|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: #1 Czw Lip 04, 2013 8:10 pm | |
|
Kiedy tylko tarcze wynoszą trybutów na powierzchnię, ukazuje im się widok, którego raczej się nie spodziewali. Róg Obfitości wznosi się dokładnie pośrodku parkingu przed niemalże idealną repliką największej szkoły w Kapitolu, do której - z całą pewnością - uczęszczał niejeden z tegorocznych trybutów. Najciekawszy jest jednak nie Róg, ani budynek, a widok, jaki rozciąga się dookoła. Przekaz Organizatorów jest aż nadto jasny. Na pierwszy rzut oka, arena wygląda jak odzwierciedlenie Kapitolu, ale ktoś, kto mieszkał w stolicy od dziecka, od razu zorientuje się, że to tylko pozory. Trybuci są co prawda otoczeni przez fragmenty miasta, ale te stanowią swoistą mozaikę najważniejszych bądź najbardziej popularnych lokacji, ułożonych jednak - teoretycznie - w sposób całkowicie losowy. Co więcej, widać wyraźny podział na część wschodnią i zachodnią. Ta pierwsza przedstawia Kapitol zniszczony wojną, częściowo zburzony i miejscami wciąż dogasający, druga natomiast pochodzi z okresów jego największej świetności.
|
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:00 pm | |
| Punktualnie w południe tarcze wynoszą trybutów na powierzchnię. Wszyscy zawodnicy są ubrani identycznie i nietypowo: mają na sobie białe koszulki z nadrukiem, ciepłe, podszyte polarem, granatowe bluzy z kapturem, ciemne dżinsy oraz trampki, czyli zwyczajny strój, jaki kiedyś zwykli nosić na co dzień. Stoją w idealnym kręgu na parkingu przed budynkiem do złudzenia przypominającym szkołę. Na niebie nie ma ani jednej chmury i świeci słońce, ale temperatura waha się w granicach minus pięciu stopni Celsjusza. Na środku, w identycznym odstępie od każdego trybuta, wznosi się konstrukcja Rogu Obfitości, z którego wysypują się przedmioty do zdobycia. Cyfrowy zegar odlicza czas do rozbrzmienia gongu, startując od dokładnie sześćdziesięciu sekund.
Kiedy do rozpoczęcia Głodowych Igrzysk zostają zaledwie dwie sekundy, ma miejsce coś niespodziewanego. Powietrze rozrywa huk wybuchu, w górę wnosi się chmura pyłu i asfaltu. Jak się okazuje, to jedna z bliźniaczek Flickerman zeszła z tarczy za wcześnie, jeszcze przed rozbrojeniem rozłożonych dookoła min przeciwpiechotnych. Zanim jednak ktokolwiek zdąża się zorientować, co właściwie się stało, rozbrzmiewa gong, oznajmiający, że Siedemdziesiąte Piąte Głodowe Igrzyska zostały rozpoczęte.Kilka zasad odnośnie biegu do Rogu
Wokół konstrukcji rozrzucono następujące przedmioty:
Rzeczy potrzebne do przetrwania: - zapałki: 1 (liczba paczek do wzięcia: 6 ) - buteleczka wody utlenionej: 2 (liczba paczek do wzięcia: 1) - paczka z jedzeniem: 4 (liczba: 0) - mały zestaw bandaży i plastrów: 4 (liczba: 3) - butelka jodyny: 5 (liczba: 8 ) - latarka: 6 (liczba: 6) - butelka półtoralitrowa z wodą: 8 (liczba: 14) - noktowizor: 8 (liczba: 4) - zwój liny: 8 (liczba: 0) - śpiwór: 10 (liczba: 2) - plecak*: 15 (liczba: 15) (zabrane plecaki: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13) - apteczka z lekami: 20 (liczba: 1)
Broń: - mały, ząbkowany nóż: 10 (liczba: 0) - proca: 12 (liczba: 1) - noże do rzucania: 15 (liczba: 0) - zatrute strzałki: 15 (liczba: 1) - łuk + kołczan z dziesięcioma strzałami: 18 (liczba: 0) - krótki miecz: 20 (liczba: 0) - długi miecz: 25 (liczba: 0) - ładunki wybuchowe: 30 (liczba: 1)
Liczba po nazwie oznacza tzw. "wartość" przedmiotu, czyli ilość punktów ekwipunku, którą dana rzecz "waży". Każdy z Was dostał w prywatnej wiadomości pulę punktów ekwipunku, którą udało mu się zdobyć. Spod Rogu może on więc zabrać rzeczy o łącznej wartości nie przekraczającej tej puli. W innym wypadku Mistrz Gry pomoże mu skutecznie pozbyć się nadbagażu.
Plecaki mają nieznaną zawartość, która zostanie podania po fabularnym ich otwarciu.
