|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Sala przesłuchań #2 Nie Paź 27, 2013 7:09 pm | |
|
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sob Lis 15, 2014 9:43 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Nie Paź 27, 2013 9:31 pm | |
| Evelyn została wprowadzona do pomieszczenia przez trójkę strażników, którzy posadzili ją delikatnie na krześle i przykuli za nadgarstki do poręczy. Za nimi wszedł mężczyzna o chomiczej twarzy i wyprosił ich krótkim machnięciem ręki. Usiadł przed Kapitolką i otworzywszy jej akta, powiedział: -Evelyn Noel, lat dwadzieścia trzy, bla bla bla... - mruknął swoim ospałym lecz ciepłym tonem - Jedyna rzecz, która mnie zainteresowała, to... byłaś fryzjerką? To musi być niesamowity zawód, zwłaszcza jeśli pracowałaś przy organizacji Igrzysk, ho ho ho! - zamknął teczkę i znowu się uśmiechnął - Zarzuty jakimi cię obarczono są naprawdę nieciekawe, ale myślę, że jakoś z tego wybrniemy, prawda? Wystarczy, że powiesz nam, co wiesz, ha, wszyściusieńko! A ja zajmę się resztą, bo przecież... - tu zmrużył oczy - ...wszystkie nasze błędy da się naprawić, prawda? |
| | | Wiek : 23 Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pon Paź 28, 2013 3:44 pm | |
| Koniec końców do sali przyszedł pan strażnik z wyjątkowym poczuciem humoru. Po chwili przyszło więcej panów strażników. Impreza się rozkręca, zaprośmy jeszcze Coin. I pół Violatora. A w sumie, to czemu pół, zaprośmy calutki. Wszyscy oczywiście zmiesciliby się w malutkim oddziale. Ale panowie strażnicy nie chcieli robić imprezy, a raczej ją zniszczyć. Smutek, żal, rozpacz, cięcie się mydłem. Ev tylko zasyczała na szanownych panów, gdy ci dość niedelikatnie zaczęli ją wywlekać z pokoju, jakby była kaleką i nie mogła chodzić. Później strażnicy stali się delikatniejsi. Później, to znaczy wtedy, gdy przykuwali ja do krzesła. Ev aż promieniała radością i dobrym humorem. Zarzuty jakimi cię obarczono są naprawdę nieciekawe, ale myślę, że jakoś z tego wybrniemy, prawda? Wystarczy, że powiesz nam, co wiesz, ha, wszyściusieńko! A ja zajmę się resztą, bo przecież... wszystkie nasze błędy da się naprawić, prawda? -Kłóciłabym się z tym naprawianiem błędów. – Warknęła patrzac na miłego pana przesłuchującego. Szkoda, że nie powiedział jej, jakie ma zarzuty. Chciałby wiedzieć ile tego dowalili. Teraz jednak bardziej się bała wyboru. Żeby mieć święty spokój musiałaby wsypać wszystkich, którzy byli na spotkaniu. Inna kwestia, że połowa może teraz wąchać kwiatki od spodu przez wysadzenie mostu. -Kogo macie?-Spytała nie licząc na odpowiedź. Był Casper, był ten dziwak z Violatora. O reszcie nic nie wiedziała. Poza tym chciała odwlec właściwe przesłuchanie. Rebelianci raczej nie będą jej ładnie prosić, jak nic im nie powie, pewnie nie przebierają w środkach. A jak ona nie powie, to powie ktoś inny. Prosta sprawa.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lis 01, 2013 5:24 pm | |
| Mężczyzna zastukał zniecierpliwiony z blat stołu i pokręcił głową, jakby słowa Evelyn sprawiały mu nieopisany ból. -Nie, nie, nie, nie... - wymruczał i syknął, w końcu wyprostował się i spojrzał na nią z uniesionymi brwiami kiwając się na swoim krzesełku z przodu na tył, jakby zastanawiał się nad pewną kwestią, w końcu odezwał się z rezygnacją - Niewiele mogę ci powiedzieć na ten temat, rozumiesz, że nie jestem upoważniony - wyglądał, jakby było mu naprawdę żal, choć równie dobrze mogłaby być to gra i zwyczajna zasadzka - Mogę więc liczyć na współpracę? Oboje na tym skorzystamy, więc ugrasz też coś dla siebie. Chwila ciszy, w końcu zmarszczył brwi i dodał z lekkim roztargnieniem: -Niewielu przeżyło, dlatego twoje informacje są cenne, mam nadzieję, że to zrozumiesz - znów ten uśmiech, który miał być najzwyczajniej miły. |
| | | Wiek : 23 Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lis 01, 2013 8:26 pm | |
