IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
[runda #4] Christina & Avery

 

 [runda #4] Christina & Avery

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the prophet
Złota Palma
Złota Palma
Wiek : prawie 3 lata!
Zawód : celebryta

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptySob Lis 08, 2014 11:13 am

Lokacja docelowa jest dowolna, byle byłaby zgodna z tematem (supermarket), ale możecie opisać ją same. Całą rozgrywkę przeprowadzacie w jednym temacie, więc o przejściach do kolejnych pomieszczeń musicie informować w postach.

Link do zadania: *klik*

Powodzenia!
Powrót do góry Go down
the leader
Christina Annesley
Christina Annesley
https://panem.forumpl.net/t2559-christina-annesley#36692
https://panem.forumpl.net/t2560-chris#36725
https://panem.forumpl.net/t2561-christina-annesley#36727
https://panem.forumpl.net/t2562-przebieg-sluzby-utajniony#36728
https://panem.forumpl.net/t2577-chris#37024
https://panem.forumpl.net/t2564-christina-annesley
Wiek : 29 lat
Zawód : dowódca Strażników Pokoju, oficer szkoleniowy, pilot {starszy oficer}
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, broń palna + magazynek, zezwolenie na posiadanie broni, przepustka do KOLCa, telefon komórkowy i, zależnie od sytuacji, pełne umundurowanie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptySob Lis 08, 2014 8:04 pm

Zawsze na ostatnią chwilę. Zawsze. Kiedy ostatnio zachowała się jak normalny człowiek i zrobiła zakupy o cywilizowanych godzinach pracy? Kiedy nie była ostatnią klientką, a jedną z wielu? Kiedy miała okazję jogurty wybierać w tłumie, stać w kolejce i słyszeć pisk kółek sklepowych wózków krążących wokół niej? Kiedy, wybierając zestaw mrożonek na najbliższe posiłki, została niecnie zaatakowana przez rozchichotanego, pędzącego na krótkich nóżkach brzdąca, albo, wkładając do koszyka butelkę słodkiego wina, uraczona została bardzo dwuznaczną rozmową młodej pary dobierającej alkohol na wieczór?
Dawno. Bardzo, bardzo dawno.
Całe szczęście, nie była w tym sama. W porządku, to słabe pocieszenie, ale jednak jakieś. Bo zawsze mogła powiedzieć, że nie była ostatnią klientką, prawda? Że ostatnią była ta druga. Albo że właściwie żadna z nich ostatnia nie była, bo były we dwie, a to wszystko zmienia!
Bardzo często tą drugą był nie kto inny, tylko Avery Arrington. Chris nigdy nie wnikała, dlaczego poznana rok, może dwa lata temu śledcza odrabia nadgodziny równie namiętnie, co ona sama, za to nigdy nie miała oporów, by przyjąć jej towarzystwo podczas późnowieczornych zakupów tuż przed zamknięciem sklepu. Bo choć Annesley mogła nie być typową kobietką - taką, co to poplotkować lubi, kochanków obgada i o problemach żołądkowych dzieci podyskutuje - to wspólny rajd między sklepowymi półkami z jednoczesną wymianą mniej lub bardziej znanych przepisów kulinarnych był rytuałem całkiem sympatycznym. Tego dnia więc nie było inaczej - do położonego najbliżej koszar supermarketu dotarły wspólnie i ramię w ramię zagłębiły się między półki.
Sklep był duży, zdaniem Chris - znacznie większy, niż było potrzeba. Setki rodzajów jogurtów, miliony przeróżnych chrupek kukurydzianych (bogowie, czym mogą różnić się kukurydziane chrupki?!), kilometry regałów pełnych przypraw i półproduktów. Raj? Nie. Ale w końcu coś trzeba jeść, żeby jeść - coś trzeba kupić, a żeby kupić - trzeba się tu zjawić, chciał czy nie chciał.
-Potrzebujesz czegoś konkretnego czy lecimy jak zwykle? - Jak zwykle, czyli po kolei, slalomem, spontanicznie uaktualniając listę potrzeb. Co, że istnieje coś takiego jak lista zakupów? Dajcie spokój, kto ma czas takie robić?
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptySob Lis 08, 2014 11:24 pm

