucha, niemal automatycznie napiąłem wszystkie mięśnie, zaciskając mocniej dłoń na kubku z napojem i zaczynając żałować, że nie zabrałem ze sobą broni. Chociaż z drugiej strony, zważywszy na ostrożność moich przeciwników, i tak szybko bym się jej pozbył. - Zamieniam się w słuch - powiedziałem przez zaciśnięte zęby, podczas gdy moje usta wciąż wykrzywiały się w kompletnie sztucznym i - byłem tego pewien - nieprzekonującym uśmiechu. Nie wkładałem jednak w jego autentyczność jakichś specjalnych pokładów sił, bo a) i tak nikt zdawał się nie zwracać na nas uwagi i b) nawet gdyby ktoś zwrócił, w panującym półmroku i tak nie byłby w stanie rozróżnić prawdy od blefu.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Czw Lip 18, 2013 11:31 am | |
| Zaczął się film, a na ekranie pojawiła się jadąca rowerem kobieta. W tle zabrzmiała spokojna muzyka, a napisy początkowe delikatnie przysłaniały widoki na przemierzanej przez kobietę ulicy. Film utrzymany był w pastelowej tonacji, a główną rolę grała Tina Gracy, znana aktorka o jasnych włosach i charakterystycznej, ale niezwykłej urodzie.
Vivian i Lophia: Kobieta w ciąży zamilkła, wyraźnie odcinając się od swoich towarzyszy, ale nie przerwała wpatrywania się w Vivian i Lophię, jakby dłużej przyglądając się tej pierwszej. Dopiero gdy Breefling pokazała jej środkowy palec, uniosła wysoko brwi i po chwili wyjęła telefon komórkowy, szybko coś w niego stukając. Wykonała gest ręką, a i jej znajomi nieco się uciszyli, chociaż dalej było słychać nieco cichsze rozmowy, szeleszczące papierki i chlupoty coli w wysokich, papierowych kubkach. Kobieta najwidoczniej wysłała wiadomość tekstową, po czym odgarnęła natrętne pukle włosów z twarzy i zerknęła przelotnie na Michaela, po czym wbiła wzrok w ekran. - Trzeba pokazać Mike'owi, jak będzie wyglądała reszta jego życia, i tak ma szczęście, że hajtnął się później niż ja.- Vivian i Lophia mogły usłyszeć wybuch śmiechu parę rzędów niżej, gdzie piątka mężczyzn prowadziło dość beztroską konwersację. - Ale od razu musiałeś w to angażować nas...? - Oj no, nie każ mu przechodzić przez to samemu, to test męskości, jeszcze nam tu umrze. - Paul, serdeczny jak zawsze, nie wierzysz w Mike'a? - Wierzę - nie wierzę, chodzi bardziej o to, że przyjemność to średnia, a jeśli możemy zapewnić mu... - Ale laska jest ładna!
Michael: - W ogóle czyim pomysłem było oglądanie melodramatycznego gniota? - zapytał bez dozy ironii w głosie facet-od-popcornu, czyli ten, który spóźnił się na film. - Wszyscy umrzemy. Rath na chwilę odsunął się od Michaela i znowu serdecznie uśmiechnął. - Trzeba pokazać Mike'owi, jak będzie wyglądała reszta jego życia, i tak ma szczęście, że hajtnął się później niż ja - parsknął tak głośno, że mogły go usłyszeć osoby z paru rzędów do góry i paru w dół. - Ale od razu musiałeś w to angażować nas...? - Oj no, nie każ mu przechodzić przez to samemu, to test męskości, jeszcze nam tu umrze - zawtórował mężczyzna, który do tej pory się nie odzywał, zamiast tego lustrując wzrokiem salę kinową. - Paul, serdeczny jak zawsze, nie wierzysz w Mike'a? - Wierzę - nie wierzę, chodzi bardziej o to, że przyjemność to średnia, a jeśli możemy zapewnić mu... - Ale laska jest ładna! Komentarzy tego typu było jeszcze kilka, podkreślonych chrupaniem popcornu między zębami. W czasie tego Rath - chociaż zapewne nie było to jego prawdziwe imię - dalej wypowiadał do ucha Michaela słowa, przerywając czasem wyłącznie po to, aby wybuchnąć miłym, teatralnym śmiechem lub napić się coli. Od czasu do czasu robił przerwy również po to, aby przypatrzeć się filmowi, ale chwilę po tym znowu odwracał się w kierunku Levittouxa. - Kto