IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Hol wejściowy

 

 Hol wejściowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyPią Maj 03, 2013 5:41 pm



Reprezentacyjna część szpitala, zaopatrzona w ławeczki, fontannę, bufet i nieco zieleni. Lepiej czujący się pacjenci to właśnie tutaj spotykają się z odwiedzającymi ich krewnymi, a lekarze i pielęgniarki chętnie spędzają w przestronnym holu przerwy w pracy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Maj 26, 2013 11:36 pm

//Dom Nicka

Z niepokojem wbijałem wzrok w ściany, próbując znaleźć w tym holu coś przyjemnego, co skutecznie odwróciłoby moją uwagę. Wszelkie próby uspokojenia szaleńczo bijącego serca - dobrze, że przynajmniej teraz jeszcze działającego - szły jednak na marne.
Wyjąłem z kieszeni płaszcza wizytówkę i po raz kolejny przyjrzałem się nazwisku, które na niej widniało. Sigyn Stark. Gdzieś już je słyszałem, choć nie byłem pewien, gdzie. Skupiłem się na tym, jak 's' przechodziło w 'i', a 'i' w 'g'. I to nie pomogło. Stłumiłem westchnięcie i ruszyłem w stronę izby przyjęć, przyglądając się przypadkowym ludziom. Jakaś mała dziewczynka z kasztanowymi kucykami wbijała we wzrok, może dlatego, że wyglądałem jak zombie. Albo wampir. Po prostu jak coś nieżywego, znajdującego się na skraju depresji, tak dobrze ukrywanej przed wszystkimi dookoła. Jednak z tego, co czytałem, wiele chorób charakteryzowało się wpływem na psychikę i zachowanie, być może to naturalne, że całkowicie zamknąłem się w sobie, z zamiarem nieotwierania na kogokolwiek mniej niż bliskiego.
Szanowna pani Stark, gdzie pani się podziewa?, przeszło mi przez myśl niczym paniczna myśl (którą to zdanie chyba było), więc zagryzłem dolną wargę i, ignorując małą dziewczynkę, która wciąż się na mnie gapiła, zacząłem przeszukiwać wzrokiem tłum, wyszukując kogoś w fartuchu, kto mógł być Sigyn Stark.
Zmrużyłem oczy, zauważając wreszcie niską i szczupłą kobietę o bardzo jasnych włosach, na oko gdzieś koło trzydziestki. Postanawiając zaryzykować, podszedłem do niej niepewnym krokiem, modląc się w duchu, aby nagle nie odeszła i znowu nie zostawiła mnie samego.
Papierosy korciły, ale takich rzeczy chyba nie robi się w szpitalach.
- Przepraszam, pani jest doktor Stark? - rzuciłem z tą beznadziejną nutką nadziei w głosie.
Powrót do góry Go down
the victim
Sigyn Stark
Sigyn Stark
Wiek : 29 lat
Zawód : Lekarz

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Maj 26, 2013 11:53 pm

// Po przeskoku

Kobieta-widmo. Tak można było określić Sigyn Stark, niegdyś rebeliantkę, teraz martwą osobę. Dla wszystkich, którzy choć trochę znali Sigyn, była martwa. Martwa jak jej rodzice, dziadek i bracia. Martwa jak... Cóż. Jej życie się zmieniło. Czy na lepsze? To się dopiero okaże. W każdym bądź razie nie zamierzała okazywać słabości jak to czyniła za czasów rozbicia areny i wcześniej. Za dużo się wydarzyło w jej życiu. Musiała wypracować tak zwaną znieczulicę.
Musiała też opracować plan, by pozostać martwą i niezauważalną. Niestety zmiana koloru włosów zastosowana w Trzynastce dawała mierny efekt. Najchętniej obcięłaby sobie te włosy na krótko, ale za bardzo je kochała.
Tym sposobem już nie była doktor Sigyn Stark, a doktor Annelise Harding. Tak. Zmieniła imię i nazwisko. U siebie w Dystrykcie wciąż jest Sigyn, ale w Kapitolu jest Annelise. Byli mieszkańcy Kapitolu przebywali teraz w KOLCu, więc mało kto ją rozpoznawał. Wszyscy myśleli, że jest po prostu zwykłą mieszkanką jednego z dystryktów, która liznęła trochę medycyny. Dlaczego nie podejrzewali ją o nic? Niech to pozostanie jej słodką tajemnicą...
Nagle usłyszała za sobą głos. Jakby znany jej głos. Odwróciła się i chłodnym spojrzeniem obdarzyła Dominica Terraina. Znała go. Był dziennikarzem za czasów Snow'a. Potem dołączył do nich, do rebeliantów.
Przyłożyła tylko palec do ust sugerując, by Dominic nic nie mówił. Kiwnęła głową odpowiadając twierdząco na pytanie chłopaka.
- Teraz już doktor Annelise Harding. - Odpowiedziała trochę ciszej niż zwykle. Lepiej, by nikt nie słyszał tego co mówi. Zrobiła się strasznie podejrzliwa ostatnio. - Skąd Pan wie kim jestem? - Zapytała podejrzliwie. - Zresztą nieważne. Niech Pan mówi do mnie Harding panie Terrain. - Dodała po chwili machając lekceważąco dłonią. - Rozumiem, że coś Panu dolega co widać po ogólnej Pana prezentacji. Proszę do mojego gabinetu. - Wskazała dłonią drzwiczki z napisem "doktor Harding".

(odpisz tutaj, a ja napiszę potem w gabinecie)
Powrót do góry Go down
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyPon Maj 27, 2013 12:04 am

Już otwierałem usta, aby odpowiedzieć kobiecie na jej podejrzliwe pytanie - że takie nazwisko widniało na mojej wizytówce, być może już bardzo, ale to bardzo przeterminowanej; ciekawe, kto i dlaczego mi ją dał - kiedy ona uprzedziła mnie, każąc nazywać się "Harding". To ostatecznie zamknęło mi usta, szczególnie że nie wiedziałem nawet, co powinienem powiedzieć. Milczenie jest złotem, prawda? Dlatego pora przestać się odzywać.
Rzuciła coś na temat mojej prezencji, a ja w pierwszej chwili nie zrozumiałem, co do mnie powiedziała, zbyt skupiony na tym, aby się nie denerwować, co skutkowało dodatkowymi falami paniki. Czy wyglądałem aż tak źle? No cóż, najwidoczniej praktycznie bezsenne noce, nadmiar kawy i parę innych czynników sprawiło, że rzeczywiście prezentowałem się jeszcze gorzej, niż się czułem. Bo w gruncie rzeczy nie było tak tragicznie. Oprócz stresu. I lęku. I wszystkiego, co z reguły zabiera chęć do życia.
- Do gabinetu. Oczywiście, doktor Sta-... Harding - poprawiłem się, niemal jąkając, po czym ruszyłem na sztywnych nogach za lekarką w stronę gabinetu, zastanawiając się, jak bardzo jest ze mną źle w skali od jeden do dziesięć.
Pewnie na dwanaście.

//Gabinet Harding
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptySob Paź 26, 2013 12:24 pm

/Park przy szpitalu

Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć, nieprawdaż? To takie głupie, ale im częściej trzeba się rozstawać, tym bardziej chce się przy kimś być. Do tego ulotne chwile musiały być tylko ulotnymi, bo poza nimi czekało okrutne, ciężkie życie… i praca. A trzeba przypomnieć, że Frans i tak sobie zrobił trochę wolnego, co oznaczałoby, że powinien jak najszybciej wrócić do formy i nadrobić zaległości. Tak też rzeczywistość niemal przygniotła go do ziemi, po króciuteńkiej chwili uniesienia.

