|
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: Dach ośrodka Pon Lip 29, 2013 2:17 pm | |
| pokaz :3
Florian stał i zastanawiał się. Nad czym? Ano nad bardzo filozoficzną sprawą jaką jest zasuwać po schodach na sam dach, czy pomęczyć się w windzie. Koniec końców westchnął i przywołał szklane cudo, na którego sam widok robiło mu się niedobrze. Wszedł do środka, nacisnął guzik i zamnął oczy, żeby nie widzeć kolejnych pięter przemykających mu przed oczami. W końcu winda się zatrzymała i wyszedł na względnie świeże powietrze. Widok był oszałamiający. Zwłaszcza dla człowieka z lękiem wysokości. Stał jak wryty przed wejściem do windy, by w końcu ruszyć się parę kroków. Nie było szans, żeby podszedł do barierki. Wiedział o tym i nawet nie próbował. Za to zobaczył Cordelię z jakąś dziewczyną, której imienia nie znał. Skoro i tak trafią na arenę, to czemu nie otworzyć pyszczka i się nie odezwać? -Jak poszło? – Spytał opierając się o ścianę obok dziewczyn nawet nie patrząc na nie. Mogły odpowiedzieć różnie. Po pierwsze mogły go wygnać. Po drugie, mogły go tutaj zamknąć. Nie mogły go zrzucić, bo były specjalne zabezpieczenia, to jest plus. Nie będą mogły uczyć go latać. Jaka szkoda. Mogły po prostu odpowiedzieć, ale dla Floriana to była opcja całkowicie science – fiction, więc nawet o takowej nie myślał. Z resztą mniejsza o to, Kapitol był cudowny. Mimo, ze poniszczony, szary i brudny, to jednak wciąż był Kapitol w którym każde z nich się wychowało. Dla każdego trybuta było to miasto wygody i szczęścia. Przynajmniej tak wydawało się Florianowi, wychowanemu w luksusach dzieciakowi, wykopanemu przez los za mury Kwartału.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Dach ośrodka Pon Lip 29, 2013 2:46 pm | |
| Wyczuła, że nie jest na dachu sama, ale nie otwierała oczu w nadziei, że ktokolwiek tu wszedł, na jej widok na pewno zmieni zdanie. Usłyszała jednak kroki i poczuła szturchnięcie, a wtedy już po prostu musiała obdarzyć spojrzeniem kolejnego gościa na dachu. Beatrice Chapman. Oczywiście, że się znały, w końcu pochodziły z tych samych światów, niemal codziennie widywały się w szkole i na bankietach, a potem na targu w gettcie. Czy czyniło je to dobrymi znajomymi? Raczej nie. -Owszem - mruknęła, spoglądając na blondynkę z miną kompletnie bez wyrazu - I tym razem stwierdzenie, że nie cieszę się, że cię tu widzę, wcale nie będzie obelgą. Przesunęła się kawałek, robiąc miejsce swojej nowej towarzyszce i tym samym dając jej ciche przyzwolenie na przyłączenie się do swoich rozmyślań. I już miała zaszyć się w nich ponownie, gdy na dachu pojawiła się trzecia osoba. Dawno nie widziała Floriana, choć przecież mieszkali w jednym apartamencie. Czy przemyślał sobie wszystko, co kiedyś mu powiedziała? Pewnie nie. Panna Snow nie miała pojęcia czemu obchodził ją młodszy Crane, powinna go przecież straszyć ile wlezie by tym samym zyskać przewagę na arenie. Ale nie robiła tego. -Chyba całkiem nieźle, zadanie indywidualne dostałam banalne - celowo nie wspominała o tym, co pokazywała organizatorom, w końcu Beatrice i Florian wciąż pozostawali jej przeciwnikami - A Tobie? Na szkoleniu szło ci naprawdę dobrze. Pochwała wymsknęła się z jej ust, zanim zdążyła ją powstrzymać. Przygryzła wargę, poirytowana tym faktem. |
| | |
| Temat: Re: Dach ośrodka Pon Lip 29, 2013 3:22 pm | |
| Odpowiedz Codeli, usatysfakcjonowała ją, nigdy nie trzymały się razem, więc teraz, a szczególnie teraz nie miała co liczyć na cieplejsze relacje, jednak to, że pozwoliła jej usiąść obok siebie znaczyło, że w przynajmniej nie ma jej teraz za otwartego wroga, przynajmniej taką miała nadzieję. Gdy na dachu zjawił się ten chłopiec, przeszedł ją dreszcz, nigdy nie myślała o tych młodszych trybutach, zwracała uwagę tylko na silnych, zagrażających jej. Spojrzała na niego z współczuciem w duszy. Gdy spytał o przesłuchanie, na początku chciała powiedzieć jak jej poszło, jak to pokazała, że jest mniej sprawna od 12 latka, jednak ta myśl przeszła tak szybko, jak się pojawiła, zamiast tego powiedziała - Nieźle - w sumie nie wiedziała, czy to usłyszeli. Gdy Cordelia powiedziała jak jej poszło, Beatrice przypomniała czasy podstawówki, gdy ciągle jedna starała się prześcignąć drugą, we wszystkim, jednak Snow zawsze była od niej lepsza w zadaniach fizycznych, spojrzała na nią z ukrytym podziwem. Lecz szybko znowu spojrzała na chłopca, kiedy dziewczynie wymsknęło się, że był dobry na szkoleniu. Skąd wiedziała, że Cordelia nie chciała tego powiedzieć? To proste, trochę już ją znała, więc wiedziała, że akurat ona nie chwali innych tak sobie. Skarciła się w duchu, bo jeżeli chłopiec, był dobry, a pewnie tak było, to inne dzieci, też mogą lepiej od niej walczyć. |
| | | Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: Dach ośrodka Wto Lip 30, 2013 8:02 am | |