cię tam wie, czy lubisz trupy, ale do tej pory wiele z nich upadało ci na buty, a ich krew brudziła rączki, zgadza się? Ba, nie musisz tego potwierdzać, obaj doskonale wiemy, ile osób zabiłeś, w jakich okolicznościach, gdzie i po co, chociaż tylko ty wiesz, jak bardzo zszargało ci to nerwy. Żeby to jeszcze kogokolwiek interesowało... - Tu zrobił przerwę na substytut śmiechu, do którego się zmusił, aby ich szepty nie wyglądały dziwnie. Zabrzmiał on dość pokracznie i nieco przerażająco, zważywszy na jego poprzednie, ciche słowa. - Niemniej jednak, mamy paru wrogów. Mnożą się jak grzyby po deszczu, smakując tego, co nazywają wolnością i prawem do swobodnego myślenia, chociaż my wolimy określać to jako Syndrom Szalonego Buntownika, w trakcie którego delikwent nie wie, co robi, a wewnętrzne pokłady jego pewności siebie skazują go na spektakularną śmierć, którą zajmiemy się my. Nie masz wyboru, będziesz lojalny, mamy haka, wiele haków. Tak samo jak listę zaproszonych na wesele, jakby wizja pozbycia się twojej małżonki nie przeraziła cię wystarczająco. Wziął łyk coli i wbił na paręnaście sekund wzrok w ekran, po czym znowu przysunął się do Michaela. - Jesteś Szalonym Buntownikiem? Po tych słowach odsunął się już na dłużej, przegryzając popcornem i jakby czekając na jakąkolwiek, nawet jeśli odsuniętą w czasie, reakcję Levittouxa. |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Czw Lip 18, 2013 11:59 am | |
| Kobieta w ciąży nie przestawała się na nie gapić nawet po tym, jak obie zmierzyły ją wzrokiem. Kiedy ciemnowłosa pokazała ciężarnej środkowy palec, Vivian nie wytrzymała i zaczęła chichotać jak szalona. Kimkolwiek jesteś, uwielbiam cię!, pomyślała, zerkając na bezczelną sąsiadkę. Zaczął się film, który wyglądał na wyjątkowo nudny. Na szczęście dźwięk nieco przycichł, przez co ruda zbliżyła się do sąsiadki i powiedziała jej wprost do ucha: - To było świetne! - zerknęła na nią z podziwem i dodała nieśmiało: - Mam na imię Vivian. Podała sąsiadce rękę, uśmiechając się. Jej uwadze nie umknęło to, że ciężarna wpartywała się w nią jak w obraz, więc nie wytrzymała i, idąc śladem kobiety, wystawiła oba środkowe palce i posłała natrętnemu babsku wredny uśmiech. Kilka siedzeń niżej rozgorzała jakaś zaciekła dyskusja, która niesamowicie wnerwiła rudowłosą. Była o krok od tego, żeby wstać i opieprzyć bandę frajerów... Ale gdy nagle wytężyła wzrok, dostrzegła w tłumie znajomą czuprynę. Skąd ja go znam...? No mniejsza, zapewne z widzenia. Zerknęła na siedzącą obok dziewczynę. - Zaraz chyba zejdę i ich opieprzę... - mruknęła cicho. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Pią Lip 19, 2013 4:37 pm | |
| Mój zapas cierpliwości powoli się wyczerpywał. Jego poziom zszedł poniżej niezbędnego minimum, a systemy ostrzegawcze zaczęły wyć alarmem i migać czerwonymi lampkami, sygnalizującymi, że jeśli natychmiast w jakiś sposób nie odreaguję, spotkanie w kinie może się zakończyć tragicznie. A biorąc pod uwagę, że byłem zapewne jedyną nieuzbrojoną osobą wśród moich nowych kompanów, ów tragiczny koniec miał dotyczyć mnie. Wziąłem głęboki oddech, przykazując sobie trzymanie emocji na wodzy, co nigdy nie było dla mnie łatwe, a stało się jeszcze trudniejsze, kiedy uzmysłowiłem sobie, że oto, mówiąc prosto z mostu - wpadłem w gówno po uszy. Wyglądało na to, że mężczyźni - kimkolwiek byli - doskonale wiedzieli o mojej nieoficjalnej pracy dla Coin. Tym, czego nie wiedzieli, był natomiast fakt, że od tygodni żadna z moich potencjalnych ofiar wcale nie znalazła się pod ziemią - większość z nich, z nowymi dokumentami i tożsamością, zaszyła się w którymś z dystryktów bądź samym Kapitolu. Zacisnąłem