| Ev popatrzyła z miną „are you fucking kidding me?” na biednego pana przesłuchującego. Wyszedł bardzo przekonywująco. Zaraz się chyba potnie z żalu. A nie, przepraszam, nie ma jak. Kolega pokiwał się chwilę na krześle i uświadomił jej, że nie ma uprawnień. Oczywiście, że nie ma uprawnień. Szkoda, ze ma uprawnienia do przesłuchiwania ludzi. Mogę więc liczyć na współpracę? Oboje na tym skorzystamy, więc ugrasz też coś dla siebie. W sumie, to jeśli Mathias, Rose, czy ktokolwiek inny z ekipy żyje, to i tak już ma przesrane. Bo skoro ją złapali, to ich pewnie też. Chyba, że leżą sobie gdzieś na dnie Moon River. Niewielu przeżyło, dlatego twoje informacje są cenne, mam nadzieję, że to zrozumiesz. Oh, oczywiście, że Ev rozumie, że jeśli ktoś żyje, to trzeba go udupić na amen i mieć spokój. Dopóki ten ktoś dziwnym trafem nie zwieje. Swoją drogą koleś mógłby przestać udawać, że jest milutkim kolegą ze szkolnej ławki. -Co chcecie wiedzieć? – Spytała.-I co ja na tym zyskam?- Dodała. Jeśli z finfo wypuszczą ją ładnie powrotem do Kwartału, to reszta niech sobie gnije w więzieniu. Albo pod ziemią. W grobie. Ev nigdy nie wyznawała zasady jeden za wszystkich wszyscy za jednego. Głupotę tej zasady poznała w szkole. Jak jeden debil rzucił papierkiem w szanowną nauczycielkę i się nie przyznał, to w dupe dostawała cała klasa. Teraz ratuj się kto może. A kto nie może, cóż, jego problem.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lis 01, 2013 8:39 pm | |
| Milczał wpatrując się w nią przez moment. Jaki miał plan? Co zamierzał? Z jego oczu można było wyczytać jedynie życzliwość i pomimo tego, że w głębi miał ochoty skończyć to przedstawienie i przejść do rzeczy, musiał mydlić dziewczynie oczy. -Kto to zorganizował, kto dowodził i najważniejsze - kto podjął decyzję o wysadzeniu mostu. Chcemy uzyskać jakiś punk zaczepienia, aby zapobiec kolejnym takim katastrofom - a potem padło kolejne pytanie i znów się uśmiechnął - Jeśli podpisze Pani pewien dokument, którego warunki zostaną następne spełnione, będzie mogła Pani wrócić spokojnie do domu. |
| | | Wiek : 23 Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lis 01, 2013 9:07 pm | |
| Kto to zorganizował Nie wiadomo. Duch Święty. kto dowodził Mathy i Rose. Wkopać ich, czy nie wkopać, oto jest pytanie. W sumie Rose nie zna, nie uwielbia, ze wzajemnością z resztą. Mathy mógłby jej nogi z dupy powyrywać. Rose, też, ale pomińmy to. kto podjął decyzję o wysadzeniu mostu Również Duch Święty. Albo Odyn. Cokolwiek. Ktokolwiek.-Rose Garroway dowodziła, reszty nie wiem.- Najwyżej zginie z rĄk zwyciężczyni Igrzysk Głodowych. Urocza śmierć. Jeśli podpisze Pani pewien dokument… Zabrzmiało groźnie. Jakby „pewien dokument” to było coś w stylu paktu z diabłem, w którym Ev miałaby zaprzedać duszę. -Jaki dokument?-Spytała uprzejmie uśmiechając się do pana przesłuchującego równie uroczo, jak on do niej. Pobawmy się w miłych ludzi, z których jeden wcale nie ma ochoty udupić drugiego, a drugi wcale nie jest przykuty do krzesła. I wcale nie zabiłby pierwszego gdyby tylko to miało pomóc. Wcale. -I mógłby pan łaskawie przestać udawać, że jest pan milusi i grzeczniusi?-Zapytała z identycznym uśmiechem jak wcześniej, przechylając lekko głowę.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Sob Lis 02, 2013 8:51 pm | |
| Kiedy Evelyn podała imię i nazwisko, mężczyzna aż się rozpromienił z zachwytu i począł coś notować w aktach i przez moment nie zwracał uwagi na dziewczynę, dopiero kiedy znów się odezwała, podniósł głowę i odpowiedział, wciąż z nieustępliwą uprzejmością: -Taka jest moja praca - znów zanotował coś w zeszycie i się uśmiechnął, oczywiście, kolejny raz, jakże tym razem irytujący - Rosemary Garroway, zwyciężczyni Igrzysk jak mniemam? Hoohohoho, ciekawe, ciekawe! - zawołał, a z jego twarzy nie schodził szeroki banan, który zdawał się zakwitnąć na tym miejscu już na zawsze - Jeśli możesz, streść proszę dzień 28 lutego najdokładniej jak potrafisz i tutaj, droga pannico, dam ci coś, o... proszę, o - podsunął jej pod nos długopis i kartkę papieru. |
| | | Wiek : 23 Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Nie Lis 03, 2013 8:06 pm | |
