IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Calanthe 'Celly' Ross

 

 Calanthe 'Celly' Ross

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the pariah
Calanthe Ross
Calanthe Ross
https://panem.forumpl.net/t3318-calanthe-celly-ross#52162
https://panem.forumpl.net/t3319-celly#52166
https://panem.forumpl.net/t3320-celanthe-ross#52167
https://panem.forumpl.net/t3321-zielnik-etatowego-muzyka#52168
https://panem.forumpl.net/t3329-rezydencja-calanthe-i-cecile-ross#52280
Wiek : 19
Zawód : etatowy muzyk w Violatorze
Przy sobie : karta Zawodowego Muzyka, gram morfaliny, leki przeciwbólowe (6 sztuk), nóż ceramiczny, medalik z cyjankiem
Znaki szczególne : kulejąca lewa noga, wątła postura, czujny, skupiony wzrok
Obrażenia : blizny na lewej nodze i plecach

Calanthe 'Celly' Ross Empty
PisanieTemat: Calanthe 'Celly' Ross   Calanthe 'Celly' Ross EmptyNie Maj 10, 2015 7:58 pm


Calanthe ‘Celly’ Ross
ft. Cara Delevingne
data i miejsce urodzenia
18.01.2265 Kapitol
miejsce zamieszkania
Getto
zatrudnienie
etatowy muzyk w Violatorze
Rodzina

Anthony Fosher- ojciec a zarazem głowa rodziny, były minister do spraw wewnętrznych Panem, niezwykle znana i popularna osobistość w Kapitolu sprzed wybuchu Wielkiej Rewolucji. Apodyktyczny, oschły, zwolennik twardej polityki rządów prezydenta Snowa. Nigdy nie zdołał pogodzić się z nowym porządkiem wprowadzonym wraz z objęciem stołka przez Almę Coin. Do końca wierny ideałom Snowa krytykował nowy rząd jak i swój nieszczęsny los w gettcie za każdym razem, gdy nadarzyła się taka okazja… do samego końca. Stały bywalec Posterunku Strażników Pokoju w Kwartale, niejednokrotnie torturowany za swój otwarty opór, w końcu zniknął z życia rodziny Fosher zaraz po wstrząsającej wiadomości o przymusowej wywózce do Dwunastki, w liście którym jego imię i nazwisko figurowało na pierwszym miejscu.

Cecilia Ariadna Ross- opiekuńcza matka, której poważne decyzje niejednokrotnie uratowały życie dwóch córek: młodszej Celanthe i starszej z nich, Diany. Pochodziła z Jedynki, ale to właśnie podczas swojej pierwszej wizyty w Kapitolu poznała męża. Przez swoje podejście do polityki od jakiegoś czasu zbierała się w sobie by rozwieźć się z Anthony’m, ale właśnie wtedy rozpoczęły się pierwsze fale zalewającej Panem Rebelii, niwecząc plany Cecile. Mimo swojego stosunku do łgarzy, polityki i nieustających wojen robiła i nadal robi wszystko, byleby tylko zapewnić swojej jedynej pozostałej przy życiu córce choćby namiastkę życia jakie wiedli kiedyś, w samym centrum bogatej stolicy.

Diana McMillian- starsza z sióstr rodziny Fosher, idealna córeczka tatusia, zawsze i wszędzie kierująca się nieśmiertelną zasadą: ‘’przetrwają najsilniejsi.’’ Już w Kapitolu zaczęła się jej kariera w modelingu i kapitlińskim show-businesie, ale był to jedynie zaczątek pędzącej kariery Diany. Po zakończeniu studiów miała w planach rozpocząć nowy rozdział w swoim młodym życiu a także coraz większą aktywność polityczną  u boku tatusia ministra. Do zakończenia studiów jednak nigdy nie doszło, a młoda, niespełniona, wyszczekana jak tatuś Diana nie tylko zniknęła z pierwszych stron gazet całego Panem, ale zapomniana została skazana na życie w gettcie, razem z resztą największych wschodzących gwiazd ‘’starego porządku.’’ Z niewyjaśnionych okoliczności skazana razem z ojcem na pierwszą wywózkę do Dwunastego Dystryktu. Chwilę po tym wydarzeniu wszelki słuch o niej zaginął.

