|
| Luksusowa Rezydencja Mathiasa | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Nie Cze 30, 2013 12:46 am | |
| First topic message reminder :Niewielki pokój. Popękane ściany, napuchnięta oraz szczerbata podłoga obklejona niedbale panelami, to tego dwa łóżka stojące pod przeciwległymi ścianami, stare, ale mocne i wytrzymałe stoliczki przy nich i zrobiona z dobrego drewna i solidna szafa znajdująca się w samym kącie. Co by wspomnieć o zawszonym, niemiękkim i niewygodnym dywanie na samym środku - dopełnienie. Mathias rzadko tutaj sypia, woli na dworze, jak jest ciepło, albo u innych lokatorek. Ale mimo to zapraszam do wspólnego spędzania wolnego czasu, popijania niezdrowych trunków oraz upajania się środkami psychotropowymi, a wszystko to za przystępną cenę. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 29 lat Zawód : Lekarz
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Pon Lip 01, 2013 11:43 pm | |
| - Powiedziała to osoba, która przed chwilą prosiła o zabicie. Doprawdy. Myślisz, że mnie obrazisz w ten sposób? A moja wola przetrwania skończyła się, gdy wszyscy moi bliscy umarli. - Powiedziała beznamiętnym głosem patrząc w sufit. Nie ruszała się. Ledwo oddychała. Jedyne głosy jakie wydawała to słowa. Gdy wstał wreszcie poczuła, że może oddychać. Podniosła się natychmiast do siadu. Widziała krew na bandażach. Widziała też krew na swoich ubraniach... Ugh... Czy ona miała w swojej walizeczce jakąś koszulkę do przebrania? Oby, bo jak nie to się wkurzy. Grunt, że kurtka była na łóżku naprzeciwko. Chłopak wciąż celował w nią bronią. W końcu jednak padł na swoje łóżko i rzucił jej pistolet, który Sig zręcznie złapała. Opatrzyć go? Phh! Gdyby nie groził jej śmiercią to może jeszcze by go opatrzyła. - Sam się opatrz. Może Tobie dziwki pomogą. - Powiedziała poirytowana. Podniosła się. Wzięła płaszcz i walizeczkę. Podeszła do chłopaka i przytknęła koniec sztyletu do jego gardła. - Nic o mnie nie wiesz. Nie byłam rebeliantką. Nie było mnie podczas rebelii w Panem.... - Mruknęła głosem pełnym jadu. Leciutko wbiła sztylet w jego skórę, by poleciała kropla krwi. - I jeżeli jeszcze raz mi zagrozisz to wbiję Tobie ten szylet prosto w serce. - Dodała po chwili. Cały czas obserwowała jego twarz. Wpatrywała się w oczy. Nic o niej nie wiedział. Gdy rebelia wybuchła na dobre jej nie było... Zresztą nigdy prawdziwą rebeliantką nie była. Nie walczyła. Ratowała tylko życia i pomagała mieszkańcom Trzynastki zdobyć leki z Kapitolu. Tyle tak naprawdę. Nie mogła siebie nazywać rebeliantką, nawet gdyby chciała. Wolała jednak zostać duchem. Kobietą-widmo. Kobietą o której słuch zaginął. Kobietą, która zmarła w Trzynastce na zarazę. - Zresztą. Też kiedyś byłam Kapitolińczykiem. - Mruknęła po czym odsunęła się od chłopaka i ruszyła ku drzwiom. Po chwili już wyszła z jego pokoju i jedyny ślad jaki po niej pozostał to bandaże na ranach chłopaka. Co prawda zakrwawione przez niego, ale były.
// do... nie wiem jeszcze gdzie |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Sob Lip 06, 2013 12:09 pm | |
| Dziwki? Dziwki nie potrafią. Mathias od razu się zasmucił. Trudno, będzie musiał sobie radzić sam, kompletnie sam, bo jasnowłosa świtezianka odstawiła scenę z przytykaniem noża do gardła, wygłosiła jakiś poemat i zniknęła, a le Brun nawet nie odprowadził jej wzrokiem, bo momentalnie miał wszystko gdzieś. I chyba wiadomo, co potem zrobił, prawda? Naćpał się i poszedł spać. *** Obudził się… dzień później, przynajmniej takie odniósł wrażenie wnioskując po tym, że krew zdążyła już zaschnąć, a na zewnątrz słońce dopiero wschodziło. Czyli – przespał całą dobę. Kiepsko, dla niego przynajmniej, bo miał dużo spraw do załatwienia, a tak to ma dwie doby w plecy. Dziwne, że na wstępie nie przyszło mu do głowy o tym, aby zirytować się po raz kolejny na świat, poprzeklinać, nie myślał o Katy, można powiedzieć, że nawet próbował o tym zapomnieć. Podłe, ale prawdziwe. Kochał ją, ba, nadal kocha, ale ni mógł pozwolić, aby rozpacz oraz smutek ogarnęły go do reszty. To życie, a życie jest brutalne i beznadziejne. Musiał się podnieść, pójść dalej i zrobić to, co musi, czyli najpierw. Ashe. Musiał dowiedzieć się, czy wszystko z nią w porządku. No tak, to nie był jakiś najwyraźniejszy punkt jego planu, ale zaświtało mu w głowie, że w sumie trochę się martwi. Nie, to nie to, to po prostu zwykła troska, taka naturalna o kogoś – o kim nie masz zielonego pojęcia czy żyje, czy nie. To nic wielkiego, nie mogło być nic wielkiego. Towar. Musiał zając się tym, czym nie zajmował się przez dwa ostatnie dni, rzucić kilka prochów tam, odebrać zaległe pieniądze od tego i po prostu wrócić do naturalnej kolei, jakoś mu się uda. Cora, Frans, Fred, Nora. Musiał ogarnąć, czy wszystko w porządku, co się wydarzyło przez ostatnie kilka dni (a miał wrażenie, że dużo) i po prostu opanować nieco sytuację. O tak, supermen wkracza do akcji, szykujcie się na generalne porządki. Najpierw jednak musiał doprowadzić się do porządku, wstał chwiejnie, wyjął lusterko z szuflady. Rozwinął bandaże krępujące jego nogę oraz klatkę piersiową. Rany postrzałowe nie wyglądały zbyt dobrze, ta na brzuchu paskudnie się paprała, ale na udzie wyglądała w miarę, jak na dzień bez opieki. Przepłukał to zimną wodą, nieco się obmył i po prostu zaszył, ogarnął skądś jakieś bandaże lub gazy i po prostu obwiązał, aż w końcu doszedł do wniosku, że może swobodnie chodzić. Ubrał się w coś świeżego, zarzucił na siebie kurtkę, schował pistolet za pasek spodni i wyszedł. Czas się w końcu otrząsnąć. // wszędzie, joł.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Sob Lip 06, 2013 12:17 pm | |
| Wychodząc, Mathias potknął się o butelkę wódki, która, zapomniana, wysunęła się spod łóżka. |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Sro Lip 17, 2013 10:29 pm | |
| Obrzeża.
