|
| Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Sabriel i Tobias Terodi Sob Mar 15, 2014 12:47 pm | |
| |
| | | Wiek : 25 Zawód : Lekarz pierwszego kontaktu|Profesjonalny złodziej Przy sobie : fałszywy dowód tożsamości, stała przepustka do Dzielnicy Rebeliantów
| Temat: Re: Sabriel i Tobias Terodi Sro Mar 19, 2014 12:42 pm | |
| O słodka nieświadomości. Słowa, które dla przeciętnego mieszkańca dzielnicy powinny być żartem, może nawet wybornym, mnie zdały się mierną prowokacją. Trafiając na inny grunt mogłyby stać się celną, wymierzoną doskonale, potwarzą, nie ważne czy słowa te miały w sobie znamiona jakiejkolwiek szczerości. Nie wypadało wyciągać na światło dzienne brudów dnia dzisiejszego, tym bardziej w sytuacji, gdy rozmówca był osobą przez te brudy pokrzywdzoną. Jednak ja nie mogłam marudzić, wręcz przeciwnie, dla mnie życie w KOLCu było kamuflażem, możliwością na przyczajenie się, przeczekanie między kolejnymi polowaniami. Było polem do popisu, miejscem knucia intryg, zachłannego czerpania informacji ze źródeł na tyle bogatych bym jeszcze przez lata mogła z nich korzystać. I właśnie przez to na moich ustach zatańczył cień uśmiechu, gdy usłyszałam porównanie do mrówek. Nie chciałam się kłócić już z jego trafnością, świadoma faktu, iż w wielu kwestiach urąga on tym zwierzętom. Może i były one - wręcz niesamowicie - stłoczone, jednakże, w przeciwieństwie do mieszkańców getta, były to istoty zapracowane. - Niestety, nie my wpływamy na granice Kwartału i nie nam należy o tym rozważać - odparłam spokojnie, zaplatając palce i unosząc jedną brew ku górze. Czyżby mój towarzysz należał do tych ludzi, których po nocach gnębi sumienie, podkradające się coraz bliżej jego jaźni, niczym wilk ukryty w owczej skórze? Do jednej brwi dołączyła druga, zaś na moich ustach zatańczył ironiczny uśmiech, którego nawet nie próbowałam ukryć, gdy też kelnerka nie przestawała wdzięczyć się przed mężczyzną, jakby zupełnie nieświadoma, że od niego nie otrzyma niczego poza seksem. I zapomnieniem. Żadnych pieniędzy, żadnego uznania, jedynie krótkie fizyczne doznanie. Szczerze wątpiłam, by należała do tych kobiet, dla których taka sytuacja będzie uiszczeniem marzeń. Najpewniej, jak większość niewiast chodzących po ziemi, w głowie układała sobie już plan okiełznania diabła, nauczenia go nowej percepcji, nowego toku myślenia. Niezmiernie mnie to bawiło, a jednocześnie - wzbudzało moją litość. Naszła mnie ochota by oddalić jakoś tę kobietę, by oszczędzić jej późniejszych zawodów. Jednak nie miałam w tym najmniejszego interesu. Nie miałam powodu by przerwać rozkoszowanie się czarnym napojem bogów. - Odważne stwierdzenie, mój drogi - mruknęłam leniwie, podnosząc głowę znad filiżanki, posyłając mężczyźnie przeciągłe spojrzenie, okraszone ramką z rzęs. - Jednocześnie bardzo ograniczone. Zamykać tyle możliwości w ramie jednego budynku - dodałam rozbawiona i ponownie zajęłam się powolnym sączeniem napoju. Prowokacja za prowokacje, szyderstwo za szyderstwo, byłam na prawdę największą zwolenniczką prawa Hammurabiego, oczywiście w jego bardziej... zredukowanej formie. Słysząc kolejne słowa mężczyzny tylko uśmiechnęłam się kulturalnie i uniosłam na chwilę filiżankę do góry, jakby w ironicznym salucie. Nie miałam jednak zamiaru dziękować, nie widziałam senesu w wypowiadaniu tego jednego, mało znaczącego słowa. Tym bardziej, iż byłam świadoma, że siedzący przede mną mężczyzna i tak znajdzie metodę na odebranie sobie tej kawy w inny, bardziej intrygujący, sposób. |
