IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Park przy szpitalu

 

 Park przy szpitalu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyPią Maj 03, 2013 6:22 pm



Położony bezpośrednio przy szpitalu, malowniczy park jest ulubionym miejscem spacerowym dla pacjentów i odwiedzających ich krewnych. Nieduży, ale za to pięknie urządzony i zadbany, wyposażony został w ławeczki, staw i altankę.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyNie Lip 28, 2013 11:23 am

//z sali pooperacyjnej.

Nie chciała wracać do pustego mieszkania. Do kina nie weszłaby za żadne skarby świata, kawa i ciastko odpadały. Vivian przycupnęła na ławce w parku przed szpitalem, zawiesiwszy na moment wzrok na fasadzie budynku. Dzielnica Rebeliantów. Ilekroć przemierzała to miejsce, docierało do niej, że tak musiał kiedyś wyglądać Kapitol. Musiał być na swój sposób piękny, ale teraz...? Dzielnica Rebeliantów może i go przypominała, ale Kwartał... Podobno był zupełnie inny.
Wyjęła telefon, który zawibrował w jej dłoni. Wychodząc z sali, napisała do Annelise z pytaniem o spotkanie. Usłyszała jednak, że to średnio możliwe, ale udało się odnaleźć Rory. Były umówione na jakiś obiad w domu Viv, ale Ro nie zjawiła się, nie napisała też żadnej wiadomości. Odezwała się raptem parę chwil temu, ale coś nie grało.
Teraz wpatrywała się w ekran swojego telefonu, bezgłośnie odczytując jedno słowo. Violator.
- Tim, czym jest Violator? - zapytała któregoś razu, kiedy jedli śniadanie. wyjaśnił jej wtedy, że to niezwykle sympatyczny bar, usytuowany w Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej. Ruda pokiwała wtedy głową i nie powiedziała kompletnie nic, odrobinę zdumiona, że coś takiego istnieje akurat w Kwartale, gdzie ludziom chyba nie wiodło się najlepiej... I najwyraźniej świetnie prosperuje.
No dobra, Ro. Skoro jesteś w tym całym... Violatorze, to chyba wytargam ci uszka i wezmę na obiad.
Westchnęła cicho i wyszła z parku, kierując się w stronę Kwartału. Odwiedzi bar, zgarnie Ro i może nawet wypiją jakiegoś drinka.

//zt - Violator.
Powrót do góry Go down
the civilian
Charles Lowell
Charles Lowell
https://panem.forumpl.net/t307-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t371-charles
https://panem.forumpl.net/t1302-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t562-chaz
Wiek : 31
Zawód : redaktor naczelny CV
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, prezerwatywa
Obrażenia : tylko psychiczne

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyNie Sie 04, 2013 9:21 pm

    | Sala przyjęć.
Śnieg przysypywał jeszcze bardziej wszystko dookoła. Latem, pewnie zielony park, pokrywała trzydziesto-, czy czterdziestocentymetrowa pokrywa ze śniegu. Ścieżki skrupulatnie ośnieżono, a na nieruszonym śniegu widać było, to tu, to tam delikatne ślady obecności ptaków. Gdzieś na zachodzie od wejścia ktoś, pewnie grupka dzieciaków, ulepiła bałwana z czapką zrobioną z pierwszej strony niedawnego wydania Capitol’s. Nawet wtedy Alma Coin gościła na okładce. Być może ten miał mieć następujący przekaz. Jestem Alama Coin prezydentem Panem… i bałwanem.
Pewnie to wszystko było utrzymywane  pieniędzy szpitala, gdyż park niemal nim sąsiadował. Chaz przeszedł go prawie do dookoła aż w końcu wszedł na stary i porządnie zrobiony mostek. Stał pod gołym niebem i dopiero teraz zorientował się, ile śniegu miał na głowie, ramionach i na szaliku. Kilkoma ruchami dłoni strząsnął go na wybrukowane, odśnieżone podłoże.
Ciągnąc nogę za nogą przystanął na środku mostku. Zrzucił śnieg z kawałka poręczy i zaczął obserwować okolice. Gdzieniegdzie, za jeziorkiem samotnie lub w parach spacerowali ludzie. Starsze małżeństwo trzymało się za ręce i między szeptami próbowało powstrzymać śmiech. Niedaleko niego w lodzie wybito przerębel. Charles nie miał pojęcia, czy trzymali tutaj ryby. To pierwszy raz, czy drugi raz, kiedy odpowiedział ten park. Jednak wszystko wskazywało, ze coś żyło w tym zbiorniku wodnym.
- Młodość! Ach, ta młodość. - Zawołał starszy pan nadal ściskający swoją żonę za ręce. - To były czasy! - Lowell uśmiechnął się do  siebie i wciągnął głęboko powietrze.
Sprawiało mu to swoistą przyjemność. Mroźne powietrze w organizmie, specyficzna reakcja płuc. To nie było zdrowe, jednak niszczyliśmy się wszystkim. Jedzeniem, które zawiera konserwanty, paleniem papierosów, czy piciem alkoholu. Wszystko na własną rękę. Co śmieszniejsze, każdy miał tego pełną świadomość, a jednak nadal to robił. Młodość? Nie tylko, może tez poszukiwanie wolności i niezależności…
Przeniósł wzrok ponownie na przerębel. Lód nieco pękał. Lód był zabawną rzeczą. Kiedyś mógł być oddechami ludzi, potem spadł deszcz, nadeszła zima i woda zamarła. Lód był kruchy, tak samo jak życie. Lód był jak ludzie. Lód był jak krótkotrwała miłość, a potem przychodziła wiosna i wszystko topniało.
Lód. Trzy litery, a tak dobrze obrazowały wszystkie myśli Chaza. Perfekcyjnie, jak na ten moment. Wychylił się przez murowaną barierkę i chwilę pozostał w takie pozie - głową ku wodzie. Zimne płatki śniegu opadały na jego ogrzany kark. Szok termiczny też był przyjemny.
…Całowanie też było przyjemne, co? No dobrze, może nie ze wszystkimi. Jedynie z osobami, które chciało się całować, w pewien sposób przygotowywało… wiedziało o tym, co nadejdzie. Jednak tamta sytuacja była dziwna i w pokręcony sposób nawet urocza.
Marnował czas? Nie do końca, musiał coś zrobić żeby oderwać myśli od nieprzytomnego Nicka. Chyba czekała go kolejna wycieczka do KOLCa. Przynajmniej zrobiłby coś dobrego dla Rory. Choć niezbyt miał ochotę z nią rozmawiać. Jeszcze nie teraz. Wydawało mu się, ze oboje muszą uporządkować pewne sprawy. Ona na pewno.
    | Violator, bar.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 22, 2013 12:38 pm

/Z sali pooperacyjnej

Był wkurzony tym, że został postrzelony, tym że był ubrany w przeklętą sukienkę, zawiązywaną z tyłu, że ledwo co odlazł swoje buty, bez których nie mógłby wyjść, że płaszcz był tylko do kolan… w ogóle to mógłby tak wymieniać i wymieniać… Przeklęta kula pomagała mu w chodzeniu, aczkolwiek nie była wygodna i wręcz potęgowała całą irytację tej przeklętej sytuacji. Trząsł się więc z zimna, ale dumnie zapalał swojego pierwszego papierosa od kilku godzin. Nawet nie było warto siadać na jakiejkolwiek ławce, szczególnie po tej całej burzy śnieżnej.

Psia krew… – mruknął pod nosem i zaciągnął się nie tylko dymem, ale cholernie mroźnym powietrzem. Zakaszlał mocno.

