Wiek : 42 lata Zawód : redaktor naczelna OUTFLOW Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, latop
Temat: Mallory Hearst Pią Maj 09, 2014 3:24 pm
Mallory Hearst
ft. Jessica Chastain
data i miejsce urodzenia
23.04.2241 r., DYSTRYKT DWUNASTY
miejsce zamieszkania
Dzielnica Rebeliantów
zatrudnienie
specjalista do spraw kultury w rządzie Coin
Rodzina
Frank - mąż i miłość jej życia. Frederick, Claire, Kacy - dzieci i największe szczęście.
Historia
córka
Nie radziłam sobie zupełnie w byciu dzieckiem. Byłam zbyt maleńka, by móc rządzić pozostałymi; cięty języczek wcale nie ułatwiał sprawy, a moje rude włosy dorobiły się tylu pseudonimów, że czasami zapominałam jak mam na imię. Biedna mama, chciała, żebym była wyjątkowa i jej marzenia spełniły w postaci patyczaka z burzą ognistych włosów, które płonęły razem z twarzą w chwilach wyjątkowo stresujących. Co roku, w trakcie Dożynek, kiedy stałam w za dużej sukience i modliłam się do nieistniejących bóstw o łaskę. Miałam niespotykane szczęście, co roku wracałam z tarczą i niosłam dobrą nowinę do domu, w którym byłam jedynym dzieckiem i największą radością ojca. Sadzającego mnie na kolanach po pracy w kopalni. Drżały mi ręce każdego dnia, kiedy się żegnaliśmy, ale on zawsze wracał, ściskał mamę i…. chyba wtedy zaczęłam marzyć głupio o tym, by mieć taką rodzinę. Byłam za mała, żeby zauważyć, że żyjemy w ogromnej bańce, która może pęknąć przez kolejne święto, które sprowadzi na nas śmierć. Nie dałabym sobie rady na arenie, przez cały okres dojrzewania byłam brzydkim kaczątkiem, który z całą pewnością nie zdobyłby sponsorów ani wpływów. Znienawidziłam prezydenta Snowa za zabranie nastoletniej miłości mojego życia – Patrick ginął na ekranach telewizorów, a ja szłam na targ po lewy tytoń, usiłując opanować te histeryczne uczucia, które sprawiły, że brzydziłam się sama siebie. Musiałam być dzielna, matka pochwyciła mnie w ramiona, a ja rozpadłam się jak porcelana, rzucona o podłogę. Decyzja była natychmiastowa, musiałam być dobrą córeczką i nie sprzeciwiać się ucieczki dla własnego dobra. Dzięki temu mogłam uniknąć kolejnych igrzysk, na których oddałabym się śmierci z radością. On i ona wiedzieli, dlatego pozbywali się mnie na zawsze, wyposażając w plecak i ojca chrzestnego – geja, który szukał zaginionego kochanka w Kapitolu. Co za ironia losu, dwójka wędrowców, których połączyła utracona miłość. Moi rodzice chcieli mojego dobra, powtarzam to sobie codziennie przed zaśnięciem, co nie zmienia jednak faktu, że tęsknię za nimi najbardziej na świecie.
żona
W Trzynastce ciężko było o papierosy. Pewnie, dlatego byłam kłębkiem nerwów, który spuszczony ze smyczy ciepłych, ale wymagających rodziców rozwija swoje umiejętności w doprowadzaniu do szału każdego, kto natknie się pod jego nogi. Dziwne, ale w tym podziemnym Dystrykcie urosłam, stałam się bardziej pewna siebie i przestała mi przeszkadzać samotność. Właściwie była mi całkiem na rękę, mogłam przesiadywać w szybach, bluźnić na wszystko, co święte (pro Coin) i próbować się pozbierać. Samodzielnie, niezależnie; to zabawne, że są ludzie, którzy próbują dawać sobie radę za pomocą innych. Byłam (nie)chlubnym wyjątkiem, który milczy potulnie i stoi równo w szeregu, nawet jeśli nadjeżdża pociąg z naprzeciwka. Nikt nie pragnął Rebelii tak bardzo jak ja i nikt też nie wyrażał swoich pobożnych życzeń tak bardzo po cichu, próbując żyć normalnie. To też była moja mała obsesja – życie w koszarach wojskowych, przygotowanie do wielkiego powstania i zamiłowanie do wszystkiego, co piękne. Zastanawiałam się często dlaczego sztuka – była pozbawiona absolutnych ram, które w Trzynastce nakładano na wszystko. Nie chciałam się zakochać, nikt nie pragnie miłości na kartki, cenzurowanej przez Strażników Pokoju. Udawało mi się to długo, większość adoratorów odstraszał wujek, który nie znalazł swojej miłości i postanowił rzucić się na każdego samca, reszta była zniechęcona moim stosunkiem do jakże wielkich uczuć. Kiedy po kolejnym wyznaniu wydmuchałam dym w usta i zagroziłam, że wsadzę mu do niedopałek do spodni, jeśli jeszcze raz mnie dotknie; poczułam się wolna. Byłam jak triumfator, który nie obawia się już Losu (najwyraźniej mu sprzyja) i dlatego zgodziłam się na spotkanie z Frankiem. Francis, kiczowate imię, całkiem znośny wygląd (mój wujek zakochał się w nim od razu) i determinacja, która zaimponowałby każdej kobiecie. Widziałam, że się stara; że próbuje mi zaimponować, ale skazałam go na straty na samym początku. A potem stało się coś niedorzecznego. Cóż, nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć, ale o nikim nie myślałam tak dużo i namiętnie. Najpierw obmyślając lepsze plany zemsty od Coin, potem próbując uporać się z własnym niedoświadczeniem (z nikim się jeszcze nie całowałam) i nareszcie czując się tylko bezpiecznie w jego ramionach. To nie było zakochanie – żaden szelest skrzydełek motylka, raczej ich chmara, kiedy obserwowałam go śpiącego i całkowicie zaspokojonego, wdychając zapach prawdziwego mężczyzny. Mojego mężczyzny. Ślub był tylko kwestią czasu, jeśli już wymykałam się systemowi, to tylko z nim za rękę.
