|
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Zbombardowane lotnisko Sob Maj 04, 2013 6:05 pm | |
| Nie, nie znajdziecie tu gotowych to startu poduszkowców, jest za to sporo części i pozostałości po bombardowaniu, których nadal nikt nie usunął, więc jeśli lubisz majsterkować - z pewnością będziesz mieć na czym zawiesić oko. Kiedy już przebrniesz przez siedlisko szczurów. I o ile nie przeszkadzają Ci resztki gnijących zwłok. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Czw Lut 27, 2014 1:52 pm | |
| | bilokacja, po spotkaniu z Jazz
Wyglądało na to, że jej prośby wreszcie zostały usłyszane, bo kilka dni temu dostała wiadomość o planowanej na dziś pierwszej nauce jazdy. Oczywiście instruktorem miał być ktoś przydzielony przez Rząd, ale Cordelia wyjątkowo nie narzekała, zadowolona z perspektywy zostania kierowcą. Nie mogła przecież wiecznie gnić w domu Zywcięzców i czekać na koronację, nuda mogłaby popchnąć ją do czynów nie do końca legalnych. Druga wizyta na fałszywych papierach w Kwartale mogłaby skończyć się źle. Panna Snow stawiła się w umówionym miejscu o umówionej godzinie, przyjeżdżając na miejsce zamówioną taksówką. Widząc zbombardowane lotnisko, czyli część miasta, które przecież kochała, zacisnęła pięści i nie mogła powstrzymać potoku obelg pod adresem Coin, które zalały jej myśli. Nie odważyła się wymówić ich na głos, bo oto dostrzegła chyba swojego instruktora, tuż obok samochodu, na którym miała się uczyć. -Dzień dobry - przywitała się, podchodząc bliżej. - Jestem Cordelia Snow. Pan jest instruktorem, tak? Miała nadzieję, że pomimo tego, iż miała do czynienia z kimś przysłanym przez Rząd, nie trafi na jakiegoś nawiedzonego ex-żołnierza, który nienawidził jej dziadka, więc teraz z przyjemnością przyjął tę robotę by mógł wykończyć ją... Snow, skończ z tą paranoją. Rozejrzała się dookoła i musiała jednak przyznać, że wybór miejsca okazał się trafny. Gruzy usunięto, a przed nimi rozpościerał się plac idealny do manewrów. Czego chcieć więcej?
|
| | | Wiek : 41 Zawód : Żołnierz
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Czw Lut 27, 2014 2:08 pm | |
| ---> z koszar pewnie
Oczywiście że się stawił, siedział, właściwie stał oparty o maskę z papierosem w zębach i koma w kieszeniach kurtki. Gdy taksówka podjechała zmrużył oczy, och miał nadzieję że nie przyjedzie , zrezygnuje, odechce się jej jak każdą zwykłą zachciankę. Gdy wyszła z samochodu stwierdził że nie miał racji zmieści się w samochodzie, cholera! Za co on tu musi być?! - Straggler - mruknął wypuszczając dym z płuc, nie spóźniła się, była punktualnie, nie było za co ją opieprzyć na dzień dobry, była młodsza od Yad, kurwa no za niańkę słowo daje. - Nooo można tak powiedzieć, że jestem z przydziału nie pchałem się tu ale najwidoczniej w koszarach mnie mieli dość - rzucił, właściwie burknął, rozejrzał się dookoła po pustym lotnisku. Tak szukał latarni, kamieni, innych dziwactw o które mogli rozwalić samochód. Nie było uff idealna przestrzeń. - Mam nadzieję, że umiesz jeździć, a ja tu jestem tylko po to aby pilnować samochodu? Tak? - dodał rzucając kiepa na ziemie i ruszając w stronę drzwi pasażera. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Czw Lut 27, 2014 3:12 pm | |
| Nie wyglądał na takiego, który chciałby jej zrobić krzywdę, dlatego Cordelia postanowiła się wyluzować. Był oschły, ale stanowczy. Nie będą się przecież zaprzyjaźniać, więc na instruktora nadawał się w sam raz. Nie wiedziała, czy może pozwolić sobie na jakiś żart odnośnie koszar, dlatego wolała trzymać język za zębami i na początku poobserwować Stragglera i postarać rozgryźć go w miarę szybko, aby ich dalsza współpraca przebiegła bez zarzutu. Podążyła za jego spojrzeniem, a gdy zadał jej pytanie, ich wzrok spotkał się ponownie. -No niestety, nie będzie tak kolorowo - nie miała zamiaru owijać w bawełnę, nie chciała też robić z siebie nie wiadomo kogo. Nigdy nie siedziała za kierownicą, przyzwyczajona do szoferów albo własnego ojca - Dziś będzie ten pierwszy raz, kiedy usiądę za kółkiem. Zazwyczaj szybko uczyła się nowych rzeczy, dlatego dziś także miała nadzieję nie zrobić z siebie kompletnej idiotki. Kto wie, może to wszystko okaże się o wiele prostsze, niż myślała. -Budowę samochodu mniej więcej znam - oświadczyła, bo przecież wiedziała, gdzie wlać paliwo, gdzie sprawdzić olej, czytała o tym przed wyjściem z domu - Ale resztę proszę tłumaczyć od podstaw. Podeszła do samochodu i otworzyła drzwi kierowcy, a następnie wsiadła i spojrzała sceptycznie na wszystkie znaczki na desce rozdzielczej.
