IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Korytarz

 

 Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Korytarz Empty
PisanieTemat: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Sie 07, 2014 11:39 pm

Powrót do góry Go down
Emrys Everhart
Emrys Everhart
https://panem.forumpl.net/t2555-emrys-everhart
https://panem.forumpl.net/t2557-emrysa#36607
https://panem.forumpl.net/t2556-emrys-everhart
Wiek : 19 lat
Zawód : trybut
Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce
Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyNie Sie 17, 2014 1:15 pm

/następnego dnia po Dożynkach, rano

Igrzyska.
Myśl, że weźmie w nich udział, nadal wydawała mu się abstrakcyjna. Trwał w małej sprzeczności  - cały czas próbował oswoić się z myślą, że niedługo zginie i jednocześnie czekał na moment, w którym zbudzi się wśród podręczników, a cała ta sytuacja, Dożynki, okaże się być złym snem. Nie podobała mu się świadomość, że jest to zła rzeczywistość, ale chyba w końcu powinien przestać się oszukiwać, to wiele ułatwi. Będzie mógł całym sobą skupić się na przygotowaniach do wejścia na Arenę. Teoretycznie.
Kiepsko spał tej nocy. Za dużo czasu zajęło mu analizowanie całej sytuacji, próbowaniem zabicia w sobie nadziei, że Coin go z tego uwolni, martwieniem się o ojca i, w końcu, martwieniem się o siebie. W efekcie zasnął dopiero nad ranem i spał niewiele ponad dwie godziny. Później się obudził i już nie potrafił więcej odpłynąć w krainę snu, choć, naturalnie, próbował. Z łóżka zwlókł się zaspany i tego stanu nie zmienił nawet zimny prysznic, jaki sobie zafundował. Śniadania nie jadł, jakoś nie miał na nie ochoty. Czuł dziwny ścisk w żołądku i wątpił, żeby był w stanie cokolwiek teraz przełknąć. A to źle, ojciec cały czas mu powtarzał, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia i nie można go pominąć. Stwierdził więc, że podejmie próbę wmuszenia czegoś w siebie potem, na razie poszuka kogoś, kto będzie tak uprzejmy i poczęstuje go papierosem. Tak, zdecydowanie wolał teraz zapalić, niż coś zjeść.
Apartament opuścił leniwym krokiem, potężnie ziewając podczas otwierania drzwi. To, że ktoś stoi naprzeciwko wejścia zauważył dopiero robiąc parę kroków w lewą stronę. Oparta o ścianę stała Cordelia Snow i zdaje się, że na kogoś czekała. Być może to przypadek, że stała akurat w tamtym miejscu, ale nie przeszkodziło to Emrysowi zbliżyć się nieco do niej. Kto wie, może ona poczęstuje go papierosem.
- Cordelia Snow - posłał jej czarujący uśmiech. - Triumfatorka poprzednich Igrzysk. Już wybrali cię na mentorkę? Musiało mi to wczoraj umknąć. Współczuję - powiedział szczerze, patrząc na nią dalej lekko nieprzytomnie, ale raczej przyjaźnie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyNie Sie 17, 2014 3:51 pm

