IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Desmond Daxon

 

 Desmond Daxon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Desmond Daxon
Desmond Daxon
https://panem.forumpl.net/t3345-desmond-daxon#53038
https://panem.forumpl.net/t3361-desmond#53357
https://panem.forumpl.net/t3362-desmond-daxon#53358
Wiek : 27 lat
Zawód : wiceprezes Godson Industry
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka,
Znaki szczególne : chłodne spojrzenie, papieros w ustach, garnitur - brak krawata
Obrażenia : brak

Desmond Daxon Empty
PisanieTemat: Desmond Daxon   Desmond Daxon EmptySob Cze 06, 2015 3:22 pm


*Desmond Daxon*
ft. *William Moseley*
data i miejsce urodzenia
Kapitol 17.01.2256r.
miejsce zamieszkania
Dzielnica Wolnych Obywateli
zatrudnienie
Wiceprezes Godson Industry
Rodzina

Frida Reyes – matka, umarła w wyniku powikłań chorób atakujących płuca. Była aktorka, była dyrektorka teatru. Kobieta o silnym charakterze, żądna władzy, mściwa.
Nestor Blackwood – ojczym, początkowy osadzony w getcie, zesłany do Dystryktu 12. Były polityk. Mężczyzna charyzmatyczny, ale dobrotliwy.
Felix Godson – biologiczny ojciec, jeden z głównych inwestorów, spadkobiorca i obecny właściciel Godson Industry. Władczy, przedsiębiorczy, dumny, wyniosły.
Maeve Blacwood – siostra, obecnie przebywa w getcie. Uosobienie cnót wszelakich.  


