IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Apartament służbowy - Page 2

 

 Apartament służbowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyPią Lis 15, 2013 11:31 pm

First topic message reminder :

Apartament służbowy - Page 2 Living_room_black_and_white_by_slographic-d5jnyfm
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyWto Sty 28, 2014 11:02 pm

Nie ma to ja delikatność strażników. Nic tak nie koi zranionego serca, jak ich bezpieczny dotyk i w ogóle takie super zajebiste obejście z kobietą, że się ma nieodpartą ochotę głośno wykrzyczeć "ja pierdolę". Doprawdy, gwarancji jakości to oni nie dostaną, choćby się z niemocy mieli zesrać.
A gdyby wzrok zabijał, już dawno leżeliby w kałuży własnej krwi, a nasza Rose hasałaby z radością po korytarzu wyglądając, jakby coś ją wzięło w łeb. Znaczy jej psychikę coś zaatakowało już wcześniej, ale teraz ewidentnie przejęłoby to pałeczkę. Niestety, ale i stety zarazem, wzrok nie zabijał, więc musiała być przez tę chwilę zdana na ich łaskę, niełaskę czy co tam mieli w tych swoich rebelianckich sercach i przyjąć na klatę fakt swojej niemocy.
Ku jej zdziwieniu nie trafiła do pomieszczenia z krzesłem elektrycznym. Wręcz przeciwnie, był to niczego sobie apartamencik, niestety wypełniony ludźmi. A Rosemary miała to do siebie, że była totalną hipokrytką i mizantropką, toteż ludzi nie znosiła okrutnie. Dlatego, gdy tylko poczuła, że strażnicy ją rozkuli i poszli w długą, ówcześnie oczywiście zamykając tę piękną celę, ruszyła w poszukiwaniu łazienki, nie odzywając się do współtowarzyszy niedoli ani słowem. Po pierwsze nie wiedziała o czym, po drugie nie miała ochoty, po trzecie Rose nigdy do rozmownych osób nie należała i priorytetem był dla niej teraz prysznic. Miło się umyć raz na jakiś tydzień. Dlatego wymijając wszystkich zgromadzonych, dumnym krokiem ruszyła do łazienki, zdjęła ubrania i weszła pod prysznic, dziękując w Bogu w duchu, że dał ludziom wodę i mydło. Naprawdę starała się teraz nie myśleć o Mathasie, Reiven, matce, Coin oraz o innych rzeczach, którymi ostatnimi czasy spędzają jej sen z powiek. Wychodziło jej nędznie, ale wychodziło, dzięki czemu mogła zachować jakąkolwiek równowagę psychiczną. Przy ludziach ryczeć nie będzie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptySro Sty 29, 2014 8:01 pm

Szalona akcja, ajka miała miejsce w apartamencie porwała Ev tak, ze kolejne dni ciągły jej się jak lata. Nikt się nie odzywał, nikt nic nie robił. Czuła się jak w pokoju pełnym awoks. Naprawdę. Chcoiaż do siebie też powinna mieć pretensje, bo nawet nie próbowała nawiązać kontaktu z nikim. Milczące oczekiwanie na wyrok Coin na ich temat. Czy pożyją jeszcze, czy dostaną kulkę w łeb. Ev każdego dnia budziła się i zastanawiała się, czy to dzisiaj wywloką ich z wiezienia strażnicy, czy jeszcze nie. Czy jeszcze ich przetrzymają. Napięcie chyba powoli zżerało ją do środka, bo z każdym dniem była bliższa przywaleniu komuś w twarz, niż rozmowy o pogodzie. Która nawiasem się poprawiała, aż chciało się wyjść i skopać jakiegoś rebelianta za spierdolenie życia.
Po paru dniach jednak zawitało do nich jakieś urozmaicenie. A konkretniej do apartamentu została wepchnięta Rose Garroway, która od razu poszła do łazienki mając wszystkich w dupie.
-Nie musisz się tak wylewnie witać!- Krzyknęła zanim Rose zdążyła puścić wodę pod prysznicem. I znowu cisza. Cudownie. Co z tego, ze nie było o czym rozmawiać, Ev chyba oczekiwała cudu, a mianowicie tego, ze ktoś w końcu się odezwie. Może powinni zagrać w butelkę, czy coś w ten deseń? Zacieśnianie więzi w więzieniu chyba nie jest takie złe, zwłaszcza tuż przed prawdopodobną egzekucją.
Powrót do góry Go down
Casper Hastings
Casper Hastings
https://panem.forumpl.net/t1962-casper-hastings#24751
Wiek : 20 lat
Zawód : płatny zabójca
Przy sobie : kamizelka kuloodporna, broń, pozwolenie na broń, motocykl

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyCzw Sty 30, 2014 12:01 am

Życie, życie jest nowelą. Raz przyjazną, a raz wrogą... Gówno prawda. Życie było chujowe z perspektywy Caspera. Od dziecka pod górkę. Najpierw wrogie środowisko Kapitolczyków, a teraz wrogie środowisko Rebeliantów. Nienawidzili go jedni i drudzy. Choć zwykle nie przejmował się tym zbytnio dzisiaj miał lepszy dzień. Tęsknił za siostrą. Miał nadzieję, że żyje i ma się dobrze. Tyle teraz chciał usłyszeń, skoro nie mógł jej zobaczyć. Resztę miał w głębokim poważaniu.
Towarzystwo w apartamencie było nieruchawe, a konkretniej sztywne, że już trupy były bardziej elastyczne. W szczególności, gdy się gotuje szczątki. Mniam. Pychota. Kanibalizm wbrew pozorom nie był czymś niezwykłym. Głodny do granic możliwości człowiek zjadłby nawet najlepszego przyjaciela. Z głodu się wariuje.
Casp nie miał jednak przyjemności doświadczyć tego stanu. Miał co jeść. W końcu jego fucha była dość opłacalna. Wręcz żył ze swoją bandą jak król, a tutaj w więzieniu też było przyjemnie. Ciepło, jedzenie w lodówce, wygodnie. Jak to są tortury to niech go mordują! Lepiej mu się żyło niż jeszcze miesiąc temu. Ile on w ogóle siedzi tutaj? Stracił rachubę i zapomniał który jest dzień i ile minęło od zawalenia się mostu. Szczęśliwi czasu nie liczą.
Odkąd Anthony wybył z VIP-celi nie działo się nic szczególnego. Dopiero teraz pojawienie się Rosemary spowodowało jakikolwiek ruch ze strony dotychczasowych mieszkańców tego luksusowego apartamentu rodem z dawnego Kapitolu. Co prawda przy ciasno było, ale Casp był przyzwyczajony.
Siedział akurat nieruchomo na kanapie i patrzył tępo w drzwi, gdy te nagle się otworzyły, a do środka wparowała nie bez pomocy Rose. Narobiła szumu, udała się do łazienki i zamknęła się tam. Evelyn natomiast się odezwała iiii... na tym by się skończyła cała akcja. Było tak nudno...
W porównaniu do towarzyszki Casper nie odczuwał żadnego napięcia. Jak już wspomniano. Miał to w dupie. Zabiją go dzisiaj, czy jutro. Nie miało to znaczenia. Jego śmierć nie będzie odczuwalna, a i nie miał dla kogo żyć. Może dla siostry, ale lepiej dla niej, by nie żył, więc w sumie nie miał dla kogo. Jego życie, marne życie, zbliżało się ku końcowi, a on nic sobie z tego nie robił.
Od kilku dni odczuwał tylko nieposkromioną ochotę wykorzystania Evelyn, ale skoro teraz Rose się pojawiła to może zostawi dziewczynę w spokoju i zacznie napastować azjatkę. Chyba nie trzeba wspominać, że Casper był częstym gościem Violatora? Taka długa przerwa była dla niego niekorzystna. Miał potrzebę. Naprawdę miał potrzebę. Można by opisać to wulgarnie, ale ze względu na nieletnią część użytkowników ograniczymy się do tego co jest.
Podniósł swoje szczupłe, a raczej chude, ale silne ciało i powędrował prosto do łazienki. Czy panna Garroway łaskawie zamknęła na klucz łazienkę? Swoją drogą ta łazienka zawierała toaletę, a Casperowi mówiąc w skrócie szczać się zachciało. Załatwi może dwie sprawy na raz? Wszedł bez pukania do łazienki i zamknął za sobą drzwi.
- Nie przeszkadzaj sobie. - Powiedział z wrednym uśmieszkiem do dziewczyny i podszedł do lustra, by się sobie przyjrzeć. Wyglądał jakby chciał zostać anorektykiem, czyli... normalka u niego. Zawsze tak wyglądał.
Po chwili podszedł do sedesu, podniósł klapę, rozpiął rozporek, wyciągnął swój sprzęt i bez skrępowania zaczął lać. No co? Gołych lasek widział już tyle, że widoczek nagiej Rose nie bardzo go jarał. No dobra. Trochę jarał i w sumie szybko byłby gotowy do akcji, ale na razie pilnował się. W końcu dziewczyna słynęła z nieposkromionego charakterku.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyCzw Sty 30, 2014 11:06 pm