Do Kwartału wrócił tak, jak się z niego wydostał. Był zawiedziony, na pewno, to było widać na pierwszy rzut oka. Nic jednak nie potrafił poradzić na to, że miał siostrę i w dodatku taką, do której był przywiązany. Szybko jednak skupił się na innych sprawach, a między innymi na Connorze oraz Atenie, a przede wszystkim Forbie. Dopiero, gdy mijał jeden z zakrętów KOLCa przypomniał sobie o tym mężczyźnie i dotarło do niego, że to niemożliwe. Wtedy musiał być w dużym szoku, aby przyjąć wiadomość o jego powrocie z taką lekkością, teraz jednak, w chwili rozmyślań na temat spraw błahych oraz mało istotnych, powróciły wspomnienia. Poznał go podczas jednej ze swoich corocznych wędrówek w samo serce tłocznego oraz bogatego Kapitolu podczas Igrzysk. Próbował go okraść biorąc z jednego z tych cudownych i niesamowitych mieszkańców stolicy. Przyłapał go, ale nie ukarał. To było dziwne spotkanie, które zapoczątkowało równie dziwną znajomość. Przez pewien czas Mathias nawet zarzekał się, że go kocha, ale to była młodzieńcza zachcianka lub, jak kto woli, zauroczenie. On jednak spogląda na to z perspektywy czasu i widzi, jaki był wtedy naiwny i głupi. W końcu szesnaście lat to burzliwy okres dla każdego młodego dzieciaka, a że le Brun żył na ulicy i miewał dziwaczne i dzikie pomysły, to skończyło się w następujący sposób. Tylko jakim cudem ktoś taki jak Frob znalazł się w Kapitolu? Do tej pory myślał, że ów mężczyzna ukryje się gdzieś w głębi któregoś z Dystryktów i tam pozostanie, razem ze swoimi myślami i muzyką, z samym sobą - bo to było do niego podobne, taki był. Nigdy Mathias nie postrzegał go jako Rebelianta, choć dla nich właśnie pracował, zawsze w jego oczach był po prostu muzykiem. Teraz, swoją drogą, był ciekaw co zamierzają Connor oraz Atena. Gdzie się udadzą? Jak sobie poradzą i czy Rebelianci w końcu ich złapią? Szczerze życzył im, aby jakoś sobie poradzili, zwłaszcza, że darzył chłopaka swego rodzaju sympatią, a dziewczynka, choć tak bardzo rożna od Katy, była do niej podobna - na zasadzie przeciwieństwa. Do Violatora wszedł po cichu, choć miał ochotę trzasnąć drzwiami. Szybko przemknął pomiędzy nieznanymi mu ludźmi na górę i tam szybko zamknął się w którymś z pokoi. Miał ochotę na kolejną działkę, gdy przypomniał sobie o butelce wódki znajdującej się pod łóżkiem. Bez zastanowienia sięgnął po nią i przyjrzał się tajemniczej zawartości. Cóż, może czas zmienić sposób ogłupiania się? Czy to ważne, jak zapomni? Dzięki alkoholowi czy dzięki narkotykom? Nie, raczej nie. Otworzył butelkę i bez zastanowienia wziął pierwszy łyk. Odetchnął czując jak ostra ciecz spływa po gardle wywołując przyjemne ciepło w żołądku. |
| | | Wiek : 34 Zawód : właściciel VIolatora, sutener Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Sro Lip 17, 2013 11:21 pm | |
| /Ruiny Pałacu Snowa, zwał jak zwał
Całą drogę szedł jakiś naburmuszony i niespokojny. Ludzie gapili się na niego jak na odludzia, a ponoć krzywda dzieje się w KOLCu niemal codziennie, jeżeli nie codziennie. Westchnął ciężko i tylko zaklął, czując ostry ból. Złamany nos, czy nie – bolało i to jak cholera. Ważne, że jeszcze w ogóle go czuł. A tak szedł z ruin do swojego baru z na wpół zakrwawioną mordą.
Do baru wpadł jak burza. Co prawda bez zbędnych trzasków, krzyków i nie wiadomo czego jeszcze, ale wyraźnie zdenerwowany i niezadowolony z dostania w pysk. Czym prędzej dopadł do baru, zabrał jedną butelkę pierwszego-lepszego alkoholu z brzegu, sądząc po kolorze to zapewne jakiejś nalewki i zniknął za drzwiami w kuchni. Tam wyciągnął lód z lodówki, napakował go do małej miseczki i zaraz wyszedł na tylną klatkę schodową, którą udał się na górę.
Pierwsze co zrobił to zapukał do jednej z prostytutek, która miała pojęcie o jakiejś drobnej pomocy i która nie raz nastawiała połamane kości pracowników. Rzecz jasna – wcześniej uchylił kilka łyków z butelki, a dopiero potem dał sobie pomiatać nosem. Kilka ruchów, kilka naprawdę głośnych krzyków z jego strony i przynajmniej wiedział, że nie będzie chodzić z krzywym nosem do końca życia. Pozostał problem opuchlizny, która zapewne się pojawiła lub pojawi.
Od pokoju pracownicy miał pójść do siebie, wpierw jednak umył twarz w toalecie, potem szedł korytarzem, gdy nagle minął pokój Mathiasa i zatrzymał się niedaleko za nim. Wpaść? Czy ten człek w ogóle tam siedzi? Nie widział go od… kilku dni. Cofnął się, zapukał trzykrotnie, zaraz też zajrzał do środka. Le Brun siedział i pił. Frans bez pytania wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi i tylko przysiadł obok niego bez słowa, pociągnął spory łyk nalewki z gwintu, a następnie wyciągnął kilka już nieco roztopionych kostek lodu z małej miseczki i przyłożył sobie do nosa.
|
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Czw Lip 18, 2013 12:17 am | |
| Mathias ledwo zdążył wziąć następnego łyka, kiedy drzwi otworzyły się i stanął w nich Frans. Chłopak przez moment spoglądał na niego, jakby facet właśnie przed chwilą wskoczył do pomieszczenia przez okno i w stroju prostytutki. Próbował sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz go widział i zdał sobie sprawę z tego, że przed Dożynkami. Po drodze wydarzyło się wiele ciekawych rzeczy i nawet takich, o których le Brun miał małe pojęcie i dowiedział się o nich dopiero na kolejny dzień. Za przykład można dać pobyt Szczerbola w więzieniu. Co on tam do cholery robił? Jak się tam znalazł? Naprawdę nie miał co robić z życiem, tylko ganiać za straconym umysłowo Mathiasem? Musiał mieć tamtego dnia naprawdę nudny i pozbawiony atrakcji dzień lub po prostu... hahahaha. Nie. Ale i tak Mathias był w głębi nieco wdzięczny mężczyźnie za niepotrzebną pomoc lub chociaż próbę. Liczyły się chęci mężczyzny. Jednak chłopaka dręczyło jeszcze jedno pytanie - skąd wiedział? Od Ashe? Po prostu, poprzez plotki, tak jak le Brun dowiedział się o przetrzymywanej w więzieniu i wcześniej wspomnianej byłej towarzyszce źle zorganizowanego spaceru? Być może, wszystkie opcje są równe prawdziwe, bo w tym świecie, tu i teraz nic już go nie zaskoczy, może prócz niebiańskiego objawienia.
Kiedy Frans przysiadł się do niego, Mathias odruchowo odsunął się od mężczyzny próbując zachować odpowiedni dystans. Nie wiedział, skąd brał się u niego ten, nie tyle co wstręt, jak strach. Nie był jakimś dzieciakiem, którego można było łatwo nastraszyć i wryć w pamięć kilka ostrych haseł z myślą przewodnią "Unikaj facetów". Ale tamtemu podejrzanego brudasowi z uliczki się udało, i brawa dla niego, bo teraz le Brun ma problem z zachowaniem samokontroli w nie tyle co obecności Froba, bo był do niego przyzwyczajony, ale towarzystwie przyjaciela zwanego potocznie kompanem po prostu panikował. Tętno przyśpieszyło, a sam chłopak pociągnął kolejny głęboki łyk nie patrząc już na Fransa. Czy cieszył się na jego widok? Na pewno w jakiś sposób na niego wpłynął, ale wciąż nie miał pewności, czy chce z nim zamienić choć kilka słów albo po prostu... chciał uciec. Jak najdalej. Z drugiej jednak strony powstrzymywał potrzebę wyżalenia się, wyrzucenia kilku przekleństw i opowiedzenia o swoim wewnętrznym cierpieniu w iście prostacki sposób. Zwrócił jednak uwagę na pewien drobny szkopuł.
