IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Apartament na dziewiątym piętrze

 

 Apartament na dziewiątym piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyPią Maj 03, 2013 4:12 pm



Apartamenty, jakie mają do dyspozycji tegoroczni trybuci opływają w luksusie, dzięki czemu mogą dzieci mogą chociaż na parę dni przypomnieć sobie stary styl życia.
Wygląd mieszkań zmienia się co roku, a z okazji 75. Głodowych Igrzysk projektanci wnętrz zdecydowali się na tradycyjną i ponadczasową biel, jako symbol niewinności, ale przede wszystkim dobroci okazanej Kapitolińczykom.
Każda para trybutów zamieszkuje osobny apartament, na wyznaczonym piętrze. A do ich dyspozycji zostają oddane dwie sypialnie i łazienki, jadalnia pełna wykwintnego jedzenia i salon z widokiem na panoramę miasta.



Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptySro Cze 19, 2013 10:11 pm

// pomieszczenie główne przepraszam, że już tutaj, ale muszę oszczędzać czas.

Jak się tu znalazłam. To byłoby dobre pytanie, gdyby postawić przy nim odpowiedni znak, po czym zadać je sobie ponownie, zastanowić się i poszukać odpowiedzi. Mój problem tkwi jednak w tym, że dobrze wiem, jak się tu znalazłam, co mnie tu sprowadziło i co ma się wydarzyć - dosłownie za kilka minut. A i tak jasnowidzem przecież nie jestem.
W roztargnieniu gładzę oparcie kanapy obitej jasną skórą, badając jej fakturę i w otępieniu wpatrując się w swoje brudne i mokre buty, które zostawiają paskudne, brązowawe plamy na drugim oparciu mebla. Kanapa jest co prawda wygodna i teoretycznie miło jest się na niej wyciągnąć, ale ciągle odnoszę wrażenie, że każdy przedmiot w tym apartamencie ma oczy i uszy, a na dodatek wyznaje religię zwaną coinanizmem. Dlatego też boję się przymknąć powieki i odpocząć przynajmniej chwilę przed przybyciem trybutów. Chociaż "boję się" to trochę za mało powiedziane, skoro czuję się tutaj jak zwierzę w klatce. Na dodatek zmęczenie zaczyna poważnie dawać mi się we znaki, jednak trwam cały czas przy swojej decyzji, że za żadne skarby świata tu nie zasnę. Wzdycham głęboko, lecz jakby z obawą, że powietrze w apartamencie jest zatrute, w czym jest może ziarnko prawdy. By powstrzymać się od wyjątkowo niebezpiecznego w tym momencie przysypiania, krążę po pomieszczeniu wzrokiem, mimowolnie porównując je z tym, w którym mieszkałam kilka miesięcy temu. Oba są z pewnością luksusowe, co, jak podejrzewam, będzie spełnieniem marzeń dla Kapitolińczyków, którzy mogli już nawet odwyknąć od codziennych przyjemności i bogatego życia. Jednak według mnie jest to jedynie chwilowe dogadzanie we wszystkim jagniętom przygotowanym na rzeź, o ile niektóre z tych jagniąt mogą mieć szpony i kły.
Przygryzam lekko wargę, bezmyślnie krążąc palcami prawej ręki w okolicach brakującego kciuka, po czym rzucam znienacka spojrzenie w stronę drzwi apartamentu. Zdają się one być wręcz monstrualne i cały czas odnoszę wrażenie, że gdy się otworzą, zawiasy zaczną skrzypieć jak w horrorze. Zresztą powinno to nastąpić już niedługo.
Powrót do góry Go down
the civilian
Booker Rodwell
Booker Rodwell
https://panem.forumpl.net/t1929-booker-rodwell#24547
https://panem.forumpl.net/t464-booker#1642
https://panem.forumpl.net/t1310-booker-rodwell
https://panem.forumpl.net/t1389-nieskromny-telefon-bukera#17174
Wiek : 17
Zawód : Szpan, detektywienie
Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol
Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyCzw Cze 20, 2013 10:19 pm

// Pociąg KOLC - Ośrodek Szkoleniowy

Winda. Stoję w windzie, oczekując, aż ta wzniesie mnie w górę, ku niebu. A bodajże na piętro dziewiąte ekskluzywnych Apartamentów dla Trybutów. Już sama winda miała dosyć ekstrawagancki wystrój - ozdobne elementy z drogocennych metali, guziki z zapisem dla osób niepełnosprawnych tuż obok oraz drewniane ściany. Hm, to by było już okropne, gdyby Coin świadomie brała na Igrzyska osobę niewidomą albo niepełnosprawną. Chociaż... może stąd te guziki... Winda działa bez najmniejszego szmeru. Z resztą - korytarze w całym Ośrodku są utrzymane niezmiernie schludnie oraz ciche. Może to dlatego że po tej części Ośrodka kręcą się na razie tylko Trybuci i Mentorzy?
Moje niedługie oczekiwania dobiegają końca kiedy winda zatrzymuje się bardzo powoli. Drzwi otwierają się przede mną, co chyba nie zdarzyło się od około pół roku. Pół roku więzienia, bez wind, prądu, a co dopiero - tak nieskazitelnie czystych ścian. Przekraczam próg i dochodzę do ozdobnych i całkiem dużych drzwi Apartamentu, jednak zatrzymuję się przed nimi. Nie jestem do końca pewien co mam robić. Pukać? Wchodzić? Stukam knykciami u palców o drewnianą płytę, oczekując jakiegoś znaku ze środka. Nie jestem pewien, czy ktoś mnie słyszy, osobiście nie dochodzą do mnie żadne dźwięki. Za grube drzwi? Po chwili pewnie naciskam klamkę. Wchodzę do nowocześnie urządzonego pomieszczenia, które wydaje się luksusowe w takim stopniu, że aż podejrzane. Pokój na wejściu jest duży, więc dopiero po rozejrzeniu się w środku dostrzegam chodzącą w miejscu kobietę (dziewczynę?) oraz najprawdopodobniej - swoją mentorkę. Nie wiem, od czego zacząć - moja para, Lorin, wciąż nie dotarła do Apartamentu. Nie wiedząc co powiedzieć, po prostu rzucam :
- Witam. Nazywam się Booker, i... chyba jestem pani uczniem.
Po odpowiedzi na chwilę odwracam wzrok od mentorki, aby rozejrzeć się po pomieszczeniu nieco dokładniej. W pokoju znajduje się nowoczesny aneks kuchenny, spora, zachęcająca kanapa, kącik jadalniany, duży telewizor i chyba najbardziej naturalna tutaj rzecz - okno. Podchodzę do przeszklonego obiektu i na chwilę rozglądam się po okolicy. Widzę jakiś zniszczony budynek; a nawet nie budynek, bo salę. Salę w tym samym budynku, gdzie znajdujemy się my, tylko trochę niżej. Owa sala jest zniszczona, unosi się nad nią dym. Hm, może to ten ślub o którym mówili wczoraj w radiu?... Po chwili odwracam wzrok od okna i wracam do rozmowy z (panią, panną?) Sean.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyPią Cze 21, 2013 6:11 pm