| nie pytajcie która lokacja, poranek w dniu parady

Wstawanie skoro świt powoli stawało się jej nawykiem, w dzień Parady zerwała się z łóżka jeszcze przed budzikiem, śniadanie zjadła w biegu i jeszcze przed ósmą zdążyła załatwić wszelkie niezbędne sprawunki przed pojawieniem się w Ośrodku. Miała nadzieję, że uda jej się spotkać z Daisy, bez której mieszkanie już pierwszego dnia wydało się okropnie puste, ale najpierw musiała załatwić do końca sprawę strojów dla trybutów. Knucie niecnych planów z innymi mentorami znacznie poprawiło jej nastrój, miała więc teraz ochotę na zagranie Almie na nosie, była też w doskonałej formie do załatwiania interesów, co też zamierzała właśnie uczynić.
W windzie zdążyła poprawić jeszcze włosy, a gdy znalazła się na korytarzu przy apartamentach trybutów, szybko odszukała ten właściwy i oparła się o przeciwległą ścianę kilka kroków dalej. Zerknęła na zegarek mając nadzieję, że nie będzie musiała czekać zbyt długo. Zresztą, co o tej porze mogli robić trybuci, jeśli nie przygotowywać się do nadchodzącej parady? Cordelia nie podejrzewała, by ten konkretny przedstawiciel swojego gatunku poddał się jeszcze przed rozpoczęciem całej zabawy. I na szczęście miała rację, bo już po chwili drzwi, które czarowała w myślach, otworzyły się, a na korytarzu pojawiła się dokładnie ta osoba, na którą czekała panna Snow.
Lekko zaskoczona, że to on odezwał się pierwszy, Cordelia nie mogła nie obdarzyć Emrysa spojrzeniem pełnym podziwu. Ktoś tutaj dobrze odrobił swoje zadanie domowe. Na szczęście nie był jedyny.
- Emrys Everhart – przyłączyła się do pojedynku na czarujące uśmiechy – Nazwałabym cię przyszłym panem doktorem, ale w obecnych okolicznościach… Cóż, chyba to ja powinnam ci współczuć.
Oczywiście, że nie pojawiła się przed jego pokojem z pustymi rękami. Jeśli chciała coś osiągnąć, musiała zaoferować coś w zamian. Nie znała Emrysa, na podstawie swojego wywiadu mogła jedynie bardzo pobieżnie ocenić jego podejście do niektórych spraw, ale to mogło szybko ulec zmianie, w końcu awans na trybuta potrafi przewrócić życie do góry nogami.
- Na znak pokoju – oznajmiła z rozbrajającym uśmiechem, wyciągając z torby paczkę papierosów. Poznała jego życiorys, więc także uzależnienie, dlatego głupotą byłoby jego niewykorzystanie. – Na arenie pewnie nie będzie skalpeli, ale polecam noże do rzucania. Chociaż twój mentor już cię pewnie wtajemniczył. Jak się z nim dogadujesz? Trybutka do pary znośna?
Jasne, że mogła od razu przejść do interesów, ale Emrys wydał jej się ciekawą osobistością, a już na pewno wywarł na niej doskonałe pierwsze wrażenie swoją szczerością i zadziornością. Och Almo, kogo ty wysyłasz na śmierć?
Powrót do góry Go down
Emrys Everhart
Emrys Everhart
https://panem.forumpl.net/t2555-emrys-everhart
https://panem.forumpl.net/t2557-emrysa#36607
https://panem.forumpl.net/t2556-emrys-everhart
Wiek : 19 lat
Zawód : trybut
Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce
Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob Sie 23, 2014 6:19 pm

/ "Odpiszę jutro"  Korytarz 3082280289 

Tak to w życiu bywa, że czasami nóż w plecy wbijają nam sojusznicy – westchnął, jednak nie przestał się uśmiechać. Dalej był pełen złych myśli o pani prezydent, przy czym najczęściej powtarzało się pytanie „Jak ona mogła?”. Co prawda ojciec pracował bardziej dla siebie, niż dla Coin, ale nie zmienia to faktu, że obecna głowa państwa korzystała z jego umiejętności, zazwyczaj będąc bardzo z nich zadowoloną. A teraz syna jednego ze swoich cennych współpracowników, bo Elian niewątpliwie cennym był, wysyła na śmierć. Słabe zagarnie, właściwie głupie, biorąc pod uwagę to, czym zajmuje się najstarszy z Everhartów. Emrys wiedział, że jest dla ojca ważny, ważny na tyle, by ten mógł wpaść w autentyczną i rzadko u niego widzianą wściekłość, jednak wątpił, by to poskutkowało uwolnieniem go z Areny. Elian raczej po cichu knułby zemstę.
Ciekawe, czy pozwoliłby mu zapalić papierosa. W takich okolicznościach… to chyba całkiem możliwe, ojciec wziąłby pod uwagę poziom stresu, jaki może wywołać u niego świadomość okrutnej śmierci na Arenie. Może nie powiedziałby tego wprost, ale po prostu odwrócił wzrok, udając, że nie dostrzega, jak jego syn pali. Dlatego też czuł się całkowicie usprawiedliwiony w swoim pragnieniu zapalenia i wcale nie dręczyły go wyrzuty sumienia, jak zazwyczaj.
Emrys ogólnie nie był zaskoczony informacjami, które posiadała o nim Cordelia. Nie trzeba było za wiele się wysilić, żeby dowiedzieć się, że Everhart chce iść na medycynę, rzucaniem nożami chwalił się przed kolegami i z tymi samymi kolegami palił po kątach w szkole. Docenił jednak to, że zadała sobie ten trud i czegoś się o nim dowiedziała, uśmiechając się do niej jeszcze szerzej i bardziej szczerze. I cóż, jednak okazało się, że to na niego tu czekała, a on miał rację, by zagadać do niej z nadzieją, że poczęstuje go fajką. Choć nie spodziewał się, że dostanie całą paczkę. – Ach, dziękuję bardzo, właśnie tego potrzebowałem. Gdybyś jeszcze miała zapalniczkę, byłoby w ogóle super. – Wziął od niej paczkę papierosów, od razu wyciągając jedną fajkę i wkładając ją sobie między wargi. – Skalpel raczej średnio się nada do zabijania kogokolwiek, jeśli chce się nim rzucać, ale jako nieczyste zagranie w bezpośrednim starciu… - zaśmiał się cicho, opierając się ramieniem o ścianę tuż obok niej. Całkiem możliwe, że za blisko, jednak nic sobie z tego nie robił. – Mentor jest w porządku, choć strasznie drażliwy, powinien wyluzować. A Amanda… specyficzna, ale sympatyczna, ogólnie spoko – stwierdził, przyglądając się jej się z nieznikającym z ust lekkim uśmiechem. – Ale chyba nie czekasz tu na mnie, by móc się dowiedzieć, jak się dogaduję z mentorem i trybutką do pary, mam rację? – Uniósł jedną brew w pytającym wyrazie. – Przypuszczam, że papierosy nie były za darmo.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Wrz 18, 2014 12:32 am