| Ev tylko wywróciła oczami i postanowiła ignorować wesołość pana przesłuchującego. Jeśli możesz, streść proszę dzień 28 lutego najdokładniej jak potrafisz… Jakby cały Kapitol nie wiedział dokładnie co tam się działo. Westchnęła i zaczęła śledzić wzrokiem dokument jednocześnie mówiąc. - Pominę może calutki nudny dzień Kwartale, bo raczej to się nie przyda. Pod wieczór zebrałam się i udałam na bankiet. Wcześniej załatwiono nam dokumenty, dzięki którym mogliśmy spokojnie tam dotrzeć. Ekipa była zbiorowiskiem ludzi… – Pokłammy sobie.-Większości nie kojarzyłam nawet z widzenia. Ot, kupa ludzi, którzy wkurzyli się na naszą szanowną panią prezydent. – Nawet udało jej się nie zironizować ostatnich słów. -Zaczął się bankiet, ekipa wskoczyła na scenę, zaczęło się przedstawienie. Potem ktoś zaczął strzelac do tlumu, poszło w ruch jeszcze więcej pistoletów, generalnie masakra. W międzyczasie padło dwóch trybutów. Podjęliśmy decyzję, żeby to skończyć, ogłoszono warunki, organizatory zakończyli Igrzyska. Potem wybuchł most. – Ev skończyła i popatrzyła w końcu na strażnika. – Rozumiem, że jeśli tego nie podpiszę, to w niedługim czasie będę wąchać kwiatki od spodu, tak? – Spytała. – Poza tym może być problem z tym podpisywaniem… – dodała nie czekając na odpowiedź i potrząsając znacząco kajdankami, którymi była przykuta do krzesła.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Wto Lis 12, 2013 10:05 pm | |
| Słuchał uważnie, co chwila coś notował, kiwał głową, marszczył brwi - zdawałoby się, że coś mu nie odpowiada. W końcu po jej wypowiedzi, jak to miał w zwyczaju, milczał zastanawiając się nad słowami przesłuchiwanej. W końcu odchylił się na krześle do tyłu, rzucił kilka słów stronę drzwi i strażnicy posłusznie wmaszerowali, uwolnili nadgarstki Evelyn i stanęli pod drzwiami. -W porządku, w porządku - mruknął skinąwszy głowę w kierunku dokumentu, ale zanim zdążył cokolwiek dodać, zamarł, jakby coś sobie przypomniał. Potem zapytał - Decyzję podjęła Rosemary Garroway, dobrze rozumiem? |
| | | Wiek : 23 Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Sro Lis 13, 2013 6:44 pm | |
| Strażnicy uwolnili jej ręce. Super. Słuchała przesłuchującego rozcierając nadgarstki obolałe od szarpania się jeszcze w szpitalu. Będzie miała ładne siniaki od tego. [i] Decyzję podjęła Rosemary Garroway, dobrze rozumiem?[/b] -Mhm. – mruknęła bezwiednie, nawet nie myśląc czy kłamać, czy powiedzieć prawdę. Teraz wolała ratowac własny tyłek, a nie rozmyślać o tym, co zrobią Rose przez jej zeznania. O ile ta jeszcze zyje. Prześledziła tekst jeszcze raz i wzięła do reki długopis. Przez dobre pięć minut przenosiła tylko wzrok ze strażników, na przesłuchującego, z przesłuchującego na długopis, z długopisu na kartkę. I na wykropkowane pole na kartce. Może nie będzie tak źle. Może będzie dąła radę normalnie żyć. Igrzyska się skończyły. Booker jest jednym, ze zwycięzców. Może będzie mogła się z nim spotkać. A może on nie będzie tego chciał. Może będzie wolał zostawić za sobą dawne życie, włącznie z nią, i przejść na stronę Kapitolu. Tak też może być. Ev wiedziała o tym, a jednak nie chciała dopuszczać takiej opcji do swoich myśli. Wolała myśleć, że ją kiedyś wyciągnie z Kwartału i będą żyli długo. I szczęśliwie. Tyle, ze to nie jest bajka, ona nie jest księżniczką, a Booker nie jest księciem na białym koniu w lśniącej zbroi. Westchnęła cicho i nabazgrała podpis na wykropkowanym polu, od razu odkładając przyrząd, jakby ją parzył. -Jestem wolna? – Spytała, no cóż, z nadzieją w głosie. Złudną nadzieją.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lis 15, 2013 11:34 pm | |
| Mężczyzna aż rozpromienił się, gdy otrzymał zwitek papieru od dziewczyny i szybko wcisnął go do teczki wciąż szeroko uśmiechnięty. Kiedy zadała pytanie, nawet na nią nie spojrzał, zebrał wszelakie dokumenty i spakował je pod pachę i dopiero wówczas wstał, wyprostował się wypinając od przodu swój piwny brzuch i puścił do niej oczko: -Dziękuję Pani za owocną współpracę, z pewnością poczynimy wszelkich starań, aby skutecznie wykorzystać dane nam informacje - i gdyby mógł, gdyby wypadało, na pewno ukłoniłby się, ale jedynie odwrócił i zniknął w drzwiach. Chwilę potem do sali wparowali Strażnicy, podeszli do Evelyn, zgrabnie ją podnieśli - oczywiście z należytą delikatnością i odprowadzili. Evelyn, nie jesteś jeszcze wolna ale przez chwilę możesz cieszyć się chwilami spędzonymi w luksusowym apartamencie służbowym, w którym możesz już pisać. Odśwież się, odpocznij, a niebawem na pewno wrócisz do domu. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Nie Lis 17, 2013 1:40 am | |
