IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Sala przesłuchań - Page 3

 

 Sala przesłuchań

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyPon Cze 03, 2013 8:49 pm

First topic message reminder :



Niewielki pokój z wiszącą nad stolikiem lampą, chwiejącymi się, niewygodnymi krzesłami i lustrem weneckim w jednej ze ścian. To tutaj trafiają przesłuchiwani świadkowie, o ile waga sprawy nie wymaga przetransportowania ich na posterunek w Dzielnicy Rebeliantów.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptySro Mar 26, 2014 6:03 pm

Kilka chwil po tym, jak Gerard opuścił salę, do pomieszczenia weszła dwójka Strażników, którzy postawili Vivian do pionu i zamierzali przetransportować ją do celi. Miała tam oczekiwać powrotu Cavendisha, a jej los zależał od jego dalszych zeznań.
Gdy jeden ze Strażników rekwirował jej torebkę, drugi niepostrzeżenie włożył do kieszeni kobiety dwie tabletki przeciwbólowe, a potem bez słowa wyprowadził z sali.

Vivian, możesz pisać tutaj

Czwórka.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyCzw Mar 27, 2014 4:49 pm


Wizyty w sali przesłuchań powoli stawały się tradycją w życiu Gerarda Ginsberga i jak łatwo było zgadnąć, po raz kolejny ten rytuał stał się mu się bliski i drogi. Nie był zbytnio innowacyjny, pewnie z powodu podeszłego (względnie) wieku cenił przywiązanie do powtarzanych czynności i zamiast skupić się na prędkim awansie zawodowym (byłby cudownym generałem) wolał zajmować rolę najlepszego gospodarza więzienia, który w swoich progach wita wszystkich po swojemu, nie tracąc okazji do cudownej koegzystencji ze starymi wyjadaczami (tęsknił za Mathiasem) i zapoznawania się z kandydatami na zajęcie nowej celi.
Już projektował gdzie umieści nową podejrzaną - nie za blisko Maisie, która musiała skupić się na Marquezie (i jego kazirodczej Biblii) i od której właśnie wracał, wspominając rozkoszny makeout z zaciśnięciem palców i sprawdzaniem pojemności jej płuc (szalenie przydatne przy obciąganiu) - i skupiał się na aktach sprawy, które mimowolnie powodowały śmiech. Tłumiony, nie chciał przecież przestraszyć nowej podopiecznej, na pewno uprzedzonej, że w razie problemów połamie jej żebra i zapomni o wezwaniu karetki. Po prostu, wpadł w dobry humor, czego efektem był powód tej całej szopki, za którą scenerię robiła sala przesłuchań.
Czasami miał wrażenie, że stoją właściwie na jednej wielkiej makiecie, po której poruszają się pionki tylko przez chwilę, zanim nie zdecyduje o ich degradacji (optymistycznie) albo likwidacji (już mniej), a on robi tam za tego, który kręci śrubki, obserwując z góry mozolny trud jego laleczek.
Dosłownie, Jolene już była jego i nawet jej zużycie przez Richarda przestało mu wadzić i mógł uśmiechać się szeroko, zastanawiając się, czy wszyscy postradali zmysły, brnąc w jakieś podejrzane układy z gatunkiem tak upośledzonym jak kobieta. Nie rozumiał, czy już może składać Richardowi gratulacje z powodu wrodzonej tępoty czy przesłać mu głowę Ramsay na talerzu, dbając o wyciągnięcie języka, który pewnie doprowadził do tego, że już całkiem przestał myśleć. Co go wcale nie zaskoczyło; ba, spodziewał się sprawy z podobnymi zarzutami od kilkunastu dobrych miesięcy, co wcale jednak nie zmniejszyło jego ochoty na przyjrzenie się tej sprawie z bliska, dbając o swojego nowego gościa wraz ze starożytną zasadą, przyjmującą gości w poczet bogów na czas wizyty.
Co nie znaczyło jednak, że wchodząc do środka zacznie bić pokłony przed Jolene i pytać ją troskliwie o ślady na nadgarstkach (przecież lubiła zabawy w złego policjanta) po kajdankach, które uroczo opinały jej kości. Jeszcze niepołamane.
- Zastanawiam się... - zaczął bez przywitania, ot, niegroźny, starszy pan, który przechadza się z uśmiechem po sali, w której ktoś zapomniał zmyć rozpuszczalnikiem ślady krwi i innych płynów ustrojowych po poprzedniej ofierze. - Czy zaczniesz mówić w miarę składnie i treściwie czy mam zacząć po kolei łamać te twoje paliczki i wezwać Richarda, żeby widział to wszystko bardzo dokładnie - dokończył, odwracając się w jej stronę.
Był taki łaskawy, dał jej wybór, nie omieszkując wzrokiem zasugerować jej tego, że wcale nie żartował i nie zamierzał też poprzestać na tym łagodnym wymiarze kary. Przecież bez rąk mogła nadal obciągać i dawać się rżnąć, więc nie straciłaby źródła informacji.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyCzw Mar 27, 2014 5:06 pm

Dziewczyna zastanawiała się, dlaczego właściwie nie ściągnięto jej kajdanek. I tak nie mogłaby stąd uciec. A ile by dała, by móc choć na chwilę rozruszać odrętwiałe mięśnie - i ten stan nie był spowodowany (jak się jej na początku zdawało) długim unieruchomieniu rąk w jednej pozycji, bo już po chwili mogła poczuć, jak również mięśnie nóg zaczynają odmawiać jej posłuszeństwa. Jej ciało po raz kolejny żyło własnym życiem i zdawało się mieć swój własny rozum, który podpowiadał mu, że nie będzie dobrze. Zdecydowanie nie.
Jej umysł za to starał się nie zauważać pobrudzonych ścian, bo to automatycznie prowokowało napływanie przeróżnych wizualizacji, co też mogło się tu wydarzyć.
Przymknęła w pewnym momencie oczy i oparła się wygodnie o oparcie. Wypuściła powoli powietrze, usiłując pozostawić mimikę twarzy niezmienną. Rozluźnioną.
Otworzyła oczy, gdy w końcu otworzyły się drzwi, a do pokoju weszła postać. I nie mogła nie unieść kącików ust do góry, gdy się okazało, że jej wyobrażenia nie były tak dalekie od prawdy.
Serce kołatało jej w piersi jak głupie, a jej mózg robił co tylko było możliwe, by nie zacząć zaciskać palców w pięści, by jej noga nie zaczęła latać bądź by nie okazywała innych gestów, które ukazałyby jej zdenerwowanie. Nie chciała mu dawać zbyt wiele przewagi, którą niewątpliwie już posiadał.
Być może był to też sposób na to, by nie zmiażdżył jej od razu za pierwszym razem. Nie złamał. Nie wygiął pod swoje dziwne, zapewne niezrozumiałe dyktando.
Nie mogła się jednak powstrzymać od obserwowania go. I nie mogła powstrzymać lekkiego drżenia dłoni.
-Proszę powiedzieć, co chce pan wiedzieć.-odpowiedziała, nieco zachrypniętym głosem, niesamowicie elokwentnie jak na siebie.
Gdyby mogła, rozłożyłaby ręce, a tak to tylko wzruszyła ramionami i delikatnie zmrużyła oczy. Nie próbowała odchrząkiwać, pewna, że to i tak nie pomoże. Ale i tak lepiej to brzmiało od łamiącego się głosu.
Od początku się zastanawiała, jak powinna się zachować. Ile może powiedzieć, o ile w ogóle cokolwiek. Bo przecież to nie tak, że za grzeczne i poprawne postępowanie dostanie lizaka, zostanie poklepana po główce i puszczona do domu, prawda?
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyCzw Mar 27, 2014 6:30 pm