|
| | | Wiek : 41 Zawód : Żołnierz
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Czw Lut 27, 2014 3:32 pm | |
| O kurwa tyle pomyślał a jego ręce opadły niemal do samego asfaltu. I ciągną je za sobą do samochodu, siadając obok dziewczyny. Wziął głęboki oddech słysząc jej słowa. Rób co musisz zrób to dobrze więc szybciej załatwisz temat, nie pyskuje do ciebie, jest o dziwo grzeczna, plotki o niej w koszarach może były nie prawdziwe, może da się to jakoś przeżyć, może jest pojętna i faktycznie chce się nauczyć jeździć a nie tylko zawraca dupę. Skup się Straggler. Trzasnął drzwiami, a zaraz potem oparł się o nie. Zaczął mierzyć wzrokiem dziewczynę, jakby zastanawiając się od czego zacząć. - Mniej więcej tu jest kierownica do kierowania, gaz do gazowania, hamulec do hamowania, sprzęgło do sprzęgania i biegi, a najważniejsze z nich to gaz i kierownica - rzucił uśmiechając się tajemniczo. Och jaki to z niego nauczyciel wspaniały. - No co chyba chodzi o to aby poruszać się do przodu nie... dobra słuchaj Cordelio, tak? - podniósł brwi jakby pytał ją czy na pewno dobrze pamięta jak się nazywa, przecież mógł zapomnieć, a i "paniać" do niej nie miał zamiaru. Po pierwsze nie miał tego w zwyczaju, a po drugie nie miał tego w zwyczaju. - Tak jest jedynak, dwójka, trójka, czwórka, piątka - pomachał kilak razy dźwignią biegu - przy każdej zmianie pozycji wyłączasz sprzęgło lewą nogą ooo tam - jego ręka znalazła się gdzieś między kolanami dziewczyny po czym zamilkł na chwilę zmrużył oczy patrząc na nią, ewidentnie nad czymś się zastanawiając. - Ty wiesz która to prawa i lewa? Prawda? - zapytał z niepokojem w głosie. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Czw Lut 27, 2014 10:51 pm | |
| Trudno było nie zauważyć jego miny, więc Cordelia trochę się naburmuszyła, ale nic już nie powiedziała i grzecznie wsiadła do auta. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz za kierownicą, prawda? Nie wszyscy rodzą się rajdowcami, a ona jeszcze pokaże Stragglerowi, że jest pojętną uczennicą. Ustawiła nogi na pedałach i powtórzyła sobie w myślach: gaz, hamulec, sprzęgło. Na razie nie wydawało jej się to takie trudne, zobaczymy, jak wyjdzie w praktyce. Słuchała go uważnie, wykazując się nie lada cierpliwością, bo nie lubiła być traktowana jak dziecko a ni jakaś przygłupia panienka, nie miała jednak ochoty psuć atmosfery swoim pyskowaniem, siedziała więc cicho. Do czasu. -Jestem blondynką, nie idiotką - niemalże warknęła, spoglądając na niego spode łba. - A poza tym nie wspomniał pan o zapięciu pasów. W gruncie rzeczy jednak ją rozbawił, dlatego wszelki grymas szybko zszedł z jej twarzy. Położyła rękę na dźwigni biegów i powtórzyła ruchy instruktora. Powtórzyła w myślach zasadę o wyłączaniu sprzęgła, ale coś jeszcze ją gryzło. -Który powinnam ustawić, gdy przyspieszam i chce kogoś wyprzedzić? Niższy? - zapytała, wskazując na dźwignię, a potem spoglądając na mężczyznę. |
| | | Wiek : 41 Zawód : Żołnierz
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Pią Lut 28, 2014 7:46 am | |
