IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Opustoszały dom

 

 Opustoszały dom

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyPią Maj 03, 2013 6:34 pm



Mimo że pozornie ten dom zachował się prawie w całości, to nikt nie kwapi się, żeby w nim zamieszkać. Powód? Każde pomieszczenie tutaj to jedna wielka pułapka. Zapadająca się podłoga, zatrzaskujące się na amen drzwi, spadające ze ścian szafki. Tylko szaleniec próbowałby szukać tu schronienia.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptySob Cze 29, 2013 12:16 pm

Obrzeża miasta były jednym z wielu dobrych miejsc na kryjówkę dla ulubionej morderczyni prezydenta Snowa. Ciężko było tu znaleźć żywą duszę, nikogo poza jakimiś zmutowanymi w wyniku wybuchów zwierząt. Niejednokrotnie widywała tutaj jakieś wiewiórki z ogromnymi pazurami i inne, dziwne zwierzątka, którymi trzeba było się żywić.
Dom był opustoszały; jedynym dźwiękiem, jaki słyszała, było echo jej własnych kroków. Stąpała miękko i pewnie, na wszelki wypadek trzymając jedną dłoń za plecami. Gdy gdzieś w oddali zatrzeszczała deska, odwróciła się raptownie, gotowa skręcić kark intruzowi. Zobaczyła jakiegoś futrzaka, i wzruszyła obojętnie ramionami.
W oddali dostrzegła zabrudzoną taflę lustra, którą przetarła rękawem czarnego płaszcza. Po usunięciu całego brudu, ujrzała swoje odbicie. Była piękna, a zimne, mroźne powietrze tylko dodawało jej uroku, sprawiając, że policzki stawały się zaróżowione. Poprawiła lekko zmierzwione włosy i po dłuższym namyśle splotła je w harcap, cały czas uważnie obserwując pracę swoich palców.
Przemknęło jej przez myśl, że na dobrą sprawę, powinna nie żyć. Dziewiętnastoletnia morderczyni na usługach Snowa spotkała się jednak z aprobatą obecnych władz. Najwidoczniej, nowej szefowej bałaganu potrzebny był ktoś do eliminowania potencjalnego zagrożenia. Co lepsze, otrzymała ciepłą posadkę jednego z trenerów w Ośrodku Szkoleniowym. Mogła sobie wybrać dowolne stanowisko, lub poczekać na to, aż rozkaże jej to potencjalna szefowa trenerów. Kiedyś była to Atala, dawna znajoma jej rodziców, ale nie wiedziała, co się z nią stało. Może zginęła, jak ojciec. Może zaginęła, jak Annabelle i matka. A może zrobiła to, co Elijah – uciekła. Elijah..
Elijah przypominał jej mężczyznę o tym samym imieniu, którego zabiła na rozkaz Snowa. Podchodziła go tygodniami, grając rolę młodej, zakochanej dziewczyny, omdlewając w jego ramionach, nadstawiając kusząco rozchylone usta do głębokich i namiętnych pocałunków, po których zawsze Elijah stawał się zniecierpliwiony. Aż w końcu osiągnęła swój cel i wziął ją jako kochankę…
Wtedy go zabiła. To było jedno z jej najlepszych zleceń, za które otrzymała od Snowa tyle pieniędzy, że matka i ojciec oniemieli. Za te pieniądze posłali Annabelle do najlepszej szkoły w dystrykcie, w której mała miała być szkolona jako zawodowiec.
Piękność w lustrze uśmiechnęła się nieco ironicznie, a nieco z rozbawieniem. Już niedługo przyjrzy się potencjalnym trybutom i obstawi pewniaków. W tym roku może nie być zawodowców.
Co nie znaczy, że będzie nudno.
Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyNie Cze 30, 2013 1:16 pm

/Początek/

Tyrion wstał dzisiaj jak zwykle o 4 nad ranem, jak to miał w zwyczaju. Robił to bez względu na to, czy miał dzisiaj pracę czy też wolne. Zaczynał dzień od intensywnego treningu, a że w dzielnicy rebeliantów nie chciał zbytnio rozrabiać i wyładowywać nadmiary testosteronu udawał się na obrzeża miasta, gdzie zwykle nikt się nie zapuszcza. Mimo, że było chłodno, Tyrion nie dawał sobie taryfy ulgowej. Ubrał czarny podkoszulek, jeansy spiął paskiem, natomiast nadgarstki oraz dłonie obwiązał opaskami ściągającymi, na które nałożył rękawice bez palców. Do zwykłego plecaka zapakował butelkę wody, lornetkę i nóż ceramiczny, tak na wszelki wypadek. Ubrał plecak, zamknął mieszkanie i ruszył.
Minęło trochę czasu zanim przedarł się na obrzeża miasta, które były jedynie cieniem dawnej świetności. Opuszczone domy, walące się tu i ówdzie ruiny wspaniałych budynków były idealnym miejscem do treningu mimo, że środowisko dość przyjazne nie było. A to jakieś dziwne zwierzątko pojawiło się przed chłopakiem, a tu znowu coś innego. Dziwne miejsce, ale Tyrion lubił takie miejsca. Bo sam był dziwny - był odludkiem, zamkniętym w sobie młodym mężczyzną. Teraz pracuje jako ratownik medyczny korzystając z fałszywych papierów. Ma nadzieję, że dzięki tej pracy wkrótce odnajdzie siostrę, jeśli jeszcze żyje.
Ona żyje! - ryknął do siebie w myślach. Ma takie przeczucie odkąd tu wrócił i zaczął normalne w miarę życie. Ale musi odnaleźć siostrę. To póki co jest priorytetem. Od Dzielnicy Rebeliantów biegł nieustannie, więc gdy dotarł na obrzeża był nieco zdyszany. Ale to nic dla niego. Wziął parę łyków wody, wyciągnął lornetkę i rozejrzał się. Pejzaż mimo, że nie był atrakcyjny był niezwykle kuszący i tajemniczy. Chłodny powiew wiatru jeszcze bardziej zmierzwił jego włosy. Przez lornetkę dojrzał...pewien dom.
- Będzie idealny... - powiedział do siebie niskim głosem, po czym schował wodę i lornetkę do plecaka i ruszył. Przedzierał się przez ruiny mieszkań zwinnie i zręcznie, niczym pająk. Miał bowiem takie przezwisko jak jeszcze był częścią rebelii. Nie minęło jakieś 15 minut i znalazł się pod domem. Stary, pewnie opustoszały, będzie jego idealną bazą wypadową. Rozejrzał się dokładnie masując spięte jak struna mięśnie. Ujrzał, że okna na piętrze są wybite. Uśmiechnął się szeroko. To była jego specjalność. Rozpędził się i w paru susach, korzystając z rynny i zbutwiałych desek dopadł do parapetu i wlazł do środka.
Wypuścił cicho powietrze i rozejrzał się. Pomieszczenie było puste, pełne kurzu, pajęczyn i stęchlizny. Tyrion miał przejść do kolejnego pomieszczenia, gdy usłyszał kroki. Bynajmniej nie były to jego kroki. Wciągnął powietrze czując, jak adrenalina zaczyna szybciej krążyć mu w żyłach. Jego źrenice rozszerzyły się niesamowicie, a on zaś zaczął nasłuchiwać. Źródło kroków było po prawej, więc po cichu chłopak znalazł się przy ścianie i wyjrzał.
Ujrzał dziewczynę w czarnym płaszczu, która przeglądała się w lustrze. Nie był w stanie z tej pozycji ujrzeć jej twarzy, ale obstawiał, że ma około 20 lat.
Pewnie się zgubiła, może potrzebuje pomocy? - takie myśli pojawiły się w jego głowie. Oh, gdyby wiedział, że w przypadku tej Pani owe myśli nie mają żadnej podstawy. No tak, to jego wada ostatnimi czasy - naiwność i zbyt wielka wiara w ludzi. Wyszedł zza ściany i stanął we framudze drzwi. Deski pod jego krokami zaskrzypiały. Nadal miał spięte mięśnie, a kropelki potu powoli spływały po jego czole i karku.
- To..dziwne miejsce na przeglądanie się w lustrze... - zaczął. Ton jego głosu był spokojny, Tyrion wyrównywał oddech. Przecież to młoda dziewczyna, bezbronna. - Zgubiłaś się?
Zapytał bez ogródek, przekręcając na chwile głowę i rozluźniając uścisk w dłoniach.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyNie Cze 30, 2013 1:58 pm

Skrzypnięcie deski. Chwilowe, ale wystarczyło, żeby chwyciła szybko znajdujący się na zmurszałej komodzie świecznik, gotowa cisnąć nim w napastnika.
- To..dziwne miejsce na przeglądanie się w lustrze... Zgubiłaś się? – zapytał intruz, mącący jej spokój.
Ku jej zdumieniu, nie sprawiał wrażenia kogoś chętnego rozstać się z życiem. Wyglądał… Cóż. Normalnie. Przeciętnie. Dobrze. Całkiem nieźle. Cholernie dobrze…? Ot, mężczyzna. Z jakąś lekką naleciałością nieznanego jej dialektu w głosie. Przez ułamek sekundy rozważała ciśnięcie w niego tym cholernym świecznikiem, ale… Przecież można poigrać z ogniem, nim rozpocznie się prawdziwa zabawa w zabijanie, czyż nie…?
- Przepraszam, nie spodziewałam się zastać tu kogoś poza mną. – zaczęła słodko, muskając dłonią włosy. – Obrzeża raczej nie są często odwiedzanym miejscem, prawda…?
Podeszła do niego powoli, z rozmysłem patrząc mu w oczy. Z jej ust nie schodził delikatny, nieco kuszący uśmiech. Nie musiała patrzeć w lustro by wiedzieć, że wygląda dobrze. Jeszcze raz cieszyła się z zimna, które nadało jej rumieńców. Kimkolwiek był ten „intruz”, zapowiadał się kusząco i z tajoną radością myślała o zabawieniu się z nim za pomocą noża.
- Nazywam się Catrice Tudor. – wyciągnęła ku niemu rękę. – Jestem trenerką w Ośrodku Szkoleniowym.
Spuściła głowę, uśmiechając się nieśmiało. Gra pozorów jest jednak lepsza od natychmiastowego zdradzenia się ze swoją prawdziwą profesją. Bo przecież tak piękna dziewiętnastolatka jak ona, och, niemożliwe, żeby była mordercą, czyż nie? Pozory mylą, och tak…
Elijah, jej cudowny kochanek o czarnych włosach, dowiedział się o tym dopiero w momencie, gdy wyszeptała mu do ucha wiadomość od Snowa, na kilka sekund przed tym, jak poderżnęła mu gardło. Na ramieniu miał mały tatuaż z symbolem, który był potrzebny do czegoś byłemu prezydentowi; musiała więc go wyciąć, przeklinając cicho z irytacją, kiedy krew nie chciała przestać płynąć.
Ale tak naprawdę nocami budziła się, pragnąc Elijah, wspominając jego dotyk i usta, jego namiętność i zapalczywość. Tęskniła za nim, i było to jedno z ostatnich ludzkich uczuć, jakiego nie mogła zabić.
Odegnała od siebie złe myśli, znów spoglądając na obcego.
- Co tu robisz?
Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyNie Cze 30, 2013 2:46 pm