I co tu robić do momentu kiedy sprawdzą mu szwy? Nie wiedział. Pozostaje tylko granie w jakieś głupie gry na telefonie i dręczenie pielęgniarek swoją osobą? Trzeba było przyznać, że przynajmniej były ładne i miłe – co go cholernie dziwiło.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 22, 2013 1:07 pm

// No tam, no... z pokoju... Potem z domu Frobishera... On zawsze wraca z domu....

Przyjechała karetka i zabrała Fransa, a ja szybko udałem się do domu Petrusa. Podróż odbyła się bez komplikacji. Szybko przeszedłem korytarz i już miałem kierować się do swego pokoju, kiedy złapał mnie sam staruszek, swoim gburowatym tonem zapytując mnie o przebieg bankietu, na który sam, ze względów zdrowotnych, nie mógł się udać. Pytał także czy nikt nie pytał się o niego i czy mam do przekazania mu jakieś wiadomości. Odpowiedziałem, że niestety nikt nie powiedział mi nic, co mógłbym mu powiedzieć. Zapewniłem także, że bankiet przebiegł raczej spokojnie, choć śnieżyca skomplikowała pewną jego część. Następnie spławiłem go bólem głowy, życzyłem dobrej nocy i szybko czmychnąłem do pokoju niczym leśny stwór pragnący ukryć się przed człowiekiem. Swój pokój zastałem dodatkowo wysprzątany. Lucinda musiała wielce przejąć się moją ostatnią sugestią na temat kurzu na książkach. W powietrzu unosił się zapach czystości, choć osobiście zwracałem uwagę już tylko na własne zmęczenie. Nie wysilałem się nawet na większe działania, jedynie padłem na łóżko, obiecałem sobie, że zaraz wstanę i zasnąłem. Plany pokrzyżowane – gdy otworzyłem oczy, już świtało.

O zdarzeniach tej nocy przypomniałem sobie dopiero po chwili i roześmiałem się głośno. Miałem prawdziwe szczęście – nie doszło do niczego poważniejszego, co miałoby mi bardziej zaszkodzić, znowu mi się upiekło, a ten cały Lyytikäinen dostał za swoje. Co więcej – miał u mnie dług wdzięczności, który miałem nadzieję, że spłaci naszą umową. Lucinda słysząc, że młody współlokator pana Petrusa Bryanta powrócił do życia szybko wparowała do pokoju, pytając czy niczego mi nie trzeba. Odprawiłem ją z uśmiechem, po czym wziąłem szybką kąpiel, zakładając na siebie swoją ulubioną starą koszulę, spodnie (zdaniem pani Ramirez, żony Bryanta przypominają spodnie żebraka i absolutnie nie powinienem w nich chodzić) również ulubione oraz długi płaszcz. Zapewniłem, że wrócę na obiad i wyszedłem z domu, prosto na mróz.

Udałem się do szpitala, chcąc osobiście porozmawiać z Fransem na temat naszej wczorajszej rozmowy. Niemal minęła mi na niego wściekłość, kiedy przypomniałem sobie jego beznadziejny stan. Co więcej, był pijany jak bela kiedy ostatni raz go widziałem (a przynajmniej takie sprawiał wrażenie). Oczywiście nie wybaczyłem mu tak łatwo. Do szpitala zaś przywiodły mnie jedynie pobudki biznesowe, o ile tak można to określić. Szukałem go chwilę zanim nie znalazłem w parku, dosłownie przypadkiem. Podszedłem do mężczyzny, stając obok i również odpalając papierosa.

Dobry, panie Lyytikäinen. – powiedziałem z uśmiechem, który bynajmniej nie miał być uprzejmy. – Jak się pan dziś czuje?
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 22, 2013 1:29 pm

Nie spodziewałby się tego, że jego dzień w szpitalu skończy się na tym, że teraz to pewien jegomość będzie męczyć jego, a nie na odwrót. Dlatego wpierw słysząc, a dopiero widząc pana Frobishera – czuł się tak jakby dostał od jakiejś kobiety w twarz, co zazwyczaj bolało – nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie… psychicznie, jak zwał tak zwał. Przyjrzał się twarzy mężczyzny, na ubiór wolał nie zwracać uwagi, to na pewno byłoby lepsze niż stanie o kuli w szpitalnym wdzianku pod może i ciepłym płaszczem, ale odkrywającym łydki, no i bandaż na tej lewej. Westchnął cicho, nie odpowiadał przez dość długą chwilę, delektując się tym samym papierosem i dymem, który uchodził z palącej się bibuły i tytoniu.

- Lepiej – odpowiedział w końcu, gasząc papierosa stopą. – Choć wciąż czuję się jak na farmie jedenastego dystryktu, gdzie kiedyś niemal rozgniotłoby mnie stado koni – miał nadzieję, że ten Rebeliant zrozumie całą tę przenośnię, bo inaczej nie chciałoby mu się tłumaczyć, że zwyczajnie dudni mu w głowie, wciąż czuje ból nogi, pomimo zastrzyków przeciwbólowych i, że w ogóle nie czuje się w tym szpitalu fajnie.

Domyślał się też, że pan Frobisher zwyczajnie czekał na jakieś informacje o Mathiasie, które miałyby służyć jako zapłata za pomoc po postrzale. I co on miał teraz na to poradzić? Zerknął na jegomościa ponownie, mrużąc przy tym oczy, które bolały go od słońca rażącego go w oczy. Zapalił kolejnego papierosa, myśląc nad faktami dotyczącymi le Bruna.

Kilka… albo kilkanaście dni temu Mathias trafił do aresztu i miał zostać skazany na karę śmierci za ucieczkę za mur, do Dzielnicy Rebeliantów. Nie wiem jak uciekł z więzienia, aczkolwiek teraz jest cały i zdrowy, a przynajmniej był, kiedy ostatnio go widziałem, jakieś dwa-trzy dni temu. Jego całkowicie uratowane dupsko nie jest moją zasługą, choć także starałem się nieco pomóc, ale zapewne nie interesuje pana mój areszt – zaczął w końcu mówić, wciąż trzęsąc się z wszechogarniającego go zimna. – Czy ta informacja wystarczy, czy oczekiwał pan czegoś zupełnie innego?
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 22, 2013 2:15 pm

Odczuwałem wręcz okrutną satysfakcję z jego bólu. Śmiem twierdzić, że teraz, kiedy mógł spojrzeć na sytuację trzeźwo, dotarło do niego jak głupio zachował się te ładne parę godzin temu. Kto wie, jak mogłoby się to skończyć gdyby jego łydka była teraz cała. Dzięki Bogu – nie była. Swoją drogą, musiał władować się w niezłe bagno, że ktoś zechciał się zemścić na nim w ten sposób. Spojrzałem na jego nogę mimowolnie i oczami wyobraźni zobaczyłem tam ranę, którą dane mi było widzieć jeszcze tej nocy. Powstrzymałem grymas, jaki niechybnie mógł ukazać się na mojej twarzy. Dostał przynajmniej dowód mojej dobroci i dobrej woli.

Podejrzewam, że są to odczucia dosyć nieprzyjemne. – opowiedziałem mu na to, mimowolnie wyobrażając sobie tą sytuację. Doprawdy żałowałem, że nie przyszło mi to do głowy poprzedniego wieczora. Zacząłem także obawiać się, że moja kreatywność jest dosyć ograniczona. Czułem się udobruchany jego bólem. Stałem z uśmiechem paląc swojego papierosa. Miałem wrażenie, że mężczyzna chciał dodać coś jeszcze, dlatego grzecznie poczekałem na jego kolejne słowa.