//po SPA, dzień bankietu, po wyłączeniu kamer przez Tylera

- Ja pieprzę! Będziemy sławne! – Piszczałam z zachwytu, skacząc po całym łóżku, by następnie rozszerzyć działalność do całej swojej sypialni, by kolejnie dla poczucia wolności zaliczyć też skoczkami swoją łazienkę, na chwilkę znikając Delilah z oczu. Na chwilę, bo zaraz znów wpadłam z dziecięcym uśmiechem do sypialni.
Uwielbiałam jak Morgana się uśmiechała, a uśmiechała się, gdy dawałam się ponieść swojemu wariactwu. Kochałam to i kochałam te iskry beztroskiej radości w oczach mojej przyjaciółki, więc nawet nie wzbraniałam się przed tym, udając dorosłą i dojrzałą. To w sumie było nudne, a dorosła mogłam być na swój sposób, czyż nie? Na swój pełen uroku Amandowy sposób, bo ten jak najbardziej istniał.
- Tak właściwie, to kamery są na korytarzach? Chcę znów być w telewizji! Wiesz, że nagrano, jak atakuję trenerkę? – Spytałam niepewna, by potem zaraz emanować podnieceniem.
Nie miałam pojęcia, czy kamery faktycznie znajdują się we wspomnianym pomieszczeniu, czy też nie. Chyba powinny, bo z nich miało być widać wszystko. Kto i gdzie wchodzi i wychodzi było tym wszystkim, co tak bardzo teraz zaczęło mnie kusić. Sama byłam tego ciekawa, więc do rzeczy, które miałam wykonać przed wylądowaniem na arenie, zaliczyłam wizytę w centrum monitoringu. Koniecznie musiałam się dowiedzieć ciekawych faktów o trybutach i mentorach, by potem mieć o czym plotkować w trakcie Igrzysk. Może mogłam tym sobie zjednać niektórych trybutów, zaskarbiając sobie ich przyjaźń i jednocześnie nienawiść do moich wrogów? To mogło być urocze! Taka manipulacja... Choć musiałam przyznać, że bardziej od władzy i manipulacji jarała mnie władza i drapieżność. Och tak!, uwielbiałam, a wręcz kochałam, pumę, która siedziała we mnie, drzemiąc sobie w tej chwili słodko. Słyszałam jej spokojny oddech i czasem też beztroskie pomrukiwanie.
- Dobra, chodźmy już! Chodźmychodźmychodźmy! – Mówiłam podniesionym z podniecenia i zdecydowanie aż nazbyt natrętnym głosem, łapiąc Delilah za rękę i ciągnąc. Do tej pory leniwie leżała na łóżku, wbijając nóż w materac. Rzucanie do szafy już dawno nam się znudziło, poza tym wpadłyśmy na ciekawszy pomysł spędzenia czasu wolnego. – Jestem pewna, że bankiet już dawno się zaczął. Zobaczymy, kto został w domku i nas pilnuje i czy ktokolwiek nas pilnuje. Gdy dorosłych nie ma w domu, trybuciątka harcują! – Krzyknęłam, nie przejmując się tym, czy ktokolwiek usłyszy. Miałam ochotę zrobić coś niegrzecznego i do tego wręcz się rwałam. Nie mogłam siedzieć w pokoju, gdy miałam pomysł na najbliższą przyszłość! I to taki słodko brokatowy! Cholera, i te cudowne, różowiutkie i delilahowe wargi przed swoim nosem! Mrrrau!
Pochyliłam się nad nią, wręcz przysysając się do nich jak pijawka. Kooochałam całować się z Delilah, a zwłaszcza, gdy ona całowała mnie. Och, jak na przykład tak znienacka w SPA. Lubiłam też jej zgrabne ciało, które z chęcią bym jeszcze zmacała, ale odłożyłam to na później! Tak samo jak wizję jej długich paluszków krążących po moim ciałku... Na później! Teraz przerywałam pocałunek i szłam z nią bazgrać coś zbereźnego na ścianie korytarza. To ostatni dzień naszych wakacji, więc stwierdziłyśmy, że powinnyśmy zaszaleć. Potem zaś musiałam jej zaproponować wizytę w monitoringu, gdzie to mogłyśmy sobie pobaraszkować.
