| Temat: Claire Atterbury Nie Maj 12, 2013 10:33 pm | |
| Claire AtterburyElle FanningIMIĘ: Claire NAZWISKO: Atterbury DATA URODZENIA: 19 lipca 2269 r. MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Kapitol ZAJĘCIE: pomoc uciśnionym Frances Atterbury - matka dziewczyny. Chociaż odeszła od rodziny niedługo po jej narodzinach, zwykły się widywać jeszcze parę lat później i żyły raczej w dobrych, przyjacielskich stosunkach. A Claire nigdy nic jej nie zrzucała, ani nie obarczała winą za opuszczenie rodziny, nie umiała. Chociaż widziała, że powinna. Ethan Atterbury - Ojciec, i jednocześnie jedna z niewielu osób, które dziewczyna darzyła szczerą niechęcią, miejscami zakrawającą na nienawiść. Pomimo wszystko, zwykła się trzymać myśli, że zły człowiek, jest jedynie człowiekiem zagubionym, któremu potrzeba jest pomoc. A Ethan nie był odstępstwem. Noah Atterbury - Starszy brat Claire, zawsze troszczący się o swoją młodsza siostrę. Co prawda ich relacje nieco pogorszyły się podczas wojny, to jednak nie znaczy, że nie mogą na sobie polegać. Colin Atterbury - Drugi brat, Claire, z którym była równie bardzo zżyta co z Noah. Niestety, zginął podczas rebelii. Drobna i niepozorna siedzi wciśnięta w skórzane siedzenie. Pociąg mknie w zastraszającym tempie, a obraz przesuwający się za szybami praktycznie zlewa się w jedną kolorową plamę. Nie sposób przez to rozpoznać, w którym dystrykcie aktualnie się znajduje. Jednego jest pewna, nie jest to Czwórka, miejsce w którym się wychowała i z którym była niewyobrażalnie związana. Jednak zostawiała to wszystko za sobą, dom, Trzynastkę, starych przyjaciół, nawet rodzinę, całą przeszłość. Może nie całkowicie z własnej woli, ale wybierała się do lepszego miejsca, przynajmniej w jej przekonaniu, i przynajmniej na razie. A o celu jej destynacji mówiła jedynie tablica informacyjna umiejscowiona nad drzwiami przedziału. Kapitol. Uśmiechnęła się jeszcze raz w milczeniu podnosząc na nią wzrok. Kto by pomyślał, że któregoś dnia życie zaprowadzi ją własnie w to miejsce? Każda podjęta decyzja, nawet nie przez nią, doprowadziła ją dokładnie tutaj, gdzie była i gdzie będzie. Entuzjazm towarzyszył jej nawet nie od wejścia do wagonu, a od chwili kiedy oficjalnie zostało oznajmione, że mieszkańcy Trzynastego dystryktu zostaną przeniesieni do stolicy. Jednak teraz, kiedy w tak zastraszającym tempie zmniejszał się dystans dzielący ją od jej wymarzonego miasta, jednocześnie wzrastała niepewność i lęk. Nie będzie tam sama, już na peronie ma odebrać ją jej matka, i po mimo, że nie widziała jej od dobrych paru lat, to raczej nie to jest powodem strachu, który jej towarzyszył. Może to ogrom miasta, kompletna zmiana otoczenia, aura jaką roztacza, albo strach przed tamtejszymi ludźmi. Albo - przed tym, kim może się stać tamtejszy mieszkaniec. Nigdy nie imponowali jej kapitolińczycy, co prawda ich wymyślna moda czy kuchnia, były tak tropikalne i odmienne, że chcąc nie chcąc fascynowały dziewczynę z 'prowincji'. Ale to raczej same miasto, a nie jego obywatele tak ją pociągało i jednocześnie przerażało. Zaraz jednak uświadamiając sobie to po raz kolejny westchnęła cicho, spuszczając wzrok na ściskany w rękach album. To jedyna pamiątka która została jej po rodzinie. Co prawda, jej połowa wciąż żyła, ale to nie znaczy, że