Wiek : 28 lat Zawód : obecnie brak aka poszukuje; kradnie Znaki szczególne : zielono-niebieskie oczy w zależności od światła, ogólny wygląd ćpuna Obrażenia : blizny na torsie i plecach
Temat: Conroy Hunt Pon Lip 27, 2015 3:40 pm
Conroy Hunt
ft. Benedict Cumberbatch
data i miejsce urodzenia
29 stycznia 2255 roku; Dystrykt Trzeci
miejsce zamieszkania
Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
zatrudnienie
Na ten moment brak konkretnej, w ramach utrzymania kradnie
Rodzina
Marika oraz Ryan Hunt - rodzice; Kelly, Allison oraz Donna - starsze siostry. Ich kontakty z Conroy'em były fatalne, polegające głównie na olewaniu siebie nawzajem. Obecnie ich stan jest nieznany, prawdopodobnie również są w getcie lub nie żyją.
Historia
Conroy był zawsze niezależnym dzieciakiem. Rodzina niewiele go obchodziła, zapewne dlatego, że i ona nie przejmowała się nim zbyt bardzo. Ryan, ojciec, pomagał przy konstrukcji oraz testowaniu najnowszych wynalazków, zaś Marika pracowała bezpośrednio w fabryce. Mieszkali w Dystrykcie Trzecim w dość sporym, dobrze wyposażonym domu, wraz z czwórką dzieci. Kelly, Allison oraz Donna były starszymi siostrami Conroya, najmłodszego członka rodziny. Gdy chłopiec przyszedł na świat, dziewczyny te również nie poświęcały mu zbyt wiele czasu. Chodziły do szkoły i na dodatkowe zajęcia, a po lekcjach albo gdzieś znikały, albo pomagały w fabryce. Można więc powiedzieć, że Con dorastał w towarzystwie opiekunek. Nigdy żadnej nie polubił, dlatego nawet nie starał się zapamiętywać ich imion. Zazwyczaj były sztywne lub sztuczne, a przede wszystkim wykonywały polecenia jego rodziców. Wręcz na siłę robiły to, co musiały – wychowywały go tak, jak chcieli Ryan oraz Marika. Chociaż oni sami nie uczestniczyli w życiu syna, z pomocą pieniędzy, rozmów oraz kontaktów zadbali, żeby był porządnym człowiekiem. A przynajmniej próbowali. Conroy, w miarę dorastania, zaczął zdawać sobie sprawę, że mają dla niego przygotowaną przyszłość.
Były to pierwsze rzeczy, które zaczęły go tak mocno irytować. Niedługo potem wywoływały w nim czystą nienawiść. Ta zaś była skierowana początkowo do rodziny, potem w stronę Kapitolu.
Kolejny przełom nastąpił w jego życiu, gdy zaczął uczęszczać do szkoły. Okazał się być zupełnie inny niż reszta rówieśników. Mając porównanie w postaci zbyt wesołych, wkurzających i głupich dzieci, które nie zdawały sobie z niczego sprawy, wiedział, że coś jest z nim nie tak. Oczywiście nie uświadomił sobie tego wszystkiego tak od razu, raczej na przestrzeni kilku czy też kilkunastu lat. Zaczynając szkołę podstawową jako sześciolatek odstawał od innych. Samotny, zawsze stojący gdzieś z boku, najczęściej z książką lub też telefonem. Jednak to nie tak, że inne dzieci w ogóle się do niego nie odzywały. Ha, było zupełnie inaczej! Wielokrotnie podchodziły do niego, próbowały zagadać czy zapraszać do zabawy, jednak na dłuższą metę ich starania były płonne. Conroy odstraszał ich swoimi bezpośrednimi uwagami, powagą i szczerością, którą nie grzeszył chyba nikt inny w jego wieku.