Proszę także o zapoznanie się z zasadami dla trybutów.Wesołych Głodowych Igrzysk i niech los zawsze Wam sprzyja! *plecaki są ponumerowane cyframi od 1 do 15, w poście należy zawrzeć, który numer plecaka/plecaków podnosicie
Ostatnio zmieniony przez Game over dnia Czw Sie 15, 2013 1:14 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:20 pm | |
| Gong zabrzmiał. To naprawdę już się zaczęło. Serce ciągle mocno mu waliło po usłyszanym wybuchu, ale szybko minął rozszarpane ciało, po czym najszybciej jak potrafił biegł w stronę rogu. Pierwsze co zabrał to zestaw bandaży (4), rozejrzał się dookoła. W jego stronę biegł Jochan. Szybko zdzielił go w twarz pięścią po czym zabrał mu z rąk wodę utlenioną (2). Schował ją do kieszeni. Rozejrzał się i zobaczył cel. To co koniecznie musiał zdobyć. Biegł jak najszybciej potrafił. Kilka razy padał na ziemię by uniknąć ciosów innych osób, aż w końcu udało mu się dostać do zestawu noży do rzucania (15). Szybko je zebrał i od razu rzucił jednym w biegnącego za nim Jochana. Wyjął nóż z chłopaka i jeszcze raz zdzielił go nożem, by trybut już na pewno się nie podniósł. Miał noże, wodę utlenioną i bandaże. Już zaczął uciekać, gdy nagle zobaczył butelkę z wodą (8 ). Zebrał ją oczywiście, bo jak można było przegapić taką okazję. Nie wiadomo przecież gdzie mógłtu znaleźć wodę. Na pewno nie w jednym z domów, czy w szkole, bo to by było zbyt proste. Ostatnią rzeczą, którą zabrał, był plecak z cyfrą 13 (15). Nie wiedział co było w środku, ale zależało mu na tym, żeby mieć gdzie włożyć zdobyte rzeczy. Odbiegł dosyć daleko od rogu obfitości. Właściwie stał już za tarczami. Wziął dwa głębokie oddechy. Bardzo chciał w tej chwili zapalić. Wręcz musiał zapalić papierosa. Tempo jego oddechu było tak strasznie szybkie, że jego serce miało chyba zaraz eksplodować. To było przerażające. Schował wszystkie rzeczy do plecaka, oprócz jednego noża, który trzymał w ręku na wszelki wypadek. Rozejrzał się dookoła. Złapał kolejne kilka głębokich oddechów i sprintem zaczął biec w stronę południową. Miał nadzieję, że tą część miasta znać będzie najlepiej, dlatego właśnie tam zaczął biec. Najdziwniejsze było to skąd miał tyle energii. Jego zniszczone papierosami płuca powoli odmawiały posłuszeństwa, ale na szczęście adrenalina robiła swoje. Panika była przerażająca, jeszcze nigdy się tak nie czuł. |
| | |
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:29 pm | |
| Odliczanie do rozpoczęcia Igrzysk. Ten niezbyt długi czas wlókł się dla Beatrice niczym godziny. Czuła jak drżą jaj nogi. Z całego zdenerwowania, które wraz z podniesieniem podestu nagle straciła kontrolę nad nerwami. Więc zamiast oglądać teren i zastanawiać się gdzie pobiec, w ogóle o niczym nie myślała, słuchała jak dudniło jej serce w piersi. Gong. Gdy tylko usłyszała dźwięk oznajmiający rozpoczęcie, wybudziła się z transu. Natychmiast puściła się biegiem, ale eeeej.. gdzie biegnie? Przecież zgodnie ze swoim planem miała zamiar ukryć się, a różne przedmioty chciała podkradać innym. No cóż już nie było odwrotu. Biegła najszybciej jak mogła. Z kondycją nie było aż tak źle, no bo przecież ma się tę praktykę w bieganiu po centrum handlowym w szpilkach. Nie myśląc zbyt wiele złapała plecak numer 7, oraz leżący obok śpiwór. Chciała już odbiec jak najdalej od tego miejsca, ale usłyszała za sobą kroki, złapała leżący obok ostry kamień i kilkakrotnie uderzyła, w Ninę Davis, która stała tuż za nią. Dziewczyna opadła na ziemię, więc Beatrice wykorzystała to i wyciągnęła z jej ręki procę odepchnęła dziewczynę, z niemałym trudem, po czym wyciągnęła z pod jej ciała paczkę zapałek. Jak najszybciej ruszyła w kierunku wschodnim, mając nadzieję, że żaden trybut nie biegnie za nią. Po drodze zatrzymała się po żywność. Wyczerpana z resztek sił pomyślała o Ninie, nie wiedziała co jej zrobiła i w sumie nie chciała o tym myśleć. Jednakże obrażenia które sprawiła dziewczynie nakłoniły ją do lekkiego zboczenia z trasy sięgając po buteleczkę wody utlenionej. Po czym ruszyła dalej w kierunku wschodnim. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:33 pm | |