-Ktoś Ci przywalił, kolego? - spytał głupkowato spoglądając na sufit - Choć pod uwagę wziąłbym także opcję, gdzie w masochistycznym szale walisz głową w ścianę - wzruszył ramionami zaczerpując kolejny łyk. Uśmiechnął się do siebie i zamrugał - Dostałem zjebkę od życia, a co słychać u mojego skarbeńka? |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Czw Lip 18, 2013 12:35 am | |
| Z każdym łykiem Mathiasa jego głowa stawała się coraz cięższa, a myśli zaczęły dryfować w nieznanym nikomu kierunku. Trzeźwość umysłu zdawała się już na dłuższy czas opuścić jego umysł, a obrazy rozmazywały się, może nawet zbyt mocno, biorąc pod uwagę nie tak znowu wielką ilość alkoholu, jaką wlał do swojego organizmu. Góra stała się dołem, a lewo prawem, Violator pałacem, a Kwartał - wesołym miasteczkiem. Z kolei Frans po pociągnięciu łyka zachwiał się i upadł na podłogę, leżąc na niej na plecach, niemal bez życia. Po upływie paru minut zwymiotował, wciąż nie odzyskując przytomności. Frans - pozostajesz nieprzytomny do odwołania. Mathias - trafiłeś do krainy jednorożców, ciesz się póki możesz, chociaż dobrym rozwiązaniem byłaby próba pomocy koledze. Chyba, że zakrztuszenie się własnymi wymiocinami uważasz za godną śmierć. :>
|
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Czw Lip 18, 2013 1:25 am | |
| Cóż za siła perswazji, Mistrz Gry jest niczym Bóg. Ba, on jest Bogiem. Kimże jesteśmy my zatem, marni mieszkańcy Kapitolu? Nawet w Luksusowej Pięciogwiazdkowej Rezydencji Mathiasa ciąży ręką Mistrza Gry, który w każdej chwili może, bo ma do tego wszelkie prawo, ukarać biedne swe dzieci za grzeszne uczynki. Tym samym Mathias, siedząc sobie niedaleko Fransa, popijał grzecznie wódkę, gdy nagle, tak, jakby ktoś wrzucił go do zimnej wody, znalazł się wiście zabawnej sytuacji. Frans leży na podłodze. Mathias stoi i patrzy na Fransa. Lecz co się dzieje z Fransem? Dlaczego ten skurczybyk znowu leży? Śpi? Frans lubi spać. Mathias to wie. Dlaczego Frans poszedł spać? Przecież Frans i Mathias mieli teraz pić wódkę. Mathiasowi jest smutno. Odwraca wzrok od przyjaciela urażony i spogląda w czyste niebo. Cóż to za sprawiedliwość w świecie, gdzie prawdziwi przyjaciele śpią, gdy ich potrzebujesz? W kąciku oka Mathiasa pojawia się łza. Połyskuje i błyszczy połyskując. Jest piękna. To najczystsza esencja cierpienia. Mathias bez wahania ją ociera i kręci głową. "Nie mogę płakać, muszę być twardy" mówi poważnie i uśmiecha się do siebie. Tak, to jest ta chwila "To jest chwila przeznaczona. Dziś najsilniej wytężę duszy mej ramiona. To jest chwila Samsona!" Mathias wykrzykując to zamienia się w Mathiasa #2, bo nie chce mieć inaczej na imię. Uważa bowiem, że jeżeli ma przejść przemianę, to i po niej chciałby zachować swoje imię. Zawsze mu się podobało. Mathiasa #2 jednak irytowało to, że wszyscy inni źle wymawiali jego imię. Mówi się Matjas. Tak się mówi. A nie... Mathias. Ludzie są źle wychowani albo po prostu są głąbami. Mathias #2 postanowił ruszyć dalej w świat. Mathias #2 dreptał po ścieżce rozglądając się na boki. Widział piękne krajobrazy oraz... cóż to? Któż tam stoi? Właśnie ujrzał swych cudownych przyjaciół. Zaczął biec w ich kierunku. Wiatr smagał jego włosy, gdy Mathias #2 wskoczył w ramiona swoich przyjaciół. Przywitali się i poszli w odwiedziny do jednego z nich. Wszyscy zrobili sobie kilka sweet fotek i wrzucili je na facebooka. dostali dużu lajków. Mathias #2 cieszył się swoją popularnością, bo lubił, gdy ludzie lajkowali i komentowali jego zdjęcia. "Ślicznie wyszedłeś :**" "Ououou, jaki przystojniak. Mrau." "Mathias #2! Fajna fotka, lajkuję, lajknij moje." "Jesteś pedałem." "UKRADŁEŚ MI PSA ZBOCZEŃCU" Mathias #2 pożegnał się z przyjaciółmi i postanowił wrócić do domu, gdy wtem o coś się potknął. Ah, to śpiący Frans. "Wszystko dobrze Frans?!" Mathias #2 krzyknął widząc, że z przyjacielem do końca nie jest wszystko dobrze. Nagle zorientował się, że... - Frans? - otumaniony i pochylił się nad kumplem i przeturlał go na brzuch - Wiesz co Frans...? Spanie na plecach to najmniej zdrowa pozycja! |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Czw Lip 18, 2013 1:43 am | |
| Bajki bajkami, a jednorożce jednorożcami, jednak w trakcie odwracania Fransa na brzuch, z jego ust trysnęła porcja niekoniecznie aromatycznej i zachęcająco wyglądającej mazi, potocznie znanej jako rzygowiny. W ten sposób dłonie Mathiasa zostały w niej artystycznie ubabrane, zresztą tak jak podłoga, znajdująca się tuż pod twarzą leżącego nieprzytomnie Fransa. Mathias dodatkowo zachwiał się, po czym upadł na ciało Fransa, czując roznoszącą go, trudną do wytłumaczenia euforię. A potem także zwymiotował, bynajmniej nie tęczą.Możesz napisać jeszcze trzy posty fabularne, a jeśli zachowasz realne reakcje i możliwości Mathiasa, nie będę się wtrącać. Rób, co chcesz - wróć do jednorożców, tańcz kankana lub spróbuj poszukać pomocy dla Fransa, który wciąż nie jest w najlepszym stanie, a po tych trzech postach znowu zaingeruję w Twoją rozgrywkę. Miłej zabawy! |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Czw Lip 18, 2013 11:51 am | |
| Po powrocie z Ponylandii... ...jakby Mathiasowi chciało się wstać i coś ze sobą zrobić. Wówczas cały problem byłby rozwiązany. A że jest nachlany, to wbrew wszystkim nakazom MG naprawdę niewiele ogarnia. Dlatego leżenie na zarzyganym Fransie mu w pełni odpowiadało. Niemniej jednak coś wciąż było nie tak i nawet ktoś pod wpływem dziwnego trunku mógł się zorientować, co. Le Brun wstał chwiejnie i szturchnął kumpla butem wypowiadając jego imię. -Hej. Wszystko w porządku? - ale Frans wciąż trwał w tej samej pozycji, co przed chwilą. To było niepokojące. Gdyby spał, na pewno zwróciłby uwagę na krzyczącego Mathiasa i zaraz by się obudził. Na pewno. NA PEWNO. A może nie spał...? Chłopak w geście rozpaczy upadł na kolana szturchając swojego kolegę. Nie chciał, żeby Szczerbol umarł, choć był Szczerbolem. Dlatego szarpał jeszcze mocniej, ale gdy to nie skutkowało, wstał i wybiegł z pokoju na korytarz. I wówczas jego oczom ukazała się towarzysząca fanfarom kobieta. Podejrzewał, że skądś ją znał, ale jak na napitego pana przystało - nic nie pamiętał. Podszedł do niej i chwycił za ramię. -Słuchajże niewiasto! Musisz mi pomóc. Mój kumpel tam jest... W POKOJU. CHYBA ŹLE SIĘ CZUJE. FRANS... może go znasz, to fajny facet. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Czw Lip 18, 2013 12:01 pm | |
| Chwilę stała zdezorientowana, nie wiedząc jak się odnieść do tego, co mówi chłopak. Był pijany, cuchnął, być może bredził. Szczęśliwy więc, że natrafił właśnie na nią! Wzięła głęboki wdech i spojrzała na niego trzeźwo (w przeciwieństwie do Mathiasa) i zdjęła jego rękę z ramienia. - Ach tak? - mruknęła, po czym, westchnąwszy, skierowała się do pokoju, o którym mówił. O dziwo, nie gadał bezsensu, a mężczyzna naprawdę tam leżał. Musiała zakryć usta dłonią żeby samemu nie zwymiotować. - Ale chlew... - mruknęła niezadowolona, po czym uklęknęła koło Fransa, sprawdzając puls i oddech. - Proszę otworzyć oczy, jeśli pan mnie słyszy. - powiedziała jakże niechętnie, a kiedy nie otrzymała odpowiedzi, spojrzała na Mathiasa. - Jest tylko nieprzytomny. Nie znam się na tym, co się tu stało? - zapytała, patrząc na niego swoimi wodnistymi oczami.