Początkowo zaczął żałować, że deska skrzypnęła pod jego butem, ale z drugiej strony, jakoś nie uważał, żeby ona mogła mu w jakiś sposób zagrozić. Cóż, wiele o niej nie wiedział, nie oszukujmy się - nie wiedział praktycznie nic. Dla Tyriona była ona bezbronną kobietą...cholernie ładną przy okazji. Chłopak rzeczywiście nie miał w zwyczaju rozstawać się z życiem. Jego codzienność jest raczej odwrotna - on je ratuje, aniżeli odbiera. Co prawda, nie zawsze udaje się człowieka uratować, ale to już inna kwestia.
"Chwilowe, ale wystarczyło, żeby chwyciła szybko znajdujący się na zmurszałej komodzie świecznik, gotowa cisnąć nim w napastnika." Jej reakcja na jego przybycie była nader...ostra? Tyrion wyciągnął ręce przed siebie i z lekkim uśmiechem powiedział.
- Spokojnie...nie zrobię Ci krzywdy... - zapewnił ją siląc się na lekki uśmiech, a gdy zauważył, że dziewczyna się uśmiecha, wyraźnie się uspokoił.
Ale narwana... - pomyślał w duchu, po czym spojrzał na nią. Zaczęła zachowywać się jak rasowa kokietka, jej kuszące uśmiechy, spojrzenie pięknych oczu i te kroki, powoli zbliżające ją do niego. Tyrion uniósł jedną brew, świdrując ją swoimi, brązowymi i głębokimi oczami.
- Tak, raczej mało kto tu się zapuszcza... - odpowiedział na jej pytanie, zadane słodkim głosem. Nie wiedział, dlaczego jej głos wzbudził w nim maleńki dreszcz w lędźwiach.
Zaczął się zastanawiać, czy wyjawić jej swe prawdziwe imię. Ród Starków był tu dość znany i pewnie uznany za wymarły. Sam posługiwał się fałszywym dowodem tożsamości. Gdy wyciągnęła rękę początkowo się wahał, ale w końcu się przemógł. Gdy podeszła wyciągnął swoją i uścisnął lekko jej lodowate, acz..miękkie i smukłe palce.
- Tyrion Stark...miło mi... - powiedział bez ogródek prosto z mostu. Przecież...to zwykła dziewczyna. A nie, moment - trenerka w Ośrodku Szkoleniowym. To już...jakaś ważniejsza persona. - Jestem...
Zaczął, ale nie wiedział właściwie co powiedzieć. Po chwili dodał. - Wolnym duchem...
Sam lekko się zaczerwienił, gdy ich spojrzenia na chwilę się spotkały. Mięśnie spięły się jak struny, a Tyrion musiał wziąć głębszy wdech.
Tajemnicza jest... - pomyślał, po czym przyjrzał się jej uważniej. Będąc rebeliantem, nauczono go, by nie dać się podejść pod właśnie grę pozorów, ubieranie maseczek. Ale to przeszłość prawda? Tyrion rozejrzał się po pokoju, po czym podszedł do okna, odwracając się do niej plecami i prawdopodobnie robiąc największy błąd życia. Na jej pytanie ponownie się odwrócił, opierając się o framugę i zakładając ręce na piersiach.
- Co tu robię? - wzruszył ramionami. - Błąkam się...
Odpowiedział nieco wymijająco, po czym zmrużył lekko oczy.
- A co trenerka Ośrodka Szkoleniowego robi w takim miejscu? Czyżby mało wygód macie zapewnionych tam, gdzie żyjecie?
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyNie Cze 30, 2013 3:20 pm

Ah, mężczyźni… Co za dziwna rasa!
Odwrócił się do okna, choć wyraz jego twarzy sprawiał wrażenie, że mężczyzna myśli o tym, że jest potencjalnym obiektem ataku. Prychnęła w myślach. No jeszcze czego. Nawet nie zaczęła oficjalnie pracy.
Mogłaby go zabić, to fakt. Ale miał szczery uśmiech i piękne, brązowe oczy, w doskonałym odcieniu, który bardzo się jej spodobał. Nazwisko Stark jednak nic jej nie mówiło… Ku jej zdziwieniu, zresztą. Wyglądał na miłego. Pewnie miał gdzieś rodzinę, która dbała o niego, gdy był mały, która go kochała. Był poniekąd taki, jak ona. Jeszcze zanim weszła do tego domu, postanowiła, że nie zabije nikogo przed rozpoczęciem trenowania trybutów. A skoro tak postanowiła – nie ma bata, nie zrobi tego.
- A co trenerka Ośrodka Szkoleniowego robi w takim miejscu? Czyżby mało wygód macie zapewnionych tam, gdzie żyjecie? – usłyszała nagle.
- Wolny duch, Tyrion Stark – powiedziała z ciepłym uśmiechem, podchodząc do niego i wyglądając przez okno.  – Cóż, Tyrionie… Prawda jest taka, że nie wiem, jak mają inni trenerzy.
Zerknęła na niego z lekkim uśmiechem i wskoczyła na wąski parapet, siadając na nim. Widok za oknem był straszny, straszliwie piękny. Gruzy, zgliszcza, brak ludzi. Samotnia. Miała nadzieję na to, że będzie mogła w spokoju porzucać sobie nożem do celu, a tu bęc!, przybył pan Stark. Może to i dobrze…?, zapytała siebie samą w myślach.
Nie czekając na jego reakcję, kontynuowała:
- Jestem z Dwójki. Przyjechałam tu dziś rano, gdy dowiedziałam się, że jest wakat na stanowisku trenera. Zostałam przyjęta, ale jeszcze nie przydzielono mi żadnej kwatery… Więc jeszcze nie wiem, jak będzie z wygodami – zaśmiała się.
Jestem z Dwójki. Moi rodzice szkolili zawodowców, między innymi Catona Hadleya i Clove Connor. Od ósmego roku życia uczęszczałam na treningi dla potencjalnych trybutów. Nigdy nie trafiłam na arenę, chociaż chciałam. Mam na koncie 70 ofiar, w tym mężczyznę, który był moim pierwszym. Zarabiam na życie mordowaniem ludzi. Pokazać Ci, co robię z kastetami?  Nieeeee, to głupota, skarciła się nagle. Chyba zabiłby mnie na miejscu.
Wciąż na nią zerkał.
- Nie miałam co ze sobą zrobić, więc postanowiłam się przejść… No i tak wylądowałam tutaj. Ale kiedy dostanę własny pokój, wrócę tutaj i ukradnę sobie to lustro. Widzisz? – wskazała ręką. – Ma piękną, zabytkową ramę z żelaza. Przypomina mi takie, jakie używano na kilkaset stuleci przed powstaniem Panem… Ładne, nie?
Wróciła spojrzeniem do jego twarzy. Wciąż na nią zerkał i był nieco bliżej. Znacznie bliżej. Za blisko. Za daleko…?
- Moja siostra by je polubiła – stwierdziła cicho.
Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyNie Cze 30, 2013 3:57 pm

Fakt, mężczyźni są dziwnymi przedstawicielami rasy ludzkiej, ale kobiety wcale nie są od nich gorsze. Te ich huśtawki nastrojów, niepewność w oczekiwaniu na odpowiedzi na zadane przez nie czasem wyjątkowo dziwaczne pytania. Będąc rebeliantem Tyrion spotkał parę takich kobiet w oddziale - prawdziwe piekło. Tyrion zdecydowanie wolał kobiety delikatne, subtelne, pełne wysublimowanego smaku i gustu...Catrice...tak, ona była w kręgu jego gustu, choć jeszcze niewiele ją znał. Ale musiał przyznać, że była wyjątkowo urocza. Gdy wskoczyła na niski parapet spojrzał na nią krótko i wygiął kąciki warg w uśmiechu. Napięcie jego mięśni zmalało, a oddech uspokoił. Poczuł się przy niej bardziej pewnie.
Poniekąd był jak ona. Ale rodziny nie miał - wszyscy nie żyją, został tylko on. No i siostra, choć teoretycznie uznano ją za zmarła w wyniku zarazy. Ale on ma przeczucie, że ona żyje. Sigyn mimo swej wątłej budowy jest bardzo mocną kobietą. A Tyrion? Przecież obiecał jej, że będzie się nią zajmował...zostawił ją samą, na pastwę losu, samemu zaciągając się do rebeliantów. Ale nie ma co rozdrapywać stare rany.
Obrzeża zawsze były bardziej bliskie Tyrionowi niż jakiekolwiek inne miejsce. Właśnie ze względu na ta pustkę i ciszę. Ponadto były jego polem treningowym.
- Tak..niektórych denerwuje ta moja...wolność... - powiedział cicho i odwrócił się do niej, odwzajemniając ciepły uśmiech. Z zainteresowaniem przysłuchiwał się jej wyjaśnieniom związanym z byciem trenerem. Tyrion wywrócił zabawnie oczami i szepnął, a jego szept sprawiał wrażenie...ciepłego.
- Myślę, że Tobie zapewnią nie lada wygody... - po tych słowach odwrócił spojrzenie w kierunku okna czując jak fala gorąca zalewa jego twarz. Czyżby się czerwienił? Chłodny powiew wleciał ponownie przez okno muskając jego twarz i mierzwiąc włosy. Najwyżej zaczerwienienie zwali na chłodny powiew. Tak, to będzie dobre wyjście.
Sam nie wiedział, jakim cudem znalazł się bliżej Catrice. Jego gołe ramię ocierało się niemalże o rękaw jej płaszcza. Tyrion przełknął ślinę cicho i niezauważalnie.
- Ja aktualnie mam dziś wolne.. - powiedział, po chwili uzupełniając wypowiedź. - Ratowanie życia jest wdzięcznym zajęciem, ale...dość wyczerpującym...
Wyprostował się naprężając na chwilę mięśnie, po czym zauważył, że parapet, na którym siedziała Catrice lekko się wygiął.
- Powinnaś...z tego zejść... - powiedział cicho, będąc jednak gotów, gdyby coś się stało. Wtedy kobieta powiedziała o lustrze. Tyrion mimowolnie odwrócił głowę i kiwnął głową.
- Ładne... - szepnął, podchodząc do niego i dotykając tej zabytkowej ramy.
Ona jest jedną, wielką zagadką...ona coś ukrywa...to wszystko idzie wyczuć... - mówił do siebie w myślach, kątem oka obserwując jej ruchy. Nie bał się jej, ale...miał się na baczności, mimo, że była bardzo sympatyczną dziewczyną. Gdy napomknęła o siostrze, on sam zacisnął wargi i ścisnął dłonią ramę lustra, którą trzymał. Gdyby miał więcej siły, to pewnie by zrobić wgniecenie. Jego siostra...ona żyje...na pewno...
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyNie Cze 30, 2013 5:20 pm

