|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| | | |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 17 lat Zawód : złodziej, przemytnik Przy sobie : nóż ceramiczny, trochę owoców, miska z sałatką, kilka kawałków ciasta, widelczyk do ciasta, łyżka, szkatułka, 6 tabletek do uzdatniania wody, plecak nr 3: jabłko, paralizator, śpiwór, zestaw plastrów i bandaży, leki przeciwbólowe; (kurs pierwszej pomocy, zwiększenie szansy na skuteczną obronę, zwiększenie szans na powodzenie podczas walki wręcz) Obrażenia : siniak na lewej skroni, powierzchowna rana na prawym ramieniu (zaklejona plastrem)
| Temat: Re: Stanowisko walki Sro Sie 27, 2014 11:48 am | |
| najkrótszych postów evah ciąg dalszy <3
Skoro poprzedniego dnia ostatecznie odpuścił sobie jakikolwiek większy wysiłek - tak, niby nagimnastykował się na stanowisku strzeleckim, ale to przecież żadne wyjaśnienie (zresztą, na Arenie coś takiego jak usprawiedliwienie nie będzie miało miejsca) - to najwyższa pora to nadrobić póki jeszcze ma czas. Wybór stanowiska był więc w tym przypadku przesądzony - jasnym było, że musiał zacząć od walki wręcz. Chociaż nawet, gdyby nie musiał... Cóż, z pewnością i tak od niego by zaczął. Wszystko przez to, że tak najłatwiej jest się rozprężyć. Tak, należy być skoncentrowanym, tak, największym błędem jest atakowanie na ślepo, ale... To zupełnie co innego. Zupełnie inny rodzaj koncentracji, inny rodzaj myślenia.Taki, przy którym można odpocząć. Ostatecznie nikomu jeszcze nie zaszkodziło zastąpienie bólu psychiki bólem mięśni, prawda? Ból fizyczny zawsze był odskocznią, czymś rzeczywistym, czymś, z czym można było próbować sobie radzić. Nic dziwnego, że musząc od czegoś zacząć dzień, Bastian postanowił najpierw poradzić sobie ze zdecydowanym nadmiarem emocji, a dopiero potem miał zastanawiać się nad innym spożytkowaniem nadchodzących godzin. Z tym, że... stanowisko było zajęte. Oczywiście, to było do przewidzenia, w końcu każdy z trybutów miał świadomość, że prędzej czy później (ale raczej prędzej, to jasne) przyjdzie im się zewrzeć w bitewnym uścisku, toteż dobrze było się do tego przygotować. Jak ktoś nie umiał walczyć, to miał jeszcze czas się nauczyć, a jak umiał - to mógł przynajmniej przypomnieć sobie te szczegóły, które zdążył już zapomnieć. Jeśli chodzi o Lyberga, ten nie zaliczał się ani do jednej, ani do drugiej grupy. To znaczy, wiedział jak trzymać nóż w dłoni, wiedział gdzie ciąć i jak do udanego cięcia doprowadzić, ale preferując pułapki, podchody, zasadzki, po prostu nie miał dość doświadczenia praktycznego. Te sporadyczne przypadki, gdy faktycznie musiał zastosować swą wiedzę w życiu były tak nieliczne, że nie miały prawa uczynić z Bastiana wojownika. Tu nie było tak samo, jak z rzucaniem nożami, które chłopak praktykował po prostu dlatego, że je lubił. W przypadku walki wręcz nie ćwiczył, a jedynie starał się zachowywać formę, by w razie czego nie polec na zwykłej zadyszce. Tak, trening zdecydowanie mu się więc przyda, postanowił więc zaczekać na swą kolej. Zresztą, obserwacja innych walczących to też nauka, nie? Chłopak podparł się więc plecami o ścianę, zmrużył oczy i patrzył. Strata czasu to przecież ostatnie, na co powinien sobie pozwolić, nawet czekając w kolejce do instruktora. |
| | | Wiek : 51 lat Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna. Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami
| Temat: Re: Stanowisko walki Sro Sie 27, 2014 12:36 pm | |
