|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Bar Nie Maj 26, 2013 10:41 pm | |
| First topic message reminder :Krótki informator
Violator, to klub powstały 1 lipca 2282 roku z inicjatywy Fransa Lyytikäinena. Z początku prosperował on w centrum miasta, aż do września, kiedy to został przeniesiony po raz pierwszy w skromniejsze miejsce. Po przejęciu władzy przez Almę Coin – klub prawie się rozpadł, a po natychmiastowej interwencji właściciela zaczął na nowo działać w Kwartale Ochrony Ludzkości Cywilnej.
Pierwsze piętro zostało zamknięte ze względu na wybory prezydenckie.
Szukamy: TUTAJ: LISTA ZAWODÓW. Wystarczy spojrzeć na dział VIOLATOR.
Gdyby ktoś chciał się pośmiać, zapraszamy tutaj: TABLICA OGŁOSZEŃOUTSIDE MAY BE RAINING, BUT HERE IS ENTERTAINING!
Ostatnio zmieniony przez Frans Lyytikäinen dnia Pon Lis 02, 2015 11:26 am, w całości zmieniany 17 razy |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Bar Sob Lip 04, 2015 2:36 pm | |
| /Syn marnotrawny wraca do gry
Czy bar był złym miejscem? Fakt faktem, że w Violatorze nie pachniało fiołkami. Z tym, że to nie był ekskluzywny klub w centrum jakże „pięknej” Dzielnicy Rebeliantów. Violator był centrum Kwartału, gdzie kwitł szemrany handel, gdzie była wolność tak długo, jak do baru nie zaglądał jakikolwiek Strażnik Pokoju. Tutaj, przy jednym stoliku lub przy barze, można załatwić niemal wszystko.
Frans krążył po całym budynku jak zwykle. Fajka w gębie, zeszyt pod pachą, ołówek w kieszeni. Musiał wszystko sprawdzić i mieć zapisane, żeby potem wszystkie dane obrobić u siebie w biurze lub jak w tym przypadku – żeby mieć rezonans tego, jak idą interesy. Teraz nadszedł czas na bar i podliczenie zysku.
– Liczyliście kasę? – Zagaił do barmanek zaraz po wyjściu z kuchni. – Były jakieś awantury? – Pytał dalej. Informacje o dotychczas zarobionych pieniądzach zapisał. – Czegoś brakuje?…
Stał tak przy dziewczynach prawie dziesięć minut wypytując je o towary, o klientów. Nie było mu ostatnio do śmiechów, bo nowy Prezydent ostro zabrał się za Kwartał. Co zabawniejsze – wszyscy tak narzekali na Coin, a tu taki psikus! Z deszczu pod rynnę… A radzić sobie trzeba było. Te wszystkie wywozy do Dwunastki były jak strzał w stopę. A dogadać się i tak by nie dogadał.
– Ktoś pytał o pracę? – Ale i na to nie dostał zadowalającej odpowiedzi. Nie potrzebował nieuczciwych i nielojalnych osób do pracy w Violatorze. Potrzebował kogoś, kto jest gotów chociaż do skromnego ryzyka, które mogłoby przysłużyć się knajpie i jemu. – A plotki na temat wiecie-czego?
|
| | | Wiek : 23 Zawód : Wyrabianie drewnianych figurek Przy sobie : Leki przeciwbólowe (6 tabletek), paczka papierosów i wytrych Znaki szczególne : Albinizm, mocny makijaż Obrażenia : Parę drobnych poparzeń od słońca
| Temat: Re: Bar Sob Lip 04, 2015 4:14 pm | |
| Wypiłam wodę do końca. Choć to tylko woda, była wyjątkowo smaczna. Kątem oka zauważyłam właściciela tego klubu czy jak to się tam zwie. Wyglądał jak typowy samozwańczy filozof z wyboru. Ale cóż - jeśli chcę dostać tu jakąkolwiek pracę, muszę się mu w pewnym sensie spodobać, to znaczy pokazać z tej dobrej strony. To była decyzja podjęta w jednej chwili - jeśli chcę przeżyć i mieć pieniądze muszę znaleźć pracę. Z samej produkcji drewnianych miseczek nie przeżyję.
