IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
#14

 

 #14

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#14 Empty
PisanieTemat: #14   #14 EmptyCzw Sie 01, 2013 4:30 pm



Plac budowy osiedla mieszkaniowego, które przez wybuch wojny nigdy nie zostanie dokończone. Dookoła częściowo wzniesionych ścian wciąż stoją porzucone niedbale rusztowania. Można znaleźć tu też przerdzewiały dźwig i mnóstwo worków z cementem.
    Możliwe drogi:
    - północ
    - południe
    - wschód
    - zachód
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 3:17 am

    l #1

Chyba wybór tej zniszczonej części areny nie był najlepszym pomysłem. Blondynka nie miała czasu wcześniej tego przemyśleć. Sześćdziesiąt sekund na określenie nowego miejsca, odnalezienie się w sytuacji, wyszukanie dogodnego miejsca przy Rogu oraz na próbę przeżycia, to jednak troszeczkę za mało... Nawet jak dla niej. Cieszyła się, że nie zginęła podczas rzezi, w ogóle nie ucierpiała i udało jej się zabrać kilka rzeczy. Martwiła się o Blue, ale mimo wszystko wierzyła w Theo. Hope miała zamiar ich odnaleźć, potem. Teraz sama musiała określić swoją sytuację.
Marna? Dobra? Średnia? Zła?
To, co wiedziała: znajdowała się w zniszczonych fragmentach miasta, a warunki wydawały się być podobne do tych, w których żyła w KOLCu. Cudownie, można było załamać ręce i tylko płakać. Kwartał nie był bogatym miejscem. Właściwie ledwo, co dało się tam żyć. Braki w dostawach prądu, brak ogrzewania, brak żywności. Jeden wielki, kompletny brak. Tak, jedyne, co tam można było znaleźć, to brak wszystkiego.
Nadzieja, a może głupota lub naiwność jeszcze tkwiła w tym, że w ruinach znajdzie w miarę dogodne i ciepłe miejsce do odpoczynku. Szare mury zapewniające bezpieczeństwo. Brak jakichkolwiek zagrożeń ze strony organizatorów i woda nadająca się do picia, która leciała z kranu.
Szczerze, Hope w to wątpiła. Zapewne z słusznością twierdziła, że nie miało spotkać ją tutaj nic dobrego. Tutaj... Ani nigdzie na arenie. Chciała przeżyć, by Blue mogła dalej żyć. Jedyny cel.
Nie zmęczył ją aż tak bieg. Właściwe to nieco zwolniła na szybkości i nadała mu jednostajnego rytmu. Jednak chwila odpoczynku na pewno zrobiłaby jej kończynom niemałe wytchnienie.
Gdzie ja trafiłam? Radujcie się narody... Znaczy, ratujcie.
Rozejrzała się dookoła. Niedokończone ściany, worki z cementem, a gdzieś niedaleko, niegdyś żółty, jednak teraz przerdzewiały dźwig. Znajdowała się na opustoszałym placu budowy. Rozpoczętej i niedokończonej budowy nowego osiedla, co stwierdziła po sporym terenie. Niemal mechanicznie zapięła bluzę, jednak zamek błyskawiczny tylko trochę poruszył się ku górze.
Chyba ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę było zapuszczanie się głębiej w ten teren... Jednak przemawiały za tym dwie rzeczy, pierwsza - jeśli nie chciała się schować, ktoś mógł ją łatwo dostrzec, druga - może znalazłaby wodę zdatną do picia i jakąś butelkę. Schowała się między dwiema niedokończonymi ścianami w wąskim przejściu. Tak, by pozostać niewidoczną dla innych, którzy hipotetycznie mogli się tam pojawić.
Póki co minusowa temperatura jej nie przeszkadzała, ale noc mogła być dużo bardziej sroga. Dla wszystkich. Liczyła, że przynajmniej w łupie znajdzie coś do okrycia. Wcześniej nie sprawdziła, co kryło się pod materiałem, teraz nadszedł na to czas.
Otworzyła plecak z numerem dwa i ciekawiło ją to, co kryła jego zawartość.


Ostatnio zmieniony przez Hope Flickerman dnia Pią Sie 16, 2013 1:39 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 10:53 am

Hope
W plecaku znajdują się: proca, latarka, zwój liny, zapałki oraz butelka z wodą.
Powrót do góry Go down
the victim
Beatrice Chapman
Beatrice Chapman
Wiek : 16
Zawód : Trybut

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 11:11 am

Biegnąc od rogu, bardzo zdyszana Beatrice narobiła sporo hałasu, ale chyba nikt się teraz tym nie przejmował ... Oby.  Wbiegła na teren budowy, jak można by się domyślić, nie była tu za czasów, gdy mieszkała w Kapitolu. Gdy weszła już głębiej w plac budowy, przestała biec. Szła powoli między niedokończonymi ścianami, różnorodnymi przedmiotami, które zazwyczaj spotyka się w takich miejscach, wsłuchując się w każdy szmer. Załamana całym tą sytuacją, tym że w tak krótkim czasie, tyle się wydarzyło. Przecież jeszcze niedawno marudziła na warunki w KOLCu, a teraz co się z nią stało? Zabiła. Okropne słowo. Już podczas walki, wiedziała że nie powinna patrzeć na Ninę, starała się tego nie robić, znała siebie i wiedziała, że cokolwiek by jej nie zrobiła i tak by miała wyrzuty sumienia. Które teraz nie odstępowały jej na krok. Beznadzieja - podsumowała zarówno jak się czuje, jak i sytuację w której się znalazła.
Więc żeby się czymś zająć, Beatrice przemyślała swoją sytuacje, na razie tu zostanie. Stanęła na chwilę i pomyślała co ma ze sobą, zapałki, jedzenie, proca.. Tak, ale na razie była bezużyteczna, no ale zawsze można coś wymyślić. Wstała i zaczęła krążyć jeszcze dalej w głąb budowy. Powoli, nadal wsłuchując się w każdy odgłos szła, a po drodze zbierała ze sobą kamyki. Tak kamyki, kawałki gruzu, małe, duże, z ostrymi  krawędziami, jak i te gładkie.
A gdy miała już pokaźną kolekcję, postanowiła poszukać gdzieś tu jakiegoś w miarę bezpiecznego miejsca. Usadowiła się między ścianą,a kontenerami, w których zapewne składowano odpadki. W ciszy wykładając wszystkie kamienie, które poupychała w kieszeniach i podzieliła je na grupki, ostrych, gładkich, małych, dużych. Wybrała po kilka z każdej z grup i wsadziła je do kieszeni, a resztę... Właśnie, zupełnie zapomniała o plecaku.
Chciała go rozpakować, a na myśl o tym przez jej ciało przeszedł ciepły dreszcz. Taki przyjemny, nikomu nie wiadomo dlaczego, przypomniało to jej gwiazdkę w domu, czuła się jak mała dziewczynka, rozpakowująca, wielki, fikuśnie zapakowany prezent, ten z pozoru nie wielki plecak, wydawał jej się teraz niczym ten wielki, drogi prezent. Niedaleko, albo daleko, (przez te wszystkie ściany dźwięki niosły się bardzo daleko) usłyszała szmer między ścianami, jednak zlekceważyła go i powróciła do swojego plecaka (7), obejrzała go z zewnątrz, a następnie zajrzała do środka.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 12:37 pm