Głośne odgłosy pukania działają na mnie jak zimny prysznic, powodując, że z wiązanką przekleństw zrywam się z kanapy. Łapię w porę równowagę, choć nieomal strącam ręką stojący na stoliku wazon z jakimiś kwiatkami, który przez kilka sekund grozy chwieje się na krawędzi, lecz ostatecznie nie spada. W roztargnieniu przesuwam go nieco bardziej na środek, wiedząc, że pozostała mi zaledwie chwila, zanim do apartamentu wejdzie lub wejdą pukający - w tym wypadku trybuci. Przejeżdżam ręką po splątanych blond włosach i obrzucam pomieszczenie nerwowym spojrzeniem. Mój wzrok zatrzymuje się na brudnych plamach na jasnym, skórzanym obiciu kanapy i leżącej na ziemi torbie podróżnej, która w porównaniu z wystrojem apartamentu wygląda tak, jakby przytargał ją tu jakiś bezdomny. Brak mi jednak czasu, by upchnąć swój skromny bagaż gdzieś w kącie, a tym bardziej zetrzeć brudne plamy z oparcia kanapy. Gdy tylko to sobie uświadamiam, jakaś część mnie zaczyna marudzić, że zachowuję się jak przed rozmową o pracę, którą właściwie już dostałam, o ile można to tak nazwać. Zresztą nie ma powodu, by aż tak starać się o nienaganny wygląd apartamentu. Nie zamierzam spędzać tu każdej wolnej chwili ani próbować nawiązać jakąś nić kontaktu z trybutami. Są dla mnie tylko kolejnymi muchami złapanymi w pajęczynę Coin, w której sama tkwię, a wyjątek jest tylko taki, że pająk szybciej się do nich zbliża.
Kiedy słyszę kroki osoby wchodzącej do apartamentu, z kwaśną miną obracam się w jej stronę, przygotowując się na najgorsze. Zauważam ciemnowłosego chłopaka, mniej więcej w moim wieku, który wygląda na nieco zdezorientowanego. Moją uwagę zwraca jednak fakt, że jest sam, zatem albo wypchnął swoją partnerkę z pędzącego pociągu, albo sama gdzieś się zagubiła.
- Witam. Nazywam się Booker, i... chyba jestem pani uczniem - odzywa się niepewnie, na co reaguję wybitnie rybim wybałuszeniem oczu, jakby przemówił do mnie w innym języku. Podczas gdy Booker, bo podobno tak ma na imię, gapi się jak urzeczony przez okno, ja wciąż stoję w miejscu ze zmarszczonymi brwiami.
- Nie jestem żadną panią, a jeśli mamy już ze sobą rozmawiać, mów mi po prostu Cypriane. - odzywam się, zerkając na chłopaka. Nie podaję skróconej wersji swojego imienia, bo coś podpowiada mi, że byłaby to zbyt wielka poufałość. A tej za wszelką cenę chcę unikać. - I podejrzewam, że nie nauczysz się ode mnie niczego, oprócz starannego przeżegnania się przed rzezią pod Rogiem Obfitości. Nie jestem specjalnie religijna, ale tyle też potrafię.
Wykrzywiam usta w czymś w rodzaju kwaśnego uśmiechu, obrzucając Bookera taksującym spojrzeniem. Może i nie wygląda na słabeusza, ale spójrzmy prawdzie w oczy - co Kapitolińczyk może wiedzieć o przetrwaniu na arenie? A tym bardziej o jakichkolwiek technikach walki.
Wzdycham ze zrezygnowaniem, po czym opadam z powrotem na kanapę, tym razem opuszczając nogi na ziemię.
- Gdzie jest twoja partnerka? - pytam po chwili. - Ta... Lena? Lauren?
Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że hipoteza o wypchnięciu trybutki z pędzącego pociągu okaże się nieprawdziwa, a Booker będzie wiedział, gdzie podziała się jego partnerka.
Powrót do góry Go down
the civilian
Booker Rodwell
Booker Rodwell
https://panem.forumpl.net/t1929-booker-rodwell#24547
https://panem.forumpl.net/t464-booker#1642
https://panem.forumpl.net/t1310-booker-rodwell
https://panem.forumpl.net/t1389-nieskromny-telefon-bukera#17174
Wiek : 17
Zawód : Szpan, detektywienie
Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol
Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptySob Cze 22, 2013 4:41 pm

Cypriane najwyraźniej nie widzi we mnie żadnego prawdziwego potencjału. I słusznie, sam pewnie twierdziłbym podobnie na jej miejscu. Aczkolwiek chyba powinna wykazać jakąś inicjatywę - została wybrana, a może nawet zgłosiła się na mentorkę. Jednakowoż pochodzę po części z Kapitolu. A to prawie jak... naznaczenie. Jednak to, że jestem Trybutem z KOLCa i byłym Kapitolińczykiem chyba nie skreśla mnie już na początku. Na dodatek - nigdy nie byłem tamtym 'prawdziwym Kapitolińczykiem'. Ekstrawagancja, szyk, uwielbienie dla Igrzysk Głodowych, to nie było to. To, gdzie znajdowałem się przez całe życie było dziełem przypadku. Spędziłem w Kapitolu niepełny rok na wolności, wcześniej większość w szpitalu, jeszcze wcześniej gdzieś na obrzeżach miasta, a na początku - bez kontaktu z ludźmi. Spędziłem życie w Kapitolu, gdzie styl życia zupełnie mi nie odpowiadał. Dystrykty napędzające gospodarkę stolicy? Były zupełnym dyrdymałem; od początku było wiadomo, że kiedyś nastąpi przewrót w państwie. Na dodatek Dystrykty pozbawiane co roku dwudziestu czterech jednostek jednostek, zabijających siebie nawzajem. Czy to był prawdziwy show? Dla wielu ludzi była to zmora życia, dla innych - rozrywka na dwa tygodnie. Jednak dla wszystkich był to warunek pokoju, do niedawna.
Kim więc byłem? Pobieżnym obserwatorem? Najwyraźniej. Jednak nie jest przyjemnie być posądzanym tylko za to, że obracałeś się w czyimś towarzystwie; na dodatek - nie dobrowolnie dobranego. Z drugiej strony nie chcę narzucać się Cypriane i zmuszać jej do nauki. Każdy ma swoją drogę i wolną wolę. Na niemal każdej drodze jednak można wpaść w poślizg.
- Nie jestem żadną panią, a jeśli mamy już ze sobą rozmawiać, mów mi po prostu Cypriane. [...] Nie jestem specjalnie religijna, ale tyle też potrafię. - Cypriane ze zrezygnowaniem i zawodem opada na miękką, oprawioną w białą skórę kanapę. Ja natomiast odchodzę od okna i siadam przy siedzisku w pobliżu; pokój jest dosyć duży, więc wolę przybliżyć się do dziewczyny niż łudzić się, że słyszy coś z takiej odległości.
- Nie ma to jak duch walki. Chociaż, nie mogę narzekać, a tym bardziej od pani... Ciebie, wymagać czegokolwiek. Ale już nieważne. Ostatni raz widziałem ją na dworcu pośród tłumu, jeszcze w Kwartale, gdy na ekranie pojawiały się tabelki z nazwiskami wylosowanych Trybutów oraz mentorów. Wsiadłem do pociągu raczej koncentrując się na... generalnie to nie wiem na czym. Ale w każdym razie - od tamtej pory jej nie widziałem.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyNie Cze 23, 2013 5:05 pm

Posępnym wzrokiem śledzę, jak Booker odchodzi od okna i siada na drugiej kanapie niedaleko mnie. Zdecydowanie wolałabym już opuścić apartament, znaleźć Noah i Johannę, a potem w jakichś nieco bardziej sprzyjających okolicznościach wyjaśnić sobie wszystko. Myśl, że zobaczyłam Jo w pomieszczeniu głównym i nie zamieniłam z nią ani słowa, wciąż nie daje mi spokoju. Jak również fakt, że znów czuję do niej jednocześnie i zazdrość, i podziw, a ta mieszanka może nie być najkorzystniejsza, jeśli mamy dojść w pewnych kwestiach do porozumienia. Splatam ze sobą dłonie i wbijam wzrok w wazon z kwiatami, starając się zignorować nagłą chęć wybiegnięcia z apartamentu. Nie mam pojęcia, co sądzić o Bookerze, oprócz tego, że za wszelką cenę chcę zachować możliwie jak największy dystans. Może i nie mam ochoty się do tego przyznawać, ale wyobrażałam sobie trybutów z KOLCa trochę inaczej - a przynajmniej samego chłopaka. Mimo to jakoś nie spieszno mi do wypytywania go o historię czy losy podczas rebelii, a tym bardziej o życie w Kwartale. Prędzej czy później sam mi o tym powie lub dowiem się tego w inny sposób. Nie sądzę, żeby Coin uświadczyła trybutom łaski zwanej prywatnością.
- Nie ma to jak duch walki - odzywa się Booker, wyrywając mnie z zamyślenia. Przewracam wymownie oczami, w myślach prychając, że jeszcze zobaczymy, jaki będzie waleczny na arenie. - Chociaż, nie mogę narzekać, a tym bardziej od pani... Ciebie, wymagać czegokolwiek. Ale już nieważne. Ostatni raz widziałem ją na dworcu pośród tłumu, jeszcze w Kwartale, gdy na ekranie pojawiały się tabelki z nazwiskami wylosowanych Trybutów oraz mentorów. Wsiadłem do pociągu raczej koncentrując się na... generalnie to nie wiem na czym. Ale w każdym razie - od tamtej pory jej nie widziałem.
Kiwam w milczeniu głową, nie odrywając wzroku od wazonu i od niechcenia bawiąc się kosmkiem blond włosów. Jeśli kiedykolwiek istniała teza, że jestem małomówna czy skryta, to teraz na pewno się sprawdza. Nieco bawi mnie fakt, że jeszcze pół roku temu pewnie zwariowałabym, siedząc przez co najmniej kilka minut w milczeniu na kanapie w apartamencie trybutów. Zakładam, że w końcu wyrzuciłabym przez okno wazon z kwiatami, twierdząc, że nie pasował kolorystycznie do wnętrza lub wdałabym się w jakąś błahą kłótnię z Bookerem. Teraz jednak albo sama wydoroślałam, albo Coin i jej działania sprawiły, że tak się stało.
- Nienawidzę jej - odzywam się niespodziewanie, kompletnie zapominając o towarzystwie trybuta. - Mam nadzieję, że kiedyś trzaśnie w nią piorun albo utopi się w tym jeziorze, na którym położona jest ta jej durna wyspa.
Zaciskam usta i po chwili zerkam przelotnie na Bookera, zastanawiając się, czy cokolwiek zrozumiał. Liczę, że nie, bo oprócz ścian, które mogą mieć tutaj uszy, nie przyda mi się trybut wiedzący o nienawiści, jaką darzę Coin. Choć sam zapewne do niej nie wzdycha.
Powrót do góry Go down
the victim
Lorin Templesmith
Lorin Templesmith
Wiek : Prawie 18 lat
Zawód : Dawniej piosenkarka, obecnie trybutka

