- Rosemary Daignault [matka] {stylistka, charakteryzatorka i reżyser wielu wydarzeń w Kapitolu, w tym dwóch edycji Głodowych Igrzysk; zginęła w pierwszych dniach Rebelii} - Frederick Daignault [ojciec] {lekarz z zamiłowania, przeszedł chyba wszystkie medyczne stopnie wtajemniczenia, od szalonego genetyka po chirurga plastycznego; obecne miejsce pobytu nie jest znane nikomu} - Violet Daignault [starsza siostra] {dziewczę niezwykle mądre, idealna kopia ojca; popełniła samobójstwo po umieszczeniu w Kwartale} - Cordelia Snow [kuzynka] {osoba, którą Daisy kocha do szaleństwa, prawie siostra-bliźniaczka, obiekt westchnień i chorobliwej zazdrości a ostatnio także współlokatorka i wybawczyni}
Historia
Dzieciństwo panny Daignault nie było sielanką, oj nie. Sielanka to zbyt naturalne słowo, kojarzące się z zieloną roślinnością, może jakąś łąką, dziką naturą i swobodą. Czyli z rzeczami, które mała Di oglądała tylko na wielkim ekranie swojego telewizora, gdy pokazywano informacje z jedenastego Dystryktu. Była wtedy szczerze zgorszona - jak można żyć w TAKICH warunkach, TAK się ubierać i TAK zachowywać? - i starała się unikać kolejnych reportaży, psujących jej idealny dzień. Pełen elektronicznych zabawek, radosnych pisków podczas spotkań z rówieśnikami oraz zachwycających odbłysków złota na jej skórze. Tak, Daisy była najmłodszym dzieckiem w historii Kapitolu, które zostało poddane chirurgicznej modyfikacji plastycznej. Zaraz po wyjęciu z ciała matki została przekazana zespołowi wykwalifikowanych medyków (pod batutą własnego ojca), którzy dokonali trwałej zmiany pigmentu w skórze. Na złoty, oczywiście, któż bogatemu zabroni? Jeszcze jako nieświadoma, kilkumiesięczna dziewczynka była bohaterką głównych wydań kapitolińskich wiadomości a w ślady jej rodziców poszło wielu mieszkańców Stolicy, dając swoje świeżo narodzone dzieci pod nóż Fredericka. Całkowicie poświęconego swojej pracy. W prywatnej klinice spędzał całe dnie i noce, bawiąc się ciałami ludzi...w moralny, lekarski sposób, rzecz jasna. Przenosił też swoje zamiłowania do poprawiania ludzkiej powierzchowności do domu, dosłownie. W wieku pięciu lat na złotych obojczykach Daisy znalazł się rząd białych pereł. Od tamtej pory matka zakładała jej tylko sukienki i bluzki bez ramiączek, traktując młodszą córkę trochę jak pokazowe cudo, noszone w torebce. Violet była na to zbyt inteligentna, zresztą od początku rodzice określili strefy wpływów i przyszłość swoich córek: starsza miała zostać wspaniałym lekarzem a Daisy... błyszczeć, najlepiej w telewizji, o co starała się Rose. Di była więc częstym gościem za kulisami, złota iskra wśród sławnych ludzi. Odnajdywała się doskonale, wytresowana przez matulę, jednak całkowicie traciła jednak rozum i dobre maniery, gdy przychodził czas kolejnych Głodowych Igrzysk. Z piskiem oglądała Dożynki, mdlała na widok trybutów w studiu Flickermana i histerycznie płakała, kiedy matka nie chciała pokazać jej wstępnych projektów Areny. Uspokajała się dopiero w trakcie Rzezi przy Rogu Obfitości. Nigdy nie prosiła jednak rodziców o sponsorowanie jakiegoś biednego dziecka; wolała patrzeć jak giną niż obserwować nudne łażenie po lesie/polu lodowym/wulkanie. Krew była dla niej tylko kolejnym barwnikiem, użytym