Czy jest na tym świecie coś lepszego niż zakupy? Tłum, kolejka, kiczowata muzyka, kolejka, bałagan na półkach, kolejka, biegające wokół dzieci, kolejka. Nie, Avery zdecydowanie nie była fanką kupowania. Nie ważne czy chodziło o szybkie wyjście do sklepu czy może wielogodzinne poszukiwania ubrań – gdyby mogła, najchętniej pominęłaby tę część swojego życia, przeznaczając resztki wolnego czas na coś bardziej pożytecznego. Niestety o niektórych potrzebach nie mogła zapomnieć nawet ona. Pod tym względem była jak reszta ludzi – ograniczona i zniewolona przez własną fizyczność.
A skoro o ludziach mowa – zakupy nie byłby dla niej aż taką udręką, gdyby nie ich popularność. W samej czynności wybierania i płacenia nie było nic złego. Problemem byli panoszący się wszędzie obywatele, ich niezdecydowanie, głupawe zwyczaje sięgania po produkty ustawiane najbardziej z tyłu, pozwalanie dzieciom na prowadzenie wózków i przede wszystkim tworzenie gigantycznych kolejek. Dlatego właśnie przychodziła do sklepu tylko 15 minut przed zamknięciem, kiedy większość uliczek wyludniała się. Czasem jeszcze trafiała się uparta starsza pani prosząca ją o ściąganie z najwyższych półek kolejnych puszek, ale większość osób w tym wieku wolała robić zakupy od samego rana i to właśnie była największa marketowa zmora. Raz popełniła ten błąd i wstała wcześniej, aby wejść do sklepu tuż po otwarciu. Określenie „zostać zgniecionym” w tamtym wypadku było sporą przesadą. Po tak bezpośrednim spotkaniu z chmarą biegnących staruszek, próbujących wykupić ofertę specjalną, zaczęła unikać kupowania przed dwunastą.
Jedynym pocieszeniem było to, że w swoim nieszczęściu nie została sama. Jak mówią, wspólny wróg łączy, więc Christina błyskawicznie stała się jej sojuszniczką w walce z zakupową codziennością. Chociaż tyle dobrego, bo w gruncie rzeczy Annesley nie zawadzała Avery jakoś szczególnie. Można powiedzieć, że w większości wypadków nawet ją lubiła. Zresztą, będąc detektywem, wypadało mieć dobre stosunki z dowódcą strażników, więc nawet jeśli nie zawsze się z nią zgadzała, nie dawała jej tego odczuć. I musiała przyznać jeszcze jedno – z taką osobą u boku, zapełnianie sklepowego wózka stawało się milion razy bardziej przyjemną czynnością.
- Jak zwykle – rzuciła neutralnym tonem. – Chyba że ty nastawiłaś się na coś konkretnego – dodała, rozglądając się już dookoła. Nie zamierzała zabawić tam długo. Weźmie najpotrzebniejsze rzeczy, a potem wróci do domu i przez najbliższych parę dni będzie miała spokój. – Załatwmy to szybko – powiedziała, sięgając już po sok pomarańczowy. Mieszkanie samemu miało wiele wad, ale jedną z ważniejszych zalet było to, że sama decydowała, ile i co będzie jadła. A dzięki temu mogła sporo zaoszczędzić nie tylko na pieniądzach, ale też czasie. – Czym właściwie różnią się te wszystkie jogurty naturalne? – zapytała, przechodząc do lodówek. Jakby brakowało jej w życiu problemów.
Powrót do góry Go down
the leader
Christina Annesley
Christina Annesley
https://panem.forumpl.net/t2559-christina-annesley#36692
https://panem.forumpl.net/t2560-chris#36725
https://panem.forumpl.net/t2561-christina-annesley#36727
https://panem.forumpl.net/t2562-przebieg-sluzby-utajniony#36728
https://panem.forumpl.net/t2577-chris#37024
https://panem.forumpl.net/t2564-christina-annesley
Wiek : 29 lat
Zawód : dowódca Strażników Pokoju, oficer szkoleniowy, pilot {starszy oficer}
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, broń palna + magazynek, zezwolenie na posiadanie broni, przepustka do KOLCa, telefon komórkowy i, zależnie od sytuacji, pełne umundurowanie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyNie Lis 09, 2014 11:41 am

W tym miejscu warto może poruszyć temat: Chris i gotowanie. Otóż, Chris nie gotowała. Nie to, żeby nie potrafiła - po prostu od lat nie było sytuacji, by opłaciło jej się stać godziny przy kuchni, przygotowując coś specjalnego. Gotowanie dla samej siebie nie było niczym, czemu chciałaby się poświęcać, a nie miała przecież kogoś, z kim mogłaby się swoimi wyrobami dzielić. To znaczy, wróć, może i miała - ostatecznie mogłaby zaprosić na kolację Balise'a, mogłaby też gościć u siebie Scarlett, a gdyby postarała się i znalazła swych braci, mogłaby mieć okazję do gotowania dla całej rodziny. Ci jednak, których teoretycznie miała na wyciągnięcie ręki, nigdy nie mieli czasu - podobnie jak sama Annesley, która również nie cierpiała na nadmiar wolnego - a poszukiwania rodziny były zupełnie inną historią, tematem, na który Chris nie rozmawiała. Wiedząc to wszystko łatwo było więc uzmysłowić sobie, że jakiekolwiek planowe zakupy zwyczajnie nie mają sensu - nie miała po co wypisywać sobie, co dokładnie jej potrzeba, nie musiała zastanawiać się, czego brakuje jej w lodówce. Zawsze brała to, na co akurat w tej chwili miała ochotę, nie zwracając zupełnie uwagi na to, czy ogórki kiszone pasują do mleka, a tabliczka czekolady do ostrych papryczek chili.
- Ależ skąd - parsknęła śmiechem. - To nadal nie jest czas, kiedy musiałabym się zastanawiać, co mi będzie potrzebne do obiadu.
Skinęła jeszcze głową na chęć Avery, by nie spędzać tu więcej czasu, niż było potrzeba i wsadzając do wózka całą zgrzewkę wody mineralnej, chwilę później już stała przy lodówkach obok Arrington.
- Może zawartością jogurtu w jogurcie? - Uniosła brwi znacząco. To było jedno z tych pytań, na które nie znała odpowiedzi. Nie umiała jej też odnaleźć nawet biorąc do ręki dwa pojemniczki i porównując mądrze brzmiące litanie składników, których połowy w normalnym jogurcie najpewniej nie powinno być.
Ostatecznie prychnęła cicho, wrzucając do wózka oba egzemplarze, które trzymała.
- Co to za różnica? - zapytała retorycznie. - Jogurt to jogurt. Równie dobrze mogą być produkowane przez tych samych ludzi i pakowane w inne pudełka tylko po to, by wmówić nam, że rynek wciąż obywa się bez monopolisty.
Wizytę w dziale nabiałowym kończąc dorzuceniem do zakupów paczki pokrojonego już sera żółtego i litrowej butelki mleka, manewrowała właśnie pojazdem w kierunku kolejnych lodówek, tym razem pełnych mniej lub bardziej naturalnego mięsa, gdy...
- Kurwa mać! - wydarła się, gdy przy akompaniamencie zawodzącego wycia alarmu przeciwpożarowego sklepowy sufit zafundował im niezapowiedziany monsun. Strugi lodowato zimnej wody w jednej chwili zamieniły umiarkowanie przyjemne zakupy w pieprzony kataklizm pełen rozmokłych płatków kukurydzianych, sopli zamarzających na brzegach lodówek i drażniącego pisku skrzypiących na mokrej posadzce butów.
Nie zdążyła jeszcze dokończyć szykowanej litanii przekleństw, gdy na końcu sklepowej alejki pojawił się jakiś podrostek z obsługi. Wyglądając równie tragicznie, co one dwie - od góry do dołu zlany wodą, zadyszany i rozczochrany - popiskującym biegiem przytruchtał do mundurowych, mając najwyraźniej spore problemy z doborem odpowiednich słów. Wysłowienia się nie ułatwiał mu też zapewne fakt, że Chris wciąż miała na sobie służbowy uniform oraz minę, która zapowiadała rychłe zaproszenie do zabawy Gerarda.
- Prze-epraszam... - wyjąkał chłopaczyna, spoglądając na kobiety wzrokiem zbitego psa. - M-mieliśmy awarię i... I... Ten alarm, to właśnie przez nią. I prysznic. - Wskazał ręką ku sufitowi, jak gdyby faktycznie trzeba było tłumaczyć, skąd ta nawałnica. - Z-zaraz posprzątamy, zetrzemy to wszystko i.. ee... tylko... - Czknął zestresowany, przemowę dokończył jednak z podziwu godną determinacją. - Drzwi się zablokowały. N-nie powinny, bo w końcu... system przeciwpożarowy... powinny mieć opóźnienie... żeby wyjść, ale... Zablokowały się. Wezwaliśmy techników i... - Młody człowiek wyglądał mniej więcej tak, jakby miał się zaraz rozpłakać. - P-pan dyrektor... P-pan... On zaraz p-przyjdzie ii... iii... zakupy na koszt firmy... pięćdziesięcioprocentowy rabat na najbliższe pół roku...
Chris przestała słuchać w połowie, bardziej skupiając się na tym, że dygoce z zimna. Mundury może i były fajne, wygodne i na co dzień całkiem ciepłe, ale bardzo łatwo chłonęły też wodę. A gdy woda miała temperaturę ciekłego azotu, wiadomo było, co to znaczy.
To najwyraźniej nie umknęło uwadze reprezentanta marketu, bo chłopak aż zatchnął się, najwyraźniej przerażony swym brakiem wcześniejszej reakcji na fakt nieprzyjemnego zimna.
- Najcieplej jest... jest... w wędzarni, na mięsnym. Tam na końcu. - Wskazał ręką kierunek. - Więc może... może... Ja jeszcze przyniosę herbaty i... Jakiś ręcznik?
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyNie Lis 09, 2014 4:28 pm