zęby na wspomnienie o weselu, cudem powstrzymując się przed przyłożeniem siedzącemu najbliżej mnie facetowi, do którego reszta zwracała się Rath, chociaż coś mi mówiło, że nie jest to prawdziwe imię. - To też wasza robota? - zapytałem, sam do końca nie wiedząc, po co, bo nie spodziewałem się usłyszeć prawdziwej odpowiedzi. Chyba podświadomie grałem na czas, wstrzymując się przed powiedzeniem tego, co, doskonale wiedziałem, prędzej czy później i tak padnie z moich ust. Jeszcze kilka miesięcy temu podobna groźba spłynęłaby po mnie jak woda po kaczce, ale w chwili obecnej miałem zbyt dużo do stracenia. A mój własny ślub uświadomił mi coś, o czym wciąż przypominało mi gojące się poparzenie na przedramieniu - nikt nie jest w stanie zapewnić mi i moim bliskim bezpieczeństwa. A już na pewno nie w państwie tak ogarniętym chaosem jak Panem, w którym ludzie wciąż nie wiedzieli, po której stronie stoją, co chwilę zmieniając poglądy, buntując się przeciwko sobie nawzajem i próbując metodą prób i błędów odróżnić co jest dobre, a co złe. - Mniejsza. Skąd mam wiedzieć, że nie blefujecie? Z tego co mi wiadomo, Reiven jest obecnie w domu i kiedy wychodziłem, nie wyglądała, jakby miały nagle odpaść jej palce - wysyczałem przez zaciśnięte zęby, zastanawiając się, czy nie przeciągam struny. Chociaż, z drugiej strony, groźby tych facetów naprawdę mogły okazać się puste, a zostanie osobistym mordercą na zlecenie jakiejś bandy opryszków, nie leżało obecnie w zasięgu moich ambicji.
|
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Pią Lip 19, 2013 10:15 pm | |
| - Nie dziwię ci się - odparła Lophia, przewracając oczami. I dopiero teraz, kiedy przyglądała się kobiecie piszącej sms-a dotarło do niej, że się nie przedstawiła. W sumie nic strasznego. - Lophia - powiedziała w końcu, podając rękę Vivian. Wydawała się miła. I ośmielona bezczelnym zachowaniem Lo. Dziewczyna spojrzała na ekran, wyraźnie znudzona widokiem. Żal jej było wyrzuconych w błoto pieniędzy. Oparła się po raz kolejny i pociągnęła łyk wody z trzymanej w ręku butelki po czym przeciągnęła się i ziewnęła po cichu. Nie wyspała się. Spojrzała w kierunku Viv i posłał jej delikatny uśmiech. - Wychodzimy? - zapytała ze śmiechem, ale obie pozostały na miejscach. Wybaczcie, to jest okropne, ale jestem tak rozerwana na kilka czynności, że nie dam rady ;_; |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Sob Lip 20, 2013 12:20 am | |
| Vivian i Lophia: Kobieta na widok pokazującej jej środkowe palce Vivian uśmiechnęła się drwiąco i bezgłośnie poruszyła ustami. Po chwili znowu wyjęła telefon komórkowy i wystukała jakąś wiadomość, po czym wstała z siedzenia i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Nikt z jej znajomych nie wyglądał na zdziwionego, zupełnie jakby cała sytuacja była zaplanowana lub chociaż niewykraczająca poza ramy zwane "normalnością". Przed trzaśnięciem drzwiami wysłała jeszcze siedzącym koło siebie kobietom ostrzegawcze spojrzenie, aż w końcu bezpowrotnie - albo tak się przynajmniej zdawało - zniknęła. Pozostała część grupy jakby nieco ucichła, wtrącając swoje komentarze tylko co jakiś czas, chociaż często wśród ich dłoni migały duże ekrany dotykowych telefonów. - ...nie, żebyśmy chcieli to jakoś wykorzystać. - Nieco zagłuszone słowa doszły z trudem do uszu kobiet. - ...żeby komuś stała się krzywda. Hm, prawdę mówiąc - oczywiście, że chcemy, ale nie teraz i nie bie... - ...nie będzie gryźć swoich nowych braci, nie stanie jej się najmniejsza krzywda, a i ona może zabawić się w małe polo... - ...Coin o twoim niezakończonym zleceniu zabicia wroga... - ...być przelana... gdyby nie tacy, jak ona...
