|
| Autor | Wiadomość |
---|
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| | | | Wiek : prawie 18 Zawód : próbuję żyć Przy sobie : dwa widelce, średniej wielkosci nóż, jabłko, kiść winogrona, plecak, scyzoryk, paczka z jedzeniem, kompas, antybiotyk Obrażenia : o dziwo, brak
| Temat: Re: 1 Nie Wrz 28, 2014 6:34 pm | |
| Zawartość plecaka nie należała do tych wybitnie nieprzewidywalnych lub zapierających dech w piersiach. Plasowała się raczej przeciętnie z aspiracjami do klasy aż nadzwyczaj dobrej. Scyzoryk mógł przydać się w większej ilości sytuacji niż sporo większy od niego nóż, paczka z jedzeniem miała przydać się dopiero nazajutrz (cóż za optymizm w odliczaniu dni na arenie!), kompas znalazł się tam raczej w bliżej nieokreślonym celu, antybiotyk byłby zbawczy na wypadek podłapania jakiegoś świństwa w którymś schowanym zza drzwiami pomieszczeniu. Drzwi wyglądały na masywne, jednak nie szło to w parze z ich ciężkością. Lekki pchnięciem otworzyły się przed nim, a po wejściu zamknęły niemal bezszelestnie. Jego oczom ukazało się wysokie pomieszczenie łudzące podobne do kolejnego… korytarza? Świetnie, po przejściu z jednego korytarz trafił na drugi korytarz w wersji dla bogatszych i bardziej dystyngowanych mieszkańców rodziny królewskiej. Istny labirynt. Czyżby Alma Coin nauczyła się w końcu tak przydatnej rzeczy jak cudowność ironii oraz odpowiednie podsycanie prześmiewczości losu? Oddychał miarowo, stawiając dwa kroki w przód. Nagle zatrzymał się, ponieważ te wydawały się mu być dziwnie głośne, jakby podeszwy jego butów z niesamowitą siłą uderzały o kamienną posadzkę. Nawet powietrze wciągane przez nozdrza w echo pustego pomieszczenia nabierało dziwnie dźwięcznego wyrazu. Umysł zaalarmował o pierwszej surrealistycznej rzeczy, która mogła być wyłącznie pułapką dla zmysłów lub realnym niebezpieczeństwem - każdy głośniejszy dźwięk w rzeczywistości miał spowodować echo częstotliwości nieakceptowalne przez ludzkie ucho. - Halo - wypowiedział szeptem, próbując sprawdzić możliwe rozwiązanie, najlepiej niepokrywające się z drugą, założoną przez siebie hipotezą. Jedynym pozytywem na tamten moment wypadała opcja samotnego przebywania pomiędzy ogromnymi oknami a kryształowymi żyrandolami. Jeżeli okazałoby się względnie bezpiecznie - czemu nie mógłby poczekać tam na rywali i zaatakować ich nożami przy samym wejściu? Aczkolwiek trzymanie ciągłej ostrożności było najrozsądniejszą z rzeczy, którą mógł wtedy zrobić. Organizatorzy uwielbiali zaskakiwać swoje owieczki. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: 1 Nie Wrz 28, 2014 7:07 pm | |
| Kroki chłopaka faktycznie były dziwnie głośne, co całkiem słusznie zwróciło jego uwagę. Szept na niewiele się zdał, Yves mógł usłyszeć swój głos, który ze zwielokrotnioną siłą rozszedł się jak echo po pomieszczeniu. Przez chwilę nic się nie działo, w pokoju panowała iście śmiertelna cisza, a potem ktoś zapytał: - Kim jesteś? Co tutaj robisz? - dziewczęcy głosik dochodził jakby z jednego z żyrandoli, zawieszonych pod sufitem, ale Yves nie mógł jeszcze dostrzec jego właścicielki. Słowa nieznajomej także potoczyły się po pomieszczeniu niczym echo. |
| | | Wiek : 19 lat Przy sobie : Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe
| Temat: Re: 1 Pon Wrz 29, 2014 10:53 am | |
