|
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: Skrzyżowanie Wto Mar 31, 2015 10:08 pm | |
| Wpatrywał się w ugodzone ciało strażnika jednocześnie czując jak jakaś siła spycha go wprost na bruk – po raz kolejny! Znów czekało go bliższe spotkanie z twardą rzeczywistością, z którą zderzył się boleśnie. Powietrze uciekło mu z płuc zostawiając je kompletnie puste, opuszczone, świat pociemniał, zniknął, a on zamarł w kompletnej nicości, aby w końcu wyrwać się potężnym haustem powietrza, gdy rzeczywistość wróciła na swoje miejsce, a on już nie spadał w przytulną otchłań wyciągającą do niego te czułe ciepłe ramionka. Zepchnął z siebie spięte bólem ciało Cassiana i bez słowa przeprosin, które w gruncie rzeczy mu się należały, wstał chwiejnie i zorientował się w sytuacji: jakiś idiota, pewnie Jaimie, coby zwrócić uwagę na swoją nie-taką-przystojną osobę, (chociaż większą idiotką była Amelle ale to rywalizacja męsko-męska, tego nie zrozumiesz!) wcisnął klakson, Thalia rzuciła się do ucieczki a Johanna dała się, znowu zresztą, wyruchać przez los. Z jego ust wydało się zmęczone westchnienie, jakby jęk, kiedy ruszył w stronę swojej niedoszłej ofiary po drodze wsadzając pistolet za pasek i podnosząc lub wyjmując z rąk strażnika karabinek, którym śmiał w niego celować. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie poczęstował mężczyzny dwoma mocnymi kopnięciami i zapewne byłoby ich znacznie więcej gdyby nie czas, który go naglił. Nie musiał przechodzić przyspieszonego kursu obsługi, bo doskonale znał się na sprzęcie strażników, który często kradł tak samo jak wiedział, który rozmiar munduru doskonale na nim leży! Zważył więc broń w dłoni i szybkim krokiem przemieścił się bliżej Johanny i jej napastnika, aby wycelować w pana, który się nad nią pastwił. Celował w klatkę piersiową mając nadzieję, że i ten zapomniał o kamizelce kuloodpornej a nawet gdyby tak nie było – strzał odrzuciłby go do tyłu i wtedy nie zawahałby się dokończyć dzieła. Szlachetne ludobójstwo. Czy akt dobroci na zaślepionych skutych głupotą psach. Z takiej odległości musiał trafić, ale pocisk być może ominął cel, odbił się rykoszetem i trafił go w ramię, ale narrator już milczy i nie podpowiada okrutnemu mistrzowi gry, co powinien zrobić! |
| | | Wiek : 24 Zawód : fałszerka Znaki szczególne : wkurw
| Temat: Re: Skrzyżowanie Nie Kwi 05, 2015 9:23 am | |
| //zamuliłam; przepraszam :c
Nie trafiłam – stwierdziłam w myślach. Tylko stwierdziłam? Jednocześnie słowa te zapoczątkowały w moim sercu poczucie przegranej. Nie takie cwaniackie przegrałam-i-możesz-mnie-koleś-zabić, co byłoby jedynie grą, mającą na celu przedłużenie minut własnego życia, bym mogła ładnie postarać się zrealizować plan be, ce, a może nawet już ef, czy też zet. Próbowałabym wtedy z pewnością walczyć, ale nie teraz, nie w tym przypadku. Upadłam, walcząc... myśląc, że walczę, jednakże tak naprawdę już wtedy byłam nic nie znaczącym robakiem, w którego skierowana była lufa. W końcu miała trafić, w końcu miała mi pokazać, że nie jestem nieśmiertelna, mimo że niegdyś zginęło dwudziestu trzech, gdy ja, drobniutka i nieporadna, przeżyłam. Fart nie miał mi towarzyszyć całe życie. Czułam się stara, choć niedługo miałam obchodzić dwudzieste czwarte urodziny. Czułam się, jak gdybym pożarła wszelkie mądrości tego świata, jak gdybym przeżyła dziesiątki lat, zdobywając niesamowite pokłady doświadczenia, gdy tak naprawdę przetrwałam Igrzyska, poigrzyskowe szumy, śmierć swoich bliskich, rebelię... To nic, to nic, co miałoby mi w tej chwili pomóc, gdy po raz pierwszy nie