Nie ściągnięto jej kajdanek, bo była więźniem, więc musiało być jej niewygodnie i musiała przyjmować z automatu pozycję uległej, którą można było potraktować jak śmiecia. Wszystko z powodu jej rozwiązłości, która zaprowadziła ją wprost do osoby, która wiedziała wszystko o przewinieniach strażników na tle seksualnym. Nie można jednak powiedzieć, że Gerard przymykał na to oko, on tylko czekał na dogodny moment, by przyłapać kogoś takiego jak Jolene z rozsuniętymi nogami i potem móc wyżywać się na niej po swojemu.
Nie interesowało go to ile o nim wie i jak bardzo się boi tego przesłuchania, wszelkie ludzkie emocje były dla niego zagadką, której nie chciał rozwiązać. Bawiło go tak, że tak naprawdę każdy prędzej czy później zachowuje się jak pokrzywdzony śmieć i reaguje podobnie. Szokiem, bo tak traktował spontaniczny pocałunek od Vivian, który miał metaliczny posmak.
Jak to dobrze, że zareagowała w ten sposób zamiast rzucić się mu na szyję i zatopić w niej swoje kły, niektórzy więźniowie próbowali to uskuteczniać, świat był pełen idiotów, którzy podejrzewali, że jakiekolwiek posłuszeństwo zwróci na nich uwagę naczelnika albo obudzi w nim człowieka.
Na próżno, jedyną ludzką cechą u Ginsberga była wrodzona niecierpliwość, która teraz musiała znaleźć ujście. Nie zamierzał przecież spędzać całego dnia na rozmowie z Ramsay, choć nie wątpił, że ma całkiem smakowite historie do opowiedzenia. Na pewno, erotyczne pobudki były bardziej odprężające niż wysłuchiwanie kolejnych smętnych historiach o biednych ludziach z getta, którym trzeba pomóc.
Nie zamierzał jednak zbyt wiele czasu poświęcać na oczekiwanie nowej bajki, był niecierpliwym dzieckiem, kiedy złapał ją za włosy i podniósł do góry, przyglądając się uważnie jej twarzy. Był zachwycony poziomem bólu, który odmalował się w jej oczach, a przecież Richard na pewno traktował ją gorzej. Pewnie to też sprawiało jej przyjemność, uderzył ją wprawnie w brzuch, by znowu usiadła za biurkiem jak grzeczna uczennica i powiedziała prawdę panu profesorowi.
- Cline. Skąd go znasz, co was łączy, jak wyglądają wasze kontakty seksualne? - zapytał rzeczowo i chłodno, przypatrując się jej sylwetce z zastanowieniem. Nie była chyba w ciąży, śledziona też była cała, żebra mogły się zrosnąć, więc jak na razie, potraktował ją całkiem delikatnie. Mógłby obawiać się, że wychodzi z formy, ale miał zamiar tylko posłuchać o perwersjach seksualnych w swoich szeregach, a do tego Jolene potrzebowała śladowej świadomości. Nie było nic lepszego niż ból, by ją wywołać. Nic tak nie zaostrzało zmysłów jak solidna dawka przemocy.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyCzw Mar 27, 2014 7:34 pm

Spodziewała się, że skurczybyk nie zdejmie tego uśmiechu nawet w momencie, w którym będzie się nad nią znęcał. Prawdopodobnie nawet jej drobne protesty nie sprawią, że zniknie. Ba, pewnie nawet rozszerzy wargi w szerszym uśmiechu. Musiałaby zrobić coś, co by go zaskoczyło.
Nawet nie spostrzegła momentu, w którym zaczęła mu się uważniej przyglądać, na poważnie biorąc sobie za cel starcia tego wyrazu z jego facjaty.
Nienawidziła osób, które zajmowały się tego typu sprawami. Byli jak pieski, agresywne, dotąd trzymane w klatkach, często podjudzane, rozjuszane do wściekłości... i dopiero co potem wypuszczane. Jednak ich oczom nie ukazywał się agresor, acz jednostka do wyeliminowania.
I taką jednostką była Jolene.
Zacisnęła mocno szczękę, gdy pies rzucił się do pierwszego ataku. Splunęła, gdy poczuła uderzenie.
Zmrużyła oczy, gdy ponownie została posadzona, oddychając nagle nieco szybciej. Zagryzła wargę i poczuła, jak jej niedawna rana znowu odżywa, bo w ustach poczuła smak krwi.
-Do dzisiaj nie wyglądały.-parsknęła krótkim śmiechem, patrząc bezpośrednio na niego.
Oczywiście, że nie kłamała. Wcześniej była kompletnie nieskalana. Jaka szkoda, prawda?
-A łączy nas przeszłość, panie Ginsberg.-dodała, odpowiadając na jego wcześniejsze zapytanie; skrzywiła usta w uśmiechu.-O której już opowiadałam w jednym z podobnych do tego pokoi, zapewniam pana.-dodała, niemalże tym samym tonem jak urocza pani z okienka w urzędzie.
Odchyliła się do tyłu, w końcu "ośmielając" się całkowicie wyprostować.
Cóż, nie była pewna, czy prowadzili jej kartę i czy też jej "zeznania" były spisywane - w końcu pewnie wiele ludzi z dawnego Kapitolu próbowało podobnego numeru, udając, że to pomyłka, iż są po tej samej stronie co ówcześni rebelianci. A Jolene była wzorowym przykładem na to, że te ckliwe historie jednak nie były kompletnie wyssane z palca, a ofiarami tej wojny nie byli tylko i wyłącznie zabici, ale też ludzie, którzy zostali zwyczajnie błędnie osądzeni.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyCzw Mar 27, 2014 9:01 pm

To jego zmarły tragicznie (ehe) syn miał problem z mimiką twarzy, która zawsze była jednakowo pogodna i niegroźna, przez co sporo ludzi wpadło w pułapkę Ralpha - psychopaty. Gerard był natomiast szalenie ponury i dziki, zbyt wiele czasu spędził w Jedenastce, by prezentować światu twarz łagodnego strażnika porządku publicznego, który częstuje cukierkami i strofuje niegrzeczne dzieci, które miały czelność ów ład zakłócić.
Był zanadto swojski w tych murach, kat, który znalazł idealnie miejsce do spełniania swoich najbardziej prymitywnych odruchów i nie zamierzał się wcale z tym kryć. Tak, to sprawiało mu niebagatelną przyjemność i każde jej splunięcie krwią wiązało się z orgazmiczną przyjemnością, którą czuł aż po końce swoich palców, rozprostował je dumnie, czując się znowu jak na randce z idiotką, której bardzo dosadnie trzeba wytłumaczyć pewnie reguły.
Na przykład, odpowiadania zgodnie z prawdą. Uśmiechnął się lekko i ponowił uderzenie, mocniej, ze złamaniem, który miało szansę się nie zagoić w ciężkich więziennych warunkach.
- Liczę na lepszą współpracę, Jolene - wykazał się chyba delikatnością, skoro jeszcze nie krwawiła. Zewnętrznie, przejechał powoli palcami po jej narządach wewnętrznych, naciskając obolały obszar. Nie chciała chyba go zdenerwować, prawda?
- Chętnie posłucham o jaką przeszłość pani chodzi - zdecydował, puszczając ją gwałtownie. To z całą pewnością bolało jeszcze bardziej niż zaciskanie rąk na jej ciele, stara, medyczna sztuczka, która pozwalała mu na dobitne zaakcentowanie faktu, że nie liczy się przeszłość i zapisane w archiwum zeznania.
Nikt nie chciał przecież skrzywdzić niepotrzebnie tak uroczej damy, która wydawała się nieźle rozbawiona całą sytuacją. Zupełnie jakby znalazł miejsce, w którym miała łaskotki; chętnie połaskotałby ją jeszcze głębiej, ale na to mógł liczyć dopiero w więzieniu, nie w świetle wszechobecnej Coin, której współpracownicy obserwowali to przesłuchanie. Był ciekaw, czy Vincent zechce do niego dołączyć czy zajmie się nią dopiero później.
Był przekonany, że tak czy siak nie będzie czego zbierać, ale przecież matką głupich, a zwłaszcza była nadzieja, która pozwalała Jolene jeszcze siedzieć przy stoliku, nawet jeśli nikła w jego oczach coraz bardziej, zamieniając się w worek treningowy.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyCzw Mar 27, 2014 9:27 pm

Sapnęła, a oczy rozszerzyły się szerzej z bólu. Miała ochotę paść na podłogę, zwić się w pozycję embrionalną i tkwić w agonii, pod kloszem, jednak żadna z tych opcji nie wchodziła w grę. Przez długi czas się kuliła, czując, jak próby zmiany pozycji kończą się bólem. A bardzo, bardzo chciała się wyprostować i rzucić mu spojrzenie pełne wyższości, które miało mówić: Pierdol się. w ten swoisty, wysublimowany sposób.
Tabletki przeciwbólowe, które wcześniej dostała, pozwoliły na chwilę zapomnieć o bólu po jadce z Franką, jednak te uderzenia na nowo sprawiły, iż ból niemalże promieniał z każdego skrawka jej ciała.
Wypuściła powietrze przez nos i spojrzała na niego wściekle.
Syknęła, gdy zaczął ją dotykać, naciskając na bolące obszary. Obiecywała sobie, że jeszcze trochę, a odepchnie się nogami od ziemi i odbije mu na klatce piersiowej ślady po jej pięknych podeszwach butów. Ale ją w końcu puścił.
Chwilę trawiła wściekłość, po czym odrzuciła głowę do tyłu, tym samym powodując, że irytujące kosmyki włosów odsłoniły jej twarz.
-Rebelia.-mruknęła, dalej niezbyt skora do rozwiązania języka.-Richard pełnił funkcję, która pozwalała mu spotykać ludzi. Do których ja należę, o ile zdaje sobie pan z tego sprawę.-dodała, krzywiąc się w nieokreślonym grymasie.
Odchyliła się do tyłu, prostując się. Zignorowała ból, który zdawał się przenikać ją do samego szpiku kości.
-Byłoby łatwiej, gdyby zadawał pan mniej ogólne pytania.-stwierdziła, zmieniając intonację na kompletnie neutralną. Tym razem nie patrzyła na niego, gotowa, by skulić się od następnego ciosu.
Zastanawiała się, czy być może udałoby się jej sprowokować go do wystarczającej liczby uderzeń, przy okazji nie okazując za wiele cierpienia... Może za tym n-tym ciosem udałoby jej się na chwilę stracić przytomność? Uciec od bólu?
Niezależnie od tego, jakie Richard ma podejście do jej aktualnych zeznań (nie była pewna, czy to, co tutaj powie może go w pewien sposób pogrążyć - sam w końcu na koniec spotkania zostawił ją z dosyć niespójnym sygnałem), to jednak niezależnie od jej stopnia współpracy swoje musiała przeżyć. Zbliżyła się do Strażnika. Jak mogła?!
Cóż. Nie czuła się jak wtedy, gdy żyła w dziesiątce i była gnębiona przez tamtejszych strażników - oni byli przecież z Starego Kapitolu. A tu? Przecież ona była "swoja". Oni byli "swoi". Richard był "swój". Więc chyba nic dziwnego, prawda? Reszta przestała być w momencie, w którym zaczęli ją traktować jak podczłowieka. Zupełnie, jak gdyby w momencie, w którym dostała inną nalepkę, nagle stała się co najmniej trędowata. Nagle nieodpowiednia dla reszty społeczeństwa.
Jolene i jej zasrana godność. Ale za coś kiedyś przecież trzeba zginąć, prawda?
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyPią Mar 28, 2014 12:56 pm

