Wiek : 30 Zawód : właściciel restauracji Przy sobie : dowód osobisty, para kastetów, leki przeciwbólowe, zestaw bandaży, zapalniczka, telefon komórkowy, butelka dowolnego alkoholu, paczka papierosów Znaki szczególne : kilka blizn - pamiątki po wyczynach ojca
Temat: Lucius Evan Evertte Nie Mar 29, 2015 9:25 pm
*Lucius Evan Evertte*
ft. *Garrett Hedlund*
data i miejsce urodzenia
11 stycznia 2253 r., Kapitol
miejsce zamieszkania
Dzielnica Wolnych Obywateli
zatrudnienie
Restauracja 'Well-born' - właściciel
Rodzina
Sytuacja rodzinna jest opisana dokładnie w historii, mam nadzieję, że to wystarczy.
Eileen - matka, najpierw jedynie zajmująca się domem, bardzo młoda w chwili poznania swojego męża, potem dorabiająca jako kucharka w jakimś lokalu.
Felix - ojciec, były wiceminister, starszy sporo od swojej młodej małżonki, alkoholik, nie żyje od kilku lat.
Historia
Zajrzyjmy do jednego z niewielkich domków. To tu jakieś dwa lata temu przyszedł na świat mały, czarnooki chłopiec o imieniu Lucius. Jego matka była piękną brunetką, która rozkochała w sobie byłego wiceministra i nieładnie mówiąc zaciągnęła do łóżka, a potem wzięła na dziecko. No, i tak właśnie powstał Lu. Słodkie dzieciątko o bladych policzkach i rozczochranych, brązowych włosach. Ale dobrze, wróćmy do przytulnego saloniku... Oj, zaraz. To wcale nie jest ten sam przytulny salonik co kilka lat wcześniej! Wygląda bardziej jak pobojowisko. Dlaczego mały chłopiec siedzi skulony w kącie, ściskając w drobnych piąstkach swojego misia? Czemu jego ojciec siedzi przy stole pochylony nad butelką wódki i żłopie ją bez opamiętania? I gdzie do cholery jest matka małego, która powinna w tej chwili zająć się maleńkim, żeby przestał płakać?! O, jest, przyszła... Przyniosła zupę swojemu mężowi. Posłała smutne spojrzenie w kierunku ciemnowłosego dzieciaka i wróciła do kuchni, jakby nigdy nic.
Nieco później, może jakieś trzy lata. Przypuszczalnie, bo patrząc na szczuplutkie ciało chłopczyka ciężko stwierdzić jednoznacznie czy ma lat trzy, cztery czy może jeszcze mniej. No, w każdym razie patrząc na zmiany na twarzy jego ojca i matki można było śmiało stwierdzić, że jednak minęło trochę czasu. Mniej więcej sześcioletni chłopiec siedział pochylony nad książką, którą dostał na urodziny od matki. W pewnym momencie coś na dole stuknęło. Zupełnie jakby ktoś... oberwał czymś ciężkim, albo został rzuconym na ścianę. Obie opcje były prawdopodobne, żadnej nie można było wykluczyć. Chłopiec zsunął się z wysokiego krzesełka przy parapecie i wrzucił książkę pod łóżko, wskakując pod kołdrę. Naciągnął ją na głowę, jakby to miało powstrzymać dochodzące z otoczenia dźwięki. Modlił się o sen, dopóki ten nie nadszedł pół godziny później wśród niezbyt przyjemnych krzyków Eileen i Felixa. Przerwijmy tą smutną scenę na rzecz innej, nieco weselszej.
Lato, ciepły, słoneczny dzień. Mały chłopiec o ziemistej cerze z włosami sięgającymi ramion siedzi na huśtawce, odbijając się nogami od podłoża. Ma na sobie długą, o wiele na niego za dużą koszulę i wytarte spodnie. Wszystko w czarnych barwach. Można by pomyśleć, że jest duchem. Wyglądał nawet na takiego ... małego zombie. Ale nie, oddychał, nawet poruszał lekko nogami by lepiej się huśtać. Musiał więc żyć, choć jego nieruchome oczy wcale na to nie wskazywały. Wlepione były w drzwi jednego z niewielkich, ale wyglądających przytulnie domków. Wiedział, kto w nim mieszka. Przychodził tu od kilku tygodni, ale bał się do niej zagadać i za każdym razem gdy wychodziła pobawić się z siostrą on uciekał. Nie miał odwagi spojrzeć w jej oczy, choć jeszcze nie był do końca pewien jakiego są koloru, i powiedzieć wprost to, co zamierzał. Czekał więc, robiąc małe kroczki. Jak na razie byli na etapie mówienia sobie "cześć", a to już jakiś postęp. Tego dnia jednak nie zamierzał na nic czekać, nie miał już więcej czasu. I faktycznie, jak postanowił tak też zrobił. Kilkanaście minut później, gdy dziewczynki wybiegły z domu i zaczęły bawić się w ganianego, Lu ruszył dzielnie w ich kierunku. I wcale nie miał zamiaru dołączyć się do zabawy.
Przenieśmy się do momentu, kiedy wszystko zostaje zniszczone. Kiedy życie mieszkańców zmieniło się. Kiedy nadeszły ciężkie czasy. Co wtedy robił Lucius? Nie, nie pomagał w niczym, bo ani on specjalnie altruistą nie jest, ani specjalnie dobry z niego człowiek. Zły do szpiku kości też nie jest, nie chodził i nie mordował niewinnych. Był - i jest - po prostu zdania, że najważniejsze to nie pchać się tam, gdzie Cię nie chcą. Po prostu. Co robi teraz? Mieszka w miejscu, gdzie ludzie są wolni, więc teoretycznie o nic się martwić nie musi. Prowadzi restaurację, bo z czegoś żyć trzeba. Dobrze gotuje, więc czasem zagląda na kuchnie, ale tak naprawdę zajmuje się głównie zarządzaniem lokalem. Od gotowania ma specjalistów.