patrzyłam na ten mrok z odwagą i smarkatym cwaniackim uśmieszkiem, a z autentycznym przerażeniem. Nie miałam pojęcia, co zrobić. Podpierałam się ręką o sprawiające mi ból kamyki... Nie tylko dłoń mnie bolała po tej nieudolnej próbie bycia herosem. i patrzyłam sparaliżowana prosto na broń, nie wiedząc nawet, co powiedzieć, by zdobyć kilka minut... Choćby kilka sekund. Kim byłam? Kim ja tak naprawdę byłam? Nie posiadałam zawodu, nie miałam dzieci, męża, cudownego domu... Cukiernia też właściwie nie była moja. Nigdy nie czułam się w niej jak w domu. W celach również nie. Mój dom... Mój dom z dzieciństwa już prawdopodobnie nie istniał, zaś ja... Ja byłam chyba duchem, upiorem, który nawiedzał ulice getta, w którego był skierowany palec samej Śmierci. Otworzyłam wargi, chcąc coś powiedzieć na sam koniec. Milczałam jednak, patrząc prosto w nienawistne oczy Strażnika. Chciałam go zabić... gdy pewnie miał swoją kochaną rodzinkę, którą w przyszłości sterroryzuje albo co już robi. Kątem oka zauważyłam też Mathiasa, co w sumie w pierwszej chwili uznałam za coś abstrakcyjnego. On dawał sobie radę, mimo że nie... Właściwie, skąd on pochodził? Skąd się wziął? Kim był kiedyś? Kim był teraz? Pytania, na które pragnęłam poznać odpowiedzi. Nie znałam go, mówiąc, że go znam. Był też ważną personą w moim życiu, gdy mówiłam, że jest mi jedynie zawadą. Był przyjacielem... i byliśmy kolejną rebelią, która dopiero się rodziła. Nie mogłam zginąć tak szybko, czyż nie? Jeśli wszyscy zginiemy, nikt nie poprowadzi ludzi w kierunku rządu, nie zepchnie z krzesła Adlera i nie wbije mu siekiery prosto w przełyk. Strzeli? Nie strzeli? Nie miałam pojęcia, jak wielkie szanse mam na uniknięcie kuli, gdybym zaczęła skakać w tą i w tamtą. Pewnie bym się pośliznęła i zdzierała sobie naskórek, gdy pędząca sobie kula wbijałaby się w moje ciało... Równie dobrze miałam małe szanse by przeżyć, gdy celował we mnie tak ładnie, tak prosto, tak perfekcyjnie, spodziewając się kręcenia z mojej strony. Mój nóż utknął pod jego butem... wspominałam, że preferowałam siekiery? Ech... Podobno żyło się tylko raz, umierało też raz. Dlaczego więc nie zginąć jak męczennik, jak symbol, który mógł ruszyć ludzi bez wiary do działania? Johanna Mason zginęła w naszym imieniu, chcąc dostarczyć nam, kapitolińskim ścierwom, żarcia, mimo że nie była jedną z nas. Zrobiła to dla nas, a my? Pozwolimy, by jej śmierć poszła na marne? Tak serio miałam ich gdzieś, jednakże nie miałam gdzieś rządu, przeciwko któremu by stanęli ramię w ramię... Wtedy może nawet bym ich polubiła. Jak ostatnia kretynka na tym świecie, zerwałam się na nogi i zaczęłam biec prosto na mężczyznę, starając się nie patrzeć w mrok ziejący w broni. Byłam nieśmiertelna, póki nie dawałam się stłamsić. Nie byłam niewolnikiem, byłam wolnym człowiekiem i sama wybierałam moment, w którym jestem gotowa na śmierć. Zacisnęłam zęby i wytrąciłam uderzeniem nogi broń z wyciągniętej ręki mężczyzny. A przynajmniej to było moim zamierzeniem, by potem się z nim zmierzyć... Nieuczciwie, niesprawiedliwie ramię w ramię... Jeden na jednego? |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Skrzyżowanie Sob Kwi 11, 2015 3:12 pm | |