Dobre wyniki nie były niczym specjalnie dziwnym. Pozornie. Młodemu Huntowi z początku nauka podobała się wręcz niezdrowo mocno, podczas zajęć skupiał całą uwagę na słowach nauczycieli, z zapałem chłonął każdą, nawet najmniejszą informację. Było to oderwaniem od rzeczywistości, od nudnego przesiadywania w domu. Dość prędko zaczął uczyć się na własną rękę – nie wystarczała mu szkoła. Czytał, obserwował ludzi. Chodził nawet do fabryki, chłonąc schematy pracy robotników, wszystkie najmniejsze szczegóły. Wiedza była jedynym, co do tej pory naprawdę mocno go uszczęśliwiało. Łączył to też ze sportem, za który służyło mu bieganie i różnorakie ćwiczenia.
Jednym słowem, uczył się wielu rzeczy. Mniej potrzebnych lub też bardziej, wiedzę pochłaniał natychmiastowo i od razu wszystko zapamiętywał. Nie był może marzycielem, nie snuł wielkich fantazji, jednak wyobraźnię wraz z umysłem miał genialną. Również jego zdolności analityczne i dedukcyjne były na zaskakująco wysokim poziomie. Wkrótce też odkrywał w sobie coraz więcej cech socjopaty - tak też zaczął się nazywać i tym uzasadniał wszystkie swoje zachowania. Być może stał się taki po usłyszeniu definicji tego słowa, jednak wolał się nad tym głębiej nie zastanawiać.
W przeciwieństwie do innych dzieci, jego świetne oceny utrzymywały się przez cały okres nauki. Osiągał najlepsze wyniki, wkrótce nie musząc robić nic poza słuchaniem nauczyciela na lekcjach. Pewien czas potem nawet to zaczęło być zbędne. W szkole średniej, do której dostał się bez problemu (zarówno dzięki dofinansowaniu przez rodziców jak i swoim ocenom), pierwszy raz został nazwany geniuszem. A raczej wulgarnie wyzwany, a potem pobity przez jakichś debili z jego klasy, którzy najwyraźniej musieli się na kimś wyżyć. Gdy zaś Conroy wrócił do domu, jedna z sióstr tylko na niego spojrzała, po czym wróciła do swoich zajęć. Nie pomogła mu, ba! Nawet o nic nie spytała. Chłopak poczuł ból gdzieś głębiej w sercu, ale nie dał tego po sobie poznać. Od tamtego momentu zaczął wypierać uczucia, sentymenty czy głupią nadzieję, na rzec stania się kompletnym realistą czy też jeszcze większym socjopatą - tak przynajmniej sobie powtarzał.
Rodzice oczekiwali, że syn będzie posłusznie chodził do szkoły, dobrze się uczył i sprawiał, by czuli się dumni. Jednak tamto wydarzenie oraz kolejne potyczki z jego szkolnymi wrogami sprawiało, że Con posuwał się do coraz gorszych czynów. Nadal samotny, poziomem IQ powalającym na kolana każdego z rówieśników, zaczął szukać rozrywki. Mając 15 lat przestał przychodzić do szkoły, zaliczając tylko ważniejsze sprawdziany. Uciekał gdzieś na obrzeża Dystryktu i spędzał cały dzień pogrążony we własnych myślach. Często kusiło go, żeby znaleźć sposób na przejście przez ogrodzenie i ucieczkę w nieznane tereny, jednak odrzucał tą myśl. Nie chciał niszczyć sobie życia aż tak. Bywało, że nawet zostawał w domu, bo ten przecież i tak do późnego wieczora zazwyczaj stał pusty. Dlaczego Con to robił? Wcale nie czuł żadnej adrenaliny, nie uznawał opuszczania szkoły za akt „odwagi”. Najzwyczajniej w świecie nudził się. Lekcje stawały się czymś, co musiał przetrwać i bynajmniej nie dlatego, że trzeba było się uczyć. Odwrotnie. Dlatego, że poziom wiedzy, jaki chciano mu Dlatego, że poziom wiedzy, jaki chciano mu przekazać, był zbyt niski. Urodzony z fotograficzną pamięcią oraz niektórymi obszarami mózgu rozwiniętymi bardziej niż u innych, Conroy był prawdziwym geniuszem. Uczył się na własną rękę, czytając o tym, co go interesowało, poznając historię, fizykę, wszystkie zagadnienia, na jakie tylko mógł trafić.
