IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Cukiernia "Votre Mommy"

 

 Cukiernia "Votre Mommy"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyNie Lis 16, 2014 11:28 pm

*tu zapewne nigdy nic się nie pojawi, ale i tak każdy zna tę miejscówkę. Chyba. A jak nie zna, to zapraszam na ciasteczka *
:daniel:
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyNie Lis 16, 2014 11:30 pm

Ha! Mogłam się domyślić, że wpadnę na kolejną pojebkę, która będzie myślała, że rujnuje mi życie, ale ja nie! Nie poddam się byle staruszce, która myśli, że kilka lat przewagi upoważnia ją do obrażania mojej zacnej osoby. Wygrałam jebnięte Igrzyska! Przeżyłam to gówno i powinna mi okazywać z tego tytułu szacunek, a nie kłapać tą swą suczą jadaczką. Nienawidziłam baby. Niech zgnije wraz ze swoimi zamrażarkowymi przyjaciółmi! Ale gdzieś z dala od mojego miejsca pracy, bo ja zamierzałam tu pracować, bo ja się tu czułam w miarę świetnie i czułabym się wyśmienicie, gdyby nie jakaś Dorathea z mordą na mnie. NA MNIE! Awrrr...
A Johanna przecież nie miała księżniczkowego życia! Johanna miała nawet ciężej niż jakaś cizia, która to miała okazję mieszkać tu dłużej i się bawić w wielce hrabiankę-szlachciankę. Zabijałam. Zabili mi wszystkich. Snow okazał się... Nie! Nie będzie mi żadna tu wskazówek dawała i to wrzaskiem, jak mam to robić! No! Wiedziałam lepiej! Wiedziałam, więc po cholerę w tej chwili wrzeszczała na mnie, jakbym zabiła jej dziecko i zrobiła z niego rogaliki? Nic takiego nie zrobiłam, a ona prawdopodobnie nie miała nawet dzieci. O!
- Stul dziób, Dooorciu – wrzasnęłam na nią, przesładzając jej zdrobnienie imienia. Uśmiechnęłam się anielsko, ciskając w nią szczotką. Z dobrego serca postanowiłam posprzątać, a tu... Nie, nie zamierzałam tego przemilczeć. – Proszę bardzo, Lovett. Bardziej pasujesz do podłogi niż ja – pisnęłam tym swoim przeuroczym głosikiem, ciskając w nią... Wróć, niestety w oczach nie miałam wmontowanych laserów ani karabinów. A niech to! Przydałyby się w tym popapranym getcie. Nie chciałam tu spędzić całego życia, no! Chciałam wolności, a nie przyjaciółki o imieniu Dorathea, która to najchętniej przerobiłaby mnie na ciastka. Dosłownie.
- Idę poukładać produkty na zapleczu, a ty nawet szoruj tę podłogę swoimi zębami. Będzie pewnie perfekcyjniej, jak to sobie wymarzyłaś – stwierdziłam, prychając. Jeśli chciała lśniące podłogi, to powinna ruszyć stąd swą dupę i odwiedzić odnowioną Galerię i jej zacne wnętrze. Może ukradłaby kilkanaście kości i zrobiła z nich widelczyki do ciasta, sobie sztuczną szczękę i wisiorek, by była straszna, bo teraz jedynie robiła z siebie śmieszną idiotkę. Dosłownie. Tak, idiotkę i to śmieszną.
Wniosłam oczy ku niebu, którym okazał się sufit. Zrobiłam skwaszoną minę i przemknęłam obok niej do  spiżarni, oczywiście. Spiżarnia, gdzie nie było żadnej doropodobnej wywłoki.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyPon Lis 17, 2014 12:32 am

Dora miała swój jasno określony plan zarządzania i nic, nikt również!, nie miało najmniejszego prawa, by go zakłócać, nawet wydumane zwyciężczynie Głodowych Igrzysk. Szczerze mówiąc... W tym momencie nie potrafiła nawet powiedzieć, dlaczego przyjęła do pracy Johannę Mason, o której nieciekawej sławie wiedziała już przecież nie od dnia dzisiejszego. Jakież demony musiały w nią wstąpić, co też takiego musiało zalęgnąć się wtedy w jej głowie, że faktycznie przyjęła tę kobietę do pracy?!
Zresztą... Nie to było akurat w tym momencie najważniejsze. Najistotniejszy był bowiem brak subordynacji Johanny. Brak. Subordynacji. Widoczny praktycznie na każdym kroku, objawiajacy się dosłownie we wszystkim. Od rzeczy mikroskopijnych, średnich, po te jak największe. Przysparzający im strat, których nijak nie dało się odbić w normalny sposób. Tak jak w tym momencie, w którym to Mason postanowiła zrobić wszystko po swojemu, ignorując polecenia swej szefowej, co też wywołało naturalny gniew Lovett prowadzący do kolejnej kłótni.  
Tym razem Dora miała jednak już definitywnie i serdecznie dosyć, podnosząc głos nie o oktawę, a o tyle, ile dała jej natura. Lecz i to najwyraźniej nie przynosiło skutku, a tylko rozdmuchiwało spór, przez który Lovett dowiadywała się o sobie nadzwyczaj wielu rzeczy, które nigdy nie powinny wydostać się z ust któregokolwiek z jej pracowników.
To sprawiało, że przed oczami widziała czerwone plamy, a wewnątrz dosłownie gotowała się ze zdenerwowania, ba!, z wściekłości. Łapiąc szczotkę w locie i podążając praktycznie natychmiast za Mason, by złapać pracownicę za rękę i szarpnąć ją z całej siły do siebie. Johanna obrociła się twarzą do niej, napotykając spojrzenie zdecydowanie pełne nienawiści, a jej ręka, wykrzywiona pod dziwnym kątem, zapiekła z bólu.  
- Zapomniałaś, kto dał ci tę robotę?! Tylko dzięki mnie nie pełzasz jeszcze w kanale, gdzie twoje miejsce. - Syknęła wściekle, w odruchu łapiąc Johannę za gardło i przyciskając ją do metalowych szafek pełnych puszek, które zagrzechotały teraz, chybocząc się niebezpiecznie. - Zapamiętaj sobie, kto jest tu szefem, a kto robolem. Albo nie... Wylatujesz, Mason, wylatujesz na zbity pysk! - Uśmiechnęła się z satysfakcją, wciąż nie zmieniając pozycji i jakby zupełnie nie widząc tego, że najwyraźniej odcina Johannie dopływ powietrza.
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyPon Lis 17, 2014 6:03 pm

Skandal! Normalnie skandal, że trafiła mi się szefowa-wariatka. Już nawet przemilczając składniki wielu produktów tu sprzedawanych, a skupiając się na moich aktualnych relacjach z tą kobietą. Koszmar, który to nadal się rozgrywał we mnie, bo złość na nią nie opadała. Ona wciąż się żarzyła, chcąc oddać swą energię. Najlepiej robiąc coś ciekawego na jej wrednej twarzy, bo ten wredny ryjek nadal prześladował mnie w myślach. Wiedziałam jednak, że gdy zajmę się swoją robotą we względnym spokoju i nie będę miała przed sobą tych poplątanych loków, to jakoś wszystko się ułoży, ochłonę i w spokoju będę mogła sobie złorzeczyć na nowego prezydenta pana Adlera i zesłanie o tu, do getta, przez jego wspaniałomyślność.
Ta, chciałabym. Mój żywy koszmar nie dawał mi nawet wściekać się na tego idiotę, który to zlitował się nade mną, biedną kobietką i nie skazał mnie na śmierć, a na GETTO. Świetnie. Nawet nie mogłam się na to dalej wściekać, bo Lovett kompletnie już postradała zmysły.
- Zostaw mnie – wysyczała zaraz po krzyknięciu. Ból, który nagle przeniknął moją rękę i uderzył w moje nerwy, nie był byle czym. Jeśli mnie uszkodziła... – Puść mnie, idiotko – warknęłam, próbując się uwolnić z tych jej pazurów. Była jak bestia... Coś na podobieństwo zmory lwopodobnej przez te loki. One były wszędzie. Nocą śniło mi się, że się nimi duszę albo że mnie one chcą powiesić. W tej spiżarni.
- Jasne! Dzięki tobie! – Prychnęłam, śmiejąc się chwile z żałością. Żal mi było tej istotki, która stała przede mną i odgrywała wielce waleczną Kapitolonkę. – Idź. Się. Wypchaj. Swoimi. Cias...
...teczkami.
Czemu nie dane mi było mi skończyć tego wyrazu? Otóż, wielce moja litościwa, genialna i równie wspaniałomyślna, co Adler, moja szefowa, postanowiła sobie mnie dusić. I to tak serio. Mnie. Johannę Mason. Mnie. Suka. Jak ona mogła? No jak? Miałam ochotę jej zrypać o asfalt ten uśmiech i zamierzałam to zrobić, gdy tylko się uwolnię z tego uścisku.
Postanowiłam ją kopnąć gdziekolwiek, choć w szczególności celując w krocze. Szkoda, że nie była facetem, choć tak na nią patrząc... Wszystkie można się było tam spodziewać. Celowałam potem w stopy, w każde możliwe strategiczne miejsce, byle tylko móc odetchnąć, bo jakoś teraz nie widziałam swojego życia. A nie chciałam, by zabrała mi je ONA. Potem byłabym wkurwionym zmarłym... Tak na wieczność, a to raczej nie było zdrowe.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptySob Lis 22, 2014 1:11 am

Mijał szkielety dawnej świetności, naoczne dowody na to, jaką krzywdę zrobiono tak wspaniałemu, tak niesamowitemu miastu jak Kapitol. Zburzone, chwiejne jakby, budowle, które kiedyś pięły się ku niebu, teraz skurczone we własnym jestestwie, trwały niewzruszone, zniszczone, jakby zapomniane, choć przecież mijał tych wszystkich ludzi, czasem wpadał na bezwładne ciała i przyglądał się jak upadają i leżą tak, bez ruchu. Czyżby martwe? Martwe jak stolica, którą im wszystkim odebrano. Jak dom, który zrównano z ziemią. Te same ulice, te same sklepy i okna, z których spogląda się na ten sam świat. A jednak oni już nie byli tacy sami. To w gruncie rzeczy bardziej skomplikowana filozofia, wnioski wysnute na bazie skrajnych doświadczeń, na bazie dróg i każda wiodła w całkiem innym kierunku, aby w końcu mógł stanąć w tym pięknym punkcie wyjścia – złoty środek. Bez popadania w przesadę, stojąc tam, gdzie każdy okruch skruszonej cegły, każdy podmuch wiatru i każde to piękne, nieludzkie i puste spojrzenie, to wszystko było takie znajome i proste do zrozumienia, kiedy gubił się w kolorowym i wspaniałym kraju zysków przytłoczony przez zakłamaną propagandę, kiedy w więzieniu katem nie byli ludzie, a jego własne odmawiające posłuszeństwa ciało. I umysł, on zawsze stał na przeszkodzie, zapoznany ze światem, którym rządzą pierwotne instynkty, ze światem, w którym ucieczka i atak są jedynym właściwym rozwiązaniem wszelakich konfliktów. Nie potrafił inaczej, nie potrafił przyzwyczaić się do względnego spokoju, do pieprzonego bogactwa niewzruszonych kapitolińską nędzą ludzi, którzy żyli tak, jak nie żyli nigdy dotychczas. I tak, podejrzewał, zadławili się swoją władzą i dumą, zachłysnęli się nią do reszty – poprzewracało im się w głowach. Oczywiście nie twierdził nigdy, nie odważyłby się, że ten świat, ten jego indywidualny świat prostych i jasnych zasad jest stuprocentowo normalny, stuprocentowo przejrzysty dla innych i w szczególności ludzki. To nie jest ludzkie: zabijanie dla przetrwania. To zwierzęce, to prymitywne, to tak popierdolone, że czasami zastanawiał się nad celem własnej egzystencji, nad celem tego wszystkiego i niczego jednocześnie, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Ziarnko piasku na plaży. Delikatne podmuchy wiatru. I woda, która zmywa poszczególne niewinne duszyczki do swojego małego piekiełka, otchłani z której nie ma już powrotu. Zimno. Ciemno. Dusisz się. Brakuje powietrza. Przestań walczyć. Tak.
Widok ludzi cierpiących to nic nadzwyczajnego, to nic straszliwego, kiedy wychował się w ramionach osoby, na której podstawie budowano te określenia. Cierpienie? Proste. To niezwykle ludzkie. Ale czy jeśli kiedykolwiek nie było się człowiekiem, czy istnieje droga powrotu? Może dlatego nie czuli nic, błąkali się po ulicach, obijali się o siebie nawzajem, wpadali i odpowiadali niemrawo bez wyrazu, bez tych emocji. Bez niczego. Nakręcone marionetki. I czekają, aż bateria się wyczerpie. Ciekawa była tym razem jedna rzecz, ale nie powiedziałby tego na głos, to chyba należało jednak do tych bardziej nieprzyjemnych części jego zakrzywionego charakteru – kiedy bateria Johanny Mason w końcu puści? Puści wodze. I piekielne rumaki runą w przepaść.
Przez moment wpatrywał się w ten piękny obraz Dory trzymającej w jakby żelaznym uścisku zwyciężczynię Igrzysk, która ledwo łapała powietrze. Albo faktycznie nie łapała go w ogóle. Zastanawiałby się nad tym, gdyby faktycznie miał na to czas, bo zafascynowany prawie zapomniał, że właściwie powinien zareagować w jakiś ludzki, naturalny wręcz sposób. Uratować odlatującą w przestworza duszę. I to nie duszę byle kogo, a samej sławetnej Johanny Mason. Prawie się wzruszył, bo przecież mógł zostać bohaterem, wykazać się heroizmem w tak strasznych dla triumfatorki momentach. Ale zastanówmy się przez chwilę – jak wspaniale musiała czuć się Dora? Zwłaszcza wtedy, gdy le Brun chwycił za pierwsze lepsze cięższe narzędzie, które nawinęło mu się pod rękę i zamachnął się lekko celując w głowę czarnowłosej wariatki, której, jak podejrzewał, będzie musiał pewnego pięknego dnia, czyli już niebawem, zasponsorować wycieczkę do SPA. W ramach braterskiej rekompensaty. Póki co jednak odsunął się od razu gotów zamachnąć się po raz kolejny, gdyby przypadkiem i Masonównie odbiło, i postanowiła zrobić z niego ciasteczka.
Świat jest pełen wariatów. Ale tylko oni są coś warci. Ale ludzie prości w obsłudze szybko się nudzą.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptySob Lis 22, 2014 6:06 pm

Adrenalina, która od rozpoczęcia kłótni nieustannie napędzała wściekłą właścicielkę przybytku, sprawiała ni mniej, ni więcej niż tyle, że Dorę swobodnie dało się nazwać diabłem wcielonym. Na niekorzyść Johanny działał jeszcze fakt, że kobieta ta zyskała całkiem niezłą krzepę dzięki przerzucaniu worów mąki i... I nie tylko mąki, jednak to lepiej było chyba pozostawić bez poruszania tematu...
Nie to bowiem liczyło się w tej chwili. Nie w momencie, w którym Lovett ściskała swą pracownicę za szyję, starając się najwyraźniej zakończyć jej irytujący żywot i jakby niewiele przejmując się kopnięciami i innymi ruchami panienki Mason, które to w normalnych okolicznościach zapewne przyniosłyby jakieś skutki, jednak w tym momencie raczej w nie nie obfitowały. Nie wszystkie chybiały, to pewne, jednak w większości nie trafiały w miejsce, w które trafić z założenia miały. Z reszty zaś kobieta nic sobie nie robiła. Chwilowo, bowiem po jakimś czasie z pewnością poziom adrenaliny miał opaść, a ona sama odczuć ból ciała, lecz w tym momencie tak nie było.
Teraz Lovett skupiała całą swoją uwagę na przeciwniczce doprowadzającej ją do czystej furii. Przez jakiś czas może i znosiła zachowanie Mason, lecz tego dnia miarka się przebrała, a wcześniejsze słowa blondynki tylko dokładały ciemnowłosej wściekłości. Jedno było pewne... Tym razem cała sprawa nie miała zakończyć się w zwyczajowy sposób. Nie było tu miejsca na dalszy chłód, typową obojętność, co dopiero mówić tutaj o ugodzie.  
Skupiona na swych czynach, kobieta nie zauważyła pojawienia się kolejnej osoby, rejestrując obecność kolejnego osobnika dopiero w chwili, w której zauważyła ruch po jej lewej stronie. Mimo wszystko, nie spodziewała się jednak tego, co miało nastąpić zaledwie kilka sekund później, gdy to z jej gardła wydarł się wrzask bólu, zaś ona sama padła jak długa na podłogę. Puszczając tym samym Johannę, która to osunęła się po szafce na niekoniecznie czyste kafelki, uderzając lewą ręką o bok szafki i strącając tym samym jedną z puszek, która uderzyła ją w sam środek głowy, nabijając jej solidnego guza. Ból głowy był jednak niczym wobec tego promieniującego z kończyny, którą już wcześniej wykręciła jej Dora, a która teraz spotkała się z zimnym metalem. Coraz bardziej puchnąc i boląc.  
Wspominając zaś właścicielkę tego miejsca... Uderzenie pozbawiło ją przytomności, jednak czy tylko tyle? Wizyta w SPA była chyba w tym momencie najmniej konieczną czynnością. O ile, oczywiście, nie zawierała w sobie kąpieli we krwi wypływającej teraz spod głowy kobiety o tworzącej wokół niej kałużę. Dora wciąż jeszcze oddychała, na co wskazywał nieznaczny ruch jej klatki piersiowej, jednak w każdym momencie mogło się to zmienić.
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyNie Lis 23, 2014 2:10 am

Wybili mi wszystkich. Nie został nikt. Wycięli całą moją rodzinę, nawet spalili jej korzenie, wszelkie owoce i nasiona pożarli, wciągnęli i nie zostało nic. Nic nie mogło jej już nigdy odbudować. Stało się. Ot! Stało się! Tylko się stało! I choć okłamywałam się, że lepiej nie kochać, mimo że okłamywałam się, że nie mam po co żyć, o tak naprawdę chciałam. Chciałam móc znów oddychać, być szczęśliwą, beztroską Johanną jak dawniej, nim to wylosowano nieszczęsną karteczkę z moim imieniem.
Johanna Mason! – Usłyszałam silny męski głos losującego. Nie można było się nawet zawahać, czy to twe nazwisko, czy sąsiadki. Głośno i wyraźnie. Jednogłośnie. Lepiej by było, gdyby wtedy mnie zarżnęli... Ta, przecież ja chciałam żyć, mimo że nie miałam już nikogo. Nikogo... Gdzieś tam w głębi tliła się nadzieja, bo przecież jeden korzeń nadal żył. Można był go...
Czyż nie usychał właśnie? Mamiłam się jakimiś głupimi wizjami, gdy życie ze mnie uciekało, gdy walka o chociażby jeden oddech, wymuszała na moich mięśniach odruchy warunkowe o niesamowitej sile. Na nic się one zdawały. Moje ciało samo już próbowało się bronić, ale nie potrafiło dać rady tej idiotce. Byłam zbyt drobna przy tej kobiecie.
Szukałam po omacku czegokolwiek do obrony, gdy odepchnięcia nie przynosiły rezultatu, gdy żadne kopnięcie nie sprawiało jej wystarczającego bólu. Moje dłonie jednak pozostawały puste, jedna ręka bolała. Gardło... Moje ciało domagało się powietrza. Potrzebowało go, jednakże... Nie miało... Jak... Dotrzeć... A ja czułam się...
...źle...
...i przegrywałam?
Serio...
I chłód. Podłogi, który przyniósł ze sobą smród i oddech. Powietrze, które zacharczało w moim gardle. Oddech bolał, ale był kojący, pożądany, masochistycznie przyjemny. Dorathea leżała tuż obok. Coś uderzyło w moją głowę... Chwilę wcześniej, czyż nie? Było coś takiego? Bolało. Było. Musiało być. Korzeń nadal miał wodę, nadal żył, ale nie wiadomo jak długo jeszcze. W getcie, w tym paskudnym miejscu. Byłam gwiazdą, a teraz wycierałam sobą podłogę.
- Ta pojebuska rzuciła się na mnie – wycharczałam szeptem, a mimo to nadal oskarżycielsko, stwierdzając też przy okazji, że wszelkie pretensje będę musiała wygłosić później. Jak gdyby one kogokolwiek obchodziły... Ale narzekać musiałam. Miałam prawo. Straciłam wszystko i teraz chcieli mi zabierać jeszcze moją osobę.
Skierowałam te słowa do Mathiasa, który to okazał się być tym, któremu zawdzięczałam życie. Tego akurat nie zamierzałam mówić głośno, zostawiając dla siebie. Głęboko w głowie. Czego nie można było powiedzieć o mojej ręce. Lewej ręce.
- Auu – syknęłam, chcąc nią ruszyć. - Jeśli jeszcze raz mnie tknie - wyszeptałam, nie kończąc tej myśli i zostawiając dopowiedzenie jej słuchaczowi. Zacisnęłam jedynie zęby, kiwając głową na Mathiasa. Ktoś musiał czynić powinność i mi to nastawić.
Jebnięta dziwka... Mogłaby zdechnąć na tej podłodze. Będę miała siniaki na szyi!
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyWto Lis 25, 2014 8:49 pm