wszystko było w porządku. Bo nie było Nie ma też sensu, aż nad to rozwodzić się w kwestii jej biografii. Jej życie nigdy nie było usłane różami, chociaż ona zawsze przybierała dobrą minę do złej gry. Była urodzoną optymistką i przez cała życie robiła to, czego nauczyli ją bracia, gdy tylko los wymierzało jej siarczysty policzek, ona nadstawiała drugi. Ojciec alkoholik widocznie obrał ja sobie jako swój główny cel, cel swojej agresji i choroby. I przez jedenaście lat swojego życia niosła ten krzyż. Wspierana pod każdym kątem przez braci dawała radę, i sama tak naprawdę wprowadzała do domu najwięcej ciepła, którego nie sposób było ugasić. Na dodatek, przez wszystkie te lata, swoją życzliwą i otwartą postawę, nazbierała całe grono przyjaciół, którzy z czasem stali się dla niej drugą rodziną. Mając tyle życzliwych i wspierających Cię ludzi, nie sposób było się załamać. I chociaż jako osoba, która pochodziła ze zawodowego dystryktu, a całkowicie nie radząca sobie jeżeli chodzi o walkę, mogłaby być wykluczona ze społeczeństwa, to w jej przypadku było całkowicie odwrotnie. A jej odmienność spotykała się z pozytywnym odbiorem. Wracając jednak do domu i rodziny - po ponad dekadzie, życia z kimś kogo wstydziła się nazwać 'ojcem', miała nastąpić zmiana. I chociaż chciała to nazwać zmianą na lepsze, to uważała, że przemoc i śmierć nigdy nie jest rozwiązaniem. Pomimo tego, nie odezwała się, kiedy Noah wysyłał mężczyznę na tamten świat, tak samo, jak milczała przez następne lata. Czuła wobec niego wdzięczność, która jednocześnie budziła w niej odrazę do samej siebie. Rodzina była dla niej najważniejsza, a w obecnej chwili, nie miała już praktycznie obu rodziców. Jednak żyła i nie narzekała, mogło być gorzej. I było, kiedy Noah zgłosił się na trybuta. Był to moment, w którym została złamana. Cała jej życiowa radość, całe motto z nadstawianiem policzka straciło sens, kiedy to jej brat sam go jej 'wymierzył'. W tym momencie powiedziała 'dość'. Nie chciała więcej walczyć i udawać, że wszystko jest w porządku. Zamknęła się w sobie i jedynie czekała na powrót chłopaka, aby wylać wszystkie żale. W tym momencie jednak stało się coś, o co nigdy by go nie podejrzewała. Wybuch jego uczucia do trybutki z Drugiego Dystryktu. Z początku przyjęła to jedynie jako jego taktykę, z czasem jednak stopniowo utwierdzała się, że to coś więcej. I chociaż nigdy nie powiedział tego na głos, to wystarczyły jej te wszystkie gesty, spojrzenia i pocałunki transmitowane na żywo. I chociaż chciała aby nie okazało się to prawdą, to przeczuwała, że chłopak wcale nie ma w planach powrotu do domu. Jednak miała szczęście, zaledwie parę dni później wybuchła rebelia. Nie mogła zaprzeczyć, że cała ta idea przerażała ją. Samo słowo wojna działało na nią paraliżująco. Była odważna, ale w zaciszu domowego ogniska. To była jej własna tragedia i patrząc na rozmiary tego co się szykowało - wcale nie taka duża. Za to myśl o konflikcie zbrojnym była ponad jej siły. Na dodatek ta wiadomość zbiegła się ze śmiercią jej brata, Colina. Przez co przej najbliższe tygodnie albo miesiące borykała się z czymś co w jej mniemaniu było depresją. Zobojętniała na wszystko co działo się w jej otoczeniu, zaczęła się buntować przeciwko stanie rzeczy i można by nawet powiedzieć, że zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Jednak nie na stałe, już po paru miesiącach tego nieszczęsnego letargu postanowiła wziąć się w garść, bezczynność doprowadzała ją do szaleństwa, więc mimo wszystko zgłosiła się do pomocy w szpitalu, głównie przy dzieciach i głównie jako 'nieprzeszkolony' psycholog, ale optymizm i jej delikatność powoli wracały i miały kojący wpływ na jej podopiecznych. Tak miała przeżyć do końca wojny, po cichu. Cały ten czas czuła, jak wewnątrz przybywa jej lat, chociaż wciąż w papierach miała wpisane ich zaledwie czternaście. I chociaż życie miało już nie wyglądać tak jak kiedyś, wciąż starała się dostrzegać nowe perspektywy. Może w końcu po wszystkich nieszczęściach i wyzwaniach, z którymi musiała się zmierzyć, wreszcie los był po jej stronie. Musiał być - w końcu była w drodze do Kapitolu, a cała stolica zdawała się wprost krzyczeć 'Niech los zawsze Wam sprzyja!'.AMBITNA raz obrany cel, pozostaje z nią już na zawsze. Można by powiedzieć, że po nocach prześladują ją rzeczy, których nie może osiągnąć. Nigdy też łatwo nie rezygnuje ze swoich marzeń. Co prawda, Trzynastka zdusiła w niej wiele z nich, ale równie dużo w tym czasie się zrodziło. A teraz, kiedy już nic nie powinno ją powstrzymać, jest na dobrej drodze do ich zrealizowania. BEZTROSKA patrząc na jej biografię, chciałoby się uznać, że ta cecha jest całkowicie nie trafiona, chociaż może nie tyle, co po prostu - nie ma prawa bytu. Po tym, ile przeszła, zważając również na jej młody wiek, aż chce się powiedzieć - nie, ktoś kto tyle przeszedł na pewno stracił już coś takiego. Jednak nie, może tymczasowo, ale z każdym dniem jej beztroskość wraca do niej, nawet ze zdwojoną siłą.BOJAŹLIWA co prawda, przez całe życie starała się grać twardą - to jednak była najzwyczajniej gra. I zdecydowanie mogłaby dostać za tą rolę Oscara. O ile przed ludźmi wyglądała na nieustraszoną, mogącą stawić czoła wszystkiemu, o tyle w środku drżała na samą myśl o połowie swoich problemów. Nie chciała dać jednak po sobie niczego poznać. Nawet w czasach rebelii i wojny, przybierała maskę bijącą niewzruszeniem, jedynie wewnątrz przeżywając dramat.CZUŁA I DELIKATNA jeżeli chodzi o jej usposobienie, ostrożna w swoich działaniach, nadzwyczaj cierpliwa. Wyrozumiała. Idealnie nadaje się do pracy z dziećmi, czym zresztą zajmowała się w Trzynastce jak i jeszcze w Czwórce, kiedy to charytatywnie pomagała w domu komunalnym. Z pewnością jej delikatność ma również związek z jej nastawieniem do Igrzysk. Całe przedsięwzięcie jest dla niej barbarzyństwem, na dodatek nie wyobraża sobie siebie, biorącej w nich udział. Kompletnie się do tego nie nadaje, więc słysząc o rebelii odetchnęła z ulgą.ROMANTYCZKA całkowicie! Odkąd tylko pamięta marzy o rycerzu w lśniącej zbroi, którego kiedyś spotka, aby odnaleźć swoje szczęśliwe zakończenie. Z czasem jednak przekonuje się, że rzeczywistość jest bardziej brutalna i szanse na prawdziwą miłość od pierwszego marzenia wynoszą tyle samo, jak prawdopodobieństwo, na pokój na świecie. Pomimo wszystko, nie przestała o tym marzyć, uwielbia melodramaty i romanse pod każdą postacią, filmu, książki, opowieści czy plotki. A małżeństwo z rozsądku, jest dla niej równoznaczne ze samobójstwem.IRYTUJĄCA zdecydowanie bywa, szczególnie kiedy wpadnie w słowotok, albo przesadzi ze swoim