Historia


„W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupaniu zostaje sama skorupa.”
Urodziłem się jako Desmond Gideon Blackwood i bardzo lubiłem swoje nazwisko. Wszyscy z szacunkiem zwracali się do moich rodziców i do mnie. Traktowali mnie jako równego sobie, a czasami nawet przewyższającego ich samych. Wówczas nie było istotne to czy są wobec mnie szczerzy, czy jedynie grają, by zyskać przychylność Nestora. Liczył się wyłącznie skutek. To, że już jako dziecko poczułem się ważny. Tego się nie zapomina. Gdy raz dozna się uczucia wyższości, nigdy już nie uda się go zastąpić, niczym. W moim przypadku było to pierwsze zetknięcie się z narkotykiem jakim jest władza i kontrola. Możecie myśleć, że ośmiolatek nie jest zdolny do tak skrajnego pojmowania rzeczywistości. Możecie mieć rację. Może wówczas nie ubrałbym tego w takie słowa, pewnie nawet nie wiedziałem z czym przyszło mi się zetknąć. Mimo wszystko czułem, czułem bardzo intensywnie. Dlatego teraz wiem, że było to pierwsze z najważniejszych doznań w moim życiu.
Moja siostra nigdy nie potrafiła stawić czoła swojemu nazwisku. W każdym miejscu w jakim się pojawiałem, zbierałem laury. Maeve stała z boku, przyciskając do piersi pluszowego misia, bez którego nie potrafiła zasnąć i liczyła na to, że nikt jej nie zauważy. Byłem jej przeciwieństwem. Pragnąłem uwagi i robiłem wszystko, by stać w jej centrum. Z dumą przyjmowałem wszystkie słowa uznania i pochwały. Ludzie uważali mnie za zdolnego, inteligentnego i zaradnego. Odczuwałem euforię, kiedy Nestor kładł mi rękę na ramieniu i przedstawiał kolejnym wpływowym mieszkańcom Kapitolu.
Z czasem coraz rzadziej pojawialiśmy się na bankietach i spotkaniach towarzyskich, ponieważ Frida i Nestor nie chcieli przenosić swoich kłótni na widok publiczny. Brakowało mi tego. Snucia się między nogami Ministrów, podsłuchiwania ich rozmów i obserwowania wyuczonych gestów. Czy spodziewałem się, że nocne wrzaski matki i ojca zakończą się rozwodem? Nie wiem. Pamiętam tylko, że Maeve strasznie się tego obawiała.
Nie byłem zadowolony z tego, że zostałem przypisany pod opiekę matce. Jej trupa teatralna nie bawiła ma tak dobrze, jak zaplecze polityczne Nestora. Zacisnąłem jednak pięści i parłem do przodu z jeszcze większą zawziętością. Musiałem być najlepszy, chciałem być i nikt mnie nie ograniczał. Wręcz przeciwnie. Nauczyciele dopingowali mój zapał, matka nagradzała na za dobre stopnie, a koledzy zazdrościli i wiecznie próbowali mi dorównać. Tylko czasami brakowało mi widoku młodszej siostry i zamyślonej twarzy Nestora. Matka starała się mi ich zastąpić, robiła wszystko, bym nie odczuł braku połowy rodziny i co ważniejsze – braku pieniędzy. Frida przez swój rozwiązły tryb życia szybko straciła majątek. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że Nestor odebrał jej dumę i status materialny. Mimo iż pieniędzy nie przybywało, ona żyła jakby nic się nie zmieniło. Wiecznie udawała.
W końcu zostaliśmy pozbawieni resztki godności. Zmuszono nas do wyprowadzenia się z apartamentu. Matce udało się znaleźć lokum w rozsypującej się kamienicy w dzielnicy, którą wcześniej omijaliśmy szerokim łukiem. To był dla mnie ogromny cios, ale oboje z Fridą udawaliśmy, że nawet to nas nie złamało. Nie było nam łatwo. Z roku na rok sytuacja się pogarszała. Matka zaczęła tracić zdrowie i podupadać na psychice. Opowiadała wiele historii na temat Nestora – chciała zemsty, pragnęła krzywdy zarówno byłego męża, jak i córki. A ja zdecydowałem się jej pomóc. Nauczyła mnie jak żyć z uniesioną głową, nawet kiedy wszystko zmierza ku końcowi. Na jej przykładzie dowiedziałem się również, co mam robić, gdy będę chciał upaść. Bo to akurat wyszło jej perfekcyjnie. Pięła się po szczeblach kariery, a w końcu z hukiem zleciała na samo dno, obudziła się na bruku z twarzą na chodniku i zachlapaną godnością.
