IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Hugh Randall

 

 Hugh Randall

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Hugh Randall Empty
PisanieTemat: Hugh Randall   Hugh Randall EmptyNie Mar 23, 2014 2:30 pm


Hugh Randall
ft. Hugh Dancy
data i miejsce urodzenia
14 grudnia 2249r., Dystrykt 9
miejsce zamieszkania
Dzielnica Rebeliantów
zatrudnienie
Oficjalnie bezrobotny
Rodzina

Wychowywany przez rodziców, Luelle i Charles'a,którzy podczas powrotu wraz z dziećmi do Dziewiątki zaginęli, nie wiadomo co się z nimi stało, prawdopodobnie oboje nie żyją. Malcolm, Maisie i Libby, rodzieństwo, pierwszy, najstarszy z całej czwórki, zwycięzca Igrzysk, samotnie pozostał w Kapitolu, pochłonięty przez jego przepych i, co więcej, wolność. Wcześniej stanowiący dla Hugh pewnego rodzaju autorytet. Maisie, młodsza o 8 lat siostra, podczas ich powrotu do Dziewiątki pozostała w Jedenastce, od tamtego czasu słuch po niej zaginął. I w końcu Libby, ukochana, najmłodsza z rodzeństwa siostra, z którą wędrował do Trzynastki, gdzie zostawił ją, wówczas pięcioletnią, na wychowanie u mieszkańców tamtego dystryktu. Od momentu ich bolesnego rozstania nie miał o niej żadnych informacji.

Historia

Wszyscy mówią, że to zwycięzca Igrzysk ma najciężej. Bo to on widział śmierć wielu niewinnych osób i to on musiał zadać ten ostatni, decydujący cios. Dlaczego jednak nikt nie myśli o tych, którzy patrzyli, jak ich bliscy staczają się na dno? Dają się porwać bogactwu i zapominają o tym, co w życiu najważniejsze?

Dzieciństwo Hugh nie było idealne. Ale nie było też najgorsze, bo jak to mówią, zawsze mogło być gorzej. Zawsze jednak był tym średnim, synem pomiędzy najstarszym z rodzeństwa, Malcolem i dwoma młodszymi siostrami. Jednak nie miał na co narzekać. Ich rodzice, ciepli, wyrozumiali i kochający, swoją miłość potrafili podzielić po równo pomiędzy każde z dzieci. Dla każdego przeznaczali takie same uśmiechy, z każdym żegnali się co noc, dla każdego wstawali z łóżek, aby ukoić złe sny i niespokojne myśli. Można by więc rzec, że jego dzieciństwo było bardzo przyjemne, spędzone na pomocy w polu, chodzeniu do szkoły i zajmowaniu się młodszym rodzeństwem. Nigdy też specjalnie nie martwił się o Igrzyska. Żył przekonaniem, że dopóki mają siebie, dopóki są razem, nic złego nie może się wydarzyć.

Los jednak lubi nam płatać figle. A te największe zazwyczaj dotykają tych najszczęśliwszych. Jakby świat powziął sobie za cel sprawienie, aby nikomu nie mogło być za dobrze i chciał rozdzielić nieszczęście na równi ze szczęściem. Dzień tych Dożynek nie był taki, jak każdy dotychczas. A przynajmniej do pewnego momentu, bo później życie rodziny Randallów miało obrócić się o 360 stopni. Wszystko wydarzyło się tak szybko. W jednej sekundzie Hugh spogląda na matkę, trzymającą na rękach Libby i wstrzymuje oddech myśląc, że zaraz będzie po wszystkim. W następnej ta sama dobra, cierpliwa kobieta zalewa się łzami, patrząc na najstarszego syna zmierzającego w stronę pewnej śmierci. A Hugh? Nie płakał. Stał, obserwując uważnie swojego brata. Licząc na ostatnie spojrzenie, ostatni pokrzepiający uśmiech. Z masą uczuć buzujących wewnątrz jego głowy, rozbijających się niczym fale podczas sztormu. Był silny, choć tak naprawdę nie wierzył, że jeszcze kiedyś zobaczy brata. Chyba nikt w to nie wierzył, nawet sam Malcolm. Choć oczywiście wszyscy starali się wierzyć. Nadzieja wdzierała się w ich dusze, karmiąc ich niczym wygłodniałe wilki.