Rose jakoś ostatnio nie cierpiała na brak wrażeń. Wręcz przeciwnie, miała ich pod dostatkiem. Ostatnimi czasy w jej życiu działo się od cholery. Nie musiała długo czekać, żeby wpaść w środek kolejnej dramy wyjętej prosto z serialu akcji lub innej produkcji, która przecież w prawdziwym życiu wydarzyć się nie mogła. A żebyście się nie zdziwili, życie robi takie niespodzianki, że aż szczęka opada. Ręce też opadają, do samej krainy piekieł, po czym nurzają się w rzece łkających dusz. Dziwne, że los nie dostarcza atrakcji tym, którzy tego przeogromnie pragną. Oni byliby zadowoleni przecież, nikt by nie ucierpiał. Ale nie, lepiej dojebać się do takiej Bogu ducha winnej, nawiasem mówiąc to eufemizm, dziewczyny, która prosi od małego o jedną, jedyną rzecz.
Gdzie jest ten święty spokój, który mi losie obiecujesz, gdzie kurwa, ja się pytam.
Różne myśli chodziły jej teraz po głowie. Jedna inna od drugiej, im dalej brnąć w ich głąb, tym można trafić na bardziej pojebane. Jednak sprzed oczu nadal nie znikała jej urojona wizja egzekucji Mathiasa, którą poparły słowa Reiven nadal brzmiące w jej głowie. Chciała nazwać chłopaka idiotą o zasobie bezbrzeżnej głupoty, ale powstrzymywała się. Chyba zbyt bardzo była mu wdzięczna za uratowanie jej dupy, a razem z nią życia. I trochę go podziwiała. Musi naprawdę lubić ludzi robiąc coś takiego dla nich. Szkoda, że Rose nie posiadała takiej empatii.
Z przemyśleń tych głębokich i tych płytkich wybudził ją dźwięk drzwi, które swoim skrzypnięciem zasygnalizowały, że jakaś bezczelna szmata nawet nie raczyła zapukać i weszła do środka jak do obory. A potem to się dziwią, czemu Garroway nie znosi ludzi. Otóż, są ludzie i podludzie. I podludziom wydaje się, że są ludźmi. A ludzie kopiują od nich to idiotyczne zachowanie, co zamyka wielkie koło nienawiści. Spojrzała przez ramię na chłopaka, ale nie drgnęła ani nawet na centymetr. Bo to jeden facet widział ją nago? Każdy ma dupę, nic szczególnego, tak chciał Bóg. Po prostu kontynuowała kąpiel jak gdyby nigdy nic. Spłukała włosy, wyłączyła wodę. Miała nadzieję na dłuższy prysznic, ale dobra, spokój to ona dostanie po śmierci, trzeba się przyzwyczajać. Ściągnęła ze ścianki kabiny ówcześnie przewieszony tam ręcznik i obwinęła go sobie dookoła piersi, po czym najzwyczajniej wyszła spod prysznica.
- Nie przeszkadzaj sobie. - powtórzyła po chłopaku tonem mordercy w stanie furii doszczętnej, po czym posłała mu spojrzenie mrożące krew w żyłach. Podniosła swoje rzeczy z podłogi i wyszła do pokoju, zostawiając Caspera w łazience. Nie będzie przecież patrzyła jak szcza.
- Cześć. - rzuciła do Ev, ale widać, że nie była skora do rozmowy. - Pozwolisz, że się tutaj ubiorę. - dodała, po czym bez pardonu zrzuciła ręcznik i włożyła na siebie swoje ubrania. Wolała wzrok dziewczyny niż szczającego gościa.
Powrót do góry Go down
Casper Hastings
Casper Hastings
https://panem.forumpl.net/t1962-casper-hastings#24751
Wiek : 20 lat
Zawód : płatny zabójca
Przy sobie : kamizelka kuloodporna, broń, pozwolenie na broń, motocykl

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyPią Sty 31, 2014 10:41 pm

Właściwie to... Hmm... Casper nie omieszkał sobie pooglądać Rose ukradkiem, gdy tak stał przy sedesie i lał w najlepsze. Dziewczynę doprowadził do furii co niezbyt go zdziwiło. Uśmiechnął się tylko złośliwie na jej słowa, a gdy wyszła uznał za stosowne się wykąpać. W sumie przydałoby mu się. Trochę zmarnował wodę sikając do sedesu, ale trudno. Żył życiem marnującym wszystko. Gdy Rosemary wyszła z łazienki Casper akurat spuszczał wodę i zamykał sedesik. Po chwili zdjął z siebie ubrania i taki jakim Bóg go stworzył wszedł pod prysznic, by zmyć z siebie brudy dzisiejszego dnia. Namydlił się i to namydlanie się tak go wkręciło, że nawet nie zorientował się kiedy przestał się tak naprawdę namydlać, a oddał się czynnościom bardziej przyjemnym.
Pół godziny później wyszedł spod prysznica oczyszczony, wyczyszczony i pachnący. Wziął ręcznik i wysuszył się nim. Spojrzał na swoje ubrania i stwierdził, że nie nadają się już na dalsze noszenie, więc bez zbędnych ceregieli wyszedł z łazienki.
Oczywiście jak to on zamiast obwiązać się ręcznikiem on zwyczajnie szedł przez korytarz golusienki jak Adam i tylko suszył włosy sobie ręcznikiem. Anarchia. Wolność. Nudyzm. Ekshibicjonizm. Jak by tego nie nazwać łaził goły w apartamencie, gdzie przebywała jeszcze trójka obcych mu ludzi. Dla niego to nie była nowość. W jego gangu było już wszystko, a mówiąc wszystko mam na myśli dosłownie wszystko.
Poszedł do sypialni i tam znalazł w szafie całkiem niezłe ciuchy. Nałożył na swoje chude ciało ciemną koszulkę z długim rękawem, a na dupę założył ciemne bokserki i ciemne spodnie. Gdy już był ubrany wyszedł z pokoju i ruszył prosto do kuchni. Zgłodniał od tych ćwiczeń pod prysznicem. Otworzył lodówkę i wyciągnął sobie kilka składników z których planował sobie zrobić małą sałatkę. Nie minęło nawet pięć minut, a sałatka była gotowa. Z daniem na talerzu poszedł do salonu, gdzie przebywały Evelyn i Rosemary.
- Takaś wstydliwa, że musiałaś się ubrać poza łazienką? - Zapytał niby to poważnie do dziewczyny o skośnych oczach. - Kąpiel jakoś Tobie nie przeszkadzała. - Usiadł ciężko na kanapie i zaczął wpieprzać swoją sałatkę.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptySob Lut 01, 2014 9:42 pm

Ev wyjątkowo wciągnęły reklamy telewizyjne co jakiś czas przerywane przez fragmenty filmu. W sumie to była to najciekawsza rzecz w tym apartamencie, bo raczej Caspera włażącego do łazienki tuż po Rose rozrywką nazwać nie można. W sumie to oderwała się od reklam dopiero gdy Rose przywitała się z nią i zaczęła się przebierać. Spojrzałą tylko na towarzyszkę i wróciła do reklam. Może jakby była innej orientacji to by sobie pooglądała, ale, stety bądź niestety, tak nie było.
-Nie krępuj się. – Powiedziała tylko do ściany przed nią, która stała się równie fascynująca co reklamy w telewizji, które chyba już wszystkie znała na pamięć. Po jakimś czasie Casper, po wcześniejszym kolędowaniu nago po mieszkaniu, zwalił się na kanapę obok niej. Cudownie, po prostu śmietanka towarzyska.
-Ciekawe, czy dostarczyliby tu pizzę.- Rzuciła nawiązując do wesołej reklamy kapitolińskiej Pizzerii. Wyobrażała sobie śmiech, gdyby zamówiła pizzę na adres „pilnie strzeżone więzienie, apartament, siedziba prezydent Coin”. Chyba by umarli ze śmiechu w tej pizzerii, naprawdę. Jeszcze z dodaniem tekstu „na rachunek pani prezydent”, bo przecież nie mieliby czym zapłacić. Chyba, ze Casper byłby skłonny do zapłaty w naturze.
-Weź się udław, zrób Coin niespodziankę, co? – Powiedziała do Caspa, który dość głośno jadł sałatkę. W sumie to Ev mało jadła podczas tego pobytu, chyba z Kwartałowego przyzwyczajenia, albo po prostu ze stresu. Albo z obu powodów na raz. I chyba najbardziej się przejmowała sytuacją z całej czwórki obecnej w apartamencie, z czego miała wrażenie, że Anafiel wiecznie śpi. Naprawdę, kiedy tylko go widziała, to spał. W pewnym momencie zaczęła go podziwiać, chociaż akurat ze senm nie miała większych problemów. Zarezerwowała sobie kanapę i nikt raczej nie protestował. Tylko ciekawe gdzie w takim układzie będzie spać Rosemary, ale to raczej nie sprawa Ev.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyPon Lut 03, 2014 10:08 pm