| | | Wiek : 31 lat Zawód : Doradca od. Bezpieczeństwa Publicznego Przy sobie : PRZY SOBIE: broń palna, paczka papierosów, zapalniczka, , W PLECAKU:butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator
| Temat: Re: Sabriel i Tobias Terodi Czw Mar 20, 2014 1:02 pm | |
| Niestety nie my wpływamy na granice Kwartału Albo stety. Gdyby władze spoczywały w rękach takich ludzi jak ona, zapewne państwo już dawno cierpiałoby skrajny głód. Oczywiście mogę się mylić, ale zuchwalstwo plus kobiece kaprysy nie wpływają dobrze na sprawne funkcjonowanie państwa. Coin to nie wzór, to starsza kobieta, która nadal miewa okresy, ale to nie ma znaczenia, skoro posiada taką władzę i taki autorytet. To chyba dobrze, że budzi swego rodzaju respekt, czasem także szacunek. Nie jest moim ideałem polityka, nie jest ideałem w żadnej z kategorii, ale muszę to znosić. I zniosę, bo nie jest tak źle. Mogło być gorzej, mogło się nic nie zmienić. Nie zmienia to faktu, że miałem ochotę spytać „Jacy my?”, ale ostatecznie zamknąłem usta i słuchałem, odprowadzałem wzrokiem kelnerki, bez powodu, aby zająć czymś myśli, aby przestać skupiać się na tej opryskliwej dziewczynie. Ale i tak znów się uśmiechnę, bo mimo wszystko sympatia nie jest zależna od gustu i smaku, a nawet jeśli tak – one z wiekiem się zmieniają. …i nie nam należy o tym rozważać. Udaję, że się zgadzam. Tak należy. Tak trzeba. Wmówię sobie za chwilę, że jestem dżentelmenem, postaram się przekonać samego siebie, aby nie rzucić złośliwą uwagą, czymkolwiek, co zburzyłoby tą idealną harmonię. Ona i ja, ja i ona. My dwoje, lokal, kawa, która mi skradła. Zamówiłbym kolejną, ale zapewne znowu pojawiłaby się ta sama kobieta, która końcem końców jest przerażająca, ładna, zapewne, w ciemności słabo widzę, ale już jej nie znoszę, bo biały nie wyszczupla. Tak, tylko dlatego. Ach, jeszcze świeciła cyckami, co mógłbym uznać za zaletę, gdyby jakieś miała. Nie skomentuję. Nie wypowiem tego na złość. Poczekam aż przestanie się kręcić lub ucieknę, to najlepszy sposób, nie zjawiać się w miejscach, po których kręcą się nachalne kobiety/podejrzani ludzie/bezdomni. Pokiwałem głową, chociaż miałem ochotę zaprzeczyć. Od razu i bez dyskusji. Nie irytowało mnie cudze zdanie, nawet jeśli było inne niż moje. Nie irytowali mnie ludzie, którzy lubili się sprzeciwiać z natury lub robili to złośliwie, przyzwyczajenie i prosta prawda. Skoro to ty masz rację, oni na tym cierpią, są ubożsi, biedniejszy w zgodną z prawdą wiedzę. Teorię tę można podważyć, ale wolę się jej trzymać. W życiu trzeba posiadać jakiś punkt podparcia w zanadrzu, żeby móc się utrzymać na dłużej. - Nie przepadam za ukrywaniem tego, co oczywiste. Kwartał to wysypisko, przedsionek w drodze do niszczarki rzeczy bezproduktywnych oraz zepsutych – wzruszyłem tylko ramionami, spojrzałem na nią z leciutkim uśmiechem, jakby z politowaniem, ale to chyba nie miało tak wyglądać. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że na kolejne słowa będę musiał parsknąć śmiechem, ale tak było. Pokręciłem jedynie głową, jakbym tylko na to miał siłę i ochotę – Wiesz że naciągasz mnie na kolejce wydatki kochana? Obawiam się, że kawa pokrywa koszty naszego pierwszego spotkania, oczywiście liczę jeszcze wynajem budynku, który pomieści twoją seksualność. Mógłbym mrugnąć teraz, ale po prostu wstałem lekko, otrzepałem spodnie z niewidzialnego kurzu. - Dziś będziemy musieli zadowolić się moim mieszkaniem, ale czym ciaśniej –niepotrzebny ten nacisk, ale cóż… – tym lepiej. To chyba na tyle. Oczywiście zaprosiłbym ją bardziej otwarcie, ale skusiłem się, aby jednak pozostawić kwestię interpretacji jej. Ale i tak nie brałem pod uwagę innej opcji. NO TO JEDZIEMY DO MIESZKANIA. |
| | | Wiek : 25 Zawód : Lekarz pierwszego kontaktu|Profesjonalny złodziej Przy sobie : fałszywy dowód tożsamości, stała przepustka do Dzielnicy Rebeliantów
| Temat: Re: Sabriel i Tobias Terodi Pią Mar 21, 2014 10:15 pm | |
| Obserwowałam go z nad filiżanki kawy rozmyślając nad jego słowami. Nie próbowałam odgadnąć jego myśli, przejrzeć tej zasłony, która skrywała - jak przypuszczałam - o wiele więcej niż mężczyzna chciałby ukazać. Zwarzyłam w głowie każde jego słowo, wypowiedziałam w cichych zakamarkach swojego umysłu, badając je z każdej strony, w końcu jednak odpuściłam. Pozwoliłam mu mieć ostatnie zdanie ustępując z pola tylko na chwilę. Raz z własnej woli dałam mu szansę na wygraną. Choćby dla zwykłego kaprysu, nie czułam potrzeby dysputy na temat miejsca, które było mi domem. Na dodatek, istniała szansa - co prawda niewielka ale zawsze - że w bitwie użyje jakiegoś argumentu, który nigdy nie powinien paść. Choćby dlatego, iż mógłby zdradzić moją, zbyt dogłębną, znajomość Kwartału. Kolejne słowa mężczyzny sprawiły, iż moje usta wygięły się w filuternym uśmiechu. Zmrużyłam oczy obdarzając go leniwym, pełnym satysfakcji spojrzeniem. Tak jakby powiedział dokładnie to czego oczekiwałam. Przejechałam palcem po brzegu filiżanki powstrzymując się przed śmiechem. - Mój drogi, sam wybór miejsca na nasze przypadkowe spotkanie, wskazuje iż możesz sobie na to pozwolić. Poza tym - zamilkłam na chwilę, upijając ostatni łyk kawy, po czym odstawiłam filiżankę na spodek. Moje gesty były spokojne i powolne, delikatne w przeciwieństwie do błysków kpiny w oczach - nadal bardzo ograniczone. Ciągle myślisz o możliwościach w kategorii jedynie jednego miejsca - dodałam, po czym cmoknęłam z dezaprobatą. Kolejne jego gesty, a tym bardziej już słowa, skomentowałam ironicznym uniesieniem brwi. Nie miałam zamiaru dać wyprowadzić się z równowagi, chociaż uwaga niewątpliwie nie przypadła mi do gustu. Zamiast tego podniosłam się powoli i zbliżyłam o krok do mężczyzny mierząc go uważnym, może trochę ostrzejszym spojrzeniem. - Och, o wszelakim zadowoleniu możemy podyskutować dopiero później - odparłam lekkim tonem, mimo czającej się na skraju słów kpiny. Sięgnęłam po płaszcz, po czym uniosłam brwi do gór. - A jeśli nie potrafisz poradzić sobie w większej przestrzeni... chyba mogę szczerzę powątpiewać w twoje zdolności. |
| | |
| Temat: Re: Sabriel i Tobias Terodi | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|