| Chyba był przekonany o tym, że jego kiepska reputacja - ach, te plotki o poniżaniu więźniów i o torturach z ukochaną Melanie - odstraszy potencjalnych kandydatów na jego stanowisko pracy, ale to były tylko mrzonki. Najwyraźniej każdy trybut był śmiertelnie (nadużywał tego słowa w myślach) przekonany, że walka ocali mu życie. Zwłaszcza, że miał na trzy dni treningu, podczas gdy niektórzy poświęcali na to całe lata. Nie Ginsberg, oczywiście. Mógłby gdybać, czemu akurat jego Alma Coin wyznaczyła do roli trenera personalnego, skoro nie był ani człowiekiem kontaktowym - mówienie sprawiało mu fizyczny ból - ani tym bardziej obeznanym z wiedzą teoretyczną. Pozostawało mu tylko palące doświadczenie, które chciał rozdać im szczodrze. Nie z dobrego serca czy potrzeby ocalenia któregoś z nich - chciał oglądać widowisko, nie rzeź niewiniątek. Tę mógł zapewnić sobie sam. Dlatego oczekiwał wytrwale na atak Mayi, próbując realnie ocenić jej szanse w swojej głowie i kiwając głową na widok Sebastiana, który również pojawił się obok niego. Nici z prywatności i z poczucia elitarności, mógł zaobserwować bardzo dokładnie naczelnika więźnia, którego wreszcie ktoś odważył się kopnąć (delikatnie, a jednak!) i który raczej instynktownie łapał za ręce dziewczynę, wykręcając jej nadgarstki do tyłu. - Dobrze, ale za łagodnie. Skoro atakujesz, to rób to tak, żebym już nie wstał i nie mógł cię złapać. Postaraj się teraz uwolnić - pouczył ją, zachęcając Lyberga do zajęcia miejsca na macie. Oglądanie należało do niego, oni musieli już tylko szykować się na walkę wręcz. Zastanawiał się, czy nie zaproponować tej dziewczynie sponsoringu, ale chyba o kontaktach z Evenem to brzmiało zbyt erotycznie w jego uszach. |
| | | Wiek : 19 lat Przy sobie : Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe
| Temat: Re: Stanowisko walki Sro Sie 27, 2014 7:46 pm | |
| Griffin nie liczyła na wiele atakując trenera, kopiąc go w nogę i celując pięścią w brzuch. Wiele też nie zdziałała, ponieważ mężczyzna szybkim i wprawnym ruchem złapał za jej nadgarstki, wykręcając jednocześnie ręce do tyłu i skutecznie uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch. Skrzywiła się, ale nie z bólu lecz po prostu, w zwykłym odruchu, gdy ktoś krępuje jej kończyny. Kątem oka dostrzegła przglądającego się całej scenie trybuta i nie mogła powstrzymać wskakującego na twarz ironicznego uśmiechu, jakby cała ta sytuacja niezwykle ją bawiła. Zastanawiała się, czy gdy w końcu uda jej się uwolnić bądź kiedy jej starania nie zdadzą się na wiele i instruktor postanowi ją puścić, każe im walczyć ze sobą nawzajem. Dziwnym trafem, choć jej szanse w porownaniu z chłopakiem również nie były zbyt wysokie, chciała spróbować. Przecież na arenie nikt nie będzie przejmować się równymi szansami a tym bardziej ich brakiem. Nie spodziewała się usłyszeć żadnych słów, które byłyby czymś na kształt pochwały, a jednak. Nawet jeśli mówił o tym, iż uderzyła za słabo (przecież nie mogła pobić własnego trenera), to wciąż wypowiedź zawierała słowo "dobrze" i z tego się właśnie cieszyła. Może nie była to pełnia szczęścia, w której odtańczyłaby wesoły taniec (zresztą i tak nie miała jak się ruszyć), ale wciąż była to mała iskierka zapalna, która motywowała ją do pracy. - Następnym razem będę kopać mocniej - wyszczerzyła zęby w uśmiechu, mając nadzieję, że trener tego nie zobaczy i zaczęła szukać skutecznego sposobu na wyswobodzenie rąk z jego uchwytu. Po chwili namysłu postanowiła popracować nad kopnięciami i, wkładając całą siłę, jaka w niej drzemała, ponownie wycelowała w piszczel mężczyzny, tym razem dokładniej i najmocniej jak potrafiła, licząc, że osłabi to trochę jego uścisk. Jednocześnie