Rose doskonale zdawała sobie sprawę, że Casper się na nią gapił. Każdy facet o zdrowej orientacji by spojrzał. Zdała sobie o tym sprawę już jakiś czas temu i o dziwo wszystko się zgadzało. Na początku doprowadzało ją to do szewskiej pasji, ale z czasem do tego przywykła. Jednak ostatnio była dosyć poirytowana, a nawet wkurzona i nie do końca panowała nad swoimi emocjami, dlatego chłopak powinien się cieszyć, że nie dostał w pysk. A to i tak w najlepszym wypadku, bo mogła mu tak przypierdolić w oczodół, że nigdy więcej już by nie spojrzał, bo nie miałby czym. Lekko mówiąc. Wyszła z łazienki i szczerze mówiąc, lała sikiem parabolicznym na to, co on tam będzie robił. Czy wspomina, czy dalej szcza, czy zrobił sobie dobrze z radości - nie ma sensu interesować podludźmi, to osobny gatunek niewart żadnej uwagi. Może nawet tam odpierdalać akrobacje powietrzne z palcem w dupie, to jego osobista sprawa.
Przy Evelyn czuła się odrobinę bezpieczniej, co oznaczało, że ma sporą rysę na psychice po pomysłach Snowa. Choć z drugiej strony uspakajał ją ten fakt, bo dawało to do zrozumienia, że Rose nie jest do końca zboczona i bezwstydna, bo jakieś tam grancie i blokady ma. A to znacznie różni ją od zwierzęcia i kobiety, której zawodem jest sprzedawanie się. No i od mężczyzny, ale od tego osobnika różniły ją również cechy fizjonomiczne i anatomiczne. Usiadła ubrana już obok Evelyn, jakby trochę niepewnie. Może trochę krępowała ją ta sytuacja. Założyła nogę na nogę i zaplotła dookoła ich ręce, jednak była zbyt niespokojna by się oprzeć. Martwiła się, cholernie się martwiła i próbowała tego po sobie nie pokazać.
Na komentarz Ev o pizzerii uśmiechnęła się krzywo. Nie wyszło jej, ale się starała i należy jej się pochwała za chęci. Bo one się liczą, a w przypadku Garroway jest to wyczyn spory. Zignorowała frywolne bieganie Caspera po apartamencie w stroju Adama, bo po prostu szkoda słów. Prychnęła tylko na jego widok, omiotając ściany pokoju morderczym i znudzonym wzrokiem.
- Posłuchaj dziewczyny, uczyń przysługę również i mnie. - skwitowała, posyłając w jego stronę pogardliwy wzrok. Doprawdy, wystarczyło zachować resztki godności, kultury czy co on tam miał, a wszyscy żyliby we względnym pokoju. Serio. - Otóż, nie, nie jestem wstydliwa. Po prostu nie mogłam pozwolić, byś tylko ty cieszył się tym cudownym widokiem. Mamusia cię nie nauczyła, że trzeba się dzielić? - zapytała pobłażliwym tonem, jakby zwracała się do pięcioletniego chłopczyka. W rzeczywistości, za takowego go uważała. Poziomem umysłowym dalej nie sięgał, bo myślał kutasem. Stosownym byłoby nazwanie go wieśniakiem, aczkolwiek po co obrażać szanownych wieśniaków. Po prostu osobnik z gatunku podludzie - nic dodać, nic ująć.
Powrót do góry Go down
Casper Hastings
Casper Hastings
https://panem.forumpl.net/t1962-casper-hastings#24751
Wiek : 20 lat
Zawód : płatny zabójca
Przy sobie : kamizelka kuloodporna, broń, pozwolenie na broń, motocykl

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptySro Lut 05, 2014 5:46 pm

Przerwał konsumowanie sałatki, spojrzał na kobiety i zrobił minę jakby się zastanawiał. - Mmm... Nie. Coin mnie za bardzo kocha, by mnie zabijać. - Parsknął nieszczerym śmiechem i wrócił do jedzenia sałatki. - Mamusia? Mówisz o kobiecie, która mnie urodziła? Wychowała mnie ulica, a pierwszą zasadą ulicy jest: " Bierz wszystko i nie dawaj nic." - Mruknął wzruszając ramionami. Spojrzał na reklamę pasty do zębów nie zwracając już uwagi na towarzystwo. Miał gdzieś ich opinię na jego temat. A to, że był podczłowiekiem. Hmm... Człowiekiem nie był, a przynajmniej sam tak nie uważał.
I znowu było nudno. Szczerze mówiąc to ciągłe siedzenie tutaj zrobiło się już nudne. - Jak myślicie. Po jaką cholerę trzymają nas tak długo? Jakby chcieli zrobić egzekucję to raczej tuż po zawaleniu się mostu, by postraszyć innych, a nie szmat czasu po fakcie. - Zagaił rozmowę, chociaż właściwie to równie dobrze mógł siedzieć i milczeć.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyCzw Lut 13, 2014 6:42 pm

Trzy osoby na kanapie to już tłok. Ale Ev się za dobrze siedziało, żeby się ruszyć. Siedziała sobie na skraju i nikomu nie zawadzała. Ostatecznie towarzysze mogli ją po prostu zepchnąć, ale to byłoby trochę… Dziecinne. Czyż nie? Ale kogo to obchodzi, są w chyba najlepiej strzeżonym miejscu Panem, raczej trudno, żeby ktoś oprócz władzy ich podglądał. A raczej Alma nie wyśmieje ich za dziecinne zachowanie.
-Jakby chcieli nas wypuścić, to też by już to zrobili. Może szykują coś efektownego, specjalnie dla nas, nwm, coś w stylu szubienica z automatycznymi fajerwerkami?- Rzuciła Ev oglądając wiadomości, z których kompletnie nic nie wynikało. Były krótkie i całkowicie podporządkowane Coin. W sumie to nic nowego nie powiedzieli, ale przestali pieprzyć o ofiarach bankietu. Później kolejne pół godziny reklam, a po reklamach reality show prowadzone przez nadpobudliwą rebeliantkę z krótkimi, platynowymi włosami postawionymi na żelu. Telewizja schodzi na psy. Nie, nie schodzi, stacza się. Jej gościem był chuderlawy urzędnik w granatowym garniturku, który bardziej przypominał ucznia liceum niż jednego z wspólników Coin. Po paru minutach bezsensownej paplaniny coś przykuło uwagę Ev. Coś, to znaczy fakt, że rozmowa zeszła na „zbliżającą się egzekucję ludzi odpowiedzialnych za słynny wybuch mostu na Moon River”. Ev nie była pewna, ale mogła odrobinę zblednąć.
-i chyba wszystko jasne…-Rzuciła pogłaśniając trochę, czyli prawie do maximum. Dla ev to zbyt głośno nie było, nie wiedziała jak dla towarzyszy, ale miała to gdzieś.
Powrót do góry Go down
Anafiel Delaunay
Anafiel Delaunay
https://panem.forumpl.net/t949-anafiel-delaunay
https://panem.forumpl.net/t1283-anafiel-delaunay
Zawód : Barman, sprzątaczka

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyPią Lut 14, 2014 10:27 am

Anafiel żyje c:

Spał. Ale czy na pewno? Anafiel już od jakiegoś czasu, mniej więcej od momentu na kilka chwil przed wybuchem mostu, czuł się dziwnie. Lekkie zawroty głowy, silny ból w części potylicznej... To było dziwne. Co najmniej... Dziwne.
Nie podobało mu się, że przyszedł jakiś rządowy i wywalił go na moment z pokoju, bo chciał przesłuchać Caspera. Jego i kobietę - a przecież wobec kobiet tak się nie postępuje, to wyjątkowo niegrzeczne. Pomstował na niesamowicie zimnego i chamskiego pana Larousse, po czym... No tak, zasnął.
Obudziły go jakieś głosy. Casper, Evelyn... I chyba panna Garroway, jeśli się nie mylił. Otworzył leniwie jedno oko i ziewnął, a fotel zatrzeszczał lekko. Nikt jeszcze nie odwrócił głowy, ale zapewne wiedzieli, że już nie śpi. Nagle jednak wyprostował się, słysząc głos, dobiegający z telewizji.
Zbliżająca się egzekucja ludzi, którzy odpowiadają za wybuch mostu na Moon River.
- O kurwa. - rzucił tylko Delaunay, siadając na podłodze obok Evelyn. Spojrzał dziewczynie w oczy i uśmiechnął się smutno.
No to mamy przesrane.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2014 7:23 pm

A Rose z kolei ciągle miała minę w stylu "nadal chuj mnie to obchodzi", nawet jak nikt nic nie mówił. Chyba jej ten wyraz twarzy nie minie, to jej wersja tiku nerwowego. Naprawdę nie obchodzi ją historia ich życia, ledwo ma siłę interesować się sobą. Miała ochotę wstać i wyjść, no ale nie mogła. Toteż siedziała we względnym milczeniu, starając się trzymać swoje kurewstwo na wodzy.
- Skoro Coin cię tak bardzo kocha, to wyjdź za nią i zejdź nam, kurwa, z oczu. To usatysfakcjonuje mnie prawie tak samo, jak uduszenie cię poduszką, kiedy będziesz spał. - wysyczała, w międzyczasie wywracając oczami, jednak nadal pozostała przy tej samej minie. Olewała wszystko sikiem parabolicznym, nawet fakt, że chłopak podnosił jej poziom szatana we krwi.
W końcu oparła się, kładąc ramię na oparciu kanapy. Zwróciła się w kierunku telewizora i zaczęła śledzić reklamy, które w sumie, choć głupie, w jakiś sposób pozwalały jej na odwrócenie uwagi od tego wszystkiego. Telewizja odmóżdża, ale w tym przypadku to wychodzi na plus. Potem zaczął się program w stylu "Jak świetnie żyje się nam z Coin, bijmy pokłony", co doprowadzało Rose do odruchów wymiotnych. Jednak zaczęła słuchać trzy po trzy, co pozwalało jej wytrzymać to bezsensowne pieprzenie. Zwróciła swoją całą uwagę dopiero wtedy, kiedy Evelyn podgłośniła telewizor. Komunikat jej wcale nie zaskoczył. Wręcz przeciwnie, potwierdził jej domysły. Dlatego nadal wyglądała, jakby miała to w dupie.
- Brawo za zwięzłe i trafne określenie, Anafiel. - powiedziała, wystawiając w jego kierunku podniesiony kciuk. - A wy - zaczęła, spoglądając na Hastingsa i Ev - nie możecie być równie konkretni, co on? - zapytała, dając do zrozumienia, że nie znosi pierdolenia, choć w sumie, było to bardziej skierowane do Caspera, niż do Ev. Ona jej aż tak nie przeszkadzała. - W każdym razie. Jesteście zdziwieni? I tak by nas wyrżnęła i tak, bo w końcu jej duma ucierpiała. Jak i autorytet. To, że poinformowała o tym w telewizji, to taki dodatek do zestawu. Nic więcej, niż nędzne próby odbudowania swojego zrujnowanego ego. - nie bała się śmierci, bo zbyt wiele razy się o nią otarła. Nic nie może wiecznie trwać i takie tam, po prostu życie kiedyś musi się skończyć. Odwróciła wzrok od telewizora i skupiła go na swoich paznokciach. Wróciła do zdrapywania starego lakieru, by jakkolwiek odwrócić swoją uwagę od faktu, że po raz pierwszy w życiu nie martwi się o siebie, a o kogoś innego. Bo z nią to już chuj, i tak nie ma nikogo, kto by jej potrzebował. Ale Mathias miał siostrę, której nie został nikt inny. A Rose doskonale wiedziała, jak boli samotność.
Powrót do góry Go down
Casper Hastings
Casper Hastings
https://panem.forumpl.net/t1962-casper-hastings#24751
Wiek : 20 lat
Zawód : płatny zabójca
Przy sobie : kamizelka kuloodporna, broń, pozwolenie na broń, motocykl

