Wiek : 24 lata Zawód : zastępca ministra technologii i cyfryzacji Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, paczka papierosów, zapalniczka, telefon komórkowy, fałszywy dowód tożsamości
Temat: Benedict Vane Wto Wrz 30, 2014 7:49 pm
Benedict Vane
ft. Tim Borrmann
data i miejsce urodzenia
12 lutego 2259 r., Dystrykt Trzeci
miejsce zamieszkania
Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
zatrudnienie
szpieg rządowy, spec od researchu, a to wszystko pod przykrywką barmana
Rodzina
Benedict nie zna swojej rodziny. Całe życie spędził w bidulu w Trójce, imię i nazwisko zawdzięcza zaś pielęgniarce, która zajmowała się nim, gdy przebywał w szpitalu po swych narodzinach. Sam Vane wie tylko, że jego matka uciekła z kliniki zaraz po porodzie. Ojciec? Klasyczny NN.
Historia
Benedict Vane jest dzieckiem największego z sierocińców w Dystrykcie Trzecim. Teraz, z perspektywy czasu, jest przekonany, że jego matka porzuciłaby go jeszcze będąc w ciąży, gdyby to było możliwe. To, że zostawiła go dopiero po narodzinach nie mogło wynikać z jej dobrodziejstwa, a po prostu braku technicznych możliwości innego rozwiązania. Mogłaby go co najwyżej zabić, ale najwyraźniej nie chciała. Cóż. Ben nie wierzył w miłosierdzie, jego zdaniem kobiecie pozostawienie go przy życiu musiało się opłacać lub... Była po prostu żałosną, tchórzliwą suką. Nie czuł potrzeby odkrywania prawdy w tej kwestii. Generalnie jednak Benedict w życiu miał szczęście. Dużo szczęścia. Dorósłszy do odpowiedniego wieku (w tym czasie za pomocą relatywnie ułomnego komputera, jaki był dla niego dostępny w bidulu, zdążył dowiedzieć się wszystkiego o swych opiekunach i współwychowankach), ruszył do szkoły i... Tam już pozostał. Świat liczb i elektroniki stał się jego domem, jedynym domem, bo przecież sierocińca jako takiego nie traktował. Już przedtem wykazywał pewne zdolności w rozgryzaniu haseł i, szczególnie, wyszukiwaniu informacji na temat przeróżnych osób, dopiero teraz jednak, wśród ludzi o podobnych zainteresowaniach, mógł się faktycznie rozwinąć. Do sztabu zarządzającego rewoltą w dystrykcie trafił razem z dwoma innymi wychowankami szkoły średniej. Tych ludzi - ich nazwisk nigdy nikomu nie zdradził, bo z czasem prywatność nauczył się cenić znacznie wyżej niż przeciętni ludzie - znał jeszcze z dzieciństwa. Uczyli się razem w szkole podstawowej, do technikum poszli jako zgrana trójka i dokładnie tak samo trafili do buntowników. Może nie jako jeden organizm, w końcu każde z nich było indywidualnością, ale na pewno jako doskonale działający system. To oni dostarczali wszystkich informacji, jakie potrzebne były na dalszych etapach buntu. Oni odpowiadali w dużej mierze za komunikację z innymi dystryktami, oni zadbali o co cenniejszy sprzęt, który po prostu szkoda byłoby stracić w ewentualnych bombardowaniach. Byli młodzi, teoretycznie zbyt młodzi, by zasługiwać na szacunek, ale nikt nigdy nie zdecydował się odstawić ich na boczny tor. Zbyt dużo wiedzieli, by tak po prostu pozwolić im normalnie żyć. A zabić? Chyba po prostu było szkoda. Przyszłość Benedicta w Kapitolu była naturalnym skutkiem uprzednich dokonań. Po sformowaniu nowego rządu z Coin na czele, Vane utrzymał tę samą pozycję, co przedtem. Choć podczas rebelii krył się za plecami teoretycznie dzielniejszych idealistów, jego roli w całym przedsięwzięciu nie można było zaprzeczyć, a skoro tak, należały mu się przywileje. Mieszkanie w Dzielnicy Rebeliantów, posada w wojsku... Niczego z tego nie przyjął. Już wtedy nie wiedział, co stało się z jego przyjaciółmi. Może podłapały ich inne organizacje, może działali gdzieś w ukryciu, na własną rękę. On sam, choć lekką ręką odrzucił niemal wszystko, co mu oferowano, wciąż tkwi u boku rządzących. Niby z daleka, niby po swojemu, nadal jednak wiadomo, komu służy. To znaczy - on wie. Coin wie. Generałowie wiedzą. Inni? Nie mają pojęcia. Nazwisko Benedicta nie jest znane, on sam jest szarym, młodym człowiekiem, takim samym jak wszyscy inni mieszkańcy KOLCa. Szpiegiem rządowym i researcherem na usługach Coin jest przecież tylko dla wybranych. Dla wszystkich pozostałych stał się po prostu barmanem w "Norze", spelunie w KOLCu, przytułku dla reprezentantów marginesu społecznego.
Charakter
wyjdzie w praniu
Ciekawostki
[] Jak każdy działający w terenie szpieg, Benedict ma swój pseudonim operacyjny. W jego przypadku brzmi on Pręga - od blizny, jaką posiada na plecach, a której nabawił się w bliżej nieznanych okolicznościach. [] Nie szuka swojej rodziny. Nie interesuje go, kim są jego rodzice i skąd się wywodzi. Wystarczy mu świadomość, że jego ojczyzną jest Dystrykt Trzeci. [] Włamywanie się do strzeżonych sieci było najlepszą rozrywką, na jaką mógł sobie pozwolić w bidulu. Komputery tam dostępne nie pozwalały wprawdzie na wiele, ale i tak sobie radził, wykorzystując je do cna. Nigdy go nie złapano. [] Szybko biega, w miarę dobrze strzela. To pierwsze ma wrodzone, w tym drugim podszkolono go tuż przed wybuchem rebelii.
Cypriane Sean
Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
Temat: Re: Benedict Vane Sro Paź 01, 2014 4:51 pm
Karta zaakceptowana!
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz butelkę alkoholu, pendrive i karty do gry. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.
Uwagi: Poprawiłam tylko kilka przecinków, reszta jest w porządku. c: Co prawda mogłabym się przyczepić do technikum w Trójce, ale to w sumie szczegół, więc biegnij już szpiegować w fabule! >