| Temat: Caesar Flickerman Pią Sie 02, 2013 4:32 pm | |
| Caesar FlickermanStanley TucciIMIĘ: Caesar NAZWISKO: Flickerman DATA URODZENIA: 09.06.2235r. MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej ZAJĘCIE: a czy to ważne? W KOLCu i tak każdy jest nikim.- Georgia Flickerman - matka Caeara, chodzący znak firmowy co najmniej sześciu kapitolińskich centrów urody. Kochała syna? To zależy, czy postępował tak, jak ona sobie tego życzyła i czy miała w tym swój interes. Syn ją kochał? Bardzo wątpliwe, jednak w życiu czasem lepiej robić dobrą minę do złej gry... niż potem umierać ze wstydu, czytając rubryki plotkarskie w kilkunastu gazetach. Aktualnie diabeł jeden wie, co się stało z panią Flickerman. - Maksym Flickerman - ojciec Caesara, a jednocześnie jego poprzednik na stanowisku prezentera telewizyjnego. Pokryta kurzem legenda mediów Kapitolu, na dobrą sprawę z winy-nie winy Caesara. Sam Filckerman bynajmniej nie czuł się źle z myślą, że jego ojciec powoli odchodzi w zapomnienie. I tkwi w nim nadal, na chwilę obecną jednak w KOLCu, w jakiejś rozpadającej się ruderze. - Xavier Flickerman - młodszy brat Caeara, którego określenie mianem pracoholika byłoby najpewniej jednym wielkim niedomówieniem. Trudno powiedzieć, żeby między braćmi istniał kiedykolwiek jakiś kontakt, który nie polegałby tylko na rzuceniu sobie spojrzenia mówiącego "nawet nie próbuj się odzywać, nie mam na to czasu". Nie wiadomo, co stało się z Xavierem po rebelii, najprawdopodobniej w ogóle o niej nie słyszał i nadal siedzi w swoim biurze zasypany papierami. - Blue i Hope Flickerman - ukochane bratanice Caeara, praktycznie oczka w jego głowie. Flickerman zrobiłby dla nich wszystko, a za czasów "starego, dobrego Kapitolu" nieustannie zasypywał je upominkami i zapraszał do swojego studia. Jednak po tym, jak bliźniaczki trafiły do KOLCa, a następnie zostały wylosowane na trybutki, Caesar kompletnie się załamał - zresztą nie on jeden. - Marley Hargove - adoptowana córka Caesara, jak zawiadamiają dokumenty. Ale na przekór oficjalności, już bardziej wciśnięta mu niemal na siłę drogą przysługi. Chociaż nie brzmi to najkorzystniej, Flickerman uważa, że Marley była - i nadal jest - jedną z najważniejszych osób w jego życiu, kimś, na kogo zawsze by stawiał i kimś, kogo w tym momencie bardzo chciałby odnaleźć. Hej, słyszeliście kiedyś, gdziekolwiek, nazwisko Flickerman? Oczywiście, że tak, nie ma mowy, by ktoś o nim nie słyszał. W Kapitolu można je spotkać - czy raczej można było - na równi z nazwiskiem Snow, choć zapewne tylko wtedy, gdy sam prezydent wyraził na to zgodę. Jednak mimo wszystko ciężko byłoby sobie wyobrazić, żeby ktoś z rodziny Flickermanów wiódł ciche i spokojne życie, które gubiłoby się w tłumie wielu innych, znacznie ciekawszych. Akurat w tym przypadku Caesar nie był wyjątkiem. W zasadzie można by powiedzieć, że całe dzieciństwo Flickermana pod opieką na pierwszy rzut oka troskliwych rodziców było raczej monotonne, jeśliby pominąć tę cyfrę z wieloma zerami na koncie jego ojca. Zresztą niejedno dziecko, czy nazywające się Crane, czy Templesmith, dorastało w przekonaniu, że jest esencją śmietanki towarzyskiej najwyższych sfer Kapitolu. I tutaj także Caesar nie był wyjątkiem. Mając ojca prezentera i matkę celebrytkę, dorastał w przekonaniu, że jego droga