IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Bar - Page 7

 

 Bar

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Maj 26, 2013 10:41 pm

First topic message reminder :

Bar - Page 7 BO4u3C1




Krótki informator

Violator, to klub powstały 1 lipca 2282 roku z inicjatywy Fransa Lyytikäinena. Z początku prosperował on w centrum miasta, aż do września, kiedy to został przeniesiony po raz pierwszy w skromniejsze miejsce. Po przejęciu władzy przez Almę Coin – klub prawie się rozpadł, a po natychmiastowej interwencji właściciela zaczął na nowo działać w Kwartale Ochrony Ludzkości Cywilnej.

Pierwsze piętro zostało zamknięte ze względu na wybory prezydenckie.

Szukamy: TUTAJ: LISTA ZAWODÓW. Wystarczy spojrzeć na dział VIOLATOR.


Gdyby ktoś chciał się pośmiać, zapraszamy tutaj: TABLICA OGŁOSZEŃ

OUTSIDE MAY BE RAINING, BUT HERE IS ENTERTAINING!


Ostatnio zmieniony przez Frans Lyytikäinen dnia Pon Lis 02, 2015 11:26 am, w całości zmieniany 17 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 16, 2014 8:53 am

The member 'Frans Lyytikäinen' has done the following action : Rzuć kostkami

'Dwanaście oczek' : 9
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 16, 2014 4:07 pm

Chłopak stał przy Audrey przyciskając jej lufę do skroni. Patrzył to na Wyatta, to na Jacka, na drugiego zwracając większą uwagę, jakby ten miał zamiar jednak próbować go zaatakować. A potem, chwilę wręcz, dwie rzeczy stały się w tym samym momencie. Frans krzyknął, a jego głos zlał się ze wrzaskiem chłopaka, który właśnie otrzymał strzał w kolano. Najwyraźniej głośny poemat właściciela balu, odwrócił jego uwagę na tyle, aby Caulfield zdołał niezauważenie doń strzelić. Zakładnik przewrócił się na ziemię próbując pochwycić wolną ręką Audrey, znów rozległo się kilka strzałów, ale były one skierowane w stronę sufitu. Jeden ze zdobionych żyrandoli runął ku ziemi prosto na Kadiev oraz Coopera, tak drodzy państwo, to ten sam, przez który straciła świadomość Rory. A potem zapadła egipska ciemność, oczywiście tylko dla Coopera, bo dziewczyna leżała obok kandelabra, tylko trochę poobijana. Zakładnik dalej leżał, teraz już w kałuży swojej krwi, i krzyczał, przeklinał, kuląc się.

Ethan, jeśli udasz się do lekarza, to dowiesz się że twoja kość pod wpływem uderzenia została roztrzaskana. Będziesz musiał udać się do szpitala, aby cię poskładali, niestety. Kiedy już dojdziesz do zdrowia, o ile, ruchy w tej ręce będą ograniczone, będziesz musiał uważniej się z nią obchodzić przez jakiś czas i wykluczone, abyś podniósł ją tak, aby łokieć sięgał powyżej ramienia. Miłego wracania do formy, olimpiadę masz już z głowy!
Wyatt, zemdlałeś, nieprzytomny pozostaniesz przez moje dwa kolejne odpisy, wówczas będziesz mógł się obudzić. Wtedy jednak nie będziesz nic pamiętał przez dwie fabularne doby (ustalimy, ile będzie to trwało w pw, czekam na wiadomość C: ).
Frans, skóra na twoim ramieniu oraz mięśnie zostały rozerwane, pilne, abyś zatamował krew, to samo dotyczy Jolene, z której boku sączyła się krew, ale prócz bólu, nic jej chyba nie będzie dolegało.

Powrót do góry Go down
the pariah
Yadira Kadiev
Yadira Kadiev
https://panem.forumpl.net/t1757-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1763-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1762-yadira-kadiev
Wiek : 19
Zawód : pole dancer / stripper

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 16, 2014 5:02 pm

Zwinęła się w kulkę gdy tylko usłyszała strzały, najpierw ten z broni Caulfielda, potem ten od gościa, który trzymał Audrey. Miała szczęście, że nie oberwała. Dobrze, że nie zamierzała się ruszyć, bo wytedy ten cholerny kandelabr spadłby też na nią. A tak? Udało jej się i jedyne co to.. wszystko ją bolało. Więc nie wiedziała czy jest cała. Podniosła się ostrożnie gdy wszystko na moment ucichło i rozejrzała się. Najpierw dostrzegła kandelabr, rozbity na małe połyskliwe kawałeczki i.. mężczyznę pod nimi. Nie wiedziała jak ma się zachować. Podniosła wzrok i rozejrzała się po klubie. Frans, gdzie jest Frans?! Jakby to on miał być lekarstwem na całe zło. Ten jednak siedział na barze i nie wydawał się przejmować. Reszty nie znała. Oprócz Jolene, która wydawała mieć się dobrze. Na prawdę nie miała pojęcia co dalej, co ma robić?! Nie rozumiała całej sytuacji, w której się znalazła i nie potrafiła się odnaleźć. Nie wiedziała o co poszło, ale teraz to już chyba nie było ważne. Wydawało się, że najgorsze zamieszanie już się skończyło. A ona siedziała na podłodze wśród kawałków rozbitego szkła i nie miała pojęcia co powinna robić teraz. W końcu jakby wszystko zaczęło do niej dochodzić. Nie podnosząc się przysunęła się do Wyatta, a właściwie faceta z którym tu przyszła, a którego imienia nawet nie znała. Cholera, mogła się o to zapytać wcześniej, czy coś. Nie miała pojęcia co robić dalej. Chyba powinna ściągnąć z niego ten kawał metalu.. Odciągneła wiec kandelabr na bok, cały czas będąc na kolanach i przez kolejną chwilę patrzyła bezradnie na Coopera. A jeśli nie żyje? Nie wydawał się mieć poważnych ran.. Pochyliła się nad nim i stwierdziła, że chyba powinna sprawdzić puls. Nawet nie wiedziała jak to porządnie zrobić. Cholera, nie miała w życiu doczynienia z medycyną. Mężczyzna jednak oddychał i najwyraźniej miał puls. Trzeba go.. przewrócić na bok? Nie miała pojęcia co się robi w takich wypadkach. Podniosła bezradnie głowę i rozejrzała się, jakby oczekiwała pomocy. Już miała łzy w oczach, bo bała się, że sobie nie poradzi. Wciągnęła nieznajomego człowieka w środek czegoś takiego i teraz stało mu się coś złego. Wierzchem dłoni otarła łzy z oczu i pochyliła się nad Wyatt'em zdejmując z niego kawałki szkła.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 16, 2014 5:26 pm