Dni bez najstarszego brata były dla chłopaka ciężkie. Siostry były zbyt małe, aby rozumieć. Rodzice zbyt zajęci, aby porozmawiać o tym z synem. Zauważał, że coś zaczyna się zmieniać. Jedno wydarzenie miało pociągnąć za sobą serię innych, być może jeszcze gorszych w skutkach. Hugh musiał sam radzić sobie z tym wszystkim. Może to i dobrze, a może wręcz przeciwnie - to miała ocenić historia. Jedno jest jednak pewne - okres samotności, braku kogokolwiek, z kim mógłby porozmawiać, wywarł silny wpływ na niego samego. Ukształtował punkt widzenia świata.

Miał 10 lat, kiedy Malcolm wyjechał na Igrzyska. Nie miał przyjaciół, nie dlatego, że nie był miły, wiecznie uśmiechnięty, uprzejmy chłopiec z kręconymi ciemnymi włosami. Ale czy w takim świecie zawieranie głębszych przyjaźni ma jakikolwiek sens, gdy już za rok albo dwa ta osoba może otrzymać wilczy bilet do Kapitolu? Miał 10 lat, ale wiedział zbyt wiele. Zbyt wiele, aby pozwolić sobie na jeszcze jeden ból. Kolejną stratę, którą musiałby nosić w sercu do końca życia.

Los chyba stwierdził, że postąpił źle. Albo była to tylko rozgrzewka. Mały przekręt, mający zmylić przeciwnika. Obudzić nadzieję na lepsze życie. Bo Malcolm wrócił i Hugh poczuł się naprawdę szczęśliwy. Jakby wszystko wróciło na stary tor. Nie miał oporów przed wyjazdem do Kapitolu - może był zbyt młody, aby widzieć w tym zagrożenie. A może po prostu nastawienie brata, zwycięzcy, herosa sprawiło, że widział to wszystko w różowych kolorach. Kapitol był taki, jakim go sobie wyobrażał. Szkło, metal, kolory, wszystko takie masywne, piękne i dostojne. Zupełnie inne od szarej, smutnej rzeczywistości Dziewiątki. Symbol wolności, bogactwa i przepychu. Jednak już po roku przekonał się, że to co piękne, niekoniecznie jest także dobre. Gdy brat spędzał godziny na bankietach i przyjęciach, on siedząc samotnie w oknie oglądał ulice, które za każdym razem napawały go takim samym zachwytem. Czuł się inny, tak bardzo innych od tych, których widywał na co dzień. Jak potwór, wystawiony na pośmiewisko. Miał jednak rodzinę - znów byli razem i tylko to się liczyło. Wszytko było tak, jak powinno być. Dlatego kiedy cztery lata później rodzice oświadczyli, że wyjeżdżają, był zszokowany. Patrzył na nich, jakby chcieli zabrać mu jego skarb. Gniew narastał w nim z każdym dniem, widząc bagaże przygotowane do wyprowadzki. Obserwował obojętność brata, widział, jak stacza się na dno. Kapitol wabił go syrenim śpiewem, wciągał i pożerał. Macki bogactwa i wolności owijały się wokół niego, a Hugh nie mógł nic na to poradzić. Był tylko piętnastolatkiem. Może i silniejszym, niż mógł podejrzewać, niż ktokolwiek inny mógłby podejrzewać, ale dalej był tylko dzieckiem. Nie mógł jednak zostać, bo to oznaczałoby opuszczenie skarbu, który pielęgnował i ochraniał przez całe swoje życie - Libby. Jedynej osoby, małej, ślicznej, pięcioletniej dziewczynki, oczka w głowie chłopca, na której teraz naprawdę mu zależało. Zabrał więc plecak i ruszył w długą, żmudną podróż do... No właśnie, dokąd?

Dotychczasowa miłość do brata zamieniała się w nienawiść. Nienawidził jego, egoistycznego, zapatrzonego w siebie indywidualisty, nienawidził miasta, które odebrało mu to wszystko. Nienawidził Snowa i jego przeklętych Igrzysk, od których to wszystko się zaczęło.

