IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Mathias le Brun

 

 Mathias le Brun

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Mathias le Brun Empty
PisanieTemat: Mathias le Brun   Mathias le Brun EmptySob Maj 25, 2013 10:19 pm

Mathias le Brun
Johnny Depp


Mathias le Brun Daneos

IMIĘ: Mathias Jean
NAZWISKO: le Brun
DATA URODZENIA: 01.01.2261
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: KOLeC
ZAJĘCIE: egzystencja


Mathias le Brun Rodzina

Cytat :
On – zawsze wściekły oraz niemożliwy. Naprawdę niemożliwy. Wracał o siódmej nad ranem, zawsze miły i kochany, zawsze niewinny, gdy żona na niego krzyczała. Wtedy był jeszcze szczupły i ktoś wspomniał o tym, że rzeczywiście przystojny. Ale całkiem od niej różny, bo jasnowłosy i niebieskooki z tym dziwacznym błyskiem w oczach, który zawsze ją fascynował, a jednocześnie przerażał, ale to dopiero potem, kiedy urodziła dziecko, a ono krzyczało. Nie lubił hałasu.
Ona – niesamowita, szczupła i szpetna, ale mimo to przyciągająca wzrok. Była kobietą o dziwacznej urodzie, blada, niezwykle chuda o czarnych niczym smoła włosach i równie ciemnych oczach, które zawsze uważnie lustrowały otoczenie. Nie mówiła wiele, ale kiedy już się wypowiadała, nie budziła sympatii. Ani kochana, ani nadzwyczaj wesoła, ale mimo to zawsze uśmiechnięta, tajemniczo, nieuwodzicielsko acz ironicznie. Dumna i bezkompromisowa, zawsze bezkompromisowa. Słowem potrafiła zakończyć niejedną gorącą dyskusję. I zawsze miała rację. Potem oczywiście zwiędła, nie przyciągała już wzroku, a wręcz go odpychała, ale to zaraz po tym, kiedy wyrzekła się swojego honoru.
Nie pasowali do siebie, ani trochę. Ona pochodziła z zamożnej, niesamowicie zamożnej rodziny. Miała mieć niesamowicie wypchanego forsą męża, niesamowicie wysoka, o prawie białej cerze, taka cudowna, taka nieprzystępna i zamknięta. Jean był porywczy, bo gdzie to go nie było, której to też nie poderwał i nie zaciągnął siłą perswazji do jakiegoś podrzędnego motelu. Chyba na to ją złapał, na ten swój urok i pewność siebie. A ona…? Co on w niej do cholery widział? Ni to piękna, nafaszerowana jakimiś barwnikami skórnymi, w przedziwnymi pasemkami na swoich długich do samych bioder włosach. Obiecał jej przyzwoity dom, opiekę, obiecał jej wszystko, co sam posiadał. A ona się zgodziła, Jacquelin naprawdę to łyknęła, choć być może wtedy jeszcze mówił szczerze. Ważnym faktem jest, że rodzina się jej wyrzekła, ale cóż, o skutkach tego to zaraz.

 
Jean le Brun - ojciec, powiesił się w wieku lat dwudziestu czterech, kiedy Mathias miał lat cztery. Strażnik Pokoju, pochodził ze średnio zamożnej rodziny.

Jacquelin (Rouessau) le Brun - matka, powiesiła się zaraz po trafieniu do Kwartału, kiedy Mathias miał lat 24, a Katy 13, dawniej dziwka, pochodziła z bogatej rodziny Kapitolińskiej, wydziedziczona.

Katy le Brun - siostra, cóż, najdroższa, najukochańsza, najniesamowitsza, zresztą już tylko wspomnienie, bo na Igrzyskach.