Ból zawsze wydawał się mu odpowiednim sposobem na osiągnięcie duchowej nirwany, o której opowiadała mu historia. Był ciekaw, czy rzeczywiście można wyzbyć się do reszty nie tylko uczuć, ale też odczuć - przeżywania reakcji swojego organizmu, nieprzyzwyczajonego do traktowania go tak ordynarnie. Nie zamierzał jednak prowadzić wnikliwych badań na sobie - o wiele zabawniejsze było przyglądanie się cierpieniu przesłuchiwanych.
Można powiedzieć, że łączył przyjemne z pożytecznym i robił to dla dobra nauki. Był jej oddany całkowicie, obecność Maisie powstrzymała go od udziału w straceńczej misji po lekarstwo, w innym wypadku Jolene mogłaby mieć szczęście i natrafić na kolejnego amatora kobiecych, wątpliwych wdzięków.
Niestety, Gerard Ginsberg nie był koneserem piękna u płci niewieściej, znał plotki, które sugerowały niedorzeczne zainteresowanie mężczyznami, ale jego pociąg nie miał nic do rzeczy. Podczas przesłuchań bywał tylko i wyłącznie żałosnym biurokratą, który znał cenę dobrych informacji.
Ramsay płaciła ciągle za mało, wyczuwał jej drżenie mięśni pod jego rękami, czekał aż zrzuci się na niego i będzie mógł ją spacyfikować, używając wreszcie gumowej pałki. Albo metalowego pręta, opartego nonszalancko o ścianę - memento, które powinno jej zapaść w pamięć równie mocno, co kropla krwi na lustrze.
Uśmiechnął się lekko, podchodząc bliżej i próbując ją zetrzeć. Był koszmarnym perfekcjonistą, chętnie zwróciłby uwagę na jej słowa, ale przecież na razie nie wyciągała ze swojego postępowania żadnej lekcji. Naprawdę Richard był wart połamania wszystkich kości śródręcza?
Nigdy nie rozumiał kobiet, najwyraźniej ewolucyjną siłę przetrwania i wybieranie samca, gotowego spełnić to zadanie, zastąpiło coś miałkiego i nijakiego, do czego miał absolutną odrazę.
- Jolene, czy sugerujesz, że Richard utrzymywał kontakty płciowe z mieszkańcami, korzystając ze swojej pozycji? - zapytał, odwracając się w jej stronę i mierząc jej obojętnym spojrzeniem.
Powinna docenić to, że nie stał nad nią cały czas z batem (musiał to przetestować) nad jej głową, a próbował zająć ręce czymś innym. Zbyt mocno go świerzbiały i zbyt łatwo wyczuł jej grę, która pozwoliłaby jej upuścić salę. Szkoda tylko, że w takich razach reanimował poszkodowanych natychmiast, wręczając im dodatkowe ciosy za słabość i próbę uniknięcia zeznań.
- O czym rozmawiałaś ze Strażnikiem Pokoju? - zapytał znowu, podchodząc bliżej i sięgając po pręt, na którym się oparł z cynicznym uśmiechem. Dziadek z laską, pytający troskliwie swoją ukochaną wnuczkę.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyPią Mar 28, 2014 2:21 pm

Nabrała powietrza, gdy postąpił krok w jej stronę. Nie ruszyła się jednak, mimo że miała przeogromną ochotę na to, by się cofnąć.
Jednak nie miała gdzie uciec. Była przekonana, że kilka metrów i spotkałaby się ze ścianą. A wtedy nie pozostałoby jej już żadne złudzenie i czułaby się jak mysz zapędzona w ciasny kąt.
Motywem Jolene do ograniczonej współpracy nie był tylko i wyłącznie Richard. Ona miała po prostu głęboko zakorzenione przekonanie, że to przesłuchanie to jedna, wielka kpina. Ostatnie kilka miesięcy jej życia były kpiną. Ciągle nie mogła się oprzeć wrażeniu, że to wszystko jest abstrakcją. I za jej dosyć nieprzyziemne podejście do swojej aktualnej, cóż, pozycji, aktualnie była karana.
-Nie. Cline'a nie interesują ludzie z KOLCa. Sugerowałam, co się działo ponad 9 miesięcy temu, panie Ginsberg. A wtedy Cline nie był jeszcze Strażnikiem Pokoju.-naprostowała fakty, zaciskając i rozprostowując palce.-Jestem przekonana, że gdyby nie dzisiejsza wizyta u pana, do żadnych kontaktów by między nami nie doszło.-uśmiechnęła się krzywo, niejako raniąc samą siebie tak okrutnym i suchym podsumowaniem dzisiejszych wydarzeń.-Obawiam się, że gdyby nie mój upór, nie byłoby między nami żadnych kontaktów, panie Ginsberg.-dodała, próbując odepchnąć od siebie lęk.
Wzdrygnęła się jednak od tego spojrzenia. Względnie obojętnego. Była przekonana, że kolejna reakcja będzie zależna od jej odpowiedzi. Choć nie spodziewała się, by jakakolwiek była na tyle dobra, by czuł się usatysfakcjonowany. Była pewna, że jedyna rzecz, która sprawiała mu jakąkolwiek przyjemność, to przemoc.
-O przeszłości.-powiedziała swobodnie, lecz gdy uniosła na niego wzrok, nie mogła się powstrzymać przed wstrzymaniem oddechu, gdy ujrzała, na czym mężczyzna się podpiera.
Poczuła, jak robi jej się słabo, a przed oczami przechodzą białe mroczki. Zacisnęła jednak szczękę, próbując opanować drżenie ciała. Po plecach przelał się zimny pot. Była przerażona do cna.
Przełknęła ciężko ślinę i przymknęła oczy, by nie widzieć, jak się do niej zbliża. Nie mogła jednak wyłączyć słuchu. Ani zmysłu czucia.
-Byłam jedną z osób, które Richard przerzucił do Kapitolu przed rebelią.-dodała po chwili, szybko, spinając wszystkie mięśnie.
Jej klatka unosiła się szybko, nierówno.
Była przekonana, że sycił się jej strachem. Że tylko popychało go to bardziej do akcji. Chyba jednak powinna mu się sama podstawić, by trzepnął ją przez głowę, by choć trochę otrzeźwić ją z tego uczucia. Być może na nowo obudziłaby się w niej wściekłość, która tym razem skutecznie zasznurowałaby jej usta.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptySob Mar 29, 2014 2:47 pm