Oniemiała na moment, gdy usłyszała jego opinię na temat zapewnienia jej wygód. Uroda to tylko drobny atut, mogący jej niekiedy pomóc, w rzeczywistości jednak rzadko uciekała się do piękna w swojej profesji. Ciekawe, pomyślała, jak byś zareagował, widząc mnie podczas wykonywania zawodu. Snow kilkakrotnie kazał jej nagrywać swoją pracę, a nagrania puszczał niekiedy na swoich małych, prywatnych przyjęciach. Po jednym z nich dowiedziała się, że określają ją mianem bogini śmierci. Śmiała się z tego wespół z byłym prezydentem przez kilka dni; już wtedy często dostrzegała plamy krwi na jego chustkach. Ale to były inne czasy. Czasy, w których jej rodzina mieszkała w pięknym, przestronnym apartamencie, ona wraz z rodzeństwem uczęszczała do doskonałej prywatnej szkoły, organizującej indywidualne zajęcia ze sztuk walki, Alma Coin nie była znana nikomu, a kraj był raczej w nieco lepszej sytuacji niż obecnie. Jakim cudem tak nagle tak wszystko poszło się chrzanić…? Przypomniały jej się czyjeś słowa, że była marionetką Snowa. To nieprawda. W przeciwieństwie do reszty pracowników, Catrice miała pełną swobodę. Przebywając w Kapitolu, mogła robić, co chce i kiedy chce, byleby tylko w określonym czasie dostarczyła pracodawcy kolejny raport zgonu kogoś, kogo Coriolanus Snow aktualnie chciał wyeliminować z Panem. Gdyby tylko wcześniej wiedział o planach Almy Coin, z pewnością posłałby Tudor, by wypełniła swoje zadanie…
Ale czasy się zmieniły, i była teraz na usługach Almy Coin, gotowa do pracy.
Jego ramię łagodnie ocierało się o rękaw jej płaszcza, przywracając ją do rzeczywistości.
- Ja aktualnie mam dziś wolne..Ratowanie życia jest wdzięcznym zajęciem, ale...dość wyczerpującym... – usłyszała.
- Jesteś lekarzem? – zapytała, nawet nie kryjąc podziwu, jaki dało się słyszeć w jej głosie. Lekarze ją fascynowali. Mieli poniekąd władzę nad ludzkim życiem, mogli doprowadzić je do kresu lub uratować. Elijah, jej ukochany brat, chciał być lekarzem.
Zignorowała jego głos, kiedy łagodnie poprosił, żeby zeszła z parapetu. Było jej gorąco. Bardzo, bardzo gorąco. Do tego stopnia, że miała ochotę zdjąć płaszcz, nie bacząc na to, że ma pod nim jedynie cienką koszulkę na ramiączkach, bez żadnej bielizny pod spodem. To mogłoby być jako zachęta, a na razie nie była zbyt pewna tego, co w ogóle robić. Podobał jej się, to fakt, i ona prawdopodobnie podobała się jemu, co widziała po jego oczach.
Kiedy podszedł do lustra, poddając piękną, zabytkową ramę oględzinom, Catrice postanowiła doprowadzić do ładu zmierzwione włosy. Uwolniła jedną rękę od ciężkiego płaszcza i zaczęła splatać długie włosy w składający się z kilkunastu pasm włosów harcap. Zauważyła, że Tyrion zasmucił się nieco na wspomnienie o siostrze. Kolejne, co nas łączy… Kim była? Straciłeś ją? Nie żyje, czy tylko zaginęła, jak Annabelle…?
Nagle usłyszała ciche skrzypnięcie parapetu. Cicho i błyskawicznie ześlizgnęła się, odskakując w bok, a gdy parapet rozwalił się całkowicie, stała tuż obok, z zaplecionymi włosami i przekrzywioną nieco głową, badając spojrzeniem pęknięcia.
Czarny płaszcz leżał u jej stóp, kompletnie zapomniany.
Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyNie Cze 30, 2013 6:19 pm

Teraz myślami Tyrion był zupełnie gdzie indziej, a nie w opustoszałym pomieszczeniu na obrzeżach miasta razem z piękną, tajemniczą Catrice. W jego umyśle zaczęły pojawiać się obrazy, przypominające mu jego siostrę Sigyn. Widział ją jakby za mgłą, uśmiechniętą i szczęśliwą. Najgorsze było to, że nie wiedział, gdzie ona teraz jest, co robi, czy jest bezpieczna. Zostawił ją jakiś czas temu i teraz chce wszystko naprawić...o ile żyje..Nie! Nie! Co Ty gadasz Tyro! Ona na pewno żyje!!
Jego dłoń mimowolnie i niedbale zsunęła się z żelaznej ramy lustra i opadła wzdłuż jego uda. Potem jakby w przypływie gniewu, zacisnął pięść i z rykiem na ustach uderzył nią w ścianę. Jako, że był to zrujnowany budynek i ściany były cienkie, z łatwością przebił się przez tynk, ale za to drewniane, wewnętrzne okucie powbijało mu się wielkimi drzazgami w dłoń sprawiając, że czerwona ciecz zaczęła spływać po jego dłoni i palcach, po chwili zaczynając kapać na podłogę. Przełknął ślinę, po czym chrząknął, jakby w ten sposób odpędzając od siebie myśli o siostrze. Jego brązowe oczy jakby zaszkliły się na chwilę, ale pewnie tylko się tak mogło wydawać. Gra świateł, czy coś w tym stylu. Cicho syknął z bólu.
Odwrócił się w jej kierunku i gdy na nią spojrzał, sam oniemiał...z wrażenia. Czarny płaszcz leżał na brudnej, zakurzonej podłodze, a panienka Tudor stała przed nim w zwiewnej koszulce na ramiączkach. Jego oko wychwyciło, że nic pod nią nie ma, co zaowocowało uczuciem kolejnego ciepła. Ponadto spodnie doskonale opinały jej zgrabną figurę.
Tyrion raczej myślał, że dzięki urodzie Catrice może uzyskać i wskórać bardzo wiele, osiągnąć niewyobrażanie wiele, szczególnie w wyższych warstwach. Pewnie gdyby wiedział, jakie życie prowadzi Catrice, w sensie te drugie, ukryte, pewnie byłby nim niejako zarówno zafascynowany jak i przerażony. I niejako kłóciłoby się z jego etyką. I mimo wszystko pewnie byłby z początku bardziej przerażony, a powoli, powoli owe uczucie strachu przerodziłoby się w jakąś fascynację. Nie wiem, ciężko stwierdzić.
Na jej pytanie na to, czy jest lekarzem, uśmiechnął się lekko i odpowiedział.
- Prawie...studiuję medycynę ze specjalnością kardiologiczną... póki co jestem ratownikiem medycznym... muszę jakoś zarobić na studia... - tak, nie miał łatwo, ale dawał radę pogodzić pracę z uczelnią. Zostało mu mało nauki, potem praktyki i będzie mógł śmiało włożyć na siebie fartuch lekarski. Powoli powyciągał wielkie drzazgi z dłoni zaciskając przy tym wargi z bólu. Gdy wyciągnął wszystkie, krew nadal płynęła, ale on o tym nie myślał. Podszedł powoli do Catrice, patrząc na nią. Będąc blisko niej schylił się i zdrową ręką ujął jej czarny płaszcz. Szepnął.
- To chyba Twoje... - powiedział, niezauważalnie zwilżając wargi i patrząc prosto w jej oczy, świdrując je swoimi. - Powinnaś się ubrać...jest tu dość...zimno...
Podał jej płaszcz i wyjrzał przez okno. Pogoda była idealna na trening, aczkolwiek spędzanie czasu z panienką Tudor też było nad wyraz...interesujące.
- Ukrywasz coś... - powiedział nagle, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji...no może poza zaciekawieniem.


