IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa - Page 7

 

 Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
the civilian
Charles Lowell
Charles Lowell
https://panem.forumpl.net/t307-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t371-charles
https://panem.forumpl.net/t1302-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t562-chaz
Wiek : 31
Zawód : redaktor naczelny CV
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, prezerwatywa
Obrażenia : tylko psychiczne

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySro Lip 31, 2013 11:56 pm

First topic message reminder :



Pomnik postawiony na dużym placu, równo siedemdziesiąt pięć lat temu. Miał on uczcić zwycięstwo nad zbuntowanym narodem i ponowne zjednoczenie całego Panem. Mieszkańcy, nawet w starym Kapitolu patrzyli na tą inicjatywę, pomnik i plac z przymrużeniem oka. Chętniej przychodzili do sporego parku rozciągającego się na planie koła w okół niego. Podczas rebelii jakiś cudem ocalał. Aktualnie, sam plac, jak i park jest zaniedbany i rzadko odwiedzany przez ludność Kwartału. Alma Coin chciała przyłączyć go do Dzielnicy rebeliantów, ponieważ obawiała się, że Pomnik Zjednoczenia i Zwycięstwa może zostać zniszczony. Jednak jego umiejscowienie w KOLCu uniemożliwiło to nowym władzom.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySro Mar 19, 2014 10:42 pm

Słysząc swoje nazwisko spojrzał na Franię uważniej, mrużąc powieki, ale zmusił się do uniesienia ust w grymasie uśmiechu. Niemrawego, ale zawsze jednak. – Spoko, tylko ty jesteś tak porąbana, aby zgodzić się na stół. A nie, czekaj. Ja dobrze pamiętam, wtedy nie narzekałaś. Zresztą, w sypialni też nie. – Odszczeknął się jej, robiąc teatralną pauzę przy słowie „A nie” oraz „Zresztą”. Wywlekanie na wierzch łóżkowych spraw najwyraźniej nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu, zwłaszcza że mógł utrzeć nosa Shawowi. Bo to, że pieprzyli się z Franią jak króliki było wiadome. Dobrze, aby mężczyzna też został w tej kwestii uświadomiony i odpierdolił się od niej. W końcu Cline nie ruchał się od miesiąca z żadną dziwką, ale dochował pokrętnie rozumianej wierności Valmount. Niczego sobie nie obiecywali, prawda?
Z nie małą satysfakcją wyprostował się, nie pozwalając dokończyć mężczyźnie kwestii, ale poprawiając go zaraz po usłyszeniu swego nazwiska. – Podoficerze Cline, panie Shaw. – Celowo zaakcentował słowo „podoficer” oraz „pan”, informując mężczyznę iż w stopniu wojskowym jest zdecydowanie niżej niż domniemany szeregowy. Spędził sporo czasu w wojsku, a czynny udział w rebelii umożliwił mu awans. Dlatego kącik ust uniósł się w górę z czystą satysfakcją. Szkoda, że Shaw niedokładnie zorientował się w przeszłości Cline’a i palnął taką gafę!
Jolene się wyrwała, dlatego Richard stuknął piętami butów wojskowych i rzucił oschłe: - Żegnam. A potem zdręcznym ruchem sięgnął po kajdanki, zakuwając dziewczynie nadgarstki.
- Nie rzucaj się, bo pogorszysz sprawę. – Wyszeptał do jej ucha, kiedy stał za jej plecami, samemu będąc skierowany do Frani i Vincenta. Jakoś chyba nie dosłyszał innych komentarzy, doskonale wiedząc co oznacza nazwisko Ginsberga. Tyle dobrego, że Richard znał mężczyznę osobiście i sam był jednym z jego ulubionych strażników co do znęcania się nad więźniami.
Popchnął Jolene i ruszyli w stronę posterunku. Nie dotarli do niego jednak zbyt szybko, bowiem mieli trochę do pogadania.

Zmiana tematu Richard i Jolene
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySro Mar 19, 2014 10:57 pm

Spojrzała się na Vincenta z miną - no już dobrze, tato. Przetarła sobie jeszcze z dwa razy twarz i zmięła zakrwawioną chusteczkę w dłoni.Popatrzyła się na Cline, jakby chciała się spytać o czym ty znowu pierdolisz? Oczywiście, że wiedziała. Seks na stole był zajebisty i to jak. Ale naprawdę nie musiał być aż takim palantem, żeby pieprzyć o tym przy Shaw'ie. Chociaż była świadoma, że powiedział to specjalnie. Pokazała mu więc środkowe palce obu dłoni.
-Weź spierdalaj, bo jak Ci zaraz...-nie dokończyła, bo nie wiedziała jakich słów użyć. A może nie chciała używać tylu przekleństw w jednym zdaniu. Hahaha, dobry żart.
Podoficerze?
Jej brwi powędrowały w górę. Jakoś nie zaglądała Cline'owi do papierów. I nie rozmawiali o tym co się działo podczas rebelii, więc... Była troszkę zaskoczona.
Odprowadziła wzrokiem Strażnika i blondynkę, w żaden sposób nie żegnać Richarda. Już wiedziała, że mu prawdopodobnie przyjebie podczas następnego spotkania. Zwłaszcza, że momentami mega ją wkurwiał.
-Idziesz ze mną?-popatrzyła się Vincentowi w oczy.-Przebiorę się i mogę iść do domu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySro Mar 19, 2014 11:09 pm

Tępemu Trepowi udało się zetrzeć uśmieszek z twarzy Shawa. Trudno jednak powiedzieć, czy bardziej chodziło o samo zniesmaczenie jego prostactwem, czy o zazdrość.
Podoficer? Ha! Co za faux pas. A wyglądał na szeregowego (pomyłka wynikała z tego, że zrozumiałam, że fabularnie wszyscy strażnicy są szeregowi, a nikt mi nie chciał odpowiedzieć jak jest)! Żeby nikt go tylko przypadkiem nie zdegradował! Owszem, i to Cline'owe wymądrzanie się zagrało Vincentowi na nerwach. Chociaż z drugiej strony kto wie, ile dorobił się biorąc czynny udział w rebelii, trzymając się blisko władzy?
- Pójdę- skinął głową. Mimo wszystko poprawił sobie humor, psując humor Cline'a. Nie mógł zaprzeczyć, że to było miłe uczucie. - Później się widzę z Ginsbergiem. - Nie było tajemnicą, że najgorsza szuka w pierdlu była dobrym kolegą Shawa. Mężczyzna dobrze dobierał sobie znajomych. W dodatku wyjątkowo lubił przesłuchiwanie Brudu w towarzystwie Ginsberga.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySro Mar 19, 2014 11:18 pm

-Uwierzysz, że ta gówniara prawie złamała mi noc?-mruknęła z niezadowoleniem, sprawdzając jeszcze raz czy aby kości nie poszły. Nie, chyba nie. Nastawiać też go nie będzie trzeba. Jolene po prostu rozerwała jej delikatną skórę w tym miejscu ciała i dlatego poleciało tyle posoki.
-W sprawie...?-spytała, powoli idąc w tym samym kierunku co Rychu i Żolin, no bo jednak swoje ciuchy miała na posterunku. A w ujebanym mundurze przez pół Kapitolu iść nie będzie. Miała tylko nadzieję, że tamci zdążą zniknąć przy celach, które były bardziej w głębi budynku.
Gdy ta się przebrała i zapewne wysłuchała opowieści o naczelniku więzienia (narratorka nadal nie wie co to za koleś), Franka wraz z Vincem poszli do mieszkania Valmount.

/zt pisz u Frani w domciu : 3
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyCzw Mar 20, 2014 5:07 pm

rozgrywka z Paige Peterson


-A podobno śmianie się jest taaaakie dziecinneee...?
Już Ewangelina chciała jej odpowiedzieć, że ta nie jest na tyle inteligentna by wyczuć prowokację. Tak bardzo chciała ją o tym powiadomić, ale... nie zdążyła. Wszystko to działo się w zawrotnym tempie i Ewan nie zdążyła się odsunąć bądź w jakikolwiek inny sposób uniknąć tego, co się za chwilę stanie. Ręka rudej mocno uderzyła w policzek okularnicy.
- Mnie również jest przykro - powiedziała ironicznym tonem rozmówczyni dziewczyny. Nawet gdyby chciała coś w obecnej chwili powiedzieć - nie udałoby się jej to. Cios był dość mocny i sprawił, że panna Stirling upadła na ziemię. Całe szczęście, że upadek głowy, je głowy, na beton nie był mocny, więc o urazie głowy nie można było mówić. Na początku zdawało się, że dziewczyna nie poniosła żadnych obrażeń. Po chwili jednak poczuła pieczenie w lewym kąciku ust. Dotknęła palcem wskazującym to miejsce. i spojrzała na niego. Pojawiła się na nim krew. Krwawiła, i to dość obficie.
Próbowała wstać, ale za bardzo kołowało jej się w głowie. Nagle spanikowała - gdzie jest mój zeszyt? - pomyślała ze strachem. Pomacała drugą ręką podłoża i westchnęła z ulgą. Ten był tuż obok niej. Ewangelina wzięła go do ręki. I przytuliła. Siedziała tak na betonie i zaczęła płakać. I nie wiedziała, czym ten płacz był spowodowany - bólem fizycznym, czy psychicznym, ale dziewczyna skłoniłaby się bardziej do tej drugiej opcji. Konfrontacja z rudzielcem całkowicie ją oszołomiła. Szumiało jej w uszach, ale nie wiedziała, czy od upadku, czy też od płaczu?
A Ewangelina siedziała.
Siedziała, aż łzy zdążyły całkowicie wyschnąć. Próbowała wstać - niestety, nie udało jej się to. Znów. Po jakimś czasie usłyszała kroki i na horyzoncie ujrzała jakąś postać. Postać okrąglutką twarzyczką, o płci zdecydowanie żeńskiej.
Powrót do góry Go down
the pariah
Elsa Dimgast
Elsa Dimgast