Avery również nie była pięciogwiazdkową kucharką. Właściwie w jej kategorii nie przyznawało się gwiazdek. Zwykle również nie zwracała sobie głowy gotowaniem, bo nie widziała sensu w przygotowywaniu posiłku dla jednej osoby. Potem jedzenie leżało w lodówce, a on jadła je przez najbliższych parę dni. Kiedyś, w Trzynastce, w ogóle nie musiała myśleć o czymś tak przyziemnym. Byli kucharze, który zajmowali się tym za nią. Jej jedynym obowiązkiem było przyjście o odpowiedniej porze, przełknięcie szarej papki (z czasem szło się przyzwyczaić), a potem powrót do pracy i tak w kółko. Wogóle nie myślała o jedzeniu, dlatego po zakończonej rebelii trudno było jej dostosować się do innego, samodzielnego rytmu dnia. Dzisiaj sytuacja nie wyglądała tak źle. Mogła poszczycić się kilkoma książkami kucharskimi w swojej biblioteczce, których, co prawda, nie otwierała często. Zachowywała je na szczególne okazje, dopiero wtedy ukazując gościom swoją zaradność.
Z którą było o wiele gorzej w kwestii zakupów. - W takim razie wszystko jedno - westchnęła, kręcąc głową. Wybrała pierwszy z brzegu i wrzuciła go do koszyka, nie zamierzając wynikać w skład. Co z tego, ile świństwa zawierał? Była jakakolwiek różnica, jeżeli zamiast kulki, umarłaby z wyniszczenia żołądka? Pewnie oprócz czasu, jaki by jej został, wszystko inne wyglądałoby tak samo. Zdrowa żywność była trochę przereklamowana i na pewno nie da się odnaleźć jej w sklepie. Z kolei na pielęgnacje własnego, organicznego ogródka nie miała czasu, miejsca ani ochoty.
Słysząc uwagę na temat monopolu jogurtowego, w duchu przyznała jej rację. Skąd oni, mieszkańcy Kapitolu, mieli wiedzieć, czy dane produkty na pewno pochodziły z różnych dystryktów? Nikomu nie chciałoby się wsiadać w poduszkowiec i lecieć tylko po to, aby sprawdzać prawdziwość etykiet. Większość ludzi na pewno nawet ich nie czytała, nie wspominając o rozumieniu wszystkich wypisanych tam nazw. - Chyba nie jest aż tak źle. Ktoś od nas powienien to kontrolować - powiedziała, omijając wzrokiem sery. Nie, nawet nie myślała o ich kupnie. Ostatnio, kiedy kupiła jeden, musiała umyć całą lodówkę, żeby pozbyć się okropnego zapachu. W zamian również sięgnęła po butelkę mleka ("100% naturalne") i z ulgą opuściła alejkę.
Miała zamiar zagłębić się w kolejną, kiedy niespodziewanie zaczęła wyć syrena, a zaraz potem pojawiły się strugi wody moczące jej włosy oraz ubranie. Zdezorientowana, zatrzymała się, próbując zasłonić od góry butelką mleka resztki suchej powierzchni. Była to tylko rozpaczliwa próba, która nie dała żadnego efektu i już po chwili Avery - przemoczna do suchej nitki, marzniąca i wściekła - przeczesywała wzrokiem najbliższe otoczenie, szukając przyczyny zdarzeń. Już po chwili pojawił się mężczyzna, próbujący wytłumaczyć im dość niezgrabnie całą sytuację. Wysłuchała go cierpliwie do końca, nie wiedząc, czy powinna już zacząć krzyczeć czy może wstrzymać się jeszcze chwilę. Miał sporo szczęścia, że choć pod koniec zaproponował im pomoc.
Arrington spojrzała na Chrisitnę, zastanawiając się, co gorsze: marznięcie tutaj czy spędzenie paru godzin wśród zapachu mięsa? No cóź, tam przynajmniej było ciepło. - Idziemy. Proszę przynieść tam te herbaty i ręczniki - powiedziała, ledwie widocznie kręcąc głową. Nie wierzyła, że dzieje się to naprawdę. Utknąć w supermarkecie?
- Nie wiem, czy ten cały rabat jest w stanie wynagrodzić to miejsce - powiedziała ciszej do Christiny, kiedy dotarły już na wskazane miejsce. Nie przeszkadzał jej widok mięsa, ale jego zapach. Widząc te wszystkie kiełbasy, schaby i nie wiadomo co jeszcze, westchnęła. Nawet rozwieszone w całości zwierzę. Usiadła na wolnym krześle. Zapowiadał się cudowny wieczór.
Powrót do góry Go down
the leader
Christina Annesley
Christina Annesley
https://panem.forumpl.net/t2559-christina-annesley#36692
https://panem.forumpl.net/t2560-chris#36725
https://panem.forumpl.net/t2561-christina-annesley#36727
https://panem.forumpl.net/t2562-przebieg-sluzby-utajniony#36728
https://panem.forumpl.net/t2577-chris#37024
https://panem.forumpl.net/t2564-christina-annesley
Wiek : 29 lat
Zawód : dowódca Strażników Pokoju, oficer szkoleniowy, pilot {starszy oficer}
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, broń palna + magazynek, zezwolenie na posiadanie broni, przepustka do KOLCa, telefon komórkowy i, zależnie od sytuacji, pełne umundurowanie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyNie Lis 09, 2014 7:14 pm