Przymknęła oczy, widząc Fransa i jego żywą reakcję. Jak coś za chwilę nie wybuchnie, to naprawdę będzie w szoku (byłaby również w szoku wiedząc, że może i nie wybuchło - jeszcze? - nic tutaj, ale wybuchło w innym miejscu).
Powstrzymała się od wrzasku, gdy kolejne kule zostały wystrzelone, a zaraz po tym spadł żyrandol na jednego z przybyłych. Nie znała go. To ta... Yadira go przyprowadziła. Może to jakiś klient?
Podbiegła, nieco kulejąc, do agresora, nadeptując na jego dłoń obcasem. Schyliła się, wydając z siebie syknięcie, by sięgnąć po broń. Miała nadzieję, że chłopak był na tyle w agonalnym stanie, by nie robił żadnych głupich ruchów.
Oddała broń jednemu z chłopaków.
-Chłopcy, może teraz zajmiecie się kolegą jak należy. Czy wam pomóc?-warknęła.
Dalej w szoku, spróbowała zadziałać racjonalnie. Odwiązała z szyi chustę, rozglądając się po pomieszczeniu. Zastanawiała się, czy wtrącić się chłopakom i tym razem skutecznie unieszkodliwić chłopaka, wiążąc mu tym poliestrowym materiałem dłonie czy też raczej wykorzystać to do tamowania krwi. I teraz zagwozdka, kim się najpierw zająć.
Rachunek sumienia był krótki.
Najwyraźniej humor Fransa jej się udzielił. Teraz - o ile nie chce stale uszkadzać rany - nie powinna się za dużo ruszać. Dzięki, chłopaki. Doprawdy.
Krzywiąc się, zrzuciła z siebie kurtkę. Ściągnęła też bluzkę, zostając w topie na ramiączkach. Rozerwała materiał swojego odzienia, próbując z tego zrobić coś na rodzaj opatrunku. Przywiązała prowizoryczny opatrunek do swojego ciała za pomocą chusty. Teraz najlepiej się nie ruszać.
Syknęła z bólu i wściekłości.
-Laleczko, jak tam twój książę?-zwróciła się do Yadiry starając się brzmieć w miarę pogodnie (jeszcze by im tego brakowało, żeby księżniczka zaczęła panikować), zbyt wściekła na chłopaków, by wyrywać się do pomocy - byli dużymi chłopcami, dadzą sobie radę.
Podeszła do nich, przyklękając po drugiej stronie chłopaka.
-Chodź, przewrócimy go na bok.-powiedziała się do niej, prawie że przyjaznym tonem.
W razie gdyby dostał wstrząsu mózgu i chciałby wymiotować, to lepiej, żeby się tymi wymiocinami nie zadławił.
Z pomocą dziewczyny przeturlały go na bok.
-Wszystko w porządku?-udała, że ją to teraz obchodzi.
Raz jeszcze omiotła wzrokiem bar. Nie była Matką Teresą, by biegać od jednej osoby do drugiej i udzielać im pomocy. Jak będą potrzebować, to powiedzą. Nie była Zoją Lynch, by skakać wokół wszystkich. Nie w tym życiu.
Powrót do góry Go down
the victim
Ethan Cavendish
Ethan Cavendish
https://panem.forumpl.net/t1399-ethan-cavendish
https://panem.forumpl.net/t1401-ethan
https://panem.forumpl.net/t1400-ethan
Wiek : 30
Zawód : Pracownik w "Almie"
Przy sobie : dokumenty, obrączka na łańcuszku, scyzoryk

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 16, 2014 7:51 pm

Pomyślmy na co mógł teraz mieć ochotę Ethan. Po pierwsze chciał zemdleć. To była chyba najlepsza opcja dla postrzelonego kolesia w barze w którym co najmniej dwie osoby miały broń, a jedna z nich najpierw strzelała na oślep a później postanowiła szantażować tych, którzy jeszcze nie umierali. Ethan chyba był poza kategorią nie-umierajacych. No dobra, prawdopodobnie przesadzał, prawdopodobnie były gorsze rodzaje bólu na tym świecie, ale chyba nie chciał sprawdzać czy można czuć się gorzej. Alyssa też pewnie nieźle się męczyła. Na wspomnienie ukochanej w ostatnich chwilach życia zrobiło mu się niedobrze, wiec żeby usunąć ten obraz sprzed oczu postanowił poobserwować co się dzieje. Pierwsze co to szanowny pan właściciel przybytku wszczął raban. Zapewne każdy by tak zrobił na jego miejscu, ale przez wrzask czuł się jeszcze gorzej. Tym bardziej, ze do krzyków dołączyło, no cóż, wycie. Zanim Ethan zdążył się przekręcić tak, żeby cokolwiek zobaczyć, młody leżał z, hm, delikatnie roztrzaskanym kolanem. Wiedzę medyczną miał przeciętną, ale wiedział mniej więcej co to oznacza dla chłopaka. I jak to cholernie musi boleć. Dobra, z nim by się nie zamienił w tym momencie. Mimo, iż sam, nieświadomie, pojękiwał z bólu przy każdym ruchu głową. Poszły strzały w sufit, spadł żyrandol, kolejne osoby dostały. Cudownie. Spróbował się podnieść na klęczki, co w sumie mu się jakoś udało mimo, iż oczy znowu zaszły mu łzami. Jakaś dziewczyna zaczęła się bawić w pielęgniarkę, oczywiście mając Etahna głęboko w dupie. Ale dobra, nie będzie miał jej tego za złe. Bał się spojrzeć na własne ramię, ale w końcu, kiedy to zrobił, natarłą na niego kolejna fala mdłości. Przypomiał sobie fragment szkolenia z Trzynaski. „Z bliska rozpieprza kości”. Zaśmiał się tylko histerycznie zastanawiając się, czy czasami nie będzie w takiej samej sytuacji jak młody. On nie będzie miał czucia w nodze, a on w ręce. High five. Zaprzyjaźnią się i będą sobie pomagać aż do śmierci.
Powrót do góry Go down
the pariah
Audrey Cameron
Audrey Cameron
https://panem.forumpl.net/t1729-audrey-cameron
https://panem.forumpl.net/t1731-audrey#21719
https://panem.forumpl.net/t1730-audrey-cameron#21718
https://panem.forumpl.net/t1732-telefon-audrey#21720
Wiek : 24
Zawód : Dziennikarka

