IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Izolatka nr 4

 

 Izolatka nr 4

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptySro Paź 23, 2013 2:30 am



Nowoczesna, przyjazna, wygodna i spełniająca wszelkie standardy izolatka, to miejsce dla pacjentów, którzy w trakcie rekonwalescencji cenią sobie spokój i prywatność. Pokój wyposażony jest w telewizję kablową, posiada dostęp do internetu, osobną łazienkę i niewielki aneks kuchenny.
Powrót do góry Go down
the civilian
Katy le Brun
Katy le Brun
https://panem.forumpl.net/t628-katy-le-brun
https://panem.forumpl.net/t630-katygorycznie-zapraszam
https://panem.forumpl.net/t1381-katy-le-brun
https://panem.forumpl.net/t1363-brand-new-holophone
Wiek : 15

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptyPią Paź 25, 2013 9:59 pm

Katy straciła bardzo dużo krwi, a wraz z karminowym płynem uchodziła z niej cała wola życia i chęć przetrwania. Kiedy zwierzęta zaczęły pożerać ją żywcem, prawie tego nie zauważyła. Odpychała je lekko, ale bez większego przekonania. Traciła powoli świadomość. Myślała o tym, że Mathias byłby wściekły. Wszystko ciemniało. Odpływała.


***

Budziłam się i zasypiałam w nierównych odstępach czasu. Milczałam. Słyszałam Plagę, która coś mówiła. "Wiem. Musisz już iść." mówiłam przez sen i to przerażało pielęgniarzy tak samo jak moja zła sława z Areny. Jeszcze gdybym mówiła imię brata, albo matki. Ale ja rozmawiałam z Plagą. "Nie idź" prosiłam "może mnie przerażasz, ale jak ja sobie bez ciebie poradzę. Zabiłam ludzi. Kto, jak nie ty, utwierdzi mnie w tym, że musiałam?" pytałam. Ale ona przestała odpowiadać. Zaczęłam więc krzyczeć i szarpać się. Powyrywałam kroplówki. Kiedy znów się przebudziłam, byłam przywiązana do łóżka. Czułam się znacznie lepiej, przynajmniej fizycznie. Psychicznie? Dawałam radę dopóki się nad tym nie zastanawiałam.
Różni ludzie zadawali mi pytania, ale mnie to nie interesowało. Jak się czuję? Jedwa- kurwa -biście. Chciałam zobaczyć Mathiasa. I zajebać Coin, za to co mi zrobiła. Poza tym nie miałam już więcej życzeń.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptyPon Paź 28, 2013 6:45 pm

// pozwolę sobie już tu, żeby nie rozdrabniać się na dwa posty. <33

-Chyba nie wytrzymał, bo jakoś go tu nie widzę. Nie dziwię się.
Poczułam, jak dłonie mimowolnie zaciskają mi się w pięści, a mnie samą wypełniła pełna furii energia. Mogłabym zeskoczyć z tego cholernego łóżka, mogłabym doczołgać się do Blomwella i zamienić jego twarz w krwawe pobojowisko, mogłabym kazać mu cierpieć tak samo, jak ja cierpiałam, mogłabym sprawić, że pożałowałby swoich słów.
Ale tego nie zrobiłam.
Wysłuchałam tylko jego ostatnich słów z właściwą sobie noszalancją, mając jednocześnie nadzieję, że istotnie były to jego ostatnie skierowane do mnie słowa. Ograniczyłam się tylko do odmachania mu środkowym palcem i okrzyku:
-Do zobaczenia w piekle!- A kiedy tylko zniknął mi z oczu, zrozumiałam, że niechybnie zwariuję, jeśli ktoś nie zajmie mnie rozmową. Chwilę potem minęły mnie dwie pielęgniarki, rozmawiające chyba o trybutach znajdujących się w izolatkach tuż o..
Trybutach. Katy.
Kiedy zyskałam już motywację, cała reszta była dziecinnie prosta. Odczekałam, aż większość personelu zniknie mi z oczu, a potem ostrożnie, ale szybko zaczęłam odpinać się od wszystkich skomplikowanych medycznych aparatur.
Katy. Ciekawe, jak się czuje. Chyba powinnam się jej bać, prawda? One się jej bały, tamte pielęgniarki. Pewnie chodziło im o ten cholerny naszyjnik. Ale nawet jej nie znały, to nie była Katy, nie ta malutka Katy, siostra Mathiasa, dzieciak wiecznie podwędzający mi papierosy z torebki.
Ja zamierzałam odwiedzić Katy, którą znałam.
Nie mogła mnie skrzywdzić.