To jakieś kpiny. To jakiś kiepski żart, prawda? Zaraz wyskoczy im tu jakiś przebrany za parasol sprzedawca, zafunduje przemowę promocyjną nowe wyroby - z kaloszami marki XYZ będziesz chodził po wodzie jak Jezus! - wepchnie w garść plik ulotek i będą mogły wrócić do domu jak ludzie. Po krótkiej chwili oczekiwania nic podobnego jednak się nie wydarzyło, a zamiast tego...
- Ja pierdolę - zatrzymała się na progu, nie wierząc, że to robią. Że urządzają sobie pieprzony biwak w wędzarni. Tak, jasne, faktycznie było tu cieplej, ale... Mięso. Tu mięso, tam mięso, wszędzie mięso. Nóżki, skrzydełka, żeberka, pręgi, ogonki, ozorki i kurwa nawet cały prosiak. Okej, widziała w swoim życiu więcej, ale jeszcze nigdy nie była zmuszona ogrzewać się w towarzystwie stygnącego trupa. Albo, jak w tym przypadku, trupa już całkiem zimnego, oskalpowanego, wypatroszonego. Romantycznie, nie ma co. Bardzo, kurwa, sympatycznie.
Zdaje się jednak, że nie bardzo miały miejsce. Christina czuła się tak, jakby miała zaraz utracić wszystkie szczękające teraz z zimna zęby, jednocześnie zaliczając ogólnoustrojowy napad padaczki. Taki stan zaś, chciała czy nie, mogła zwalczyć tylko ciepłem. Wybaczcie, zamordowane bestialsko i wywieszone na pokaz świnki.
Wędzarni powódź, co jasne, nie ominęła. Na podłodze było jeziorko, w powietrzu - ze względu na połączenie wilgoci z ciepłem - duchota. Czyli co, sauna, tak?
Nim roztrzęsiony młodzieniec zdążył do nich wrócić z obiecaną herbatą, ręcznikami i nawet jakąś szmatą, którą ochoczo zaczął wycierać podłogę, Annesley pozbyła się już ciężkiej teraz, nasiąkniętej wodą kurtki od munduru i zabierała się właśnie do zdjęcia także spodni. Bo chyba jasne, że w nich się nie ogrzeje, co? Postanowiła tylko zaoszczędzić chłopakowi dodatkowego stanu przedzawałowego i zaczekać z pół-striptizem na później.
I może dobrze. Dobrze, bo, jak się okazuje, chłopak miał do przekazania jeszcze jedną wiadomość. Bardzo złą wiadomość. Tak złą wiadomość, że Chris była gotowa udusić go gołymi rękami i zawiesić na haczyku tuż obok spoglądającej na nich martwymi ślepiami świnki.
- Ja... Ja chciałbym... To znaczy... Dzwoniliśmy do techników no i... Oni... Znaczy... Oni przyjadą jutro - wykrztusił wreszcie. Gdzieś za drzwiami mignęła sylwetka brodzącego po kostki w wodzie dyrektora przybytku, który najwyraźniej wolał podejrzeć, jak radzi sobie jego wysłannik, niż pojawić się tu samemu.
Annesley... Cóż, Annesley po raz kolejny utraciła wiarę.
Technicy przyjadą jutro.
Jak jutro? Co jutro? A noc?
- Więc... ja może... Jeszcze materace jakieś? - zapytał chłopaczyna nieśmiało, a Chris w tym momencie parsknęła nieopanowanym, pełnym niedowierzania śmiechem.
- No pewnie, i jeszcze jakieś towarzystwo. Jeszcze nigdy nie pieprzyłam się otoczona przez martwe prosiaki - rzuciła beztrosko, absolutnie poważnie, tak bardzo poważnie, że wrogość jej spojrzenia można by traktować jako jawną groźbę mordu.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyNie Lis 09, 2014 9:09 pm