usiłowała wyrwać nadgarstki z dłoni instruktora, starając jak najbardziej, wciąż jednak nie licząc na cud. Przestała przynajmniej skupiać się na wyśmianiu, mimo że świadkiem jej zmagań nie był już tylko trener, a także jeden z trybutów. Potencjalna ofiara lub oprawca, wróg i zagrożenie, do którego powinna podchodzić z dystansem. Miała jednak nadzieję, że jeśli pokaże się z tej dobrej strony nie obierze jej sobie na pierwszy cel i również potraktuje jako zagrozenie dla swojego życia. Starając się uwolnić zaczęła zastanawiać się, jaki stosunek mają trenerzy do trybutów. Patrząc po tych, z którymi miała już do czynienia odnosiła wrażenie, iż nie przywiązują specjalnej wagi do relacji ze swoimi chwilowymi podopiecznymi. Jednak gdyby spotkali kogoś, z kim połączyłoby ich coś więcej niż wykład na temat roślin jadalnych lub bycie workiem treningowym, albo co gorsza zmuszeni by byli do uczenia kogoś, kto już przed Dożynkami był im bliski... Dla Mayi było to ciężkie do wyobrażenia. Wprawdzie w ostatnich dniach pojawiła się w niej ta cząstka uczuć, jej umysł wciąż nie pracował tak jak u przeciętnego człowieka, który swoje emocje stawia na pierwszym miejscu. Zbyt wiele czasu spędziła na wyzbywaniu się ich ze swojego organizmu, aby nagle z dnia na dzień stać się osobą społeczną i otwartą, pełną wrażliwości i empatii. Nie dostrzegała w tym także żadnych wad, wręcz przeciwnie. Wydawało się to bardzo użyteczne, kiedy już stanie przed koniecznością odebrania komuś życia. Miała około siedemdziesiąt procent pewności, że nie zawładnie nią strach, gdy otrzyma jedyną i niepowtarzalną okazję zabawy w panią życia i śmierci oraz zostania nagrodzoną gromkimi brawami przez miłośników rozrywki, jaką była rzeź czy też, jak kto woli, Głodowe Igrzyska. Starała się jednak nie myśleć o tym za szybko i nie wyprzedzać faktów, tylko skupić na tu i teraz oraz tym, jak uwolnić się z uścisku mężczyzny. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : złodziej, przemytnik Przy sobie : nóż ceramiczny, trochę owoców, miska z sałatką, kilka kawałków ciasta, widelczyk do ciasta, łyżka, szkatułka, 6 tabletek do uzdatniania wody, plecak nr 3: jabłko, paralizator, śpiwór, zestaw plastrów i bandaży, leki przeciwbólowe; (kurs pierwszej pomocy, zwiększenie szansy na skuteczną obronę, zwiększenie szans na powodzenie podczas walki wręcz) Obrażenia : siniak na lewej skroni, powierzchowna rana na prawym ramieniu (zaklejona plastrem)
| Temat: Re: Stanowisko walki Sro Sie 27, 2014 9:50 pm | |
| Obserwował chwilę, jedynie krótką chwilę, ale nawet tej nie był w stanie faktycznie spędzić na uczeniu się. Wbrew swemu silnemu postanowieniu, by patrzeć świadomie i z tego korzystać, dość prędko odpłynął na ocean swych myśli. I niby wciąż patrzył na ćwiczącą trybutkę, niby wyglądał tak, jakby faktycznie dopatrywał się jej słabości czy zalet, ale... Szczerze mówiąc, niewiele widział. Myślami był zupełnie gdzie indziej... ...Choć właściwie niezbyt daleko, bo w domu. Najpierw w tym KOLCu, gdzie zostawił Annikę. To zabawne, jak bardzo mógł tęsknić teraz za siostrą. Znaczy, nie to, żeby na co dzień jej nie kochał, nie troszczył się o nią, nie bał, gdy wychodziła gdzieś sama, nie mówiąc nikomu ani słowa. Bał się zawsze i zawsze szedł w ślad za nią, jeśli tylko był w stanie. Bo to przecież jego siostra. Może to i było śmieszne, takie przywiązanie, może kogoś bawiło, ale on kochał ją jak nikogo innego. Była dziewczyną jego życia, absolutnie bezkonkurencyjną. Nigdy jednak nie sądził, że zatęskni aż tak. To chyba świadomość zbliżającej się rzeźni sprawiała, że