| Chyba całkiem nieźle, zadanie indywidualne dostałam banalne Banalne. Tylko, że Florian miał wrażenie, ze dla niego nie byłoby już takie banalne. Ciekawe czy zadania były dostosowane do poziomu umiejętności danych trybutów. Nie, w sumie to nawet w taką opcję nie wierzył. To by było trochę bez sensu. Chociaż z drugie strony… Dobra, nie ma nad czym się zastanawiać, niczym mu to nie pomoże. Na szkoleniu szło ci naprawdę dobrze. Wywrócił oczami, lecz towarzyszki raczej nie były w stanie tego zauważyć. Albo Cordelia powiedziała to od tak, albo obserwowała go podczas strzelania z łuku. Bardziej prawdopodobna jes pierwsza opcja. Dalej bezwiednie wpatrywał się przed siebie powstrzymując odruch ucieczki z tak wysoko położonego miejsca. W sumie to cieszył się z apartamentu na pierwszym piętrze, chociaż widok z okna i tak on sam sobie ustalał, więc nie maiło to znaczenia. -Też chyba nieźle… – Odpowiedział. W międzyczasie druga dziewczyna odpowiedziała, ze również nieźle jej poszło. Ludzie, ale wy dzisiaj jesteście rozmowni. A z resztą znając życie obie kłamią. Cordelii na pewno poszło świetnie, a drugiej dziewczyny nie znał na tyle, żeby móc się domyślać. Swoją drugą miał dziwne przeczucie, ze Cordelii trudno będzie wygrać. Wiadome było przecież, że zwycięzca ma prawo uwolnić jedną osobę z Kwartału, czyż nie? Nie, Coin nie będzie chciała na to pozwolić. Swoją drogą ciekawe jaka arena trafi się tym razem. Co roku była inna, lecz teraz zmieniło się wszystko. Może być kompletnie na innych zasadach. Florianowi było to obojętne, bo jednakowo bał się każdej wyobrażonej sobie areny. Niezależnie jaka będzie, prawie na pewno będzie miejscem jego śmierci.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Dach ośrodka Sro Lip 31, 2013 12:04 pm | |
| Siedzieli sobie tak we trójkę, praktycznie w ciszy i spoglądali na coś, co kiedyś było ich domem. Cordelia zastanawiała się, kto teraz zajął rezydencję jej rodziny, kto śpi w jej pokoju. To na pewno jakiś dobrze postawiony rebeliant, być może zdrajca jej dziadka, który błyskawicznie zmienił front, gdy tylko poczuł wiatr wiejący w oczy. -Ale jesteśmy rozmowni, nie ma co - mruknęła, ale doskonale rozumiała swoich towarzyszy. Każde słowo mogło ujawnić jakąś słabość, a tu przecież chodziło o przetrwanie. Więc milczeli. Dziewczyna wciąż siedziała oparta o ścianę i ani myślała zbliżać się do krawędzi. Wiedziała, że ma lęk wysokości, po to po części tu przyszła, żeby go zwalczyć. Dopóki nie musiała spoglądać bezpośrednio w dół, wszystko było dobrze. Otuliła się szczelniej kurtką, gdyż powiał nagle chłodniejszy wiatr, a luty nie był idealnym miesiącem do spędzania wolnego czasu na powietrzu. -Jak myślicie, dadzą nam szansę zobaczenia bliskich? - zapytała nagle, chociaż męczyło ją to już od początku pobytu w ośrodku - Wtedy wsadzili nas tylko do pociągu i wywieźli, to nie jest zgodne z prawidłowym przebiegiem Igrzysk. Ha, odezwała się znawczyni! Cordelia zaczęła skubać swoją kurtkę, bo te wszystkie nitki i paproszki zaczęły nagle jej przeszkadzać.
|
| | |
| Temat: Re: Dach ośrodka Sro Lip 31, 2013 8:57 pm | |
| Dla Beatrice siedzenie w ciszy prawie zawsze kojarzyło się ze spokojem. Prawie. Nie teraz, nie wiedziała czemu, ale w duszy ciągle czuła, że coś jest nie tak jak powinno. Przyglądała się Kapitolowi, jednak to nic nie dawało, chciała wstać iść gdzieś i wrzeszczeć na wszystkich których spotka, ale część jej chciała zostać na dachu i dalej oglądać ciche i spokojne uliczki stolicy. Coś na pewno było nie tak, tylko co ? Ale jesteśmy rozmowni, nie ma co Miała ochotę krzyczeć, na Cordelię, na wszystko. Czemu i jak tak nagle miała ochotę krzyczeć? Co się ze mną dzieje - pomyślała spanikowana. -Jak myślicie, dadzą nam szansę zobaczenia bliskich? Wtedy wsadzili nas tylko do pociągu i wywieźli, to nie jest zgodne z prawidłowym przebiegiem Igrzysk. -Nie żebym była złośliwa. - powiedziała spokojnie, a po chwili dodała - Ale czy ty jeszcze nie zauważyłaś, że to nie są zwykłe igrzyska. Że to jakaś rzeź mająca pokazać jak bardzo jesteśmy teraz bezsilni. Że chcą nam pokazać, jak oni się czuli, jakimi byliśmy złymi ludźmi, jak niskie mniemanie o nas mają - chwilami powstrzymywała się, żeby nie zacząć krzyczeć, jednak ton jej głosu nie wydawał się jej brzmieć zupełnie spokojnie. Dlaczego patrzenie na Kapitol, na szczęśliwych ludzi chodzących po ulicach. To oni byli tu nie tak, rebelianci, oni nie pasowali do obrazka stolicy, może i wyglądali jak kapitolinczycy, jednak na pierwszy rzut oka widać było ich pochodzenie. |
| | | Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: Dach ośrodka Pią Sie 02, 2013 2:32 pm | |