Beatrice

W plecaku dziewczyny znajduje się średnich rozmiarów bomba, zaczyna cicho pikać, a dźwięk stopniowo narasta sygnalizując nadejście nieuniknionego.
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 2:17 pm

Zwartość plecaka ucieszyła Hope. Zalazła tam procę, latarkę, swój liny, kolejną paczkę zapałek I butelkę z wodą. Zapakowała wszystko starannie, tak, by przy dalszej wędrówce… lub ucieczce nic jej nie wypadło. Odkręciła korek i wzięła duży łyk wody. Nie chciało jej się pić, jednak odwodnienie to nic przyjemnego. Dziewczynka doskonale pamiętała w jakich katuszach trybucie umierali bez nawodnienia organizmu. Póki co musiała oszczędzać, ale może znajdzie na budowie jakiś kran. Lub znajdzie coś co się ruszało i głośno oddychało.
Świetnie, towarzystwo.
Podsumowała w myślach i pośpiesznie schowała butelkę z wodą. Nie miała żadnej borni, procy nie zdążyła jeszcze przetestować. Cicho wysunęła się z przestrzeni między ścianami, jednak nie ujrzała nikogo. Przynajmniej wtedy. Założyła plecak i prawie bezszelestnie ruszyła w głąb niedokończonego osiadła. Naprawdę świetne miejsce na przechadzki. W duchu zaklinała tylko, by nic nie spadło jej na głowę.
Po chwili spaceru, a raczej bacznego rozglądania się przed siebie, na boki, dookoła siebie i w ogóle we wszystkie kierunki Hope zauważyła dziewczynę. Starsza od niej blondynka zbierała po drodze kawałki gruzu i kamienie.
Intrygujące zajęcie.
Skomentowała i spróbowała przypomnieć sobie, jak na imię miała trybutka. Sięgnęła pamięcią w tył i nasunęło się jej tylko jedno imię - Beatrice. Dziewczyna, która zajęła miejsce zbiegłej Sabierl. Przynajmniej tak jej się wydawało, ale nieważne. To nie był czas na zastanawianie się kto-kiedy-dlaczego-w-jaki-sposób… Flickerman żałowała, ze nie ma przy sobie żadnej broni. W razie, jeśli dziewczyna miałaby ją zaatakować, ona mogła uderzyć ją plecakiem lub zwiewać jak najdalej.
Pikanie. Uciążliwe pikanie przeraziło Hope i wyrwało ze wszystkich przemyśleń. Wcześniej skrywająca się za ścianą i co jakiś czas zerkająca na starszą blondynkę, wyskoczyła zza niej. Dźwięk wydawał się być znajomy. Przynajmniej ze stoiska piro…
CO?!
Wspomnienie pokryło się z rzeczywistością. Beatrice trzymała w dłoniach bombę. Dziewczynka miała ochotę krzycząc coś w stylu: wyrzućtotyidotokoboobiewylecimywkosmos, jednak ciało zareagowało szybciej niż rozsądek. I tak by nie uciekła, a niedokończona konstrukcja mogła się zawalić. Wyrwała jej bombę, która pikała uciążliwe głośno i zerknęła na jej konstrukcję.
Wystarczy wypiąć jedne kabel. Zacytowała w myślach słowa instruktora. Pytanie brzmiało: który?
Niestety nie miała czasu na rozważnie, co by było gdyby… o ile, nie chciała wylecieć w powietrze. Nie miała czasu zupełnie na nic. Wyciągnęła kabel, który wydawał się być odpowiedni za przerwanie odliczania i rozbrojenie bomby. Na podobnych pracowała w ośrodku. Oby się udało…
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 4:00 pm

Hope i Beatrice

Dziewczynka odłączyła jeden z kabli, ale pikanie nie ustawało, jedynie przybierało na częstotliwości. Może bomba była tak skonstruowana, że nie dało się jej rozbroić w tak prosty sposób? Czasu z kolei nie było. Albo może wystarczyło odłączyć inny kabel? Tego się już jednak nie miała przekonać, bo zbitka kabli i materiału wybuchowego wydała z siebie jedno dłuższe piknięcie i wybuchła jej w dłoniach. Dopiero, kiedy opadł kurz, który wzbił się w powietrze, mogły ocenić straty. Klatka piersiowa i dłonie młodszej z trybutek były poranione i należało je jak najszybciej opatrzyć. Osmolona twarz i poszarpana bluza wcale nie poprawiały ogólnej sytuacji, na dodatek wybuch nadpalił je brwi. Beatrice siedząca pod ścianą uszła z całego wypadku z o wiele mniejszymi obrażeniami, była cała brudna od unoszącego się w powietrzu pyłu i zdecydowanie obolała, bo siła wybuchu uderzyła nią mocniej o ścianę, pod którą siedziała.
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 4:59 pm