Pracowała jako śledczy, więc obcowanie z trupami nie było jej obce. Jednak nigdy jeszcze nie dostąpiła zaszczytu tak bliskiego spotkania z mięsem zwierzęcym. Chciało jej się śmiać, ale z rozpaczy. Jak zwykłe zakupy mogły przemienić się w takie piekło?
Rozpuściła włosy z nadzieją, że dzięki temu szybciej wyschną. Co prawda ubranie dalej miała nieprzyjemnie przesiąknięte wodą, ale nie zamierzała niczego zdejmować do chwili aż nie dostanie ręcznika. Na razie podwinęła tylko rękawy. Czuła, że w wędzarni było ciepło (wszędzie było cieplej niż przy tych pieprzonych lodówkach) i to chyba na tyle z pozytywów. A no i była jeszcze gorąca herbata, która nagle stała się zbyt gorąca jak na to miejsce, a jej mocny aromat tworzył nieprzyjemną mieszankę wraz z powietrzem przesiąkniętym okropnym zapachem. Czym sobie na to zasłużyła? Może jeszcze gdyby miała obsesję na punkcie zakupów i ciągle przesiadywała w sklepach, zrozumiałaby, że to swego rodzaju kara. Przecież było wręcz przeciwnie. Ile trzeba mieć szczęścia, żeby trafić na coś takiego?
W ciszy przyglądała się chłopakowi próbującemu pozbyć się z podłogi chociaż części wody. Nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby mu pomóc. To przecież one były poszkodowane przez ten ich marny system przeciwpożarowy. Jakim prawem ona mogła mieć spieprzony dzień, a on nie?
Niestety najwyraźniej nie był to koniec szczęśliwych wiadomości. Słysząc, że technicy pojawią się dopiero jutro, miała ochotę wydrapać mu oczy. Dobrze, że dzieliła ich kałuża wody, bo tym razem mogłaby już nad sobą nie zapanować. Tymczasem ustawiła nogi na krawędzi krzesła, zaciskając usta w wąską linię. Odwróciła wzrok, ale właściwie nie miała na czym go zaczepić, więc wróciła do przerażonego chłopaczyny. Swoją reakcją, jeszcze bardziej doprowadzał Avery do szału. Czego on się tak bał? Gdyby chciały, już dawno by z nim skończyły, a jednak nadal był w jednym kawałku. No i jako jedyny wychodził z jakąś inicjatywą, podczas gdy dyrekcja nawet nie raczyła ruszyć do nich tyłka. Skoro miały tu spędzić noc, może zdążą jeszcze się z nim rozmówić.
Uśmiechnęła się, słysząc uwagę swojej towarzyszki niedoli. Tak, materace się przydadzą, ale chyba niekoniecznie do spania. No, przynajmniej Arrigton nie widziała siebie zasypiającej w tym miejscu. Zaczekała aż przyniesie wspomnianą rzecz i w końcu zostawi je same.
- Ile masz przy sobie nabojów? – zapytała, uśmiechając się do Annseley. O broń nie musiała się martwić. Obydwie rzadko kiedy się z nią rozstawały i Avery była prawie pewna, że i tym razem Chrisitna miała ją przy sobie. – Nie masz ochoty poćwiczyć trochę strzelanie do celu? Skoro i tak mamy spędzić tu całą noc, dlaczego by się trochę nie rozerwać? – zapytała, wyciągając swój pistolet. Wiedziała, że takiej propozycji strażniczka nie mogłaby odrzucić. A celów i tak nie brakowało. W końcu kto złościłby się o strzelanie do i tak zamordowanych zwierząt.
Powrót do góry Go down
the leader
Christina Annesley
Christina Annesley
https://panem.forumpl.net/t2559-christina-annesley#36692
https://panem.forumpl.net/t2560-chris#36725
https://panem.forumpl.net/t2561-christina-annesley#36727
https://panem.forumpl.net/t2562-przebieg-sluzby-utajniony#36728
https://panem.forumpl.net/t2577-chris#37024
https://panem.forumpl.net/t2564-christina-annesley
Wiek : 29 lat
Zawód : dowódca Strażników Pokoju, oficer szkoleniowy, pilot {starszy oficer}
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, broń palna + magazynek, zezwolenie na posiadanie broni, przepustka do KOLCa, telefon komórkowy i, zależnie od sytuacji, pełne umundurowanie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyNie Lis 09, 2014 9:50 pm

W porządku, Christina szczerze wątpiła, by urządzenie sobie strzelnicy w wędzarni było po myśli zarządu supermarketu, ale... Czy naprawdę któraś z nich by się tym przejmowała? Ostatecznie lepiej ćwiczyć na czymś i tak już martwym niż chociażby na tym wystraszonym chłopaczynie, prawda? A że i tak należało im się jakieś zadośćuczynienie, to przynajmniej mogły sobie same wyznaczyć jego ramy. Rabat rabatem, ale jeśli mają tu spędzić noc, ulotnienie swych nerwów było niezbędne. Dyrekcja powinna to zrozumieć... Lub nie. Mało istotne. Obecny system polityczny i społeczny był o tyle wygodny, że kobiety nie musiały przejmować się konsekwencjami swych poczynań. Cudnie.
Gdy tylko reprezentant sklepowej brygady ulotnił się po przytachaniu im materacy, tym samym ostatecznie zostawiając je samym sobie, Chris bez wahania ściągnęła z siebie także biały t-shirt oraz spodnie, zawijając potem długim ręcznikiem jak meksykańskim ponczo. Rozwieszając ciuchy na wyglądającej na najbardziej czystą poprzeczce (zazwyczaj służącej za wieszak na mięso) odpięła tylko od pasa kaburę z bronią, wyciągnęła pistolet, załadowała magazynek i spojrzała na Avery znacząco.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że mam ochotę.
Nie zważając na to, jak paradnie muszą w tej chwili wyglądać, półnagie, uzbrojone, gotowe do starcia z przerażająco niebezpiecznym, żądnym krwi mięsem, zlustrowała pomieszczenie uważnym spojrzeniem, by wreszcie wskazać rząd świńskich korpusów pod jedną ze ścian. Utrzymująca je poprzeczka nie była zwykłym, nieruchliwym drągiem, ale czymś w rodzaju prowadnicy, co dawało nadzieję na możliwość regulowania odległości. Gdy chwila manipulowania przy panelu sterowania potwierdziła jej domysły, Annesley była w pełni usatysfakcjonowana. W tej chwili chyba nic nie stało na przeszkodzie, by mogły rozpocząć swe małe zawody.
- Pięć rund po trzy strzały, od najkrótszego do najdalszego dystansu? - zaproponowała, ustawiając jednocześnie bujający się powabnie na haku kawał mięsa w śmiesznie krótkiej odległości. Zaczynanie od tak banalnego dystansu z pewnością mogło wydawać się infantylne, ale zasady zawsze były takie same - oko akomodowało się stopniowo, stąd głupotą byłoby rzucanie się od razu na głęboką wodę. Rozpoczęcie od najprostszego poziomu pozwoli im wpaść rytm i da znacznie większe szanse, że na koniec wyniki będą faktycznie satysfakcjonujące, mięso - zmasakrowane a dyrekcja sklepu licząca straty - na skraju wytrzymałości nerwowej.
Chris upiła jeszcze łyk gorącej herbaty, poprawiła pasiasty ręcznik na ramionach i myśląc w duchu, że w tej chwili do pełni atrakcyjnej prezencji brakuje jej tylko sombrera i bujnego, czarnego wąsa, z lekkim uśmiechem zachęciła Avery do rozpoczęcia rozgrywek. Strzelanie równolegle byłoby o tyle niefajne, że trwałoby krócej - a przecież chciały zająć sobie jak najwięcej czasu - a ponadto nieprzyjemnie (i ryzykownie) drażniłoby uszy, czego chyba żadna z nich nie chciała.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyPon Lis 10, 2014 12:22 am

Sama nie wiedziała, skąd w jej głowie pojawił się taki pomysł. Prawdopodobnie był on efektem wybuchowej mieszanki uczuć, która z każdą chwilą wypełniała ją coraz bardziej. Wściekłość, obojętność, nuda, zmęczenie. Chyba nikt nie wymagał od niej, że będzie przyglądać się temu całemu cyrkowi z wyrozumiałym uśmiechem i zapewniać wszystkich wokół, że nic się nie stało? Nie, tym razem naprawdę nie miała ochoty ukrywać się za swoją maską. Uważała, że coś jej się od życia należało i na pewno nie był to materac pozostawiony na nadal wilgotnej podłodze. Poszła więc za przykładem Christiny i z ulgą ściągnęła mokrą, nieprzyjemnie zimną koszulę oraz spodnie, a potem owinęła się ręcznikiem. Poczuła się zdecydowanie lepiej. Nie było jej już ani za zimno ani za gorąco, a wilgotne ubrania nie krępowały ruchów. Poprawiła się jeszcze w krześle i zaczekała aż tamta się przygotuje.
W ogóle nie zastanawiała się, co robi. Dla niej ten dzień i tak był już na straconej pozycji. Nie obchodziło ją, że wygląda jakby wpadła do mięsnego spa, a jedyny zabieg, jaki otrzyma to masaż dłoni uchwytem od broni. Było wystarczająco beznadziejnie bez tego, więc chyba zasłużyła sobie na tę jedyną w swoim rodzaju chwilę wytchnienia. No, przynajmniej ona uznała, że na to zasługuje. Personel supermarketu na pewno nie będzie zachwycony, ale kiedy każą jej za to zapłacić, powie, że to w ramach rabatu.
Kiedy już wszystko zostało przygotowane i cele znajdowały się w odpowiedniej odległości, odbezpieczyła swój pistolet. Uśmiechnęła się do siebie, czując jego ciężar. Chwilę mierzyła do pierwszego prosiaka, aby już po chwili wypuścić trzy kule. Wraz z nimi po wędzarni rozległ się głośny huk, który ustał w chwili, gdy naboje utknęły w wielkim cielsku. Trafienie do takiego celu nie było niczym trudnym. Dobrze przygotowany początkujący żołnierz też potrafi to zrobić, dlatego Avery nie odczuwała niczego szczególnego. No dobra, nie czuła niczego szczególnego poza małym ukłuciem satysfakcji. Rzadko kiedy zdarzało jej się robić podobne rzeczy. Skoro była częścią aparatu stającego na straży prawa, sama nie powinna go łamać.
Na szczęście każda reguła ma swój wyjątek. Posłała Annesley zachęcające spojrzenie, oczekując na jej kolej. Podejrzewała, że wygrana może nie przyjść Arrington łatwo. Przeciwniczka miała więcej wspólnego z używaniem broni, Avery z kolei strzelała tylko w skrajnych przypadkach. Nie znaczy to jednak, że od czasu do czasu nie lubiła wpaść na strzelnicę, aby sobie poćwiczyć lub przypomnieć niektóre umiejętności. Nie ważne, czy nosiłeś mundur – w tym państwie wypadało umieć obsługiwać pistolet. Nawet jej święta siostra o tym wiedziała, choć pewnie nie przyznałaby się do tego na głos. Pacyfizm to jedna wielka bzdura wymyślona dla tych, którzy zwyczajnie boją się podejmować jakąkolwiek walkę.
Powrót do góry Go down
the leader
Christina Annesley
Christina Annesley
https://panem.forumpl.net/t2559-christina-annesley#36692
https://panem.forumpl.net/t2560-chris#36725
https://panem.forumpl.net/t2561-christina-annesley#36727
https://panem.forumpl.net/t2562-przebieg-sluzby-utajniony#36728
https://panem.forumpl.net/t2577-chris#37024
https://panem.forumpl.net/t2564-christina-annesley
Wiek : 29 lat
Zawód : dowódca Strażników Pokoju, oficer szkoleniowy, pilot {starszy oficer}
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, broń palna + magazynek, zezwolenie na posiadanie broni, przepustka do KOLCa, telefon komórkowy i, zależnie od sytuacji, pełne umundurowanie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyPon Lis 10, 2014 11:53 am

Podczas, gdy Avery zajmowała pozycję i składała się do strzału, górę nad Chris wziął jej zmysł szkoleniowca. Jasne, nie były na treningu, ponadto właściwie nie było błędów, które mogłaby Arrington wytknąć - postawa, sposób trzymania broni, wreszcie samo podejście do strzału, wszystko było jak najbardziej prawidłowe - samo spojrzenie Annesley jasno wskazywało jednak, czym jeszcze do niedawna zajmowała się na co dzień. Uważne, lustrujące, bezwstydnie oceniające - dokładnie takie, jakim raczyła swoich rekrutów podczas ich nieudolnych, pierwszych prób. Opierając się ramieniem o ścianę (jedno trzeba było sklepowej ekipie przyznać - umieli dbać o czystość nawet tu, w pomieszczeniu pełnym surowego mięsa) spoglądała nie na truchło, w które trafiały pociski, ale na grę mięśni kobiety. Na ocenienie wyników przyjdzie jeszcze czas, porównają się na koniec - teraz Chris nie mogła oprzeć się możliwości ponownego zajęcia pozycji oficera szkoleniowego. Wbrew wszystkiemu, co mogła dotąd mówić, szkolenie świeżaków sprawiało jej przyjemność. Mogła się na nich wydzierać, mogła krytykować ich w ostrych słowach, mogła prosić bogów o cierpliwość - to wszystko jednak nie miało znaczenia. Odkąd pozbawiono ją zarówno poduszkowców, jak i godzin szkoleniowych, czuła się tak, jakby wyrwano jej kawał życia.
Gdy nadeszła jej kolej, stanęła naprzeciw drugiego, niepodziurawionego jeszcze świniaka i odbezpieczając broń, strzały oddała niemal od razu, praktycznie jeden po drugim. Nie byłoby przechwalaniem się stwierdzenie, że z takiej odległości trafiłaby z zamkniętymi oczyma - w tym przypadku to po prostu była prawda. Nad swą celnością musiała pracować na bieżąco, bo jakiekolwiek uchybienie w zdolnościach strzeleckich niemal od ręki przekreślałoby ją jako zawodowego żołnierza czy, jak teraz, Strażnika.
Ogółem jednak nie zamierzała się przywiązywać do efektów dzisiejszych, spontanicznych zawodów. Jasne, gdyby nagle okazało się, że trafiła wszędzie, tylko nie w prosiaka, w którego miała, z pewnością byłaby skonsternowana, ale... Dajcie spokój, tym razem chodziło głównie o zabicie czasu. Dosłownie zabicie.
Po oddaniu trzech strzałów ponownie wykorzystała naprędce nabyte umiejętności manewrowania wiszącym na hakach mięsem i przesunęła ich prowizoryczne tarcze strzelnicze nieco dalej, choć wciąż jeszcze stosunkowo blisko. Potem odsunęła się o dwa kroki, by nie przeszkadzać i z szerokim uśmiechem znów ustąpiła chwilowo pola Avery.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyPon Lis 10, 2014 8:27 pm