Byli i tacy, którzy próbowali uciec i biegali w kółko, potykając się wreszcie o własne sznurowadła i uderzając w lustro, które nie rozbijało się tak łatwo. Całe szczęście, żadna ofiara nie zniosłaby siedem lat nieszczęść, skoro minuty w obecności pana naczelnika dłużyły się tak jak niegdyś Gerardowi miesiące do względnej pełnoletności płciowej Maisie.
Jolene była kolejną, która znalazła się po drugiej stronie zwierciadła i teraz mogła wpatrywać się w nie bez końca, nie wiedząc, czy faktycznie ktoś za nim stoi czy są tylko oni i dlatego Ginsberg nadużywa swojej pozycji. Nie było dobrej odpowiedzi, nie kiedy wpatrywał się w nią z pozornym zainteresowaniem.
Jego zadaniem było tylko i wyłącznie uzyskanie kilku faktów, cała reszta (otoczka strachu, manipulacji i przemocy) była jego osobistą nagrodą za trud rozmawiania z kimś. Każdy kto znał bliżej Gerarda (byli tacy?) wiedział, że nie należy on do ludzi przesadnie gadatliwych. Zwykle ograniczał się do innych, niewerbalnych gestów.
Z całą pewnością, czcze gadanie Ramsay przyprawiało go o migrenę, więc mrużył oczy jeszcze bardziej, szykując kolejny, perfekcyjny cios.
- Nie wiem czym dla ciebie jest zainteresowanie, ale czynności płciowe wskazują na dość zażyłą relację między wami, więc albo zaczniesz współpracować i opowiesz mi DOKŁADNIE całą historię waszej znajomości albo będziemy się dalej bawić w kotka i myszkę - wygłosił swoje oficjalne oświadczenie, nie spuszczając z niej wzroku i chyba jego mały przyjaciel pomógł rozwiać jej wszelkie wątpliwości, bo zaczęła mówić,.
- Od początku. Nie umiesz wypowiadać się w sposób jasny i logiczny? - zapytał troskliwie, uderzając prętem w jej plecy. Nienawidził wszystkich garbiących się kobiet. Dbał o jej dobrą postawę, nie tylko o tę związaną z sylwetką, ale przede wszystkim z Rządem.
To było ostatnie ostrzeżenie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyPon Mar 31, 2014 4:05 pm

Zmrużyła oczy, czując, jak wzrasta w niej wściekłość.
Powiedziała według niej już dosyć - dwa trafne pytania i cała historia nabrałaby kształtów. Ale ten chciał ją gnębić poprzez kolejne słowa, które miałyby wypływać z jej ust. Słowa, przez które poczułaby poczucie winy. Bo w końcu powinna być lojalna, prawda? A takie wyznawanie wszystkiego było niemałą torturą psychiczną - człowiek zastanawia się, jakie konsekwencje będą pociągać dalsze słowa.
Co niby miałoby ją zachęcić do zwierzania się? Odkrywania się, opowiedzenia swojej historii? Chwilowy moment wytchnienia, gdy kontynuowała swoją opowieść? Czy dla tej chwili oddechu, napiętrzonej strachem i wstrętem do siebie samej, powinna dać się łamać?
Krzyknęła, gdy ból rozlał się po jej plecach. Uderzenie odebrało jej dech, a w oczach momentalnie ukazała się panika. Padła na ziemię, niepewna, czy w ogóle może się jeszcze ruszyć. Po chwili płuca, z rozdzierającym bólem, znów wypełniły się powietrzem. Poczuła przerażenie. Tu nie ma żadnych granic. Była ledwie myszą, pasożytem, którego równie dobrze można się było pozbyć. Była niejako środkiem do spełnienia choć części żądzy psychodelicznego naczelnika więzienia, który był wygodny w tym momencie dla władzy: bezlitosny.
I świadomość tego wcale nie sprawiła, że usta jej się nagle rozsznurowały.
Na klęczkach podpełzła od ściany i przylgnęła plecami do zimnej nawierzchni. Poczuła ulgę, choć czuła, jak wszystko puchnie, a każdy ruch był swoistą torturą. Krew całkowicie odpłynęła jej z twarzy. Usta spierzchły, a rozcięta warga ponownie pękła i uroniła krople krwi.
Dała się jednak zapędzić w ciasny kąt.
-Pierdol się, Ginsberg.-wycedziła, nie siląc się na jakiekolwiek zmiany pozycji, które choć trochę by mogły sparować nadchodzące ciosy.
Oczyma wyobraźni widziała siebie podnoszącą krzesło, rozbijającą je o ścianę, w efekcie czego dzierżyła w ręku kołek. Po czym naparła na prześladujące ją monstrum i wbiła ostry szpic w jego serce, które okazało się doszczętnie zepsute, a z jego wnętrza splunęła czarna, śmierdząca posoka.
I mimo tej wspaniałej wizji, po chwili przemknęła jej kolejna - jak Ginsberg łapie ją za nogę, roztrzaskuję o ścianę, jak gdyby ważyła ledwie 5 kilogramów, z jej głowy robi się czerwona miazga, a na ścianie odbijają się kolejne piętna następnej ofiary. A potem zza drzwi wciągana jest kolejna persona. Kolejny ślad do kolekcji. Bo czy ta ściana nie była istnym trofeum oprawcy?
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyPią Kwi 04, 2014 2:17 pm


Mógł ją zagadywać przy herbatce, dbając o jej wszelkie wygody i dopytując, czy nie czuje się osaczona wchodzeniem ubłoconymi butami w jej życie prywatne, ale Ramsay zadarła z samym naczelnikiem, wykorzystując jego strażnika do swoich celów. Tego się nie wybacza.
Powinna mu podziękować (na kolanach), że był tak bardzo wielkoduszny i nie żywił do niej urazy, próbując zachowywać się po swojemu. Nie był przecież ogarniętym żądzą zemsty człowiekiem, a urzędnikiem, robotem, który karał w sposób metodyczny i uporządkowany, nie traktując tego osobiście.
Według niego jego największą zaletą było to, że w każdej sytuacji potrafił zachowywać niezbędny dystans, bawiąc się świetnie, gdy Jolene padała jak żołnierz na poligonie. Była słaba, żałośnie nieprzygotowana do życia w KOLC-u, więc nic dziwnego, że próbowała się stamtąd uwolnić wszystkimi, możliwymi sposobami.
Stanął nad nią, próbując zobaczyć w niej to, co widział Cline, ale widział tylko szybko puchnące ciało, ogarnięte paroksyzmami bólu. Pewnie to lubiła, skoro bawiła się z nim w kotka i myszkę, schodząc z poziomu kamer do szarej sfery, gdzie obraz był całkowicie zamazany.
Mógłby ją równie dobrze przerżnąć od tyłu i tłumaczyć obtarcia jej gonitwą na klęczkach, zupełnie jakby odbywała jakąś szaloną krucjatę w obronie swojej godności. Na tę było za późno, była już nabita na pal, na którym zostanie spalona.
Wielka szkoda, że to nie on wykona wyrok. Oczami wyobraźni widział swoje pismo, pełne zawijasów z wyrokiem śmierci. Nie rozumiał ułaskawiania złoczyńców, to podburzało autorytet. Ta teza znalazła zastosowanie, gdy Jolene wreszcie przemówiła.
Pochylił się, oblizując koniuszkiem języka krew z jego wargi. Wiedział, że dręczenie fizyczne nijak ma się do tego seksualnego bądź psychicznego. Nie wiedziała jeszcze z kim przyszło jej mierzyć swoje wątłe siły.
- Jak twoja astma? - zapytał uprzejmie, łapiąc ją dla bezpieczeństwa za nadgarstki. Dobrze wiedział, że nawet tutaj, pobita i znieważona jeszcze nie znalazła się w piekle, związanym z najbardziej prozaiczną, ale i najtrudniejszą czynnością ludzkiego ciała - oddychaniem.
Rzucanie przekleństw na pewno nie było dobrą metodą na zdobycie inhalatora, zwłaszcza teraz, kiedy nie obserwowały już ich żadne kamery.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyPią Kwi 04, 2014 8:56 pm

Jolene przez całe swoje dotychczasowe życie była uważana za słabą, za jednostkę, która nie ma prawa przetrwać ani chwili dłużej. Nie zwykła klękać i błagać w ten sposób o lepszy los. Dawała się przygnieść do ziemi, setki, jeśli nie tysiące razy była obdzierana z godności, z płuc wydzierane były jej ostatnie oddechy, żebra tyle razy już były uszkadzane, że przy każdym zrastaniu się tworzyła się kolejna warstwa, powodując, że kości były grubsze. I może właśnie dzięki temu hartowaniu aktualnie mogła jeszcze korzystać ze swojego cudownego życia.
Nie była jednak pewna, do którego momentu dotrwa przy spotkaniu z Ginsbergiem z pełnią świadomości. Promieniujący ból ją otumanił; nie była pewna tak naprawdę, skąd brało się źródło tego odczucia. Chyba faktycznie naczelnik zdołał złamać jej żebro lub dwa, bo każde nabranie powietrza w płuca ciągnęło za sobą porywy cierpienia.
Splunęła w jego stronę, gdy się nachylił i wykonał ten obrzydliwy gest.
Wykrzywiła się w wściekłym grymasie. Miała zamiar szarpnąć się na bok i odsunąć od niego, ale unieruchomił ją jednym sprawnym chwytem. Syknęła, mimo że nie poczuła bólu spowodowanego mocnym uściskiem.
Była trochę jak dzikie zwierzę w klatce - wcześniej trochę oszołomione i aktualnie wracające do przytomności umysłu. Przerażone i rozwścieczone ingerencją oraz krzywdą wykonaną przez tego człowieka. Gotowe do ataku.
Na jego pytanie roześmiała się, co brzmiało całkiem szczerze, gdyby nie fakt, że oczy - w których odbijało się każde uczucie - nie brały w tym udziału. Miała wrażenie, jakby właśnie uleciało z niej całe napięcie.
Całkiem sporo wiedział. Po przybyciu do kwartału nie obnosiła się ze swoją słabością, pamiętając z przeszłości, że wygłodniałe stworzenia najpierw rzucą się na najsłabszego z nich. Druga sprawa, że nie uważała się za jedno z nich.
-Świetnie.-parsknęła, po czym szarpnęła się rękoma w raczej nic nie wnoszącym akcie.-To jednak przechodzimy do niezobowiązujących pytań czy ma mi pan coś ciekawego do zaoferowania?-spytała, prostując się.
Nie czuła się komfortowo w tak nieznacznej odległości od niego. Ale w tym był właśnie cały myk.
Powrót do góry Go down
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyNie Kwi 06, 2014 2:23 pm