| Cordelia zmrużyła oczy, gdy uderzyły ją pierwsze promienie światła słonecznego. Tarcza w końcu wyniosła ją na powierzchnię, a dziewczyna robiła wszystko, by zachować równowagę i przyzwyczaić się do sytuacji. Szybko rozejrzała się dookoła, pozostali trybuci także znajdowali się na swoich tarczach, a dopiero potem pozwoliła sobie na ocenę otoczenia. Szkoła, tak? Dziewczyna prychnęła pod nosem i odliczała sekundy do wybicia gongu. Wcześniej usłyszała jakiś wybuch, ale nie obeszło jej to za bardzo. Ot, jeden trybut mniej. Trzy. Głęboki wdech. Dwa. Wydech. Jeden. Rozległ się gong, a jedyne, o czym myślała panna Snow to dobiec do Rogu i zgarnąć upragnione rzeczy. Była skupiona na swoim celu, ale nie zapominała o zgarnięciu po drodze kilku przydatnych rzeczy. Z prędkością światła podniosła z ziemi bandaże i butelkę z wodą utlenioną, po czym upchnęła je w kieszeni polaru. Biegła dalej, wcale nie oglądając się za siebie, chociaż raz, czy dwa jakiś trybut mignął tuż obok niej. Szybciej Snow, szybciej. Udało jej się chwycić także paczkę z jedzeniem i butelkę z wodą, a tę drugą dosłownie wyrwała z ręki jakiejś trybutki. Nie było teraz czasu na pojedynki, nie w chwili, gdy jej cel znajdował się tak blisko! Przyspieszyła i nareszcie znalazła się pod samym Rogiem. Uśmiechnęła się pod nosem i natychmiast chwyciła noże do rzucania, które upatrzyła sobie już wcześniej. Nie było jednak czasu na gratulowanie sobie szybkości, należało wreszcie rozejrzeć się, jak radzi sobie reszta sojuszu. Uwagę Cordelii przykuły plecaki, sięgnęła jeden z nich, dziewiąty, jednak w tym samym momencie obok niej pojawił się Connor. Dziewczyna natychmiast wyciągnęła jeden z noży i przyjęła postawę bojową, niepewna tego, jak zachowa się chłopak. |
| | | Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:34 pm | |
| Florian rozglądał się wokoło oczami wielkimi jak talerze. Kapitol. NAPRAWDĘ? Spodziewał się wszystkiego, ale nie Kapitolu na arenie. A z resztą co to za różnica. Zanim zabrzmiał gong słychać było inny dźwięk, a mianowicie wybuch, jednak nie chciało mu się rozglądać. Dwie sekundy później ruszył pędem razem z innymi trybutami po potrzebne rzeczy. Szybko zgarnął paczkę z jedzeniem i butelkę wody, w końcu to jest chyba najważniejsze. Unikając wszelkich ciosów rzucił się dalej zauważając niedaleko łuk i strzały. Korzystając z miejsca w kołczanie wrzucił tam bandaże i buteleczkę wody utlenionej. W ogóle kołczan poszył mu za mini – plecaczek. Normalny plecak nie wchodził w grę. Panikował. Nie wiedział co robi. Instynktownie nałożył strzałę i rozglądnął się ciężko dysząc. Wokoło działy się różne, tragiczne rzeczy. Odsunął się jak najdalej od głównej walki łapiąc oddech. Chciał nawet puścić strzałę w jednego z trybutów, ale stwierdził, ze nie ma sensu marnować strzał. Chociaż do polowania to one mu się tutaj nie przydadzą. Po chwili złapał oddech i podbiegł do szkoły. Nie chodził tu, uczył się w domu. Schował się za rogiem… No dobra, nie można tego nazwać schowaniem się. Ściana może posłużyć za tarczę o ile nie zajdzie go nikt od drugiej strony. Dopiero stąd zauważył, że wybuch był spowodowany zbyt wczesnym wyjściem jednej z trybutek. Stał za ścianą nawet nie wiedząc co ze sobą zrobić. Instynkt go opuścił, panika zdobyła przewagę. Ciężko dysząc obserwował to, co dzieje się przy rogu. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : Uczennica
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:39 pm | |
| Illisa przygotowana na arenę stanęła na tarczy, która ma ją wynieść na arenę. Chwilę później już jechała ku górze. Patrzyła w górę i czekała, aż jej oczy się przyzwyczają do światła i ujrzy wygląd tegorocznej areny. To co ujrzało na chwilę ją wmurowała. Stara szkoła do której musiała chodzić. Automatycznie się zorientowała, że całe otoczenie nie pasuje do siebie. Tak, to na sto procent była arena. Illis pamiętała każdy szczegół jaki otaczał szkołę, więc bez problemu zauważyła elementy niepasujące do całości. Dobra, teraz czekanie na gong i może ruszać, by siać śmierć. To ją interesowało i tylko to. Przygotowała się na tarczy do biegu i zaczęła obserwować przedmioty, które leżały na ziemi. Hmm... Całkiem pokaźny zestawik. 3....2....1... Coś huknęło. Ill nawet nie zwróciła uwagi na to co się stało. Po prostu po odliczeniu odpowiedniej ilości sekund zeskoczyła z tarczy i popędziła w najważniejszy punkt dla niej. Dopadła do mały ząbkowany nóż, bo kątem oka zauważyła, że łuk został przechwycony. KURWA - warknęła w myślach. Chwilę później porwała w dłonie śpiwór i plecak z numerem 1, który leżał obok. Na jej drodze stanął niejaki Sawyer. Przez chwilę unikali ruchu drugiego. W końcu Ill podbiegła szybko do niego i przebiła jego szyję, dokładnie w miejscu tętnicy. Z pewnością krew popłynęła wartkim strumieniem, ale Ill miała to już gdzieś. Po prostu biegła dalej. Złapała jeszcze za butelkę z jodyną i paczkę z jedzeniem oraz butelkę z wodą. Po drodze jeszcze złapała za wodę utlenioną i popędziła w południową stronę. Mniej więcej w tą samą stronę co Freddie Lynn. Co prawda jeszcze nie oddaliła się na tyle, by nie być przy Rogu, ale wystarczająco, by na razie nikt jej nie zaatakował. Obejrzała się za siebie, by ogarnąć sytuację.