| Nie minęło kilka chwil, gdy do pomieszczenia wprowadzono kolejnego przesłuchiwanego. Tym razem był to prowadzony przez nie dwóch ani trzech a czterech Strażników mężczyzna. Może to jego potężne gabaryty zmusiły ich, aby mimo wszystko zachować pozory bezpieczeństwa, ale wydawali się nader ostrożni i spoglądali na niego z niepokojem. Jednak niski pan z brzuszkiem wydawał się być w niebiańskim humorze, uśmiechnięty, nucący jakąś melodyjkę pod nosem - przez chwilę zdawać by się mogło, że to hymn panem. Ale w końcu usiadł i poczekał, aż Anafiel zostanie przykuty do krzesła naprzeciw i gdy Strażnicy wyszli, rozłożył na biurku teczkę. -Anafiel Delaunay, swoją drogą - niesamowite nazwisko! I chyba to wszystko na ten temat, prawda? Nie musimy wdawać się w szczegóły: imię matki, ojca, wiek, kogo to obchodzi! - zaśmiał się i dodał rozbawiony - Na pewno nie mnie, na pewno! Złapał się za poręcz krzesła wciąż chichocząc, tak jakby obawiał się, że zaraz spadnie. W końcu odetchnął głęboko, parsknął po raz ostatni śmiechem i względnie spoważniał. -Zainteresowała mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie... ohohohohoh, zabiłeś swoją siostrę i ojca? A potem psychiatryk, co? Ciężka sprawa, ciężka sprawa - cmoknął z dezaprobatą, umilkł na chwilę i przejrzawszy jego teczkę, ożywił się znów - A więc! Do roboty! - klasnął w pulchne i dziecięco wyglądające dłonie - Co wiesz na temat dnia zakończenia Igrzysk, co zabijako? |
| | | Zawód : Barman, sprzątaczka
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Nie Lis 17, 2013 10:22 am | |
| Z upływem chwil leki zaczęły działać, a ból stopniowo mijał, aż w końcu pozostało tylko nieprzyjemne mrowienie, uświadamiające Anafielowi, jak bardzo bolało wcześniej. Jednak czy podanie wszystkich tych leków było aktem łaski czy też kolejnym zabiegiem, który miał go uzależnić od tych wszystkich środków, które podawali mu w szpitalu…? Wciąż się nad tym zastanawiał, gdy po niego przyszli. Strażnicy poprowadzili go korytarzem aż do małego pomieszczenia, w którym odbywały się przesłuchania. Tam – jakby nie inaczej, posadzili go na krześle i skuli. Zdziwiło go tylko, że było ich aż czterech, ale może było to spowodowane jego… przeszłością? - Dziękuję. – rzucił w stronę odchodzących Strażników Pokoju, a potem skupił się na niskim, przysadzistym mężczyźnie, który miał dobry humor. To odrobinkę uspokoiło Delaunaya, mimo to zachował czujność, unosząc głowę niczym węszący pies, gdy przesłuchujący zaczął mówić. - Anafiel Delaunay, swoją drogą - niesamowite nazwisko! I chyba to wszystko na ten temat, prawda? Nie musimy wdawać się w szczegóły: imię matki, ojca, wiek, kogo to obchodzi! Na pewno nie mnie, na pewno! – Delaunay uśmiechnął się lekko, choć w głębi duszy pomyślał tylko o tym, że mężczyzna źle akcentuje to nazwisko. No ale ćś. - Zainteresowała mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie... ohohohohoh, zabiłeś swoją siostrę i ojca? A potem psychiatryk, co? Ciężka sprawa, ciężka sprawa. – już miał otworzyć usta, by coś powiedzieć, ale powstrzymał się. Z doświadczenia wiedział, że lepiej poczekaj, aż mężczyzna skończy. - Co wiesz na temat dnia zakończenia Igrzysk, co zabijako? Delaunay uśmiechnął się łagodnie, ignorując zaczepne komentarze, a gdy rozmówca na niego spojrzał, odpowiedział spojrzeniem równie spokojnym jak woda, spokojnie płynąca w strumyku. - Z przyjemnością odpowiem na pańskie pytania – zaczął spokojnie. – Jednak myślę, że ma pan błąd w aktach. Mój ojciec zabił zarówno moją matkę, jak i siostrę, dlatego zasłużył na śmierć. Może wyglądam na świra i jestem świrem, ale proszę mi uwierzyć, nigdy nie zabiłbym swojej siostry. Annika była najniewinniejszym dzieckiem na świecie, biorąc pod uwagę, w jakim wychowywaliśmy się środowisku. Kolejny uśmiech, niewinny, niemalże przepraszający za to, że się tak wtrącił. Ale przypomniała mu się Annika, urocza dziewczynka w mysich warkoczykach, którą brał na barana i zabierał na wyprawy za miasto, by mogła zjeść jadalne leśne jagody, kupowane od znajomej wieśniaczki w czasie, gdy ich matka zarabiała na życie. - Jeśli mogę być szczery, nie wiedziałem, że to wszystko skończy się tak, nie inaczej. Byłem przekonany, że zdołamy uratować sześcioro dzieciaków z areny i wszyscy się rozejdą. Dlatego też zgodziłem się wziąć w tym udział. Ale, jak zapewne już pan wie, nikogo tam nie zabiłem. Nikogo nie uderzyłem. Nie stałem na podeście i nie strzelałem do tłumu jak skończony idiota. – prychnął cicho. – Mogę panu powiedzieć, kto wydawał polecenia, ale nie mogę udzielić informacji na temat wysadzenia mostu i tego, kto za to odpowiada, nie mogę też powiedzieć panu, dlaczego mój znajomy zaczął strzelać do tłumu.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Nie Lis 17, 2013 9:45 pm | |
| Mężczyzna, gdy Anafiel zaczął mówić, skupił swój wzrok na jego twarzy. Uśmiechał się szeroko i kiwał głową, jakby z niego drwił, ale najprawdopodobniej po prostu się cieszył, choć wątpliwe, aby traktował zwierzenia rozmówcy na tyle poważnie, aby za moment nie zapomnieć tej informacji. Dopiero gdy rozpoczął opowiadać o bankiecie, jego oczy rozszerzyły się z zaciekawieniem i począł notować coś na kartkach. -Bardzo ciekawi mnie, kto wydawał polecenia – skinął w jego stronę i po chwili, kiedy coś mu się przypomniało, dodał – Czy potrafisz sobie przypomnieć, kto strzelał do ludzi?
|
| | | Zawód : Barman, sprzątaczka
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Wto Lis 19, 2013 1:16 am | |
| Delaunay patrzył na swojego rozmówcę, co jakiś czas wyginając skute ręce, tylko po to, by wywinąć młynka kciukami. Była to stara sztuczka, której nauczył się jako dzieciak; miała na celu zrelaksowanie ciała i pomoc w uspokojeniu się. Nie żeby był zły, o nie. Po prostu nie mógł pojąć niekompetencji pracowników pani prezydent Coin. Prawdę powiedziawszy, Delaunay nigdy nie miał nic do Coin. Nic, kompletnie. Ot, taka sobie kobitka, która usiłuje trząść całym państwem, z względnymi efektami. Nic specjalnego, bywało lepiej, bywało gorzej. Ale jeśli miała w swoim sztabie ludzi, którzy nie potrafili zliczyć dwa do dwóch i gromadzili błędne informacje o przestępcach lub świadkach wydarzeń… No cóż, to zakrawało na współczucie. - Mathias le Brun strzelał i wydawał rozkazy… Do spółki z Rosemary Garroway. – rzucił cicho Delaunay, uśmiechając się szeroko swoim ulubionym, wariackim uśmiechem.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Wto Lis 19, 2013 2:03 pm | |
| Kiedy usłyszał nowe nazwisko aż się rozpromienił - o ile możliwe, aby wyglądał na jeszcze bardziej szczęśliwszego niż przed chwilą. Zanotował coś w swoim notesiku, zamyślił się znów oparł z westchnieniem spoglądając na Anafiela wesolutko. -Rosemary Garroway i Mathias le Brun, rozumiem, rozumiem - wymruczał kiwając głową. Przez chwilę milczał, ale w końcu uznał, że należy zadać kolejne pytanie, ale zrobił to dopiero wówczas, kiedy się nad nim zastanowił - W jaki sposób dostaliście się na most? Strażnicy w bramie głównej nie zanotowali, aby tamtego dnia ktokolwiek przemieszczał się z Kwartału do Dzielnicy prócz wskazanych przez rząd pracowników, rzecz jasna. |
| | | Zawód : Barman, sprzątaczka
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lis 21, 2013 10:30 pm | |
| Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Strażnik udaje głupszego, niż jest. Przecież nie był jedynym więźniem w tej siedzibie, poza nim było jeszcze parę innych osób i wszyscy mogli wydać tych, którzy dowodzili całą akcją. On, Evelyn, Casper, Sasha i inni nie mieli nawet możliwości skontaktowania się i ustalenia jakiejkolwiek wersji wydarzeń... Ale czy to było ważne? I tak umrę. Może jeszcze dziś, a może jutro, może za miesiąc... Może za pięć minut. - Tunelami. - stwierdził, wyraźnie znudzony. - Skoro nie mieliście żadnych informacji o masowym wymknięciu się z KOLC-a, to chyba było jedne wyjście, nie? |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pon Lis 25, 2013 6:16 pm | |