Podczas przedłużającego się przesłuchania zupełnie niespodziewanie do sali wpadł zdyszany mężczyzna, znany Ginsbergowi z twarzy. Podszedł do niego nerwowym krokiem i poprosił, by odszedł z nim na bok. Wyszeptał Gerardowi do ucha kilka słów i wyszedł z sali.

Gerardzie, to, co usłyszałeś, otrzymasz na PW. Zgodnie z informacjami, dostarczonymi przez mężczyznę, będziesz musiał odpowiednio zakończyć sprawę.

- Numer Trzy, przepraszający za nieobecność.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyNie Kwi 06, 2014 3:34 pm

Chętnie podyskutowałby z nią o losie jednostki - otóż przed sobą miała człowieka, któremu Nietzsche kłaniałby się w pół za niezłomność charakteru i kreowanie własnych wartości; nadczłowiek, który interpretuje samodzielnie rzeczywistość i jednocześnie gardzi słabymi; a przede wszystkim narcyz, który przyglądał się sobie z niekłamanym podziwem w lustrze jej załzawionych oczu.
Był pewien, że właśnie przeżywa kolejne katharsis - uwielbiał spotkania z przesłuchiwanymi, czasami niosły za sobą olbrzymie zmęczenie, nawet fizyczne (ekstaza z trzygodzinnego torturowania może być męcząca), ale po każdej takiej sesji czuł się jak narodzony na nowo. Naprawdę zaczynał wierzyć w te wszystkie dobroczynne wpływy wyciskania z kogoś ostatnich soków, zupełnie jakby było coś na rzeczy z energią, którą przekazuje mu kolejna ofiara. Aż tak nawiedzony jednak nie bywał, stąpał po ziemi twardo, czując się tylko i wyłącznie szczęśliwym katem, zaspokojonym estetycznie tak bardzo jak to tylko było możliwe.
Uwielbiał obserwować wszelkie ślady po uderzeniach, wybroczyny, połamane kości, które wyginały kończyny pod dziwnym kątem, żebra, które tutaj były widoczne całkiem wyraźnie; czuł się absolutnym panem sytuacji i zbliżenie w stronę Jolene było już tylko potwierdzeniem władzy, którą nad nią sprawował.
Miała rację, wiedział o niej za dużo - odrobił pilne lekcje z działalności Ramsay na ziemskim padole i teraz mógł brać garściami z tej wiedzy, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Najwyraźniej, instynkt go nie mylił - powinien sobie przyklasnąć, kiedy usłyszał kroki w sali przesłuchań. Był typem milczącego sługi, nie dlatego, że z łatwością wykonywał rozkazy - to było trudne dla człowieka, który posiada aż tak ogromne pokłady fantazji, ale z powodu dość wycofanego charakteru.
Nie strzępił języka, nadaremno. Skinął głową - tak musiał wyglądać każdy z cesarzy rzymskich, gdy jednym ruchem dłoni decydował o życiu i śmierci - i pożegnał posłańca dobrej nowiny. Spojrzał raz jeszcze na Jolene, wielka szkoda - mógłby ją nawet polubić, choć impertynencja była jej największą słabością - i zaśmiał się krótko, rozpoczynając przedstawienie dla widzów dorosłych.
Złapał ją za włosy, zero rozmów, zero przekomarzań, już nie liczyło się TO co ona ma do powiedzenia, musiała trafić tylko znowu w oko kamery, do którego Gerard uśmiechnął się zachęcająco, doskonale wiedząc komu zadedykować te kilkanaście minut koszmaru, które właśnie stawały się rzeczywistością Jolene. Sekunda po sekundzie, uderzył ją z pięści w połamane żebro, widząc w trybie slowmotion końcówki kostne, które wypadają ze szkieletu, tworząc barwną mozaikę krwi i flegmy w jej organizmie. Ale było mu mało, to nie była przecież jatka, to było upokorzenie, więc zacisnął palce na jej szyi, patrząc prosto w te załzawione oczy. Żadne uderzenie nie mogło równać się z brakiem oddechu dla astmatyka. Jeszcze wcześniej obawiał się, że zacznie odpowiadać na pytania i nie będzie mógł przeżywać czystej ekstazy, kiedy przejeżdżał ustami po jej wargach, smakując ostatni, urwany oddech; ale do tego nie doszło. Był gotów oświadczyć się Coin raz jeszcze - tym razem matce, za pracę, która dawała mu satysfakcję, choć to i tak był eufemizm w chwili, gdy Jolene słabła pod jego palcami, a on puszczał ją i kopał kapryśnie, by mógł znaczyć ją dalej.
Liczyły się tylko widoczne ślady, mógł je zrobić także w czasie jej nieprzytomności, ale pozbawienie się fetyszu w postaci bólu ofiary było zbyt dużym wyrzeczeniem dla Gerarda Ginsberga.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyWto Kwi 15, 2014 3:21 pm

Wciskała swoje drobne ciało w ścianę, kuląc się przed nim i w głowie szukając drogi ucieczki. Fakt, że nie było żadnej, pogłębiał tylko jej desperację.
Wiadomość o tym, że mężczyzna zdołał nazbierać - zapewne - dosyć sporo informacji o jej osobie spowodował dodatkowy napad strachu. Człowiek w takim momencie zastanawia się, ile o nim wiedzą i jak bardzo ta wiedza może mu zaszkodzić. I jak bardzo może zaszkodzić bliskim. Przed oczami zdaje się też stawać Nike, która waży rangę jej występków i decyduje o jej byciu.
Pojawienie się dodatkowej osoby sprawiło, że poczuła ulgę. Być może przez chwilę zapłonęła też w niej nadzieja, że być może posłaniec dostarcza dla niej dobre wieści. Nie zganiła się za taką oczywistą naiwność.
Wykorzystała ten moment, by się usunąć w kąt. Oczy ponownie wbiła w szybę, weneckie lustro, zastanawiając się, czy ktoś tam stoi i ich obserwuje? A być może ktoś decyduje z całkiem innego pokoju, przyglądając się obrazowi na monitorze?
Podpierając się o ściany, uniosła się, stając w końcu na równe nogi. Ból promieniujący z jej klatki piersiowej sprawiał, że trzymała się przy przytomności. Oddychała płytko, podświadomie zdając sobie sprawę z tego, że dzięki temu nie urażała tak złamanych żeber.
Nie miała złudzeń, że to nie Ginsberg decydował o tym, czy przeżyje. Gdyby nie była sparaliżowana strachem, to pewnie pocieszyłaby się myślą, że jej tutaj nie zabiją. Przecież trzeba innym pokazać przykład. Publiczna egzekucja byłaby idealnym wyjściem. To miało ją tylko nauczyć, że jest niczym. Podkopać podwaliny jej godności, sprowadzić jej jestestwo do poziomu mrówki, irytującej muchy, która w każdym momencie może być usunięta. Bo przecież posiadali odpowiednie środki.
Cóż. Równie dobrze mogłaby być zakatowana na śmierć. W jednej chwili jest człowiek, w drugiej go nie ma. Nikt poza znajomymi z KOLCa by tego nie zauważył. Wzrosłaby panika. Widmo nagle znikających ludzi, którzy już nigdy nie wracają może mieć podobny efekt do egzekucji. Być może nawet lepszy - egzekucje, publiczne zbieraniny prowokują protesty, akcje. A tak? Po cichu, nikt nie wie nawet kiedy... I delikwenta się pozbywa.
Wzięła głośno wdech, gdy znów znalazła się w centrum zainteresowania swego kata. Po tym, co zrobił za chwilę, wiedziała już, że na długo nie skupi się na niczym innym.
Zachłysnęła się nagromadzonym powietrzem, gdy poczuła pierwsze uderzenie. Nie wydała z siebie dźwięku. Nie dlatego, że nie chciała być silna i nie dać mu żadnej satysfakcji. Jej ciało jakby w tym szczególnym momencie zapomniało, jak robić użytek ze strun głosowych.
Skuliła się mimowolnie, ignorując fakt, że ten manewr mogła przypłacić straceniem kilku włosów z głowy.
Nie spodziewała się tak ogromnego ogniska bólu w jednym miejscu. Dopiero po chwili przypomniała sobie o tym, że powinna oddychać. Sama nie wiedziała, co było gorsze: czy to świadomość braku dechu, czy też ten rozdzierający ból przy unoszeniu się klatki piersiowej.
Po chwili jednak została pozbawiona zarówno w miarę wygodnej pozycji oraz oddechu. Odchyliła automatycznie głowę do tyłu, chcąc w ten sposób odblokować przepływ powietrza i rękoma pochwyciła jego palce, próbując oderwać je od swojej szyi. W jej oczach odbijała się desperacja. Powoli była wypychana przez pustkę, gdy jej ciało poczęło słabnąć, odchodzić w stan nieświadomości.
Jednak i to zostało jej odebrane, bo w ostatniej chwili rozluźnił nacisk, a płuca zachłannie wciągnęły powietrze.
Kręciło jej się w głowie i miała problem ze skupieniem wzroku, bo obraz się rozmazywał. Nie była pewna, czy to z powodu bólu, czy też niedotlenienia.
Gardło ją paliło, a mimo to salę rozdarł krzyk, gdy dosięgnęły ją kolejne ciosy.
Będąc na skraju wyczerpania, była budzona raz za razem poprzez napady bólu, które nie dawały jej nawet chwili wytchnienia, możliwości w zapadnięcia w stan nieświadomości.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 2:02 pm