Ostatnio zmieniony przez Illisa De'Ath dnia Czw Sie 15, 2013 1:06 pm, w całości zmieniany 4 razy |
| | | Wiek : Prawie 18 lat Zawód : Dawniej piosenkarka, obecnie trybutka
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:39 pm | |
| To były minuty przed rozpoczęciem. Sekundy przed wybiciem gongu. Czuła podniecenie? Ekscytację? Nie mogła się doczekać? Nie czuła nic. Słyszała tylko szum, a może to był pisk rozbrzmiewający w jej uszach, przeszywający na wskroś. To była cisza. Jej słuch próbował sam wytworzyć, odnaleźć jakiś dźwięk, ale bezskutecznie. Błąkała wzrokiem po podeście, dotykała dłońmi szyby starając się skutecznie utrzymać na nogach. Czekała. Amanda. Nie chciała o niej myśleć, nie myślała o niej. Myślała tylko o sobie, bo teraz taki miała cel - przeżyć. Przestała myśleć logicznie, w pewien sposób, skupiała się na rzeczach całkowicie, zdawałoby się nieistotnych, tworzyła plany, analizowała - była trybutem. Jej tok rozumowania zmienił się diametralnie. Nagle ogarnęło ją poczucie samotności, odosobnienia. Miała ochotę już wyjść na powierzchnię, wydostać się z podestu i ruszyć pędem w stronę. Ale nie mogła, wiedziała, że czym dłużej skupiałaby się nad tym, jej ciało odruchowy zaczęłoby bronić się przed pułapką, szklanym murem. Napięła mięśnie, a potem je rozluźniła, podreptała chwilę w miejscu wyciągając ramiona ku górze w ramach rozciągnięcia. Tak jak kiedyś ćwiczyła głos. Och, no tak, stare czasy areny. Jednak teraz nie chciała się nad tym rozpamiętywać. Pomyślała o Amandzie. Cordelii, Arturze, Jochanie, Bobie i Bookerze. I Florianie. Uśmiechnęła się na myśl o tym, że wciąż pamięta swoich sojuszników, wszystkich, co od joty. Ale bała się, że w odruchu obronnym zaatakuje któregoś z nich. Nie chciała tego. Kiedy wymieniała ich w myślach, podest wysunął się powoli na powierzchnię. Omiotło ją zimne powietrze, kiedy rozejrzała się ze skupieniem szukając rogu obfitości. Znalazła go szybko wzrokiem i skupiła się na zawartych w nim przedmiotach. Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się odliczając sekundy. Nagle podskoczyła jej adrenalina i skrawkiem umysłu wiedziała, że to dobrze, bardzo... dobrze. zmrużyła oczy czując jak przez jej ciało przechodzi magnetyzujący dreszcz, napięła mięśnie i... gong. Rzuciła się do przodu skupiając swój wzrok na jednym przedmiocie. Mieczu. Długim, prawdopodobnie oburęcznym. Nie zastanawiała się nad innymi, po prostu biegła w jego kierunku i gdy dorwała się do niego (długi miecz: 25), chwyciła za pochwę, odruchowo odwróciła się w stronę, z której przybiegła. Zacisnęła go w dłoni przypominając sobie ćwiczenia oraz pokaz indywidualny. Uśmiechnęła się w duchu pewna, że gdyby ktoś ją zaatakował, nie zawahałaby się go zabić. Ktokolwiek by to był. Chwyciła za pierwszy plecak, który znajdował się w jej zasięgu (plecak: 15, nr. 8), zarzuciła go na plecy szybko cały czas skupiając się na otoczeniu, manewrując pomiędzy przedmiotami pewnie i zwinnie i wtedy zobaczyła Beatrice sięgającą po procę. Zignorowała ją. Ustawiła się plecami do Cordelii gotowa zaatakować, gdyby jeszcze ktokolwiek zbliżył się do Rogu. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:44 pm | |
| Cordelia Connor, w przeciwieństwie do Cordelii, nie czekał na reakcję. Zanim dziewczyna zdążyła zrobić cokolwiek, rzucił się w jej stronę, łapiąc w pasie i wywracając na ziemię. Siła uderzenia sprawiła, że oboje przeturlali się kawałek dalej. Chłopak stracił na moment orientację i zwolnił uścisk, jednak wciąż znajdował się nad trybutką; co prawda bez broni, ale gotowy do oddania ciosu pięścią. |
| | | Wiek : 17 Zawód : Szpan, detektywienie Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:51 pm | |
| Pięć. Staram się ustać spokojnie w miejscu, chociaż nogi odruchowo chcą biec. W jednej sekundzie spoglądam na Cordelię, dyskretnym ruchem głowy wskazując, na kogo rzucamy się po zabraniu broni spod Rogu. Trzy. Najwyraźniej nie jestem osamotniony w chęci do biegu, a raczej - byłem. Blue, niewidoma bliźniaczka Flickerman nie mogła wytrzymać presji odliczania. A może przemyślała wszystko i chciała chociaż trochę ukrócić ten śmieszny proceder poprzez własną śmierć? Dwa. Wdech. Jeden. Wydech. Śmierć. Zeskakuję z tarczy i kieruję się w stronę Rogu. Najszybciej dociera Freddie, po chwili Beatrice, Trybutka zastępcza za Sabriel. Trochę zawiodłem się na niej, ale to nie czas na myślenie o ludziach poznanych w pociągu. Czas na życie. Czas na przetrwanie. Jakiś drobny Trybut próbuje mnie przewrócić w biegu. Mądry plan, jednak nie wszystko poszło zgodnie z nim. Dobiegam do Rogu, gdzie widzę, że nie ma już noży do rzucania, chwytam więc krótki miecz, a w pobliżu widzę plecak z numerem 10. Zakładam go, po czym dosięgam zwoju liny, który zakładam na ramię. Ostatnią rzeczą jaką chwytam jest paczuszka jedzenia, którą udaje mi się umieścić w plecaku nawet nie sprawdzając jego zawartości. Widzę Cordelię zbierającą ostatni zestaw noży, co daje mi trochę ulgi. Wiem jednak, że Freddie zgarnął drugi zestaw. Ogarnia mnie zdenerwowanie, gdy widzę, jak Lorin chwyta długi miecz, zdecydowanie za długi dla niej. Dzisiaj będziesz rzucać tym? Podbiegam do obu dziewczyn, które zaczęły zbierać członków sojuszu w jedno miejsce. Najpewniej nikt nas teraz nie zaatakuje.