| No a jaki żołnierz był by zadowolony z niańczenia czyjegoś dziecka. Straggler najwyraźniej zapomniał że to już nie dziecko a prawie kobieta, może inny jej obraz miał wyrysowany w głowie. Może to dobrze nie tylko dla niego ale i dla niej. Och jednak potrafi strzelać małe foszki, tak złość się i zrezygnuj, z nauki jazdy, poproś kogoś innego, żeby wyszedł na buca bez wyobraźni. Och ale przecież jak już się do czegoś zabierał. - Blondyneczko - uśmiechnął się sztucznie unosząc brwi do góry. A gdy usłyszał o przyspieszaniu, jego dłoń ponownie powędrowała między kolana dziewczyny. Przecież to tylko kolana nie. - A tam ... - zaczął powoli, gdy usłyszał o przyspieszaniu i wyprzedzaniu spojrzał w jej iskrzące oczka i dokończył ze spokojem - ... jest hamulec i chyba też będzie dla ciebie bardzo ważny. Odchylił się z powrotem opierając o drzwi. - A pasy nie chciałem byś była skrępowana na pierwszej lekcji - pokiwał z rozbawieniem głowo chyba zaczynał się dobrze bawić, małą nie pyskowała i na razie nie dąsała się zbytnio udając księżniczkę - zrobimy to... na sucho... - rzucił tajemniczo, ha Straggler się rozkręca panna Cordelia będzie z niego zadowolona... albo i nie. - Wyłącz... no wciśnij jak wolisz sprzęgło, wrzuć jedynkę, puść sprzęgło, a prawą nogą delikatnie na gaz... puść gaz wyłącz... wciśnij znaczy sprzęgło wrzuć dwójkę, puść powoli sprzęgło i jednocześnie wciskaj powoli gaz... i teraz trójka to samo.... Z uwagą obserwował dziewczynę co chwilę zawieszając wzrok to na jej twarz to miedzy jej nogi, znaczy na nogi. - Ale nie wlepiaj się w swoje nóżki i rączkę tylko masz patrzeć o tam, przed siebie - wypalił nagle gdy dziewczyna szukała czegoś pod kierownicą. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Sob Mar 01, 2014 1:01 am | |
| Droczenie się ze starszymi panami? No, Cordelio, czy gdzieś już tego nie przerabiałaś? Gdyby trafił się jej jakiś rządowiec, sztywny niczym kij od szczotki, na pewno niewiele wyniosłaby z całej tej nauki, a taki Straggler wchodził jej na ambicje i mogło to zaowocować szybkim przyswojeniem tematu. -Oczywiście - przyznała mu rację przymilnym tonem - W końcu nie chcemy, by komuś stała się krzywda. Rzuciła mu karcące spojrzenie, gdy znowu zapędził się z ręką w rejony jej kolan. Czyżby brakowało mu wrażeń i próbował z nią zadrzeć? Na jego podtekst zareagowała jedynie uśmieszkiem złośliwego chochlika, dwuznaczności nie były jej obce, zwłaszcza, że swojego czasu spędzała dnie przysłuchując się pracownicom Violatora, które wymieniały uwagi na temat swoich klientów. Starała się zapamiętać wszystko, co jej mówił, ale gdy tylko wykonała początkowe zadania auto ruszyło, szarpnęło i zatrzymało się, a Cordelia nieufnie spojrzała w dół, bo chyba jednak pomyliła pedały. Nie dała nic po sobie poznać i zawzięcie poruszyła dźwignią jeszcze raz, puściła sprzęgło dodała gazu i... ruszyli! Jakieś dwa kilometry na godzinę, ale udało jej się odpalić tę piekielną maszynę i była z siebie dumna. -Pan też mógłby patrzeć przed siebie - rzuciła mu wymowne spojrzenie, ale była zbyt dumna ze swojego małego sukcesu, by przejmować się czymkolwiek. -Dobra, czy skręcanie wymaga jakiejś większej fatygi? - ponownie spojrzała na deskę, szukając jakiegoś śmiesznego guziczka, który wcześniej zauważyła, a który miał być odpowiedzialny za kierunkowskaz.