jak nigdy pragnął być u jej boku. Cóż z tego, że była tak ponurą, że mówiła tak niewiele? Uchyliłby jej nieba, gdyby mógł... Ale nie mógł. Mógł tylko starać się wrócić, choć przecież wiedział, że to jest poza zasięgiem. Bądźmy szczerzy, tu nie chodziło o znanie własnej wartości, pewność własnych zdolności. Realizm, nic więcej. Znajomość życia i tyle. Ocknął się cudem, akurat, by zauważyć zachętę ze strony instruktora. Odetchnął cicho. Dobrze, że to zauważył, bo wyjście na opóźnionego umysłowo było ostatnim, czego teraz było mu trzeba. Niby udawanie mniej groźnego, niż był, to zawsze sposób na zastawienie pułapki, ale... Nie, naprawdę, nie. Gdy go zawołano, pojawił się na macie i spojrzał pytająco na instruktora. Trybutka... Nie, miał zdecydowanie dość trybutek. Jakichkolwiek. Nie zwracał więc na nią uwagi, zamiast tego zastanowił się, co chciałby wiedzieć. Bo wszystko to chyba nie najlepsze określenie, prawda? Wykorzystał więc chwilę na przeanalizowanie przeróżnych zagadnień, by wreszcie zapytać: - Zakładając, że ja mam nóż, a ktoś, dajmy na to, miecz, topór - cokolwiek o większym zasięgu - jak mogę z kimś takim walczyć? Domyślam się, że bazując na tym, że większa broń jest wolniejsza, ale... - Zmrużył lekko oczy. W innych okolicznościach uznałby za fascynującą możliwość poduczenia się czegoś, teraz wiedział tylko, że musi i tyle. - Są jakieś określone manewry, które można wykorzystać? |
| | | Wiek : 51 lat Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna. Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami
| Temat: Re: Stanowisko walki Sro Sie 27, 2014 10:35 pm | |
| Być może zranienie trenera podczas zajęć praktycznych stało się domeną każdego trybuta, ale Ginsberg nie był taki delikatny, aby roztrząsać w nieskończoność to, co przyszło mu przeżywać, kiedy wreszcie Maya poszła po rozum do głowy i zaczęła wetować na nim swoje krzywdy. Był ciekaw, czy robi to podświadomie czy może słyszała coś o nim i zwyczajnie próbuje zemścić się nim za doznane krzywdy. Takie historie zdarzały się przecież niesamowicie często, miał czasami wrażenie, że żyje od próby morderstwa do kolejnego zamachu na swoją osobę, ale wcale go to nie ruszało. Jeszcze nigdy nie czuł się tak nieśmiertelny jak teraz, kiedy oczekiwał narodzin swojego pierwszego syna (kundla, który zawisł na placu nie liczył) i doznał mocnego uderzenia w kostce. - Brawo! - złapał się na tym, że chciałby poznać tę dziewczynę bliżej. Pewnie wówczas jej śmierć smakowałaby jeszcze lepiej, więc odwrócił ją w swoją stronę, przyglądając jej się bacznie. Mogła uznać to za dowód sympatii, ale nie było w tym nic bardziej mylnego. Miał gdzieś to, czy przeżyje czy może zacznie umierać jako pierwsza, byle robiłaby to w popisowy sposób, który mógłby przyprawić go o dreszcze. Lubił zawierać znajomości z umierającymi, wówczas ich śmierć była jak preludium, którym rozkoszował się bez końca. Nawet jeśli zamiast poświęcić jej sto procent swojego czasu znowu miał do czynienia z kimś nowym. - Poćwicz na koledze - zachęcił ją, podejrzewając, że ten chłopak wydaje się odległy w myślach. Pewnie mógłby poklepać go po przyjacielsku i zapytać o powód jego oddalenia, ale pewnie nie omieszkałby go przy tym zabić... albo przerżnąć w najlepszym przypadku, więc skupił się na jego pytaniu. - Uniki. Miecz i topór mają to do siebie, że są zbyt ciężkie, a posługiwanie się nimi wymaga ogromnej precyzji. Warto spróbować zaopatrzyć się w tarczę, choćby z kory drzewa albo... Jeśli ją zabijesz - wskazał na Mayę beztrosko - to możesz zrobić sobie pancerz z jej kadłubka, byle tylko nie odgryzałeś nóg i rączek - poradził sympatycznie, uśmiechając się do dziewczyny, która go kopnęła. Nie żeby brał to do siebie, normalne, złote rady trenera. |