| Ale jesteśmy rozmowni, nie ma co. No tak. Problem jest taki, że nie ma o czym rozmawiać, trzy czwarte tematów jest objęte swego rodzaju tabu. O pokazach nie, o treningu nie… Mogliby porozmawiać o pogodzie, ale nie miało to najmniejszego sensu. Jak myślicie, dadzą nam szansę zobaczenia bliskich? -Wątpię. – Odpowiedział krótko. Było to wręcz niemożliwe, żeby ściągali tu ludzi z Kwartału. Zwłaszcza, że połowa podaje się za zupełnie kogoś innego. Wtedy wsadzili nas tylko do pociągu i wywieźli, to nie jest zgodne z prawidłowym przebiegiem Igrzysk. Już miał odpowiedziec, ze to nie sa te same Igrzyska, ale ubiegła go w tym młodsza trybutka. Pokiwał tylko głową z aprobata, kiedy dziewczyna skończyła mówić. - Dokładnie. Najlepsze jest to, ze najbardziej rzuca się dystrykt, który nie brał udziału w Igrzyskach. – Mruknął cicho nie będąc pewnym, czy towarzyszki go usłyszą. Wciąż wpatrywał się w widoki przed sobą, które go jednocześnie fascynowały i przerażały. Niby był to Kapitol, ale już nie ten sam. Gdzieniegdzie znajdowały się walące się budynki, które rok temu były jeszcze zamieszkiwane przez bardziej lub mniej szczęśliwych ludzi. Coin dopięła swego. Teraz siedzi i popija kawke napawając się widokiem zniszczonego imperium. Uroczo.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Dach ośrodka Sob Sie 03, 2013 10:42 am | |
| Przewróciła oczami, słysząc Beatrice i zgadzającego się z nią Floriana. Czy oni oboje uważali ją za niedorozwiniętą idiotkę? Owszem, często kryła się za fasadą słodkiej, głupiutkiej blondynki, ale robiła to tylko po to, by zmylić przeciwnika. A teraz była ich aż dwudziestka trójka. -Ależ kochanie, zauważyłam to już jakiś czas temu- zwróciła się do Beatrice przesłodzonym głosem, nie chcąc wszczynać niepotrzebnych kłótni - Zauważyłam też, że nie mogą nam nic zrobić, dopóki nie trafimy na arenę. Nie lubię czuć się bezsilna i przynajmniej robię cokolwiek by się im przeciwstawić. Miała na myśli swój pokaz, wywiad, akcję z Hope na hali treningowej... Narażała się jak cholera, a choć efekty nie były jeszcze widoczne, wiedziała, że robi dobrze. Nie mogła przecież siedzieć z założonymi rękami i szykować się na śmierć w spokoju, jakby na nią zasługiwała. Uwaga Floriana zaskoczyła ją. Chłopiec był naprawdę błyskotliwy i wyglądało na to, że źle go oceniła. Żałowała, że zapewne polegnie na arenie dość wcześniej. -Mówię wam, prędzej czy później ktoś wreszcie się temu przeciwstawi - powiedziała z mocą, zerkając na swoich towarzyszy - Nawet rebelianci z dystryktów nie mogą patrzeć na to, co wyprawia Coin. Uśmiechnęła się pod nosem, jakby znała jakąś tajemnicę, do której oni nie byli dopuszczeni. Czy zamierzała pomóc rebeliantom? Tak długo, jak mogła na tym zyskać, nie zawahałaby się ich wesprzeć. Cordelia westchnęła i zaczęła podnosić się na nogi. Otrzepała spodnie i kurtkę, po czym spojrzała na Beatrice i Floriana z góry. -Będę już lecieć, mam kilka rzeczy do zrobienia przed wylądowaniem na arenie - rzuciła i wyminęła ich zgrabnie - Widzimy się w apartamencie. Skinęła głową do panny Chapman, którą zapewne zobaczy dopiero pod Rogiem, a potem zniknęła za drzwiami budynku.
| zt
|
| | |
| Temat: Re: Dach ośrodka Sro Sie 07, 2013 10:51 pm | |
| 1...2...3, po kilku głębokich oddechach, złość Beatrice minęła tak szybko, jak się pojawiła. Przez kolejnych kilka minut zupełnie zapomniała o swoich towarzyszach, co w końcu doprowadziło do tego, że zupełnie wyłączyła się z rozmowy. Zapatrzona... Właśnie, w co ? Tak więc bezsensownie gapiąc się w brudny murek, utonęła głęboko w morzu myśli, które wbrew jej woli zawsze wyprzedzały teraźniejszość, które w jakiś kompletnie wyimaginowany sposób zawsze dobrze się kończyły. W myślach powracała do kolorowej, wesołej, szczęśliwej przeszłości, no ale kończąc z tymi sentymętami i bezużytecznymi marzeniami, podniosła głowę i zobaczyła podnoszącą się z ziemi Cordelię. Tylko co ona przed chwilą powiedziała? zaczęła się zastanawiać. Miała nadzieję, że przynajmniej udało się jej gdzieś w odległych zakamarkach umysłu to zapamiętać. Gdy panna Snow pożegnała się z nimi i poszła, Beatrice znów ze spokojem oparła się o murek, po czym powiedziała - Ma racje, chyba powinniśmy się zbierać. Robi się zimno - w sumie nie wiedziała po co powiedziała to ostatnie, ale po chwili dodała - Chociaż może warto przyzwyczajać się do chłodu -Mruknęła cicho, zastanawiając się jak co najmniej dziwacznie to zabrzmiało, więc szybko powiedziała - Też już chyba pójdę - Ale zanim to zrobiła przez kolejnych kilka chwil nadal siedziała oparta o murek, jakby nie mogąc wyjść, po tym jednak udała się w kierunku wyjścia, nie wiedząc czy chcę ponownie wejść do apartamentu. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: Dach ośrodka Sob Sie 10, 2013 4:19 pm | |
| // po pokazie