|
| | | Wiek : 41 Zawód : Żołnierz
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Wto Mar 04, 2014 8:10 am | |
| Czy ona chciała się droczyć ze starszym panem, no nie ładnie, nie ładnie. Nie wiedział co Cordelia już przerabiała ale widać że nie jest z pierwszej łapanki. - No mi jak mi, takiej cholery jak ja to nic nie weźmie, według praw fizyki już dawno powinienem być... martwy - uśmiechnął się sztucznie po czym dodał - ... co innego ty, młoda, ambitna, pełna życia. Mocne wrażenia u Stragglera były na porządku dziennym, ale czy brakowało mu ich, może to po prostu przypadkowy ruch, a może wkładanie dłoni miedzy kolana nie jest niczym zdrożnym? A może podobają mu się te młode nóżki i chce se po dotykać stary świntuch. Czemu od razu zadrzeć. Nie zdążył jej poinstruować o dalszym przebiegu spraw gdy ta już postanowiła jechać, odpalić i ruszyć, co prawda pierwszy był na kangurka. O mały włos Straggler nie zagryzł zębów na desce rozdzielczej. - Może jednak zapnę pasy - rzucił po czym jak powiedział tak i zrobił - no nie wiedziałem ze taka szybka jesteś, nie skręcanie nie wymaga zbytnich umiejętności, tak kierunkowskaz, kontrola w lusterkach i jak nic nie jedzie zwalniamy, i skręcamy, jak potrzeba redukujemy bieg na niższy. Zamyślił sie po czym nie omieszkał skomentować jego kierunku wzroku. - Ja przed siebie, ja napawam się taką istotą jak ty - prychnął rozbawiony po czym dodał - no i muszę przewidywać twoje zaskakujące i niemal nieprzewidywalne manewry, co ja tam wiem co ci w głowie siedzi. Jak będzie trzeba będę łapał za kierownice, albo za hmmm kolana - Poćwiczmy jeszcze stawanie i ruszanie co? - rzucił - zatrzymujemy się w takiej kolejności, hamulec, aż zwolnisz w późniejszej fazie sprzęgło i zatrzymujemy pojazd... no i z tym ruszaniem, musisz być delikatniejsza... hmm powiedzmy że sprzęgło i gaz lubią pieszczotę ooo |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Pią Mar 07, 2014 9:13 pm | |
| Uśmiechnęła się pod nosem, ale już nie skomentowała jego słów. Kto wie, co tam kotłowało się pod blond czupryną, może nie miała na myśli szkody ani dla kierowcy, ani dla pasażera, tylko dla... przypadkowego przechodnia? Cóż, podczas pierwszej przejażdżki po mieście na pewno da znać znajomym, żeby nie wychodzili z domu. -Chcę po prostu szybko się tego nauczyć - przyznała, gdy zatrzymała samochód, a Straggler zapinał pasy - Prawo jazdy może się człowiekowi przydać No, na pewno nie zaszkodzi, gdyby się na przykład chciało uciekać z Kapitolu. Nie żeby Cordelii chodziły po głowie takie myśli, ale przezorny zawsze zabezpieczony. Dopiero, gdy jej instruktor wspomniał o lusterkach, panna Snow w ogóle zwróciła na nie większą uwagę, wcześniej po prostu kręciła głową, co teraz wydawało się strasznie głupie. Trzeba więc było szybko o tym zapomnieć. Po raz kolejny zaczęła wykonywać jego polecenia i tym razem poszło jej znacznie sprawniej. Sprzęgło rzeczywiście wolało być dociskane i puszczane nieco wolniej, samochód tym razem ruszył powoli i nie zatrzymał się tak gwałtownie. -Teraz chyba nie najgorzej? - zapytała z nieukrywaną dumą w głosie, gdy przejechała kolejny metr spokojnie i bez szarpania. Zerknęła przez lusterko, chyba tylko po to żeby złapać to jako nawyk, bo przecież na placu nie znajdowało się prawie nic poza samochodem, a potem powoli zaczęła skręcać w lewo - Ta rada była osobliwa, ale skuteczna. Pewnie z kobietami radzi pan sobie jeszcze lepiej, niż z samochodami? Oczywiście, że nie mogła odpuścić, skoro już im się tak dobrze rozmawiało. |
| | | Wiek : 41 Zawód : Żołnierz
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Sro Mar 12, 2014 9:52 am | |
| O gdyby wiedział jakie myśli krążą w głowie młodej dziewuszki, włączył by się u niego służbista, zaciągnął ją do ojca i kazał przy nim wygarbować skórę. Od razu by się jej odechciało ucieczek i nastoletnich szaleńczych pomysłów. Tylko był mały problem, czy włączył by mu się służbista jeśli nie chodziło o strzelenie komuś w pysk pięścią lub wpakowanie kilka kul w płuca wrogowi?! Z drugiej strony wygarbować tyłek takiej młodej dziewczyny, sam by może to zrobił, przecież to sama przyjemność, na pewno ma ładny tyłek. Młody i ładny. - Nauczysz się, jesteś bystrą dziewuchą - burknął odganiając od siebie myśli o jej tyłku - tak prawo jazdy to ważna rzecz ale pamiętaj, mieć prawo jazdy a umieć jeździć to dwie różne rzeczy. No przecież jej nie powie że takowego kwitu nie posiada, szybko dotarło by to do przełożonych i znowu opierdol, brak premii i inne nieprzyjemności, a przecież już się tego nazbierało trochę na koncie Burnetta, a wylot z wojska wsiał na włosku. Tylko dlatego zgodził się na szkolenie tej małej aby sobie trochę zaplusować u przełożonych. - Bardzo dobrze, naprawde idzie ci całkiem nieźle jak na pierwszą lekcję - zamyślił się na chwilę jakby zastanawiał się czy właśnie powiedział prawdę, tak powiedział prawdę - poważnie mówię - dodał po krótkiej chwili za dumy. Potem mało się nie udławił i gdyby miał coś w ustach zapewne znalazło by się na przedniej szybie. No co miał jej powiedzieć że zna się na kobietach, co drugi dzień poznaje nową dziwkę bo nie lubi monotonii, że to że im za to płaci nie oznacza że go nie stać na kobietę, na stały związek, tak było wygodniej. A często gęsto po prostu z tymi dziwkami rozmawiał. Bo dziwka też człowiek, prawda?! - A co ty mi tu o kobietach - rzucił chłodno jednak zaraz złagodniał - nie wiem czy się znam na kobietach, niech one oceniają. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Sob Mar 15, 2014 2:18 pm | |
| Kiedy Cordelia skręcała po raz kolejny samochód nagle zaczął tracić moc. Niedługo po tym zgasł. - Cholera, chyba coś się popsuło.- Wypowiedział Burnett widocznie zdenerwowany sytuacją. Oprócz wracania na własną rękę, w najbliższej przyszłości czekała go wymiana jakieś mniej lub ważnej części. Dobra rada na przyszłość - sprawdzajcie, czy wszystkie kontrolki dobrze działały. Wyglądało na to, że lekcję tamtego dnia można było uznać za zakończoną, ponieważ samochód nie odpalił ponownie.
