Wiek : 17 lat Zawód : złodziej, przemytnik Przy sobie : nóż ceramiczny, trochę owoców, miska z sałatką, kilka kawałków ciasta, widelczyk do ciasta, łyżka, szkatułka, 6 tabletek do uzdatniania wody, plecak nr 3: jabłko, paralizator, śpiwór, zestaw plastrów i bandaży, leki przeciwbólowe; (kurs pierwszej pomocy, zwiększenie szansy na skuteczną obronę, zwiększenie szans na powodzenie podczas walki wręcz) Obrażenia : siniak na lewej skroni, powierzchowna rana na prawym ramieniu (zaklejona plastrem)
Temat: Sebastian Lyberg Nie Sie 03, 2014 6:44 pm
Sebastian Lyberg
ft. Florian Neuville
data i miejsce urodzenia
12 marca 2266, Kapitol
miejsce zamieszkania
Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
zatrudnienie
złodziej, przemytnik
Rodzina
Mama (Elisabeth Lyberg; właścicielka sklepu z różnościami), tata (Igor Lyberg, przemytnik), siostra (Annika Lyberg, 16 lat), ciotka (Eva Lyberg, pielęgniarka w KOLCu), kuzyn (Mathias Lyberg, 10 lat) i kuzynka (Hannah Lyberg, 10 lat). Upchnięci w jednym mieszkaniu, starają się żyć. Normalnie? A można inaczej?
Historia
Cześć, mamo darł się wniebogłosy świeżo narodzony Sebastian, cały zaczerwieniony z wrażenia i zaaferowany faktem, że otaczający go ludzie chyba nie do końca wiedzą, o co mu chodzi. A może wiedzieli? Uśmiechali się, nie? Nie wiedział jeszcze wprawdzie, co taki wyraz twarzy miał znaczyć, ale otaczała go dobra aura. Było trochę zimno w porównaniu do maminego brzucha, ale za to jak ciekawie! Gdyby mógł, to by się rozejrzał, ale raz, że jeszcze nie widział, a dwa, że zdołał ledwie dwa razy zawołać do mamy, gdy zabrano go na kąpiel, a potem zawinięto w kolorowy kocyk tak, że widać było co najwyżej zadarty nos. Bardzo go to bawiło. Kocyk był miękki, światło takie jasne, dźwięki tak inne. Pierworodny Lybergów był dzieckiem poczętym tak naturalnie, jak tylko było można. Żadne tam in vitro i inne sztuczne techniki, ale bardzo bliski kontakt kobiety - zwanej później mamą - oraz mężczyzny - określanym potem mianem taty. Kontakt bliski, intensywny i zupełnie nie przemyślany, przez co chwila namiętności okupiona była znacznie większą ilością chwil niedospania i irytacji. Sebastiana bowiem wszystko ciekawiło i choć rodzice raczej cieszyli się z jego aktywności, to gdy wył sobie radośnie kolejną z rzędu noc, nie skakali z radości. Mamo, mamo, mleko, masz jeszcze? Mamo, ale dlaczego już poszłaś? Nie chcę jeszcze spać, chcę ROZMAWIAĆ! Generalnie jednak mówiło się, że od dzieciaka był wystarczająco bystry, by być osobnikiem dobrze rokującym. Pokładano w nim wielkie nadzieje i widziano przyszłego ministra. Oczywiście, zawsze tak to wygląda - wyidealizowanie dziecka, wielkie plany, nie zawsze współmierne z pragnieniami małoletniego. W rzeczywistości bowiem mały Sebastian ministrem nie chciał zostać, bo... Bo, prawdę mówiąc, nie wiedział jeszcze, kim chce być. Będąc dzieckiem umiarkowanie zdolnym, ale niezbyt chętnym do nauki tego, co go nie interesowało, nie zastanawiał się nad życiem, wszechświatem i całą resztą. Chodził do szkoły, skoro było trzeba, odwiedzał ciocię, choć jej dzieci zawsze działały mu na nerwy, wracał do domu, by zjeść ciepły obiad. Było miło, naprawdę przyjemnie. A potem przyszła Rebelia. Skoro Lyberg nad niczym się nie zastanawiał, to polityka również niewiele dla niego znaczyła... Pozornie. Chłopak nie był przecież głupi. Widział. Może nie wszystko rozumiał, ale pojmował wystarczająco wiele, by w obliczu walk stanąć po stronie rebeliantów i... Wylądować w getcie dokładnie tak, jak jego rodzina. Szesnastolatka, który dostrzegał niesprawiedliwość systemu, nikt nie zauważał. Bo i jak? Przecież nawet nie