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 16, 2014 9:55 pm

Naprawdę? Audrey zupełnie nie spodziewała się, że wpadnie w łapska jakiegoś psychola i trafi w sam środek chorej sytuacji. Nie zdążyła mrugnąć okiem, a już czuła na swej skroni dotyk zimnej lufy, podczas gdy żołądek skręcił się w jeden supeł z nadmiaru wrażeń. Strzały jakie usłyszała zaledwie kilka sekund wcześniej, wprawiły ją w osłupienie i nie pozwoliły nawet pomyśleć o tym, aby cofnąć się o krok, poza zasięg nieznajomego.
Cameron cały czas stała jak słup soli, przerażonymi oczami wodząc po osobach, które zdawały się, że stoją po tej samej stronie barykady, ale pewnie niespecjalnie zapłakaliby nad jej martwym ciałem. I pomyśleć można było, że byłoby to taka głupia śmierć. Mam dopiero dwadzieścia cztery lata. Za wczesnie na umieranie. Za wcześnie na koniec życia. Audrey spięła wszystkie mięśnie, nie potrafiąc nawet oddychać swobodnie, ściskana za szyję.
Kolejne wystrzały były tak przerażające, aż kobieta na moment zacisnęła powieki mocno, myśląc już, że jeden z naboi jest zarezerwowany dla niej. Ale nie. Czy powinna się cieszyć, że kule poleciały w innym kierunku? Oczywiście, że się ucieszyła. W ogóle nie rejestrując słów, które wypowiadali zebrani w barze, próbując negocjować z młodzikiem, znowu nie miała szans na ogarnięcie tego co nastąpiło chwilę później.
Krzyki... strzały... zachwianie się... wciśnięcie w drewniany kontuar...
Myśli powróciły dopiero, gdy przykucnięta przy barze, podniosła spojrzenie i omiotła pobojowisko, wstając na równe nogi. Musiała przytrzymać się lady, czując jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa i zmieniają się watę.
Musiała nabrać powietrza głęboko, by uspokoić skołatane serce. Tylko to pozwoliło jej schylić się po leżącą torebkę. Zgarnęła ją od pachę i spojrzała po nieznajomych stwierdzając, że to nie jej piaskownica. Przesunęła się w stronę wyjścia i tyle ją widzieli.

zt


Ostatnio zmieniony przez Audrey Cameron dnia Pon Lut 17, 2014 7:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the civilian
Jack Caulfield
Jack Caulfield
https://panem.forumpl.net/t1073-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1075-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1290-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1080-reminiscencja
https://panem.forumpl.net/t3249-caulfield#51058
Wiek : 26
Zawód : Speaker w radiu
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, odtwarzacz mp3, scyzoryk, dokumenty, telefon komórkowy,

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 16, 2014 10:13 pm

Działo się za dużo na raz. Zbyt wiele rzeczy, by mój skołowany umysł dał sobie z tym od razu radę. Zbyt wiele, by wszystko dotarło do mnie przez mgiełkę wściekłości, która zasnuwała mi umysł. Potrafiłem skupić się tylko na wyciu gnojka, na tym jak upada. I na pieprzony pistolecie trzymanym w dłoni. Mój palec ponownie wylądował na spuście, ręka niemal automatycznie wymierzyła. W głowę. Mogłem strzelić, teraz, póki pieprzony szczyl zwijał się z bólu na podłodze. Mogłem go zabić go w tej chwili. Rozwalić jego mózg na podłodze, pozbyć się skurwiela raz na zawsze. Za to co zrobił. Za to, że postanowił sobie, kurwa, chojraczyć. Chciałem widzieć jak umiera, nie czułem wobec niego nawet cienia litości.
Skurwiel naraził swoim wybrykiem Lenny'ego. Powodzenie całej misji.
I miałem zamiar zadbać o to, żeby za to zapłacił.
Podniosłem się powoli i zbliżyłem do dzieciaka, mocniej zaciskając palce na broni. Na usta wyrwał mi się grymas wściekłości, oczy sypały skrami. Jak ja nienawidziłem tego gówniarza. Pochyliłem się w jego stronę, trzymając się jednak poza zasięgiem jego dłoni i nadal celując mu w skroń. Niech sam poczuje jak to jest, kiedy życie człowieka wisi na włosku.
- Proszę, proszę - mruknąłem ironicznie. - Ktoś tu nie posłuchał dobrej rady. Ale spokojnie, dam Ci jeszcze jedną szansę. Zrobisz to czego oczekujemy inaczej... W przeciwieństwie do Ciebie nie zawaham się by strzelić od razu.
Odetchnąłem głębiej parę razy, w duchu próbując się przekonać, że zabicie go teraz nie leży w naszym interesie. Że nadal mogliśmy uratować resztki naszego zadania, że ono mnie naprawdę obchodzi. Rozluźniłem odrobinę palce, po czym podniosłem się, ledwo powstrzymując się od splunięcia na gówniarza.
- Nie waż się nawet ruszać - warknąłem. - Spróbujesz coś odwalić, zginiesz. Rozumiesz?
Odetchnąłem jeszcze raz, głębiej, po czym wycofałem się o parę kroków. Na prawdę nie miałem pojęcia co teraz mamy robić. Wszystko się posypało. Cały plan... Kurwa.
Odwróciłem się w stronę Ethana.
- Żyjesz? - burknąłem, zerkając na jego ramię. Wyglądało paskudnie. Naprawdę. Potarłem twarz wolną ręką, po czym przykucnąłem przy mężczyźnie. - Musisz to jakoś zatamować - dodałem. Tak jakbym się naprawdę przejmował. Choć powinienem. Jeśli on odpadnie reszta zadania spocznie na mojej głowie. Co najpewniej skończy się tym, że zabije gówniarza.
Zupełnie nie przejmowałem się drącym się Fransem, ani kąśliwą uwagą młodszej dziewczyny.
Spokojnie.
Wszystko po kolei.
Najpierw muszę go nie zabić.
Najpierw dokończmy zadanie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 21, 2014 2:13 pm

Był zdenerwowany, zły, miał ochotę zrobić wielką krzywdę nie tylko winnemu wszystkiemu facetowi-niedoszłemu-zakładnikowi-Jacka, ale także i Caulfieldowi, i reszcie, która doprowadziła do tak tragicznej sytuacji. Dobrze jednak, że jego wrzask zmienił po trochu sytuację. Wyglądało na to, że już nikt więcej nie miał ucierpieć… A jednak! JEGO KOCHANY ŻYRANDOL, KTÓRY DRUGI RAZ W HISTORII VIOLATORA ZWALIŁ SIĘ NA DÓŁ. W pierwszej chwili nie wiedział jak powinien zareagować. Tylko wodził wzrokiem za spadającym, pięknym, nie tak dawno temu naprawionym oświetleniem. Potem oniemiały siedział na ladzie z otwartą gębą i jedną brwią uniesioną do góry, jak gdyby nie dowierzał, że to, co się stało okazało się prawdą, rzeczywistością. Zaraz jednak oprzytomniał i choć cholernie mocno bolało go ramię – ruszył biegiem w stronę poszkodowanych.

KLARA DZWOŃ NA POGOTOWIE! – Wrzasnął w stronę baru, gdzie stanęła jedna z kelnerek. – ZARAZ! – Teraz liczyła się pomoc. Najpierw ludziom, którzy ucierpieli przez żyrandol, potem ludziom ze śmiertelnymi ranami, a na ostatku należałoby pomóc osobom, które zostały ranne w „nie-strategiczne” punkty.