| Mężczyzna przytakiwał za każdym razem i na samym końcu uśmiechnął się, jakby z satysfakcją i po części dumą. Mimo to wciąż nie można było pozbyć się wrażenia, że jego uśmiech skierowany jest tylko i wyłącznie do jego samego, a nie do przesłuchiwanego. W końcu zapisał coś w swoich aktach, zamyślił się nad nimi kiwając głową aż w końcu zacmokał i wstał powoli, prawie ociężale. -Doskonale, doskonale - odparł z cichym westchnieniem, spojrzał na mężczyznę z zastanowieniem jednak przez kilka następnych chwil nic nie zrobił. Tylko przyglądał mu się, a następnie po prostu odetchnął, jakby z ulgą i weszli Strażnicy - To chyba na tyle - znów ten uśmiech. Anafiela natomiast wyprowadzono. Anafiel, możesz pisać już tutaj. |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Artysta malarz Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lut 28, 2014 10:34 pm | |
| Powinien przewidzieć, że tak to się wszystko skończy. Wszystko zapowiadało porażkę od samego początku, odkąd został przydzielony do tej misji jedynie z drobniutką Sky. Później było już tylko gorzej. Może gdyby przydzielili mu Jacka wszystko potoczyłoby się inaczej… on potrafił wychodzić z beznadziejnych sytuacji, potrafił się bić. Chociaż on, Lenny, też potrafił się bić. Abigail przecież go tego uczyła, ale nie wyrobił w sobie pewnych odruchów i w sytuacjach mocno stresowych uderzał raczej na oślep i bardzo chaotycznie, zapominając o wszystkich ciosach i technikach, jakie pokazała mu panienka Garneau. Jack był silniejszy, miał w bójkach więcej doświadczenia i robił o wiele groźniejsze wrażenie, na pewno poradziłby sobie z takim Renaultem. Lenny był dobry w ucieczkach i zwinnym unikaniu pięści, a nie w bezpośrednich potyczkach. Chociaż czy to naprawdę miało znaczenie? Czy nawet gdyby potrafił raz a porządnie przyłożyć urzędnikowi, to czy samochód jednak nie wjechałby na ten wybój i się nie wywrócił? Czy wszystko i tak potoczyłoby się jak teraz? Wiedział, że w chwili obecnej te rozważania były już zupełnie zbędne, ale lubił zająć czymś umysł podczas pobytu na posterunku. To było lepsze od skupiania się na okropnym bólu, jaki promieniował z tak wielu części jego ciała, że w efekcie dostawał zawrotów głowy i ataków histerii jednocześnie. W celi potrafił tylko na zmianę płakać, unosić się szlachecką dumą lub w postawie „wszystko mi jedno” rozmyślać co by było gdyby. Był niemalże pewny, że zginie, chociaż gdzieś tam w głębi siebie liczył na to, że Jack razem z Kolczatką postarają się o jego uwolnienie. Albo że boska opatrzność stwierdzi, że taki genialny artysta jak on jest potrzebny temu światu i nagle nie tylko w magiczny sposób zastanie drzwi od celi otwarte, ale również w trakcie drogi do wyjścia nie natrafi na żadnego Strażnika. Żadna z tych sytuacji nie miała jeszcze miejsca i Lenny zaczynał jeszcze bardziej wątpić, czy będzie mieć, bo zawlekli go, dosłownie zawlekli, do pokoju przesłuchań. Strażnicy nie byli delikatni, w ogóle nie przejmowali się tym, że więzień, którego prowadzą, jest bardzo ciężko ranny i jeśli nie będą ostrożniejsi, to umrze im po drodze. Lenny mimo świadomości kim on jest dla Strażników, o co go podejrzewają i jak takich ludzi traktują, miał im za złe, że tak go pobili. Przecież był uprzejmy, nie pyskował, robił to, co mu kazali, więc spodziewał się, że potraktują go podobnie. Ale widocznie są skrajnie źle wychowani, niektórzy Dystryktczycy zachowują się jak najgorsze dzikusy (Kapitolińczycy w sumie też, ale rzadziej). Lennart w krześle, do którego go przykuto, siedział jak na szpilkach. Z najwyższym napięciem czekał na człowieka, który miał go przesłuchać, gotowy nawciskać mu największych bzdur, byleby tylko uratować sobie skórę i pod żadnym pozorem nie zdradzić przyjaciół. |
| | | Wiek : 36 Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lut 28, 2014 11:44 pm | |
| < TRILOKACJA, jestem jak Quicksilver. Po wydarzeniach w KOLCu oraz po zarzyganej wizycie Franki. Następny dzień.