I może tyle już wystarczy? Na dzisiaj? Albo na najbliższy moment? Może jednak nie? Nie wiedział. Coś w głębi niego wciąż kusiło go do tego, żeby zachować się jak szczeniak i dalej ją całować. Chciałby, ale nie byli sami na tym świecie, a on był już cholernie stary i miał swoje obowiązki… czyli pracę. Właśnie… praca. Czy ona będzie nadal wspomagać Violator, czy może kompletnie się odseparuje? Jak to będzie wyglądać? Nie wiedział, a póty co nie chciał pytać.

Tak o to nieco kulawym krokiem znowu pojawił się w środku szpitala, w hali. Głupio byłoby się przyznać, ale nie chciał rozstawać się z tą małą. Zwyczajnie nie chciał. Przecież nie miał z nią żadnego kontaktu przez tydzień, jeżeli nie więcej od momentu, kiedy wsiadła w pociąg i pojechała do Ośrodka Treningowego. Dlatego starał się nieco przedłużyć ten moment spotkania. Jeszcze… Nieśpiesznie utykał w stronę automatu, tym wolniej wkładał drobne do automatu, byleby przez chwilę mieć ją jeszcze przy sobie.

Zerknął na nią, następnie wskazał na pudło, jakby chciał zapytać: „Chcesz coś do picia?”.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptySob Paź 26, 2013 2:26 pm

Powolny spacer z parku dobiegł wreszcie końca, a przekraczając próg szpitala zderzyli się z rzeczywistością. Cordelia nie chciała cofać czasu, bo wtedy jeszcze któreś z nich mogłoby się zawahać albo rozmyślić. Gdyby miała wybrać sobie jakąś umiejętność superbohatera, wybrałaby teleportację. Wyniosłaby się gdzieś daleko, do odległego dystryktu, zabierając ze sobą Fransa i wszystkie najbliższe osoby. Chciałaby wyrwać się z tego całego bajzlu, z Kapitolu, uciec przed Coin i jej polityką. Żyć normalnie.
To dziwne, ona także pomyślała o Violatorze, gdy tylko zerknęła na swojego towarzysza. Nie miała pojęcia, jak teraz będzie wyglądać jej życie, ale jednego była pewna: znowu będzie ono sterowane. O ile sprzed czujnych oczu dziadka mogła czasem uciec, ci na górze na pewno nie odpuszczą Zwyciężczyni. Wstęp do Kwartału był więc już raczej dla niej zamknięty. Czy chciałaby wrócić? Mogłaby przecież spróbować wyciągnąć stamtąd rodzinę i Daisy, to na pewno nie było niemożliwe.
Patrzyła jak Frans powoli wkłada monety do automatu i czeka na swoją kawę. Pomyślała wtedy, że skoro on może tu przebywać, skoro ma przepustkę, to na pewno oznacza, że nie chce zostawiać Violatora, który był dla niego nie tylko źródłem utrzymania. Dziewczyna spojrzała w bok, bo nagle zrobiło jej się strasznie przykro z tego powodu.
On wracał do siebie, ona miała tutaj zostać. Czy to właśnie miał być koniec? Ich koniec?
Jeszcze przed chwilą całowali się na ławce w parku, cieszyli sobą, a teraz tak po prostu każde z nich miało pójść w swoją stronę?
Pokręciła głową, gdy wskazał jej automat. Nie miała ochoty na kawę, chciała tylko wszystkiego innego.
Jęknęła cicho i nie zważając na nic, stanęła tuż przed nim, a potem objęła go mocno i przyłożyła głowę do jego klatki piersiowej. Tak bardzo nie chciała się teraz rozstawać, że pokonała ją jej własna słabość.
Może nawet lepiej, że Frans nie mógł dziś mówić, bo Snow wiedziała, że nie zniosłaby żadnych pokrzepiających słów, o ile w ogóle mężczyzna by się na takowe zdecydował.
Czując, że zaraz może się rozpłakać, spuściła głowę i zacisnęła pięści na materiale jego płaszcza.
-Nie zostawiaj mnie tutaj - nie wiedziała, czy tylko pomyślała to głośno, a może i wypowiedziała tę rozpaczliwą prośbę.
Oni mnie zabiją. Nie chcę tu być. Potrzebuję Cię.
Tyle chciała mu powiedzieć, ale w końcu wybrała milczenie.
Cordelia Snow była tchórzem.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptySob Paź 26, 2013 3:02 pm

Tym bardziej Frans nie miał zielonego pojęcia jak będzie wyglądać „nowe” życie Cordelii… Prawdopodobnie skończy się na przytulnym mieszkanku w centrum Kapitolu, opłacanym z podatków(?). Może będzie też nieco zbliżone do tego sprzed rebelii, tyle że pod baczną obserwacją rządu? Coś na kształt jednoosobowego BigBrothera o którym większość mieszkańców Panem nie miała pojęcia, bo kto by się interesował głupimi programami sprzed jakiś dwustu lat? Jakiekolwiek by nie było, na pewno zamierzało być lepsze standardowo… Pytanie tylko o ile bardziej zostanie ograniczone wolnością słowa w zamian za ogrzewanie, ciepłą wodę, brak awarii prądu, itd.? Ha, dobre pytanie!

W Kwartale, chociaż ludzie mieli mnóstwo ograniczeń, to i tak je łamali. Ci co nie potrafili robić tego tak, żeby nie zobaczyły lub usłyszały nieodpowiednie do tego osoby i organy władzy… cóż, mieli pecha. Ci co potrafili natomiast uprawiać taką „sztukę” – cieszyli się z chwilowych, wyrwanych często z kontekstu wolności. A w Violatorze… cóż, Violator, od czasu zmiany władzy stał się dla Fransa domem. Zresztą nie tylko dla niego, bo także i pracowników. Violator stał się także jednym z kilku głównych centrów „biadoczenia” na Coin i na to, co nie odpowiadało zamkniętym w getcie osobom. Nie mógłby zostawić tego burdelu, ot tak po prostu. Nie potrafiłby, choćby nie wiadomo ile razy próbował! To była jego biznesowa miłość, niemal jak pełnoetatowe hobby. Prowadzenie, zarządzanie, zabawa, krypto konspiracja. Zresztą to właśnie Violatorowi zawdzięczał (niemal) ostateczne poczucie odcięcia więzi… między nim i rodzicami.

Nawet dla Cordelii nie potrafiłby pozostawić tego wszystkiego. Stety lub niestety… Mogło brzmieć to cholernie nieromantycznie, ale tak też było. Nie zamierzał jednak zostawiać jej na zawsze od tego momentu. Nie. To nie miało być ich ostatnie spotkanie, był tego pewien i dałby sobie nawet rękę uczuć. W końcu obydwoje byli kombinatorami, a to oznaczało, że byli zdolni do najbardziej pokręconych pomysłów, nawet tych nieco niepoprawnych. Ba, to co się działo niedawno przed szpitalem było z całą pewnością niepoprawnym pomysłem… i stawiało Fransa w świetle pedofila… tylko po co się tym przejmować? Po co, skoro miał do czynienia z osobą, która najwyraźniej odczuwała podobnie, a przynajmniej wskazywały na to wszelkie znaki na ziemi i na niebie.