Idiotka. Idiotka. Idiotka.
- Idiotka. - Walnęła głośno do średnio przytomnej Beatrice, która, jak wydawało się Hope jeszcze nie do końca rozumiała co się wydarzyło. Po co to zrobiła? Chciała pobawić się w taką miłosierną, czy może bała się, że bomba spowoduje poważniejsze skutki? Albo w ostatnim czasie po prostu polubiła tak bardzo wybuchy i wpadanie w kłopoty, że stało się to silniejsze od niej… Nawet teraz wspomnienia o wysadzeniu hali treningowej przestały ją obchodzić. Zalała ją fala niepohamowanej złości.
Głupek ze stanowiska.
Klatka piersiowa i dłonie piekły ją niemiłosiernie. Na całe szczęście miała wodę utlenioną. Barowało jej bandaży, ale…
Rozejrzała się dookoła i dostrzegła plecak starszej od niej trybutki. Oprócz feralnej bomby, która zafundowała jej obrażenia już pierwszego dnia… może trzymała w nim coś jeszcze? Bandaże, plastry, czy kawałki materiału? Hope bez zastanowienia złapała go i próbując powstrzymać ból, odbiegła od miejsca zdarzenia.
W końcu jakaś zapłata jej się należała… Nie naraziła tej ślicznotki na żadne poważne rany. Ewentualnie coś ją mogło boleć, a Hope… Trochę jej się oberwało. I na pewno nie miała zamiaru zostać tutaj w takim towarzystwie. Zmartwiło ją to, że wybuch mógł zdradzić ich obecność, ale teraz bardziej zdana sama na siebie była Beatrice. Siebie i swoje kamienie, oczywiście.
Niestety obrażenia zaczynały coraz bardziej piec i po przeciwległej stronie osiedla musiała zaleźć sobie jakiekolwiek schronienie. Rozejrzała się dookoła i nie widziała, by ktokolwiek ją śledził, by ktokolwiek znajdował się w tej części niedokończonego osiedla. Nieopodal znajdowała się jakaś budka… zapewne należała do jakiegoś kierownika budowy, czy innych pracowników.
Jak ta idiotka mnie tutaj znajdzie to…
Ostrożnie uchyliła blaszane drzwi. Na całe szczęście nie znalazła niczego w środku. Niczego, myśląc pod kątem zmiechów lub nieprzyjaźnie nastawionych trybutów. Gdzieniegdzie leżały stosy papierów, a jedna ze ścian była porządnie wgnieciona. Usiadła na najbliższym i jedynym krześle w blaszaku. Otworzyła plecak numer siedem z nadzieją, że znajdzie w nim coś, co może się przydać do opatrzenia ran. Jeśli nie, będzie musiała zdać się tylko i wyłącznie na siebie. Chapman musiała trzymać w nim cały swój ekwipunek lub jego część.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 5:02 pm

Plecak, który otworzyła Hope, był pusty.
Powrót do góry Go down
the victim
Theo Madden
Theo Madden
Wiek : 18
Zawód : umarlak

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 6:20 pm

| #19

Żwawym krokiem poruszał się wzdłuż rzeki, a trzymany w ręku kompas podpowiadał mu, że kieruje się na południowy wschód. Nie mijał niestety po drodze żadnych obiektów, które nadawałyby się na dobre miejsce do spania. Poprzysiągł sobie, że aż do zmroku będzie szukał Hope, a potem przystanie gdzieś i będzie się modlił, żeby nie wyświetlili wieczorem jej twarzy na sklepieniu areny.
Gdy tak wędrował, jego oczom ukazał się opuszczony plac budowy. Theo miał dziwne przeczucie, że jakiś trybut na pewno się tam znajduje, więc należało to niezwłocznie sprawdzić, zachowując przy okazji konieczną ostrożność. A wtedy usłyszał wybuch, więc szanse, że to właśnie Hope koczuje gdzieś tam między budynkami, drastycznie wzrosły. Rzucił się pędem do miejsca, które szybko ocenił jako epicentrum, a gdy wreszcie udało mu się tam dobiec, w ostatniej chwili dojrzał pannę Flickerman, chowającą się w budce dozorcy. Czyżby to ona była sprawczynią wybuchu? I czy nic jej się nie stało? W oddali zamajaczyło mu też jakieś ciało, oparte o ścianę, ale w tej chwili liczyła się tylko Hope. Wbiegł za nią do budki i możliwe, że trochę ją przestraszył, bo wylądował tuż przed nią na kolanach.
-No nareszcie - już miał zacząć ściskać ją z radości, gdy zauważył, że jest ranna. Zrobił wielkie oczy, a starał się zachować zimną krew - Co tam się stało? Czy ta dziewczyna nie żyje?
Czekając na odpowiedź zajął się przeszukiwaniem swojego plecaka. Wyjął butelkę z jodyną, nie miał jednak nic, co zastąpiłoby mu bandaże, a dłonie Hope należało opatrzyć.
-Masz bandaże? - zapytał z nadzieją w głosie, bo zauważył, że dziewczynka ma przy sobie aż dwa plecaki. - Podaj mi dłonie - zarządził, szykując się do przejęcia roli pielęgniarza.
Wciąż nie podnosił się z kolan, ale jego towarzyszka siedziała na krześle, nie było więc żadnego problemu z dosięgnięciem do niej. Starał się też wyczytać z jej twarzy, czy już wie, co stało się z Blue, jednak to ostatnie kiepsko mu wychodziło.
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 8:03 pm

W największej komorze nie znalazła nic, ani w ocznej kieszeni, czy nawet między warstwami materiału.
Świetnie Hope. Wygrałaś plecak w zmian za obrażenia. Interes życia!
Nagle drzwi zaskrzypiały, a Hope momentalnie poskoczyła na starym, drewnianym krześle.
- No nareszcie. - Usłyszała męski głos, znajomy głos. Niemal całe przerażenie ustąpiło w jednej sekundzie. Po kilku sekundach zapytał.  - Co tam się stało? Czy ta dziewczyna nie żyje? - Jasne, wszyscy przejmowali się jakaś tam dziewczyną, a to ona ucierpiała… Zaraz, Madden ją widział. Nie było dobrze.
- Idiotka żyje, ale jak tutaj przyjdzie to uduszę ją jej własnym plecakiem. - Zasyczała, ale to zupełnie nie brzmiało jak ona. Parsknęła cichutko śmiechem. Nerwowo spojrzała na nieco uchylone drzwi. - Domknij drzwi. - Poprosiła i w międzyczasie sformułowała krótkie sprawozdanie z pobytu na arenie.
- No wiesz… Gdzieś tak w południe wyrzucili mnie na arenę. Ciebie i Blue też. Potem zebrałam coś spod Rogu Obfitości i uciekłam w „zniszczoną część areny”. Dotarłam tutaj, sprawdziłam, co znajdowało się w plecaku, aż w końcu odwiedzili mnie goście. Znaczy… Ta cała blondynka. Beatrice Cha-idiotka-pman… musiała otworzyć plecak. A co było w zawartości. - Pomachała mu przed nosem pustymi fałdami materiału. - Bomba. Ja i moje nowo odkryte talenty nie mogliśmy się powstrzymać. Sądziłam, że ją rozbroję, zabiorę ze sobą… Tak samo jak ekwipunek Pman-idotki szantażując ją wysadzeniem w kosmos. - Zaśmiała się cicho. To brzmiało absurdalnie. - No i trochę mi nie wyszło. Ale żyję. - Zasyczała cicho z bólu i wyjęła ze swojego plecaka buteleczkę wody utlenionej.
- Nie, nie mam bandaży. Ani nawet noża. Jestem biedną trybutką z dwiema paczkami zapałek. - Zaśmiała się z beznadziejności sytuacji. Nie miała szans na żadną obronę. - Mam nadzieję, że ty teraz masz się lepiej… - Podała mu posłusznie dłonie. Przynajmniej dorobiła się opieki medycznej, sztucznej opalenizny i kilku sympatyków -  ci stali pod wielkim znakiem zapytania. może nie wszystko stracone…
Zawsze mogło być gorzej.
- Theo, gdzie jest Blue? Zostawiłeś ją gdzieś niedaleko, prawda?
Powrót do góry Go down
the victim
Theo Madden
Theo Madden
Wiek : 18
Zawód : umarlak