był wybitnym wojownikiem. Owszem, był szybki, umiał wykorzystywać cienie, bić się czy udzielać pierwszej pomocy, ale takich jak on było wiele. Nikt nie zapamiętywał jednostek, a gdy przyszło do segregacji ludności, wciąż był narodzonym w Kapitolu. To, że cała rodzina - poza nim, to jasne - popierała dotychczasowe zasady, nie mogło mu pomóc. Getto zaś było innym światem. KOLC. KOLC, w którym zwinne palce, szybkie nogi i nieco odwagi (brawury?) nagle znalazły zastosowanie. Podczas, gdy ciocia Eva wykorzystała swe wykształcenie i podjęła pracę pielęgniarki, a mama Elisabeth założyła sklep - który później okazał się być strzałem w dziesiątkę - tata Igor wraz ze swym pierworodnym zaczął działać. Kraść. Przemycać. Robić to, co pozwalało najłatwiej ustawić się w ciągu tych pierwszych, najtrudniejszych dni i tygodni. Istotę złodziejstwa każdy rozumie - ot, kradzieże kieszonkowe, szabrowanie, włamania - jeśli zaś chodzi o przemyt, ten, oczywiście, nie wiązał się z wychodzeniem z getta. To po prostu było niewykonalne. O co więc chodziło? O nawiązanie kontaktów z tymi z zewnątrz? O odwagę, by podejść pod sam mur dzielnicy, odebrać to, co zostało przyniesione przez dobre dusze i dostarczyć, gdzie trzeba. Wiele osób się tym parało, ale jeszcze więcej zwyczajnie się bało. To im pomagali Lybergowie, dostarczając potrzebne rzeczy... Cóż, część z nich. Pozostałe znaleziska, te ciekawsze, lądowały na sklepowych półkach u Elisabeth. W końcu każdy tutaj chciał poprawić swe warunki bytu, prawda?
Charakter
Sebastianów jest dwóch, przed i po Rebelii. Niby ci sami, ale jednak trochę inni. Sebastian przed to ten ambitny, empatyczny, towarzyski. Ten, który nigdy nie osądzał zbyt prędko i nie spychał na margines tych, których tak łatwo było szufladkować jako klasę gorszą. Ten, który, nietypowo jak na przedstawiciela Kapitolu, nie fascynował się dziwacznymi strojami czy operacjami plastycznymi i ten, który bardzo starał się, by Igrzyska go nie bawiły. Oglądał je, każdy je wtedy oglądał. Poza jednak niektórymi momentami, podczas których zwyczajnie nie dało się nie czuć rosnącej ekscytacji, siedział z grobową miną. Lyberg był wystarczająco rozsądnym, by pomimo własnego dobrobytu dostrzegać niesprawiedliwość systemu, by nie zamykać oczu na cierpienie innych. Sebastian po nadal jest ambitny, empatyczny, towarzyski, nadal uważa, że system sprzed rządów Rebeliantów był zły. Nadal nie osądza zbyt prędko i nadal nie przepada za chirurgicznym zmienianiem swego ciała. Teraz jednak towarzyszy mu także żal. Gorycz niesprawiedliwości, w obliczu której go postawiono. Nie jest to uczucie na tyle silne, by wzniecać w nim chęć buntu, ale wystarczające, by niektóre noce były szczególnie trudne. Wystarczające też, by przekuć je w bardzo silną chęć przetrwania - za każdą cenę. Ryzyko wiążące się z przejmowaniem rzeczy przynoszonych z zewnątrz nie gra roli. W kradzieżach nie widzi nic złego - bo przecież postrzega getto jako dżunglę, w której przetrwają tylko ci, którzy umieją przewartościować swe hierarchie wartości. A jednak wciąż zbyt często widzi tych, którzy tego nie potrafią. Przywiązani do piękna i luksusu, pełni urazy wobec Rebeliantów, nie dostrzegają swych błędów i nie widzą, że sami są sobie winni. Co z takimi? Sebastian pomaga im jak każdym innym. Na tyle, ile może, by samemu nie tracić. Bo w końcu jest jakaś hierarchia wartości. Najpierw on, potem rodzina i ich dobrobyt, potem inni. Rebelianci? Coin? Wciąż uważa, że mieli rację, chociaż coraz częściej zastanawia się nad tym, czy rzeczywiście cokolwiek się zmieni. Czy nie skończy cię na tym, że bogaci staną się biednymi, a biedni bogatymi.