Ostatnio zmieniony przez Tyrion Stark dnia Nie Cze 30, 2013 11:44 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyNie Cze 30, 2013 7:09 pm

Budynek, w którym znajdowali się Catrice i Tyrion, należał kiedyś do szanowanej rodziny Kapitolińczyków, którzy podczas rebelii porządnie napsuli krwi zwolennikom Almy Coin. W trakcie, gdy wojska Trzynastego Dystryktu podchodziły pod stolicę, znalazł się wysoko na liście obiektów do zrównania z ziemią. Przez kilka godzin trawił go pożar, ale budynek miał wyjątkowe szczęście, gdyż po podpaleniu nadeszła jedna z większych ulew, jakie widział Kapitol. W efekcie budowla przetrwała, chociaż jej konstrukcja jest porządnie nadszarpnięta.
Jak choćby stan desek podłogowych, stanowiących strop salonu oraz podłogę jednej z sypialni na piętrze.
Kiedy Tyrion podszedł do kobiety, by oddać jej płaszcz, struktura drewna nie wytrzymała skupionego obciążenia. Jedna z desek pękła, tworząc dziurę, do której wpadła lewa noga Catrice. Dziewczyna straciła równowagę i wywróciła się na ziemię, a kończyna zapadła się głębiej, blokując się w szczelinie między panelami.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyPon Lip 01, 2013 12:06 am

Kiedy rąbnął dłonią w ścianę, drgnęła lekko z zaniepokojenia. Dopiero gdy się odwrócił i jego twarz przybrała dość nieoczekiwany wyraz, zorientowała się, że cholerny płaszcz spadł na podłogę. Pod spodem miała tylko tę koszulkę na ramiączkach i spodnie, co było efektem jej durnego nawyku ubierania się w myśl dzikiej zasady „nie-zwracam-uwagi-na-głupią-temperaturę”. Mimo wszystko, ciekawie było zobaczyć reakcję Tyriona. Nie wyglądał na znacznie starszego od niej, mógł mieć jakieś… 23-25 lat. Jak każda kobieta, Catrice lubiła czuć na sobie spojrzenia mężczyzn, pasjonowało ją czasami odgadywanie ich żądz i pragnień… Ale w tej chwili skupiona była raczej na jego ręce. Krwawiła. Dość mocno. Stojąc dość daleko od niego, widziała drzazgi i krew. Była dość nawykła do widoku krwi, można by rzec, że niekiedy były dwiema przyjaciółkami. Rana raną, krew krwią… Wyczuwała, że chłopakowi jest gorąco. Uniosła lekko brew, zadowolona.
- Prawie...studiuję medycynę ze specjalnością kardiologiczną... póki co jestem ratownikiem medycznym... muszę jakoś zarobić na studia…
Skinęła głową. W ośrodku szkoleniowym jej rodziców było kilkunastu wyspecjalizowanych ratowników medycznych, kształconych specjalnie pod kątem urazów, jakie mogli sobie sprawić potencjalni trybuci podczas godzin ćwiczeń. Z kilkoma z nich nawet rozmawiała i pamiętała, że była pod wrażeniem ich wiedzy. Pamiętała, że na polecenie Snowa rodzice przekupili jednego z najlepszych lekarzy w Dwójce, aby nauczył ją podstaw anatomii; pod jego okiem uczyła się wielu ciekawych, aczkolwiek nieco męczących rzeczy. Czasami śniło jej się po nocach to, co musiała robić. Te sny prawie nigdy nie były miłe.
Ku jej zaskoczeniu, podszedł nagle i podał jej leżący na ziemi płaszcz.
- To chyba Twoje... Powinnaś się ubrać...jest tu dość...zimno... –uśmiechnęła się i wzięła okrycie, aby zarzucić je na siebie.
- Coś ukrywasz. – dorzucił nagle.
- Czemu tak…
Nagle usłyszała pojedyncze, ostrzegawcze skrzypnięcie, które oznaczało coś bardzo, bardzo złego. Nim jednak zdążyła odskoczyć, jedna z desek w podłodze pękła pod ciężarem jej i Tyriona. Catrice poczuła, jak jej lewa noga wpada w powstałą dziurę; nagle utraciła równowagę i po prostu upadła na ziemię, sycząc cicho. Nogę miała zaklinowaną pomiędzy deskami, co powoli zaczynało blokować swobodny przepływ krwi.
- A niech by to jasna cholera wzięła… Niech żyją zniszczone budynki.. – fuknęła z irytacją i spojrzała na Tyriona
- I co teraz…?

Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyPon Lip 01, 2013 9:28 am

Wynikła kolejna rzecz, która ich łączy, choć na pierwszy rzut oka nie musiałaby - ich zamiłowanie do ignorowania niskich temperatur. Przecież Tyrion niezależnie od tego, czy jest zimno czy ciepło, zawsze na trening ubiera ten czarny podkoszulek i jeansy ściągnięte paskiem. Dzięki tym treningom nie tylko zwiększa się jego wytrzymałość i kondycja, ale między innymi także odporność na ból. Tyle, ile on upadł z wysokich i starych ścian czy okien, nie sposób zliczyć. Zawsze wracał do domu z jakimś mocniejszym zadrapaniem, siniakami. Każdy jego wypad wzbogacał go o nowe rodzaje bólu. Nie, żeby był masochistą.
Zauważył jej wielkie zdziwienie po pytaniu o tajemnice, które ona skrywa, co tylko bardziej go utwierdziło w tym przekonaniu, choć szczerze mówiąc, gdy zarzucił jej ukrywanie czegoś, zdał się bardziej na intuicję niż na fakty. Zauważył też, że go obserwuje, że wyłapuje reakcje jego ciała na jej obecność. Tyrion nigdy nie miał jakiś szczególnych kontaktów z kobietami, wszystko raczej kończyło się na poziomie przyjacielskim. Mimo wszystko nie przeszkadzało to młodemu ratownikowi obserwować zachowania różnych kobiet. Musiał przyznać, że co kolejna spotkana przez niego kobieta jest zupełnie inna. Jaka była Catrice? Hmm..wzbudziła w nim dość duże zainteresowanie, co pewnie dał po sobie odczuć. Nawet krew płynąca po dłoni nie zajęła go dłużej niż chwilę, raczej wysublimowana figura panienki Tudor, jej kokieteryjne spojrzenie i zniewalający uśmiech. To sprawiło, że na chwilę przestał myśleć racjonalnie.
A potem wszystko stało się tak szybko, że Tyrion na chwilę stracił czujność. Usłyszał groźne skrzypnięcie w podłodze, po którym nastąpiła chwila ciszy. Tyrion nie zdążył wziąć krótkiego wdechu, gdy deska w podłodze pękła wchłaniając w swą czeluść nogę Catrice. Odruchowo zrobił parę kroków w tył, powolnych i kucnął, patrząc na Catrice. Starał się ją uspokoić, bo panikowanie w tej chwili na nic się nie zda.
- Spokojnie... - zapewnił ją, patrząc jej w oczy. - Nie szarp się, bo to tylko pogorszy sprawę...zaraz Cię wyciągnę... - a zaraz potem dodał. - A jak nie to będziemy amputować...
Uśmiechnął się lekko, po czym przyjrzał się uważnie dziurze w podłodze. Powoli, na czworaka przesuwał się w stronę Catrice, bacząc na każdy swój ruch. Domyślał się, że już jedna dziura mocno nadszarpnęła cała strukturą podłogi w tym pomieszczeniu. Zaczął się też rozglądać nad jakimś długim narzędziem. Cała ta sytuacja wywołała u niego przypływ adrenaliny, co zaowocowało rozszerzeniem źrenic, przyspieszeniem oddechu i spięciem mięśni.

(Pytani3 do MG:
1. Jak szeroka jest ta dziura i czy można w tą dziurę włożyć dłoń?)
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyPon Lip 01, 2013 11:05 am

Choć podłoga niepokojąco skrzypi przy każdym ruchu, na chwilę obecną wydaje się już stabilna. Nie wiadomo jednak, jak długo spróchniałe drewno wytrzyma ciężar dwóch osób.

    Tyrion, dziura jest na tyle duża, że jest w stanie zmieścić jeszcze ludzką dłoń, ale uważaj - dookoła niej wystają ostre drzazgi.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyPon Lip 01, 2013 4:04 pm

To było wręcz komiczne, do tego stopnia, że Catrice miała ochotę wybuchnąć głośnym wariackim śmiechem. Oto w jednej chwili spokojnie sobie stała, a w drugiej – leżała na podłodze z nogą w dziurze. Mało tego, Stark zaproponował jej cholerną amputację!
- No chyba zwariowałeś. – fuknęła, ostrożnie poruszając uwięzioną nogą. Jej umysł pracował na najwyższych obrotach. Gdy Elijah miał 10 lat, bawili się z Anabelle na strychu domu i jedna z desek pękła w ten sam sposób. Ojciec wtedy pobawił się piłą, a gdy wydostał syna, wezwał ekipę remontową. No super, cholera jasna, nie mam ani ekipy, ani piły, a jedynie gościa proponującego mi amputację nogi.
Poruszanie nogą w cholernej dziurze dało jakiś efekt; udało jej się minimalnie poluzować nacisk na kończynę. Odetchnęła głębiej z lekkim uśmiechem. Wyczuwała leciuteńki nacisk podłoża, co wskazywało na to, że deski się ustabilizowały… Na razie. Na minutę, może mniej. To oznaczało, że ma minutę, zanim zleci z podłogą do pomieszczenia piętro niżej. Przy dobrej okazji, coś sobie złamie, kilka żeber, rękę, nogę. Przy fatalnej, złamane żebro przebije jakiś organ, nadzieje się na jakiś pręt lub inny śmieć na podłodze. Przy najgorszej… Cóż, Stark będzie mógł popatrzeć na jej zwłoki z malowniczo skręconym karkiem. Ta myśl sprawiła, że z trudem stłumiła chichot.
Nadal była wściekła na Starka za głupi pomysł z amputacją. Ciekawe, jak jemu podobałoby się leżenie z nogą w głupiej dziurze, z wizją zapadającej się podłogi dookoła?
- Jeśli usłyszę o amputacji jeszcze raz, chyba Cię uduszę. – mruknęła, nawet nie zwracając uwagi na to, czy usłyszy odpowiedź czy nie. Nagle przypomniała sobie o długiej szpilce do włosów, którą miała w kieszeni płaszcza. Na upartego, mogła jej użyć. Wyjęła ją z kieszeni i wbiła w dziurę, tuż obok swojej nogi, nie bacząc na drzazgi. Poruszanie nią umożliwiło jej ponowne rozluźnienie paneli, jednak nie na tyle, żeby wyszarpnąć nogę z pułapki .
- Masz ochotę pomóc…?
Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyPon Lip 01, 2013 5:55 pm