20 + 15 + 8 + 4 = 47
Ostatnio zmieniony przez Booker Rodwell dnia Czw Sie 15, 2013 12:55 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 12:54 pm | |
| Wiedziała przecież, że w Igrzyskach chodzi o zabijanie, oglądała rzeź pod Rogiem rokrocznie, dlaczego więc nie zdecydowała się na zaatakowanie jako pierwsza? Czyżby chciała żeby zadziałało to na jej korzyść, gdy już wygra i będzie się starała zacząć żyć od nowa? A gówno prawda, po prostu przez jedną chwilę uwierzyła w to, że tym razem trybuci darują sobie mordobicie na początku. Ależ była naiwna. Gdy Connor skoczył na nią, miała dosłownie sekundę na reakcję. Przytrzymała nóż i zadbała o to, by nie wypadł jej przy upadku. Musiała działać szybko i bezwzględnie, skoro jego zamiary były już jasne. Wylądowali tak, że chłopak leżał na niej i przygniatał jej ręce do ziemi, wykorzystała więc nogi. Mocno oplotła go nimi w pasie, tak, jak to kiedyś przećwiczyła na Finnicku, a potem całą swoją siłę użyła do tego, by przechylić chłopaka choć trochę w lewo. Gdy próbował jej się przeciwstawić, udało jej się uwolnić rękę z nożem. Co zapamiętała z treningów? Uderzaj w tętnice. Zamachnęła się więc, starając się wbić nóż w jego szyję.
Ostatnio zmieniony przez Cordelia Snow dnia Sro Paź 16, 2013 2:31 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 1:00 pm | |
| Cordelia Connor uchylił się w ostatniej chwili, ale nóż Cordelii nie chybił całkowicie. Ostrze wbiło się w miejsce tuż pod obojczykiem. Chłopak wrzasnął przeraźliwie i przeturlał się na plecy, z bronią wciąż wbitą w ciało. Odruchowo sięgnął do rękojeści, wyszarpując ją z obficie krwawiącej rany. Ból go oślepił, ale zamachnął się przed siebie, rozcinając materiał bluzy na przedramieniu dziewczyny i zostawiając na jej skórze powierzchowną ranę ciętą. To był jednak jego ostatni akt odwagi, bo nóż wyśliznął mu się z dłoni i upadł na kostkę, chociaż on sam nie przestawał dziko wymachiwać rękoma.
PRZYPOMINAM TEŻ WSZYSTKIM, ŻE LISTA DOSTĘPNYCH PRZEDMIOTÓW W DRUGIM POŚCIE JEST NA BIEŻĄCO AKTUALIZOWANA - JEŚLI CHCECIE ZDOBYĆ COŚ, CO KTOŚ JUŻ ZABRAŁ, MUSICIE ODEBRAĆ MU TO SIŁĄ. C:
DRUGA SPRAWA - NIE STERUJECIE INNYMI TRYBUTAMI! ROBIĄ TO ONI SAMI, BĄDŹ MG. |
| | | Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 1:07 pm | |
| Atmosfera była tak gesta, że dało się ją kroić nożem. Naprawdę. Florian probował wszystko ogarnąć. Jego uwagę przykuła Cordelia walcząca z innym trybutem. Wyszedł zza rogu i dość szybko podbiegł na odległość wystarczającą by nie chybić. Dzięki bogu Cord była kawałek od trybuta. Florian wypuścił strzałę celując w głowę chłopaka, niech to szlag trafi. Nie chciał wiedziec czy trafił. Nie chciał mysleć o tym, że zabija kogoś. W miedzyczasie zobaczył, ze jego braciszek przegrywa walkę z Illisą. Jego tez niech szlag trafi, lepsze relacje miał z nieznajomymi na ulicy niż z nim. niech w ogóle szlag trafi całą tą arenę, Coin, wszystkich. Podbiegł do Lorin i Bookera stając koło nich. Żeby nie przyszło im do głowy, żeby go zabić, żeby tylko nie zabili go... powtarzał sobie w głowę litanię próśb tak długa, ze nie ma sensu jej wypisywać. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 1:16 pm | |
| Illisa: Dziewczyna nie myliła się. Kiedy uderzyła Sawyera w tętnicę, z szyi chłopaka bluznęła krew, brudząc jej twarz, koszulkę, dłonie oraz fragment spodni. Kiedy odwróciła się i zaczęła uciekać, Sawyer, pobudzony adrenaliną i chęcią przeżycia, jedną dłoń zacisnął na szyi, próbując zatamować plujący krwią spod palców krwotok, a drugą na ostrym kamieniu, który miał pod ręką. Rzucił nim w stronę oddalającej się Illisy, o zgrozo trafiając ją prosto w tył głowy. Dziewczyna potknęła się, jednak nie wywracając, a starszy z braci Crane ostatecznie upadł na ziemię, wciąż próbując zatamować tryskającą krew. Paręnaście sekund później już nie żył. Mimo wszystko panna De'Ath powinna zatroszczyć się o opatrzenie rany. Przed podbiegnięciem do Illisy Sawyer zabrał ze sobą paczkę z jedzeniem i latarkę, które wciąż ukryte były w jego kieszeniach. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 1:22 pm | |
| Beatrice
Chociaż Nina na chwilę zdawała się stracić przytomność, to mogło być to z jej strony jedynie zagranie. Kiedy tylko Chapman odwróciła się tyłem do dziewczyny, ta podniosła się z ziemi. Z rany na jej głowie obficie sączyła się krew, ściekając po twarzy. Przybrała zacięty wyraz, widocznie nie uśmiechało jej się zostawić ekwipunku i ratować, kiedy jeszcze miała okazję. Z gołymi rękami rzuciła się na dziewczynę, jedną pięścią uderzając ją w twarz, co za parę godzin miało zaskutkować limem. Jednak jej reakcje nie były aż tak energiczne, więc Beatrice z pewnością mogła wykorzystać tą znaczącą przewagę.