Takie sytuacje nie kończą się dobrze. Dobrze? Może to niezbyt trafne określenie – nie najlepiej. Kończą się nie najlepiej. Zwłaszcza w tym mathiasowym wydaniu egzystencjalnym, które było z góry skazane na coś takiego jak porażka. Mathias i kłopoty to synonimy zarówno jak Mathias i konsekwentne unikanie odpowiedzialności. Oto tajemnica tego, dlaczego nadal stąpał po tej zasłanej krwistymi różami ziemi, bo równie dobrze mógłby robić za nawóz dla trawy, co wbrew pozorom byłoby o wiele bardziej ekonomiczne. Ale tylko z perspektywy, z której pragniemy dogodzić reszcie świata, a przecież najważniejszy w tej kwestii jest on, być może jeszcze on, ewentualnie on. Lub gdzieś tam w tle, za górami za lasami taka jedna dziewczynka i nie ma na imię Rose, bo tę trzyma w kieszonce tuż przy serduszku, prawda? Gdyby jeszcze czasami nosił garnitury, byłoby elegancko. Ale wtedy byłby całkiem innym człowiekiem i nie musiałby pieścić się z babskimi wojowniczkami, każdą bardziej narwaną od drugiej, każdą bardziej pokrzywdzoną od drugiej, w efekcie czego nie wiedział nawet, do której powinien podejść najpierw i czy w ogóle. Bo najrozsądniejszym wyjściem byłoby odwrócenie się na pięcie i powrót, kiedy sytuacja stałaby się bardziej spokojna, a krew z podłogi zmyta, ciało sprzątnięte, a Johanna stuprocentowo zreperowana. Ale cuda się nie zdarzają, tylko w krytycznych momentach, gdy grono kul chce przeszyć go na wylot, a to jakimś pięknym trafem się nie dzieje, tylko wtedy siły wyższe się nad nim litują. Choć gdyby to faktycznie była litość, dawno skończyłyby jego pokręcony żywot i sprowadziły tam, gdzie jego przeklęte miejsca, wszak diabeł już go dla niego zarezerwował, czy inny chuj, gdy już bawimy się w synonimy. Tym razem obejrzał je dokładnie, może to trwało minutę, może dwie, być może nawet godzinę, bo czas lubił dłużyć się niemiłosiernie, gdy masz się za coś zabrać. Najpierw znalazł się przy Dorze, zbadał plus, spokojny i opanowany, jakby faktycznie nic się nie stało, jakby kobieta, której szyję obejmował i w której krwi maczał palce nie umierała mu na ramionach? Jeszcze jej nie trzymał, nie tulił rozemocjonowany do piersi, po prostu odsunął się, zmarszczył brwi i uznał cierpko, ale nic nie powiedział, że tak się zdarza. Tak się zdarza. Ale zatrzymajmy się w tym konkretnym punkcie, cofnijmy o krok. Może jeszcze jeden? Tak, jesteśmy na miejscu, dobrze. Spójrzmy na to z perspektywy postronnego widza. Jakiś palant wszedł do cukierni, wbił się na zaplecze, złapał za patelnię i przywalił kobiecie w głowę, tak po prostu, jakby to było coś normalnego, naturalnego. Selekcja naturalna? Zabawa w bożka? Ale mimo to nie poczuł nic, mimo widoku krwi, jej zapachu, metalicznego, zwyczajnego, bo to takie zwyczajne, bo to takie swojskie. Czujesz się jak w domu? Już dobrze? Nacieszyłeś się już? To która baza teraz? O imieniu Johanna? Z jego ust wydobył cię gorzki śmiech, kiedy obejrzał pomieszczenie, aby w końcu swój litościwy wzrok zatrzymać na rozłożonej w kącie dziewczynie. Kolejnych milion pytań, jak przed chwilą, kolejna fala analizy, czy faktycznie powinien iść dalej. Tutaj nie rozgrywała się walka pomiędzy „opłaca mi się czy mi się nie opłaca”, a zwyczajnym neutralnym wewnętrznym monologiem, cichymi podpowiedziami, że ot dobre i poprawne oraz głośniejszymi opiniami na temat tego, jak dużo czasu jednocześnie straciłby na reperowaniu czyjejś nogi/ręki/głowy, choć na to ostatnie już niestety za późno. Trochę przykre, taka emocjonalna degeneracja. Postrzeganie uczuć jako coś namacalnego, uprzedmiotowianie. Czyli kolejny dzień z życia Mathiasa le Brun, który znów podjął tę bardziej ludzką i instynktowną decyzję, bo podszedł do dziewczyny, ukląkł elegancko i ujął jej rękę.
-Też jesteś... - skupił się momentalnie nastawił jej rękę, niedelikatnie, ale sprawnie -...pojebuska, ale też cię w chuj kocham. Teraz będziemy się pieprzyć nad zwłokami naszej szefowej?, to musiałoby być niesamowite przeżycie – mruknął uśmiechając się lekko, żartobliwie, znów mrużąc oczy i przy okazji czochrając jej włosy i wstając jakby zapominając, że przydałaby się jej pomoc. Dorze zresztą podobnie, ale aktualnie znajdował się w innym miejscu, wciągnięty przez wir narkotycznych wspomnień, aby obudzić się dopiero po chwili, gdy znów jego nieprzytomny wzrok napotkał toksyczną czerwień rozlewającą się po podłodze – Musimy tu posprzątać, albo ja, twoja piękna i seksowna gosposia się tym zajmie, oczywiście, przecież jesteś na wakacjach, leż się i opalaj – sarkazm, niechęć, w końcu niezdecydowanie, gdy po raz kolejny kucał, aby sprawdzić puls.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyWto Lis 25, 2014 10:24 pm

Puls kobiety słabł z każdą mijającą chwilą, zaś krwawa plama wokół jej głowy przybierała coraz to nowsze, a o ile bardziej rozległe!, kształty. Pomimo upływu dosyć długiego czasu, przynajmniej jak na obecne kryteria, Dora wciąż nie odzyskała choćby częściowej przytomności i nic nie wskazywało na to, by miała to jeszcze kiedykolwiek zrobić.
Jednak sytuacje potrafiły zadziwiać, o czym całkowicie żywa część personelu i nie tylko jego… Cóż, przekonać się mogła z chwilą, w której Mathias po raz kolejny kucnął przy Lovett w celu ponownego sprawdzenia jej pulsu. Wtedy to też właścicielka lokalu gwałtownie otworzyła oczy, unosząc się odrobinę w górę, łapiąc go nieprzytomnie za rękę i najwyraźniej usiłując coś powiedzieć.
Słowa jednak nigdy nie opuściły ust Dory, bowiem jej nienaturalnie wygięte ciało zaledwie kilka sekund później znowu opadło na brudną podłogę. Tym razem zamierając całkowicie… Wraz z ustającym pulsem, który wreszcie stał się całkowicie niewyczuwalny. I tylko szeroko otwarte oczy kobiety patrzyły w sufit niewidzącym spojrzeniem. Czyżby ciemnowłosa odeszła już z tego świata…?
Jednocześnie gdzieś w głównym pomieszczeniu rozległy się głosy dwóch mężczyzn…
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyCzw Lis 27, 2014 6:55 pm