Przyznaję, że byłem tym dosyć zaskoczony, a także rozbawiony. Najwyraźniej pan Lyytikäinen nie do końca zrozumiał moją wczorajszą prośbę. Nie myśl jednak, że moje rozbawienie potrwało długo. Po słowie „areszt” moja mina zrzedła i poczułem dreszcz przebiegający przez moje ciało niczym okrutne magiczne zaklęcie przeznaczone do tortur przez czarnoksiężnika. Tak też się w istocie poczułem, otworzyłem usta, chcąc zadać pytanie czy nic mu nie jest. Dzielnicy Rebeliantów! Czy to wtedy, kiedy się zobaczyliśmy? Poczułem się podle. Sam przecież powiedziałem mu, że nic go tu nie zatrzymuje i niemal kazałem odejść w napływie bezsensownej złości (wszak to Mathias!). Zamknąłem znów usta i odetchnąłem, kiedy usłyszałem, że z Mathy’m już wszystko w porządku. Na Boga, czy ten chłopak nie może być bardziej rozważny?! Cichy głosik w mojej głowie podpowiadał mi, że podobne pytanie jest głupotą. Westchnąłem i uśmiechnąłem się, tym razem jednak dziwnie słabo.

Nie zakazuję panu o tym mówić. – odpowiedziałem, mając na myśli areszt. – Co do informacji – cóż, nie o to mi chodziło. Gdyby tak było, prosiłbym pana już wczoraj o informacje tu i teraz. Być może nie wyraziłem się jasno, choć miałem wrażenie, że w istocie tak jest. – zgasiłem swojego papierosa butem. – Miał być pan informatorem... No nie wiem, w terenie? Tak, żebym mógł mu kiedyś pomóc. Teraz, kiedy jest po fakcie, ta informacja nie jest aż tak cenna, choć przynajmniej wiem czego mogę się po nim spodziewać. Nie żebym nie wiedział wcześniej, może zwyczajnie miałem nadzieję, że zmądrzał. Głupiec ze mnie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 22, 2013 4:27 pm

Nieprzyjemne? To mało powiedziane, ale najwyraźniej dawały okrutnie wielką satysfakcję panu Frobisherowi… jak nigdy dotąd. O matko… gdyby tylko nie musiał opierać się na tej przeklętej kuli… Nie, nie, należało być miłym. Odynie, ten układ odbije się na nim jak żaden inny. Pokręcił głową, tkwiąc tak w swoich rozważaniach i tylko odpalił drugiego papierosa – chwiejąc się przez chwilę na jednej nodze. Musiał się napalić zanim wróci do środka i każą mu jeść jakieś tabletki przeciwbólowe. Matko kochana… a myślał, że to le Brun może mieć pecha, ale najwyraźniej się mylił.

Patrzył się na Frobishera jak na idiotę, kiedy ten zaczął mu tłumaczyć, że nie o to mu chodziło. Owszem, to nie było to o co prosił, ale… dawało kilka wskazówek, które F. powinien przemyśleć i zastanowić się czy naprawdę warto było wchodzić w taki układ. Znowu pokręcił głową i wypuścił dym papierosowy prosto w gębę Rebelianta.

Pomyśl trochę. Dlaczego wtedy uciekał za mur? To miała być delikatna sugestia, że będzie musiał pan nieźle wygimnastykować swoje ciało. Wie pan dlaczego? Mathias ma taką pracę, że musi się przedostawać do Dzielnicy, by szukać odpowiednich towarów, które da się sprzedać w KOLCu – tu uśmiechnął się szeroko, lecz z ogromnym bólem, który doskwierał mu w nodze, ale także był widoczny nawet na twarzy, przy delikatnym rozciągnięciu ust. – Będzie miał pan pełne ręce roboty. Podwójnie. Radziłbym kupić tabletki na uspokojenie, a także jakieś maści na tyłek – tutaj rzucił spalonego peta na śnieg, przygasił, po czym skinął głową tuląc się z zimna i udał się w stronę wejścia do szpitala.

Na jego twarzy malował się tylko istny grymas, jakby przeklinał samego siebie, mamrotają pod nosem, że chyba oszalał.

/Zt do sali pooperacyjnej?
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 22, 2013 9:18 pm

Być może i miał rację, a ja ponownie wkraczałem w niezłe bagno, ale nie zamierzałem zrezygnować w tym momencie. Skrzywiłem się nieco, kiedy mężczyzna wydmuchał dym na mnie (jakby nie mógł gdziekolwiek indziej). Jego słów wysłuchałem uważnie. Ta informacja umknęła mi w całym tym chaosie życia, to jest – nie wiedziałem, że Mathias musi, zaznaczam, musi przedostawać się do Dzielnicy. Na Boga, jak często musiał ryzykować? Jeśli Mathy często miewał problemy, jak często musiałbym go z nich wyciągać? Teraz zrozumiałem ryzyko. I to jakie! Uśmiechnąłem się w duchu do swoich myśli. Kto inny jak nie ja powiedział Strażniczce w pokoju hotelowym, że życie bez ryzyka byłoby nudne? Nic mi nie będzie! Spuściłem wzrok w zamyśleniu, patrząc chwilę gdzieś na drogę.

Moje ciało jest wystarczająco wygimnastykowane. – mruknąłem pod nosem, dopiero po chwili dostrzegając brzmienie tych słów. Ledwo powstrzymałem się od nerwowego śmiechu kiedy dotarło do mnie również do kogo zostały skierowane. – Natomiast najlepszym sposobem na osiągnięcie spokoju jest muzyka. – dodałem także z dumą.

Oczywiście ruszyłem za nim do budynku, miałem kilka pytań, jeśli zaś odmówiłby odpowiedzi, nie zamierzałem go dłużej gnębić swoją osobą. Poza tym, w budynku musiało być o wiele cieplej.


/leziem za Francą do sali.
Powrót do góry Go down
the victim
Sigyn Stark
Sigyn Stark
Wiek : 29 lat
Zawód : Lekarz

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyPią Sie 23, 2013 11:18 pm

// z sali przyjęć

Sig po wyjściu ze szpitala zmieniła zdanie. Miała pierwotnie iść zrobić zakupy, by mieć najważniejsze rzeczy z Kapitolu w domu, ale uznała, że musi trochę się przejść po parku, skoro już niedługo nie będzie miała okazji na spacerowanie po nim.
Powoli przemierzała swoją ulubioną trasę, która obejmowała wszystkie ścieżki kamienne. W końcu zatrzymała się na moście. Podeszła do barierki, a raczej do murku, bo był to most w starym, francuskim stylu jaki widywała na zdjęciach dziadka. Jej rodzina nie była tata stara, ale mieli kilka pamiątek rodzinnych. Stare pocztówki z europejskich stolic, medalion w kształcie zegarka z ukrytym zdjęciem oraz pierścionek należący do prababki. Był to mały pierścionek z trzema diamentami. Sigyn nosiła go zawsze na prawej dłoni, a gdy miała operacje to zawieszała na srebrnym łańcuszku.
Teraz patrzyła na nagie drzewa opierając się łokciami o murek i głaszcząc delikatnie brylanty pierścionka. Westchnęła przeciągle i co jakiś czas próbowała uspokoić włosy, które bez przerwy przez wiatr tańczyły nad jej głową. Myślała nad tym co się wydarzyło w szpitalu. Przecież Caton nie żył, zniknął tak szybko jak się pojawił na sali przyjęć. Mimo racjonalnego podejścia umysłu jej serce rozpaczliwie pragnęło wierzyć, że halucynacje były prawdziwe. Tęsknota za chłopakiem nie pozwalała czasami sprawnie funkcjonować, a Sig była znana z tego, że lubi mieć kontrolę nad wszystkim i o wszystkim wiedzieć. Szkoda, że jej niby przyjaciele tego nie dostrzegali.
Zrobiło jej się przyjemnie zimno. Przyzwyczajona była do takich temperatur, więc zamknęła oczy, by napawać się chłodem chłoszczącym jej twarz.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptySob Sie 24, 2013 1:49 am