Jej reakcja na jego żart o amputacji była prawidłowa. W zasadzie, każdy z jego pacjentów, których ratował, tak reagował na takie żarty. W zasadzie Tyrion nie dziwił się jej. To musi być dość niewygodna poza, mając jedną nogę w szczelinie powstałej w wyniku zarwania się podłogi. Skoro raz się zarwała, zarwie się i drugi raz, dlatego chłopak miał niewiele czasu, by jej pomóc. Inaczej rozkwaszą się oboje na dole.
- Tak..zwariowałem... - potwierdził jej słowa wypowiedziane z fuknięciem. - Ale to najmniejszy Twój problem obecnie...
Wyszczerzył się w uśmiechu odsłaniając rzędy białych, prostych zębów. Nie uśmiechnął się bynajmniej w sposób złośliwy. Raczej rozbrajający. Będąc na czworakach obejrzał jeszcze raz dziurę, w której utkwiła zgrabna noga Catrice i doszedł do wniosku, że byłby w stanie włożyć tam dłoń. Nie po to, by pomacać. Choć to też przeszło mu przez myśl.
Gdy zaczęła poruszać nogą, rozszerzył oczy. Ona jest wariatką! - wypuścił powoli powietrze z ust, przysuwając się jeszcze bliżej i powiedział do niej cicho.
- Wyciągnę Cię, tylko przestań się wiercić... - powiedział spokojnie, acz stanowczo. Kobiety bywały niezwykle uparte. Przyjrzał się chwilę dziurom i wystającym z niej długim drzazgom, po czym spojrzał na swoją rękę. Na nieszczęście prawa dłoń była już zraniona, więc postanowił, że nie będzie kaleczył drugiej. Zacisnął wargi, przygotowując się na porcję bólu, po czym szepnął tylko do Catrice tonem nie lubiącym w takich momentach jakiegokolwiek sprzeciwu.
-Złap się mojej szyi... - powiedział, po czym sięgnął do plecaka po ceramiczny nóż. Złapał go w palce, wymierzył i wbił go w jedną odstająca deskę, która uniemożliwiałaby wyciągnięcie nogi. Następnie złapałby za rękojeść ostrza i zaczął nim poruszać, by zwyczajnie osłabić deskę. Wyginał go w różne strony słysząc jak drewno trzeszczy. Gdy było wystarczająco złapałby je dłonią i próbowałby wyrwać.
- Nie puszczaj... - powiedział do niej mając na myśli swoją szyję. Gdyby podłoga się zawaliła z jej strony, miałby szansę ją jeszcze wciągnąć. Na jej groźbę o uduszeniu zareagował uśmiechem kontynuując wyciąganie jej nogi z okowów podłogi.
- Z uduszeniem poczekaj aż Cię wyciągnę, wtedy się dogadamy...możesz teraz poruszyć nogą? - zapytał, cały czas myśląc intensywnie.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyWto Lip 02, 2013 5:03 pm

Deska, którą Tyrion przez ostatnie sekundy próbował usunąć, zatrzeszczała i pękła, powiększając dziurę, więżącą nogę Catrice. Oderwany odłamek z niewyraźnym stukotem zleciał na podłogę piętro niżej. Podłoga zatrzeszczała złowieszczo, ale na chwilę obecną, pozostała jeszcze w całości. Na jak długo jednak - nie wiadomo.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyWto Lip 02, 2013 9:19 pm

Widząc ten uśmieszek na widok jej reakcji odnośnie amputacji, aż zapiekła ją ręka. Miała ochotę mu przywalić, bo takie żarty nie były wcale w jej stylu, odkąd w dzieciństwie asystowała przy amputacji nogi jej dziadka. Miał ranę. W ranę wdało się silne zakażenie. Lekarz odjął nogę i przypasował dziadkowi protezę. Co z tego, skoro dzięki  zakażeniu, które przetrwało w organizmie, zmarł?
- Tak..zwariowałem…  Ale to najmniejszy Twój problem obecnie...
Krew w niej zawrzała i nagle poczuła się bardzo, bardzo, ale to bardzo poirytowana. Chłopak był miły, był ratownikiem, chciał jej pomóc. Miał ujmujący uśmiech… Ale to nic. W tej chwili miała na uwadze swoją nogę.
- Będę się wiercić, bo nie chcę stracić dopływu krwi, wiesz…? – odparowała dość bezczelnie.
Kiedy wsunął dłoń w dziurę, nawet nie krzywiąc się z bólu, stwierdziła, że ten człowiek będzie doskonałym lekarzem. Miał wyczucie i zręczność, która charakteryzowała doskonałych chirurgów. Wiedziała, że pacjenci Tyriona będą mu ufać i powierzą mu swoje istnienia, które uratuje.
- Hmm… Masz doskonałe zacięcie lekarskie. – rzuciła, posłusznie łapiąc się jego szyi. Zgodnie z poleceniem, nie puszczała, chociaż krępowała ją jego obecność. Może i był przystojny, ale nie chciała żyć z kimś. Nie po Elijah. Przelotny romans? Może. Seks? Ewentualnie, jeśli to byłoby konieczne. Trwały związek, zakończony ślubem, domkiem z ogrodem i małym, wrzeszczącym dzieckiem? Nigdy w życiu. Zaraz, zaraz. Ślub? O czym ja myślę?!, zgromiła się nagle.
Tyrion tymczasem wbił w deski nóż i poruszał nim powoli, cały czas poluzowując deski. Powoli, bardzo powoli, czuła, że ucisk wokół kończyny maleje, co przyjęła z cichym westchnieniem ulgi. Na jego pytanie, czy może ruszyć nogą, poruszyła powoli w obie strony, po czym zerknęła na niego z odrobiną wdzięczności w oczach.
- Okej, chyba jestem w stanie ją wyszar…
Nagle deska pękła i oboje mogli obserwować, jak na wpół spróchniały kawałek drewna spada na podłogę piętro niżej. Dziura była na tyle szeroka, że mogłaby już spokojnie wyszarpnąć nogę… Ale czy podłoga wytrzyma…?
- Okej, Tyrion… – spojrzała na niego z napięciem w głosie i spojrzeniu. – Zaraz wyszarpnę nogę, ale tuż po tym musimy zwiewać. Podłoga może zaraz runąć, a chyba oboje chcemy żyć jeszcze jakiś czas, nie?
Zacisnęła zęby, a jej paznokcie niechcący drasnęły kark Starka, kiedy wyszarpnęła nogę z dziury. Kilka sekund po tym zerwała się do biegu i pociągnęła go za sobą, zaciskając dłoń na jego nadgarstku. Nie reagowała na nic, na żadne słowa, zanim nie wydostali się z domu.
Gdy byli już na zewnątrz, usłyszeli dość głośny rumor walącej się podłogi. Cat spojrzała na Tyriona i uśmiechnęła się słabo. Kiedy podążyła za jego wzrokiem, dostrzegła klika sporych drzazg, wbitych w cholewkę jej buta. Szybkimi ruchami wyrwała wszystkie i ze stoickim spokojem zsunęła but. Poczuła ulgę, widząc, że na obandażowanej kostce nie miała żadnych śladów krwi; widocznie drzazgi wbiły się nie dość głęboko, aby ją zranić.
- Nawyk z domu. Zawsze miałam bandażowane kostki i nadgarstki przy treningach. – wyjaśniła, widząc pytające spojrzenie towarzysza.
Wstała i otrzepała się. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na uśmiech pełen wdzięczności.
- Dzięki za uratowanie mi życia, doktorze Stark – zaśmiała się.
Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptySro Lip 03, 2013 1:09 pm

Gdyby Tyrion wiedział, jakie wspomnienia Catrice ma z amputacjami wszelkiej maści, na pewno pohamowałby język. Chciał tylko rozluźnić napięcie, które gęstniało z każdą kolejną chwilą. Można by je kroić nożem w pewnym momencie, ale Tyrion przyznał rację panience Tudor - trzeba zająć się jej nogą, a nie rzucać uśmieszkami i żartami trochę nie na miejscu. Ale cóż mógł zrobić? Czasem mówił od razu to, co pomyślał.
- Będę się wiercić, bo nie chcę stracić dopływu krwi, wiesz…? – odparowała dość bezczelnie. Westchnął ciężko i wywrócił oczami, po czym słysząc jej słowa spojrzał na nią i uniósł jedną brew zabawnie w górę. Odpowiedział trochę z przekąsem.
- Jakbym tego nie wiedział...chodziło mi bardziej o to, byś tej krwi tam nie straciła raniąc się... - pokręcił trochę głową i starał się uspokoić, co szybko mu przyszło, bo nie należał do ludzi, u których emocje wręcz kłębią się i kumulują. Gdy wsunął dłoń w dziurę zauważył, że Catrice mu się przygląda. Lekkie rumieńce wystąpiły mu na policzek, ale był profesjonalistą tak? Nie mógł się tak łatwo rozproszyć...chociaż...już sama jej obecność nieco go rozpraszała, co jednak nie miało wpływu na to, że uwolnił ją z potrzasku.
- Hmm… Masz doskonałe zacięcie lekarskie. Po tych słowach spojrzał na nią i odwzajemnił to wszystko uśmiechem, a potem poczuł jej dłonie na swoim karku. Miała niesamowicie miękkie, delikatne i zarazem nieco chłodnawe, co poskutkowało przyjemnym dreszczem wybiegającym z karku i przenoszącym się na pozostałe części kręgosłupa. Do jego głowy napłynęło mnóstwo myśli, czasem bardzo abstrakcyjnych,np. zastanawiał się, czy usta Catrice są równie miękkie jak jej dłonie. Nawet się za to nie zganił.
W końcu mu się udało i Catrice mogła wyciągnąć nogę, jednak podłoga mocno zaskrzypiała.
- Okej, Tyrion… – spojrzała na niego z napięciem w głosie i spojrzeniu. – Zaraz wyszarpnę nogę, ale tuż po tym musimy zwiewać. Podłoga może zaraz runąć, a chyba oboje chcemy żyć jeszcze jakiś czas, nie? Na jej słowa kiwnął głową, że zrozumiał. Powiedział.
- Jasne, daj znać kiedy będziesz goto... - i urwał, bo w mig Catrice wyskoczyła z dziury i pociągnęła go ku wyjściu z budynku. Musiał przyznać, że jak na tak delikatną rączkę, miała dość dobry uścisk. Nie minęło parę chwil, a Tyrion mógł odetchnąć świeżym, w miarę, powietrzem.
Będąc już na zewnątrz usłyszał jak podłoga wali się z głośnym echem. Zacisnął wargi, po czym spojrzał na towarzyszkę. Widząc jej bandaże zdziwił się nieco, ale zaraz mu wytłumaczyła.
- Treningi? - uśmiechnął się. Wątpił, by trenowała to, co on, ale w końcu była trenerką..czegoś tam. Stanął przed nią i spojrzał na nią. Gdy uśmiechnęła się do niego pełna wdzięczności poczuł jak ciepło napływa do jego twarzy. Nie rozumiał akcji swego serca, które zaczęło bić jak szalone.
- Nie...ma sprawy... - wykrztusił z siebie, po czym zmrużył oczy, kontynuując to, co zaczął w środku. - Wydaje mi się, że masz więcej tajemnic niż niejedna ważna persona w tym miejscu...
Założył ręce na piersi i przekrzywił głowę, zaciekawiony. Widząc jej zdziwienie jego wypowiedzią, dodał, szepcząc.
- Wszystko widać w oczach, panienko Tudor...musiałbym po prostu dłużej w nie popatrzeć, by się dowiedzieć... - uśmiechnął się, po czym zapytał. - Odwieźć Cię do domu?
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyCzw Lip 04, 2013 8:27 am