Kiedy wszystkie igły znajdowały się już poza moimi żyłami, kontynuowałam potajemną misję uciekiniera. Powoli zestawiłam nogi na podłogę, a z moich ust mimowolnie wydarł się jęk bólu. Od stóp aż do cebulek włosów przeszył mnie jakby silny impuls elektryczny, silny, a więc i bolesny. Jednak ból się teraz nie liczył. Musiałam odnaleźć Katy i spełnić swój obowiązek. Podświadomie byłam pewna, że Mathias tego właśnie by ode mnie oczekiwał. A ja nie zamierzałam go zawieść. Nie tym razem.
Częściowo podskakując, częściowo pełznąc, częściowo odpychając się od szafek, udało mi się dotrzeć do wolnego wózka inwalidzkiego. Kiedy już na nim usiadłam, byłam czerwona na twarzy, rozczochrana i cała zbolała. Dobrze, że ten dupek Blomwell już się stąd zmył. Odczekałam chwilę, wdychając głęboko powietrze i przygładzając włosy, a potem, powoli, chyłkiem, bezdźwięcznie, zdołałam się wymknąć na korytarz. Zaglądałam pobieżnie do wszystkich pomieszczeń po kolei, aż wreszcie odnalazłam to jedno, niemalże puste, jeśli nie liczyć leżącej na łóżku czarnowłosej dziewczyny. Walcząc z opornymi kołami wózka, przeklinając pod nosem na obie niesprawne nogi, po kilku próbach szturmowych udało mi się trafić i przejechać przez próg pokoju. Kiedy już się w nim znalazłam, ogarnął mnie strach; zaschło mi w gardle, ręce zaczęły drgać niepokojąco na okrytych lichą szpitalną koszulą kolanach. Jak mam jej wyjaśnić, dlaczego jestem tu, w Dzielnicy? Jak powiedzieć, że jej brata prawdopodobnie czeka jakaś niesamowicie spektakularna śmierć? Jak opisać żal i współczucie? Jak, do cholery, mogłam jej pomóc, skoro nie radziłam sobie sama ze sobą?!
-Cześć, Katy.- Powiedziałam zamiast tego, produkując coś na kształt niepewnego uśmiechu.- Przepraszam, że dopiero teraz, napięty grafik i takie tam sprawy.
Dodałam jeszcze, w duchu modląc się, żeby pytanie o Mathiasa padło jak najpóźniej.
Powrót do góry Go down
the civilian
Katy le Brun
Katy le Brun
https://panem.forumpl.net/t628-katy-le-brun
https://panem.forumpl.net/t630-katygorycznie-zapraszam
https://panem.forumpl.net/t1381-katy-le-brun
https://panem.forumpl.net/t1363-brand-new-holophone
Wiek : 15