- Najdroższa…
Cato stał przed nią, bez koszuli i z różą w ręku, uśmiechając się słodko. Patrzył na Sig z miłością w oczach, szepcząc czułe słówka. Jednak gdy podszedł bliżej…
Nagle przed lekarką stała Vivian Darkbloom, z ironicznym uśmiechem na ustach i pojemnikiem w dłoniach.
- Smacznego, suko - warknęła i wylała na twarz Sigyn zawartość pojemnika.
Rozległ się syk i cichy bulgot, gdy silny kwas zaczął wypalać tkanki na twarzy lekarki. Dookoła czuć było swąd przypalonego ciała.
Jednak gdy Sigyn otworzyła oczy, była sama, a na jej ciele nie było żadnych obrażeń po kwasie.
Powrót do góry Go down
the victim
Sigyn Stark
Sigyn Stark
Wiek : 29 lat
Zawód : Lekarz

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptySob Sie 24, 2013 11:10 am

Co on tak bez koszuli łaził? Nie żeby Sig się to nie podobało, ale jak już ją nawiedza to niech się trochę zakryje, bo jeszcze komuś oko wydłubie sutkami. A tak serio. Sig poczuła przyjemne dreszcze na plecach, gdy tylko usłyszała głos Catona. Tak w ogóle to on lewitował przed nią? Skoro Sig opierała się przodem do murka to on musiał stać za murkiem, więc lewitował. To przypomniało Sig, że on nie żyje.
- Odejdź... - Szepnęła smutnym tonem głosu. W głębi serca nie chciała, by odchodził. Zrobiłaby wszystko, byleby tylko Cato pozostał przy niej i nigdy nie odchodził. Z oczy znowu popłynęły łzy.
Nagle blondyn zamienił się w rudzielca, którego nie chciała już nigdy widzieć. Vivian, osoba, która wolała wierzyć jakiemuś anonimusowi i kiepsko zmontowanemu obrazkowi niż swojej przyjaciółce. Osoba, która wbiła jej nóż w serce... Rudowłosa trzymała jakiś pojemnik. Sigyn już wiedziała co nastąpi, a słowa tylko ją utwierdziły w tym. Chwilę później kwas znalazł się na jej twarzy. Otworzyła szybko oczy i osunęła się na ziemię. Schowała twarz w dłoniach.

Po jakiejś godzinie ogarnęła się i wstała. Ruszyła szybkim krokiem, by znaleźć się jak najdalej od parku.

/zt
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 29, 2013 11:03 am

//Sala pooperacyjna
Dotarcie na parter, a potem na dwór zajęło im chwilę czasu głównie ze względu na brak wprawy Lophii w poruszaniu się o kulach. Mogła być dumna, potknęła się tylko dwa razy i raz wpadła na wózek. Oczywiście nie obyło się bez przekleństw, na szczęście czuła się o wiele lepiej niż po poprzedniej narkozie. Wtedy wymiotowała bite dwadzieścia cztery godziny i nie była w stanie ruszyć ręką, nie mówiąc o wyjściu z łóżka, a co dopiero szpitala.
Znała ten park, bardzo dobrze. To w tym szpitalu było jej dane przesiadywać, kiedy wzywano ją na konsultacje psychologiczne po śmierci brata. Tutaj próbowała załatwić sobie praktyki, w tym miejscu stwierdzono zgon jej taty i brata. Trzy postrzały, kilka ran i złamań. Można powiedzieć, jej drugi dom odkąd zaczęła odwiedzać Kwartał i wracała w niezbyt dobrym stanie. No i pracowała tutaj w czasie rebelii, wtedy nikt nie przejmował się uprawnieniami i papierami, liczyło się ratowanie życia.
Chłodne powietrze uderzyło ją w twarz i na moment zaparło dech w piersiach.
Dziewczyno, jest tylko jakieś minus dwadzieścia, przyzwyczaiłaś się.
Skierowała się do najbliższej ławki i opadła na nią ciężko. Wyglądała na osłabioną, ale nie zamierzała robić z siebie ofiary.
Wyjęła z kieszeni paczkę i zapalniczkę. Zaciągnęła się dymem i dopiero wtedy spojrzała na Frobishera.
- W co ty się wpakowałeś? - zapytała, kręcąc głową. Martwiła się, ale nie chciała tego pokazać na sali przy Fransie. Cokolwiek między nimi zaszło, był jej bliski. Nie wiedziała, dlaczego przestali się widywać, ale była pewna, że nie chce tracić kontaktu z tym człowiekiem.
- Nie spodziewałam się, że spotkam cię w szpitalu, do tego z KOLC-ową szychą, którą postrzelono i której jesteś coś winien - dodała odrobinę gorzkim tonem, a zaraz potem przewróciła oczami.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 29, 2013 11:40 am

Zmiana narracji, jako iż Maja powróciła do domu i musi się przyzwyczajać.


Ruszyłem za nią do parku (nie uszło mojej uwadze, że byłem w tym miejscu już drugi raz w tym samym celu) i jak na dżentelmena przystało, nieco ją przy tym asekurowałem. Ewentualna wywrotka byłaby raczej niepożądana. Dzięki Bogu, że byliśmy w szpitalu. Nie musiałbym dzwonić znowu na pogotowie, a jedynie trzymać ją za rękę w trudnych chwilach. Wbrew temu, co mógł myśleć Frans, nie uważałem się za palanta i nim nie byłem. Sam mnie prowokował! Gdyby był milszy, ja odwdzięczyłbym się tym samym! Tymczasem on wręcz zmusza mnie do takiego, a nie innego postępowania. Chryste, przyjacielu, sam wiesz czego ode mnie oczekiwał. Przyznaję, że przegryzienie jego wargi sprawiało mi niebywałą satysfakcję. Z Rufusem Frobisherem się nie zadziera!

W parku zrezygnowałem z siadania obok niej, wyciągając po prostu papierosa i go zapalając. Kiedyś zamierzałem to rzucić, teraz wydawało mi się to absurdalne. Czym jest fakt, że się zatruwam, skoro za jakiś czas i tak wszyscy umrzemy? Niczym, moim skromnym zdaniem. Dosyć nieprzyjazne myśli, choć wielce prawdziwe.

Miałem ochotę zignorować jej pytanie. Mój Boże, przecież to nie jej sprawa! Ani myślałem tłumaczyć się przed nią z tego, że chciałem dobrze. Skoro słyszała wszystko, co zaszło na sali, miała idealny dowód tego, że umiałem wybrnąć z kłopotliwej sytuacji (kolejny stosowny zwrot, przecież on chciał żebym, jak to mówią, mu obciągnął, nie mogłem nie zareagować).  