|
| | | Wiek : 23 Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Pon Lip 28, 2014 11:05 am | |
| |booom z czasoprzestrzeni, wielki comeback czy cuś, Jezus jaki gniot :c Pomijając fakt że aktualnie wyglądała na średniej klasy zjawę krążącą po starym lotnisku, to czuła się całkiem dobrze. Brakowało jej tylko białych włosów żeby móc udawać ducha (albo bałwana). Biała sukienka, białe buty, biała cera. Jest szansa że każdy którego tu spotka (a tłumy się walą) uzna ją za zjawisko paranormalne i sobie pójdzie. Chociaż tak naprawdę to potrzebowała kogoś. Kogokolwiek. Co nie zmienia faktu że w poszukiwaniu bratniej duszy udała się na największe zadupie w Kapitolu, zniszczone, zbombardowane i pozbawione wszelkich form życia. Czego się nie robi by znaleźć sobie przyjaciół. Nie mając co ze sobą zrobić wyłożyła się na środku lotniska niespecjalnie przejmując się faktem, że jej biała sukienka nie będzie już taka biała. I tym, że za niedługo rozpoczną się kolejne Igrzyska. Jeszcze chyba to nie dotarło do jej świadomości. Albo wręcz przeciwnie, dotarło, i wiedziała że nie może zrobić w związku z tym nic a nic. Jakoś nie uśmiechały jej się kolejne bankiety i wysadzanie mostów. Kolejne ryzykowanie życia dla innych. Kolejne noce spędzone w więzieniu. Wpatrzyła się w niebo i starała się przestać o tym myśleć, wmówić sobie, że wszystko w porządku, że zaczęła nowe życie. Szkoda, że przy przeprowadzce z KOLCa do Dzielnicy nie dostali darmowego kasowania pamięci. Może byłoby lepiej, kto wie.
|
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Artysta malarz Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Wto Lip 29, 2014 9:41 pm | |
| z czasoprzestrzeni również i gniotem to jest mój post ._.
Lenny ostatnimi czasy nie bardzo miał co do roboty i nie bardzo był w nastroju, żeby mieć cokolwiek do roboty. Dlatego też większość wolnego czasu (a tylko taki miał) spędzał na zupełnie bezcelowym snuciu się z Ziem Niczyich na Obrzeża i z powrotem, czasem tylko zaglądając do Dzielnicy Rebeliantów. Przez ostatnie parę tygodni robił właściwie tylko to, w efekcie czego zdążył w stopniu zadowalającym poznać dwa pierwsze obszary terenów. Rzadko kiedy robił sobie dzień przerwy od chodzenia, do ciągłego rysowania nie ciągnęło go już tak bardzo. Zresztą, nie za bardzo mogło, szkicownik stracił po tym, jak go u kogoś zostawił, stację zamalował niemal w całości i nie mógł tego zrobić z innymi budynkami, gdyż to za bardzo zwracało uwagę. Małe dzieła sztuki (a nie miał wątpliwości, że jego naścienne rysunki takimi były) w końcu zwróciłyby uwagę szanownej władzy, która pewnie bardzo szybko połapałaby się, że jednym ze zbiegów jest przecież zdolny artysta i to niewykluczone, że to on ozdobił te wszystkie brzydkie budynki i to w ich okolicach powinni go szukać. Zagrożeń należało unikać, choć kilka tygodni temu bliski był powiedzenia, że wszystko mu jedno. Egzystował mało szczęśliwie, korzystając ile mógł ze wsparcia przyjaciół. Właściwie gdyby nie oni, to już dawno umarłby z głodu, zwłaszcza w ciągu ostatniego miesiąca, kiedy myśli głównie miał zajęte tym, żeby nie myśleć, a nie zastanawianiem się, jak zdobyć coś na obiad. W dalszym ciągu czuł się całkowicie stłamszony, wewnętrznie pusty i ogólnie otępiały. Co prawda mniej niż na początku, ale w dalszym ciągu te odczucia go nie opuszczały. Rzadko kiedy zdobywał się uśmiech, a jeśli już, to wyglądał on na skrajnie wymuszony, co w jego przypadku ma szczególne znaczenie, gdyż on nigdy nie był dobrym aktorem. Czuł się absolutnie fatalnie i nie miał najmniejszego zamiaru tego ukrywać, głównie dlatego, że nie miał na to siły. Westchnął chyba już po raz setny tego dnia, szturchając nogą jeden z tysięcy zalegających tu kawałków gruzu. Miejsce, po którym snuł się tym razem, było zbombardowanym lotniskiem. Dominował tu brud, szarość i wręcz nadzwyczajna obskurność. Panowała tu cisza i spokój, liczył, że nikogo