Freddie nie miał co z sobą zrobić. Po tym jak wrócił z pokazu, zdążył tylko wziąć prysznic. Spojrzał co akurat było w telewizji, ale że nie interesowały go takie rzeczy, to poszedł na główny korytarz. Próbował wyjść na dwór, zobaczyć Kapitol, ale oczywiście go nie wypuszczono, więc wszedł do windy towarowej i wybrał na niej ostatnie piętro. Gdy tam dotarł, doszedł do schodów i wdrapując się po nic dotarł do dachu budynku. Usiadł na krawędzi i siedział tak z zamkniętymi oczami. Dopiero po czasie je otworzył i spojrzał na to jak teraz wygląda Kapitol. Od kiedy trafił do KOLCa, był może z dwa razy w mieście. Kupował tam trochę papierosów i wracał do getty. Teraz gdy pokaz się już skończył, a czas do rozpoczęcia Igrzysk nieustannie się skracał, Freddie zaczął myśleć nad tym jak może wyglądać arena. Jak ma zamiar znaleźć wodę i jak ma zamiar sprzedać się sponsorom. Nienawidził tego komercyjnego myślenia, ale jeśli im się nie podoba to zginie prędzej czy później, bo jako dzieciak z Kapitolu, nawet jeśli interesuje się bronią i wojskiem, to nie ma dużych szans na przeżycie w głuchej dziczy, albo na pustyni, albo na czymkolwiek co wymyślą organizatorzy. Chłopak oddychał głęboko i rozmyślał. Widok był naprawdę prześliczny, nawet dla takiego aroganta jakim jest Lynn. Mógł tu siedzieć, aż do rozpoczęcia Igrzysk. To byłoby dla niego pewnie lepsze niż luksusy w jego apartamencie. |
| | | Wiek : Prawie 18 lat Zawód : Dawniej piosenkarka, obecnie trybutka
| Temat: Re: Dach ośrodka Sob Sie 10, 2013 4:47 pm | |
| [generalnie... apartament na dziewiątym piętrze? C:]
Nie była zadowolona z własnego wystąpienia, a przynajmniej nie tak bardzo jak z pokazu indywidualnego, podczas którego pokazała całą klasę. Ale to Lorin, ona jest wobec siebie niezwykle krytyczna oraz szorstka, jeśli chodzi o różnego rodzaju zadania. Zawsze wymagała od siebie więcej niż od innych, swoją postawę oraz rezultat pracy uważała za priorytet. W końcu była zawzięta, twarda oraz nieustępliwa, zawsze czuła dzięki temu władzę i wyższość nad innymi. Oni, Ci, według niej marni oraz ustępliwi, ten motłoch - ten pogląd błąkał się za nią od wielu lat. I dzięki temu właśnie trafiła na sam szczyt, ponury szczyt kariery, dzięki któremu trafiła na Igrzyska. Choć kto wie, kim naprawdę jest i dlaczego się tutaj znalazła, czy to przez jej wujka, czy to jest igraszka losu, która każe jej wykazać się siłą oraz zawziętością, zbadać jej granice i przekonać ją samą o tym, jak bardzo słabą osobą jest. Wiedziała, że może się złamać, nie pójść dalej, niż powinna, a przecież... miała cel, wiedziała, co będzie musiała robić. Zabijać. Mordować tych, których znała i zna, tych, którzy kiedyś byli jej przyjaciółmi, znajomymi, wrogami lub po prostu mijała ich na ulicy KOLCa. Gdyby miała wybrać dla siebie najgorszy los, to ten stałby na samym szczycie.
Szczyt. Tam się znajdowała. Teraz czas na sprawdzenie jej słabości, na wypiętrzenie wszelakich łez, na pokazanie, do jakich ludzi tak naprawdę należy. Wiedziała jedno - wiele poświęci, aby Amanda przeżyła i była gotowa zrobić wszystko, by od tego doszło, na przekór losowi, na przekór wszystkiemu innemu, na przekór wszystkim ludziom, którzy stawiali na Cordelię. Nienawidziła jej, od teraz ta dziewczyna jest jedynie ślepym punkcikiem do eliminacji. Zginie, przepadnie, umrze najgorszą śmiercią z możliwych.
-Ładny widoczek, Lynn? - rzuciła obojętnie dostrzegając chłopaka, którego kojarzyła z nazwiska i twarzy. Kiedyś na pewno się spotkali, wiadomo - Ci zawsze piękni, zawsze bogaci Kapitolczycy, każdy bogaty i piękny znał drugiego bogatego i pięknego - Nie masz przypadkiem ochoty zafundować sobie Złotego Lotu prosto na sam dół? Rozumiesz - eliminuję konkurencję, nikomu nie schlebiając.
|
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: Dach ośrodka Sob Sie 10, 2013 5:05 pm | |
| Ledwo usłyszał wchodzącą Lorin. Odgłosy Kapitolu w ogóle się nie zmieniły. Wciąż był hałas, dźwięki karetek, dźwięki samochodów. Byłoby idealnie, gdyby nie strute przez spaliny powietrze zostawione jeszcze po przodkach i hałas wielkich miast. Właściwie tu wszystko było prawie idealne. Rebelianci walczący o swoje dobro, postępują tak samo jak ich wcześniejsi tyrani i sami stają się tyranami. Gdy usłyszał słowa dziewczyny odwrócił się i prawie miło się uśmiechnął. Brakowało w tym tylko odrobiny przekonania. - Pomyśleć, że kiedyś ten widoczek należał do nas. - powiedział zażenowany. Było pewne, że to miasto nadal należało do nich. Wciąż tak wyglądało. Wciąż wyglądało jakby było ich. Oprócz władzy, prawie nic się tu nie zmieniło. - Zamierzałem, ale wolę zginąć spod Twojej ręki. - roześmiał się, po czym pokazał dziewczynie miejsce koło siebie, by ta usiadła obok niego. Nie był duszą towarzystwa. Teraz jest to może minusem, ale kiedyś to nie miało znaczenia, bo miał kasę. Teraz się trochę pozmieniało. - Mam do Ciebie pytanie dotyczące Igrzysk. - mówił dosyć normalnym tonem. - O co chodzi z tym waszym sojuszem i dlaczego tak bronisz Amandy? Nie bardzo rozumiem to wszystko, bo z daleka widać, że masz zamiar zabić Cordelię od razu po zeskoczeniu z podestu. - zapytał w sumie dosyć sympatycznie. Nie brzmiał na zakłopotanego. Był raczej dociekliwy jak dziennikarz tabloidu. Nie sądził, że Lorin powie mu prawdę, nie sądził nawet, że dziewczyna w ogóle powie mu cokolwiek na ten temat.