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 9:26 pm

Nie poszedł śladem Hope i nie zaśmiał się, wcale nie było mu wesoło. Jeśli tamta dziewczyna żyła, mogła tu zaraz przyjść albo narobić większego rabanu, a wtedy przyjść mogłoby co innego. I kolejny trybut byłby przy tym czymś małym zmartwieniem. Skinął głową i sięgnął ręką do drzwi, a te zamknęły się z cichym trzaskiem. Theo powrócił do analizowania wszystkich grymasów na twarzy Hope i wsłuchiwania się w jej słowa.
Bomba? W plecaku? No proszę, organizatorzy wiedzieli, jak zapewnić rozrywkę rebeliantom i całej reszcie, która ich teraz oglądała.
-Dobrze, że obyło się bez większych obrażeń - mruknął, chociaż rany dziewczynki nie wyglądały najłagodniej. Nie chciał jednak myśleć o tym, co by się stało, gdyby bomba okazała się być groźniejsza.
Ona także nie miała bandażu, więc do głowy przychodziła mu już tylko jedna rzecz. Chwycił za dół swojej koszulki i oderwał kawałek materiału, który miał posłużyć za bandaż. Trudno, będzie mu widać pępek, ale przynajmniej opatrzy dłonie Hope.
Podzielił materiał na trzy części, dwie równej długości i jedną małą, którą następnie polał wodą utlenioną. Zaczął delikatnie przemywać rany trybutki, a następnie dokładnie zawiązał prowizoryczne bandaże na obu jej dłoniach. Nie wyszło mu to chyba najgorzej, choć zapewne nieźle szczypało.
- Theo, gdzie jest Blue? Zostawiłeś ją gdzieś niedaleko, prawda?
Chłopak zastygł na moment, a cała krew odpłynęła mu z twarzy. A więc nie wiedziała? Przez jedną nanosekundę Madden chciał okłamać Hope, powiedzieć jej, że zostawił Blue w bezpiecznym miejscu, do którego zaraz ją zaprowadzi. Ale wtedy dowiedziałaby się o śmierci siostry od organizatorów, zobaczyłaby jej twarz na sklepieniu. Wiedział, że tego nie wybaczyłaby mu do końca życia.
Nie podniósł się, nie chciał w takiej chwili górować nad panną Flickerman, ale klęknął w tak strategicznym miejscu, że Hope nie miała szansy wybiec z budki ochroniarza, bo zdążyłby ją przytrzymać.
-Blue okazała się sprytniejsza od nas wszystkich - powiedział w końcu, ledwo dosłyszalnym szeptem. - Przepraszam - dodał jeszcze, jakby to była jego wina. Uznał jednak, że należało to powiedzieć, czuł się odpowiedzialny.
Spuścił głowę, jednak nie tracił Hope z oczu, oczekując na jej reakcję.
Powrót do góry Go down
the victim
Beatrice Chapman
Beatrice Chapman
Wiek : 16
Zawód : Trybut

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 10:46 pm

Wyjść z ukrycia, porzucić bombę i uciekać. Plan z pozoru prosty. I być może wszystko by się udało, gdyby nagle znikąd pojawiła się ta gówniara... Hope. Po prostu przyszła zabrała bombę i postanowiła zrobić coś o czym najwidoczniej nie miała pojęcia, albo miała, jednakże tak czy inaczej nie wyszło jej to najlepiej, bomba wybuchła. Po czym młoda trybutka, zaczęła nagle pałać jakąś niezrozumiałą złością, co conajmniej było dziwne, ponieważ to ona wpadła na genialny pomysł rozbrajania bomby o nie znanej budowie. Po tym zabrała jej plecak, który był już pusty, tak przynajmniej Beatrice myślała. No trudno niech go bierze w cholerę. No cóż cała ta sytuacja co najmniej była dla Beatrice denerwująca. Jednak tuż po wybuchu jej organizm przeszedł nagle w jakiś dziwaczny stan, atakujący lub obronny. Po prostu dalej siedziała pod ścianą nie ruszając się. Było to takie otępiałe uczucie poczuła się dziwnie, przez jej ciało przeszedł dreszcz, a następnie jakieś dziwne uczucie, jakby naglę nabawiła się choroby umysłowej. Wszystko widziała jakby przez mgłę, nie najlepiej słyszała i ogólnie słabo kontaktowała. Nie wiedziała dlaczego tak się stało, może to efekt uderzenia, albo po prostu atak paniki. Głównie dlatego nie rozpoznała trybuta, który pojawił się tu chwilę później.
Na szczęście niedługo po tym, znowu poczuła się normalnie. Zebrała swoje rzeczy, procę, kilka kamieni - "nabojów", oraz zapałki, które włożyła do kieszeni. Zjadła jednego krakersa, po czym i tak poczuła się jakby zaraz miała go zwymiotować, tego dnia najadła się emocjami, więc resztę jedzenia, resztę kamieni oraz buteleczkę z wodą utlenioną wcisnęła do opakowania śpiwora, który złożyła jeszcze ciaśniej by zrobić tam miejsce.
W pełnej świadomości i z pełną premedytacją wstała, założyła śpiwór na ramię, jednak po chwili ponownie usiadła, ponieważ nie mogła ustać na nogach co bardzo ją zmartwiło (miała nadzieję, że chwilowy odpoczynek pomoże jej zregenerować siły), oczekiwała aż trybuci wyjdą, wiedziała, że mogą ją zabić, w sumie była gotowa awaryjnie uciekać. Czekała.
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPią Sie 16, 2013 11:57 pm