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyPon Cze 24, 2013 7:56 pm

//Pociąg

Pożegnawszy się z Cordelią, odczekałam chwilę, aż drzwi od windy zamkną się za mną i oparłam głowę o chłodny metal. Ktoś z zewnątrz mógłby stwierdzić, że najzwyczajniej w świecie się załamałam, jednak powód jest dużo bardziej prozaiczny - zmęczenie i stres spowodowane tą całą sytuacją. A przynajmniej tak usiłuję sobie wmawiać. Zresztą, nawet jeśli wciąż się boję, i tak jest to uczucie dużo słabsze niż to, którego doświadczyłam na samym początku podróży pociągiem. Wysiadam z windy i na chwilę opieram się o barierkę schodów ewakuacyjnych, chcąc sobie wszystko poukładać w głowie przed spotkaniem z mentorką i moim przyszłym partnerem. Teoretycznie tej pierwszej powinno choć trochę zależeć, bym wróciła żywa – jednak kto wie, jaka jest prawda? Równie dobrze może być jedną z najbardziej zagorzałych i przekonanych o słuszności tych Igrzysk rebeliantek, i zamiast martwić się moim losem, szczerze ucieszy się gdy zginę już pod Rogiem.
- Nie umrę! - szepczę z mocą. Niezależnie od tego, czy ktoś mi sprzyja czy nie - nie pozwolę się zabić, a już na pewno nie pierwszego dnia. Udowodnię im wszystkim, że mimo mało chwalebnej przeszłości jestem coś warta. I zabiję każdego, kto stanie mi i Amandzie na drodze do zwycięstwa. Energicznie odpycham się od barierki i zaczynam w jakimś amoku kręcić się po korytarzu, zapominając w jakim miejscu jestem i że ktoś najprawdopodobniej na mnie czeka. Gdy uświadamiam sobie, że chyba zaczynam wariować, zatrzymuję się i najzwyczajniej w świecie zaczynam się śmiać do siebie. Niedobrze z Tobą, Lorin. Staję się szalona, tak samo jak ta wariatka, Soul. Czy też wkrótce jak ona będę rozmawiać z demonami tkwiącymi w moim umyśle? Najgorsze było to, że ją też wylosowali do Igrzysk, a słyszałam wiele opinii o jej... nieobliczalności. Mam nadzieję, że ktoś ją zabije pod Rogiem, zanim przemieni się w realne zagrożenie. W sumie to nie byłoby aż tak nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę jej oderwanie od rzeczywistości. Wait, a co Ty w tej chwili robisz? Ziemia do Lorin! Już jesteś spóźniona!!! Biorę głęboki wdech i niczym mała dziewczynka drepczę w stronę naszego apartamentu, gdzie czeka mnie spotkanie z mentorką. Lekko pukam, po czym z przepraszającym wyrazem twarzy wślizguję się do bogato umeblowanego salonu. Spoglądam niepewnie to na moją mentorkę, to na Bookera, mając wrażenie że przerwałam im jakąś fascynującą wymianę zdań, jednak po chwili dochodzę do wniosku, że niezależnie od wszystkiego wypada się przedstawić.
- Przepraszam za spóźnienie. - mamroczę, taksując blondynkę wzrokiem. Nie wygląda na specjalnie zirytowaną i groźną, ale pamiętam ją z ostatnich Igrzysk i wiem że pozory mogą mylić. - Jestem Lorin. A pani jest Cypriane Sean, prawda? - mówię z leciutkim uśmiechem, wyciągając rękę na powitanie. Mimo że chyba jesteśmy w jednym wieku, natychmiastowe przechodzenie na „Ty” nie wydaje mi się zbyt stosowne.
Powrót do góry Go down
the civilian
Booker Rodwell
Booker Rodwell
https://panem.forumpl.net/t1929-booker-rodwell#24547
https://panem.forumpl.net/t464-booker#1642
https://panem.forumpl.net/t1310-booker-rodwell
https://panem.forumpl.net/t1389-nieskromny-telefon-bukera#17174
Wiek : 17
Zawód : Szpan, detektywienie
Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol
Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyPon Cze 24, 2013 9:40 pm

Cypriane wciąż wydaje się otumaniona i odbiega myślami gdzieś indziej. Zastanawia mnie, co tak zajmuje jej myśli. Może ma jakieś ważne spotkanie, a ja nie pozwalam jej w jakiś sposób wyjść? W końcu jest organem organizacyjnym Igrzysk, pewnie ma sporo do roboty. Albo to tak naprawdę najbardziej zaufane marionetki Coin sterują całą operacją, a mentorzy to tylko reprezentanci, którzy nie mają nic do gadania? Twarze z okładek, obiekty wywiadów. Prawie tak jak Trybuci. Tylko że w naszym przypadku wszyscy są świadomi, jak to wszystko wygląda z perspektywy. Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji; zwiedzić Apartament, a może cały Ośrodek? Na rozmowę raczej nie mam co liczyć. A może ja też mam coś ważnego do roboty, miejsce gdzie powinienem pójść, zgromadzenie, na którym być powinienem? Chociaż, raczej bym o tym wiedział. Na tę chwilę co do rozmowy nie mam większych nadziei. Niezręczną ciszę przerywa jakby niekontrolowana wypowiedź Cypriane.
- Mam nadzieję, że kiedyś trzaśnie w nią piorun albo utopi się w tym jeziorze, na którym położona jest ta jej durna wyspa.
Mam ochotę wybuchnąć śmiechem, jednak na szczęście moja ręka jest oparta o podłokietnik kanapy, a dłoń spoczywa na dolnej części twarzy, co pomaga mi zakryć usta i ukryć śmiech. Mentorka mogłaby uznać mnie za wariata, co może powinienem uczynić ja w stosunku do niej, słysząc tak subiektywną wypowiedź bez żadnego konkretnego kontekstu. Innym argumentem żeby powstrzymać śmiech są możliwie poukrywane kamery, pluskwy i podsłuchy. Cypriane wydaje się zaniepokojona swoją wypowiedzią, a ja zdejmuję dłoń z ust i opieram ją płasko na podłokietniku. Nie wiem za bardzo, jak mam się teraz zachować. Coś podpowiada mi, że nie powinienem teraz wychodzić z Apartamentu ani odchodzić od Cypriane. Sięgam do prawej dolnej kieszeni kurtki, poszukując w niej małego, białego opakowania. Jego zawartość maleje z każdą chwilą, więc z początku wydaje mi się, że paczuszka jest już pusta. Wstaję więc, z zamiarem wyrzucenia jej. Zaglądam jednak do środka, po czym przekonuję się, że wewnątrz zostały trzy sztuki. Wyciągam rękę do Cypriane z paczuszką, a po chwili, wciąż stojąc, sięgam do prawej kieszeni spodni po zapalniczkę. Jakby co to nie napisałem że Cypriane się skusiła, żeby nie było że wymuszam akcję czy coś >.< Po chwili przemieszczam się już ponownie w kierunku okna. W połowie drogi jednak przerywa mi otwarcie drzwi do Apartamentu.
Lorin ostatecznie dotarła do celu swojej podróży, co mimo wszystko mnie ucieszyło. Zawsze jakiś sabotażysta mógłby narzucić mi winę za jej zniknięcie, w końcu jestem jej 'trybucim partnerem', więc pewnie jakiś czas będziemy trzymać się razem. Do czasu. Czasu, na który czeka całe Panem, czy to przegrani Kapitolińczycy, czy zwycięzcy rebelianci. Lorin wbiega do pokoju lekko zdezorientowana, przez co sprawia, że czas jakby trochę przyspieszył. Spogląda na mnie i Cypriane niemal jednym spojrzeniem, jednak co chwilę zmienia obiekt, na którym skupia swój wzrok. Rozumiem że to na nią czekaliśmy? Bo jeśli mamy tutaj tak stać bez sensu to chyba rozejrzę się po tym całym Ośrodku.
- Hm, witaj. - rzucam do stojącej dosyć daleko Lorin, która sprawia wrażenie, jakby niemal mnie nie zauważyła.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptySro Cze 26, 2013 10:10 pm