|
| | | Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: Dach ośrodka Sob Sie 10, 2013 5:29 pm | |
| Grupka się rozchodziła. Najpierw poszła Cordelia, z którą pewnie jeszcze zobaczy się w apartamencie, a następnie trybutka, której imienia nie znał. Dobijało go, ze zna tak mało swoich przeciwników. Bo każdy tutaj był jego przeciwnikiem, nie ma co się oszukiwac. Zastanawiało go tylko, kto go zabije. Ten temat do rozmyślał nachodził go co chwilę, ale wciąż go od siebie odpychał. W nocy śniły mu się coraz to kolejne wersje własnej śmierci. Od głodowej, po zabicie pod rogiem. Ta druga opcja wydawała mu się najbardziej prawdopodobna, bo musiałby mieć ogromne szczęście, żeby zdążyć uciec spod rogu z czymkolwiek przydatnym. Na przykład z łukiem. Albo z jedzeniem. Najlepiej i z tym i z tym. Rozmyślania przerwały mu kroki. Najpierw jedne, a następnie drugie. Myślał, ze może Cordelia wróciła z tamtą dziewczyną, ale nie. Najpierw na dach wyszedł nieznajomy trybut, a następnie Lorin. Tak, dowiedział się jak ma na imię. Była dość osobliwą trybulką, to jej Florian musiał przyznać. -Ładny widoczek, Lynn? Czyli trybut miał na imię Lynn. Swoją drogą ciekawe, że go nie widzieli. I dobrze, będzie mógł sobie posłuchać pozostając niezauważonym. Cudnie. Nie masz przypadkiem ochoty zafundować sobie Złotego Lotu prosto na sam dół? Rozumiesz - eliminuję konkurencję, nikomu nie schlebiając. Lorin widocznie nie przebiera w środkach. Widac, ze chce wygrać. Może to ona zabije Floriana? Chociaż nie, ona raczej nie uznaje go za konkurencje. Swoją droga, czy wokół ośrodka nie ma czasem pola siłowego wyrzucającego wszystko do góry? Pomyśleć, że kiedyś ten widoczek należał do nas. Przykry fakt. Florian cicho usiadł na ziemi i wsłuchał się w rozmowę. Wolał nie wiedziec, jaka będzie ich reakcja na jego obecność. Zamierzałem, ale wolę zginąć spod Twojej ręki. Uroczo. Mam do Ciebie pytanie dotyczące Igrzysk. O co chodzi z tym waszym sojuszem i dlaczego tak bronisz Amandy? Nie bardzo rozumiem to wszystko, bo z daleka widać, że masz zamiar zabić Cordelię od razu po zeskoczeniu z podestu. Zabić Cordelie pod rogiem? Ciekawe, czy jej się uda. Z tego co Florian wie Cordelia nie jest osobą jego pokroju. Może być tak, ze to przez Lorin wystrzeli armata wcześniej, niż przez Cordelie. Swoją drogą ciekawe, czy nowa władza zmieni dźwięk oznaczający śmierć, czy też zostawi huk armatni?
|
| | | Wiek : Prawie 18 lat Zawód : Dawniej piosenkarka, obecnie trybutka
| Temat: Re: Dach ośrodka Sob Sie 10, 2013 11:25 pm | |
| Kapitol. Jej dom. Miejsce, które od zawsze było dla niej prawdziwie magiczne, a zarazem znajome i bliskie. Od samego początku obcowała z prawdziwymi i klasycznymi Kapitolczykami, zatem kolorowe włosy, zmiana barw skóry oraz innego rodzaju przeróbki wydawały się jej zwyczajne oraz naturalne. W końcu przestawała zwracać na to uwagę: na różnorodność kolorów, na wzory:panterki, łatki oraz przeróżnego rodzaju pentelki. Cała ta nonszalancja oraz wyniosłość okazała się prawdziwa, codzienna a jednocześnie niesamowita. Przestała przyjmować jakąkolwiek inną modę, szła zgodnie z nurtem stylu, który wówczas obowiązywał. To reklama, to styl, który, dla niej jako piosenkarki, był kluczowy. Tak samo jak wizerunek - musiała o niego dbać, a wygląd był jego ponurą częścią. Kochała stolicę. Wierzyła, że to wśród tych wysokich budynków oraz kolorowych dekoracji umrze, że dorośnie, zestarzeje się, a potem, jak cała reszta wspaniałej społeczności, zakończy swój żywot. Jednak okazało się, że szczęście, sława oraz pieniądze - to się kończy. Często nawet w najmniej odpowiednich momentach, jak wówczas kiedy Lorin była u szczytu swej kariery, sięgała już gwiazd, spoglądała niebu w jasne oczy i wierzyła, że to się nie skończy, że będzie trwało nadal takie jakie jest - niezmienne i nieprzerwane. Kochała Kapitol. Czasami tak bardzo, jak kochała Amandę. I o nią właśnie zapytał chłopak. Nie znała go zbyt dobrze, kilka razy spotkała i stwierdziła, mimo zbliżającej się śmierci, że jednak nie chciała się przed nim otwierać. Przed nikim.
-Nic nie wiesz - stwierdziła oschle odsuwając się nieco od niego - Myślisz, że wpajanie mi wrogów coś zmieni? I tak się wszyscy posabijamy, bez różnicy - kiedy i w jaki sposób. I uwierz lub nie, ale szybciej podniosłabym rękę na ciebie niż na nią.