| |numer 4 Przed przejściem do następnego pomieszczenia Maya zatrzymała się na chwilę w korytarzu, kładąc plecak na ziemi i przeglądając jego zawartość. Najbardziej ucierpiały chyba bandaże, które teraz były mokre. Spojrzała na swoje nogi, które może i bolały, ale nie krwawiły tak bardzo. Skropiła je odrobiną wody utlenionej, aby na wszelki wypadek zabezpieczyć sięprze ewentualnymi zarazkami. Nie była to duża ilość, jednak wystarczająca, aby trybutka skrzywiła się pod wpływem nieprzyjemnego pieczenia. Na koniec spakowała wszystko do plecaka, założyła go na plecy i wstała z ziemi, idąc powoli w stronę kolejnych drzwi. Tym razem wybrała pierwsze. Nie liczyła na to, że obejdzie się bez niespodzianek. Wiedziała już, że cisza i spokój są jedynie pozorne i potrafią być bardzo zwodnicze. Dlatego chwyciła klamkę delikatnie i powoli uchyliła zaskakująco lekkie drzwi, wchodząc do wielkiego pomieszczenia przypominającego korytarz. Ono również urządzone było z ogromnym przepychem. Było także, jak wydało jej się na początku, zupełnie puste. Zatrzymała się od razu w wejściu, niemalże nieusłyszawszy cichego zamknięcia się drzwi. Wodziła wzrokiem szukając czegoś, jakiegoś szczegółu, który dałby jej znać, że nie powinna się ruszać. Wtedy właśnie to zobaczyła. A właściwie go. Niewiele przed nią stał chłopak, trybut. Odwrócony był do niej plecami, więc pewnie nie był świadomy jej obecności. Maya zamarła w miejscu, wybijając uważne spojrzenie w jego plecy. Miała tą przewagę, że on jej nie widział. Mogła więc dobyć jednego ze swoich noży i wycelować w każde miejsce na jego ciele, które by wybrała. Mimo to stała jeszcze przez chwilę, powolnym ruchem wyciągając jedno z ostrzy. Starała się oddychać jak najciszej, minimalizując ilość wydychanego przez nią powietrza. Musiała przyznać, że miała wątpliwości. Nawet kiedy nóż znalazł się w jej dłoni, podobnie jak poprzedni, idealnie do niej dopasowany nie wiedziała, czy powinna to zrobić. Może udałoby przekonać się chłopaka, żeby nie walczyli. To pomieszczenie mogło skrywać coś, co prawdopodobnie chce zabić ich oboje. Mogliby pokonać to razem, a potem po prostu rozejść się w różne strony. Nie chodziło o to, że bała się go zabić. W końcu już raz to zrobiła i,co więcej, odczuwała przyjemność z tym związaną. Teraz było tak samo, chciała powtórzyć ten czyn z zimną krwią, wykorzystać jego nieuwagę. Pokazać że może być silna. Podniosła dłoń, celując w kark chłopaka. Pomyślała o tym,że gdyby miała go zabić, chciałaby widzieć jego oczy. Dlatego czekała, aż odwróci się w jej stronę, nieruchoma jak posąg, z ostrzem wycelowanym w jego ciało. Serce miała spokojnie, umysł oczyszczony. Była gotowa, bo przecież właśnie dlatego się tam znalazła. Żeby zabijać i zwyciężać. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: 1 Wto Wrz 30, 2014 5:48 pm | |
| Ciekawski Yves podszedł powoli do żyrandola, by sprawdzić cóż takiego się w nim kryje. Nie zdążył jednak odwrócić się twarzą do Mayi, bo choć usłyszał, że w pomieszczeniu pojawiła się druga osoba, nagle runęły na niego dziesiątki ostrych jak brzytwa kryształków. Niektóre rozbiły się na podłodze, tworząc w pomieszczeniu ogłuszającą kakofonię dźwięków, jednak część z nich raniła czoło, policzki i szyję trybuta, rozcinając ją płytko i powodując, że zaraz cała jego twarz zalała się krwią. Maya uniknęła losu przeciwnika, ponieważ stała w bezpiecznej odległości.