Pomijam fakt, że trochę powaliliście położenie, ale no. Wybaczę Wam. <3

Dziewczyna zagryzła zęby, kiedy Theo się nią zajmować. Szpanie było bardziej uporczywe niż wcześniejsze pieczenie pomieszane z bólem. Nawet nie próbowała protestować, kiedy chłopak popsuł swoją koszulkę, by ją zabandażować, przynajmniej prowizorycznie.
- Blue okazała się sprytniejsza od nas wszystkich. - Usłyszała cichy szept. - Przepraszam.
W tamtym momencie ją zamurowało. Czyli jednak ten wybuch, tuż przed zejściem wszystkich… tuż przed gongiem. Hope nie mogła uwierzyć.
- Nie przepraszaj.
Blue nie żyje.
Brzmiało to tak bardzo absurdalnie, tak bardzo niedorzecznie. To nie mogła być prawda. Ktoś się pomylił. Ktoś przez przypadek dodał nie przed czasownik żyje. Blue żyła, a to była zwykła pomyłka. Theo robił jej jakiś głupi żart. Na pewno. Zaśmiała się gorzko, ale cicho…
Ale wszystko przemawiało za jego wersją wydarzeń. To na pewno dlatego wczoraj i przed wczoraj była taka opanowana.
- Ona nie chciała nas krzywdzić. Wiedziała, co zrobi od dawna… - Wypowiedziała tępo. Układanka w jej głowie pokazywała jasny i klarowny obraz. Hope poczuła ukłucie w sercu. Chciała uciec, ale nie miała gdzie. Wstać i uciekać, zostawić wszystko za sobą. Zapomnieć o tym wszystkim. Jednak jej ciało zdrętwiało. Każda jedna kończyna odmawiała współpracy.
Najgorsze było to, że…
Nie umiała płakać. Nie teraz, nie tak nagle. Po prostu to do niej nie dotarło. Nie wierzyła w to. Wiedziała, że pewnie obraz z ich rozmowy jest transmitowany na żywo. Nie chciała wyjść na płaczkę. Nie była słaba. Jednak to nie tak, po prostu nie umiała wtedy płakać. Szybko obtarła jedną, jedyną łzę z usmolonej twarzy.
Nie potrafiła zaakceptować tego, co się stało.
Nie, nie i jeszcze raz nie.
To wszystko… wydawało się być niemożliwe. Blue po prostu nie było na arenie, tyle. Ogląda ją w KOLCu. Jest bezpieczna i trzyma za nią kciuki. Może nawet teraz pije gorącą herbatę od Sama.
- Wygrajmy dla niej. - Przełknęła głośno ślinę. - Zróbmy wszystko dla Blue. - Przeniosła wzorku na swoje dłonie. Nie wyglądały najgorzej.
Zdjęła nieco zniszczoną kurtę, a potem mniej poszarpany podkoszulek. Przyjrzała się ranom. Były zdecydowanie mniejsze niż te na dłoniach.
- Theo, ja rozumiem, że pewnie zaraz będziesz chciał iść w swoją stronę… Wiesz, chciałabym cię przeprosić. Nie wiem, czy dożyję rana. Przepraszam za to, co wtedy powiedziałam w ośrodku. Masz prawo do swoich wyborów… - Tępo gapiła się przed siebie. Nie czuła się najlepiej. Mieszanka emocji w jej umyśle nie działa na nią najlepiej.
- Zaraz zniknę. Dziękuję za jeszcze nieskończony opatrunek. Tutaj założę po prostu koszulkę tył na przód… - Przeniosła wzrok na ciemnowłosego chłopaka. - Theo, dziękuję i przepraszam za wszystko. - Wysiliła się na szczery uśmiech. - Obiecuję nigdy nie narażać cię już na niebezpieczeństwo ze swojego powodu. Naprawdę cię przepraszam za to wszystko i dziękuję za jeszcze więcej...
W międzyczasie przemyła twarz nieznacznymi ilościami wody z butelki. Przy okazji przegryzła kawałek suchego prowiantu.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptySob Sie 17, 2013 11:53 am

Równo o północy dają się słyszeć dźwięki hymnu Panem, a na niebie wykwita herb Kapitolu. Następnie wyświetlane są zdjęcia poległych dzisiaj trybutów, w kolejności: Blue Flickerman, Nina Davis, Bob Joice, Sawyer Crane, Jochan Kupsztal, Rosana Hawkeye, Connor Henderson. Kiedy znika twarz Connora, projekcja gaśnie, a dźwięki muzyki cichną.
Powrót do góry Go down
the victim
Lee Gekon
Lee Gekon
Zawód : trybut

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptySob Sie 17, 2013 5:08 pm

Poruszając się szybko, ale jednocześnie zwinnie unikając otwartych przestrzeni, Lee krył się w cieniach. Zważając na sporą prędkość i miecz, który ściskał w dłoni. Nie należał do osób, które chciałoby się spotkać w ciemnym zaułku. Kiedy obserwował miejsce  usłyszał eksplozję. Nie trudno było zlokalizować kierunek w stronę, którego trzeba się udać. Kiedy zbliżał się bystrym okiem dostrzegł trzy osoby. Dwie kobiety i jednego mężczyznę. Przystając w cieniu budowli obserwował ich uważnie. Z tego co można było powiedzieć, to dziewczynka o imieniu Hope miała dwa talenty. Wpadanie w kłopoty i donośny głos. Co do chłopaka nie miał pewności, ale na razie lepiej się do niego nie zbliżać. Choć może się to zmienić. Teraz były ważniejsze i ciekawsze opcje do rozważenia. Druga z dziewczyn jak widać była sama. To nie jest zbyt dobra pozycja dla kobiety, przynajmniej nie w czasie igrzysk. Ale on też wolałby zwiększyć swoje szanse. Zastanawiał się więc przez chwilę, a potem podjął decyzję zważając na plusy i minusy takiego postępowania.  Zbliżył się powoli do  Beatrice. Już z daleka było widać, że jest osłabiona. Eksplozja dała się jej we znaki, ale to nie tylko. Drżenie i wymioty. One nie były spowodowane wybuchem, o nie. To emocje, a raczej ich nadmiar.
No, nic. Raz się żyje, a tutaj to niemal słowa podchodzące pod kawał.
Kiedy znalazł się wystarczająco blisko do dziewczyny, wyszedł z cienia tak aby go zauważyła, ale nie na tyle aby mogła go zaatakować. Nie był bowiem głupi. Gdy go tylko zobaczyła, uniósł jedną dłoń w jej kierunku w geście pojednawczym.  Nie mówił jednak, na razie nic. Palcami przy ustach prosił o ciszę, a chwilę potem wskazał pozostałą dwójkę. Nie wątpił, że ona też ich dostrzegła. Jeśli jednak tego nie zrobiła, to ich głośna rozmowa wystarczyła do tego. Teraz zaś, skoro pierwszy wykonał gest pojednawczy, pozostaje mu czekać. Mięśnie miał napięte, serce biło mu spokojnie, ale szybciej niż zazwyczaj. Był gotowy na to aby się wycofać, jeśli to będzie konieczne.