zachwytem. Zdarza jej się, że jest natrętna i nie można się od niej odczepić. Jest do bólu pomocna, czasami bardziej przy tym szkodząc, niż poprawiając sytuację. Zawsze jednak ma dobre intencje.ENTUZJASTYCZNA jak już wcześniej powiedziane - ekscytuje się praktycznie wszystkim. Od słońca, którego nie widziała od paru miesięcy, przez sukienkę zobaczoną na wystawie, po wyjazd do Kapitolu. Jej entuzjazm bywa zaraźliwy, ale przede wszystkim denerwujący. I jeżeli ktoś wytrzyma z nią parę godzin, podczas jej radosnego trajkotania, powinien dostać pokojową nagrodę Nobla.ROZPUSZCZONA I NAIWNA oczywistym było, że przez bycie oczkiem w głowach braci, co najmniej nieco się zepsuje. I przez wiele lat żyła z przekonaniem, że po prostu wiele rzeczy jej się należy, ot tak. W ten sposób została wychowana, więc to poniekąd nie jej wina. Z brutalną rzeczywistością zetknęła się w Trzynastce, kiedy to uświadomiła sobie, że życie nie zawsze będzie dla niej wyrozumiałe. I o ile zawsze każde cierpienie czy smutek był jej wynagradzany, teraz miało się to skończyć. Jednak już wcześniej, pomimo swojego rozpuszczenia wiedziała, że biedniejszym, duchem czy materialnie, należy się pomoc. Dlatego też, nigdy nie miała uprzedzeń względem innych, tak jak to zwykle bywało w zawodowych dystryktach.NIEŚMIAŁA I WRAŻLIWA chociaż jest ogólnie lubiana, to kontakty z ludźmi nie przychodzą jej zbyt łatwo, a początki znajomości są dość trudne. Jest też (nad)wrażliwa, przez co życie w tych, a nie innych czasach jest dla niej nadzwyczaj trudne. Nie można ukrywać, że życie nie będzie obchodziło się delikatniej z kimś, tylko dlatego, że ta osoba ma mniejszą odporność na ból. - przez sześć lat ćwiczyła balet, przestała dopiero kiedy rozpoczęła się rebelia. - uwielbia listy, zwykła pisać nawet takie zaadresowane do siebie i otwierać po paru miesiącach czy latach. - jest zakochana w Kapitolu, jego przepychu i ekstrawaganckości, a przeprowadzka do niego to spełnienie jej marzeń. - ma dość staroświeckie poglądy dotyczące związków. - może się to wydawać nieco dziwne, ale uwielbia godzinami przesiadywać na plaży, nie robiąc kompletnie nic poza wpatrywaniem się w morskie fale. - po mimo treningów, średnio radzi sobie z bronią i nie lubi jej używać. Jedynie nie najgorzej posługuje się łukiem i oszczepami, ponieważ czuje się poważnie zagrożona podczas walki wręcz. - dlatego też uważa, że nazywanie jej "Zawodowcem" jest całkowicie nie trafione. - nie można ukrywać, że pomimo swojego dobrego usposobienia, odetchnęła z ulgą po tym, jak kapitolińczycy zajęli miejsca dystrykczyków w Igrzyskach. - świetnie biega, można powiedzieć, że to rodzinna zdolność. - jest nazbyt przesądna i nałogowo czyta horoskopy. - szybko się zauracza, ale nigdy nie była zakochana. - często spuszcza wzrok podczas rozmowy i rumieni się zupełnie bez powodu. - kompletnie nie ma orientacji w terenie. - chciała zostać aktorką, ale w Czwórce miała małe szanse na spełnienie tego marzenia. - cierpi na hematofobię, ale pomimo tego upierała się, aby podczas wojny pomagać w szpitalu. - nie jest pacyfistką, ale sama nie wyobraża sobie wziąć czynnego udziału we wojnie. - jest uzależniona od herbaty. - za to nie cierpi alkoholu, ponieważ uważa, że przez niego rozpadła się jej rodzina. - nigdy tez nie paliła papierosów.
|
|