Hohoho! Panna Dorathea chyba wyzionęła ducha i, cóż, nie mogłam powiedzieć, że było mi z tego powodu rozpaczliwie przykro, ani nawet przykro, ociupinkę też nie. Popatrzyłam jedynie na bezwładne już ciało kobiety i nie poczułam nic. Niewiarygodne, co życie może zrobić z człowiekiem. Życie, a szczególnie rząd... Wyprać go ze wszelkich uczuć, po czym rzucić w grono ubóstwiającego go społeczeństwa, wśród którego będzie robił właśnie to, bez mrugnięcia okiem. Zabijał i patrzył na trupa, jak gdyby była to laleczka. Szmaciana. Gotowa, by spłonąć, bo przecież ci się już znudziła, grymas jej ust był taki, że nie mogłaś jej znieść, bo kojarzyła ci się z przykrymi sytuacjami... Chciałam, by jej ciało już płonęło.
Spojrzałam na Mathiasa możliwie jak najbardziej niewinnie i wstrząsnęłam obojętnie ramionami. Wobec niewielu osób stosowałam takie oto znośne reakcje, wobec niewielu osób, które to mogłam nazwać własną elitą. Bardzo zawężony krąg ludzi, których lubiłam i do których właśnie mogłam zaliczyć oto tego tu pana. Pana le Brun.
Ręka... Można powiedzieć, że po zaciśnięciu ząbków, z honorem zniosłam ból, który nagle przeszył moje ciało, gdy to mój... przyjaciel, powiedzmy, czynił swą powinność. Cóż, przynajmniej miałam już rękę na swoim miejscu, mogłam żyć bez strachu, że pan Adler postanowi ją opodatkować czy zabrać jako swoją własność. Kto tam wiedział, co wymyśli nowy prezydent? Ważne, że typa już nie lubiłam.
- Ta... Ja pojebuuuska, a ty pan dżentelmeeen – rzuciłam do niego przesłodzenie, kontynuując. – Uroczo, a pieprzenie się zawsze spoko. Zwłaszcza nad ciałem tej wiedźmy! Ona chciała mnie zabić! Nie wiem, co jej się uroiło! Że też każdy mnie zszyła na swego rodzaju Igrzyska...  To getto jest paskudne – stwierdziłam, rozmasowując swoją szyję. Niedobrze mi się robiło na myśl, że ta jędza mogła mnie pozbawić życia. To karygodne! Gdyby nie Mathias, to... Raaany, paskudztwo, no! Ta szczurzyca mogłaby się szczycić, że ma na koncie wielce pannę Zwyciężczynię, czego mój trup by nie zniósł.
- Eeej! – Pisnęłam, o dziwo!, śmiejąc się. Nieliczni się zdobywali na to, by poczochrać moje włosy, jakkolwiek to nie brzmiało, zaś ja... Przyjęłam to z głośnym tonem sprzeciwu i skrytym rozczuleniem. Przed moimi oczami stanęły lasy... Ogromne lasy! I moi bracia, z których każdy miał w sobie coś wyjątkowego. Najstarszy braciszek Mally targał włosy swojej małej Annny, która to uciekała przed nim w las, biegnąc boso po miękkim mchu i śmiejąc się... Dawno się tak nie śmiałam i zapewne nie zaśmieję. Ostatki z mojego uśmiechu zgasły.
- Wiem, że panie mają pierwszeństwo, ale nie odbiorę ci tego zaszczytu sprzątania po mnie bałaganu... A właściwie sprzątasz go po sobie – pragnęłam zauważyć, wstając z tej paskudnej podłogi. Oczywiście musiałam się wspomóc regałami, ale stanęłam bez żadnych komplikacji na swoich cudownych nóżkach, które nadal były na swoim miejscu. Chwała im.
- Dobra, jednak ja sprzątam, a ty idziesz bajerować panów – stwierdziłam, słysząc jakieś głosy. Słysząc jakieś głosy... Cud, że faktycznie nie słyszałam żadnych głosów, tak zmyślnie, sama z siebie, z powodu własnych przeżyć i blablabla... Nieistotne. – Do pieca ją czy do zamrażarki? Zjadliwa? Ja bym jej nie tknęła... – Spytałam, podchodząc do jej ciała i... Może jakaś siekierka pod ręką? Z chęcią pokaleczyłabym tę buźkę.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyNie Lut 01, 2015 10:46 pm

Jasna, biała podłoga. Lśniące kafelki. Pięknie. Czerwona matowa krew rozszerzająca się, sięgająca prawie jego butów, gdyby nie cofnął się odruchowo i nie odwrócił w stronę drzwi zza których dochodziły głosy. Tajemnicze męskie głosy. Te zwroty akcji. Te wybuchy. Te postrzały. Te noce spędzone za kratkami. To jest dokładnie to, za czym tęsknił przez ostatni tydzień, naprawdę, powoli zaczął nudzić się brakiem otrzymywania porządnego łomotu od władz, przyjaciół czy dziewczyny. Nawet Rose była miła i kochana. Zero adrenalinki. Zero. I w drodze do wyjścia modlił się tylko, aby dwójka panów była wygłodniałą dwójką klientów a nie dwójką Strażników, którzy znają jego twarz na pamięć i za każdym razem znajdują powód, aby wetrzeć go w ziemię. Tradycyjnie. W ostatnim momencie, słysząc pytanie Johanny, odwrócił się i otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, w końcu wypalił:
-Nie wiem, pozbądź się jej.
Pchnął drzwi i uśmiechnął się do odzianych na biało mężczyzn. Białe kafelki kontrastujące idealnie w rubinową cieczą rozpływającą się po podłodze. Zastanawiał się przez chwilę rozmarzony, jak pięknie pod względem artystycznym prezentowałyby się kaftany strażników nasączone ich własną krwią. Tylko te idealne rebelianckie mordy sprawiały, że estetyka szła się jebać w las. I nic już nie było takie piękne, czar chwili prysł, choć on nadal się uśmiechał. Ale minęło dopiero kilka sekund i na pewno nie minie o wiele więcej a zetrą mu ten optymistyczny wyraz z twarzy.
-Co tam Panowie? - spytał grzecznie, zerkając na nich na przemian.
Zrelaksuj się, bądź spokojny. As always.
Spotkanie po latach/tygodniu? Zdążył się stęsknić, naprawdę, zaczął popadać w rutynę. Ale spójrzmy na dobrą stronę tej sytuacji – co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.
Tyle sarkazmu, tyle sarkazmu.
-Jeśli szukacie właścicielki, wyszła. Pewnie leży zalana w Violatorze lub gdzieś na ulicy, popatrzcie, może pomyliliście ją z jakimś trupem – nadal był wybitnie uprzejmy i spokojny, aby po chwili się ożywić – Chyba że wpadliście na ciasteczka, w takim razie zapraszam...!
...na darmowy podwieczorek u cioci Dory.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyPon Lut 02, 2015 9:25 pm