Mathias le Brun Historia

Pierwsze cztery lata minęły względnie pozytywnie. O ile można to tak ująć. Ciągłe ciche kłótnie, których nie zauważał. Zresztą większość czasu spędzał z matką, ojciec sprawiał wrażenie, jakby go nie zauważał lub nawet nim gardził. Dlatego Mathias nie zwracał uwagi na jasnowłosego mężczyznę, który często błąkał się po domu, wprowadzał nerwową atmosferę i wątpliwe, aby z początku nazywał go ojcem. Ba, taki termin dla niego nie istniał, bo Jacq nie wspominała o jasnowłosym towarzyszu jej nocy, a jeśli już musiała o nim napomknąć, to wskazywała po imieniu. Było w porządku, naprawdę. Potem ów mężczyzna zniknął,  zmarł, powiesił się? Może jego własna żona go w pewien sposób wykończyła, ale sam też był sobie winny. Istotnym faktem było to jednak, że kobieta bez zawodu i praktycznie bez przyszłości i z ciężarem zwanym dzieckiem nie wiedziała, co ma ze sobą począć. Do rodziny wrócić nie mogła, bo po marnej próbie kontaktu, została podle spławiona. Dlatego odsprzedała mieszkanie i wynajęła nowe, w którym zamieszkała ze swoim malutkim synkiem. Na początku było trudno, bo wokół całej przeprowadzki panowała nieprzyjemna atmosfera. Zresztą wszystko zaczęło się, kiedy skończył sześć lat, a jego matka zaczęła sprzedawać się za pieniądze. Było okej, mieli pieniądze, niewiele, ale jednak, wciąż zresztą utrzymywali się z pieniędzy Jeana. Kiedy się skończyły, było trochę ciężej, ale wciąż jakoś bulili na życie. Ona często znikała z domu, wracała ledwo żywa i naćpana, on ciągle siedział w domu lub wychodził gdzieś na zewnątrz, aby oderwać się od ponurych ścian małego mieszkanka. Ona nie robiła obiadów, on błąkał się po cudzych domach, kradł w sklepach. Kilka razy go złapali i dostał lanie od sprzedawcy, ale w końcu znalazł nowe rozwiązanie. Wtedy znikał już z domu na całe dnie, nie chodził do szkoły, bo nikt go tam nie wysłał – nikt się nie interesował. Całe dnie spędzał w centrum, w galeriach, czaił się na bogatych sprzedawców, na święta, na parady, na bankiety, na które nietrudno było się wkraść. Tak toczyło się jego życie, płynnie, bez problemów, bo do łóżka wracał tylko w nocy, aby nie budzić matki ani jej klientów, którzy często krzyczeli, pili i rzucali się po pomieszczeniach. Dlatego starał się mijać ich w drzwiach lub w ogóle nie widywać. W końcu nadszedł ten dzień, kiedy Jacqueline wróciła do domu z płaczem, wrzeszczała i żaliła się do pustego kieliszka po wódce, a kilka miesięcy potem na świecie pojawiło się kolejne dziecko – Katy. Mała dziewczynka. Mathias miał wtedy 11 lat.
To było nowe, dziwne i nieprawdopodobne. Wtedy jeszcze nie był zły, a żył swoim rytmem, ale jak musiał zaopiekować się niemowlakiem z myślą, że jeśli tego nie zrobi – ono umrze, zrozumiał, jak bardzo beznadziejne życie mu się przytrafiło. Najbardziej wtedy zaczęła go irytować jego własna matka, a raczej kobieta identyfikowana jako rodzicielka, do której był przywiązany jak do corocznego śniegu. Był wykończony, zły, często się poddawał, zaniedbywał swoje nowe obowiązki, zaniedbywał szczególnie samego siebie. Zresztą był dopiero dzieckiem, zbuntowanym, wściekłym na ludzi, którzy mijali go obojętnie na ulicy, na ludzi, którzy odganiali go od sowich stoisk nie poczęstowawszy nawet chlebem. Ale jakoś sobie radził i cudem udało mu się przetrwać