IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Shannon Delaney

 

 Shannon Delaney

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Robert Davenport
Robert Davenport
https://panem.forumpl.net/t2563-shannon-delaney
https://panem.forumpl.net/t2592-pink-panthera#37279
https://panem.forumpl.net/t2591-shannon-delaney#37275
https://panem.forumpl.net/t3396-robert-davenport#53719
Wiek : 27
Zawód : bibliotekarz, hacker
Przy sobie : laptop, pendrive
Znaki szczególne : czasem okularki na nosie

Shannon Delaney Empty
PisanieTemat: Shannon Delaney   Shannon Delaney EmptyNie Sie 10, 2014 11:09 pm


Shannon Delaney
ft. Andrew Garfield
data i miejsce urodzenia
16 IX 2256, Dystrykt III
miejsce zamieszkania
Ziemie Niczyje
zatrudnienie
bibliotekarz, hacker, szpieg
Rodzina


„Wszystko jest do złamania.”
- O.C.R.

16 IX 2266
Oto jestem! Nicky, lat 10, pilny uczeń, zapalony szachista (nawet mistrz rocznika) i początkujący hacker (chyba już mogę się tak nazywać?). Jestem zmęczony tym ciężkim dniem (niecodziennie się ma urodziny!) i chyba daję zbyt dużo tych prywatnych notatek w prywatnych notatkach (chodzi mi o te nawiasy)... Cóż, senny jestem, a tata zalecił, bym coś bazgrnął, więc oto jestem! Początek dziennika, ja i pierwszy krok ku dorosłości – napisał dziesięciolatek.
Może zacznę od jakiegoś pytania. Tak będzie chyba wygodniej, więc: czemu tak bardzo słucham się ojca i do czego służy ten, dość opasły, notatnik? Czy on naprawdę myśli, że zapiszę wszystkie te strony?! Najwidoczniej tak i patrząc na te puste kartki... Może wrócę do tego długiego pytania właściwego, które w sumie zawiera w sobie dwa pytania. Nie ma co się dziś rozpisywać. Będę miał na to okazję innym razem. Pełno okazji i pełno stron! To mnie nieco przeraża, ale koniec o tym!!! W tej chwili i już.
Czemu słucham się ojca? Spytam, a czemu by nie? Jest moim geniuszem, guru, mistrzem, autorytetem. Jak zwał, tak zwał. Ważne, że należy do grona wybitnych informatyków, przez co nie jest byle kim! Tak, Oswald Claudius Rosser, pseudonim (wielki i potężny) Os, to mój ojciec i jeden z najwybitniejszych informatyków prawdopodobnie w całym Panem, ale nie obnosi się z tym. Skrywa swe prawdziwe i genialne informatyczne oblicze, by przypadkiem nie zostać odesłanym do Kapitolu. Ostatnią rzeczą, jakiej chce dla siebie i swojej rodziny, to zamieszkanie w nim. Nie wiem, co takiego strasznego jest w stolicy, ale popieram jego zdanie. Nie posiadam aktualnie żadnych argumentów przeciwko mieszkaniu tam, ale Os jest moim mentorem, więc ufam mu i jego osądom bezgranicznie. Między innymi dzięki temu uczę się tych wszystkich informatycznych sztuczek, bowiem nie boi się mnie dopuszczać do swoich prac. Bardzo mnie one wciągają. Aż chcę więcej i więcej. To wciąga jak świetna książka.
O, może wkleję tu rodzinną fotografię. Mam w sam raz na tę okazję! Dzisiejszą! Tego małego smarka znacie, bo to ja (choć podobno jestem wysoki, jak na swój wiek), ten mężczyzna z miłym uśmiechem to mój papcio, zaś drobna kobietka u jego boku to Gladys Rosser, moja mama i jedna z najukochańszych osób na świecie. Pracuje w niewielkiej elektrowni w naszym dystrykcie, która zasila wszystkie komputery i inne nasze urządzenia. Tu prądu idzie sporo! Chyba ktoś powinien wystąpić z czymś o oszczędność energii...
Mama we własnych wolnych chwilach uczy mnie fizyki z bardzo rozszerzonego materiału. Nie wiem, czy chce przebić ojca z przekazywaniem mi wiedzy, czy po prostu sprawić, bym zaczął projektować nam dom przyszłości, który będzie myślał za nas i na nas też wszystko robił. Nieistotne jej pobudki, bo to też lubię. Chyba jestem dziwakiem, skoro lubię te wszystkie rzeczy, które podsuwają mi „starzy”. Moi rówieśnicy po szkole ganiają za piłką, a nie ślęczą nad wykresami i czymś co przypomina... Czy to pierwiastek promieniotwórczy?!
Kocham ją, choć czasem miewa swoje odpały (nie!, nie przynosi nam do domu żadnych rakotwórczych rzeczy, chodzi tu bardziej o krzyki, fochy i takie tam, które są naprawdę mega, gdy nie zrozumie jakiegoś nerdowskiego żartu między mną a ojcem). Kobiety...  Swoją dumę mają! I naddumę. To w pewien sposób urocze.
Kompletnie nie potrafi gotować, więc to ojciec sprawuje pieczę nad garnkami i kuchenką. Tata gotuje, a ona pilnuje, bym się niepotrzebnie nie obżerał. Ma obsesję na punkcie mojego zdrowia, a przy tym też mojej kondycji, co oznacza masę ćwiczeń i różnych zajęć dla „chłopców”. Jak na przykład strzelanie z łuku, jeździectwo czy nauka walki wręcz. Nie mam pojęcia, na co mi aż takie umiejętności samoobrony i w sumie też umiejętności zadawania ciosów, ale chyba boi się stracić kolejne dziecko w Igrzyskach. Nie jest żadną tajemnicą to, że za kilka lat moje nazwisko będzie brać udział w losowaniu. Każdy z nas to wie i to by tłumaczyło te wszystkie zajęcia w „moich wolnych chwilach”, które w praktyce aktualnie nie istnieją.
Kolejne dziecko... No tak, mam siostrę (nadal mam!). Nie miałem okazji jej poznać, bo została wylosowana, gdy mnie nie było jeszcze na świecie/miałem rok/miałem dwa lata. Cóż, rodzice mówią raz tak, raz tak, że sam nie wiem. Z racji młodego wieku lub przewidywanego nieistnienia, nie poznałem Valerie Rosser, teraz już Angelini. Po wygranych Igrzyskach wyprowadziła się do Kapitolu, gdzie wzięła ślub i założyła rodzinę. Proponowała Osowi i Ade przeprowadzkę, ale wiadomo, co powiedział ojciec. Chyba utrzymuje z nią kontakt listowny lub esemesowy, ale nie jestem pewien. Nic mi na razie nie mówi na ten temat, a ja MU UFAM. Powie we właściwym momencie.
Ehh, zapomniałbym wspomnieć, do czego ma mi służyć ten opasły notatnik. Przeoczenie niegodne osoby, która nie zdążyła się nabawić jeszcze żadnej wady wzroku! Wielu moich rówieśników już jakieś ma... A ten zeszyt, to prezent od taty. Stwierdził, że powinienem już prowadzić swój własny dziennik. On posiada już sporą kolekcję swoich. Czytałem w niektórych pojedyncze notatki, które mi pozwolił przeczytać i mimo że bardzo kusi też reszta, to nie zakradam się do jego gabinetu, by kraść inne jego wspomnienia.

Historia

4 II 2271
Dziś w domu zaistniała jakaś nerwowa atmosfera. Stwierdziłbym, że coś gęstszego od powietrza unosi się w... powietrzu? Nieistotne. Nie mam czasu, by notować, bo zaraz muszę lecieć na trening. Nie wiem, w czym mi może pomóc strzelanie z karabinu snajperskiego na Arenie, ale Ade wymyśla coraz dziwniejsze rzeczy i wynajduje mi coraz bardziej dziwniejszych nauczycieli. Jeden nawet prowadził lekcje w masce, wyprowadzając mnie nad jakieś małe jeziorko. W dodatku niewiele mówił. Musiałem się domyślać, co i jak. Jakoś do tego przywykłem, ale do takiej atmosfery w domu już nie, jeśli to nie jest akurat dzień dożynek. Chyba właśnie słyszę kłótnię... Podejdę do drzwi, to może coś podsłucham...

Wróciłem. Poszło o Valerie, o której nadal niewiele wiem. Podobno chciała się ze mną skontaktować. ZE MNĄ! Ja nawet nie wiedziałem, czy wie o moim istnieniu! Teraz już wiem, że wie i że wyraziła chęć napisania do mnie. Rodzice mieli jednak podzielność zdania. Tata jest przeciwko, przy czym twardo stoi, więc mama jest na przegranej pozycji. Za bardzo go kocha. Stwierdziła jedynie, że jestem gotowy. Ojciec najwidoczniej nie popiera jej osądu.
Ja zaś myślę, że to tylko siostra... Zabić mnie przez słowa nie zabije.

7 II 2271
Ktoś dziś do mnie napisał. Nie miałem pojęcia kto... Dobrze, miałem pewną teorię na ten temat, która dość szybko się potwierdziła. Valerie do mnie napisała. Pierwsze słowa brzmiały, czy wierzę w szczęśliwą siódemkę. Odpisałem, że nie, bo z siódmego dystryktu też trybuci giną. Stwierdziła, że bystry jestem i poprosiła na start, bym nic nie mówił rodzicom. Dodała, że ma mi wiele do powiedzenia, ale wpierw dostarczy mi przez przyjaciela szyfr. Bała się, że ktoś mógłby przeczytać naszą rozmowę i raczej nie chodziło tu o naszą domową i kochaną Osę.
Pytanie, o kogo i dlaczego ufała szyfrowi, skoro zdaniem taty wszystko było do złamania?

24 VI 2277
Dziś zamordowano mojego ojca. Zastrzelono go na moich oczach i oczach mojej matki, która była zrozpaczona. Nie pozwolono nawet mu się wybronić. Powód: spiskowanie przeciwko prezydentowi. Po chwili strzał.
Pierdoły, ojciec nie prowadził żadnych działań rebelianckich. Jestem już od dawna dorosły, już od dawna pracuję u jego boku i bym coś wiedział. Jeśli nie wprost od niego, to z plotek. Nic nie wiedziałem, więc taka opcja była wykluczona.
Gorzej, bo Gladys jest... Nie jest w najlepszym stanie. Boję się o nią, choć to silna kobieta. Myślę, że sobie poradzi. Najgorzej, bo nie wiem, co będzie ze mną. Od zawsze podążałem za ojcem, jego osądem i słowami (jeśli pominąć jeden kruczek), więc co miałem teraz zrobić? Czy byłem gotów myśleć samodzielnie i tak też działać?
W dodatku zastanawiam się, czy przypadkiem nie poniósł śmierci za mnie. Matka twierdzi, że nie, a wie wszystko o moich relacjach z siostrą. W sumie to właśnie pod nazwisko matki przychodziły te wszystkie niewinne liściki od córci, które zawierały w sobie zaszyfrowane teksty do mnie. Może w końcu dostrzeżono w tym coś podejrzanego i uznano, że zamieszana jest w to głowa rodziny?
Chyba nie powinienem płakać, ale naprawdę kochałem ojca. Ten dzisiejszy wpis, zapisany paskudnym pismem spowodowanym przez mą roztrzęsioną dłoń, będzie mi o tym zręcznie przypominał. Zręcznie...
Kocham Cię, tato. Nie miałem okazji poznać lepszej Osy w swoim życiu. Reszta mnie na start żądliła. Dobranoc, bo wiem, że już nigdy więcej nie otworzysz swych oczu.

31 XII 2277
Skończyłem czytać ostatni dziennik mego ojca. Teraz już wiem wszystko i sprawa wydaje się być strasznie popieprzona, jeśli zestawić to wszystko z działaniami mojej siostry. Żeby nic się nie wydało, palę ten ostatni dziennik Oswalda Claudiusa Rossera. Poprzednie już dawno są wspomnieniem i stertą popiołu, który rozniósł wiatr. Zapewne zrobiłby to samo na moim miejscu. Swoje zaś już od dawna chronię znacznie bardziej niż dotychczas. Skrywają wiele więcej tajemnic... W co ja się wpakowałem?
Frustruje mnie pewna zaszyfrowana wiadomość z trzynastego dziennika ojca. Była w nim koperta z moim nazwiskiem, a w środku ten kod. Nadal nie potrafię go odczytać. Kartka jest tak zniszczona od mych dłoni, że przepisałem jej treść na wszelki wypadek do swojego dziennika.
Cóż, dziś kończę już z tym myśleniem. Matka stwierdziła, że powinienem się rozerwać i w końcu poznać jakąś pannę. Zakończenie roku! Może to ten dzień, kiedy marzenia Gladys się spełnią? Ja zaplątany w spiski, jakoś nie myślę o kobietach. Może podświadomie czekam na Tę Jedyną?
Wychodzi ze mnie romantyk, wiec lecę. Łapa na drogę!

13 V 2281
Okaże się, czy trzynasty maja jest taki straszny. Przypisują mu paskudne fakty, a ja muszę w ten dzień opuścić rodzinny dom, w którym od kilku lat mnie już nic nie trzyma. Nic od śmierci matki, która słysząc o śmierci córki...
Wspominałem już, że nienawidziłem Valerie za tę nagłą wiadomość. Nie musiało to się tak skończyć. Miałem wyrzuty sumienia. Informacja od męża Valerie też zawierała szyfr, który zauważyłem za późno. Czy to przeze mnie umarła matka? Ojciec wiem, że nie zginął przeze mnie, bo miał wziąć udział w rebelii, która w sumie nadchodziła drobnymi kroczkami, ale matka? Czy byłem winny śmierci tej łagodnej Gladys, która opieprzała nas za te nerdowskie teksty i odpędzała mnie ścierką od ciastek? Jednego byłem pewien: nie powinno było jej to spotkać. Nie przez taką głupotę! Przynajmniej informacja o śmierci kochanej córci wydała się jeszcze bardziej prawdziwa.
Minęło już kilka lat od tego dnia, który świetnie pamiętam i pewnie będę pamiętał do końca życia. Nawet gdy opuszczę ten dom. Opuszczę prawdopodobnie na zawsze.
Swoje wszystkie dzienniki bezpiecznie ukryłem. Jeśli ktoś znajdzie skrytkę, to nikt się do nich nie dostanie bez kluczyka, który noszę na razie przy sobie. Może go też ukryję gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie? Zobaczę.
Wyruszam dziś z domu. Przedmioty pochowane w kartony, poustawiane równo, meble zabezpieczone przed zniszczeniem, o ile mogłyby się zniszczyć jeszcze bardziej, moja rodzina pochowana już dawno.

Otrzymałem zadanie, którego rozwiązanie zabierze mi pewnie kilka lat, a jeśli mi się poszczęści, to powinienem się uwinąć w rok, bądź dwa. Kończę pisanie na dziś i wychodzę, bo zaraz stchórzę i nie wyjdę. Żal mi opuszać domu. Tyle wspomnień...

13 VI 2283
Doigrałeś się, chłopcze. Mam Twoje nieliczne wpisy! Cholera, że też Twój nowy dzienniczek musiał się dopiero zacząć. Żałuję, choć to mi wystarcza jako dowód, by odciąć Ci tę przemądrzałą główkę! Hahahah! Pokażę Ci ten uroczy wpis! Spodoba Ci się, a zwłaszcza przewidzenie Twojej przyszłość, chłopczyku! I zwroty grzecznościowe, bo ojciec wychował mnie na grzeczną dziewczynkę! Podobnie jak Twój na grzecznego chłopczyka! Hihihi...

Miło, że przez przypadek w trakcie patrzenia na tę cudowną stronę, zakrztusiłeś się własną krwią. Może jeszcze uronisz swe łezki? Będzie jeszcze tragiczniej i dramatyczniej. Mam Cię już dość, więc bywaj.