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptyPon Paź 28, 2013 8:58 pm

Wpatrywałam się w sufit. To zdumiewające, jak ciekawy może być sufit w szpitalu. Widziałam w nim twarz matki, widziałam strużki krwi, wściekłe zwierzęta, walczące ze sobą i palce tamtego chłopca, które nosiłam na szyi. Plaga nosiła. Tak, musiałam pamiętać, że to co wydarzyło się podczas Igrzysk należało do niej, a nie do mnie. To nie ja to zrobiłam.
"Ależ nie, kochanieńka." - słyszałam jej piskliwy głosik, gdzieś wewnątrz głowy."Ja to ty. Wymyśliłaś mnie sobie, żeby usprawiedliwić fakt, że jesteś gotowa zrobić wszystko aby przetrwać. Nie masz kręgosłupa moralnego."
Zamykałam wtedy oczy i czekałam aż umilknie, liczyłam do stu, pięciuset albo i dłużej, zanim przestawała szumieć w mojej głowie. Śmierć nie była fascynująca, jak zawsze myślałam. Była brudna, była szybka i co najważniejsze, zupełnie nieodwracalna. Nie było na tym świecie siły, zdolnej z nią konkurować. Byłam wobec niej bezsilna, bo jakże mogłam ją zatrzymać, gdyby zdecydowała się przyjść po mnie? Chciałam myśleć, że jestem tylko narzędziem w jej rękach, ale przecież to nie abstrakcyjne pojęcie śmierci pociągało za spust, tylko ja. Wybrałam cudzą śmierć, ponieważ oznaczała moje życie. Dokonałam tego wyboru i musiałam żyć z jego świadomością.

Usłyszałam hałas. Byłam pewna, że to kolejna pielęgniarka - jakby te które przyszły przed chwilą pobrać mi krew i zmienić kroplówkę, nie wystarczyły. Nie spojrzałam w dół - wbiłam wzrok w ścianę, bardzo intensywnie wizualizując sobie, jak zrywam wiążące mnie miękkie, ale mocne kajdanki, łapię leżącą na stoliku szklankę i tłukę ją na głowie tej pierwszej, grubszej. Potem łapię za fartuch uciekającą z krzykiem drugą, tą która miała szczególną nienawiść w oczach, patrząc na mnie. Powalam ją precyzyjnym kopniakiem w tył kolana na ziemię, łapię za włosy i ciągnę. Obtłuczoną pozostałość po szklance przykładam jej do szyi i...
-Cześć, Katy. Przepraszam, że dopiero teraz, napięty grafik i takie tam sprawy. - nie poznałam tego głosu, przez pierwsze dwie sekundy, choć wspomnienia rozbłysły przed moimi oczami z taką intensywnością, że niemal raniły umysł. Pikanie monitora, śledzącego moje funkcje życiowe przyśpieszyło, by po chwili się wyrównać.
- Sonea. - powiedziałam, zachrypniętym lekko głosem. Dzisiaj nikt nie podał mi wody ze szklanki, więc trudno mi się mówiło, chociaż niezbędne płyny otrzymałam przez rurkę podłączoną do żyły. Szklanka więc była pełna i gdybym zrobiła to co sobie wyobrażałam, rozlałabym wodę. Szybko naniosłam poprawki w jakże kuszącej wizji.
- Pozwolili ci mnie odwiedzić? - zapytałam z nutką niedowierzania. Jak dotąd nie widziałam nikogo znajomego. Podobno mój stan nie był wystarczająco stabilny. Bawiło mnie, że lekarze uważali chyba, że kiedy zobaczę mamę albo Mata, to coś mi odbije i... I co? Rzucę się na... Na moich bliskich? Na lekarzy? Naprawdę, po co miałabym coś takiego robić?
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptyWto Paź 29, 2013 6:56 pm