tu nie spotka i kolejny dzień upływnie mu w ponurej monotonii, ale właśnie wtedy, jeszcze z daleko, zobaczył zjawę. Na początku całkowicie znieruchomiał, wpatrując się uważnie w dziewczynę w białej sukience i kiedy tak coraz to intensywniej lustrował ją wzrokiem, uświadomił sobie, że on tę zjawę zna. Wypisz wymaluj Evelyn Noel. Zaczął zbliżać się do niej powoli i cicho, żeby w razie pomyłki móc bez większych problemów się wycofać. Jednak im bardziej zbliżał się do leżącej na ziemi dziewczyny, tym większą miał pewność, że miał rację – to z całą pewnością była Evelyn. – Wybrudzisz sobie sukienkę – zauważył uprzejmie, zatrzymując się niedaleko niej i patrząc na nią może bez uśmiechu, ale za to bardzo przyjaźnie. |
| | | Wiek : 23 Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Sro Lip 30, 2014 6:07 pm | |
| Słuchajcie dzieci, zanim zaśniemy opowiem bajeczkę. Wszyscy umrzemy. Układała sobie w głowie ten wierszyk praktycznie nieświadomie, mrużąc oczy i patrząc w niebo, które było wyjątkowo niebieskie. Wręcz podejrzanie niebieskie. Pomijając fakt, że dla Ev ostatnio wszystko było podejrzane. Nie wiedziała co Dzielnica robiła z jej psychiką, ale na pewno nie było to nic dobrego. Chociaż raczej nie jest to wina samej Dzielnicy, ale ludzi. I w dużej części jej samej, napędzającej swoją własną maszynę nieufności i strachu przed ludźmi. Mimo iż wmawiała sobie, że podchodząc do wszystkiego w ten sposób niczego nie osiągnie, a tylko pogorszy wszystko co tylko można od psychiki po sytuację życiową swoją i innych, to nie potrafiła zmusić się do czucia się komfortowo i bezpiecznie wśród byłych rebeliantów. Wybrudzisz sobie sukienkę. I chuj -Oj tam oj tam. - Stwierdziła podnosząc się na tyle, żeby dojrzeć twarz rozmówcy.- Lenny, cóż cię sprowadza w tą uroczą okolicę?-Podparła się na łokciach i uśmiechnęła się do chłopaka. -A tak na serio, to jak ci się wiedzie?-Spytała zasłaniając oczy jedną ręką. Ostatecznie leżąc tutaj złapie chociaż ociupinkę słońca. Albo, jak to czasem bywa, okaże się, że była na słońcu za długo i będzie to odpokutowywać w nocy nie mogąc spać przez spaloną skórę. O niczym innym nie marzy. W sumie jej marzenia są teraz dość ograniczone. Na pierwszym miejscu jest chyba pójście do kwartału. Tylko najpierw trzeba załatwić przepustkę, skakanie przez mur jej się nie uśmiecha. Zwłaszcza w białej sukience. Leżenie na lotnisku w niej jest jak najbardziej ok, ale z parkourem może być trochę gorzej. Chociaż nie, parkour nie wyszedłby jej nawet w sportowych ciuchach. Albo wyszedłby tak, że skończyłaby ze złamanym kręgosłupem w odcinku szyjnym. Kolejna rzecz, która definitywnie nie jest na liście „must have”. |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Artysta malarz Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Czw Lip 31, 2014 8:54 pm | |
| Choć jeszcze całkiem niedawno , właściwie przed chwilą, Lenny twierdził, że chciałby być sam, tak teraz, po zobaczeniu Evelyn stwierdził, że bardzo chętnie z nią porozmawia. Nie czmychnie, jak to ostatnimi czasy robił po zobaczeniu kogokolwiek, ale właśnie sam zainicjuje kontakt. Ostatni raz rozmawiali dawno temu, bo jeszcze w apartamencie, w którym oczekiwali na egzekucję. Lennartowi wydawało się, że od tamtego momentu minęły wieki, tyle się działo przez ten czas. Teraz poczuł, że chętnie wypytałby, co u niej, bo był ciekawy, jak jej się teraz wiedzie. Nie miał o niej zbyt wielu informacji odkąd udało im się uciec z konwoju. Właściwie to w ogóle ich nie miał. W tym, że pragnie z nią porozmawiać, utwierdzał się z każdym kolejnym krokiem w jej stronę. Może rozmowa z Evelyn uwolni go od nadmiernego myślenia o kimś, może sprawi, że przynajmniej na chwilę zapomni o swoim położeniu i może to właśnie panience Noel zwierzy się z tego, że bardzo chętnie wróciłby do Kwartału. Pomimo tego, że wcześniej tak bardzo chciał z niego uciec. Teraz wiele rzeczy się… zmieniło i