- Prześpimy się jeszcze przed areną? – Spytałam wprost, chcąc wiedzieć, czy nie przeszedł jej pociąg do mnie. Nie miałam też pojęcia, czy przypadkiem nie poprawiło się coś między nią i Sebuleczkiem. Nie znosiłam go. Niszczył wszystko, wraz z tymi kochanymi wesołymi oczkami Delci. – Tyyylko Mandy chce jeszcze wpaść do monitoringu i obejrzeć powtórki z trybuckich romansów... Póóójdzieeemy taaam, prawda? – Kontynuowałam, tym razem już ściągając Delilah z łóżka. Siłę chyba nadrabiałam byciem słodkim upierdliwcem! Czyż nie ociekałam zajebistością, słodkością i uroczkiem? No, właśnie! Miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę z tego nadmiaru doskonałości w moim niewielkim ciałku.
Chwyciłam swoje jedyne zapasy lakieru do włosów, w tym jeden mój ulubiony! Różowy z brokatem, który postanowiłam pozostawić na własne bazgry. Delilah dałam jakiś inny, który mi się za bardzo nie podobał. Nie miałam pojęcia, gdzie ktoś miał oczy, gdy go wybierał... Zaraz też ruszyłyśmy ku drzwiom. Oczywiście ja nadal skakałam, włączając przy okazji muzykę w drobnym przenośnym odtwarzaczu. Sprawiła ona, że stałam się jeszcze bardziej skoczna. Jak sprężynka! I zwinna jak puma!
Drzwi za nami się zamknęły, a ja spojrzałam ze smutkiem na dzierżoną w dłoni broń. Będę tęskniła za tym różem, ale gdy tylko wyjdę z areny, kupię sobie zapas na cały miesiąc. Dokładnie, calutki miesiąc z lakierem różowym z brokatem! Spryskałam nim jeszcze swoje blond włoski i stanęłam naprzeciwko ściany. Łapkę miałam w gotowości i...
- Co piszemy? „To nie ja byłam Almą!”, „Alma to suka” w nawiązaniu do karmy, czy coś sprośnego? „Seks w trzech szparkach Almy?” albo „Wydymać Almę”? – Spytałam, odwracając się do swojej towarzyszki. Moją twarz oblewało, uwaga!, skupienie i powaga. Nawet nie pomyślałabym, że potrafię być poważna. Choć przecież to było istotną kwestią, bowiem od tego zależała wielkość naszej sławy, czyż nie? – A może coś wprost? „Z Almą na stos!” albo „Stop Almie!!! Popieprzonej suce świata, który każdego dnia dupczy ją za jej plecami”? To chyba zbyt długie. Choć zapewne... Zabawne, znaczy. Dupczy ją za jej plecami! Od tyłu! – Podniosłam, dotąd szeptany, głos, zaraz też wybuchając śmiechem. Takim zaraźliwym, który to też udzielał się zawsze Morganie. Miałam nadzieję, że teraz też, choć chyba już zdążyła dostać przeze mnie głupawki. – Świat dupczy Almę od tyłu! Słodka Erydo! Wyobraziłam sobie mrówki skupione w kształt człowieka i ją dupczącego... Uch, to byłoby paskudne. I dziwne – stwierdziłam, marszcząc czółko i potrząsając przecząco główką. Wraz moją głową drgnęły moje cudowne włosy, które nieco odżyły po tych paskudnych warunkach w KOLCu.
Powrót do góry Go down
the pariah
Delilah Morgan
Delilah Morgan
https://panem.forumpl.net/t2389-delilah-morgan#33936
https://panem.forumpl.net/t2394-when-you-pee-all-over-my-chippendale-suite-delilah-delilah#33971
https://panem.forumpl.net/t2392-delilah-morgan
https://panem.forumpl.net/t2761-morgan#41745
Wiek : 18
Zawód : chodzący kłopot (?)
Przy sobie : nóż ceramiczny, butelka z wodą
Znaki szczególne : ciąża i bijąca-z-twarzy-cholernie-świetlistym-światłem pogarda do świata, z którą to dumnie obnosi się panna Morgan
Obrażenia : blizna na lewej dłoni, drobne blizny poparzeniowe na ciele i... psychiczne? Hohoho.