Charakter
No cóż, nie jest to łatwy w obejściu człowiek. Nie da się do wytresować jak pieska, nie pomoże dobre podejście ani słodkie słówka. Musi minąć trochę czasu, zanim przyzwyczai się do jakiejś osoby. Niekiedy całe lata. Jeśli ktoś jest cierpliwy to możliwe że uda mu się wreszcie osiągnąć swój cel i zdobyć cień jego zaufania. Gorzej, jeśli ma w planach jedynie wykorzystanie z pozoru biednego, niewinnego Luciusa. Wtedy biada mu, oj biada...
Ludzie dzielą się na dwie kategorie : Ci, których Lucius nienawidzi i Ci, których jakimś cudem toleruje. Do pierwszej grupy wliczają się z pewnością Ci, którzy nie lubią jego, to proste. To ścierwo, które nie jest godne nawet pozostać chociażby na moment w jego myślach. Druga grupa, to ktoś na wzór kumpli, przyjaciół. Ich toleruje, bo są tacy jak on. Są lepsi, ze względu na przynależność i poglądy, jakie wyznają. Już samo to kwalifikuje ich do tej lepszej kategorii. I to, że są wolni.
Nie oznacza to wcale, że wszystkich traktuje dobrze. Nie może znieść widoku wytapetowanych ślicznotek. Ale gdy Lu chce, to naprawdę potrafi kogoś szanować. Oddzielne miejsce w jego hierarchii ma jego najlepszy przyjaciel, dzięki któremu jakoś udało mu się odnaleźć w tym pełnym nienawiści i brutalności świecie. To on pomógł mu wykształcić w sobie swego rodzaju odporności na bezmózgie żarty i drwiny. Wkrótce do zwykłej, biernej odporności dołączył sarkastyczny uśmieszek i krótkie prychnięcia, a następne w kolejności były docinki pod adresem Bandy Uważających Się Za Niewiadomo Co Dupków.
Nauczył się bronić i odkrył, że nie tylko przemoc może ranić, ale również słowa. Słowa, które sprawiają, że nigdy więcej nie wypowie się o tobie źle. Czy jest chamski? Och, tak. Bywa bardzo często. Nie w stosunku do wszystkich rzecz jasna, bo nie wszyscy dają mu ku temu powody, ale zdarza się, że powie kilka nieprzyjemnych słów, starając się przy tym jak najbardziej zranić drugiego człowieka.
Ciekawostki
» Uwielbia oglądać uliczne przedstawienia, bez względu na to czy występuje grajek, tancereczka, dziecięcy teatrzyk czy mim. Obserwowanie jak rozwijają się młodzi ludzie przy okazji zabawiając innych jest dla niego niezłą odskocznią od problemów. » Rzadko się denerwuje tak naprawdę, naprawdę. Bardzo ciężko go wtedy uspokoić i nie zawsze się to udaje. Chyba po prostu musi zostać sam na jakiś czas, żeby spokojnie przyswoić wszystkie te dołujące wydarzenia, które go do tego doprowadziły. » Szybko przywiązuje się do ludzi i równie szybko zakochuje. Ku rozczarowaniu większości populacji - niestety w mężczyznach. Kobiety oczarowują go swoją delikatnością i słodyczą, ale nie umiałby być w związku z żadną z nich. » Uwielbia dzieci. Jest w nich wprost zakochany i zazdrości tym, którzy mają je pod swoją opieką. Z boku może wyglądać jak pedofil, zwłaszcza gdy wlepia w dzieci swoje wielkie, czekoladowe ślepka no ale ... naprawdę, nigdy by żadnego nie skrzywdził. » Nie wyobraża sobie dnia bez kawy z mlekiem. » Uwielbia gotować, w kuchni czuje się spełniony. » Interesuje się właściwie wszystkim co ziemskie. Uwielbia wszelkie rodzaju muzyki, od klasycznej po death metal. Godzinami może wpatrywać się w wystawy sklepowe księgarni, podziwiając grafikę na okładkach. Oczywiście, gdy ma okazje zaczytuje się w książkach, głównie w bibliotece. Gdy jakimś cudem uda mu się załapać na uliczną wystawę prac młodych artystów spędza tam maksymalnie dużo czasu, czyli dopóki go nie wyrzucą. Sam maluje jedynie po ścianach, głównie węglem lub kredą. Często jest upaciany na biało lub czarno z tego właśnie powodu. Kręci go kamera, ale tylko gdy ma ją w rękach. Nie lubi być po drugiej stronie, bo czuje się tak, jakby kamerzysta widział wszystkie jego sekrety.
Ostatnio zmieniony przez Lucius E. Evertte dnia Nie Mar 29, 2015 10:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nicole Kendith
Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
Temat: Re: Lucius Evan Evertte Nie Mar 29, 2015 10:42 pm
Karta zaakceptowana!
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz parę kastetów, laptop i leki przeciwbólowe . W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.
Uwagi: Garrett. *___* Boziu, kocham go, kocham! <3 Ale to już mówiłam... Ale no, kocham! Historia jest smutna, biedny Lu, szkoda mi go. Miałam ochotę go przytulić, wyściskać, pocieszyć... W każdym bądź razie, większych błędów nie widzę (poprawiłam tam parę przecinków), wszystko jest jasne, więc śmigaj do fabuły, podbijać serca! ( męskie )