Był cholernie przerażony, że ktoś może tutaj umrzeć z powodu jakiegoś debila. Rób coś Lyytikäinen! Rób! Rozejrzał się po całym zbiorowisku, potrzebował kogoś, kto pomógłby mu przynajmniej wyciągnąć Yadirę i tego drugiego jegomościa z żyrandola, dwa – ktoś, kto przynajmniej prowizorycznie opatrzyłby ich do momentu przyjazdu pogotowia… i tak dalej.

LUDZIE, RUSZAJCIE SIĘ I POMÓŻCIE RANNYM – krzyczał. Jego ręka zaczęła go boleć jeszcze bardziej i przenikliwiej, jakby ktoś babrał w jego ranie długim, ostrym drutem czy podpalał ją zapalniczką.

Wyciągnął zdrową ręką z kieszeni telefon i zaczął wydzwaniać po straż żeby przynajmniej oni usunęli stąd ten pieprzony żyrandol. O ile oczywiście będzie im się chciało przyjechać w stronę KOLCa, o ile będą chcieli pomóc takim osobom jak oni, ludzie ze Starego Kapitolu.

Cały rękaw postrzelonej ręki zabarwił się nieco na czerwono lub bordowo. Starał się nie zwracać na to uwagi. Teraz liczyło się ratowanie wizerunku Violatora. Pal licho, że zazwyczaj był uważany za skurwiela i sknerę, musiał robić wszystko, żeby klienci widzieli, że mu na nich zależy… To samo dotyczyło pracowników. Przez to całe zamieszanie z mostem stracił trochę ludzi, nie mógł sobie pozwolić na więcej. Kompletnie nie mógł!
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 21, 2014 3:37 pm

Pogotowie oraz strażnicy zostali wezwani, teraz chyba czas posprzątać brudy, prawda?
Młody Renault dalej leżał w kałuży krwi, wył i przy okazji wyzywał każdą kolejną obecną w barze osobę.

W następnym poście pojawi się karetka, w jeszcze następnym Strażnicy. Do tej pory macie czas, aby się ogarnąć, LET'S GO.
Powrót do góry Go down
the pariah
Yadira Kadiev
Yadira Kadiev
https://panem.forumpl.net/t1757-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1763-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1762-yadira-kadiev
Wiek : 19
Zawód : pole dancer / stripper

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 21, 2014 4:10 pm

Niewiele ją teraz naokoło interesowało. Nie potrafiła tego ogarnąć i chyba nawet nie chciała. Była na tą chwilę kompletnie bezużyteczna, ale w końcu nie zatrudniono ją po to by ratować rannych i umierających, prawda? Miała tańczyć. Tanczyć i się rozbierać, do cholery, nie tamować ludziom krew czy odkopywać ich spod żyrandoli, które spadały innym na głowy! Poza tym czuła się winna, w końcu ona sprowadziła tutaj bruneta i to właściwie przez nią oberwał w głowę. Dlatego siedziała na kolanach jak ta ostatnia ciamajda, odgarniała z Wyatt'a kawałki żyrandolu i nie bardzo wiedziała co dalej. Tak, wyglądała jak zagubiona sierotka. W końcu stwierdziła, że nic nie jest w stanie zrobić i podniosła głowę, by się rozejrzeć i chyba wtedy dojrzała ją Jolene. Mimo, że też wyglądała jak nieporadna laleczka, to jednak miała głowę na karku i wydawała się nie być tak przytłoczona sytuacją jak Yadira. Wiedziała co robi i choć sama była ranna to nie zamierzała najwyraźniej panikować. Może i dobrze, że podeszła do striptizerki, bo ta jeszcze chwila i gotowa była się rozpłakać tak, jak siedziała, na środku sali. Już miała coś podejrzanie czerwone oczy. Obserwowała kobietę jak ta do niej podeszła i przez moment siedziała z jedną ręką opartą o Coopera, jakby to miało mu jakoś pomóc. Bo przecież jak go dotknie to książe magicznie się obudzi i wszystko będzie dobrze! Na pewno! I na pewno czuje jak się go dotyka i cieszy się z otrzymanego wsparcia, o tak.
Jolene miała jednak najwyraźniej jakiś plan i Yad tylko upewniła się w przekonaniu, że tamta wie co robi. Pomogła jej więc obrócić Wyatt'a na bok.
- Tak, tak.. - pokiwała głową, wyraźnie rozkojarzona. Może nawet nie dosłyszała porzadnie pytania.
- Mogę.. mogę jakoś pomóc? Coś mam zrobić? - podniosła na nią wzrok i zatrzymała spojrzenie sugestywnie na jej ranie. Moze sie ocknęła, może naszło ją w końcu przeczucie, że powinna coś zrobić.
Zrobiło jej się zimno mimo, że siedziała w kurtce. To najpewniej stres, może szok. Wszystkie dźwięki były przytłumione, choć ludzie ruszali się normalnie. Obserwowała krzątaninę w barze, jakby wcale jej tam nie było. Miała wrażenie, że siedzi z boku tego wszystkiego i nic jej nie dotyczy.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 21, 2014 4:30 pm

Blondynka była wpieniona. I chyba tylko to odejmowało jej ból. Adrenalina. Ale prawdopodobnie po prostu była przyzwyczajona do zaciskania zębów. Bo wątpiła, by ktokolwiek z zebranych był podobną sierotą i z getta trafił do getta. Ból to nie była pierwszyzna dla niej. Podobnie jak ranni. Tyle, że ci ranni ją wkurwiali. No, może za wyjątkiem nieprzytomnego. I Fransa, który summa summarum ją zatrudniał, prawda?
Klepnęła ciało Wyatta, jakby chcąc mu zasugerować, że jest dobrze tak, jak jest i lepiej, by się stąd nie ruszał. Dobry chłopiec. Zostań na miejscu. Lepiej byś był nieprzytomny i się nie wpierdalał, kolego. Rozejrzała się po sali, oceniając straty.
Kurwa, co za burdel. To znaczy... No.
Wróciła wzrokiem do swojej rozmówczyni, nieco zaskoczona. Cóż, nie spodziewała się, że zacznie mówić. Myślała, że jest w takim szoku, że z trudnością będzie się ruszać.
-Widzisz tego uroczego chłopaka zwijającego się na ziemi?-zapytała, uśmiechając się krzywo.
Ohoho, ale miała dziś zabójczy humor!
Gdy zobaczyła ze strony Yadiry kiwnięcie bądź jakikolwiek inny znak, kontynuowała.
-Znajdź bandaż albo kawałek innej czystej szmaty, przewiąż mu go mocno ponad raną, by zminimalizować przepływ krwi. Uśmiechnij się też ładnie, może uda ci się tym odjąć mu trochę bólu.-zaproponowała, uśmiechając się niemalże zachęcająco.-Bardzo, bardzo tym pomożesz.-dodała.
Wstała i ruszyła swój tyłek w kierunku wrzeszczącego Fransa. Nie była przekonana, czy jak wyśle do niego Yadire, to czy zaraz i na nią nie nakrzyczy, ona się rozpłacze, zacznie histeryzować i kolejna drama gotowa. A zdecydowanie wszystkim wystarczało wrażeń.
Uniosła brwi, widząc zakrwawiony rękaw. Jej szef chyba był niesiona adrenaliną, podobnie jak ona, bo od takiej ilości wydalonej krwi mógłby choć odrobinkę zbladnąć.
-Frans.-zwróciła się do niego spokojnie, chcąc skupić jego uwagę na sobie.
Miała dzisiaj przesyt i postanowiła podchodzić do pewnych spraw powoli. Albo to świat tak dla niej właśnie zwolnił? Czuła się dziwnie zmęczona.
-Pomóc ci?-wskazała na jego rękę.
O nie, sama z siebie, bez jego przyzwolenia, nie będzie go ruszać. Jeszcze ją opierdoli albo przywali jej w drugi policzek, by była symetryczna.
Powrót do góry Go down
the victim
Ethan Cavendish
Ethan Cavendish
https://panem.forumpl.net/t1399-ethan-cavendish
https://panem.forumpl.net/t1401-ethan
https://panem.forumpl.net/t1400-ethan
Wiek : 30
Zawód : Pracownik w "Almie"
Przy sobie : dokumenty, obrączka na łańcuszku, scyzoryk