matka
Przestałam palić, kiedy zdałam sobie sprawę, że coś niedobrego dzieje się z moim organizmem. Nie miałam komu się zwierzać, wylądowałam u lekarza wojskowego (Frank był zachwycony), który orzekł, że to któryś tydzień i że mam uważać na siebie. Pamiętam niewiele, chodziłam jak dziecko we mgle, które orzeźwiają jedynie nieustanne mdłości (jak bardzo brakowało m i świeżego powietrza w tym czasie) i nauki przyszłego lekarza, który trząsł się nad każdym gorszym samopoczuciem. Bałam się wszystkiego, a najbardziej tego, że położą mi go, a ja nie będę potrafiła się nim zająć. Po porodzie (ciężkim, niezależnym, znowu chciałam poradzić sobie ze wszystkim sama) okazało się, że Freddie rozumie doskonale mój niepokój, a nawet go podziela. Mówią, że pierworodni nawiązują idealną więź z matką – tak też było w naszym przypadku, mój syn może mnie przestać i stawiać pierwsze kroki na drodze ku dorosłości, ale nadal jest moim maleństwem, który ssał nieporadnie kciuk, kiedy się czymś denerwował. Wtedy uświadomiłam sobie także, że czasami to ja muszę być silniejsza, Frank był przerażony kruchością syna, to ja uczyłam go przewijać i kąpać. Dzięki temu narodziny mojej córeczki były zupełnie inną bajką – Trzynastka nie była rajem dla rodziny, byliśmy skupieni na zdobywaniu wykształcenia, na próbie normalnego życia i na wychowaniu dwóch brzdąców, którzy robili wszystko, by zapewnić nam interesujące wspomnienia. Cóż, do dziś pamiętam próby połknięcia monet przez Cliare i moją histerię, która mogła mieć miejsce dopiero po opanowaniu sytuacji. Chyba nauczyłam się w ten sposób odkładać wszystkie emocje, zagiąć kartkę w wielkiej historii i powrócić do niej wówczas, gdy będę mogła. Dzieci dostarczały nam wielu radości i niepokoju jednocześnie, Frank się oddalał, a ja chyba zaczynałam coś podejrzewać. Pięć lat temu i tak wszystko się zmieniło. Pamiętam, że staraliśmy się o dziecko długo, zwątpiłam już, że będziemy ponownie rodzicami, nauczyłam się doceniać to, co miałam, zwłaszcza, że szykowała się Rebelia. Nareszcie mieliśmy wyjść na zewnątrz, dzieci miały szansę otrzymać normalne życie (o ile dożyją) i powoli zaczynałam drżeć o własne małżeństwo, które bez przyczyny chyliło się ku upadkowi. Nigdy wcześniej się o nic tak nie obwiniałam, wiadomość o ciąży była czymś w rodzaju objawienia, dobrą nowiną, po której zawsze nadchodziły złe wieści. Zauważyłam go kiedyś z inną – bolało – ale dzieci potrzebowały mojej pomocy, wyczuwałam już delikatne skurcze małej fasolki wewnątrz mojego ciała i podjęłam decyzję. Poinformowałam męża o dziecku, bez niespodzianek, bez kiczowatych bucików, przez całą ciążę zwlekałam z decyzją o odejściu i nareszcie w obliczu powstania i przejęcia władzy pochwyciłam jego dłoń. Na krótko, bomba wybuchła rok temu podczas małżeńskiej kłótni, kiedy przyznałam, że wiem i że nie mogę mu zaufać, bo go straciłam. Od tamtej pory znowu palę – Kacy już niedługo pójdzie do szkoły, moja praca w rządzie nabrała rozpędu i czasami brakuje mi tego poczucia bezpieczeństwa, ale nauczyłam się zaciskać zęby już dawno.