-Sonea. Pozwolili ci mnie odwiedzić?
Uśmiechnęłam się, tym razem szczerze, nie kryjąc ulgi i decydując, że mogę wreszcie przestać się zachowywać jak przerażona sześciolatka, którą rodzice po raz pierwszy zostawili w przedszkolu. Chociaż może nie użyłam najtrafniejszego porównania. Ja nigdy nie histeryzowałam, nawet, kiedy byłam tylko głupiutką, małą dziewczynką z dwoma ciemnymi warkoczykami wokół chudej, piegowatej twarzyczki. Chwile, które spędzałam bez rodziców, okazały się potem najlepszymi chwilami mojego szybkiego i dość brutalnie zakończonego dzieciństwa. Wśród gromadek rozwrzeszczanych dzieciaków mogłam wreszcie zdjąć maskę miłej, wzorowej córki, którą starałam się być, aby matka i ojciec czuli się dumni, i wreszcie zaczynałam być dzieckiem. Wrzeszczałam wraz z resztą bandy, wykłócałam się o każdą zabawkę, a każdy spór kończyłam kilkoma celnymi ciosami.
To chyba wtedy narodziła się prawdziwa Sonea.
Popchnęłam oporne koła wózka i przysunęłam się bliżej łóżka, parkując dokładnie na poziomie twarzy Katy, tak, abyśmy mogły łatwo rozmawiać. Nie byłam pewna, w jakim stanie pozostawiły ją Igrzyska, i nie chciałam zadawać jej kolejnego wysiłku.
Już dość się wycierpiała.
A to tylko mała, krucha dziewczynka.
-Właściwie to nie pozwolili.- Przyznałam szczerze, ciesząc się, że pierwszy raz od kilku dni mogłam być z kimś zupełnie szczera. No, może nie licząc Blomwella. Wszystkie epitety, które wypowiedziałam pod jego adresem, absolutnie nie mijały się z prawdą.- Ale nie wiem, czy zauważyłaś, że raczej rzadko obchodzą mnie czyjekolwiek rozkazy. Sama jestem sobie dowódcą, tak jest najwygodniej.
Dodałam, a następnie, przypominając sobie, jak słabo brzmiał głos dziewczyny, odwróciłam głowę w poszukiwaniu czegokolwiek do picia. Szybko odszukałam wzrokiem szklankę z wodą i sięgnęłam po nią, następnie podając Katy. Była blada, nieco wymizerniała, ale wyglądała całkiem nieźle. Całkiem. Na usta cisnęło mi się pytanie dotyczące jej samopoczucia, ale wytężałam całą silną wolę, żeby uniknąć zadawania go. Jak mogła się czuć? Odpowiedź była prosta i obie ją znałyśmy. Nie zamierzałam zamieniać się w kolejną odmóżdżoną maszynę z fałszywym uśmiechem przyklejonym do twarzy, która mimowolnie odkopywałaby najgorsze wspomnienia z areny.
Postanowiłam wybrać bezpieczniejszą opcję.
-Nie zamierzam się pytać, jak się czujesz, nie martw się. Oszczędzę Ci tego.- Rzuciłam cicho, a potem odnalazłam jej dłoń i uścisnęłam krótko, chcąc jej dodać otuchy w najprymitywniejszy, a zarazem chyba najbardziej skuteczny sposób. Z wiadomych powodów nie miałam szans jej przytulić; pokiereszowane nogi skutecznie przypominały mi o bezlitośnym prawie grawitacji.- To może zabrzmieć cholernie sentymentalnie, ale nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że wciąż tu jesteś.
Odchrząknęłam cicho, przez chwilę próbując sformułować kolejny bezpieczny temat.
-Twoje wyniki są już lepsze, zdążyłam się dowiedzieć kilku rzeczy od pielęgniarek. Niedługo pewnie Cię wypiszą. Przygotowali tam dla Was dom, wiesz? Dla Waszej czwórki. Wszyscy wygraliście. Założę się o głowę, że szanowna głowa państwa prawie udławiła się żółcią po tej decyzji, ale co się stało, to się nie odstanie, prawda? Pamiętaj tylko, że musisz na siebie uważać, Katy.
Dodałam jeszcze nieco ściszonym głosem, uważając na to, żeby nie dotarł do uszu postronnych.
Powrót do góry Go down
the civilian
Katy le Brun
Katy le Brun
https://panem.forumpl.net/t628-katy-le-brun
https://panem.forumpl.net/t630-katygorycznie-zapraszam
https://panem.forumpl.net/t1381-katy-le-brun
https://panem.forumpl.net/t1363-brand-new-holophone
Wiek : 15