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyWto Lut 18, 2014 9:44 pm

- Zdziwieni? Chyba śnisz księżniczko kiepskiego japońskiego porno. - Wzruszył ramionami na słowa Rose. Jego w ogóle nie zdziwił komunikat. Już od dawna był przygotowany na egzekucję. Pytanie tylko kiedy i jak. Tyle. Reszta go nie obchodziła. - Swoim ciętym językiem próbujesz udowodnić, że należy Ciebie traktować poważnie? Cóż... Marne próby pięciolatki. - Dodał po chwili po czym wstał i ruszył ponownie do kuchni. Był zrelaksowany, a przynajmniej wyglądał na takiego. Jak zwykle z obojętnym spojrzeniem, niedbałym chodem i zbytnią pewnością siebie. Taki był, jest i będzie Casper. Nic tego nie zmieni. Nawet pierdolony stryczek nie zmieni jego zajebistości. Urodził się zajebisty, nie perfekcyjny. Koniec. Kropka. Komuś się nie podoba? Radzę zacząć wąchać kwiatki od spodu.
Otworzył lodówkę i wyciągnął sobie z niej butelkę mleka. Z "wysepki" ściągnął dwa banany. Zmiksował owoce z białym płynem robiąc sobie koktajl. Po chwili siedział już przy oknie popijając sobie pyszny deser. W głębokim poważaniu miał swoich durnych współlokatorów. Że to nie było do przewidzenia? To żart? Nie. To Alma Coin.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyWto Lut 25, 2014 5:29 pm

No dobra, nie powinno ją to dziwić, przecież dopuszczała do świadomości opcję, że Coin ich wszystkich rozstrzela. Więc teoretycznie powinna być na to przygotowana psychicznie, powinna teraz parsknąć śmiechem i przełączyć. Ale jednak ją zamurowało. Najlepsze, ze wydawało się, ze jako jedyna się tym wszystkim tak cholernie przejęła. No dobra, Anafiel jeszcze wykazał jakiś ludzki odruch na wiadomość, ze za niedługo umrze. Reszta przyjęła to jakby to była wiadomość, że jutro na obiad będą krewetki. Naprawdę. Chociaż, może takie podejście było lepsze. Może trzeba było uznać, że to nie ma znaczenia czy się żyje, czy też nie. W sumie to wszystko jedno, i tak wszyscy mają to gdzieś. Kto by się tym przejął? No, może Lucy, ale tylko odrobinę. Każdy ma swoje życie i pewnie by się cieszył, że to nie on dostanie kulę w łeb. Proste, każdy martwi się o siebie, Ev tak naprawdę nikomu nie jest potrzebna. A przynajmniej tak jej się w tym momencie wydawało.
- Może jednak się udławi.- Mruknęła, kiedy Casper wyszedł do kuchni. Usiadła po turecku, ściszyła telewizor i przełączyła na inną stację. Chyba nie chciała tamtego słuchać. Jakoś temat tego jak umrze nie wydawał jej się zbytnio atrakcyjny.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyWto Lut 25, 2014 8:09 pm

[bilokacja, wszystko ładnie ustalone, dozwolone, dziękuję]

Kiedy człowiek znajduje się w takie cudownej dupie jak ta, w tak barwnym i niespodziankowym gównie jak to cudowne, dostarczające tyle wrażeń więzienie, kiedy każdy dzień może być ostatni, ba, nawet każda kolejna godzina, wówczas ów człowiek, który boryka się z przedstawionymi powyżej problemami, właśnie owa biedna pokrzywdzona tylko i wyłącznie przez swoją głupotę istota ma wiedzieć, co czynić, aby nie marnować jakże to zdrowej i być może potrzebnej kiedyś energii. Oczywiście moglibyśmy się okłamywać, bo prawda jest okrutniejsza i bardziej śmierdząca – Mathias le Brun to zgorzkniały leń, zrezygnowany rebel, który na widok strażników zjawiających się w jego luksusowym i pięciogwiazdkowym apartamencie zdołał się tylko uśmiechnąć i podnieść prawą rękę i niby to po królewsku pomachać. Nic więc dziwnego, że pozwolił obalić się ze swego łoża, tak wygodnego jak trumna umarlaka, podnieść się i wyprowadzić lub… może inne słowo byłoby w tej sytuacji odpowiedniejsze, bo w istocie go stamtąd wywleczono. Jak worek ziemniaków. Jak zdechłego psa. Jak znudzonego swym życiem ćpuna na odwyku. Nie opierał się, co mogli uznać za swoistą łaskę z jego strony, bo nawet delikatnie nogę przesunął, żeby nie zahaczyła przypadkiem o framugę i im roboty nie utrudniła. Takie to pomocne i pełne zrozumienia dla cudzej pracy i wysiłku włożonego w bezczynne, w sumie, marnowanie powietrza, stanie przed kolejną to celą i pilnowanie, aby więzień nie uciekł. Zasadniczo to jemu nigdzie się nie chciało nawet ruszać, czasem zmieniał sobie łóżko, bo dokuczała mu jakaś kapryśna sprężyna tejże pryczy, codziennie rano skrobał te swoje symboliczne pionowe kreski, nie chciał w końcu stracić rachuby. W piekle dumnie wstanie i rzece pewnie – tego i tego dnia zostałem pobity, tego zastraszony, tamtego mnie w sumie zabito. Czasem z nudów, ale żeby nie włożyć w to zanadto wysiłku, liczył miesiące, które przeczył, potem tygodnie, a na samym końcu dnie.
W tym właśnie momencie pozwolił, aby jego, jakże bezwładnego i nadal zrezygnowanego, przenieśli lub zatargali – kto jakie woli nazewnictwo, do wyznaczonego miejsca. Nie zdziwiłby się, gdyby zaraz postawili go na jakimś cudownie podświetlonym podium i przy jakimś wesołym akompaniamencie rozstrzelali, powiesili, nieważne. Każdy sposób jest dobry, bo potem jest tylko spokój, harmonia i takie tam.  Na pewnie nie chciał, aby kazano mu ponownie rozmawiać z ową piękną jasnowłosą i jakże okrutną kobietą, nie zniósłby takiego wysiłku, nie potrafiłby na tyle skupić się, aby wymyślić jakieś logiczne kłamstwo czy cudowną rymowankę ku czci naszej drogiej prezydent. A może po prostu mu się nie chciało, tak też być może, nikt nie powiedział, że przedzierając się przez wertepy życia wyrośnie na kogoś rozsądnego i uczciwego, nie w tym przypadku. Nawet był paskudnie kłamliwy wobec siebie, ciągle wmawiał sobie jakieś naiwne głupotki, jak teraz, że cokolwiek za moment się stanie znajduje się daleko poza jego zainteresowaniem. Tak nie było, ale kto mu teraz udowodni to sprytne kłamstwo, przynajmniej na psychice czuł się lepiej, jakby przygotowany. Na najgorsze?
Nic więc dziwnego, że jego usta ułożyły się w kształtne „o”, kiedy otwarły się przed nim wrota, a za nimi paradoksalnie przejrzyste, jasne i miłe mieszkanko. Chwilę potem jednak dopadło go dziwne przerażenie, bo przyszło mu na myśl, że to się nie dzieje, a skoro się nie dzieje, to on nie żyje, a skoro on nie żyje to teoria o wiecznym spokoju i harmonii jest błędna plus ominęła go możliwość wytwornego przedstawienia się całego diabelskiemu zgromadzeniu i orzeczenia, którego dnia od swych narodzin zmarł. Kiedy jednak zgrabnie zwalono go na podłogę, a on równie wdzięcznie się przeturlał i powstał, ujrzał przed sobą ciekawy i jakże interesujący obraz zgromadzenia.
-Przybyłem do naszej zbiorowej trumny, aby wspólnie z wami świętować ostatnie chwile naszych marnotrawnych żyć, ahoj zjeby – uśmiechnął się szeroko żałując, że nie ma pod ręką żadnego zioła na uspokojenie. W samotności przynajmniej nikt go nie irytował i nie truł dupy, teraz będzie miał na głowie bandę niezorganizowanych dzieci, które histerycznie pragną żyć.
Jak uroczo, wszyscy umrzemy.
Kątem oka dostrzegł Rose, całą i zdrową, co go mentalnie uspokoiło, mimo wszystko. W jego kieszeni znajdowało się jednak nadal zdjęcie Katy, o którym wolał nie myśleć i o którym boleśnie przypomniał mu widok Garroway.
Kiedy już tak stał wyprostowany i uznał, że miał w sobie wystarczająco dużo sił, aby energicznie wręcz i jakby z entuzjazmem ruszyć w kierunku łazienki, spojrzał w kierunku tej kobiety, która w tym momencie zakrzątała jego głowę w największym stopniu.
W tym momencie chciał wiedzieć wszystko, nie obchodziło go nic innego. Chciał mieć pewność, że jest prawdziwa, do cholery. Chciał ją chociaż dotknąć.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyWto Lut 25, 2014 9:11 pm