Avery również wierzyła, że technika, postawa, praca mięśni i inne takie odgrywają dużą rolę podczas strzelania, ale nie zwracała na niej tak dużej uwagi jak Christina. Gdy obserwowała jej przygotowania, wolała spojrzeć raczej na całokształt. Przeciwniczka stała twardo na nogach, pewnie trzymając broń, a na jej twarzy odmalowywało się pełne skupienie. Zaraz potem padły trzy strzały – jeden po drugim. Z tego wszystkiego emanowała pewność siebie oraz dokładność. Arrington nauczyła się, aby nie oceniać ludzi przedwcześnie, ale w tym wypadku nie mogła się powstrzymać. Nie było to żadne spaczenie zawodowe, ale jedynie podstawowa obserwacja, której potrafiło dokonać nawet dziecko. Mimo wszystko cieszyła się, że trafiła tutaj z kimś tak samo zdesperowanym i wściekłym jak ona sama. Nie wyobrażała sobie urządzenia zawodów w strzelaniu, na przykład z Ginsbergiem. Pewnie zanim ustawiliby sobie cele, nie byłoby komu do nich mierzyć.
Pierwsza runda zawsze była nudna. Nie było w niej nic widowiskowego, podobnie jak w drugiej. Co prawda odległość zwiększyła się, lecz nadal pozostawała dość przeciętna. Zaczekała aż Christina przesunie kolejny kawał mięsa i wzięła głęboki oddech. Wymierzyła i strzeliła, ale tym razem zaczekała z kolejnymi strzałami, aby wyraźnie zaznaczyć ich liczbę.
Pierwszy strzał zadedykowała swojej siostrze, Gwen, która lada moment zgnije w więzieniu. Miała małe szanse na dobre ukrycie się w Kapitolu – w tej chwili szukało jej kilka jednostek strażników w kilku różnych miejscach. Skoro tylko wpadnie w ich ręce, zostanie przesłuchana, a potem znajdzie się pod kluczem. Może niekoniecznie jej. Na pewno znajdzie się ktoś, kto spróbuje trochę ją utemperować.
Kolejny przeznaczyła Maisie. Już wkrótce okres dobrobytu u boku ojca miał się skończyć. Informacje z przesłuchania pójdą w ruch, ktoś w końcu nakręci odpowiednią sprężynę, która poruszy kolejne mechanizmy, aż w końcu problem sam się rozwiąże. Wówczas Avery będzie czekała na swój moment, a kiedy on przyjdzie, wniesie o wznowienie tamtego śledztwa, wykorzysta przysłane dokumenty i tym samym sprawi, że sprawiedliwości stanie się za dość.
A ostatni? Ostatni niech pozostanie słodką tajemnicą śledczej Arrington.
- Aż dziwne, że nie wrócił tu ten chłopiec – powiedziała, jeszcze chwilę przyglądając się tarczy. To było zbyt piękne, aby mogła dziać się naprawdę. – Myślisz, że tak bardzo się nas wystraszył? – zapytała z prawie autentycznym smutkiem w głosie. Kto by pomyślał, że praca w sklepie może być tak stresująca?
Powrót do góry Go down
the leader
Christina Annesley
Christina Annesley
https://panem.forumpl.net/t2559-christina-annesley#36692
https://panem.forumpl.net/t2560-chris#36725
https://panem.forumpl.net/t2561-christina-annesley#36727
https://panem.forumpl.net/t2562-przebieg-sluzby-utajniony#36728
https://panem.forumpl.net/t2577-chris#37024
https://panem.forumpl.net/t2564-christina-annesley
Wiek : 29 lat
Zawód : dowódca Strażników Pokoju, oficer szkoleniowy, pilot {starszy oficer}
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, broń palna + magazynek, zezwolenie na posiadanie broni, przepustka do KOLCa, telefon komórkowy i, zależnie od sytuacji, pełne umundurowanie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyWto Lis 11, 2014 11:34 am

