Wiek : 26 lat Zawód : prokurator Przy sobie : laptop, odbiornik radiowy, paczka prezerwatyw [3], leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, pendrive, paczka zapałek, paczka papierosów, prawo jazdy, motocykl Obrażenia : ZIROŁ
| Temat: Prokuratura Generalna Nie Lip 27, 2014 1:27 pm | |
| Dość niski budynek stojący w centrum miasta - ucierpiał nieco podczas rebelii, jak zapewne większość budowli, jednak potem został szybko odbudowany. Znajduje się w niedalekiej odległości od kapitolińskiego sądu. Niziutki wieżowiec straszy zarówno w dzień, jak i w nocy. Aktualnie trwają remonty, mające nieco polepszyć stan budynku, wygląda więc chwilowo jeszcze gorzej, niż wcześniej. Biuro prokuratora generalnego znajduje się na ostatnim (trzecim) piętrze, na drugim rezydują starsi prokuratorzy, na pierwszym ci młodsi, a na parterze znajdują się wszelkiego rodzaju biura kontaktowe oraz miejsca spotkań i sale konferencyjne.
Przez prawie cały poranek Aaron kręcił się na swoim krześle w biurze. Własny pokój zaczął mu przysługiwać dopiero pół roku temu, wcześniej chłopak gnieździł się w okrążonej szarą płytą klitce, gdzie mieściło się tylko biurko i krzesło. Pierwsze piętro było już czymś, ale własne biuro napawało Watersa dumą. Niewielu młodych prokuratorów wędrowało akurat tutaj - część wysyłano do dystryktów, część lądowała w kompletnie innych miejscach Kapitolu. Nie tylko w centrum dochodziło do morderstw, kradzieży, podejrzanych zachowań... W prokuraturze wszyscy szaleli - ostatnie wydarzenia z Placu Wyzwolenia spędzały sen z powiek starszym prokuratorom i generalnemu. Kto by pomyślał, że zamachowiec zaatakuje w biały dzień i że wszystko się tak potoczy? Wspomożenie śledczych było w tym wypadku konieczne. Aaron widział, jak kilku Nicolai Venner, jeden z najlepszych prokuratorów w mieście, w pośpiechu opuszczał dziś budynek, by udać się na miejsce zdarzenia i dowiedzieć się jak najwięcej od prowadzących tę sprawę śledczych. Jeszcze ta informacja o igrzyskach... Cóż, ludzie z pewnością nie będą zadowoleni, ale Alma Coin wiedziała, jak karać niepokornych. Chwilowo można było uznać, że Aaron się nudził. Od wczoraj nie miał żadnej sprawy, nikt nie chciał, by cokolwiek przepisywał - to nie było w żadnym wypadku normalne. Przecież wszyscy zawsze zabiegali o to, by młodziak zajął się czymś, czym oni - starsi - zajmować się nie chcieli. W końcu w jego drzwiach pojawiła się Rosie, przynosząc mu stertę papierów. - Mam poukładać alfabetycznie? - zaczął się zgrywać, ale kobieta jedynie rzuciła mu niezbyt pochlebne spojrzenie i wróciła do swojej pracy. Waters rzucił szybkie spojrzenie na to, czym miał się zająć. O-ho! Rozliczenie podatkowe któregoś z wojskowych. Fałszowanie? Aaron skrzywił się. Nie lubił oskarżać wojskowych, tym bardziej, że tym powinna zająć się prokuratura wojskowa, a nie generalka. Do pierwszej strony przyczepiona była jednak karteczka: Aaron Waters, pokój 104, oszustwa podatkowe podporucznika Nathana O'Malleya, sprawa przekazana z prokuratury wojskowej (mają lepsze rzeczy do roboty). To się musiało tak skończyć. Brunet wyjrzał przez okno, szukając tam chyba jakiegoś sposobu na odroczenie okrutnego wyroku przesiedzenia w nudnych papierach całego dnia. Nie cierpiał oszustw podatkowych. Kiedyś usłyszał, że jest w tym dobry, co nie spodobało mu się jeszcze bardziej. Prokuratura Generalna oskarżała z ramienia państwa, w pewnym sensie była częścią tego wielkiego systemu, w który Aaron z własnej woli został wtłoczony. Szkoda tylko, że system nie przewidywał dla niego ciekawszych spraw. Czyżby miał się wzbogacać na oszustwach podatkowych? To naprawdę nie należało do przyjemnych rzeczy. Przewertował kilka pierwszych stron, po czym zastygł w bezruchu na swoim krześle, przerzucając kolejne kartki z nadzieją, że szybko znajdzie rozwiązanie i będzie mógł przysiąść nad czymś innym. Nie przewidział jednak tego, że ktoś może znacznie opóźnić jego pracę nad obrzydliwymi problemami podatkowych oszustów. |
|
Wiek : 17 Zawód : uczy się i łazi za ludźmi. Przy sobie : para kastetów, nadajnik GPS, lornetka, papierosy i leki przeciwbólowe
| Temat: Re: Prokuratura Generalna Nie Lip 27, 2014 2:15 pm | |
| Wizyta w prokuraturze ma miejsce przed zarekwirowaniem telefonu Kler i przed debilnie głupią wyprawą do zniszczonego teatru na schadzkę z kumplem.
Claire mimo ograniczonej swobody w poruszaniu się po Kapitolu (nie tylko dzięki strażnikom, terenom zamkniętym i wszystkimi innymi obostrzeniami, ale głównie dzięki, a raczej przez rygor Franka i Mallory. Nie żeby jakoś specjalnie przejmowała się ich zdaniem, ale dobrze wiedziała, że mieli w tym wszystkim sporo racji. Hearst nie była zwyciężczynią igrzysk, nie brała udziału w większości walk - była sprytna i czujna, ale to nijak miało się do doświadczenia innych, nawet tych w jej wieku. Do biur w prokuraturze wemknęła się dzięki nieuwadze kobiety zajmującej się recepcją. Akurat przez wejście przewijała się chmara ludzi zmierzających zapewne na jedną z wielu organizowanych ostatnio konferencji, spotkań, posiedzeń... Nie skorzystała też z windy, wbiegła po schodach na piętro, gdzie spodziewała się znaleźć Watersa. Nie miała co prawda pojęcia, czy naprawdę akurat tam pracuje, ale dobrze pamiętała jak pokazywał jej, gdzie ma nadzieję znaleźć pracę tuż po studiach. I jak widać chyba mu się to udało. Hearst jednak zamiast cieszyć się razem z nim miała coraz większe problemy z tym, żeby jakoś się z nim skontaktować. Nie odpisywał, nie odbierał od niej telefonów, wszelkie próby najścia kończyły się tym, że nie wpuszczał jej do budynku tłumacząc, że jest zajęty. Na początku może było jej nawet i przykro, złamane serce 17-latki goi się jednak dość szybko, przez co smutek szybko zamienił się w złość. A ponieważ nie jest typem człowieka, który odpuszcza zbyt szybko... Dziewczyna przemierzała właśnie korytarze na pierwszym piętrze w budynku ściągając na siebie nieliczne spojrzenia. W jej obecności tu nie byłoby nic zastanawiającego, gdyby nie niezbyt elegancki zielony płaszczyk i płócienny plecak przewieszony przez ramię - ot, marny obraz kobiety sukcesu. Aarona dostrzegła dopiero po chwili, wślizgnęła się przez szklane drzwi do jego gabinetu i uśmiechnęła szeroko. -Nie wyglądasz na specjalnie zajętego... - mruknęła w ramach powitania kwitując jego dalekie i tęskne spojrzenia przez okno. |
|