Mężczyźni spojrzeli po sobie, jakby komunikowali się bez jakichkolwiek słów, aby następnie, dosłownie niczym jeden organizm, przenieść wzrok na Mathiasa. Oj tak, tego pana to oni znali może nawet aż nazbyt dobrze, jednak, o dziwo!, nie do niego przybywali tego dnia. Oczywiście, nic nie broniło im przy tym poszukać czegoś, co mogłoby uświetnić jakoś ponowne spotkanie z ich starym znajomym, lecz możliwość tego typu postanowili pozostawić sobie chwilowo na trochę później. Teraz natomiast jeden z nich odchrząknął, krzywiąc się nieznacznie i patrząc zdecydowanie nieprzychylnie na, swoją drogą – nadzwyczaj uprzejmego jak na niego, mężczyznę.
- Nie szukamy właścicielki, chociaż z pewnością zwrócimy na nią uwagę po drodze. – Odezwał się sucho, głosem lekko przypominającym szczekanie tresowanego psa. Przypadek? – A ciastka zabierzemy ze sobą w drodze powrotnej, skoro tak je zachwalacie, może psy się nie potrują. Albo będziecie mieć problem. Tak czy siak, poszukujemy Johanny Mason. Nasze kontakty powiedziały nam, że tutaj jest. Zawołasz ją po dobroci czy mamy użyć innych metod perswazji? – Pogłaskał sugestywnie pałkę przy swoim boku.
Czas gonił, a Strażnik wyraźnie nie miał zamiaru czekać zbyt długo na odpowiedź. Tymczasem ciało Dory zastygało coraz bardziej, zyskując typową dla trupa sztywność, przez którą coraz ciężej miało być jakoś je ukryć. A gdyby jeszcze wziąć pod uwagę ciężar kobiety, która przy kości zdecydowanie nie była… Ciężka sprawa.
- Gdzie jest Mason? – Warknął ponownie mężczyzna.
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyCzw Lut 05, 2015 1:44 am

- Gdzie jest Mason? Losie, tu jest Mason! – Wyszeptałam do samej siebie, krzywiąc się przy tym i pochylając nad jakże niewinną twarzyczką starej panny Dorothei, Dory czy Dupory. Nieważne. Ważne, że była martwa, a jacyś panowie chcieli się ze mną widzieć... I co ja miałam ciekawego wymyślić? Pozbądź się ciała... Dobra, jednak ja posprzątam... Posprzątam! – łatwo mówić, gorzej zrobić.
- Dobra, przynajmniej teraz bądź grzeczna, okej? Rozumiesz? Przynajmniej ten jeden jedyny raz. Skoro nie udało ci się za życia, to chociaż po śmierci współpracuj – rzuciłam do baby, łapiąc ją za ramię i zaraz puszczając. Ważyła zdecydowanie za dużo jak na tak drobną kobietę i jak na standardy żywieniowe getta, poza tym ja też byłam drobna i też ważyłam nieco więcej jak na standardy getta, bo niedawno tu trafiłam, ale miałam też rozwaloną rękę.
- Grzeczna. Rozumiesz? Nie, ty i tak tego nie zrozumiesz, bo byłaś, kurwa, pizdą, która mnie wkurwiała, o! – wysyczałam do jej ucha, sprzedając jej zirytowane kopnięcie. Czemu trupy nie miały małych nóżek, które to zaprowadzały martwe ciałka ku destrukcji? Choćby ku płomyczkom, które to miały ogrzać jej tracące temperaturkę ciało. Nawet milutkie ciepełko nie chciało za długo w niej siedzieć. Zdzira.
- Jak sobie chcesz. Prosić o nic nie będę – stwierdziłam fochnięta, jak na razie stojąc bezczynnie nad tą paskudą. No, i miałam nadzieję, że Mathias sobie poradzi z tymi kolesiami. Gdyby sobie postanowili tu wpaść, pewnie miałabym jeszcze bardziej przejebane... Choć co mi mogli takiego złego zrobić? Wysłać mnie do getta? Heloł, byłam tu. Byłam w tym gównianym getcie!
Pożegnałam machnięciem dłoni kobietę i podeszłam na paluszkach do drzwi. Postanowiłam sobie trochę podsłuchiwać, by ogarniać sytuację i w razie czego schować się szafie na szczotki czy coś, zaś ciało... Yyy... Mathias, cholera. Może powinnam zawalić z siekierki Strażnikom i wiać? Wraz z Mathiasem oczywiście. Świetny plan... Taki opierający się na improwizacji. Jak zwykle zresztą.
Cóż, po prostu chwyciłam na wszelki wypadek za siekierkę i czekałam.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyPon Lut 09, 2015 12:03 am

Spodziewał się innego pytania, spodziewał się innej reakcji na jego dobroduszną uprzejmość i piękny wymuszony uśmiech. Ale znów się zawiódł, znów dostał w dupę a jego starania nie zostały wynagrodzone. Dlatego też poczuł smutek. I na tym koniec bogatego opisu psychologicznego Mathiasa, który na tę chwilę zamilkł na kolejne pytanie o Johannę, jakby zastanawiał się nad dobrą wymówką, co resztą robił i nic konkretnego ani dobrego nie przychodziło mu do głowy. To brak praktyki, naprawdę, odzwyczaił się od wymigiwania się od odpowiedzialności słodkimi kłamstewkami czy zgrabnymi improwizacjami (które zazwyczaj zaprowadzały go do jednej z jego ulubionych cel na posterunku). Tym razem jednak zamrugał zdezorientowany gotów ostatniej chwili wskazać na drzwi i krzyknąć „Tam jest, jest tam, bierzcie ją!” i rzucić się biegiem w stronę drzwi po drodze częstując jednego z nich klapsem. Na zamiarach jednak się skończyło, kiedy zrozumiał, że ów plan ma więcej wad niż zalet i byłby co najmniej nieuczciwy wobec dziewczyny czającej się, o czym nie wiedział, za drzwiami. Dlatego, w przypływie mathiasowo-kwartalnej weny wychylił się do przodu przez blat, aby chwycić strażnika za kołnierz i obdarzyć go namiętnym pocałunkiem. To takie romantycznie, zdążył pomyśleć o tym pomiędzy odruchami wymiotnymi, aż w końcu oderwał się od niego i w akcje desperacji chwycił za tacę z babeczki ciskając nią w stronę dwójki Strażników. Przedstawienie czas zacząć, a on był najlepszym aktorem w tej dzielnicy oraz najlepiej wychodzącym na zdjęciach. Jego kartoteka w Kwartale mogła poszczycić się długą listą przystojnych profilówek. Tym razem nie mógł jednak liczyć na brawa, bo było za późno, żeby zejść ze sceny. A mógł kulturalnie usunąć się im z drogi i pozwolić, aby czynili swoją powinność. Niestety panowie w mundurach nie wydawali mu się przesadnie ponętni i czarujący, a Johanna może dorównywała im klasą, ale nie chciałby prowadzić cukierni sam, skoro Dora nie żyje.
Dora nie żyje, tak, le Brun, właśnie zabiłeś człowieka, bądź z siebie dumny pseudo-bohaterze.
Pieprzona codzienność. Dwa lata wcześniej dławiłby się własnym sumieniem, ale tym razem spłynęło to po nim jak po kaczce i gdyby miał podjąć taką decyzję po raz kolejny, zamachnąłby się tą patelnią jeszcze raz. I jeszcze. To nic szczególnego.
Dla ludzi z Kwartału. Nie powinno być niczym szczególnym.
Ominął kasę i rzucił się w stronę stolików chwytając za pierwsze lepsze krzesło i rzucając nim w Strażników:
-A ty CAŁUJ mnie, TO TAKA PIĘKNA GRAA – ładnie wychodził na zdjęciach to jeszcze pięknie śpiewał, proszę państwa, proszę zatkać uszy! - A TY CAŁUJ MNIEEEE... - chwycił za kolejne krzesło lawirując pomiędzy stolikami i ponownie ciskając nim w Strażnika mając nadzieję, że Johanna zrozumie, że to jest ta chwila, ta chwila... - I ZŁAAAP SKURYWYSNIE – kurwa, Jo, TO JEST TA CHWILA.
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptySob Lut 14, 2015 5:09 pm

Właściwie... To oni zamknęli mnie w tym getcie i mieli przy tym jakiś konkretny plan. Może właśnie prosili się o to, bym była tą, która sprawi, że za murem wybuchnie bunt? My nie chcemy siedzieć tu z Johanną! Sami się z nią zamknijcie! - krzyki mieszkańców. I protesty, w których mój łeb natykany byłby na miliony patyków i gryzdany różnymi niecenzuralnymi i cenzuralnymi słówkami. Ta, jasne, bo ktokolwiek zwrócił na mnie tu uwagę? Jedynie mogli nazwać mnie pieprzoną dziwką Kapitolu. Pieprzoną na różne sposoby, warto wspomnieć.
Po chwilowej ciszy nastąpił śpiew Mathiasa... Drgnęłam, chcąc się... Sama nie wiem, co zamierzałam, ale drgnęłam nagle, nie mając pojęcia, co się dzieje. Póki nie usłyszałam kolejnych krzyków, oczywiście. Wtedy wszystko stało się aż nazbyt jasne.
TU JEST MASON! – krzyknęłam, wybiegając z ukrycia z siekierką ściśnięta w swojej prawej dłoni. Zdecydowanie gest bezmyślni, ale w tej chwili chciałam pomóc le Brunowi.
Szybko oceniłam sytuację. Mathiasa chciało złapać dwóch umundurowanych strażników, on zaś bawił się w sprzedawcę chcącego pokazać im krzesełka z bardzo bliska. Rzuciłam się na pierwszego lepszego chłopczyka, zamierzając bawić się w drwala i mając nadzieję, że nie sprawi mi problemu ruchomy cel. A noga... Zapewne miała ulegnąć pod ostrzem narzędzia. Albo mnie zawieść, nie wbijając się dane miejsce. Może miałam dostać kulkę w środek czoła?
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptySob Lut 14, 2015 6:04 pm

Znaczna większość Strażników w Kwartale miała to do siebie, że była bardziej niż przygotowana na opór ze strony bydła tam mieszkającego. Wielu nawet bawił upór gettowiczów, bowiem wiedzieli w końcu, że ci ludzie i tak nie mają nic do powiedzenia wobec siły członków rządu. Ci ostatni byli o wiele lepiej wyszkoleni, uzbrojeni, ale nawet i wykarmieni, co również wpływało na ich przewagę. Nic więc dziwnego w tym, że czuli się niczym bogowie rodem z najbardziej popapranej religii obecnego świata – religii władców.
Nie zmieniało to jednak faktu, że pewnych zachowań przewidzieć nie mogli. Oczywiście, całuśne akty ze strony kobiet lub mężczyzn znanych z takich rzeczy jeszcze były jasne, jednak nikt nie spodziewał się czegoś takiego po Mathiasie, a przynajmniej nie w tym momencie. Dlatego też skonsternowany Strażnik przez kilka sekund nie wykonał żadnego ruchu, dopiero później rzucając się na mieszkańca getta, gdy drugi, w tym samym czasie, usiłował przejść do jedynego niesprawdzanego jeszcze miejsca – kuchni z zapleczem.
Niestety, nie było mu to dane, gdyż le Brun postanowił rozkręcić na sali pełnowartościową bijatykę z udziałem latających krzeseł. Pierwsze z nich co prawda nie trafiło w żadnego przedstawiciela władzy, jednak odłamek jego drewnianej nogi odbił się od stolika, wzlatując w powietrze i lądując niebezpiecznie blisko twarzy rzucającego. Cóż, karma była suką, a Mathias nie tak dawno zabił człowieka, więc powinien się chyba obawiać.
Zwłaszcza wtedy, gdy przytomniejszy ze Strażników chwycił pistolet, celując w mężczyznę i strzelając doń kilka razy. Całe szczęście, lawirowanie między stolikami przysłużyło się bardziej gettowiczowi niż Strażnikom, więc kule śmignęły obok niego, wzbijając tylko w powietrze pierze z oparć krzeseł. Zaiste, prawdziwie filmowy widok.
Johanna, wypadająca z kuchni w nadzwyczaj głupi sposób, nie miała jednak tyle szczęścia. Obrażenia, jakich doznała we wcześniejszym starciu z Dorą, znacznie ją osłabiły, więc wyrwanie jej siekierki z rąk nie przysporzyło Strażnikowi, który odrzucił ją gdzieś na bok, większych trudności. Złapanie jej również, więc już chwilę później zawisła w powietrzu, trzymana w żelaznym uścisku mężczyzny, na którego się rzuciła.
Sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze.
- Lepiej poddaj się od razu, le Brun. – Zakomunikował oficer, celując nieustannie w agresora. – Chyba nie chcesz spędzić w kiciu następnych kilkanaście lat ani zawisnąć na stryczku, nie? Przyszliśmy tutaj po nią… – machnął ręką w stronę Johanny – …ale skoro tak lubisz socjalizować się ze szczurami… Łapy grzecznie w górę i nie wykonuj żadnych ruchów. Wiesz, że mogę cię zastrzelić.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyCzw Mar 05, 2015 11:07 am

Dwudziestego drugiego lipca pewnego roku...

… o chuj, czyżby zapomniał o swoich urodzinach?

Świeża i niestłamszona myśl przemknęła przez jego lekki umysł zaprzątnięty w tym momencie jedynie postaciami Strażników, które widniały tuż przed jego oczyma jakby nie rejestrując autentycznego zagrożenia a przede wszystkim kul, które jakimś piekielnym fartem mijały go, aby wbić się w ścianę za jego plecami. Zastanowił się tylko, ile będzie kosztował remont. I pogrzeb, którego nie wyprawią. Ale ciała trzeba się pozbyć. Lub zrobić z nich limitowaną serię ciastek a la Dora, która w ciągu najbliższych dni zapełni kolorowe półeczki cukierni. Prawdopodobnie. Oby mięso nie zaśmierdło.
Nie, Strażników diabli wezmą, teraz rozchodzi się o mięso Dorothey Lovett, kogo w danym momencie obchodziliby pieprzeni Strażnicy wymachujący pistoletami jak kilkumiesięczne dzieci grzechotkami. Nie Mathiasa, który przenikał między stolikami z piorunującą pewnością, że wszystko pójdzie po jego myśli, dopóki nie zauważył skutej przez silne ramiona Johanny i wycelowanej w niego broni, czarnego oka mrugającego porozumiewawczo, otchłani, w którą często chciał wniknąć w sytuacjach takich jak ta - patowych. Bo ziemia nieszczególnie go lubiła, skoro nadal żył, więc zapadnięcie się w jej czeluście nie byłoby takie łatwe. A może jednak – tylko drogą w jedną stronę i bez powrotu. Ale kto nie chciałby opalać się w cieniu zajebistości Hadesa, kto taki?
Zamarł w pół drogi do kolejnego krzesła, które w jego wyobraźni pofrunęło na skrzydłach sprawiedliwości w stronę upierdliwego Strażnika, który mimo silnej siły woli Mathiasa nadal tam stał. A to piękne postrzępione i stare siedzenie nadal stało na swoim miejscu, jakby na złość, tkwiło tam i czekało na kolejnego klienta, który prawdopodobnie miał się już nie pojawić. A naszego bohatera czekała smutna odsłonięta już kurtyną i słowami miłego pana z naprzeciwka możliwość spędzenia jednej lub tysiąca nocy na posterunku w obecności przemiłych panów w białych kaftanach. Uspokoił się, odetchnął głęboko i rozluźnił nadal wpatrując w to nieruchome czarne oko, niewzruszone i bezlitosne, skazujące go na bezwarunkowe posłuszeństwo tego dnia i o tej konkretnej godzinie. Zastanowił się, tak przez moment, to był tylko delikatny błysk, który przeszył jego umysł, czy kula nie chybiłaby, gdyby rzucił się do ucieczki, gdyby padł na drzwi, przemknął przez zaplecze i zniknął w małym korytarzyku, aby kolejno wymknąć się tylnymi drzwiami i zaszyć w jednej ze znajomych uliczek. To byłoby logiczne posunięcie, gdyby jego osoby i wspomnianych drzwi nie dzieliło fizyczne siedem metrów, tak w tym momencie długich i niemożliwie krętych, że na oko Mathiasa Strażnika musiałby być ślepy, aby nie ustrzelić go z odległości, z której doń celował. Więc rozluźnił się, opuścił ręce wzdłuż ciała i uśmiechnął zagryzając dolną wargę w geście kwaśnego rozbawienia.
-Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług i zapraszamy ponownie – wyrecytował cicho spoglądając na tę dwójkę wzrokiem zbitego psa.
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyPią Mar 06, 2015 6:03 pm

Jak to się działo, że każdy kolejny dzień przemijający mi w getcie był coraz bardziej gorszy od swych poprzedników? Jak to się działo, że to cholerne nieszczęście rosło, rozwijając poziom mojego rozdrażnienia do granic możliwości? Czemu musiałam znosić te nieprzyjemności, gdy względnie zasłużyłam sobie na spokój? Przemyciłam jedynie drobną rzecz trybutowi... Losie, ale zbrodnia! I tak Adler miał już nie organizować Igrzyska... Miał... Tak, pewnie miał to zrobić i, oczywiście, wysłać na nie mnie. Jeśli jego gęba pojawi się na arenie, to gotowa byłam przyjąć wyzwanie. Getto to zło, a on mnie tu wcisnął.
Puść mnie, idioto! – krzyczałam, gdy silne ramiona unieruchomiły mnie. Mocny uścisk. Aż nazbyt mocny. Nieomal miażdżył moje kości. Próbowałam się uwolnić, szarpałam się, chciałam ugryźć Strażnika w rękę. Wszystko, byleby mnie puścił, bylebym mogła dostrzec siekierki i dokończyć moją sprawę i sprawę Mathiasa. Dwa kolejne ciała do przetworzenia... Przydałyby się.
Bolała mnie niestety nastawiona ręka. Podobnie głowa, na którą wcześniej coś spadło. Sucza Dorothea niszczyła resztki... resztki resztek, które po mnie zostały. Nawet nie miałam pojęcia, kim ja jestem. Kim byłam?! Raczej nie Johanną Mason, skoro dałam się tak łatwo złapać. KIM, DO CHOLERY, BYŁAM?!
- Puść mnie, chuju! To boli... Łapy precz! – Kopnąć! Próbowałam go kopnąć, ale nic nie szło po mojej myśli. Byłam nędznym robakiem-gettowiczem. Nie przestawałam się jednak kręcić, nie zamierzałam się dać grzecznie stąd wyprowadzić. Mogli mnie zabić! Miałam to w dupie!
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" EmptyNie Mar 08, 2015 10:50 pm

Strażnicy najwyraźniej spodziewali się takiego obrotu sprawy, spoglądając na siebie porozumiewawczo i kiwając głowami jak pieski z samochodowych szyb. Co prawda le Brun i odpuszczenie nieczęsto szli ze sobą w parze, a przynajmniej tak wydawało się mężczyznom, jednak tym razem najwyraźniej zagięli go, znajdując nań haka.
Gdyby tylko Mason przestała odstawiać cyrki, przez które jeden z przedstawicieli władzy miał z pewnością dorobić się w przyszłości kilku sporych sińców na całym ciele. Mimo wszystko, ani myślał o tym, by puścić Johannę, zaś jego chwyt stawał się nawet mocniejszy z każdym kolejnym kopnięciem. W końcu jednak i jego cierpliwość musiała się skończyć. Przenosząc jedną ze swoich rąk na szyję kobiety, zacisnął ją na niej mocniej, drugą dłonią szukając niewielkiego pistoleciku, który profilaktycznie trzymał przy pasie. Przystawiając go do skóry agresorki, wystrzelił zeń niewielką strzałkę ze środkiem usypiającym, która gładko weszła w ciało. Substancja w niej zadziałała natomiast na tyle szybko, że już po chwili Mason opadła na podłogę w smacznym śnie. Mężczyzna pochylił się nad nią, podnosząc ją i przerzucając sobie przez ramię.
Drugi Strażnik zaś dopadł do le Bruna, zamykając mu ściśle kajdanki na rękach... I po chwili cały pochód opuścił cukiernię. Jednak na tym nie koniec, bowiem stróże prawa zaalarmowali najbliższych współpracowników o dziwnej sytuacji, jaka miała miejsce w budynku, wysyłając ich na przeszpiegi. To, co znaleźli nowoprzybyli... Do listy zarzutów przedstawianej dwójce problematycznych obywateli doszło jeszcze morderstwo z premedytacją. Jak teraz mieli się wymigać?

[z/t dla wszystkich]
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Cukiernia "Votre Mommy" Empty
PisanieTemat: Re: Cukiernia "Votre Mommy"   Cukiernia "Votre Mommy" Empty

Powrót do góry Go down
 

Cukiernia "Votre Mommy"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Come to mommy, my little fucker.

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-