te kolejne kilka lat, zawłaszcza małej Katy. To był bardzo ponury okres, ale kiedy skończyła siedem lat a on osiemnaście, wszystko się jakoś samo ułożyło. Już wcześniej zostawiał ją prawie samą na całe dnie, często naprostowywał Jacqueline, zamykał drzwi od domu i kazał jej pilnować dziewczynki, a kiedy wracał i obowiązki nie były dopełnione, nie dawał jej jedzenia, bo sama już nie miała możliwości, aby zarabiać, a jeśli już sprzedawała się na ulicy, to dostawała mało. Ćpunka, wyssana z życia, szkapa, kobieta bez wyrazu, po prostu duch, cień po dumnej damie, którą kiedyś była. Cień po przeszłości i życiu, które kiedyś wiodła. Ale jemu to nie przeszkadzało, zresztą był perfidny i zły, że tak wszystko zawaliła, że nie znalazła wtedy odpowiedniej pracy. Często nie dawał jej narkotyków, aby popatrzeć jak cierpi na głodzie albo dawał jej jakieś zanieczyszczone lub wciski wał większą dawkę, a potem po prostu przyglądał się, jak kobieta, która jest jego matką, dusi się, trzyma za pierś i płacze. Oboje się nienawidzili. Ona czasem go okradała, ale wtedy pokornie mu wszystko oddawała, bo doskonale wiedziała, że jest zależna od jego dziwacznego nastroju, łaski, a zresztą… nie myślała o tym, działała instynktownie. Często była gotowa zrobić najgorsze rzeczy, aby wciągnąć trochę heroiny, łyknąć kilka tabletek. Wszystko oczywiście działo się za plecami Katy, która była bardzo związana z matką, co go niezwykle denerwowało. Ale to była dziewczynka – rozumiał, choć nie chciał wybaczyć. Był też kurator. Zawsze ponury, ale wiedział, że wszystkiemu obojętny, bo w żadne sposób go nie dotyczyli, to tylko jego praca, a oni byli kolejną z tych samych zaniedbanych rodzin.
Miał dziewiętnaście lat. Był naiwny. Rufus. Takie to było imię. To był dziwny okres, krótkotrwały ale należący do tych, których nie chciałby zapomnieć, a jednocześnie próbował wyrzucić ze wspomnień. Wtedy Mathias le Brun cechował się niezwykłą naiwnością wobec życia, wobec uczuć, był zauroczony, być może zakochany – tak wtedy myślał. Ale Frob nagle zniknął, ot tak, po prostu. I wszystko umarło, z dnia na dzień. Zawód, złość i niemoc, wtedy nieco się w sobie zamknął, niczego nie postanawiał, ale umyślnie unikał zobowiązań, unikał przywiązania i jawnie wypierał się wszelkich uczuć. Może demonstracyjnie, ale jednak. Mimo to od tej pory po prostu unikał czegokolwiek stałego, wyszedł z założenia, że ludzie pojawiają się i odchodzą, nie należy robić sobie wielkich nadziei. Dlatego tak ich traktował, jako coś przelotnego, nietrwałego, odpychał często, aby zachować stały schemat. Jedyną osobą, która zawsze przy nim była to Katy.
Chodziła do szkoły. Mathias zmusił Jacquelin, aby wykonała krótką podróż do placówki i ją zapisała, dokonała formalności, choć wątpił, aby pamiętała jeszcze, jak się podpisać pod dokumentem. Niemniej jednak starał się, aby było jej dobrze, aby wiodła życie lepsze od jego, aby potem znalazła sobie logiczną pracę i w końcu wyrwała z tej przeklętej biedy i mantry. Zmianie zmienił jednak, kiedy musiał pobić czwórkę, może piątkę dzieciaków, którzy starali się do niej dobrać. Wtedy pierwszy raz nienawiść skierował do Kapitolczyków, nie ludzi jako ogółu, a do nich, choć nie wątpił, by inni byli różni. Wtedy też zabierał ją wszędzie ze sobą. Ona dziesięcioletnia, on