No i poświadczał to ten jeden uścisk. Frans uśmiechnął się słabo. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że wylał część kawy na posadzkę. Objął pannę Snow jednym ramieniem i zaczął ją klepać po plecach, jakby chcąc ją uspokoić. Nie działo się nic złego. Nikt nie ginął, nic nie wybuchało. Dlaczego się tak zachowywała? Bała się czegoś? W takim razie czego? Nie wiedział, ale ku pokrzepieniu jej duszy ponownie pocałował ją w czółko. Miał nadzieję, że wygląda bardziej na jej o wiele starszego brata-bękarta, kuzyna lub wuja, a nie jak… pedofil. Chociaż… pal licho. Mógłby być nawet i pedofil. Bywa. Kogo to obchodzi? Nikogo.

Puścił ją na chwilę, ale nie odsuwał się od jej uścisku. Musiał tylko wyciągnąć telefon z kieszeni. Potem znowu objął jej ramię i zaczął pisać za jej plecami krótką wiadomość, a następnie podał jej komórkę.

„Ty musisz wyzdrowieć, a ja musze pójść do lekarza, żeby ściągnął mi szwy z nogi i przepisał coś porządnego na gardło. Potem możemy spotkać się w hotelu w centrum, jak tylko załatwię coś w Kwartale. Dobrze?”

Spotkanie w hotelu… a może nie powinien pisać, że w hotelu? Może powinien pomyśleć o jakiejś restauracji? Nie wiadomo jakie kosmate myśli mogły się czaić w głowie panny Snow, a on nie chciał dwuznaczności. Chciał przynajmniej trochę pobyć w jej towarzystwie, potem, ale nie od razu rzucać się na nią jak jakiś stwór na mięcho. Nie o to w tej relacji chodziło, a tak przynajmniej mu się wydawało. Czy słusznie… cóż… to wszystko zależało od punktu widzenia.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptySob Paź 26, 2013 10:46 pm

// z jakiegoś cudownego randomowego miejsca, choć chwilę temu była z Cord.

Catrice nie miała w zwyczaju pomagać ludziom, jednak sprawy miały się inaczej w przypadku blondynki, noszącej jakże niefortunne nazwisko Snow. Cordelia była Zwyciężczynią, tym samym więc należały jej się przywileje, o których nie mogli marzyć mieszkańcy dystryktów, a teraz i KOLC-a. Wnuczka Snowa. Trybutka. Zwyciężczyni. Tyle określeń na jedną osobę.
Dlatego też Cat nie miała problemu z wyskoczeniem po papier listowy i długopis. Zresztą, po jej uroczym wrzasku, skierowanym w stronę personelu szpitala, bez szemrania spełniali jej oczekiwania. Ciekawe, co byłoby, gdyby zażądały z Cordelią pieczonej kaczki, nadziewanej miętą i pomarańczą, polanym sosem czekoladowym z dodatkiem chilli i imbiru; czy to też dostałyby bez gadania? Mniejsza jednak, nie interesowały jej potrawy – to mogła zapewnić swojej podopiecznej w domu zwycięzców.
Kiedy jednak wślizgnęła się z powrotem do Izolatki, zaznała szoku. Cordelia gdzieś zniknęła, co nie było mądrym posunięciem. Tudor niemal natychmiast znalazła pozostałe izolatki, w żadnej z nich nie znalazła jednak blondynki. Cholera, Snow, czy ty musisz się szlajać?, pomyślała, zirytowana, biegając po szpitalu.
Wreszcie spostrzegła znajomą czuprynkę Cordelii, w holu tuż przy wejściu. Co lepsze, dziewczyna nie była sama. Czy to powinno zaskoczyć Catrice? Spodziewała się raczej niebezpieczeństwa, ale obcy mężczyzna… Zbliżyła się bezszelestnie do swojej podopiecznej i znienacka złapała ją za ramię.
- Co Ty do cholery wyprawiasz?! - wrzasnęła, odciągając dziewczynę od nieznajomego. - Masz zaraz wyjść, znikasz, i znajduję Cię nie tam, gdzie trzeba, w dodatku z jakimś... - prychnęła - pedofilem!?
Kiedy spostrzegła minę obcego, trzasnęła go mocno w twarz, raz z jednej, raz z drugiej strony, po czym dodała mocnego kopniaka w najwidoczniej zranioną kończynę..
- Odpieprz się od mojej podopiecznej, albo Cię zatłukę - stwierdziła, uśmiechając się złowieszczo.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptySob Paź 26, 2013 11:37 pm

Jeśli mielibyśmy iść tropem fransowej logiki, wychodziłoby na to, że Cordelia nie miała domu. Mieszkanie, dach nad głową, kąt do spania - owszem. Ale nie było takiego miejsca, w którym czułaby się całkowicie bezpiecznie i do którego chciałoby się jej wracać. To dziwne, najbardziej zbliżonym do tego opisu pomieszczeniem była jej mała klitka w Kwartale, gdzie spędzała czas na rozmyślaniach, dbaniu o odpowiedni wygląd, plotkach z Daisy... A teraz to wszystko szlag trafił.
Zmiany nigdy nie były dla niej dobre, wystarczyło sięgnąć w przeszłość. Nowa władza zepchnęła jej rodzinę na społeczny margines, odebrała majątek i pozycję. Warto też wspomnieć, że ją samą skazała na śmierć.
Jej życie po Igrzyskach też nie zapowiadało się kolorowo, miała być śledzona i kontrolowana, niczym marionetka, zwykła zabawka. Miała już dosyć takiego traktowania, nic więc dziwnego, że lgnęła do Fransa, który traktował ją zupełnie inaczej.
Ale teraz zmieniała się nawet ich relacja. Czy w dobrą stronę? Czy będą umieli to cofnąć, jeśli dojdą do wniosku, że nie tego chcą od siebie? W głowie Cordelii mieszało się tyle myśli, tyle pytań pozostawało bez odpowiedzi. Przyszło jej dorastać w cholernie nieciekawych czasach.
Jego pocałunek w czoło nieco ją uspokoił, przestała się też mazać, bo przecież nie wypadało zachowywać się jak smarkata dziewczynka. Nie po tym, jak całowało się z dorosłym facetem.
Odczytała jego wiadomość i uśmiechnęła się pod nosem. Ten hotel skojarzył jej się bardzo jednoznacznie i podniosła głowę by udać zgorszoną minę. W głębi duszy wiedziała jednak, że Frans wcale nie miał na myśli tego, co ona. Pewnie nawet palcem by jej nie tknął, gdyby się na niego rzuciła. Ledwie to pomyślała, uśmiechnęła się zadziornie i nagle bardzo, ale to bardzo chciała pocałować go raz jeszcze. Wspięła się nawet na place... A wtedy pojawiła się Catrice.
- Co Ty do cholery wyprawiasz?!
Jej krzyk było słychać już z daleka, kilka osób stojących w holu natychmiast odwróciło się w ich kierunku. A potem wypadki potoczyły się bardzo szybko. Panna Tudor zamachnęła się ręką, dwa razy, a potem kopnęła mężczyznę w chorą nogę.
O kurwa.
-Catrice, do cholery! - wrzasnęła jeszcze głośniej i natychmiast rzuciła się, by pomóc Fransowi utrzymać się na nogach.
Spojrzała z przerażeniem w oczach na swoją mentorkę. Nie mogła jej tu i teraz wytłumaczyć, kim jest Frans, przecież to przerodziłoby się w jakąś tragikomedię. Musiała szybko zdecydować, jakie karty wyłożyć na stół. Udawać, że dopiero się poznali, a może przedstawić go jako dawnego znajomego?
Myśl, Snow. Myśl.
-To jest pan Lyytikäinen - przemówiła wreszcie pewnym głosem, patrząc wyzywająco przed siebie - Pomagałam mu w interesach w Kwartale. Spotkaliśmy się tu przypadkiem.
Brawo, nawet jej nie okłamałam.
Ten 'pan' na pewno dziwnie zabrzmiał w jej ustach, ale przecież trzeba było zachować jakieś pozory.
-Przepraszam Cię za nią - szepnęła do Fransa, oferując mu własne ramię jako podpórkę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptySob Paź 26, 2013 11:59 pm

Najprawdopodobniej Frans będzie niedługo ukrywał się razem z panem dziadkiem Snow, gdzieś tam, byleby przed Strażnikami. Pytanie na jak długo? Nie wiedział. Póty co udawał, że nic się nie wydarzyło. Nic, a nic, że niczemu nie jest winny. Inaczej zresztą nie pojawiłby się w szpitalu, a uciekłby daleko, daleko poza całe Panem.