~ V.
Powrót do góry Go down
the victim
Beatrice Chapman
Beatrice Chapman
Wiek : 16
Zawód : Trybut

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptySob Sie 17, 2013 6:05 pm

O cholera! Czy ona właśnie zrobiła, to co zrobiła. Tak zasnęła, ot tak sobie zasnęła oparta o ścianę. Genialnie. Obudziła się dość wcześnie, na szczęście. Szybko sprawdziła czy wszystko nadal ma przy sobie, uff... jedna dobra informacja. Nadal było ciemno, więc chyba ta "drzemka" nie trwała zbyt długo. Po tym jak przypominała sobie dlaczego właściwie tutaj siedzi, tak chciała się dowiedzieć co z Hope. Tak więc siedziała i pogrążała się coraz bardziej w otaczającej beznadziei. Co chwilę widziała wszystko jeszcze raz w zwolnionym tempie. Wszystko, od przybycia na arenę, twarz Niny, jak tu przyszła, bombę w plecaku, Hope próbującą rozbroić bombę, a na końcu eksplozje. I dzięki temu znowu poczuła się tak źle jak poprzedniej nocy.
Siedząc tak i ponownie zanurzając się w rozmyślania nad jej ponurą egzystencją, nagle kogoś zobaczyła, nie mogła zobaczyć kogo, a i tak za późno zobaczyła, że w ogóle ktoś idzie, więc odetchnęła z ulgą widząc, że tyrbut, nie atakuje. Nie mając innego wyboru, pokazała mu żeby podszedł, jednocześnie łapiąc za metalowy trzonek procy, tak na wszelki wypadek.
Powrót do góry Go down
the victim
Lee Gekon
Lee Gekon
Zawód : trybut

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptySob Sie 17, 2013 7:21 pm

Kiedy dziewczyna go zauważyła odsłonił się nieco bardziej, aby upewnić ją, że nie ma złych zamiarów; w końcu to arena, więc jej niepewność jest całkowicie uzasadniona. Kiedy już mogła go lepiej zobaczyć podszedł na pięć metrów od niej. Delikatnie skinął głową i uśmiechnął się niewinnie. Nie przypuszczał aby dziewczyna go znała z czasów treningów, ale to teraz nie miało znaczenia. Poluźnił nieco uchwyt rękojeści miecza. Kiedy zaczął mówić robił to szeptem, aby tylko ona mogła go usłyszeć. Starał się też w miarę możliwości stać w cieniu. Nie chciał bowiem aby dostrzegła go pozostała dwójka, przynajmniej nie teraz.
- Jak, już się domyślasz, nie chcę cię atakować.- delikatnie stuknął w klingę miecza palcem, a potem wskazał procę, którą dziewczyna miała w dłoniach.- Widziałem co się wydarzyło i miałem więcej niż jedną szansę na zabicie cię gdy spałaś. Więc uznajmy choć na chwilę, że mam dobre zamiary. Co ty na to? - jego głos przez cały czas był spokojny, pełen pewności siebie ale i miły. To była wyjątkowa cecha chłopaka. Zawszę rozmawiał tak, jak gdyby miał przed sobą przyjaciela lub ciekawą osobę.
- Czemu nie dołączysz do tamtej dwójki? - zapytał, szczerze zaciekawiony. - Podróżowanie. Jeśli można tak to nazwać, samotnie to pewna śmierć. Ty zaś nie wyglądasz jak byś jej pragnęła. Czemu więc nie jesteś ze swymi sojusznikami? - te słowa kryły w sobie coś więcej, coś czego nie można było dostrzec na pierwszy rzut oka. Tajemnicę i ciekawość ukrytą za pytaniami.
Mimo swojej ciekawości, chłopak nadal był czujny. Nie miał bowiem zamiaru tak łato odpaść, przynajmniej nie dopóki nie dowie się, czemu tu jest.

~V.
Powrót do góry Go down
the victim
Theo Madden
Theo Madden
Wiek : 18
Zawód : umarlak