Nie jestem mu nic winien. Ten prostak wymyślił sobie idiotyczne zasady i obwinia mnie za ich nieprzestrzeganie. – odpowiedziałem, wzruszając ramionami. – Gdyby nie ja, być może wykrwawiłby się w jakimś pokoju hotelowym i tyle by było z Fransa, jak to określiłaś, KOLC-owej szychy. Powinien mi być wdzięczny, cham. – wypuściłem ustami dym. Mówiłem prawdę! To wszystko zaś sprawiło, że zmieniłem zdanie i usiadłem obok Lophii, wbrew wcześniejszym zamiarom.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 29, 2013 1:17 pm

Nie usiadł koło niej, ale w tym momencie było jej wszystko jedno. Może wyglądała normalnie, ale czuła się lekko naćpana lekami. Wiedziała, że powinna zgłosić swoje uzależnienie, ale nie chciała zamykać sobie drogi do przyszłej możliwej kariery medycznej.
Już, jasne, najpierw dostań się idiotko na studia.
Odpaliła kolejnego papierosa, nie za bardzo wiedząc, co zrobić z rękami. Jak napisała Sonei, zapasy jej się kończyły, ale wątpiła, że przyczołga się tu sama w ciągu następnych godzin.
– Nie jestem mu nic winien. Ten prostak wymyślił sobie idiotyczne zasady i obwinia mnie za ich nieprzestrzeganie. Gdyby nie ja, być może wykrwawiłby się w jakimś pokoju hotelowym i tyle by było z Fransa, jak to określiłaś, KOLC-owej szychy. Powinien mi być wdzięczny, cham.
Lo uniosła dłonie w obronnym geście.
- Dobra, przepraszam, że się o ciebie martwiłam, obiecuję poprawę - odparła chłodno i ironicznie, przewracając oczami, kiedy jednak zdecydował się usiąść. Odwróciła się w jego kierunku, mierząc go wzrokiem. Był taki, jakim go pamiętała. Wydawało się, że przez kilka miesięcy nic się w nim nie zmieniło. To w końcu krótki czas, dziwiła się, że nie poznała go po samym głosie. Może była zbyt naćpana, w sumie zapomniała już, jakie to uczucie.
- Pojęcia nie mam, czemu się nie odzywałeś - dodała, chociaż nie chciała, by ta myśl wydostała się z jej ust. - Rozumiem, w końcu koleżanki się tak zostawia, prawda? - rzuciła z żalem po czym wzięła głęboki wdech i podparła głowę rękoma.
- Nie miałam zamiaru tego mówić, za dużo leków.
Otuliła się ciaśniej płaszczem. On i cienka szpitalna koszula stanowiły słabą ochronę przed chłodem. W dodatku, jakby nie patrzeć, miała gołe nogi, nie dała rady wciągnąć na siebie i tak zakrwawionych spodni. Powstrzymała się od zapalenia następnego zauważając tylko dwa samotne papierosy w pudełeczku. Na czarną godzinę. Zawsze może się "przejść" (przekuśtykać) po salach, ale jak na razie wystarczyło jej już proszenie o telefon.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 29, 2013 2:29 pm

Wziąłem głęboki wdech, jakbym miał nadzieję, że to doda mi cierpliwości. Nie chciałem przecież jej urazić, nie była Fransem. Nie da się jednak ukryć, że troskę o mnie uważam za całkowicie zbędną, choć miłą. Świadomość, że jeszcze ktoś przejmuje się moimi losami jest zgoła przyjemna.

Poradzę sobie. – Miałem nadzieję, że szeroki uśmiech wynagrodzi jej mój poprzedni wybuch toteż zmusiłem się do uniesienia kącików ust, choć musiałem wyglądać jak kretyn. Grunt, że kretyn uroczy, śmiem twierdzić. Miałem wrażenie, że mi się przygląda, choć sam odwróciłem wzrok przed siebie. Nic dziwnego, nie widzieliśmy się ładne parę miesięcy. Nie sądzę aby zaszły we mnie zmiany większe niż lekki zarost i uczesanie grzywki. Szczerze mówiąc, zawsze wyglądałem tak samo i nie spieszyło mi się by to zmieniać. A Lophia? Z tego co widziałem, sprawa wyglądała podobnie. Mam na myśli, że się nie zmieniła, rzecz jasna. Kto wie, jak zareagowałaby gdybym palnął, że podobnie jak ja, do zmian nie dąży. Kobiety to zupełnie inna sprawa, bardzo ciężka do zrozumienia. Mówisz coś, co dla ciebie jest normalne, a one już są gotowe stroić fochy. Między innymi dlatego niekiedy wybierałem mężczyzn jako kochanków i przyjaciół. Byli prostsi i nie oczekiwali wiele – idealny przykład! Znowu wziąłem głęboki wdech, kiedy Lophia przedstawiała mi swoje zarzuty (?) odnośnie mojej osoby. Sprawa nie była tak skomplikowana, jak mogłoby się to wydawać, ale nie wiedziałem co jej powiedzieć.

W porządku. – odpowiedziałem więc na jej wytłumaczenie. Chryste, dlaczego nie mogę owinąć sobie wokół palca jednej osoby, która nie będzie wymagała ode mnie tłumaczeń? Jak wiesz, nie znoszę się tłumaczyć i uważam to niemal za poniżenie. A więc siedziałem, paliłem i zastanawiałem się co jej odpowiedzieć.

Wybacz, że się nie odzywałem. To był dosyć pracowity okres. – powiedziałem więc tylko po czym strzepnąłem popiół gdzieś na bok.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 29, 2013 3:38 pm

– Poradzę sobie.
Niewątpliwie. Ona też tak mówiła. Wiele razy. Przyjaciołom, rodzinie, sobie samej, psychologowi. Rufusowi też. Wiedziała, że nie kłamie, a przynajmniej miała taką nadzieję. Przejmowała się wszystkimi, którzy byli dla niej ważni.
Momentami zdawało jej się, że Frobisher starannie dobiera słowa, byle nie zachwiać panującej między nimi równowagi. Nie doprowadzić do sprzeczki. Ale ona nie była dziewczyną, która obrażała się o byle co. To nieopłacalne, sprawdziła. Najczęściej odbijało się to na niej, robiła na złość sobie, a nie komuś, na kogo była zła. Więc skończyła z takim zachowaniem wiele lat wcześniej.
– W porządku.
Krótka i zwięzła odpowiedź. Ale czy prawdziwa?
- Wybacz, nie powinnam pytać, gadam głupoty po lekach - odpowiedziała, wypuszczając ostatni obłoczek dymu. Zgasiła papierosa i wyrzuciła peta do śmietnika. Spojrzała w bezchmurne niebo. Pamiętała, jak Andree powiedział jej, że czyste niebo nocą oznacza piękny kolejny dzień. Lepszy. Miała wtedy siedem lat, uwierzyła. Kilkanaście lat później jej wzór, najlepszy przyjaciel odszedł, pozostawiając pustkę. Spotkała Rufusa, z którym siedziała teraz na ławce i paliła. W zniszczonej stolicy, dawnym symbolu potęgi. Nie tak wyobrażała sobie przyszłość, zupełnie. Miała być szczęśliwa.
Mimo wszystko nie uważała, żeby jej życie było jakieś szczególnie smutne mimo tylu strat. Nie można było zaliczyć jej do zatwardziałych optymistek. Brała świat taki, jakim był, bez zbytniego idealizowania czy dramatyzowania.
Naciągnęła rękawy na dłonie, zauważając odsłonięte blizny na nadgarstkach. Symbol słabości, pamiątka i przestroga. A może znak, że coś się nie udało, a Lophia nie lubiła zostawiać spraw niedokończonych. Pozostałości po głębokich cięciach zdążyły zbladnąć, ale i tak wyraźnie odznaczały się na skórze. Nie lubiła ich pokazywać.
- Wczoraj celował do mnie jakiś obleśny facet po tym jak stanęłam między nim a dziewczyną, którą znam od kilku dni. Wcześniej to ją ktoś próbował zastrzelić. Powiedz mi lepiej, dlaczego byłam gotowa zginąć za prawie obcą osobę - powiedziała już ciszej. Może podświadomie dążyła do dokończenia niedokończonego. Może odwaga kryła w sobie szaleństwo, z którym sobie nie radziła.
Spojrzała na Frobishera. Kilka miesięcy temu miała do niego słabość. Przystojny, muzyk, do tego pomógł w potrzebie. Miała u niego dług wdzięczności. Wiedziała, jaki był, ale w pewnym sensie go rozumiała. Odwróciła na chwilę wzrok, jeszcze raz wpatrując się w niebo. Odruchowo sięgnęła po papierosa, ale schowała go z powrotem do kieszeni. A potem znienacka pocałowała siedzącego obok mężczyznę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 29, 2013 5:06 pm