Henry George McMillian- narzeczony starszej z sióstr, Diany. Zadufany, pedantyczny bufon, kapitoliński polityk tego raczej najniższego stopnia i, na nieszczęście niedoszłej modelki, śmiertelnie zakochany w swojej wybrance. A do tego bez złamanego grosza. Jedyną mądrą decyzją w jego całym nędznym życiorysie była wewnętrzna dojrzałość po wybuchu Rebelii, a co za tym idzie, nie opowiedzenie się za opozycją gdy nadarzyła się takowa sposobność i śmierć oczywiście także, podczas pierwszych rozruchów w stolicy Panem. Doczekał się pomnika, zburzonego pięć dni po jego postawieniu. Reasumując, sama postać Henry'ego raczej nie przysporzyła się Kapitolowi, jak z resztą większość trwających przy swoim zwolenników polityki prezydenta Snowa.


Historia


Dajcie mi pachnąć bez słowa- owoc mój słodki jest, wiecie?
Będziecie kiedyś żałować, żeście zatruli mój kwiecień...

Malutka i jakże urodziwa dziewczynka przyszła na świat podczas pewnej styczniowej zawieruchy. Odebrana przez przewiązaną w kitel położną w te pędy została przetransportowana do ramion roztrzęsionej Cecile Ross-Fosher. Dano jej na imię Celenthe- jak kwiat w jakimś starym i nie używanym od dekad języku, kwiat zupełnie nie pasujący do tego, co działo się za oknem ciepłego, przytulnego szpitala imienia Sacromanthy Beaudelaire. No i tyle, jeśli chodzi o pozytywy. Celenthe kwitła, owszem, ale bardzo wolno i topornie, przynosząc swoim wysoko postawionym rodzicom więcej smutków niż jej starsza siostra, jej tuzin chłopaków i natrętni klienci ojca razem wzięci. Zamiast doklejać sobie elfie uszy bądź stroić się przed lustrem, jak jej koleżanki rówieśniczki, wolała bez słowa uciekać na wycieczki do parku, jedynej namiastki prawdziwego świata wśród społeczeństwa pracoholików i kapitolińskich natrętów. Zamiast śmiać się i być tą głupiutką, wolała już od małego postępować rozważnie i powoli. Spotkania z chłopcami bynajmniej nie interesowały Celly, zamiast nich wolała książki o polityce ojca i Kapitol TV, a jeśli chodzi o to ostatnie, wyłączała go jedynie gdy zaczynał się najbardziej burzliwy okres w roku każdego szanującego się obywatela Panem. Dożynki z początku interesowały ją tyle co nic, urodzona jako jedna z najbogatszych przecież nie musiała się obawiać, że jej imię i nazwisko figurować będzie w puli trybutów. Więc po co? Obserwowanie innych ludzi tak bardzo weszło jej w nawyk, że w końcu mimowolnie, kątem oka, śledziła zdarzenia pokazywane na wizji, najpierw w Dystryktach, później na arenie. To nie tak, że Celanthe była odludkiem, wprost przeciwnie. Uważała bowiem, że traciłaby tylko czas i niepotrzebną energię na nawiązywanie jakichkolwiek głębszych więzi, skoro i tak ludzie nie poznali by się na jej wrodzonym intelekcie. I tak jak jej siostra Diana sprowadzała do rezydencji państwa Fosher kolejnych młodych polityków, paparazzi i innych seksownych panów których należałoby omamić i namówić do oddania całej swojej fortuny i materialnego przybytku, ona mijała się z nimi taszcząc kolejne stosy książek wypożyczone z biblioteki czy księgarni. Ale i to przestało jej wystarczać, sięgała coraz wyżej i wyżej, najnowszymi pozycjami z kapitolińskich uniwersytetów pragnęła jakoś nasycić swój wieczny głód wiedzy… tak natrafiła na album w całości poświęcony muzykom ubiegłych dekad. Dla zafascynowanej Celly był to dopiero początek muzycznej przygody, odkrywania kolejnych sposobów na odwrócenie się od rzeczywistości i brutalnego, zbyt brutalnego dla niej świata. W rzeczywistości była dość wrażliwa, aczkolwiek nieustępliwa. Uparta, wytrwała, łatwo przystosowała się do społeczeństwa i panujących w nim norm i zasad, choć trafniejszym określeniem byłoby raczej, że przystosywała się do życia bez trudu nie z poświęcenia, a tylko i wyłącznie z wyboru. Ten ziemski świat z resztą znaczył dla niej mniej niż greccy filozofowie, skrzypce, fortepian i flet razem wzięte. I tak mijały kolejne lata, życie w Panem toczyło się dalej i wciąż, a w samym środeczku pierwszych nieśmiałych oznak o zbliżającej się Wielkiej Rewolucji była ona: Celenthe Ross.