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptySob Sie 17, 2013 8:57 pm

Wyglądało na to, że Hope zniosła śmierć swojej siostry z o wiele większą godnością, niż sam Theo. I teraz to dziewczynka pocieszała jego, a przecież powinno być na odwrót, to on miał być dla niej wsparciem w takiej sytuacji. Samotna łza spłynęła po jej twarzy, ale szybko ją starła, a Theo był z niej teraz naprawdę dumny. Hope Flickerman okazała się być dojrzalsza od niego samego.
- Theo, ja rozumiem, że pewnie zaraz będziesz chciał iść w swoją stronę… Wiesz, chciałabym cię przeprosić. Nie wiem, czy dożyję rana. Przepraszam za to, co wtedy powiedziałam w ośrodku. Masz prawo do swoich wyborów…
- Hope Flickerman, przestań gadać bzdury - powiedział, wstając wreszcie z kolan i spoglądając uważnie na swoją towarzyszkę. - Jeśli myślisz, że cię tu zostawię, to znaczy, że chyba mnie nie znasz. Trzymamy się razem, do samego końca.
Patrzył jej prosto w oczy i próbował przemówić do rozsądku. Rozdzielenie się w takiej sytuacji byłoby chyba największym błędem, jaki mogli popełnić.
-Nie przepraszaj mi za to. Otworzyłaś mi oczy - mruknął tylko, odwracając wzrok, gdy ściągała koszulkę, nie chciał bowiem, żeby czuła się niekomfortowo.
Chciał ją złapać za rękę i po prostu przyciągnąć do siebie, przytulić, jak młodszą siostrę. W obliczu śmierci Blue głupotą byłoby teraz nazywanie się głośno jej bratem, ale przecież tak właśnie się czuł. Wspólnie przeżyte przygody z Kwartału, wzloty i upadki ich relacji... to wszystko sprowadzało się do tej chwili.
-Strasznie cię kocham, Hope. Nie przepraszaj i nie dziękuj, po prostu daj z siebie wszystko i postaraj się wygrać te Igrzyska.
Posłał jej pokrzepiający uśmiech, a potem spojrzał przez okno. Zaczęło się ściemniać, jednak tamta trybutka wciąż znajdowała się w zasięgu wzroku.
-Wydaje mi się, że możemy tu przenocować, wędrowanie po nocy nie jest najlepszym pomysłem. Jeśli tamta jeszcze nas nie zaatakowała, raczej już tego nie zrobi. - podszedł drzwi i przekręcił w nich klucz, co miało im zapewnić choć odrobinę więcej bezpieczeństwa. - Nie mamy śpiworów, ale możemy usiąść obok siebie i przykryć się kurtkami. Przeczekamy do rana, a potem czmychniemy stąd czym prędzej.
Miał nadzieję, że jego pomysł przypadnie jej do gustu, nie miał na podorędziu żadnego lepszego. Nie wiadomo, co mogło czekać ich w innych częściach areny.
Powrót do góry Go down
the victim
Beatrice Chapman
Beatrice Chapman
Wiek : 16
Zawód : Trybut

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptySob Sie 17, 2013 10:35 pm

Gdy trybut podszedł trochę bliżej, Beatrice właściwie niezamierzenie wykonała kilka małych kroków do tyłu.
-Jak, już się domyślasz, nie chcę cie atakować. Widziałem co się wydarzyło i miałem więcej niż jedną szanse, na zabicie cie gdy spałaś. Więc uznajmy choć na chwilę, że mam dobre zamiary. Co ty na to ?- Hmm ktoś tu jest oficjalny, ale jednocześnie chce zaznaczyć, jaki to jest szlachetny, że jej nie zabił. Chociaż śmierć w trakcie snu, prawie jak w bajkach, tylko  że w bajkach nikt nie umiera. No ale tego wszystkiego oczywiście nie powiedziała. Po pierwsze nie będzie niegrzeczna, a po drugie, bo nie.
- W sumie wolę myśleć, że nie chcesz mnie zabić - powiedziała cicho. Po czym puściła procę i starając się by trybut nie zauważył, jednocześnie przesunęła ją w taki sposób by móc ją szybko wyjąć.
Zaczęła się wsłuchiwać w odgłosy nocy i po raz kolejny przestała być czujna - musi przestać tak robić!
- Nie są moimi sojusznikami.- rzuciła w pośpiechu - Właściwie nie wiem co tutaj robią, dziewczyna przyszła, a potem zrobiła się wściekła i sobie poszła, chwilę potem przyszedł on. - Potem trochę żałowała, tego co powiedziała, w końcu nie znała chłopaka, a nie chciała wszystkiego mówić. Jednak chyba nie było tak źle. - A co do wędrowania, no cóż nie wiem czy podróżowanie z denerwującą dziesięcioczyiliuśtamlatką - Na koniec bardzo ściszyła głos, jednak tym razem nie mogła się powstrzymać od powiedzenia tego, co chyba było przesadą. - Więc chyba lepiej, że nie jestem w żadnym sojuszu, ale ty chyba też z nikim nie podróżujesz ? - A po dłuższej przerwie jeszcze dodała - A tak w ogóle, dlaczego tu jesteś i po co ze mną rozmawiasz ?
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyNie Sie 18, 2013 1:51 am

Do samego końca…
Powtórzyła w myślach. Szkoda, tylko, że nie wiedziała, kiedy ten koniec miał nastąpić. Teraz, zaraz, jutro? Beatrice najwidoczniej sobie odpuściła, może nie chciała walczyć, może zmieniła lokacje, a może też rozstawiła na nich pułapkę. Nie. Na pewno nie. Nie wyglądała jej na taką… pewnie zajęła się sobą i swoimi możliwymi obrażeniami. Tak samo, jak robiła to Hope.
- A wiesz co z nią? Mówię o Amandzie. - Zapytała, ale nie miała bladego, ani zielonego pojęcia, co ją podkusiło. Wróciła do opatrywania swoich ran. Klatka piersiowa władała lepiej niż dłonie. Specjalnie zignorowała wypowiedź o wygranej. Przecież nie miała szans. Patrząc na to wszystko logicznie, z ich dwójki większą możliwość na wygraną posiadał Theo.
- Błagam cię… Śpiwór? Ja nawet nie mam nożna. - Zaśmiała się cicho. Budka nie wydawała się najgorszym miejscem na nocleg. Poprawka. W tym momencie była chyba najlepszym miejscem na nocleg. Madden zamknął drzwi, a Hope kończyła przemywać rany. Zasyczała głośno i założyła podkoszulek tył na przód. Wcale jej to nie przeszkadzało, a materiał na plecach był czyściejszy. Do uszu dwójki dobiegły dźwięki hymnu Panem.
Polegli.
Dziewczyna głośno przełknęła ślinę i spojrzała ku górze przez małe okienku. Blue Flickerman, Nina Davis, Bob Joice, Sawyer Crane, Jochan Kupsztal, Rosana Hawkeye, Connor Henderson. Siedem twarzy… w tym jedna jej.
Nie jej.
Jej siostry.
Nadal w to nie wierzyła. Wydawało jej się, że ta informacja ją omija. Przechodzi bokiem i rzuca jej tylko wymowne spojrzenie. Trzeba się z tym pogodzić i to zaakceptować… lub coś takiego. A ona nadal wierzyła, że spotka Blue. Nadal ślepo wierzyła w to, że żyje. Nie potrafiła zrozumieć, że jej już nie było. Nigdy jej nie spotka.
Plan Theo jak najbardziej jej odpowiadał. Ale zamek wydawał się być niewystarczającą zaporą. Przysunęła tam również krzesło, a chłopak pomógł jej przesunąć biurko. Mogli spać w miarę bezpiecznie. Male okno niepokoiło Hope, ale nie miała pomysłu jak je zastawić.
Szybko przysunęła się do przyjaciela i przy okazji okryła kurtką. Niemalże momentalnie odpłynęła w sen. Najwidoczniej bardzo go potrzebowała - odpoczynku po tym wszystkim. Pół przypomną zdołała wyszeptać jedynie coś na kształt dziękuję.
* * *
Słońce powoli pojawiało się na niebie. Która mogła być godzina? Piąta? Szósta? W pół do siódmej? Hope nie spała. Obudziła się jakieś dobre piętnaście minut temu. Przegrzała coś z paczki zabranej spod Rogu i popijała wodę, dodatkowo przeszukując szafki. Żałowała, że nie ma tutaj pasty do zębów, ani szczoteczki. Mycie zębów przez dwanaście lat życia weszło jej w nawyk.
- Dzień dobry, śpiochu.- Przywitała go serdecznie. Czuła się znacznie lepiej niż wczoraj. Nawet drobne rany wydawały się nieco zagoić. - Zjedz coś i zaraz stąd uciekamy. Mam nadzieję, że ona tam grzecznie śpi lub się wyniosła. I w szafkach są tylko dokumenty, nic ciekawego… albo ma nic. - Powiedziała i schowała wodę wraz z żywnością do plecaka. Potem zamieniła jeszcze kilka słów z Theo, on zrobił coś ze sobą i byli gotowi do drogi.
- Pamiętaj. Na cztery kopiesz drzwi. Rozglądasz się szybko dookoła i biegniemy na wschód… wedle twojego kompasu. - Przypomniała i wzięła głęboki oddech, była gotowa do startu. - Raz, dwa, trzy... CZTERY. - Krzyknęła i po dwóch sekundach gnali już ku wcześniej obranemu kierunkowi. | Wybywamy na wschód. Ahoj przygodo!
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyNie Sie 18, 2013 12:01 pm