- Musisz mnie od razu wyzywać? - zapytała Caspera, choć w rzeczywistości miała głęboko gdzieś, jak ją kto nazywa. Słyszała już wiele epitetów odnoszących się do jej osoby i chyba nic już ją nie zdziwi. A zwłaszcza niewyszukane odzywki Hastningsa. - Trochę kultury, gówniarzu, nie jestem twoją koleżanką. - dodała, posyłając mu kolejne tego dnia spojrzenie pełne mordu. Miała go już dosyć, zwłaszcza, że cierpliwość i tak miała zrujnowaną. To będzie jakiś cud, jeżeli nie przypierdoli komuś dzisiaj. - Po pierwsze, mój cięty język to moja osobista sprawa i używam go, bo mogę. Po drugie, gówno mnie obchodzi, jak mnie kto traktuje. Po trzecie - sam nie jesteś lepszy, próbujesz się popisać przed nami, jakbyś nie wiadomo kim był. A szczerze powiedziawszy to ja cię ledwie kojarzę. - stwierdziła, nawet nie oglądając się za nim jak wychodzi. Była tu kuchnia, były tu noże, lepiej było Rose tam nie wpuszczać. Na uwagę Evelyn uśmiechnęła się lekko, licząc w duchu na to samo, co ona. Byłoby zabawnie, gdyby ktoś tu przypadkiem umarł. Taka niespodzianka dla Coin, przed planowaną egzekucją zapowiedzianą w telewizji. Teraz wszyscy pewnie myślą, co będzie, co się stanie. Nic się nie stanie. Śmierć paru osób świata nie zmieni, dookoła nadal będzie jedna wielka chujnia.
Zareagowała na dźwięk otwieranych drzwi. Podniosła głowę znad swoich paznokci i spojrzała na wejście. Obraz wrzuconego Mathiasa do środka zdziwił ją. Może nie z powodu jego pojawienia się, ale z faktu, że był cały i zdrowy. Myślała, że wymusili od niego przyznanie się jakąś okrutną drogą, torturami fizycznymi, czy innym badziewiem, które pozostawi po sobie widoczne na pierwszy rzut oka ślady. Ale nie. Przed nimi z ziemi zgrzebywał się ten sam Le Brun, którego widziała niedawno.
- Sam jesteś zjeb. - odburknęła, na chwilę udając oburzoną, jednak po chwili na jej twarzy pojawił się sarkastyczny uśmieszek, trochę podobny do uśmiechu Mathiasa. Najbardziej w jego obecności cieszył ją fakt, że w końcu pojawił się tu ktoś, kto prawdopodobnie zabezpieczy ją przed nieuleczalną chorobą psychiczną, której w tym towarzystwie mogła się nabawić.
Kiedy poczuła spojrzenie chłopaka na sobie, nie do końca wiedziała, co zrobić. Nie miała pojęcia, o co może mu chodzić, ale ewidentnie czegoś chciał. Powoli się podniosła, stając przed nim. Chwilę patrzyła w jego kierunku badawczym spojrzeniem, kiedy w końcu machnęła głową w kierunku łazienki, dając znak, żeby się tam udali. Trochę prywatności należy się każdemu, a tutaj było o nią trudno.
- Spróbuj teraz wejść mi do łazienki, Hastings, to cię rozkurwię na części elementarne i żaden chirurg ci nie pomoże. - rzuciła do Caspera, niezbyt przejmując się faktem czy usłyszał, czy nie. Bez słowa poszła do łazienki.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptySro Lut 26, 2014 9:53 pm

Nie patrzył na siebie jakby w strachu, niemym i powściągliwym, że jednak jego obawa się sprawdzi i szanowna Rose jednak nie postanowi go odwiedzić w tym jakże potulnym miejscu, które obrał za miejsce ich spotkanie – łazience. Nie powinno go to interesować, oczywiście, nawet na moment zdążył zapomnieć, kiedy skupił swą zaszczytną uwagę na nijakich szlaczkach i wzorach, które rozrysował na jasnej i bijącej w oczy ścianie, miał zresztą wrażenie, że droga do łazienki trwa wieczność. Te kilka metrów okazały się tak trudne do przebrnięcia, te kilka sekund tak nużące i przybijające, że kiedy dotarł do biało-czarnych drzwi, czyli powtarzamy schemat, w porządku, nie miał nawet ochoty wchodzić do środka. Nawet gdy usłyszał za sobą głos Rose, która tak niesubtelnie i okrutnie dała znać o sowim istnieniu, w sposób dogłębny i niewłaściwy dla jego delikatnej, jakże kruchej teraz psychiki. Świadomość, że znajduje się w tym apartamencie sam z tą przytłaczającą umysł bielą i czernią pocieszała go, niby tak, niby nie, mógłby tu teraz umrzeć, nie zrobiłoby mu to różnicy. Nawet ten uśmiech zszedł mu z twarzy, nawet słowa dziewczyny idącej za nim nie zmotywowały go, ani trochę.
Może to tylko rzeczywistość, może to tylko prawdziwa przytłaczająca rzeczywistość. To nie te ohydne światy, to nie ta ohydna kanapa, to nie te wzory, które obrysowywała mu wyobraźnia, które nie istniały, To tylko ten cholerny brak, kilka wyjętych z obrazu puzzli, to tylko ta pustka. Nie było mu ciężko w piersi, bo niedługo zapewne miał umrzeć, nie czuł się wydarty z własnej skóry, bo zdążył w ciągu tych kilkunastu dni obrosnąć brudem. To nagi, wyzbyty z brudnych narkotyków organizm i głodny umysł domagał się swojego upragnionego źródła energii, świadomość, która nie potrafiła utrzymać się i przyjąć prawdziwego świata takim jakim był, nie zdeformowanego i wypiększonego, uspokojonego, a chaotycznego, obcego wręcz i okrutnie nudnego niczym ptak ze złamanym skrzydłem na wietrze, dziecko bez koła ratunkowego na wodzie. Tak le Brun bez swoich narkotyków był pozbawiony podparcia – jak kaleka bez wózka inwalidzkiego. Plątał się we własnym umyśle, błędnych spostrzeżeniach.
Dotknął klamki, wiedział, że będzie zimna, ale to zimno rozczarowało go. Zamarł na moment, jakby się nim rozkoszując, ale opanowało go jedynie odrętwienie. To nic, odsunął się, otworzył drzwi niczym rasowy dżentelmen, żeby to Rose weszła pierwsza. Nie zapomniał także ukłonić się, uśmiechnąć i wejść za nią, oczywiście, choć przez myśl przeszło mu, aby chtrze zamknąć drzwi, zaśmiać się głośno, zgasić światło i stać przypartym do nich, ażeby nawet nie przyszło jej do głowy wyjść. Uznał jednak ten pomysł za szczytowo żałosny i dziecinny.
-Wiem, że wyglądam jak gówno na patyku, nie krytykuj – rzucił na wstępie tonem zrezygnowanym, ale wciąż z nutką sarkazmu, który nie potrafił wyzbyć się z jego głosu, tak zatrutego przez męczące lata zwalczania wszelkiego dobra i empatii, która mogłaby kiedyś tam drzemać w ten ponurej głębi – Rose! – ujął nagle jej twarz w dłonie – Jak wyglądam, tak się czuję! Wiesz co mnie jednak orzeźwi? – zaśmiał się gorzko – SOCZYSTY SMAKOWITY LÓD – znów śmiech, całus zamarł na jej policzku, jego twarz przy różanym uchu - Rose, Rose, nie chcę iść do piekła, ale wybiorę się tam, bo wiem, że będziesz na mnie czekać - z jego ust wydobył się ledwo dosłyszalny szept.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 9:32 pm