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob Wrz 20, 2014 3:43 am

O dziwo!, po wywiadach nie była nawet odrobinę zbulwersowana, choć zdecydowanie powinna się czuć co najmniej urażona tym wszystkim, co usłyszała przy okazji śledzenia wypowiedzi innych trybutów. Co usłyszała, choć może lepiej byłoby tu stwierdzić, że czego nie usłyszała, bo to najbardziej uporczywie usiłowało wwiercić się w jej mózg, psując nastrój po raz kolejny. Zaś ten chwilowo jeszcze szło zaliczyć do jak najbardziej pozytywnych.
Zwłaszcza po tym, co przyszło im wyprawiać jeszcze w apartamencie, w którym to nagle do postanowiły ustalić sobie coś w rodzaju szepczącego planu ostatniej akcji przed rozpoczęciem Igrzysk. Skoro ludzie postanowili uprzykrzyć życie im, dlaczego one nie mogły odegrać się choć w niewielkim stopniu. Zwłaszcza przy tym, że do Areny pozostało już naprawdę niewiele czasu, którego nie mogły już wykorzystać na coś innego poza nauką rzutów nożami w szafę, wyglądającą teraz jak dziurkowany ser. Z czego oni robili te pozornie eleganckie meble? Z marnej jakości dykty czy ki diabeł?
Tak czy siak, zajęcie dosyć szybko im się znudziło, na dodatek Delilah zaczęło się robić nazbyt ziewająco i sennie, więc ruszenie się z pokoju było jak najbardziej wskazane. Szkoda tylko, że naprawdę, ale to naprawdę nie chciało jej się wstawać z miękkiego materaca, na którym teraz tak bardzo leniwie sobie spoczywała, niszcząc go ostrzem noża. I tak nie miał im się później przydać, więc przynajmniej mogła odrobinę zadowolić się pracami w pewnym sensie ręcznymi. Choć niegdyś oznaczały one dla niej coś zupełnie innego.
- Kogo pieprzysz? – Spytała, uśmiechając się zawadiacko i mrugając do towarzyszki jednym okiem. – Już jesteśmy sławne. Bierzemy udział w najbardziej krwawym szoł roku, pamiętasz? Znajdź się tylko na Arenie i zacznij zabijać innych trybutów, wyjadając ich pożywne mózgi łyżką, a będziesz jeszcze bardziej popularna. I przerażająca, zdecydowanie upiorna, ale sława ma swą cenę. – Mruknęła do Amandy, śmiejąc się przy tym cicho. Ani myślała jeszcze schodzić z wygodnego łóżka, by wystawiać się na widok wszechobecnych kamer, nawet przy możliwości radosnego machania ludziom po drugiej stronie szkiełka, haha… nie, które w jej wykonaniu byłoby chyba raczej odrobinę bardziej twórczym pokazywaniem im ogólnie przyjętego gestu przyjaźni środkowych palców.
- Weź, mogę założyć się o moje włosy, skórę i paznokcie, bo mi brak herbatki skrzypowej, że kamerki to są dosłownie wszędzie. Albo podsłuchy. Zbyt mocno bym się nawet nie zdziwiła, gdybyś znalazła coś w toalecie. Skurwysyństwo może to jeszcze nagrywać, aby sprzedawać później niczym świeże bułeczki. Prywatne nagrania trybutów! Pieprzona okazja roku! – Zakrzyknęła, udając handlowca z Kwartału, który latał po ulicy, próbując wcisnąć ludziom wszelki możliwy szajs za cenę zboża.
- Naprawdę szczerze żałuję, że nie mogłam tego obejrzeć. To z pewnością było coś co najmniej… Pięknego. Epickiego nawet. – Wyszczerzyła do niej zęby, zaciskając palce na materacu i zapierając się, by nie ściągnęła jej z niego w jakiś mało wyrafinowany sposób. Był taki mięciutki, wygodny i cieplutki po tym, jak nagrzałam go własnym ciepłem. Tak straszliwie nie chciało jej się go zostawiać.
Po chwili jednak skapitulowała, dając się wyciągnąć i w rozbawieniu obserwując przy tym zachowanie Amandy. Już nawet momentami jej to nie irytowało. Teraz, w obliczu śmierci, wszystko wydawało jej się niesamowicie zabawne. Zwłaszcza przy okazji, jaka dawała im dosyć duże pole do wrednego popisu, który w tym wypadku zawierać miał w sobie działanie przy pomocy kolorowego lakieru. Niesamowicie trudno schodzącego, przypominającego farbę w sprayu, warto dodać.
A gdy towarzyszka postanowiła ni stąd, ni zowąd ją pocałować, musnęła jej wargi językiem, przedłużając odrobinę dosyć słodki pocałunek, który aż się prosił o dalsze działania. One jednak miały przecież inne, znacznie w tej chwili ważniejsze, plany. Lecz w żadnym razie nie oznaczało to, że zamierzała zrezygnować z późniejszego powolnego kosztowania każdego skrawka ciała blondynki, które przyciągało ją zdecydowanie nawet w tej chwili. Zupełnie jak magnez na żądne przygód kociaki.
- Jeszcze pytasz? – Szepnęła ze śmiechem, nie powstrzymując się przed zadziornym klepnięciem Amandy w ten jej zgrabny tyłeczek. – Cała noc będzie nasza, tylko załatwmy wpierw to, co ustalałyśmy. – Słysząc kolejne słowa odnośnie monitoringu i romansów, nieznacznie skrzywiła się na pewną myśl przelatującą jej przy tym przez głowę, jednak już po chwili odrzuciła ją w cholerę, wychodząc z Dee na korytarz, jednak pozostając odrobinę bardziej uważną. Mimo wszystko, ona nie chciała być aż taka znowu sławna. – Pójdziemy, pójdziemy. – Powiedziała, mając na myśli głównie sprawę z późniejszym załatwieniem nagrań na cacy, by nikt niepowołany nie mógł się nimi zbyt długo cieszyć. Nagrań i wszystkich dostępnych jej, a nawet i niedostępnych, kopii.
Chwytając w rękę podarowany jej lakier, zakręciła buteleczką, podrzucając ją i łapiąc w powietrzu, by następnie od razu skierować się w wybrane miejsce i przejść do pracy. Jednorożce z rogami wsadzonymi w wiadome miejsca kogoś zdecydowanie Panem znanego, artystka z niej była! a co!, z pewnością były rzeczami dosyć mocno satysfakcjonującymi. Przynajmniej samą Delilah, jak i z pewnością Amandę, na której słowa ponownie wyszczerzyła się w łobuzerskim uśmiechu, nie przestając malować.
- Koniecznie to namaluj, jeśli starczy ci lakieru. – Zaśmiała się krótko, przypominając sobie o niesamowicie dzikich i jednocześnie bawiących ją, zapewne przez akcent Dee, hasłach. – Wszystkie! Jak nic. To przecież taka duża ściana… Szkoda, by pozostała taka pusta i marna… – Rozejrzała się dookoła, sprawdzając otoczenie i bezpieczeństwo.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyNie Wrz 21, 2014 7:03 pm