Przeznaczanie ciosów czy uderzeń konkretnym osobom nigdy nie było jej obce, a szczerze mówiąc - ostatnimi czasy aż zanadto znajome. To, że tym razem nie przywoływała żadnych imion było więc może skutkiem względnego spokoju, może braku frustracji, może tego, że jeszcze nie nazbierało jej się wystarczająco dużo zarzutów. Wyrzuciwszy z siebie wszystko, co było trzeba na ostatnim treningu z Argentem może zwyczajnie się wyciszyła i nie musiała na nikim się wyżywać... Jeszcze. Bo że powrót do stanu podobnego znerwicowania - by nie powiedzieć wkurwienia - nigdy nie zajmował jej wiele czasu, niebawem najpewniej znów zacznie strzelać do bardzo konkretnych, bardzo znajomych jednostek.
Tymczasem jednak stając na przeciw prosiaka widziała tylko żywą niegdyś świnię, nienoszącą niczyjej twarzy. Wypatroszony, gotowy do wędzenia kawał mięsa i nic ponadto. Poprawiając zsuwający się ciągle z ramienia ręcznik, zawiązała go ściślej i poprawiając ułożenie pistoletu w ręce, oddała pierwszy strzał.
- Może - rzuciła w odpowiedzi na pytanie Avery, tym razem nie spiesząc się z opróżnianiem magazynka. Ostatecznie miały przed sobą całą długą, tak bardzo romantyczną noc! - A nawet jeśli przedtem miał jeszcze chęć do nas wrócić, tak teraz z pewnością już ich nie ma - parsknęła cichym śmiechem. - W końcu jesteśmy rządowymi harpiami, a skoro zaczęłyśmy mordować na śmierć zdechłe prosiaki, to na pewno tylko czyhamy, aż w nasze ręce trafi ciepłe, młode ciałko. - Pokręciła głową z rozbawieniem. Nie, ta sytuacja wcale jej nie bawiła - w ogólnym rozrachunku Annesley wciąż była gotowa do mordu dokonanego gołymi rękami. Samo to jednak, jak były z Avery postrzegane, istotnie było śmieszne. Jasne, to wina systemu, że patrzy się na nie tak a nie inaczej, tym niemniej... Zabawne. Naprawdę.
Dwa kolejne przysługujące jej w tej turze strzały oddała trochę od niechcenia, potem znów manipulując prowadnicą i odsuwając ich tarcze jeszcze dalej. Podpierając się plecami o ścianę, zerknęła na Arrington z zaciekawieniem.
- Swoją drogą, coś u was nowego? - U was, znaczy się - u śledczych. Chris nie wpadała do nich, jeśli nie musiała, ale dobrze było wiedzieć, czy szykuje się coś nowego.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery EmptyWto Lis 11, 2014 4:37 pm

Ta głupia zabawa rozluźniła ją nieco. Początkowe spięcie i nerwy ustąpiły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (albo kolby). W przerwie poruszała ramionami, zdając sobie sprawę, że przez ten cały czas ich mięśnie pozostawały napięte. Pewnie nie powinna się tak denerwować o byle co, ale miała wrażenie, że dzisiaj jej poziom szczęścia spadł sporo poza normę. Sprawy nie polepszał fakt, że prawdopodobnie nie wyśpi się, a od południa miała już być na posterunku. Zakładając nawet, że technicy przybędą z samego rana, dość szybko uporają się z zamkiem, zdąży wpaść do domu, odświeżyć się i może wypić kawę. Czyli zapowiadał się kolejny cudowny dzień. Miała ochotę prychnąć, ale w ostatniej chwili powstrzymała się. Na pewno nie ona jedyna jest obciążona obowiązkami skoro tylko wstało słońce. Jakoś da radę. Może to wszystko skończy się kilkoma spięciami, ale da radę. A potem już nigdy więcej nie pójdzie do tego marketu. Nie, nigdy więcej nie pójdzie do pierwszego, lepszego marketu.
Uśmiechnęła się, słysząc uwagę Christiny. Zdawała sobie sprawę, że gdyby nie pozycja w Rządzie, prawdopodobnie same musiałyby się sobą zająć, a żaden chłopaczek nie trząsłby się na samą myśl, że mógłby zaserwować im, świadomie lub nie, jakąkolwiek niedogodność. Biedaczek musiał się naprawdę postarać. – Tak, strzelanie do poruszającego się celu jest o wiele bardziej ekscytujące. Dobrze, że nie zamierza kusić losu – powiedziała, obserwując strzały Annesley. Żadna z nich nie była aż tak okrutna, aby strzelając do ludzi, próbować odreagować na nich wszystkie niesprawiedliwości tego świata. Właściwie Avery nie uważała, żeby w ogóle była okrutna. Przeszła już sporo w swoim życiu i zdążyła nauczyć się, że jeśli okaże słabość, ludzie to wykorzystają i zaczną nią pomiatać. Potrafiła być miła oraz uprzejma, ale rzadko kiedy zdarzał się ktoś, kto, w jej mniemaniu, naprawdę zasługiwał, aby mu to okazać.
Zaczekała aż Christina przygotuje kolejny cel i dopiero wtedy ustawiła się w odpowiedniej pozycji. Czy było coś, czego w życiu żałowała? Tak, wiele słów i czynów, które nigdy nie powinny mieć miejsca, ale z drugiej strony to one właśnie wykreowały ją na nowo. Pewne rzeczy po prostu muszą się zdarzyć, aby pociągnąć za sobą kolejne i kolejne, aż w końcu, aby mogła powiedzieć, że warto było przeżyć tych parę nieprzyjemnych momentów.
Wystrzeliła szybko, nie zastanawiając się ani przez chwilę. Odgarnęła włosy opadające jej na czoło, słuchając pytania towarzyszki. W gruncie rzeczy tkwiły w tym samym bagnie. Wzruszyła ramionami, przekładając broń do drugiej ręki. – Wiesz jak to jest. Ponad połowa spraw, które się pojawiają, to jakieś bezsensowne domysły i koniec końców wychodzi na to, że wcale nie byłam potrzebna. Aż w końcu trafia się coś dużego i nie wiem już, czy jest w ogóle sens wracać do domu. Dalej siedzę przy sprawie zamordowanej dziennikarki, ale jest progres. – Uśmiechnęła się, ale w sumie bardziej do siebie niż do Christiny. – Strażnicy są potrzebni o wiele bardziej, więc może odpowiesz mi na to samo pytanie?
Powrót do góry Go down
Sponsored content

[runda #4] Christina & Avery Empty
PisanieTemat: Re: [runda #4] Christina & Avery   [runda #4] Christina & Avery Empty

Powrót do góry Go down
 

[runda #4] Christina & Avery

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» [runda #1] Ichabod & Miranda
» [runda #2] Gerard & Charles
» [runda #2] Nicole & Hugh
» [runda #4] Reiven & James
» [runda #1] Cypriane & Charlie

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Wydarzenia :: 2 urodziny :: Panem Challenge-