Florian
Strzała wypuszczona przez chłopaka ze świstem przecięła powietrze, lecąc prosto w stronę Connora. Niestety, kiedy była w połowie swojego lotu zawiał niespodziewany wiatr, a w efekcie strzała wbiła się w okolicach śledziony Connora, co powodowało okropny ból, ale jeszcze nie śmierć. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : Uczennica
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 1:29 pm | |
| No i świetnie. Ill poczuła przeszywający ból z tyłu głowy po uderzeniu kamieniem. Na chwilę ją zamroczyło i potknęła się, ale udało jej się nie wywrócić. Jeden plus. Odwróciła się i podbiegła do Sawyera. Ten już leżał i wykrwawiał się, gdy go dopadła. Właściwie już nie żył, gdy nóż wbiła prosto w jego krtań. Przeszukała po drodze jego kieszenie. - Ulalala... - Uśmiechnęła się pod nosem. - To już nie będzie Tobie potrzebne złociutki. - Mruknęła do niego po czym zabrała paczkę z jedzeniem oraz latarkę. Schowała do plecaka. Po drodze wrzuciła do plecaka butelki z jodyną, wodą i wodą utlenioną skoro ma chwilkę, by zatroszczyć się o te rzeczy. Potrzebowała bandażu, albo czegoś podobnego. Musi się zająć raną z tyłu głowy. Może trochę później. Chwila... Wyciągnęła butelkę z wodą utlenioną i troszkę polała na ranę głowy. Schowała butelkę z powrotem do plecaka. Wstała na tyle szybko na ile potrafiła. Znów ją zamroczyło, ale szybko się pozbierała. Obserwowała otoczenie. Nie była pewna, czy jeszcze zostać, czy może już uciec z tego cholernego miejsca? Zauważyła Cordelię zmagającą się z jakimś trybutem. Potem zauważyła Floriana, który trzymał JEJ łuk. Ooo... Ill już wiedziała kogo będzie chciała zabić w najbliższym czasie. Najważniejsze było teraz znalezienie kuzyna i Freddiego. Byli jej potrzebni. Widziała formujące się sojusze. Nie jest dobrze. Najlepiej będzie wybyć ze swoimi sojusznikami. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 1:39 pm | |
| Poczuła pieczenie, gdy jej własny nóż przeciął skórę na ramieniu. Spojrzała na Connora z nienawiścią w oczach i już miała schylić się po broń, gdy tuż obok niej świsnęła strzała, która następnie wbiła się w okolice śledziony u jej przeciwnika. Panna Snow odwróciła głowę i zauważyła Floriana, stojącego nieopodal, z łukiem wciąż uniesionym w górę. Celował w nią? A może po prostu jej pomagał? Znając jego umiejętności łucznicze, szybko założyła, że w grę wchodziła druga opcja. Przywołała więc chłopca gestem głowy, a sama schyliła się po nóż. Connor leżał na betonie i chyba powoli dogorywał, panna Snow zdecydowała się więc ukrócić jego cierpienia. Stanęła nad nim i butem nadepnęła na jego klatkę piersiową, przygniatając go jeszcze bardziej do ziemi. Chwyciła strzałę Floriana i popchnęła ją głębiej, raniąc swoją ofiarę jeszcze bardziej. -Pożegnaj się z widzami - wysyczała, a potem nachyliła się nad chłopakiem i po prostu poderżnęła mu gardło.