do podkolorowania bladych twarzy trupów z dystryktów. Nie rozumiała przecież cierpienia ani dyskomfortu, uważając to za odczucia zupełnie nierealne, aż do dnia swoich dziesiątych urodzin, kiedy to na bankiecie z okazji kolejnego roku zabaw w Kapitolu po raz pierwszy wyła. Z bólu. Rodzice wynajęli na tą wspaniałą okazję opuszczoną fabrykę na przedmieściach Kapitolu i w tych awangardowych wnętrzach urządzili imprezę dla swojego złotego dziecka. I żywego srebra; w ferworze zabawy Daisy wspięła się na niezabezpieczone piętro, gdzie została przygnieciona stalową konstrukcją dźwigu. Nie pamięta dokładnie całego wydarzenia, straciła przytomność z bólu, a gdy się obudziła, w szpitalu, odkryła, że...wszystko jest w porządku. Nie czuła ciężaru żelaza na kolanach i...nie czuła nic. Dźwig zmiażdżył jej nogi, nie pozostawało nic innego jak odcięcie ich i zastąpienie ich doskonałymi protezami (nowatorskie rozwiązanie Fredericka). Jej ojciec nie byłby jednak sobą, gdyby nie wydłużył ich o kilka centymetrów i nie wymodelował, tak, że dwunastoletnia Daisy z dnia na dzień stała się posiadaczką nóg dorosłej kobiety, zmysłowej, jak z katalogu. Rehabilitacja nie była bolesna - tyle kolorowych leków przeciwbólowych; Di wspomina ten okres jako niekończące się szczęście i zawroty głowy - i już po roku dziewczynka poruszała się całkowicie sprawnie. Znów najpiękniejsza w okolicy. Tragiczny wypadek nie wpłynął jednak na nią zupełnie, dalej brała z życia garściami, nie interesując się światem zewnętrznym. Może dlatego wybuch Rebelii zaskoczył ją w środku nocy, kiedy jeszcze awoksa rozczesywała jej długie włosy przed lustrem. W ciągu kilku sekund jej mieszkanie zamieniło się w mieszaninę gruzu, pyłu i chaosu. Ktoś zastrzelił matkę, ojciec zniknął w drzwiach a ona sama została potraktowana paralizatorem. Kolejne dni wyrzuciła z pamięci; przesłuchania, obóz przechodni, panika, rozstrzelania. Po raz pierwszy poznała smak przerażenia; tuliła się do Violet jak małe dziecko, nie odstępując jej na krok nawet w KOLCu, w którym nie potrafiła się odnaleźć. Spała tam, gdzie poprowadziła ją Vi i wpadła w stan otępienia, nie do końca rozumiejąc, co działo się dookoła niej. Dopiero po dłuższym czasie zaczęła łączyć pewne fakty, wychodzić z ruin i stawać na nogi, przy wsparciu swojej siostry. Której zabrakło; po kilku tygodniach od zamknięcia bram Kwartału Violet popełniła samobójstwo, wieszając się na strychu zniszczonego domu, w którym obydwie pomieszkiwały. Śmierć stała się namacalna, wyraźna, krew płynąca z ust siostry przestała być ładnym barwnikiem a stała wskazówką. W głowie Daisy coś się odblokowało, gwałtownie, całkowicie wyciągając ją z lekkiego otępienia i pozwalając jej powrócić do dawnej siebie. Żywiołowej, nieodpowiedzialnej, lekkomyślnej. Brała udział w jednoosobowych akcjach dywersyjnych, niefrasobliwie ryzykowała życiem plując na Strażników i będąc święcie przekonaną, że nic złego nie może się jej stać. Przekonanie słuszne, bo dzięki zwycięstwu kuzynki Cordelii w ostatnich Igrzyskach Daisy została wyniesiona na niebiosa (dosłownie) i wypuszczona z Kwartału, dzięki czemu może w końcu żyć tak, jak kiedyś, w luksusie i...w zupełnie innych realiach. Ciężkie doświadczenie dla tak krnąbrnego dziecka.