na razie jedyny cel, jaki przyświecał Lenny’emu, to znalezienie Jacka. A gdzie mógł on być, jak nie w KOLCu? – Właściwie sam nie wiem. Chyba spaceruję – odpowiedział zgodnie z prawdą, lekko wzruszając ramionami, bez uśmiechu i bez żadnej wesołej nuty w głosie. – Cóż, żyję, a jak na takie warunki to chyba spore osiągnięcie. – Wymusił lekki uśmiech, kucając obok niej. Nawet pomimo spędzenia tylu tygodni w warunkach skandalicznej higieny i wszechobecnego brudu oraz okropnego stanu swoich ubrań za żadne skarby nie usiądzie na gołej ziemi, zwłaszcza tak… zasyfionej. Niepotrzebnie dobiłby swoje spodnie, które i tak wyglądały, jakby nigdy nie były prane. – Ale wiesz, generalnie jest tu tak wiele rzeczy, które mi nie odpowiadają, że naprawdę szkoda czasu, bym ci o tym opowiadał. Zanudziłabyś się na śmierć. – Ponowił próbę uśmiechu, obejmując kolana ramionami. – Jestem jednak bardzo ciekawy, jak tobie teraz się wiedzie. Nie rozmawialiśmy całe wieki! Także wiesz, czekam na długą opowieść. Uraczyłbym cię czymś do picia, ale niestety nie posiadam nic takiego przy sobie – powiedział, robiąc przepraszającą minę. Spędził na tych ziemiach już tyle czasu, że chociaż naprawdę nie chciał tu być, to paradoksalnie myślał o nich w kategoriach swojej własności, namiastki domu, a co byłby z niego za gospodarz, gdyby nie zaproponował niczego do picia! Co prawda i tak niczego nie zaproponował, ale przynajmniej wykazał takie chęci. Zawsze coś. – I wstań, proszę. Wyglądasz ślicznie w tej sukience i naprawdę szkoda by było, gdyby się wybrudziła. Znajdziemy coś czystszego do siedzenia, a jeśli nie, to nawet mogę dać ci swoją koszulkę, żebyś nie szkodziła bardziej swojemu strojowi! – zaofiarował, naprawdę mając zamiar tak się dla niej poświęcić. Od szlachcica wymagane są takie gesty, trzeba ułatwiać życie damom! |
| | | Wiek : 23 Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Pon Sie 04, 2014 3:26 pm | |
| Zgodnie z prośbą podniosła się i otrzepała sukienkę. W sumie to i tak nic nie dało, bo plamy prawdopodobnie znikną dopiero w pralce. Ale chciała zyskać czas na rozważenie odpowiedzi „co u niej”. No właśnie nic. Kompletnie. Całymi dniami albo śpi, albo ogląda telewizję, albo włóczy się po Kapitolu udając, że jest zainteresowana zakupami. Swoją drogą rebelianci projektują strasznie kijowe ciuchy. A może nie są kijowe, tylko Ev oczekuje, że będą takie jak za starego Kapitolu? Ciężko ocenić. -Noo, jakoś leci. Długiej historii raczej z tego nie będzie. Mieszkam z Bookerem, zanudzam się na śmierć i czekam na cud. Tyle. -Powiedziała i zaśmiała się krótko. Bo tak naprawdę z dnia na dzień stawało się to coraz mniej śmieszne, a coraz bardziej żałosne. Chyba trzeba się wybrać do Violatora. Chociaż w sumie to po co, niedługo dożynki. Dawka emocji, niekoniecznie pozytywnych, gwarantowana, czyż nie? Kolejne 12 par dzieciaków pójdzie się bić na arenie. Chociaż, z tego co słyszała, to już nie takich okropnych dzieciaków. Kategoria wiekowa została przesunięta. Lepiej? Gorzej? Ciężko Ev oceniać. Dla niej to i tak najgorsza rozrywka na świecie. Z resztą i tak nic nie zrobi. Drugi raz może się nie udać z ratowaniem jej przed egzekucją, więc może lepiej się nie wtrącać. Kwartał pewnie znowu będzie robił jakąś niespodziankę dla pani prezydent. I dla całego Kapitolu. I tym razem Ev nie chce mieć z tym nic wspólnego. No, przynajmniej tak sobie wmawia, jak wiele, wiele innych rzeczy. Jak to, że nie obchodzi ją kto będzie trybutem. Jak to, że nie twierdzi, że lepiej jej było w Kwartale. Jak to, że Booker nie trzyma jej w domu zwycięzców z litości czy sentymentu. I jak jakiś pierdyriald innych rzeczy, które woli sobie wmawiać dla własnego dobra. -Przynajmniej Coin się nie nudzi.-Stwierdziła nie patzrąc na Lenny’ego, tylko gdzieś w stronę niezniszczonej części Kapitolu. Tej przeznaczonej aktualnie dla ludzi lubianych przez Coin. Albo mających szczęście, jak Ev.