2? |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Czw Lip 18, 2013 2:00 pm | |
| Zachowywał się jak naćpany i do tego ledwo trzymał się na nogach, dlatego, kiedy dziewczę strąciło jego dłoń, zachwiał się ale jakimś cudem zachował równowagę. Był trochę zły, ale to była przytłumiona wściekłość, bo troska o Fransa wydawała się jeszcze... Większa. To dość trudne zadanie, opisywać doznania człowieka znajdującego się w chaosie w upojeniu alkoholowym. Trzeba wziąć pod uwagę, że jego nastrój co chwila się zmieniał, bo jeszcze przed powrotem do pokoju chętnie cieszył się ze znalezienia kogoś chętnego do pomocy, a teraz, gdy dziewczyna kucnęła przy jego kumplu, poczuł się zazdrosny. Miał ochotę, jak mały dzieciak, podejść do niej i ją odetchnąć, tak aby się wywróciła, ale powstrzymał się w ostatniej chwili, kiedy zadała pytanie: -Cholera. Nie wiem - mruknął od niechcenia spoglądając na leżącego Fransa -Piliśmy wódkę. Tylko tyle. Chyba... Próbował sobie przypomnieć, co robił przedtem, ale oprócz kilku incydentów w Ponylandii nie pamiętał nic. Ani o Connorze, ani o Atenie, ani o Katy. A to ostatnio jest zadziwiające, zwłaszcza, że ten temat był najgorętszym w jego głowie. Teraz jednak nic innego prócz tego co było teraz nie miało znaczenia. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Czw Lip 18, 2013 3:07 pm | |
| Odpowiedź była średnio zadowalająca. "Nie wiem" nie tłumaczyło nic, a na pewno nijak pomagało. Dziewczyna westchnęła ciężko i wstała, wciąż zakrywając usta i nos dłonią. - Chyba? - powtórzyła. - Spokojnie, pewnie się obudzi... Nie wygląda na to, aby stało mu się coś poważnego. - powiedziała, wzruszając ramionami, głosem stłumionym przez dłoń. Zmierzyła Mathiasa spojrzeniem po czym pokręciła głową ze zrezygnowaniem. - Jeśli piliście TYLKO wódkę. - dodała po czym wzięła wdech, krzywiąc się lekko i dźwignęła Fransa, opierając go o coś tak, żeby mógł siedzieć. |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Pią Lip 19, 2013 8:28 pm | |
| Rozmowa i logiczne dogadanie się z Mathiasem na tym etapie zaćpania/upicia/ubicia jest praktycznie i teoretycznie niemożliwa. Dlatego wszelkie jego odpowiedzi z pewnością będą odbijały daleko od tematu, nawet przy ogromnych oraz wiekobójczych próbach. Ale jemu, wiadomo, smród nie przeszkadzał. Nie tak bardzo, bo sam pewnie w tym momencie nie błyszczał jak wypolerowany kieliszek, a swoją drogą... rzygi były wszędzie, prawie wszędzie i dziwne, że i kobieta jeszcze nie wpadła na to, że mogłaby się poślizgnąć. Le Brun zapewne wybuchnąłby śmiechem, nie z powodu obrzydliwości, a śmieszności sytuacji. -KOBIETO... - zaczął, z pozoru twardo, ale zaraz potem zachichotał - Kobieto... - zaczął od nowa próbując ułożyć w myślach poprawne składniowo zdanie, ale ponownie wybuchł śmiechem. Miał zamiar opieprzyć ją za to, że nie rozumie sytuacji, w której się znaleźli i że bez wątpienia jest krytyczna. Przecież jego kumpel leżał nieprzytomny, zarzygany i kto wie jeszcze co się wydarzy, to nie było normalne, powinien się obudzić - Słuchaj mnie! Mój kumpel jest nieprzytomny, NIE-PRZY-TO-MNY. Albo coś z tym zrobisz, albo... - jakby chciał jej pogrozić, ale w ostatniej chwili się rozmyślił i cofnął wpadając na szafkę - To była wódka. Chyba. Może. Na pewno! - pochylił się i chwyciwszy butelkę stojącą na komodzie, przyłożył nos do ujścia butelki.
Nie wiem, panie MG, co zamierzasz zrobić, ale uczyć to już ._. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Pią Lip 19, 2013 11:16 pm | |
| W momencie, w którym próbował powąchać zawartość butelki, ta wysunęła mu się z ręki i rozbiła na podłodze. Odłamki cienkiego szkła rozprysły się po podłodze, mieniąc tylko w sztucznym świetle. Z kolei Mathias już chwilę później również leżał na posadzce, tracąc świadomość bez możliwości powrotu ani do świata żywych, ani krainy tęczowych kucyków.Mathias, pozostajesz nieprzytomny przez następne dwadzieścia cztery rzeczywiste godziny (do północy z 20 na 21 lipca). Szczegółowe informacje dostaniesz w prywatnej wiadomości. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Sob Lip 20, 2013 7:22 pm | |
| Dziewczyna przerażona krzyknęła w prostym odruchu, po czym rzuciła się na posadzkę z przekleństwem by pomóc chłopakowi. Dźwignęła go podobnie jak Fransa, wciągając na łóżko. Była zdyszana i zirytowana. Zarówno jej szef, jak i Mathias powinni bardziej na siebie uważać. Westchnęła, otwierając okno. Poszła też po znajomą, z którą spróbowały choć częściowo ogarnąć ten... burdel, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Po tej krótkiej opiece obie dziewczęta wyszły.
2 |
| | | Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Nie Lip 21, 2013 11:39 am | |
| Jak to jest, że istnieją ludzie, którzy w naturalny wręcz sposób, bez, zdawałoby się, jakiegokolwiek udziału własnego, nieustannie pakują się z jednych kłopotów w drugie? Że parszywe wydarzenia podążają za nimi krok w krok, gdziekolwiek by się nie udali, a nawet jeśli los się do nich uśmiecha, to jest to uśmiech złośliwy i podstępny? Okej, może nie powinnam narzekać. Jeszcze chwilę temu siedziałam w więzieniu, czekając na - niezaprzeczalnie - własną śmierć. Teraz byłam względnie wolna, chociaż właśnie względnie było tu słowem kluczowym. Krzywiąc się nieznacznie, podciągnęłam, chyba po raz setny, rękaw kurtki i nieświadomie podrapałam zaczerwienione miejsce, w które strażnik zaaplikował mi lokalizator. Urządzenie było praktycznie niewyczuwalne, co oznaczało, że znajdowało się ono głęboko pod skórą, więc zanim udałoby mi się samodzielnie go pozbyć, rozorałabym sobie pół przedramienia. Kurwa, mruknęłam pod nosem, mijając załamanie ulicy i skręcając w doskonale znaną sobie drogę do Violatora. Z kieszeni wyciągnęłam opakowanie papierosów i wyłuskałam jedną z trzech tkwiących tam sztuk. Kiedyś sporo paliłam, ale ostatnio musiałam przejść przymusowy odwyk, bo zdobycie tak luksusowych towarów w gettcie wymagało zbyt wiele zachodu, żeby opłacało mi się zawracać tym głowę. Przystanęłam na moment, osłaniając się przed wiatrem, ale i tak wykorzystałam trzy zapałki, zanim udało mi się zapalić papierosa. Schowałam resztę z powrotem bezpiecznie do kurtki, szybkim krokiem ruszając dalej. Ulice Kwartału były dziwnie wyludnione, co sugerowało albo wczesną porę, albo jakiś inny czynnik, który z oczywistych powodów mnie ominął. Nie miałam zielonego pojęcia, co się dzieje obecnie w państwie, ani na jakim etapie są Głodowe Igrzyska, ale jeśli mam być szczera, nie znałam też aktualnego dnia tygodnia. Do baru dotarłam w niecałe dwadzieścia minut. Wyrzuciłam niedopałek w zalegającą przed drzwiami zaspę śniegu, która, sądząc po wyglądzie, nie tylko mnie robiła za popielniczkę i weszłam do środka, z ulgą witając uderzenie ciepła. Obrzuciłam wnętrze szybkim spojrzeniem, ale od razu było jasne, że w głównym pomieszczeniu nie ma żadnej z osób, których szukałam, nie zwracając więc zbytniej uwagi na otwierającą usta w niemym pytaniu barmankę, błyskawicznie zmieniłam kurs, kierując się w stronę schodów, prowadzących na piętro. Na górze byłam równo dwa razy, w pokoju Mathiasa nigdy, ale zlokalizowanie go nie zajęło mi wiele czasu. Wzięłam szybki wdech, przygotowując w myślach wiązankę, którą go przywitam i nacisnęłam klamkę. I zamiast zrobić krok w przód, odruchowo cofnęłam się w tył. Z pomieszczenia wydobywała się wyjątkowo silnie skondensowana mieszanka zapachu alkoholu i wymiocin, chociaż otwarte na oścież okno pozwalało sugerować, że kilka minut temu było jeszcze gorzej. Podłoga wyglądała na świeżo startą, chociaż niedokładnie, bo gdzieniegdzie błąkały się samotne odłamki tłuczonego szkła. Właściciel mieszkania, razem zresztą ze swoim najlepszym kumplem, leżał natomiast na łóżku, przy czym obaj zdawali się przebywać obecnie w innym wymiarze. Przewróciłam oczami i tłumiąc w sobie siarczyste przekleństwo, zmusiłam się do wejścia do środka. Drzwi zostawiłam otwarte, mając nadzieję, że przeciąg szybciej oczyści stęchłe powietrze. W środku było znacznie zimniej niż na dole, ale biorąc pod uwagę stan obecnych tu panów, było to raczej zaletą niż wadą. Wciąż lekko się krzywiąc, podeszłam do łóżka od strony Mathiasa i nie bawiąc się w specjalne konwenanse, szarpnęłam go mocno za ramię, powstrzymując się resztkami silnej woli od przyłożenia mu w głowę. - Żyjesz? - mruknęłam zniecierpliwionym tonem, rozważając znalezienie wiadra i chluśnięcie w niego lodowatą wodą. |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Nie Lip 21, 2013 10:42 pm | |
| Czuł się wówczas tak, jakby właśnie zszedł z kolejki górskie aka kolejki zagłady. Ledwo trzymał się na nogach i nawet dzierżenie naczynia w dłoni sprawiało mu trudności. Dłoń trzęsła się delikatnie, a przezroczysty, to jaskrawozielony trunek znajdujący się w butelce drżał. Zmrużył oczy, próbując zapanować w jakiś sposób nad swoim własnym umysłem i zmysłami, ale zanim w ogóle jakaś logiczna, ha... jakakolwiek myśl zdążyła przejść mu przez opony mózgowe, świat się zamazał. I koniec. Po prostu.