Hope i Theo, zapraszam tutaj.
Powrót do góry Go down
the victim
Lee Gekon
Lee Gekon
Zawód : trybut

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyNie Sie 18, 2013 1:48 pm

Kiedy dziewczyna opuściła broń mógł poczuć się nieco lepiej i pewniej. W końcu pierwsze lody są za nimi. Trzeba było też jej przyznać, że sposób, w jaki go oceniała był dość ciekawy, tak samo jak jej pytanie.
A tak w ogóle, dlaczego tu jesteś i po co ze mną rozmawiasz? To było na prawdę dobre pytanie, wymagało więc i odpowiedniej odpowiedzi. Na swoje szczęście chłopak, rzadko robił coś co nie miało w sobie planu. Tak było i tym razem.
- Jak zauważyłaś, nie jestem w żadnym sojuszu. Ty też nie, bo inaczej nie prowadzilibyśmy tej konwersacji tylko walczylibyśmy o życie - mówiąc to, sięgnął dłonią po porcję żywnościową, którą zjadł w chwilę potem; nie całą jednak, wolał bowiem racjonować żywność. - Co się zaś tyczy życia. To skoro ja zauważyłem ciebie oraz pozostałą dwóję jako samotników, to pewnie nie byłem w tym osamotniony. Widziałaś, co się działo przy Rogu. Więc nie masz co liczyć na przyjacielskie zamiary tych, którzy ruszą za nami - spojrzał na nią jednoznacznie. Nie musiał bowiem dodawać, że w takim wypadku niedługo ruszą za nimi dobrze bawiący się w zabijanie inni trybuci. Na samą myśl o tym przypomniał sobie, że i tak zbyt długo tu zabawił. Jeśli chce się przeżyć to trzeba być w stałym ruchu.
- Nie będę więc owijał w bawełnę bo nie mamy na to czasu - jego głos był spokojny i cichy, nadal bowiem uważał aby nikt po za dziewczyną ich nie usłyszał. - Proponuję chwilowe zawieszenie broni i wspólną podróż. Nawet ja muszę czasem spać - tu uśmiechnął się przypominając delikatnie o jej drzemce. - A wolał bym wtedy mieć kogoś, komu mogę zaufać.
Po tych słowach obejrzał się szybko w stronę z której przybył. Robiło się powoli ciemno, a oni byli stanowczo za blisko Rogu Obfitości. Jeśli inne sojusze ruszą na poszukiwanie ofiar, na pewno zrobią to po zmroku. Mają przewagę liczebną, przez co nie muszą się obawiać nocy. Samotnicy znajdujący się na nieprzyjaznym terenie mogą liczyć tylko na szczęście. Lee jednak nie zawierzać temu zbytnio, z tego powodu był nadal czujny, gotowy do obrony lub ucieczki.

~V.
Powrót do góry Go down
the odds
Game over
Game over
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyNie Sie 18, 2013 3:39 pm

Powietrze przeszył odgłos armatniego wystrzału.
Powrót do góry Go down
the victim
Beatrice Chapman
Beatrice Chapman
Wiek : 16
Zawód : Trybut

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 EmptyPon Sie 19, 2013 8:29 am

"Walczyli o życie"- Mimo, że nie było to powiedziane w żaden zabawny sposób na te słowa dziewczyna prawie wybuchnęła śmiechem. Niby było to całkiem poważne, jakoś tak nigdy nie mogła sobie wyobrazić, żeby ktoś mówił do niej o śmierci i to tak poważnie.
Trybut miał rację. Nie powinna zostać tu tak długo. Wszystko przez tę bombę. Chciała zostać na budowie nie dłużej niż na noc, no cóż nie udało się.
Słuchała go i nie przerywała, głównie dlatego, że nie miała nic do dodania. Też sięgnęła po żywność, jednak po raz kolejny nie była w stanie nic zjeść. Świetnie jeżeli dalej tak będzie, zacznie się zmuszać do jedzenia, jednak na razie nie o jej kompletny brak apetytu.
- Proponuje chwilowe zawieszenie broni i wspólną podróż. Nawet ja muszę czasem spać. - Na co Beatrice zachichotała cicho. Jednak gdy usłyszała wystrzał z armaty, natychmiast podskoczyła i zaczęła rozglądać się dookoła, rzecz jasna wiedziała, że na pewno ktoś nie zabijał się tuż za rogiem.
- W sumie chyba lepiej podróżować z kimś. - Odczekała chwilę po czym dodała - To co północ, południe? No chyba tu nie zostajemy ?!
Powrót do góry Go down
Sponsored content

#14 Empty
PisanieTemat: Re: #14   #14 Empty

Powrót do góry Go down
 

#14

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: 
1. arena
-