|
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Artysta malarz Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko Sro Sie 20, 2014 7:02 pm | |
| Już nadrabiam, przepraszam ;__________;'
Lenny uśmiechnął się z zadowoleniem, widząc, że udało mu się namówić Evelyn do podniesienia się z tej naprawdę paskudnej podłogi. Chwilę później sam również stanął na nogach, gdyż nie mógł pozwolić, żeby dziewczyna patrzyła na niego z góry! Westchnął z wyraźnym niezadowoleniem, kiedy dostrzegł brzydkie plamy na już nie takiej białej sukience. No właśnie przed tym chciał ją ustrzec! Ale dobrze, że wstała, zanim wyrządziła więcej szkód swojemu ubiorowi. Utkwił w niej uważne spojrzenie, naprawdę oczekując jakiejś rozbudowanej, porywającej (choć wystarczyłoby tylko rozbudowanej) opowieści o tym, jak jej się wiedzie, dlatego bardzo się rozczarował słysząc zdawkową odpowiedź. Westchnął ciężko. – Evelyn, musiało się coś u ciebie dziać ciekawego, nie opowiadaj bzdur! Masz swobodny dostęp do najlepszych butików w mieście, najlepszych stylistów, najlepszych salonów kosmetycznych, możesz chodzić na wystawy obrazów i do galerii malarstwa (choć założę się, że tamtejsze prace nie umywają się do moich!), a ty mi mówisz, że się nudzisz? Naprawdę? Po takim czasie i z takimi możliwościami, znałbym prawie każdy zakątek nowego Kapitolu – zacmokał z niezadowoleniem, kręcąc głową. Mogła robić tyle rzeczy, a narzeka na nudę! Kobiety, nigdy im nie dogodzisz. Chciał kontynuować wyrażanie swojej dezaprobaty jej podejścia, ale nagle z tego zrezygnował, zamyślił się na chwilę, po czym spojrzał na Evelyn tak, jakby bardzo chciał się z nią czymś podzielić. – Właściwie sam niby jestem wolny, ale ostatnio myślę o tym, że chciałbym wrócić do Kwartału – wyznał, patrząc na nią smutno. Już od dłuższego czasu chodziły mu po głowie myśli, żeby ponownie znaleźć się w KOLCu. Absolutnie nic go nie trzymało na Ziemiach Niczyich, czy Obrzeżach, za to bardzo chętnie znowu zobaczyłby Jacka. Nie widział go dosłownie od wieków i był niezmiernie ciekawy, co Caulfield teraz porabia. Jack na pewno tęskni za Lenny’m tak samo mocno, jak on za nim, był tego pewny! Właściwie nie mógł się doczekać momentu, w którym mógłby wyściskać przyjaciela, zobaczyć, czy jest cały i zdrowy i wypytać, co takiego działo się na misji, w którą poniekąd go wrobił. Choć na dobrą sprawę wrobił się sam, bo on do niczego go nie namawiał! Co jednak nie zmienia faktu, że Lenny wie, iż to z jego powodu zgłosił się na ochotnika i z racji tego odczuwa wyrzuty sumienia, jednocześnie modląc się, żeby nie okazało się, że Jack w trakcie akcji stracił rękę. Albo nogę. Albo jeszcze coś innego. – Co masz na myśli mówiąc, że Coin się nie nudzi? – zapytał z zainteresowaniem podszytym przerażeniem. – Tylko nie mów, że ogłosiła likwidację Kwartału! |
| | |
| Temat: Re: Zbombardowane lotnisko | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|