Wędrowali, długo, zbyt długo, aby miał mógł wszystko rozpamiętywać. Kiedy pewnego ranka obudził się, rodzice zniknęli. Postawił sobie za cel odnalezienie Trzynastki - dystryktu, na którego istnienie nie miał nawet dowodów. Maisie została w Jedenastce, on sam wziął Libby i wyruszył przed siebie, nie wiedząc konkretnie, czego szuka. Przeżywał wzloty i upadki. Bywały noce, kiedy łkał cicho, otulając ramieniem ukochaną siostrzyczkę. 15-latek pozostawiony na pastwę losu, zmuszony, aby dojrzeć szybciej, niż powinien. I kiedy nadzieja go opuściła, kiedy rozum i serce grały zupełnie inne melodie, odnalazł to, czego szukał. Odnalazł miejsce, które mogło dać im obojgu bezpieczeństwo. Drugi dom, rodzinę i przyjaciół, stabilność. Wybrał jednak inną drogę, sam nie wiedząc dlaczego. Okres wędrówki zmienił go doszczętnie - zniknął wesoły, miły dzieciak, myślący tylko o dobrze rodziny. Bo nie miał jej. To słowo nie istniało w jego słowniku od czasu wyjazdu z Kapitolu. Nazwisko Randall nie było już symbolem miłości i ciepła rodzinnego domu, a jedynie przypomnieniem o czasach, które aktualnie wydawały się jedynie iluzją. Stał się silną, upartą jednostką. Zapragnął wolności i niezależności, której nie dostałby w Trzynaste. Nie zauważał, że robi dokładnie to, co zrobił jego brat. Wkracza na podobną ścieżkę, chcą żyć tak, jak podpowiada mu serce. Dlatego zostawił Libby wśród zupełnie obcych ludzi i odszedł, stawiając całą kartę na to, co przyniesie los.

Tułał się długo, zamieszkując w różnych dystryktach. Spotykał różnych ludzi, wysłuchiwał różnych rzeczy. Hartował organizm i duszę. Ostatnie lata przed rebelią spędził w Czwórce. Tam też poznał Anthony'ego - chłopaka o tak samo jak on twardym charakterze. Dopełniali się w swoich rozważaniach, razem snuli marzenia na przyszłość, plany nowego, lepszego świata. W sumie przebywał tam 10 lat, razem z jedynym przyjacielem spędzając dnie nad wodą. Anthony był dla niego jak brat, którego dawno stracił. Jak ojciec, który zaginął gdzieś podczas tej długiej podróży przez życie. Gdy doszły ich informacje o szykującej się rebelii, w ich sercach zapłonął ogień. Po tak długim czasie nadeszła szansa, aby wcielić plan w życie.
Wyruszyli w stronę Kapitolu, starając się nie wchodzić na drogę wojskom Coin. Hugh czuł, że nadszedł czas, aby stawić czoło swoim największym koszmarom. Z opowiadań, które usłyszeli po drodze wyrobili sobie opinię na temat przywódczyni Trzynastki - to nie tego chcą. Pragną wolnego państwa, bez podziału na dystrykty, bez reżimu i życia w strachu. Ruszyli, oni dwoje przeciwko całemu światu. Niezniszczalni, wolni, silni, z ambicjami i marzeniami. Jednak tak jak poprzednim razem, stolica nie dała mu pola do popisu. Wojska Trzynastki były zbyt silne. Zbyt szybko załatwiły Snowa, zbyt szybko wprowadziły nowy ustrój. Nim zdążyli się rozeznać, już było po wszystkim. Dochodziły ich tragiczne informacje z dystryktów. Czwórka walczyła o wolność. Tak samo jak oni, z małą tylko różnicą -  została zniszczona. Stłamszona przez polityczną machinę. Złość narastała w nich z każdym dniem. Potrzeba walki była silna. Razem z Anthonym odnaleźli ugrupowanie, które tak jak oni walczyło przeciw Coin. Hugh zaczął czuć, że jest tam, gdzie powinien być. Piął się w górę, stawał się coraz lepszy. Anthony, wbrew jego prośbom, wrócił do Czwórki. Jednak tym razem mężczyzna nie został sam - miał ludzi o tych samych ambicjach i celach, walczących w imię wolności.

Podczas jego pobytu w Kapitolu, między nieustanną walką i przygotowaniami do zamachów, wydarzyło się coś jeszcze. Coś, o czym Hugh usilnie starał się zapomnieć. Dołączając do tajnego ugrupowania poznawał ludzi, nawiązywał znajomości, jednak jedna z nich była wyjątkowo silna. Wbrew jego własnym przekonaniom odrzucił strach przed bólem i stratą, podejmując ryzyko, jakie niesie ze sobą miłość. Poznał ją, piękną, inteligentną Victorię, jedyną kobietę poza jego siostrami, którą darzył prawdziwym, głębokim uczuciem. Pierwszy raz odkąd przybył do Kapitolu poczuł prawdziwe, namacalne szczęście, którym była ona. W końcu jednak stało się coś, co według niego, na zawsze zniszczyło szansę na prawdziwe życie. Nieszczęsny zamach, podczas którego ona została ranna. Jeden z żołnierzy postrzelił ją prosto w klatkę piersiową. Klęczał przy niej, uciskając jej ranę. Krew wypływała spod jego palców, a on ronił łzy patrząc jak jej oczy stają się nieobecne. W końcu, ze złamanym sercem i zniszczonymi marzeniami został odciągnięty od ciała dziewczyny. Nie ma pojęcia co wydarzyło się później. Nie wie, że ona żyje.
Szybko wyrzucił ze swojego umysłu obraz z tamtego dnia - obraz jej twarzy i jego zakrwawionych dłoni. Pozbierał się, mimo że co noc nawiedzały go koszmary. Ale stawał się przez to silniejszy. Najpierw Kapitol odebrał mu rodzinę, teraz ukochaną. Nie poddawał się, chciał i dalej chce zemsty.