Przesypuje się zboża obfitość
urodzajem na moich kolanach
zbyt późno lato wróciło
chcąc nieba nam przychylić
Zanurzyć się raz jeszcze
w dojrzałych pragnień łanach
pod lśniące ostrze żniwiarza
kładąc brzemienną miłość

No i na co był jej ten kwitek witający ją na uczelnię i papiery ukończenia wszystkich możliwych szkół muzycznych z wyróżnieniem, skoro znów nastały mroczne czasy, podczas których wszystkimi tymi nic nie znaczącymi papierkami można było się jedynie podetrzeć? Celly nigdy tego nie pojęła. Nie znała ani podstaw medycyny, nie ukończyła ani kursu pierwszej pomocy ani tymbardziej żadnych szkół przygotowawczych, sanitarnych, czy Bóg wie czego tam jeszcze. Nie była nawet do końca przystosowana do tego społeczeństwa, więc jak niby mogła przystosować się do innego po raz kolejny? Na resocjalizcję było ciut za późno. Zwłaszcza, że rozpoczęły się zamieszki, nieplanowane kłopoty na arenie trwających właśnie Głodowych Igrzysk, a konsekwencji… Rebelia. Oczywiście, jako córeczka polityka stanowiącego coś –cokolwiek to coś oznaczało- miała zapewnione całkowite bezpieczeństwo. No i po co to jej bezpieczeństwo było? No tak, wątła, chudzina taka że aż w oczy boli, i do tego pewnie głupiutka jak każda z jej kapitolińskich rówieśnic. No, rzeczywiście, wtedy głupia była aż nadto. A wyjście w ciemną noc w samym centrum największych rewolucyjnych rozruchów tylko po to, by dotrzeć do uniwersyteckiej biblioteki chyba rzeczywiście nie było jedną z jej najmądrzejszych i najrozsądniejszych decyzji. Wiecie, chyba nigdy nie przypuszczała, że rebelianci chcieliby porwać jakąś tam mało ważną Celenthe Ross. Bo w sumie, kim była? Co znaczyła dla tej wielkiej, rozdmuchanej polityki i odradzającego się z gruzów wielkiego Państwa Panem? Oczywiście nie zgłupiała do reszty, oglądała jeszcze media i dochodziły do niej jakieś tam pogłoski o porwaniach młodych córek ministrów i innych polityków, jako zakładniczkach niezbędnych do okupu, ale jak możecie się domyślać, nasza Celly jedynie mruknęła coś wtedy z pogardą i ruszyła do pokoju na kolejną porcję porannych ćwiczeń na skrzypcach. A teraz zapłaciła za to dość wysoką cenę. Rebelianci bowiem nie tylko nie cackali się z nią, przetrzymywaną w jakiejś zajętej przez opozycję rezydencji, ale byli niezwykle niecierpliwi. Widzicie, tak śpieszno im było do wolnego państwa, Kosogłosa i tych innych. Celly nie uważała inaczej ani nie negowała, zastanawiała się jedynie dlaczego w tak brutalny i wymagający radykalnych zmian sposób. Przecież istniało jakieś inne rozwiązanie, żeby pogodzić dystrykty, nabrzmiałego od róż Snowa, zapyziałe głowy Kapitolu i bunt, no nie? Niekoniecznie tak wyobrażała sobie tą całą Wielką Rewolucję. Wielką Rewolucję, której większość czasu przesiedziała w posiadłości rebeliantów, jako ta jedyna czekająca na wymianę. Gdyby leżała tu Diana, albo jej kochaś Henry, albo nawet matka… to rozumiem. To by było coś! Ale gdy do opozycji dotarła beznadziejność całej tej sytuacji i to, że żadnego okupu nie będzie bo jej własny ojciec ma ją po prostu głęboko w nosie, wściekli się nie na żarty. W jednym z przypływów tej wściekłości poharatali dziewczynie nogę i barki. Chciała krzyczeć. Chciała wyć, że to nie jej wina że padają Dystrykty i panujące nastroje są złe, i że wiele osób umiera i w ogóle co ona ma do tego?, chciała dodać coś jeszcze w stylu tych wielu filozoficznych przemyśleń których tyle się w młodości naczytała, ale naraz ta jej młodość stała się jedynym wielkim niedopomówieniem, czymś przeżytym jakby w jej innym życiu, wymiarze czy istnieniu. Nie powiedziała więc nic. Przegryzła wargi, z których pociekła strużka krwi. I opanowała się.