Nie obchodziło ją, czy to rzeczywistość, czy fikcja. Obydwie wydawały jej się okrutne i zimne, nieważne, z której strony na to spojrzeć. Wszędzie zawsze próbowała doszukać się jakiegoś przebłysku nadziei, jakiegoś wyjścia. Na swój pokrętny sposób chciała zobaczyć jasną stronę ciemnej strony, ale teraz jakoś miała to głęboko gdzieś. Było jej wszystko jedno i to uczucie obojętności upajało ją do tego stopnia, że nie widziała sensu, by to zmieniać. Było okej, mogła sobie egzystować w poczuciu niemocy i bezsilności, w skrajnym pesymizmie. Mogła wszystko. Miała wolną wolę. I cały czas kusiło ją coś, niemo błagało, by w końcu odpuściła. Jednak zawsze można było również znaleźć rzecz, która popychała do przodu, w ostatniej chwili. Szaleńczy zryw, nieodparte pragnienie zachowania życia. A raczej zachowania kontroli nad tym życiem. Ale teraz miała to gdzieś. I nie wyglądało na to, by miało się to zmienić.
Szła do tej łazienki, bo dlaczego by nie? Nie miała aktualnie nic lepszego do roboty. Co ma być to będzie. Poczucie bezsilności wzrastało w niej z każdą chwilą, nawet na widok Mathiasa. Miała poczucie winy? Może trochę. Ale tu chyba chodziło o to, że się starzała. Miała powoli dosyć tych żałosnych prób, które i tak ostatecznie pociągają ją w dół. Miała dość swojego widoku w lustrze, tych zmęczonych oczu bez blasku, twarzy bez uśmiechu i wyrazu. Nie lubiła uczuć. Bała się ich. Ile razy je wyrażała, tyle razy obracało się to przeciwko niej.
Nie zareagowała na zabawny ukłon Mathiasa, na jego uśmiech. Ani nawet na fakt, że przepuścił ją w drzwiach. Ledwo na niego spojrzała. Była zmęczona, ale nie miała odwagi, by to powiedzieć. Rzadko kiedy mówiła, że coś ją boli. Dusiła to wszystko w sobie, doprowadzając do nieuniknionej choroby psychicznej.
- Nie zamierzam. - mruknęła, jakby od niechcenia, podnosząc wzrok na chłopaka. Naprawdę mało ją teraz obchodziło, kto i jak wygląda. Nawet nie zastanawiała się nad swoim wyglądem. Wilgotne, poplątane włosy opadały na jej ramiona w lekkim nieładzie, a ona nawet nie wpadła na to, by jakoś je ogarnąć. Nie zauważyła nawet, że w jednej z pończoch poszło oczko i teraz ma piękną dziurę na łydce. Miała gdzieś.
Zmarszczyła lekko brwi, czując dotyk chłopaka na swoich policzkach. Przez ostatnie dni miała z nim więcej kontaktu fizycznego niż z kimkolwiek innym. Nawet przestała się wzdrygać.
- Chyba ci się w dupie poprzewracało. - skomentowała pseudożart Mathiasa, po czym położyła ręce na jego ramionach i odkleiła go od siebie, jednak nie na zbyt wielką odległość. Spojrzała mu w oczy, prze chwilę krzywo się uśmiechnęła. - Powiedz mi jedno. Słuchasz mnie, Mathias? - zapytała kontrolnie, nie będąc pewna, czy chłopak jest razem z nią, czy w świecie jakichś fantazji. - Jeśli tak, powiedz. Idioto, do kurwy nędzy, dlaczego się przyznałeś? - zapytała, podnosząc ton, jednak niezbyt głośno. Nie chciała, by usłyszał ich ktoś nieproszony. Po dłuższej chwili puściła chłopaka i podeszła drzwi, przekręcając zamek. Nie potrzebowali teraz gości.


Ostatnio zmieniony przez Rosemary Garroway dnia Pią Lut 28, 2014 10:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyPią Lut 28, 2014 4:15 pm

Wpatrywał się w jej twarz, wręcz napajał tym widokiem. Niebrzydkim zresztą, a dla niego nawet pospolitym, zwyczajnym, ale emanującym dziwaczną głębią. Usta najzwyklejsze, usta ładne i kształtne, ale widział w swoim życiu takich tysiące – nie był koneserem, nie zachwycał się i nie porównywał, nie wierzył w istotę piękna jako taką, powierzchowną, ba, jakąkolwiek. Nie istniało dla niego czyste, wydobywające się prosto z nieśmiałe i niewinnej duszy dobro, nie istniała uroda, w jego mniemaniu anielska. Dlatego też, gdy patrzył w te oczy głębokie, nie widział ich barwy a tą cudowną i fascynującą jałowość, przyszywającą na wskroś suszę pustynną i pustkę. Nie zastanawiał się nad ich głębią, jako taką, nazwaną wprost, instynktownie chwytał znajomy impuls, cień, który owijał duszę ciasno i dusił w swych objęciach, w ciemnocie i ciszy. Przed oczami widział jej zdjęcie a na nim Rosemary Garroway, kobietę o mlecznej cerze, tak obcą i wręcz wypolerowaną, idealną, porcelanową, niczym wyjętą prosto z najgorszego koszmaru – zjawę człowieka wydartego z życia. Rosemary, którą znał, a miał wrażenie, że jakby od zawsze, była inna, stała obok niego, oświetlonej jasnej łazience, na tle pięknych białych czystych ścian. Kontrast jaki tworzyła z tym idealnym do orzygania tłem utwierdzał go w podświadomym przekonaniu, rozbawiał, bo zdawał sobie sprawę, że on z pewnością wygląda gorzej, zmęczony, nieumyty, ospały, wydarty ze swojego wspaniałego snu na jawie, z idealnej krainy szczęśliwości od okrutnego i ponurego światka, którego nie chciałby poznawać w najgorszych koszmarach, taki on, z tym obłędem w oczach, jakim postrzegał środowisko wokół siebie. Żałosny, po prostu słaby i kościsty cień czegoś, co kiedyś miało szansę być człowiekiem, prawdziwym i nieokaleczonym umysłowo człowiekiem.
Zadała pytanie, on uśmiechnął się jeszcze szerzej, jakby głupkowato rozweselony. Ale jego oczy były nad wyraz świadomie, a jakby i spojrzeć głębiej, to można byłoby dostrzec skrajne zagubienie, rozpacz i strach przed kolejnymi niespodziankami życia. To tak jakby przez kilka lat trzymać człowieka w luksusowym więzieniu, bez okien, bez drzwi, z najwygodniejszymi ze wszystkich łóżek, z najdelikatniejszymi ze wszystkich pościeli owianymi najwspanialszymi zapachami. To tak jakby widzieć świat przez narysowane na ścianie okno, a za nim, niby w prawdziwym widoku – świat idealny, prosty i nieskomplikowany.
-Chciałem zgarnąć całą sławę dla siebie, jestem w chuj zachłanny, jakiś problem? – rzucił wyzywająco ale nadal z nutką rozbawienia, jakby nie mówił poważnie. Czyżby była zazdrosna? Zła, że ktoś spił z brzegu śmietankę za nią? Oczywiście, trudno jednak, czasem taka niesamowita okazja przechodzi koło nosa, ale ktoś szybszy i bystrzejszy po nią chwyta. Jakkolwiek nie byłaby złudna, jakkolwiek fałszywa, jakkolwiek nie byłaby czystym przekleństwem, a on po prostu głupcem. Sprawa była oczywista i jasna, mógłby przyznać się bez zakłamania, że powodu nie było, a jeśli to tak szczelnie ukryty, że trudno byłoby go dostrzec. Gdyby wtedy wiedział, że przyznając się uratuje Rose, a zagrozi życiu Katy – na pewno zastanowiłby się. Teraz jednak nie żałował niczego, bo cokolwiek ma się przecież stać, to niebawem nie będzie już jego sprawa.
Cofnął się i dotknął plecami zimnej ściany, oparł się o nią, jakby tuląc doń ramionami, potylicą, napawając się bijącym od niej chłodem, przyjemnym i rozkojarzającym. Przymknął oczy.
-Siedziałem sobie przykuty do krzesła, pełen komfort, myślałem, że na końcu swojego popierdolonego życia mógłbym zrobić coś dobrego, choć moja wynikająca z charakteru skurwiela złośliwość podpowiadała mi, że powinienem w sumie kogoś wjebać, ale zanim dopatrzyłem w tym więcej korzyści było już po ptakach – urwał na chwilę, nadal z półprzymkniętymi oczami, opierając się o cudowną ścianę plecami i jednym łokciem o umywalkę. Pomyślał, że cudownie byłoby wskoczyć pod zimną wodę – Zostańmy jednak przy wersji, że chciałem być po prostu dobrym człowiekiem.
Przymykając jedną powiekę, zerknął na Rose drugi okiem, jakby zastanawiając się nad czymś. Wyciągnął w jej stronę dłoń.
-Złap mnie za rękę – powiedział, jakby w prośbie, westchnął i dodał po chwili – Jak chcesz to opowiem Ci pewną historię.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyPią Lut 28, 2014 8:48 pm