Gdy tylko echo słów, które wypowiedziałam, cichnie mi w głowie, doznaję dziwnego uczucia, że być może nie powinnam tego mówić w tym miejscu. Tutaj każdy kąt okupowany jest przez Coin i jej ludzi, więc siłą rzeczy nie mogę sobie pozwolić na aż taką nierozważność. Nigdy też nie uchodziłam i nadal nie uchodzę za osobę, która potrafi trzymać język za zębami, lecz ostatnie wydarzenia jeszcze bardziej uświadamiają mi, że każde miesce jest pułapką. Jeśli łudziłam się, że mieszkając w Czwórce już nic gorszego nie może mnie spotkać, i tak się myliłam, skoro Coin jednym telefonem przekreśliła wszystko to, co udało mi się dotąd nabazgrać. Kiedy tylko dochodzę do takich wniosków, zaczynam żałować, że naszła mnie ochota na groźby pod adresem pani prezydent, chociażby zakonspirowane. Zaciskam usta i rozglądam się nieco zaniepokojona po apartamencie, zupełnie jakbym chciała nakryć kogoś na podsłuchiwaniu lub zauważyć coś, co wygląda podejrzanie na tle wyposażenia pokoju. Mój wzrok natrafia jednak niemal natychmiast na Bookera, który wyraźnie usiłuje zamaskować śmiech. Unoszę nieznacznie brew, przyglądając mu się przez chwilę z lekkim zdziwieniem. Próbuję dociec, jak zrozumiał moje słowa, skoro aż tak go rozbawiły, lecz kiedy nic sensownego nie przychodzi mi do głowy, potrząsam nią w roztargnieniu, przy czym zauważam, że trybut nagle wstaje. Wyciąga z kieszeni zapalniczkę i jakieś niewielkie, białe pudełko, po czym otwiera je i podchodzi do mnie. W środku znajdują się trzy papierosy o ile dobrze zrozumiałam, na których widok od razu przypomina mi się Noah i jego irytujący nałóg. Macham niecierpliwie ręką, jakbym chciała tym samym odgonić Bookera z tym jego tytoniowym świństwem, lecz nim udaje mi się cokolwiek powiedzieć, słyszę odgłos otwierających się drzwi.
Do apartamentu wchodzi niepewnie dziewczyna, na moje oko niewiele ode mnie starsza, która nie może być nikim innym jak partnerką Bookera. Tą Leną. Albo Lauren. Kimkolwiek o imieniu zaczynającym się na literę "l".
- Przepraszam za spóźnienie - mamrocze pod nosem. Dostrzegam taksujące spojrzenie dziewczyny, na co automatycznie odpowiadam tym samym. Wygląda raczej przeciętnie, jeśli chodzi o budowę ciała, lecz ja również nie zaliczam się do wysportowanych osób, a mimo swojego kruchego wyglądu coś przecież potrafię. Nie sądzę jednak, by robienie sobie nadziei, że trybutka L. potrafi bić się jak zawodowiec, miało jakikolwiek sens. - Jestem Lorin. A pani jest Cypriane Sean, prawda?
Zaaferowana faktem, że dziewczyna nazywa się jednak Lorin, prawie ignoruję jej wyciągniętą na powitanie dłoń i lekki uśmiech. Spoglądam na nią nieufnie i z podejrzliwością, jakby była jadowitym skorpionem, po czym podnoszę się z wahaniem z kanapy. Wyciągam swoją prawą dłoń, poniekąd nawet zadowolona, że nie muszę prezentować tej okaleczonej, lewej, i ściskam lekko rękę Lorin.
- Dlaczego wszyscy nagle uparli się, żeby nazywać mnie "panią"? - burczę sama do siebie, po czym przenoszę lodowate spojrzenie równie lodowatych, niebieskich oczu na dziewczynę. - Skoro już dotarłaś, to wspaniale, ja i Booker bardzo się cieszymy. Ale na przyszłość nie włócz się po tym cholernym ośrodku. Nie mam roku, by przekazać wam wszystko, co zadecyduje, czy zginiecie szybko, czy bardzo szybko.
Znów zaciskam usta w linię, po czym opadam na kanapę. Gdzieś z tyłu głowy kołacze mi się myśl, że być może nie powinnam skreślać obojga już na samym początku. W końcu Igrzyska ktoś przecież musi wygrać i równie dobrze może to być Lorin lub Booker. O ile dam im szansę i o ile pokażą, że coś potrafią.
- Zatem mamy już ten nieszczęsny komplet - odzywam się po chwili, przenosząc spojrzenie to na Bookera, to na Lorin. Coin co prawda mówiła, że mentorzy powinni wytłumaczyć trybutom zasady Igrzysk, jednak wydaje mi się to co najmniej śmieszne, a zarazem smutne, skoro Kapitolińczycy mają z nimi styczność już od dziecka. A właściwie mieli. - Na czym polega ta zabawa, chyba wiecie, ale przypomnę. Dwudziestu czterech trybutów trafia na arenę, która może być czymkolwiek, im trudniejszy teren, tym lepiej. Głównym priorytetem jest przetrwanie jak najdłużej, bo Igrzyska kończą się w momencie, gdy na arenie pozostaje tylko jeden trybut. A jeśli którekolwiek z was nim będzie, to chyba wiadomo, co dalej następuje... Same laury, życie w luksusie i cała reszta tego, co tkwi w worku waszych marzeń. I tak to wszystko w skrócie wygląda, a przynajmniej wyglądało jakieś pół roku temu, gdy Panem rządził sobie beztrosko Snow.
Milknę na chwilę, powracając wspomnieniami do czasów, kiedy to mnie tłumaczono zasady Igrzysk. Zasady, nad którymi być może pracowali krewni trybutów stojących teraz przede mną. Zasady, które w tak okrutny sposób niszczyły ludziom życie, w tym na przykład moje. Na samą tę myśl niemal nieświadomie zaciskam dłonie w pięści, spoglądając z niechęcią w stronę Lorin i Bookera. Jednak zaraz później nasuwa mi się pytanie, czy mam prawo posądzać ich za błędy rodziny, jednak ilekroć usiłuję wymyślić jakiś argument, słowa umykają mi z głowy.
- Pytajcie, jeśli chcecie - odzywam się po dłuższej chwili. - Po to mnie tu przysłali, żebym służyła wam dobrą radą.
Uśmiecham się kwaśno, zaznaczając, że nie bardzo wierzę w te swoje dobre rady. Następnie odchylam głowę i opieram ją na oparciu kanapy, po czym zamykam oczy.
Powrót do góry Go down
the victim
Lorin Templesmith
Lorin Templesmith
Wiek : Prawie 18 lat
Zawód : Dawniej piosenkarka, obecnie trybutka

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyCzw Cze 27, 2013 6:28 pm

Basiu, przepraszam za tego posta, nie bierz tego do siebie, ale na hejt odpowiadam hejtem xD

Wymówki. Rzecz której nienawidzę najbardziej na świecie od momentu gdy zaczęłam odróżniać słowa.
- Przykro mi. - stwierdzam z obłudnym uśmieszkiem. - To, że Pani zapewne zaledwie godzinę temu wstała z mięciutkiej, ciepłej pościeli i bez stresu zjadła smaczne śniadanie, nie oznacza że wszyscy dostąpili tego przywileju. Błagam o wybaczenie, że byłam zbyt skostniała, by magicznym sposobem zacząć się poruszać z prędkością światła i że miałam zbyt duży mętlik w głowie by pokazać się tu pięć sekund po przyjeździe pociągu, zamiast w spokoju wszystko sobie przemyśleć. Tak karygodny błąd więcej się nie powtórzy. A, i o moje przetrwanie niech się pani nie martwi. Nie wiem, jak kolega, ale ja poradzę sobie nawet bez pani wyjątkowo cennych rad ograniczających się zapewne do „Nie dajcie się zabić”. Wspaniałe konkrety.
Spod zmrużonych powiek obserwuję moją mentorkę, która zabiera się za omawianie Igrzysk, jak gdyby to było potrzebne w przypadku bratanicy Templesmitha. W tym momencie zaczynam czerpać sadystyczną przyjemność z faktu, że podobne idiotki jak ona umierały przez ostartnie 74 lata. Nawet jeśli teraz to mnie miały prowadzić na śmierć. Dziadek Cordelii dobrze zaplanował te Igrzyska. Nie dość że w tani sposób mógł przeprowadzić selekcję naturalną wśród społeczeństwa, to jeszcze zapewnił nam rozrywkę. Żałuję, że nigdy nie śledziłam Igrzysk wystarczająco uważnie, zwłaszcza ostatnich. Z miłą chęcią poprosiłabym o jakiegoś dodatkowego zmiecha, który sprzątnąłby tą durną, zarozumiałą blondynkę z powierzchni ziemi. Jej najwyraźniej też wcale nie zależy na dobrych kontaktach z nami, bo patrzy na nas niemalże tak, jakbyśmy wymordowali jej całą rodzinę. I pewnie nawet nie przyjdzie jej do głowy, kto w tym momencie jest bardziej poszkodowany, że w rzeczywistości to ich jedyny słuszny rząd zabili moją. I jeszcze mają czelność się tym szczycić. Banda prostaków. Gdy słyszę jej zaproszenie do zadawania pytań, momentalnie wybucham niepohamowanym śmiechem. Po chwili jednak uspokajam się i wygodniej rozpieram na kanapie.
- Ja mam jedno pytanie. Co Ty tu do cholery robisz? Bo to, że tak naprawdę masz nas w dupie, zdążyłam zauważyć. Kompleks niższości „wyżyjmy się na trybucie”? Dorobienie do pensji konserwatorki powierzchni płaskich? A może jedno i drugie? Bo kochana prezydent Coin chyba nie pozwoliła Ci się za dobrze ustawić, skoro za dobrych czasów wstydziłabym się chodzić w tych szmatach, które masz na sobie nawet do garażu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Booker Rodwell
Booker Rodwell
https://panem.forumpl.net/t1929-booker-rodwell#24547
https://panem.forumpl.net/t464-booker#1642
https://panem.forumpl.net/t1310-booker-rodwell
https://panem.forumpl.net/t1389-nieskromny-telefon-bukera#17174
Wiek : 17
Zawód : Szpan, detektywienie
Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol
Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyPią Cze 28, 2013 5:52 pm