Michael: - "Wasza-niewasza". Ważne, że nikt nie ucierpiał, prawda? Oraz to, że doskonale zdajemy sobie sprawę, na kim ci zależy. Nie żebyśmy chcieli to jakoś wykorzystać - rzucił Rath jakby mimochodem, nie odrywając wzroku od ekranu. Ignorował głośne komentarze swoich kolegów, obdarowując ich tylko sztucznie rozbawionym spojrzeniem. - O, czyli jest w domu? Dobra informacja, jeśli jednak zawiedziesz. - Po tych słowach mrugnął do niego okiem, aż teatralnie westchnął. - No cóż, mój drogi Mike'u, chcesz dowodów? Uwierz, że wolałbyś, aby starczyły zapewnienia ustne. Nie chcemy, żeby komuś stała się krzywda. Hm, prawdę mówiąc - oczywiście, że chcemy, ale nie teraz i nie biednej Reiven, która jest aktualnie na zwolnieniu lekarskim i nie potrafi nawet pełnić służby. Co to za zabawa? Zrobił kolejną pauzę, w trakcie której przegryzł nieco popcornu. - Koniec droczenia się. Jesteśmy ważniejszymi ludźmi, niż mogłoby ci się wydawać, Levittoux. Mamy większą siłę, niż ty, większą władzę i bardziej do gadania w państwie, kanałach, KOLCu. Wszędzie. Nie znaczysz wiele, kiedy jesteś muchą, która wpadła w sieć rozplatającą się po całym lesie. Ale po drobnym szkoleniu i oderwaniu skrzydełek mucha może stać się pająkiem. Może w ramach zemsty? To nieważne. Dopóki nie będzie gryźć swoich nowych braci, nie stanie jej się najmniejsza krzywda, a i ona może zabawić się w małe polowanie. Jednak póki co - każdy twój ruch głębiej zaplata cię w sieć, a twoje wołania o pomoc wcale nie pomogą, bo ci, którzy przyjdą ci z odsieczą, też się zaplączą, w dodatku wpychając cię głębiej, i głębiej, i głębiej. Aż w pewnym momencie nadejdzie pająk, bo nieświadoma kolacja zostanie podana na stół. Ponownie rozpromienił twarz w uśmiechu, który dla niewtajemniczonego w sprawę obserwatora mógł wydawać się bardzo przyjacielski. - I zawsze można przypomnieć Prezydent Coin o twoim niezakończonym zleceniu zabicia wroga rebelii, jak to ująłeś, będącego obecnie w domu. Co to było? Syrop? Wywar? A, nie, serum. Czy nie czyni ono nieprzewidywalnym? Kolejna osoba, która mimo ułaskawienia może łatwo zostać wrogiem Kapitolu i ładu, który przez tyle czasu był powoli budowany i okupowany krwią, która wcale nie musiała być przelana... gdyby nie tacy, jak ona. To jak, Mike? - rzucił, sarkastycznie naciskając na zdrobnienie od imienia mężczyzny. - Chyba czas na oficjalne odrywanie skrzydełek. |
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Sob Lip 20, 2013 1:05 am | |
| Ostrzegawcze i nieco kpiące spojrzenie kobiety było dla rudowłosej Viv niczym wyzwanie i resztkami woli opanowała się. Jakaś jej część po prostu pragnęła podejść do kobiety i zapytać, czego do cholery chce. Ale nie po to tu przyszła, czyż nie? Przyszła tu w celu obejrzenia durnego filmu... Chociaż z każdą sekundą nabierała pewności, że ta sprawa ma drugie dno. Siedząca obok niej Lophia zdawała się przysypiać. Nic dziwnego, film naprawdę nie zachęcał, i nawet uroda pierwszoplanowej aktorki nie była w stanie go uratować. Jaki był cel tego filmu? Nie mogła doszukać się żadnego. Nagle usłyszała jakieś przyciszone głosy i pochyliła się nieznacznie w stronę grupy ludzi, którą opuściła ciężarna kobieta. Jednak to nie oni byli źródłem ściszonych głosów, a grupa ludzi parę rzędów pod nimi. - ...Coin o twoim niezakończonym zleceniu zabicia wroga... - dobiegło ją nagle. Jej oczy otworzyły się szerzej, a źrenice zwężały... ale niestety, nie mogła dosłyszeć nic więcej. Błysk telefonu gdzieś wśród tłumu sprawił, że zerknęła na wyświetlacz swojego telefonu. Nic. Czuła, jak powoli wypełnia ją jakiś nieokreślony smutek. Ale czy na pewno taki nieokreślony...? Telefon uparcie milczał, a ona czekała na jakąkolwiek wiadomość od Tima. Nie widzieli się od chwili, w której wybiegła na Paradę. Przez jakiegoś przypadkowego Strażnika Pokoju w siedzibie Coin Vivian dowiedziała się o planowanej misji w podziemnych tunelach i o tym, że jej ukochany się tam wybiera. Nie wspominając jej o tym ani słówkiem. Tego ci chyba nie przepuszczę, pomyślała z żalem. Jej oczy wypełniły łzy, których nie powinno tam być. Vivian westchnęła cicho i poszła za przykładem Lophii, usiłując zasnąć. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Wto Lip 23, 2013 3:09 am | |
| Dadada, nie dość, że refleks roku, to jeszcze gniot roku, shame on me.