| | | Wiek : 19 lat Przy sobie : Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe
| Temat: Re: Stanowisko walki Czw Sie 28, 2014 8:26 am | |
| Podstawą sukcesu była determinacja. A także wyznaczenie sobie konkretnego celu, który chciałoby się osiągnąć. W przypadku Igrzysk cel każdego trybuta był chyba taki sam - przeżycie. Nikt o zdrowych zmysłach nie cieszyłby się z wizji zbliżającej się śmierci. Kolejną rzeczą, która mogła zapewnić Mayi sukces była motywacja. Jej motywy, a dokładniej jeden, były jasne i klarowne. A także jak najbardziej motywujące, biorąc pod uwagę niesamowite odkrycie, którego dokonała poprzedniego dnia. Nie spodziewała się, iż uda jej się wyswobodzić samodzielnie. W jakiś sposób jednak tego dokonała i już po chwili stała wolna przed swoim trenerem, patrząc na chłopaka, który teraz stał o wiele bliżej. Najwyraźniej rzeczą, której potrzebowała, był brak jakichkolwiek zahamowań i ograniczeń. Nic nie mogło jej powstrzymywać, musiała przeć do przodu z klapkami na oczach, wpatrując się tylko i wyłącznie w obrany przez siebie cel. Kolejną rzeczą, która ją zaskoczyła, było to jedno krótkie słowo pochwały, wypowiedziane przez mężczyznę zaraz po jej uwolnieniu. Miała nadzieję, iż naprawdę zrobiła to o własnych siłach a nie dzięki łaskawości instruktora, który nie zamierzał się z nią dłużej użerać. Mimo wszystko posłała mu delikatny uśmiech, wyrażający zarówno wdzięczność jak i satysfakcję. Nie odzywała się ani słowem, gdyż chwilę potem padło polecenie wzajemnego treningu z przybyłym trybutem. Stanęła więc naprzeciw niego, uważnie lustrując go wzrokiem. Wiedziała mniej więcej, gdzie powinna celować i niezmiernie ją ciekawiło, czy on także słyszał porady udzielane jej przez trenera. Podobnie jak wcześniej zauważyła, że chłopak jest od niej wyższy i na pewno lepiej zbudowany, jednak to w żadnym stopniu nie zniechęciło jej do przypuszczenia na nim ataku. Miała jeszcze chwilę czasu na obmyślenie strategii, gdy mężczyzna odpowiadał na zdane przez trybuta pytanie, czego nie otrzyma na arenie. Mimo wszystko postanowiła to wykorzystać i dokładnie zaplanować swój cios. W tym jednak momencie jej uwagę, tylko na króciutki ułamek sekundy, przykuła wypowiedź trenera. Zerknęła w jego stronę, odwzajemniając uśmiech, jednak w bardziej nieprzyjemny sposób. - Zobaczymy, kto kogo zabije - rzuciła krótko, ponownie zwracając całą swoją uwagę ku trybutowi. Znowu nie mogła wyprać mu flaków, choć liczyła, iż znajdzie się na to miejsce na Arenie. Musiała więc w jakiś sposób przewidzieć jego ruch, zablokować ręce i szybkim ruchem powalić go na kolana przy pomocy własnych nóg i silnego kopnięcia. W głowie miała już niemal zarysowany dokładny obraz walki, gdyby nie wielkie białe plamy w miejscach, w których chłopak wykonuje swój cios. Mimo wszystko postanowiła spróbować i podobnie jak przy ćwiczeniu z mężczyzną, zamierzała dać z siebie wszystko. Uśmiechnęła się do niego o wiele łagodniej. W żadnym stopniu nie zamierzała go zmylić czy rozproszyć. No, może trochę próbowała, jednak nie nastawiała się na wielkie efekty. Po tym krótkim geście podeszła bliżej, starając się najpierw ugodzić z całej siły w klatkę piersiową, a w wypadku ewentualnego zablokowania rąk wykorzystać kopnięcie, które, jak zdołała się wcześniej przekonać, miało w sobie trochę siły. Ćwiczyli przez chwilę, z różnymi skutkami, jednak nawet gdy Maya przegrywała miała wrażenie, iż