Była to pobudka jak każda inna pobudka na kacu. Bolał go żołądek, miał sucho w gardle i miał wrażenie, że jego głowa nabrzmiała do wielkości dyni. Pulsowała w skroniach i nie dawała mu spokoju. Dlatego pierwszą reakcją na czyjeś obce dłonie, był cichy jęk i przekleństwo, które zdeformowane przez usta zasłonięte poduszką, nie dotarło zapewne do uszu Ashe. Lecz to nie zmienia faktu, że w głowie chłopaka pojawiła się soczysta gama wyzwisk oraz siarczystych metafor, które zaraz po okrutnej pobudce trafiłyby do tej okropnej, niesamowicie bezczelnej osoby, która śmiała go budzić. I ponownie osunął się w sen, który i tak nie dawał mu ukojenia. Zwłaszcza, że napastnik i bezczyl nadal nie poddawał się w swym opornym budzeniu Mathiasa i czyjaś dłoń zdzieliła go po głowie. Jeszcze chwila, czuł to, jeszcze chwila, a w stanie, nawrzeszczy, nie... pobije, tak. Dziecinne mysli kołotały się w jego głowie, a dłoń nieoczkeiwanie zadrżała pod wpływem gniewu. Nagłego i niekotrolowanego. -Nie - odpowiedział chrapliwie, przekręcił z trudem głowę w stronę prawdopodobnej przyszłej rozmówczyni i dodał cicho - Dogorywuję, kurna, do... - urwał przeciągając się i powoli podnosząc. I to był moment, w którym po raz pierwszy uchylił powieki, nie, tylko nimi zamrugał. Ale zamiast dojrzeć twarzy nieznajomej, ujrzał tylko ciemność. I nagle głupkowato zdał sobie sprawę z faktu, że ten głos, który do niego mówił, należy do Ashe. Przecież nie musi jej widzieć, wie, że to ona. Tak, wciąż jeszcze jego mózg pozostawał bierny, kiedy to Mathias próbował dostrzec logikę w sytuacji, w której się znalazł. Bo przecież, z tego co pamięta, Cradlewood znajduje się w więzieniu. Prędzej oczekiwał ujrzeć jej zwłoki dyndające ze sznura na Dworcu, niż usłyszeć żywą. Tak, tylko usłyszeć, co nie dawało mu pewności, że to ona. I wówczas zaczął rozumować, bo... Ashe. Cholera. Ashe. To Ashe. Ta wiadomość chlusnęła na niego niczym z wiadra pełnym zimnej wody. Szok, który go objął, był nie do opisania, i po części też strach. Otworzył oczy, żeby upewnić się, że to nie omamy, że wcale mu się nie wydaje, a obecność Ashe zaraz okaże się namacalna i prawdziwa. Ale prócz ciemności, pochłaniającej go ciemności nie widział nic. Zamrugał. Dalej nic. Jego dłonie zacisnęły się na materiale poduszki. Czuł jej szorstką powierzchnię, czuł zapach... smród wypocin, ból głowy był prawdziwy, tak samo skurcze żołądka, które co chwila go nawiedzały. To wszystko było prawdziwe. ale w dalszym ciągu patrzył w kierunku, jak sądził, Ashe i przed nim widniała tylko ciemność. Podniósł wciąż drżącą, ni to ze strachu, ni z paniki, dłoń do oczu próbując wymacać jakąś opaskę, ale natrafił na przymkniętą na chwilę powiekę. Uchylił ją, wciąż macając wokół niej opuszkami palców. Coś było nie tak, ale wciąż nie dopuszczał do siebie jakiejkolwiek myśli, że nie widzi. To był jakiś żart, cholera, jakiś żart. Ale niestety na dowcip to w żadnym stopniu nie wyglądało, a nawet jeśli... -Ashe? - rzucił, jak zdawało mu się, w ciemność. Jego głos zabrzmiał nadzwyczaj obco, tak, że sam le Brun przestraszył się go i cofnął w stronę ściany uderzając o nią głową - Ashe...? - wcisnął się plecami w zimną ścianę przez przypadek kopiąc szafkę obok łóżka, która przewróciła się z trzaskiem o podłogę. Ogarnęła go panika, miał ochotę się miotać, wyrwać z czarnej dziury, czuł się skrępowany i... - Nie widzę Cię, cholera, to ty? - spytał jeszcze raz szukając wzrokiem jakiegoś punktu zaczepienia.
|
| | | Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Pon Lip 22, 2013 11:18 am | |
| Chwilę trwało, zanim Mathiasowi udało się, przynajmniej w pewnym stopniu, powrócić do świata żywych, chociaż biorąc pod uwagę jego stan, i tak nie wypadł pod tym względem najgorzej. Zresztą, niespecjalnie mi to przeszkadzało, mogłam poczekać. Taka była zaleta życia w Kwartale - nigdy nigdzie mi się nie spieszyło. Przed wojną, kiedy jeszcze pracowałam w Pałacu Sprawiedliwości i redakcji, ciągle byłam wszędzie spóźniona. Zanieść to, przynieść to, odebrać to, napisać tamto. Wtedy wydawało mi się, że nienawidzę takiego życia. Teraz, z perspektywy czasu, już wiem, że je kochałam, a ciągłe zajęcie było tym, co odciągało mnie od nadmiernego myślenia i w jakiś sposób utrzymywało na powierzchni. To jak z pływaniem - dopóki się ruszasz, nie utoniesz. Obecnie nie dość, że nie miałam już żadnego koła ratunkowego, to znalazłam się w zamkniętej zatoce otoczonej murem, w której niezbyt głęboko pod wodą krążyły rekiny. Jedynym, czego mi nie brakowało, był czas. Cóż, czekanie na utonięcie nie jest zbyt zajmujące. - Dogorywał to dopiero będziesz - mruknęłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej i obserwując, jak mężczyzna podnosi się po pozycji prawie siedzącej. Miał dziwnie spowolnione ruchy, ale na gigantycznym kacu, jaki zapewne właśnie przeżywał, nie było to chyba nic odbiegającego od normy. Co innego to, co zrobił później. - A skoro już postanowiłeś łaskawie powrócić ze świata tęczowych kucyków, może mi wyjaśnisz, dl... - Urwałam w połowie zdania, dostrzegając coraz dziwniejsze zachowanie Mathiasa, który nagle zaczął dziwnie mrugać oczami, a później przystawiać sobie do oczu dłoń, zupełnie jakby chciał poobserwować ją pod różnymi kątami. Z tym że wcale jej nie obserwował. Jego spojrzenie było dziwnie nieprzytomne i jakby nieobecne, a wzrok nie skupiał się na niczym konkretnym. Nawet kiedy