Ciekawostki
[] Jest złodziejem wszechstronnym, ale to włamania idą mu najlepiej. Otwieranie zamków same w sobie jest jego hobby - połączenie tego z wynoszeniem rzeczy z otwartych pomieszczeń przyszło całkiem naturalnie. [] Jest szybki i wystarczająco zwinny, by chcąc zyskać chwilę samotności, z dala od szarości życia w getcie, wspiąć się na jeden z dostępnych dachów i z tamtej perspektywy oglądać miasto. Potrzebuje takich momentów nie tylko po to, by się wyciszyć, ale także by układać sobie w głowie to, co zrobił, usłyszał, zobaczył. Proces przewartościowania pewnych rzeczy nie jest szybki i w Sebastianie wciąż trwa. [] Ma smykałkę do nowych technologii. Gdyby było mu dane, skończył by pewnie studia biotechnologiczne. [] Nie pije alkoholu, za to pali papierosy - nie nałogowo jednak, a raczej na szczególne okazje. [] Ma dość życia w ścisku. Nigdy tego nie okazał i nadal tego nie robi, ale towarzystwo ciotki i jej potomków (którzy to zamieszkali z nimi zaraz po utworzeniu getta, w przekonaniu, że w grupie będzie żyło się łatwiej) niebywale działa mu na nerwy. Gdyby mógł, to by się wyniósł, wciąż jednak powstrzymuje go przed tym sumienie sugerujące, że jest im potrzebny tam, na miejscu. [] Choć ojciec w chwilach słabości sugerował, że być może powinni zrezygnować ze złodziejskiego fachu, Sebastian nie odczuwa takiej konieczności. Wie, że zapewne jest to złe, ale każdy orze jak może, nie tak? Dzięki nim sklep matki prosperuje nieco lepiej, niż inne, co jest dla młodego Lyberga wystarczającym argumentem, by nie tylko nie rezygnować ze swego fachu, ale wręcz się w nim doskonalić. [] Nieźle operuje nożami - od najbardziej prymitywnych scyzoryków po bardziej niebezpieczne noże o długich ostrzach - za to zupełnie nie zna się na broni palnej. Prawdę mówiąc, nie strzelał nawet z procy. Ostatecznie, podejmując się przemytniczego i złodziejskiego fachu, zdecydował się postawić na to, co przychodzi mu najłatwiej - w danej chwili prezentuje więc styl skrytobójczy, zwany czasem tchórzliwym. Więcej myśli przyczajony w kącie niż atakuje, natarcie na konkurencję przeprowadzając wtedy, gdy jest pewien, że szanse porażki są zniesione do minimum.
Ashe Cradlewood
Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
Temat: Re: Sebastian Lyberg Nie Sie 03, 2014 7:07 pm
Karta zaakceptowana!
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz paczkę papierosów, wytrych i łom. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.
Uwagi: Po karcie Mer wiedziałam od początku, że i ta będzie dobra, i nie przeliczyłam się. <3 Nadal jestem pod wrażeniem Twojego stylu, ale słodzić już nie będę, pożyczę tylko powodzenia na Igrzyskach! (: