IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Maisie i Charlie

 

 Maisie i Charlie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyPią Sie 01, 2014 9:45 pm

| dawno dawno temu, jakoś po Rebelii - szczęśliwi czasu nie liczą!

Gryzący pył Rebelii jeszcze nie osiadł. Minęły ponad trzy miesiące, ale Maisie dalej wyczuwała w powietrzu ostry zapach krwi i dławiąco słodki aromat spalenizny. Dymy nad Kapitolem przestały unosić się już jakiś czas temu - pamiętała, że wpatrywała się w nie jak zahipnotyzowana, stojąc na dachu zniszczonej szkoły - jednak i tak widziała je wręcz fantomowo nad zgliszczami miasta. Wyjątkowo cichego po ostatnich kilku tygodniach, kiedy głośne strzały i wybuchy były na porządku dziennym. Nieco przerażające czasy, będące już tylko wyblakłym wspomnieniem.
Tak samo jak początkowa samotność Maisie i nieufność wobec pierwszego napotkanego w obrębie Kapitolu człowieka. Nie zamierzała dotrzymywać nikomu towarzystwa, a już na pewno nie pragnęła balastu w postaci krnąbrnego nastolatka. Sama była nieufna i cięta, ale Los zmusił ich do współpracy i zanim zdążyła się zorientować już wcale nie myślała o ukradnięciu mu cennego plecaka i poderżnięciu chłopięcego gardełka podczas snu. Sama bała się przed sobą do tego przyznać, ale wyglądało na to, że po raz pierwszy od bardzo dawna się do kogoś przywiązała. Nie zabójczo, nie miłośnie; raczej opiekuńczo, jakby po trudach trzyletniej tułaczki jej instynkt macierzyński zwariował, traktując ciemnowłosego osiemnastolatka jako swoje zaginione potomstwo.
No, może nie aż tak; wtedy bałaby się o niego histerycznie i w ogóle byłaby gotowa zabić każdego, kto mógłby mu zagrozić. Aż tak intensywnie nie było, chociaż w skali zdziwaczałej Maisie Charlie znajdywał się na uprzywilejowanym miejscu. Nie chciała go zabić ani okraść i postanowiła zbudować z nim coś na kształt dwuosobowej komuny. Tak żyło się lepiej; we dwoje bezpieczniej szukało się jedzenia na Ziemiach Niczyich, plądrowało opuszczone domy i ustawiał nocne warty przy wejściu do opuszczonego muzeum.
Znaleźli je wczoraj; doskonały punkt obserwacyjny, wyjścia awaryjne i dach nad głową. Idylla; było nawet blisko do niezatrutego i osłoniętego wysokimi, dzikimi krzakami (sztuczne rośliny?) strumienia. Przy którym Maisie przebywała tego późnego popołudnia, zostawiając Charliego na piętrze budynku.
Potrzebowała chwili dla siebie. Ot, higieniczny rytuał, zawsze połączony z intensywnym powtarzaniem w głowie mantry. Tej samej od prawie trzech lat. Zrobiłaś dobrze. Krzywdził cię. Musiałaś od niego uciec. Zrobiłaś dobrze. Krzywdził cię. Musiałaś od niego uciec.. Teraz robiła to odruchowo, w myślach, ściągając z siebie jednak za dużą bluzkę, krótkie spodenki i w końcu bieliznę. Zupełnie naga, krok po kroku wsunęła się do dość chłodnej wody aż po pas, uśmiechając się z ulgą. W takie upały, w tym jeszcze skwierczącym od napalmu powietrzu, kąpiel była czymś doskonale relaksującym. Nie przejmowała się czyjąś obecnością; w tym rejonie Ziem Niczyich była wyłącznie ona, siedzący w muzeum Charlie oraz mnóstwo dzikich zwierzaków, łażących po zgliszczach przedmieść. Nic groźnego; nikt nie mógł jej teraz zaatakować...ani zobaczyć setek blizn, szpecących jej całe ciało, od pleców aż do ud. Słońce powoli zachodziło nad horyzontem, ale miała jeszcze dobre pół godziny na zrobienie prania i zmycie z siebie brudu. Co też zaczęła robić, ogarniając ciuchy, które z siebie zdjęła. Krótka chwila i już rzucała je na kamień, leżący na brzegu, ponownie wchodząc do wody, by umyć włosy. Odrastały szybko; kiedy ścięła je po ucieczce z Trzynastki sięgały jej zaledwie do uszu, ale teraz znów opadały aż za ramiona.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyPią Sie 01, 2014 11:28 pm

Rebelia. Nie tak ją sobie wyobrażał. Prawdę mówiąc uwierzył, że uda im się zająć miasto i wszyscy będą żyli szczęśliwie bez żadnych problemów z jakimi się dotąd borykali. Rzeczywistość okazała się dużo mniej kolorowa. Wprawdzie wciąż po cichu liczył, że los się do nich uśmiechnie, ale dogasające zgliszcza dawały jasno do zrozumienia, że rebelia już dawno dobiegła końca, a oni zostaną tutaj na zawsze. W uszach wciąż jeszcze dudniły mu nocami huki wystrzałów i krzyki ludzi, ale zdążył si,ę już do tego przyzwyczaić.
Czy czuł się samotny przez te tygodnie? Nie, raczej nie, w końcu każdego dnia musiał uważać na to, by nie dać się zabić, a samotność w tych czasach okazywała się całkiem rozsądnym rozwiązaniem. W pojedynkę było po prostu bezpieczniej. Może wydawać się to całkowicie pozbawione sensu, ale w tym świecie naprawdę tak było łatwiej. I Charlie doskonale sobie zdawał z tego sprawę. Do czasu, aż któregoś dnia nie poznał JEJ. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że polubili się od razu. To trwało, naprawdę długo i przez pewien czas Smith zastanawiał się, czy nie ogłuszyć dziewczyny i nie uciec z jej dobytkiem. Powstrzymywało go jedno - gdzieś w głębi jego serca obudziły się uczucia, których nigdy dotąd nie doświadczył. Poczuł się kochany. Ale nie w sposób, w jaki mężczyzna pożądałby kobiety. Tu chodziło o coś innego, zupełnie, jakby miał... matkę.
Nie było to może uczucie na tyle głębokie, by rzucał się za nią w ogień, ale nawiązali ze sobą dość silną więź, którą ciężko byłoby teraz zerwać. Poza tym, Charlie musiał przyznać, że wyznawana przez niego dotąd zasada 'w pojedynkę bezpieczniej' nijak ma się do rzeczywistości. We dwójkę łatwiej było robić dosłownie wszystko. Od zdobywania prowiantu, po trzymanie nocnych wart.
Opuszczone muzeum okazało się wspaniałym schronieniem, które stało się namiastką domu. Zrujnowanego i pełnego niebezpieczeństw, ale domu. Chwile, gdy Maisie zostawiała go na piętrze wykorzystywał na pisywanie 'listów do przyjaciela', które tak naprawdę były niezbyt wyszukaną formą pamiętnika. Łatwiej było mu pisać ze świadomością, że zwraca się do kogoś, niż gdyby miał po prostu zapisywać własne przemyślenia.
Tego dnia postanowił zmienić swój rytuał. Wiedziony zwykłą dla chłopców w jego wieku ciekawością zszedł na dół opuszczając następnie budynek i kierując się do miejsca, w którym wiedział, że będzie Maisie. Nie miał jakichś nieczystych intencji, w końcu traktował ją bardziej jak siostrę niż kobietę, do której pałałby pożądaniem, ale ciekawość wzięła górę nad zwykłą przyzwoitością.
Nie powinien był tutaj przychodzić. To, co zobaczył przeszło wszelkie jego najgorsze wyobrażenia. Ciało dziewczyny, nieco wychudzonej, ale wciąż niezwykle pięknej było naznaczone setkami, jak nie tysiącami blizn. Takiego widoku z pewnością się nie spodziewał i wolałby w ogóle o tym nie wiedzieć.
Spróbował się po cichu wycofać, ale nieostrożnie postawił nogę na jednym ze śliskich kamieni. Ta się mu osunęła i runął na ziemię robiąc całkiem sporo hałasu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptySob Sie 02, 2014 11:27 am

Gdyby została wychowana gdzieś indziej - może nawet przez swoich biologicznych rodziców? - nie dałaby sobie rady w nowym świecie i całkiem starej głuszy, którą przemierzała od trzech lat. Z wielką niechęcią, ale jednak, musiała więc być gdzieś w głębi duszy wdzięczna Gerardowi za to, że nauczył ją potrzebnych umiejętności. I dał do ręki ostateczne narzędzie, dzięki któremu w końcu uciekła.
Wygięty pręt (cóż za gra słów) w końcu kiedyś musi się złamać i widocznie klaustrofobia Trzynastki przeważyła szalę tak mocno, że cała równowaga dawnego świata przewróciła się z trzaskiem, wysypując Maisie z złotej klatki. Lata tułaczki nie były proste, nie tylko pod względem fizycznym (głód, zimno, upały, szerokie spektrum zagrożeń) ale i psychicznym: wielokrotnie chciała wracać, błagać o przebaczenie i poczuć na sobie dotyk jego dłoni. Po każdym takim - zazwyczaj nocnym - seansie łkań i paniki czuła się potwornie, tak, jakby cała przeszłość wracała do niej falami, powodując mdłości. Na szczęście nie trwało to w nieskończoność; przed dwoma miesiącami po raz pierwszy obudziła się bez koszmarów i od tego momentu uważała się (naiwnie) za całkowicie wyleczoną.
Skupiała się teraz nie na zemście i rozpamiętywaniu przeszłości, a na znalezieniu Malcolma. Wierzyła wręcz święcie w to, że jest gdzieś między murami zniszczonego miasta i czeka na nią. Potem mogliby razem uciec, zaszyć się w jakimś bezpiecznym Dystrykcie i zacząć wszystko od nowa. Kto wie, może jej brat miał już żonę i dzieci, którymi mogłaby się zajmować...Westchnęła lekko do swoich myśli, wyżynając z włosów wodę, nawet nie odganiając latających nieopodal ważek. Jedna przysiadła na jej przedramieniu i Maisie przyglądała się jej - owady nigdy nie wzbudzały w niej obrzydzenia - kiedy usłyszała głośny trzask. Łamanych gałązek i czegoś ciężkiego, uderzającego o ziemię.
Odwróciła się gwałtownie, prawie ślizgając się stopami po mule na dnie strumyka. Ważka uleciała, tak samo jak jedyny filozoficzny moment w dniu konkretnej Mai, szukającej teraz czyhającego na nią zagrożenia. W ciągu ułamków sekund zorientowała się, że na brzegu nie stoi żaden Strażnik z bronią albo zagubiony wędrowiec i że najwidoczniej przyczyną niezbyt przyjemnego dźwięku był...Charlie. Leżący teraz na suchym brzegu.
Poczucie wstydu powinno wydobyć z jej gardła krzyk zaskoczonej panienki, przyłapanej pod prysznicem, ale Maisie nie zareagowała stereotypowo, przez dłuższą chwilę nawet nie zakrywając nagich piersi. Nagła irytacja wzięła górę nad cnotliwymi odruchami - wyplenionymi do czcza przez Gerarda. Dopiero po naprawdę dłuższej chwili gniewnego milczenia Mai zorientowała się, że...nie powinien jej oglądać. Nie, nie dlatego, że był mężczyzną - wtedy nie zakrywałaby się wcale, przyzwyczajona do nagości - ale dlatego, że był dzieckiem. Zreflektowała się więc, podnosząc dłonie i w końcu zachowując się bardziej przyzwoicie, nagle zdając sobie sprawę z tego, że Charlie jest pierwszą osobą, która widziała jej blizny. To zdenerwowało ją bardziej niż to całe chłopięce podglądanie i aż fuknęła, co pewnie wyglądałoby bardziej widowiskowo, gdyby grzywka uleciała w powietrze niesiona podmuchem jej oddechu, ale włosy miała mokre i przypominała raczej dziecko wojny niż panią z rozkładówki.
- Odwróć się - poleciła dość chłodno, wchodząc niego głębiej do chłodnej wody i zaplatając dłonie na piersi. Wiedziała już, że udzielanie reprymendy na odległość nie przynosiło oczekiwanych skutków; zresztą: nie była pewna, czy w ogóle chce poruszać ten temat czy też zostawić go bez słowa i poczęstować go kobiecymi cichymi dniami.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptySob Sie 02, 2014 2:12 pm