Tak jak się spodziewałem, Cypriane odmówiła mojego... poczęstunku. Stojąc już przy oknie widzę, że Lorin, która dopiero co weszła do pomieszczenia zaczyna wytykać wady mentorki w sporym monologu. Lecą dosyć ostre słowa, większość z nich przepełniona jest ironią.
- Przykro mi. [...] Bo kochana prezydent Coin chyba nie pozwoliła Ci się za dobrze ustawić, skoro za dobrych czasów wstydziłabym się chodzić w tych szmatach, które masz na sobie nawet do garażu.
Mimo swojego nieśmiałego i niepozornego wyglądu najwyraźniej Lorin lubi skakać ludziom do gardeł; w końcu, dopiero co wtargnęła do Apartamentu, a już po jednej lub dwóch odpowiedziach Cypriane zaczęła się denerwować. Co prawda - mentorka zachowuje się w naszym stosunku dosyć odrzucająco i niechętnie, to widać, jednak z mojej kontrowersyjnej perspektywy nie ma się co łudzić, że zmieni swoje zdanie. Pozostaję w konflikcie bezstronny, jednak nie chcę wysłuchiwać tych kłótni, gdy czas do rozpoczęcia Igrzysk Głodowych ucieka niczym piasek przez palce. Odkładam papierosa do leżącej w pobliżu zapalniczki i zmierzam w kierunku stolika, przy którym znajdują się obie dziewczyny. Siadam na kanapie i mam zamiar powiedzieć coś, co powstrzymałoby rozwój konfliktu, jednak nic nie przychodzi mi do głowy. Wydaje mi się, że powinienem ulotnić się z Apartamentu i rozpocząć coś w rodzaju treningu indywidualnego, gdyż nie liczę na pomoc ze strony Cypriane, a może chociażby rozejrzeć się po całym Ośrodku. Póki co zwiedziłem tylko kilka czysto utrzymanych korytarzy, szykowną windę i luksusowy Apartament, czyli nową bazę na najbliższy czas. W końcu - ośrodek nie mógł składać się tylko z wymienionych pomieszczeń. Jednak wpada mi do głowy pomysł - może mógłbym skonsultować się w kilku sprawach z Lorin, a może ona ze mną. Cypriane mogłaby zająć się swoimi sprawami i nie użerać się z nami, a wszyscy byliby zadowoleni. Wydaje mi się, że powinienem przeczekać moment lub dwa, a potem porozmawiać z dziewczyną. Jednak wciąż zastanawiało mnie, dlaczego mentorka zachowuje się w ten sposób. Mimo wszystko nie sądzę, że posądza nas o cały ustrój kraju oraz o organizowanie ostatnich 74 Igrzysk Głodowych, a bodajże - naszych krewnych lub znajomych. Wydaje mi się, że powinienem coś powiedzieć, jednak prawie nic nie przychodzi mi do głowy. Prawie.
- Nie denerwuj się, dziewczyno.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptySob Cze 29, 2013 11:17 pm

Czuję, że wszystko idzie nie tak. Cholernie nie tak. Zupełnie jakby ośrodek szkoleniowy miał na mnie jakiś fatalny wypływ, który powoduje, że zachowuję się dokładnie tak, jak zachowywałam się pół roku w tym samym miejscu. Nie ma sensu ukrywać, że chyba nic nie oduczy mnie zawierania znajomości kłótnią i uprzedzeniami, choć wcześniej sądziłam, iż ta wyjątkowa umiejętność zdążyła już umrzeć z którąś częścią mnie. Teraz jednak znów mam wrażenie, że złość podszepnie mi kilka słów, których następstwem będą wyrzuty sumienia i absolutny mętlik w głowie. Jednak pewne jest, że nie polubię już Lorin. Przez głowę przebiega mi nawet myśl, że pomysł Coin być może nie jest aż taki głupi, skoro trybutka zginie zapewne jako jedna z pierwszych, tuż pod Rogiem Obfitości.
Oszalałaś, Cypri?
Gdy tylko uświadamiam sobie sens tego, o czym przed chwilą pomyślałam, od razu otwieram oczy, chcąc jakby przepędzić tę złowrogą wizję. Coin nie jest i nigdy nie była kimś, komu bym kibicowała. Nie muszę sobie nawet przypominać jej pustych obietnic, ukwieconych zdań pełnych słów, które były niczym innym jak tylko kłamstwami. Jestem pewna, że jej nienawidzę, ale nie mam pojęcia, co mi przyszło do głowy, że pomyślałam pozytywnie o zbliżających się Igrzyskach.
- Przykro mi - głos Lorin przedziera się przez obłok niepokoju i zamyślenia, który w tak dziwny sposób przysłonił moją wcześniejszą złość. Podnoszę głowę i napotykam uśmiechniętą bezczelnie twarz dziewczyny, co sprawia, że mam ochotę rzucić w nią chociażby stojącym przede mną wazonem. - To, że Pani zapewne zaledwie godzinę temu wstała z mięciutkiej, ciepłej pościeli i bez stresu zjadła smaczne śniadanie, nie oznacza że wszyscy dostąpili tego przywileju. Błagam o wybaczenie, że byłam zbyt skostniała, by magicznym sposobem zacząć się poruszać z prędkością światła i że miałam zbyt duży mętlik w głowie by pokazać się tu pięć sekund po przyjeździe pociągu, zamiast w spokoju wszystko sobie przemyśleć. Tak karygodny błąd więcej się nie powtórzy. A, i o moje przetrwanie niech się pani nie martwi. Nie wiem, jak kolega, ale ja poradzę sobie nawet bez pani wyjątkowo cennych rad ograniczających się zapewne do „Nie dajcie się zabić”. Wspaniałe konkrety.
Słuchając Lorin, cały czas wydaje mi się, że tkwię w beczce prochu, wokół której iskrzy. Na jej wzmiankę o mięciutkiej pościeli i śniadaniu moje palce zaciskają się na skraju kanapy niczym szpony jakiegoś drapieżnego ptaka, który w przeciwieństwie do mnie wcale nie chce zerwać się z miejsca i dorwać swoją ofiarę. Któraś część mnie, być może ta rozsądniejsza, mówi mi, że trybutka w pewnym sensie ma słuszność, bo gdybym ponownie była na jej miejscu, zapewne nie popędziłabym w podskokach na spotkanie z mentorem. Nie chcę jednak dopuścić do siebie myśli, że mogę nie mieć racji. Staram się ją ukryć lub wcisnąć w najdalszy kąt swojej głowy, co w efekcie sprawia, że pochylam się, przyciskając dłonie do skroni.
Ledwo dociera do mnie, że Booker coś mówi, ale poniekąd to dobrze, że jest cichszy i mniej kłótliwy niż Lorin. Zdecydowanie bym oszalała, gdybym miała zdobyć dwóch wrogów w jeden dzień, co i tak niejednokrotnie mi się już zdarzało. Tym czasem złośliwy śmiech trybutki, który rozlega się nagle, powoduje, że przyciskam mocniej dłonie do skroni, próbując też zasłonić uszy, by nie słyszeć tego, co mówi dziewczyna.
- Ja mam jedno pytanie. Co Ty tu do cholery robisz? Bo to, że tak naprawdę masz nas w dupie, zdążyłam zauważyć. Kompleks niższości „wyżyjmy się na trybucie”? Dorobienie do pensji konserwatorki powierzchni płaskich? A może jedno i drugie? Bo kochana prezydent Coin chyba nie pozwoliła Ci się za dobrze ustawić, skoro za dobrych czasów wstydziłabym się chodzić w tych szmatach, które masz na sobie nawet do garażu.
Nie potrafię określić, w którym momencie puszczają mi nerwy. Po prostu nagle orientuję się, że stoję, a dłonie zaciskam w pięści. Krew szumi mi w uszach i mam wrażenie, że zaraz powrócę do swojej dawnej roli sadystki-psychopatki z czasów areny, a Lorin będzie moim pierwszym celem.
- Jesteś taka głupia - syczę, wbijając wzrok w dziewczynę. - Kwartał wybił ci cały rozum z głowy? Nic nie wiesz ani o tym, co działo się, gdy tam siedziałaś, ani o mnie. Wmówili ci, że wszyscy, którzy stali za Coin, żyją teraz w samych luksusach, prawda? W całym państwie panuje dobrobyt i tylko wy, Kapitolińczycy, cierpicie w KOLcu? Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz.
Oddycham ciężko, jakbym przebiegła kilometr, wciąż wpatrując się w Lorin. Jestem świadoma, że słyszeli mnie pewnie i w apartamencie na ósmym piętrze, i na dziesiątym, jednak ten fakt nie przeszkadza mi mówić jeszcze głośniej.
- Powiem ci coś - zaczynam przez zaciśnięte zęby. - O ile nie wtargną tu zaraz ludzie Coin, by mnie aresztować. Nie zgłosiłam się na mentorkę. Nikt się nie zgłosił. Twierdzisz też, że chodzę w szmatach, to fakt. A wiesz czemu? Bo przez ostatnie miesiące mieszkałam w ruinach własnego domu, w zbombardowanej i praktycznie odciętej od świata Czwórce. Zabrakło w niej i mojej rodziny, która rzekomo zginęła tylko przez przypadek, i najlepszego przyjaciela, też niby martwego. Brałam czynnie udział w rebelii, podczas gdy Coin pociągała za sznurki, jednak później nie uzyskałam od niej żadnego wsparcia, dla siebie czy chociażby mojego dystryktu, i dopiero to uświadomiło mi, że wszyscy jesteśmy tylko pionkami w jej grze. Robi z nami co chce, bo znaczymy dla niej nawet mniej niż zeszłoroczny śnieg. Chce Igrzysk? Organizuje je. Chce mentorów? Sięga po nich. Chce trybutów? Każe nam losować i oto jesteście. Nikt jej tego nie zabroni. Nie mam lepiej czy gorzej od ciebie, bo ja również jestem tym pionkiem, z tym tylko wyjątkiem, że przeżyłam więcej i ciągle czuję się, jakby ktoś zakuł mnie w łańcuchy, po czym zamknął w lochu.
Gdy tylko milknę, uświadamiam sobie, że nie zniosę tu ani chwili dłużej. Napięta do granic możliwości atmosfera, jaka panuje w apartamencie, jest dla mnie przytłaczająca, więc bez namysłu podrywam z podłogi swoją torbę podróżną i szybkim krokiem podążam w stronę drzwi. Gdy naciskam klamkę, wszystko mi już jedno, czy za najbliższym zakrętem napotkam ludzi Coin czy zostanę sprzątnięta po cichu, zupełnie tak, jakby to był wypadek.