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyCzw Mar 20, 2014 5:27 pm

Elsa wędrowała po KOLCu już od szóstej nad ranem. Często zdarzało jej się przechadzać uliczkami Kwartału już o świcie, miała bowiem problemy ze snem. Albo budziła się zbyt wcześnie, albo długo nie mogła w nocy zasnąć. Nie miała łóżka, spała na rzuconym byle jak na podłogę materacu, który zresztą nie miał chyba nawet połowy sprężyn i był już niemiłosiernie zużyty. Nie pracowała jednak, więc nie mogła pozwolić sopie na kupno nowego. Drobne, które udało jej się uzbierać jakoś przy dorywczych pracach, wolała zatrzymać na wszelki wypadek. W KOLCu nigdy nie było wiadomo, co stanie się następnego dnia, ba, czasem nie można było nawet być pewnym czy się tego dnia dożyje.
Pamiętała, jak na samym początku bała się tej okolicy. Pokoik w Dzielnicy Rebeliantów, który zajmowała zanim się zbuntowała, był jasny i wygodny. Teraz jej standard życia uległ tak drastycznemu obniżeniu, że nieraz żałowała swojego postępowania. Pamiętała jednak też swoje dzieciństwo w Siódemce i wiedziała, że lepszy KOLC niż ówczesny dystrykt.
Nawet nie zauważyła, kiedy zawędrowała do parku. Wiedziała, że spotykają się tu różni ludzie i choć nie lubiła tego miejsca, odwiedzała je czasem. Tu można było usłyszeć wiele ciekawych rzeczy, a losowi ludzie, spotykani na tym terenie, często bywali rozmowni i udzielali jej odpowiedzi na dziwne pytania.
Dzisiaj jednak w parku nie było zbyt wielu osób. A szkoda, bo Elsa liczyła na to, że spotka kogoś ciekawego. W KOLCu ciężko było nawiązywać nowe kontakty - owszem, niektórzy zdawali się być szczęśliwi, gdy gadatliwa Elsa po prostu podchodziła do nich i ich zagadywała, jednak w większości mieszkańcy Kwartału byli ludźmi zamkniętymi i zajętymi sobą.
Myślała już, że park będzie świecił pustkami cały dzień, jej uszu dobiegło jednak czyjeś pochlipywanie. Kilka metrów przed sobą dostrzegła źródło tego płaczu - na ziemi siedziała dziewczyna, na oko w jej wieku. Ściskała w dłoniach jakąś książkę, czy może zeszyt i zanosiła się płaczem. Zainteresowało to Elsę, bo nie lubiła, gdy ludziom działa się krzywda, a dziewczyna wyglądała na kogoś, kto ewidentnie nie jest szczęśliwy.
Zbliżyła się do nieznajomej i pierwszym, co rzuciło jej się w oczy, była rozmazana strużka krwi tuż przy ustach dziewczyny. Wyglądało na to że ktoś ją uderzył, i to całkiem mocno.
Elsa nie mogła się powstrzymać - podeszła do dziewczyny i dostrzegając, że ta ma problemy z podniesieniem się z ziemi, pomogła jej wstać. Miała miękkie serce, przez które zresztą wylądowała w KOLCu. Ale co mogła poradzić na to, że nie znosiła niesprawiedliwości?
- Co się stało? - spytała, starając się by jej głos nie brzmiał zbyt natarczywie - Nie wyglądasz najlepiej...
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyCzw Mar 20, 2014 8:00 pm

A Ewangelina wciąż siedziała. Nie miała ochoty - a tym bardziej sposobności - by wstać. Wstać i iść dalej. A tak bardzo chciała to zrobić, chociażby przez fakt, że owa postać zbliżała się do niej w dość znacznym tempie. Nie wiedziała sama, czy chce konfrontacji z nią, czy raczej nie. Była pełna sprzecznych uczuć. I bolała ją warga. A raczej - szczypała. A przy piersi wciąż trzymała zeszyt, który z każdą sekundą ściskała coraz mocniej, jakby chciała tym oto sposobem dodać sobie nieco otuchy.
A Ewangelina wciąż siedziała. I trwała tak w tej pozycji, biernie przyglądając się przybliżanej postaci. W końcu ta była w tak niewielkiej odległości od dziewczyny, że druga mogła lepiej się jej przyjrzeć. I uznała, że ma niezwykle ciepłe i troskliwe spojrzenie. A może ma takie rysy tylko na chwilę obecną?... Może to dlatego, bo poruszył ją widok Ewangeliny? Zapewne wyglądam żałośnie, pomyślała i w sumie to słusznie. Dziewczyna siedząca na ziemi, płacząca i krwawiąca. I to wrażenie potęgował fakt ściskania zeszytu przez jej chudziutkie rączki.
A Ewangelina wciąż siedziała. Przyglądała się tej kobiecie,  a może raczej dziewczynie, aż ta odezwała się. Przy tym pomogła jej wstać, za co Ewan była jej niesamowicie wdzięczna.
- Co się stało? Nie wyglądasz najlepiej...
Ewangelina przyglądała się przez dłuższą chwilę tej osobie. Kiedy jednak stabilnie stała już na nogach, odpowiedziała.
- Pokłóciłam się... - na chwilę się zamyśliła, po czym poczęła kontynuować wątek. - pokłóciłam się z taką jedną. To była dziewczyna z rudymi włosami, i... - zdecydowała się tutaj na nieco żartobliwy ton - i chyba widać jaki był skutek tej rozmowy co nie? - uśmiechnęła się blado. Mimo, że chciała brzmieć wesoło. Nie udało jej się jednak zdobyć na takowy.
Teraz Ewangelina przyjrzała się nowej rozmówczyni nieco dokładniej, aniżeli było wcześniej. Miała ciemnie włosy, starannie wyregulowane brwi, pulchną twarzyczkę o bystrym oraz jak najbardziej inteligentnym spojrzeniu. Jak dla panny Stirling to ona nie była ani brzydka, ani nie wiadomo jak ładna. Ot, po prostu przeciętna, mieściła się jednak w normie możności patrzenia na jej twarz.
- Masz może chusteczkę? - zadała pytanie, ale tym razem, przynajmniej tak jej się zdawało, jej uśmiech był szczerszy, bardziej śmiały.
Przyglądała się dziewczynie, dopóki ta nie odpowiedziała na jej pytanie. Teraz jednak wszystko działo się jak w spowolnionym tempie, zupełnie inaczej niż w chwili uderzenia. Dlatego też Ewangelinie zdawało się, że ta z okrąglutką twarzyczką namyśla się, czy ma to, o co prosi Ewan (albo ma i zastanawia się, czy podarować jej to, o co prosi). Ale tak zapewne nie było - po prostu czas mijał dalej, w efekcie wprost proporcjonalnym do wrażenia panny Stirling.
Powrót do góry Go down
the pariah
Elsa Dimgast
Elsa Dimgast

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyCzw Mar 20, 2014 9:02 pm

Gdy dziewczyna spytała o chusteczkę, Elsa musiała się zastanowić. Nie miała, niestety, żadnej ze sobą. Nie zamierzała jednak patrzeć, jak dziewczyna ociera krew ręką. Bezceremonialnie sięgnęła ku swej szyi i jednym ruchem zdarła chustkę, którą zawiązaną miała na karku. Kupiła ją kiedyś za grosze od spotkanej kiedyś zabiedzonej. Chusta nawet jej się nie podobała, zrobiła to tylko po to, by dziewczyna poczuła się jak żebraczka. Materiał nie był zachwycający - brązowy w białe kropki, z zabawną falbanką u brzegu. Najważniejsze jednak było to, że był czysty.
Wyciągnęła rękę z apaszką do nieznajomej. Tamta zdawała się być już odrobinę mniej nieszczęśliwa, może potrzebowała kogoś, kto po prostu odezwałby się do niej w tej sytuacji. Mówiła, że pokłóciła się z kimś. Elsa nie chciała być natrętna, ale jej ciekawska natura podsunęła jej już całą listę pytań o ową kłotnię. Choć nie była wścibska, kiedy komuś działa się krzywda, chciała wiedzieć wszystko, aby móc w jakiś sposób pomóc. Miała dobre serce, jednak nie zawsze sytuacja szła po jej myśli i często odbierano ją jako natrętnego dzieciaka.
Cały czas zastanawiało ją, czemu dziewczyna niemal panicznie ściska swój zeszyt. Czy było w nim zapisane coś cennego? Pewnie miała w nim jakieś tajemnice, których nie chciała nikomu ujawnić. A może powód był inny? Tak czy inaczej, Elsę owa napotkana dziewczyna bardzo intrygowała.
- Ale dlaczego Cię uderzyła? Zrobiłaś jej coś? - spytała Elsa. Dziewczyna nie wyglądała raczej na kogoś, kto wszczyna konflikty. Wręcz przeciwnie - na pierwszy rzut oka zdawała się być sympatyczną, choć nieco zagubioną istotą o bujnej wyobraźni. Ale widać było też, że ma jakieś kłopoty lub zmartwienia.
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySob Mar 22, 2014 9:12 am

Ewangelina patrzyła tylko, jak dziewczyna zdejmuje z siebie bezstylową apaszkę. Nie chciała jej pozbywać części ubioru - nawet, jeżeli to część jedynie ozdobna - tylko dlatego, że krwawi i musi sobie zatamować rozciętą wargę. Pokiwała głową  w kierunku dziewczyny, jakby chciała odmówić przyjęcia tego fragmentu materiału. Ale że ta zdawała się nalegać, niechętnie przyjęła podarunek. Przyłożyła do go ust, mocno przy tym ściskając.
Ewangelina zauważyła pytający wzrok ciemnowłosej na jej mocno ściskanym zeszycie w ramionach okularnicy. Zapewne zastanawia się, co tam mam, uznała, więc chcąc zwolnić pytające spojrzenie z tego jej skarbu, zwolniła tym samym również uścisk na notesie.
- Ale dlaczego Cię uderzyła? Zrobiłaś jej coś? - ta a jakże miła dziewczyna zadała pytanie Ewan.
Nie wiedziała, czy chce odpowiedzieć. Odpowiedzieć jej na to dość intymne pytanie, przynajmniej w przeświadczeniu okularnicy. Analizowała w pamięci minione, niezbyt miłe spotkanie z rudą dziewuchą. I aż się wzdrygnęła od nadmiaru paskudnych wspomnień, które kotłowały się  jej - teraz raczej obolałej - głowie.
Znów spojrzała na swą rozmówczynię. Ta miała niezwykle troskliwe,a jednocześnie w jakimś tam nieznacznym stopniu pytające spojrzenie. Odpowiedzieć, czy nie odpowiedzieć?... - zastanawiała się. I doszła do wniosku, że... co jej szkodzi odpowiedzieć?
- To było tak, że potknęłam się i upuściłam zeszyt. Ta zasugerowała mi że jestem głupią dziewuchą. Właśnie i tylko i wyłącznie z tego powodu. Ja odrzekłam, że każdy człowiek ma do takiej wpadki prawo. Zaczęłyśmy szczekać na siebie, aż w końcu ona uderzyła mnie.
Ewangelina uśmiechnęła się blado do rozmówczyni. Uśmiechnęła się, bo wyjaśniła wszystko. Blado - bo wspomnienia zabolały. Nawet, jeżeli te nie są tego warte. Ale w Ewangelinie czasem odzywała się wielka wrażliwość. Tym samym i tym razem, o czym świadczy charakter posłanego w kierunku ciemnowłosej uśmiechu.
Powrót do góry Go down
the pariah
Elsa Dimgast
Elsa Dimgast