Kompletnie nie zawracałam sobie głowy czymś tak bzdurnym jak strach przed przyłapaniem nas na gorącym uczynku przez jakiegoś pfepfaśnego Strażnika, którego dłonie prosiłyby się o tony kremu, albo przez jakieś ciacho, które zaraz rzuciłoby się na nas, chcąc zakuć w kajdanki i zaciągnąć gdzieś, do jakiegoś pomieszczenia. Może nawet do znajomej mi już izolatki, gdzie wraz z Delilah uwiodłybyśmy go, doprowadzając do szaleństwa, by następnie z drapieżną pasją podciąć mu gardło, morusając się jego krwią. Myśl jakże zacna, którą chętnie bym wprowadziła w życie, gdybym nie miała innych planów względem osoby, która napatoczyłaby się, przerywając nam zabawę. Plan ten miałam. Czyż krwawe litery nie przemawiałyby bardziej do odbiorcy?
Z doświadczenia wiedziałam, że nie ma co bawić się ofiarą, bo ta niepostrzeżenie mogła przejąć kontrolę nad sytuacją, robiąc z nas ofiarki. Mandy przecież nie była ofiarką! Mandy była KIMŚ! Wolałam rozkoszować się sławą, dzierżąc jakże zacny tytuł drapieżnika niż jakiejś marnej istoty, która byłaby w niedalekiej przyszłości martwa.
Och, broń Erydzio! Ja wolałam być tą jednostką dominującą, mającą pod kontrolą wszelkie słabe stworzenie wokół. Do pary miałam swą przeuroczą Morganę, której ciało i zmysłowe ruchy doprowadzały mnie do jeszcze większej drapieżności. Miałam ochotę rzucić się na nią, zrywając z niej te ubrania i smakować jej ciała, gdy wokół otaczałby nas lakier... Ten lakier, który lśniłby też na ścianach, przedstawiając nasze niesamowite dzieła. Zmieszany z krwią, którą wydobyłabym z intruzów, by czcić cudowność mojej kochanki. Chciałabym zrobić coś takiego dla niej, więc miałam nadzieję, że arena mi na to pozwoli. Bazgrać wokół nas wyjątkowe dzieła z krwawej farby, gdy nasi wrogowie leżeli by na stosie pozbawieni tej życiodajnej cieczy... Marzenie!
Właśnie, dzieła! Musiałam w końcu namalować coś, co z chęcią Alma zobaczyłaby osobiście. Aż mnie skręcało, gdy przypominałam sobie jej fryzurę i paskudne włosy. Horror! Nie mogłam jednak wskoczyć jej na ramiona wraz z nożem i odciąć te potworności, ciskając do ognia. Niestety, ale mogłam za to bazgrać po ścianie, rozkoszując się chłodem broni na swoim udzie. Musiałam żyć tym, co w tej chwili dawał mi świat. Na Almę przyjdzie czas innym razem, czyż nie? Tak, pumcia w moim serduszku mruknęła rozkosznie, sprawiając, że czułam jeszcze większe napięcie między swoimi nogami. Ten charkot wyrabiał ze mną niemożliwe rzeczy, te bogactwo różnokolorowych uczuć! Magia!
Taktaktak! Wracając do chłodku na moim udzie, byłam tak cudownie niesamowitą osóbką, że zadbałam o ewentualne ewentualności, zapinając na swoim prawym udzie pas z nożami, który znajdował się tuż pod moją cieniutką, uszytą z delikatnego materiału, sukienką. Biała w różowe kwiatki, sięgająca mi do połowy ud. Tak kusząco krótka. Przez myśl przemknęła mi twarz Malcolma, który raczej nie byłby zadowolony, że wyniosłam ten dar od niego poza pokój, ale zbyłam to. Może nikt nas nie przyłapie?
Nie miałam pojęcia, czy powinnam wspomnieć swojej najdroższej Delci o tych nożach, czy może to przemilczeć? Nie wiedziałam i na razie odepchnęłam tę myśl od siebie, zabierając się do roboty i pisząc pierwsze słowa swojego jakże cudownego tekstu. STOP ALM lśniło na ścianie napisane przeze mnie różowym lakierem. Wspominałam, że kochałam różowy? Ten kolor sprawiał, że miałam ochotę zamienić się w słodką księżniczkę, której każdy przystojny mężczyzna w moim królestwie delikatnie muskałby wargami mą dłoń, by potem czcić moją, jakże zajebistą!, osobę.
- Delciu, nie spinaj się tak. Maluj! – Powiedziałam do niej przesłodzonym głosikiem. – Patrz! – Krzyknęłam do niej, odstawiając piruet, który odsłonił mój pas. – Jeśli ktoś nas złapie, to malujemy krwią! – Pisnęłam autentycznie uradowana. Moja drapieżna natura non stop we mnie była.
Powrót do góry Go down
the pariah
Delilah Morgan
Delilah Morgan
https://panem.forumpl.net/t2389-delilah-morgan#33936
https://panem.forumpl.net/t2394-when-you-pee-all-over-my-chippendale-suite-delilah-delilah#33971
https://panem.forumpl.net/t2392-delilah-morgan
https://panem.forumpl.net/t2761-morgan#41745
Wiek : 18
Zawód : chodzący kłopot (?)
Przy sobie : nóż ceramiczny, butelka z wodą
Znaki szczególne : ciąża i bijąca-z-twarzy-cholernie-świetlistym-światłem pogarda do świata, z którą to dumnie obnosi się panna Morgan
Obrażenia : blizna na lewej dłoni, drobne blizny poparzeniowe na ciele i... psychiczne? Hohoho.