Co robi teraz? Dalej walczy. Chwyta się każdej pracy, szpieguje, dostarcza informacje, planuje zbliżenie do Pani Prezydent. Chce działać. Chce nowej rebelii, która wyzwoli Panem spod wiecznej kontroli i jarzma strachu. Żyje nadziejami na przyszłość, nie rozpamiętuje przeszłości, choć demony powracają, wdzierają się do jego serca i chcą nim zawładnąć. Musi więc toczyć dwie walki - z politycznym systemem i samym sobą.


Charakter


Ciężko opisać jest charakter kogoś, kto w ciągu całego swojego życia przeszedł tak potężną metamorfozę emocjonalną. Wraz z biegiem lat pogodny, wesoły i zawsze uśmiechnięty chłopiec zmienił się w silnego, zdecydowanego mężczyznę. W indywidualną jednostkę, z własnym punktem widzenia świata. Twardo stąpa po ziemi, wierzy tylko w to, co widzi. Dawno już porzucił nadzieję na to, że kiedykolwiek zobaczy jeszcze swoje rodzeństwo. Jest wojownikiem, upartym człowiekiem czynu, wierny swoim przekonaniom. Nie kieruje się zdaniem innych, robi tylko to, co sam uważa za słuszne. Jednak te dawne cechy, cechy z dzieciństwa nie znikły w nim całkowicie. Są ukryte gdzieś w głębi jego serca i czekają na to, aby ktoś je w nim obudził. Mimo ciężkich czasów i wszystkiego, co przeszedł, nie cały czas bywa zasadniczy i poważny. Bywają chwile, bardzo rzadkie, kiedy na jego twarz wstępuje uśmiech. Jest to najczęściej efekt odniesionego sukcesu, każdego drobnego wydarzenia, które przybliża go do Coin. Przez większość czasu bywa jednak ponury, skryty i zamknięty w sobie. Jest złamany, zniszczony wewnętrznie przez krzywdę, jakiej doświadczył w życiu. Jednak jego sercem kieruje zemsta, karmi i utrzymuje przy życiu.


Ciekawostki


- Kiedy po raz drugi przybył do Kapitolu posługiwał się fałszywyn nazwiskiem - Olivier Sparks
- Cały czas ma do swojego brata żal za to, że ściągnął ich do Kapitolu, a następnie pozwolił odejść
- Dręczy go poczucie winy, że zostawił Libby w Trzynastce. Wie jednak, że dziewczynka nie przeżyłaby, gdyby zabrał ją ze sobą
- Po zakończeniu rebelii razem ze swoją grupą zorganizowali nieudany zamach na Coin, podczas którego zostali złapani. Większość członków została wtrącona do KOLCa, jednak on i Anthony zdołali uciec. Po tym wydarzeniu Anthony wrócił do Czwórki, aby pomoc w odbudowie dystryktu, a Hugh musiał przez jakiś czas się ukrywać




Ostatnio zmieniony przez Hugh Randall dnia Czw Mar 27, 2014 10:35 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Hugh Randall Empty
PisanieTemat: Re: Hugh Randall   Hugh Randall EmptyNie Mar 23, 2014 2:56 pm

Karta zaakceptowana!

Witaj na forum (z powrotem <3)! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe i niezarejestrowaną broń palną. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.

   Uwagi: Witaj z powrotem! <3 Starałam się nie patrzeć przez pryzmat swojej euforii i spojrzeć na Kartę nieco obiektywnie, ale nie wiem, czy mi się to udało - w każdym razie, nie mam się do czego przyczepić. Historia super, dramy same rodzą się w głowie, aww.

Powrót do góry Go down
 

Hugh Randall

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Hugh Randall
» Hugh Randall
» Nicole Kendith, Hugh i Malcolm Randall
» Hugh
» Hugh 2.0

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-