Słowo daję, że przez miesiąc spędzony z Petrusem można się nauczyć grzeczności wprost niewyobrażalnej. Samo siedzenie z nim w jednym pokoju zakrawa o naukę cierpliwości, przynajmniej w moim przypadku. „Frobisher, na litość boską, wyglądasz jakbyś wrócił z buszu, uczesz, na Boga, tą grzywkę!” Przyznaję, że zawsze byłem raczej ostrożny w słowach, choć kiedyś przychodziło mi to z większym trudem, zaś słownictwo pozostawiało wiele do życzenia. Mimowolnie przypomniałem sobie swojego dziadka, którego geniusz ominął pokolenie ojca. To zadziwiające jak stare gbury i tyrani potrafią zamienić się w przemiłych staruszków, i to wszystko za pomocą słów! Dziadek uważał, że słowa są niewyobrażalnie mocną bronią. Oczywiście przyznałem mu rację, będąc szalenie dumnym z siebie smarkiem. Nigdy nie zapomniałem tego, co mi mówił i wykorzystywałem to na sobie, dobierając odpowiednie zwroty w przypadku raczej każdego. Sprzeczki były czasem po prostu nieuniknione (Frans przykładowo).

Naprawdę nie szkodzi. – Starałem się ją uspokoić. Tylko tego brakowało, żeby wywiązała się między nami jakaś sprzeczka na temat mojej rozwiązłości! Byłby to dzień przeznaczony na bezsensowne rozmowy. Czułem się nieco poirytowany po spotkaniu z Fransem, ale chyba mi się nie dziwisz. Wolałem mieć teraz spokój, móc delektować się papierosem (który kończył się zadziwiająco szybko) i odgłosami, które wydawał wiatr. Są bardzo wyciszające.

Nie umknęło mojej uwadze jak naciągnęła rękawy i poczułem żal, że mogła sobie zrobić coś takiego. To nie moja sprawa, zakładam, że zrobiła to w napływie impulsu. Podobna śmierć jest śmiercią najgorszą, zadawaną sobie przez nas samych przez emocję, to zaś odbiera jej sens. Cóż za mroczne przemyślenia.

Wysłuchałem jej zwierzenia, zamierzałem także powiedzieć coś, co miałoby podnieść ją na duchu, ale zwyczajnie nie zdążyłem. Bogu dzięki, że nie zaciągnąłem się przed chwilą dymem! Przez ładną chwilkę nie wiedziałem co się dzieje. Oczywiście zaraz to zrozumiałem i spostrzegłem, że sam odwzajemniam pocałunek. Widocznie weszło mi to już w odruch, trudno jednak narzekać. Wyrzuciłem papierosa i przydeptałem go butem, by móc skoncentrować się tylko na osobie Lophii. Robiło się interesująco.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyCzw Sie 29, 2013 9:27 pm

Nie mogła powiedzieć, żeby jakoś specjalnie zaskoczyła samą siebie. A on jej nie odepchnął, wręcz przeciwnie, zaczął odwzajemniać coraz to mocniejsze pocałunki. Wszystkie wspomnienia, w sumie dosyć świeże, uderzyły ją z nową siłą. Nie kochała go. Potrzebowała bliskości drugiego człowieka, kogoś, kto pozna wszystkie tajemnice, nie tylko wybiórcze, nie te bezpieczniejsze. Jej ciemniejszą stronę. Wplątała palce w przydługie włosy i wciągnęła jego zapach do płuc. Doskonale go znała.
Ale przecież nie zamierzała grać ofiary. Może miała moment słabości, ale przezwyciężyła go, tak przynajmniej sądziła. W sumie... Brakowało jej tego. Uczucia czyjegoś zainteresowania, kobiecości (chociaż ciężko czuć się kobieco w szpitalnej koszuli), atrakcyjności.
Oderwali się od siebie po dłuższej chwili, oddychając ciężko.
- Wiesz, że jestem naćpana morfiną, do której nie powinnam nawet się zbilżać - zapytała z szelmowskim uśmiechem, przekrzywiając głowę. W tym momencie nie było jej zimno. Chociaż powoli traciła czucie w dłoniach. Światło latarni rzucało na nich słabe światło tak samo jak okna szpitala. Mało sprzyjające okoliczności. Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się po raz kolejny. Może jednak wyszła na prostą. Po gwałtach, molestowaniu, próbie samobójczej. Siedziała tu z całkiem niezłym facetem, którego nie uważała za mężczyznę swojego życia, ale przynajmniej lubiła. Żyła. Niewielu miało to szczęście. Wielu za to oddałoby wiele, żeby spędzić kilka w miarę beztroskich chwil bez zamartwiania się o brak mieszkania czy jedzenia. Miała szczęście, chociaż często tego nie doceniała.
- Tak, jestem naćpana - dodała po chwili zastanowienia, po raz kolejny przewracając oczami.  - Ale już niedługo.

Jaaaki krótki. ._.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyPią Sie 30, 2013 1:47 am

Uznałem, że w chwili obecnej przerywanie tego byłoby nonsensem. Toteż brnąłem w to dalej, a nawet obróciłem się by być do niej przodem. Przyznaję, że byłem zgoła zaskoczony tak gwałtownym posunięciem. Ale co mi pozostało? Skoro tego chciała, nie zamierzałem zabraniać jej kilku niewinnych pocałunków. Były z pewnością przyjemniejsze niż ten z Fransem. Nawiasem mówiąc, nie zmierzałem przegryzać nikomu warg, ale ten prostak sam się o to prosił. Mam nadzieję, że ból przypomni mu o tym zdarzeniu kiedy postanowi ponownie wykorzystać wargi te w nieodpowiednim celu. Jednakże, co do Lophii (zapewne niebywale cię to ciekawi), z każdym pocałunkiem robiło się coraz namiętniej. Pozwoliłem sobie położyć rękę na jej talii, drugą zaś gdzieś na udzie. Mówiąc szczerze, chyba nawet brakowało mi kogoś takiego jak ona. Mam na myśli kogoś, kto wiele przeszedł, a i tak potrafił kroczyć przez życie z podniesioną głową. Śmiem jednak twierdzić, że była krucha, a przynajmniej tak ją postrzegałem. Lecz jaka silna, jaka mocna. Odsunięcie się od niej było czymś nieuniknionym, choć przyznam, że jednocześnie niepożądanym.

Odnośnie jej słów - doprawdy nie wiedziałem, jak zareagować. Postanowiłem więc postawić na żartobliwe tony, które zazwyczaj rozładowują atmosferę. Zadziwiające, jak kretynizm może pozytywnie wpływać na człowieka. Wystarczy rzucić głupim żartem, by ktoś się odprężył.

- Ranisz mnie, panno Breefling! - powiedziałem, oczywiście w żarcie. - Naprawdę wolałem myśl, że pocałowałaś mnie w całkowitej trzeźwości, czystości, nie wiem jak to nawet ująć! - Uśmiechnąłem się beztrosko i odrzuciłem grzywkę z czoła. Następnie objąłem ją ramieniem, zapraszając ją by się oparła i tym samym pozwalając sobie na gest, według mnie, znacznie bardziej intymny niż choćby pocałunek. Musieliśmy wyglądać jak kochankowie w świetle lamp czy księżyca (co raczej nie jest zbyt odległe od prawdy). Delikatny obraz, śmiesznie pełen romantyzmu. W mojej głowie ponownie rozległy się lekkie dźwięki utworu "River flows in you", którego nauczyłem się niezły kawał czasu temu.