W liceum wciąż utrzymywałem status najlepszego ucznia. Wiedzę wchłaniałem w szybkim tempie już jako dziecko, a z czasem, dzięki temu, że wciąż tę umiejętność szlifowałem, stałem się jeszcze lepszy w przyswajaniu informacji. Dodatkowo biegle łączyłem fakty. Tej cechy używałem także podczas poznawania ludzi. Starałem się testować każdego, kto uważał, że może mianować się moim przyjacielem. Być może to nieludzkie, ale nikomu nie ufałem.
Pamiętam dzień, w którym Maeve przecięła mi drogę na szkolnym korytarzu. Pamiętam jej radość i mój wymuszony uśmiech. Nie potrafiłem jej kochać po wszystkim, co spotkało mnie i matkę. Każdego dnia słuchałem o tym, jak Nestor dzielnie trwa przy boku Snowa i każdego dnia patrzyłem, jak moją matkę zżera depresja i widmo choroby, której nabawiła się w pokoju przepełnionym grzybem i wilgocią. Nie byłem obiektywny. Za prawdziwe uznawałem to, co mogłem dostrzec. Tylko rzeczy namacalne miały znaczenie. Dlatego tolerowałem obecność mojej prawie siostry, która kręciła się pod moimi nogami na każdej przerwie. Chciałem jedynie spełnić życzenie matki i doprowadzić do niej Maeve. Dawałem się prześladować, bo inaczej nie potrafię tego nazwać. Ta dziewczyna chodziła za mną wszędzie, nie dawała mi chwili wytchnienia. Była niczym mój cień. I coraz bardziej mnie to irytowało. Kiedy wreszcie udało mi się namówić ją, by odwiedziła mój dom, matka była w rozsypce. Była wychudzona i blada. Wyglądała fatalnie, ale była zbyt dumna, by przyjąć jakąkolwiek pomoc. Nie mam pojęcia jak przebiegła ich rozmowa. Matka z córką spotykają się po latach rozłąki. Wiem tylko, że nie było miło, bo Maeve uciekła już po kilku minutach. Nie było mi żal. Właściwie spodziewałem się podobnej reakcji.
Studia były najlepszym okresem mojego życia. Nie tylko dały mi możliwość dalszego rozwoju, bez czego czułbym się niedostatecznie wypełniony, ale w dodatku nauczyły mnie, jak powinno się bawić. Bawiłem się dużo, naprawdę. Koleżanki mawiały, że mam w sobie coś, czego nie są wstanie pojąć i dlatego podążały za mną, choćby miało je to zgubić. Ich zainteresowanie tylko początkowo napawało mnie dumą. Szybko jednak się znudziłem kolejnymi Annami i Opheliami. A może po prostu wydoroślałem. Jeden z profesorów powiedział mi kiedyś, że daleko zajdę, ale będzie to droga usiana trupami. Miał rację, bo nigdy nie oglądałem się za siebie. Walczyłem o własną przyszłość, torowałem sobie drogę wśród najlepszych ludzi, którzy mieli podtrzymać ten kraj. Wdawałem się w długie dysputy z rządzącymi, przedstawiałem im swoje pomysły i przemyślenia. Okazało się, że wszyscy pamiętali o niesfornym, aczkolwiek inteligentnym dziewięciolatku, którego niegdyś przedstawił im Nestor.
Gdzieś między egzaminami, kolejnymi spotkaniami z profesorami, a przyjęciami wyprawianymi bez żadnej okazji, umarła moja mama. Zostawiła mi po sobie ogromny niedosyt i jeszcze większe pokłady nienawiści. Bo każde jej słowo było przesiąknięte trującym jadem. Wężowa mowa – to powinienem wygrawerować na jej nagrobku. Płakałem na pogrzebie, bo żałowałem, że jedyna bliska mi osoba, nie będzie świadkiem mojego triumfu.
Miałem w życiu wiele szczęścia. Podejrzewam, że jeszcze przez długi czas będę go doświadczał, bo z każdym dniem jestem silniejszy. A szczęście nie sprzyja słabeuszom, tylko zwycięzcom. Wielokrotnie wygrywałem. Niestety porażka dogoniła mnie w bitwie, na której najbardziej mi zależało.  