// gdzieś tam.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptySro Lip 03, 2013 12:00 pm

Głośniki, rozmieszczone na terenie całego Ośrodka Szkoleniowego wydają z siebie ciche trzeszczenie, a po chwili rozlega się komunikat:
- Wszyscy trybuci proszeni są o natychmiastowe udanie się do Centrum Odnowy, gdzie ich zadaniem będzie przygotować się do dorocznej Ceremonii Otwarcia Głodowych Igrzysk. Tym razem jednak, zasady ulegają lekkim zmianom. Ponieważ wychowując się w Kapitolu, mieli wystarczająco dużo czasu na poznanie kanonów tutejszej mody, do oficjalnej parady muszą przygotować się sami, korzystając z artykułów i ubrań przygotowanych wcześniej przez Organizatorów. Numery sal w Centrum Odnowy odpowiadają numerom apartamentów. W każdej sali stacjonuje dwóch stylistów, którzy w razie potrzeby pomogą w przygotowaniach i doradzą, ale całość stroju musi zostać zaprojektowana przez samego trybuta. Wesołych Głodowych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja!



    Zt dla wszystkich.
    Trybuci udają się do Centrum Odnowy, gdzie ich zadaniem jest opisanie zaprojektowanego przez siebie stroju. W razie problemów mogą zwracać się do stacjonujących tam stylistów, będą oni sterowani przez Mistrza Gry. Macie na to dokładnie 24 godziny rzeczywiste. Jutro w południe rozpocznie się Ceremonia Otwarcia. Za najlepszej jakości projekty, zostaną przyznane pierwsze punkty, które przydadzą się Wam na arenie.
    Mentorzy na chwilę obecną są wolni.
    Jeśli mentor nie zjawił się w apartamencie, nie zjawił się tam także fabularnie i z tego zostaną wyciągnięte konsekwencje - również fabularne.
Powrót do góry Go down
the civilian
Booker Rodwell
Booker Rodwell
https://panem.forumpl.net/t1929-booker-rodwell#24547
https://panem.forumpl.net/t464-booker#1642
https://panem.forumpl.net/t1310-booker-rodwell
https://panem.forumpl.net/t1389-nieskromny-telefon-bukera#17174
Wiek : 17
Zawód : Szpan, detektywienie
Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol
Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyCzw Lip 18, 2013 12:26 pm

// Hahahala Treningowa Targowa

Znowu stoję w windzie, ozdobionej pozłacanymi elementami, niemniej i posrebrzanymi. Słyszę charakterystyczne i lekko denerwujące 'ping', sygnalizujące, że winda dotarła do celu swojej jazdy w górę, lub też w dół. Ciekawe, czy mogliby zrobić gdzieś tutaj oszkloną windę; z pewnością widoki podczas jazdy byłyby wielce ciekawe. Ośrodek jest zdecydowanie jednym z najbardziej interesujących budynków w całym Kapitolu, zaraz po siedzibie samej Almy Coin. Ciekawe, kto tak naprawdę pozwolił jej sterować całym podziemnym Dystryktem. Wątpię, żeby jej tyrania oraz błędne rządy były spowodowane nagłym 'skokiem' poziomu władzy. To prawda, że moc i pieniądze są jak opaski na oczach, jednak wydaje mi się, że Alma dotarła do władzy jedynie dzięki korupcji. Z innej strony - nie mogę jej oceniać, nie znając prawdziwej historii.
Stawiam krok w metalowym progu windy, po czym następny już stawiam na aksamitny dywan na korytarzu, o kolorze zbliżonym do czerwonego. Na brzegach ma krótkie frędzle o kolorze czarnym. Pod spodem znajduje się czysto białe linoleum. Identyczny kolor co podłoga mają także ściany oraz sufit. Na korytarzu są też żłobione listwy, a okna mają ozdobne obramowania. Gdzieniegdzie stoją białe doniczki z kwiatami, między innymi orchideami. W pomieszczeniu są także marmurowe kolumny. W korytarzu jednocześnie panuje przepych, a zarazem - pustka. Przechodzę przez całe pomieszczenie, docierając do Apartamentu, większego niemalże osiem razy. Rozglądam się po pomieszczeniu, po czym nachodzi mnie ochota na alkohol i papierosa. Nie piłem dwa dni, czyżby rekord? Uczcijmy to.
Zdaję sobie sprawę, że jeszcze w Kwartale oddawałem się alkoholowi zdecydowanie zbyt często. Na dodatek - częstotliwość picia z czasem wzrastała u mnie coraz bardziej. Mimo że piłem pełne butelki, zachowywałem jako taką świadomość, aczkolwiek nie zawsze. Trening czyni mistrza? Ostatni raz złapałem butelkę najprawdopodobniej w pociągu, kiedy spotkałem Sabriel w wagonie restauracyjnym.
Niewiele wcześniej byłem jeszcze na peronie, o ile tak można nazwać zrujnowaną część dworca, gdzie stoi tylko stara kolekcja lokomotyw. Może ktoś zrobi z tego całego przybytku muzeum?
"Muzeum pociągów - to stąd zabrano nam pierwszych Trybutów na 75 Igrzyska Głodowe! Niepowtarzalna okazja - bilet rodzinny za 12 dolarów! Popcorn w przecenie i figurki Trybutów!"
Komercja Kapitolińczyków nie zna granic. Pamiętam rok temu, idąc ulicą, napotkałem staruszkę, wyposażoną w sporą oraz ciężką torbę. Rozdawała ulotki dotyczące Igrzysk i sprzedawała idiotyczne figurki Trybutów w rozmaitych pozach.
Kto by pomyślał, ci sami Trybuci z figurek - a przynajmniej ich część - zasiadają u najlepszych stanowisk w rządzie. Rewolucja - jeden z wielu kluczy do bogactwa, sławy, uwielbienia, sukcesu. Chociaż, może i się mylę. Cypriane, która podobno musiała mieszkać w swoim zniszczonym wojną domową Dystrykcie trochę o tym zaświadcza. Jeśli jednak to wszystko oznacza sukces, to chyba ma on różne definicje, najwyraźniej bardzo zależne od tak zwanych perspektyw. Ludzie nazywają perspektywę punktem widzenia, jednak w tej sytuacji trzeba być elastycznym. Punkt widzenia nie wystarczy - trzeba objąć całą linię widzenia.
Czy w ogóle coś takiego istnieje?
Na moment przerywam swoje bezsensowne zamyślenie, aby już w Apartamencie skierować się do zapełnionej smakami kuchni. Nie pamiętam, żebym jadł cokolwiek wczoraj. Najwyraźniej skupienie na treningu tak na mnie zadziałało - w końcu cały dzień spędziłem na tej całej Hali. Nie wątpię jednak, aby pozostali Trybuci postępowali aż tak bardzo odmiennie ode mnie. Dobieram się do idealnie czystej lodówki i wyjmuję z niej drobną konserwę z paprykarzem. To nie była trudna część odkrywania zakamarków Apartamentu. Znacznie gorszym zadaniem jest znalezienie pośród morza szuflad otwieracza do konserw.
Otwieram, oczywiście, wszystkie po kolei. W jednej leży kilka korkociągów, w innej zestaw do robienia sałatek, w jeszcze innej wyciskarka do soku. Zacząłem poszukiwania od prawej strony, toteż skończyłem na lewej. Ciekawe, otwieracz był właśnie na końcu. Otwieram puszkę, po czym przenoszę się do jadalni i zjadam jej zawartość. Wracam do kuchni, aby wyrzucić puszkę, po czym podchodzę do małego barku w pobliżu. Biorę pierwszą lepszą butelkę wina i z szufladki, którą wcześniej odkryłem, i zabieram korkociąg.
Po chwili siedzę już na białej kanapie, popijając zawartość butelki z kieliszka. Postanawiam zaczekać na Lorin i omówić z nią parę spraw - może w końcu mi się uda. Obserwuję telewizyjne wiadomości, co przypomina mi sytuację w mieszkaniu. Butelka wina, radio, wiadomości. I nic interesującego. Prawie jak w domu?
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptySob Lip 20, 2013 9:23 pm