Oboje byli na zewnątrz, bezpieczni, co Catrice przywitała z ulgą. Nawet przenikliwe zimno jej nie przeszkadzało; zdawało się witać ją z zadowoleniem, jak starego przyjaciela. Zerknęła na Tyriona i na wszelki wypadek odsunęła się od domu na parę kolejnych metrów.
Po jego znaczącym spojrzeniu zorientowała się, że nie miał bladego pojęcia o treningach. Miała ochotę celowo milczeć, ale zasłużył na szczerość uratowaniem jej życia.
- Moi rodzice byli trenerami Zawodowców w Dwójce. – wyjaśniła, opierając się o jedną ze sztachet w parkanie. – Zaczęłam trenować, mając osiem lat, mój brat jakieś dwa lata po mnie. Nie, nie byłam nigdy trybulką, Elijah też. – zaśmiała się odrobinę smutno, widząc jego minę. – Nawet gdyby padło na któreś z nas, mieliśmy wystarczającą ilość ochotników, którym wpajano, że to zaszczyt.
Mogła mówić dalej, powiedzieć mu o dniu, kiedy ich dom odwiedził jeden z doradców Snowa i zabrał dwunastolatkę do Kapitolu, gdzie sam prezydent Panem rozkazał jej zabić młodą kobietę, której ojciec zbuntował się przeciwko Kapitolowi i usiłował zaatakować system tworzenia aren. Bez wahania skręciła kark ofierze, patrząc w oczy najważniejszej wtedy osoby w państwie. Od tamtej pory przez sześć lat mordowała, czasem kilka osób w jeden dzień, czasem jedną w przeciągu kilku sekund. Jej największym osiągnięciem była maskarada w Kapitolu, na którą udała się przebrana za córkę wielmożów dawnego świata. W jednym pomieszczeniu Snow zgromadził niemalże 20 osób i z uśmiechem patrzył, jak zabijała wszystkich po kolei. Miała tylko piętnaście lat.
Tyrion Stark czerwienił się, ilekroć posyłała mu uśmiech. No, proszę, proszę… Ciekawe.
- Kto wie, może mam sporo tajemnic…? – znów się uśmiechnęła, myśląc o tym, że raczej nie chciałby znać ich wszystkich. Nie sądziła, żeby chciał wiedzieć, jak łatwo jest ukryć drobne, filigranowe wręcz sztylety pod gorsetem ze stalowymi umocnieniami, i jak dziwnie podekscytowana czuła się podczas polowań na niektóre ofiary.
Nagle do jej głowy znów wleciał Elijah, ale nie Elijah – jej kochanek i ofiara, tylko Elijah przed tym wszystkim, który żył naznaczony piętnem śmierci swojej ukochanej. Catrice była w stanie go pokochać, ale nie umiała uleczyć. Miała nadzieję, że tam, gdzie znalazł się po śmierci, jest szczęśliwy ze swoją ukochaną. Umierając, wyszeptał podziękowania…
- Wszystko widać w oczach, panienko Tudor… Musiałbym po prostu dłużej w nie popatrzeć, by się dowiedzieć… - odwzajemniła uśmiech, po raz kolejny, ale na wzmiankę o odwiezieniu jej miała ochotę śmiać się do rozpuku.
- Wiesz, Tyrion, jakkolwiek to zabrzmi, nie dostałam jeszcze zakwaterowania… W końcu jestem w Kapitolu od jakichś dwóch godzin…
Za to po raz tysięczny, miała ochotę powiedzieć.
- Może opowiesz mi coś o sobie? – uśmiechnęła się. Tym razem kusząco.
Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyCzw Lip 04, 2013 9:13 am

Tyrion wstając dziś rano w ogóle nie sądził, że będzie teraz rozmawiał z tajemniczą, a zarazem piękną kobietą. Co prawda w pracy jego koleżanki, a głównie pielęgniarki zwracały na niego uwagę i były dość ładne, jednak żadna z nich nie dorównywała Catrice. Panienka Tudor w swoim obyciu była niesamowicie...delikatna...a przynajmniej może sprawiała takie wrażenie. No i ten uśmiech, który zwalał Tyriona z nóg, a przecież zawsze był odporny na tego typu rzeczy. Czyżby spotkał właśnie swoją największą słabość? Któż to wie? Miliony pytań kłębiły mu się pod tą bujną czupryną, ale postanowił sobie, że chociaż na te najważniejsze postara się znaleźć odpowiedzi.
Możliwe, że nie miał bladego pojęcia o treningach, był przecież zwykłym ratownikiem, kiedyś członkiem rebelii, nauczył się podstaw przetrwania w dzisiejszych czasach. Jej odpowiedź na jej pytanie była wystarczająca dla niego, dlatego kiwnął głową z uznaniem i uśmiechnął się lekko. Gdy wspomniała o swoim bracie, do jego głowy wdarła się myśl o jego własnej siostrze. Musiał ją odnaleźć.
Tyrion nie mógł się pochwalić tak wybitnymi "osiągnięciami", gdy był jeszcze dzieckiem. Miał spokojne dzieciństwo, niczego mu nie brakowało, dopóki nie rozpętało się piekło. Ale nie chciał do tego wracać. To już zamknięty rozdział jego życia, a nowe - dopiero się piszą. Obserwował ją. Przypatrywał się z nieukrywanym zainteresowaniem. Jego źrenice chłonęły niejako każdy mm jej twarzy, jakby chciał poznać ją całą. Najdłużej skupiały się na oczach, bo tam ponoć widać najwięcej.
Kto wie, może mam sporo tajemnic…? Jego wargi wygięły się nieznacznie w uśmiechu, po czym odpowiedział jej.
- Coś czuję, że jesteś jedną, wielką chodzącą tajemnicą... - a po chwili dodał. - Do tego niesamowicie ładną...
Ugryzł się zaraz potem w język. Zawsze mówił od razu to, co pomyślał. Westchnął cicho, a gdy Catrice odpowiedziała mu, że nie ma jeszcze zakwaterowania, ściągnął brwi w zamyśleniu, przesuwając palcami po swoim podbródku. Kiwnął tylko głową, nie mówiąc nic, ale w jego głowie już zasiało się jakieś ziarenko pomysłu. Już miał jej odpowiedzieć, gdy Catrice chciała się dowiedzieć czegoś o nim. No...nieco zbiło go to pytanie, bo z nie lubił opowiadać o sobie. Ale skoro razem wyszli z takiego bagna, Tyrion uśmiechnął się.
- Od razu zaznaczam, że nie jestem dość interesujący... - zaczął, a po krótkim zaczerpnięciu powietrza kontynuował wypowiedź. - Jestem najmłodszym z pokolenia Starków... moja rodzina jest...
Tutaj za bardzo się zagalopował. Przygryzł wargę, zły na siebie. Tutaj uwidoczniła się jego słabość do wspomnień. - Była... jedną z ważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych rodzin Kapitolu.. mój dziadek, Edgar Stark, wygrał Pierwsze Igrzyska Śmierci, mój ojciec - trzydzieste trzecie, zaledwie w wieku 18 lat...moja mama była lekarką...
Widząc jednak, że za bardzo odbiega od tematu, mówił dalej.
- Jak już powiedziałem, jestem najmłodszy...mój brat nie żyje, a moja siostra mimo, że jest uznawana za martwą...czuję, że ona gdzieś tu jest...Ale wracając, przyłączyłem się do rebeliantów. Tam praktycznie dorastałem...tam wszystkiego się nauczyłem...
Podrapał się w tył głowy i wzruszył ramionami.
- W sensie potrafię używać różnych ostrzy...wolę je bardziej niż broń palną...łatwiej je schować... nauczyłem się też Muay Thai... u rebeliantów znany byłem pod pseudonimem "Pająk", głównie dlatego, że byłem zwinny i szybki, praktycznie nie do złapania...
Tutaj w jego głowie pojawiła się jedna scena, której żałuje do dzisiaj, ale Catrice zasługuje, by ją znać. Dlaczego? Nie wiedział...
- Parę lat temu... zabiłem kogoś...było o tym głośno... - powiedział z nieukrywanym wstydem i wstrętem do samego siebie. Westchnął głośno.
- No cóż...to chyba...najważniejsze rzeczy o mnie, jeśli wolisz szczegóły, to dasz się porwać gdzieś, gdzie możemy się napić czegoś, hm? - zapytał, unosząc brew. Ja pierniczę, skąd ona się wzięła...czemu takich nie mam w robocie?
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyCzw Lip 04, 2013 10:06 am