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 23, 2014 12:17 pm

W braze zaczął dziać się totalny rozpierdol. Naprawdę. Chyba pierwszy az w życiu widział taki chaos, a przynajmniej nie pamiętał takiej sytuacji. No i oczywiście nici z całej misternej akcji. Trudno, ci ludzie zapewne zginą. Bardziej go przerażała w tym momencie wizja stracenia władzy w ręce, ale starał się o tym nie myśleć. Nawet nie wsłuchiwał się w dialogi, jakie nawiązywały się w pomieszczeniu. Ktoś chyba wezwał karetkę, ciekawe czy przyjedzie. Jeszcze lepiej, ktoś chyba wezwał strażników pokoju. Cudownie. Właściwie, to teraz zdał sobie sprawę, że on sam jest w białym stroju. No, powiedzmy, że białym. Jeśli obie służby się tu wpakują, a dalej będzie taki bajzel, to wszyscy będą mieli równo przesrane. Cudnie.
- Nie, gadasz do trupa.-Odburknął towarzyszowi patrząc na niego przez chwilę, po czym rozglądając się za czymś co mogłoby się nadawać do tamowania krwi. Najlepszą opcją był chyba obrus z przewróconego stołu. Chociaż to raczej była trochę większa serwetka, a nie obrus. Tym lepiej, bo mniejsze. Sięgnął jakoś po nią i prowizorycznie zwinął w prawej, zdrowej ręce. Wziął głęboki wdech i docisnął do rany, sycząc przy tym i w myślach klnąc niemiłosiernie. Bolało jak cholera, ale jak dorwą ich wszystkich strażnicy to tortury będą jeszcze bardziej boleć. -Trzeba go gdzieś wywlec, bo jak tu wpadną, to będzie nieciekawie. –Powiedział do Jacka i skinął głową na młodego, dalej wyjącego na ziemi. -Wywlec i przy okazji nie zajebać. – Dodał, bo sam najchętniej odkręciłby dzieciakowi łeb. Wszystko przez niego. Cała ta impreza. Ethan miał cholernie złe przeczucia co do tego, co nastąpi w przyszłości. Niedalekiej przyszłości dokładniej.
Powrót do góry Go down
the civilian
Jack Caulfield
Jack Caulfield
https://panem.forumpl.net/t1073-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1075-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1290-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1080-reminiscencja
https://panem.forumpl.net/t3249-caulfield#51058
Wiek : 26
Zawód : Speaker w radiu
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, odtwarzacz mp3, scyzoryk, dokumenty, telefon komórkowy,

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyNie Lut 23, 2014 11:23 pm

Strażnicy pokoju, pogotowie... Przez pierwszą falę szarpiącej mnie wściekłości nie dotarło do mnie znaczenie i powaga następującej sytuacji. Jeśli ci ludzie pojawią się tutaj, najpewniej, wylądujemy za kratami, bez happy endu, najpewniej nie pożyjemy przy tym za długo. A to, absolutnie, mnie nie zachęcało mnie do trwania dalej bezczynnie. Podczas, gdy Ethan zajmował się swoją ręką podniosłem się i rozejrzałem po barze, powoli przytomniejąc, starając się ocenić straty. Zerknąłem na Fransa, oceniając stan jego ramienia, na ta młodą pomocnice, chwilę przyglądając się jej ranie. Kurwa, pieprzony szczyl.
Narobił większego burdelu niż mógłby przypuszczać.
Potaknąłem w milczeniu słysząc słowa towarzysza. Miał racje, gnoja zdecydowanie trzeba było gdzieś ukryć, najlepiej związanego, by nie próbował w jakiś, niewiadomy dla mnie sposób, uciec, skracając tym nasze życie do paru bolesnych dni pod opieką ludzi naszej kochanej pani prezydent.
Kurwa mać, w co ja się wpakowałem.
Pokręciłem się chwilę po barze szukając odpowiedniego materiału, a gdy już w moje ręce wpadł mały obrusik wyciągnąłem zza pasa nóż i pociąłem go na nie za szerokie pasy, po czym wróciłem do wyjącego gnojka, złapałem go za szczękę i wepchnąłem mu do ust jeden z kawałków materiału, zwinięty w kulkę.
- Nawet nie waż się wyrwać, bo przestrzelę ci drugie kolano - warknąłem ostrzegawczo, po czym splątałem ze sobą kolejne dwa pasy, odgiąłem do tyłu ręce dzieciaka i - nie przejmując się jego głuchymi pojękiwaniami - zawiązałem je mocno, na kilka splotów, upewniając się przy okazji czy skrępowany nie da rady ich ściągnąć lub rozszarpać.
Wydawało się ok..
Dla pewności jeszcze przewiązałem mu głowę ostatnim wolnym paskiem, by przypadkiem nie wypluł knebla, po czym szarpnięciem postawiłem go na nogi.
- Idziesz? - rzuciłem w stronę Ethana. Mógł zabrać się za mną, albo tutaj zostać. Rozejrzałem się jeszcze raz po sali, po czym westchnąłem i pociągnąłem szczyla za sobą, kierując się w stronę pokoju Mathiasa. Tam będzie można go zamknąć.