rzekomo spojrzał na mnie, jego źrenice ugrzęzły w punkcie gdzieś na lewo od mojego ucha. O co chodziło? Otworzyłam usta, po czym, zorientowawszy się, że nie mam pojęcia, jak sformułować pytanie, ponownie je zamknęłam. Jak się jednak okazało, wcale nie musiałam się o to kłopotać, bo mężczyzna sam pospieszył mi z wyjaśnieniami. - Ashe..? - zapytał, po czym, zerwawszy się, cofnął się nagle, jakby wystraszony, uderzając w ścianę za plecami. Ciszę w pomieszczeniu przerwał huk przewracającej się na podłogę szafki. Coraz bardziej zdezorientowana, zrobiłam krok do przodu, przyglądając się Mathiasowi uważniej, ale oprócz jakiegoś nieokreślonego lęku, malującego się na jego twarzy, nie dostrzegłam żadnych anomalii. Aż wreszcie... - Nie widzę Cię, cholera, to ty? Zamrugałam głupkowato i zamarłam. Wszystkie słowa, które jeszcze przed sekundą cisnęły mi się na język, bijąc się o to, które padnie pierwsze, uciekły, chowając się po kątach i zostawiając po sobie całkowitą pustkę. Przez równą minutę po prostu stałam w miejscu, wpatrując się ze zniecierpliwieniem w swojego rozmówcę i czekając, aż wybuchnie śmiechem, albo krzyknie coś w stylu: Żartowałem, kretynko, chociaż gdzieś podskórnie czułam, że to nie nastąpi. Ale jeśli nie, to co? Zmarszczyłam brwi, próbując poskładać w całość fakty, ale mój mózg z jakiegoś powodu nie chciał współpracować. To wszystko było bez sensu i kompletnie nie trzymało się kupy, a przynajmniej wtedy mi się tak wydawało. - Okej, powoli - powiedziałam w końcu, przysiadając na krawędzi łóżka, uprzednio sprawdziwszy, czy się do tego nadaje. Złapałam mężczyznę za przedramię, próbując zwrócić na siebie jego uwagę i chyba w pewien sposób udowodnić mu, że faktycznie tu jestem, bo wyglądało na to, że naprawdę nie jest w stanie mnie zobaczyć. Nie chciałam sobie wyobrażać, co musiało się dziać teraz w jego umyśle. - To ja, chociaż sama nie mogę uwierzyć, że nie dyndam teraz na sznurze przed więzieniem, ale mniejsza o to, skup się. - Rzuciłam szybkie spojrzenie na wciąż nieprzytomnego Fransa. - Co wy piliście? I od kiedy on tak leży? - Szarpnęłam głową w stronę drugiego z mężczyzn. - Frans - dodałam, zorientowawszy się, że przecież nie mógł zobaczyć mojego gestu. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Pon Lip 22, 2013 3:10 pm | |
| Ashe zauważyła na podłodze zegarek kieszonkowy z dewizką, należący najpewniej do jednego z mężczyzn. |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Pon Lip 22, 2013 3:59 pm | |
| Przez jego umysł przewijało się tysiące myśli na sekundę. Strach, sam nie potrafił skonkretyzować, przed czym, paraliżował zdolność kontroli nad własnym ciałem, dlatego jedyne, na co był przez te kilka chwil zdolny, to dalsze wciskanie się w zimną ścianę tak, jakby chciał się w niej schować. Zresztą to była jedyna podpora, jakakolwiek styczność ze światem i niestety, ku jego wściekłości, kolejny dowód na to, że nie śpi. Była zimna, chropowata, w niektórych, ba, w wielu momentach popękana, z wieloma wrytymi nań napisami i wgłębieniami, które czuł po skórą pleców. Można by nawet rzec, że każdy dźwięk: szelest kołdry, głos Ashe, jej kroki, skrzypiąca podłoga, czy chociażby czyjeś wrzask i wydobywające się z za otwartego okna przyjmował w potrójną siłą i głośnością. Przytłaczały go, wywoływały niekontrolowany lęk i ochotę ucieczki. Tak, gdyby mógł, to zapewne zwinąłby się z łóżka i wyszedł z pokoju, gdziekolwiek... gdzie indziej, do piwnicy, do jakiegoś cholernego schowka, gdzie będzie cicho. Tylko on ze swoim własnym biciem serca. Ale nawet się nie poruszył w cholernej obawie przed tym, że to, co się dzieje, jednak jest prawdziwe. Nie, dalej wmawiał sobie, że zaraz się obudzi, zaraz wszystko wróci do normy. Tylko chwila...
Bał się, że jeśli postawi nogę na desce, ona wówczas charakterystycznie zaskrzypi, a zimne powietrze go otuli. Poczuje na skórze płatki śniegu i nawet jeśli spojrzy w okno, to nie ujrzy nic. Ta wizja okazała się nazbyt przerażająca i sam Mathias zadrżał w tym momencie na całym ciele. A potem zapadła na moment cisza, nawet Ashe nic nie powiedziała. Milczała. I le Brun pomyślał, że może jej tam nie ma, zdawało mu się i znajduje się w tym pomieszczeniu sam. Jest tu ciemno, zbyt ciemno, by mógł dostrzec jakieś kontury. Ale to jego pokój, ten sam... ta sama sprana oraz podziurawiona pościel, ten sam, choć przytłumiony przez smród rzygowin, zapach. Wszystko wydawało się tak bardzo znajome, a jednocześnie obce, bo choć mrugał powiekami, niczego nie widział.
Nie. Widział. Niczego. Był. Ślepy. Ale nie chciał tego nazywać w ten sposób, nie chciał. To nieprawda, to wszystko, to wszystko... to jakiś głupi żart. I teraz miał niewyobrażalną ochotę usłyszeć czyiś znajomy głos. Katy. Chciał, aby pojawiła się Katy. Zaśmiała się szorstko, wyzwała go od najgorszych, a potem po prostu pocieszyła, przytuliła ten swój kochany sposób dusząc go jednocześnie i powiedziała "Już możesz otworzyć oczy, Mathy". I nagle, niczym ostrze w serce, przypomniało mu się, że przecież jego siostra nie istnieje, nie ma jej już, zniknęła. Poczuł niewyobrażalną pustkę oraz tęsknotę, którą wypierał do tej pory. Nie chciał, żeby tak było, nie chciał być kimś, kto będzie ją opłakiwał, ona nie chciałaby, aby tak było. Wiedział, że oboje pragnęliby, aby wszystko pozostało nienaruszone, aby on zapomniał, ona zginęła, aby jeden etap nię skończył a drugi rozpoczął.