Zawsze wiedziałem, kiedy należy przestać przeciągać strunę. Gdy tylko Rath, czy jak się tam naprawdę nazywał, zaczął mówić o moim niedokończonym zleceniu na Reiven, które - jak mi się do tej pory wydawało - było znane bardzo ograniczonej ilości osób, zrozumiałem, że nie znajduję się w najlepszej pozycji do negocjacji. A przynajmniej jeszcze nie teraz. Moi przeciwnicy mieli wszystkie asy w rękawie, jakie mogli zebrać - wiedzieli o mnie więcej, niż śmiałbym przypuszczać, znali moje słabe punkty, plus zdawali się mieć szerokie i dobrze ubezpieczone plecy. Ja nie miałem ani pojęcia kim są, ani środków, żeby się im przeciwstawić. Zresztą, jeśli miałbym być szczery sam przed sobą, to już idąc na spotkanie wiedziałem, że zgodzę się, nieważne czego by mi nie zaproponowali. Miałem zbyt wiele do stracenia, żeby ryzykować odpowiedź odmowną. Poza tym, istniała też druga strona medalu. Jeśli moi nowi znajomi faktycznie byli tak dobrze ustawieni, jak mówili - a to zamierzałem sprawdzić osobiście, i to wkrótce - może po pewnym czasie udałoby mi się na dobre wniknąć w ich szeregi. I choć ten pomysł mógł w ogólnym brzmieniu budzić sprzeczne odczucia, po głębszym zastanowieniu nie był wcale taki zły. Wszyscy stawialiśmy czoła nowym realiom i fakt, podniosłe idee są piękne, ale kompletnie niefunkcjonalne. W końcu dla każdego nadchodzi czas, w którym zaczyna się zastanawiać nie nad tym, jak uleczyć kraj z jego rozterek, a nad tym jak przetrwać w tym, czym jest obecnie. Kiedyś brzydziłem się takim podejściem, ale kiedyś nie miałem osób, które przysięgłem sobie chronić. Jeśli ktoś postawiłby przede mną wybór między życiem Reiven, a dobrem Panem, decyzja byłaby aż nadto oczywista. - Dobra - powiedziałem w końcu, starając się, by pod żadnym pozorem nie zadrżał mi głos. W tym momencie rozpocząłem proces powolnego zjednywania Ratha i jego kompanów i nie mogłem pozwolić sobie na potknięcie. - Załóżmy, że udało się wam mnie przekonać. Więc teraz pomijając barwne porównania do stawonogów... Czego chcecie? Konkretnie. - Odchyliłem się w fotelu, przenosząc spojrzenie z mężczyzny na ekran i czekając na jego reakcję. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Czw Lip 25, 2013 4:48 pm | |
| Vivian: Parę osób z całej sali zaczęło wstawać i wychodzić, w tym kilka osobników w ostatniego rzędu. W większości ucichli, poszeptując tylko coś między sobą i rozsypując popcorn.
Vivian: zasypiasz, chociaż nie wiem, czy na długo.