Rose nie lubiła myśleć i rozprawiać o swojej urodzie. Nie było konkretnego powodu. Nie była skromna czy nieśmiała, przynajmniej w tej kwestii, więc jedynym logicznym tego wytłumaczeniem było to, że swój wygląd uznawała za przekleństwo. Gdyby była trochę brzydsza, prawdopodobnie żyłaby sobie w spokoju, bez traumy wobec zbliżeń i wyznawania uczuć. Ale niestety pech tak chciał, jej genotyp był, jaki był i nie miała zamiaru tego zmieniać. Nie cofnie czasu, bo się nie da, nawet jakby płuca wypluć z niemocy. Takie jest życie, raz jesteś na szczycie, a raz leżysz pod ławką z zajebistą czkawką.
Ona również na niego patrzyła, ale nie analizowała jego wyglądu. Ani nawet zachowania czy kwestii higieny osobistej. Ostatnimi czasy miała momenty, kiedy gapiła się w coś czy kogoś nieprzytomnie i nie myślała nic. Po prostu się wyłączała, choć nadal wiedziała gdzie jest i co robi. Wyglądało to jak jakiś przelotny autyzm, ale nim w istocie nie było. Rose dawno już nie była dzieckiem. Po prostu nie chciała myśleć, dołować się nad swoim nieudolnym losem choć przez chwilę i niepostrzeżenie oraz niespodziewanie jej to wychodziło. Przestała to robić jednak, czekając na jego odpowiedź. A gdy ona nadeszła, we wnętrzu Rose rozpaliła się pewna doza gniewu, bo nie miała nastroju do żartów. Nie miała nastroju do czegokolwiek, nawet do życia.
- Nie wkurwiaj mnie. - warknęła, a na jej twarz wpełznął wyraz chęci mordu. Lecz po krótkiej chwili zniknął, na rzecz zagubionej miny i odwróconego wzroku. - Nie mam ochoty na żarty. - dodała, jakby ciszej, może trochę nieśmiało. Odsunęła się od chłopaka, oplatając się ramionami. Przeszedł ją jakiś nieprzyjemny dreszcz zakłopotania i chciała się go jak najszybciej pozbyć. Wbiła spojrzenie w podłogę, nie do końca wiedząc, co chce powiedzieć. Miała dużo do powiedzenia, ale większość słów nie mogła paść tutaj. Druga ich część nie chciała przejść przez gardło, a kolejne nie miały nawet sensu. Czuła się trochę winna, że sama udawała nieświadomą i niewinną, a ktoś inny pokazał swoją dobrą stronę. Nie chciała być czarnym charakterem do końca swojego życia.
- W moim przypadku żadna wewnętrzna dobroć się nie odezwała. O ile taka istnieje. - mruknęła nadal nie patrząc na chłopaka. - Choć może się odezwała? Chyba pod koniec miałam jakiś taki przebłysk, czy coś w tym guście. W sumie, cholera wie, co to było. I tak nie jestem osobą, która zasługuje na ratunek. - dodała bez jakichś zbędnych uczuć, choć jej serce mimowolnie się zaciskało. Kopała w ścianę czubkiem buta, ni to mocno, ni silnie. Po prostu próbowała wyładować swoją frustrację, która kłębiła się w niej niczym nadchodząca burza.
Podniosła głowę, po czym spojrzała na chłopaka. Wbiła w niego pytające spojrzenie. Lekko przechyliła głowę i niepewnie, jakby z lękiem, zaczęła wodzić wzrokiem od jego ręki do oczu, nie do końca wiedząc, co uczynić.
- Hm. - mruknęła, w końcu, acz ostrożnie łapiąc go za rękę. Jej chude palce wydawały się drobne w jego dłoni, co jeszcze bardziej wprowadziło ją w zakłopotanie. - Co to za historia?
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyPią Lut 28, 2014 10:10 pm

Pierwszy moment, w którym le Brun miał ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem, czy to ten niesamowicie dobry nastrój czy cokolwiek innego, może tylko zawsze na jej widok tak się cieszył? Pamiętał, że tydzień po ich pierwszym spotkaniu omijał ją szerokim łukiem, nieco kuśtykał, bo oczywiście Rose nie byłaby sobą, gdyby jej adorator uszedł z tego bez uszczerbku na zdrowiu. Wtedy wcale nie było mu wesoło, zwłaszcza, gdy potem okazało się, że ta niezwykle agresywna kobieta będzie pracować w Violatorze. Od tamtej pory był na nią skazany. Respekt pozostał, z czasem może gdzieś go wywiało, bo teraz naszło go, aby ją przedrzeźnić, dziecinne to i niedojrzałe, ale nie mógł nic poradzić, że na jakikolwiek stres reagował właśnie w ten sposób, swoistą obroną w postaci kiepskich żartów i cynicznych komentarzy. Chciał zapytać, na co ma ochotę, ale po spojrzeniu przelotnie na kabinę, zaśmiał się sobie w twarz i uznał, że także nie ma chęci na wysilanie się, jakiekolwiek, nawet myślenie i kojarzenie faktów przychodziło mu z trudem. Niektóre sprawy wydawały mu się zbyt trudne, aby chociaż próbować je analizować, sytuacje skomplikowane, więc reagował bez rewelacji – neutralnie lub jak zwykle, z tą naturalną, przyszytą już na stałe do jego zbrukanego serduszka ironią.
Gdzieś tam dojrzał, że odwróciła wzrok, ale jego umysł ominął ten fakt zgrabnie, jak na mathiasowe sumienie przystało, a skupiło się na sprawach o naturalnie wyższej wadze. W końcu ta ściana taka zimna, taka biała, ach, widział ją przed oczami, tę jasną nieprzebytą przestrzeń, pustkę. Czuł chłód na barkach, jedyne bodziec, który pozwalał mu nie zerwać kontaktu z upiornym światem, który trzymał go przy kruchej barierce, aby nie spadł z mostu prosto w ciemną toń wody zwaną niebytem. Gdzieś w tle dźwięczały jej słowa, rozumiał je jakby, ale trochę mu ciążyły, gdy dłużej nad nimi rozmyślał. Była przy nim, a jednocześnie daleko od niego, gdzieś poza rzeczywistością, poza murem, który wokół siebie budował, bo oto przyłapał się na tym, że chciałby po prostu zatopić się w jej uścisku i tak pozostać dopóki ten zły czar nie pryśnie, a on nie obudzi się swoim pokoju w Violatorze.
Chciał zaprzeczyć, powiedzieć, że gdyby nie zasługiwała na ratunek, nie przyznałby się do całej tej niezwykle ciążącej na jego duszy winy. Ale te słowa nie potrafiły mu przejść przez gardło, bo w pewien sposób były bardzo prawdziwe, przypominały mu o Katy.
Poczuł jej dłoń na swojej, zacisnął palce na nadgarstku i przyciągnął do siebie, a potem nie martwiąc się o to, czy postanowi mu się wyrwać, objął luźno w pasie, aby miała jeszcze nieco swobody. Dłonie złączył na jej plecach.
-O upadku – spojrzał jej w oczy, marszcząc nieco brwi, jakby z wysiłku. Bał się jej spojrzenia, rzadko tego unikał, ale w tym momencie miał wrażenie, że ugina się pod ciężarem jej wzroku – Była kobieta, która nienawidziła pewnego mężczyzny, był chory, zawsze miał wielu gości, zawsze byli to mężczyźni. Pojawiali się i znikali, ale on ciągle wracał, był jak cień. Czasem, gdy chciał… chciał wrócić, ona zamykała drzwi na klucz, denerwował się i krzyczał. On także ją znienawidził, dlatego odszedł, zostawił ją z chłopcem, który nienawidził pewnej kobiety, była chora, zawsze miała wielu gości, zawsze byli to mężczyźni. Obcy ludzie pojawili się i znikali, ale ona, niczym przekleństwo, nadal była, jak cień, rzadko wychodziła z pokoju, to on musiał przychodzić do niej, bo potrzebowała leku. Czasem jednak zamykał klucz, a wtedy krzyczała, drapała o drzwi. Ona także go nienawidziła, dlatego odeszła. Teraz ten chłopiec jest już dorosły… - nadal patrzył w jej oczy, zmarszczył brwi, jakby w dziwacznej boleści, ale pomimo to uśmiechnął się blado - …i nie chciałby umierać, mimo wszystko, chciałby żyć, ale też nie potrafi.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptySob Mar 01, 2014 2:11 pm

Rose nie zawsze była agresywna. Zachowywała się tak tylko wtedy, gdy musiała lub gdy miała zły humor. Czasem naprawdę była względna i do zniesienia, w porywach nawet miła. Dobrym tego dowodem jest fakt, że nie wszyscy od niej oberwali, w przejawach swej wspaniałomyślności, albo też lenistwa, oszczędziła ich. Idealny przykład na to, że gdzieś w głębi jej zagubionej i poszarpanej od wiatru samotności duszy jest ta szczypta empatii, która lubi pojawiać się w sposób niespodziewany i niecodzienny. Każdy jest inny, byłoby nudno, gdyby wszyscy byli tacy sami. A fakt, że Garroway jest wyjątkowo ciekawym ewenementem to inna sprawa. W dniu, który zapoczątkował ich pokraczną znajomość, miała wyjątkowo przykry humor. Była zła, bardzo zła, na wszystko. Otóż, gdy nasza Rosemary ma zły humor, nawet powietrze jest zdolne ją wkurwić. Gdyby dodać do tego to, że fatalnie reaguje na wszystkie synonimy do słowa "skośnooka" skierowane w jej stronę, całe zajście tłumaczy się samo przez się. Poza tym drobnym dodatkiem był fakt, że nie do końca wtedy była trzeźwa. Takie życie. Potem zabawiła w Violatorze na dłużej, budząc jakiś ogólny strach i grozę, ale taka była jej rola, a Frans nawet był z tego powodu szczęśliwy, bo nikt nie chciał skopać mu dupy. Przyzwyczaiła się jakoś, bo jak zwykle było jej z tego powodu bardzo wszystko jedno.
Odwróciła wzrok, bo nie przepadała za kontaktami w jakikolwiek sposób. Nie lubiła zbyt długo patrzeć w czyjeś oczy. Mogła udawać, że to robi, chociaż patrząc na brwi. Ale nie potrafiła znieść czyjegoś spojrzenia zbyt długo. Często wodziła wzrokiem po ścianach, podłodze, byleby uciec od ludzkich oczu. Ale teraz Rose również miała ważniejsze rzeczy na myśli. Na przykład, dlaczego ta ściana jest taka twarda, bo od kopania ją przecież palce bolą. Ale nie przestanie kopać, bo nie, to wina ściany, że jest twarda. Chociaż w sumie ból jest otrzeźwiający, bo jego odczuwanie to oznaka życia. Momentami Rose wydawało się, że przeżyła już chyba wszystko, choć oczywiście to gówno prawda, i czas na skończenie wędrówki po tym padole rozpaczy, ale tak naprawdę kurczowo trzymała się każdego tchnienia, bo przecież każde z nich mogło być tym ostatnim. I naprawdę sądziła, że jest prowodyrką wszystkich nieszczęść, które mają miejsce w okół niej. To nie było jakieś sztuczne wrażenie. Po ciemku, leżąc obwinięta kołdrą po same uszy, winiła się za wszystkie krzywdy wyrządzone innym, nawet jeżeli nie brała w nich udziału. A świadczy to o tym, że nasza Rose nie do końca jest normalna.
Nie zareagowała gwałtownie na uścisk chłopaka, o dziwo nawet nie czuła się źle. Może trochę nieswojo, nie przepadała za tuleniem się, więc rzadko miała z tym styczność. Ale teraz naprawdę jej to nie przeszkadzało, a nawet się lekko, praktycznie niewyczuwalnie wtuliła. Słuchała w uwadze jego historii, trochę zagmatwanej i poplątanej. Zrozumiała, że to jego historia dopiero po ostatniej linijce. Odwzajemniła jego blady uśmiech, nie mówiąc nic przez dłuższą chwilę.
- Wiesz, co? - powiedziała w końcu, kładąc otwartą dłoń na jego torsie. - Ja też opowiem ci pewną historię. Otóż, była sobie pewna dziewczynka. I ta dziewczynka przez pewien czas żyła sobie spokojnie, choć nie miała wielu przyjaciół. Ale po pewnym czasie wszystko się zrujnowało. Najpierw z jej życia zniknął ktoś ogromnie ważny. Potem musiała podjąć bardzo przykrą decyzję, przez którą opuściła ją kolejna bardzo ważna osoba. - zatrzymała się, słysząc, że jej głos zaczyna się łamać. Zacisnęła palce na koszuli Mathiasa i westchnęła, kontynuując. - I od tej pory ta dziewczynka była bardzo samotna. Nawet jeżeli wydawało się, że ma wszystko, że wygrała życie... Nie miała nic. Choć dookoła niej kręciło się wielu ludzi, naprawdę nie było nikogo. Od innych zawsze dzieliła ją ściana, która z pozorów nie blokowała jej, ale w rzeczywistości tak było. I wiesz, ta dziewczynka wie, że to wszystko jej wina. - mruknęła, znowu zatrzymując się i lekko przygryzając wargę. - Jest strasznie samotna. Często gada do siebie, bo tylko tak może wyjawić swoje uczucia. Boi się, że ją ktoś zrani, więc się odsuwa od innych, chowa za tą swoją ścianą. Ale tak naprawdę w ten sposób robi to, od czego ucieka. Krzywdzi się cały czas, nawet jeśli tego nie chce. - podniosła głowę i spojrzała Mathiasowi w oczy, uśmiechając się blado. - Ta dziewczynka też jest już dorosła. I co dziwne, nie chce żyć, właśnie dlatego, że nie potrafi. - dodała chrypliwym głosem, jakby ze szklącymi się od łez oczyma, ale w istocie nie potrafiła wydusić z siebie żadnej kropli. I w końcu spuściła głowę. Nie wytrzymała długo jego spojrzenia.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptySob Mar 01, 2014 8:41 pm