Dusza jest smutna wraca zima
Serce nie umie nic wyrazić
Może niczego nigdzie nie ma
Zima miłości grób wymarzły
I jedna tylko rozpacz niema.

Gdy do władzy doszła Alma Coin przewieziono Celly do odradzającego się z gruzów szpitala w tworzącej się właśnie dzielnicy Wolnych Obywateli. Nie pozwolono na jakiekolwiek odwiedziny, nieustannie faszerowano morfaliną. Ale właśnie w tamtym okresie powstał odgrodzony KOLEC dla Bezprawnych, no i znowu rekonwalescencję i spokojne dochodzenie po siebie w łóżku szlag jasny trafił. Celenthe była w bardzo złym stanie, nie miała własnych rzeczy, mieszkania, wody ani pożywienia… no i morfaliny, której braki zaczynały już uwierać. Na szczęście kwestie ochrony i patroli jak i samej nowej funckcji Strażników Pokoju nie zostały jeszcze jako tako unormowane, Celly bez przeszkód mogła więc sypiać w pozostałościach po niegdyś drogich i ekskluzywnych rezydencjach. Po niecałym miesiącu Celenthe odnalazła matka i jakimś niepojętym cudem sprowadziła osiemnastoletnią wtedy dziewczynę w stanie co najmniej przerażającym, do ropadającego się od wewnątrz domu, a właściwie do klatki schodowej i dwóch pokoi mających służyć za ten azyl. Sama Calanthe mało pamięta cokolwiek z tamtego okresu, a budzenie się z choroby było jak powolne wychodzenie ze śpiączki, albo wypływanie na powierzchnię i ten pierwszy oddech zatęchłego powietrza. Tak samo przerażające. Jedynym szczęściem którym karmiła się Celenthe był fakt, że ani ojca ani jej starszej siostry już nie było. Matka nie chciała tego wspominać, a córka nie nalegała. Ostatni rok minął jej na powolnym i wyczerpującym dochodzeniu do siebie, w którym nie pomagała ani obecna sytuacja dwójki ocalałych Ross, ani tymbardziej to, gdzie aktualnie się znajdowały. Jedynym i chyba ostatnim pocieszeniem dziewczyny została codzienna gra na skrypcach i nadzieja na odmianę losu, a także fakt, że Celly z każdym dniem czuła się coraz lepiej i lepiej, aż postanowiła i zmusiła swoje wewnętrzne ja do odnalezienia sposobu na nowe życie z dala od getta. Jak na razie jednak, rozdarta między przykrą pamiątką z przeszłości, okropną i z każdym dniem pogarszającą się sytuacją życiową a tym, skąd pochodzi, błąka się między snem a jawą, ze wszelkich sił starając się znaleźć odpowiedzi na to kim jest, do czego zmierza i po czyjej stronie tak naprawdę stoi.