Michael: Rath uśmiechnął się. - Widzę, że wreszcie się rozumiemy. O co nam chodzi? O współpracę. Przyjdziesz do nogi, kiedy cię zawołamy, szczekniesz, kiedy rozkażemy, a gdy ugryziesz w dobrym momencie, może poklepiemy cię przyjaźnie po karku. Nic się nie zmieni. Pracowałeś w kochany sposób dla Almy, będziesz pracować dla nas, nawet strony w wojnie nieszczególnie się zmienią. Ale teraz mamy cię na wyłączność. Cola, którą popijał, zaczynała się kończyć, o czym dał znać nieprzyjemny, nieco siorbiący dźwięk. - Chodzi o brudną robotę, ktoś musi się tym zająć. Oficjalnie pracuj sobie dalej dla pani prezydent i chroń bliskich, przynajmniej teoretycznie, bo to nic ci nie da, ale kiedy my poprosimy cię o zaprowadzenie za rączkę jej ważnego urzędnika do grobu, lepiej, żebyś nie zawahał się przed naciśnięciem spustu, jasne? - Po tych słowach znów spojrzał na Michaela z pewnym sztucznym pobłażaniem migającym w oczach. - Ale żeby nie było: to nie tak, że powiesz "ohohoho, dołączam do was" i zostaniesz we wszystko wtajemniczony. Niby nie potrzebujemy zaświadczeń na papierze ani testów sprawnościowych, bo teoretycznie mamy na ciebie haki i się raczej nie zbuntujesz, ale... cóż, trzeba sprawdzić twoją wolę walki! Spojrzał znacząco na siedzącego po drugiej stronie Michaela mężczyznę od popcornu. - Durnie, nie przejmują się tym, co wnoszą ludzie już po rozpoczęciu seansu, jeśli tylko mają bilety - mruknął sam do siebie, po czym złapał zawiniątko przekazane mu przez przed chwilą wspomnianego mężczyznę. Zważył je w dłoni, po czym przekazał ostatecznie Michaelowi. - Masz, baw się dobrze. Z tyłu ktoś się nudzi, z tego co mówi mi głos w słuchawce. Zapewnij im wystrzałową zabawę... ale lepiej nie zabijaj. Rana postrzałowa starczy, ruda pani w ostatnim rzędzie czeka na nieco rozrywki. Po tych słowach zdjął pierścionek i położył go na dłoni Mike'a, mrugając do niego okiem. - Zaraz wracam! - rzucił głosem, który mówił, że zdecydowanie nie wróci, po czym zaczął powolnym krokiem schodzić po schodach; choć nikt nie mógł już tego dostrzec, szeroko się uśmiechał. Pozostali mężczyźni patrzyli za to wymownie na Michaela, pośpieszając go intensywnymi spojrzeniami. Michael, zawiniątko to ukryty specjalnie dla Ciebie Glock 17. Miłego strzelania do Vivian. Nie uwzględniaj w poście toru ruchu kuli. xoxo, MG
|
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Czw Lip 25, 2013 5:55 pm | |
| W momencie, w którym zobaczyłem pełen satysfakcji uśmieszek na twarzy Ratha, wiedziałem, że za chwilę pożałuję swojej nadgorliwości i choć w tym jednym wypadku wolałbym się mylić, nie wyglądało na to, żeby moje życzenie miało się spełnić. Słuchałem każdego jego słowa z rosnącą pewnością, że wcale nie uwierzył w moją natychmiastową lojalność - byłby zresztą kompletnym idiotą, gdyby to zrobił - i że za chwilę zażąda jakiegoś dowodu. Nie trzeba było zresztą być nad wyraz inteligentnym, żeby się tego domyślić. Nie spodziewałem się jedynie, że wspomniany test nastąpi od razu, dlatego kiedy na moich kolanach wylądowało zawiniątko, które natychmiast zaklasyfikowałem jako broń, przez kilka sekund na mojej twarzy malowało się nieme zaskoczenie. Niemal odruchowo obróciłem się do tyłu, bez problemu lokalizując rudowłosą kobietę, siedzącą w ostatnim rzędzie, która najwyraźniej nie była specjalnie zainteresowana filmem, bo jej powieki były przymknięte, a klatka piersiowa poruszała się miarowo, sugerując, że dziewczyna najzwyczajniej w świecie śpi. Żołądek podszedł mi do gardła, a w uszach poczułem tępe pulsowanie krwi. Mimo, że Rath wyszedł, jego kompani wciąż mnie otaczali, z nieskrywanym wyczekiwaniem obserwując każdy mój ruch. O co w tym wszystkim chodziło? Czy rudowłosa kobieta była faktycznie kimś ważnym, czy kazali mi strzelić do przypadkowej osoby, tylko dlatego, żeby sprawdzić, czy to zrobię? Sam nie wiedziałem, która opcja była gorsza, wiedziałem za to jedno - nie pozostawili mi zbytniego wyboru. Opuściłem wzrok na niewielki pakunek, który nagle wydał mi się przeraźliwie ciężki. Przymknąłem na sekundę powieki, próbując w jakiś sposób odciąć się od świdrujących mnie spojrzeń i spokojnie pomyśleć, ale tak prawdę mówiąc - nie było o czym. Sprawa była jasna i nie miałem ku temu absolutnie żadnych wątpliwości - albo ona, albo Reiven. Wyłuskałem glocka z tkaniny i dyskretnie zważyłem go w dłoni. Nie miałem jej przecież zabijać, chodziło tylko o ranę postrzałową. Wiedziałem to, z drugiej jednak strony, wyglądało to jak zwyczajne uspokajanie własnego sumienia. Niektórzy mogliby powiedzieć, że to, że zabiłem w swoim życiu już tyle osób, w jakiś sposób mnie na to uodporniło, ale była to kompletna bzdura. Jakkolwiek bym sobie nie tłumaczył tego, co robiłem - pracą, ideami, obowiązkiem - każda osoba, której odbierałem życie, zabierała ze sobą także cząstkę mojego. Wziąłem głęboki oddech, podskórnie wyczuwając, że mój czas na zastanowienie dobiega końca. Wiedziałem zresztą, że im dłużej zadręczam się rozmyślaniem, tym ciężej będzie mi pociągnąć za spust. Wyprostowałem się nieznacznie, dając sobie dokładnie dziesięć sekund na zebranie się do kupy i prawie od razu rozpocząłem odliczanie. Raz. Ułożyłem odpowiednio pistolet w dłoni. Dwa. Rzuciłem szybkie spojrzenie dookoła, upewniając się, że nie zwracam niczyjej uwagi. Trzy. Ponownie wbiłem wzrok w ekran, uspokajając oddech. Cztery. Pięć. Sześć. Siedem. Osiem. Obróciłem się w fotelu, wyciągając rękę, trzymającą broń między siedzeniami i w myślach dziękując losowi, że sala nie była pełna. Dziewięć. Wycelowałem, mierząc dokładnie w lewy bark kobiety. Dziesięć. Palec wskazujący nacisnął spust, a kula pomknęła z prędkością kilkuset metrów na sekundę.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Czw Lip 25, 2013 6:52 pm | |
| Poprawka: kula poleciałaby z prędkością kilkuset metrów na sekundę, gdyby istniała. Zamiast tego pistolet wydał po prostu głuche cyknięcie, które mógł usłyszeć tylko trzymający broń. - Kurwa, Mike, popierdoliło cię? Chowaj to, zanim zrobisz komuś krzywdę! - krzyknął przekonującym tonem głosu towarzysz Levittouxa, co nie mogło ujść uwadze wszystkich w kinie. Twarz praktycznie każdego widza zwróciła się w stronę ostatnich rzędów, ale tylko na paru z nich malował się widoczny szok i strach. Także Vivian została obudzona i dostrzegła, co się stało. Pistolet z kolei wystrzelił z pewnym opóźnieniem, kiedy Michael zdążył już przestać celować. Pocisk trafił w sufit, przebijając go, a na podłogę zaczęły spadać wióry. Nikt jednak nie był takim wariatem, aby przykuć do nich najmniejszą uwagę. - Kurwa! - krzyknął znów ten sam mężczyzna. Ktoś wrzasnął, parę osób padło na posadzkę bądź rzuciło się w stronę wyjścia. Zgromadzeni na seansie widzowie wpadli w panikę, a kilka osób wierzgało, czołgało się i płakało nawet zbyt teatralnie. Koło jednego z wyjść umieszczonych koło ekranu stała wcześniej zauważona kobieta w ciąży, poruszająca ustami, zupełnie jakby mówiła - z tym, że koło niej nie stał nikt inny. Po chwili do sali wbiegło kilkunastu Strażników Pokoju. Paru z nich dorwało Michaela i jego nowych "kolegów", z czego tylko Levittoux wcześniej oberwał paralizatorem, a jego broń została skonfiskowana. Szybko wyprowadzono ich z budynku i wrzucono do zaparkowanego pod kinem samochodu. Vivian i Lophia zostały za to przewiezione do szpitala, tak jak parę innych osób z ostatniego rzędu, wcześniej okrytych pomarańczowym kocem. Póki co otrzymujecie za rozgrywkę po 30 PMG, ale to nie koniec zabawy, nie myślcie sobie. Vivian, Lophia - piszecie tutaj Michael - Ty z kolei odwiedź ten temat. Poczekajcie tylko najpierw, aż pojawi się tam post od MG z krótkim wytłumaczeniem i przedstawieniem sytuacji. Możecie jeszcze dodać po jednym poście z opisem wydarzeń z perspektywy Waszych postaci, ale pod żadnym pozorem nie zapomnijcie o zmianie lokacji pod ich koniec.
|
| | | Wiek : 23 Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Czw Lip 25, 2013 10:13 pm | |
| Zaskakujące, jak czyjś krzyk może wybudzić człowieka ze snu. W jednej chwili śniła o czymś błahym, spokojnym... W następnej zaś ocknęła się i zobaczyła, że celuje w nią jakiś facet. Poznała go. Na początku seansu siedział w tym samym rzędzie, co ona, po czym zmienił miejsce i usiadł niżej. A teraz miał w ręku broń. I celował w jej lewy bark. Czekała na wystrzał, ale gdy nastąpił, kula trafiła w sufit, nie w nią. Zapanowało pandemonium, kolejne w jej życiu. Najpierw parada, teraz to. Kimkolwiek jesteś, do cholery, musisz być zadowolony, że mogłeś się pobawić czyimś życiem. Przeklinała kogoś, kto kazał jej tu przyjść. Przeklinała człowieka, któremu zachciało się ustawić ludzi w rzędzie, jak marionetki przed pokazem teatrzyku kukiełek, a potem wystawiać bajeczkę pod tytułem "Strzel do kogoś w kinie". Przeklinała też jedną osobę. Kiedy siedziała w fotelu, sparaliżowana strachem, ze łzami w oczach myślała o tym, że powinien chociaż napisać, dać znak, że żyje. Ale zapewne w kanałach nie było zasięgu. Nagle pojawili się Strażnicy Pokoju. Jednym z nich był chyba nawet ten sam facet, który przesłuchiwał ją tak niedawno. Niedawno...? Miała wrażenie, że to było setki dni temu. Ktoś dał jej i Lophii ciepły koc. Ktoś inny wyprowadził je z kina, gdzie widziały, jak sprawca całego zamieszania wsiada do zaparkowanego przed kinem auta. W całym zamieszaniu zrozumiała tylko, że ktoś zabierze je do szpitala na obserwację.
//zt |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' Sob Sie 03, 2013 7:48 pm | |
| Spała. Musiała być naprawdę wyczerpana, bo przez długi czas do jej mózgu nie dotarł żaden, nawet najgłośniejszy dźwięk. Jej głowa opadła bezwładnie na oparcie fotela, a dłonie zwinęły się w pięści jak zawsze. Zaczął się koszmar. Widziała krew, czerwone plamy rozlewały się po chodniku po czym wpływały jej do nosa, ust, zamazywały obraz. Przetarła oczy, znajdując się nagle na znajomej, wąskiej ulicy. Nie, błagam. Nie. Wiedziała, co nastąpi za moment. To działo się zawsze. Strzał i więcej krwi. Ból i męki. Nie chciała tego przeżywać. Miała nadzieję, że kiedyś uda jej się uwolnić od przerażających wizji. Nie tym razem. A to, co działo się we śnie szybko znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości. Huk i sypiący się sufit. Myślała, że jeszcze się nie przebudziła, ale nie znajdowała się już w koszmarze, tylko w kinie, do którego przyszła zupełnie bez sensu. Zauważyła grupę wkraczających Strażników Pokoju, którzy aresztowali właśnie hałaśliwych mężczyzn z dołu, a w tym człowieka trzymającego w ręku broń. Tego, który siedział wcześniej w jej rzędzie... Ja to mam szczęście - pomyślała w momencie, w którym ktoś okrył ją kocem. Spojrzała na siedzącą obok Vivian, zauważając ranę na jej ramieniu. A właściwie tylko jej zarys, nadal było ciemno. Już chciała się pytać, czy wszystko w porządku, kiedy ktoś postawił ją na nogi i zaczął prowadzić w kierunku wyjścia. W karetce znowu zasnęła. Albo zemdlała, sama nie miała już pojęcia. Wiedziała tylko, że za dużo wszystkiego na jeden dzień. //zt |
| | |
| Temat: Re: Kino 'Silver Screen' | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|