Ale teraz… cóż… chyba miałby jakikolwiek problem z ucieczką. Odseparować się tak od ludzi? To nieb byłoby dobre, nie byłoby lojalne wobec innych. Owszem, był egoistą. Pieprzonym egoistą i po trochu narcyzem, wariatem i szaleńcem, ale nie mógłby teraz postąpić tak chamsko. Nie mówiąc już o Cordelii. Właściwie to głównie nie mógłby uciec właśnie przez nią, bo to chyba ona budziła w nim poczucie solidarności z innymi.

Teraz jednak liczyło się to, że miał ją przy sobie, chociaż nie chwilę. Ba, nawet nie przejmował się swoją postrzeloną nogą i jakoś trzymał się bez kul (te z kolei stały oparte o automat). Tulił ją jedną ręką i klepał po plecach. Chciałby jej poświęcić więcej czasu, ale nic nie może wiecznie trwać. W przeciwieństwie do niej chciał jednak zachować powściągliwość wśród ludzi. Nie spodziewał się więc kolejnego pocałunku, który zapewne by nastąpił, gdyby nie nagłe szarpnięcie, przez które Cordelia została niemal wyrwana mu z rąk.

Niemal jak idiota spoglądał na nieznaną mu kobietę, która krzyczała jak oszalała. Odynie drogi… naprawdę? Zacznie robić awanturę w szpitalu? Oby nie… a jednak! Psia krew. Jeszcze został nazwany pedofilem i… dostało mu się w twarz i w nogę. RANNĄ NOGĘ.

Zacisnął mocno zęby. Nie miałby nic przeciwko nawet mordobiciu, ale uderzenie kogoś w miejsce szczególnego bólu było poniżej pasa! Przymknął oczy… liczył w myślach do dziesięciu, żeby tylko się uspokoić i nie odszczeknąć czegoś tam tej nieznanej kobiecie. Nie był w humorze na przekrzykiwanie się. Całe szczęście, że niedaleko była Cordelia, która pomogła mu w ustaniu w miejscu, inaczej obaliłby się, bo powoli tracił równowagę, skacząc na jednej nodze. Jęknął boleśnie, jeszcze chwilę zajęło mu uspokajanie się.

Dopiero po tym, jak ból wyraźnie się zmniejszył, zerknął na pannę Catrice i tylko pokręcił głową. Matko kochana… Tyle niepotrzebnej agresji.

Pedofilia polega na wykorzystywaniu seksualnym osób niepełnoletnich – mruknął obrażony. – Przytulenie jest oznaką zaufania, radości, tęsknoty, etc. Więc...
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Paź 27, 2013 1:43 am

Wysłuchała pośpiesznego wyjaśnienia trybutki i dopiero wtedy przeniosła wzrok na obcego gościa, Fransa, mierząc go dokładnie. Miała wrażenie, że już się gdzieś spotkali, co było całkiem prawdopodobne. Może jakiś kolejny pomniejszy pracownik kochanego dziadka Cordelii?
- Cordelia – zaczęła ostrożnie, zbliżając się do dziewczyny. – Nie piernicz mi tu. Wiesz doskonale, że w obecnej sytuacji ruszanie się gdziekolwiek bez ochrony może się naprawdę źle skończyć. Nie wiemy, co wymyśli jeszcze ten popieprzony rząd, a mi naprawdę zależy na tym, żebyś dożyła spokojnej starości, okej? Twój dziadek też by tego chciał.
Nigdy nie powiedziała nikomu o tamtym deszczowym wieczorze, gdy prezydent Snow, siedząc za swoim biurkiem i wpatrując się w nią swoimi wężowymi oczyma, wręcz wymógł na Catrice, by w razie czego zaopiekowała się Cordelią. Dziewczyna przysięgła i musiała dochować tej przysięgi… Choćby i kosztem Fransa, który patrzył na nią dość niechętnym okiem.
- Ma pan źle założony ostatni szew. Dlatego pewnie czuje pan większy ból, niż powinien – strzeliła palcami na pielęgniarkę, a gdy ta podeszła, rzuciła: - Zdjęcie szwów. I może tym razem nie spartolcie roboty, co?
Obserwowała pielęgniarkę przy pracy, kręcąc głową z niedowierzaniem, gdy najwidoczniej zdenerwowana sanitariuszka zabrała się do roboty. Jednocześnie patrzyła to na Fransa, to na Cordelię, uśmiechając się lekko. Nie była głupia, a rumieńce na twarzy panny Snow mówiły wszystko.
- Proszę mi wybaczyć. Dziadek Cordelii szczególnie wyczulił mnie na to, aby jego ukochana wnuczka nie znajdowała się w stanie bezpośredniego zagrożenia. A za takie… - spojrzała na swoją Zwyciężczynię z uśmiechem – uważał mężczyzn.
Zerknęła na bliznę Fransa i pokręciła głową, myśląc, że nawet pijana małpa z piłką do metalu zszyłaby to lepiej.
- Mogłaś po prostu powiedzieć, że chcesz, żebym go do Ciebie przyprowadziła.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Paź 27, 2013 2:26 am