|
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 1:49 pm | |
| Cordelia Connor, i tak już ledwie żywy, zakasłał dwukrotnie, plując dookoła własną krwią, po czym znieruchomiał, wciąż z szeroko otwartymi oczami. Zanim zaatakował Cordelię, zdążył zabrać spod Rogu noktowizor i butelkę wody, które teraz spoczywały spokojnie w kieszeni jego bluzy. |
| | |
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 1:51 pm | |
| Dziewczyna odetchnęła głęboko, lecz jak się można spodziewać zrobiła to zbyt wcześnie. Chwilę po tym Nina rzuciła się na nią, przez co Beatrice bardzo głośno wrzasnęła. Przerażona zaczęła się miotać, niczym ryba wyjęta z akwarium. Usilnie starając się odepchnąć dziewczynę, co po dłuższych i męczących staraniach jej się udało, odsunęła się od trybutki o kilka kroków. W przerażeniu, nie wiedząc co zrobić, złapała procę i zaczęła dziko uderzać trzonkiem broni w głowę dziewczyny, przy czym nie przestawała kopać i ciągnąć dziewczynę za włosy. Obie trybutki nie miały już zbyt wielu sił, lecz jak na Beatrice przystało, oceniała swoje siły wyżej niż Niny, a może tak było? Beatrice przez cały czas uderzała ją najmocniej jak potrafiła, ale Nina też nie próżnowała w tym czasie. Po jakimś czasie ta dziwaczna i na pewno dość zabawna scena dla widzów, zakończyła się. Nina po raz kolejny upadła na ziemię. Beatrice nie widziała u niej oddechy, ale bardzo możliwe, że nie zauważyła go w całym zdenerwowaniu. Dziewczyna nie pewna czy jej przeciwniczka po prostu opadła z sił, czy może umarła, albo po raz kolejny zemdlała. Przerażona widmem po raz kolejny wstającej Niny, lub tym, że mogła ją zabić, Beatrice pobiegła jak najszybciej na wschód, zbierając po drodze kolejne przedmioty. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 2:12 pm | |
| Beatrice
Dziewczyna starała się zasłaniać, przed kolejnymi uderzeniami ze strony Beatrice. Nie udawało jej się to jednak zbyt skutecznie, a jedynie kolejne rany zaczynały pojawiać się na jej drobnym ciele. W próbie obrony całkowicie zapomniała o ataku, więc wcześniejsza pamiątka na twarzy Beatrice miała być jedyną rzeczą, jaką po sobie pozostawi. Chapman silniej pociągnęła za włosy Niny, przy tym wyrywając całe ich pasmo, a ta syknęła z bólu, ale dźwięk zgubił się w tłumie krzyków innych, dogorywających trybutów. Zaraz zresztą blondynka zadała ostateczne uderzenie trzonem procy w głowę rywalki, a adrenalina płynąca w jej żyłach za skutkowała nieodwracalnym wgłębieniem w czaszce tej drugiej. Wymieniły ostatnie spojrzenia, a Nina lekko rozchyliła usta, kiedy w ułamku sekundy doszło do niej, że to koniec. Ugięły się pod nią kolana, a zaraz całe jej ciało osunęło się na ziemię, żeby już się nie podnieść. |
| | | Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 2:15 pm | |
| Florian odetchnął z ulgą widząc, że trafił w swoj cel. Co prawda trybut nie dostał w głowę, ale co tam. Cordelia dość brutalnie go dobiła. Sawyer tez już nie żył. Tego Florian się nie spodziewał. Nie spodziewał się, że wytrzyma na arenie dłużej niż jego kochany braciszek. Cicho podszedł do Cord i niezyjącego trybuta wyrywając z grymasem na twarzy strzałę. Może się przydać. -Nic ci nie jest? - Spytał przy okazji Cordelię. Powstrzymał napad mdłości wywołany krwią i wszystkim dookoła. To wszystko nie pasowało do niewinnego placyku przed szkołą. Żywi trybuci uciekali, martwi... nie żyli, a przy Rogu Obfitości formował się sojusz. Lorin, trybut-którego-imienia-dalej-nie-poznał, Cord... Chyba tyle na razie. się zobaczy co bedzie dalej, tak? Ciekawiło go, czy reszta trybutów uformuje drugi sojusz, czy raczej będą hasać po arenie osobno. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 3:39 pm | |
| Uchyliła się przed plującym krwią Connorem i nie podchodziła bliżej dopóki nie upewniła się, że chłopak nie żyje. Był jej pierwszą ofiarą, zapewne nie ostatnią, jednak przecież nie zabiła go sama. Dziewczyna spojrzała na Floriana, który zdecydował się podejść i w tej chwili wyciągał swoją strzałę z martwego ciała przeciwnika. Panna Snow odwróciła na chwilę wzrok, bo mimo wszystko widok krwi i rozciętego gardła nie wyglądał zbyt przyjemnie. -Wszystko dobrze - mruknęła, spoglądając szybko na ranę, z której już nawet nie leciała krew. - Dzięki. Rozejrzała się i dostrzegła, że Lorin i Booker są już przy Rogu, wyposażeni w całkiem niezłe bronie. Cordelia stwierdziła więc, że pierwsze zagrożenie minęło, a w kupie dadzą radę się obronić. Miała nadzieję, że Amanda, Jochan, Bob i Artur jakoś się przebiją, w końcu to liczebność była na tę chwilę główną zaletą ich sojuszu. -Zostaniesz z nami? - zapytała Floriana, spoglądając na niego. - Reszta powinna wkrótce dołączyć. Nie chciała mu niczego narzucać, ale liczyła na niego i umiejętności, które posiadał. Gdy Connor był już na sto procent martwy i nie tryskał krwią, Cordelia pochyliła się nad nim i przeszukała jego kurtkę, w której znalazła noktowizor i kolejną butelkę z wodą. Postanowiła także zdjąć polar z martwego trybuta, nie wiedziała przecież, czy warunki pogodowe nie pogorszą się znacznie. Póki co z dodatkowej kurtki zrobiła tobołek, do którego wrzuciła to, co zdołała zebrać do tej pory. -Masz coś ciekawego? - zapytała, jednak chwilę potem zauważyła, że Florian wybrał ten sam zestaw, co ona, a różnili się tylko wyborem broni. Usiadła na ziemi i polała wodą utlenioną swoje ramię, wolała bowiem dmuchać na zimne, choć rana była tylko powierzchowna. Następnie nakleiła plaster i z powrotem odrolowała rękaw kurtki. Schyliła się wreszcie do plecaka, który udało jej się chwycić. Była ciekawa, co też może być w środku, dlatego nie czekała i otworzyła go czym prędzej. |