Charakter
Na pewno nie jest: życiowo mądra, ostrożna, pokorna, spokojna, opanowana, nieśmiała, przezorna i odpowiedzialna. Daleko jej do samowystarczalnych dzieci z dystryktów, które potrafią same o siebie zadbać. Daisy jest jak wyjątkowo ładne dziecko we mgle, biegnące po omacku i nadziewające się na różne dziwne przedmioty i uczucia, których nazw często nie zna. Głód? Sklep? Posterunek? A co to? Została przeniesiona z idealnego świata Kapitolu w sam środek chaosu i właściwie jej niewiedza jest błogosławieństwem. Nie zna skali wojny, nie wie nawet, ile dokładnie było dystryktów, personalia Almy Coin poznała przed tygodniem i gdyby nie radiowęzły nie wiedziałaby o kolejnych Igrzyskach. Co nie zmienia faktu, że jest w ś c i e k ł a. Po wstępnym otumanieniu nagle ktoś wylał jej na głowę kubeł lodowatej wody (pewnie nawet dosłownie, takie rzeczy się w KOLCu zdarzają) i dawna nieokiełznana Daisy Daignault powróciła do pełni sił. Psychicznych. Pluje pod nogi Strażnikom Pokoju, wypisuje na murach ułamaną kredą obelgi na Rebeliantów, rzuca kamieniami w patrole. Kilkakrotnie została zabrana do aresztu, gdy w samym środku targu w Kwartale rozpoczęła płomienną przemowę na temat Almy Coin. Jednak na posterunku lądowała naprawdę rzadko. Jest niezwykle zwinna i szybka, ucieka Strażnikom prawie zawsze i czuje się wtedy jak bohater. To nic, że pewnie nie ścigają jej tylko dlatego, że im się to nie opłaca; w końcu co może zrobić chuda piętnastolatka, pewnie chora na umyśle. Takie też krążą o niej plotki, że postradała zmysły, ale to nie jest prawda. Po prostu czyste wkurwienie (innego słowa na to znaleźć nie można) napędza ją do działania. Nie ma łazienki, nie ma swoich sukien, nie ma chirurga plastycznego, wypadły jej prawie wszystkie perły z obojczyków a złoty pigment przez brak dobrego wyżywienia zblakł; ostatnio na bankiecie była kilka miesięcy temu i nie widziała swojego stylisty od tygodni - czy jest coś, co może BARDZIEJ wkurzyć nastolatkę z Kapitolu? Ludzie nie doceniają jej siły i sprytu. Jest zdesperowana, potrafi gryźć i kopać do krwi, wrzeszczeć w niebo głosy i histerycznie szlochać, byleby osiągnąć swój cel. Który jest jasny - obalić głupią, siwą Coin i wymordować wszystkich Rebeliantów. Najlepiej własnymi, chudymi rączkami.
Ciekawostki
♚ Jej nogi są cudem kapitolińskiej techniki medycznej. Są dłuższe o kilkanaście centymetrów od normalnych, dzięki czemu jest wyższa. I szybsza, rzecz jasna. Nie ma też w nich czucia, możesz wbić nóż w jej łydkę a nawet tego nie zauważy. ♚ Jako dziecko była gwiazdką Kapitolu, dosłownie. Jej skóra miała wiecznie złoty kolor, często więc występowała w reklamach i w spotach telewizyjnych. ♚ Jest biała. Nie blada, a po prostu biała. Złoty barwnik, który na stałe zmieniono w jej skórze wyblakł na skutek niedożywienia (przeklęty Kwartał) i teraz Daisy bardziej przypomina ducha niż ekstrawagancką kapitolańczykówianeczkę. ♚ Fiksuje na punkcie swoich włosów. Sięgają jej do pasa, są idealnie złote, idealnie blond. Wszystkimi siłami próbuje utrzymać je w nienagannym stanie. Woli wymienić pieniądze na odżywkę niż na jedzenie. ♚ Nie, nie jest rozsądna ani zapobiegawcza. Nikt nie nauczył jej trudnej sztuki przetrwania, więc w KOLCu sobie po prostu nie radzi. ♚ Organizuje jednoosobowe akcje dywersyjne. Jeśli zobaczysz gdzieś na murze karykaturę Coin z dołączonym wyzwiskiem (z błędem ortograficznym) to na pewno jest to dzieło Daisy. ♚ Często wpada w szał. Niszczący, niepokojący, nie do powstrzymania. Wtedy pluje, gryzie, kopie, wije się, wrzeszczy i zamienia się w śmiercionośną plątaninę kończyn i zębów. ♚Od dziecka trenowała gimnastykę, jest więc wręcz groteskowo rozciągnięta. Dołóżmy do tego jej zmodyfikowane nogi - dziewczyna-guma to przy Daisy amatorka. ♚ Dalej chodzi w zniszczonych ciuchach, które zdążyła zabrać z mieszkania. Wygląda dość karykaturalnie, gdy błąka się po Kwartale w sukni do ziemi pokrytej różowymi cekinami. ♚ N i e n a w i d z i Coin za to, że rozpoczęła władanie w Panem w urodziny Daisy. Najchętniej spotkałaby się z nią sam na sam i rozkwasiła jej nos. ♚ Jej jedyną bronią w KOLCu są znajomości (plus wygląd plus spryt). Bez nich zginęłaby pierwszego dnia bez opieki siostry nad sobą.