idzie jej coraz lepiej. Chłopak jednak także nie był beznadziejny, jednak ona była w pełni usatysfakcjonowana wykonaną przez siebie pracą. Próbowała uderzać w rożne części ciała chcąc wyczuć, który cios wychodzi jej najlepiej i w którym czuje się najpewniej. Zdecydowanie były to te wymierzane nogą, jednak praktykować musiała każdy inny. Po kilku krótkich walkach, po których zapewne każde z nich, a na pewno Maya, odczuwało zmęczenie, przestali, aby dowiedzieć się jeszcze trochę z teorii walki. Ponownie więc dziewczyna zwróciła się do trenera, aby wysłuchać uwag na temat ich ćwiczeń i zadać ewentualne pytania, które przyszłyby jej jeszcze do głowy. - Jeśli przeciwników jest więcej, to jasne, że powinnam uciekać i nie ryzykować zostania czyimś obiadem. Albo tarczą - rzuciła obojgu znacząco spojrzenie - Ale co jeśli już dojdzie do bezpośredniego starcia? Są jakiekolwiek szanse? Czy może od razu powinnam założyć, że czeka mnie śmierć? - mówiła to zbyt beztroskim tonem jak na wspomnienie śmierci. Chyba jej umysł przyzwyczaił się do tej myśli i teraz już niemalże mówiła o tym z taką lekkością, jakby rozprawiała o pogodzie. Wysłuchała do końca słów trenera, po czym wiedząc, że są inne rzeczy, których powinna się jeszcze dowiedzieć, zwróciła się bezpośrednio do mężczyzny. - Dziękuję za pomoc - uśmiechnęła się będąc mu naprawdę wdzięczna. W ciągu wszystkich treningów on pomógł jej chyba najbardziej. A przynajmniej nauczył jej najwięcej praktycznych rzeczy - Niech los zawsze ci sprzyja - rzuciła z ironicznym uśmiechem do trybuta, przechodząc obok niego i udając się na kolejne stanowisko. |zt |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko walki Sob Sie 30, 2014 3:07 am | |
| KONIEC DRUGIEGO DNIA TRENINGÓWDrugi dzień upłynął bez żadnych, nawet najmniejszych niespodzianek. Trybuci grzecznie pilnowali swoich miejsc treningowych i poznawali lepiej swoje mocne oraz słabe strony. Mistrz Gry nie jest dumny ze swoim dzieci tak samo jak pierwszego dnia, ponieważ aktywność nieco spadła. Mimo to wierzy, że odnajdą w sobie większe pokłady weny, zaskakując go wybitnie czynną grą. Od dziś rozpoczyna się ostatni dzień szkolenia. Czy będzie owocny? To już zależy od Was samych!
Trybuci mogą pisać w czasoprzestrzeni trzeciego dnia szkolenia od tego momentu. Zasady pozostają niezmienne - aby uzyskać punkt, trzeba przeprowadzić interakcję z Mistrzem Gry, trenerem lub trybutem, co jest jednoznaczne z napisaniem w lokacji minimum dwóch spójnych i sensownych postów.
Punktacja dnia drugiego pojawi się w godzinach popołudniowych. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko walki Sro Wrz 03, 2014 2:39 am | |
| KONIEC TRZECIEGO DNIA TRENINGÓW
Trzeci dzień upłynął spokojnie i bez większych komplikacji, obyło się bez krwawych niespodzianek i poważnych zamachów na psychikę. Trybuci zachowywali się jak należało, w sposób kulturalny utrzymując odpowiednie kontakty z towarzyszami ich doli oraz trenerami, zdobywając wiedzę potrzebną im do przetrwania na Arenie. Mimo iż aktywność na treningach tego dnia była najmniejsza Mistrz Gry nadal pozostaje dumny ze swoich dzieci, mając świadomość, iż rozpoczynająca się szkoła mogła pochłonąć ich uwagę. Od dziś możecie się zatem cieszyć chwilą wolności, zbierając pokłady weny na rozpoczynające się niebawem pokazy indywidualne.
Od tego momentu do czasu rozpoczęcia pokazów możecie spokojnie prowadzić interakcje między sobą.
Punktacja dnia trzeciego pojawi się w godzinach popołudniowych. |
| | |
| Temat: Re: Stanowisko walki | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|