Smithowi wydawało się, że sam doskonale poradziłby sobie w obecnej rzeczywistości. Bez niczyjej pomocy, jeden, walcząc codziennie o przetrwanie. Prawda była jednak taka, że wciąż jeszcze żył dzięki Maisie. Do czasu aż jej nie poznał jego życie na Ziemiach Niczyich przypominało raczej marną egzystencję. Chodził brudny, głodny i przede wszystkim przerażony. Nie przyznał tego oczywiście nawet przed samym sobą, ale bał się zamknąć oczy chociażby na chwilę, nawet godzinę niespokojnego snu. Najmniejszy trzask sprawiał, że zrywał się na nogi i nasłuchiwał długie godziny, a ciszę nocy przerywało jedynie uporczywe burczenie w brzuchu. W zasadzie można powiedzieć, że poniekąd także Charlie zawdzięczał swoje życie Gerardowi.
Przeklął w myślach, gdy uderzył o podłoże. W duchu liczył, że dziewczyna nie zwróci na dziwny hałas uwagi, ale były to złudne nadzieje. Sam doskonale wiedział, że tutaj nie ignoruje się nawet najmniejszego skrzypnięcia, a co dopiero głuchego huku, którego był w tej chwili przyczyną. Próbował się jeszcze jakoś pośpiesznie wycofać czołgając się na czworakach po brzegu, ale jego zabiegi i tak nie miały sensu. Zauważyła go i będzie teraz musiał wytłumaczyć jej co też tutaj robi...
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, a wzrok Charliego wędrował między rozgniewaną twarzą dziewczyny a jej piersiami. Pierwszy raz widział nagą kobietę i nawet na chwilę zapomniał, o tym, że nie powinien tak o niej myśleć i tak jej się przyglądać. Z pewnością chwila ta już na zawsze pozostanie w jego umyśle budząc skrajne uczucia.
'Odwróć się'
Dwa słowa, które były niczym kubeł zimnej wody wylany na rozpaloną twarz. Natychmiast skierował wzrok w przeciwnym kierunku uporczywie próbując wymyślić coś, co powinien teraz powiedzieć. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że postąpił źle, ale jednocześnie nie mógł pozbyć się myśli, że było to całkiem przyjemne uczucie.
- Ja... - zaczął cicho wciąż odwrócony do niej tyłem - Przepraszam - tylko tyle zdołał z siebie wydusić wciąż jeszcze oszołomiony tym co widział. Na zmianę miał przed oczami jej nagie piersi i ciało pokryte szpetnymi bliznami. To wszystko razem tworzyło dziwne połączenie. W głowie kłębiło mu się wiele pytań, na które próbował od razu tworzyć jakieś odpowiedzi, często sobie zaprzeczających. Nie myślał już nawet o tym, że zaraz zostanie porządnie zganiony za swoje zachowanie. Teraz jednym na czym mógł skupić uwagę były przeraźliwe ślady na ciele dziewczyny, które niczym pismo w starożytnym języku opowiadały jakąś historię. Jego umysłem zawładnęła chęć ich odczytania.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptySob Sie 02, 2014 3:46 pm

Ktoś mógłby pomyśleć, że kobieta wielokrotnie gwałcona i krzywdzona przez mężczyzn zareaguje w takiej sytuacji bardziej nerwowo. Piskiem, wrzaskiem, agresją i morderczymi odruchami. Nic takiego jednak się nie działo; Maisie wyłączono (chyba na dobre) zmysł wstydu i nawet po trzech latach wolności nie zamierzała zamordować Charliego i wyzywać go od zboczonych mężczyzn. Był przecież tylko dzieckiem. Ciekawskim, ale posłusznym. Odwrócił się bez żadnych buntowniczych pomruków, tak, że brunetka mogła spokojnie wyjść z wody.
Nie śpieszyła się ani nie zerkała na plecy Charliego kontrolnie; przepełniona irytacja przyglądała się czystym ale mokrym ciuchom. Sądziła, że chwile popływa i materiał, położony na kamieniu, zdąży wyschnąć, ale cóż. Plany prawie zawsze okazywały się tylko głupiutkimi mrzonkami i Maisie z cichym westchnieniem złości zaczęła nakładać na siebie przemoczone ubranie.
Spodenki i bielizna niemiło obcierały jej ciało, zrezygnowała więc z biustonosza, wsuwając przez głowę szarą koszulkę, przylegającą od razu do jej skóry. Cóż, czuła się odrobinę mniej nago, ale i tak nie prezentowała się tak jak codziennie. Wyżęła jeszcze raz włosy i podniosła wzrok na stojącego nieopodal chłopaka.
- Dlaczego tutaj przyszedłeś? - spytała po prostu nieco skrzypiącym i niezadowolonym tonem, podobnym do tego, jakiego używała na początku ich znajomości. Naiwnie sądziła, że rumieńce widoczne na twarzy Charliego są wynikiem przestraszenia a nie podniecenia i że skupiał się wyłącznie na bogatej kolekcji jej blizn, ciągnących się przez klatkę piersiową, plecy, brzuch i uda. Miłość Gerarda Ginsberga wypisana złotymi zgłoskami na jej bladej skórze. Zawsze pilnowała, by zachować je w tajemnicy - czasem brzydziła się samą sobą - i w ukryciu. Po raz pierwszy nie udało się i to zirytowało ją najbardziej. Zbyt dziewczęco twierdziła, że intencje chłopaka były w stu procentach moralne i że jest zawstydzony i zaniepokojony widokiem jej poranionego ciała. Słodka nieświadomość, która sprawiła, że darowała sobie jakieś moralne pogawędki i wrzaski, próbując odlepić koszulkę od pokrytego gęsią skórką ciała.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyNie Sie 03, 2014 4:21 pm

Nie zdawał sobie nawet sprawy jak tą jedną nierozsądną decyzją namieszał w relacjach, które udało im się z niemałym trudem zbudować. Może i wydawało mu się, że jest już dorosły (do czego miał właściwie prawo, w końcu walka po stronie rebeliantów nie była czymś, z czym poradziłoby sobie dziecko), ale prawda była taka, że mimo tych prawie osiemnastu lat wciąż pozostawał niezwykle dziecinny. Świat jawił mu się w dość określonych barwach jako niezwykle uproszczony, a rządzących nim mechanizmów zdawał się całkowicie nie zauważać.
Starał się oddychać najciszej jak to tylko było możliwe, by słyszeć co też dziewczyna robi za jego plecami. Wciąż był wobec niej nieufny, a po tym co przed chwilą zrobił spodziewać mógł się najgorszego. Na przykład tego, że za chwilę oberwie kamieniem w głowę albo zostanie tutaj sam. Tego bał się chyba najbardziej. Przestał uważać się za samotnika i życie we dwójkę naprawdę mu się spodobało.
Przeszedł go nieprzyjemny dreszcz, gdy w końcu przemówiła, a w jego wyobraźni jej głos był niczym złowroga zapowiedź.
Znał doskonale ten ton. Nie szczędziła mu go na samym początku tej dziwnej przyjaźni i teraz, gdy znów go słyszał poczuł niemiłe ukłucie w sercu.
To koniec
Nie martwił się tym, że mu coś zrobi, chodziło raczej o to, że nie chciał znów zostać sam.
- Ja... - zaczął wciąż odwrócony do niej plecami - Przepraszam, nie powinienem - nie chciał odpowiadać na jej pytanie, więc po prostu powtórzył to, co już wcześniej powiedział. Zaschło mu w gardle, a rumieńce na twarzy stały się jeszcze bardziej widoczne. Nie były już jednak wynikiem podniecenia. Był zawstydzony. Głupie, w końcu to nie on był podglądany. Mimo to stał teraz z wypiekami na policzkach i czuł jak robi mu się naprawdę gorąco. Nie myślał już o jej jędrnych piersiach, o których zapomniał w chwili, gdy tylko dostrzegł liczne na jej ciele blizny. To one odtąd zaprzątały mu głowę. Jego intencje może na początku nie były zbyt moralne, ale teraz rzeczywiście czuł się zakłopotany zaistniałą sytuacją nie mniej niż sama Maisie.
- Przepraszam - brnął dalej w tym kierunku mając nadzieję, że kilka słów wystarczy, by dziewczyna, może niekoniecznie od razu mu wybaczyła, ale chociaż odrobinę mniej była na niego zła. Jednego można być pewnym - naprawdę było mu przykro.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyPon Sie 04, 2014 5:08 pm

Pomysł z rzuceniem w plecy odwróconego chłopaka jakimś kamieniem byłby naprawdę niezły; właściwie na początku ich znajomości pewnie tak skończyłaby się cała groteskowa zabawa w podglądanie. Do unieszkodliwienia Charliego nie potrzebowałaby nawet jakiegoś prehistorycznego narzędzia. Może i była od niego znacznie chudsza i słabsza, ale jeśli chodzi o doświadczenie w zadawaniu cierpienia i bólu...tutaj zdecydowanie go przerastała. Znała perfekcyjnie odruchy ofiary i mogła z prawie stuprocentową pewnością przewidzieć w którą stronę odwinąłby się albo próbował ją kopnąć, gdyby zacisnęła przedramię na jego gardle, pozbawiając go dopływu tlenu.
Na całe szczęście przewinienie Charliego nie wzbudzało w niej chęci mordu. Ani nawet zemsty: powinna po dziecięcemu dać mu prztyczka w nos i podkraść w nocy wszystkie ciuchy, wyrzucając je za okno muzeum. Idiotyczne żarciki nastolatków - Maisie jednak nigdy nie było dane zasmakować słodkości etapu dojrzewania. Została od razu - bardzo brutalnie - przerzucona z naiwnego dzieciństwa w bolesną dorosłość. Żadnych etapów przejściowych, wahań nastroju, łagodnych kłótni z rodzicami i durnych eksperymentów z własną seksualnością.
Pewnie dlatego dobrze czuła się z osiemnastoletnim Charliem. Właściwie był nieco za spokojny jak na krnąbrnego nastolatka, ale i tak widziała w nim chociaż namiastkę adolescencji, której sama nie doświadczyła. Oczywiście, że czuła irytację, jednakże oscylowała ona wokół tego, że zobaczył setkę blizn a nie jej piersi. O tym prawie nie myślała, kiedy już w końcu poprawiła na sobie mokre ubranie, przylegające do niej jak druga skóra. Prowizoryczne okrycie; i tak wyglądała jak naga. Westchnęła tylko ponownie - co trochę przypominało gniewne, kocie prychnięcie, ruszając w kierunku chłopaka.
- Nie prosiłam o przeprosiny. Zadałam pytanie. Dlaczego.- powtórzyła dość sztywno i kiedy przechodziła obok niego klepnęła go dość mocno w plecy, ruszając przez krzaki w kierunku muzeum. Nie czekała na odpowiedź, ale po chwili zerknęła przez ramię ponaglająco. - Na co czekasz? Odpokutujesz rozpaleniem ogniska. Gdzieś muszę się wysuszyć - zdecydowała tonem już lżejszym i pogodniejszym, chociaż coś w jej oczach mówiło, że dalej jest odrobinę wcięta. Wspaniałomyślnie postanowiła nie robić setek wyrzutów: w tej chwili miała nadzieję, że Charlie nigdy nie zapyta o blizny. Wolała więc szybko (i sprytnie) nakierować temat na ten bardziej nieznośny dla przyłapanego na podglądaniu chłopaka. W chwili, w której znaleźli się tuż przy muzeum, w miejscu przeznaczonym na ognisko, usiadła na mocno spróchniałym pieńku drzewa, przyglądając się Charliemu, zbierającemu drewienka. - Nigdy nie widziałeś nagiej dziewczyny? - rzuciła bardzo otwarcie, odruchowo drżąc z zimna. Słońce zachodziło coraz szybciej a ona miała na sobie przemoczone ubrania. Objęła się więc ramionami, zakrywając przy okazji piersi i sutki, wyraźnie odcinające się pod mokrym materiałem. Bardzo moralne zagranie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyWto Sie 05, 2014 5:47 am

Wizja duszącej go, czy też w ogóle czyhającej na jego żywot Maisie nie opuszczała go przez pierwsze dni ich znajomości. Obawiał się, że gdy tylko zamknie oczy ona nagle rzuci się na niego i w najlepszym wypadku ogłuszy, by następnie okraść i zostawić na pastwę losu. Nie znał jej jeszcze, więc takie obawy były uzasadnione, zwłaszcza, że oboje byli raczej dość... dzicy w kontaktach międzyludzkich. Nie można ich za to obwiniać - każdy kto spędziłby na Ziemiach Niczyich chociażby dzień nabrałby dystansu do każdego napotkanego obcego, a zarówno Maisie, jak i Charlie mieli za sobą znacznie więcej niż rebelię, choć z pewnością dziewczyna przeszła piekło w porównaniu do tego, co spotkało Smitha.
Westchnął cicho mając nadzieję, że te skromne przeprosiny choć odrobinę zdołały załagodzić sytuację. Naiwne myślenie.
W przeciwieństwie do Maisie, o ile sam zapewne tego nie przyzna, Charlie miał szansę dorastać w miarę normalnie. Wprawdzie dom dziecka nie jest wymarzonym miejscem do dorastania dla kogokolwiek, ale chłopak miał szansę doznać tego wszystkiego, co tak brutalnie odebrano Ginsbergównie. Nie zdołał nigdy nawiązać jakiejś bliższej więzieni z którymkolwiek z pozostałych podopiecznych tego wspaniałego przybytku, co w efekcie skończyło się jego ucieczką i zamieszkaniem na ulicy. Uważał tę decyzję za jedną z najlepszych w swoim życiu, choć można byłoby się co do tego spierać.
Odważył się w końcu odwrócić i spojrzeć na nią pierwszy raz od momentu, gdy kazała mu przenieść wzrok w drugą stronę. Mokre ubranie, w którym musiała teraz paradować przez niego, obudziło świeży jeszcze w jego umyśle obraz. Nie mógł jednak myśleć o nagości, którą teraz wyparło wspomnienie setek blizn.
Prawie podskoczył, gdy klepnęła go w plecy. Nie zaprotestował, bo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że zasłużył sobie na znacznie więcej niż to. Poderwał się do marszu tuż po tym jak go ponagliła. Zrównał się w nią chwilę później wciąż jednak mając wzrok wbity w ziemię.
Rozpalenie ogniska.
Niewielka kara w stosunku do przewinienia, które popełnił. Ale czy można było jego zachowanie w ogóle traktować jako przewinienie? Był po prostu ciekawy, czego oczywiście teraz szczerze żałował. Wolałby chyba nie wiedzieć o tym, co zobaczył.
- No tak... - przełknął głośno ślinę - Byłem... - wziął głęboki oddech - Ciekawy - to chyba najtrudniejsza rzecz jaką od dawna powiedział. Przyznał prawdę, a to na Ziemiach Niczyich było nie lada wyczynem.
Gdy już znaleźli się pod muzeum wziął się za zbieranie gałęzi na ognisko, które miał rozpalić. W ten sposób mógł unikać jej wzroku jeszcze przez kilka chwil.
- Co? - zmiana tematu była niezwykle sprytnym zabiegiem, który dość skutecznie zbił go z tropu - Nie! - zaprzeczył, ale chyba niezbyt przekonująco - Widziałem setki nagich dziewczyn - akurat to kłamstwo było tak oczywiste, że ton w którym je wypowiedział był jak wielki czerwony znak oznajmiający, że chłopak mija się z prawdą. Chcąc jakoś nadać swojej wypowiedzi realizmu uśmiechnął się w dziwny sposób, co oczywiście wcale nie pomogło w zwiększeniu jego wiarygodności.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyWto Sie 05, 2014 11:57 am

Przyglądając się chłopakowi, żmudnie zbierającemu gałązki - suche; kapitolskie lato wypaliło na wiór prawie wszystko, jakby zmówiło się z pociskami i napalmem Rebeliantów - zastanawiała się bardzo intensywnie nad ich relacją. Najpierw dziką i nieufną, potem spokojnie i powoli przeradzającą się w coś...ludzkiego. Śmieszne i niedorzeczne określenie dla większości mieszkańców PanemPanem, ale dla Maisie posiadanie znajomego (wolała jeszcze nie używać słowa przyjaciel) wydawało się czymś niemożliwym i w swej nieosiągalności: wręcz pięknym. Nie dbała o pretensjonalne brzmienie tego wyznania; w swojej głowie brzmiało to bardzo prosto i zrozumiale.
W swoim życiu nie spotkała wielu osób, a te, które zostały przy niej na dłużej, potrafiły tylko krzywdzić. Nie wliczała w to przypadkowych przechodniów, zjawiających się na jej drodze od ucieczki z Trzynastki - ci pojawiali się i znikali po tygodniu, dwóch; dopiero z Charliem wypracowała coś w rodzaju układu samopomocy. Najpierw rzeczowego, potem: też w jakiś sposób towarzyskiego, chociaż Maisie dalej nie potrafiła obdarzać kogoś normalnymi uczuciami. Wszystkie emocje, jakie istniały na świecie (miłość, obrzydzenie, nienawiść, oddanie, podziw, przerażenie) łączyły się wyłącznie z Gerardem. Reszta blakła w kontraście rodzinno-patologicznym tak, że Mai musiała przyznać, że traktuje Charliego jak zwierzaczka.
Nie, nie w złym, pogardliwym sensie - uwielbiała przecież świętej pamięci Azazela - ale jednak jako kogoś z całkiem innej planety. I gatunku ludzkiego. Mocno faszystowskie podejście, chociaż nie miała złych intencji, opiekując się chłopakiem i pomagając mu przeżyć. Ze słabości do nieistniejącego dojrzewania i...i pewnie też z przyczyn egoistycznych: pierwszy raz w życiu spotykała się z kimś bez cienia kary, wiszącego nad jej karkiem.
Gerard jednak dalej tam był i coraz mocniej uświadamiała sobie jak wielkie spustoszenie zasiał w jej psychice, poturbowanej, nierozwiniętej i wręcz niepełnosprawnej. Przerażające i...dalekie myślenie; nie mogła koncentrować się na rozpadzie emocjonalnym, kiedy znajdywała się tak blisko Malcolma. Święcie w to wierzyła, skupiając się wyłącznie na celu i obiecując sobie solennie, że dopiero w ramionach brata pozwoli sobie na zupełny rozpad i szlochanie miesiącami. Na razie spinała się, odsuwała koszmary na dalszy plan i cieszyła się z każdego wieczoru na wolności - zwłaszcza w towarzystwie rozkosznego Charliego.
Gdyby nie chłód złość przeszłaby jej od razu; słowa Smitha rozbawiły ją na całego - warte zauważenia; to przy Charliem po raz pierwszy od kilkunastu lat śmiała się naprawdę szczerze i swobodnie - opanowała jednak chęć wyszczerzenia szczękających zębów. Dalej rozumiała zagrożenie w postaci pytań o blizny, cieszyła się więc z zakłopotania bruneta. - Czego byłeś ciekawy? - drążyła temat, w końcu wstając z pniaka i dorzucając do ogniska co mniejsze gałązki, sięgając jednocześnie po pudełko zapałek, ukryte pod schodkami prowadzącymi do muzeum. Zapaliła jedną - oszczędności przede wszystkim - i wsunęła pod suche gałęzie, od razu zajmujące się jasnymi płomieniami. Podobnymi kolorystycznie do rumieńców na twarzy Charliego, chwalącego się swoim niesamowitym doświadczeniem z nagimi dziewczynami.
Powinna wybuchnąć chichotem, ale zamiast tego przysunęła się do ciepła, emanującego z ogniska, unosząc lekko brwi. - Setki? Gdzie? - spytała lekko, cudownie dumna... z siebie. Temat nagości i seksu nigdy jej nie brzydził ani nie ciekawił, jednakże odruchowo wzbudzał w jej głowie niechciane wspomnienia. Potrafiła je jednak zamknąć dokładnie i nie wracać do swojej nagości z Jedenastki. I pokiereszowanego ciała. W świetle zachodzącego słońca i w towarzystwie zabawnego szczeniaczka-Charliego czuła się naprawdę swobodnie. Bez ciężaru dłoni Gerarda na swoich ramionach.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptySro Sie 06, 2014 11:13 am

W milczeniu podnosił z ziemi znalezione resztki wysuszonych gałęzi, które zdołał znaleźć. Wbrew pozorom nie było ich tu wcale tak wiele. Wydawać mogło się, że ruiny miasta wciąż jeszcze były rozgrzane od pocisków, a po opuszczonych budynkach nadal krążyły okrzyki umierających. Nawet jeśli znikły już ostatnie dymy, a przyroda zaczęła przejmować dawną stolicę to człowieka prześladowało wrażenie, że jeszcze wczoraj na ulicach rozgrywały się krwawe sceny. Dlatego też zbieranie chrustu na ognisko wydawało się takie nierealne, zwłaszcza że wszystko to robił, bo postanowił podglądać kąpiącą się dziewczynę.
Nie wiedział jeszcze jak miał traktować Maisie. Z jednej strony była dla niego niczym nigdy nie posiadana rodzina, z drugiej to wciąż obca osoba, która przy nadarzającej okazji mogłaby poderżnąć mu w trakcie snu gardło. A dzisiaj jeszcze doszły do głosu uczucia, których nie spodziewał się u siebie. Dziwny i irracjonalny dreszcz, który nie dawał mu spokoju.
Był nieufny, ale coś zmieniło się po wspólnie spędzonych długich nocach, gdy na zmianę przejmowali warty. Opiekowali się sobą nawzajem i chyba właśnie to sprawiło, że Smith postanowił zaufać akurat tej dziewczynie bardziej niż innym. Obce mu dotąd zainteresowanie innych jego osobą, nawet jeżeli podyktowane własnymi względami bezpieczeństwa, były nowością, która niezwykle mu się spodobała. Musiał w końcu przyznać, że od zawsze pragnął, by ktoś się nim zajął. Nie chodziło tutaj o żadnego typu romanse, czy wielkie przyjaźnie. Ot, zwykłe  dobranoc przed snem i dzień dobry rano wystarczyło. Uwielbiał to, nawet jeśli był tylko zwierzaczkiem. Ta rola mu chyba pasowała.
Szybko zdał sobie sprawę z tego, że swoimi odpowiedziami zapędził się w kozi róg. Raz twierdził, że był czegoś ciekawy, innym, że to, co go ciekawiło w zasadzie było dla niego codziennością. Znalazł się w pułapce, z której nie było innego wyjścia jak przyznanie się do kłamstwa. I tego, że Maisie była pierwszą kobietą, którą widział nago. Zabawne. Spędził tyle czasu w obozach rebeliantów, a nie zdarzyło mu się podejrzeć tam żadnej dziewczyny. Okazji było do tego tysiące, ale jedynym czym się wówczas zajmował było powstanie, które miało być pięknym preludium do wspaniałego życia.
Coś chyba nie wyszło, bo skończył jako bezdomny nastolatek.
Przysiadł na ziemi krzyżując nogi, a następnie wbijając wzrok w wątłe jeszcze płomienie. Chwycił jakiś patyk, którym delikatnie mieszał w ognisku licząc, że dziewczyna nie będzie drążyła tematu.
- To... - westchnął ciężko unosząc głowę i uśmiechając się niezdarnie - Nieważne - przez chwilę chciał jej wyznać całą prawdę, ale zrezygnował w ostatniej chwili. Postanowił zmienić temat i zapytać o coś, co nie dawało mu spokoju.
- Maisie... - zaczął chcąc, by jego pytanie zabrzmiało jak najdelikatniej - Te blizny... - chyba nie dało się pytać o coś takiego i zachować choćby resztki subtelności.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyCzw Sie 07, 2014 12:56 pm

Kłamstewka Charliego były aż zbyt oczywiste. Nawet dla Maisie, która na ludziach nie znała się kompletnie i na palcach jednej ręki mogła policzyć osoby, z którymi zamieniła w życiu więcej niż trzy zdania. Przygnębiająca perspektywa, ale dziewczyna nigdy nie aspirowała do miana lwicy salonowej ani nie snuła marzeń o znalezieniu się w Nowym Kapitolu i organizowania sobie jakiejś normalnej egzystencji. Nienawidziła tego miasta, widocznego na horyzoncie - zdawała sobie sprawę ze zmian, jakie na pewno zaszły pomiędzy betonowymi murami w czasie wojen; ich dawne mieszkanie, do którego trafili z całą rodzinką Randallów po zwycięstwie Malcolma, pewnie nie istniało albo - w najlepszym przypadku - zostało zasypane gruzem. Pogrzebanie przeszłości było szalenie proste - przecież egzystowała teraz całkiem nieźle, zaprzeczając wszystkiemu, co działo się w Jedenastce. Gorzej jednak wyrzucało się uczucia.
Te odbijały się na duszy Maisie jak wyjątkowo wrażliwej kalce. Strach, kiedy spacerowała wąskimi ulicami za rękę z Malcolmem, obserwując fotografujących ich ludzi; przerażenie, kiedy zaciągnięto ją na scenę razem ze starszym bratem, machającym do tłumu złożonego z kolorowowłosych postaci z horroru; obrzydzenie, kiedy ci wszyscy ludzie dotykali jej twarzy, mówiąc coś o operacjach plastycznych i innych, niezrozumiałych dla pięciolatki, rzeczach. Dokładnie pamiętała każde drgnienie swojego dziecięcego serduszka i swój szloch. Przesadny? Być może, z perspektywy czasu mogłaby uważać się za rozhisteryzowaną dziewczynkę, ale nie wydawała takich osądów. Poczucie winy za utraconą rodziną pulsowało dalej w jej głowie, tak samo jak tęsknota za Malcolmem. Jedynym, który mógł pozbierać ją w jedną całość - tego była pewna.
Nie mogła się jednak nad sobą rozczulać; to prowadziłoby do rozdrażnienia i postępującej choroby psychicznej. Skupiała się więc na teraźniejszości, na kolejnych mijających sekundach, starając się czerpać z nich jak najwięcej. Śmiech leczył rany: zapomniała, jak dobrze można się czuć i jak w ogóle wygląda przepychanie powietrza z przepony i wydawanie z siebie tego głupiutkiego odgłosu.
- To bardzo ważne. Miałeś dziewczynę?. - spytała szybko, rozbawiona, odwracając się plecami do ogniska i do Charliego, żeby wysuszyć tył spodenek i bluzki. Dobrze, że to zrobiła, bo gdy po dłuższej chwili ciszy Charlie zaczął wspominać o bliznach...Maisie przestała być rozbawiona. Po raz pierwszy od kilku miesięcy do uczuć (obrzydzenie, nienawiść, strach, że Gerard ją znajdzie i ukarze) doszły też obrazy. Tak mocne i wyraźne, że ledwie powstrzymała się od zgięcia w pół i zwymiotowania. Z fantomowego bólu, kiedy zardzewiały nóż przesuwał się po jej ciele, i z całkiem realnych mdłości. Opanowała jednak się w ciągu sekund, obejmując się tylko mocniej ramionami. Z chłodu, rzecz jasna, nie dlatego, że w środku rozpadała się na kawałki.
Powiedzieć. Wszystko, dokładnie; wyrzucić z siebie całą tą żółć i...nie. Nie mogła tego zrobić. Dla samej siebie, nie chodziło tutaj o młody wiek chłopaka czy demoralizację. Musiała tamten etap zamknąć za sobą. Rozdrapywanie starych ran sprawiłoby, że po pięciu zdaniach pewnie wiłaby się w pozycji embrionalnej, wstrząsana histerycznym szlochem. To była ślepa, bolesna uliczka i musiała postępować mądrze. Odwróciła się więc powoli do ogniska, znów siadając po turecku tuż przy ogniu, tak blisko, że gorące powietrze opalało jej brwi i rzęsy. Nie cofnęła się jednak, posyłając Charliemu dość ostre spojrzenie.
- Przynieś nasze puszkowane jedzenie - poleciła po prostu całkiem swobodnie i spokojnie, mając nadzieję, że żar wypala z jej głowy wszystkie wspomnienia. Tak też było; im mocniej skóra piekła ją od płomieni tym lżejsza się czuła i chętnie wsunęłaby rękę w środek ogniska...ale to byłoby głupie. Bardzo. Cofnęła się więc powoli i oparła plecami o konar drzewa, przyglądając się Charliemu, wyciągającemu z ich skrytki pod schodami prowiant.
- Te blizny to pamiątka po rządach tych stamtąd - zaczęła powoli, bez żadnego grymasu na twarzy, przesuwając palcami po ciepłej ziemi, głową wskazując na znikające w ostatnich promieniach słońca miasto. - W moim dystrykcie strażnicy nie byli zbyt łaskawi dla uciekinierów. A uciekałam wielokrotnie. - dodała, dość..bliska prawdy. Nie wiedziała skąd pochodzi Charlie ani jaka jest jego historia - nie zwierzali się sobie jeszcze - ale powinien słyszeć o najbardziej ciemiężonym dystrykcie. Jedenastka cierpiała najmocniej i Maisie razem z nią, jednak ta druga historia powinna zostać pochowana już na zawsze. - Nie chcę do tego wracać. - westchnęła tylko głośno, posyłając mu nieco smutny uśmiech, w głowie zamykając swoją przeszłość w dźwiękoszczelnej klatce. Inaczej już wyłaby z bólu.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyCzw Sie 07, 2014 6:10 pm