Jak do tego podejść? To było najtrudniejsze. Nie potrzebuję pracy wymagającej wysokich kwalifikacji. Chcę po prostu trochę grosza. Przyjmę wszystko. Tak, to było chyba najlepsze co mogłam zrobić. W końcu nie zarabiam tylko na siebie - zarabiam też na Reneé.
Wzięłam głęboki oddech. Wstała próbując być przy tym naturalna i przygładziĺam rękoma spódnicę do kolan. Jak typowa kobieta poprawiłam włosy i obejrzałam się sprawdzić, czy nie zostawiłam tutaj zbytniego syfu.
Szłam ostrożnie stawiając kroki, jakby podłoga była wykonana z diamentów. Miałam wrażenie, jakby każdy krok, każde podniesienie nogi było równe wysiłkiem chodzenie z kulami orzy nogach. Po nieskończonej ilości czasów dotarłam na miejsce.
Dlaczego to mi w ogóle sprawiało trudność? Zwykłe pytanie o pracę, nic więcej. - Dzień dobry, słyszałam że macie wolne miejsca pracy - powiedziałam starając brzmieć przy tym naturalnie. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Bar Sob Lip 04, 2015 5:12 pm | |
| Frans wypisywał najbardziej potrzebne towary, które wypadałoby uzupełnić, bo cieszyły się one największą popularnością wśród klientów. Podczas tej jakże żmudnej, ale koniecznej pracy słuchał najnowszych wieści, które przekazywały mu barmanki. Wszystkie te informacje, które dostawał od swoich jakże uroczych pracownic były posłyszane od klientów, ale nie musiały być prawdziwie. Wiadomo, skupiały się głównie na pracy, a plotki były dodatkowym zadaniem, więc mogły coś przypadkiem przeinaczyć… no i poza tym czasami klienci paplali różne rzeczy. Także, wydawało się, że to typowy, rutynowy, nieco nudny dzień w Violatorze – plotki i biznes, a w sumie to biznesy… a raczej mini-biznesy.
Nic też dziwnego, że nieco się zdziwił i wybił się z rytmu, gdy nagle usłyszał damski głos, który nie pasował mu do głosu żadnej barmanki. Podniósł głowę i rozejrzał się. Na widoku, przy ladzie siedziało dwóch stałych klientów, stara babcia (którą Frans kojarzył z tego, że przeklina jak szewc i pali okropne, tanie fajki) oraz młoda dziewczyna, prawdopodobnie niepełnoletnia lub naprawdę młodo wyglądająca… może przez te białe włosy. Tak… To chyba ona się odezwała, bo babcia i „loża VIP-ów” byli zajęci sobą oraz alkoholem, a młoda pannica patrzyła na niego i najwyraźniej oczekiwała jakieś odpowiedzi.
Nie wiedział czy to dobrze, że akurat ona spytała go o pracę. Wydawała się bardzo skromna i w tej całej swojej delikatności była bardzo podobna do Lucy. Spojrzał na barmanki, które jedynie wzruszyły ramionami, mruknęły na odchodne, że wszystko dokładnie opowiedzą jak on będzie miał czas wolny i wróciły do swojej pracy. Frans zamknął zeszyt, oparł się o blat i zacisnął usta. Uważnie przyglądał się dziewczynie. Po tym, co – jakby się wydawało – dawno temu wykombinował Mathias nie miał tak dużego zaufania do ludzi. Do takich młodych i nowych już zupełnie. Świat schodził na psy, już niewiele osób potrafiło okazać chociaż minimum szacunku dla drugiej osoby. Tak też Frans milczał dość długo i zastanawiał się czy aby nie lepiej byłoby odprawić dziewczynę lub ją zignorować niż jakkolwiek zaczynać rozmowę… Walczył ze swoją niechęcią do nowych osób i z samymi faktami, że z tak małą ilością osób w barze jego obecni pracownicy mogą się nie wyrobić i że część obowiązków spadnie na niego. Stwierdził, że jednak należałoby cokolwiek odpowiedzieć dziewczynie i w sumie rozmowa z nią nie powinna mu zaszkodzić… szczególnie w pewnym miejscu.