Nie wiedział, o czym myślał, kiedy rzucił tą z pozoru niewinną propozycją, bo historia, którą prawie, że wyrecytował ze ściśniętym gardłem, jakby znał ją na pamięć, choć w rzeczywistości powtarzał to, co mu ślina na język przyniosła, przyniosła kolejną falę niepokoju, tak obezwładniającego i pozbawiającego jakby tchu, świadomości, że przez moment zdołał zapomnieć, że trzyma w ramionach Rosemary Garroway. Choć z pewnością swego czasu marzyło o tym pół Kapitolu, ale to już inna bajka, no tak – fakt, że doceniał tego, jaki z niego farciarz, prawda? Chociaż w przeciągu ostatnich kilku dni inne rzeczy chodziły mu po głowie i zaprzątały czas, jak chociażby podtrzymywanie woli przetrwania czy skrobanie paznokciem po suficie, bo przecie, jakże inaczej, to takie fascynujące zajęcie. Obecnie stał oparty plecami o tę jakże fascynującą zimną ścianę, obejmował młodą kobietę, którą jakby ledwo kojarzył, ale z jakiegoś nieznanego mu powodu słuchał jednocześnie zastanawiając się nad tym, jak odebrała jego opowieść. Stąd wynikał ów dziwaczny lęk, ze świadomości, że mogłaby tego nie zaakceptować. Oczywiście, że w jego charakterze nie leżał lęk o takie błahostki, ale w tym momencie chciałby, nie wiedząc nawet czemu, żeby pomimo wszystko przyjęła to, w jakikolwiek sposób, ale nie odepchnęła, nie wyszła i zostawiła go sam na sam z osamotniającymi białymi ścianami. Chciał, aby słuchała go tak, jak on słuchał jej, aby spróbowała to zrozumieć. I nie miał chyba zamiaru siebie za to winić, można nawet powiedzieć, że nie zastanawiał się nad tym, ale potrzebował i żądał od życia bezwarunkowej akceptacji, każda komórka jego ciała pragnęła, aby w tym momencie Rose go nie odtrąciła. Co prawda niedługo potem jego twarda duma będzie cierpieć, ale chyba w tej bitwie zużyła swoje pokłady siły.
-Ach tak – mruknął, jakby się nad czymś zastanawiając, zacisnął uścisk, jakby starając się ich do siebie zbliżyć, ale nadal niepewnie, delikatnie i nieśmiało, jeśli w ogóle ostatni z epitetów mógłby być podpięty pod postać Mathiasa. Nie patrzył na nią, wzrok miał utkwiony gdzieś w bieli ponad głową dziewczyny. Nie do końca wiedział, jak powiedzieć to, co chciał przekazać. Nie chciał jej współczuć, nie chciał, aby w jakikolwiek sposób odczuła, że ją rozumie, że się wzrusza – choć w istocie tak nie było. Dlatego pozwolił, aby zawisło między nimi niezręczne milczenie, podczas którego wtulił ją w siebie, aby w końcu wypuścić z ramion, odgarnął z czoła czarne włosy i odparł ze spokojem – To już chyba bez znaczenia, czego chcemy – nie przygnębiała go świadomość zbliżającej się śmierci, można byłoby powiedzieć, że niewiele go teraz obchodziło prócz znajdującej się w jego luźnym uścisku Rose – Jest coś, co chciałabyś jeszcze zrobić, gdybyś mogła zrobić cokolwiek?
Znów starał się pochwycić jej wzrok, aby się upewnić, że nadal go słucha, choć przecież tu była, jeszcze nie odeszła, nie uciekła – dobry znak, owszem.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 EmptyNie Mar 02, 2014 10:01 pm

Nie rozumiała, z jakiego powodu opowiedziała mu to wszystko. Zawsze broniła się przed zostaniem otwartą księgą, z której można czytać bez zahamowań. Poniekąd jej się to udało, jednakże tą historią zrujnowała swój od wielu lat budowany zamek ignorancji i chłodu, którymi atakowała każdego, kto śmiał się do niej zbliżyć chociażby na jeden krok. Nie lubiła ciekawskich ludzi, nie lubiła, gdy ktoś był przesadnie miły. Wiedziała, że za tą otoczką ciepła i zrozumienia kryje się sztylet, który służy tylko i wyłącznie do tego, by wbić ci go w plecy. Nie ufała nikomu, ostatnio nawet sobie. Gubiła się, brnęła przez życie rozkojarzona, jakby niezdolna do zrobienia niczego. Na szczęście jej wyimaginowany anioł stróż jakoś prowadził ją przez ten świat, choć tak naprawdę to były resztki zdrowego rozsądku, desperacko ratujące jej zszarganą psychikę. Rose skupiała się wyłącznie na tym, by zapomnieć, by odrzucić w dal swoją dziecięcą naiwność, która uczepiła się jej jak pasożyt i nie chciała jej opuścić. Szło jej dobrze, lecz kosztem zdolności wyrażania uczuć oraz kontaktów międzyludzkich na jakimś względnym poziomie. Bo to, co teraz prowadziła, trudno było nazwać poprawną koegzystencją z innymi ludźmi. Ona też chciała być wysłuchana, miała dość, że była jedyną powierniczką swoich sekretów. Chciała poczuć tę ulgę, że w końcu z siebie coś wyrzuciła, że nie musi dusić dłużej wszystkiego w sobie. I po części jej się to udało. Krok po kroku, kiedyś wykrzyczy wszystko, co ją boli. Teraz z pewnością nie jest na to gotowa, zwłaszcza w siedlisku samego diabła. To nie czas, nie miejsce na takie sceny. Ale przynajmniej jej choć trochę ulżyło. Troszeczkę.
- Mhm. - mruknęła cicho, wbijając wzrok w swoje zaciśnięte palce. Nie znosiła ciszy, ale ona sama również nie wiedziała, co powinna mu teraz powiedzieć. "Hej, żartowałam, mam się świetnie"? "Współczuj mi"? Nie, obydwie rzeczy byłyby żałosne, o ile już teraz nie jest w bardzo głupiej sytuacji. Uniosła brwi, jakby zdziwiona gestem chłopaka. Wtuliła się, nadal nie mówiąc nic. Bo czasem są takie momenty, kiedy nie trzeba słów, kiedy ktoś inny rozumie, że pytanie "w porządku?" może doprowadzić do szału. Czasem cisza jest wygodna, nawet jak jej nie lubisz.
- Chciałabym zobaczyć Dwójkę. Ale to raczej nierealne, nawet bez wiszącego nade mną pasma śmierci. - stwierdziła, miętoląc w rękach wilgotne pasmo włosów. - A ty? - zapytała unosząc głowę i patrząc na niego jakby niepewnie - Co zrobiłbyś, gdybyś mógł? - nie uciekała. Nie chciała uciekać.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Apartament służbowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament służbowy   Apartament służbowy - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Apartament służbowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» SSU - Służbowy samochód użytkowy!
» Apartament
» Apartament
» Apartament nr 3
» Apartament nr 4

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje-