IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Ben & Jazzy

 

 Ben & Jazzy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Jasmine Snow
Jasmine Snow
https://panem.forumpl.net/t1974-jasmine-snow
https://panem.forumpl.net/t251-jasmine-snow
https://panem.forumpl.net/t560-jazz
Wiek : 18 lat
Znaki szczególne : farbowane na rudo włosy, jedenastkowa opalenizna

Ben & Jazzy Empty
PisanieTemat: Ben & Jazzy   Ben & Jazzy EmptyNie Lis 23, 2014 7:58 pm

Ben & Jazzy Y





// niedługo przed przeskokiem i wyjazdem Jazz do Jedenastki

Niektórych spraw nie dało się pozostawić niezamkniętymi.
Zabrałam z mieszkania wszystkie pieniądze, zostawiłam Sansę u Jacka i byłam gotowa. Wystarczyło tylko dostać się na dworzec, kupić bilet na pierwszy pociąg i wsiąść do niego, nie oglądając się za siebie. Wystarczyło udawać, że to, co robiłam, było w porządku. Że nie miałam innego wyjścia.
Ale nie potrafiłam go zostawić.
Nie tak, jak on kiedyś zostawił mnie; ośmielił się wyjechać i nie wrócić z tego cholernego frontu, chociaż przecież czekałam, czekałam na niego jak wariatka. A on nie wrócił. Zostawił mnie samą w szarym ubraniu i szarej Trzynastki, w kwaterze, która mogła być nasza. Miała być nasza. A on ośmielił się zostawić mnie tam w pojedynkę, okłamał mnie, tak, jak wszyscy mnie okłamywali. Czasem pozwalałam sobie na godziny, w których nienawidziłam go za to, co zrobił. Wrzeszczałam najokropniejsze rzeczy, jakie tylko przyszły mi na myśl, i słuchałam ich echa w pokoju dla dwojga zamieszkanym przez jedną osobę. Potem płakałam w jego poduszkę i ze skruchą szłam do dowództwa, pytając cichym głosem, czy nie mają o nim jakiś wieści. Nigdy nie mieli, i chyba zaczynałam się z tym godzić, ale nie przestawałam próbować. Gdybym przestała, to chyba byłby już definitywny koniec. Uznanie, że los wygrał, i że już więcej go nie zobaczę. To było dla mnie jak zdrada, skalanie go we własnej pamięci, i nie potrafiłam przestać czekać, chociaż czasem nawet tego chciałam. Tak przecież byłoby łatwiej, wszyscy mi to powtarzali.
Ale ja słynęłam z uporu.
Nie zamierzałam zostawić go bez słowa. Nie jego. Nie chciałam nawet myśleć o tym, na jakie ryzko go narażałam, kiedy przechodziłam przez bramę Kwartału, być może po raz ostatni. Jak przez mgłę pamiętałam drogę do jego domu, gdzie szłam z cichą nadzieją na to, że miałam go zastać, chociaż wiedziałam, że dla nas obojga byłoby lepiej, gdyby akurat wtedy mnie nie zobaczył. Poprawiłam zwisającą mi z ramienia torbę podróżną, ścisnęłam w ręku przepustkę i przekręciłam pierścionek na palcu. Pięć oddechów, dziesięć, piętnaście.
Minęło trzydzieści pięć, zanim, być może po raz ostatni na długi, długi czas, zapukałam do jego drzwi.


Ostatnio zmieniony przez Jasmine Snow dnia Pią Lis 28, 2014 4:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the pariah
Benjamin Levitt
Benjamin Levitt
https://panem.forumpl.net/t1946-benjamin-levitt#24652
https://panem.forumpl.net/t383-benio-ktory-nie-wie-ze-jest-beniem
https://panem.forumpl.net/t889-beniowy
Wiek : 19 lat
Zawód : nauczyciel

Ben & Jazzy Empty
PisanieTemat: Re: Ben & Jazzy   Ben & Jazzy EmptyCzw Lis 27, 2014 12:57 am