Charakter
Żadna z niej rozpustna królewna, która zdradza męża na prawo i lewo ani tym bardziej wojownicza Lara Croft, jeżdżąca na rządowe misje z pistoletem w dłoni. Nie jest też chłodną i wyniosłą suką, pozbawioną uczuć; właściwie przeżywa wszystko bardzo intensywnie. Pewnie to mit, że rude są namiętne i bardzo temperamentne, ale Mallory w ten obraz wpisuje się doskonale, zaciskając czerwone usta na papierosie i wykłócając się do upadłego o kolejną wystawę w Kapitolu. Nie jest pracoholiczką, nie jest też obsesyjnie zapatrzoną w sztukę artystką – ona po prostu każdej sprawie poświęca całą swoją uwagę, niezależnie od tego czy jej dotyczy. Perfekcjonistka, która musi mieć wszystko zapięte na ostatni guzik. Czasami w swoich działaniach przypomina robota, który zjawia się w biurze o szóstej, zaraz po porannej (namiętnej) pobudce i nakarmieniu dzieci; ale to tylko gra pozorów. Hearst jest przede wszystkim zdyscyplinowana i nie pozwala, by drobiazgi wytrąciły jej z równowagi. Porażki przeżywa bardzo dotkliwie, zapija je czerwonym winem albo okadza papierosami, niezależnie od zdania męża na ten temat. Pozornie bardzo nieczuła, do spraw osobistych podchodzi z dużą dawką ironii i sarkazmu, ale tylko ona sama wie, ile kosztuje ją ta siła, która każe jej łączyć role idealnej żony, matki i pracownicy…. I nie dać się zwariować. Wynagradza to sobie drobnymi uszczypliwościami i zachciankami, kiedy przypomni sobie, że jest kobietą, a nie tylko porządnym wytworem Trzynastki, gdzie nie było mowy o małych przyjemnościach. Niezależna, nie przyzna, że potrzebuje pomocy; wolałaby umrzeć niż krzyczeć RATUNKU, nie szuka przyjaciół na siłę – jej zaufanie zdobywa się powoli – i nie wojuje z każdym, kto nawinie się jej pod rękę. W obronie rodziny gotowa na wszystko, zabiłaby bez mrugnięcia okiem, gdyby dzieciom czy Frankowi groziło niebezpieczeństwo. Tylko ich dopuściła do sentymentalnej strony swojej osobowości, cała reszta ma przed oczami perfekcyjną damę, która kolejny rok usiłuje rzucić palenie.
Ciekawostki
- kobieca ; Trzynastka okradła ją z okresu dojrzewania i wszystkich dziewczyńskich spraw, więc wynagradza to sobie jak tylko może, malując usta na czerwono i nosząc sukienki; ma urok damy i nie waha się go użyć do własnych celów; - zakochana, rodzina i mąż są dla niej wszystkim i niezależnie od tego, co dzieje się obecnie w jej małżeństwie jest przekonana, że Frank jest mężczyzną, z którym się zestarzeje; - politycznie niepoprawna; nie stoi po żadnej ze strony barykady, pracuje dla rządu, ale nie identyfikuje się z jego działaniami; nadal śni o tym, że Kacy trafia na arenę; - (nie)idealna matka, dzieci wychowuje twardą ręką, ale kochającą ręką, cała trójka jest dla niej najważniejsza; - buntowniczka, trochę na przekór wieku i modzie na operacje plastyczne, prowadzi bardzo niezdrowy tryb życia, próbując wmówić Frankowi, że palenie nie zabija, tylko poprawia krążenie krwi; - związana ze sztuką, ale stojąca twardo na ziemi – usiłuje zachować zdrowy rozsądek i pragmatyzm, zwłaszcza w spotkaniach z artystami; - od czasu wyjścia na jaw romansu Franka ma problem z zaufaniem, snem i zazdrością; - nie dogaduje się z kobietami, są dla niej zbyt czułe i rozmemłane; - sierota, jedyną jej rodziną jest przyjaciel ojca, który przyprowadził ją do Trzynastki; - zajmuje się domem, pracuje zawodowo, stara się też znaleźć czas na swoje pasje – lubi czuć adrenalinę, na czterdzieste urodziny kupiła sobie samochód i w wolnych chwilach znika na autostradach, słuchając starych piosenek o miłości; - nałogowo pali od czternastego roku życia, rzuciła tylko na okres ciąży; - ma problem z okazywaniem uczuć poza łóżkiem, tam bywa bezpruderyjna, głośna i nie zachowuje się jak dama.
Mathias le Brun
Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
Temat: Re: Mallory Hearst Pią Maj 09, 2014 6:27 pm
Karta zaakceptowana!
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz paczkę papierosów, zapalniczkę i laptop. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym wademekum.
Uwagi: Generalnie nie mam zastrzeżeń, kartę czytało się szybko, jest miła w odbiorze, zatem pozostaje mi tylko życzyć miłej gry!