Charakterystyczny dźwięk ogłosił, że oto winda z Cordelią i Finnickiem znalazła się na dziewiątym piętrze. Rzeczona dwójka znalazła się po chwili na korytarzu, a blondynka poprowadziła starszego kolegę prosto do drzwi apartamentu trybutów. Nie wiedziała, czego może się spodziewać po nadchodzącym wieczorze, ale miała dobre przeczucia. Nie zaprzątała sobie głowy czymś takim, jak pukanie. Jednym ruchem otworzyła drzwi i oto znalazła się w przestronnym apartamencie Bookera i Lorin. Rzut okiem wystarczył by zlokalizowała położenie chłopaka, jego oraz butelki wina, co tylko utwierdziło Cordelię w przekonaniu, że wieczór może potoczyć się po jej myśli. Zerknęła przez ramię i upewniła się, że Odair także znalazł się już w pomieszczeniu. Nie zwracając uwagi na minę Rodwella, wyminęła zgrabnie wszystko co stanęło jej na drodze do barku, a stamtąd zgarnęła butelkę białego wina i dwa kieliszki. Dwoje to para, a troje... impreza.
-Chyba nie doczekamy się dziś Lorin - oznajmiła spokojnym głosem, podchodząc do kanapy, na której siedział Booker - Wydaje jej się, że jeśli zamieszka na hali to zwiększą się jej szanse na wygraną.
Co z tego, że Lorin była jej przyjaciółką? Tworzyły sojusz, ale Cordeli nie zamierzała oglądać się na nią w chwilach słabości.
Panna Snow zajęła miejsce na kanapie i obserwowała Finnicka. Miała nadzieję, że tego wieczoru będzie dla niej głosem rozsądku, świadkiem tryumfu jej przebiegłości, ale gdyby miał się okazać także kompanem do picia... nie pogardziłaby.
-Panowie się znają, prawda? - zapytała, po czym sięgnęła po korkociąg, którego wcześniej użył Booker.
Nalała sobie wina i jak gdyby nigdy nic zaczęła oglądać wiadomości. W ciszy minęło im kilka chwil, a Cordelia stwierdziła, że czas najwyższy wyjawić swoje zamiary.
-Chyba już wiesz, po co tutaj przyszłam - zaczęła, zwracając twarz w kierunku trybuta - Obserwowałam Cię na hali i muszę przyznać, że masz potencjał.
Komplementowanie innych zawsze przychodziło jej z pewnym trudem, jeśli jednak chciała go sobie zjednać, nie mogła przesadzić z fałszywością, postanowiła zagrać więc w otwarte karty.
-Wraz z Lorin, Amandą i Bobem stworzyliśmy sojusz, w którym jesteś bardzo mile widziany - spojrzała na niego uważnie, a potem uśmiechnęła się prowokująco - A nawet pożądany.
Przetrzymała wzrok przez dłuższą chwilę, by następnie sięgnąć po kieliszek, z którego upiła nieduży łyk. Na stoliku stało jeszcze jedno puste naczynie i miała nadzieję, że i Finnick wkrótce sięgnie po wino.
Powrót do góry Go down
Finnick Odair
Finnick Odair
Wiek : 25 lat
Zawód : myślę
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyPon Lip 22, 2013 7:14 pm

Kiedy pojawił się w windzie, poczuł, że to był najgorszy błąd, który mógł popełnić tego felernego dnia. W momencie, kiedy drzwi windy się zatrzasnęły i został sam na sam z Cordelią, wszystkie resztki pewności siebie, które w sobie zdołał uchować, wyparowały. Stał tam, kompletnie pozbawiony ochrony tłumu. Nie, to nie był strach przed dziewczyną i bezpośrednim spotkaniem, a po prostu jej wzrokiem, który w tym momencie skupiony w ciszy tylko na nim, mógł wyłapać wszystkie uczucia malujące się na twarzy Finnicka. Lecz wśród nich nie było strachu. To po prostu zmęczenie oraz swego rodzaju szaleństwo. To już koniec zabawy, koniec chwil, podczas których mógł swobodnie myśleć o ustroju tak, jak chciał. Czas, aby w końcu się obudzić, a on wciąż znajdował się w bajce, wciąż próbował zmienić kolej rzeczy. Pytanie- co chciał osiągnąć ratując Sabriel? Chodziło tylko o nią? Nie. To był bunt, jego wewnętrzny bunt i przełamanie się. Zawsze był głupi, naiwny w swej wierze, ale na tyle rozsądny, aby nie sprzeciwiać się władzy. System zawsze był okrutny wobec tych, którzy próbowali z nim walczyć i Odair wielokrotnie doświadczał tego na własnej skórze. Tym razem porzucił wszelką nadzieję na to, że będzie lepiej, gdy pozostanie bierny i względnie posłuszny, przestał ufać czemukolwiek, co wiąże się z urzędem oraz Coin. Znał ją, dodatkowo i wiedział, jaka jest.

Teraz jednak, stojąc przed Cordelią, czuł się słaby i pozbawiony wszelakiej ochrony, a przede wszystkim swojej anielskiej otoczki. Był nagi, mogła teraz dowiedzieć się o wszystkim, co go trapiło oraz nurtowało. No dalej, niech go wyśmieje, niech do końca ukształtuje sobie zdanie na jego temat, bo nie był nikim innym, niż po prostu czternastoletnim chłopcem rzuconym na pastwę Igrzysk. Wciąż nimi żył, wciąż był na arenie i to się nigdy nie zmieni, dla każdego z nich.

Po wejściu do apartamentu, od razu spostrzegł jakiegoś chłopaka, którego kojarzył w ćwiczeń. Nie potrafił jednak skojarzyć go z jakimkolwiek konkretnym treningiem, co oznacza, że ani mentalnie go nie załamał, ani nie wzbudził w nim zachwytu. Ale chyba tym razem nikt nie wydawał mu się wyjątkowy, wszyscy byli tacy sami - pokrzywdzeni i rzuceni na pastwę własnej bajki, własnego koszmaru. Finnick ponownie nie przyglądał się dłużej chłopakowi, nie znał go, a twarz miała pozostać mu względnie obca. Nie chciał jej pamiętać jako kolejnej poległej, ale chyba tego nie uniknie, chociażby we wzgląd na ten wieczór. O ile zaraz się sprytnie i niezauważalnie nie zmyje, ale będzie to dosyć trudne zadanie, zważywszy na marną liczbę osób w apartamencie.
-Nie - odpowiedział beznamiętnie spoglądając przelotnie na trybuta - Finnick Odair, ale to wiesz na pewno - powiedział w powietrze uśmiechając się delikatnie, niby to do chłopaka, ale nie bezpośrednio, bo tak naprawdę spoglądał na Cordelię. I nie wiedział czemu, ale przy niej czuł się o wiele bardziej pewnie, niż miałby znaleźć się sam w pokoju z jakimś obcym napakowanym dzieciakiem. Ponownie. Strach? Nie, on już się z nią oswoił, zna go, a poza tym sprytnie odwracała uwagę od osoby Odaira swoim zachowaniem oraz przede wszystkim tym, że była kobietą, dziewczyną... i choć Finn nie chciał tego w ten sposób dostrzegać, nie potrafił inaczej, bo z kilku chwil, ku jego przerażeniu, z rozwydrzonej dziewczynki, stała się kimś więcej. I chyba to jej magnetyzm lub coś równie straszliwego zmusiło go, aby sięgnął po kieliszek pełny wina.
-Dwa, trzy, cztery dni - mruknął i zmoczył usta w trunku skupiając się na jego połyskującej powierzchni - Potem zaczniecie się zarzynać nawzajem. Lub od razu... - podniósł wzrok na Cordelię - To tylko strach. Nic mniej i nic więcej.
Powrót do góry Go down
the civilian
Booker Rodwell
Booker Rodwell
https://panem.forumpl.net/t1929-booker-rodwell#24547
https://panem.forumpl.net/t464-booker#1642
https://panem.forumpl.net/t1310-booker-rodwell
https://panem.forumpl.net/t1389-nieskromny-telefon-bukera#17174
Wiek : 17
Zawód : Szpan, detektywienie
Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol
Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyWto Lip 23, 2013 8:10 pm