dwudziestojednoletni. Nauczył ją strzelać, od zawsze przecież hartował, ale teraz dawał lekcję życia. Prawdziwego, niecenzurowanego. Spotykała się z licznymi odstępstwami od normalności, narkotykami, od których sam Mathias był uzależniony od przeszło trzech lat, ale nigdy nie pozwolił jej przekroczyć granicy, którą sam wyznaczył. Pozwalał jej dotrzeć do konkretnego momentu, punktu, a potem zatrzymywał i wskazywał inną drogę. Jak dobry pasterz. Potem jednak okazało się, że dobrze ją wyszkolił. Chyba nazbyt dobrze, bo nie pozostawiał jej czasu na słabostki. A to był błąd.
W pewnym czasie trwała rebelia. Katy miała trzynaście lat, on dwadzieścia cztery. Siedział wtedy w cieniu, jak zwykle, gdy sprawa go nie dotyczyła. Starał się nie wychylać, starał się po prostu przeczekać ten czas mając dziwną nadzieję, ale mimo to nie oszukując się, że potem będzie lepiej. Ale wciąż skrycie wierzył, że może coś się zmieni. Był ciekaw dystryktów, może nawet czuł się bliski im sytuacji. To był okres, kiedy nienawidził Kapitolu, a wielbił Rebeliantów. Do czasu, kiedy wszystko ucichło, a kilka dni potem wywleczono go szarpiącego się z domu i wsadzono do ciężarówki. Potem znalazł się w świecie za murem. Pozbawionym praw, pozbawionym tematów TABU. To był ważny moment, bo kiedy wcześniej czuł się jak śmieć i dno społeczeństwa, teraz patrzył z satysfakcją jak dawne szychy skaczą ze swoich okien i zamierają z krzykiem na ustach, tym ostatnim, dramatycznym aktem ratunku. Słuchał codziennie krzyków, jęków i wrzasków, a złość ciągle wzrastała, a jednocześnie ta chora duma, to poczcie wyższości nad innymi. Bo teraz nie musiał się zabijać, nie musiał się poddawać. To tylko kolejny etap w drodze do piekła, a być może właśnie w nim zamieszkał. W kilku pierwszych dniach Jacquelin się powiesiła w ich nowym mieszkaniu. Katy nieco to dotknęło, więc Mathias zakopał ją gdzieś na prowizorycznym cmentarzu, a następnie znalazł inne miejsce zamieszkania.
Violator.
Oto punkt zwrotny w jego życiu, kiedy zamieszkał w burdelu Fransa, nie myślał już o niczym, robił to co do niego należało. Martwić też się nie musiał, bo wiedział, że nie ma czym. Przekabacał Strażników Rebeliantów, ludzi, przedzierał się przez dziurę, aby łapać towar, wracał i sprzedawał. Nic szczególnego. Życie toczyło się dalej. Jeszcze lepsze, jeszcze bardziej kolorowe. Myślał, że znalazł dom, w pojęciu względnym rzecz jasna. Potem nastała zima i Dożynki, a wraz z nim los odebrał jej siostrę. Wręcz wyrwał z jego łapczywego uścisku. I wyrzucił na arenę.
I pozbawił le Brun punktu oparcia, celu, do którego dążył. Ale powstał kolejny.

Mathias le Brun Charakter

x

Mathias le Brun Ciekawefakty

x


Ostatnio zmieniony przez Mathias le Brun dnia Nie Sty 05, 2014 1:33 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Mathias le Brun Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun   Mathias le Brun EmptyNie Maj 26, 2013 1:26 am

Oczywiście akcept, kolejna świetna postać. Do zobaczenia w grze!
Powrót do góry Go down
 

Mathias le Brun

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Katy le Brun, Mathias le Brun i Rosemary Garroway
» Katy le Brun - Mathias le Brun
» Mathias le Brun
» Mathias le Brun
» Rosemary Garroway i Mathias le Brun

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-