- Proszę, nie popełniaj głupstw. - powiedziałem. Zaskoczyło mnie, że wypowiedziałem te słowa dosyć cicho, choć myślę, że miała szansę je dosłyszeć. Zacząłem zastanawiać się nad jej słowami sprzed chwili, kiedy się do mnie przykleiła. Sprawa wyglądała okropnie. W myślach zadałem sobie pytanie: dlaczego jestem gotów narażać się dla kogoś, kto być może nie chce mnie znać?, ale uznałem że odpowiedź może być zbyt męcząca. Westchnąłem niemalże ciężko, szczelniej otulając się płaszczem. Jeśli dobrze mi wiadomo, pamiętał jeszcze czasy mojego dziadka. Prosta kratka, ubiór raczej niezbyt wymyślny.

A tam krótko, dobrze jest!
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyPią Sie 30, 2013 1:33 pm

Przez moment wydawało jej się, że cofnęła się w czasie o kilka miesięcy. Znów ławka, znów Rufus, znów jakiś rodzaj smutku czy zagubienia. Ale nie, teraz wiedziała przynajmniej, że jeśli chce przetrwać, może zaufać bez reszty tylko kilku osobom. Prowadzenie podwójnego życia nie było łatwe.
- Ranisz mnie, panno Breefling! Naprawdę wolałem myśl, że pocałowałaś mnie w całkowitej trzeźwości, czystości, nie wiem jak to nawet ująć!
Zaśmiała się szczerze, może tym razem nawet w miarę trzeźwo po czym z wdzięcznością wymalowaną na twarzy oparła głowę na ramieniu Rufusa. Przynajmniej chronił ją przed chłodem, który znowu zaczął dokuczać.
- Proszę, nie popełniaj głupstw - usłyszała cichy głos tuż nad swoim uchem. Westchnęła. Jak mogła zachowywać chociaż pozory bezpieczeństwa? Kiedy już udało jej się być w porządku przynajmniej przed Strażnikami za sprawą przepustki do Kwartału, zaatakowali ją właśnie KOLC-owi mieszkańcy. Ludzie, poszła do kina i była świadkiem próby zabójstwa!
- Doskonale wiesz, że to niemożliwe - odpowiedziała. - Tak samo jak ty nie możesz mi tego obiecać, prawda?
Zdecydowanie pytanie retoryczne. Jeśli miała na siebie uważać, powinna zamknąć się w sklepie lub mieszkaniu i pogodzić z realiami tego świata. Może właśnie tu tkwił klucz do przetrwania. W akceptacji. Tolerancji. Popularne słowa, ale co tak naprawdę w sobie niosły? Mogła tolerować przeciwników, ale nigdy nie zaakceptuje ich postępowania. Zamknęła oczy, próbując przypomnieć sobie beztroskie życie. Toczyło się chyba do jedenastego roku życia, potem po prostu o nim zapomniała. Kapitol też nie był tak kolorowym miejscem, jak mogłoby się wydawać. Wiele razy widziała okrucieństwo rebeliantów do których, o zgrozo, także należała. Starała się to łagodzić pomocą, ale w głębi serca wiedziała, że nigdy nie zmaże z siebie napisu: morderca. Też zabijała, też walczyła. O lepsze jutro. Proszę, jest cudowne.
- Jeśli będziesz miał problemy... Finansowe czy inne to dzwoń, nie straciłam jeszcze swoich tajemnych mocy - powiedziała ze śmiechem, starając się rozładować atmosferę. Zrobiło się poważnie.
- I tak, oczywiście, ja zawsze jestem taka trzeźwa i czysta - dodała, tym razem śmiejąc się już szczerze.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyPią Sie 30, 2013 3:24 pm

Przepraszam za to tempo, ale ciągle ktoś coś chce, remont.

Dzięki Bogu, że zaczęła się śmiać, bo poczułem się jakby ktoś zabrał z moich pleców olbrzymi ciężar. Dosyć osobliwe przeczucie, nawiasem mówiąc. Nie tak jak, jak inne, którego nie sposób nazwać słowami. Towarzyszyło ono chwili, w której oficjalnie stałem się przenośnym grzejnikiem marki Frobisher. Nie oczekuję, że zrozumiesz, bo tego pojąć nie potrafię nawet ja (a przecież mnie to dotyczy), lecz było to coś jak nagłe przeczucie topiącego się lodu gdzieś w tobie. Doprawdy, trudne do ogarnięcia, przynajmniej w tej chwili. Sądzę, że tłumaczyłoby to także moje kolejne słowa, które mogły wydawać się dosyć głupie. Naturalnie, że trzymanie się z dala od kłopotów było niemal niewykonalne, ale – na Boga! – myśl, że kolejna osoba, która była dla mnie ważna, mogłaby ucierpieć, była równie nieznośna.

Nie wymagam od ciebie obietnic, po prostu na siebie uważaj. – Byłem niemal zrezygnowany! Sam nie uważałem, żebym popełniał głupstwa, a przynajmniej nie takie. Jesteśmy tylko ludźmi, jak powiedziałby pewnie ktoś niezwykle mądry, kogo mądrość powinny podziwiać kolejne pokolenia. Na jej kolejne słowa omal nie parsknąłem śmiechem. Ty i ja dobrze wiemy w jakiej znajduję się sytuacji. Musiałbym chyba dokonać morderstwa (z zimną krwią) aby wykaraskać się z tego naprawdę niezłego bagna, w jakie się wpakowałem. Otóż zostałem splątany złotą nicią. O pieniądze mógłbym prosić w każdej chwili, bo byłem prostym gołodupcem. Umiem sobie poradzić. Prędzej pójdę do Almy Coin i powiem jej prosto w oczy jaką jest idiotką niż poddam się bez walki i będę prosić o pomoc osoby trzecie. Jednakże takie słowa warto zapamiętać. Z pewnością wypomnę je kiedy nie będę miał już wyboru.

Zadzwonię. – zapewniłem z uśmiechem. – Choć wciąż utrzymuję, że dam sobie radę. – mruknąłem jeszcze pod nosem i odchyliłem głowę nieco do tyłu, zamykając oczy.

Och, naturalnie! A ja jestem aniołem. Spójrz na te skrzydła. – Co prawda nie wiem jak było z nią przez ostatnie kilka miesięcy, ale uznałem, że w jej słowach brzmi nuta sarkazmu. Cóż, odniesienie do mojej świętości z pewnością nim było.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyPią Sie 30, 2013 7:57 pm