Ciekawostki

* Moje prawdziwe nazwisko to Nicholas Oswald Rosser, zaś pseudonim hackerski, którym się niegdyś posługiwałem, to Panthera.
* Posiadam rozległą wiedzę w dziedzinie informatyki i fizyki.
* Cóż, nabawiłem się w kolejnych latach swojego życia wady wzroku. Jestem krótkowzroczny. Nie jest to jakaś wielka wada. Mogę z nią swobodnie funkcjonować bez okularów, ale o sokolim wzroku mogę zapomnieć.
* Uwielbiam pisać piórami i mam całkiem czytelne, eleganckie pismo. Pewna koleżanka się śmiała, że na lekarza się nie nadam oraz że baba ze mnie.
* Przez ostatnie dwa lata mieszkałem w Kapitolu pod fałszywym nazwiskiem jako Robert Davenport, dla znajomych Berta.
* Posiadam też prawo jazdy. Lewe  i na fałszywe nazwisko, ale jeździć też umiem. Miałem nawet samochód! Służbowy, ale miałem.
* Przepustkę do stolicy uzyskałem dzięki przyjacielowi swojej siostry, który był wysokiej rangi wojskowym i nadal jest. Teraz jednak w szeregach rebeliantów. Dzięki niemu też nie trafiłem do KOLCa, udając jego krewnego.
* Jednym z moich uzależnień są książki, dlatego też jako Robert pracowałem w bibliotece, gdzie nie dość, że miło spędzałem wolny czas, to też miał bardzo dobrą przykrywkę.
* Nie poznałem jeszcze osobiście siostry. Choć nieco się o niej dowiedziałem dzięki bibliotecznym archiwom i Kapitolończykom, którzy zwykli lubować się w ploteczkach.
* Rodziny Valerie też nie miałem okazji poznać, jeśli nie liczyć jej przyjaciela, który był przez jakiś czas jej mężem.
* Pamiątki, które przypominają mi Dystrykt 3, dom i rodzinę, to: nóż do listów otrzymany od ojca, śrubokręt po matce, który trzymała zawsze w swoim fartuchu (wypadł jej z niego po zawale), prosty kalkulator z dzieciństwa, oraz dwa klucze, które mam zawieszone na szyi.
* Umiejętności kulinarne odziedziczyłem po ojcu, a nawet je przerosłem. Oswald przyznał mi niegdyś, że gotuję lepiej! Nie dziwić się, że to lubię, skoro usłyszałem taką pochwałę z jego ust!
* Nie spotkałem dotąd tej Jedynej, choć zacząłem o niej myśleć. Prawdopodobnie przez zdobyte informacje o rodzinie siostry przekręciłem jakieś zbędne trybiki w swojej głowie.
* Posiadłem sekrety ojca i większość sekretów siostry.  Zrozumiałem je i w sumie też wiele przeszedłem. Wraz ze zdobytą wiedzą, pozwalają mi sądzić, że głupi nie jestem.
* W oczach innych wydaję się być wiecznie młodym i roześmianym mężczyzną z dobrym poczuciem humoru. Podobno roztaczam wokół siebie bardzo pozytywną aurę.
* Nadal staram się nie uwalniać swojego wewnętrznego romantyzmu, ale wiem, że on we mnie tkwi i czasem śmie wychodzić na światło dzienne.
* Na ostatnim wpisie w moim ostatnim dzienniku wcale nie znajduje się moja krew, a kobiety, która mnie schwytała. Drobny „wypadek”. Dama uwieczniła tę scenę nieco inaczej.
* Po ostatnim wpisie uciekłem kobiecie i jej pracownikom... Noc, ciemne ulice Ziemi Niczyich i nagle kompletna ciemność. Nie wiedziałem nawet w której chwili straciłem przytomność.

14 VI 2283
Obudziłem się w miarę czystym garniturze, na którym miałem kilka niewielkich plamek krwi. Nic nie pamiętam. Nie ma pojęcia, kim jestem, co tu robię, ani gdzie chowała ciasteczka moja matka. Nawet nie pamiętam, jak ma na imię i czy w ogóle żyje. Stoję na środku uliczki pusty, niczym kompletnie wyczyszczony komputer i nie mam pojęcia, w którą stronę powinienem iść, ani czemu porównałem swoją pamięć do pamięci komputera.




Ostatnio zmieniony przez Shannon Delaney dnia Pon Sie 11, 2014 12:17 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Shannon Delaney Empty
PisanieTemat: Re: Shannon Delaney   Shannon Delaney EmptyPon Sie 11, 2014 8:53 am

Cytat :
* Przez ostatnie dwa lata mieszkałem w Kapitolu pod fałszywym nazwiskiem jako Robert Davenport, dla znajomych Berta.

W Kapitolu pojawił się w 2281, rok później miała miejsce Rebelia i wszyscy mieszkańcy stolicy zostali przetransportowani do Kwartału.
Uno. Jak znalazł się w Kapitolu? Przeprowadza nie była wówczas łatwa, granice między Dystryktami były zamknięte, ludzie nie mogli podróżować ot tak.
Duo. Jeśli mieszkał od dwóch lat w Kapitolu, to dlaczego nie znalazł się, jak inni po Rebelii, w Kwartale?
Powrót do góry Go down
the civilian
Robert Davenport
Robert Davenport
https://panem.forumpl.net/t2563-shannon-delaney
https://panem.forumpl.net/t2592-pink-panthera#37279
https://panem.forumpl.net/t2591-shannon-delaney#37275
https://panem.forumpl.net/t3396-robert-davenport#53719
Wiek : 27
Zawód : bibliotekarz, hacker
Przy sobie : laptop, pendrive
Znaki szczególne : czasem okularki na nosie

Shannon Delaney Empty
PisanieTemat: Re: Shannon Delaney   Shannon Delaney EmptyPon Sie 11, 2014 12:39 pm

Poprawiłam, dodając jeden punkt:
Cytat :
* Przepustkę do stolicy uzyskałem dzięki przyjacielowi swojej siostry, który był wysokiej rangi wojskowym i nadal jest. Teraz jednak w szeregach rebeliantów. Dzięki niemu też nie trafiłem do KOLCa, udając jego krewnego.
Oraz nieco modyfikując kosmetycznie inny:
Cytat :
* Rodziny Valerie też nie miałem okazji poznać, jeśli nie liczyć jej przyjaciela, który był przez jakiś czas jej mężem.

I drobne wyjaśnienie, jeśli chodzi o tajemniczego przyjaciela siostry: Ponad 20 lat temu był podoficerem. Przez kilka kolejnych lat zdążył awansować do rangi oficera i myślę, że przez następne mógł zostać nawet starszym oficerem. Kto wie, może nawet zdobył tytuł generała? Ujęłam po prostu, że był wysokiej rangi, by dać na przyszłość osobie piszącej jego kape wolną rękę (o ile plany te dojdą do skutku).
Jeśli to pomoże w czymkolwiek, to mogę też zmienić te dwa lata na trzy. Ostatecznie cztery przy sporej zmianie przedostatniego wpisu w jego Historii. Ogranicza mnie śmierć jego matki i siostry.
Powrót do góry Go down
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Shannon Delaney Empty
PisanieTemat: Re: Shannon Delaney   Shannon Delaney EmptySro Sie 13, 2014 9:52 pm

Karta zaakceptowana!

Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz laptop, pendrive i zestaw pierwszej pomocy. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.

Uwagi: Kama ma problemy z netem, więc przychodzę w zastępstwie i - po poprawkach - akceptuję! <3 Mnie osobiście Karta zaintrygowała, jestem mega ciekawa, jak rozwiniesz Shannona w fabule. Miłej gry!

Powrót do góry Go down
Sponsored content

Shannon Delaney Empty
PisanieTemat: Re: Shannon Delaney   Shannon Delaney Empty

Powrót do góry Go down
 

Shannon Delaney

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Shannon Delaney

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-