| Częstokroć połowiczne zwycięstwo jest motywacją do dalszej walki i nikt nie mógłby uznać tego za coś złego, gdyby nie fakt, że jedna wygrana wzbudza w niektórych osobach przeświadczenie, że kolejna będzie już tylko kwestią czasu. I choć Mathias nie miał raczej w tym przypadku kompleksu Boga, tkwiła w nim raczej nieco za duża dawka pewności siebie, gdy tak wreszcie otrząsnął się po postrzeleniu Strażnika, ruszając w stronę drugiego stróża prawa oraz osaczonej Johanny. Przez to nie wziął pod uwagę praktycznie żadnego z możliwych czarnych scenariuszy tejże eskapady, tych zaś, jak chyba zawsze, było nadzwyczaj wiele. Tak, młodszy z obrońców miał na sobie kamizelkę kuloodporną, wykazując się przy tym znacznie większym rozsądkiem od jego starszego stażem kolegi... I tak, najprawdopodobniej i on nie uniknąłby skutków związanych ze strzałem wykonanym przez Mathiasa... Gdyby nie dramatyczny ruch Johanny Mason - osoby, która postanowiła rzucić się na Strażnika, choć jej szanse były znacząco osłabione. Jak i zresztą jej własne ciało, które mimo wszystko zmusiła do tego, możliwie ostatniego, wysiłku. Poturbowana, osaczona, nadal trochę otumaniona... Może właśnie dlatego nie przejęła się aż tak bardzo niebezpieczeństem, w jakim się znalazła. Zaskoczony mężczyzna zaś, zupełnie nie spodziewając się tak gwałtownego ataku z jej strony, dał się popchnąć, unikając tym samym kuli, którą wystrzelił towarzysz kobiety. Johanny Mason, która, wcale nie w teatralnie zwolnionym tempie, zaobserwować mogła kulę przelatującą tuż przy jej wyciągniętej ręce... By musnąć jej skórę, zostawiając przy tym oparzenie, wbijając się w ramię blisko jej pachy. Nie pozostała tam jednak, przelatując na wylot przez ciało Mason, co dosłownie zwaliło Johannę z nóg. W pewnym sensie jednak Mathias przysłużył się koleżance, zwracając na siebie uwagę przeciwnika, który teraz celował doń z identycznej broni, jaką ten zabrał zranionemu Strażnikowi. Szanse były więc częściowo wyrównane. Pozornie lub też nie, bowiem w tym właśnie momencie ciężarówka odpaliła, zbliżając się do całego tego chaosu. Niemożnością było jednak oddzielenie dwójki nowych rebeliantów od byłego członka rebelii, albowiem o ile Mathias znajdował się kilka kroków przed agresorem, o tyle Johanna znalazła się około pół metra za Strażnikiem. Najważniejsze jednak, że pojazd ruszył. Dalsze decyzje zależały od planu, jaki miał albo nie miał zrodzić się w głowie Jaimiego. Były kierowca ciężarówki nieoczekiwanie zniknął z pola widzenia ludzi na skrzyżowaniu, gdzie też się podziewał?, drugi przedstawiciel prawa nie był już natomiast żadnym zagrożeniem.
Kolejka: Mathias, Johanna, MG. Jaimie może się wtrącić w każdej chwili. Amelle nadal jest nieprzytomna. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Skrzyżowanie Nie Kwi 26, 2015 2:09 am | |
| Cisza, jaka nagle zapadła na skrzyżowaniu, nie tyle zwracała na siebie uwagę, co wręcz biła po oczach, choć może inaczej – po uszach. Alarmująco jak mało kiedy, pokazując w pełnej krasie to, jak może wyglądać w połączeniu ze słowami przed burzą. Na kilka sekund, zdających się wiecznością, umilkło dosłownie wszystko. Codzienne dźwięki getta, jęki umierających, mimowolne odgłosy wydawane przez walczących uczestników akcji, warkot silnika samochodu też jakby przestał zwracać na siebie uwagę. Niczym w tanim filmie przepełnionym zbyt dużą porcją efektów specjalnych, zwolnione tempo wdarło się jakoś na pierwszy plan. Brakowało tylko nastrojowej muzyczki, która podkreślałaby beznadziejność aktualnej sytuacji, jednak ta nie pojawiła się. Czy to ze względu na brak dodatkowej teatralności Losu, czy to może biedę w getcie, która sprawiała, że mało kto posiadał jakiś sprzęt grający… Mało istotne. Najistotniejsze było bowiem to, co nastąpiło zaledwie kilka chwil później, gdy czas na powrót przyspieszył, tym razem gwałtownie nadając zdarzeniom nienaturalnie szybkie tempo. I gdy ciężarówka znalazła się między Johanną, umiejscowioną obok