Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Przed ośrodkiem Pon Sie 18, 2014 9:39 pm | |
| Wydawać by się mogło, że nagła przemiana kostiumów trybutów w uniformy z Trzynastki nie zrobiła na Almie Coin najmniejszego wrażenia. Czyżby bagatelizowała ten gest zjednoczenia? Rydwany ruszyły w drogę powrotną, jednak w poczekalni już czekali Strażnicy Pokoju, zaalarmowani przez władze. Zanim Alex zdążył wyjść ze swojego pojazdu, postawny Strażnik złapał go mocno za ramię. - Pójdziesz teraz ze mną, chłopcze - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu. Delilah oraz Maya również mogły liczyć na uwagę ze strony mundurowych, którzy w podobnym geście nakazali im iść za Alexem. Pozostali trybuci zostali odprowadzeni do swoich apartamentów, usunięto im także lokalizatory i polecono, by tej nocy nie opuszczali już łóżek.Alex, Delilah, Maya - zapraszam tutaj. Cała reszta jest już wolna. Punktacja za paradę zostanie ogłoszona niebawem. Informacja o szkoleniu pojawi się jutro, na razie nie możecie jeszcze pisać w sali treningowej. |
|
Wiek : 17 lat Zawód : Leży i pachnie na pół etatu. Przy sobie : Trzy banany, łyżka, antybiotyk, ząbkowany nóż, zapałki, igła z nitką Obrażenia : Obtarte kolana, poparzone, ale opatrzone łapki, skręcona kostka, a poza tym to nadal jej cycki nie urosły.
| Temat: Re: Przed ośrodkiem Wto Sie 19, 2014 2:15 am | |
| /post po fakcie, jestem zajebista, ale mea culpa, nie bijcie
Nawet nie zauważyłam, kiedy rozmowa z Lucy się zakończyła, a ona sama oddaliła się do swojego rydwanu. Oby moje roztargnienie skończyło się jak najszybciej, bo w takim stanie na arenie sobie raczej zaszkodzę, niż pomogę. A jakoś nie zbierało mi się mimo wszystko na śmierć z głupoty; ponoć głupi ma zawsze szczęście i na takie coś jak roztrzepanie się nie umiera. Ponoć. Kto wie, co mogło się zdarzyć podczas Igrzysk, los bardzo lubi sobie kpić, a takie okazje są dla niego wręcz wymarzone. Bądź co bądź, ta pogawędka trochę podniosła mnie na duchu, moja wiara w siebie urosła (szkoda, że przy okazji i ja nie urosłam, no bo być takim niskim w moim wieku to już są kpiny), więc wzięłam głęboki wdech, uśmiechnęłam się do siebie, po czym weszłam na rydwan pewnym krokiem i stanęłam twardo. Nawet wypięłabym pierś, żeby pokazać jak cholernie dumna z siebie jestem, niestety nie mam czego wypinać. Z przodu plecy, z tyłu plecy, ktoś tu stworzył mnie dla hecy. Chociaż Raphael starał się mnie nie zauważać oraz w ogóle na mnie nie patrzył, ja nadal trwałam w swoim jakże ambitnym postanowieniu i starałam się zabić go swoim wzrokiem pełnym grozy. Niestety musiałam po chwili przestać; ten gniew aż się wylewał z moich oczu, więc z tego wszystkiego poczułam, jak wysuwa mi się soczewka kontaktowa z oka. Kiedy już ją poprawiłam nie było czasu na powrót do torturowania wroga, który miał mnie totalnie gdzieś, bo poczułam silne szarpnięcie. Oznaka, że rydwan ruszył. A do moich uszu dotarł jakże słodki dźwięk słów mojego świeżo nabytego przyjaciela. - Martw się o siebie, bo sam możesz zlecieć z tego rydwanu. W końcu od czegoś masz te przeurocze skrzydełka na bucikach. - ja wiem, że nie powinnam sobie robić wrogów wśród ludzi wyraźnie silniejszych ode mnie, bo to głupstwo jak cholera. Ja wiem. Ale nie sposób się powstrzymać, kiedy mały diabełek siedzący w tobie aż wyrywa się do pyskówek. Moja wewnętrzna menda zawsze wygrywała, byłam wobec niej bezsilna. Zresztą, nigdy nie potrafiłam trzymać języka za zębami. Na samym początku (to jest jeszcze z dwadzieścia minut temu) miałam ochotę udawać, że to wszystko jest ponad mną, a ja jestem tu przez przypadek. Sama nie wiem czemu chciałam udawać panienkę, która wcale nie powinna tu być, że to karygodne i że się nie godzi. Nagle mnie oświeciło, że sztuczna duma i foch jak stąd do Dwunastki mi nie pomogą. Dlatego zmieniłam zdanie i nie stałam tam jak kołek. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech nr. 7 (czyli "jestem najsłodszą istotą na świecie"), po czym zaczęłam lekko machać do zebranych ludzi. Nie byłam na tyle odważna, by zrobić coś lepszego; wystarczyło, że moja sukienka przyciągała wzrok. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, co było w planach. Szybko chwyciłam za guzik i po chwili zastanowienia, czy aby na pewno powinnam, wcisnęłam go. Kwiaty na mojej sukience zaczęły stopniowo blednąć, zmieniając się w kolory szarości i czerni. Wydawało się, że więdną; zwijały się jakby nagle zabrakło im jakichkolwiek czynników potrzebnych do życia. W końcu wszystkie opadły, ujawniając szary strój z Trzynastki, którego tak bardzo nienawidziłam. Ciociu, czy teraz jesteś ze mnie dumna? Posłałam w kierunku podwyższenia mordercze spojrzenie i nagle przestałam się uśmiechać. Nie byłam jak ona. I nigdy nie będę. To wszystko jest naprawdę ponad mną. Jestem lepsza, bo rozróżniam dobro od zła. Jestem lepsza, bo dostrzegam to, czego nie widzą inni. Ja wiem, że poza czubkiem mojego nosa jest coś innego, mówią na to świat. I dopóki mogę, nie odwrócę od niego wzroku. Uniosłam ręce i odpięłam koronę, którą miałam założoną na głowie. Spojrzałam na nią z pogardą, wydawało się, że zgniotę ją w palcach ze złości. Nie byłam królewną. - Stary król nie żyje - zaczęłam cicho, bardziej do siebie niż do kogoś innego. W końcu cisnęłam koroną przed siebie ze wszystkich sił, starając się, żeby chociaż zbliżyła się do podestu, na którym stała prezydent. - Niech żyje królowa. Póki jeszcze może. |
|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Przed ośrodkiem Wto Sie 19, 2014 9:34 am | |
| Punktacja za paradę trybutów i ceremonię otwarcia została przyznana. Zapraszamy do tego tematu. |
|
| Temat: Re: Przed ośrodkiem | |
| |
|