Mogła się srodze zawieść, jeśli sądziła, że Gerard Ginsberg wyczerpał już swój arsenał witania w progach więzienia swojego gościa. Przecież nie robił nic innego, był uprzejmym gospodarzem, starającym się dowiedzieć czegoś więcej o niej. Z czystej uprzejmości, tak czy siak mógł się nad nią poznęcać i nie zależało mu na tym, czy znajdzie ku temu dobry powód czy będzie musiał zdać się tylko i wyłącznie na mitycznego posłańca, który oznajmiał złą nowinę.
W starożytnej Grecji zginąłby natychmiastową śmiercią za szerzenie takich wieści, tu mógł oddalić się śpiesznie, pozostawiając naczelnikowi twardy orzech do zgryzienia, w sam raz na kolejną przebieżkę po mieście. Jakoś musiał utrzymywać kondycję, którą przeznaczał dla tak specjalnych gości jak Jolene. Pewnie szepnąłby jej na uszko, że nawet nie zjadła chleba i soli, więc nie jest bezpieczna pod jego dachem, ale to byłoby kłamstwo, którego tak naprawdę Ginsberg się brzydził.
Mogli go nienawidzić, uważać za gnoja, który traktuje ludzi jak zwierzęta (bo nimi byli według Darwina) i sprawia, że śmierć jest wybawieniem, ale nie mogli mu zarzucić, że oszukuje. Rzadko sięgał do manipulacji, jeśli już, stosował ją tylko dla wybranych, obnażając przed śmiertelnikami całego siebie.
Roześmianego w chwili, kiedy ważyły się jej losy, a on przyciskał ją do lustra, próbując odebrać jej ostatni oddech. Nie rozumiał, czemu nadal się broni zamiast pozwolić działać mu szybko i (niby) bezboleśnie. Kobiety były szalenie żałosne w tych kwestiach, miał ochotę zapytać ją, czy jest w ciąży, a potem bezlitośnie wytłuc z niej to nasienie... marnego Strażnika Pokoju.
Był jednak przekonany, że po dzisiejszym spotkaniu twarzą w twarz, bez rozkładania nóg przed wyższym urzędnikiem, ewentualny płód szybko zostałby już tylko niewygodnym wspomnieniem. Dobrze pamiętał, że kobiety przykładają do tego szczególną uwagę - Emelie wpadła w depresję po poronieniu i nie potrafiła zrozumieć podejścia męża do utraty jej lekkiego brzuszka.
Widziała tam już ich dziecko, Ginsberg widział tylko wybrzuszenie, które miało kiedyś stać się jego potomkiem i odbiciem lustrzanym w każdym calu. Całe szczęście, że dolary otarły jej łzy. Tego mógł życzyć tylko Jolene, która nie miała już siły, by wylewać łzy. Mądra dziewczynka, nie lubił słabych kobiet.
Duszonych, poniewieranych, zapalił kartkę papieru z jej zeznaniami i obserwował gorący wosk, który po sekundzie już spływał po jej włosach. Pierwsza partia tortur została zakończona, znaczył ją dla partnera z wdziękiem, z którego słynął.
- Proszę przemyśleć swoje zeznania - doradził z uśmiechem prawie-trupowi, który zwinął się w kłębek na podłodze i trząsł histerycznie. Urocze zwieńczenie popołudnia, teraz chciał już wrócić do domu.
Wezwał więc strażników, pozostawiając dla nich świeże mięso. Może lubili bawić się z tak uległymi?

zt
Powrót do góry Go down
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptySob Kwi 26, 2014 12:41 am

/ początek po przerwie? łotewa


Minęła chwila od wyjścia Ginsberga i pojawienia się w sali przesłuchań strażników. Chwila ciągnąca się jak guma do żucia, przesypujący się piasek przez wyjątkowo wąskie ujście w klepsydrze, minuta po wypaleniu pięknie skręconego blanta. Do pomieszczenia wszedł Shaw, który tak bardzo przecież spieszył by dotrzeć na przesłuchanie na czas. Nie udało się. Być może dlatego, że przesiedział i przegadał zbyt długo u Franceski.  
Popatrzył na kulącą się w kącie, dostojnie i z gracją równą olimpijskim bogom poobijaną Jolene. Ginsberg był prawdziwym fechtmistrzem w tym, co robił. Jakby stworzonym został właśnie do tego, by przesłuchiwać takie małe, chude panienki, by ucierać nosa i doprowadzać do upadku osiłków równym i samemu Achillesowi. Niczym Zeus piorunami, tak Ginsberg ciskał swoją pięścią, grzmocił i gruchotał kości. Shaw musiał przyznać w duchu, przed sobą samym, że żałuje iż nie widział tego przedstawienia. Byłby skłonny nawet wykupić na nie bilet, o ile byłaby taka potrzeba. Poezja.
- Panno Ramsay - usiadł sobie przy stole, na krześle wcześniej zajmowanym przez przyjaciela i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów oraz zapalniczkę, by sobie zapalić. Bo niby kto mu zabroni? - Wygląda pani kwitnąco- skinieniem głowy dał strażnikom znać, by wyszli. Mogą ją sobie pozbierać później, w końcu i tak nigdzie nie ucieknie. A w razie gdyby próbowała, zawsze mogłaby sobie przypadkiem złamać nogę. A wiadomo jak to jest- gdyby kózka nie skakała...
Tak to już było. Kurewka Cline'a szmaciła się na podłodze, w znaczeniu dość dosłownym jakby nie patrzeć. Shaw rozsiadł się wygodniej na krześle i przekrzywił głowę przyglądając się jej. Już nie wyglądała tak buńczucznie i awanturniczo jak wtedy, kiedy zlała po twarzy Franceskę. Dobrze ci tak! przeszło przez myśl mężczyzny choć tak naprawdę powinien się za to skarcić. Zaciągnął się tytoniowym dymem wpuszczając go w siebie głęboko, pozwalając wniknąć mu w płuca.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptySob Kwi 26, 2014 8:44 am