Strażnika, i Mathiasem, przebywającym dokładnie po przeciwległej stronie… I gdy istniała choć częściowa szansa na szybki skok do środka… I gdy zagrożenie zostało częściowo wyeliminowane… Wtedy pojawił się kierowca ciężarówki, który dotąd pozostawał poza zasięgiem wzroku osób zebranych w tym miejscu. Jak to w dziełach kinowych bywa, zdawać by się mogło, że wyrósł spod ziemi, lecz byłoby to raczej błędne spostrzeżenie. Wielki jak byk mężczyzna w końcu nie mógł przemieszczać się niezauważenie i prędzej czy później uwaga musiała zostać na niego zwrócona. Problem w tym, że był on chyba najmniej zmęczony, zupełnie niepoturbowany oraz pełen gniewnej energii, co dało mu znaczną przewagę… I siłę do tego, by rzucić się w przód, wprost na Mathiasa, padając na niego całym ciałem i zwalając do parteru, gdzie to zaczął kotłować się z nim dziko w walce o dominację, życie oraz inne, znane tylko sobie, wartości. Wytrącając le Brunowi broń, która potoczyła się gdzieś po ziemi, nie mając też możliwości pochwycenia własnej, mężczyzna zareagował instynktownie. Niczym dzikie zwierzę, kłapiąc zębami i atakując najwrażliwsze miejsca przeciwnika w jakimś pierwotnym odruchu. W szamotaninie padło na prawe ucho gettowicza, na którym to zacisnęły się zęby byłego kierowcy pojazdu. Mocne szarpnięcie, ogłuszający ból, krew tryskająca z miejsca, gdzie powinien znajdować się mathiasowy element ciała, a gdzie też go nie było… Le Brun mógłby za to podziwiać go na zakrwawionym bruku, na który splunął jego przeciwnik, gdyby tylko udało mu się wystarczająco zebrać myśli, pokonując szum, dudnienie krwi oraz wszystko to, co nagle tak go otumaniło. I może dlatego jego uwadze umknęło to, co wydarzyło się prawie równocześnie. Kilkoro z tych, którzy mieli zjawić się tam wcześniej, lecz nie zrobili tego lub uciekli, powracając teraz w miejsce akcji. Rzucając się do ostatnich resztek walki o zawartość transportu, choć ich uzbrojenie pozostawiało wiele do życzenia. Szczęście jednak nagle stanęło po ich stronie, a pięć ofiar zabitych w walce wkrótce znalazło się poza terenem, gdzie dokonana została zbrodnia. Dziwnym trafem również kilka dni później pobliska cukiernia zwiększyła ilość pasztecikowych wypieków, obniżając przy tym nieco ceny, ale czy warto w to wnikać i czy był to zbieg okoliczności… Tego raczej nikt wiedzieć nie chciał. Najważniejsze było bowiem to, że nieprzytomna Amelle, poszkodowany Mathias oraz ich znajoma – Johanna, zostali zabrani do domu miejscowej lekarki, gdzie… Cóż, z pewnością wykurowanie się miało im zająć dosyć długi czas, lecz przynajmniej nie wykrwawili się na ulicy. Niemożliwym było jednak ponowne przyszycie ucha le Bruna, które zagubiło się gdzieś w akcji, przegroda nosowa panny Ginsberg odrobinę się przekrzywiła przez uraz twarzy, którą dziewczyna uderzyła w twardą kierownicę, zaś ręka rebeliantki Mason z pewnością wymagała rehabilitacji, by kobieta w przyszłości nie musiała zmagać się z nieprzyjemnymi konsekwencjami postrzału. Pośród całej tej bandy, największe szczęście spotkało chyba Jaimiego oraz Thalię, lecz i ci z pewnością nie wyszli z napadu bez rysy na psychice… Ale… Czy ktoś z okolicznych bojowników nie mówił przypadkiem czegoś o organizacji kolejnego takiego przedsięwzięcia…? Jacyś chętni…? Las rąk, dosłowny las rąk...
Akcję uważam za zakończoną ze względu na wyjątkowo duże opóźnienia przy odpisach. Chętni mogą jeszcze opisać bieg zdarzeń oczami swojej postaci, dając na końcu [z/t], ale nie jest to obowiązkowe. |
| | |
| Temat: Re: Skrzyżowanie | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|