To była prawda. Mimo wszystko miała sojusz z Cordelią. Tak samo jak z Bookerem. To eliminowało ich z listy "do odstrzału". Dopiero pod sam koniec okaże się, kto jest najlepszy. I to przecież jasne, że wtedy nie zamierzała okazać litości. Zwłaszcza Cordelii. Ale Lenn nie miał racji, Lorin nie miała zamiaru zabijać jej od razu, ale potem... Owszem - tak. Ale to chyba oczywista kolej rzeczy. -A ty kogo sobie upatrzyłeś na sojusz? - pewnie będzie działał samotnie. Tak myślała. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: Dach ośrodka Sob Sie 10, 2013 11:47 pm | |
| Spojrzał jeszcze raz na to wspaniałe miejsce przed sobą, po czym obrócił się i zszedł z krawędzi. Słuchał dziewczyny dosyć uważnie, chociaż patrząc na łażącego po całym dachu Lynna, można by było stwierdzić, że jej w ogóle nie słucha. Interesowało go to, jak ludzie podobierali się w sojusze. To przymierze było tym bardziej interesujące, bo były w nim osoby, które raczej nie lubiły się, ale arena może dużo zmienić. Nie chciał się kłócić z Lorin. Nie miał zamiaru jej wypominać, czy kłócić ją. Po prostu chciał się dowiedzieć, jak to jest udawać współpracę z kimś kogo się nie lubi. - Tak nic nie wiem. Dlatego właśnie pytam. Nie wpajam Ci wrogów i domyślam się, że byłbym w kolejce przed Amandą. - powiedział całkowicie spokojny, stojąc na przeciwko niej, jakieś trzy, cztery metry od niej. Nie miał wybranej taktyki, nie myślał kogo zabije pierwszego, nie myślał też kogo nie chce zabijać. To była gra. Miał zadowolić tłum i to miał zamiar zrobić. Jak będzie z Lorin? Pewnie poradzi sobie na arenie, bo wydaje się być niezła, ale kto wie co się tam stanie. - Będę raczej sam. Ewentualnie mogę liczyć na Erika i Ill, więc dam sobie jakoś radę. - mówił patrząc ciągle w dal miasta. Gdzieś tam daleko w horyzont, jak zahipnotyzowany. - Nie masz może ochoty skoczyć? - zapytał stając na samej krawędzi. - Wiadomo, że i tak nic mi się nie stanie, ale mam cholerną chęć to zrobić. - przesunął się o jakieś dwa centymetry i teraz brakowało już milimetrów, żeby spaść i odbić się od pola siłowego. - Nie wiedziałem, że aż tak lubisz Amandę, miałem wrażenie, że wręcz przeciwnie, ale wiesz ja raczej nie jestem obecny w towarzystwie i nie wiem takich rzeczy. Tylko się domyślam. - mówił, chodząc po krawędzi budynku. Od zawsze kochał adrenalinę, a po opróżnieniu butelki wina w apartamencie, dziwnie się zachowywał. No ale cóż, tak już miał. Wyjął paczkę papierosów. - Chcesz? - zapytał pokazując paczkę dziewczynie, sam wyjmując już zapalniczkę z drugiej kieszeni. |
| | | Wiek : Prawie 18 lat Zawód : Dawniej piosenkarka, obecnie trybutka
| Temat: Re: Dach ośrodka Nie Sie 11, 2013 2:29 pm | |
| To nie jest kwestia lubienia. Lorin oraz Cordelia znały się praktycznie od zawsze. Wspólnie wychowywały i miały tych samych znajomych, te same zainteresowania oraz fantazje. Od początku to była znajomość upozorowana przez jej rodziców i choć jako małe dziewczynki cechowały się dziecięcą naiwnością, to nigdy nie pozostały tak naprawdę sobie bliskie. To była tylko gra, udawanie przyjaźni przed innymi oraz pozorowanie na piękne i bogate. To były czasy, kiedy ludzie zwracali sobie głowę dobieraniem znajomych, opinią publiczną oraz wizerunkiem. Przed rebelią świat wyglądał inaczej - a przynajmiej świat Lorin. Żyła jak w bajce, wśród najznakomitszych sponsorów oraz managerów, wśród ludzi gotowych spełnić każde jej życzenie. Teraz jednak wszystko się zmieniło. Trzynastka się zbuntowała, pokonała Kapitolczyków i odzyskała wolność. Ale zamiast kontynuować politykę oraz poglądy których się do tej pory trzymała, rozpoczęła kolejny terror. Igrzyska? Nikomu nie wpadło to nawet do głowy. Igrzyska? Naprawdę? Już otwarcie KOLCa wydawało się granicą, którą Rebelianci mogli przekroczyć, a Igrzyska, czyli coś z czym odwiecznie walczyli - były nie do pomyślenia. Lorin nie chciała zabijać Cordelii. Być może nie darzyła jej wygórowaną sympatią, ale także jej nie nienawidziłą. Jedyną osobą, którą zamierzałaby teraz ukatrupić i byłaby do tego zdolna - Coin. Głupia pizda o wysokim, och, za wysokim o sobie mniemaniu. A Cord to po prostu Cord. Gdyby nie Igrzyska i to, że poparcie jej wygranej ciągle rośnie zapewne uczucia Lorin nie uległyby zmianie. Ale to walka o przetrwanie. O życie Amandy. Nie ma wyższej ceny.
-Nie, ale żeby Cię zepchnąć? Owszem - uśmiechnęła się do niego chyba pierwszy raz tego dnia. Nie była zła, choć gdyby jeszcze raz poruszył kwestię zapewne rzuciłaby w jego klerunku jakąś oschłą uwagą i odeszła. Albo zepchnęłaby go. Tak. To najlepsze wyjście. Ill. Ta jasnowłosa dziewczyna klejąca się do Theo. Kolejna do eliminacji. Erik. Nie wydawał się jej groźny, ale kto wie - co się wydarzy. -Nie zamierzam jej ratować - powiedziała w końcu uznając to za najlepsze wyjście - Nie w ten sposób. Chcę po prostu spłacić dług. Koniec. Mógł jej wierzyć, bo potrafiła kłamać. Ale nie musiał. Nie chciała na niego specjalnie wpływać, choć obawiała się sojuszu. Naprawdę? Ill. Erik. Freddie. Przypomniała sobie o uzależnieniu. O tej bijącej z niej chęci zapalenia. I wtedy otrząsnęła się i odepchnęła od siebie jego dłoń.
-Nie palę kretynie - rzuciła ni to wzywająco, ni to z irytacją. Spojrzała na niego i powoli podniosła się na murku spoglądając w dół. Rzeczywiście. Miała ochotę skoczyć. Ale czy to miało jakiś sens? Ten bunt? Nie sądziła, by to coś zmieniło.
-Chciałbyś zawrzeć umowę? - spytała z leciutkim uśmiechem. Zerknęła na niego. Nic obowiązującego - nie tak bardzo. Prawda? |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: Dach ośrodka Nie Sie 11, 2013 2:53 pm | |
| Jakoś miło mu się z nią rozmawiało. Może i rzucała w niego co chwila jakimiś docinkami, to chociaż mógł się zaśmiać. Nie żeby jej słowa go śmieszyły, ale to było raczej takie przekomarzanie się. Przynajmniej on to tak odbierał. Jakoś polubił dziewczynę, która siedziała sobie na krawędzi i chyba chciała pokazać mu swoją wyższość. Żeby to było takie proste. On nigdy do końca nie rozumiał czyichś intencji. Ludzie są po prostu zbyt skomplikowani. - Możesz mnie zepchnąć, bo sam pewnie nie zeskoczę. - roześmiał się cicho, po czym spojrzał na dziewczynę wymownie, jakby to wcale nie był żart. W głowie mu się kręciło, więc może i sam spadnie jak sobie tak połazi po krawędzi. To musi być świetne uczucie. Taki trochę skok na bungee, bo wiesz, że i tak nic Ci się nie stanie. Bardzo ekscytujące. - Chcesz spłacić dług. - znów się zaśmiał. - To wiele wyjaśnia.- powiedział już spokojnie. - Jak zrobiła z Ciebie dłużniczkę? - spytał z uśmiechem na ustach. Zapalił papierosa i buchnął dymem w daleką przestrzeń miasta. Chyba mógł tu palić. Tak mu się wydawało. - Nie to nie - powiedział z uśmiechem, po raz kolejny się zaciągając. Zachowywał się trochę jak dziecko z adhd. Nie mógł usiedzieć w miejscu i ciągle łaził, ale w końcu postanowił znowu usiąść się koło dziewczyny. - Umowę? - zaintrygowało go pytanie dziewczyny. Nie sądził, że będzie chciała w cokolwiek z nim się plątać, tym bardziej, że sporo osób już plotkowało o wybuchających bombach pieprzowych w sali treningowej podczas jego prezentacji. Myślał, że już uchodzi za najsłabsze ogniwo. W sumie sam nie wiedział, czy chce wchodzić w jakieś układy, ale postanowił wysłuchać Lorin. |
| | | Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: Dach ośrodka Nie Sie 11, 2013 4:26 pm | |
| Słuchał całej dyskusji z zainteresowaniem. I tak się wszyscy pozbijamy, bez różnicy - kiedy i w jaki sposób. To zdanie utkwiło mu w głowie. To był bardzo przykry fakt. Mimo wszystko niektórych interesowało jak umrą. W końcu Coin chce jak najlepszego widowiska, czyż nie? Na pewno będzie starała się, by trybuci nie umierali… Zwyczajnie. Muszą być fajerwerki, zabawa musi trwać, a muzyka do tańca dla rebeliantów musi grać. A ty kogo sobie upatrzyłeś na sojusz? Właśnie. Sojusze. Na pewno już jakieś są, ale kto chciałby dwunastolatka, który boi się własnego cienia i najchętniej stanąłby na arenie i się rozpłakał? Co z tego, ze umie strzelac z łuku, najpierw musi go mieć, a zdobycie go nie będzie łatwe. Zapewne. Będę raczej sam. Ewentualnie mogę liczyć na Erika i Ill, więc dam sobie jakoś radę. No, on przynajmniej ma na kogo liczyć. A Florian? Bardzo prawdopodobne, że wszyscy trybuci widząc, ze nie daje sobie rady po prostu by podeszli i go zabili. Nawet jego własny braciszek, którego tak bardzo kocha. Nie masz może ochoty skoczyć? Fajne pytanie. Kij z tym, że jest pole siłowe. Florian by się nie odważył. On na mało co by się w życiu odważył. Boi się wręcz, ze stanie na arenie i nie odważy się zrobić ani jednego kroku. Po prostu będzie stał i się gapił na rzeź pod rogiem, a następnie na własną śmierć. Uroczo. Nie, ale żeby Cię zepchnąć? Owszem Jeszcze bardziej uroczo. Z resztą Lorin była specyficzną osoba i nawet nie próbowała tego maskować. Widać było, ze najchętniej by wszystkich wyzabijała jeszcze przed wejściem na arenę. A może to tylko Florian miał takie mylne wrażenie? Się zobaczy. Może. Nie chciało już mus ie siedzieć, więc powoli wstał i wysunął się zza rogu. Nawet nie raczyli go zauważyć. Super. Chciałbyś zawrzeć umowę? O, czyżby Lorin chciała zaproponować Freddiemu sojusz? Ciekawie się robi. Może by i poczekał na to, Az skończą rozmowę o umowie, ale po co. Poczekał dosłownie chwilkę, na przerwę w rozmowie. W międzyczasie zdążył stwierdzić, ze trybut faktycznie chce sobie skoczyc z dachu. Ciekawe co by było gdyby okazało się, że pole siłowe jest wyłączone. Florian Az uśmiechnął się i ledwo powstrzymał parsknięcie śmiechem. Po chwili stwierdził, ze czas się ujawnić. Co sprowadzało się tylko do zwrócenia na siebie uwagi. - Bu. – Powiedział uśmiechając się do dwójki zadziornie. Tak, teraz będzie robił za odważnego. Dopóki nie stwierdzą, że moznaby przetestować na nim pole siłowe i zrzucić go z dachu. Nie miał zamiaru podchodzić gdyż już w tej odległości od krawędzi miał lekkie zawroty głowy, a co dopiero jakby podszedł.
|
| | | Wiek : Prawie 18 lat Zawód : Dawniej piosenkarka, obecnie trybutka
| Temat: Re: Dach ośrodka Wto Sie 13, 2013 6:42 pm | |
| Lorin nie należała do osób, które były złośliwe i lubiły zatruwać innym życie. Moment. Nie - była złośliwa. Ale to leżało w jej naturze i zazwyczaj nie krzywdziła kogoś umyślnie. Zależy też na kogo trafiała. Pamiętała te czasy, jeszcze sprzed Rebelii, kiedy szkolne kłótnie oraz docinki znajdowały się na porządku dziennym. Razem z Cordelią chodziły po korytarzu, siały postrach oraz niszczyły życie dzieciom z zespołem Downa, bo, cóż, ale trudno - inaczej nazwać ich nie można było. Należało to do jednego z rytuałów okazujących ich wyższość, pewność siebie oraz prezentujących wysokie społeczne stanowisko ich rodzin. Ona sama nigdy nie zastanawiała się nad swoimi słowami, nie próbowała zabłysnąć w towarzystwie ciętym żartem, który sam wypływał z jej ust i plamił czyjeś imię. Ale teraz nie miała zbyt wielkich chęci na większe złośliwości, bo zapewne, gdyby wciąż znajdowali się te kilka miesięcy wstecz, na korytarzu szkolnym, rzeczywiście pchnęłaby go w dół. Oczywiście mając pewność, że znajduje się tam pole siłowe. I stanęłaby na murku, wyjrzała w dół i zaśmiała się głośno. Igrzyska oraz KOLeC wszystko zmieniły, na zawsze. Ale czy słowo "zawsze" w tym przypadku ma wielkie znaczenie, skoro i tak niedługo pomrą jak psy. I przeżyje tylko ona. -Uratowała mi życie - odparła spokojnie, jakby nie było to wielką tajemnicą - Powinieneś był o tym wiedzieć, skoro mieszkałeś w Kapitolu, chyba, że zamknęli Cię w jakiejś klatce i karmili suchym chlebem oraz wodą - wzruszyła ramionami, ale gdy on usiadł, ona wciąż stała. Uśmiechnęła się do niego, tym razem nieco figlarnie albo z rozbawieniem - Teraz moja kolej... skąd znasz Illisę oraz Erika? I potem się zaciągnął. To było okropne, tak bardzo, że sama odruchowo zakaszlała przypominając sobie słodkawy smak marichuany wypełniający jej usta, a potem płuca. I ta błoga obojętność. A może właśnie tak powinna potraktować Igrzyska? Zapalić przed rozpoczęciem, zapomnieć o wszystkim i przestać się przejmować. W ciągu kolejnych kilku godzin byłoby po wszystkim. Cudowny plan, gdyby nie obejmował rzeczy dosyć nielegalnej w Ośrodku, a przede wszystkim - nieosiągalnej. O ile Freddiemu udało się przemycić papierosy, jej na pewno nie uda się załatwić narkotyków, choćby bardzo chciała. -To nic ekstra, nie podniecaj się tak - rzuciła bez wyrazu - Po prostu damy sobie spokój, pod rogiem i trochę później, w porządku? I jej rozmówca nie zdążył nawet odpowiedzieć, kiedy ze swej kryjówki wyskoczył jakiś dzieciak. Lorin od razu poznała Floriana, którego... nie można powiedzieć, aby darzyła dużą sympatią, był jej raczej obojętny, choć także budził pewien niepokój, zwłaszcza po tym, jak zobaczyła go przy strzelnicy. Dobrze sobie radził. Od razu zaznaczyła sobie w głowie, aby nie pozwolić mu dorwać się do łuku bez jej... kontroli (?). Ha, kolejny niecny pomysł, kolejny podpunkcik w drodze do zwycięstwa. -Crane, powiedz mi do cholery - co ty odwalasz? |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut
| Temat: Re: Dach ośrodka Sro Sie 14, 2013 10:50 am | |
| Zostało już naprawdę mało czasu do Igrzysk, a on siedzi na dachu i pali. Powinien chyba być w apartamencie. Robić pompki, przysiady, czy brzuszki, a nie niszczyć swoje płuca na świeżym powietrzu. Mimo to zaciągnął się jeszcze raz, bo nie miał pojęcia, że dziewczyna aż tak bardzo chciałaby zapalić. Powiedziała nie, to nie, ale on palić sobie może. Nie sądził, że doniosłaby na niego. Jakoś tak jej zaufał. Trochę mu powiedziała o sobie i Amandzie i o sojuszu, więc wiedział już i tak pewnie za dużo. - Skąd znam Ill i Erika? Ill znam od dzieciństwa z powodu moich rodziców, a Erika tylko z wyglądu kojarzę. Wiesz jeszcze z nim nie rozmawiałem. Ill to wszystko załatwiła. - powiedział tak po prostu. W sumie to nie była tajemnica, więc po co miały się przejmować. Została mu już końcówka papierosa, ale jak Lorin zakrztusiła się dymem, to ostatni raz się zaciągnął i rzucił peta na ziemie, po czym go przydeptał. - Podoba mi się ten pomysł, ale spokojnie aż tak się tym nie zachwycam. - powiedział z ironicznym uśmiechem. Freddie nigdy się niczym nie ekscytował. To by musiała być naprawdę wyjątkowa sytuacja, a ta w sumie nie była wyjątkowa, ale pomysł był dobry. Po co miał sobie robić wrogów przy rogu, a tak będzie miał większą szansę na zebranie jakiegoś ekwipunku. To nie tak, że przerażała go Lorin, ale przy rogu zawsze dzieją się dziwne rzeczy i tak naprawdę to jeden z najtrudniejszych etapów. Dobrze mieć w takich sytuacjach jakieś układy. Wracając do towarzyszki jego rozmowy, to w sumie była całkiem niezła. Była przecież jedną z faworytek. - Jak długo tu siedzisz? - powiedział całkowicie bez przekonania do Floriana. Przez chwilę na niego patrzył, ale po tym jak zadał pytanie chłopakowi to odwrócił się i patrzył w panoramę miasta. |
| | | Wiek : 13 Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów
| Temat: Re: Dach ośrodka Czw Sie 15, 2013 10:33 am | |
| -Crane, powiedz mi do cholery - co ty odwalasz? Florian nie znosił wręcz gdy zwracano się do niego p nazwisku. W ogóle nie lubił swojego nazwiska. To przez nie trafił do Kwartału. I to przez nie został wylosowany. Tak mu się dziwnie zdawało, że dziwnym przypadkiem została wylosowana za duża ilośc osób ze znanymi nazwiskami. Snow, Crane, Flickerman, Templesmith… To wszystko było podejrzane. Być może ustawione. A z resztą kto to tam wie. - Jak długo tu siedzisz? Na wcześniejsze pytanie nie wiedział jak dopowiedzieć, więc tylko uśmiechnął się szeroko do Lorin. -Długo. – odpowiedział na pytanie Freddiego, który zdawał się być bardziej przerażony od Lorin. Floriana zastanawiało tylko ile osób widziało go przy stoisku do strzelania. Miał nadzieję, że jak najmniej. Po co wszyscy mają wiedzieć z czym sobie radzi najlepiej. Liczył też na to, że przy stoisku do walki wręcz nie zrobił zbyt dużego widowiska. A z resztą kij z tym, i tak pewnie padnie przy rogu. -Ale już wam nie będę przeszkadzał. Skaczcie sobie, knujcie i obmyślajcie taktyki. I ten, niech los wam zawsze sprzyja. – Powiedział po czym ukłonił się teatralnie i ruszył do windy. Najwyżej zwróci mizerne śniadanie w nocy. Kij z tym.
zt. Wybaczcie długośc, ale pisałam na szybko ;_;
|
| | |
| Temat: Re: Dach ośrodka | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|