| | | Wiek : 18 lat Zawód : trybutka
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 3:41 pm | |
| Kiedy tarcze wyniosły nas na powierzchnię, w pierwszym odruchu automatycznie objęłam się ramionami, chociaż częściowo chroniąc przed nagłym i nieprzyjemnym uderzeniem chłodu. Przez kilka chwil mrużyłam oczy, przyzwyczajając się do nieco ostrego światła, zanim zdołałam opanować reakcje organizmu i rozejrzeć się po otoczeniu. Widok szkoły niemalże zbił mnie z nóg, szybko jednak przyszło zrozumienie, że mam przed sobą tylko i wyłącznie jej kopię. Serce wybijało w mojej piersi gwałtowną, dziką i nieposkromioną melodię lęku. Zęby szczękały mi nie tylko z zimna; bałam się, bałam się tak bardzo, że strach zdawał się ze mnie emanować, przejął nade mną kontrolę i zagościł w moim umyśle, z całych sił bijąc na alarm. Automatycznie najpierw odszukałam wzrokiem wysoką, smukłą, męską sylwetkę z ciemnymi włosami i poważną twarzą. Theo. Z pewnością się bał, ale nie pokazywał tego po sobie. Zawsze wiedziałam, że był silny, a teraz reszta trybutów też to wiedziała, i miałam nadzieję, że to przez jakiś czas zapewni mu nietykalność. Jakaś część mnie żałowała, że nie ma go w naszym sojuszu, że nie przytuli mnie, gdy będę się bała i nie będę musiała wypatrywać jego twarzy na nocnym niebie, ale z drugiej strony... Tak było bezpieczniej. Pozostając w silnym sojuszu z dala od niego mogłam trzymać Lorin, Cord i resztę w bezpiecznej odległości, będąc pewną, że nie zrobią chłopakowi krzywdy. Przesunęłam wzrokiem dalej, zahaczając o pewną siebie Cordelię, o zaciętą Lorin, o przestraszonego młodszego Crane'a i... Huk na chwilę przerwał mój tok myślenia. Jedna z małych bliźniaczek- Hope, Blue?- zeszła z tarczy przed czasem. Oczy zaszły mi łzami, ale nie miałam wiele czasu na żałobę. Kolejny huk obwieścił mi, że Igrzyska Głodowe czas było zacząć. Wbrew sobie ruszyłam nagle, gwałtownie, jednym susem zrywając się z tarczy i biegnąc. Nogi zapiekły mnie żywym ogniem, kiedy pędem leciałam w stronę zgromadzonych zapasów. Trzęsły mi się ręce, podbródek dygotał niepowstrzymanie i głośno trzaskały zderzające się ze sobą zęby. Robię to dla Nicka. Robię to dla rodziców. Robię to, bo muszę do nich wrócić. Nie miałam wiele czasu na przemyślenia, świadoma tego, że mogę dostać nożem w plecy, jeśli wystarczająco się nie pospieszę. Sięgnęłam więc po pierwsze lepsze rzeczy koło mnie: zestaw strzałek, które podejrzewałam o to, że zostały zatrute, potem złapałam jeszcze butelkę wody, którą wepchnęłam wraz ze strzałkami do kieszeni polarowej bluzy, plecak numer 3, który z kolei zarzuciłam na ramiona i przebiegłam kilka dziwnie wydłużonych kroków po to, żeby rozejrzeć się za resztą ekwipunku. Jedną ręką sięgnęłam jeszcze po leżący koło mnie śpiwór, a potem rozejrzałam się szybko, czujnie, jak zwierzę, a gdy udało mi się wypatrzeć resztę sojuszu pod Rogiem, sprintem ruszyłam w ich stronę, połykając łzy gniewu i upokorzenia. Na arenie nie było na to miejsca.
Ostatnio zmieniony przez Amanda Terrain dnia Czw Sie 15, 2013 3:44 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Wiek : 12 lat Zawód : Trybutka
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 3:41 pm | |
| Cała się trzęsła. Nie chciała tu być, chciała już nie żyć, albo być w domu. Gdy tarcza się podniosła zamrugała oślepiona słońcem. Spojrzeniem przeczesała okolicę. Connora wypatrzyła niemal natychmiast. Dlaczego tu był. Pokręciła głową mając nadzieję, że ją zauważy, że nie będzie głupio odważny. Obiecał, że nie da jej zginąć, a ona nie chciała walczyć, więc zapewne zginie. Huk... Odruchowo znów się rozejrzała. Zakryła usta dłonią gdy zrozumiała co się stało. Blue... Łzy naszły jej do oczu utrudniając widzenie. Nie, nie będzie walczyć. Gdy się zaczęło poczuła ukłucie zawodu. Nikt nie zastosował się do jej prośby by nie walczyć. Cofnęła się kilka kroków, instynktownie odsuwając się od innych. Nie uciekała. - Connor! - krzyknęła widząc jak zaczyna walczyć z Cordelią. - Nie! - nie słuchał jej. A potem... potem go zabiła. To dla Ateny było za dużo. Nogi się pod nią ugięły i usiadła na ziemi. Tu już zostanie. Poczeka aż ktoś ją zabije, albo poduszkowiec zabierze Connora. Nie będzie walczyć. Była dość daleko od rogu, nie chciała musieć patrzeć na rzeź z bliska. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: #1 Czw Sie 15, 2013 3:46 pm | |
| Cordelia W plecaku znajdujesz: zestaw noży do rzucania, mały zestaw bandaży i plastrów, płaszcz przeciwdeszczowy, paczkę z jedzeniem, kompas. Oczywiście wszystkimi przedmiotami można wymieniać się w ramach sojuszu z innymi trybutami. |
| | |
| Temat: Re: #1 | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|