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptyWto Paź 29, 2013 7:54 pm

-Właściwie to nie pozwolili. Ale nie wiem, czy zauważyłaś, że raczej rzadko obchodzą mnie czyjekolwiek rozkazy. Sama jestem sobie dowódcą, tak jest najwygodniej. - Zauważyłam, i to dawno. Gdyby nie to, Sonea nie przypadłaby mi aż tak bardzo do gustu. Właściwie, życzyłam jej i... MATHIAS. Tak, to było teraz ważne.
-Nie zamierzam się pytać, jak się czujesz, nie martw się. Oszczędzę Ci tego.- Poczułam jak dziewczyna dotyka mojej ręki i ściska ją dosyć mocno. To było dziwne uczucie, bo ten gest był bardzo ludzki. Poczułam ukłucie bólu gdzieś głęboko wewnątrz mnie, ale nie spojrzałam na nią. Wzrok nadal miałam wbity w sufit. - To może zabrzmieć cholernie sentymentalnie, ale nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że wciąż tu jesteś.
- A ja nie. - oznajmiłam, nie potrafiąc wyrazić słowami wszystkiego co czułam w związku z życiem. Życie to była problematyczna sprawa. Przede wszystkim życie bolało. Po drugie, zmuszało to myślenia, a także do odczuwania emocji. Może dlatego na Arenie walczyłam tak długo i przetrwałam? Bo nie bałam się umrzeć.
-Twoje wyniki są już lepsze, zdążyłam się dowiedzieć kilku rzeczy od pielęgniarek. (...) Pamiętaj tylko, że musisz na siebie uważać, Katy. - Słuchałam jej, ale jednocześnie zupełnie mnie nie obchodziło to co mówi. Dom? Czwórka Zwycięzców? Nie byłam zainteresowana żadną z tych rzeczy. Szczerze powiedziawszy powoli zaczynałam tęsknić za Areną. Tam przynajmniej mogłam robić co mi się podobało i nikt, zupełnie nikt, nie rozliczał mnie z moich czynów. Wszystko było dozwolone, nie można było znaleźć się już w gorszej sytuacji, więc człowiek nie miał nic do stracenia.
- Chcę zobaczyć Mathiasa. - oznajmiłam spokojnym głosem, o monotonnym brzmieniu. Dopiero potem mogłam postanowić, co zrobić ze swoim życiem. Chciałam przytulić się do niego i rozpłakać jak dziecko. Chciałam usłyszeć jak na mnie przeklina, odsuwa od siebie i potrząsa. Chciałam, żeby jego rozczarowane spojrzenie mnie otrzeźwiło i przywróciło bieg rzeczy na właściwy tor.
- Gdzie jest ten
+18:
który nie raczył się tu pojawić? Czyżby znowu się schlał i leży na podłodze swojego pokoju w Violatorze? A może podskoczył komu nie trzeba i kibluje?
- dopiero teraz odwróciłam głowę i spojrzałam prosto w oczy Sonei. - A może wreszcie sprzedał sobie złoty strzał? - Nie żartowałam. Nigdy nie należałam do bardzo pozytywnych osób, ale po Igrzyskach można powiedzieć, że zostało we mnie tylko najgorsze. Wiedziałam, że Sonea kręci z moim bratem i wcale mi to nie przeszkadzało, bo dziewczyna była w porządku. Odrobinę miałam nawet nadzieję, że się zejdą a Mat wreszcie się ogarnie i podskoczy w rozwoju psychicznym przynajmniej o kilka lat. Ale to było kiedyś. Teraz miałam to gdzieś głęboko. Chciałam dorwać brata, zaciągnąć go w jakieś bardzo dobrze strzeżone miejsce i zamknąć tam, żeby już nigdy więcej nie wpakował się w żadne kłopoty. Jeśli oczywiście nadal dychał, bo jeśli nie.
Nie, nie brałam tego w ogóle pod uwagę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptyWto Paź 29, 2013 8:35 pm