Nie miał przyjaciół. Nie uważał, żeby byli mu potrzebni… Może inaczej – nie uważał, żeby ktokolwiek był w stanie z nim wytrzymać. Jego charakter był dość specyficzny, co w dużej mierze wynikało z geniuszu. Szczery do bólu, wyczulony na kłamstwa, zauważający każdy szczegół, był niekiedy nie do zniesienia. To zaś prowadziło do samotności. Brak wsparcia ze strony rodziny, której teoretycznie jakby nie miał, powodował zaś nudę. Bo skoro był zostawiony sam sobie, ze swoją wiedzą i myślami, bez żadnych atrakcji ani rodziny, która spędzałaby z nim czas, jak miał się nie nudzić?
Dlatego Con zaczął palić, pierwszy raz w wieku 16 lat. Papierosy nie były wcale aż tak dostępne, dlatego starał się zdobywać je na każdy możliwy sposób. Niecały rok później, tuż po zakończeniu szkoły, wciągnięto go w narkotyki. Wcześniej był oczywiście alkohol, ale Hunt miał zbyt twardą głowę, by czerpać z picia jakąś większą radość. Palenie zdecydowanie mu wystarczało. Nikotyna przynosiła ulgę oraz spokój, a środki halucynogenne przenosiły w zupełnie inny świat. Dość szybko popadł w nałóg i, choć początkowo starał się temu oprzeć, nie wychodziło mu to zbyt dobrze.
Unikał rozmów z rodzicami – bo takowe miały się odbywać. Po pierwsze, na temat jego przyszłości oraz pracy, do której od razu po zakończeniu szkoły chcieli go wysłać. Po drugie, znikających pieniędzy, smrodu papierosów oraz dziwnych zachowań syna. Conroy wszystkich wokół uważał za idiotów, niemniej wiedział, że rodzice się domyślą. Uciekał więc, po pewnym czasie przestając wracać do domu. Unikał ich. W ciągu kilku lat rozmawiali tylko raz, co bardziej można było uznać za monolog zdenerwowanych rodziców. Gdy jednak wszystko wyjaśnił... dali mu odejść. Nie chcieli go już widzieć. Ot, po prostu. Conroy nie mógł zaprzeczyć, że ta opcja była mu na rękę.
Przez kolejne kilkanaście lat w samotności robił mnóstwo rzeczy i przeżył naprawdę wiele. Nie było to jednak nic wartego rozpisywania się. Czasem szalał, innym razem zaś myślał o iście filozoficznych sprawach czy uczył się grać na skrzypcach. Dopadała go depresja, czytał książki, ćpał. Obracał się w złym towarzystwie (chociaż i tak ciągle nazywał się samotnikiem, po narkotykach jego charakter był bardziej do zniesienia), uczył nowych rzeczy, popisywał się, biegał. Na tym właśnie zleciał mu cały ten czas.
Wracając, należy także przejść do kolejnego niezwykle ważnego zdarzenia. Otóż, jak wiadomo, nadeszły zupełnie inne czasy. Gdy Con spogląda w przeszłość, wszystko działo się wyjątkowo szybko – aczkolwiek oznaki buntu pojawiały się już wcześniej. Nie zwracał jednak na nie uwagi, pogrążony w nałogu. Nim się obejrzał, miał mocno powyżej dwudziestu lat. Chociaż ze swoją wiedzą na mnóstwo różnych tematów mógłby pracować jako ktokolwiek, on uciekał od tego wszystkiego. Ćpał, palił, kradł nawet, a resztę czasu uzupełniał czytaniem książek, konstruowaniem czy myśleniem. Wciągającym zajęciem było również obserwowanie ludzi. Niektórych nadal nie mógł zrozumieć… Niemniej, zapełniał swój czas życiem. Ale wtedy... wtedy nadeszła wojna.