[zt] ->Pokój Mathiasa, a co xD
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 28, 2014 5:30 pm

Karetka się pojawiła i kilka osób wpadło do Violatora jak oparzonych popędzonych zapewne przez Klarę. Kobieta i mężczyzna uklękli przy Ethanie, pomogli mu wstać i nawet jeśli się opierał, zaprowadzili w stronę szpitalnego wozu.
Jedna z pielęgniarek przysiadła przy Fransie i zrobiła mu szybki prowizoryczny opatrunek, tak samo w przypadku Jolene. Poleciła jednak, by oboje w najbliższym czasie udali się do szpitala. Najpewniej jak najszybciej chcieli po prostu stąd zniknąć w obawie, że natkną się na Strażników, dlatego też, gdy Wyatt już się obudził, upewnili się, że żyje i zniknęli.

Ethan, możesz już pisać w szpitalu.



Powrót do góry Go down
the victim
Wyatt Cooper
Wyatt Cooper
https://panem.forumpl.net/t1692-wyatt-cooper#21613
https://panem.forumpl.net/t1759-wyatt-cooper#21930
https://panem.forumpl.net/t1758-wyatt-cooper#21928
https://panem.forumpl.net/t1760-its-survival-of-the-fittest#21931
https://panem.forumpl.net/t1761-wyatt#21932
Wiek : 28 lat
Zawód : Żołnierz

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 28, 2014 7:46 pm

Pamiętał tylko… Że bolało. Wszystko widział. Wszystko! Całe pomieszczenie, ludzi znajdujących się w środku. Chłopaczka z bronią, dziwnego właściciela lokalu, jego facecików, którzy wywijali pukawką. Aż tu nagle stała się ciemność! Właściwie, najpierw była jasność, taka cholerna jasność, bo żyrandol jeszcze działał przez jakiś czas nim nie oderwał się od całej instalacji kalecząc głowę Wytta. Dopiero później nastała owa ciemność. Niebyt? Nieistnienie i jakiś świat między życiem a śmiercią? Gdzie on do cholery był?

Niezadowolenie ludzi, jakieś krzyki, widział siebie i parę innych osób należących do oddziału. Wszystko zaplanowane. Jutro ich akcja miała się zacząć. Jeszcze tylko noc przeżyć i później mogli nawet zginąć w akcji. Jeśli rebelia się powiedzie, jeśli się powiedzie to mogą odwrócić istniejący porządek świata. On? Wyrzutek Kapitolu, półrebeliant, człowiek z Dystryktu Drugiego. Dobre mi sobie. W tamtym czasie czuł, że trzeba przewrotu, żeby to wszystko zakończyć. Nie wiedział, że dziewięć miesięcy później będzie musiał stosować na ludziach z KOLCu nieludzkie formy wymuszania posłuszeństwa. Chociaż, nie on. Prędzej Strażnicy. Wyatt uważał, że swoje zrobił, jak każdy kto nie chciał się mieszać w pilnowanie tych z KOLCa. Wojsko. Dokładnie tak, chociaż i tak było takim samym oszukiwaniem siebie. Co się dzieje jeśli sytuacja jest niestabilna, a ludzie próbują niesubordynacji na większą skalę? W takich momentach władza wykorzystuje aparat przymusu. Policja, wojsko. Bez znaczenia.
Obijały mu się w głowie jakieś głosy. Mieszały się rozkazy do następnej akcji z tymi szeptami, monologiem ratowników z pogotowia i pewnie rozmów ludzi w Violatorze. Głowa bolała od jakiegoś czasu, ale nie w takim stopniu jak później. Pulsowała niemiłosiernie, jakby ktoś wiercił w skroniach Coopera dziurę. Z jednej i drugiej strony. Poruszył ręką. Powoli odzyskiwał świadomość. Głosy coraz wyraźniejsze. Otworzył oczy zauważając, że już nie leży, a siedzi na jednym ze stołków. Sanitariusze prawdopodobnie usadzili go tam niedawno, otępiałym wzrokiem patrzył na odsuwającą się od niego kobiecą dłoń, która podtrzymywała jego ramię. Pewnie już wcześniej jakoś reagował, otwierając i zamykając oczy.

Zmarszczył brwi przenosząc wzrok na bar. Złapał się w końcu za głowę zdając sobie sprawę z tego, że ktoś ją opatrzył bandażem. Rozprostował dłoń przed twarzą gapiąc się na nią z pewnym zdziwieniem. Kiedy ją opuścił, zauważył Yadirę. Właściwie, była ona dla niego wciąż nie tą osobą. Jeśli wcześniej kategorycznie uznał, że nie widzi „tamtej blondynki”, teraz z boląca głową i niewyraźnym jeszcze skupieniem, miał tylko ją na myśli.
Podniósł się z trudem w górę. Machnął ręką jakby chciał dotknąć jej ramienia, nie udało się. Zamiast tego klapnął z powrotem na krzesło. Nikt mu nie mówił, że powinien posiedzieć jeszcze trochę zanim stąd wyjdzie, nikt też nie tłumaczył, że musi czym prędzej się ewakuować. Gdyby tylko wiedział jaką przewagę w tym momencie posiadał.
- Christine? Gdzie ja jestem? – zapytał w niebyt. Złapał się za głowę podtrzymując łokciami na kolanach. –Co to jest za miejsce?
Powrót do góry Go down
the pariah
Yadira Kadiev
Yadira Kadiev
https://panem.forumpl.net/t1757-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1763-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1762-yadira-kadiev
Wiek : 19
Zawód : pole dancer / stripper

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 28, 2014 8:15 pm

Na szczęście zanim Yadira zabrała się za pomoc Ethanowi ten ogarnął się sam, a potem wpadły jakieś służby medyczne. Blondynka za bardzo nie ogarniała jakie, ale że nie była ranna to nikt się nią nie zajmował. Starała się być blisko faceta, którego tu przyprowadziła, choć nie znała nawet jego imienia. Czuła się jakoś tam za niego odpowiedzialna. Akurat odeszła na chwilę, bo Cooper i tak ledwo kontaktował. Stwierdziła, ze musi się napić i jak tylko zobaczyła, że brunet coś tam się ruszył i chyba nawet odezwał to dopiła w trybie ekspresowym swojego drinka, składającego się z wódki z wódką i podeszła do niego szybko.
- Heeeej.. - pochyliła się nad nim i złapała za ramiona. - Jesteś w Violatorze.. Bu.. bar, tak, bar w Kwartale. - na końcu języka miała "burdel" ale oficjalnie to przecież bar.
- Już wszystko jest okej, spadł ci na głowe żyrandol.. ale byli tu jacyś medycy i mówili, że nic ci się nie stało.. Tylko trochę jestes pokaleczony, ale przeciez tego nie pozaklejają w plasterki, bo jestes dużym chłopcem.. - chyba trochę słowotok jej się zebrał z tego całego stresu.
Powrót do góry Go down
the victim
Wyatt Cooper
Wyatt Cooper
https://panem.forumpl.net/t1692-wyatt-cooper#21613
https://panem.forumpl.net/t1759-wyatt-cooper#21930
https://panem.forumpl.net/t1758-wyatt-cooper#21928
https://panem.forumpl.net/t1760-its-survival-of-the-fittest#21931
https://panem.forumpl.net/t1761-wyatt#21932
Wiek : 28 lat
Zawód : Żołnierz

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 28, 2014 8:25 pm

Od słowotoku, może… lekko nie ogarniał. Marszczył brwi. Christine do niego… mówiła! Zaraz jak tylko podeszła, on też wyciągnął w jej kierunku ręce i zrobił coś dziwnego, bo wcale nie było to tak urocze i czułe jak na początku zakładał. Ujął jej twarz w swoje dłonie, ale wyglądało to tak jakby sprawdzał jak ostry ma podbródek, bo wszystkie palce pozostały maksymalnie wyprostowane. I znowu się zmarszczył.
- Christine? – Jedną ręką przetarł oczy, przez co znowu zaczęło mu się wszystko rozmazywać. Wrócił dłonią na poprzednie miejsce. – Jaki… Violator? Co ty pleciesz? – zaśmiał się nerwowo. – Kwartał? – pokręcił głową z uśmiechem. Żyrandol chyba zignorował.
Powrót do góry Go down
the pariah
Yadira Kadiev
Yadira Kadiev
https://panem.forumpl.net/t1757-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1763-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1762-yadira-kadiev
Wiek : 19
Zawód : pole dancer / stripper

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 28, 2014 8:31 pm

Właśnie sobie uświadomiła, że ją z kimś myli. Nie miała tylko pojęcia z kim.
- Nie jestem Christine. Jestem Yadira. - spojrzała na niego nieprzejęta dłońmi na policzkach. Sama tez nie ruszała swoich z jego ramion. Zmarszczyła brwi i wyraźnie zastanawiała się nad tym co dalej powiedział. Utrata pamięci? Czy medycy czegos nie wspominali?
- Hej.. spójrz na mnie. Co pamiętasz jako ostatnie? - postarała się, żeby spojrzał jej w oczy i się skupił pochylając się nad nim jeszcze bardziej.
Powrót do góry Go down
the victim
Wyatt Cooper
Wyatt Cooper
https://panem.forumpl.net/t1692-wyatt-cooper#21613
https://panem.forumpl.net/t1759-wyatt-cooper#21930
https://panem.forumpl.net/t1758-wyatt-cooper#21928
https://panem.forumpl.net/t1760-its-survival-of-the-fittest#21931
https://panem.forumpl.net/t1761-wyatt#21932
Wiek : 28 lat
Zawód : Żołnierz

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 28, 2014 9:21 pm

Ona miała inne oczy! To nie Christine… Nie, nie, nie. Znowu to samo? Ten facet konkretnie coś sobie uroił. Ale była podobna. Może nie tak bardzo, ale podobna. Ale gdzie w takim razie Christie? Nie było jej wokół, nie widział jej. Rozejrzał się po pomieszczeniu, próbował wstać, ale pewnie Yad skutecznie mu to uniemożliwiła. Spojrzał na nią znowu, jakby mówiła innym językiem. Coś mu zaczęło nie pasować… Ona pyta o to co pamięta ostatnie. Kiedy się robi takie rzeczy? Jak ktoś bredzi. Według niej gadał od rzeczy? Milczał nawet po tym jak usłyszał pytanie. Co robił ostatnio? Co pamiętał? Jego wspomnienia kończyły się na tym co było ponad dziewięć miesięcy temu.
Niedobrze. Przeniósł rękę na jej podbródek, może niedelikatnie i przybliżył do siebie żeby móc tylko jej coś powiedzieć. Już miał się pytać czy mogą stąd wyjść, ale ostatecznie ją puścił.
- Rebelię. – powiedział na głos i opuścił ręce na kolana.
Powrót do góry Go down
the pariah
Yadira Kadiev
Yadira Kadiev
https://panem.forumpl.net/t1757-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1763-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1762-yadira-kadiev
Wiek : 19
Zawód : pole dancer / stripper

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Lut 28, 2014 9:36 pm

Może powinna się go bać, skoro nic nie pamięta. Może nie tylko pamięć ucierpiała przy wypadku. Ale była na swoim terenie, czuła się pewnie. Zawsze może kogoś zawołać, gdyby ten coś odwalał.
- Jak masz na imię? - zapytała najpierw, zamiast odpowiedzieć. Przygryzła wargę i wyraźnie nad czymś myślała.
Rebelię? Zmarszczyła czoło. To było dawno. Cholernie dawno. Tak, że już zatarły jej się wyraźne wspomnienia z tamtego okresu.
- To było.. osiem.. dziewięć.. trochę więcej niż dziewięc miesięcy temu. - wyjaśniła. Bała się trochę jego reakcji, więc nadal stała blisko, gotowa w razie czego usadzić go na miejscu. Czy raczej próbować, bo jak chłop dojdzie do siebie, to pewnie niewiele będzie w stanie zrobić.
Powrót do góry Go down
the victim
Wyatt Cooper
Wyatt Cooper
https://panem.forumpl.net/t1692-wyatt-cooper#21613
https://panem.forumpl.net/t1759-wyatt-cooper#21930
https://panem.forumpl.net/t1758-wyatt-cooper#21928
https://panem.forumpl.net/t1760-its-survival-of-the-fittest#21931
https://panem.forumpl.net/t1761-wyatt#21932
Wiek : 28 lat
Zawód : Żołnierz

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptySob Mar 01, 2014 7:36 pm

Imię, imię... A JEŚLI TO PUŁAPKA? Ukryta kamera i będą mieli go za najlepsze - dezertera? Na cholerę miałby przechodzić na stronę KOLCa? Ano, wtedy to był prawdziwy Kapitol, wtedy to była władza i wszystko co się z nią wiązało odznaczało się luksusem. Ale przecież ludzie... tego nie robili. Przynajmniej w praktyce było to niezwykle trudne. Zawszony Kapitol. Chyba.
- Mmm... J... Jesse. - wypalił wymyślając pierwsze lepsze imię. Zaczął dotykać się po kieszeniach kurtki wyczuwając kluczyki... chyba do mieszkania, jakieś dokumenty. Nie sięgał po nie na razie. Zapiął kieszenie kurtki, szukał dalej w spodniach. I skapnął się, że ma za paskiem spluwę.
Co? Co?
- Hm... Um... Który dzisiaj jest? - zapytał łapiąc się za głowę. Uniósł wzrok na Yadirę. - Możesz mi pokazać gdzie jest wyjście? - I wtedy znalazł telefon! Wtedy też zaczął rozmowę z Rorą, poszczególne słowa Yad mogła usłyszeć, ale Wyatt prawdopodobnie uparcie podniósł się z krzesła i kuśtykając lub zataczając się, odszedł kawałek. Uniósł palec w górę prosząc o sekundę na rozmowę.
Powrót do góry Go down
the pariah
Yadira Kadiev
Yadira Kadiev
https://panem.forumpl.net/t1757-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1763-yadira-kadiev
https://panem.forumpl.net/t1762-yadira-kadiev
Wiek : 19
Zawód : pole dancer / stripper

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPon Mar 03, 2014 12:25 pm

- No dobrze.. - stwierdziła, chyba czując ulgę, że mężczyzna pamięta chociaż to. Zawsze mogli poszukać u niego jakiś dokumentów i w ten sposób dowiedzieć się więcej. Gorzej, gdy Yad znalazłaby cokolwiek, co mówiłoby że jest wojskowym.. Wtedy już byłoby mniej ciekawie.
Odsunęła się o pół kroku gdy sam wpadł na to, żeby przeszukać kieszenie. A mogła sobie pomacać!
- Dwudziesty drugi.. marca. - oczywiście, że musiała chwilę nad tym pomyślec. Czasem miała wrażenie, że tu czas płynie inaczej.
- Jesteś pewien, że powinieneś teraz wychodzić? - zwątpiła na moment. A potem wstał i zaczął rozmawiać przez telefon.. No dobra, może poczekać. Przysiadła sama na krześle, z którego Cooper właśnie wstał i obserwowała go.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyCzw Mar 20, 2014 2:15 pm

Choć minął miesiąc od głośnej burdy w Violatorze, Strażnicy nie zapomnieli o tym, co wydarzyło się w barze. Akurat przeprowadzano cotygodniową rewizję i trójka z nim za cel obrała sobie sławny klub muzyczny, który zwali nazywać burdelem, bo i tym był w istocie. Piątka uzbrojonych mężczyzn wtargnęła do środka:
-POD ŚCIANĘ, WSZYSCY POD ŚCIANĘ, BO ROZSTRZELAM - wrzasnął jeden z nich celując w siedzących przy stolikach mieszkańców Kwartału - Przeszukać ich - polecił na koniec. Dwójka Strażników wzięła się do roboty, żołnierz odezwał się znowu, tym razem do przestraszonej kelnerki - Przyprowadź właściciela.
Przytaknęła i prawie że wybiegła.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyCzw Mar 20, 2014 8:14 pm

Z podwórka, przez kantorek i kuchnię do baru szedł bardzo powolnie. Krew ciągle leciała mu z nosa. Nie wiedział jak to zatamować, choć podejrzewał, że za chwilę powinna mu zakrzepnąć krew. Był cały w piachu, którym się obsypał, ażeby wyglądać na takiego, co to się dosłownie wypierdolił na progu i przywalił z impetem o ziemię twarzą. Dopiero teraz czuł, jak ta go piekła od rzeczywistych uderzeń panny Garroway.

Trzymał wierzch dłoni przy nozdrzach. Usta, zęby, koszulkę i właśnie rękę miał we krwi. Rozglądał się po barze. Wszyscy klienci wyglądali na wystraszonych. Nie było ich wielu, w końcu była dwunasta… no może po dwunastej lub przed trzynastą. Pięciu Strażników, uzbrojonych… ech. Musieli w końcu stać się ostrzejsi. Dupa. Znał któregoś? Jeszcze nie wiedział, ale musiał przyjrzeć się tym mordą… może… może jeżeli któryś okaże się znajomy – a kto wie, może kilku – to będą milsi? Psia krew… był jeszcze zbyt daleko.

Eeeej, Noowa! – Krzyknął do jakiejś kelnerki. – Przynieś papiery ode mnie z biura, biegusiem! Zielona, dwie czarne, czerwona, pomarańczowa i różowa teczka. Tylko nie zjeb się ze schodów, bo one są grube! – Dodał tym samym tonem, rzucają pod nogi młodej dziewczyny klucze od biura. – O ile Strażnicy, wyrażą na to zgodę – przypomniał sobie o tym, że przecież ostatnio stali się okropnymi służbistami, a nie chciał, żeby ta młoda kobita została nagle rozstrzelona tylko z tego powodu, że schyliła się po pęczek kluczy z masą kolorowych breloczków przy jej nogach, bo została wybrana na pomagierkę. – Może po nie pójść, czy dzisiaj panowie są w nieco innej sprawie?

Stanął tuż przed nimi. Wyjął z kieszeni portfel i podał im dowód tożsamości. Teraz mógł spojrzeć na ich twarze swoim nieco surowym spojrzeniem, który w połączeniu z wciąż kapiącą krwią z nosa i piachem, który przykleił się do wilgotnej, nieco zaczerwienionej koszulki wydawał się infantylny. Z resztą… Frans zazwyczaj wyglądał jak taki głupek, kiedy starał się być poważny. W osiemdziesięciu paru procentach tego typu sytuacji taki się wydawał.

Jakiejś herbaty, kawy? Czy panowie raczej się śpieszą?

W starych głośnikach słychać było jak skończyła się spokojna muzyczka i zmieniła się w bardzo oldschoolowy kawałek GG Allina Violence Now. Frans nieco się zmieszał. Spojrzał na bar... Spojrzał na Strażników, znów na bar.

Mamy wielu klientów-punków. Wybaczcie. Za chwilę powinna polecieć Carmelita. ŚCISZCIE TO GÓWNO! - Krzyknął w górę, mając na myśli pracowników za barem, którzy byli najbliżej starego amplitunera, który chyba działał tylko dzięki złotej rączce, to znaczy Anafiela.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 EmptyPią Mar 21, 2014 9:22 pm

-Byle szybko – brzmiała odpowiedź na, według strażnika, pytanie wręcz głupie, skrzywił się nieznacznie na widok mężczyzny, jakby widok krwi był dla niego czymś niezwykle odrażającym, odchrząknął – Rozumiem, że spadł pan ze schodów i nie będzie miał nic przeciwko, abyśmy przeszukali gó… KURWA MAĆ, CO SIĘ TAM DZIEJE– odwrócił się, gdy za jego plecami rozległ się krzyk kobiety, którą wyciągnięto na środek pomieszczenia, jeden ze strażników wymierzył jej potężny cios w twarz – Ręce na blat – machnął rękę w stronę Fransa – Przeszukać go – polecił dwóch kompanom, którzy natychmiast spełnili polecenie. Za plecami właściciela ktoś krzyknął, kobieta zerwała się i ruszyła biegiem w stronę wyjścia. Jeden ze Strażników strzelił, w tle słychać było krótkie wycie, czemu towarzyszył ryk żołnierza „ZAMKNIJ RYJ KOBIETO”.
-Znalazłeś coś? – znów ten sam głos.
-Papierosy.
-Zajebiście – dał ruch ręką, mężczyźni złapali Fransa za ubrania i odwrócili w stronę przełożonego, który zerknął na znalezisko i zagwizdał – Dobry towar, ciekawe kto nim handluje, wiesz Lyytikäinen? Wyprowadzić stąd tę hołotę! – wrzasnął w stronę widowni – To jak, dogadamy się?
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Bar - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Bar   Bar - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 

Bar

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Dzielnica Wschodnia :: Violator-