-Chcę zobaczyć Mathiasa.
Kurwa, pomyślałam mimowolnie, a na barkach momentalnie osiadł mi cały ciężar całego świata. Mimowolnie zacisnęłam dłoń na kole wózka, poczułam ból palców pozbawionych krążenia. Przez chwilę nie odzywałam się, próbując znaleźć jakiekolwiek słowa, które mogłabym jej powiedzieć, ale w głowie miałam czarną pustkę, a język zawiązał mi się w ogromny supeł. Spróbowałam otworzyć usta, ale wszystkie moje mięśnie napięły się jak postronki i nawet nie drgnęły, całkowicie niezależne już od mojej woli. Na szczęście, albo i na nieszczęście, Katy przerwała krótką i pełną napięcia ciszę.
-Gdzie jest ten pierdolony skurwysyn, który nie raczył się tu pojawić? Czyżby znowu się schlał i leży na podłodze swojego pokoju w Violatorze? A może podskoczył komu nie trzeba i kibluje? A może wreszcie sprzedał sobie złoty strzał?
Spojrzała na mnie, nareszcie. Przynajmniej jej oczy pozostały niezmienione, pełne determinacji i ekspresji, dokładnie tak, jak dawniej. Albo i prawie tak, bo starałam się ignorować tlącą się gdzieś w jej spojrzeniu iskierkę, która świadczyła o tym, że niekoniecznie wszystko miało wrócić do normy. O ile cokolwiek w moim życiu kiedykolwiek było normalne.
Odetchnęłam głęboko i na chwilę zamknęłam oczy, próbując powstrzymać cisnące się do nich łzy. Nawet nie wiedziałam, co konkretnie je wywołało; widok Katy na sterylnie czystym, białym łóżku, ta dziwna iskra w jej oczach czy imię Mathiasa, albo właśnie to, że za chwilę musiałam powiedzieć coś, co być może ją załamie, a mnie zepchnie jeszcze głębiej do samego epicentrum rozpaczy.
Muszę skłamać.
Muszę powiedzieć prawdę.
Muszę... muszę...

Otworzyłam oczy. Uderzyła mnie biel i intensywność konturów pomieszczenia, a potem też widok twarzy Katy, która wciąż oczekiwała na wyjaśnienia. I to właśnie ja musiałam ich udzielić.
-Mathy żyje.- Oświadczyłam wreszcie dziwnie zmienionym głosem. Było już za późno na kłamstwa, a zresztą nawet gdybym ja postanowiła oszczędzić dziewczynie cierpienia, ktoś inny raczej nie miałby skrupółów, nie wspominając już o radiu i telewizji. Poza tym lubiłam Katy. Szczerze ją lubiłam, nie tylko ze względu na jej brata, ale na nasze podobne charaktery i jej wieczną odwagę. Dlatego nie mogłam skłamać, nie mogłam oszczędzić nam obu tego, co po części było przecież nieuniknione. Zaczerpnęłam głęboki haust powietrza, a potem zaczęłam mówić.
-Ale nie przyjdzie Cię odwiedzić. A przynajmniej nie w najbliższym czasie. Matko, Katy, tak mi przykro. Uwierz, że nie chcę Ci tego mówić, i sama wolałabym o tym zapomnieć... Mathias jest w więzieniu. Tak przynajmniej przypuszczam. I nie mówię teraz o tym cholernym więzieniu w Kwartale, tam bywa praktycznie co drugi dzień, przecież sama wiesz. Twój brat... Mathias... jest w jakimś więzieniu w Dzielnicy należącym do Coin.
Starając się nie patrzeć w oczy dziewczyny, kontynuowałam drżącym głosem.
-I najgorsze jest to, że nie mogę niczego zrobić, wiesz? Nie mogę go znaleźć, wyciągnąć z celi, nie mogę nawet podnieść się z tego pieprzonego wózka.- Dodałam, a kiedy głos ostatecznie mi się złamał, z całej siły uderzyłam dłonią o krawędź wózka. Ręka zapiekła mnie boleśnie, ale cieszyło mnie to, bo ból przynosił ukojenie.- Masz prawo wydostać jedną osobę z Kwartału, prawda? Może mogłabyś spróbować go uwolnić, Katy.
Dodałam cicho, nie kryjąc błagalnej nuty w głosie. Mathias był ważny dla nas obu, i to bardzo. Obie byłyśmy urodzonymi wojowniczkami. I obie może byłyśmy w stanie mu pomóc.
Powrót do góry Go down
the civilian
Katy le Brun
Katy le Brun
https://panem.forumpl.net/t628-katy-le-brun
https://panem.forumpl.net/t630-katygorycznie-zapraszam
https://panem.forumpl.net/t1381-katy-le-brun
https://panem.forumpl.net/t1363-brand-new-holophone
Wiek : 15

