IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Gerard Ginsberg

 

 Gerard Ginsberg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gerard Ginsberg Empty
PisanieTemat: Gerard Ginsberg   Gerard Ginsberg EmptySob Mar 01, 2014 12:18 am

Gerard Ginsberg
Calin Sitar


Gerard Ginsberg Daneos

IMIĘ: Gerard
NAZWISKO: Ginsberg
DATA URODZENIA: 23.04.2237 r.
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Kapitol, Dzielnica Rebeliantów.
ZAJĘCIE: naczelnik więzienia



Gerard Ginsberg Rodzina

- Maisie Ginsberg - wychowanka

Gerard Ginsberg Historia

Kapitol. Sława i bogactwo, matka, która ciągle chciała być młodsza od swojej córki i ojciec, który uwielbiał Głodowe Igrzyska i potrafił przehulać ostatnią pensję na zakłady, kto zwycięży, a kto polegnie. Miałem pięć lat, kiedy po raz pierwszy wytarto krew z mojego policzka, bo ofiara wypadku wpadła dosłownie pod moje kolana. Śpieszyła się na te pieprzone, cudowne Igrzyska. Wszyscy je oglądali z wypiekami na policzkach, nieważne jak się zapierali, że nie są tacy.  Każdy był, więc nie był zaskoczony swoją reakcją na krew. Nie wzbudziło ona we mnie obrzydzenia, wstydu czy panicznej chęci umycia się z płynu ustrojowego trupa - to było zaskakujące tak bardzo, że miałem wrażenie, że za moment przyjedzie prezydent Snow i złoży mi serdeczne gratulacje. Nie byłem okrutny - to naturalne, że każde zło powinno ponieść słuszną karę,  
a w tej chwili ten trup wydawało mi się jego siedliskiem... i bakterii też, ale byłem taki dzielny, że stałem dalej nieruchomo, zastanawiając się nad losem kolejnego triumfatora.
W snach marzyłem o tym samym, o byciu jednym z nich (i co z tego, że rodzice pukali się w czoło) i zwycięstwie. Nie przerażało mnie zabicie kilkunastu osób, możliwość zarażenia się pospólstwem przez ich brudną krew już bardziej. To zaskakujące, że gdyby nierozwaga moich rodziców to miałbym możliwość spełnić moje marzenie.
Najpierw jednak trafiła się nam śmierć. Znienacka, niepotrzebna, nieprzewidywalna. Zamach, mówiono na ulicy, że coraz częściej zdarzają się takie śmiałe ruchy i moja starsza siostrzyczka (piękna, młoda, gotowa do zamążpójścia) leżała całkiem bez ruchu, a ja jako ośmiolatek płakałem jak dziecko, bo jak się okazało, wyciekało z niej to samo, co z tego przybysza z dystryktu; nie byłem więc błękitnokrwistym arystokratą i po raz pierwszy poczułem, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce.
Dziwne, że i mój ojciec poczuł to samo (czyżby nie łączyła nas tylko podobna pula genów?) i zaczął domagać się głośno sprawiedliwości. Tak głośno, że otrzymał pośpieszne widzenie z córką, oczywiście w sposób jak najbardziej dosłowny - wtedy po raz pierwszy zainteresowałem się ziemią. Byłem ciekaw, kiedy się w niej rozłożą oboje. Potem jakimś dziwnym zrządzeniem losu dołączyła do nich moja matka. Tak, ta suka była lepszą samobójczynią niż rodzicielką i jestem przekonany, że pewnego dnia po prostu wymyśliła sobie dramatyczną scenę, w której znajduję ją w parku, gdzie leży w najlepszej sukience, otoczona perłami. I odchodami zwierząt, tego nie przewidziała, a ja mogłem zdecydować, czy jako sierota zajmę się szukaniem dowodów morderstwa na ojcu czy też porzucę dla własnego bezpieczeństwa Kapitol i zacznę pracować gdzieś za głodową wypłatę, czekając aż moje dziecko zwycięży w Igrzyskach.
Dwadzieścia lat później straciłem córkę, na arenie szpitala, w którym się rodziła. Byłem naprawdę nią zawiedziony, miałem szkolić ją najlepiej, jak tylko umiałem; poświęcałem jej cały wolny czas, a ona i tak poległa, stając się dla rodziców (nie pamiętam imienia jej matki) jeszcze jednym bolesnym wspomnieniem z czasów, kiedy usiłowali tworzyć rodzinę. Przynajmniej dla niej, bo ja po raz kolejny zmieniałem miejsca zamieszkania, drążąc jedyną  sprawę, która nie pozostawiała mi spokoju. Śmierć mojej siostry i rodziców. Nigdy nie byłem polityczny, nigdy nie zajmowałem się ruchami władzy, może dlatego dałem się łatwo wciągnąć pod władzę i przez te kilka lat naprawdę zachowywałem się poprawnie. Nie chciałem mieć nic wspólnego z Kapitolem, a że zainteresowanie ziemią zostało... Dawałem sobą pomiatać w najlepsze, zajmując się tym, co przynosiło stały dochód. Praca fizyczna wypierała mnie do reszty z myśli i ludzkich uczuć, więc wcale nie zdziwiło mnie to, że żona mnie znienawidziła za brak empatii po stracie dziecka. Przez lata nauczyłem się, że jedyną walką, którą pragnę toczyć jest ta o przetrwanie, cała reszta była tylko złudzeniem.
Może dlatego przygarnąłem dziecko. Gówno prawda, kazali mi. Nigdy z własnej nieprzymuszonej woli nie wszedłbym ponownie w bagno, zwane rodzicielstwem. Gdyby nie moja nie do końca czysta przeszłość mógłbym się wykręcić z tego zadania i zająć się na nowo uprawą pomidorów (lub tego co rząd sobie zażyczy), a tak w mojej samotni pojawiła się dziewczynka. Wzrostu Suzie, postury Suzie i nawet przez chwilę mi nie przeszło, żeby traktować ją jak własną córkę. Nie chodziło o to, jakie relacje nas połączyły i  ile razy moje zachowanie wykradało się poza ramy rodzicielstwa, a o moją  wrodzoną niezdolność do obdarzania uczuciem kogoś nieciekawego i mało zdolnego. Wszystkiego musiałem ją nauczyć, we wszystkim była nowicjuszką i chyba po raz pierwszy od dawna spełniałem się jako były panicz z Kapitolu, umiejący zarówno strzelać, jak i naprawiać silniki. Powinna mi częściej dziękować na klęczkach, ale i tak nie narzekałem. Nawet na to, kiedy wici ze stolicy zaczęły być coraz bardziej dramatyczne. Nigdy nie pragnąłem być w centrum wydarzeń, zawsze uciekałem jak najdalej od tego, co się działo w moim życiu (obojętność) i teraz również przeszedłbym obojętnie wobec  tego powstania. Gdyby nie Alma Coin, którą poznałem dzięki ojcu i która nauczyła mnie bezwzględności. Kobieta, w której pewnie zakochałbym się bez reszty, gdybym jeszcze posiadał jakieś uczucia... a tak, podziwiałem ją i jej walkę bezgranicznie, ciągnąc Maisie do zakazanego dystryktu i obserwując, jak zaczyna wykorzystywać moje nauki w praktyce.
Straciłem córkę, po raz drugi, zyskałem nowe życie u boku Pani Prezydent, która zrehabilitowała pamięć o moim ojcu i dała mi do ręki coś lepszego niż narzędzia rolnicze. Mogłem traktować ludzi z równym okrucieństwem jak niegdyś zasuszone plewy, bycie strażnikiem więziennym nie różni się przecież od bycia rolnikiem, daje tylko więcej satysfakcji, bo rośliny nie były w stanie krzyczeć.
Tak naprawdę nie wiem, po której jestem stronie, ale wiem, że nigdy nie byłem tak bliski utrzymaniu się na powierzchni i poczucia, że jestem na odpowiednim miejscu historii. Nigdy przecież nie byłem nagrodzony za sadystyczne upodobania, których ślad pewnie nosi do dziś moja przybrana córka. Stracona, dlatego jestem taki silny, bo nie mam nikogo, na kim by mi zależało. I oby to się nie zmieniło.

Gerard Ginsberg Charakter


Człowiek - potwór, człowiek, który zaprzedał duszę złu, intrygant i ostoja niemoralności, jakkolwiek to oksymoronicznie brzmi.  
Na wszelkie podobne oskarżenia (tych i tak nie ma wiele, każdy się boi) Gerard uśmiecha się pobłażliwie, czując się zachwyconym, że wzbudza tak skrajne opinie. Od nienawiści do miłości... Nie, tej ostatniej nie doświadcza za często, ale nigdy nie narzekał na jej brak, zupełnie tak, jakby to uczucie było zbędną kończyną, która została ucięta zaraz po jego urodzeniu. Gdyby kontynuować tę metaforę, okazałoby się, że jest on emocjonalnym kadłubkiem, który potrafi poruszać się tylko i wyłącznie w sferach, gdzie relacje ludzkie są wyznaczane przez pieniądze i wpływy - nieprawdą jest, że przyjaźń czy miłość nie mają ceny, tak mówią jedynie ludzie, których na nie stać. Gerard należy do gatunku istot, które są wolne od podobnych uprzedzeń, kupuje wszystko co sprawia mu chwilową przyjemność, szczyci się tym, że ludzie lgną do niego niesamowicie, nawet jeśli to tylko z powodu jego pozycji. Wysokiej, popieranie Pani Prezydent przyniosło mu spory poklask wśród społeczeństwa i ukrytą nienawiść, która jednak nigdy nie zajmowała jego uwagi. Taki jest z nim problem największy, nie bawi go nic, co świat mu może zaoferować, przez to jest trochę zapalczywy i  zapatrzony w siebie, ale przecież nikt nie nauczył go zważać na innych. Ceni ludzi... Stop, nie zna nikogo kogo obdarzyłby śladowym szacunkiem i może dlatego zwykle kulturalnie milczy, wiedząc, że pewnych granic się nie przekracza. Daleko mu do głupca, który szarżuje swoimi przekonaniami na prawo i lewo, ale nie jest też typową dwulicową szują. Ludzie dokładnie wiedzą czego mogą się po nim spodziewać i mogłoby się to wydać całkiem w porządku, gdyby nie to, że w ostatecznym  rozrachunku wcale im to nie pomaga. Są skazani na kontakty z nim, na znoszenie jego ponurej aparycji ostatniego chama i naprawdę obawiają się tego, co może strzelić mu do głowy. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Stwórca (o ile taki istniał) zlitował się nad nim, obdarzając go niebywałą fantazją, którą wykorzystuje w torturach. Ta niemal orgazmowa przyjemność pozwala mu poczuć się przez chwilę jak człowiek, a nie robot, który został wyposażony w podstawowe funkcje życiowe. Żyje  tylko dla takich chwil, wypełniając solidnie obowiązki, nie unosząc się gniewem w momentach, w których inni rwaliby włosy z głowy i czekając na kolejny przewrót bez cienia strachu na pomarszczonej twarzy. Przeżył już niejedno, stał się stoikiem, który potrafi radzić sobie w każdej sytuacji i dlatego jest tak niebezpieczny. Dla wszystkich, kolejna zaleta jego charakteru -  nienawidzi demokratycznie, z automatu, bez powodu, zimno, cynicznie i na zawsze.


Gerard Ginsberg Ciekawefakty


- krążą o nim różne pogłoski: jest homoseksualistą, jest byłym kapitolińczykiem, nie śpi, a swoich więźniów regularnie bije - żadnej z nich nie potwierdził; a zaprzeczył wielokrotnie, choć mało który żyjący to potwierdza;
- uwielbia znęcać się psychicznie i fizycznie, zwłaszcza nad swoimi więźniami,
- ma bardzo krótki wzrok, przez co kiepsko strzela;
- wielki fanatyk DOBREJ literatury; to jedyne co może w nim obudzić resztki człowieczeństwa, za spalenie książki jest w stanie skatować na śmierć;
- uwielbia okultyzm, magię, wszelkie staroświeckie rytuały religijne, zwłaszcza te związaną z naturą;
- zgodnie z powyższym, wie wszystko o uprawie roślin, zwłaszcza tych trującch, uważa, że niesłusznie trucizna jest nazywana bronią kobiet i słabych;
- naprawdę rzadko mówi, nie jest to związane z jego nieśmiałością czy skrytością, po prostu mało rzeczy porusza go na tyle, żeby zwracać na nie uwagę;
- obecnie mógłby mieć wszystko jako zwolennik Pani Prezydent, ale i tak żyje skromnie, mając w więzieniu wszystko to, czego mu potrzeba (dziwki, papierosy i bójki);
- nie ma zwierząt, pies, który zdechł był chyba jedyną namiastką uczuć w jego życiu;
- nadal nie poznał pełnej prawdy o tym, co zdarzyło się przed laty z jego rodzicami, właściwie przestał już szukać, żyjąc tu i teraz;
- teraz jest jednak bardzo bolesne dla jego podwładnych;


Ostatnio zmieniony przez Gerard Ginsberg dnia Sob Mar 01, 2014 4:20 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gerard Ginsberg Empty
PisanieTemat: Re: Gerard Ginsberg   Gerard Ginsberg EmptySob Mar 01, 2014 12:46 am

karta skończona :D
Powrót do góry Go down
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Gerard Ginsberg Empty
PisanieTemat: Re: Gerard Ginsberg   Gerard Ginsberg EmptySob Mar 01, 2014 1:09 am

No hej, Panie Sadysto. c: Co do karty nie mam większych zastrzeżeń, poprawiłam kilka literówek, przecinków, podwójnych spacji i brakujących słów, ale niebanalna historia i charakter urzekły mnie do tego stopnia, że nie będę się czepiać. Rzecz jasna akceptuję, biegnij do fabuły i - a jakżeby inaczej - miłej gry. <3
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Gerard Ginsberg Empty
PisanieTemat: Re: Gerard Ginsberg   Gerard Ginsberg Empty

Powrót do góry Go down
 

Gerard Ginsberg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Gerard Ginsberg
» Gerard Ginsberg
» Gerard i Maisie Ginsberg
» Gerard Ginsberg, Lennart Bedloe i Mathias le Brun
» Gerard - Chaz

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-