No dobra, może przesadziła z tym okazywaniem czułości, ale skąd miała wiedzieć, że Catrice im przeszkodzi? Nie żałowała tego, że spróbowała, a jedynie tego, że ją na tym przyłapano.
Przewróciła oczami, widząc jak jej opiekunka zaczyna się rozkręcać w swojej przemowie.
Kim ty jesteś, moją matką?
-Catrice, szanujmy się - syknęła w stronę brunetki, pragnąc oszczędzić sobie wstydu, a dziewczynie płuc. - Na moim miejscu zrobiłabyś dokładnie to samo.
Podniosła butnie głowę i zadarła podbródek wierząc, że taka postawa doda jej pewności siebie. Może jakaś maleńka część jej ciała chciała popisać się przed Fransem, ale na to nic już nie mogła poradzić.
Przełknęła jakoś gorzką pigułkę, którą niewątpliwie był tekst o dziadku. Ile to razy już nasłuchała się, czego by chciał prezydent Snow? Ciekawe, że dotychczas tylko jedna osoba zdawała się spełniać zachcianki samej Cordelii.
Tą osobą był oczywiście Frans, który krzywił się teraz z bólu i odliczał do dziesięciu. Panna Tudor nieźle go załatwiła, ale po takim przeszkoleniu, jakie posiadała, Cordelia cieszyła się, że nie doszło do niczego więcej.
Dziwną satysfakcję sprawiało jej podtrzymywanie Fransa, a gdy nadeszła pielęgniarka, dziewczyna zmrużyła oczy i spojrzeniem dała jej znać, co sądzi o tym nagłym zainteresowaniu raną mężczyzny.
Snow, uspokój się. Catrice czyta z Ciebie jak z książki.
Rzeczywiście, wydawać by się mogło, że brunetka dostrzegła więcej, niż jej zaprezentowano. Cóż, nic dziwnego, przecież szkolił ją sam Prezydent Snow.
Cordelia natychmiast się uspokoiła, przyjęła luźniejszą postawę, na twarz przywołała niewinny uśmieszek. Ta gra nie była jej obca, stosowała sprawdzone triki za każdym razem, gdy chciała coś ukryć.
Odczekała spokojnie aż pielęgniarka wreszcie zrobi swoje, a gdy odeszła, obserwowała ją przez chwilę. Wciąż podtrzymywała Fransa w pasie, przy okazji robiąc za jego podpórkę. Nawet tak niewinny dotyk sprawiał jej przyjemność.
Gdy wreszcie usłyszała jego głos, tym razem nie w myślach, ale obok, tuż przy swoim uchu, znowu poczuła te znajome dreszcze.
-Masz rację, mogłam to rozegrać inaczej - zdecydowała w końcu przyznać się do błędu, jakim była ucieczka przed Catrice. Ale przecież żadne z nich nie wiedziało, że dane im będzie się tu spotkać.
Spojrzała na Fransa i zdała sobie sprawę, że ich czas razem nieubłaganie dobiegał końca. Nie chciała się z nim żegnać, a już na pewno nie przy pannie Tudor, która i tak będzie próbowała wyciągnąć z niej wszystko, gdy już zostaną same.
-Mogłabym mieć ostatnią prośbę? - na szczęście potrafiła ukryć desperację w swoim przymilnym tonie - Odebrałabyś Bookera z izolatki? Ja się stąd nie ruszę, Frans mnie przypilnuje.
Spojrzała na Catrice z nadzieją, że dziewczyna szybko odgadnie jej intencje i daruje im kilka ostatnich minut sam na sam.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Paź 27, 2013 10:15 am

I vice versa, bo Frans rzucał właśnie niewidzialnymi piorunami z oczu w stronę opiekunki Cordelii i bacznie obserwował wszelkie wykonywane przez nią ruchy. Gdyby zareagowała nieco inaczej, to zapewne byłby milszy. Ale… nie. Na litość Odyna! Trzepnęła go w ranną nogę! RANNĄ! A to było zachowanie poniżej pasa, tym bardziej, że on żadnej krzywdy pannie Snow nie zamierzał zrobić. Żadnej. No, chyba że coś się zmieniło w toku myślenia społeczeństwa, że on nie nadążył za tą zmianą i teraz przytulaniec równa się zamiarom zrobienia komuś krzywdy?

W ciszy przysłuchiwał się temu, co mówiła owa Catrice. Cóż, miała rację, że nowy rząd mógł nadal zagrażać pannie Snow, ale Frans, nawet o kulach, byłby gotów zrobić wiele w obronie osoby na której – och, jak głupio było przyznać się do tego faktu –zależało mu. Tak też nie było o co się martwić, a tak przynajmniej wydawało się jemu. Nie mówiąc już o tym, że przypomniały mu się słowa pewnego wykładowcy, który powiedział przecież, że wszystko jest bronią. „Pani trzyma długopis, pani może mnie zabić!” Jednak poza tym – kobieta miała rację, której Lyytikäinen nie chciał potwierdzać, ze względu na to, że był na nią wściekły za skopanie go.

I wracając do osoby byłego Prezydenta… Dziadka!… ha, ha, ha, ha!… Ekhm! Stary Snow, ps. „Dziadek” wciąż posiadał nad ludźmi władzę, a przecież nie rządził! Co za kochany, upierdliwy człek! A może słowa panny Catrice miały być tylko zwykłym „pokrzepieniem” ducha? Jakoś słabo jej to poszło, sądząc po minie w jaką „przystroiła” się Cordelia. Uśmiechnął się delikatnie, wyraźnie rozbawiony całą tą sytuacją.

Nerwy już mu puściły, choć i tak pierwsze wrażenie o pannie Catrice było diabelsko negatywne i nie zapowiadało się na rychłą zmianę. NAWET, jeżeli dzięki niej doczekał się natychmiastowego pozbycia się szwów i jednej kuli. Nawet! To nadal nie zmieniało jego zdania. Radosny z doraźnej opieki z tego, że zainteresowano się nie tylko jego nogą, ale także gardłem – wrócił do pań, gdzie ponownie wpadł w uścisk Cordelii.

To pocieszające, że nie chciała się go pozbyć, że dla niej ten jeden głupi pocałunek okazał się być tylko otwarciem na nowy rozdział w ich relacji, a nie kolejnym przystankiem na relacji przekomarzania się – które było urocze i na pewno powróci, ale… No właśnie, nie było już wystarczające. Och. I była jeszcze jedna rzecz, z której się ucieszył – głos mu wrócił! I pomyśleć, że to tylko dzięki zdenerwowaniu! Co prawda nie był on tak czysty jak zazwyczaj, a miało się wręcz wrażenie, że Frans zjadł gwoździe i popił je jakimś kwasem… aczkolwiek mógł mówić! Z bólem, dość dużym, ale mógł!

„Dziadek” Snow akurat miał o mnie swoje jakże niewybredne zdanie – na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, bowiem przypomniał sobie ile razy znalazł się w areszcie za swoje zdanie na temat polityki rządu. A warto przypomnieć, że choć jako tako był „obcykany” w sprawach rządowych, to i tak tego nienawidził. Tego typu wiedza była mu potrzebna tylko po to, żeby móc prowadzić szemrane interesy na najwyższym poziomie, bez ingerencji policji i innych tego typu służb.

Odchrząknął czym prędzej, bo gardło swędziło go niewyobrażalnie po dwóch niezwykle (na ten stan) rozbudowanych zdaniach. Pomasował swoją szyję jako-tako, byleby spróbować zrobić coś dla zniwelowania bólu, nawet jeżeli to nie pomagało.

I wtedy nagle przestał, kiedy usłyszał słowa Cordelii. A to dopiero jest wyproszenie! Próbował zapanować nad tym, żeby nie uśmiechnąć się wrednie, ba(!), żeby nie pokazać języka pannie Catrice. To w końcu nie byłoby miłe i nie przedstawiłoby go w dobrym świetle, prawda? Aczkolwiek tylko czekał aż kobieta zniknie, choćby na chwilę.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Paź 27, 2013 11:35 am

Catrice z trudem powstrzymała się od wywrócenia oczami. Zachowanie Cordelii mówiło wszystko – dziewczyna była zakochana w tym gościu, kimkolwiek był.
- Cieszę się, że rozumiesz, że nie powinnaś zwiewać z izolatki. Naprawdę nie chcę znaleźć Cię gdzieś na ulicy w kawałkach, Cordelia.
Mówiła szczerze, zależało jej bowiem na życiu podopiecznej. Nawet jeśli zwiała przypadkowo, chcąc odnaleźć pozostałych trybutów, wystarczyło chwilę poczekać na wiadomości. To nie był dla Catrice problem; w przeciwieństwie do Snow, znała dokładnie położenie każdej izolatki.
- Cordelia, i tak miałam zamiar pójść po Bookera, już się obudził. – uśmiechnęła się do dziewczyny i obdarzyła Fransa przepraszającym spojrzeniem. Dopiero teraz wyczuła, że może faktycznie źle zrobiła, atakując faceta.
Powoli wyciągnęła dłoń w jego stronę.
- Proszę przyjąć moje przeprosiny – powiedziała szczerze. – Może w ramach przeprosin zechce pan odprowadzić Cordelię do nowego domu?
Uśmiechnęła się lekko i skinęła obojgu głową, po czym poszła do kolejnej izolatki.


// izolatka nr 2
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Paź 27, 2013 12:54 pm

Z nieukrywaną ciekawością obserwowała wymianę zdań i pojedynek na spojrzenia pomiędzy Catrice i Fransem. Gołym okiem było widać, że Tudor żałuje tego, co przed chwilą miało miejsce, a mężczyzna jest naprawdę nieźle wkurzony. Nic dziwnego, skoro został poturbowany i wyzwany od pedofili. Wyglądało na to, że ktoś tu właśnie dorobił się wroga, na dodatek nie byle jakiego.
Cordelia uśmiechnęła się pod nosem, ale mina jej zrzedła, gdy tylko na nowo przywołano do rozmowy postać Dziadka Snowa. To przykre, że już nigdy nie uwolni się od jego widma, ale przy okazji mogła dowiedzieć się ciekawej rzeczy o Fransie: miał do czynienia z jej dziadkiem. Czy bezpośrednio?
Spojrzała pytająco na swojego towarzysza i postanowiła zadać to pytanie przy najbliższej okazji, ale już nie dziś.
Dziś ich czas powoli dobiegał końca.
- Cordelia, i tak miałam zamiar pójść po Bookera, już się obudził.
Podziękowała Catrice posyłając jej wymowne spojrzenie. Miała nadzieję, że Rodwell jest cały i zdrowy, no i nie zdążył sobie jeszcze zrobić żadnej krzywdy. Zanotowała w pamięci, że musi mu kupić papierosy, co na pewno pomoże jej go udobruchać.
- Może w ramach przeprosin zechce pan odprowadzić Cordelię do nowego domu?
Coś podskoczyło jej w żołądku i zdała sobie sprawę, że ona wcale nie chce być odprowadzona. To oznaczało kolejne chwile razem, odkładanie nieuniknionego na później, a im dłużej to przeciągali, tym bardziej mogło ją potem boleć. Motyle w jej brzuchu zrobiły się nagle dziwnie ołowiane.
Odprowadziła Catrice wzrokiem i dopiero, gdy była już pewna, że jej mentorka zniknęła za rogiem, odwróciła się do Fransa, by spojrzeć mu w oczy. Wolała powiedzieć to pierwsza niż usłyszeć identyczną propozycję z jego ust.
-Nawet nie wiem, gdzie teraz mieszkam - zażartowała, nerwowo bawiąc się palcami - Darujmy sobie to całe odprowadzanie, z Twoim tempem doszlibyśmy tam jutro.
Wskazała na kule i miała wielką nadzieję, że Frans nie poczuł się nawet odrobinę urażony jej słowami. Nie chciała aby się nadwyrężał, ale przecież jasne wyłożenie tego oznaczałoby przyznanie się, że o niego dba. Że jej zależy. Nie wolno jej było ukazywać swoich słabości.
No tak, bo akcja na ławce to była tylko niewinna gra z Twojej strony, Snow.
Ten nieznośny głosik w jej głowie znów raczył się odezwać, a na dodatek ironizował. No tego już było za wiele, jak dla małej, bezbronnej Zwyciężczyni Igrzysk.
-Dziękuję Ci za dzisiaj - powiedziała, robiąc krok w jego stronę. To oczywiste, że znowu chciała go przytulić. I nie tylko przytulić. Ale nie mogła tego znowu zrobić, nie mogła się tak przyzwyczajać. Może pojawienie się Cat właśnie to jej uświadomiło? A może po prostu chciała ochronić samą siebie?
-Pamiętam o tym hotelu. Sobota może być? - uśmiechnęła się niemrawo i nagle zaczęła uciekać wzrokiem - Postaram się o jakiś telefon i jeszcze dam Ci znać.
Wsadziła ręce do kieszeni płaszcza i nagle jakby sobie o czymś przypomniała. Przywołała na twarz wesoły uśmieszek i wypaliła:
-Może mógłbyś się podzielić papierosami? - wolała nie informować go o tym, że nie były one dla niej.
Czemu? Czyżby podejrzewała, że mógłby zacząć być zazdrosny? Nie, taki mężczyzna, jak Frans, na pewno nie byłby zazdrosny o kogoś takiego, jak ona. Najwidoczniej Cordelia przypisała mu swoje własne uczucia.

Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Paź 27, 2013 2:33 pm

Rzeczywiście, niemal wszystkie znaki na ziemi i niebie podpowiadały, że Cordelia była zakochana we Fransie… ale nie tylko ona. Naprawdę byłoby mu głupio przyznać się do tego jakże prozaicznego czynu, ale on także coś czuł. Coś więcej, coś z czym dotychczas nie miał do czynienia. Nie przebiegało to tak samo jak u większości zwykłych ludzi. Zapewne do statusu oficjalnej pary dużo im brakowało nie tylko w wieku, ale i w zachowaniu. Natura Lyytikäinena była bowiem taka, że musiał mieć wokół siebie dużo partnerów, których nie kochał z serca, a jedynie w… łóżku, to znaczy z którymi po prostu pieprzył się na lewo i prawo. Żeby więc być bezkreśnie oddanym pannie Snow, owe uczucie musiałoby się rozwinąć jeszcze bardziej. Póty co, Frans stał w takim położeniu, w którym trudno mu było rozstać się ot tak z Cordelią. To, że za chwilę miał wrócić do życia codziennego i swoich problemów oraz kłopotów – poważnych kłopotów! – było dla niego taką abstrakcją, że wciąż w to nie dowierzał. Jednak tak musiało się wkrótce stać, a czas uciekał i uciekał… i ponaglał zarówno jego, jak i ją.

Tu pomocna okazała się Catrice, która zbierała się – na życzenie Cordelii – do odejścia. Całe szczęście! To stwarzało bowiem idealny moment na pożegnanie. Bardzo idealny, niemal jak z jakiejś popieprzonej komedii, której Frans normalnie nienawidził oglądać, ale kiedy działa się u niego na żywo, tak jak teraz – przeżywał ją jak jasna cholera, jak Hitler II Wojnę Światową. Mimo to starał się zachować spokój ducha, nie chciał nagle wybuchnąć entuzjazmem i niemal zacząć śpiewać w podziękowaniu dla Catrice za to, że idzie sprawdzić, co dzieje się u innego Trybuta (którego imię, tak a propos, kojarzył, ale nie pamiętał do końca skąd). Ba, nawet przyjął przeprosiny owej kobiety za to całe pobicie i uścisnął dłoń! Cóż za honorowa postawa… spowodowana chęcią pobycia ostatnich chwil sam na sam z panną Snow. Jednak… to nie wszystko. Zaproponowano mu odprowadzenie Cordelii do Domu Zwycięzców? Naprawdę? Ta kobieta chciała ich poniekąd zabić? Przecież widziała w jakim stanie znajdowała się jej podopieczna, prawda? Zapewne też domyślała się, co musi czuć Frans i proponowała coś takiego? To by tylko wzmocniło całą okropną żałość u obydwóch.

Chciałbym… – zaczął, ale w połowie słowa urwał mu się głos. Odchrząknął głośno, spróbował jeszcze raz, ale nie wydobył z siebie żadnego dźwięku, więc odchrząknął jeszcze raz, aż w końcu mógł kontynuować swoją odpowiedź: – Chciałbym, ale wzywają mnie obowiązki.