Blondynka z zaskoczeniem, z każdym ciosem, zdawała sobie sprawę, jak jej pozornie kruche, słabe ciało, było w stanie przyjąć bólu. Te krótkie przerwy na zamachnięcie się wcale nie były dla niej wytchnieniem. Złamane kości, sprane mięśnie tworzyły ogniska cierpienia. Całe jej ciało emanowało bólem.
Miała nadzieję, że przechodził on też na innych. Nie pogardziłaby taką nadnaturalną zdolnością.
Nie zastanawiała się, czy jej zbliżenie mogło mieć jakiekolwiek... cóż, skutki. Ale po takim traktowaniu nie musiała się już tym martwić. Coś tak słabego, ledwie stworzonego nie mogłoby tego przetrwać.
Jęknęła, gdy jej zeznania zostały zniszczone. Nie zwróciła uwagi na gorący wosk, który kapał na jej głowę. To było nic.
Ale ten akt był obietnicą, że zrobi to znowu. Że znów będzie musiała przed nim stanąć. I dopóki jej słowa w pełni nie usatysfakcjonują jej oprawcę, zapewne będą robić to od nowa... A potem znów... i znów... i znów...
Nie mogła powstrzymać drżenia ciała. Była jednak zbyt wycieńczona, by wściekać się na swoją słabą postać za tak żałosne odruchy.
Nie istniało coś takiego jak wygodna pozycja dająca ukojenie dla skatowanego organizmu. Nic z tego. Zresztą każdy ruch oznaczał naruszenie czegoś. A efekt był oczywisty.
Skuliła się więc w kącie, jakby to miało zapewnić jej jakieś bezpieczeństwo. Zacisnęła szczękę, by nie szczękać zębami. Ogarnął ją chłód. Objęła się ramionami, jakby to miało ją rozgrzać.
Odchyliła głowę i uderzyła nią w ścianę, gdy dotarło do niej, że to nie koniec. Już dawno przyszliby po nią strażnicy. I albo wepchnęliby ją do zimnej celi, albo jeszcze przez chwilę "umilili" by jej czas.
Uniosła powieki, gdy usłyszała otwierające się drzwi. Wolno odwróciła głowę.
Nie była zszokowana jego widokiem. Cóż, może nie do końca spodziewała się, że zjawi się tu osobiście - w końcu miał tu swojego pieska, który mógł odwalić całą brudną robotę, prawda?
Parsknęła krótkim śmiechem i szybko tego pożałowała, gdy naruszyła spuchnięte gardło. Odruchowo powędrowała ręką do szyi i rozmasowała sobie krtań.
Odkaszlnęła, krzywiąc się. Nie była pewna, czy była w stanie wydobyć z siebie głos, ale mimo to spróbowała.
-Pięknie przygotowane przywitanie.-wycharczała, opierając się o ścianę całymi plecami.
Patrzyła wprost na niego. Nie miała nic do stracenia. Daleko jej było jednak do brawurowego wyrazu. Powoli zaczęła ją wypełniać obojętność. Co ma być, to będzie. Chyba nie spodziewał się, że podpełźnie do jego nóg i będzie błagać o wybaczenie, uważnie dbając o to, by wzrokiem nie spocząć na jego sylwetce?
Powrót do góry Go down
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptySob Kwi 26, 2014 10:44 pm

Przyglądał jej się znów w milczeniu. Teraz, po bliskim spotkaniu z boskimi pięściami Ginsberga, w którego żyłach płynęła zamiast krwi przemoc i gromy, Jolene wydawała się jeszcze bardziej kruchą niż wtedy, kiedy ten burak Cline przerzucał ją sobie przez ramię jak worek dorodnych ziemniaków. Uniósł brew, kiedy się zaśmiała i nawet nie ukrył zadowolenia z tego, że szybko się zakrztusiła. Wstał więc z krzesła zaciągając się dymem po raz kolejny i podszedł do dziewczątka by kucnąć przy nim. Oparł przedramiona o kolana i uśmiechnął się. Nie miał nic przeciwko temu, że się tak gapiła. Niech się gapi. Niech doskonale zapamięta ich twarze.
- Oczywiście- skinął głową i strzepał na nią popiół papierosa. - Opowiesz mi o Clinie? - nawet jeśli już wspominała coś o nim Ginsbergowi, to nie mówiła jemu. Niech powtarza, problemy jakie mogła mieć z mówieniem niespecjalnie go interesowały.  Druga ręką złapał ją za te jej jasne kudły zabrudzone i sklejone woskiem  i pociągnął, zmuszając tym samym do tego, by się pochyliła nieco w jego stronę.
- Jesteś wyjątkowo urocza- zmierzył ją swoim chłodnym spojrzeniem. Od czubka głosy po same pięty. Przyglądał się jej długo, intensywnie, jakby chcąc wkroczyć rządowymi buciorami w głąb jej duszy. Przeniknąć przez skórę, przeniknąć jak papierosowy dym do samego krwiobiegu, osiąść w płucach, wedrzeć sobie miejsce do samego serca. Przysunął się i on bliżej, nachylając nieco, że mogli sobie spokojnie w oczy patrzeć i jedno drugiemu w dusze zaglądać. I co ciekawe, być może Jolene przez krótką chwilę mogła dostrzec współczucie, bądź szeroko pojmowane poczucie winy które jednakże mogło przeplatać się z czymś większym. Solidnym planem, wielkim zamiarem, ambicją płomienną i samobójczym zrezygnowaniem oraz świadomością konsekwencji wszelkich popełnionych czynów. Cóż jednak miał do stracenia człowiek, który stracił już wszystko, na czym mu zależało?
- Że też Ginsberg cię tu nie zerżnął. Będę musiał mu pogratulować.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyNie Kwi 27, 2014 11:26 am

Zmarszczyła brwi i odruchowo wcisnęła się bardziej w ścianę, gdy mężczyzna wstał. Momentalnie zmarszczka na jej czole się pogłębiła, gdy uświadomiła sobie, że można z niej czytać jak z otwartej księgi. Była jak więzień we własnym ciele, które zdawało się kompletnie odłączyć od rozumu, który przecież nie musiał znosić tych katuszy, a tylko je bezwzględnie rejestrował i to jego sprawka, że sprowadził te katusze na jej ziemską powłokę.
Przełknęła ślinę, czując, że nagle zasycha jej w gardle. Jakikolwiek ruch krtani wywoływał ból. Pięknie.
Zignorowała popiół, który na nią spadł. Skrzywiła się jednak na dym, który zaczął wypełniać jej płuca.
Syknęła, gdy została pociągnięta. Miała nadzieję, że po takiej porcji tortur jej ciało zobojętnieje, przestanie odczuwać - ale ono wydawało się już tylko jeszcze bardziej wrażliwe. Każda komórka jej ciała zdawała się pulsować z bólu.
-Nie.-wychrypiała bezczelnie, niemalże nadstawiając policzek na nadchodzący cios.
Jeżeli w jakikolwiek momencie miałaby trzymać język za zębami, to właśnie ta chwila wydawała się być idealna. Antypatia Shaw'a do Richarda była aż nadto wyraźna. Każde jej słowo mogłoby być zręcznie obrócone przeciwko niemu. Ona i tak była już przegraną sprawą. Ale nie musiała przy tym ciągnąć kogoś innego ze sobą na dno.
Zmrużyła oczy, słysząc jego uwagę. Spięła wszystkie mięśnie, nagle wyczuwając kompletnie inne zagrożenie. Nie odwróciła spojrzenia - zupełnie jakby została zahipnotyzowana albo po prostu zręcznie złapana przez jego wzrok.
Była przerażona. Praktycznie złamana w pół, a jednak zdeterminowana w swoim szaleństwie. Nie miała zamiaru się przed nikim uginać. Nie o to walczyła. A to oznaczało, że jej walka się jeszcze nie skończyła. I choćby była przegrana od samego początku, to nie miała zamiaru rezygnować. Cóż, a przynajmniej nie chciała się zmieniać, poddać się - bo na pewno straciła trochę rezonu.
Spięła się na jego kolejną wypowiedź.
Kolejny chory sadysta, którego podniecało sado-maso?
-Może nie byłam w jego typie.-powiedziała niemalże obojętnie, nie pozwalając swojemu głosowi się łamać.-I w twoim chyba też nie jestem. Nie jestem zbyt podobna do Franceski, co?
Powrót do góry Go down
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyNie Kwi 27, 2014 1:00 pm

Nie. Krótka i zwięzła odpowiedź, której się, bądź co bądź, spodziewał. Zaciągnął się dymem. Zacisnął palce na jej włosach, zapewne wyrywając przy tym kilka z nich i przyciągnął- bo nie oszukujmy się, nie przysunął- ją do siebie. Stykali się czołami. Blisko, blisko, jak do pocałunku.
- Hm? - kącik ust Shawa drgnął. Przesunął się, pokonując ten ostatni, kilku centrymetrowy dystans dzielący ich twarze by złożyć na jej rumianych wargach pocałunek. Czy na pewno? Nie, nie do końca, choć tak to właśnie wyglądało. Rozchylił je językiem, by po chwili wydmuchać w Jolene cały dym, który przed chwilą nabrał w płuca. Trzymał ją przy tym mocno, tak że nawet gdyby chciała się odsunąć, nie mogła. Puścił ja wreszcie, dość brutalnie, odpychając od siebie. Może nawet mogła znowu uderzyć głową o ścianę. - Musi ci naprawdę zależeć na tym Clinie, co?- wstał i zaciągnął się po raz ostatni. Nie musiała długo czekać, by i tym razem strzepał na nią popiół. - Daj rękę.
Czekał chwilę cierpliwie, aż dziewczyna to zrobi. Jeśli nie miała zamiaru, po prostu szarpnął ją za ramię samemu unosząc jej rękę w górę. Trzymał przez chwilę jej dłoń, gładząc kciukiem delikatną, wierzchnią skórę.
- Szkoda, że on nie myśli o tobie w taki sam sposób.- gdy to mówił, skończyły się sekundy czułości. Przekręcił dłoń Jolene wnętrzem do góry i zgasił na niej papieros. Ból był paskudny. Piekący, palący, kłujący. Mocno pulsujący. Dawać się we znaki będzie przez co najmniej kilka dni. To chyba była kara za to, że postanowiła pyskować.
Rzucił niedopałek na podłogę i schylił się, by złapać dziewczynę za kark. Znudziło mu się to, jak siedziała skulona w kącie wyglądając żałośnie. Pociągnął ją do góry, by stanęła na własnych nogach i pchnął ją na stół, toteż nie nastała się zbyt długo. Wciąż trzymał Ramsay za kark, tym razem pilnując, by jej tułów opierał się o chłodny blat. Jeśli ktoś stał po drugiej stronie szyby i obserwował wszystko, mógł sobie zacząć podziwiać wypięty tyłek dziewczyny.
- Nie, nie jesteś. Ale też masz charakterek- szepnął jej do ucha.- Pewnie dlatego zastąpił ją sobie tobą, kiedy potrzebował.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyNie Kwi 27, 2014 1:51 pm