do osiągnięcia sławy, majątku i statusu społecznego jest prosta i niewyboista. A na dodatek taka, którą przebędzie w luksusowym samochodzie z szoferem za kierownicą. Caesar co prawda nie jest wróżką, ale to akurat się sprawdziło, choć również za sprawą jego charyzmy i oryginalnej osobowości, która wyróżniała się na tle wielu innych. Zarówno w szkołach, które ukończył, jak i na studiach Flickerman z łatwością wybierał sobie przyjaciół, jakby kolekcjonował co ładniejsze kamienie na plaży. Niedbalstwo, jeśli chodzi o kontakty, nie leżało ani w jego interesie, ani ojca, przez co nasuwa się prosty wniosek, że Caesar bardziej wdał się w Maksyma niż w Georgię. Mimo że od dziecka mógł na nim polegać - i często polegał - Caesar miał jednak własne zdanie. Po części wolał osiągnąć sukces sam, wierząc, że później jego satysfakcja będzie większa. Być może to właśnie ten fakt czynił go odrobinę innym od reszty Kapitolińczyków, bardziej ludzkim. Jednak prawda była taka, że od najwcześniejszych lat z zapałem śledził każdą edycję Głodowych Igrzysk, a w szczególności część z wywiadami, wyobrażając sobie, że jest na miejscu ojca. Trybuci trybutami, ale Caesar musiał skupić się najpierw na własnej karierze. Kiedy i Flickerman, i jego brat wyprowadzili się z domu, ta nadeszła zresztą bardzo szybko. Caesar zaczął pracować w studiu telewizyjnym, zaczynając oczywiście od stanowiska asystenta prezentera, które - nietrudno zgadnąć - mimo protestów załatwił mu ojciec. Przez następne lata Flickerman piął się w górę po szczeblach kariery zadziwiająco szybko; nie przypominało to ciężkiej i morderczej wspinaczki, już prędzej wchodzenie po schodach. Wszelkie opinie, że w Kapitolu najszybszą drogą do sławy są albo kontakty, albo wypchany portfel, w przypadku Caersara nie miały większego znaczenia - tego człowieka po prostu nie dało się nie lubić. A kiedy właściwie zaproponowano mu posadę prezentera telewizyjnego? Sam Caesar pamięta tylko, że pił wtedy kawę w jakiejś kawiarni, gdy zadzwonił telefon, a na to, co usłyszał od rozmówcy, zdołał odpowiedzieć jedynie "tak, oczywiście". Dosłownie w tym samym momencie ekrany wszystkich telewizorów plazmowych w pomieszczeniu zaczęły ukazywać relację z ostatniej chwili - przejście na emeryturę Maksyma Flickermana. Zaledwie kilka minut później Caesar był zmuszony jechać do studia, udzielać wywiadów i zacząć nowe życie, o którym zawsze marzył. Kolejne lata spędzane w mediach mijały nieprawdopodobnie szybko, przynosząc Flickermanowi coraz więcej pieniędzy i coraz więcej znajomych - o popularności już nie wspominając. Chociaż Caesar był człowiekiem niemożliwie zapracowanym, zawsze znajdował chwilę na odwiedziny bratanic, Blue i Hope, w swoim studiu. Samego brata, a ojca bliźniaczek nie widywał wcale, lecz nie przejmował się tym, skrycie ciesząc się, że w pewnym stopniu może zastąpić dziewczynkom ojca. Obsypując obie prezentami, przedstawiając różnym ludziom i zabierając do ciekawych miejsc, czuł się spełnionym człowiekiem, choć nigdy nie zastanawiał się specjalnie nad perspektywą małżeństwa i posiadania dzieci. Jednak jak na ironię, wkrótce później jego dobra znajoma jeszcze z czasów studiów, Cecilia Delaney, odwiedziła go w domu, prosząc o coś, co na początku wydało się Flickermanowi wręcz nienormalne. Cecilia miała bowiem córkę, Marley, którą nie mogła się zająć, a która nie miała nikogo innego oprócz Delaney - z tym jednak wyjątkiem, że dziewczyna była wrogo nastawiona do matki. Chociaż Caear nie mógł uwierzyć, że Cecilia prosi go o zaopiekowanie się Marley przez kilka lat, z jakiegoś niewiadomego powodu zgodził się. Czy to było współczucie dla dziewczyny? A może myśl, że byłaby ona jak jego własna córka? Kto wie. Kiedy dziewczyna wprowadziła się do domu Flickermana, sprawiała wrażenie butnej i taka też była. Niespecjalnie przejmowała się zasadami i Caesar niekiedy żałował swojej decyzji, jednak w głębi ducha powoli zaczynał traktować Marley jak własną córkę i z czasem zamiast pomstować na Cecilię, zaczął zajmować się wychowywaniem dziewczyny. Miał szczęście, że był człowiekiem cierpliwym, bo minęło wiele tygodni, zanim Marley przyjęła do wiadomości choć cześć jego poleceń. Jednak mimo to Flickerman czuł, że zaczyna dogadywać się z dziewczyną, a nawet dostrzegł, że tkwi w niej niezwykła charyzma i urok osobisty, na których postanowił się skupić, pragnąc zapewnić Marley jak najlepszą przyszłość. Wraz z mijającymi latami dziewczyna stawała się bogatsza o wiedzę, a gdy już wyprowadziła się z domu, dostała pracę w redakcji i zaczęła samodzielne życie, Caesar był pewien, że wiele w nim osiągnie. Nie mógł jednak cieszyć się jej szczęściem zbyt długo, bo feralne 74. Głodowe Igrzyska pociągnęły za sobą rebelię i ciężkie czasy dla ludności Kapitolu. A zwłaszcza dla Caesara. Gdy wybuchła wojna, a wojska Trzynastego Dystryktu wkroczyły do stolicy, Flickerman został natychmiast aresztowany. Co gorsza, w żaden sposób nie mógł skontaktować się z Marley, a nawet z resztą rodziny. Niedługo potem trafił do Kwartału Ochrony Ludności Cywilnej, w którym zarówno ciężkie warunki, jak i niepokój oraz strach zupełnie go zmieniły, powodując, że stał się zupełnie innym człowiekiem. Mimo że na początku próbował nie tracić nadziei, nie udało mu się to, gdy Coin ogłosiła się prezydentem Panem. Natomiast zarządzenie 75. Głodowych Igrzysk z udziałem dzieci z KOLCa dobiło Caesara jeszcze bardziej. Co prawda wiedział, że w Kwartale przebywają również Blue i Hope, jednak nie podejrzewał, że zostaną wylosowane. Dla Flickermana był to olbrzymi cios. Doszedł do wniosku, że wkrótce być może nie będzie już nikogo, na kim mogłoby mu zależeć. Oprócz Marley, o ile zdołałby ją odnaleźć. Jaki jest Caesar? To byłoby idealne pytanie, gdyby nie fakt, że trzeba raczej zacząć od tego, jaki był i jak zapamiętali go Kapitolińczycy. Człowiek, który potrafi śmiać się ze wszystkiego i nigdy nie straci głowy podczas rozmowy łatwo zapada w pamięć, tym bardziej, że nosi nazwisko Flickerman. Jednak mimo tego sprzyjającego w wielu innych okolicznościach faktu Caesar nigdy nie musiał się wysilać, by zdobyć czyjąś sympatię. Tego człowieka po prostu nie da się nie lubić - wniosek był prosty. Dzięki swoim umiejętnościom i osobowości szybko pozyskiwał przyjaciół, rzadziej się z kimś nie zgadzał, a jeszcze rzadziej - miał coś z kimś na pieńku. Stwierdzenie, że Flickerman zna chyba każdego, wcale nie jest bezpodstawne. Co więcej, mimo że chyba nikt nie zdoła zliczyć, ilu osobom uścisnął rękę, Caesar pamięta każdego. Życie wystawnymi bankietami dla samej elity, a przede wszystkim swoją pracą miało swoje zalety - a raczej