Bądź co bądź nie utrzymywał się z powietrza. Musiał pomyśleć o swoim biznesie, to znaczy o Violatorze, musiał zacząć wracać do zdrowia… i być coraz baczniejszym na każdym kroku. Nie był już tylko właścicielem klubu. Obecnie w ciągu jednego tygodnia dorobił się tylu grzechów, że jeżeli tylko jego Nifelheim istniał, to z całą pewnością bogini Hel przyjęłaby go z otwartymi ramionami… by przepełnić go jeszcze większą ilością żali i ostatecznie wykończyć jego duszę. Te grzechy były obecnie tak duże, że jedyne co powodowało u niego uśmiech, to obecność Cordelii i fakt, że przeżyła Igrzyska. Jednak, nie mógł liczyć na to, że będzie przy nim niemal codziennie, tak jak kiedyś. Poza tym nie mógł też narażać ją na niebezpieczeństwo. Wystarczało to, że on w takowym się znajdował i nie chodziło tutaj o przypadkowy postrzał w nogę, a o to, co niedługo mogło się wydarzyć… i zapewne się wydarzy. Do tego czasu miał jednak udawać, że nic się nie stało, a w razie wszelkich problemów – kryć się. Ku temu potrzebował też dowiedzieć się, gdzie znajduje się dziadek Snow, ale to już na spokojnie. Jakoś do tego dotrze. Jakoś – tu zerknął na Cordelię i zaraz odwrócił twarz gdzieś na bok. Nie mógł jej tak wykorzystywać. Gdyby nie był w niej zauroczony lub nawet zakochany, owszem… Gdyby byli na zasadzie relacji sprzed Igrzysk – mógłby, ale teraz… nie mógł. Będzie musiał inaczej dostać się do Snowa. Zupełnie inaczej.

Teraz jednak musiał się z nią pożegnać. Powoli. Milczał przez cały ten czas, dopóki nie usłyszał jej głosu, wtedy dopiero zaśmiał się gorzko i przytaknął. Rzeczywiście, lepiej nie kontynuować tego spotkania w ten sposób. Tu mieli zakończyć swoje spotkanie i tyle. Na całe szczęście to ona zrobiła pierwszy krok i przytuliła się do niego. Serce zabiło mu szybciej, przymknął oczy i objął ją wolną ręką. Jakiś niewidzialny kołtun stanął mu w gardle i nie dało się go przełknąć, tym bardziej mając w głowie prognozowaną wizję przyszłości. Jak on ma jej o tym wszystkim opowiedzieć? Czy w ogóle powinien ją o tym wszystkim uświadomić? A co jeżeli Cordelia dowie się o tym wszystkim z „trzeciej ręki”? Jak wtedy się zachowa? Czy wciąż będzie coś do niego czuć? A jeżeli znienawidzi go? Co stanie się wtedy? Nie wiedział, ale pytania kłębiły mu się w głowie i nie dawały mu odpocząć i cieszyć się z tego, że ma przy sobie… cóż… chyba swoją ukochaną, a tak przynajmniej mu się zdawało… chociaż, czy do ukochanej jeszcze jej nie brakowało? Musieliby chyba spędzić ze sobą znacznie więcej, żeby móc ją nazwać w ten sposób ze stuprocentową pewnością.

Sobota byłaby więc idealnym pomysłem, o ile do tego czasu nie stanie się nic złego… To znaczy, o ile nikt go nie zaaresztuje. O ile nikt nie będzie go śledzić, o ile nikt nie będzie chciał wykorzystać ich relacji do niecnych celów. Wpierw musiałby więc dowiedzieć się tego i owego, obadać teren. Całe więc szczęście, że był w posiadaniu telefonu, całe więc szczęście.

Postaram się być – wychrypiał ledwo. – O ile nic mnie nie zatrzyma. Jak coś, będziemy w kontakcie – uśmiechnął się delikatnie. Widać było po nim, że w jego życiu coś dzieje się nie tak… miał jednak nadzieję, że Cordelia nie jest jasnowidzem i nie dowie się z gwiazd o co tak naprawdę chodziło. – I jasne – dodał cicho, bo znowu zaczął tracić głos. Podał jej całą paczkę papierosów. Nie miał na nie teraz ochoty. Był zbyt zdenerwowany i przepełniony zbyt różnymi emocjami, żeby palić.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Paź 27, 2013 5:56 pm

Znowu uczepiła się jego płaszcza, jakby mało jej było desperacji na dziś. W jakimkolwiek stanie by się teraz nie znajdowała, czy to było zakochanie, zauroczenie, czy jeszcze coś podobnego, nie umiała sobie z tym poradzić. Od małego dorastała w przeświadczeniu, że miłość jest jedną ze słabości, a okazywanie uczuć pomaga wrogowi odnaleźć nasze słabe punkty. Przywiązywanie się do ludzi na dłuższą metę powoduje tylko nieznośny ból.
Mało miała przykładów dookoła? Lorin, Amanda, ten jej kochaś, kolega Hope, sama Hope i jej bliźniaczka, Connor - oni wszyscy umarli, bo im na kimś zależało i nie potrafili wystarczająco zadbać o siebie. A gdy sama Cordelia złamała to postanowienie i pozwoliła sobie na przyjaźń z Arturem... no cóż, wszyscy widzieli, jak to się dla nich skończyło i jak zareagowała panna Snow po stracie kogoś bliskiego.
Nie wolno jej było poczuć niczego do Fransa, to było niewłaściwe z każdej możliwej strony, niebezpieczne, niemoralne i po prostu... niesamowite.
Gdy tak stali przytuleni, oboje, razem, Cordelia była pewna, że muszą czuć dokładnie to samo. Ponieważ dawno już coś ich ze sobą związało, a teraz ta nić się naprężała. Coraz bardziej i bardziej, tak, że aż bolało. Ale przecież wystarczyło tylko się rozejść, to nie mogło być nic strasznego.
Nie wiedziała, co może jeszcze powiedzieć, ale po raz kolejny milczenie mogło okazać się bardziej wymowne. Uśmiechnęła się lekko, gdy usłyszała o obowiązkach.
-Podobno był jakiś zamach. Trochę ludzi zginęło, więc na pewno inni będą szukać pocieszenia. Wróżę rozkwit interesu - czy ona właśnie żartowała o śmierci niewinnych ludzi? Jakkolwiek okrutnie to zabrzmiało, to wydawało jej się, że ma do tego pełne prawo, w końcu na arenie stanęła z nią twarzą w twarz.
Była tak bardzo skonfundowana, że nie wiedziała, co ma dalej robić. Wahała się pomiędzy kopnięciem w automat, ponownym pocałowaniem Fransa tu i teraz, przy wszystkich, a ucieczką ze szpitala. Dziś już raz okazała się tchórzem, nie miała więc wiele do stracenia.
Wybrała jednak opcję pośrednią. Odsunęła się wreszcie od mężczyzny i posłała mu niemrawy uśmiech. Tylko sekundy dzieliły ją od zalania się łzami, jeśli dalej mieli tak tutaj stać.
-Będziemy w kontakcie - powtórzyła po nim i zagryzła wargi. W tym samym momencie obiecała sobie, że jeśli rzeczywiście dojdzie do tego spotkania w hotelu, postara się utrzymać własne emocje na wodzy. Takie rozchwianie było bardzo niekorzystne, nie tylko dla własnego zdrowia psychicznego, ale także dla tego, jak była odbierana przez Fransa. Skoro ich relacja jakimś cudem przeistaczała się z droczenia w coś, nie mogła przecież zachowywać się jak rozkapryszony dzieciak ani tym bardziej użalająca się nad sobą pannica.
Trzeba to było rozegrać po dorosłemu.
-Dzięki - schowała paczkę papierosów do kieszeni i poprawiła swój płaszczyk. - No to... do soboty.
Próbowała to rozegrać w stylu dawnej Cordelii Snow. Uśmiechnęła się delikatnie i odwróciła, a potem pomaszerowała spokojnym krokiem w kierunku wyjścia, gdzie zauważyła Catrice i Bookera.
Ale ta nieznośna więź z Fransem znowu dała o sobie znać, napinając łączącą ich nić z każdym kolejnym krokiem. No nic, zaraz się zerwie. Musi, prawda? A potem poboli i przestanie.
A przynajmniej taką Cordelia miała nadzieję.