Maya, minęły ponad 24 godziny od odpisu Yvesa, nie musisz więc teraz czekać na swoją kolejkę, możesz odpisywać. Na Arenie zapada wieczór, pierwszy dzień Igrzysk powoli dobiega końca. |
| | | Wiek : 19 lat Przy sobie : Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe
| Temat: Re: 1 Wto Wrz 30, 2014 6:32 pm | |
| Po chwili czekania trybutka zrozumiała, że coś innego musiało przyciągnąć uwagę chłopaka, ponieważ wciąż stał do niej plecami. Czekała więc dalej, nie wiedząc, co może kryć się w tym pomieszczeniu. Na podstawie doświadczenia wyniesionego z poprzedniego pokoju przeczuwała, że pustka może być jedynie pozorna i że niemal na pewno kryje się za nią coś więcej. Rzadko kiedy wszystko jest takim, jakim się wydaje. Dlatego postanowiła zaczekać, bo jeśli miał zdarzyć się następny wypadek, większym prawdopodobieństwem było iż to właśnie on znajdzie się w jego centrum. Nie musiała czekać długo. Gdy chłopak podszedł pod żyrandol, w jednej chwili wysypał się z niego deszcz kryształków. Wiele z nich rozbijało się o podłogę, powodując okropny hałas roznoszący się po całej sali i docierając do uszu dziewczyny, sprawiając, iż Maya zakryła uszy dłońmi. Wciąż jednak nie spuszczała wzroku z chłopaka, który stał się ofiarą ostrych kawałków, które opadając z sufitu rozcinały jego twarz. Momentalnie w miejscu rozcięć pojawiła się krew, która zdobiła jego policzki i szyję. Dziewczyna patrzyła na całą scenę zafascynowana. W jej oczach strumień odłamków szkła wyglądał naprawdę pięknie, nawet jeśli był fatalny w skutkach. Musiała przyznać, że trochę jej ulżyło. Gdy chłopak upadł na ziemię, opuściła nóż wiedząc, że nie zagraża jej w aż tak wielkim stopniu jak wcześniej. Podejrzewała jednak, że cokolwiek to spowodowało, nie wyrządziło mu wielkiej krzywdy, choć krwi przybywało. Największe zagrożenie wciąż stanowiła sala oraz to, co może się w niej kryć. Mimo to postanowiła zaryzykować i ulżyć cierpieniom trybuta. Nie mogła przecież patrzeć, jak ten biedak męczy się na ziemi. Gdy wszystko opadło powoli zaczęła posuwać się do przodu, obserwując i nasłuchując. Ignorowała ciągły ból w nodze, skupiając się jedynie na tym, aby wykonać zadanie jak najszybciej i uciec z pokoju, myśleć nad tym, że jej obecność po raz drugi w ciągu jednego dnia przyniosła śmierć. Ale czy nie taki jest tego sens? Nawet jeśli całe te Igrzyska są go pozbawione. Idąc zauważyła, że jej kroki są o wiele głośniejsze niż były normalnie, przez co miała wrażenie, że w każdej chwili przedstawienie może zacząć się od nowa. Nie chciała tracić czasu na ckliwe przeprosiny czy prośbę o zrozumienie. Pochyliła się nad trybutem patrząc, jak chwyta się życia, ostatniej deski ratunku. Niestety, ona nią nie była. Nie mogła mu pomóc, mogła jedynie ulżyć jego cierpieniu, ale nie mogła utrzymać go przy życiu. Uśmiechnęła się jak najładniej potrafiła, przykładając ostrze jednego z noży do jego i tak już poranionej i zakrwawionej siły. Wprawnym ruchem (jej dłoń nie zadrżała ani razu) wykonała cięcie, pogłębiając nacięcia powstałe w wyniku szklanego deszczu. Tak jak w pierwszym przypadku nie sprawdziła, czy chłopak na pewno nie żyje. Założyła, że tak – jeśli nie zabiły go kryształki, na pewno zrobiła to samo. Nie próbowała nawet tłumaczyć sobie tego czynu, jej serce w ciągu jednego dnia zdążyło zamienić się w kamień, a przynajmniej w chwilach, w których chodzi o odebranie życia. Podniosła się, w ostatniej chwili zabierając ze sobą dobytek chłopaka i szybkim krokiem udała się do wyjścia. Kątem oka zauważyła, że na mokrej już sukience wykwitły czerwone plamy, a jej dłonie brudne są od kleistej mazi. Teraz już bez oporu przyłożyła je do ubrania, pozostawiając krwisty odcisk z obu stron na wysokości bioder. Brudny nóż z powrotem przypięła do paska i najzwyczajniej w świecie wyszła, dostrzegłszy jeszcze, że w sali pociemniało odkąd się tam zjawiła. Czyżby właśnie udało się jej przeżyć pierwszy dzień? |zt Mam nadzieję, że mogę tak zrobić i nie będzie z tym żadnych problemów... A jeśli nie, to przepraszam |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: 1 Wto Wrz 30, 2014 8:04 pm | |
| Po wyjściu Mayi Yves jeszcze przez około pół minuty resztkami sił walczy o życie, jednak z każdą chwilą słabnie coraz bardziej. Armatni wystrzał obwieszcza jego śmierć.
Maya, za zabicie Yvesa otrzymujesz połowę jego Punktów Popularności (2.1) i połowę PMG (214 PMG). Twój ekwipunek został zaktualizowany. |
| | |
| Temat: Re: 1 | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|