W tym momencie był naprawdę miły. Przez chwilę myślała, że wszystko się ułoży, że jej życie wróci do jakiej takiej normy, ale czar prysł bardzo szybko, bańkę mydlaną przebiło ostrze szarej rzeczywistości.
– Nie wymagam od ciebie obietnic, po prostu na siebie uważaj.
Podniosła lekko głowę i spojrzała na niego z uniesionymi brwiami. Sama nie wiedziała, w których momentach wyłączał się instynkt samozachowawczy, a włączał program obrońcy uciśnionych a nawet kamikadze. Jak dzisiaj. Jak w momencie, w którym dobrowolnie wkroczyła na linię strzału z pełną świadomością tego, co robi. Program drugi czy trzeci?
- Jak zawsze - odpowiedziała sztucznie głębokim głosem, nie szczędząc tym razem sarkazmu. Nie chciała mu dopiec. Ułożyła się z powrotem wygodnie na jego ramieniu, wtulając się w bok mężczyzny. Głównym powodem było zimno. A drugim samotność.
– Zadzwonię. Choć wciąż utrzymuję, że dam sobie radę.
Jasne, już wierzyła. Musiałby dzwonić w tym momencie. Należeli do tej samej kategorii ludzi, którzy nie cierpieli prosić. Czy to było pożyczenie drobnych na bilet czy większa przysługa.
– Och, naturalnie! A ja jestem aniołem. Spójrz na te skrzydła - odparł tym samym tonem. Roześmiała się trochę zbyt głośno. Leki nie przestały działać. Noga prawie nie bolała.
Wprost sielanka, naćpana Lophio! - wykrzyknęła do siebie w myślach, również przymykając powieki.
- Jeśli jesteś aniołem, to Kapitol to niebiański raj dla wszystkich czystych dusz, takich jak ja - odparła, pocierając skostniałe dłonie. - Przeprowadzę się do piekła, bo w tym niebie jest cholernie zimno - dodała, starając się naciągnąć naciągnięty już na ręce płaszcz. Następnym razem przytarga tu sobie koc. Lubiła szpitale, nie to, co niektórzy ludzie, ale nie z perspektywy pacjenta. Wolała stać po drugiej stronie i żałowała, że nie może.
Teraz była tutaj, w miarę bezpieczna. Ale to nie oznaczało, że bajka skończy się dobrze. Że dziewczynka z zapalniczką znajdzie swojego księcia i razem zaprowadzą pokój i równość we własnym królestwie. Nie łudziła się.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyPią Sie 30, 2013 8:37 pm

Musiałem wydawać się w tym momencie niezwykle uroczy. Nic nie poradzę na to, że czasami mięknę jak gąbka porządnie nasączona wodą. W tym momencie było to poczucie niezwykle silne. Na Boga, siedziałem na ławce z dziewczyną, a myślałem o kimś, kogo powinienem sobie z głowy wybić. Co więcej – zrozumiałem to dopiero niedawno, mogąc się z nim spotkać. Co za złośliwość losu, czy może po prostu mojego umysłu! I cóż za głupstwo, że nie potrafiłem zwyczajnie odpuścić! Cóż, będę cierpieć. Ale czyż nie takie jest życie? Wciąż dążenie do niedoścignionego, nieskończona wędrówka w poszukiwaniu często nieodnalezionego, w przypadku próżnych – ciągłe dążenie do nieśmiertelności i sławy. Jakie to piękne i jakie tragiczne!

Oj, panno Breefling... – westchnąłem cicho. Ogarnęła mnie pewna melancholia, otulając swoim płaszczem utkanym z głębokich przemysleń. Nie było mi nawet zimno, choć płaszcz nie grzeszył szczelnością. Lucinda obiecała go zaszyć, choć wciąż nie ma okazji. Jak mały złodziej zawsze pozbawiam ją okazji, ale zakładam, że nie jest z tego powodu specjalnie nieszczęśliwa. A co do Lophii, w duchu ucieszyłem się, że ponownie do mnie przylgnęła i pokusiłem się nawet by tym razem oprzeć głowę na jej głowie. Chyba potrzebowałem bliskości, choć osobiście uważam, że podobne chwile lepiej przeżywać w samotności. Od każdej reguły jest wyjątek. Uśmiechnąłem się znowu - a tak w ogóle, miała bardzo pocieszający śmiech – i wolną ręką podrapałem się po policzku.

Jest napływ dusz z zimnej północy, nalegali na zmianę temperatury. Za kilka miesięcy przyjeżdża diabeł na kontrolę, powinno być ciepło. – powiedziałem głosem kelnera, który zapewnia klienta, że za pół godziny wymarzony stolik powinien się zwolnić. Śmiem także zauważyć, że mógłbym się na to stanowisko nadawać gdybym nie był całkowicie pochłonięty komponowaniem i zarabianiem pieniędzy dla Petrusa. A teraz uważaj, bo wiadomość będzie dosyć zabawna – uchodzę za złotego chłopca w tym domu wariatów! Naturalnie nie mówię o Lucindzie i kilku innych pracowników Petrusa, ale on sam zdecydowanie się do tego kwalifikuje! Co się dziwić, jestem na każde wezwanie, a moja kultura osobista jedynie upewnia go w przekonaniu, że nie ma między nami muru, który ja odczuwam na każdym kroku.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu EmptyPią Sie 30, 2013 8:51 pm

Policzek mężczyzny oparł się na czubku jej głowy, a ona mimowolnie się uśmiechnęła. Ktoś mógłby pomyśleć, że zakochała się bez pamięci i serce płata jej figle, jest niespełna rozumu, etcetera, etcetera. Otóż było zupełnie inaczej. Jasne, uważała Frobishera za, kolokwialnie mówiąc, fajnego faceta, ale w życiu nie przyszło jej do głowy się z nim wiązać. Generalnie, poza niektórymi momentami, uważała go za dobrego kumpla, może nawet przyjaciela, chociaż tych miała niewielu. Nie należała do dziewczyn, które szukały znajomych na siłę i spotykały się co sobotę na ploteczkach przy kawie i ciastku. Po pierwsze, miała dosyć takich osób, za dużo się ich naoglądała, po drugie, nie za bardzo miała o kim plotkować. Słyszała kiedyś rozmowę dwóch sąsiadek, jeszcze za starego Panem. Rozmowę, a właściwie zaciekłą krytykę innej, bo ta założyła zbyt niskie szpilki do długiej spódnicy. Na Boga, nie miały ważniejszych tematów? Za to kochała swoją mamę, miała przyjaciółki, ale nigdy nie gawędziła z nimi o innych. Lophia nie wiedziała, że od zawsze miała ważniejsze kwestie do dyskusji.
– Jest napływ dusz z zimnej północy, nalegali na zmianę temperatury. Za kilka miesięcy przyjeżdża diabeł na kontrolę, powinno być ciepło.
Jak ona tęskniła za latem!
- Uwierzę ci, ale jeśli kłamiesz, to się policzymy - odpowiedziała, unosząc ostrzegawczo palec w górę. - Wypieprzyć dusze z północy, tak poza tym - dodała lekko naburmuszonym głosem. Dawno nie miała przy kim tak się zachowywać. Jasne, żartowała, ale najczęściej sarkastycznie. Brakowało jej takiej chwili beztroski.
Wracając, dlaczego pocałowała siedzącego obok mężczyznę?
Shut the fuck up!
No właśnie, tego nie wyjaśniła nawet sobie. Niektórych spraw wolała nie tłumaczyć. O niektóre nie pytać, nie rozmawiać o czymś, co było tak naprawdę bez większego znaczenia. Co nie zmienia faktu, że było jej ciepło, miło i nawet wesoło, kiedy tak siedziała wtulona we Frobishera.
- Ten diabeł to by mnie mógł zatrudnić, w niebie zaczynają mieć mnie dosyć.
Słowa uleciały z jej ust wraz z parą. Minus dwadzieścia. Stopni, dwadzieścia kroków w tył, zanim znów zacznie pomagać. Zanim mama znów jej zaufa, bo nie ulegało wątpliwości, że będzie musiała się wytłumaczyć, jakoś ukryć postrzał, czyli przez kilka najbliższych dni nie pokazywać się w jedynym azylu, we własnym domu. Co oznaczało proszenie się o nocleg albo wizytę w hotelu, co uznawała za marnotrawstwo pieniędzy. Duma czy papierosy, oto jest pytanie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Park przy szpitalu Empty
PisanieTemat: Re: Park przy szpitalu   Park przy szpitalu Empty

Powrót do góry Go down
 

Park przy szpitalu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Park przy szpitalu
» Łazienka przy barze
» Reiven Ruen
» Floradale Park
» Emerald Park

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Szpital im. Sacromanthy Beaudelaire-