| zt, Dom Zwycięzców

OLA, DZIĘKUJĘ, JESTEŚ NAJLEPSZA <33
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy EmptyNie Paź 27, 2013 7:08 pm

Być może było i tak, że przywiązanie do ludzi na dłuższą metę powodowało ból, ale czasem był to tak piękny ból, że tęskniło się za nim po wielu latach od zerwania więzi. Frans – chociaż nie chciał się do tego przyznać – być uzależniony od innych, niemal tak jak był od papierosów. Właśnie uświadomił sobie, że jego dotychczasowe życie było jednym wielkim bałaganem, burdelem, chaosem nad którym nie dało się zapanować. Cały jego światopogląd polegał na sianiu zniszczenia i spustoszenia, spędzaniu niemożliwej do zliczenia ilości godzin w oparach papierosów i taniej wódki. Jednak od tego dnia miał wrażenie, że wyobrażenie o jego życiu zmienia się. Musiał w końcu dorosnąć umysłowo. Powodem była Cordelia. Chciał, żeby owe przywiązanie, nawet jeżeli miało zerwać się wkrótce lub po wielu latach, zapadło mu w pamięć, nie patrząc na to, co będzie się działo. Ba, żeby była pocieszająca, nawet wtedy, jeżeli znajdzie go Grupa Egzekucyjna, postawi przed odpowiednim organem i skaże na karę śmierci… chciałby, żeby jego jedyne poczucie zauroczenia w całym życiu było takie, że mógłby uśmiechać się przed samą boginią świata podziemnego, Hel.

Co zabawniejsze – jakimś dziwnym trafem, Cordelia zaczęła temat mostu. Frans momentalnie spojrzał na nią zaskoczony. Dlaczego akurat musiała poruszyć ten temat spośród wszystkich możliwych? Dlaczego nie wpadła na pomysł pogadania o jakże mroźnej zimie w Panem? Co gorsza, Frans naprawdę poczuł się winny. Dotychczas miał o tym całym zdarzeniu jedną opinię, która była cytatem Machiavelli’ego: „Cel uświęca środki”. Nie obchodziła go śmierć prawie stu pięćdziesięciu osób. Na zapisanych kartach historii zdarzały się przecież przypadki kilkumilionowych morderstw, a ludzie przecież wychwalali generałów, prezydentów, wodzów, którzy dopuszczali się takich zbrodni. Dlaczego więc czuł się tak bardzo winny przy Cordelii? Czyżby powodowała u niego otworzenie na cholerną empatię? Empatię!? Taki proces mógłby być dla niego zgubny, ba, mógł spowodować, że Frans zacznie się martwić i nie daj Odynie sam przyzna się do winy… a jeszcze nie mógł. Nie mógł, bo nie chciał zginąć przed spełnieniem się jego marzeń o jego wolności.

Panna Snow stawiała go w rozdarciu pomiędzy złem a dobrem. Co powinien wybrać? Dobro? Uczciwość? Bycie szczerym wobec niej i wielu ludzi? W obecnym świecie bohaterowie bardzo szybko ginęli, bowiem byli zagrożeniem dla panującej władzy, ba, zawsze nim byli. Zło? Brak uczuć? Przecież był zauroczony w Cordelii! Nie mógł tak nagle wyzbyć się tego uczucia! Może z czasem… ale czy był sens? Przecież obydwoje czuli to samo, dlaczego mieliby rezygnować? Po co? Jedyną słuszną opcją mogłoby więc być granie pośredniego charakteru w tym tragikomicznym dramacie. To wymagało jednak odpowiednich umiejętności, zachowania jako-takiego dystansu, aktorstwa. Nie łatwo jest udawać przed tyloma ludźmi! Przed Cordelią!... czy musiał przed nią nosić maskę zwykłego, nieco chamskiego, ale w głębi duszy kochanego właściciela burdelu? Czy nie mógł jej powiedzieć o swojej winie? Nie wiedział… bał się. Bał się, że ta okrzyknie go mordercą. Gdyby miał do czynienia ze Strażnikami Pokoju, to bawiłby się zeznaniami, mówiłby to, co tylko by chciał, potrafiłby oddzielić poczucie winy od chęci przeżycia, która wymusiłaby na nim aktorskie zagrywki. Jednak z panną Snow tego nie potrafił. Mógł jedynie unikać tego tematu, starać się nie wgłębiać w niego. Tak też musiał zachować pośrednią relację pomiędzy kryminalistą a marzycielem o wolności. Musiał przed nią zachowywać się jak on sprzed akcji na moście.

Tak, słyszałem o tym – odpowiedział jej ochryple. – Zapewne paru zrozpaczonych mężczyzn i kobiet przyjdzie się czegoś napić, ale nie wróżę zbyt mocnego rozkwitu interesu – zaśmiał się. To znaczy próbował, z wcześniej podanego względu.

A może powinien spróbować być sobą sprzed Igrzysk? Z każdą minutą Cordelia pogłębiała dystans między nimi. Z każdą minutą miał wrażenie, że niebezpiecznie oddala się od tego, co działo się w parku przy szpitalu, na ławce, że może ten cały pocałunek był jakimś głupim snem? Może też to całe uczucie było fałszywe? Nie dla niego. Nie dla niego, bowiem dał się złapać w tę niebezpieczną sieć miłości, jakkolwiek tandetnie i nieromantycznie by to brzmiało. Mimo to nie chciał narzucać się dziewczynie, skoro ta zaczynała się oddalać. Posmutniał ino, pomimo tego, że na jego twarzy pojawił się dziwny, sztuczny uśmiech. A może ona chciała przekazać coś innego? Jego myśli na nowo ożywiły się, jak po zażyciu jakiegoś napoju energetycznego. Może ona chciała mu coś w ten sposób przekazać, może wcale się nie dystansowała?... Głupiał, naprawdę zaczął głupieć! Nie mógł tego jednak pokazać, bo w jakim świetle by się postawił? Trzydziestotrzyletni mężczyzna, którego myśli podporządkowują się szesnastolatce? Czy aż tak można oszaleć podczas pierwszego prawdziwego zakochania?

Do soboty – odpowiedział jej z jakąś boleścią w głosie, wcale nie spowodowaną chorobą krtani. Chciał ją pocałować, ale doskonale wiedział, że nie mógł. Nie przy ludziach, nie kiedy był tak pogubiony we własnych uczuciach. W końcu uśmiechnął się, nieco szerzej, radośniej. Czeka go powrót do życia, knucia i udawaniu, że nie jest winien żadnych zbrodni, choćby mieli go lać po mordzie. A to z całą pewnością mu się uda, o ile Cordelia nie rozbudzi w nim na dobre empatii swoją osobą. Oby.


/Violator
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Hol wejściowy Empty
PisanieTemat: Re: Hol wejściowy   Hol wejściowy Empty

Powrót do góry Go down
 

Hol wejściowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Hol Wejściowy
» Hol wejściowy
» Hol wejściowy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Szpital im. Sacromanthy Beaudelaire-