– Witam szanowną pannę w barze i klubie muzycznym Violator. Zapraszam do mojego biura. – Po tym krótkim powitaniu uniósł jedyną ruchomą część blatu, żeby zrobić dziewczynie przejście z części dla klientów do baru. – Proszę się nie bać. Przy kuchni jest drugie przejście na piętro – dodał, żeby zachęcić dziewczynę aby poszła za nim.
/zt do biura Fransa; Blanche: prosiłabym abyś zaczęła pierwsza, jeżeli chcesz
|
| | | Wiek : 28 lat Zawód : Muzyk/wokalista. Znaki szczególne : Tatuaże zdobiące większość jego ciała. Obrażenia : Brak.
| Temat: Re: Bar Wto Sie 25, 2015 10:30 pm | |
| - Szybciej Alex... Tędy! - syknął rudowłosy, niski i chudy mężczyzna o smutnym spojrzeniu, który przekradał się między stolikami ze swoim kumplem: wyższym chyba o głowę, wytatuowanym od stóp do głów. Obaj wyglądali nie za ciekawie: sprane kurtki cerowane na kolanie, rękawiczki bez palców i obszerne, rozciągnięte czapki sugerowały, że chyba nie mają zbyt wiele grosza przy duszy. Chyba każdy właściciel baru chciałby się takich ewenementów pozbyć, bo albo kradli, albo nie płacili rachunków, albo szukali guza. W tym przypadku jednak nie chodziło o żadną z tych rzeczy.
Korzystając z faktu, że Frans odszedł do swojego biura z jakąś młodziutką dziewczyną, która pewnie szukała pracy, wdrapali się na scenę. W mgnieniu oka rudy podłączył swoją obdrapaną gitarę, nie dbając o to by ją dobrze dostroić. Nie było na to czasu. Co prawda nigdzie nie było widać ochroniarzy, ale nie wiadomo, kiedy mogli się zjawić. Wybrali dość bezczelny sposób zarabiania pieniędzy, ale trzeba było sobie jakoś radzić.
Alexander położył na obrzeżu sceny pustą puszkę po konserwie, by było do czego wrzucać miedziaki. Liczyli się z tym, że w każdej chwili mogą ich wyrzucić i pewnie tak się stanie, ale zanim to nastąpi, może jednak coś zarobią? Kiedy rozległy się pierwsze dźwięki muzyki, goście wyglądali na zdezorientowanych.
"Jesteśmy dziećmi nowego świata! Z wybitymi oczami, odciętymi uszami, wyrwanymi językami..."
Alexander śpiewał w taki sposób, jakby parę chwil wcześniej upił się na smutno: melodyjny głos załamywał się od czasu do czasu, jednak nie tworząc fałszu, a dość specyficzny łatwo rozpoznawalny styl. Był miękki i przyjemny dla ucha, czego nie można było powiedzieć o gitarze rudzielca, która psuła cały efekt, ale była jedynym skutecznym podkładem dźwiękowym i zagłuszaczem muzyki płynącej w lokalu.
"...Możesz rzucać w nas kamieniami, trwale okaleczyć ciała, Ale przenigdy nie dobierzesz się do mojej duszy... Nie zmienisz mnie, nie zmienisz nas!"
Parę osób zainteresowało się ich twórczością, ale nie mieli odwagi wstać z miejsca. Puszka ciągle była pusta. Wśród osób z obsługi wybuchło małe poruszenie. Tylko patrzeć jak zjawi się ochroniarz, albo właściciel. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Bar Wto Wrz 15, 2015 11:55 am | |
| /z pokoju
Cieszył się z tego, że w ten sposób zyskał kolejnego nowego pracownika, ale to i tak nie były te czasy z początku działania Violatora. Nowy Prezydent zdecydowanie utrudniał funkcjonowanie lokalu, a Frans coraz bardziej nie wiedział jak się z tego wybronić. Trzeba było działać, ale jak? Nie miał już żadnego pomysłu. Wiedział jednak, że powinien zachowywać się jak dawniej. Kiedy schodził na dół zastanawiał się czy aby nie powinien zamknąć piętra. Brakowało osób, które chciałyby trudnić się w prostytucji, po prostu. A on nie chciał robić łapanki. Nie widział w tym sensu.