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyNie Wrz 21, 2014 11:14 pm

Było coś takiego w Amandzie, co zdecydowanie powinno przerażać znaczną większość ludzi i najprawdopodobniej faktycznie to robiło, gdy ci tylko zaczynali dowiadywać się o niej czegoś więcej niż tylko tego, co widzieli na pierwszy rzut oka. A w tym danym przypadku pozory były jeszcze większe niż u Delilah. Deli, która zdecydowanie nie czuła się nieswojo w towarzystwie swej koleżanki ani też zdecydowanie nie była w jakikolwiek sposób przestraszona jej zachowaniem.
W tym wypadku wyrażenie mówiące o tym, że wariat z wariatem mógł zawsze się dogadać, cóż, było raczej jak najbardziej słuszne. Przyznajmy bowiem szczerze, Di jak najbardziej nie należała do osób dających się choćby w niewielkim stopniu nazwać normalnymi. Zarówno przez wzgląd na jej przeszłość, przechodząc przez sprawy związane z psychiką oraz wszelkimi możliwymi fobiami, jakie tylko miała, na jej przyszłościowych planach związanych z Areną zakończywszy.
Te dwie panienki nazwać można było niekoniecznie chlubnymi wyjątkami pośród ludzi powszechnie uważanych za osoby zdrowe psychicznie. Tak samo zresztą miała się sprawa z określaniem stopnia dobrotliwości, choć w tym akurat bardziej uwaga zwracała się na Delilah z dosyć prostej przyczyny. Bowiem gdy inni zachowując się źle, powiedzmy prosto, uważali się za anielskie dupy, ona bez mrugnięcia okiem mogła przyznać, że nie jest zbyt dobrą osobą.
Nie zgrywała niewiniątka, nie udawała osoby, którą w żadnym razie nie była. Zawsze i wszędzie żyła w niej skłonność do tego, by otwarcie mówić o swoim paskudnym charakterze, jaki może raz na jakiś czas zdawał się trochę lepszy lub wręcz przeciwnie – znacznie gorszy, lecz przez większość czasu i tak nadawał się do tego, aby powiedzieć, że jest z niej osoba wybitnie pogmatwana, jak i również oddalona od dobroci na tyle, na ile to tylko było możliwe.
W tym momencie też to demonstrowała, dosyć łatwo ulegając wizji wypisywania obraźliwych tekstów i malowania obscenicznych rysunków na ścianach korytarza, której to sama była w sumie główną pomysłodawczynią. Nie zamierzała cackać się czy też udawać grzeczną dziewczynkę idącą na Igrzyska z podkulonym ogonem oraz zupełnym brakiem woli walki. Nie była jakąś skrajną sierotą, choć od czasu do czasu może faktycznie kogoś takiego zgrywała.
Było to jednak zawsze w dużym stopniu łączone z niuchaniem zysku w takim zachowaniu plus chęcią faktycznego zdobycia go. Jeśli sytuacja koniecznie wymagała robienia z Deli kompletnie słodziasnej panienki, blondynka robiła to. Może niezbyt chętnie, lecz bez wyraźnego krzywienia nosa i z dawaniem z siebie dosłownie wszystkiego, co tylko mogła. Została bowiem naturalnie nauczona tego, że wola przetrwania wygrywała dosłownie nad wszystkim.
Mniej więcej dlatego też teraz na chwilę oderwała się od wykonywanego przez nią malunku, rozglądając dookoła w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia, by po chwili ponownie powrócić do tworzenia wybitnie sprośnej sztuki, popędzana dodatkowo entuzjastycznymi okrzykami Dee. Ta to miała w sobie energię.
- A skąd weźmiemy wiaderko do zebrania jej? Czy będziemy malować z wydrążonej głowy? Albo maczać palce w otwartych ranach… – Roześmiała się, oblizując wargi, co wcale nie było związane z apetycznością tej wizji – wbrew pozorom!, a następnie podchodząc do Amandy powolnym krokiem, aby bezceremonialnie zagarnąć jej usta w pocałunku i ścisnąć ją za pośladki. Po krótkiej chwili odsunęła się jednak, wyciągając z kieszeni spodni, ukradzioną facetowi z palarni, paczkę fajek z nędzną zawartością sztuk… Cóż, z jedną sztuką. Spojrzała na nią tęsknie, machając w końcu przed nosem Dee.
- Palisz? Ja najwyraźniej rzucam, a jakoś nie mogłam się powstrzymać. – Stwierdziła, obracając powoli fajkę w palcach.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Wrz 25, 2014 11:38 pm

- Oh, Pretty Woman! Jesteś tak zajebista! Pre... Nie wiem, co ja mam do tej piosenki. Chyba podkreśla moją wspaniałość – stwierdziłam, marszcząc nosek w zamyśleniu, by zaraz zacząć robić głupie miny. Niestety tylko do ściany. Lustro znajdowało się jedynie w mojej łazience, nad czym ubolewałam. Postanowiłam za to, że w moim przyszłym domu lustra będą też na korytarzu. Otóż to! Na korytarzyku! Bym mogła się w nich przeglądać, kiedy zechcę.
Napisałam już większą część swojego hasła, stwierdzając, że z każdą nabazgraną literką, było mi coraz bardziej żal tego różu. To Alma! Kto marnowałby na nią swój ulubiony lakier do włosów?! No, właśnie! Nikt! Jedynie ja byłam taką idiotką, by pod wpływem impulsu to zrobić. Tak niewdzięcznie wykorzystać go do tak marnych celów. Ale zaczęłam, to powinnam też skończyć, czyż nie? Dokładnie.
- Palcami z otwartych ran – mruknęłam, patrząc na lśniący w świetle lamp brokat. W moich oczach zapewne dostrzegalna była tęsknota. Już tęskniłam za tym swoim ulubionym dodatkiem, który w przeszłości niemal wszędzie nosiłam ze sobą. – Choć z głowy... Niezłe. Naprawdę, niezłe – dodałam zamyślona, odwracając się do Delilah w chwili, gdy ta podeszła do mnie, obdarzając mnie tak bardzo uwielbianym przeze mnie pocałunkiem. Mimowolnie objęłam ją, przedłużając tę niewinną pieszczotę. Moje wargi wręcz chorobliwie spragnione chwytały każdy ruch jej warg.
- Jesteś niesamowita. I nie palę... Choć, w sumie nigdy nie próbowałam. Może kiedyś powinien być ten pierwszy... – Przyznałam, patrząc z początku z niechęcią na papierosa trzymanego przez Morganę. Nie miałam pojęcia, co oni wszyscy widzą w tych fajkach, ale może warto było się przekonać. Może to naprawdę fajne jest? A ja mogłam niedługo umrzeć, więc powinnam korzystać z życia, co nie?
Złapałam papierosa pewnie w dłoń, by następnie niezdarnie go podpalić. Cóż, żadnego doświadczenia nie miałam w tego typu sprawach. Nawet Alvi sam to ogarniał i, uwaga!, nie dusił się po pierwszym zaciąganiu się, co mnie kompletnie zaskoczyło w moim przypadku. Spanikowana opuściłam papierosa i butelkę ze sprayem trzymaną pod pachą, dopiero po chwili zauważając, że oba przedmioty wpadły do kubełka sprzątaczki z jakimś łatwopalnym środkiem czyszczącym. Czy takie rzeczy powinny być używane pod ziemią? Ciecz się natychmiastowo zajarała, zaś puszka... Z pewnością miała za chwilę strzelić z hukiem, zaszczycając płomieniami wszystko wokół!
Zapomniałam o wszelkich planach na dzisiejszy dzień, łapiąc teraz już śmiertelnie spanikowana Delilah pod rękę i ciągnąc do swojego apartamentu, który na szczęście znajdował się tuż niedaleko. Emrys! On będzie musiał posłużyć nam za alibi! Innego wyjścia nie było, a ja gotowa byłam się uciec do gróźb...
[z/t dla Mandy i Del]
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Empty

Powrót do góry Go down
 

Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ośrodek Szkoleniowy :: Kwatery Trybutów-