Wypuściła powietrze nosem, zaciskając mocno szczękę, gdy zacisnął pięść. Starała się zapierać, byle się od niego odsunąć. Zdecydowanie nie podobała jej się tak bliska odległość.
Nie wyciągnęła jednak rąk, by go od siebie odepchnąć, zaprzeć się. Szarpanie się mogło jednak zbytnio ujawnić fakt, jak bardzo niekomfortowo czuła się w tej sytuacji. A Vincent wyglądał na osobę, która lubiła wykorzystywać czyjeś słabości.
Gdy się zbliżył, nie mogła się jednak powstrzymać od szarpnięcia głową w tył - jednak nie dało to nic, bo ciągle trwała w, cóż, uścisku. Skóra na głowie wręcz mrowiła z bólu. Chyba czas się zacząć zastanawiać, po jakim czasie pobytu w więzieniu w końcu straci wszystkie włosy, co?
Zesztywniała momentalnie, gdy poczuła jego mokry język na swoich wargach. Chwilę po tym do jej płuc wdarł się gryzący, duszący dym. Zemdliło ją - nie była pewna, czy to przez to, że była dotykana przez innego mężczyznę, czy też przez zwyczajny brak tolerancji dla papierosów.
Niczym marionetka, niemalże bezwładnie opadła w tył, przejmując całą siłę tego odepchnięcia. Plecy zderzyły się ciężko ze ścianą, zabierając jej na chwilę dech. Po chwili zaniosła się kaszlem. Splunęła na ziemię, chcąc się pozbyć obrzydliwego smaku z ust.
-Może po prostu nie zależy mi na rozmowie z tobą?-spytała, przekrzywiając lekko głowę.
Dalej nie brzmiała "normalnie", a gardło paliło przy mówieniu. Jednak w niczym nie dało się tego porównać do bólu, który emanował z jej klatki piersiowej.
Prychnęła, gdy poprosił o jej rękę. Równie dobrze mogłaby mu po prostu pokazać środkowy palec.
Vincent jednak również nie wyglądał na personę, która łatwo rezygnuje ze swoich zamiarów, toteż po chwili krzywiła się, gdy pociągnął ją na siłę. Gwałtowne ruchy wcale nie pomagały jej w zwalczaniu odczuć pochodzących z jej obrażeń.
Wypuściła z głośnym westchnięciem powietrze, gdy wykonał ten szybki ruch, po czym wypalił na jej ręku znamię. Zacisnęła mocno zęby, powstrzymując się przed wydaniem dalszych dźwięków, z żałością wpatrując się w naznaczoną dłoń.
Starała się zignorować słowa, które towarzyszyły temu aktowi. Oczywiście, że miał rację. Nie była dla Richarda nikim ważnym. Zaledwie marną postacią, która całkiem przypadkiem była jedną z niewielu, które przypominały mu o jego przeszłości. Natrętną siksą, która nie chciała odpuścić i dać o sobie zapomnieć.
Zmarszczyła brwi. Gdy puścił jej rękę, momentalnie przyciągnęła ją do klatki piersiowej i otuliła ją drugą dłonią.
Ale to przecież nie była cała prawda.
Wiedziała, że Shaw chce podkopać jej lojalność, uświadomić, że jej upór nie ma sensu, obrócić ją przeciwko Cline'owi. Ale ona przecież zaakceptowała warunki ich znajomości.
Ale mimo wszystko to zabolało. Była taka zdatna na manipulację. Teraz, gdy nie było go obok.
Głupia płotka.
Nie zdołała jednak zbyt długo tego rozpamiętywać, gdy została pociągnięta w górę i popchnięta na stół. Została przyparta do niego, nie mając sposobności do tego, by się wywinąć z tej pozycji.
Zdrętwiała, gdy niemalże uderzyło w nią wspomnienie, w jaki sposób jej strażnik potraktował ją w tym samym miejscu, rozgrywając to w podobny sposób. Tylko, że on przestał.
Przymknęła oczy, czując, jak z twarzy odpływają jej wszelkie kolory.
-Próbujesz się na nim przeze mnie odegrać za to, że to on ją ma, a nie ty?-spytała cicho, żałując, że w jej głosie zabrakło szyderstwa.
Powrót do góry Go down
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyNie Kwi 27, 2014 2:42 pm

Przyglądał się Jolene przez kolejne milczące chwile. Chciał, żeby to przesłuchanie było dla niej jak najbardziej upokarzające. Kogo obchodziły obrażenia fizyczne, jakie miała i jakie jeszcze mogła otrzymać? Rysy w psychice były znacznie trudniejsze do zagojenia. Shaw coś o tym wiedział. Wolną dłoń przesunął po jej plecach, zsunął na bok i przesuwając po żebrach oraz talii zatrzymał na biodrze. Czy czerpał z tego jakąś przyjemność? Niekoniecznie. Chodziło jednak o to, by Ramsay czuła się niepewnie. By niepewność ta i strach przed tym, co może się w każdej chwili stać wzrosły dramatycznie, by wprawiły jej serce w szybkie bicie, by całe ciało ogarnął swego rodzaju paraliż. By łatwiej było ją złamać. Nawet, jeśli nie teraz, to później. Bo chyba nie sądziła, że zostanie wypuszczona?
- Odegrać na nim? Nie...- uśmiechnął się a następnie zaczesał opadający kosmyk jasnych włosów za jej ucho.- A może tak? - nie zamierzał wdawać się w żadne tłumaczenia. Jego odpowiedź ani nie była niezbędna ani ważna. Nie tak był już prowokowany.- Przyprowadził cię tutaj bez mrugnięcia okiem wiedząc, co się stanie. Jak myślisz, do kogo później poszedł? Celowo cię wystawił, a ty go jeszcze bronisz.- Pogładził Jolene po głowie i znów dotknął jej pleców.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 EmptyNie Kwi 27, 2014 4:46 pm

Zacisnęła zęby, patrząc na niego kątem oka.
Co on się tak gapił?
Cóż, z pewnością była to kolejna zagrywka. By poczuła się słaba. Zaczęła wpadać w desperację, chwytać się brzytwy, byleby tylko choć przez chwilę utrzymać się na powierzchni.
Zamarła, gdy poczuła dotyk na plecach. Jego dłonie zaczęły się stopniowo przesuwać w dół, a ona czuła, jak się poci. Starała się uciec przed jego palcami. Praktycznie nie odczuwała bólu, gdy sunął po jej żebrach, które dzisiejszego dnia oberwały chyba najmocniej. Była przerażona sposobem, w jaki ją dotykał. I tym, co mogło się z tym wiązać.
Szarpnęła głową, gdy ten dotknął jej włosów. Gotowa była odgryźć mu palec, gdyby zdecydował się ją dotknąć ponownie.
Nie chciała być ruszana przez nikogo, kto nie byłby Richardem. Dla naiwnego dziewczęcia największą zdradą byłoby oddanie się komuś innemu. Może i on nie był tylko jej, może nawet ta jej część była bardzo niewielka, ale to nie miało znaczenia. Ona cała była jego. I aktualnie była bezczeszczona przez dłonie znienawidzonej osoby.
-Nie obchodzi mnie, do kogo poszedł.-warknęła, doprowadzana na skraj szaleństwa przez jego dotyk i słowa.
Wolałaby, by wrócił Ginsberg ze swoimi żelaznymi pięściami i surowym traktowaniem. Nie podobała jej się wcale ta gra. Nie miała pojęcia, do czego to prowadzi czy jak daleko się posunie.
-Ty oczywiście masz dla mnie jakieś cudowne rozwiązanie problemu, prawda?-syknęła, rozwścieczona dodatkowo jego uporczywym dotykaniem jej.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Sala przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Sala przesłuchań

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Sala przesłuchań #4
» Sala przesłuchań #1
» Sala przesłuchań #2
» Sala przesłuchań #3
» Sala przesłuchań #4

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto :: Posterunek Strażników Pokoju-