♣♣♣
Follow you down to the red oak tree, as the air moves thick through the hollow reeds. I will wait for you there until someone comes to carry me, carry me down.
Dawno, dawno temu, w Dystrykcie Siódmym, żyło dwoje dzieci - Kaj i Gerda. Ich domy znajdowały się we wnętrzach ogromnych drzew, których korony były ze sobą splecione i właśnie w miejscu tego połączenia dzieciaki urządziły swoją kryjówkę. Wszyscy w okolicy wiedzieli, że gdzie szedł Kaj, tam zaraz pojawiała się Gerda. Ta dwójka była praktycznie nierozłączna, a najczęściej można ich było spotkać właśnie w tej drzewnej bazie, gdzie ukrywali się przed światem i rzeczywistością. A wierzcie mi, było się przed czym ukrywać.
Mama Gerdy zmarła przy porodzie, a ojciec nie mógł pogodzić się ze stratą ukochanej. Odtrącił córkę, nawet nie wziął jej na ręce, obowiązki nad maleństwem przejęła jego matka, a babcia Gerdy - Lavonne. Była to już starsza kobieta, jednak poważana w całym Dystrykcie. Nie zwyciężyła w Igrzyskach, nie była bogata, ale miała dobre serce i zawsze służyła poradą i wsparciem. A jej herbata świerkowa? Ambrozja!
Gerda była kruchą i delikatną dziewczynką, może trochę nieśmiałą w stosunku do rówieśników, ale przecież miała swojego Kaja, kto więcej był jej potrzebny? On i babcia byli jej jedynymi przyjaciółmi. W świecie bajek, opowieści i pieśni było jej tak dobrze.
Dzieci w Siódemce stosunkowo wcześnie zaczynały pracę, ale panienka Harvin była zbyt drobna by pomagać wycince, zbyt słaba, by biegać po lesie z wodą dla drwali. Została przydzielona do maleńkiego punktu opatrunkowego, gdzie początkowo pomagała jedynie w sprzątaniu składzika i rejestrowaniu rannych, ale z biegiem czasu sama zaczęła się nimi zajmować.
Nadeszły pierwsze Dożynki w jej życiu, ale dzięki uściskowi dłoni Kaja, który czuła dookoła swojej, bała się trochę mniej niż inne dzieci. Jej imię nie zostało wylosowane, odetchnęła z ulgą i wróciła do domu, ale gdy wyszła pobawić się ze swoim najlepszym przyjacielem, on się nie pojawił. Dopiero kilka dni później pozwolił jej się zobaczyć, a Gerda w mig domyśliła się, że pan Dersen znowu go zbił. Pomyślała wtedy coś, co wyrzuca sobie do dziś. Pomyślała, że wolałaby żeby tatuś ją zbił niż, żeby w ogóle nie zauważał jej istnienia. Jerome Harvin nawet już nie patrzył na córkę, nie mówił do niej, zachowywał się tak, jakby w jego domu wcale nie było dwunastoletniej dziewczynki. W dniu trzynastych urodzin córki wyszedł do lasu, a babcia już chyba wiedziała, co się święci, bo następnego dnia sama otworzyła drzwi Strażnikom. Gerda nie zapłakała, nie umiała, choć bardzo mocno się starała. Wtedy to Kaj pocieszał ją, choć powoli przestawał być tym samym Kajem, którego znała i kochała.
Po drugich Dożynkach stało się coś, co odmieniło życie dziewczynki na zawsze. Do Siódemki przyjechała Pani z Kapitolu, aby znaleźć dla swojego synka towarzysza zabaw. Kaj zgłosił się i został wybrany, a potem gorliwie namawiał Gerdę, by jechała razem z nim.
- Gerdo, przekonam Białą Panią, żeby zabrała cię z nami. Pojedź ze mną. - prosił Kaj przyjaciółkę, która przyszła się z nim pożegnać.
- Kochany Kaju, przecież wiesz, że muszę zostać. Zostań i ty. Tu jest nasz dom, a nie tam, wśród obcych ludzi.Próbowała go zatrzymać, ale on odwrócił się i odszedł, i to był ostatni raz, kiedy go widziała.
Życie bez Kaja mijało powoli i było bardzo trudne. Komu Gerda miała śpiewać? Z kim miała dzielić się swoimi radościami i smutkami? Komu miała opowiadać baśni, zasłyszane od babci? Straciła całą radość życia, ale daleka była od pogrążenia się w apatii. Mocno wierzyła, że pewnego dnia będzie jej dane spotkać Kaja, ale gdy dzieliła się tym z babcią, starowinka odwracała wzrok, a na jej twarz wstępował smutny grymas.
A potem i babcia odeszła, zostawiając Gerdę całkiem samą na tym świecie. Szesnastolatkę czekały jeszcze dwa lata Dożynek, jakżeby mogła poradzić sobie bez astragali? Rozwiązanie nadeszło szybciej niż się spodziewała. Po raz kolejny Kapitol przypomniał sobie o Siódemce, tym razem poszukując osób do pracy w charakterze opiekunów dla seniorów. Któż miał w tym lepsze doświadczenie od Gerdy, która pracowała w szpitaliku i przez kilka lat opiekowała się własną babcią? Dziewczyna w mig została przyjęta do pracy i wyjechała do stolicy, zostawiając dom daleko za sobą. Miała nadzieję, że w Kapitolu spotka Kaja i wszystko będzie tak, jak gdyby nigdy się nie rozstali.
Została opiekunką staruszki, która swego czasu była trenerką trybutów, przygotowujących się do walki na arenie. Chefsiba nie od razu zapałała do niej sympatią, ale gdy to już się stało, sympatia została odwzajemniona. Gerda przez sześć dni w tygodniu pomagała starszej pani w sprawunkach, w rehabilitacji, a siódmego dnia wychodziła na miasto szukać jakiegokolwiek śladu po Kaju.
Tak zastała ją rebelia, a ludzie Coin nie chcieli słuchać, że jest dziewczyną z dystryktu. Wraz z Chefsibą została zesłana do Kwartału, przyznano im niewielkie mieszkanie, ale nikt już nie miał zamiaru wypłacać staruszce emerytury. Kobiecina przywołała do siebie Gerdę i powiedziała jej, że zwalnia ją ze wszystkich obowiązków, jednak Harvin zdecydowała, że zostanie z nią. Znalazła pracę w KOLCowej szkole, jako nauczycielka muzyki. Pensja ledwo wystarcza na utrzymanie dwóch osób, dlatego dziewczyna szuka obecnie dodatkowego zarobku. No i Kaja, który mimo upływu lat, wcale nie zniknął z jej serca, a wciąż zajmuje w nim pierwsze miejsce.
Names get carved in the red oak tree, of the ones who stay and the ones who leave. I will wait for you there with these cindered bones, so follow me, follow me down.