Zawsze uważał się za całkiem wprawionego kłamcę, choć jak widać w tej kwestii także srogo się mylił. W zasadzie to nie miał zbyt wielu okazji, by umiejętność mijania się z prawdą wyćwiczyć. Patrząc z perspektywy to jego życie towarzyskie ograniczało się zwykle to zamienienia kilku słów z nowo poznaną osobą. Nigdy nie nawiązywał głębszych relacji, a Maisie była wyjątkiem od tej reguły. Może jeszcze nie ufał jej całkowicie, ale z pewnością zdołali stworzyć podwaliny czegoś, co w niedalekiej przyszłości nazywać będzie można przyjaźnią.
W przeciwieństwie do Maisie, Charlie widział w nowym Kapitolu rozwiązanie wszystkich swoich problemów. Był dla niego niczym święty Graal, na wyciągnięcie ręki, a jednak nie do osiągnięcia. Nie wiedział jeszcze, że tak naprawdę to miasto, które tak wielbił było niczym innym jak kopią poprzedniego, na gruzach którego teraz się znajdowali siedząc przy ognisku i rozmawiając.
O BOŻE.
Czy ona naprawdę o to zapytała? Wolałby chyba, żeby zaczęła wypytywać go o cokolwiek innego, ale nie o jego życie uczuciowe. A raczej jego całkowity brak. Przyzwyczaił się do rozmów, podczas których omawiano taktykę, ale starał się unikać tematów, które wiązały się z relacjami międzyludzkimi. Nigdy nie był w tym dobry.
Zmieszał się straszliwie próbując zamaskować to opuszczeniem głowy i wbiciem wzroku w ognisko, w którym znów zaczął grzebać patykiem.
- Tak - odparł prawie natychmiast nawet się nad tym nie zastanawiając, po czym westchnął ciężko - Nie - wydusił cicho. Powiedzenie prawdy przyszło mu z dużym trudem, choć nie powinien czuć się źle z tego powodu. Nie było w tym chyba niczego złego, że nie miał dziewczyny. W Trzynastce nie było czasu na takie rzeczy, a przynajmniej tak to sobie tłumaczył. Odwróceniem się do niego plecami trochę mu pomogła, bo nie musiał jej patrzeć w twarz, a ona nie widziała jak czerwone stały się teraz jego policzki. Umieli doskonale zbić z tropu jedno drugie. Ona pytaniem o dziewczynę, a on ciekawością na temat blizn szpecących jej piękne (teraz już to wiedział na pewno) ciało.
Zapadła dłuższa chwila milczenia. Nie był pewien, czy to dlatego, że Maisie śmieje się z jego nieporadności, czy pytanie, które zadał było nie na miejscu. Nie chciał jej urazić, ale chyba właśnie to zrobił.
Wstrzymał oddech, gdy w końcu dziewczyna odwróciła się w jego stronę i przysiadła bliżej ognia. Jej spojrzenie było niczym ostrze przebijające mu dość boleśnie czaszkę. Nie musiała nic mówić, rozumiał doskonale o co chodzi.
Posłusznie wstał odrzucając na bok tlący się patyk, po czym ruszył w stronę skrytki, by wydobyć z niej puszki z jedzeniem. W chwili, gdy się odezwała prawie wypuścił z rąk prowiant. Bał się zostania zbesztanym za to, że był zbyt wścibski i pytał o coś, co nie powinno go interesować. Rozumiał, że Maisie mogła mieć tajemnice, o których wolała nie rozmawiać. Sam przecież nigdy nie opowiadał jej o swojej przeszłości. Tak było bezpieczniej - lepiej nie zdradzać, bądź co bądź, obcym ludziom zbyt wiele. Czuł jednak, że przed Maisie mógłby się otworzyć.
- Jesteś z Jedenastki? - zapytał, gdy już się zbliżył do ognia. Podał jej jedną puszkę, po czym sam zajął miejsce naprzeciwko dziewczyny. W Trzynastce wiele się mówiło o pozostałych dystryktach, zwłaszcza o tych, które miały być pomocne w powstaniu przeciwko wyniszczającej je władzy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptyPią Sie 08, 2014 11:20 am

Zaprzeczanie samemu sobie było w wykonaniu Charliego na tyle urocze, że ból promieniujący z kręgosłupa Maisie nieco zelżał i wręcz uśmiechnęła się przelotnie. Gdyby siedziała nieco bliżej chłopaka chętnie poczochrałaby mu włosy jak niesfornemu psiakowi, ale taki bezpośredni kontakt wydawał się jej teraz nieco nie na miejscu. Siedziała więc dalej po turecku, już nieco obeschnięta. Przestała trząść się z zimna, ciepłe powietrze miło owiewało jej skórę, nie musiała nawet wstawać i przygotowywać jedzenia ani polować...ten wieczór mógł należeć do jednego z najprzyjemniejszych.
Ostatnio kontrole na Ziemiach Niczyich zmalały do zera - Rebelianci zajęli się przywracaniem miasta do życia, w ogóle nie zawracając sobie na razie głowy patrolowaniem zniszczonej części przedmieść. Działania wojenne także zakończyły się definitywnie i nie musieli uciekać przed frontem, chowając się w piwnicach zbombardowanych budynków. W porównaniu z mijającymi miesiącami te ostatnie dni wręcz nierzeczywiście kojarzyły się Maisie z sielanką. Mogli spać do południa, jeść podkradzione z zniszczonego supermarketu puszkowane porcje żywności i nie obawiać się nagłej strzelaniny przy sąsiedniej ulicy. Obydwoje zdawali sobie sprawę z niestabilności takiej sytuacji - jutro rano mogli pechowo natknąć się na nadpobudliwych Strażników - ale taka chwila wytchnienia mogła im tylko pomóc. Odpoczynek fizyczny i psychiczny działał cuda i nawet Maisie wydawała się sobie coraz bardziej ludzka. Nawet jeśli miotały nią silne i sprzeczne emocje.
Ukrywanie ich przychodziło jej z łatwością, co nie oznaczało, że było to dla niej łatwe i przyjemne. Pojawiające się - coraz rzadziej, ale jednak - wspomnienia i przebłyski z przeszłości przygniatały ją do ziemi i skręcały od środka, ale Charlie tego nie zauważał. I dobrze; podzielenie się taką historią byłoby moralnym samobójstwem.
Nie chciała go popełniać; historia ze strażnikami brzmiała sensownie i prawdziwie, dlatego kiwnęła powoli głową, kiedy zadał jej ostatnie pytanie, odbierając od niego puszkę i wsuwając ją w ogień przy pomocy długiego, zaostrzonego patyka.
- Tak. Z Jedenastki - powtórzyła jeszcze głucho, wpatrując się w płomienie owijające się wokół napisu na etykiecie, niknącej po chwili w popiele. - Kochałam ten Dystrykt. Dużo zieleni, całe hektary sadów, soczyste owoce, zapomniane jeziora w lasach - dodała całkowicie od siebie i w stu procentach szczerze, a kąciki jej usta zadrgały lekko, jakby miała zaraz się rozpłakać. Nie zrobiła tego jednak; westchnęła tylko ciężko, posyłając Charliemu nieco smutny uśmiech. - Ale naprawdę nie chce o tym więcej rozmawiać, Charlie. Zaczęłam nowy etap. Teraz znajdę brata i całkiem zapomnę o tym, co złego mnie spotkało - powiedziała bardzo pewnie, przekonana o tym, że słowa zaklinają przyszłość.
Powrót do góry Go down
the pariah
Charlie Smith
Charlie Smith
https://panem.forumpl.net/t2138-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2140-charlie
https://panem.forumpl.net/t2139-charlie-smith
https://panem.forumpl.net/t2149-pokrecony-swiat-charliego
https://panem.forumpl.net/t2148-charlie
https://panem.forumpl.net/t2882-opuszczone-mieszkanie-charlie-smith
Wiek : 18
Zawód : drobny złodziejaszek
Przy sobie : aparat fotograficzny, zapalniczka, tygodniowy zapas kawy, scyzoryk wielofunkcyjny, latarka z wytrzymałą baterią, wytrych
Znaki szczególne : nieodparty urok
Obrażenia : niezagojona rana postrzałowa prawego barku, obtarte wnętrze prawej dłoni

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie EmptySob Sie 09, 2014 10:19 pm

Zauważył, że złość już jej nieco przeszła, więc odważył się na lekki śmiech posłany w jej kierunku. Niby nic wielkiego, ale znaczył naprawdę sporo. Nie było tu zbyt wielu okazji, by szczerzyć z radości zęby, więc ta chwila, gdy siedzieli przy ognisku nie przejmując się jutrem należała do naprawdę przyjemnych. Właściwie to czas mógłby się zatrzymać, a dzień ten nigdy nie kończyć. Ograniczenie patroli też sprzyjało atmosferze. Jeszcze miesiąc temu musieliby w ciszy nasłuchiwać, czy nikt nie nadchodzi, a teraz po prostu cieszyli się swoim towarzystwem.
Zdążył nauczyć się jednego - wojna nigdy nie przynosi nic dobrego. Nawet jeśli walczy się po tej 'właściwej' stronie. Liczył, że wszystkich, którzy przybyli tu z Trzynastki czeka lepsze, dostatnie życie, bez martwienia się o to, czym zapełni się pusty żołądek. Mylił się okrutnie i dopiero po tym wszystkim uświadomił sobie, że jego życie wcale nie było takie złe.
Chwilami wydawało mu się, że Maisie zachowuje się dziwnie, ale zrzucał to wszystko na przemęczenie i stres, w którym żyli. Nie domyślał się nawet, przez co dziewczyna przeszła i chyba nie mógłby siedzieć tu spokojnie, gdyby to wszystko wiedział. Oczywiście nie byłby w stanie nic zrobić, ale próbowałby, choć zapewne wszystkie jego starania na niewiele by się zdały. Od zawsze patrzył na świat dość pesymistycznie, więc ciężko byłoby się doszukiwać w nim jakiegoś entuzjazmu, choć niewykluczone, że jeżeli chodziłoby o Maisie, to zdobyłby się na więcej. Była w końcu pierwszą osobą, która stała się mu bliska. Może ich kontakty ograniczały się do pełnienia na zmianę patroli, wspólnego zdobywania posiłków i krótkich rozmów, ale dla Charliego było to i tak wiele.
- Trzynastka wyglądała zupełnie inaczej - westchnął, gdy skończyła opowieść o gęstych lasach, sadach pełnych jabłoni i jeziorach. Wszystko to wydawało mu się dość surrealistyczne w porównaniu z tym, z czym się zmagał przez całe życie. Ukryty dystrykt nie był jakoś nadzwyczaj urokliwy, a właściwie to w ogóle nie było w nim niczego urokliwego. Odwzajemnił smutny uśmiech. Tęsknota była mu raczej obcym uczuciem, ale chciał w jakiś sposób pokazać, że solidaryzuje się z nią w tym wszystkim.
- Rozumiem - pokiwał głową, choć tak naprawdę miał ogromną ochotę zapytać ją o brata, o jej rodzinę i wszystko to, co wiązało się z jej dawnym życiem. Na szczęście tego nie zrobił i mogli w spokoju dokończyć kolację, a następnie udać się na spoczynek. Charlie w ramach swoistej rekompensaty za wcześniejszy 'incydent' z podglądaniem pierwszy objął wartę.
Nigdy tego nie przyzna, ale lubił patrzeć na oświetloną jedynie wątłym płomieniem ogniska twarz śpiącej Maisie. Było w tym coś kojącego i jednocześnie pięknego. Nie umiał tego do końca wytłumaczyć, ale właśnie te chwile, gdy czuwał były jednymi z najprzyjemniejszych w jego życiu.

/zt x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Maisie i Charlie Empty
PisanieTemat: Re: Maisie i Charlie   Maisie i Charlie Empty

Powrót do góry Go down
 

Maisie i Charlie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Charlie!
» Maisie i Gerard
» maisie
» Maisie Ginsberg
» Maisie Ginsberg

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Osobiste :: Retrospekcje-