Ciekawostki

~w sumie opanowała umiejętność grania na pięciu intstrumentach- skrzypcach i fortepianie jako głównym, flecie, saksofonie oraz gitarze na podstawowym, z czego ze swojej rezydencji do getta udało jej się przenieść jedynie jej ukochane skrzypce i dwie teczki nut
~w 2258 roku została uhonorowana najwyższym oznaczeniem przyznawanym muzykom w całym Panem- odebrała Złote Skrzypce i kartę Zawodowego Muzyka. W KOLC’u takie rzeczy, zwłaszcza że oznaczone honorowym patronatem prezydenta Snowa, były już raczej zbędne, ale dziewczyna zawsze nosiła kartę ze sobą, przezornie przygotowana na wszelkie okoliczności
~mimo, że jej noga i barki okaleczone podczas nieudanej próby porwania ministrów, zagoiły się już prawie całkowicie, po wydarzeniu pozostał przykry ślad, mający przypominać Celly o tym, że jeśli chce przetrwać, nieważne w jakich okolicznościach, jest zdana tylko i wyłącznie na siebie samą
~silnie uzależniona od morfaliny i innych pochodnych leków przeciwbólowych zdołałaby wytrzymać z ich całkowitym brakiem zaledwie tydzień, góra dwa- choć, co dziwne, nie uważa się za morfalinistkę, choć posiada wszystkie objawy choroby. Gdy brak jej uzależniającego leku, wpada w szał, tylko i wyłącznie wtedy
~nigdy nie piła ani nie paliła- w Kapitolu uważała to za kompletną głupotę i szaleństwo, w gettcie zaś za wyrzucanie pieniędzy w błoto
~będąc laikiem jeśli chodzi o uczucia i miłość w ogóle, nie miała ani chłopaka, ani dziewczyny- miłością po prostu nigdy nie zaprzątała sobie głowy
~gdyby kiedykolwiek miała jakiegokolwiek bliższego przyjaciela pewnie nie zachowywała by się w ten sposób- dzika w jakichkolwiek uczuciach przy pierwszym bliższym poznaniu za bardzo się stresowała i denerwowała, co nie zmieniło się po dziś dzień
~Celenthe jest w rzeczywistości niezwykle wrażliwa i kochająca, a także oddana i nieustępliwa- mimo, że nigdy nie zaznała większości z tych uczuć
~woli obserwować ludzi, niż prowadzić z nimi konwersacje
~jeszcze w Kapitolu była uzależniona od kawy, herbaty i niezwykle drogich ciasteczek ale tu, w gettcie, może sobie o nich jedynie pomarzyć
~giętka, delikatna, zwiewna i powabna wydaje się być jedynie podczas grania na instrumencie, w rzeczywistości jest niezwykłą łamagą, nieświadomie i chyba bardziej z przyzwyczajenia kuleje też na lewą nogę
~prędzej dałaby się pokroić, niż wtrącić do jakiegokolwiek więzienia czy do wagonu na wywózkę do Dwunastki. Wolność i niezależność ceni sobie bowiem ponad wszystko. Nawet ponad własne życie.



Ostatnio zmieniony przez Calanthe Ross dnia Pon Maj 11, 2015 11:22 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the pariah
Calanthe Ross
Calanthe Ross
https://panem.forumpl.net/t3318-calanthe-celly-ross#52162
https://panem.forumpl.net/t3319-celly#52166
https://panem.forumpl.net/t3320-celanthe-ross#52167
https://panem.forumpl.net/t3321-zielnik-etatowego-muzyka#52168
https://panem.forumpl.net/t3329-rezydencja-calanthe-i-cecile-ross#52280
Wiek : 19
Zawód : etatowy muzyk w Violatorze
Przy sobie : karta Zawodowego Muzyka, gram morfaliny, leki przeciwbólowe (6 sztuk), nóż ceramiczny, medalik z cyjankiem
Znaki szczególne : kulejąca lewa noga, wątła postura, czujny, skupiony wzrok
Obrażenia : blizny na lewej nodze i plecach

Calanthe 'Celly' Ross Empty
PisanieTemat: Re: Calanthe 'Celly' Ross   Calanthe 'Celly' Ross EmptyPon Maj 11, 2015 11:21 am

Tak jest, to chyba wszystko! Karta oficjalnie skończona! :D
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Calanthe 'Celly' Ross Empty
PisanieTemat: Re: Calanthe 'Celly' Ross   Calanthe 'Celly' Ross EmptyWto Maj 12, 2015 6:58 pm

Karta zaakceptowana!

Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz gram morfaliny, wyleczenie z przewlekłej choroby i tabletki do uzdatniania wody (3 sztuki). W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.

Uwagi: Wszystko w jak najlepszym porządku, gdzieś tam mignęła mi samotna literówka, ale w żaden sposób nie przeszkodziła w czytaniu. Bardzo ładna karta, historia Celly wciągająca - nie pozostaje mi nic innego, jak wysłać ją do fabuły i zobaczyć, jak to wszystko się potoczy. Ze swojej strony przepraszam za zapłon przy sprawdzaniu! Baw się dobrze na Panem! <3


Powrót do góry Go down
Sponsored content

Calanthe 'Celly' Ross Empty
PisanieTemat: Re: Calanthe 'Celly' Ross   Calanthe 'Celly' Ross Empty

Powrót do góry Go down
 

Calanthe 'Celly' Ross

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Rezydencja Calanthe i Cecile Ross
» Celly
» Celanthe Ross
» India Ross
» Sadie Ross

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-