Nie mam pojęcia co poprzednio robił Ben. Rozmawiał z Catrice o Jasmine prawdopodobnie. Ale co tak robił w życiu? Chyba pracował. Dużo myślał o Jasmine. Dawno jej nie widział. Igrzyska dopiero się zaczynały jeszcze wtedy, ale on nawet się tym nie interesował. Skupił się na pracy i jakimś tak funkcjonowaniu. Wstać, zjeść śniadanie, iść do pracy, pracować, wrócić do domu, zjeść obiad, przygotować rzeczy na dzień kolejny, umyć się, iść spać. I tak w kółko. Aż nagle tamtego dnia usłyszał pukanie do drzwi. Drgnął. Nie spodziewał się nikogo. Nie miewał gości. A Ashe (która chyba wówczas u niego mieszkała) miała już swój klucz.
Złośliwa nadzieja, okrutna nadzieja podsunęła mu do głowy myśl, że to Jasmine. Że wróciła. Miał wiele teorii na temat tego dlaczego ostatnio go nie odwiedzała. I większość dotyczyła tego, że się rozmyśliła. Nie był zbyt dobrą partią. Był beznadziejną partią. Nie mógł jej zaoferować absolutnie nic poza nieskończoną miłością. Ale miłością garnków nie napełnią, domu nie zbudują, ani tym bardziej nie zapewnią przyszłości przyszłym, ewentualnym dzieciom.
Już chciał zignorować pukanie do drzwi, ale jednak pchany tą okrutną, zdradziecką nadzieją, wstał z kanapy i podszedł do drzwi. Otworzył je i... serce wywinęło mu koziołka w piersi. To była ona. Jego Jasmine. Czy jeszcze jego? A może już nie? Bez słowa przyciągnął ją do siebie i przytulił, zamykając od razu za nią drzwi. Nie wypuszczał jej z objęć długo. Tylko przytulając ją miał pewność, że nie zniknie.
- Jasmin. - szepnął jej imię z namaszczeniem. Była jego aniołem, jego boginią. - Kocham Cię. - głaskał ją po włosach, momentami myśląc, że może ma już omamy, ale nie, to była ona.
Powrót do góry Go down
the civilian
Jasmine Snow
Jasmine Snow
https://panem.forumpl.net/t1974-jasmine-snow
https://panem.forumpl.net/t251-jasmine-snow
https://panem.forumpl.net/t560-jazz
Wiek : 18 lat
Znaki szczególne : farbowane na rudo włosy, jedenastkowa opalenizna

Ben & Jazzy Empty
PisanieTemat: Re: Ben & Jazzy   Ben & Jazzy EmptyPią Lis 28, 2014 4:56 pm

Wiedziałam, że wszystkie pożegnania były trudne.
A to z pewnością nie miało być łatwiejsze. Kiedy drzwi zaczęły się uchylać, zaczerpnęłam spazmatyczny oddech, gotowa wyrzucić z siebie słowa pożegnania najszybciej, jak to było możliwe, a potem zniknąć. Tak byłoby lepiej. Dla mnie, dla niego. Dla nas i dla tego, czym kiedyś byliśmy, i czym byliśmy w tej chwili, w której wziął mnie w ramiona. Wszystkie słowa prysnęły w jednej sekundzie, a ja wcale za nimi nie zatęskniłam, kiedy mnie przytulał. Taki bliski, taki znajomy, taki mój. Aż do bólu. Wtuliłam się w niego bez słów przywitania, których chyba oboje nie potrzebowaliśmy. W tamtej chwili potrzebowałam tylko jego i byłam tego niezwykle świadoma, kiedy zarzuciłam mu ręce na szyje i wtuliłam twarz w jego ramię. I przez jedną, krótką chwilę było po prostu cudownie. Wróciłam do domu, który zawsze na mnie czekał, nawet nieświadomie.
-Jasmine. Kocham Cię.
Szeroka ręka gładząca moje włosy, ciepły oddech muskający czubek głowy. Nie chciałam go puszczać i nie chciałam, żeby to on puścił mnie. Moglibyśmy tak trwać, zawieszeni w nieprzyjaznej czasoprzestrzeni, niezainteresowani tym, co miało dziać się potem. Tylko my, Jazz i Ben z Trzynastki, dwaj rebelianci wrzuceni w sam środek nowego świata. Mogliśmy zacząć od nowa, tak, jakbym nigdy go nie straciła. Mogliśmy, ale tylko i wyłącznie w moich marzeniach.
Oderwałam się od niego dopiero po dłuższej chwili, starając się nie patrzeć mu w oczy, jak gdyby to miało cokolwiek ułatwić.
-Ben- musiałam się spieszyć, bo każda sekunda była tylko trudniejsza.- Musisz coś wziąć. Chcę, żebyś to miał, na wszelki wypadek. W porządku?
Starałam się mówić spokojnie, wiedząc, że nie wypuściłby mnie stamtąd w stanie histerii. Sięgnęłam ręką do kieszeni i odszukałam przepustkę do Dzielnicy. Przez chwilę jeszcze wahałam się, ściskając ją w dłoni, ale natychmiast upomniałam się w myślach. Złapałam go za rękę, cudowną, znajomą, i położyłam mu swoją przepustkę na dłoni, po czym zacisnęłam ją delikatnie. Pierścionek, który nosiłam od kiedy mi się oświadczył, zalśnił leciutko na moim palcu.
-Jeśli będziesz uważać, niczego się nie domyślą. Jest wystawiona dla nauczyciela, przynajmniej to się zgadza. Kocham Cię, Ben.- Przeklęłam się w myślach i pokręciłam głową. Nie mogłam tego utrudniać. Uśmiechnęłam się krzywo, niepewnie, a potem wspięłam się na palce i pocałowałam go, powoli i delikatnie. To musiało mi wystarczyć na długi, długi czas w obcym dystrykcie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Benjamin Levitt
Benjamin Levitt
https://panem.forumpl.net/t1946-benjamin-levitt#24652
https://panem.forumpl.net/t383-benio-ktory-nie-wie-ze-jest-beniem
https://panem.forumpl.net/t889-beniowy
Wiek : 19 lat
Zawód : nauczyciel