„Czuję, że jesteś jedną, wielką chodzącą tajemnicą… Do tego niesamowicie ładną…”
Kolejny punkt dla Tyriona – za szczerość. Co tu by nie ukrywać, chłopak powoli wkradał się w jej łaski, szczery, cwany, wyszczekany i sympatyczny. Gdyby miała jakiś swój kanon facetów, którzy by jej odpowiadali, z pewnością Stark znalazłby się w takowym.
Stark, Stark… To nazwisko coś jej przypominało, ale dopiero gdy usłyszała nazwisko Edgara Starka, pojęła. No tak, słynna rodzina Panem. Dwóch zwycięzców Głodowych Igrzysk z jednej rodziny, w odstępie trzydziestu kilku lat… Imponujące. Mało tego, wdał się w rodzinę; jeśli Catrice dobrze pamiętała, matka Tyriona była znaną lekarką, podobnie, jak jej córka… Sigyn? Chyba tak miała na imię. Tyrion pewnie nigdy o tym nie słyszał, ale w Dwójce niepisaną tradycję stanowiło oglądanie starych taśm z nagranymi transmisjami Igrzysk, w których brali udział członkowie jego rodziny.
Jeden brat – martwy. Siostra – uznana za martwą, ale Cat przeczuwała, że dziewczyna żyje, może nawet ukrywa się tuż pod nosem kochającego brata. On – hmm, rebeliant, wyszkolony w sztukach walki. Całkiem, całkiem ciekawie. No i…
Miał na koncie morderstwo, podobno dość głośne. Tudor słyszała o tym, ale to był mało znaczący epizod w jej życiu. Sama miała na koncie o jakieś 69 duszyczek więcej i coraz bardziej podobało jej się to, że nie zna jego reakcji na taką nowinkę. Ciekawe, co by zrobił…?
- Ehh… Pewnie musi być ci ciężko ze świadomością tego, że zabiłeś… – jej głos zabrzmiał naprawdę współczująco, ale w głowie miała głupie myśli. Ciekawe, co byś powiedział, gdybyś skojarzył morderstwo sprzed kilku lat. Czwórka, jeden z dość bogatych mieszkańców nabrzeża, znaleziony w centrum miasta, nabity na harpun jednej z rzeźb, kojarzysz…? Nieźle się wtedy bawiłam… .
W końcu usłyszała propozycję wręcz nie do odrzucenia – propozycję pogadania przy jakimś napoju. Miała nadzieję, że będzie to kawa, mocna czarna kawa w dużym kubku, bez cukru, ewentualnie z kapką mleka. Zerknęła na niego z lekkim uśmiechem. Sprawiał wrażenie odrobinę zaskoczonego swoją nagłą propozycją. Pochlebiało jej to, chociaż miała wrażenie, że może nie skończyć się na kawie.
- W sumie… Kawa byłaby niezłym pomysłem… Ale nie mam jeszcze wszystkich przepustek i w ogóle… – odparła, bez wysiłku nadając głosowi kuszącą obojętność. Kolejna sztuczka, której naukę zawdzięczała byłemu protektorowi. Jednym z jego pomysłów, całkiem niezłych zresztą, było nakazanie jej opanowania do perfekcji roli kochanki idealnej. Miała zwodzić, kusić, wydobywać tajemnice i zabijać. Ale nigdy nie wygrała Igrzysk, niestety.
Przyłapała rozmówcę na dość bezczelnym w jej mniemaniu wpatrywaniu się w jej osóbkę. Nie przeszkadzało to dziewczynie, była to część jej profesji. Czyniąc z niej mordercę, Snow zadbał o to, by nie miała uczuć.
- Więc gdzie mnie zabierzesz? – spytała słodko, po raz setny chyba posyłając mu delikatny, zachęcający uśmiech.
Założę się, że myślisz o czymś więcej, niż o kawie.

//proponuję zmianę tematu - dowolny, jaki wybierzesz, będzie okej
Powrót do góry Go down
the victim
Tyrion Stark
Tyrion Stark
Wiek : 23
Zawód : Ratownik medyczny

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyCzw Lip 04, 2013 11:33 am

Czy było mu ciężko, gdy zabił? To trochę mało powiedziane, dlatego od tej pory robi wszystko, by tylko odciągnąć myśli od tamtego momentu. Co prawda nie był świadomy, że rozmawia z zawodową morderczynią.
- Trochę... - odpowiedział, spuszczając na chwilę głowę. Ton jego głosu sugerował, że nie chciałby już do tego tematu wracać. Gdy powiedziała o kawie, uśmiechnął się szeroko. Na wzmiankę o jej braku przepustek, podszedł nieco bliżej i niemalże szepnął.
- A kto powiedział, że ja mam? - mrugnął do niej, po czym dodał - Odrobina adrenalinki..nigdy jej za mało..
Na pytanie, gdzie ją zabierze, odpowiedział jedynie tajemniczym uśmiechem. Złapał ją za rękę i powoli pociągnął w pewnym kierunku.

z/t x 2 (zaraz napisze w nowym temacie)
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyPon Lip 08, 2013 9:46 pm

Do tymczasowo przebywającej w domu Etaine zbliża się tajemniczy mężczyzna, mający za zadanie dostarczenie jej paczki o ważnej zawartości.


    Szczegóły zostaną podane w prywatnej wiadomości.
Powrót do góry Go down
Etaine Donovan
Etaine Donovan
https://panem.forumpl.net/t438-etaine-donovan
Wiek : 21 lat
Zawód : oficjalnie: lekarz, a nieoficjalnie... cóż, specjalista do spraw łamania prawa

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyWto Lip 09, 2013 6:17 pm

Czułam się jak ateista, któremu objawił się Bóg. Niecałą godzinę temu przekroczyłam próg opuszczonego domu i opierając się spokojnie o ścianę, paliłam trzeciego pod rząd papierosa. Dwa pety tuż obok moich butów świadczyły o najwyższym stopniu skupienia, zaś siwy dym unoszący się w powietrzu był tak gęsty, że można go było ciąć piłą mechaniczną. Westchnęłam cicho pod nosem, zerkając na zegarek. Niecałe cztery kilometry stąd na dachu głównej siedziby Almy Coin jest ponad pięćset anten, w tym również dwie duże kopuły radiolokatorów, przypominające gigantyczne piłki do golfa. Sam budynek jest olbrzymi – jak na moje oko ma ponad dwieście tysięcy metrów kwadratowych, dwa razy więcej niż Pałac Sprawiedliwości. Chyba. Na stałe zamknięte okna mają powierzchnię ośmiu tysięcy metrów kwadratowych, a wewnątrz budynku kryją się trzy miliony metrów kabli telefonicznych.
Skąd tyle wiem? Cóż, mili państwo, podczas wojny pracowałam w Trójce dla „Wydry”, czyli… wydziału przechwytywania wiadomości – oszałamiającej kolekcji stanowisk nasłuchu, satelitów, szpiegów i urządzeń podsłuchowych, rozmieszczonych w całym Kapitolu. Każdego dnia „Wydra” przechwytywała tysiące listów i rozmów, które następnie trafiały do analityków w celu rozszyfrowania. Czyli mnie. Moje zadanie polegało na zbadaniu szyfru, ręcznym złamaniu go i przekazaniu odszyfrowanej wiadomości. Jednak o wiele bardziej od łamania szyfrów - wolałam wykorzystywać je do wkradania się w zasoby większości… nie. Wszystkich komputerów i maszyn działających na zasadzie elektronicznego przesyłu informacji w całym kraju. Zajebista sprawa, będąc szczerą!
Trzeci papieros przestał się właśnie tlić, gdy do opustoszałego domu wtargnął całkowicie bezbarwny i zupełnie niezapamiętywany facet. Z pokerowym wyrazem twarzy odebrałam paczkę, całą siłą woli starając się nie rozerwać jej natychmiast. Trochę godności, na bogów! Podziękowałam skinięciem głowy, choć na dobrą sprawę wcale nie musiałam tego robić i ostrożnie, trzymając się z daleka od podejrzanie wyglądających części uposażenia, ruszyłam w głąb domu, dając sobie jednak spokój z włażeniem na górę. Już po chwili wkroczyłam do pomieszczenia, które zapewne służyło kiedyś za kuchnię, obecnie zaś eksploatowane było głównie przez szczury. I stworzenia, o których istnieniu wolałam nie zdawać sobie sprawy. Odłożyłam paczkę na stół, rozpięłam płaszcz, z odrazą na twarzy przetarłam zakurzono-osiusiane krzesło, po czym z nabożeństwem na twarzy zaczęłam rozrywać szary papier. Z każdym ruchem, ukazującym wnętrze opakowania, mój uśmiech stawał się coraz szerszy, aż w końcu osiągnął nienaturalne rozmiary godne psychopaty wpatrującego się w swoją ofiarę. Na moje kolana spadła kartka, zapisana drobnym, acz czytelnym druczkiem. Przebiegłam szybko wzrokiem po poleceniu, po czym mimowolnie sięgnęłam po zapalniczkę, podpalając kartkę. Tajemnica zostanie zachowana.
Rozłożenie osprzętowania, które znajdowało się we wnętrzu paczki nie zajęło mi wiele czasu - tu podłączyć, tam nacisnąć… i już po chwili moją twarz oświetlił pulpit laptopa, pulsujący zachęcająco. Wyzywający. Będący zapowiedzią obietnicy.
- Z dokładnością atomowej sekundy globalnej, wyruszyliśmy ratować świat… - zanuciłam cicho, przenosząc wzrok na miarowo migającą lampkę routera. Wspaniale. Wygięłam palce dłoni z cichym trzaskiem, sprawdziłam stan baterii i przysunęłam krzesło do stolika, wkupiając pilny wzrok na kursorze. Czas zacząć zabawę…
Komputer, jak wszystkie wielkie osiągnięcia techniki, był dzieckiem konieczności. Jakieś trzysta lat temu nastąpiła rewolucja w dziedzinie telekomunikacji, która całkowicie zmieniła świat wywiadu elektronicznego. Było nią oczywiście upowszechnienie dostępu do Internetu, a zwłaszcza poczty elektronicznej. Przestępcy, terroryści i szpiedzy mieli już całkowicie dość telefonicznych podsłuchów, dlatego natychmiast zaczęli korzystać z nowego środka łączności. I to trwa do dzisiaj. Wydawało się, że poczta elektroniczna jest równie bezpieczna jak konwencjonalna i równie szybka jak telefon. Wiadomości są przekazywane przez podziemne światłowody i nie rozchodzą się w postaci fal radiowych, które każdy może przechwycić. Początkowo wszyscy sądzili, że poczta elektroniczna gwarantuje bezpieczeństwo łączności. Jakąś dekadę temu doszło do wynalezienia systemu szyfrowania z kluczem publicznym. Każdy użytkownik systemu ma dwa klucze, publiczny i prywatny. Pierwszy jest wszystkim znany, drugi stanowi jego tajemnicę. Gdy ktoś chce wysłać zaszyfrowany list do danej osoby, musi znaleźć jej klucz publiczny i za pomocą łatwego w użyciu programu komputerowego zaszyfrować wiadomość tak, żeby wyglądała jak bezładny ciąg znaków. Każdy, kto przechwyci taką wiadomość, zobaczy na ekranie nieczytelne śmieci. Do odczytania zaszyfrowanej wiadomości nie wystarcza znajomość klucza publicznego - potrzebny jest klucz prywatny, zwany także kluczem deszyfrującym, znany tylko adresatowi. Klucze prywatne działają podobnie jak PIN-y w bankomatach, ale na ogół są długie i skomplikowane. W kluczu prywatnym zawarte są informacje potrzebne komputerowi do wykonania matematycznych operacji prowadzących do odczytania wiadomości. Nowe komputerowe funkcje mieszające lub haszujące, jak mówią specjaliści, wykorzystywały osiągnięcia teorii chaosu i dużą liczbę symbolicznych alfabetów, i w ten sposób przekształcały tekst jawny w pozornie zupełnie beznadziejną, losową sekwencję znaków. Jeśli klucz deszyfrujący składa się z dziesięciu cyfr, to wystarczy zaprogramować komputer tak, żeby sprawdził wszystkie możliwości od 0000000000 do 9999999999. Wcześniej lub później komputer musi znaleźć właściwy klucz. Taką metodę prób i błędów określa się jako „brutalny atak”. Brutalny atak wymaga czasu, ale daje gwarancję znalezienia klucza.
- Wszystko jest możliwe. Niemożliwe po prostu wymaga więcej czasu. - mruknęłam pod nosem, szybkim kliknięciem wybierając odpowiednią sekwencję. Masowe przechwytywanie danych cyfrowych przypomina uprawianie seksu z przypadkowymi osobami - niezależnie od stosowanych środków ochronnych wcześniej lub później dochodzi do infekcji. Dostanie się do centrum obsługi nie było trudne - wystarczyło złamać trzy zapory. Ale by wwiercić się do programu obsługującego emisję na żywo - mój klucz musiał przejść przez system Gauntlet, czyli „ścieżkę zdrowia” - serię wyrafinowanych filtrów, bramek i programów antywirusowych, które miały wyłapywać i eliminować wszystkie wirusy i potencjalnie groźne podprogramy. Pliki zawierające programy, których Gauntlet nie potrafił rozpoznać, były odrzucane i technicy musieli je badać ręcznie. Właśnie tego uniknęłam, po złamaniu pierwszej sekwencji natychmiast otwierając listę wszystkich plików, które zostały wczytane do komputera w reżyserce w ciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin. Już po chwili na moich ustach wykwitł zadziorny uśmiech, gdy na ekranie laptopa wyskoczył krótki, ale cholernie wiele znaczący dla hakera komunikat:

CZAS PRACY: 00.00.38
OCZEKIWANY KLUCZ: KHG__642H1___

Oznaczało to, że w niecałą… minutę udało mi się zdobyć połowę hasła zabezpieczającego dostęp do systemów operacyjnych komputerów odpowiedzialnych za emisję na żywo. Wiedziałam, że dzięki równoległemu działaniu procesorów komputer sprawdza trzydzieści milionów kluczy na sekundę, czyli sto miliardów na godzinę. To całkowite szaleństwo. Czyli mój żywioł. Z hakowaniem było jak z nauką czytania. Początkowo tekst wygląda jak przypadkowy bełkot, ale gdy poznasz reguły określające jego strukturę, możesz odczytać znaczenie. I właśnie to robiłam. Bo każdy szyfr można złamać – to wynika z zasady Bergofsky’ego. Poznałam tą zasadę już w początkowym okresie swej kryptologicznej kariery. Zasada ta była kamieniem węgielnym metody brutalnego ataku. Głosi ona, że jeśli komputer sprawdzi dostateczną liczbę kluczy, to z całą pewnością znajdzie właściwy. System łączności jest bezpieczny nie dlatego, że znalezienie klucza deszyfrującego jest
niemożliwe, a po prostu dlatego, że większość ludzi nie ma czasu i sprzętu potrzebnego do tego celu. Cóż, ja miałam jedno i drugie.

CZAS PRACY: 00.06.29
OCZEKIWANY KLUCZ: KHGYYT69642H1CV43_

Algorytmy szyfrujące to po prostu matematyczne wzory, które służą do przekształcenia tekstu jawnego w tekst zaszyfrowany. Matematycy i programiści nieustannie tworzą nowe algorytmy szyfrujące. Na rynku było ich mnóstwo - PGP, Diffie-Hellman, ZIP, IDEA, El Gamal… z mojego punktu widzenia wszystkie algorytmy szyfrujące są równoważne. Zresztą, mniejsza o to - ostatnią literą hasła do komputerów obsługujących transmisję na żywo było… E.
E jak Etaine.
Tak, rzeczywiście czułam się jak ateista, któremu objawił się Bóg. W lewym górnym rogu zamigotała transmisja z Parady na żywo. Za jakieś dwadzieścia minut… będę mogła wklepać ostatnią linijkę kodu i obserwować z daleka, jak świat zaczyna płonąć. Wsunęłam między wargi kolejnego papierosa i zapaliłam lekko drżącą dłonią, pochylając się nad monitorem. Dziewiętnaście minut…
Zaciągnęłam się mocno, przytrzymują gryzący dym w płucach.
Osiemnaście i pół.
.
.
.
.
Czekanie zabija.
Palenie podobno też.
.
.
.
.
Ale oto nadszedł moment - moment przełomowy. Alma Coin ledwo skończyła mówić, ledwo zamknęła usta, a wielki telebim tuż za nią, podobnie zresztą jak wszystkie odbiorniki w całym Panem rozbłysnęły czarnym tłem - czarnym tłem na którym po sekundzie grozy zapłonął kosogłos, trawiony tak naturalnym płomieniem, że widz mógł mieć wrażenie, jakby miał zaraz zapłonąć razem z nim. Ptak zajarzył się olśniewającym blaskiem i, zupełnie jakby ostatnim tchnieniem, spopielił się na oczach wszystkich zebranych przed telewizorami - to jednak nie oznaczało końca zabawy. Tuż po tym na ekranie pojawiła się srebrna moneta z podobizną pani prezydent, subtelna gra słów z jej nazwiskiem. I wszystko byłoby dobrze, gdyby jej oblicze nie rozpłynęło się nagle, ustępując miejsca na monecie… śnieżynce. Śnieżynce tak naturalnej, tak wielce wymownej, tak jasno pchającej do skojarzenia z prezydentem Snowem, że każdy dureń by zrozumiał - moneta to tak właściwie śnieg. Całemu widowisku towarzyszyły słowa, wypowiadane spokojnie, z rozwagą, choć bynajmniej nie monotonnie. Moje słowa. Mój głos.
- Obywatele Panem! Obowiązkiem prawdziwego patrioty jest obrona kraju przed jego własnym rządem! Podnieście głowy i spójrzcie w oczy prawdzie! Będziecie bodźcem, zaczynem, początkiem odmiany! A niczego nie potrzeba nam tak, jak zmian! Nam, jednostkom, a zarówno i krajowi, w którym przyszło żyć każdemu z nas i który zatrzymał się, zamarzł, stanął jak skuty lodem! To wy, bracia i siostry, skruszycie lód! Zrobią to trybuci, niesprawiedliwie skazani na śmierć! Zapoczątkujmy odwilż! Prawdziwą odwilż! Za wojnę i za nas! Zanim utracimy człowieczeństwo! Zanim Coin odbierze nam resztki godności!...
Może za dziesięć lat będą uczyć tego w szkołach - i jestem prawie pewna, że żaden nauczyciel nie wyzna swym podopiecznym, że Etaine Donovan poprowadziła tę audycję z jakiejś meliny na obrzeżach, paląc przy tym marnego papierosa. Cofnęłam się oparzona jak od mikrofonu, jednym ruchem odłączając nagłośnienie. W Kapitolu pewnie robili już wszystko, by zakłócić audycję i odłączyć mnie od ich sieci - ale miałam to głęboko w poważaniu. Ignorując fakt, że żar z papierosa poparzył mi palce, wklepałam szybko do laptopa:

TYLKO PRAWDA MOŻE WAS URATOWAĆ.

Gdzieś tam, daleko, może w Dystryktach, może jeszcze w niektórych telewizorach w Kapitolu pojawił się ten napis. Nawet jeśli ludzie Coin zakłócili ścieżki, nie mogli zablokować ich wszystkich - i mogłam być pewna, że kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt osób zobaczyło te słowa. Oparłam się ciężko o oparcie krzesła i strzepałam z płaszcza resztki popiołu z papierosa.
- Jak zwykle narobiłam syfu… - westchnęłam cicho, z niezadowoleniem stwierdzając, że paczka po papierosach jest pusta. Odrzuciłam ją w bok, szybko podniosłam się z krzesła i zaledwie kilka minut później skończyłam zwijać sprzęt. Po drodze do Dzielnicy Rebeliantów pozbędę się dowodów zbrodni... we właściwy sobie, brutalny i ciężki do wykrycia sposób.

/ zt - dzielnica rebeliantów
Powrót do góry Go down
the civilian
Eva Magnus
Eva Magnus
https://panem.forumpl.net/t1900-eva-magnus
https://panem.forumpl.net/t943-magnusiatko#8692
https://panem.forumpl.net/t920-eva
Wiek : 23
Zawód : pani szpieg, hakerka
Obrażenia : tabula rasa

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom EmptyWto Lip 16, 2013 11:29 pm

Wiadomość na komórce? Opuszczony dom? Ktokolwiek to był, ma całkiem niezłe wyczucie do takich hacjend. Z zewnątrz wyglądał pięknie... Na swój sposób, oczywiście. Wślizgnęła się do środka i oparła się po prawej stronie drzwi. Zaczęła myśleć intensywnie. Z jej misternych kalkulacji wyszło, że sytuacja nie ma się na dobrze. Metodą na ślepego durnia wlazłam do paszczy lwa. Ciekawe, za ile minut mogę pożegnać się z życiem. Cholera, nawet nożyka zwykłego nie miała! To miała być wizyta u pani Coin, nie bawienie się w policjantów i złodziei. Albo ofiarę i łowcę. Może nie będzie jednak tak źle? Wszystko jednak zdawało się temu przeczyć. W brzuchu narastał ten ból towarzyszący jej podczas strachu, ale ignorowała go. Czekała na to, co się wydarzy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Opustoszały dom Empty
PisanieTemat: Re: Opustoszały dom   Opustoszały dom Empty

Powrót do góry Go down
 

Opustoszały dom

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Opustoszały plac zabaw
» Opustoszały plac zabaw

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Obrzeża-