Stanął w drzwiach między kuchnią a barem i przyglądał się swoim pracownikom. Westchnął cicho. Z samego baru się nie utrzyma, więc piętro będzie musiał jakimś cudem utrzymać. Nie miał jedynie pojęcia jak to zrobić. Zacisnął usta na chwilę… wtedy usłyszał, że na scenie coś się dzieje. Zerknął na barmankę, jak gdyby chciał zapytać czy wie kim są ci młodzieńcy. Po jej minie sądził jednak, że ta nic nie wie. Zauważył, że jedna z nich dała sygnał ochroniarzom, ale on postanowił natychmiast ich zastopować. A niech sobie młodzież pogra, a on przynajmniej będzie mógł usłyszeć co oni chcą przekazać w tych swoich piosenkach i zachowaniu. Jedynym problemem było migające światło, chociaż kto tam wie… Jego to irytowało, ale mogło tworzyć jakąś atmosferę niby dyskoteki… i to całkiem niezamierzonej.
– Jak skończą to swoje granie to karzcie im przyjść do mnie – powiedział na ucho jednemu z barczystych ochroniarzy. – I nie szarpcie ich. Na spokojnie. Wyłączcie też muzykę z głośników, bo i tak siada prąd, pewnie za chwilę znowu go wyłączą. I pilnujcie porządku, oczywiście – dodał jeszcze. – Idę pomóc w kuchni, jak będziecie ich odsyłać do biura to dajcie mi sygnał.
/zt |
| | | Wiek : 28 lat Zawód : Muzyk/wokalista. Znaki szczególne : Tatuaże zdobiące większość jego ciała. Obrażenia : Brak.
| Temat: Re: Bar Wto Wrz 22, 2015 10:55 pm | |
| Alexander kątem oka dostrzegł jak ochroniarze przemykają po sali i był pewien, że za moment ich stamtąd wyrzucą. Ale tak się nie stało. Wszystko się zatrzymało, jakby ktoś nacisnął pauzę w odtwarzaczu. Nagle muzyka płynąca z głośników została wyłączona, co znacznie poprawiło jakość ich pseudo koncertu. Nie przerywali go więc i nawet, koniec końców, udało im się uzbierać trochę grosza od co odważniejszych gości lokalu. Wystarczyło, by jeden podniósł się z miejsca i za nim popłynęła fala kilku następnych.
Utwór który wykonywali nie był długi, więc muzycy przedłużyli go, improwizując i dodając na poczekaniu kolejną zwrotkę. Całość traktowała o niesprawiedliwości panującej w panem, o byciu niezwyciężonym, byciu ponad cierpieniem, ponad tymi, którzy znajdowali się "po drugiej stronie barykady". To, że mogli dokończyć, było dla nich czymś nowym, bo zwykle ich przepędzano, albo straszono surowymi konsekwencjami. Tym razem tak nie było. Gdy popłynęły ostatnie dźwięki z gitary rudego, parę osób z sali im zaklaskało. Alex ukłonił się niedbale, przy okazji zgarniając z ziemi puszkę. Właśnie wtedy podeszli do nich ochroniarze.
- Właściciel chce się z wami widzieć. - oznajmił poważnie tonem nie znoszącym sprzeciwu. Z drugiej strony pojawi się kolejny ochroniarz, sprawiając, że nie mieli większego wyjścia i musieli się zgodzić na wizytę w biurze Fransa. Spojrzawszy po sobie przytaknęli więc i udali się na górę, pilnowani przez dwóch osiłków. |
| | |
| Temat: Re: Bar | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|