Conroy również walczył. Brał udział w rebelii, w wielkiej bitwie Dystryktów z Kapitolem. Obudziła się w nim wola walki za wolność, którą niegdyś zdusił nałogiem i odrywaniem się od rzeczywistości, próbą zignorowania swoich emocji – głównie nienawiści. Bo cóż kilkanaście lat temu mógł zrobić dzieciak chcący naprawić świat? Wtedy szybko wybił to sobie z głowy, ale teraz nadeszła prawdziwa szansa na zmiany. Uczestniczył w walce, a jego życie na pewien czas zostało zupełnie odmienione. Przeżył, co mógłby praktycznie nazwać cudem patrząc na obrażenia, które odniósł.
Jednak nie wszystko szło tak wspaniale, a bynajmniej nie w jego życiu. Gdy w pewnym momencie, gdzieś pod koniec wojny, ponownie dostał w swoje ręce narkotyki, przestał się hamować i ten jeden raz zaszalał. Właściwie nawet nie tyle, co zrobił to umyślnie, a namówiono go. Kilku "kumpli" narkomanów wpadło na kretyński pomysł, a on, już wtedy trochę naćpany, nie był w stanie odmówić.
Z małą pomocą kolegów włamał się do rządowego mieszkania, gdzie postanowił zabalować. Odbiło zarówno Conroy'owi, jak i jego towarzyszom. Wprowadzili chaos i zamęt, niektórzy wykrzykykiwali wyzwiska w stronę rządu, przy okazji niszcząc połowę mieszkania. Cona złapano z kieszeniami wypchanymi cudzą własnością, wstrzykującego sobie do organizmu kolejną dawkę mocnych narkotyków.
Zbyt osłabiony i zdezorientowany, żeby chociażby podnieść się samodzielnie z podłogi, nawet nie stawiał oporu. Choć on sam pamięta tamte zdarzenia jak przez mgłę, dobrze wie, że finalnie skończył w drodze do Kwartału Ochrony Ludności Cywilnej. Po kilku odespanych dobach i kolejnych kilku w stanie półprzytomności dotarło do niego w jakiej sytuacji się znalazł. I nie był z tego zbyt zadowolony, a dumny to już na pewno nie.
Stosunkowo szybko zapoznał się z nowym miejscem oraz panującymi tam zasadami. Wciąż jednak wewnętrznie cierpi. Cóż, z różnych powodów. Ciągle z samotności, z natłoku zbyt wielu myśli oraz nowych informacji, z głodu, pragnienia czy z braku papierosów oraz narkotyków, za które oddałby teraz wszystko. Żyje w getcie i... ciężko dodawać cokolwiek więcej. Tutaj zaczęło się jego nowe życie. Na ten moment uczepia się każdej pracy oraz możliwości zarobku tylko po to, by przeżyć.
Charakter
Nazywa siebie socjopatą, aczkolwiek nie jest to do końca prawdą – ma bowiem wiele uczuć, chociaż odcina się od nich i udaje, że tak jest lepiej. W związku z tym poczucia winy czy wstydu nie ma tylko teoretycznie. Bezpośredni do bólu, raczej nie przejmuje się reakcją innych – a przynajmniej nie tą uczuciową. Nie zawsze potrafi się zahamować. Niekiedy bywa uszczypliwy i wredny umyślnie, ale tak naprawdę nie jest złym gościem. Nie ufa innym i, choć potrafi, stara się nie manipulować ludźmi, gdy nie ma takiej potrzeby. Jest spokojny, ciężko wyprowadzić go z równowagi. Dość łatwo się nudzi czy popada w irytację lub zażenowanie. Indywidualista, ekscentryk. Często, szczególnie dla nieznajomych, bywa chłodny i beznamiętny. Niektórzy wprost mówią mu, że jest "świrem" lub "wkurwiającym pojebem". Choć nigdy nie miał okazji tego sprawdzić, byłby bardzo lojalny oraz oddany dla swoich przyjaciół. Nie lubi, gdy ktoś mu rozkazuje, nienawidzi Kapitolu. Nie cierpi głupich czy też zaślepionych ludzi - przy takowych potrafi pokazać swoje ego oraz arogancję. Realista, twardo stąpa po ziemi, nie wierzy w żadne przesądy. Choć sam nie jest święty, ma poczucie sprawiedliwości. Conroy bywa również odważny i brawurowy. Bywa. Gdy coś go zaciekawi lub zainspiruje, potrafi tryskać energią oraz humorem, jednak to dość rzadkie zjawisko, tym bardziej w getcie. Potrafi płynnie kłamać i być bezwzględnym skurwysynem (a przynajmniej tak będzie wyglądał na zewnątrz), jednak sam jest wyczulony na kłamstwa i potrafi je rozpoznawać. Sprytny, inteligentny, potrafi zachować zimną krew i raczej nie zna czegoś takiego, jak czyste przerażenie, podobnie również z miłością.