Ben & Jazzy Empty
PisanieTemat: Re: Ben & Jazzy   Ben & Jazzy EmptyPon Mar 02, 2015 12:40 am

Był szczęśliwy, tak nieziemsko szczęśliwy prze te kilka sekund, kiedy mógł ją trzymać w ramionach. Ale potem rzeczywistość wróciła i przybrała postać niezrozumiałych dla niego słów. Niby wypowiedziane zostały w tym samym języku, którym się posługiwał na co dzień, a jednak nie rozumiał nic, ani słowa. Po co mu dawała swoją przepustkę? Bez niej nie będzie mogła do niego przychodzić. Podświadomie jednak wiedział co to oznacza. Nie, nie mógł się na to zgodzić! Wcisnął przepustkę z powrotem w jej dłonie.
- Nie, Jasmine! Nie możesz. Nie pozwalam! Błagam Cię, nie odchodź. Zostań! - nie znał dokładnych jej planów. Ale jeśli nie potrzebowała już przepustki mogły być trzy wyjścia. Pierwsze, nie chciała już z nim być, ale wtedy oddałaby pierścionek i nie całowałaby go tak, jak go pocałowała. Drugi, zamierzała opuścić Kapitol. Pewnie tam gdzieś w dystryktach będzie bezpieczniejsza niż tu, ale z egoistycznych powodów nie chciał by była tak daleko. Trzeci, nie zamierzała potrzebować już niczego. Być może ktoś groził jej śmiercią, albo ona sama nie miała już siły by mierzyć się z rzeczywistością.
- Nie możesz mnie zostawić. - w jego głosie słychać było desperację. Póki wiedział, że jest po drugiej stronie muru mógł wierzyć w to, że jest cała i zdrowa i liczyć na to, ze do niego przyjdzie. Jeśli nie będzie jej tam, nie będzie wiedział nic.
Życie było tak cholernie niesprawiedliwe. Stracił całą rodzinę, a teraz tracił i ją. Umarła jego matka, ojciec, Daniel, Glimmer... Daniel się odnalazł, ale potem znów zniknął. Czasem Bena nachodziła myśl, czym sobie zasłużył na tyle cierpienia... starał się być dobrym człowiekiem. Może nie był ideałem, ale ideałów nie było.
Przycisnął Jasmine do swojej piersi.
- Czuję, że jeśli Cię teraz wypuszczę z rąk, to już Cię więcej nie zobaczę. - łzy.... to takie niemęskie. Ale czuł gdzieś głęboko w sobie, że już się więcej nie zobaczą. Szły zmiany, a zmiany lubiły rozdzielać dwoje ludzi.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Ben & Jazzy Empty
PisanieTemat: Re: Ben & Jazzy   Ben & Jazzy Empty

Powrót do góry Go down
 

Ben & Jazzy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Osobiste :: Retrospekcje-