Rebelia. Od tamtego czasu nie udało mi się znaleźć kobiety, której usta tak idealnie pasowałby do moich. Jedno jej spojrzenie sprawiało, że rozchylałem wargi i wyglądałem, jakby trafił we mnie piorun. Nie wierzę w miłość, nie wierzę w wierność, ale wierzę w samotność. Nie chciałem być sam. Ona szybko to zauważyła i wciągnęła mnie w sam środek piekła. Była pewna, że odniesie sukces, że zwycięży. Imponował mi jej zapał, jej pewność siebie i wiara w zwycięstwo. Miała w sobie tyle siły, że gdyby miała okazję, sama rzuciłaby się na Snowa. Z gołymi rękoma. Omamiła mnie wielkimi przemowami o wolności. Dałem się jej podejść jak podrzędny gnojek, którym przecież nie byłem. Moja przyszłość rysowała się wspaniale! Byłem tuż po studiach, za kilka miesięcy miałem zająć wygodną pozycję w rządzie. Ale wystarczyło jedno muśnięcie jej malinowych ust i skoczyłbym za nią w każdą otchłań, w jaką tylko by mnie skierowała. Byłem głupim członkiem, głupiej rebelii. Nie podałem im swojego prawdziwego nazwiska. Blackwood nie w każdym środowisku brzmiało równie imponująco. Kompani nazywali mnie Dax. Krótko, prosto i w dodatku jej się podobało. Byłem gotów oddać życie za tą sprawę, jak i cała nasza grupa. Kiedy jednak przyszedł czas na działanie, niewielu odważnych zostało w naszych szeregach. Ją złapali jako pierwszą, choć milion razy prosiłem, błagałem, by zbytnio się nie wychylała. Robiłem to, choć wiedziałem, że moje słowa są niczym wobec jej wiary w nadejście lepszego jutra. Wiedziałem, że nie zrezygnuje dla mnie ze swojego celu. Kiedy walki dobiegły końca i rebeliantom udało się postawić na swoim, ja czułem się wykorzystany. A to naprawdę parszywe uczucie.
Po wszystkim Kapitol szybko stanął na nogi i zaczął wyłapywać wszystkich tych, którzy kiedyś liczyli się dla tego świata. W czasie łapanki nie byłem Dax'em, byłem jednym z Blackwoodów i wiedziałem, że zamkną mnie w getcie, a później wywiozą, albo od razu rozstrzelają. Całe życie uczono mnie, bym się nie poddawał, bym zażarcie walczył o siebie. A wtedy miałem przed oczyma jedynie wizję gnijącego chleba, zimnych ścian i smrodu rozkładających się ciał. Brakło mi siły, by się podnieść. Gorzko śmiałem się z samego siebie, z tego, że po tylu latach prób, upadłem z jeszcze większym hukiem niż moja matka.
Wtedy stanął przede mną mężczyzna w szykownym garniturze. Pobieżnie oceniłem go na jakieś sześćdziesiąt lat, może trochę więcej. Mieszkańcy Kapitolu nie starzeli się jak normalni ludzie. Wyciągnął do mnie rękę. Wiedziałem, że jeśli za nim pójdę, odwrócę się od wszystkiego, o co walczyłem. Doszedłem jednak do wniosku, że egoizm rujnuje społeczną opinię, ale świadomy egoizm ratuje życie. I chwyciłem jego dłoń. Ten mężczyzna okazał się moim biologicznym ojcem, który nie chciał, by mnie stracono. Szczerze mówiąc do tej pory mu nie podziękowałem, choć chyba powinienem.
Dostosowanie się do nowego życia zajęło mi kilka dni. Właściwie byłbym gotowy w godzinę, gdyby nie to, że rany na moich dłoniach i twarzy musiały się zagoić. Zasiadając w zarządzie, ubrany w krojony na miarę garnitur, nie mogłem pokazywać słabości jaką były strupy na knykciach i krew na łuku brwiowym. Szybko dowiedziałem się, że moja prawie siostra wraz z Nestorem zostaną przeniesieni do getta. Z pomocą Felixa udało mi się sprawić,, by mężczyzna, którego przez tyle lat miałem za ojca, trafił na listę osób do pierwszej wywózki, której celem był Dystrykt Dwunasty. Nie było mi żal, nie czułem ukłucia w sercu, ani żadnych emocji, które najlepiej opisałaby krucha kobieta o poetyckiej duszy. Było mi wszystko jedno, co się z nim stanie. Chciałem jedynie zemsty.
Teraz siedzę na wygodnym krześle, w jednej ręce trzymam papierosa, a w drugiej poranną gazetę. Nogi bezprecedensowo układam na biurku i czekam na raporty.Na wymarzoną posadę musiałem trochę poczekać. Felix nie chciał usadzić mnie wysoko już pierwszego dnia. Minął rok. Byłem cierpliwy, a teraz co kilka dni przecieram tabliczkę na drzwiach, na której widnieje napis: Desmond Daxon, wiceprezes Godson Industry. Nazwisko sobie wymyśliłem. Nie chciałem być znany ani jako Blackwood, ani jako Reyes, nie chciałem także by kojarzono mnie z moim biologicznym ojcem, dlatego jego nazwiska również nie przyjąłem. Czasami zastanawiam się czy dobrze zrobiłem, łącząc swoją przyszłość z przeszłością i imieniem Dax, walecznego rebelianta.