Ciekawostki
▶ jak zostało wcześniej wspomniane, jest nałogowym palaczem i ćpunem, aczkolwiek po rewolucji odszedł nieco od nałogu; ▶ ma uczulenie na kocią sierść; ▶ co odkrył w czasach szkoły średniej, jest biseksualny; nie zmienia to faktu, że często zachowuje się jakby był co najmniej aseksualny i miał wyjebane na innych ludzi; ▶ świetnie zna się na najnowszych technologiach – można powiedzieć, że świetnie zna się na wielu tematach, łącznie z medycyną, i wiedzę tą potrafi skutecznie wykorzystywać; ▶ potrafi posługiwać się bronią… a przynajmniej w teorii, bo takowej nigdy nawet nie trzymał w rękach; ▶ nie przepada za małymi dziećmi; ▶ cholernie ciężko jest go porządnie upić; ▶ często ubiera się w długie płaszcze lub garnitury, o ile takowe ma pod ręką; ▶ ma sporo blizn na plecach oraz torsie; ▶ choć wygląda na chudego, jest dość wysportowany i zna kilka ruchów z różnych sztuk walki, z czego szczególnie dobrze znana jest mu systema z wykorzystaniem słabych punktów przeciwnika; ▶ woli mróz niż upały - ich dosłownie nienawidzi; ▶ potrafi grać na skrzypcach, ma również dobry słuch muzyczny, niekiedy też śpiewa - prędzej jednak z nudów niż dla przyjemności; ▶ ma odruch przeczesywania dłonią swoich włosów i niekiedy robi to nieświadomie; niegdyś także były one dłuższe, kręcone i rozwiane na wszystkie strony, potem jednak skrócił je i zaczesał do tyłu.
Ostatnio zmieniony przez Conroy Hunt dnia Wto Lip 28, 2015 10:22 am, w całości zmieniany 1 raz
Charles Lowell
Wiek : 31 Zawód : redaktor naczelny CV Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, prezerwatywa Obrażenia : tylko psychiczne
Temat: Re: Conroy Hunt Pon Lip 27, 2015 9:01 pm
Musisz wyjaśnić jak to się stało, że walcząc dla Coin (rebelia rozpoczęła się podczas 74. Igrzysk, a ona była jej głównodowodzącą), jednak wylądował w Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej. Reszta jest do zaakceptowania, chociaż to wiele zajęć po odejściu z domu musiało się odbywać na terenie Trójki. <:
Conroy Hunt
Wiek : 28 lat Zawód : obecnie brak aka poszukuje; kradnie Znaki szczególne : zielono-niebieskie oczy w zależności od światła, ogólny wygląd ćpuna Obrażenia : blizny na torsie i plecach
Temat: Re: Conroy Hunt Wto Lip 28, 2015 10:24 am
Dodane kilka akapitów pod koniec + mniejsze poprawki w całości! :3
Jack Caulfield
Wiek : 26 Zawód : Speaker w radiu Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, odtwarzacz mp3, scyzoryk, dokumenty, telefon komórkowy,
Temat: Re: Conroy Hunt Wto Lip 28, 2015 3:24 pm
Karta zaakceptowana!
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz butelkę dowolnego alkoholu, scyzoryk wielofunkcyjny i dowolny narkotyk (1 gram). W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.
Uwagi:Teraz już z kartą jest wszystko w porządku. Mimo jej długości przeczytałam ją szybko, nie wyłapałam żadnych błędów, a podobieństwo do postaci Sherlocka, mimo iż widoczne, nie wydawało mi się rażące. Nie pozostaje mi więc nic innego jak dać Ci akcepta i zagonić do fabuły. Miłej zabawy! <3