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptySro Paź 30, 2013 9:28 am

Mathias w więzieniu i to w dobrze strzeżonym więzieniu Coin, z którego prawdopodobnie już nigdy w życiu nie wyjdzie. Odruchowo szarpnęłam się, ale skórzane, podbite od wewnątrz futrem kajdanki pewnie krępowały moje ręce, zaś te na kostkach przytrzymywały moje nogi w dole łóżka. Nie mogłam wstać, nie mogłam się ruszyć. Co zrobiłabym, gdybym mogła? Pewnie zrzuciła się na Soneę. Dlaczego? Nie wiem. Nie wszystko w życiu ma sens i cel, a ja po prostu potrzebowałam przelać na kogoś ogarniającą mnie wściekłość. Ale uścisk zabezpieczenia nieco mnie otrzeźwił.
- Może mogłabyś spróbować go uwolnić, Katy.
- Może byś i mogła. Tylko jaki to ma sens, skoro on pewnie zrobiłby wszystko, żeby tam wrócić? - odezwała się cicho Plaga. Zaczynałam podejrzewać poważnie, że mój brat ma spore skłonności masochistyczne. No bo przecież dlaczego pakował się niemal na siłę do kicia, jak nie dlatego, że to lubił? Było to ważniejsze nawet ode mnie.
- Raczysz pieprzyć, kochanieńka. Dla niego WSZYSTKO jest ważniejsze od ciebie, i zawsze tak było. Nie zaprzeczysz, że nawet przed Areną, traktował cię co najwyżej jak kota przybłędę, którego lubi czasem pogłaskać, zaś nie przeszkadza mu on tak długo, jak nie trzeba mu zmieniać kuwety. - skomentowała uczynnie Plaga. Spojrzałam na nią. Stała za Soneą, trzymając jedną rączkę na uchwycie jej wózka do pchania. Była niska, drobna i szczupła. Przypominała mi mnie, sprzed jakichś czterech lat. Miała na sobie sukienkę, która kiedyś musiała być w kolorze soczystej trawy - obecnie miała kolor zgniło-zielono-szary. Była brudna i poobrywana w wielu miejscach. Tak samo jak rajstopki, zaś lakierki, niegdyś białe, na jej nogach - teraz były beżowo-szare. Miała włosy, które były jednocześnie zielone i szare. Nie pytajcie jak to możliwe, urojenia zazwyczaj nie pytają osoby której się ukazują o rachunek własnego prawdopodobieństwa. Jej oczy natomiast, były białe. I nie chodzi tu o to, że nie miała źrenic albo tęczówek. Tęczówki były właśnie koloru białego, zaś źrenice... Miałam wrażenie, że mogę przez nie spojrzeć na wylot dziewczynki... Albo patrzę przez nie do zupełnie innego wymiaru.
- Wróciłaś? - zapytałam, nie kierując tego pytania do Sonei. Ona mogła mieć wrażenie, że w tym momencie nawet nie dostrzegam jej obecności w pomieszczeniu.
- A kto inny pozbierałby cię do kupy? Musiałam wrócić. A teraz spław tą dziewczynę i zastanowimy się nad tym jak cię stąd uwolnić.
Znów zogniskowałam wzrok na Sonei.
- Powinnaś już iść. Mathias to brudny ćpun i alkoholik. Powinien zdechnąć w jakimś rynsztoku... - w moich oczach błysnęła autentyczna nienawiść do brata, ale ten błysk zaraz zniknął - -... ale kocham tego popaprańca, pewnie tak samo jak i ty. Jeśli będę mogła, postaram się go stamtąd wyciągnąć. Ale musisz mi obiecać - przerwałam, żeby przełknąć ślinę bo zaschło mi w gardle - że jeśli mi się to uda, to powstrzymasz go od robienia CZEGOKOLWIEK dopóki się ze mną nie spotka. Chcę móc dać mu w twarz, za to wszystko co obie przez niego wycierpiałyśmy. - uśmiechnęłam się paskudnie, a potem znów wbiłam spojrzenie w sufit. - Ta rozmowa zostanie między nami. - to nie była prośba. Raczej coś pomiędzy stwierdzeniem faktu, a suchym poleceniem. Mój brat nie mógł się dowiedzieć, co zamierzam dla niego zrobić, ani że w ogóle kiwnęłam dla niego choćby palcem. Nie dam mu tej satysfakcji, jaka płynie ze świadomości, że ktoś go kocha i potrzebuje.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 EmptyCzw Paź 31, 2013 7:27 pm