wiele zalet. Czy to złoty język, czy wrodzone poczucie humoru, nie wiadomo, co tak właściwie sprawiało, że gdy Flickerman pojawiał się wśród tłumu, wszyscy od razu chcieli zamienić z nim słowo. A to samego Caesara niezwykle cieszyło. Programy telewizyjne, w których się pojawiał, biły rekordy popularności, natomiast Igrzysk, podczas których by się nie pojawił, nikt nawet nie próbował sobie wyobrazić. Jednak choć zdawałoby się, że to typowy Kapitolińczyk z krwi i kości, zwariowany na punkcie farbowania włosów i wymyślnych strojów, miał w sobie coś jeszcze, co zdecydowanie ułatwiało mu pracę z trybutami podczas wywiadów. Czy była to idealnie odmierzona szczypta współczucia, którego nabrał przez lata? Czy może myśl, że w tym wszystkim tkwi jednak pewna niesprawiedliwość? Sam Caesar nigdy do tego nie doszedł, starając się po prostu jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Wszystko jednak pękło jak bańka mydlana po tym, gdy Flickerman trafił do KOLCa. Można było się spodziewać, że dla większości Kapitolińczyków będzie to szok i przerażenie, jednak dla Caesara stanowiło to bardziej koniec jego oświetlonego reflektorami świata mediów. Chociaż zdawałoby się, że z silną osobowością przetrwanie w Kwartale będzie należało raczej to tych łatwiejszych, stało się zupełnie odwrotnie. W tym momencie Flickerman to już zupełnie inny człowiek. Jeśli szukasz pewnego siebie, charyzmatycznego prezentera telewizyjnego, wątpliwe, że będzie nim Caesar. Spotkasz raczej łysego, wyraźnie strapionego człowieka w starym płaszczu, od którego czuć silną woń jakichś tanich papierosów. Najpewniej wyżebranych od kogoś lub wymienionych za coś i tak mało wartościowego. Pobyt w Kwartale i wszelkie nieszczęścia, które na niego spadły, sprawiły, że prawie zupełnie się załamał i stracił jakąkolwiek chęć, by walczyć o swoje - w szczególności rodzinę, której został pozbawiony. Jakby tego było mało, drastyczna zmiana otoczenia bynajmniej nie wpłynęła na niego korzystnie. Momenty, w których wymusza na sobie uśmiech, należą do rzadkości, a puenty dawnych żartów już dawno przestały śmieszyć. Życie z dnia na dzień w jego przypadku idealnie się sprawdza, bo Flickerman i obawia się każdego kolejnego dnia, i tego, który aktualnie trwa. Po ulicach Kwartału zwykle włóczy się samotnie z opuszczoną głową i zgnębioną miną, rozpamiętując to, co przeminęło, a jednocześnie wciąż bojąc się o życie bratanic i Marley, której odnalezienie byłoby cudem. A w cudy Caesar już dawno przestał wierzyć, z każdym mijającym miesiącem utwierdzając się w przekonaniu, że żadna siła nie zdoła zmienić sytuacji w Panem, a tym samym poprawić losu jego i uwięzionych w KOLCu Kapitolińczyków. → Od kiedy trafił do KOLCa, cierpi na bezsenność. → W pierwszych tygodniach pobytu w Kwartale stracił wszystkie włosy przez łysienie plackowate. → Już od dłuższego czasu nałogowo pali papierosy, posuwając się do najróżniejszych rzeczy, by je zdobyć. → Kiedy tylko może, wypytuje każdego, kto mógłby coś wiedzieć o Marley, jednak skrycie powoli zaczyna sądzić, że to nie ma już większego sensu. → Odkąd ogłoszono 75. Głodowe Igrzyska, a Blue i Hope zostały wylosowane, zaczął prawdziwie nienawidzić corocznego turnieju. → Od pewnego czasu ma problemy ze wzrokiem i musi nosić okulary - inaczej jest ślepy jak kret. |
|