Drzwi się otworzyły. Tak, jak Lenny sobie tego życzył. Niestety, nie po to, by dać mu możliwość ucieczki. Chyba, że miał pelerynę niewidkę i był Houdinim. Mógł usłyszeć stukot butów, dochodzący z korytarza, jednak zanim zobaczył swojego przesłuchującego, minęło kilka chwil. Vince się nie spieszył. Bo i co? Lennart nie zając, nie ucieknie! Ha!
Shaw miał za sobą ciężką noc. Jakże się cieszył, że środki przeciwbólowe działały tak znakomicie i sprawnie. Bez nich by się tu nawet nie doczołgał. Chyba, że na plecach Franceski albo jej koksika, z którym się woziła. A tak, proszę państwa, mógł iść sam. W dłoni trzymał sobie kubek z wrzątkiem z kawą. Tak naprawdę, najchętniej wróciłby do swojego mieszkania, i przeleżał w łóżku cały dzień, od czasu do czasu jedynie zmieniając pozycję. Cierpieć w samotności. Chociażby kaca. Sam jednak zaproponował, że przesłucha gnojka z celi, więc teraz musiał dotrzymać słowa. Wkroczył więc do sali przesłuchać i zmierzył smarkacza wzrokiem. No, oczywiście. Mordę miał obitą, ledwo siedział na krześle. Pewnie spał na podłodze. I dobrze mu tak. Vince sięgnął po krzesło stojące po przeciwległej przesłuchiwanemu części stołu i odwrócił je. Postawił kubek na stole i usiadł, splatając ramiona na oparciu. - Nie wyglądasz najlepiej, księżniczko- odezwał się wreszcie, przyglądając Lennartowi.- Kto cię tak urządził? - dobrze wiedział, kto. I o to chodziło. Wyciągnął z kieszeni płaszcza papierosy i zapalił jednego. Zaciągnął się i uprzejmie dmuchnął chłopaczkowi dymem w twarz.
|
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Artysta malarz Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Sob Mar 01, 2014 3:12 pm | |
| – Wyglądam szpetnie, wiem – westchnął Lenny z miną osoby, która z trudnością godzi się z jakimś stanem rzeczy. W tym wypadku było to podbite oko. Lennart co prawda nie miał okazji przejrzeć się w lustrze, ale dobrze wiedział, że pod jego okiem wykwitł wielki siniak. Nie mogło być inaczej po tym jak oberwał tam pięścią od rosłego Strażnika. Okropnie bolało do tej pory i utrudniało ocieranie łez. – Pan również nie wygląda najlepiej... ale właściwie w dalszym ciągu lepiej ode mnie – zauważył uprzejmie, zwracając uwagę na zmęczony wyraz twarzy mężczyzny. – Strażnicy – odparł krótko na zadane mu pytanie, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zbędnie, bo nieznajomy na pewno sam wiedział, kto mu to zrobił. I pewnie potrafiłby wymienić jeszcze nazwiska, ale niech mu będzie. Lenny dodatkowo prawdopodobnie wzruszyłby jeszcze ramionami, ale ręce miał przykute do krzesła i wolał się nie wiercić, bo każdy ruch i właściwie każdy głębszy oddech powodował, że bolały go żebra. Szczerze się martwił, czy nie uszkodziły one jakiś narządów wewnętrznych, ale dopóki nie pluł krwią chyba wszystko było w porządku. Uważnie i wyraźnym niepokojem obserwował mężczyznę. Wydawał się być spokojny, całkiem uprzejmy, przynajmniej nie uderzył go w twarz na dzień dobry. Skrzywił się, kiedy poczuł smród dymu papierosowego. Całe szczęście nie dotarł do niego siwy kłąb dymu, a jedynie jego resztki, jakim udało się przedostać do lennartowego nosa przez stół, ale mimo to odwrócił głowę. I zaczął się poważnie zastanawiać, czy dmuchanie ludziom w twarz to jakieś zboczenie wszystkich palaczy. Lenny chyba jeszcze nie spotkał się z takim, który nie wypuściłby mu kłębu dymu prosto w twarz. Odchylił się w tył na krześle na tyle, na ile mógł, starając się przybrać neutralny wyraz twarzy, ale przypuszczał, że strach i tak będzie widoczny w jego oczach. Nerwowo zaczął zaciskać i prostować palce lewej ręki. Pewnie zaciskałby i u prawej, ale pewien Strażnik połamał mu dwa palce. Brutal i prymityw, nie miał pojęcia, jak ważne dla artysty są jego dłonie. Lenny obiecał sobie, że się z nim policzy, nawet jeśli miałby go nawiedzać jako duch. Martwił się, że połamane palce źle się zrosną, ale jednocześnie wiedział, że gdyby musiał, (nieważne, ile to by go kosztowało wysiłku) to sam osobiście połamałby je sobie jakimś kamieniem, byleby tylko mogły odzyskać dawny kształt i sprawność. |