Niepokój.
To właśnie czułam po przekazaniu Katy wiadomości. Odczucie było tak dogłębne i intensywne, że byłam prawie pewna, że dziewczyna może je ze mnie wyczytać jak z książki. Jednak nie miała na to czasu, ani, najwyraźniej, również chęci, co zresztą przyjęłam z pewną dozą ulgi. Na początku szarpnęła się, odruchowo drgnęłam z przestrachem, kiedy jej oczy zabłysnęły jakimś dziwnym, niewidzącym, pełnym ślepej furii blaskiem, jednak nie cofnęłam wózka ani o milimetr. Pielęgniarze wcześniej już skrzętnie przypięli ją do szpitalnego łóżka, więc nic mi nie groziło. Poza tym nie chciałam, żeby myślała, że się jej boję. To, jak traktował ją personel szpitala, musiało być wystarczającą przykrością, więc postanowiłam zachować wszystkie obawy dla siebie, jak zawsze. Nauczyłam się to robić już we wczesnym dzieciństwie, potem niezłą powtórkę zafundowało mi wojsko. Głowa wysoko, spojrzenie dumne, dłoń wsparta na karabinie, nawet wtedy, kiedy nie potrafiłam jeszcze z niego strzelać. To był mój osobisty sposób przetrwania, tak jak sposobem Katy była na arenie brutalność. Czekałam na jej łzy, może podświadomie spodziewałam się, że je zobaczę, ale dziewczyna nagle zesztywniała i całe przejęcie natychmiast odpłynęło z jej twarzy.
-Wróciłaś?
Mimowolnie obróciłam głowę i spojrzałam za siebie, myśląc, że ujrzę pielęgniarkę albo lekarkę, ale zarówno pokój, jak i widoczny fragment korytarza, był zupełnie pusty. Rzuciłam Katy pytające spojrzenie, ale dziewczyna zdawała się mnie nie widzieć, zbyt zajęta fantomową obecnością innej osoby w pokoju.
-Katy?- Zapytałam cicho po chwili, czując się coraz bardziej nieswojo w otaczającej nas ciszy. Jednak zaledwie sekundę po tym Katy podsumowała wszystko dość dosadnymi zdaniami. W milczeniu pokiwałam głową. Byłam wdzięczna, że nie rozkleiła się przy mnie ani nie zaczęła krzyczeć, bo to na pewno ściągnęłoby mi na głowę tuzin sanitariuszy albo szpitalnych ochroniarzy. Poza tym sama nie byłam w najlepszym stanie psychicznym, więc w duchu podziękowałam jej, że oszczędziła mi kłopotu z pocieszaniem nas obydwu.
-Obiecuję. Będzie tak, jak chcesz. Wróć do nas szybko, Katy.- Odparłam tylko miękko, a potem jeszcze raz ścisnęłam jej dłoń w geście wsparcia. Manewrując ostrożnie pomiędzy meblami, zdołałam cudem zawrócić wózek i skierować go do wyjścia sali.
-Masz mój numer telefonu. Wiesz, dla Ciebie jest całodobowy. I dziękuję.- Rzuciłam jeszcze, wyjeżdżając z pokoju. Wiedziałam, że zrozumie.

// jeszcze nie wiem ;__;
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Izolatka nr 4 Empty
PisanieTemat: Re: Izolatka nr 4   Izolatka nr 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

Izolatka nr 4

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Izolatka nr 2
» Izolatka nr 3
» Izolatka
» Izolatka nr 1
» [P3] Izolatka

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Szpital im. Sacromanthy Beaudelaire-