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySob Mar 22, 2014 11:32 am

Elsa westchnęła ciężko, kiedy usłyszała wyjaśnienia dziewczyny w okularach. Od razu pojęła, że dziewczyna należy do tych wrażliwych, nie pasujących do okrutnych realiów istot. Tacy ludzie w KOLCu mieli najciężej - jeśli nie było się twardym, było się narażonym na wiele nieprzyjemności. Zresztą, dla wrażliwej osoby nawet drobnostka mogła okazać się przykrością. Elsa nie chciała oceniać dziewczyny pochopnie, ale zmartwiła się o to. Z takim charakterem musiało jej być naprawdę ciężko. Miała nadzieję, że nieznajoma ma jakichś przyjaciół, którzy mogliby się trochę nią opiekować.
Ona sama wychowała się w ciężkich warunkach Siódemki, była więc na start przystosowana do niskich standardów życia i braku sympatii ze strony mieszkańców KOLCa.
Z neimałym zdziwieniem Elsa dostrzegała, że dziewczyna naprawdę pilnuje swojego zeszytu, jakby był jakimś odkrytym przez nią skarbem, albo jakby miał naprawdę wielką wartość. Biorąc jednak pod uwagę delikatny charakter nieznajomej, dziewczyna przypuściła, że zeszyt musi zawierać jakieś ważne dla niej informacje.
- O co chodzi z tym zeszytem? - spytała wprost. - To jakiś pamiętnik, czy coś?
Powrót do góry Go down
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySob Mar 22, 2014 2:09 pm

Drzewka szumiały, ptaszki śpiewały, wiosenne słonko przygrzewało delikatnie, a bezdomni menele wsłuchiwali się w odgłos wydawany przez rosnącą przed latem trawkę, pyszniącą się soczystą zielenią kończącej się niemal definitywnie zimy.
W parku pojawiało się coraz więcej przechodniów, nawet nie zerkających na dwie kobiety, jak gdyby jakikolwiek przejaw zainteresowania im okazany mógł im przysporzyć kłopotów. Na ławce nieopodal rozmawiającej o niczym parce anonimowych, nieznajomych wobec siebie dziewcząt, usiadł mężczyzna w prochowcu zasłaniając twarz dzisiejszą gazetą, o której ludzie wyjęci spod prawa mówili: „propagandowe gówno!”. On uważał ten tytuł za jedyny prawdomówny na półce w kiosku.
Mężczyzna w prochowcu obserwował z ukosa dwie kobiety. Podejrzane, informator miał rację. Nic dobrego nie mogło z tego spotkania wyniknąć, zapewne planują ucieczkę z KOLCa. Strzepnął brukowcem, gdy kilka wiotkich, cienkich kartek z szarego makulaturowego papieru opadło pod własnym ciężarem. Uniósł wzrok znad Capitol’s Voice. Dostrzegł przechodnia, z kapeluszem w dyskretne prążki gnieconym w palcach. Posłał umówiony, ledwo widoczny sygnał temu mężczyźnie niby spacerującemu powolnym krokiem wzdłuż alejki. Tamten wyciągnął telefon, zakładając wcześniej swój kapelusz i odzyskując animusz. Przez chwilę patrzył w ekran, następnie przyłożył aparat do ucha. Rzucił „Dzień dobry”, na które to hasło nagle wyłonili się, jakby znikąd, kolejni agenci na służbie faceta w prochowcu. Rządowy detektyw skinął głową, a oni otoczyli obie panie ciasnym kołem. Trzech z nich celowało w przyciskającą do rozciętej wargi nieładną apaszkę dziewczyny.
Kto na ciebie doniósł kochanie? Kto wie, czy niesłusznie? Może ruda jest informatorem rządowego detektywa, osoby odpowiedzialnej za wykrywanie spisków oraz potencjalnych uciekinierów?
Mężczyzna w prochowcu złożył gazetę, spokojnie zbliżył się i wszedł do kółka, którego obwód na chwilę rozstąpił się przed nim jak Morze Czerwone przed Mojżeszem, aby zamknąć go za chwilę z kobietami w swoim wnętrzu.
-Witam panie- powiedział z protekcjonalnym uśmiechem, następnie kiwając palcem.
Dwie teleskopowe pałki opadły jednocześnie na głowy dziewcząt, ogłuszając je pojedynczymi uderzeniami.
Wpakowałyście się, oj tak. Kłopot teraz będzie kolejny kłopot gonił.
Wezwany wóz podjechał parkową alejką, agenci na rozkaz mężczyzny w prochowcu wrzucili bez większej ostrożności nowe więźniarki na pakę wyciągając z rąk tej o rozciętej wardze zeszyt. Rządowy detektyw, dostawszy go w ręce, przerzucił parę stron.
-Musiała go przekazywać tej drugiej- mruknął, przywołując jednego z podwładnych. Podał mu notatnik z rozkazem: Przekaż to naszym specjalistom, niech złamią kod tych notatek.
Dziewczyny wyglądały mu na niewinne, jednak… Musiał starać się dopasować tę historię do informacji od swojego źródła – w końcu do tej pory nigdy nie okazało się suche.


Piszcie tutaj, będą dwa wątki równolegle w jednym temacie.

-Dwójka
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyNie Kwi 20, 2014 10:32 am

Z: Sklepik Alma

- Jestem Bai Ling - po krótkiej przerwie zaraz po tym, jak blondynka poznała prawdziwe nazwisko szesnastolatki, również się przedstawiła. W owej przerwie zdawała się jakby kontemplować w myślach jej imię. W końcu, kiedy już poprawiła siatkę którą Bai dzierżyła w dłoni, wyszła ze sklepu. Ewangelina domyśliła się, że dziewczyna ta pragnie po prostu odpowiedzieć twierdząco na propozycję brunetki. Ta ostatnia ucieszyła się w duchu niczym małe dziecko, z tą radością przypisywaną młodym, ale o wiele młodszym od jej samej, ale nie pokazywała tego po sobie na zewnątrz. Uznała, że to dobrze, nie chciała by blondynka pomyślała sobie o niej nie wiadomo co. W końcu nie jest to jej potrzebne, nieprawdaż?
Pogoda była piękna. Ptaszki ćwierkały, słońce rzucało swe gorące promienie na gołe części ciała tych  dziewcząt, ponadto wiał lekki wiatr. Idealna pogoda na spacer, pomyślała Ewangelina. Nie chciała się niczym przejmować, a zamiast tego pragnęła cieszyć się jak najbardziej z chwili obecnej. Chwil spędzonych z nową znajomą. O ile to znajomością można już w ogóle nazwać. Ale brunetka nie zaprzątała sobie głowy tego typu błahostkami.
Wkrótce potem ich kroki, zgrane z ich głębokimi wdechami i wydechami, powietrza, składającymi się na miarodajny oddech, zaprowadziły dziewczęta do parku. Ewangelina poznała owo miejsce z tego względu, że już tu dzisiaj była. Przycisnęła zeszyt do piersi jeszcze mocniej i napawała się pięknymi widokami - a przynajmniej pięknymi jak na getto. W takim miejscu należy czerpać przyjemność z czego się da. Tylko w ten sposób można uniknąć nieprzyjemności duchowych. Psychicznych.
Kiedy ta sobie szły i szły, Ewangelinę po jakimś czasie zaczęła denerwować ta cisza, która początkowo wydawała się być najpiękniejszą muzą. Ale wszystko po jakimś czasie zaczyna się nudzić. Tak więc podjęła nowy wątek, nie patrząc jednak w oczy blondynki, zamiast tego jednak kontemplując wzrokiem okolicę. Okolicę urodzajną.
- Od dawna mieszkasz w tym miejscu? - oto pytanie, które wypowiedziała by pokazać, że owa cisza zaczęła jej ciążyć.
Teraz jednak, nie przestając iść, spojrzała głęboko i wymownie w oczy blondynki. Czekała na odpowiedź, ale jednocześnie myślała w duchu nie spiesz się. Mamy czas. Mamy cały dzień, gdyż ten chyba zaczął się dość niedawno...
Zanim Bai otworzyła usta, przez głowę Ewangeliny zdążyły przebiegnąć chmara myśli. Głównie myślała o pochodzeniu dziewczyny - imię oraz wygląd były nietypowe jak na ten kraj, nietypowe jak na  ten kontynent. Ale uznała, że jeszcze nie czas, by się o to pytać. Zada owo pytanie jak ich znajomość stanie się bardziej zażyła. Kiedyś o to spyta. Ale jeszcze nie w tej chwili, jeszcze nie teraz. I jak pomyślała, tak zrobiła. Milczała jak grób w kwestii jej wątpliwości co do pochodzenia Bai.
A dziewczęta szły i szły, napawając się pogodą. Wkrótce potem, po ułamku sekundy który dla Ewangeliny zdawał się być godziną, albo i nawet więcej, blondynka odpowiedziała na pytanie brunetki.
Powrót do góry Go down
the pariah
Bai Ling Einardóttir
Bai Ling Einardóttir
https://panem.forumpl.net/t2104-bai-ling-einardottir
https://panem.forumpl.net/t2106-bai-bai
https://panem.forumpl.net/t2105-bai-ling-einardottir
Wiek : 28
Zawód : roznosicielka gazet i ulotek/fałszerka na zlecenie
Przy sobie : porcja żywności, jednorazowa przepustka do Dzielnicy Rebeliantów, fałszywy dowód

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyWto Kwi 22, 2014 2:38 pm

||Sklep Alma||

Bai Ling powolnym krokiem podążała za nowo poznaną dziewczyną, niemalże całkowicie się wyciszając. Ewangelina mogłaby spokojnie zaprowadzić ją teraz w dowolne miejsce: ciemny zaułek czy do Violatora - ona i tak by tego nie zarejestrowała, jako że przez cały czas była pogrążona w swoich myślach.
Do rzeczywistości przywróciły ją dopiero ciepłe promienie słońca padające na jej bladą twarz i, zdawałoby się, świeże powietrze. Park, chociaż również niezbyt zadbany, nie pasował do brudnego i obskurnego obrazu KOLCa. Było w nim zdecydowanie zbyt cicho i zbyt pusto, a przede wszystkim zbyt... sielankowo? Śpiewające ptaki, delikatny wiatr i wszechobecna roślinność - jakim cudem nie odkryła tego miejsca wcześniej? Teraz jednak, gdy kobiety powoli zbliżały się do dużego pomnika na środku placu, Bai Ling zdawało się, że kiedyś już tu była. Być może nawet przed rebelią. Od tamtego czasu jednak na tych dawnych terenach Kapitolu wiele się zmieniło i chociaż znaczną większość widoków wciąż dobrze kojarzyła, rozpoznanie niektórych przychodziło jej z trudnością.
Nie zwróciła większej uwagi na to, że przez cały czas Ewangelina nie odezwała się do niej ani słowem. Możliwe, że czuła się nieco przytłoczona jej towarzystwem. Bai nie od wczoraj wiedziała, że ludzie często krępowali się w jej towarzystwie. Zauważyła to już kiedy była małym dzieckiem - czasami, gdy ojciec poznawał ją ze swoimi znajomymi, ci milknęli, gdy tylko otworzyła swoje usta. Nie wiedziała, czy chodziło o sposób, w jaki się wypowiadała czy może o coś innego, nigdy jednak nie dociekała źródła tego zjawiska.
Z drugiej strony, brunetka już po chwili pewnie spojrzała w jej oczy, zaprzeczając przy tym jej wcześniejszym domysłom.
- Tak - odpowiedziała krótko na pytanie rozmówczyni, nie trudząc się rozwijaniem wypowiedzi. Wyjątkowo nie lubiła poruszać tematu swojego życia w getcie; chociaż nigdy nie była osobą zbyt wylewną, i jej czasami coś mimowolnie się wymykało, na co, niestety, przy swoim źródle utrzymania nie mogła sobie pozwolić. Nietrudno było jednak domyślić się, że Ewangelina zadała pytanie, by przerwać najprawdopodobniej ciążącą jej ciszę, toteż i Bai Ling postanowiła wykazać się swojego rodzaju inicjatywą, czego zwykle nie miała w zwyczaju robić.
- Często tu przychodzisz - spytała, przełożywszy wcześniej plastikową siatkę do drugiej dłoni, gdy tylko zaczęła ją uwierać.
Trudno było powiedzieć, czy rzeczywiście ją to interesuje; w każdym razie z niewiadomego powodu całą jej uwagę w tej chwili znowu pochłaniał zeszyt nastolatki. Bai Ling miała już to do siebie, że gdy raz coś wzbudziło jej ciekawość, wyjątkowo trudno było jej to później wyrzucić z głowy. Wciąż miała cichą nadzieję, że może dziewczyna zdecyduje się jednak pokazać jej swoje zapiski, jakiekolwiek by one nie były - nie zamierzała jednak naciskać, zdając sobie sprawę z tego, że niczego tym nie wskóra.
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyWto Kwi 22, 2014 8:56 pm

- Tak - blondynka odpowiedziała jednym, prostym słowem. Mimo, że Ewangelina pragnęła odpowiedzi nieco rozbudowanej, to musiała się zadowolić jednym krótkim a jakże konkretnym "tak". Szesnastolatka już miała głęboko westchnąć, kiedy powstrzymała się wiedząc, że Bai to nieco zaciekawi. Może i nawet urazi. Kto to wie.
Teraz blondynka zapytała się rozmówczyni, czy ta przychodzi tutaj często. Ale... Ewangelina nie wiedziała. W ogóle nie pamiętała. co ma odpowiedzieć Bai? Zdradzić sekret swojego zeszytu? Może skłamać? Jednak zdecydowała się na tę ostatnią opcję. Wydawała jej się najbardziej komfortową.
- Nigdy nie liczyłam. - uśmiechnęła się tak, by ta odebrała to w sposób humorystyczny. I chyba tak się stało a Ewangelina ucieszyła się, że udało jej się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, urozmaiciła relacje humorystycznym tonem, po drugie skłamała, i owo kłamstwo sprawiło, że nie musiała się martwić o wydanie na jaw sekretu jej zeszytu, więc było świetną alternatywą dla kogoś o jej położeniu.
Zauważyła, jak dziewczyna męczy się ze reklamówkami. -
- Może pomóc? - uśmiechnęła się ponownie - widzę, jak się męczysz z tymi zakupami. Albo... albo usiądziemy na jakiejś ławce, przynajmniej odpoczniesz od dźwigania na jakiś czas?
Ewan widziała skupiony wzrok blondynki w jakiś punkt. I dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że tym punktem jest zeszyt. Zeszyt brunetki, największy dla niej skarb. Kwintesencja całego jej życia. Posiadaczka notesu nieco się zawstydziła a jednoczenie się bała, że Bai jakoś przekona ją, by podzieliła się z treścią tego przedmiotu. Ponadto co będzie, jeżeli zacznie po jakimś czasie drastycznie narzekać? To znaczy najpierw subtelnie, następnie zaś coraz bardziej natrętnie, coraz bardziej drastycznie. Ewangelina przestraszyła się nie na żarty głównie z tego względu, że była osobą dość uległą.
Ewangelina zaczęła się zastanawiać, co się właściwie stanie, jeżeli poda zeszyt swojej aktualnej rozmówczyni. Może... może wyśmieje jej problemy? Nie zrozumie? Wykpi ją? A może... może podaruje jej zrozumienie? Albo współczucie.. nie, to była najgorsza ze wszelkich ewentualności. Bp żadnego współczucia dla jej osoby nie chciała. To postanowienie mocno trwało, umiejscowione w jej myślach. Ale nie w zeszycie, dlatego uznała, że wieczorem, jak będzie uzupełniać notatki, zawrze tę informację. I to najlepiej na wewnętrznej stronie okładki, tam, gdzie widnieją najważniejsze, najistotniejsze informacje o niej samej. Informacje, bez których ani rusz.
Dziewczęta usiadły na ławce. Ewangelina z przyjemnością oparła się o oparcie, zaś Bai postawiła ostrożnie zakupy obok siebie. Napawały się piękną pogodą.
Powrót do góry Go down
the pariah
Bai Ling Einardóttir
Bai Ling Einardóttir
https://panem.forumpl.net/t2104-bai-ling-einardottir
https://panem.forumpl.net/t2106-bai-bai
https://panem.forumpl.net/t2105-bai-ling-einardottir
Wiek : 28
Zawód : roznosicielka gazet i ulotek/fałszerka na zlecenie
Przy sobie : porcja żywności, jednorazowa przepustka do Dzielnicy Rebeliantów, fałszywy dowód

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySro Kwi 23, 2014 8:49 pm

Cóż, to... Dość logiczne, że nigdy nie liczyła. Tak czy inaczej, Bai Ling uniosła delikatnie kąciki ust do góry, tworząc coś na kształt uśmiechu.
Właściwie trudno jej było zrozumieć, czemu Ewangelina mogłaby w ogóle chcieć iść z nią na jakiś spacer. Nie chodziło tu bynajmniej o kwestię jej samooceny; raczej o fakt wyraźnej różnicy w ich wieku i, przede wszystkim, charakterach. Ewangelina wydawała się być osobą dość wygadaną i otwartą, Bai Ling zaś wręcz przeciwnie - spokojną i raczej unikającą kontaktów z ludźmi. Z drugiej strony może to właśnie dlatego nastolatka zainteresowała się jej osobą. Albo zwyczajnie naprawdę nie miała co robić. Innych możliwych powodów Bai Ling nie widziała. W każdym razie, po dość długiej izolacji od świata zewnętrznego, miło było zamienić z kimś parę słów; nawet, jeżeli z reguły tego unikała.
Reklamówki nie tyle, co męczyły ją z powodu ciężaru, a dlatego, że Bai Ling zawsze wolała mieć wolne ręce. Plecak w tym wypadku byłby więc o wiele bardziej praktyczny, ale w KOLCu niestety nie na wszystko można sobie pozwolić.
Nie odpowiedziała, chociaż łatwo można było poznać, że z wielką chęcią na chwilę by przysiadła. Gdy więc kobiety w końcu spoczęły na ławce, Bai Ling bezzwłocznie odstawiła siatkę na bok, trzymając ją jednak w miarę blisko siebie. Nie raz, nie dwa z powodu jej zwykłego roztargnienia jakiś dzieciak zwinął jej zakupy - w końcu każda okazja była dobra.
Notatnik Ewangeliny w końcu opuścił jej myśli, a dziewczyna przeniosła swój wzrok na stojący przed nimi pomnik. Tak, zdecydowanie była tu już wcześniej. Ba, nawet przypomniała sobie jego  wymowę. Z pewnością dotyczył buntu sprzed siedemdziesięciu pięciu lat i został postawiony dla uczczenia ponownego zjednoczenia Panem. I teraz, o ironio, stał właśnie tutaj, w KOLCu.
Znowu nie odezwała się ani słowem, czując, jak jej powieki powoli zaczynają jej ciążyć pomimo wczesnej pory dnia. Być może była zmęczona od nadmiaru snu, bo tego z pewnością ostatnimi czasy jej nie brakowało.
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyCzw Kwi 24, 2014 9:01 pm

Dziewczęta usiadły na ławce, a blondynka trzymała zakupy blisko siebie. Na ten widok Ewangelina nie zdziwiła się ani trochę. po getcie chodzą rożne typki. Wiele głoduje. A że najpospolitszymi zakupami jest żywność, taki delikwent który dość rzadko gościł w swoich ustach coś podatnego do jedzenia, mógł jednym gwałtownym ruchem, świadczącym o wyćwiczeniu w sztuce złodziejstwa, zabrać zakupy. Kto to wie - wszystko może się zdarzyć. Wszystko się może w KOLCu zdarzyć. No, może z wyjątkiem wydarzeń typu że ktoś dorobi się w jakiejś tutejszej pracy fortuny.
Bai przestała się intensywnie patrzeć w największy skarb Ewangeliny. Ba - po jakimś czasie w ogóle opuściła wzrok z tego jej notatnika. Odetchnęła w duchu z ulgą.
Dziewczyny siedziały tak i siedziały, napawając się swego rodzaju magią tego miejsca. I znów milczały. I od nowa owo milczenie stało się przyjemne dla szesnastolatki. I znowu po jakimś czasie stan ten, który wytworzył pomiędzy rozmówczyniami swego rodzaju aurę tajemniczości, zaczął jej ciążyć. Albo nie aurę - po prostu brak jakichkolwiek słów w ich aktualnym kontakcie.
- Jaka piękna pogoda. - Ewangelina zaatakowała znienacka tę całą tajemniczość, wytworzoną za pomocą ciszy, niszcząc ją doszczętnie - piękna, przyjemna. - brunetka ujawniła na głos swoje myśli, które, skrywane w jej wnętrzu, wreszcie znalazły swe fizyczne ujście - lubię tak tu siedzieć. Starać się nie myśleć o niczym. Napawać się pięknem. Pięknem nas otaczającym. Bo  to, co naturalne a zarazem przekształcone przez człowieka, ma w sobie pewną wartość estetyczną.
Ewangelina spojrzała wymownie na swoją rozmówczynię, jakby oczekując, by również i z jej ust zostały wydalone słowa. To nie musiał być cały potok słów - zadowoliłaby ją krótka wypowiedź. Ewentualnie wymiana poglądów na temat miejsca, które ich otaczało.
Ewangelina odczuwała teraz spokój. Wielki, wewnętrzny spokój i wiele by zrobiła, by ów stan pozostał w niej jak najdłużej. Teraz znów spojrzała się na Bai, oczekując odpowiedzi. Mimo, że minęło zaledwie kilka sekund, brunetka zaczęła się już niepokoić.
A pogoda była jaka była. Nie zmieniła się ww tym krótkim odstępie czasu, który Ewangelinie dłużył się niczym godziny.
- Przepraszam, ale... dopiero teraz zorientowałam się, to znaczy przypomniałam sobie, że mam coś ważnego do zrobienia... Wybacz, naprawdę.
- W porządku. - Ewangelina ze smutkiem żegnała się z blondynką. Pospiesznie wyrwała strzępek papieru z zeszytu i zapisała swój numer, podając go Bai. - jak chcesz, dzwoń albo pisz smsy. - uśmiechnęła się, po czym każda z dziewcząt poszła w swoją stronę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyCzw Lip 10, 2014 8:34 pm

// po wizycie u Cord&nie krzyczcie, że bez pisania przy bramie :c

Idąc przez Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa, nie mogę pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia, że z każdej strony obserwuje mnie wiele par wygłodniałych i pełnych nienawiści oczu, jakbym była tu intruzem. I może nawet jestem. Mijani ludzie zerkają w moją stronę i odwracają wzrok, zanim zdążę wyczuć jego ciężar, jednak malujące się na ich wychudłych i bladych twarzach uczucia zdradzają wszystko  - podejrzliwość, czasem cień tęsknoty, lecz zawsze nienawiść. Choć w żaden sposób nie wyglądam na zagorzałą fankę prezydent Coin, tym ludziom wystarcza fakt, że moja skóra jest czysta, ubrania względnie nowe i że pochodzę zza muru. Miejsca, które boleśnie im odebrano, zastępując brudem, biedą i niesprawiedliwością Kwartału oraz ciągłą walką o przetrwanie. Podobno Igrzyska już się skończyły, ale to jedynie kolejne kłamstwo, jakim karmi nas rząd.
Już w nie nie wierzę.
Spoglądam posępnie na górujący nad placem pomnik, symbol zwycięstwa Kapitolu nad dystryktami. Jeszcze kilka miesiący temu twierdziłam, że cena za siedemdziesiąt pięć lat niesprawiedliwości musi być wysoka i choć myśl o Kwartale już wtedy wywoływała na mojej skórze zimny dreszcz, któraś część mnie w milczeniu kiwała potwierdzająco głową, słysząc o jego warunkach. Może jakąś dziwną formę satysfakcji sprawiałaby mi wówczas nienawiść na twarzach Kapitolińczyków, skoro żyłam w przeświadczeniu, że znajdują się oni w klatce, cierpiąc za swoje czyny. To jednak następne kłamstwo. Wszyscy żyjemy w olbrzymiej klatce, w jakiej umieścił nas rząd, i to jemu nienawiść na naszych twarzach sprawia satysfakcję.
Możemy wymyślać swoje własne podziały, ale tak naprawdę ktoś inny już dawno nas podzielił. Tego nauczył mnie Will.
Chęć ponownego zobaczenia się z nim zdecydowanie przeważyła nad zdrowym rozsądkiem. Serce biło mi mocniej, gdy po okazaniu przepustki strażnik wpuszczał mnie przez bramę, lecz nawet nie spojrzałam w stronę odległej i bezpiecznej Dzielnicy Rebeliantów. Bezpieczeństwo też jest fałszywe.
Nie wiem nawet, czy znajdę Willa w gąszczu wąskich ulic pełnych ludzi o dobrych i złych intencjach, jednak minęło zbyt wiele czasu od naszego ostatniego spotkania, a w kłębiących się w mojej głowie myślach nadal nie mogę dostrzec niczego, co dałoby mi do nich pewność. Nie chcę czuć kąsających wątpliwości, czy uczucie, które połączyło Willa i mnie, nie rozwieje się nagle, gdy jedno z nas weźmie w końcu pod uwagę grożące nam ciągle niebezpieczeństwo.
Z lekkim westchnieniem krzyżuję ręce na piersiach, starając się wyłapać jakikolwiek szczegół, tłum ludzi zgromadzonych wokół pojedynczej osoby lub dobiegający z oddali głos Willa. Na moje usta wypływa bezbarwny, choć nerwowy uśmiech, gdy pomyślę, że po raz kolejny się tu zgubiłam - a bardzo tego nie chcę.
Mijam plac i zagłębiam się w pierwszej lepszej uliczce, licząc, że okaże się tą właściwą. W pewnym momencie dostrzegam kątem oka kilka osób opierających się o ścianę budynku i niemal nieświadomie ku nim skręcam, pewna, że zaraz zobaczę Willa. Jednak gdy mój wzrok pada na ich jednakowe ubrania i przesuwa się powoli po twarzach, oblewa mnie zimny pot. Mam przed sobą Strażników Pokoju.
Choć na dobrą sprawę jestem tutaj legalnie, czuję przypływ paniki. Jakaś wewnętrzna siła każe mi zastygnąć w bezruchu i patrzeć, jak mężczyźni przerywają rozmowę i spoglądają na mnie. Niewiele myśląc, robię krok w tył, później jeszcze jeden, aż w końcu rzucam się do ucieczki, przeklinając własną głupotę. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że to istotnie najgłupsza rzecz, jaką mogłam w tym momencie zrobić, jednak widocznie zwyciężył ciężar wszystkich moich myśli, które bynajmniej nie są legalne. Moje serce znów zaczyna bić jak szalone, kiedy kieruję się z powrotem w stronę placu. Co chwila spoglądam za siebie, usiłując dostrzec strażników, a jednocześnie modlę się, by przypadkiem nie zaplątały mi się nogi.
Powrót do góry Go down
the pariah
Minnie Norwich
Minnie Norwich
https://panem.forumpl.net/t2278-minnie-norwich
https://panem.forumpl.net/t2284-minnie-mouse#31372
https://panem.forumpl.net/t2285-minnie-norwich#31373
Wiek : 24
Zawód : Łobuz, pani była dziennikarka
Przy sobie : paczka papierosów, gaz pieprzowy, paczka zapałek, sztylet, fałszywy dowód tożsamości

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyPią Lip 11, 2014 10:57 pm

Start! c:

Stukot moich niskich pantofelków coraz głośniej rozchodził się po ulicy. Porysowane lakierki. Błyszczały światłem odbitym i niepotrzebnie zwracały na siebie uwagę. Mogłabym je przekląć i zostawić w jednej z tych ciemnych, zapomnianych uliczek. Nie darzyłam ich żadną wartością sentymentalną, chociaż pamiętały jeszcze to złote, pozbawione skazy życie, które kiedyś prowadziłam. Były wtedy ostatnim hitem mody, przynajmniej tak mi się wydaje. Musiały być, ale jakie miało to teraz znaczenie?
Wbiłam w nie swój wzrok, starając się unikać spojrzeń przechodniów, ale poczułam przy tym bolesne ukłucie w żołądku, bo patrząc na siebie nie widziałam już tej samej osoby, co kiedyś. Byłam nieszczęśliwym widmem, ze skórą prześwitującą jak kartka papieru. Chwiejnie stojąca na kościstych nogach, starająca się usilnie i nieudolnie zatrzymać dawny blask, jak stara kobieta próbuje odzyskać młodość. Nie mogło mi się udać, było tylko gorzej i tylko żałośniej.  
Zakołysałam się zatrzymując w miejscu, moje ręce dygotały lekko, chociaż majowe powietrze było dla mnie wyjątkowo łaskawe. To z nerwów. Mój oddech, z kolei, świszczał niepokojąco, ale już dawno zdążyłam przestać się tym przejmować.
Na potwierdzenie i jakby lekceważąco odpaliłam papierosa. Nadal nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że nie smakowały tak jak kiedyś.
Wypuściłam z ust obłoczek dymu, i z dawną lekkością i gracją amatorskiej tancerki zakręciłam się na palcach wokół własnej osi.
Przejechałam opuszkami po paru owocach, leżących w skrzyniach przy straganie. Postąpiłam o parę kolejnych kroków, jakbym czerpała radość z wybierania swojej zdobyczy i uśmiechnęłam się pod nosem. Czułam się prawie jak turystka, wybierająca pocztówki i pamiątki, gdyby tylko mojego pustego żołądka nie przeszywał ciągły ucisk.
Zatrzymałam się dopiero przy straganie z pieczywem i zaciągnęłam zapachem świeżego chleba, który wyróżniał się w gąszczu brudu i ciepłych, nieprzyjemnych oddechów. Przecisnęłam się pomiędzy wysoko osadzonymi ramionami i zgubiłam gdzieś pomiędzy klatek piersiowych, ludzi zgromadzonych dookoła. Takich samych jak ja. Niektórych z paroma drobnymi w kieszeniach, większość bez. Udałam, że sięgam do mojej, chociaż od dłuższego czasu wiało w niej pustką. Zaciągnęłam się papierosem, aby wypalić jak najwięcej za jednym razem i zmarnować jak najmniej. Zakręciło mi się w głowie, ale zlekceważyłam to i szybko chwyciłam pod pachę jeden z bochenków, drugą ręką sięgając po niedokończoną butelkę wódki, stojącą przy prowizorycznej kasie.
Potrąciłam paru przechodniów i mogłam teraz usłyszeć za sobą wulgarne pogróżki. Ziemia przesuwała się szybko pod moimi nogami, włosy łapały się podmuchów wiatru i wiedziałam, że gdybym nie czuła za sobą oddechu piekarza, pantofelki nie obdzierałyby moich pięt, a butelka nie ciążyła w dłoni – gdybym przymknęła oczy, to mogłabym z tego nawet czerpać jakąś przyjemność. Ale nie pomyślałam o tym, bo szybkie tętno, nierówny oddech i paniczny strach przed połamanymi kośćmi podpowiadał mi, że w moim życiu nie ma już miejsca na przyjemności.
Obrałam okrężną drogę do domu, licząc, że zgubię mężczyznę gdzieś w labiryncie uliczek i modląc się, żeby nie zawiodła mnie moja wątpliwa kondycja.
Materiał mojej szyfonowej, nadszarpniętej przez czas sukienki plątał się pomiędzy moimi nogami i chciałam już pozbyć się dodatkowego balastu, starając się szybko zdecydować, czy wolę mieć pełny żołądek, czy zafundować sobie parę godzin pozornego, ale szczęśliwego odurzenia.
Nie zdążyłam. Jakiś ciężar spotkał moją twarz i klatkę piersiową, i dopiero kiedy odrzuciło mnie do tyłu zdałam sobie sprawę z tego, jak szybko biegłam i jak mocno się uderzyłam. Najpierw o kogoś, później o ziemię. W tym samym momencie rozległ się trzask tłuczonego szkła, śmierdzący alkohol rozlał się po ulicy, a parę odłamków zharatało moją skórę. Poczułam ciepłą ciesz, wolno sączącą się skądś z nad mojej brwi i szybko wytarłam ją wierzchem dłoni, zanim weszła mi w pole widzenia.
- Patrz pod nogi! – krzyknęłam we furii, na czworaka sięgając po leżący niedaleko bochenek chleba, który był teraz pokryty kurzem i powoli namakał alkoholem, ale nie mogłam pozwolić sobie na stracenie obu zdobyczy. Stanęłam chwiejnie na nogach, kątem oka dostrzegając swoje obite kolana i niemal zbierało mi się na histeryczny i żałosny śmiech. Niemal, bo kiedy tylko odzyskałam zmysł równowagi, to zawiesiłam wzrok na tym, przed czym uciekała potrącona przez mnie ofiara. Strażnicy pokoju, kilku z nich. Byli zbyt daleko, abym mogła rozpoznać twarze, ale i tak na nic by się to zdało, żaden z nich nie puściłby wolno złodzieja. Skrzywiłam się w odruchu i zanim zdążyłam to przemyśleć, chwyciłam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą w jedną z uliczek, chcąc schronić się w jednej z nich.
Może nie umarły we mnie jeszcze wszystkie ludzkie odruchy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySob Lip 12, 2014 7:52 pm

Zaciskam nerwowo usta i przemykam wśród ludzi, krzywiąc się, gdy czyjś łokieć uderza mnie dotkliwie w bok. Niektórzy rzucają mi lekko zdziwione spojrzenia, lecz wzrok innych jedynie przemyka beznamiętnie po mojej twarzy. Dochodzę więc do wniosku, że widok śpieszącej się gdzieś dziewczyny nie jest w Kwartale niczym nowym. W uszach na zmianę rozbrzmiewa mi dziki galop własnego serca i krzyki strażników, jednak nie jestem pewna, czy te drugie nie są przypadkiem wytworem mojej wyjątkowo spanikowanej wyobraźni. Zbieram w sobie wszystkie siły, po czym rzucam przez ramię kolejne spojrzenie i kiedy w gąszczu ludzkich sylwetek dostrzegam charakterystyczny mundur, sprawia to, że powietrze gubi się na chwilę w drodze do moich płuc. Dociera do nich ze sporym opóźnieniem, a z ust wydobywa mi się jednocześnie pełen paniki jęk. Odwracam z powrotem głowę, czując w niej ciężar nieznośnej myśli, błąkającej się wśród wielu innych, umykających przed nią szybciej niż ja. Jeśli zostanę złapana, raczej nie wypadnę wiarygodnie, zrzucając całą winę na strach przed strażnikami. Choć perspektywa ta nawet mnie bawi, o wiele mniej zabawny jest fakt, że prawdopodobnie utraciłam szansę, by spotkać się z Willem. Kolejna nie pojawi się zbyt prędko, przez co znów przeklinam w myślach własną głupotę. Mimo to nie mogę pozbyć się naiwnego uczucia, że być może wszystko skończy się dobrze, a gdy dotrę na plac, wpadnę w objęcia Willa i uciekniemy gdzieś, gdzie nie znajdą nas nawet najlepsi ludzie Coin.
Ta perspektywa jest nawet zabawniejsza.
Kiedy w oddali zaczyna już majaczyć pomnik, zalewa mnie fala wdzięczności, choć sama nie wiem do czego lub do kogo. Jednak zimne i kamienne oczy figury nawet z tej odległości zdają się spoglądać w moją stronę oskarżycielsko i z ironią, jakby pod ich wpływem marzenia o ucieczce miały lada moment się rozwiać, ustępując miejsca brutalnej rzeczywistości. Z bijącym szybko sercem zerkam więc jeszcze raz za siebie, chcąc zapewne wmówić sobie, że zaraz wmieszam się w tłum i zgubię strażników.
Na próżno.
Siła uderzenia odrzuca mnie na plecy, które protestują nagłym bólem, gdy stykają się z twardym chodnikiem. Jednocześnie słyszę wściekły wrzask dziewczyny, na jaką wpadłam, a dopiero później głośny, niemalże wibrujący w powietrzu trzask. Mój oszłomiony wzrok pada po chwili na jego źródło - potłuczoną butelkę. Tuż obok leży sponiewierany bochenek chleba i przez sekundę w mojej głowie pojawia się myśl, że pieczywo szybko nasiąknie wylewającym się na chodnik płynem, w którego ostrym i nieprzyjemnym zapachu rozpoznaję alkohol. Mrugam jednak kilkakrotnie i zauważam, jak ciemnowłosa dziewczyna nerwowo sięga po bochenek, nie próbując nawet ratować butelki.
Prawie nie słucham tego, co ma mi do powiedzenia rozsądek - gdzieś na granicy mojej świadomości balansuje przeczucie, że jeśli nie podniosę się i nie popędzę natychmiast w stronę bezpiecznego tłumu, cała przygoda skończy się konfrontacją ze strażnikami. Dopiero gdy dziewczyna chwyta mnie za rękę, podnoszę się, wciąż zaskoczona, i podążam za nią w jedną z bocznych uliczek. Myśli w mojej głowie galopują w tym samym tempie, co serce, jednak nie mam nawet chwili, by zastanowić się nad którąś z nich, bo wszystkie przysłania spotęgowany nagle strach, że zostaniemy złapane.
Czuję się tak, jakbyśmy błądziły w labiryncie. Każda uliczka czy zakręt wygląda jednakowo, lecz dziewczyna widocznie zna drogę i nie waha się, ponieważ nie zwalniamy tempa, cały czas pędząc przez Kwartał.
- Poczekaj! - wołam w pewnym momencie do ciemnowłosej, dysząc ciężko. Nie zwracam uwagi na to, czy dziewczyna mnie posłuchała, i po prostu się zatrzymuję. Nasłuchuję przez chwilę, spodziewając się głośnych i dudniących kroków, jednak los chyba jakimś dziwnym trafem nam sprzyja, bo słyszę jedynie własny oddech i łomot serca. - Chyba ich zgubiłyśmy.
Dopiero teraz uważniej przyglądam się ciemnowłosej, a właściwie bezwstydnie wbijam wzrok w jej podniszczone pantofelki i sukienkę. Wygląda tak, jakby przejęcie Kapitolu przez wojska Trzynastki zastało ją na jakimś balu, co - jak sobie uświadamiam - jest bardzo możliwe. Zanim jednak decyduję się powiedzieć coś sensownego, chociaż wymamrotać niewyraźne dziękujęprzepraszamzatębutelkę, z ust wydostają mi się trzy pełne jawnego oburzenia słowa.
- Nie jesteś Willem.
Powrót do góry Go down
the pariah
Minnie Norwich
Minnie Norwich
https://panem.forumpl.net/t2278-minnie-norwich
https://panem.forumpl.net/t2284-minnie-mouse#31372
https://panem.forumpl.net/t2285-minnie-norwich#31373
Wiek : 24
Zawód : Łobuz, pani była dziennikarka
Przy sobie : paczka papierosów, gaz pieprzowy, paczka zapałek, sztylet, fałszywy dowód tożsamości

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyNie Lip 13, 2014 9:59 pm

Nienawidziłam przyznawać się przed sobą, jak wiele rzeczy zmieniło się odkąd trafiłam do Kwartału. Nie chodziło tylko o te otaczające mnie z zewnątrz, jak nieustanny chłód nawet podczas słonecznej pogody, ciągły głód czy wszechobecny brud. Bardziej dotykały mnie te zmiany w środku samej siebie. Jak częstsze zawroty głowy, wiecznie zimne ręce, poszarzała cera czy matowe włosy. Wszystko to, co ukazywało mi zmiany i nie pozwalało spojrzeć na siebie w ten sam sposób. Wszystko to, co sprawiało, że czułam się niewidzialna, ale przede wszystkim słaba.
Kiedyś uwielbiałam biegać. Najprawdopodobniej dlatego, że byłam w tym naprawdę dobra. Ale teraz stawiałam kroki wyjątkowo nerwowo, jakby mogły niefortunnie wykręcić się przy każdym zetknięciu z ziemią. Moje stopy plątały się ze sobą, oddech świszczał nierówno, a w buzi pojawił dziwny metaliczny smak, jak zwykle, kiedy przeforsowywałam się ponad swoje niewielkie - i dzisiaj już raczej mało imponujące - możliwości.
Sytuacja też się zmieniła – nie biegłam, uciekałam.
Słońce, chylące się powoli ku zachodowi skutecznie oślepiało moje oczy i gdybym nie znała drogi na pamięć pewnie zgubiłabym ją już chwilę temu albo po raz kolejny spotkała się twarzą z zimnym chodnikiem.
Zacisnęłam mocniej dłoń na ręce biegnącej za mną dziewczyny, bo w natłoku moich chaotycznych oddechów zapomniałam na chwilę, że w ogóle tam była.
Odwróciłam się za siebie, aby upewnić się, że zgubiłyśmy strażników, dokładnie w tym samym momencie, w którym wbiegłyśmy na Plac Zjednoczenia. Parę mroczków przesłaniało mi ostrość widzenia, ale za nami nie było już nikogo.
Zgięłam się w pół, opierając o pobliską ścianę budynku i przymknęłam oczy, chcąc tym samym w jakiś niekonwencjonalny sposób wyrównać szalone tętno.
- Nie są aż tacy mądrzy, na jakich wyglądają – wydusiłam w końcu, kiedy poniosłam podniosłam głowę i uśmiechnęłam się lekko, ale boleśnie, do blondynki. Przeszłam parę kroków i usiadłam na niewysokim murku. Zważyłam bochenek w dłoniach, westchnęłam w końcu cicho i  odsunęłam go od siebie, wiedząc, że zostanie w tym właśnie miejscu.
Spojrzałam na stojący na środku placu pomnik i gdyby nie to, że siedziałam, ugięłabym się pod ciężarem jego spojrzenia pełnego osądu, jakby wiedział o wszystkich złych rzeczach, które zrobiłam. Na pewno to na celu miała Coin. Obudzenie w nas martwych wyrzutów sumienia, jakbyśmy niewystarczająco umierali w środku.
- Jesteś spostrzegawcza, hm? – posłałam jej lekki uśmiech i poczułam się nieco dziwnie, bo nie pamiętałam, kiedy ostatni raz to robiłam. – Kimkolwiek jest Will, chyba woli unikać kłopotów – wciąż drżącymi po biegu dłońmi odpaliłam papierosa, z niesmakiem mierząc coraz uboższą zawartość małej paczuszki. W moim wzroku było wtedy pewnie więcej żalu, niż gdy spoglądałam na nędzę innych, ale moja własna była dla mnie o wiele bardziej odczuwalna. Zaciągnęłam się dymem, a kiedy już wypełnił moje płuca, mogłam też w pewien pokrętny sposób oszukiwać się, że i mój żołądek był pełny.
Zmierzyłam dziewczynę wzrokiem, dopiero teraz dostrzegając, jak bardzo rzucała się w oczy na tle tego szaroburego krajobrazu. Nie wyglądała tak jak my. Czyste, pozbawione dziur ubranie, delikatny makijaż, ułożone włosy. Jedynie oczy niewiele szczęśliwsze od naszych. Nie należała po tej stronie muru.
Odgarnęłam z twarzy parę kosmyków, po raz kolejny uświadamiając sobie, jak niekorzystnie wyglądałam i na pewno musiałam budzić odrazę w nieznajomej. Okręciłam kawałek materiału granatowej sukienki wokół palców. Była upstrzona malutkimi stokrotkami, których płatki przypominały skrzydełka owadów. Pewnie nimi były, kiedyś, dzisiaj niewiele z nich nadal trzymało się na swoim miejscu.
I nagle – klik – coś jakby zaskoczyło w mojej głowie, jeden z pracujących intensywnie trybików spełnił swoje zadanie i przywołał pasujące wspomnienie, a mnie uderzyło deja vu. Przesunęłam wzrok na dziewczynę i spojrzałam na nią z niezrozumieniem. Znałam tą twarz, to nie były Igrzyska, którymi się interesowałam, nie miałam już wtedy czasu, ale nie mogłam jej nie zapamiętać. Cypriane Sean. Trybutka z Czwartego Dystryktu, działająca po stronie Coin. Nie było we mnie niesmaku, ale za to przepełniała mnie dezorientacja.
- …albo i nie – dodałam w odniesieniu do swoich wcześniejszych słów. – Znam Cię – powiedziałam cicho, na potwierdzenie swoich własnych myśli – Jesteś duchem minionych świąt Bożego Narodzenia, czy kimś w tym rodzaju? - Zaciągnęłam się po raz kolejny papierosem – Powinnam w takim razie zapytać, dlaczego tutaj jesteś? – Nadal maltretowałam dłońmi materiał sukienki i wbijałam w nią swój zawstydzony wzrok. Udawanie, że jest się od kogoś lepszym, jest o wiele łatwiejsze, kiedy nie ma tych osób w pobliżu. Teraz wszystkie mankamenty naszego kwartalnego życia wypływały na wierzch.
Wzdrygnęłam się lekko i poderwałam nieznacznie do góry.
- Gdzie moje maniery – uśmiechnęłam się niemrawo – Minnie Norwich, kiedyś mistrzyni słowa pisanego, dzisiaj maratończyk – zaśmiałam się żałośnie i podałam dziewczynie rękę, licząc, że nie spojrzy na nią, bo chociaż usilnie próbowałam zetrzeć kurz po zetknięciu z ziemią, nadal znajdowała się na niej odrobina brudu. – Ludzie chyba nadal przedstawiają się tak sobie w cywilizowanym świecie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySob Lip 19, 2014 1:28 am

Mam ochotę zapaść się pod ziemię, gdy moje słowa w końcu cichną, a jedynie echo oburzenia wciąż złośliwie rozbrzmiewa mi w głowie, pragnąc jakby pogrążyć mnie jeszcze bardziej. Przygryzam nerwowo dolną wargę, kiedy czuję, jak moje policzki pokrywają się szkarłatem, chociaż raczej nie z powodu szybkiego biegu. Serce bije mi szybko, uparcie nie chcąc zwolnić, a mnie samą powoli ogarnia dziwna mieszanka wstydu i złości, że znów nie dałam rady trzymać języka za zębami. Spoglądam ukradkiem na nieznajomą, nie próbując nawet odwrócić wzroku, gdy nasze spojrzenia na moment się spotykają. Chociaż na pierwszy plan wciąż wysuwają się jej ledwo pamiętające czasy świetności pantofelki oraz delikatna granatowa sukienka w kwiatowe wzory, dopiero teraz zauważam coś jeszcze. Wychudłe palce szybko odgarniające ciemne, splątane włosy z bladej i napiętej twarzy. Lekko rozbiegane spojrzenie brązowych oczu, w których głębi wciąż czai się ślad czujności, jakby bezpieczeństwo było tylko kolejną rzeczą, o jakiej można co najwyżej pomarzyć - co zresztą jest prawdą. Księżniczka i żebraczka, przebiega mi przez głowę, lecz szybko uciszam tę myśl, lekko przerażona i jej ironią, i tym, z jaką łatwością mogłaby znaleźć drogę do ust, gdybym nie zacisnęła ich jeszcze mocniej.
Mimo to nie mogę pozbyć się wrażenia, że ktokolwiek teraz na nas spojrzy, dojdzie najprawdopodobniej do podobnego wniosku. Ciężar spojrzeń, które rzucali mi ludzie zaledwie przed kilkoma minutami, znów do mnie powraca, uderzając falą gorąca o moje policzki. W oczach ciemnowłosej muszę zapewne wyglądać jak kolejna zadbana kukiełka Coin, tyle że taka, która pomyliła ścieżki wyznaczone przez panią prezydent i jakimś cudem znalazła się w Kwartale, nie kryjąc oburzenia, gdy zupełnie obca dziewczyna postanowiła jej pomóc.
Z drugiej strony w oczach Willa mogłam wyglądać przecież tak samo.
Przestępuję z nogi na nogę, czując, jak rumieniec powoli znika z mojej twarzy. Kiedy nieznajoma siada na murku, po czym obdarza mnie niewyraźnym uśmiechem, z wahaniem postanawiam go odwzajemnić.
- Też tak sądzę - mówię po chwili, nie mogąc odnaleźć w głowie lepszych słów. Otwieram usta, by coś jeszcze dodać, jednak szybko je zamykam, gdy dostrzegam uważne spojrzenie dziewczyny, wyłaniające się spomiędzy kłębów papierosowego dymu. Znam je nawet za dobrze.
Bo ktoś już na mnie w ten sposób patrzył.
Teraz to mój wzrok biega od skraju spoglądającego na nas z góry pomnika do brudnej witryny najbliższego, i tak zamkniętego sklepu. Wspomnienia błąkają się w mojej głowie, przywołując twarz Lucy, przyjaciółki Willa, która - kiedy trafiłam do Violatora z postrzeloną nogą - patrzyła na mnie tak, jak ciemnowłosa w tej chwili. Dziewczynie nie zajmie wiele czasu odszukanie w pamięci mojej twarzy, jeszcze rok temu goszczącej często na niemal każdym telewizorze w Kapitolu. Po raz kolejny mam ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy pomyślę, że widmo 74. Głodowych Igrzysk nigdy nie przestanie mnie prześladować, nieważne, jak daleko bym od niego uciekła i ile murów bym wokół siebie zbudowała. Chociaż na dobrą sprawę nie przypominam już tamtej dziewczyny z areny, wciąż mam jej twarz i to ona w tym momencie zdradza mnie najbardziej.
Obserwuję, jak ciemnowłosa oplata skrawek sukienki wokół palców, nadal badając mnie wzrokiem, a gdy słyszę ciche znam cię, odruchowo odwracam wzrok, pragnąc wmówić sobie, że dziewczyna wypowiedziała te słowa do kogoś innego. Błądzę wzrokiem po ziemi - raczej bez większych nadziei na to, iż znajdę króliczą norę, w którą będę mogła wskoczyć, uciekając od rzeczywistości naznaczonej Igrzyskami.
Jak podejrzewałam, nie znajduję po takiej ani śladu.
- Moja sława widocznie mnie wyprzedza - odzywam się w końcu, równie cicho co nieznajoma, lecz odnoszę wrażenie, że moje słowa zabrzmiały dziwnie głośno i niezgrabnie. Milknę, znów przygryzając dolną wargę i rzucając dziewczynie szybkie spojrzenie. Kręcę bezwiednie głową i odpowiadam zgodnie z prawdą. - Chciałabym być po prostu nikim.
Kiedy dziewczyna pyta, dlaczego tutaj jestem, myślę przez chwilę nad odpowiedzią.
- Szukam... - zaczynam, jednak po raz kolejny milknę. - Szukam jakiegoś kłamstwa, ale chyba nie mogę żadnego znaleźć. Jestem tu z powodu kogoś bliskiego.
Chociaż przelotnie zastanawiam się, czy istnieje możliwość, by ciemnowłosa znała Willa, postanawiam mimo wszystko nie mówić nic więcej w obawie, że mogłabym jeszcze ściągnąć na niego kłopoty. Któraś część mnie nadal chce zagłębić się w uliczki KOLCa, aby go odnaleźć, lecz zapewne w krótkim czasie znów natrafiłabym na Strażników Pokoju.
Skupiam więc uwagę na wyciągniętej dłoni nieznajomej.
- I chyba mówią miło mi cię poznać - odzywam się, również posyłając Minnie słaby uśmiech. Potrząsam lekko jej ręką. - Raczej nie muszę się przedstawiać, ale... Cypriane Sean. Cypri - dodaję po krótkim namyśle.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySob Lip 19, 2014 10:42 am

W przeciwieństwie do Placu Wyzwolenia, Plac Zjednoczenia i Zwycięstwa postanowili odwiedzić nieliczni mieszkańcy getta. Pod telebimem ustawiło się kilkanaście większych bądź mniejszych, ciasno zbitych grup ludzi z posępnymi minami wpatrujących się w ekran. Dookoła placu rozlokowały się raczej znudzone patrole Strażników Pokoju. Próżno szukać tu radosnych okrzyków lub nerwowego wyczekiwania, choć atmosfera jest nieco napięta.

Możecie gromadzić się na placu. Jeśli nie macie partnerów do gry, zachęcam do spontanicznego zaczepiania samotnych postaci. Mistrz Gry też pojawi się tu i ówdzie, a kolejny post "fabularny" pojawi się jutro rano.

Cypriane, Minnie, możecie swobodnie pisać dalej w swojej czasoprzestrzeni, nie zwracając uwagi na inne posty. :)
Powrót do góry Go down
the leader
Victor Sean
Victor Sean
https://panem.forumpl.net/t2295-victor-sean#31792
https://panem.forumpl.net/t2297-victor-sean#31798
https://panem.forumpl.net/t2296-victor-sean#31797
https://panem.forumpl.net/t2298-victor-sean#31799
Wiek : 22
Zawód : Strażnik Pokoju
Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta
Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela
Obrażenia : zrastający się złamany nos.

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptySob Lip 19, 2014 1:46 pm

Początek

Kapitol. Dla jednych miasto wspaniałe i niesamowite, pełne pokus i tajemnic, magnetyczne, przyciągające ludzi niczym światło ćmy. Dla Victora było ono już tylko mglistym wspomnieniem przeszłości, a dokładniej – tych chwil, kiedy tu przebywał, kiedy chciał powtórzyć swoją chwałę poprzez wygraną siostry. Westchnął, poprawiając uporczywy rękaw białego munduru, który nieustannie mu się zawijał.
Wraz z kilkoma innymi Strażnikami (lub też żołnierzami, jak kto woli, bo przecież oficjalnie byli oni już nie Strażnikami Pokoju, a po prostu żołnierzami) stał nieopodal telebimu na Placu Zjednoczenia i Zwycięstwa, jak zwykle zmuszony do trzymania ręki na pulsie, na wypadek gdyby coś się wydarzyło. Ale co mogło się wydarzyć? Był przecież pierwszy dzień czerwca, ustanowiony jako święto państwowe, jako Dzień Wyzwolenia. A to nieodzownie kojarzyło mu się z Cypriane.
Jednak chyba nie było szans na to, by jego siostra gdzieś tu była, wypatrywał jej dzień po dniu, godzina po godzinie, ilekroć tylko był na zewnątrz… I nadal nic. Gdyby nie ta pogłoska od znajomego, który, niestety, nie był w stanie podać mu adresu zamieszkania siostry, już dawno straciłby nadzieję. A przecież podobno nadzieja umiera ostatnia.
Rozglądał się po placu, spokojnie i bez większego zainteresowania, chwilowo ciesząc się z tego, że jego patrol, zlecony przez dowódczynię, nakładał się na dzisiejsze uroczystości.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyNie Lip 20, 2014 3:01 pm

Dokładnie o dwunastej potężny telebim, ustawiony nad podwyższeniem, rozświetla się, ukazując ogromny, obracający się herb Panem. Z głośników wydobywają się dźwięki hymnu, doskonale każdemu znane. Zgromadzony na placu tłum w większości ucisza się, albo całkowicie milknąc, albo przechodząc do niewyraźnych szeptów. Rodzice odciągają dzieci od barwnych stoisk i chwilę później już wszyscy zgodnie wpatrują się w przekaz.
Gdy dźwięki hymnu milkną, oczom zgromadzonych na uroczystości ukazuje się krótki, ośmiominutowy film, zmontowany na potrzeby Dnia Wyzwolenia. Tematem przewodnim jest rzecz jasna miniona rebelia, prowadząca do zwycięstwa nad reżimem prezydenta Snowa i doprowadzeniem kraju do wymarzonego pokoju, ale spod pięknie zmontowanych kadrów wyziera też drugi, mniej oczywisty przekaz. W końcowym podsumowaniu, autor filmu zestawił migawkę oznak panującego w mieście dobrobytu, z ostatnimi zbrojnymi działaniami opozycji, przedstawiając byłych kapitolińczyków jako zagrożenie dla wspaniałego porządku, który wywalczyli rebelianci.
Po zakończeniu projekcji ponownie rozlega się hymn panem, a gdy milknie, na mównicę wychodzi prezydent Coin.

Przez dłuższą chwilę kobieta milczy, stojąc jedynie na podwyższeniu i obserwując zgromadzony tłum. Choć z jej twarzy jak zwykle trudno cokolwiek wyczytać, wydaje się zadowolona z tego, co ma przed oczami. Ubrana jak zwykle w charakterystyczny, szary mundur, stylizowany na stroje Trzynastego Dystryktu, zdaje się wyróżniać spośród innych, bardziej elegancko ubranych członków Rządu. Jasne, prawie białe włosy, gładko spływają na ramiona, jak zwykle idealnie proste.
- Witajcie - odzywa się w końcu. Jej głos, zwielokrotniony, roznosi się po całym placu. Sylwetka przekazywana przez rozstawione tu i ówdzie telebimy, również jest doskonale widoczna. - Nie wyobrażacie sobie, jaka to radość, widzieć Kapitol wolny, szczęśliwy i zjednoczony, w niespełna rok od rozpoczęcia rewolucji. - Po każdym kolejnym zdaniu następuje przerwa, jakby kobieta dawała swoim własnym słowom czas na przebrzmienie. Choć nie ma przed sobą żadnej kartki, trudno uwierzyć, że tekst przemówienia nie został wcześniej przygotowany. - Rozejrzyjcie się! - kontynuuje, wskazując wystudiowanym gestem dookoła, jakby chciała objąć wzrokiem wszystkich ludzi na placu jednocześnie - co oczywiście jest niemożliwe. - W niespełna rok udało się Wam - powiedziała, wyraźnie podkreślając ostatnie słowo - wywalczyć rzeczywistość, w której Wasze dzieci nie muszą żyć w strachu o następny dzień. Rzeczywistość z dala od głodu, od strachu, od uciemiężenia. To - znów zrobiła pauzę, tym razem wyciągając obie dłonie i rozkładając je szeroko - jest Wasze dzieło!
Choć oczywiście nie jest to jeszcze koniec przemówienia, głos pani Prezydent milknie na kolejną, dłuższą chwilę, a sama kobieta czeka, aż fala wiwatów na placu umilknie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jessica Highway
Jessica Highway
https://panem.forumpl.net/t2198-jess-highway
https://panem.forumpl.net/t2203-highway-to-hell#29645
https://panem.forumpl.net/t2202-jess-highway#29639
Wiek : 21
Zawód : kasjerka
Przy sobie : dokumenty, gaz pieprzowy

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 EmptyPon Lip 21, 2014 1:05 pm

|Z bezdennej studni rzeczywistości.

Co mnie tam przywiało..? W zasadzie nie miałam pojęcia. Chwile wcześniej jeszcze zupełnie nieświadoma moich własnych zamiarów spacerowałam ulicami rozważając w jaki sposób mogę zdobyć kolejną paczkę papierosów – zostały mi już tylko cztery, cztery waniliowe fajki o duszącym posmaku drapiącym w język i gardło, istna parodia tego co paliłam dawniej. Tęskniłam za tamtymi czasami, za chwilami, gdy bezkarnie szalałam z Rickiem na licznych imprezach, gdy mogłam czuć w ustach smak prawdziwej wódki, nie zaś bimbru pędzonego teraz w ukryciu, ohydnego, beznadziejnego, jednak dającego te cudowne uczucie oderwania się od świata.
Jeśli oczywiście człowiek był w stanie wypić go wystarczająco dużo nim padł na kolana w jakimś ciemnym, cuchnącym zaułku wyrzucając z siebie całą zawartość żołądka.
Dlaczego więc w końcu trafiłam na plac? Czemu nie poszłam dalej? Nie wróciłam do domu? Do rodziny udającej, że wszystko jest w najlepszym porządku? Albo czemu nie poszłam szukać mojego ukochanego brata bliźniaka by po raz kolejny przekonać go do tego, że stan nietrzeźwości, nawet o tak wczesnej porze, nie był niczym złym? Szczególnie w otaczającym nam świecie. Dlaczego zatrzymałam się niedaleko jakiegoś młodego mężczyzny, wyciągnęłam z kieszeni dygoczącą lekko ręką fajkę i odpaliłam ją, po chwili zaciągając się tym, co z przymrużeniem oka nazwać było można moim ratunkiem? Wsłuchiwałam się w puste frazesy prawione przez Almę Coin, kobietę odpowiedzialną za niemal wszystkie nieszczęścia, które ostatnimi czasy dotknęły tego miasta stojąc i tak wśród niewielu ludzi. Więcej tu było Strażników Pokoju niż mieszkańców getta.
Gdy wyświetlana na telebimie prezydent zamilkła pławiąc się w wiwatach, na które absolutnie nie zasłużyła westchnęłam cicho i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Gówno prawda – mruknęłam pod nosem, jednak na tyle głośno, by młodzieniec – Strażnik Pokoju, jeśli wzrok mnie nie mylił – również to usłyszał.
Jednak tym zupełnie się nie przejmowałam.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 Similar topics

-
» Plac Wyzwolenia
» Opustoszały plac zabaw
» Opustoszały plac zabaw
» Amelle G. oraz Hugh R.
» Wejście do budynku oraz parking

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-