Charakter

Nie uciekam. Kłaniam się wtedy, gdy uważam to za konieczne, nie słuszne. Uginam się, by zyskać cudzą przychylność, by zamydlić oczy tym, którzy nie potrafią uważnie patrzeć, którzy uważają, że nic im nie grozi. Składam ręce, by zyskać czas na osiągnięcie przewagi. Jestem graczem. Przesuwam pionki po mojej planszy, wedle moich planów. Zdarza się, że zmieniam zasady gry, by przybliżyć się do sukcesu. Żyję dla siebie. Pracuję dla siebie. Choć może wydawać się inaczej.
Nie jestem uczciwy, bo kiedyś uczciwość mnie zgubiła. Nie poddaje się emocjom, nie strugam bohatera, którym nie jestem. Zgubiłem się gdzieś po drodze. Może podjąłem kilka niewłaściwych decyzji, ale przynajmniej nie boję się o jutro. Twardo stąpam po ziemi. Jedno pstryknięcie palcami, a mogę mieć wszystko, czego zapragnę.
Jestem impulsywny, porywczy i nerwowy. Wciąż drzemią we mnie uśpione pokłady agresji, która od czasu do czasu znajduje sobie ujście, przeważnie w nieodpowiedni sposób. Brak mi cierpliwości.
Kiedyś miałem uczucia, tak mi się wydaje. Teraz oddzielam się od niech grubą kreską, bo mam świadomość, że nie przynoszą niczego dobrego. Bycie nieczułym popłacać. Nie myślę o pracownikach, nie myślę o biedzie, nie myślę o kalectwie. Myślę o sobie, bo przetrwałem dzięki temu, że zacząłem być egoistą.  
Zazwyczaj jestem szarmancki, może trochę zbyt poważny, ale przecież tego wymaga się od ludzi na wysokiej pozycji. Czasami pokazuje się z wielkodusznej strony i przekazuje datki na rzecz potrzebujących. Słyszałem, że to dobry sposób na zdobycie sympatii społeczeństwa, które przecież widzi tylko to, co ja zechcę pokazać. To chyba oznacza, że jestem sprytny i nieuczciwy zarazem.


Ciekawostki

- ukończył studia na kierunku ekonomicznym; był jednym z najlepszych uczniów swojego rocznika;
- dlatego praca w firmie ojca nie sprawia mu większych trudności i dobrze się w niej odnajduje
- w czasie rebelii nauczył się posługiwać bronią i dowiedział, że świetna celność to naprawdę ważna zaleta;
- pali, co najmniej paczę czerwonych papierosów dziennie;
- ma kilka mniejszych blizn na dłoniach i większych w okolicach pleców, kiedyś był z nich dumny, aktualnie chciałby się ich pozbyć;
- aktualnie kupuje prawie wszystkie książki, jakie wpadną mu w ręce, by stworzyć prywatną bibliotekę;
- bardzo ceni ludzi wykształconych;



Ostatnio zmieniony przez Desmond Daxon dnia Sro Cze 10, 2015 1:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the civilian
Desmond Daxon
Desmond Daxon
https://panem.forumpl.net/t3345-desmond-daxon#53038
https://panem.forumpl.net/t3361-desmond#53357
https://panem.forumpl.net/t3362-desmond-daxon#53358
Wiek : 27 lat
Zawód : wiceprezes Godson Industry
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka,
Znaki szczególne : chłodne spojrzenie, papieros w ustach, garnitur - brak krawata
Obrażenia : brak

Desmond Daxon Empty
PisanieTemat: Re: Desmond Daxon   Desmond Daxon EmptySro Cze 10, 2015 12:03 pm

koniec.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Desmond Daxon Empty
PisanieTemat: Re: Desmond Daxon   Desmond Daxon EmptySro Cze 10, 2015 2:27 pm

Karta zaakceptowana!

Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz zezwolenie na posiadanie broni, tablet i paczkę papierosów. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.

Uwagi: Widzę małą zmianę koncepcji, ale wyszła zdecydowanie na dobre, teraz już wszystko pasuje, a młody wiek wiceprezesa jest uargumentowany. Świetna karta, masz bardzo ładny styl i już nie mogę się doczekać Twoich fabularnych postów. Idź, rozrabiaj, ale nie dokuczaj siostrze za bardzo. Baw się dobrze <3


Powrót do góry Go down
Sponsored content

Desmond Daxon Empty
PisanieTemat: Re: Desmond Daxon   Desmond Daxon Empty

Powrót do góry Go down
 

Desmond Daxon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Desmond

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-