| | | Wiek : 36 Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Wto Mar 04, 2014 3:08 pm | |
| Pan też nie wygląda najlepiej... och, doprawdy, Lennart dobrze wiedział co mówić, żeby zyskać sobie sympatię innych. Powinien dostać jakąś nagrodę za Złote Usta. Albo co najmniej order uśmiechu. Shaw słysząc to, aż uniósł brew. Bedloe zapewne był w nieco lepszy stanie niż sobie wyobrażał. Gdyby żebra pozbijały się w jego płuca, zapewne nie byłby w stanie oddychać. Gdyby zaś poprzebijały skórę... no, cóż. Też miałby bardzo przykre problemy z funkcjonowaniem. Do żołądka też raczej nie powpadały. Z popękanymi za to dało się żyć, ponieważ czasem ludzie nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że mają któreś żebro rozdzielone na dwa. Inną sprawą były obtłuczenia i siniaki. Te lubiły boleć, i nawet się z tym nie kryły. Co się tyczy palaczy i ich upodobań... wydmuchiwanie dymu innym w twarz było oznaką braku szacunku. Wyglądało na to, że Lennart nie cieszył się zbytnim poważaniem. Shaw za to należał do tych, co lubili okazać kpinę i pogardę w taki sposób. Taki sposób na popisywanie się, prawda? - Opowiedz mi o tym, co zrobiliście. Im szybciej skończymy, tym lepiej. Spieszę się. Ty pewnie też. Jasne, Lennart na pewno się gdzieś spieszył. Może do celi? |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Artysta malarz Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Mar 07, 2014 5:06 pm | |
| Lenny nie dostrzegł uniesionej brwi mężczyzny, a nawet jeśli dostrzegł, to w ogóle się tym nie przejął. Dla niego takie uprzejme traktowanie wszystkich było oczywiste i naturalne, tak został wychowany. Ludzi szlachetnie urodzonych cechowało właśnie takie zachowanie, nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach, tego był pewien. Wrzeszczeć, przeklinać i zachowywać się jak małpolud potrafił każdy, kurtuazja była dla nielicznych. Poza tym w ten sposób zawsze łatwiej było dogadać się z kimś, niż miałby z miejsca kogoś obrażać. Po prośbie nieznajomego Lenny w pierwszej chwili zacisnął mocno usta w cienką kreskę, patrząc gdzieś na bok. Wyglądał na bardzo zmartwionego i przestraszonego jednocześnie i najwyraźniej bił się ze swoimi myślami. Bo co miał teraz powiedzieć, co miał zrobić? Jak wyjść z tej sytuacji i nikogo nie zdradzić? Czy tak się da w ogóle? Co z Jackiem i resztą? Powiedzieć wszystko czy tylko część, a resztę zataić, ale jeśli tylko część, to którą? Czy Mathias zostanie stracony podczas egzekucji na pewno i nie ma dla niego ratunku? Czy on, Lenny, umrze w trakcie przesłuchania czy po nim? Czy ten mężczyzna zamierza go torturować? Lennart nawet się nie zorientował, ale w pewnym momencie wstrzymał nawet powietrze. Wypuścił je dopiero wtedy, kiedy rozbolały go płuca i od razu zaczął mówić. Bardzo szybko, chaotycznie i mało składnie, wynik stresu. – Bo my chcieliśmy uciec z Kwartału, tam jest okropnie, przerażająco, pan nie ma pojęcia, jak strasznie tam jest. Nikt tam nie chce mieszkać, to oczywiste, te warunki uwłaczają ludzkiej godności, śmierdzi, zimno jest, boję się, rozumie pan, nikt nie chce umrzeć. Dostałem wiadomość, że pewne miejsce, że jest pewne miejsce, gdzie mogą pomóc ci uciec, więc dałem znać i czekałem. Wszystko jest załatwiane całkowicie anonimowo, nie wiem, kto za tym stoi, ale na własną odpowiedzialność mówisz, że chcesz i ci załatwiają. I mi załatwili, przebranie Strażnika to dobra rzecz, ale znaleźliśmy w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwym czasie, tamten kierowca to chyba był jakiś porywacz, ale urzędnik go zabił – skończył swój wywód, zaciskając nerwowo palce lewej dłoni i zerkając co chwilę na nieznajomego. Uparcie trzymał się wersji, którą wymyślił tuż po wyjściu z rozbitego samochodu. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Nie Mar 16, 2014 12:34 am | |
| W związku z fabularnym przeskokiem na forum, wątek został przeniesiony do retrospekcji. Zapraszamy do tego tematu. |
| | |
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|