Czyjaś dłoń dotknęła jego ramienia i drgnął automatycznie. Chciał się cofnać, ale ściana uniemożliwiała mu cieczkę. Ale to nie było złe, wręcz przeciwnie. Ogarnęła go ochota, aby ją dotknąć, upewnić się, że głos ten naprawdę należy do Ashe, a nie kogokolwiek innego. Nie słuchaj jej praktycznie, wyłapywał tylko pojedyncze słowa, skupił się raczej na tym, aby dotknął jej ręki swoją własną, wyczuć ją, uświadomić sobie prawdę, którą ciągle od siebie odpychał. Był. Ślepy. -Piliśmy... - zaczął głosem, dziwnie łamiącym się i łagodnym, pozbawionym ikry oraz pewności, którą do tej pory sobą prezentował - wódkę, leży na... nie wiem, nic nie wiem. Nie widzę - zaśmiał się histerycznie ściskając jej rękę jeszcze mocniej, podniósł twarz ku górze starając się zapanować nad swoimi słowami, ale było to trudne zważywszy na trudności z ogarnięciem swoim myśli - Ashe...? Błagam cię, do cholery, powiedz, że to jakiś zajebiście śmieszny żart - ścisnął jej dłoń jeszcze mocniej, wymacał przedramię i zbliżył ją do siebie brutalnie, tak dla pewności, aby lepiej go słyszała. A może tylko dla poczucia bezpieczeństwa - Zrób coś, powiedz...! Teraz... Słyszysz mnie? - na początku krzyczał, ale potem znowu umilkł, wpatrując się w jakiś niewidoczny punkt nad głową dziewczyny. |
| | | Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Pon Lip 22, 2013 6:32 pm | |
| Słyszeliście kiedyś o tym, że strach bywa zaraźliwy? Na pewno, może nawet doświadczyliście tego na własnej skórze. Dzieje się tak dlatego, że człowiek, jako istota, jest z góry nastawiony na przetrwanie. Nasz mózg o tym wie, wypracował więc swojego rodzaju system obronny. Kiedy ktoś w naszym towarzystwie się boi, umysł otrzymuje informację, że gdzieś blisko znajduje się zagrożenie. I reaguje tak samo. Niezwykle ciekawe zjawisko i jak na mój gust - wyjątkowo irytujące. Bo akurat kiedy siedziałam na brzegu łóżka w pokoju Mathiasa, starając się w jakiś sposób go uspokoić, irracjonalny strach był ostatnią rzeczą, której potrzebowałam. Z drugiej strony wydawało mi się, że zaczęłam myśleć jaśniej, chociaż mogło być to równie dobrze spowodowane przeminięciem pierwszego szoku. Tak czy inaczej, zaczęłam porządkować fakty. Mężczyzna nie widział. To było mi przyswoić najtrudniej, może dlatego, że zmysły, takie jak wzrok, słuch czy dotyk, zawsze były czymś, co brałam za pewnik. Większość ludzi bierze, taka jest już nasza natura. Zazwyczaj nie wyobrażamy sobie, że los mógłby nas któregoś z nich pozbawić. Dlaczego pozbawił Mathiasa? Odruchowo rozejrzałam się po pomieszczeniu, próbując odszukać wspomnianą przez niego butelkę, bezskutecznie. Z drugiej strony, miałam już pewne podejrzenia co do tego, co mogła zawierać, a jeśli były prawdziwe, to i tak nie byłabym w stanie rozpoznać tego po etykietce, wyglądzie ani zapachu. Mój wzrok prześlizgnął się jeszcze po podłodze i choć jedynym śladem bytności alkoholu w tym miejscu były resztki rozbitego szkła, obok łóżka dostrzegłam błysk zegarka. Schyliłam się po niego niemal automatycznie i podniosłam, przyglądając mu się przez chwilę, a następnie odłożyłam delikatnie na łóżko, bo szafka kilka minut wcześniej została potraktowana brutalnym kopnięciem. Nagle poczułam jak mężczyzna łapie mnie za rękę i przyciąga bliżej, jednocześnie wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia. Moja uwaga została ponownie skierowana tylko na niego, zresztą trudno byłoby zignorować silny uścisk, jakim mnie obdarzył. Zacisnęłam usta, znów nie mając pojęcia co powinnam powiedzieć, ale - coś musiałam. Przymknęłam na moment oczy, próbując zebrać myśli, ale ciemność, jaka mnie wtedy opanowała, uświadomiła mi, jak musi czuć się teraz Mathias. Wzięłam głęboki wdech. Jakiś dziwny rodzaj zagubienia i niewypowiedzianej prośby, które odmalowały się na jego twarzy sprawiły, że przez ułamek sekundy miałam ochotę go przytulić, ale to raczej nie było to, czego oczekiwał. Inna sprawa, że akurat tego, czego chciał, nie byłam w stanie mu dać. A moja wiedza medyczna była na tyle ograniczona, że nie wiedziałam nawet, czy zwyczajne będzie dobrze miało jakiekolwiek pokrycie. - Jestem tu. Słyszę - powiedziałam cicho. Myśli w mojej głowie krzyczały, że powinnam już dawno zabrać się do działania, ale złośliwie nie chciały podsunąć mi żadnego, nawet mglistego planu. - Będziemy potrzebowali lekarza - dodałam, bardziej do siebie, niż do niego. Skąd jednak wytrzasnąć dobrego medyka w Kwartale, zwłaszcza z zapasem silnych lekarstw? Idealnym rozwiązaniem byłoby przewiezienie zarówno Fransa, jak i Mathiasa, do szpitala, ale najbliższa czynna placówka znajdowała się nieszczęśliwie na terenie Dzielnicy Rebeliantów. Potrząsnęłam głową. - Nieważne. Coś wymyślimy. Słyszysz? Coś wymyślimy. Obietnica. Od początku zdawałam sobie sprawę, że nie powinnam była tego robić, ale nic nie mogłam na to poradzić. Musiałam dać mu coś, czego mógłby się trzymać. Znów przymknęłam lekko powieki. Może Dominic byłby w stanie podać mi namiary na lekarza, który byłby gotów złamać prawo i wejść na teren Kwartału? Rebelianci czasami tutaj przychodzili, tknięci jakimiś dziwnymi wyrzutami sumienia, czy czymś innym. Mogłabym do niego zadzwonić, o ile nie zmienił numeru komórki, ale chyba jeszcze było za wcześnie, żeby zostawić Mathiasa samemu sobie. - Coś wymyślimy - powtórzyłam tylko cicho, prawie bezwiednie, modląc się o to, żebym nie dawała mu w ten sposób fałszywej nadziei. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Pon Lip 22, 2013 6:46 pm | |
| Zegarek został wykonany ze srebra oraz żelaza z domieszką niklu. Na kilka minut po odłożeniu zegarka przez Ashe na jej skórze dłoni pojawiło się mocne zaczerwienienie oraz swędząca wysypka. Około kwadrans później zaczęły puchnąć jej palce. |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Wto Lip 23, 2013 7:51 pm | |
| Wzrok to było coś naturalnego, także dla Mathiasa. Nigdy nie wierzył w to, że mogłoby mu przytrafić się coś, co by mu odebrało jakże przydatną ale niedocenianą zdolność lub dar widzenia. Ba, nawet nie przyszło mu to do głowy. Jego najgorszymi zmartwieniami a i tak nie lekkimi, było wychowanie siostry oraz spieranie się z ludźmi jego pokroju. Często jednak po prostu wpadał w konflikty z władzą, wpadał do aresztu, z którego następnie uciekał. To było życie na krawędzi, zawsze, i liczył się z tym, wiązało się ono z niebezpieczeństwem oraz ryzykiem śmierci, w wielu przypadkach. Często zdarzało się tak, że sytuacje były kryzysowa, znajdował się pomiędzy młotem i kowadłem. Ale... dopisywało mu szczęście. To takie dziecko, które mimo nieszczęśliwego i chorego dzieciństwa, zawsze miało powodzenie w tym, do czego się zabierało. Zaczął sprzedawać narkotyki pewnego razu i już na samym początku, może to przez ten szeroki uśmiech oraz teksty wyrwane w przeróżnych anegdot, a może po prostu przez to, że świat musi pozostać w dziwnej równowadze. Jeśli w jednej z dziedzin mu się nie powodzi, druga stara się go dowartościować. W tym przypadku tak właśnie było, bo znalazł szczęście i spełnienie w czymś, co z góry jest złe. To zabijanie. Nie bezpośrednie, bo on był tylko zwyczajnym dostawcą. Z początku nie zdawał sobie z tego sprawy, żył w błogiej nieświadomości o tym, co narkotyki robią z człowiekiem i dopiero, kiedy znalazł koleżankę leżącą na ulicy z dwiema połamanymi nogami, konającą oraz zaćpaną, zrozumiał, że doprowadza siebie do ruiny. Wtedy jeszcze nie brał nałogowo, ale miał zbyt wiele problemów i obowiązków na głowie, by o siebie dbać. Najważniejsza zawsze była ona - Katy. Zrujnowała mu życie, a jednocześnie sprawiła, że znalazł jakiś cel i dążył ku niemu. Tylko, że teraz droga się zapadła niczym tory nad przepaścią. Pociąg nie może jechać dalej i pada ku ziemi roztrzaskując się na metalowe części.
Czyli to prawda? Był idiotą, od samego początku. Chociaż takiego właśnie stworzyła go natura: naiwnego. Chyba przejrzał na oczy, zrozumiał swój drobny błąd w egzystencji i dopadła go ochota, aby się zaśmiać. Bo oto właśnie on, Mathias le Brun, ten, który uważał się za bożyszcze nie tyle nastolatek, co prostytutek i innych panienek w Kwartału, siedział na łóżku, w zarzyganym pokoju, naprzeciwko dziewczyny, która nim gardzi i go nie znosi, żeby nie ująć tego brutalniej, w burdelu cholera, ślepy i trzęsący się jak osika. Bez wzroku, bez swojej pewności siebie był nikim. świadomość tego uderzyła w jego biedne serduszko niczym brzytwa cisnąc na usta chory i histeryczny śmiech a jednocześnie wysączając z jego wnętrza żal i łzy. To chyba była za późna po raz, aby coś zmienić, bo, cholera, jedyne co mógł zrobić, to wierzyć. Wierzyć w słowa Ashe. I pragnął tego, aby były prawdziwe, aby nie rzucała słów na wiatr.
To panika. Przyćmiewała głos rozsądku, rozsadzała mu głowę od środka przeróżnymi myślami oraz sprzecznościami. Dlaczego? Przecież był tylko ćpunem. Dlaczego? Przecież nie miał nic oprócz tego. Nikomu nie zawadzał, nie pragnął władzy, po prostu zawsze chciał żyć, chciał brać to co najlepsze ze wszystkiego, co doświadczał. Nie chciał być ślepy. Nie chciał pojmować tego, jaki tak naprawdę zawsze był. To zbyt okrutne, zbyt dosadne. Nie mógł polegać na Ashe, nie chciał, a jednocześnie...
"Coś wymyślimy." Naprawdę? Chciał spytać, czy to prawda, ale bał się usłyszeć odpowiedź. Na pewno. Tak musi być, nie może inaczej. Mathias zdawał się utknąć w jednym miejscu, przymknął oczy wciąż ją ściskając. W końcu poruszył się niepewnie, jakby bał się, że łóżko pod nim zaskrzypi lub się załamie, niczym na krze lodowej, ostrożnie i przemyślanie, drżąc, niby to z zimna, ale tak naprawdę ze strachu. -Muszę wstać - oświadczył głosem, który w jego mniemaniu pozostawiał wiele do życzenia i wciąż ją ściskając, tym razem tylko za rękę, odsunął się na krawędź łóżka. Uchylił powieki, jakby oczekując cudownego uzdrowienia, ale ponownie ujrzał tylko czarną otchłań. Ogarnęła go panika, ponownie, zwłaszcza, że jego stopa nastąpiła na przewrócony regał i poślizgnęła się na nim. Stracił władzę w nogach i osunął się na podłogę i... tak na niej pozostał. Zamknął oczy, do których cisnęły się łzy. Cokolwiek trzymało go do tej pory przy siłach odpłynęło, umknęło spomiędzy jego zaciskających się w pięści dłoni. Nic. Miał przed sobą tylko pustkę i dorwało go wrażenie, że znajduje się w próżni, a jednocześnie przytłoczony mrokiem, który go otaczał, jakby znajdował się w lesie i wiedział, że w ciemności przysłoniętej koronami drzew kryje się niebezpieczeństwo, przed którym nie ma ucieczki. Znajdował się w tym jednym konkretnym miejscu w przestrzeni, związany i unieruchomiony, bo gdziekolwiek postawiłby stopę, znajdowała się przepaść lub próg. A on przecież nic nie widział, był ślepy, nie wierzył w to, ale jednak, jednak...
Skulił się w sobie, dalej klęcząc, z rękoma opierającymi się luźno o podłogę. Naszła go ochota, aby dotknąć twarzy, zasłonić oczy, wydrapać je, wydłubać, ze złości i bezsilności. Chyba szlochał, sam nie wiedział, nie rozumiał, nie potrafił rozróżnić dźwięku krzyku ludzi od głosu Ashe, wszystko zlewało się w jedno. Objął się w pasie rękoma tak, jakby chciał siebie przytulić i zamarł łykając własne łzy, które i tak wydzierały się z mocno zaciśniętych powiek.
Ofc. Mathias le Brun to ciota, nie czytajcie tego. |
| | | Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa Sro Lip 24, 2013 3:51 pm | |
| Jest taki moment w filmach, powtarzający się dosyć często i zawsze w tym samym schemacie. Bohater, nieważne czy główny, drugoplanowy, czy epizodyczny, ucieka przed czymś, czego się boi. Nieistotne, czy jest to wściekłe zwierzę, morderca, czy zdenerwowana żona, uciekinier w końcu opuszcza bezpieczne chodniki albo nieuczęszczany szlak w lesie i wbiega na ulicę. Kojarzycie, co się dzieje dalej? Słychać trąbienie samochodu, bohatera oślepiają światła reflektorów. A co robi on sam? Zawsze to samo. Stoi. Gdyby rzucił się do biegu, zdążyłby umknąć sprzed morderczych kół maszyny. Coś jednak - jakaś niewytłumaczalna, obezwładniająca siła - zatrzymuje go w miejscu, tak, że nawet nie może przesunąć stopy po asfalcie. Potrafi tylko stać jak słup soli, wpatrując się w światło, które za moment zmiecie go z powierzchni ziemi. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale często możemy zaobserwować to też w normalnych, mniej ekstremalnych sytuacjach. Ile razy, wiedząc, że od naszej szybkiej reakcji zależy to, czy uda nam się złapać lecący w stronę ziemi wazon, nie podejmujemy żadnej akcji, z chorą fascynacją obserwując po prostu jego lot? A zdolność działania wraca dopiero, kiedy nie pozostaje nam nic innego, jak pozbierać maleńkie odłamki z podłogi. Przez chwilę zachowywałam się tak samo. Po prostu patrzyłam na Mathiasa i Fransa, czekając na... sama nie wiedziałam, na co właściwie. Wiedziałam, że trzeba działać szybko, bo jeśli miałam rację i faktycznie obaj zatruli się metanolem, liczyła się każda minuta. Przez dłuższą chwilę nie robiłam jednak nic, ocknąwszy się dopiero, kiedy mężczyzna, klęcząc na ziemi, objął się ramionami i zaczął bezgłośnie płakać. Poderwałam się z łóżka, jakby obudzona z głębokiego snu. Nie tym razem. Tym razem nie miałam zamiaru zbierać odłamków wazonu. Wzięłam głęboki oddech, próbując poskładać do kupy rozbiegane myśli. Druga doba bez snu zdecydowanie mi nie służyła, bo krótką drzemkę w więzieniu ciężko było do takowego zaliczyć, ale nie miałam czasu, żeby się nad sobą użalać. Układając w myślach szybki plan działania, przykucnęłam przed Mathiasem i nie bawiąc się w konwenanse, złapałam go lewą ręką za podbródek, unosząc głowę do góry. Pora na punkt pierwszy. Moja prawa dłoń śmignęła w powietrzu i wylądowała na policzku mężczyzny, wydając przy tym głośne plaśnięcie. Nie uderzyłam go specjalnie mocno, ale też nie zależało mi, żeby sprawić mu ból - a jedynie żeby wyciągnąć go z tego dziwnego otępienia, w które wpadł. - Mathias - powiedziałam, zmuszając go, żeby zwrócił na mnie swoją uwagę. - Wiem, że masz ochotę teraz się nad sobą poużalać, ale wstrzymaj się z tym jeszcze, okej? - Złapałam go za ramiona, potrząsając lekko, żeby w jakiś sposób zmusić go do współpracy. - Zejdę na chwilę na dół, wrócę za minutę, nie zrób sobie krzywdy. Najlepiej w ogóle się nie ruszaj. Puściłam go i podniosłam się szybko do pozycji stojącej. Jak się natychmiast okazało - za szybko. Na sekundę zrobiło mi się ciemno przed oczami i zatoczyłam się do tyłu, ale prawie od razu odzyskałam równowagę i jakoś udało mi się uniknąć spektakularnego upadku. Obiecując sobie, że prześpię się kilka godzin jak tylko będę mieć okazję, ruszyłam energicznym krokiem do wyjścia z pokoju. Zbiegnięcie na dół do baru zajęło mi niecałą minutę, wyciągnięcie od barmanki butelki wódki - uprzednio upewniwszy się, że na pewno pochodzi z zaufanego źródła - jeszcze mniej. Dopiero kładąc rękę na blacie, zorientowałam się, że z moją dłonią coś jest nie tak. Jej wnętrze było zaczerwienione i pokryte jakąś dziwną wysypką, która delikatnie swędziała. Odwróciłam od niej wzrok, decydując, że w chwili obecnej mam ważniejsze zmartwienia, i że to pewnie reakcja na lokalizator, po czym chwyciłam alkohol i wróciłam na górę. Jeśli mam być szczera - nie byłam stuprocentowo pewna, że robię dobrze. Kiedyś, jeszcze kiedy chodziłam do szkoły, przeczytałam w jednej z gazet - a może od kogoś usłyszałam? - że jedyną skuteczną odtrutką na metanol jest etanol, i tę teorię miałam zamiar właśnie sprawdzić. Miałam tylko nadzieję, że nie zaszkodzę Mathiasowi jeszcze bardziej. Kiedy znalazłam się z powrotem w pokoju, miałam już lekką zadyszkę. Podeszłam ponownie do mężczyzny, wciskając mu w rękę butelkę. - Masz - mruknęłam. - Tylko nie przesadź. Przeniosłam wzrok na Fransa, ale żadna błyskotliwa idea nie wpadła mi do głowy. Nie byłam lekarzem, nie miałam pojęcia, co mam zrobić w jego przypadku. - Czy jest jakaś szansa, że wśród waszych szerokich kręgów znajomych znajduje się lekarz? - rzuciłam w powietrze, mając nadzieję, że Mathias wrócił do rzeczywistości już na tyle, żeby mi odpowiedzieć. |
| | |
| Temat: Re: Luksusowa Rezydencja Mathiasa | |
| |
| | | | Luksusowa Rezydencja Mathiasa | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|