Kroki.
W wielu filmach, przedstawieniach oraz książkach kroki zwiastują całkiem wiele. Zwykle nadciągające niebezpieczeństwo, rozwianie niepewności bohatera, niespodziewane odwiedziny. Wiele ludzi nie lubi niespodzianek, ale to wszystko kształtuje się przez nieufność do otoczenia. Ludzie nie powinni tak mówić. Nie powinni oceniać istoty niespodzianki ze względu na osoby je kreujące. Tym bardziej nie powinni ich lubić, bo nie można ufać każdemu.
Zaufanie to bardzo delikatna kwestia. Kto wie, kiedy na człowieka spadnie przysłowiowy fortepian bądź sejf. Każdy może go spuścić. Najbliższy przyjaciel, najodleglejszy wróg, nieznajomy. Lorin, Theo, Hope. Zupełnie przypadkowa osoba.
Nie wiem, czy relację pomiędzy Lorin i sobą powinienem nazywać przyjaźnią, jednak to chyba najbliższa mi osoba do tej pory. Oczywiście, pomijając Evelyn, z którą już się raczej nie zobaczę. Czy tę relację można uznać za zakończoną? Moja wygrana w Igrzyskach wydaje mi się prawdopodobna niemal jak zebranie czterolistnej koniczyny, więc raczej tak. Theodor był bez wątpienia osobą, z którą byłem poróżniony, przynajmniej w jakimś stopniu. Hope zdecydowanie była mi nieznajoma.
W nowoczesnym telewizorze wciąż lecą wiadomości. Najwyraźniej oglądam kanał im poświęcony, jednak i tak nie zwracam na to zbytniej uwagi. Głośność jest wyłączona, a ja tylko obserwuję zdjęcia, napisy oraz mało sympatyczną prezenterkę na ekranie. Ktoś oszczędza sobie pukania i wkracza do Apartamentu; wraz z drugim ktosiem. Nie zdziwiłem się na widok Cordelii wchodzącej do Apartamentu, jednak Finnick jako jeden z mentorów przyszedł tutaj chyba na jakiś obchód. Chociaż... dlaczego nie dziwi mnie przybycie Cordelii?
Dziewczyna od razu poczęstowała się białym winem z barku. Mentor otworzył butelkę za pomocą wciąż leżącego na stoliku do kawy korkociągu, po czym obsłużył Cordelię i nalał do swojego kieliszka. To wyglądało trochę komicznie z mojej perspektywy - panna Snow i jej wierny kamerdyner Odair.
Trzeba przyznać, był wielozadaniowy. Nie dość, że szuka swojej zbiegłej Trybutki ukrywa własną podopieczną przed światem, to jeszcze utrzymuje dobry kontakt z konkurencją.
Po krótkim momencie dziewczyna przechodzi do rzeczy.
- Chyba nie doczekamy się dziś Lorin. Wydaje jej się, że jeśli zamieszka na hali to zwiększą się jej szanse na wygraną.
Friends with benefits.
- Jest w tym trochę racji, ale faktem jest, że chyba za bardzo napaliła się na wygraną.
Tak samo z resztą ty.
- Panowie się znają, prawda?
- Nie osobiście. - rzucam.
Finnick potwierdził moje słowa. Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. Wydawało się, że każdy miał coś do powiedzenia i układał coś w swojej głowie. Cordelia ostatecznie przerywa ciszę, odstawiając kieliszek z upitym winem.
- Chyba już wiesz, po co tutaj przyszłam. - Nie, oświeć mnie. - Obserwowałam Cię na hali i muszę przyznać, że masz potencjał. - Uhuhu, co za komplementy się sypią. - Wraz z Lorin, Amandą i Bobem stworzyliśmy sojusz, w którym jesteś bardzo mile widziany; a nawet pożądany.
Co za zaszczyt zawitać w sojuszu z samą wnuczką byłego prezydenta. Co za łaska, co za... szczęście? W sumie - sojusz z tymi osobami odpowiadałby mi. Cordelia na szkoleniu radzi sobie niemal doskonale, jednak nie mam do niej zbyt wielkiego zaufania. Przeciwnie do Lorin oraz Amandy. A Bob... kim był Bob? Czyżby tym zarozumiałym Koreańczykiem? W sumie, to nie ma większego znaczenia. Zawsze będę mógł wybrnąć z sojuszu.
- Pożądany? - ukazuję swoje zdziwienie. Wydaje mi się, że Cordelia jest osobą, której niełatwo przychodzi prosić o pomoc, więc musiał to być dla niej wysiłek - Na co może przydać ci się facet, który codziennie wypija butelkę alkoholu, nie umie strzelać i nie umie zejść ze skały? - przegryzam wargę, po czym zakańczam ironię - Skoro tak stawiasz sprawę, chętnie zawitam w waszych... progach.
- Dwa, trzy, cztery dni. Potem zaczniecie się zarzynać nawzajem. Lub od razu... To tylko strach. Nic mniej i nic więcej.
Finnick w końcu wydobył z siebie jakieś słowa. Jego podejście jest zdecydowanie zbyt sceptyczne. Po części mnie nawet denerwuje. Panuje kolejna chwila ciszy, kiedy widzę w telewizji znajomą twarz. Pilotem podgłaśniam, po czym słyszę wiadomość o porwaniu Sabriel. Słyszę także imię oraz nazwisko pewnego podejrzanego. Spoglądam na Finnicka z taksującym wzrokiem.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze EmptyCzw Lip 25, 2013 9:37 pm

Przepraaaszam!

Booker nie wyglądał na zaskoczonego, Cordelia stwierdziła więc, że dobrze zrobiła przychodząc tutaj. Pogratulowała sobie w duchu tej decyzji, w końcu nie codziennie zdobywa się sojusznika. Wiedziała, że ta swoista koalicja potrwa do momentu, w którym życie któregoś z nich nie będzie zagrożone przez życie drugiego. Jednak chłopak miał potencjał i należało to wykorzystać. Nawet jeśli swoją postawą dawał do zrozumienia, że ma wszystko w nosie, lepiej mieć go przy sobie niż przeciwko.
-Wydaje mi się, że ona niekoniecznie stawia na swoją wygraną - panna Snow przygryzła dolną wargę, zastanawiając się, czy przyjaźń Lorin i Amandy prędzej pomoże im, czy raczej wpędzi do grobu - Ale póki jest po mojej stronie, nie będę jej przerywać tych treningów.
Oparła się wygodnie na kanapie, gdy Booker i Finnick wymieniali pozdrowienia albo coś, co pozdrowienia miało przypominać.
Typowe samce.
Siedzieli tu doprawdy w doborowym towarzystwie, cóż za śmietanka. Finnick Odair, zwycięzca, mentor, nie mający żadnego związku z Bookerem i niekoniecznie pałający sympatią do Cordelii. I Booker Rodwell, trybut, chłopak z KOLCa, największy przeciwnik, z którym właśnie weszła w sojusz.
-Jak słusznie zauważyłeś, jesteś facetem - Cordelia zwróciła się do niego z uroczym uśmiechem, którego wyjątkowo nie okrasiła ironią czy złośliwością - I samo to działa na Twój plus. Mamy spory sojusz, ale do tej pory był z nami tylko Bob. Z Twoją pomocą przebijemy się do Rogu i chyba nie muszę tłumaczyć, co będzie działo się dalej.
Sięgnęła po kieliszek i upiła łyk wina. Uważała, żeby z tym nie przesadzić, nie miała bowiem najmocniejszej głowy, a wolała zachować trzeźwość umysłu przez cały czas tej rozmowy.
Gdy władzę nad słowami Finnicka przejęła jego trauma z areny, Cordelia przewróciła oczami. To jasne, że wszyscy nie będą się kochać do końca, prędzej czy później ktoś wbije nóż w plecy sojusznikowi. Ale tak było zawsze, więc zamiast się nad tym roztrząsać, można by było zacząć opracowywać jakiś plan.
-Coin chyba wie, kogo uwolniłabym w razie wygranej - kolejny łyk, tym razem udawany - Więc albo załatwi mnie na samym początku albo doczeka do końca...
Już miała zacząć snuć kolejne rozważania, ale zauważyła na ekranie twarz Sabriel. Coś ścisnęło ją w żołądku bo pomyślała, że gdziekolwiek jest teraz ta dziewczyna, dostała szanse przeżycia. I znając ją, wykorzystała to maksymalnie.
-Farciara... - mruknęła panna Snow, odwracając wzrok, bowiem twarz Sabriel kojarzyła jej się głownie z Violatorem, a chyba wiadomo, kto rządził całym przybytkiem i jakie uczucia żywiła do tego kogoś Cordelia.

Powrót do góry Go down
Sponsored content

Apartament na dziewiątym piętrze Empty
PisanieTemat: Re: Apartament na dziewiątym piętrze   Apartament na dziewiątym piętrze Empty

Powrót do góry Go down
 

Apartament na dziewiątym piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Apartament na trzecim piętrze
» Apartament na czwartym piętrze
» Apartament na piątym piętrze
» Apartament na szóstym piętrze
» Apartament na siódmym piętrze

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ośrodek szkoleniowy [w trakcie rozbiórki] :: Apartamenty trybutów-